Zarys dziejów Afryki i Azji Historia konfliktów 1869-2000 Praca zbiorowa pod redakcją naukową Andrzeja Bartnickiego Wydanie drugie poprawione i rozszerzone Biblioteka IHUW 1076011404 Książka i Wiedza
BIBLIOTEKA INSTYTUTU HISTORYCZNEGO Uniwersytetu Warszawskiego Okładkę i strony tytułowe projektował JERZY ROZWADOWSKI Opracowanie i wykonanie map MICHAŁ LEŚNIEWSKI EWA MOŻEJKO Redaktor JERZY LEWIŃSKI Redaktor techniczny KRYSTYNA KACZYŃSKA Korekta EWA DŁUGOSZ-JURKOWSKA Publikacja dotowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej inwentarza © Copyright by Wydawnictwo „Książka i Wiedza", Warszawa 1996, 2000 Obj. ark. druk. 41,25 Druk ł oprawa: Poznańskie Zakłady Graficzne SA ul. Wawrzyniaka 39 Trzynaście tysięcy pięćset siedemdziesiąta siódma publikacja „KiW" ISBN 83-05-13157-2 WSTĘP
Europejczycy bardzo długo żyli w przekonaniu, że to przede wszystkim ich cywilizacja kształtowała historie s'wiata. Nazywamy to europocentrycznym pojmowaniem dziejów. Czasy nam współczesne w coraz większym stopniu us'wiadamiają wszystkim, że na historie ludzkos'ci w rozmaitych epokach historycznych wpływały różne cywilizacje i kultury. Trudno byłoby zrozumieć drogi, którymi s'wiat wkracza w XXI wiek, bez brania pod uwagę dziejów wszystkich kontynentów. To prawda, że zwłaszcza na przełomie wieków XIX i XX Europa politycznie, wojskowo i ekonomicznie dominowała na innych kontynentach. Nie zawsze jednak Europejczycy zdawali sobie sprawę z tego, że już od dawna istniały i rozwijały się bogate cywilizacje w Azji i Afryce oraz Ameryce Łacińskiej. Powoli jednak kultura krajów pozaeuropejskich oraz ich pasjonująca historia znajdowała coraz pełniejsze odbicie w europejskiej kulturze i obyczajach. Europejska rywalizacja o zdobycie hegemonii w świecie wpływała nie tylko na losy dalekich krajów, ale także na kształtowanie sił i sojuszów w Europie. W rezultacie dla pełnego zrozumienia współczesnego świata niezbędne jest zapoznanie się, chociażby w największym skrócie, zarówno z rywalizacją mocarstw europejskich w Afryce i Azji, jak i z rolą w polityce europejskiej krajów tam położonych. Można sądzić, że ta problematyka jest bardzo istotna dla rozumienia współczesności i przewidywania przyszłych losów świata. Nie tylko Europa będzie bowiem o nich decydować. Tymczasem w polskiej historiografii nie ma zbyt wielu syntetycznych publikacji, które ukazywałyby wagę tych wszystkich spraw. Warto dodać, że tego typu opracowań brakuje także w międzynarodowej literaturze naukowej. Nie podejmują tej problematyki w wystarczającym stopniu również podręczniki historii, w tym także uniwersyteckie. Przygotowanie niniejszej publikacji było więc zadaniem bardzo ambitnym i trudnym. Podjął się go zespół pracowników naukowych Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego specjalizujących się w historii powszechnej. Prace tego zespołu od wielu lat koncentrują się między innymi na dziejach Afryki i Azji. Książka jest nie tylko owocem naszych własnych badań, ale oparta również została na opracowaniach dotyczących poszczególnych krajów czy kontynentów. Przedstawiliśmy w niej najważniejsze naszym zdaniem konflikty międzynarodowe w interesujących nas regionach. Wydanie niniejsze, uzupełnione i rozszerzone, doprowadzone jest w tych rozdziałach, gdzie to było naszym zdaniem uzasadnione, do roku 2000. Dodano również kilka nowych rozdziałów: „Kolej Bagdadzka — polityka mocarstw na Środkowym Wschodzie przed 1914 rokiem", „Ruch Mau-Mau w Kenii (1950—1957)", „Republika Południowej Afryki od narodzin do upadku apartheidu (1948—1994)", „Tali-bowie (1994— 2000)", a obszerny w ostatnim wydaniu rozdział dotyczący Indochin został zastąpiony przez dwa rozdziały: „Wojna indochińska (1946—1954)", „Wojna, wietnamska (1965—1975)". Obecne wydanie uzupełniono licznymi mapami.
Jedną z najtrudniejszych była kwestia nazewnictwa. Staralis'my się konsekwentnie dostosować je do zasad przyjętych w publikacjach Wydawnictwa Naukowego PWN. Jeżeli pozaeuropejska nazwa czy nazwisko nigdy nie wystąpiło w polskich publikacjach naukowych, stosowaliśmy pisownię obowiązującą w języku angielskim. ,-.,:,... Warszawa, wrzesień 2000 Andrzej Bartnicki
Rozdział 1 ANDRZEJ BARTNICKI KLUCZ DO INDII PODBÓJ EGIPTU I SUDANU 1869-1898 Już w październiku 1869 roku w Port Saidzie zaczęło brakować miejsc dla przyjezdnych. Maleńkie miasteczko nie mogło pomieścić tysięcy gości z różnych stron świata, pragnących wziąć udział w otwarciu Kanału Sueskie-go. Wicekról Egiptu (nominalnie podlegający sułtanowi tureckiemu) kędy w Ismail Pasza, pragnąc wykorzystać nadarzającą się okazję do podniesienia swego prestiżu na arenie międzynarodowej, wysłał oficjalne zaproszenia do głów wszystkich państw europejskich oraz prezydenta Stanów Zjednoczonych, aby wzięli udział w tej uroczystości. Do Egiptu przybyła żona Napoleona Ul cesarzowa Eugenia, cesarz austriacki Franciszek Józef, następca tronu pruskiego książę Fryderyk Wilhelm, brat króla Holandii książę Henryk oraz reprezentujący Wielką Brytanię sir Henry Elliot, ambasador brytyjski w Konstantynopolu. Obecny był wielki książę Michał, przedstawiciel Rosji, a także słynny, będący na wygnaniu bohater algierski Abd al-Kadir. Aby uczcić największe dzieło techniki XIX stulecia, jak wówczas określano Kanał Sueski, udział w jego otwarciu wzięli również: Henrik Ibsen, Emile Zola, Theophile Gautier, Eugene Fromentin i inni przedstawiciele świata kultury. Wielu gości zatrzymało się w Kairze i Aleksandrii. W ramach ceremoniału związanego z otwarciem kanału wystawiono w stolicy Egiptu operę Verdiego Aida, skomponowaną specjalnie na tę okazję. Kasr el-Nil, kairski pałac kedywa, rozbrzmiewał odgłosami uczt, przyjęć i koncertów. Wreszcie, tuż przed połową listopada, do Port Saidu wyruszyli także wszyscy oficjalni przedstawiciele obcych państw oraz kedyw. 16 listopada 1869 roku o godzinie jedenastej rano wielka defilada okrętów na redzie w Port Saidzie, przy akompaniamencie salw artyleryjskich, rozpoczęła uroczystości oficjalne. Później nastał wieczór pełen niepokoju. Nazajutrz na wody kanału miał bowiem wpłynąć pierwszy konwój okrętów. Nie wiadomo było, czy uda mu się bez przeszkód dotrzeć do Morza Czerwonego. Lękano się o głębokość
kanału. Niektórzy twierdzili, że w wielu miejscach jest za płytki, co w ogóle uniemożliwi żeglugę. Zaczęły krążyć rozmaite plotki. Rozeszła się wieść, że kierujący budową inżynierowie, przekonawszy się o krachu całego przedsięwzięcia, uciekli, a główny projektodawca i budowniczy kanału, francuski dyplomata i przedsiębiorca Ferdinand Lesseps — oszalał. Napięcia, jakie zapanowało w Port Sa-idzie, nie zdołały rozładować nawet wielkie zabawy i wspaniała iluminacja miasteczka. Tak przeszła noc. 17 listopada 1869 roku o godzinie ósmej rano francuski jacht cesarski ,,L'Aigle" na czele konwoju złożonego z sześćdziesięciu siedmiu statków ruszył wolno na południe. Morze Czerwone znajdowało się w odległości stu sześćdziesięciu jeden kilometrów. W tym samym czasie z Suezu wyruszyła na północ flotylla okrętów wojennych. Spotkanie nastąpiło w Ismailii. Po kilkugodzinnych uroczystościach konwój popłynął dalej na południe. 20 listopada 1869 roku o godzinie jedenastej rano osiągnął Suez. Nowy szlak komunikacyjny został otwarty. Dzięki przekopaniu Kanału Sueskiego niemal o połowę skróciła się droga z Europy do portów Wschodu. Płynąc dookoła Afryki, okręty musiały dotychczas pokonywać na trasie Londyn— Jokohama dwadzieścia pięć tysięcy dziewięćset kilometrów, obecnie — dwadzieścia tysięcy; na trasie Marsylia—Bombaj dotychczas piętnaście tysięcy siedemset kilometrów, obecnie siedem tysięcy trzysta; a na trasie Odessa—Bombaj dotychczas dwadzieścia jeden tysięcy dziewięćset kilometrów, teraz zaś tylko siedem tysięcy siedemset. Dopiero po otwarciu Kanału Sueskiego zdano sobie całkowicie sprawę z jego ogromnego handlowego i strategicznego znaczenia. Był już jednak w rękach spółki kontrolowanej przez kapitał francuski. Zdawało się, że Francja uzyskiwała — niemal niepodzielnie — niesłychanie ważny instrument swej polityki kolonialnej. Trudno doprawdy wytłumaczyć uprzednie małe zainteresowanie angielskich polityków koncesją na budowę kanału. Zdaje się, że w Londynie po prostu nie wierzono w sukces tak śmiałego zamierzenia. W każdym razie niewiele czyniono, aby przeszkodzić rozszerzaniu się francuskich wpływów w Egipcie, ograniczając się do odmowy jakiegokolwiek poparcia finansowego dla projektowanej inwestycji oraz do dyplomatycznych zabiegów na dworze sułtańskim, mających nie dopuścić do przyznania Francuzom koncesji na budowę. Pierwszą poważną próbę opanowania Egiptu i obsadzenia rejonu Przesmyku Sueskiego podjął w 1798 roku Napoleon L Instrukcja wydana mu w tej sprawie przez Dyrektoriat brzmiała następująco: „[...] Armia Wschodu obejmie w swe posiadanie Egipt. [...] Głównodowodzący winien podjąć wszelkie niezbędne kroki, aby zapewnić Republice Francuskiej wyłączne posiadanie rejonu Morza Czerwonego". Wprawdzie ekspedycja napoleońska do Egiptu zakończyła się niepowodzeniem, a pokój w Amiens w roku 1802 położył kres francuskim marzeniom o bezpośrednim opanowaniu Egiptu, ale nie oznaczało to bynajmniej, że Francja zaniechała zdobycia wpływów w tym kraju innymi środkami. Gdy namiestnikiem sułtana w Egipcie był Muhammad Ali (Mehmet Ali, 1805—1849), który rozszerzył granice kraju daleko na południe i doprowadził do faktycznego uniezależnienia się Egiptu od Turcji, większość egipskich doradców wojskowych i ekonomicznych rekrutowała się z Francji. Szczególnie duże wpływy na jego dworze zdobył Lesseps, od 1833 roku przez
kilka lat konsul francuski w Egipcie. Lesseps zaprzyjaźnił się z Muhammadem Saidem, synem Muhammada Ale-go. Przyjaźń ta okazała się bardzo cenna, gdy francuski inżynier i dyplomata przystąpił do realizacji swych planów. Myślał bowiem coraz częściej o zbudowaniu kanału, który połączyłby Morze Śródziemne z Morzem Czerwonym. Myśl ta nie była nowa. Szlak wodny prowadzący przez najdłuższy odcinek Przesmyku Sueskiego istniał już w starożytności. Ostatecznie zasypany został przez pustynne piaski w VIII stuleciu naszej ery. Do idei budowy kanału na poważnie powrócili dopiero Francuzi. Kiedy w 1854 roku namiestnikiem Egiptu został Muhammad Said Pasza, Lesseps zyskał znakomitą sposobność do wprowadzenia swych planów w życie. Nowy kedyw zatwierdził propozycje Lessepsa i 30 listopada 1854 roku udzielił mu koncesji na budowę kanału, która została potwierdzona 5 stycznia 1856 roku. Aby zdobyć fundusze, utworzono w 1858 roku międzynarodową spółkę akcyjną „Compagnie Universelle du Canal Maritime de Suez" (Powszechna Kompania Śródziemnomorskiego Kanału Sueskiego). Wydrukowano czterysta tysięcy akcji, każda o wartości pięciuset franków. W ręce francuskie trafiło dwieście siedem tysięcy sto sześćdziesiąt akcji, a zatem więcej niż połowa. Namiestnik Egiptu otrzymał sto siedemdziesiąt siedem tysięcy sześćset czterdzieści dwie akcje. Przedstawiciele innych państw praktycznie nie wzięli udziału w tym przedsięwzięciu. Na przykład Hiszpania, zajmująca trzecie miejsce pod względem liczby akcji, miała ich zaledwie cztery tysiące sto sześćdziesiąt jeden. Wielka Brytania nie miała ani jednej akcji, przede wszystkim na skutek małego zainteresowania Brytyjczyków całą tą sprawą i w ogóle negatywnego stosunku rządu brytyjskiego do budowy kanału. Brytyjczycy, jak się wydaje, mieli cichą nadzieję, że przedsięwzięcie Lessepsa zakończy się krachem i jedyną drogą wodną prowadzącą na Wschód pozostanie, kontrolowany przez flotę brytyjską szlak dookoła Afryki. W kwietniu 1859 roku rozpoczęto prace związane z budową Kanału Sueskiego. Po niespełna jedenastu latach zostały one uwieńczone pełnym sukcesem. Najkrótsza droga z Europy do portów Wschodu została otwarta. W ciągu trzynastu miesięcy od otwarcia kanału przepłynęło przezeń czterysta osiemdziesiąt sześć statków. Około siedemdziesięciu pięciu procent tej liczby stanowiły jednostki brytyjskie. Nic dziwnego. Kanał Sueski stał się — jak zwykło się go nazywać — „kluczem do Indii". Tędy właśnie wiódł najważniejszy szlak komunikacyjny brytyjskiego imperium. Dzięki jego ogromnemu znaczeniu handlowemu i strategicznemu Francja, stary rywal kolonialny Wielkiej Brytanii, święciła triumfy. „Najkrótsza droga do Indii" należała do niej. Przed Napoleonem III otworzyły się wielkie szansę wykorzystania kanału do terytorialnego powiększenia imperium francuskiego. Ale możliwości te nie zostały wykorzystane. Jean Lemoinne, jeden z ówczesnych polityków i publicystów francuskich, napisał później z odrobiną goryczy: „Francja utraciła Egipt tego samego dnia, kiedy człowiek zwany Wielkim Francuzem zakończył budowę Kanału Sueskiego. Brytyjczycy byli zawsze przeciwni temu wielkiemu przedsięwzięciu. Lord Palmerston, ucieleśnienie angielskiego szowinizmu, atakował samą myśl budowy ze wszystkich sił [...] Ale w dniu otwarcia kanału Brytyjczycy przyrzekli sobie, że muszą go posiadać".
Kto jednak wie, jak wyglądałaby w Egipcie dalsza rywalizacja kolonialna między Francją i Wielką Brytanią, gdyby nie klęska Drugiego Cesarstwa w wojnie z Prusami w 1870 roku. Stworzyła ona Wielkiej Brytanii wspaniałą okazję do usadowienia się w strefie Kanału Sueskiego. Sytuację tę postanowił wykorzystać jeden z czołowych rzeczników rozbudowy imperium brytyjskiego Benjamin Di-sraeli, piastujący od 1874 roku stanowisko premiera. Czekał tylko na sposobność. Nadeszła ona szybko. Następca Saida Paszy, nowy namiestnik Egiptu Ismail Pasza (1863—1879), który w 1867 roku uzyskał od sułtana tytuł kedywa, już w pierwszych latach panowania zaciągnął znaczne pożyczki zagraniczne. Egipt stał się w owym czasie bardzo dobrym klientem europejskich banków. Termin płatności procentów upływał w grudniu 1875 roku. Chodziło o niebagatelną sumę trzech milionów funtów szterlingów, a tymczasem skarb egipski był pusty. W początkach listopada 1875 roku Europę obiegła wieść, że kedyw Egiptu zamierza sprzedać swoje akcje Kanału Sueskiego, aby zdobyć pieniądze na spłatę długu. Disraeli uznał, że nadarza się oczekiwana okazja. 15 listopada 1875 roku generał Stanton, brytyjski konsul generalny w Egipcie, otrzymał od lorda Edwarda Henry'ego Stanleya Derby'ego, brytyjskiego ministra spraw zagranicznych, instrukcję polecającą dokładne zbadanie całej sprawy. Odpowiedź Stantona, wysłana następnego dnia, zawierała zapewnienie, że kedyw jest w niezwykle trudnej sytuacji i będzie musiał sprzedać swe akcje Kanału Sueskiego, a w dodatku zgodzi się nawet na ciężkie warunki. 17 listopada Stanton otrzymał z Londynu następną instrukcję: „Jest sprawą niezmiernej wagi, aby udziały kedywa w Kanale Sueskim nie wpadły w obce ręce". Dalej w instrukcji było napisane, że rząd brytyjski gotów jest nabyć akcje kedywa. 20 listopada Disraeli otrzymał od gabinetu carte blanche w sprawie sueskiej. W trzy dni później Stanton zawiadomił premiera, że kedyw żąda za akcje cztery miliony funtów szterlingów. Potrzebne fundusze mógł przyznać tylko parlament, lecz akurat nie odbywała się sesja. Ani Disraeli, ani jego gabinet nie dysponowali tak ogromną kwotą. Cale przedsięwzięcie stanęło więc pod znakiem zapytania. Disraeli, który przez długie lata z największym niepokojem obserwował, jak Francuzi sadowią się nad Kanałem Sueskim, i w końcu znalazł sposobność, aby ograniczyć ich wpływy, podjął natychmiastową akcję, nie czekając na zgodę parlamentu. Zwrócił się o pożyczkę do bankiera Rothschilda, z którym od dawna był zresztą zaprzyjaźniony. Wkrótce, 25 listopada, Stanton mógł już zawiadomić Londyn, że układ z kedywem został podpisany. Wielka Brytania za sumę czterech milionów osiemdziesięciu tysięcy funtów szterlingów nabyła sto siedemdziesiąt sześć tysięcy sześćset dwie akcje, stając się, obok Francji, najpoważniejszym akcjonariuszem Kanału Sueskiego. 26 listopada 1875 roku wiadomość o dokonanym przez Wielką Brytanię zakupie dużej części akcji Kanału Sueskiego obiegła cały świat. Największe wrażenie wywołała we Francji. Paryż nie był jednak w owym czasie zdolny do poważniejszego przeciwdziałania poczynaniom brytyjskim. Francja odczuwała jeszcze skutki klęski roku 1870, a w dodatku Otto von Bismarck najwyraźniej czynił przygotowania do wojny prewencyjnej przeciwko niej. W roku
1875 Francji zagroził więc nowy konflikt z Niemcami. W tych warunkach nie mogło być mowy o zaostrzeniu jej stosunków z Wielką Brytanią. Paryż, zabiegając o poparcie Londynu przeciwko groźbie niemieckiej, z wielką niechęcią przypatrywał się pertraktacjom brytyjskoegipskim, ale im nie przeciwdziałał. Wielka Brytania prowadziła zresztą całą rozgrywkę bardzo ostrożnie, była bowiem uwikłana na Bliskim Wschodzie i na Bałkanach w konflikt z Rosją. Osamotniona, nie mogła się pokusić o zdobycie wyłącznych wpływów w strefie sueskiej. Istotne i dalekosiężne cele przyświecające angielskiej elicie rządzącej przy zakupie akcji Kanału Sueskiego ujawnił już 26 listopada 1875 roku związany z nią londyński „The Times": „Jest rzeczą niemożliwą — pisał — oddzielenie w naszej świadomości zakupu akcji Kanału Sueskiego od przyszłych stosunków Anglii z Egiptem oraz od rysującego się ponuro przeznaczenia tego kraju, związanego z pogrążoną w ciemnościach przyszłością imperium tureckiego. [...] Jeśli walki wewnętrzne lub obca agresja doprowadzą do politycznej albo gospodarczej katastrofy tego imperium, może okazać się rzeczą absolutnie niezbędną podjęcie kroków, które zapewnią bezpieczeństwo najbardziej z nami związanej części tego imperium". Mówiąc o konieczności zapewnienia Egiptowi bezpieczeństwa, „The Times" miał oczywiście na myśli ochronę w tym kraju interesów brytyjskich. Już niedaleka przyszłość miała pokazać, że zostanie to osiągnięte w tak nieskomplikowany sposób, jak użycie brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego. Zapewnienie sobie przez rząd brytyjski udziału w kontroli nad „kluczem do Indii" wywołało na ogół przychylne reakcje w tych kręgach społeczeństwa angielskiego, które miały wpływ na politykę zagraniczną kraju. Kiedy jednak w lutym 1876 roku zebrał się brytyjski parlament, wśród niemal powszechnego aplauzu dla polityki Disraelego dały się słyszeć także głosy krytyczne. Odpowiadając na nie, premier oświadczył: „Nigdy nie traktowałem i nie traktuję obecnie tej transakcji jako finansowej inwestycji. [...] Nie traktuję jej również jako spekulacji handlowej [...] Zawsze ją uważałem — i tak ją przedstawiam obecnie krajowi — za 11 posunięcie typu politycznego, które, w co wierzę z największym przekonaniem, przyczyni się do wzmocnienia imperium". Im bardziej rosło znaczenie Kanału Sueskiego, im więcej statków brytyjskich przez niego przepływało, tym usilniej Londyn przemyśliwał, jak zdobyć skuteczniejszą, a nade wszystko trwalszą kontrolę nad nim, aniżeli tylko udział w jego zarządzie. W 1876 roku Egipt, którego zadłużenie zagraniczne, między innymi z powodu poniesienia częs'ci kosztów związanych z budową kanału, osiągnęło sumę dwu i pół miliarda franków, ogłosił niewypłacalność. Pod pozorem konieczności uzdrowienia egipskich finansów Francja i Wielka Brytania narzuciły kedywowi Ismai-lowi dwóch doradców ekonomicznych — po jednym z każdego kraju. Faktycznie oznaczało to ustanowienie w sprawach gospodarczych brytyjsko-francuskiego kon-dominium nad Egiptem. Brytyjczycy traktowali współdziałanie z Francuzami jako tymczasowe. Ich głównym zamiarem było bowiem niepodzielne panowanie nad tym krajem.
Ismail, mający duże ambicje polityczne i niemałą jak na warunki afrykańskie armię, próbował wykorzystać animozje brytyjsko-francuskie. Będąc jednak w rozpaczliwym położeniu finansowym, niewiele mógł uczynić. Dodajmy, że zorganizowane przez ambitnego kedywa w latach 1874—1876 wyprawy wojenne przeciwko Etiopii, mające przynieść Egiptowi panowanie nad rozległymi terytoriami na południe od Morza Czerwonego, jeszcze pogorszyły ekonomiczną sytuację kraju. Zdobycie kilku punktów o znaczeniu wojskowym nad Morzem Czerwonym przypłacił Egipt utratą wielu tysięcy żołnierzy i wyniszczeniem najlepszych jednostek swej armii, co znacznie osłabiło go w obliczu niebezpieczeństwa nadchodzącego z Europy. Uzależnienie od mocarstw europejskich wywoływało coraz silniejszy sprzeciw ludności kraju, zwłaszcza kół oficerskich i młodej inteligencji. Szczególnie silne niezadowolenie z obcych wpływów panowało w Kairze, który od połowy lat siedemdziesiątych stanowił Centrum intelektualne islamu. O znaczeniu tego ośrodka wymownie świadczy między innymi fakt, że kairski uniwersytet al-Azhar kształcił wówczas piętnaście tysięcy studentów. W roku 1878 utworzono w Egipcie nowy rząd. Weszli do niego politycy współpracujący blisko z europejskimi kołami finansowymi, a także Europejczycy. Doprowadziło to do masowych demonstracji ludności, protestującej przeciwko powiększaniu się wpływów obcego kapitału, oraz do rozruchów w armii. Gdy pod naciskiem tych wydarzeń Ismail zdymisjonował rząd, Francja i Wielka Brytania wystąpiły z ostrymi protestami, na skutek czego kedyw musiał zrzec się władzy. Tron po Ismailu objął jego syn Taufik. W odróżnieniu od ojca, mającego wielkie i ambitne zamierzenia, tylko nie mogącego ich wprowadzić w czyn z różnorodnych przyczyn, Taufik zadowolił się rolą marionetki w rękach obcych mocarstw. Sytuacja ta doprowadziła na początku lat osiemdziesiątych do wrzenia w korpusie oficerskim. 9 września 1881 roku 12 doszło do buntu garnizonu kairskiego. Na czele buntu stanął pułkownik Ahmed Arabi Pasza. Kiedy zrewoltowane oddziały otoczyły pałac kedywa, Taufik uległ żądaniom ich przywódców. Zdymisjonował stary rząd i powołał nowy, pod kierownictwem Szerifa Paszy. Mocarstwa europejskie, którym do tej pory Egipt wydawał się łatwym przedmiotem przetargu, stanęły wobec nowego zjawiska w tym kraju: potężnego ruchu nacjonalistycznego, występującego zdecydowanie przeciwko obcym wpływom. Jednym z posunięć nowo utworzonego rządu było na przykład zwolnienie europejskich urzędników kontrolujących finanse Egiptu. Spowodowało to niezadowolenie Wielkiej Brytanii i Francji. Ponieważ środki dotychczas stosowane wobec Egiptu zaczęły zawodzić, Londyn i Paryż postanowiły skorzystać z innych sposobów nacisku, by przywrócić dawny stan rzeczy. Rozpoczęto od akcji dyplomatycznej. Leon Gambetta, premier Francji, zaproponował Williamowi Gladstone'owi, który zmienił Disraelego na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii, wysłanie wspólnej noty do rządu egipskiego. W nocie tej miano się domagać położenia kresu zmianom zachodzącym w Egipcie po wydarzeniach wrześniowych 1881 roku i przywrócenia przywilejów dla państw obcych.
8 stycznia 1882 roku konsulowie brytyjski i francuski wręczyli kedywowi notę (przeszła ona do historii dyplomacji jako „nota Gambetty"), w której Francja i Wielka Brytania, wyrażając zaniepokojenie, że tron kedywa może być zagrożony, stwierdzały między innymi: „Obydwa rządy, połączone myślą jednoczenia wysiłków w przeciwdziałaniu wszelkim poczynaniom mogącym bądź skomplikować wewnętrzną albo międzynarodową sytuację Egiptu, bądź zagrozić ustanowionemu w tym kraju porządkowi rzeczy, nie wątpią, że złożone im oficjalne zapewnienia w tym względzie pozwolą uniknąć rządowi kedywa tych niebezpieczeństw, które oczywiście zmusiłyby Francję i Wielką Brytanię do wspólnego im się przeciwstawienia". Początkowo kedyw i Szerif Pasza w obawie przed zbrojną interwencją brytyj-sko-francuską zamierzali ustąpić. Jednakże wydarzenia w Egipcie toczyły się szybko. Ahmed Arabi Pasza zdobywał coraz mocniejszą pozycję. Postępowe koła oficerskie nie zgadzały się na żadne ustępstwa. 5 lutego 1882 roku powołano nowy rząd, w którym przewagę mieli nacjonaliści oraz osoby wywodzące się z inteligencji i spośród oficerów. Zgrupowani byli w Partii Ojczyzny. Premierem został Mahmud Pasza, a ministrem wojny Ahmed Arabi Pasza. Nowy minister wojny przeprowadził czystkę w armii. Starych, konserwatywnych wyższych dowódców zaczął zastępować młodymi oficerami. 12 kwietnia 1882 roku dokonał aresztowań wśród opozycyjnie wobec niego nastawionych oficerów. 2 maja czterdziestu spośród nich, najbardziej wrogich wobec nowych władz, w tym byłego ministra wojny Osmana Rifkę, skazano na dożywotnie zesłanie do południowego Sudanu. Równało się to wyrokowi śmierci. Stamtąd nikt nie wracał. Jednocześnie rozpoczęto w Egipcie konfiskaty dóbr cudzoziemców. 11 W obliczu tych wydarzeń Wielka Brytania i Francja postanowiły zbrojnie interweniować. Sytuacja międzynarodowa układała się dla planów brytyjskich korzystniej aniżeli przed rokiem. W maju 1882 roku powstało Trójprzymierze: Włochy, które popadły w konflikt kolonialny z Francją, przystąpiły do sojuszu polityczno-wojskowego z Niemcami i AustroWęgrami. Zagroziło to Francji dalszą izolacją w Europie i musiało wpłynąć na osłabienie aktywności Paryża w koloniach. Należało się spodziewać, że Francja na skutek zagrożenia niemieckiego, które wzmogło się jeszcze przez utworzenie Trójprzymierza, nie będzie się zbyt silnie angażować w kwestię egipską, tak więc wszystkie korzys'ci wyciągnie dla siebie Londyn. Równocześnie Bismarck, zainteresowany pogłębieniem bry-tyjsko-francuskich animozji na tle kolonialnym, popierał zamierzenia Wielkiej Brytanii wobec Egiptu. Początkowo Londyn chciał interweniować pod formalną osłoną autorytetu sułtana. Turcja jednak nie tylko nie zgodziła się na plany brytyjskie, ale wręcz ostro zaprotestowała. Tymczasem kędy w, przerażony rosnącym w Kairze w siłę ruchem nacjonalistycznym, przeniósł się do Aleksandrii. Tu, pod osłoną stojących na redzie brytyjskich i francuskich okrętów wojennych, nie czuł się tak zagrożony. 11 czerwca 1882 roku wybuchły w Aleksandrii wielkie zamieszki skierowane przeciw cudzoziemcom, w których zginęło kilkadziesiąt osób, w tym około pięćdziesięciu Europejczyków. Obawiając się inwazji, AhmedArabi Pasza wydał rozkaz umocnienia fortyfikacji Aleksandrii. Zarówno śmierć Europejczyków, jak i przygotowania obronne w Aleksandrii stały się dla Wielkiej Brytanii dogodnym pretekstem do interwencji zbrojnej.
We Francji wahano się do ostatniej chwili, czy wziąć udział w interwencji. Rząd skłonny był ją zaakceptować, sądząc, że nieobecność Francji w Egipcie w tak ważnym momencie będzie oznaczać faktyczną rezygnację z wpływów w tym kraju na rzecz Wielkiej Brytanii. Parlament uważał jednak, iż sprawy europejskie są dla Francji ważniejsze niż kolonialne. W rezultacie francuskie okręty wojenne zostały odwołane z Aleksandrii w przededniu inwazji. Opinie panujące we francuskich kołach politycznych w lipcu 1882 roku na temat głównych kierunków polityki zagranicznej Francji znakomicie oddaje wypowiedź Georgesa Clemenceau, wówczas deputowanego do Zgromadzenia Narodowego i publicysty, jednego z rzeczników polityki antyniemieckiej i zwolennika tezy, że podstawowym zadaniem Francji jest odebranie Niemcom Alzacji i Lotaryngii. Jego zdaniem dopiero po rozwiązaniu głównego problemu, czyli spornych spraw z Rzeszą można byłoby prowadzić aktywniejszą politykę pozaeuropejską. Przyszły „ojciec zwycięstwa" z 1918 roku powiedział wtedy podczas parlamentarnej debaty: „Wygląda na to, że jakaś fatalna ręka przygotowuje wielką eksplozję w Europie. Kto zaryzykuje wzięcie odpowiedzialności za to, co się stanie? Kto ośmieli się powiedzieć w momencie dyplomatycznych sporów wokół kwestii egipskiej, że będzie korzystniej dla Francji pozostawać w dobrych stosunkach z Anglią i być skłóconą z Europą aniżeli wspólnie z całą Europą domagać się formalnego podziału stref wpływów w Egipcie? [...] Panowie, konkluzję można sprowadzić do następującego stwierdzenia: Europa jest pokryta wojskami, każdy na coś oczekuje, wszystkie mocarstwa rezerwują sobie swobodę działania na przyszłość; niechże i Francja zarezerwuje sobie również swobodę działania". Później Francja niejednokrotnie będzie żałować decyzji podjętej w lipcu 1882 roku. Na razie wszakże Brytyjczycy sami mieli rozwiązać problem Egiptu i po cichu cieszyli się, że Paryż odmówił udziału w interwencji. 11 lipca 1882 roku o godzinie siódmej rano admirał Seymour rozpoczął ostrzeliwanie Aleksandrii. Po zburzeniu fortów i kilkudniowych walkach desant brytyjski zajął port. Premier Gladstone podjął teraz decyzję okupowania strefy Kanału Sueskiego, co było w końcu głównym celem polityki brytyjskiej wobec Egiptu. Rząd uzyskał od parlamentu formalną zgodę na okupację najważniejszych punktów strategicznych nad kanałem. Niebawem, 2 sierpnia 1882 roku, oddziały brytyjskie zajęły Suez. Przybyły tu w ostatnim momencie: krótka zwłoka pozwoliłaby wojskom egipskim zablokować kanał. Naczelny dowódca armii inwazyjnej generał Gamet Joseph Wolseley powiedział nieco później: „Jeśliby Arabi zablokował kanał, jak zamierzał, musielibyśmy jeszcze znajdować się na pełnym morzu. Uratowały nas dwadzieścia cztery godziny zwłoki". Do 21 sierpnia armia ekspedycyjna opanowała Ismailię, która miała się stać bazą operacyjną dalszych działań wojennych. Ahmed Arabi Pasza, ogłoszony przez kedywa, znajdującego się pod ochroną Anglików, za buntownika, skupił całą władzę państwową w swym ręku. On z kolei ogłosił, że kędy w jest brytyjskim jeńcem. Decydująca bitwa rozegrała się 13 września 1882 roku pod Tell al-Kebir, w pobliżu Kairu. Anglicy odnieśli zwycięstwo. Wkrótce Ahmed Arabi Pasza, próbujący bronić Kairu, został
zmuszony do kapitulacji. Pod osłoną wojsk brytyjskich kedyw Taufik Pasza powrócił do stolicy. Rozpoczęły się masowe aresztowania zwolenników Ahmeda Arabiego Paszy. Jego samego skazano na dożywotnie więzienie. Władze brytyjskie nałożyły na kraj wielką kontrybucję. Po bitwie pod Tell al-Kebir premier Gladstone oświadczył, że brytyjska okupacja Egiptu będzie tylko tymczasowa. Jednakże 13 stycznia 1883 roku w okólnej nocie skierowanej do mocarstw europejskich Londyn okazał się już bardziej powściągliwy w tej kwestii. Stwierdził wprawdzie, że wojska zostaną wycofane z Egiptu, ale nastąpi to dopiero, gdy zapanuje tam całkowity spokój. Jak wiadomo, możliwości interpretacji takiego sformułowania są nieskończone. Nieco jaśniej wyraziła się w lutym 1883 roku królowa brytyjska Wiktoria, oznajmiając: „Musimy umocnić się w Egipcie raz na zawsze". Tak czy inaczej, Egipt praktycznie stał się od 1882 roku posiadłością brytyjską chociaż formalnie wciąż wchodził w skład Imperium Osmańskiego. Oficjalny protektorat nad Egiptem Wielka Brytania ogłosiła dopiero w 1914 roku. Przy okazji podporządkowywania sobie Egiptu Londyn został wplątany w problemy z Sudanem. Zdobyty przez Egipt w latach 1820—1822 (przez kedywa Muhammada Alego), był niespokojną prowincją. Prawie każdego roku wybuchały w nim mniejsze czy większe powstania. Do największego wybuchu doszło w sierpniu 1881 roku. Na jego czele stanął Muhammad Ahmad, zwany Mahdim (Mesjaszem), który ogłosił „świętą wojnę" przeciwko niewiernym i cudzoziemcom (Egipcjanom). W sierpniu 1881 roku powstańcy rozbili na wyspie Abba oddziały egipskie. Po tym sukcesie Mahdi wycofał się do Kordofanu, gdzie pod jego sztandary zaczęli masowo napływać jego zwolennicy. Tam też kalif Abdullah, najbliższy współpracownik Mahdiego, zaczął tworzyć zręby armii mahdystowskiej. 7 czerwca 1882 roku powstańcy zaskoczyli sześcioty sieczny egipski oddział Ju-sufa Paszy asz-Szallali i całkowicie go rozbili, zdobywając tak potrzebną nowoczesną broń palną. W lecie 1882 roku stało się jasne, że Mahdi, którego jeszcze kilka miesięcy wcześniej nikt poważnie nie traktował, zaczyna już myśleć o zjednoczeniu całej doliny Nilu. Jego armia liczyła wtedy już około trzydziestu tysięcy wojowników, a od Chartumu dzieliła go jedynie dobrze umocniona twierdza w El-Obeid. Na skutek ściągnięcia części sił z Sudanu przez Ahmeda Arabiego Pasze, a później jego kieski pod Tell al-Kebir, wojska egipskie były mało aktywne. Dzięki temu po pięciomiesięcznym oblężeniu 18 lutego 1883 roku mahdyści zajęli El-Obeid, zdobywając duże zapasy amunicji i uzbrojenia. Mimo powagi sytuacji Londyn uznał, że do podporządkowania Sudanu wystarczą jednostki egipskie. W lecie armia egipska zaczęła się koncentrować w Chartumie. Jej dowódcą mianowano angielskiego generała Williama Hicksa. 9 września, po zakończeniu koncentracji, dziesięciotysięczny korpus wyruszył na El-Obeid, gdzie były zgrupowane główne siły Mahdiego (około czterdziestu tysięcy ludzi). W dniach 3—4 listopada doszło do bitwy nie opodal El-Obeid, w trakcie której wojska egipskie zostały całkowicie rozbite, a generał Hicks zginął. Kiedy wieść o tej klęsce dotarła do Kairu i Londynu, rząd brytyjski zrozumiał, że najwyższa pora wypracować jakąś politykę wobec Sudanu. Po długich debatach zadecydowano, iż nie leży w interesie Londynu przywrócenie panowania egipskiego nad doliną Nilu, lecz jedynie zabezpieczenie portów nad Morzem
Czerwonym. W styczniu 1884 roku rząd egipski Nubara Paszy uległ naciskowi Wielkiej Brytanii i postanowił ewakuować Chartum oraz inne garnizony egipskie z Sudanu. Misję ewakuacji Chartumu otrzymał generał Charles Gordon. Przybył do Chartumu 22 lutego 1884 roku. Zaraz po przyjeździe do Sudanu Gordon wysłał do Mahdiego list z bogatymi darami, proponując, aby ten poddał się jego zwierzchnictwu w zamian za uznanie go władcą Kordofanu. Mahdi odrzucił jednak propozycję i odesłał dary. Tymczasem zamiast przeprowadzić ewakuację, Gordon rozpoczął umacnianie Chartumu. Okazało się to działaniem samobójczym, gdyż w tym czasie oddziały Mahdiego opanowały tereny na północ od Chartumu, odcinając go od Egiptu. 1 f. MORZE ŚRÓDZIEMNE Port Said Kanal Sueski Ismaila Suez IMPERIUM OSMAŃSKIE kolej wojskowa Kitchenera (1897-1898) e. Ginnis L( (1885) Dongola J ekspedycja •' generała Wolseleya • (1884/85) \ *""*" Kurti Abu Hamad
(1335) V
Tamai \Sawakin (1884) ekspedycja generała Hicksa (1883) •; SA 'v-» ---'t v -" y •>,-.•<• Ł •-.- '.r • i • El-Obeid J4 Shikan
ł EI-Roha ETIOPIA (ABISYNIA) Egipt i Sudan w końcu XIX wieku 23 października armia Mahdiego zajęła Omdurman, rozpoczynając słynne oblężenie Chartumu. Na wieść o tym rząd brytyjski wysłał korpus ekspedycyjny na ratunek Gordo-nowi. Na jego czele stanął specjalista od kolonialnych kampanii generał Garnet Wolseley. W październiku odsiecz wyruszyła z Wadi Halfa. Po dotarciu do Korti (30 grudnia) przez pustynie w kierunku Metemmy wyruszył specjalnie przygotowany Wielbłądzi Korpus Pustynny, liczący tysiąc stu najlepszych żołnierzy i oficerów brytyjskich, który po ciężkich walkach pod Abu Klea 19 stycznia 1885 roku dotarł do Nilu. Tam czekały na niego dwa parowce wysłane przez Gordona. Tymczasem wojska Mahdiego zacieśniały blokadę Chartumu. W styczniu 1885 roku oblężonym zaczęło brakować żywności. Kiedy do Mahdiego dotarły wieści o brytyjskiej odsieczy, nakazał niezwłoczny szturm na miasto. 26 stycznia mah-dyści ruszyli do ataku, przełamując obronę i zdobywając Chartum. Gordon zginął na stopniach swojego pałacu. Dwa dni później — 28 stycznia — do Chartumu zbliżyła się odsiecz. Widząc, że miasto jest już w rękach przeciwnika, Brytyjczycy wycofali się, zostawiając Sudan zwycięskim powstańcom. Mahdi niedługo cieszył się owocami swojego triumfu. 22 czerwca 1885 roku, po ciężkiej chorobie, zmarł. Jego następcą został kalif Abdullah. Mahdyści utworzyli teraz własne państwo, na którego czele stanął kalif Abdullah. Było to państwo teokratyczne, a jego przywódca działał w imieniu Allacha. O ile jednak Mahdi cieszył się wielkim autorytetem religijnym, o tyle autorytet Abdullaha był mniejszy i w dużo większym stopniu musiał się on opierać na sile militarnej. Nowe państwo było praktycznie w stanie permanentnej wojny. Początkowo były to przede wszystkim konflikty wewnętrzne. Wielu emirów nie zaakceptowało władzy Abdullaha, który musiał ją ugruntowywać siłą. Nie ujarzmione było południe Sudanu, gdzie w Ekwatorii ciągle bronił się Emin Pasza. W 1886 roku wybuchła również wojna z Etiopią, która trwała do 1890 roku, w którym klęska głodu dotknęła Sudan i uniemożliwiła wykorzystanie wielkiego zwycięstwa nad Etiopczykami pod Gallabatem (w 1889 roku). Jednak największe zagrożenie ciągle czaiło się na północy. Lata dziewięćdziesiąte przyniosły zmianę sytuacji międzynarodowej. Wzrost aktywności kolonialnej innych mocarstw europejskich (Francja, Niemcy, Włochy) dał Wielkiej Brytanii impuls do aktywniejszej polityki. Londyn był przede wszystkim poważnie zaniepokojony aktywnością Francji w Afryce, a zwłaszcza jej ambicjami w Sudanie. Poważne obawy budził również wzrost siły i samodzielności Etiopii po zwycięstwie nad Włochami pod Aduą l marca 1896 roku.
Powszechnie obawiano się jej sojuszu z państwem mahdystów. W Londynie z niepokojem obserwowano również bliskie kontakty Etiopii z Paryżem. To wszystko stało się dla Londynu sygnałem do podboju Sudanu. 12 marca 1896 roku rząd brytyjski wydał polecenie rozpoczęcia działań przeciw Sudanowi. W nocy z 15 na 16 marca pierwsze oddziały brytyjsko-egipskiego korpusu ekspedycyjnego wyruszyły ku południowym granicom Egiptu. Głównodowodzącym armią mianowano generała Horatia Kitchenera. Cała kampania trwała ponad dwa lata, ale jej długotrwałość nie wynikała z siły wojsk mahdystów. W połowie lat dziewięćdziesiątych armia mahdystów była już mocno osłabiona licznymi wojnami oraz klęskami głodu, jakie dotknęły Sudan na początku ostatniej dekady XIX wieku. Jej liczebność spadła z około dwustu—dwustu pięćdziesięciu tysięcy w 1890 roku do około stu tysięcy w 1896 roku, z czego jedynie trzydzieści cztery tysiące były uzbrojone w broń palną. Tymczasem armia brytyjsko-egipska, choć mniejsza (około dwudziestu tysięcy żołnierzy), była nowocześnie uzbrojona (szybkostrzelne armaty, karabiny maszynowe). Cała kampania trwała tak długo, ponieważ równocześnie z działaniami zbrojnymi budowano wzdłuż Nilu linię kolejową. Decydująca faza kampanii miała się rozegrać w 1898 roku. Wcześniej jednak, bo 31 sierpnia 1897 roku, w brytyjskie ręce wpadła Berbera, ważny punkt na drodze do Omdurmanu. Rok 1898 rozpoczął się od walk w rejonie Atbary. Sudań-czycy dysponowali około szesnastoma tysiącami wojowników, a Kitchener czternastoma tysiącami. Do starcia doszło ostatecznie 8 kwietnia pod Nachajlą. Armia sudańska została rozbita i wycofała się, tracąc trzy tysiące ludzi. Do decydującej bitwy w tej wojnie doszło 2 września 1898 roku pod Omdurmanem. Kitchener skoncentrował dwadzieścia sześć tysięcy żołnierzy (w tym osiem tysięcy brytyjskich), a Abdullah pięćdziesiąt tysięcy wojowników. Bitwa rozpoczęła się rankiem od ataku wojsk sudańskich. Do południa wielka armia mahdystów została całkowicie rozgromiona (głównie dzięki broni maszynowej i nowoczesnej artylerii). Zginęło jedenaście tysięcy mahdystów, a szesnaście tysięcy zostało rannych. Straty sił brytyjsko-egipskich wynosiły trzystu osiemdziesięciu sześciu ludzi. Abdullah zdołał umknąć i kontynuował walkę. Mimo to bitwa zadecydowała o zdobyciu Sudanu przez Brytyjczyków. Zagarnięcie tego kraju doprowadziło do ostrego konfliktu z Francją, która także myślała wówczas o zdobyciu Sudanu. Był to tak zwany konflikt o Faszodę. Rozdział 2 PIOTR OSTASZEWSKI FRANCUSKO-WŁOSKI ZATARG O TUNIS 1881-1883 W rezultacie kolonialnego podziału dziewiętnastowiecznego s'wiata Włochy pozostały daleko w tyle za europejskimi mocarstwami. Tłumaczy to włoskie dążenia jeszcze sprzed unifikacji kraju, by stanąć w jednym rzędzie z Wielką Brytanią, Francją, Hiszpanią, Portugalią, Belgią oraz Holandią i również poszczycić się posiadaniem zamorskich terytoriów.
Po roku 1861 Italia przeżyła okres snów o potędze. Odwoływano się do tradycji rzymskiej traktującej Morze Śródziemne jako Marę Nostrum. Przywoływano na pamięć wielkość i chwałę republik kupieckich, takich jak Wenecja, których posiadłości rozciągały się wzdłuż wybrzeży Adriatyku. Z nowo utworzonego państwa starano się wykrzesać siły pozwalające na odtworzenie choćby w niewielkiej tylko części dawnego stanu posiadania. Ważnym czynnikiem wpływającym na dążenie do posiadania kolonii były również względy gospodarcze. Unifikacyjne dążenia, które ogniskowały się nie tylko na idei utworzenia jednego państwa, ale również zapewnienia gospodarczej prosperity narodu, bardzo szybko znalazły ujście w ekspansji na zewnątrz. Zarówno imperium brytyjskie, jak i francuskie poszerzały swój stan posiadania w poszukiwaniu nowych rynków zbytu i w nadziei na pomnożenie zysków. Gospodarcze położenie Włoch zmuszało je do przyjęcia koncepcji, w której kolonie miały być czynnikiem subsydiującym metropolię. O ile polityka imperialna mocarstw w połowie wieku XIX wywodziła się z osiągniętego już poziomu zamożności, o tyle włoską stymulowała chęć szybkiego wzbogacenia się. Przynoszące ogromne zyski z racji położenia geograficznego takie punkty w basenie Morza Śródziemnego, jak Gibraltar, Bosfor czy Suez od dawna znajdowały się w rękach brytyjskich. Włosi pragnęli wejść z kapitałem w strefę Kanału Sueskiego, lecz przedsięwzięcie to należało do nieudanych. W roku 1870 włoskie jednostki handlowe przewiozły przezeń jedynie 1,3 procent ogólnego tonażu towarów. Pierwszym etapem kolonialnej drogi Italii stała się zatoka Assab. Podjęta przez Giuseppe Sapeta wyprawa na Morze Czerwone miała być jedynie rekonesansem przed handlowymi przedsięwzięciami genueńskiego kupca Francesca Rubattina. Sapeto wybrał zatokę Assab jako obiecujące miejsce na bazę tranzytową w drodze do Indii. Rubattino zakupił ziemię, by wkrótce potem bronić jej przed wojskami egipskimi. Rząd Egiptu sprzeciwił się bowiem transakcji. Spór zakończył się interwencją rządu włoskiego. Wykupił on posiadłość z rąk prywatnych, a oddziały włoskie odparły wojska egipskie. Wywieszona w zatoce Assab trójkolorowa flaga Królestwa Włoch symbolizowała zdobycie pierwszej kolonii. Od połowy lat pięćdziesiątych XIX wieku Camillo Cavour zamyślał o zdobyciu wpływów na kontynencie afrykańskim. Poparł na przykład wyprawy zakonnika Gu-glielma Massaia do Etiopii w celu nawiązania kontaktów z tamtejszymi wodzami plemiennymi. Rząd włoski subsydiował również kolejną handlową ekspedycję Rubattina do leżącego po drugiej stronie Morza Śródziemnego Tunisu. ^ Tymczasem Francuzi w 1860 roku zakończyli trwający trzydzieści lat podbój Algierii. Zdobycie tej kolonii dawało Francji możliwość ekspansji w kierunku zachodnim — na Maroko, południowym i wschodnim — na Tunis. W momencie rozbudowy terytorialnej imperium francuskiego Algieria stanowiła bezcenny nabytek. Chcąc związać nową posiadłość
z metropolią, wprowadzono tam natychmiast rządy wojskowe. Do roku 1870 wszystkie szczeble administracji, od najwyższego (generalny gubernator) do najniższego, zostały obsadzone przez armię. Arabskie bunty w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX wieku skierowane przeciwko kolonistom doprowadziły do wyalienowania europejskiej społeczności. Okoliczności te przyczyniły się do głoszenia przez Europejczyków specyficznej ideologii zawierającej hasła rasowej wyższości i misji cywilizacyjnej: „Arabowie muszą zaakceptować los podbitego narodu. Albo zasymilują się z europejską kulturą albo znikną z powierzchni ziemi". Wschodnie rubieże Algierii wciąż wymagały pomocy francuskiego rządu, który nie umiał sobie poradzić z najazdami wojowniczych plemion zamieszkujących pogranicze tunezyjskoalgierskie. Z czasem powstała kwestia Tunisu jako wschodniego pogranicza, zabezpieczającego francuskie kolonie w Afryce Północnej. Od początku lat sześćdziesiątych XIX wieku Włochy poczęły z uwagą spoglądać w stronę Tunisu jako na niezwykle ważny punkt strategiczny w basenie Morza Śródziemnego. Leżący naprzeciw Sycylii przylądek Bon od dawna stanowił miejsce osiedlenia wielu włoskich imigrantów, przeważnie z południa Italii. W 1864 roku, podczas jednej z debat parlamentarnych, określono Tunis jako „włoskie ramię w Afryce", nad którym kontrola równałaby się panowaniu nad środkową częścią Morza Śródziemnego. W tym samym roku powstał projekt rozbioru Tunisu między Francję i Włochy. Rządy tych krajów początkowo odniosły się przychylnie do takiej możliwości. Niebawem, po analizie francuskich kosztów wojny kolonialnej w Algierii, minister spraw zagranicznych Włoch markiz Emilio Visconti-Venosta odrzucił te propozycje. Italia nie posiadała bowiem dostatecznych środków, by na trwałe związać afrykańską posiadłość z metropolią. Visconti-Venosta skoncentrował się wiec na ekonomicznej penetracji Tunisu. W 1868 roku doszło do podpisania traktatu pomiędzy bejem Tunisu a Królestwem Włoch, które otrzymywały przywileje w postaci potwierdzenia wszystkich umów zawartych przez włoskie państwa przed 1861 rokiem oraz prawa połowu ryb i uprawy tytoniu. Włochy otrzymały także wiele koncesji zawartych w szczegółowych klauzulach. Traktat z 1868 roku ujawnił także powolny, choć postępujący rozkład Imperium Osmańskiego, które coraz mniej było zdolne do sprawowania faktycznej kontroli nad swoimi prowincjami. Tunis, kryjący w pustynnych piaskach wiele bogactw naturalnych, należał do najbiedniejszych prowincji podlegających nominalnie jurysdykcji Stambułu. Oto opis Tunisu z 1878 roku pozostawiony przez amerykańskiego konsula generalnego: „Jakże żałośnie wygląda kraj o tak wspaniałym klimacie, żyznej glebie i nieprzebranych bogactwach naturalnych. Tutejsza bieda wynika jedynie ze złego zarządzania, krajem włada bowiem grupa ludzi dążąca do zaspokojenia jedynie własnych ambicji".
Naczelna władza w Tunisie spoczywała w rękach bejów, pochodzących z dynastii Hassanidów. Faktycznie państwem kierowała grupa mameluckich ministrów, dla których zarezerwowane były wszystkie urzędy państwowe. Stanowili oni element całkowicie obcy, nie związany w żaden sposób z podległym sobie terytorium. Okres gospodarczej ruiny państwa, spowodowany rządami mameluka Mustafy Kha-zandara, przypadł na lata 1837— 1873. Podjęte przezeń reformy ekonomiczne sprowadzały się do zaciągania u europejskiej finansjery wysoko oprocentowanych pożyczek, w praktyce niemożliwych do spłaty. Ciągły wzrost podatków, przeznaczonych na spłatę długów, doprowadził w końcu zrozpaczoną ludność do zbrojnego powstania. W 1875 roku sytuacja została opanowana, a Khazandar usunięty. Dwuletnie rządy Kheredina przyniosły wyraźną poprawę, lecz wobec niechęci beja Muhhameda as-Saduka (l859—1882) również on został zdymisjonowany i zastąpiony jednym z faworytów władcy. Europejskie inwestycje w Tunisie koncentrowały się, dzięki uzyskanym koncesjom na wydobycie złóż naturalnych i budowę sieci kolejowej, na przemyśle wydobywczym. Trudno więc mówić o ich dużym znaczeniu dla gospodarki kraju. Rezydujący w Tunisie konsulowie mocarstw europejskich coraz bardziej byli zainteresowani tym północnoafrykańskim krajem. Krzyżowały się tutaj interesy włoskie, francuskie i brytyjskie. Do lat siedemdziesiątych XIX wieku Wielka Brytania była rzecznikiem utrzymania status quo w Tunisie i innych krajach Afryki Północnej, chroniąc w ten sposób Turcję przed rozpadem. Zmiana nastąpiła w roku 1878 dzięki nabyciu Cypru, co wydatnie 22 T\mezja w czasie podboju kolonialnego wzmocniło brytyjską pozycję we wschodniej części Morza Śródziemnego. Wycofanie brytyjskiego poparcia dla Stambułu miało bezpośredni wpływ na kwestię tunezyjską. Francja i Włochy pragnęły wyzyskać ją na swoją korzyść. Włochy z pewnością wykorzystałyby francuską kieskę w wojnie z Prusami w latach 1870— 1871, by „dojść swoich praw w Afryce Północnej", za czym opowiadał się późniejszy premier Francesco Crispi, jednakże włoscy politycy zanadto obawiali się Francji, by podjąć jakieś energiczne działania. W związku z roszczeniami terytorialnymi wobec Austrii Francuzi wciąż byli dla nich pożądanym aliantem. Premier Agostino Depretis odrzucił w 1876 roku austriackie propozycje ogłoszenia włoskiego protektoratu nad Tunisem. Rzym nie zamierzał odwracać uwagi od Europy, zwłaszcza że żądano przyłączenia do Włoch Królestwa Trenti-no jako kompensaty za austriacką ekspansję w Bośni. Niespełna rok później z podobną propozycją wystąpiły Wielka Brytania i Rosja, które dążąc do wyciągnięcia korzyści z ewentualnego rozpadu Imperium Osmańskiego, pragnęły zaspokoić włoskie apetyty kolonialne Tunisem. Jednak w 1876 roku dla Rzymu ważniejsze było odzyskanie utraconych terytoriów europejskich — Triestu i Trentina — od nowych nabytków terytorialnych w Afryce.
Przed kongresem berlińskim w 1878 roku premier Cairoli w rozmowie z posłem austriackim odrzucił jakiekolwiek sugestie mające na celu omówienie sytuacji w basenie Morza Śródziemnego. Tymczasem Francuzi postanowili wykorzystać włoskie desinteressement i pójść drogą „faktów dokonanych". Brytyjski minister spraw zagranicznych lord Salis-bury niedwuznacznie dawał Paryżowi do zrozumienia, że rząd Jej Królewskiej Mości nie będzie interweniował w razie francuskiej okupacji Tunisu. Otto von Bismarck był nawet zaskoczony francuską pasywnością wobec tak łatwego łupu, zwłaszcza że Włosi odrzucili niemieckie propozycje aneksji Albanii, Tunisu lub Libii w zamian za uznanie austriackiego panowania w Bośni. Zachęty Bismarcka przyjmowano jako dyplomatyczny wybieg, by odwrócić uwagę Francuzów od utraconych niedawno Alzacji i Lotaryngii. Jednocześnie w Tunisie rosła rywalizacja pomiędzy Franęoisem Roustanem i Licurgiem Macciem, francuskim i włoskim konsulem generalnym. Pragnęli oni za wszelką cenę nakłonić swe rządy do działania. Roustan, zwolennik aneksji Tunisu, depeszował do Paryża, donosząc, iż włoska bierność nie pozwoli im czynnie wystąpić w momencie podjęcia odpowiednich kroków przez Paryż. Premier Cairoli łudził się, że interesy francusko-włoskie są zgodne. Przyjął nawet od ambasadora francuskiego w Rzymie notę, iż jedynie Francja dysponuje pełnym prawem przekształcenia Tunisu we własny protektorat. Przyjęcie noty przez włoskiego premiera odczytano w Berlinie i Londynie jako przyzwolenie na francuskie działania i uznano interwencję zbrojną za kwestię czasu. Premier Cairoli, świadom błędu, zostawił wydarzenia własnemu biegowi. Kryzys wybuchł na wiosnę 1880 roku, kiedy brytyjska spółka kolejowa „TGM" postanowiła sprzedać niedochodową linię tunezyjską. Podczas gdy jedyny potencjalny nabywca, francuska kompania „Bone-Guelma", czekał na obniżenie ceny, włoski premier Benedetto Cairoli postanowił skorzystać z okazji i umocnić włoskie interesy w Tunisie. W lutym 1880 roku Francesco Rubattino, zyskawszy finansowe poparcie rządu, zawarł z Brytyjczykami umowę, na mocy której nabył brytyjską sieć kolejową za dziewięćdziesiąt tysięcy funtów. Nie chcąc dopuścić, by „TGM" stała się własnością konkurencji, „Bone-Guelma" przebiła cenę oferowaną przez Rubattina. Na mocy wyroku sądu anulowano kontrakt z lutego 1880 roku. 7 lipca 1880 roku wystawiono „TGM" na licytację, dzięki której Rubattino stał się posiadaczem linii kolejowej, ale za cenę stu sześćdziesięciu pięciu tysięcy funtów. Włoski sukces okazał się krótkotrwały. Cieszący się poparciem Paryża francuski konsul Roustan rozpoczął budowę portu w Tunisie, a także uzyskał od tu-nezyjskich bejów koncesję na użytkowanie linii kolejowych z Tunisu do Suzy i Bizerty. Tym samym Francja nabyła dogodne linie komunikacyjne z dostępem do morza, podczas gdy włoska „TGM" miała stale rosnący deficyt.
Pretekstu do pełnego opanowania Tunisu w 1881 roku przez wojska francuskie dostarczyły najazdy na wschodnie obszary Algierii plemienia Kruomir, pozostającego pod jurysdykcją beja Tunisu. Starcia zbrojne 30 i 31 marca 1881 roku spowodowały, że konsul Roustan zwrócił się do Paryża o pomoc. Dodatkowym argumentem była chęć współpracy z Francuzami młodszego brata beja Mu-hammeda as-Saduka — księcia Taieba. 4 kwietnia 1881 roku premier Ferry poinformował parlament o marcowych incydentach, a w trzy dni później otrzymał jednogłośną zgodę na przeprowadzenie operacji militarnej w Tunisie. W końcu kwietnia trzydziestotysięczny korpus pod dowództwem generałów Julesa-Aime Brearta i Jeana Forgemola przekroczył granice prowincji, a dodatkowe osiem tysięcy żołnierzy wylądowało pod Bizertą. Opracowany przez Roustana i generała Brearta tekst porozumienia — oddającego Tunis pod zwierzchnictwo francuskie w formie protektoratu — uzyskał moc prawną 12 maja 1881 roku po podpisaniu traktatów w Bardo. Zaskoczony i protestujący Cairoli uwierzył w końcu zapewnieniom francuskim o tymczasowym charakterze protektoratu. W ciągu pierwszych kilku miesięcy nie zanotowano żadnych istotnych incydentów. Dopiero w lipcu 1881 roku plemiona zamieszkujące południowe i centralne obszary Tunisu wystąpiły zbrojnie przeciw obcej okupacji. Zbuntowały się również miasta Sfax i Gabes, a plemiona Hammana, Zlass, Methellith, Swassi oraz Beni Zid, zjednoczywszy się pod przywództwem Alego ben Khalifa, oczekiwały pomocy Porty Otomańskiej. W lecie 1881 roku francuski korpus ekspedycyjny wzmocniono pięćdziesię-ciotysięcznymi posiłkami, które przez kilkanaście miesięcy prowadziły akcję pa-cyfikacyjną na terenie całego kraju, bombardując między innymi 26 lipca 1881 roku Sfax. Tunis, jako francuska kolonia, różnił się od sąsiadującej z nim Algierii. Status protektoratu pozwalał na zachowanie dawnych struktur władzy. Powołano jedynie francuskiego rezydenta generalnego. W Tunisie nie prowadzono również polityki europejskiego osadnictwa. Ostatecznie termin „protektorat" zaczął obowiązywać od 1883 roku. Przez dwa lata na stanowisku rezydenta generalnego urzędował Roustan. Potem zastąpił go Paul Cambon, późniejszy wybitny polityk oraz ambasador Francji w Wielkiej Brytanii w okresie poprzedzającym wybuch I wojny światowej. Ze względów gospodarczych Cambon wystąpił do metropolii o prawo rozszerzenia traktatów z Bardo, krepujących, jak uzasadniał, jego działania. 8 czerwca 1883 roku doszło do podpisania w La Marsa nowych traktatów. Jak głosiła preambuła: „Jego Wysokość Bej Tunisu wyraża zgodę na przeprowadzenie reform administracyjnych, prawnych i finansowych, które rząd francuski uzna za niezbędne".
W praktyce rezydent generalny — choć jego urząd nie łączył się z uszczupleniem pozycji beja — miał głos we wszystkich sprawach państwowych. Podobnie było w administracji, gdzie do każdego stanowiska zajmowanego przez tubylca dodano urzędnika francuskiego. Na skutek braku wykwalifikowanej kadry urzędniczej, mogącej sprostać wymaganiom nowoczesnego systemu biurokratycznego, wszystkie stanowiska w hierarchii państwowej przeszły w ręce francuskie bądź algierskie. Kwestia Tunisu w stosunkach francusko-włoskich uregulowana została w porozumieniu podpisanym 28 września 1896 roku, w myśl którego Królestwo Włoch uzyskało wolny dostęp do francuskiej posiadłości. Rozdział 3 ANDRZEJ BARTNICKI ADUA 1896 W 1869 roku przedstawiciel włoskiej kompanii „Rubattino" zakupił na południowym wybrzeżu Morza Czerwonego, w Afryce, niewielkie terytorium wokół portu Assab. W 1882 roku rząd włoski ogłosił ten kraik swoją kolonią. W taki sposób Włosi rozpoczęli opanowywanie Erytrei, którą podporządkowali sobie prawie w całości, zajmując w 1885 roku port Massaua. Wprawdzie Italia deklarowała przyjaźń dla Etiopii, ale włoskie oddziały ustawicznie naruszały jej terytorium. Na początku 1887 roku doszło do pierwszych poważniejszych starć włosko-etiopskich, zakończonych porażką Włochów pod Dogalą. W 1889 roku cesarz etiopski Jan IV poległ w walce z wojskami mahdystow-skimi pod Metemmą, leżącą na północno-zachodnim pograniczu z Sudanem. Włochy, mające już wówczas plan utworzenia terytorium kolonialnego, które rozciągałoby się od Erytrei nad Morzem Czerwonym poprzez Etiopie aż do Somałi nad Oceanem Indyjskim, postanowiły wykorzystać dogodny moment. Zdawało się, że sytuacja w Etiopii wyjątkowo sprzyjała agresorom. W kraju trwały kłótnie o tron cesarski. Menelik, władca Szeua, w zamian za pomoc Włoch zgodził się na odstąpienie najeźdźcy nie opanowanej jeszcze przez nich części Erytrei. Uznał również zwierzchnictwo króla włoskiego nad całością zajętych przez Włochów terenów nad Morzem Czerwonym. Postanowienia te zawarto w słynnym później z powodu różnic interpretacyjnych układzie podpisanym w etiopskiej miejscowości Uccialli (Uyczalie) 2 maja 1889 roku. Główne postanowienia traktatu w Uccialli były następujące: proklamowano wieczny pokój i przyjaźń miedzy obydwoma krajami; osiągnięto porozumienie w sprawie wymiany przedstawicielstw dyplomatycznych; ustalono, że sporne problemy graniczne omówi specjalna komisja złożona z przedstawicieli obydwu stron. Poza tym Menelik zgadzał się na przekazanie Włochom wielu terytoriów, w tym okręgów Bogos, Keren i Hamasjen. Obszary te należały do rasa Aluli i rasa Men-geszy, najgroźniejszych przeciwników Menelika. Granica miała biec wzdłuż rzek 27 Mereb i Belesa. Za własność rządu etiopskiego uznawano klasztor Debre Bizen, położony na terenach kontrolowanych przez Włochów, z tym że nie mógł on być wykorzystywany do
celów militarnych. Traktat zezwalał Menelikowi na swobodny tranzyt broni i amunicji przez port Massaua. Po koronacji 6 listopada 1889 roku na cesarza Menelik zaczął dążyć do wyparcia wpływów włoskich znad Morza Czerwonego, Włosi oświadczyli bowiem, że układ w Uccialli przyznaje im faktyczne prawo do protektoratu nad Etiopią. Istniały dwa, jednakowo ważne teksty układu: włoski i amharski. W tekście włoskim w siedemnastym artykule użyto sformułowania, że Etiopia „zgadza się", aby jej polityka zagraniczna była prowadzona przez dyplomację wioską. W tekście amharskim figurowało natomiast w odpowiednim miejscu słowo „może", a więc według interpretacji strony etiopskiej rząd w Addis Abebie ma prawo posługiwać się włoskim aparatem dyplomatycznym, o ile uzna to za stosowne. Tak czy inaczej, Włosi, opierając się na siedemnastym artykule traktatu w Uccialli, 12 października 1889 roku proklamowali protektorat nad Etiopią. Wielkie mocarstwa, poza Stanami Zjednoczonymi i Rosją, uznały w praktyce ten protektorat. Najwyraźniej uczyniła to Wielka Brytania, gdyż pragnęła, aby włoska kontrola nad Etiopią stanowiła zaporę dla państwa mahdystów. W protokołach podpisanych z rządem włoskim w 1891 i 1894 roku strona brytyjska stwierdzała, że granice między brytyjskimi posiadłościami a protektoratem włoskim powinny być ostatecznie ustalone, akceptując w ten sposób włoskie zwierzchnictwo nad Etiopią. Dopóki oddziały włoskie nie przekraczały ustalonej granicy, spór wokół interpretacji traktatu toczył się wyłącznie na płaszczyźnie dyplomatycznej i nie przybierał ostrzejszych form. Sytuacja zaczęła się zmieniać, kiedy w 1890 roku Włosi coraz częściej zaczęli przekraczać rzekę Mereb. W odpowiedzi na poczynania włoskie 10 kwietnia 1891 roku Menelik II wystosował do wszystkich mocarstw europejskich pismo okólne, w którym informował o granicach swego państwa, dezawuując włoskie informacje w tej sprawie. Kontynuując akcję dyplomatyczną na forum międzynarodowym, 27 lutego 1893 roku Menelik II poinformował rządy mocarstw europejskich, że układ z Uccialli uważa za nieważny. W odpowiedzi nastąpiła dyslokacja sił włoskich przy granicy prowincji Tigraj. Jednocześnie Włosi, dążąc do zapewnienia sobie swobody działania przeciwko Etiopii, likwidowali garnizony mahdystów w północ-no-zachodnich rejonach Etiopii. W 1893 roku zajęli Akordet. Następnie w 1894 roku generał Oreste Baratieri zajął Kessele, wypierając mahdystów z całego przyległego do tej miejscowości regionu. Oddziały włoskie stacjonujące w Erytrei coraz częściej zapuszczały się do Tigraj, penetrując posiadłości rasa Mengeszy (syn cesarza Jana IV Kassy), który zgodnie z przewidywaniami Menelika już na wiosnę 1894 roku z sojusznika Włoch stał się ich wrogiem. Mengesza zrozumiał, że celem Włoch jest włączenie Tigraj do Erytrei; w tej sytuacji postanowił ukorzyć się przed Menelikiem. do obozu pozycja Baratieriego o 9°°
w Addi Kaje
droga kolumny Albertonego lówne linie obronne Bar
Bitwa pod Aduą W grudniu 1894 roku armia włoska, licząca około siedemnastu tysięcy żołnierzy, przekroczyła granice Etiopii. Na czele wojsk agresora stał generał Oreste Baratieri. Chełpliwy dowódca, chociaż nie znał dobrze kraju ani sił przeciwnika, obiecywał swemu rządowi, że przywiezie monarchę etiopskiego do Rzymu w klatce. Pierwszą poważniejszą bitwę z armią rasa Mengeszy stoczyli Włosi 14 stycznia 1895 roku pod Koatit. Początkowo sukces odnieśli Etiopczycy, którzy rozbili czołowe oddziały wroga. W momencie najzaciętszej bitwy przybyły jednak posiłki włoskie pod dowództwem generała Giuseppe Arimondiego i uniemożliwiły stronie etiopskiej pełny sukces, tym bardziej że zapadający zmierzch zmusił walczą29 cych do przerwania bitwy. Nazajutrz, na wiadomość o nadejściu dalszych posiłków wroga, oddziały Mengeszy rozpoczęły odwrót ku Senafie. Tutaj jeszcze tego samego dnia stoczono następną bitwę, zakończoną zupełną klęską Etiopczyków. Ras Mengesza ledwie uszedł z życiem z pola walki. Menelik zwrócił się do rządu włoskiego z żądaniem ewakuacji wojsk włoskich z etiopskiego terytorium. Zostało ono zignorowane. Wojska generała Oreste Baratieriego wciąż szły naprzód. Włosi zajęli Adigrat, strategiczną miejscowość, z której można kontrolować dalszy szlak na południe. I kwietnia 1895 roku oddziały włoskie zajęły Aduę, aby po pewnym czasie ją opuścić. Opuszczenie Adui było jednym z największych błędów popełnionych przez włoskie dowództwo w tej wojnie. Miasto było bowiem bardzo ważnym punktem strategicznym i kontrola nad nim umożliwiła później Menelikowi przegrupowanie wojsk. Marsz wojsk włoskich został wreszcie zahamowany w maju na skutek rozpoczęcia się okresu deszczowego. Na początku października 1895 roku, gdy pora deszczowa minęła, generał Baratieri zaczął przesuwać swoją armię w głąb Tigraj. Włoski dowódca, opanowawszy już praktycznie całą prowincję Tigraj, czuł się niemal całkowitym zwycięzcą. Zaproponował więc Menelikowi następujące warunki pokoju: rozbrojenie armii etiopskiej, uwięzienie rasa Mengeszy, oddanie całego Tigraj i Agamie, uznanie zwierzchnich praw Włoch nad Etiopią. Było to żądanie bezwzględnej kapitulacji jeszcze przed rozstrzygnięciem działań wojennych. Menelikowi pozostała już jedynie droga walki zbrojnej i wojska cesarskie ruszyły na północ. Na czele szedł ras Mekkonyn, który otrzymał rozkaz zaatakowania Amba Alagie. Wraz z rasem Mekkonynem, którego armia liczyła piętnaście tysięcy żołnierzy, pod Amba Alagie przybył ras Mikael prowadzący jedenaście tysięcy żołnierzy, ras Uelie z dziesięcioma tysiącami, Mengesza Atikem z sześcioma tysiącami i ras Alula z pięcioma tysiącami. Przybyło także wiele innych pomniejszych oddziałów. W sumie ras Mekkonyn miał pod rozkazami pięćdziesięciotysięczną armię. Etiopczycy zaatakowali garnizon Amba Alagie, złożony z dwu tysięcy czterystu pięćdziesięciu żołnierzy. Bitwa trwała zaledwie dwie godziny i zakończyła się całkowitą klęską Włochów.
Następnym celem armii etiopskiej było Mekelie. Pierwsze oddziały rasa Mek-konyna dotarły tam 8 grudnia 1895 roku. W samej twierdzy stacjonowało półtora tysiąca włoskich żołnierzy, którzy mieli rozkaz jak najdłużej się bronić. Etiopczycy na razie ograniczyli się do zablokowania twierdzy. 7 stycznia 1896 roku pod Mekelie przybył cesarz Menelik II. Teraz już skoncentrowała się tu cała armia etiopska. W tym dniu Etiopczycy rozpoczęli szturm. Przez następne dni ponawiali ataki, które nie przynosiły spodziewanych rezultatów. Straty włoskie były znikome, a ras Mekkonyn tracił w każdym szturmie wielu żołnierzy. Jednakże Włochom zaczynało brakować wody. Baratieri wystąpił więc do Menelika z pro30 pozycją wypuszczenia garnizonu z twierdzy, w zamian za co Włosi mieli przekazać Etiopczykom Mekelie oraz wypłacić okup. Cesarz, nie chcąc dalej tracić żołnierzy w bezowocnych szturmach, zgodził się. 21 stycznia 1896 roku garnizon twierdzy w pełnym uzbrojeniu, z zachowaniem honorów wojskowych opuścił Mekelie, udając się w kierunku głównych sił włoskich. Po zajęciu Mekelie Menelik zaproponował generałowi Baratieriemu zawarcie pokoju pod warunkiem ostatecznego uznania granicy między Etiopią i Erytreą na rzekach Mereb i Belesa oraz wyrażenia zgody na anulowanie siedemnastego artykułu traktatu z Uccialli. Propozycje zostały odrzucone. Baratieri otrzymał bowiem z Rzymu instrukcje, aby w ewentualnych pertraktacjach pokojowych domagał się od Menelika między innymi uznania zwierzchnictwa Włoch nad Etiopią. Tego rodzaju żądania z góry przekreślały możliwość rokowań. W połowie lutego 1896 roku armia Menelika po licznych manewrach zajęła ostatecznie pozycje w rejonie Adui. W tym kierunku nadciągały wojska generała Baratieriego. Siły włoskie liczyły siedemnaście tysięcy siedmiuset żołnierzy. Generał Baratieri podzielił swoją armię na trzy kolumny oraz wydzielił grupę rezerwową. Pierwszą kolumną (cztery tysiące siedemdziesięciu sześciu ludzi) dowodził generał Matteo Albertone, drugą (dwa tysiące czterystu dziewięćdziesięciu trzech ludzi) generał Giuseppe Arimondi, trzecią (trzy tysiące ośmiuset ludzi) generał Yittorio Dabormida. Grupa rezerwowa liczyła cztery tysiące stu pięćdziesięciu ludzi, a dowodził nią generał Ellena. Łącznie bez oficerów grupy te liczyły czternaście tysięcy pięciuset dziewiętnastu żołnierzy plus ponad dwa tysiące żołnierzy obsługi dział. Przeciwko tym siłom cesarz Etiopii wystawił armię składającą się z: własnych wojsk Menelika — trzydzieści tysięcy żołnierzy; oddziałów cesarzowej Taitu — trzy tysiące; fitaurariego Gebejjeuha — sześć tysięcy; nygusa Tekle Hajmanota — trzy tysiące; rasa Ueliego — trzy tysiące; rasa Mikaela — osiem tysięcy; lyul rasa Mekkonyna — osiem tysięcy; rasa Mengeszy Johannysa oraz rasa Aluli i rasa Hagosa — trzy tysiące; szuma Uaga Guangula — sześć tysięcy; rasa Mengeszy Atikema — trzy tysiące. W sumie, razem z nie wymienionymi tutaj oddziałami nieregularnymi, Menelik dysponował armią liczącą około stu tysięcy żołnierzy. Mimo tak ogromnej przewagi liczebnej wyniku bitwy nie można było z góry przesądzić na korzyść Etiopczyków. Armia włoska była bowiem dużo nowocześniej uzbrojona. Miażdżąca była zwłaszcza przewaga włoskiej artylerii, wynikająca nie tyle z liczby posiadanych dział (pięćdziesiąt sześć wobec czterdziestu dwóch etiopskich), ile z tego,
że była to artyleria najnowszego typu, podczas gdy etiopskie działa były mocno przestarzałe. Armia włoska była również lepiej wyszkolona i bez porównania bardziej zdyscyplinowana. Bitwa pod Aduą rozpoczęła się wczesnym rankiem l marca 1896 roku. O piątej trzydzieści dwie uderzyły oddziały generała Albertonego, które starły się z wojskami fitaurariego Gebejjeuha, szuma Uag Guangula, rasa Mikaela i rasa MenWojna wlosko-etiopska (1895—1896). Teatr działań geszy. W trakcie zażartej walki zginął fitaurari Gebejjeuh. Oddziały etiopskie, widząc śmierć swego wodza, zabrały jego ciało i zaczęły ustępować. Przed generałem Albertonem otworzyła się wielka szansa wygrania bitwy na swoim odcinku. Gdyby w tym momencie otrzymał pomoc, o którą prosił generała Baratieriego jeszcze na początku bitwy, mógłby zaatakować zdezorientowanych po stracie wodza Etiopczyków. Jednakże posiłki nie nadchodziły. Wprawdzie Baratieri rozkazał generałowi Arimondiemu wesprzeć działania kolumny generała Albertonego, ale odległość miedzy tymi grupami wojsk włoskich była zbyt duża, aby mogły bezpośrednio i szybko przychodzić sobie z pomocą. Generał Dabormida, który również otrzymał rozkaz przesunięcia się bliżej sił Albertonego i odciążenia ich, nie mógł tego uczynić, gdyż był od nich oddalony jeszcze bardziej. W dodatku górzysty teren i brak wygodnych dróg utrudniały szybkie przemieszczanie się wojsk. Dopiero w czasie walki okazało się, jak wielki błąd popełnił generał Baratieri, dzieląc swą armię na cztery oddalone od siebie kolumny, nie mogące jednocześnie brać udziału w bitwie. Na domiar złego Baratieri, znajdujący się wśród rezerw generała Elleny, a później z generałem Arimondim, nie miał łączności z dwiema najbardziej wysuniętymi kolumnami. Później w zamieszaniu w ogóle stracił kontrolę nad przebiegiem bitwy. W rezultacie Etiopczycy mogli się bez przeszkód rozprawiać z poszczególnymi grupami wojsk włoskich. Panika, która ogarnęła oddziały etiopskie po śmierci Gebejjeuha, wkrótce minęła i na nowo z wielką zawziętością zaczęły one atakować kolumnę generała Albertonego. Około godziny dziesiątej Albertone stracił już większość swoich oficerów. Było jasne, że przegrał bitwę. Klęskę odwlekał tylko gwałtowny i bardzo sprawny ogień włoskiej artylerii. W pewnym momencie do niewoli dostał się sam Albertone. To przypieczętowało losy walki. Żołnierze włoscy rzucili się do panicznej ucieczki. Część z nich dostała się do niewoli, inni szukali schronienia wśród pozostałych kolumn włoskich, siejąc wśród nich zamieszanie. Wojska etiopskie wprost z pościgu za niedobitkami z grupy generała Albertonego uderzyły na kolumnę generała Arimondiego. Do walki wkroczyły wtedy także oddziały bezpośrednio podległe cesarzowi. Wkrótce kolumna generała Arimondiego została otoczona przez oddziały etiopskie. Klęskę Włochów powstrzymało — zresztą na krótko — włączenie się do walki rezerw generała Elleny. W rezultacie rozpaczliwego uderzenia Włochów Etiopczycy zaczęli się nawet cofać. Kontratak włoski, wobec przygniatającej przewagi Etiopczyków, był tylko aktem rozpaczy i po kilku chwilach załamał się. Kiedy Arimondi przekonał się, że nic go nie może uratować przed klęską, podjął próbę zorganizowania odwrotu. Gdy padł zabity, żołnierzy włoskich
ogarnęła panika. Uciekające oddziały, które przedarły się przez otaczający je pierścień wojsk etiopskich, pociągnęły za sobą resztki rezerw generała Elleny. Wraz z nimi uszedł ranny w nogę sam generał Ellena, a także Baratieri. Najdłużej opierało się wojskom etiopskim ugrupowanie generała Dabormidy. Uderzyło na nie około trzydziestu tysięcy żołnierzy pod dowództwem rasa Me-konnyna. Bój trwał od siódmej rano do osiemnastej, kiedy wojskom włoskim zaczęło brakować amunicji. Wówczas Dabormida dał rozkaz odwrotu. Początkowo oddziały włoskie wycofywały się pod ogniem Etiopczyków, zachowując dyscyplinę i szyk bojowy. Artylerię, uniemożliwiającą szybki marsz w górzystym terenie, pozostawiono na polu walki. W trakcie odwrotu poległ generał Dabormida. Jego następcy pułkownikowi Raniemu na skutek ciągłych ataków Etiopczyków nie udało się już zachować porządku. Do wycofujących się w karnym szyku oddziałów z ugrupowania Dabormidy dołączyły wkrótce resztki wojsk generała Alber-tonego, siejąc zamieszanie i popłoch. Spokojny do tej pory odwrót przerodził się szybko w bezładną ucieczkę. Szlak do Addi Kaje zapełnił się rozbitymi, szukającymi ratunku w ucieczce oddziałami włoskimi. Wojska etiopskie ścigały niedobitków aż do rzeki Mereb. W ciągu dwudziestu czterech godzin resztki rozgromionej armii dotarły do Addi Kaje (sto pięć kilometrów od Adui), przynosząc stacjonującemu tam oddziałowi włoskiemu wies'ć o klęsce. Bitwa pod Aduą zakończyła się więc całkowitą porażką Włochów. Wieczorem l marca 1896 roku korpus ekspedycyjny generała Baratieriego przestał istnieć. Straty armii włoskiej wyniosły około jedenastu tysięcy zabitych i rannych, a do niewoli dostało się około czterech tysięcy. W etiopskich rękach znalazła się cała artyleria włoska, ponad jedenaście tysięcy karabinów, spore zapasy amunicji i wyposażenie materiałowe. Etiopczycy stracili cztery tysiące zabitych i sześć tysięcy rannych, przy czym straty te podane są w przybliżeniu, ponieważ armia etiopska nie prowadziła ewidencji. Europa ze zdumieniem dowiedziała się o pogromie wojsk włoskich. Dysponowały one przecież ogromną, jak na wyprawy kolonialne, armią. Klęska korpusu ekspedycyjnego generała Baratieriego odbiła się szczególnie głośnym echem we Włoszech. W całym kraju 3 marca 1896 roku, kiedy wieść o rezultacie bitwy już zdołała się rozejść, odbyły się gwałtowne demonstracje ludności przeciwko afrykańskiej polityce rządu. Premier włoski Francesco Crispi musiał podać się do dymisji. Widoczne było, że na pewien przynajmniej czas Włochy zrezygnują z planów powiększenia swoich posiadłości kolonialnych w Afryce PółnocnoWschodniej. Odwrót Menelika spod Adui, kiedy na dużej przestrzeni erytrejskiego wybrzeża pozostały jedynie niewielkie garnizony włoskie, był zaskakujący. Trudno zrozumieć, dlaczego cesarz nie wykorzystał wówczas znakomitej szansy przywrócenia Etiopii dostępu do morza. Istotnych przyczyn tego kroku Menelika należy szukać w antagonizmie, jaki wówczas istniał między prowincjami Szeua i Tigraj. Zwróćmy uwagę, że Mene-lik przez długie lata utrzymywał przyjazne stosunki z Włochami, osłabiając w ten sposób siły pochodzącego z Tigraj cesarza Jana IV. Kiedy zaś sam zasiadł na
7/1 tronie, nigdy pierwszy nie rozpoczął walki z Włochami, pozostawiając Tigraj swemu losowi. Wyruszył do boju dopiero wtedy, gdy Włosi zajęli prawie całą tę prowincję. Po zwycięstwie pod Aduą, kiedy Włosi zostali wyparci na północ, najważniejsze dla niego było niedopuszczenie do zbytniego wzrostu wpływów Tigraj . Ras Mengesza nie zapomniał, że to jego Jan IV mianował swoim następcą na tronie etiopskim. Tigraj stanowiło więc w rozumieniu Menelika wielkie zagrożenie dla utrzymania władzy cesarskiej w rękach przedstawicieli dynastii szeuań-skiej. Wzrost znaczenia Tigraj nie leżał w interesie tej dynastii, a wyparcie Włochów z Erytrei, graniczącej z Tigraj, wzmocniłoby znaczenie tej prowincji. Zwycięstwo pod Aduą umocniło międzynarodową pozycję Etiopii. Po raz pierwszy kraj afrykański tak skutecznie się oparł zakrojonej na wielką skalę próbie podboju przez państwo europejskie. W ówczesnej prasie europejskiej nie zabrakło nawet przesadnych stwierdzeń, że w Afryce pojawiło się nowe mocarstwo. Sukces wojsk etiopskich pod Aduą przypieczętowany został podpisaniem w Addis Abebie 26 października 1896 roku włosko-etiopskiego traktatu pokojowego. Obok innych korzystnych dla Etiopii postanowień traktat ten zawierał dwa następujące punkty: uznanie przez Włochy „absolutnie i bez żadnych zastrzeżeń" suwerenności Etiopii oraz anulowanie traktatu z Uccialli. Wprawdzie klęska Włochów pod Aduą ocaliła niepodległość Etiopii, ale inne mocarstwa europejskie nie przestały patrzeć na ten kraj jak na teren swej przyszłej ekspansji. Jednakże stosunki międzynarodowe ułożyły się dla Etiopii szczęśliwie. Na przełomie XIX i XX wieku budziła ona bowiem równoczesne zainteresowanie trzech państw: Włoch, Francji i Wielkiej Brytanii. Żadne z nich nie chciało, aby Etiopia stała się wyłączną domeną wpływów rywali. Rozumiał to dobrze Menelik II, który umiejętnie wykorzystywał animozje między wielkimi mocarstwami do obrony niezawisłości swego kraju. I tak na przykład udzielił Francuzom w końcu XIX stulecia koncesji na budowę linii kolejowej Dżibuti—Addis Abeba. Odtąd Francja, spodziewając się znacznych zysków z koncesji, zabiegała o utrzymanie status quo w Etiopii. W rezultacie animozji, jakie powstały między europejskimi mocarstwami kolonialnymi dążącymi do rozszerzenia swych posiadłości w północno-wschodniej Afryce, na początku XX wieku zaczyna narastać włosko-francusko-angielski spór o Etiopię. Sprawa ta z punktu widzenia kolonialnej polityki była tym istotniejsza, że w XX stulecie Afryka weszła już tylko z trzema niepodległymi państwami: Etiopią, Liberią i Marokiem, a faktycznie jedynie Etiopia była całkowicie niezawisła. Reszta afrykańskiego kontynentu stosunkowo szybko została podzielona między mocarstwa europejskie. Największe obszary zagarnęła Wielka Brytania. Posiadłości jej na początku XX wieku ciągnęły się prawie nieprzerwanym pasmem od delty Nilu aż po Przylądek Dobrej Nadziei. W znacznej mierze ziściły się marzenia największego angielskiego teoretyka i praktyka kolonializmu drugiej połowy XIX wieku Cecila Rhodesa o utworzeniu jednolitego pasa kolonii 35
brytyjskich od Kairu po Kapsztad. Do ich pełni brakło jednak Tanganiki (cześć obecnej Tanzanii), którą zdobyli Niemcy (nadali jej nazwę: Niemiecka Afryka Wschodnia). Metody zdobywania krajów afrykańskich praktykowane—jak widzieliśmy — z powodzeniem, zawiodły wyłącznie w Etiopii. Szybki podbój tego państwa przez jakąś ekspedycyjną armie kolonialną i postawienie w ten sposób swych rywali przed faktem dokonanym, co dość często stosowano w Afryce, okazał się niemożliwy. Świadczyła o tym najlepiej niefortunna ekspedycja włoska z lat 1894—1896. W końcu XIX stulecia znacznie zaostrzyły się sprzeczności między mocarstwami kolonialnymi na tle dalszego podziału nie zajętych jeszcze terenów. Wówczas właśnie wzrosło niebezpieczeństwo grożące Etiopii ze strony państw europejskich. Wprawdzie apetyty włoskie po nieudanej próbie podboju tego kraju znacznie się zmniejszyły, ale wciąż jeszcze w niektórych kołach politycznych i gospodarczych Italii mówiło się o konieczności dalszej, przynajmniej ekonomicznej ekspansji w Etiopii. Francja, budując linię kolejową Dżibuti—Addis Abeba, dążyła do rozszerzenia swoich wpływów gospodarczych w tym kraju i przeciwstawiała się próbom penetracji podejmowanym przez inne państwa. Wielka Brytania, po roztoczeniu protektoratu nad Egiptem i po opanowaniu Sudanu, chciała mieć kontrolę nad źródłami Nilu Błękitnego, aby w ten sposób mocniej trzymać w szachu i Egipt, i Sudan. W północnej Etiopii znajduje się wielkie jezioro Tana (przed podbojami etiopskimi na południu leżało w samym centrum kraju), mające do siedemdziesięciu metrów głębokości i ponad trzy tysiące kilometrów kwadratowych powierzchni. Ten olbrzymi, malowniczy zbiornik wody, położony na wysokości tysiąca ośmiuset trzydziestu metrów nad poziomem morza, posiada tylko jedno ujście — Nil Błękitny. Jak pamiętamy, jest to największy dopływ Nilu. Panowanie nad jeziorem Tana byłoby dla Wielkiej Brytanii niezwykle skutecznym środkiem nacisku na Egipt i Sudan — także gdyby kraje te były niepodległe — groźbą zrealizowania projektu odwrócenia biegu wód Nilu Błękitnego. Przecież wówczas mówiło się, że kto kontroluje źródła Nilu i jego główny dopływ, ten ma w swoim ręku Sudan i Egipt. Wobec zaostrzającej się na początku XX wieku rywalizacji Włoch, Francji i Wielkiej Brytanii o terytoria etiopskie, w której wyniku nie udało się żadnemu z tych mocarstw uzyskać zdecydowanej przewagi, doszło do rokowań, a następnie kompromisu. Trzy mocarstwa uznały, że skoro takie — między innymi — czynniki, jak istnienie w Etiopii silnej armii oraz rywalizacja obcych wpływów w tym kraju nie pozwalają na jego łatwy podbój, to trzeba przynajmniej dzięki umowom zabezpieczyć własne interesy, ustalając zasięg wpływów. Z inicjatywą zawarcia umowy międzynarodowej, która zabezpieczyłaby w Etiopii interesy trzech mocarstw, wystąpiły Włochy. W 1903 roku włoskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych skierowało do rządu brytyjskiego odpowiednie propozycje. Jeszcze w tym samym roku rozpoczęły się pertraktacje angielsko36
włoskie, zmierzające do ustalenia formy, w jakiej obydwie zainteresowane strony mogły zabezpieczyć i rozszerzyć swoje wpływy w Etiopii. Później, po podpisaniu w 1904 roku porozumienia z Wielką Brytanią w sprawie Egiptu i Maroka, do rozmów tych włączyła się Francja. W wyniku pertraktacji doszło 13 grudnia 1906 roku w Londynie do podpisania przez Wielką Brytanię, Francję i Włochy traktatu o wytyczeniu stref ich wpływów w Etiopii. Jednocześnie formalnie uznano nienaruszalność terytorium Abi-synii. Ustalono, że włoska strefa wpływów obejmie tereny północne i południowe, a więc obszary graniczące z Erytreą i z włoskim Somali, francuska — rejon kolei żelaznej Dżibuti—AddisAbeba, a więc Etiopię środkową i wschodnią, brytyjska zaś terytoria wokół jeziora Tana. Układające się strony uzgodniły, iż swoje interesy w Abisynii ograniczają w zasadzie do „własnej strefy wpływów". Rząd etiopski nie tylko nie brał udziału w rokowaniach, ale nawet nie został poproszony o konsultacje. Jak gdyby nie istniał. Dopiero po fakcie poinformowano Menelika o tym porozumieniu. W odpowiedzi cesarz Etiopii 18 maja 1907 roku odpisał z godnością: „Dziękujemy za informację o chęci umocnienia i podtrzymania niezawisłości naszego państwa. Jednocześnie stwierdzamy, że układ, o którym się dowiadujemy, podobnie jak szereg innych traktatów zawartych przez niektóre państwa, narusza suwerenność Etiopii. Nie może więc w żadnej mierze nas ograniczać". Rozdział 4 ANDRZEJ BARTNICKI FASZODA 1898 Rok 1898 był widownią ostatniego na tak ogromną skalę brytyjsko-francu-skiego konfliktu kolonialnego. Te dwa potężne państwa, tradycyjnie rywalizujące ze sobą w koloniach, starły się raz jeszcze w ostrym sporze, który niemal doprowadził do wojny miedzy nimi. Przedmiotem zatargu stały się tereny centralnej Afryki nad górnym Nilem. Od kiedy w 1882 roku Anglicy zagarnęli Egipt, Francuzi częstokroć za pomocą łagodnych nacisków próbowali doprowadzić do ewakuacji oddziałów brytyjskich z tego obszaru, aby zająć ich miejsce. Próby te skazane były na niepowodzenie. Wielka Brytania, mając kolonie w północnowschodniej i południowej Afryce, marzyła o połączeniu ich w całość poprzez zagarnięcie krajów leżących między nimi. Symbolem tych pragnień były plany wybudowania linii kolejowej od Kairu do Kapsztadu. Nic więc dziwnego, że nie tylko nie myślała o opuszczeniu Egiptu, lecz dążyła do opanowania Sudanu, a później do całkowitego zagarnięcia Ugandy. Francja po zawarciu w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku sojuszu z Rosją, nie będąc już osamotniona w obliczu niemieckiego niebezpieczeństwa, śmielej zaczęła myśleć o swoich planach w środkowej Afryce. Powstał projekt opanowania rejonów nad górnym Nilem. Sądzono, że dzięki temu, poprzez zagrożenie panowania Wielkiej Brytanii w Egipcie, będzie ją można zmusić do podpisania korzystnego dla Francji układu w sprawie tego obszaru. Kalkulacje te nie były pozbawione pewnych szans, gdyż w owym czasie Francja utrzymywała bardzo przyjazne stosunki z cesarzem Etiopii Menelikiem II, co stwarzało — jak można było sądzić — możliwość objęcia kontrolą głównego dopływu Nilu, Nilu Błękitnego, biorącego swój początek w leżącym na terytorium Abisynii jeziorze Tana.
Równocześnie, pragnąc zdobyć kontrolę nad Nilem Białym, Paryż planował współdziałanie sil etiopskich i francuskich w Sudanie. Uzgodniono nawet prowizoryczne strefy wpływów. Etiopii miały przypaść tereny na prawym brzegu Nilu Białego, a Francji na lewym. W lutym 1896 roku gabinet francuski podjął decyzję o przystąpieniu do realizacji swego planu. Postanowiono wysłać z zachodniego wybrzeża Afryki specjalną misję, która miała dotrzeć do okolic Faszody. Na czele misji stanął kapitan Jean Baptiste Marchand. Dysponował oddziałem złożonym ze stu kilkudziesięciu strzelców senegalskich i kilku białych oficerów. Uzgodniono później w Addis Abebie, że na spotkanie Marchanda wyruszy nad Nil Biały ekspedycja etiopska. W maju 1896 roku Marchand opuścił Paryż. Instrukcje nakazywały mu unikać starć z mahdystami. Dowódca ekspedycji francuskiej powinien pamiętać, że jego wyprawa ma przede wszystkim charakter polityczny; tak mały oddział nie miał większych szans w walce zbrojnej, nie mógł więc dokonywać podbojów w rejonach, w które został skierowany. Waga wyprawy polegała na zasygnalizowaniu obecności Francji w Sudanie i na ewentualnym podkreśleniu tego, o ile to było możliwe, przez zawarcie z wodzami miejscowych plemion umów dotyczących objęcia ich opieką przez Francję. Oczywiście słowo „opieka" oznaczało wówczas ogólne rozciągnięcie protektoratu nad danym terytorium przez mocarstwo europejskie. Jak wiec można przypuszczać, głównym celem misji Marchanda było zdobycie dla Francji dogodnej pozycji przetargowej w przyszłych rokowaniach z Wielką Brytanią na temat Afryki Środkowej i Egiptu. Charles Mangin, jeden z członków tej wyprawy, późniejszy generał, określając cele ekspedycji stwierdził, że zasadniczym jej zadaniem było „położyć kres marzeniom naszych drogich przyjaciół, śniących o połączeniu Egiptu z Przylądkiem Dobrej Nadziei poprzez ich posiadłości w Afryce Wschodniej". Gabriel Hanotaux, ówczesny francuski minister spraw zagranicznych, miał powiedzieć Marchandowi: „Ruszaj więc do Faszody. Francja trzyma broń w pogotowiu". Wyprawa Marchanda, zorganizowana w Gabonie, uległa opóźnieniu z powodu zbrojnego powstania kilku plemion w dolnym biegu rzeki Kongo. Oddziałek francuski wyruszył drogą wodną z Brazzaville dopiero w marcu 1897 roku. W sierpniu ekspedycja dotarła do krańca systemu wodnego Konga. Mały stateczek, którym płynął Marchand, trzeba było rozebrać i przetransportować w częściach do systemu wodnego Nilu. Był to najtrudniejszy odcinek wyprawy. Tysiące krajowców niosły części statku przez dziką, bezludną, górzystą i pozbawioną wody okolicę. Kiedy wreszcie dotarto do pierwszej rzeki, która mogła nadawać się do żeglugi, okazało się, że poziom wody jest za niski. Dalsza podróż stała się możliwa dopiero na wiosnę 1898 roku. Teraz ekspedycja zaczęła się szybko posuwać naprzód. W tym samym czasie, w kwietniu 1898 roku, w kierunku Nilu Białego wyruszyła licząca osiem tysięcy żołnierzy armia etiopska pod dowództwem rasa Te-semmy, jednego z najwybitniejszych wodzów cesarza Menelika II. Wojskom etiopskim towarzyszyli francuscy doradcy. Zadaniem ekspedycji etiopskiej, poza wcielaniem nowych ziem w granice cesarstwa, było dotrzeć do Faszody, gdzie miał także przybyć kapitan Marchand. Strona francuska i etiopska ustaliły, że w razie konieczności armia etiopska udzieli Marchandowi pomocy.
39 40 Tesemma dotarł nad Nil Biały w czerwcu 1898 roku. Marchand, który przez dłuższy czas był pozbawiony łączności ze swoim rządem, nie wiedział, że w okolicach Faszody oczekuje na niego spora armia, gotowa nieść mu pomoc. Posuwał się więc naprzód bez pośpiechu. Tymczasem Tesemma w obliczu epidemii, która zaczęła szerzyć się w jego oddziałach, nie mógł długo czekać i po kilku dniach udał się w drogę powrotną. 10 lipca 1898 roku dowodzeni przez francuskich oficerów Senegalczycy wkn> czyli do Faszody. Na resztkach murów starej twierdzy załopotała flaga francuska. Marchand wykonał zadanie. Wiadomość o tym wysłał natychmiast przez dwóch kurierów. Jeden miał dotrzeć do celu przez Kongo, drugi przez Etiopię. Marchand nie wiedział, że gdy on ślepo wykonywał rozkaz i znikł w głębi Afryki, rząd jego kraju dużo by dał za to, aby móc się z nim porozumieć i zawrócić z drogi. W ciągu dwóch minionych lat wiele się bowiem zmieniło w polityce międzynarodowej. Okazało się, że w sporze z Anglią o podział terytoriów afrykańskich rząd francuski nie może liczyć na niczyją pomoc. Ponadto w kierunku wschodniego Sudanu zmierzała licząca dwadzieścia tysięcy żołnierzy armia brytyjska, dowodzona przez generała Horatia Herberta Kitchenera, która miała zgnieść państwo mahdystowskie i wcielić je do posiadłości angielskich. Paryż najchętniej zawróciłby więc Marchanda z drogi. W tym czasie ministrem spraw zagranicznych został Theophile Delcasse, który zastąpił na tym stanowisku Hanotauxa. Nowy minister z pewnością nie dałby teraz tak ostrych instrukcji. Było już jednak za późno. Maleńki oddziałek Senegalczyków i wielka armia brytyjsko-egipska nieuchronnie zbliżały się ku sobie. 2 września 1898 roku pod Omdurmanem wojska Kitchenera rozniosły armię Abdullaha, następcy Mahdiego. Instrukcje, jakie otrzymał Kitchener od swego rządu, mówiły, że po rozbiciu sił mahdystowskich oddziały brytyjskie wspólnie z egipskimi powinny posunąć się jak najdalej w górę Nilu, co najmniej do Faszody lub nawet poza nią, i podporządkować Wielkiej Brytanii cały Sudan. Dowódca wojsk angielsko-egipskich nic nie wiedział ani o ekspedycji Marchanda, ani nawet o wyprawie Tesemmy. Niemałe też było zdumienie Anglików, kiedy w cztery dni po zwycięstwie pod Omdurmanem pochwycili nadpływającą z kierunku Faszody łódź, której załoga stwierdziła, że została z tej forteczki ostrzelana przez obcych żołnierzy. Po zbadaniu pocisków tkwiących w łodzi szybko stwierdzono, że w Faszodzie są Europejczycy. Kitchener bezzwłocznie zarządził marsz naprzód. Sam, chcąc jak najszybciej przybyć na miejsce, popłynął w górę Nilu na czele floty złożonej z pięciu kano-nierek. 18 września Anglicy zbliżyli się do Faszody. 19 września na pokładzie brytyjskiej kanonierki nastąpiło spotkanie Marchanda z Kitchenerem. Jak oświadczył oficer francuski, terytorium, na którym się znajduje, zajął na polecenie swego rządu. Generał brytyjski odpowiedział, że nie może
uznać francuskiego panowania w żadnym okręgu leżącym w rejonie Nilu, po czym wręczył Marchandowi oficjalny protest. „Bez wyraźnego rozkazu z Paryża nie opuszczę zajmowanego przez siebie terytorium" — brzmiało ostatnie słowo Francuza. Nie zważając na nieustępliwe stanowisko rozmówcy, Kitchener polecił wywiesić kilkaset metrów od chorągwi francuskiej, na drugim końcu Faszody, flagę brytyjską. Brytyjski generał pozostawił także w tej części miasteczka garnizon w sile jednego batalionu. Tak wiec nad Faszodą powiewały flagi dwóch mocarstw. Rozpoczynał się jeden z największych konfliktów międzynarodowych końca XIX stulecia. W Anglii zwycięstwo Kitchenera pod Omdurmanem wywołało szał radości. Przez cały kraj przetoczyła się fala entuzjazmu i poparcia dla poczynań rządu i zwycięskiego generała. Jeszcze jeden ogromny krok na drodze rozbudowy imperium brytyjskiego został dokonany. Wówczas nadeszły wiadomości o spotkaniu Kitchnera z Marchandem. Brytyjska opinia publiczna doznała szoku. Zrozumiano bowiem, że Francja może wydrzeć Wielkiej Brytanii owoce zwycięstwa nad Abdullahem. Prasa brytyjska — z nielicznymi wyjątkami — gwałtownie zaatakowała Francję. Oddział Marchanda określano mianem „bandy maruderów", a jego misję uznano za akt jawnej prowokacji francuskiej wobec Anglii. Brytyjska opinia publiczna niemal powszechnie zaczęła domagać się usunięcia Marchanda z Faszody, nawet za cenę wojny z Francją. Niebawem, 27 września 1898 roku, rząd angielski przekazał Francji memorandum informujące o spotkaniu Kitchenera z Marchandem w Faszodzie, w którym stwierdzał, że Anglia nie może uznać zajęcia przez Francję żadnego terytorium położonego nad Nilem. Rząd francuski, który —jak już wspomnieliśmy — wcześniej chętnie odwołałby Marchanda, teraz nie chciał się kompromitować wobec własnego społeczeństwa zbyt szybkimi ustępstwami. Toteż w odpowiedzi na brytyjskie memorandum francuski minister spraw zagranicznych Delcasse oświadczył 30 września, że żądanie ewakuacji oddziału Marchanda z Faszody będzie rozpatrywane jako ultimatum i odrzucone. Prasa światowa zaczęła pisać o możliwości wojny między Wielką Brytanią i Francją. W obydwu krajach podjęto kroki do ewentualnego powołania pod broń dodatkowych kontyngentów. Na początku października Wielka Brytania demonstracyjnie przesunęła swoją flotę wojenną w kierunku Morza Śródziemnego. Rozeszły się również wiadomości o potajemnych ruchach eskadr francuskich, które płynęły w kierunku wybrzeży Afryki. Ze strony Francji były to jednak raczej gesty rozpaczy aniżeli demonstracja siły. Kraj ten bowiem w wojnie z Wielką Brytanią na terenach pozaeuropejskich nie miał najmniejszych szans. Ówczesna flota brytyjska była większa aniżeli siły morskie Francji, Niemiec i Rosji razem wzięte. W Sudanie Anglicy dysponowali dwudziestotysięczną, doskonale wyposażoną armią, gdy tymczasem Francuzi posiadali tam tylko stu kilkudziesięciu strzelców senegalskich. Groźniejszy jeszcze dla Francji mógł się okazać fakt, że za swoją wschodnią granicą miała wroga,
który tylko czekał na okazję, by ostatecznie utrwalić swe zwycięstwo z lat 1870— 1871. Były to Niemcy, próbujące w okresie konfliktu o Faszodę doprowadzić do zbliżenia z Wielką Brytanią. W dodatku 1898 rok okazał się okresem wielkich napięć w wewnętrznym życiu politycznym Francji. Znowu rozgorzały tam (między innymi w związku z opublikowaniem w styczniu 1898 roku przez Emile Zole jego słynnego listu Oskarżam) spory wokół sprawy zesłanego na Wyspę Diabelską kapitana Alfreda Drey-fusa. Społeczeństwo francuskie podzieliło się bardziej niż kiedykolwiek. W jednym obozie znaleźli się zwolennicy tezy, że Dreyfus jest niewinny, w drugim — zacietrzewieni przeciwnicy. We wrześniu 1898 roku w związku ze sprawą Dreyfusa zrezygnował ze swego stanowiska minister wojny Jacąues Godefroy Cavaignac. Na jesieni 1898 roku liczono się we Francji z możliwością wybuchu wojny domowej. 3 września rozpoczął się wielki strajk w Paryżu. Wokół stolicy skoncentrowano sześćdziesiąt tysięcy wojska. Krążyły plotki, że nastąpi zamach stanu. Wszystko to powodowało, że oburzenie społeczne na Wielką Brytanię i chęć dania zbrojnego odporu konkurentowi Francji w Afryce okazały się o wiele mniejsze, niż można się było spodziewać. Nie brak opinii, że 1898 rok zapoczątkował w dziejach Trzeciej Republiki krytyczny okres, który trwał aż do wybuchu I wojny światowej. Wszystko to uniemożliwiało rządowi francuskiemu zajęcie w sporze z Londynem bezkompromisowego stanowiska. Napięcie w stosunkach brytyjsko-francuskich potęgowało się w związku z ustawicznymi wystąpieniami prasy w obydwu krajach, domagającej się od swych rządów nieustępliwego stanowiska. Wreszcie w połowie października 1898 roku rząd francuski, zdając sobie sprawę, że nie może już przedłużać sporu, zaproponował Wielkiej Brytanii rozmowy na temat rozgraniczenia stref wpływów obydwu państw w centralnej Afryce. 27 października 1898 roku premier brytyjski Robert Salisbury oświadczył, że jego kraj nie rozpocznie żadnych negocjacji w sprawie podziału wschodniego Sudanu, dopóki oddział Marchanda nie opuści Faszody. l listopada do władzy we Francji doszedł nowy rząd, któremu — mimo że Delcasse nadal zachował tekę ministra spraw zagranicznych — łatwiej było pójść na ustępstwa. Nie zdążył bowiem bezpośrednio zaangażować się w konflikt. 3 listopada 1898 roku Delcasse przez specjalnego kuriera wysłał do Marchanda rozkaz opuszczenia Faszody wraz ze swoim oddziałem i powrotu do Francji przez Etiopię i Somali Francuskie, kierując się na Dżibuti. Rozkaz był motywowany tym, że oddział ze względu na bardzo ciężkie warunki sanitarne nie może dłużej pozostawać na miejscu. 11 grudnia 1898 roku nad Faszodą przestała powiewać francuska flaga. Po kilkumiesięcznych rokowaniach, 21 marca 1899 roku, Francja i Anglia osiągnęły porozumienie w sprawie podziału środkowej Afryki. Francja zgodziła się na wyłączność wpływów angielskich w dorzeczu Nilu. Otrzymała za to część 43
terytorium Sudanu na zachód od prowincji Dar Fur, co było o tyle ważne, że pozwoliło jej połączyć swe posiadłości kolonialne w Afryce Północnej, Zachodniej i Równikowej. Konflikt o Faszodę zakończył się porażką Francji. Ustępstwa, na jakie wtedy poszła, pozwoliły jej jednak zbliżyć się z Wielką Brytanią, z którą w układzie zawartym 8 kwietnia 1904 roku (stanowiącym ważny krok na drodze do utworzenia Trój porozumienia) uregulowała pozostałe problemy sporne w Afryce. Warto dodać, że kapitan Marchand, co miało wtedy swoją wymowę polityczną, otrzymał natychmiast po powrocie do kraju awans na pułkownika. Śmiała wyprawa Marchanda przez cały kontynent afrykański, od wybrzeża Gabonu do wybrzeży Somali, niezależnie od jej ekspansywnych celów wniosła wiele nowego do ówczesnej wiedzy o wnętrzu czarnego lądu. Rozdział 5 LIDIA MULARSKA-ANDZIAK WOJNA O KUBĘ I FILIPINY 1898 Stany Zjednoczone, pochłonięte przez długie lata problemami wewnętrznymi, a zwłaszcza kolonizacją ogromnych przestrzeni na Zachodzie, zainteresowane były przede wszystkim zapewnieniem sobie pokoju i bezpieczeństwa. Tak rozumiany interes narodowy legł u podstaw proklamowanej w 1823 roku słynnej doktryny Monroe. Miała ona zabezpieczyć kontynent amerykański przed ewentualną interwencją państw europejskich i jednocześnie chronić Stany Zjednoczone od udziału w konfliktach Starego Świata. Początkowo rządy USA ograniczyły jednak interpretacje doktryny Monroe jedynie do Ameryki Północnej, nie reagując, gdy w 1833 roku Wielka Brytania zajmowała argentyńskie Mal-winy, czy też w kilka lat później, podczas zbrojnego wystąpienia Francji przeciwko Meksykowi. Stany Zjednoczone nie podjęły żadnych kroków w czasie interwencji brytyjskiej i francuskiej w Argentynie w latach 1845—1849. Powołały się na doktrynę Monroe dopiero w swej akcji dyplomatycznej wymierzonej przeciwko próbie opanowania Meksyku przez Napoleona III (1862—1867). Taka postawa Waszyngtonu nie oznaczała, rzecz jasna, braku zainteresowania sytuacją w Ameryce Łacińskiej, odzwierciedlała raczej ówczesny układ sił na półkuli zachodniej i ograniczone jeszcze wówczas możliwości działania Stanów Zjednoczonych. Stabilizacja wewnętrzna, przede wszystkim zaś integracja ogromnego terytorium i niezwykle dynamiczny rozwój gospodarczy, nasiliły tendencje do ekspansji na zewnątrz, głównie w kierunku Ameryki Środkowej i Karaibów. Doktryna Monroe miała wówczas zapewnić Stanom Zjednoczonym nie tylko pokój i bezpieczeństwo, ale również przewagę polityczną i ekonomiczną na całej półkuli zachodniej. Stany Zjednoczone dysponowały już wówczas odpowiednią siłą, aby pokusić się o ograniczenie dominujących w Ameryce Łacińskiej wpływów brytyjskich. W czasie sporu granicznego pomiędzy Wenezuelą a Gujaną Brytyjską, wobec oświadczenia prezydenta Clevelanda o możliwości użycia siły, rząd w Londynie wyraził zgodę na arbitraż Stanów Zjednoczonych. Po raz pierwszy Wielka Brytanią ustąpiła swej dawnej kolonii, dostrzegając w niej rywala zagrażającego interesom brytyjskim w tamtej części świata.
Rzecznikiem ekspansji, zwłaszcza w kierunku południowym, byli głównie przedstawiciele wielkich koncernów przemysłowych i fmansjery, powiązani z nimi politycy i kręgi wojskowe. Prasa amerykańska szeroko propagowała rozmaite teorie o szczególnej roli Stanów Zjednoczonych w świecie czy o wyższości rasy anglosaskiej. Senator Albert Beveridge twierdził: „Bóg nie po to stworzył ludy teutońskie i anglosaskie, aby popadały w jałowy i rozleniwiający zachwyt nad sobą. Bóg po to stworzył nas świetnymi organizatorami, abyśmy zaprowadzili porządek tam, gdzie panuje chaos. Obdarzył nas umiejętnością rządzenia, abyśmy potrafili kierować dzikimi i niezaradnymi ludami. [...] Spośród wszystkich ras wybrał naród amerykański, by poprowadził świat ku jego odrodzeniu". Z kolei admirał Alfred Mahan dowodził w swych pracach, że należy rozbudowywać siły morskie, które umożliwią Stanom Zjednoczonym osiągniecie pozycji mocarstwa światowego. Do najbardziej gorliwych zwolenników teorii Nowego Boskiego Przeznaczenia jak też nawalizmu Mahana należeli senator Henry Cabot Lodge i Theodore Roosevelt — późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych. W 1897 roku Roose-velt, po dojściu do władzy McKinleya, objął stanowisko podsekretarza w Departamencie Marynarki. Henry Cabot Lodge pisał w 1895 roku: „Wielkie narody szybko zagarniają dla swej przyszłej ekspansji i obecnej obrony wszelkie puste miejsca na ziemi. Jest to ruch na rzecz cywilizacji i rozwoju ras. Jako jednemu z wielkich narodów świata, Amerykanom nie wolno wypaść z tej linii marszu". Przemysłowcy amerykańscy interesowali się już od dłuższego czasu rejonem Morza Karaibskiego, a zwłaszcza Kubą — jedną z ostatnich posiadłości zamorskich Hiszpanii. W1893 roku wartość inwestycji amerykańskich w produkcji cukru na Kubie wynosiła pięćdziesiąt milionów dolarów. Wartość obrotów handlowych miedzy USA i Kubą obliczano wówczas na sto milionów dolarów. Wybuch w 1895 roku nowego powstania na Kubie, skierowanego przeciwko hiszpańskim kolonizatorom, poważnie zagroził interesom amerykańskim. Zbiory trzciny cukrowej, które przed rewolucją osiągnęły wielkość dwu milionów ton, spadły do dwustu dwudziestu pięciu tysięcy ton. W trakcie walk powstańców z bezwzględnie pacyfikującymi wyspę hiszpańskimi żołnierzami generała Yaleriana Weyle-ra uległo zniszczeniu wiele plantacji i przedsiębiorstw przemysłowych należących do Amerykanów. Po stłumieniu powstania amerykańscy przedsiębiorcy pragnęli przede wszystkim przywrócenia na Kubie warunków umożliwiających normalną działalność gospodarczą. Zwolennicy terytorialnej ekspansji Stanów Zjednoczonych zamierzali natychmiast wykorzystać sytuację na Kubie do wyparcia Hiszpanów z ich posiadłości zamorskich, zwłaszcza że w 1896 roku powstanie ogarnęło należące do Hiszpanii Filipiny. Tak zwana żółta (czyli sensacyjna) prasa amerykańska nie szczędziła wysiłku, aby zaostrzyć stosunki amerykańsko-hiszpańskie, opisując szeroko na pierwszych stronach najdrobniejsze przejawy hiszpańskiej brutalności. Na rzecz podsycania nastrojów antyhiszpańskich i osłabiania silnych w USA tendencji izo-lacjonistycznych zaangażowały się szczególnie należący do Williama Randolpha Hearsta nowojorski dziennik „New York Journal" oraz „New York World" Jose-pha Pulitzera. Ten pierwszy przeprowadził nawet spektakularną akcję uwolnienia młodej Kubanki, niejakiej panny Cisneros, która została
porwana z więzienia przez jednego z reporterów Hearsta. Prasa brukowa nagłośniła całą sprawę, akcentując opieszałość waszyngtońskiej administracji w rozwiązywaniu konfliktu z Hiszpanią. Hearst wysłał nawet na Kubę znanego grafika Fredericka Remingtona z poleceniem przygotowania rysunków przedstawiających okrucieństwa hiszpańskich żołnierzy. Remington po przyjeździe do Hawany, zdziwiony panującym tam spokojem, nadał do Hearsta telegram następującej treści: „Wszędzie panuje spokój. Żadnych zajść. Nie będzie wojny. Przygotowuję się do powrotu". Hearst natychmiast oddepeszował: „Proszę zostać. Pan odpowiada za przygotowanie rysunków, a ja za przygotowanie wojny". Histeryczne artykuły drukowane przez Hearsta i Pulitzera wzburzyły amerykańską opinię publiczną, prowadząc do odejścia od rozpowszechnionych w USA nastrojów pacyfistycznych i izolacjonistycznych, którym również sprzyjał prezydent McKinley. Wkrótce jednak okazało się, że republikański prezydent nie jest zdolny przeciwstawić się w Kongresie silnej frakcji zwolenników wojny z Hiszpanią. W marcu 1897 roku Kongres przyznał pięćdziesiąt tysięcy dolarów na pomoc dla amerykańskich obywateli, którzy ponieśli straty w związku z kubańskim powstaniem. W maju Senat przyjął rezolucję uznającą Kubańczyków za stronę wojującą. Tymczasem powołany jesienią nowy, liberalny rząd hiszpański z Praxedesem Sagastą na czele, obawiając się starcia ze Stanami Zjednoczonymi, usiłował załagodzić sytuację. Odwołał krwawego gubernatora Kuby Yaleriana Weylera i przyznał Kubańczykom większą autonomię. Chociaż Hiszpania zaczęła wyraźnie dążyć do porozumienia, propaganda wojenna USA była już tak rozkręcona, że właściwie każdy incydent mógł stać się pretekstem do wypowiedzenia wojny. 9 lutego 1898 roku dziennik Hearsta opublikował prywatny list posła hiszpańskiego w Waszyngtonie Depuya de Lome'a skierowany do jego przyjaciela, hiszpańskiego dziennikarza. List ten, wykradziony na poczcie w Hawanie przez amerykańskich agentów, zawierał obraźliwe uwagi o prezydencie McKinleyu. Wybuchł wielki skandal. Skompromitowany de Lome złożył rezygnację, co oczywiście nie uśmierzyło gniewu Amerykanów. Głównym argumentem na rzecz wojny okazało się tajemnicze zatopienie amerykańskiego pancernika „Maine" na redzie hawańskiego portu. 15 lutego 1898 roku potężny wybuch wysadził okręt w powietrze. Zginęło dwustu sześćdziesięciu sześciu oficerów i marynarzy. Powołana natychmiast amerykańska komisja stwierdziła, iż „Maine" zatonął na skutek eksplozji miny podwodnej, co oczywiCHINY FORMOZA l (TAJWAN-jap.) OCEAN SPOKOJNY MORZE POŁUDNIOWOCHIHSKIE \INDOCHINY (FRANCUSKIE
"§..
WYSPY FILIPIŃSKIE (hiszp.) /^f -KP^f •*&)). tf&r&r=< '/BRYTYJSKIE elJBORNEO PÓŁNOCNE SARAWAKO>ryt.) HOLENDERSKIE HD INPIE WSCHODNIE Wojna hiszpańsko-amerykańska. Działania na Pacyfiku ście sugerowało akt hiszpańskiego sabotażu. Z kolei eksperci hiszpańscy ustalili, że wybuch na pancerniku nastąpił od wewnątrz. W zasadzie sprawa pozostaje do dzisiaj nie wyjaśniona, chociaż w 1911 roku wydobyto z morza wrak „Maine", poddając go szczegółowym oględzinom. Po zatonięciu pancernika i opublikowaniu ustaleń komisji amerykańskiej przez Stany Zjednoczone przetoczyła się fala /to protestów i manifestacji. W niektórych miastach organizowano nawet szkolenia wojskowe. „Precz z Hiszpanią" — skandowali studenci w pochodach na terenie największych amerykańskich uniwersytetów. „Okręt «Maine» zatopiony przez piekielną machinę wroga" — krzyczały tytuły nowojorskich dzienników. 27 marca 1898 roku rząd amerykański wystosował do Madrytu bardzo ostro sformułowaną notę, w której domagał się zaprzestania walk na Kubie i odwołania niekorzystnych dla Kubańczyków zarządzeń. Madryt zgodził się bez wahania na liberalizację swej polityki kubańskiej, ale na rozejm przystał dopiero 10 kwietnia. Ignorując stanowisko rządu hiszpańskiego, 11 kwietnia McKinley w orędziu do Kongresu domagał się pełnomocnictw do interwencji zbrojnej na Kubie. Dopiero w końcu wystąpienia wspomniał o zgodzie Madrytu na rozejm. 19 kwietnia 1898 roku Kongres przyjął wspólną rezolucję, która uznawała niepodległość Kuby, żądała wycofania z niej wojsk hiszpańskich i upoważniała prezydenta do użycia sił zbrojnych, aby osiągnąć cele. W ostatnim punkcie, przyjętym na wniosek senatora Tellera, znalazło się zapewnienie, że „Stany Zjednoczone wyrzekają się wszelkiego zamiaru sprawowania kurateli nad kubańską suwerennością, jurysdykcji bądź kontroli nad samą wyspą i zobowiązują się po zaprowadzeniu pokoju pozostawić rządy i kontrolę wyspy w ręku jej
mieszkańców". 20 kwietnia rząd USA przedstawił rządowi hiszpańskiemu ultimatum. Hiszpania, obawiająca się konfrontacji militarnej ze Stanami Zjednoczonymi, nie mogła z drugiej strony zrezygnować z Kuby bez ryzyka przewrotu wewnętrznego. 21 kwietnia odpowiedziała więc na amerykańskie ultimatum zerwaniem stosunków dyplomatycznych. 25 kwietnia Kongres USA ogłosił stan wojny. Już 22 kwietnia wpłynęła na wody kubańskie amerykańska Eskadra Północnego Atlantyku pod dowództwem kontradmirała Williama Sampsona w celu blokady wyspy. Kilka dni później, 26 kwietnia, wypłynęła z Hongkongu w kierunku Filipin amerykańska Eskadra Azjatycka komandora George'a Deweya. l maja 1898 roku rozgromiła ona pod Cavite w Zatoce Manilskiej dalekowschodnią flotę admirała Montoja. Zajęcie Manili stało się jednak możliwe dopiero po przybyciu oddziałów wojsk lądowych generała Wesleya Merritta. Konwój amerykański w drodze na Filipiny zajął wyspę Guam leżącą w hiszpańskim archipelagu Wysp Mariańskich. Operacja manilska prowadzona we współdziałaniu z powstańcami filipińskimi dowodzonymi przez Emilia Aguinalda zakończyła się 13 sierpnia zdobyciem miasta. W trakcie walk o Filipiny doszło do spięć między Amerykanami i Niemcami, których Eskadra Azjatycka krążyła wokół wysp gotowa do przejęcia spadku po Hiszpanii. Komandor Dewey kategorycznie odrzucił sugestie dowódcy floty niemieckiej w tej sprawie. Jednocześnie flota brytyjska, zakotwiczona wówczas w Zatoce Manilskiej, demonstrowała swe sympatie dla Amerykanów. Działania na Kubie trwały znacznie krócej. W kwietniu i maju okręty kontradmirała Sampsona blokowały siły hiszpańskie zgrupowane w porcie Santiago de Cuba, utrzymując łączność z powstańcami. 22 czerwca w Baiąuiri koło Santiago X/////
terytoria hiszpańskie
siły USA •• —
siły hiszpańskie blokada
Wojna hiszpańsko-amerykańska. Działania na Kubie rozpoczęło się lądowanie wojsk amerykańskich, które w początkach lipca stoczyły dwie zwycięskie bitwy pod El Caney i na wzgórzach San Juan, uzyskując dogodną pozycję do zajęcia miasta. W walkach tych wyróżnił się ochotniczy pułk kawalerii „Surowi Jeźdźcy" (Rough Riders), zorganizowany przy współudziale Roosevelta, który walczył w nim w randze pułkownika. 3 lipca kontradmirał Cer-rera podjął próbę przerwania blokady, co Amerykanie udaremnili w wielkiej bitwie morskiej pod Santiago, niszcząc całkowicie eskadrę hiszpańską. W tej sytuacji 7 lipca hiszpański garnizon w Santiago poddał się. Oznaczało to faktyczne zakończenie wojny o Kubę. 25 lipca oddziały amerykańskie, napotykając niewielki opór, opanowały Puerto Rico — hiszpańską wyspę na Karaibach. Niepowodzenia wojenne i poważne trudności wewnętrzne zmusiły rząd hiszpański do podjęcia starań o zawarcie rozejmu. Mediacji podjęli się Francuzi, przekazując Hiszpanom
twarde warunki Waszyngtonu. Hiszpania miała zrzec się wszelkich praw do Kuby. Puerto Rico oraz inne wyspy w Indiach Zachodnich miały zostać przejęte przez Stany Zjednoczone. Amerykanie domagali się ponadto prawa okupowania Filipin do czasu wyjaśnienia ich statusu w przyszłym traktacie pokojowym. 7 sierpnia 1898 roku Hiszpania zaakceptowała te warunki, zastrzegając jednak, że nie zamierza zrezygnować z prawa do Filipin. 12 sierpnia podpisano w Waszyngtonie umowę o zawieszeniu broni. Następnego dnia oddziały amerykańskie zajęły Manilę, pozbawiając Hiszpanów korzystnej karty przetargowej w przyszłych negocjacjach. W początkach października 1898 roku powołana przez prezydenta McKinle-ya pięcioosobowa komisja udała się do Paryża na rokowania pokojowe. Jak przewidywano, głównym punktem spornym okazały się Filipiny. Hiszpanie, którzy dość łatwo zrezygnowali z Kuby i Puerto Rico, bronili swych praw do kontroli nad Filipinami. Z drugiej strony amerykański rząd nie mógł podjąć decyzji co do przyszłości Archipelagu Filipińskiego. Zwolennicy ekspansji Stanów Zjednoczonych domagali się aneksji Filipin ze względu na ich znaczenie gospodarcze i strategiczne. Nie brakowało jednak głosów, również w Kongresie, domagających się przyznania Fili-pińczykom całkowitej niepodległości. Powoływano się na tradycje polityczne i ideowe Stanów Zjednoczonych, odwoływano się do Deklaracji niepodległości i Konstytucji. Wskazywano także na wielkie koszty utrzymania odległej kolonii. McKinley, świadom kontrowersji związanych z kwestią filipińską, długo zwlekał z podjęciem decyzji. Wreszcie, jak to później tłumaczył, doznał szczególnego olśnienia, że Filipin nie można zwrócić Hiszpanii, gdyż byłoby to „tchórzostwem i dyshonorem". Oddanie wysp Francji lub Niemcom, rywalom handlowym USA na Wschodzie, „przyniosłoby —jak stwierdzał — nam ujmę". Nie powinno się również pozostawiać Filipińczyków samym sobie, jako że nie dojrzeli do samorządu i wkrótce nastałaby tam anarchia i chaos. „Nie pozostało nam nic innego, jak przejąć Filipiny, ucywilizować ich mieszkańców, wykształcić, nawrócić na chrześcijaństwo i z łaski bożej robić dla nich to, na co nas stać, jak dla ludzi, za których Chrystus oddał swe życie". W rezultacie 22 października 1898 roku amerykańska delegacja w Paryżu została poinformowana o przejęciu Filipin przez Stany Zjednoczone. Po burzliwych dyskusjach Hiszpanie zgodzili się odstąpić wyspy za dwadzieścia milionów dolarów. Rozdział 6 JOANNA MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA KONFLIKTY AFGAŃSKIE 1839-1919 Pierwsze zetknięcie Brytyjczyków z Afganistanem nastąpiło, zanim jeszcze dla Wielkiej Brytanii kraj ten stał się bardzo istotnym ogniwem w systemie obronnym Indii i ważnym elementem w polityce imperialnej, szczególnie w stosunkach z Rosją. Pierwsi Brytyjczycy „odkrywający" państwa Azji Centralnej docierali w te rejony gnani ciekawością świata i chęcią poznania tajemniczych, owianych legendą krain. Jeżeli Wielka Brytania aż do końca XVIII wieku nie wykazywała większego zainteresowania Afganistanem, który później urósł do roli głównego bastionu obronnego Indii, to obojętność tę można tłumaczyć powszechnym wówczas mniemaniem, iż atak na posiadłości brytyjskie w
Indiach może nastąpić wyłącznie od strony morza. Dlatego też fortyfikowano Wybrzeże Malabarskie i Wybrzeże Ko-romandelskie, nie myśląc o zabezpieczeniu Indii od strony lądu. Taki system obronny poddano krytyce i zmieniono w związku z indyjskimi planami Napoleona, który trzykrotnie próbował zorganizować wojskową ekspedycję do Indii. Pierwszą próbę Bonaparte podjął w 1798 roku, kiedy usiłował zbuntować przeciwko Wielkiej Brytanii władców indyjskich. Druga próba przypadła na czasy, kiedy Napoleon był już konsulem (1801) i myślał o podboju Indii w sojuszu z Rosją. Pewne działania zostały przedsięwzięte, lecz śmierć cara Pawła I położyła kres tym zamierzeniom. Trzecią próbę podboju Indii, tym razem w sojuszu z Persją, podjął Napoleon w 1807 roku. Zbliżenie Francji i Persji skłoniło Anglików do podjęcia rokowań o zawarcie sojuszu z Sikhami i Afgańczy karni. Do Afganistanu przybyła misja brytyjska, na której czele stał Mountstuart Elphistone. Rokowania, przebiegające ze znacznymi oporami, zakończyły się w czerwcu układem, na mocy którego zaatakowanie przez Persję lub Francję brytyjskich posiadłości w Indiach postawiłoby Afganistan w roli sojusznika Londynu. Nawiązując kontakty z szachem Szudżą, Brytyjczycy postawili na złego konia. Wkrótce po zawarciu układu, w 1810 roku, szach Szudżą został obalony przez swoich braci i udał się na wygnanie do Indii. Lata trzydzieste XIX wieku przyniosły zmianę układu sił w bezpośrednim sąsiedztwie Afganistanu. W graniczącej z nim Persji zaczęły dominować wpływy rosyjskie, zwłaszcza po podpisaniu w 1828 roku traktatu w Turkmanczaj. Rosjanie wyobrażali sobie, że w razie zajęcia przez Persję Heratu następnymi trofeami będą Kabul i Kandahar. Rosja uzyskałaby wtedy możliwość penetracji terytoriów afgańskich. Obserwując poczynania Rosjan, Brytyjczycy dążyli do uprzedzenia zagrożenia. Własne interesy w Afganistanie zamierzali zabezpieczyć poprzez osadzenie na tronie posłusznego im władcy. Znalazł się taki kandydat. Co ważniejsze, gorąco poparł tę inicjatywę. Był to zdetronizowany szach Szudżą. Otrzymał odpowiednie fundusze na zaciąg wojsk i na czele trzytysięcznej armii w lutym 1833 roku przekroczył Indus i zajął Shikarpur. Po roku wojska jego rozrosły się do dwudziestu tysięcy. Z armią tą pomaszerował na Kandahar. W czerwcu 1834 roku przybył z odsieczą pod Kandahar, oblężony przez armię Szudży, Dost Muhammad emir od 1826 roku. Po nadejściu wojsk Dosta Szudżą cofnął się i nie przeszkodził w ich połączeniu z garnizonem w Kandaharze. Po trwających parę dni potyczkach, pretendent, widząc, że jego rachuby zawiodły, pozostawił wojsko i wrócił do Indii. W kwietniu 1836 roku przybył do Indii nowy gubernator generalny George Eden Auckland. Dost Muhammad zwrócił się do niego z prośbą o pomoc przeciwko atakującym Herat Persom i Sikhom, którzy w 1834 roku zajęli Peszawar. Auckland znalazł się w bardzo niezręcznej sytuacji, gdyż Randżit Singh, przywódca Sikhów, był sojusznikiem Kompanii Wschodnioindyjskiej. Gubernator odmówił więc pomocy Dostowi Muhammadowi, porozumiał się natomiast z Sikhami. Ponownie posłużono się szachem Szudżą. W 1838 roku zawarto trójstronny układ, w którym przewidywano osadzenie Szudży w Kabulu, uznanie
posiadłości Randżita Singha i przekazanie Sindu (kraina w dzisiejszym południowym Pakistanie) pod wpływy brytyjskie. Interwencja podjęta przez lorda Aucklanda przyniosła jedną z najcięższych klęsk militarnych w historii Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy nie docenili należycie afgańskiego przywiązania do wolności, które kazało im skutecznie się opierać obcym wpływom: zarówno perskim, jak i rosyjskim. Auckland nie potrafił też rozwiązać na drodze dyplomatycznej sporu pomiędzy Dostem Muhammadem a Szudżą. W końcu 1838 roku wojska Kompanii Wschodnioindyjskiej (która reprezentowała interesy brytyjskie w Indiach i krajach sąsiednich) ruszyły na Kandahar i Ghanzi. 6 sierpnia 1839 roku Szudżą wkroczył do Kabulu. Mimo zdobycia stolicy i objęcia tronu afgańskiego okazał się niezdolny do utrzymania władzy. Wojska brytyjskie musiały pozostać jako jedyna gwarancja jego rządów. Wydawało się, że sytuacja w Afganistanie została opanowana, tym bardziej że Dost Muhammad zrezygnował z dalszego oporu. Przybył do Kabulu i wręczył dowódcy wojsk brytyjskich sir Williamowi Macnaghtenowi szablę na znak zaprzestania walki. 12 listopada 1840 roku Dost Muhammad wraz z rodziną opuścił Kabul i pod eskortą został odesłany do Indii. Anglicy traktowali go z całym szacunkiem należnym udzielnemu władcy. Spokój okazał się jednak pozorny, narastało bowiem niezadowolenie ludności połączone z niechęcią do okupantów. Brytyjczycy niedwuznacznie demonstrowali chęć pozostania w tym kraju. Oficerowie, z Macnaghtenem na czele, zaczęli sprowadzać do Kabulu swoje rodziny i budować dla nich domy. Korpus oficerski zupełnie odizolował się od afgańskiej arystokracji. Oficerowie sprawiali wrażenie zwycięzców w podbitym kraju. Wiele problemów natury obyczajowej i religijnej przysparzali też szeregowi żołnierze. Dotyczyło to zwłaszcza nawiązywania znajomości z afgańskimi kobietami, co stało w całkowitej sprzeczności z tamtejszymi zwyczajami. Stacjonowanie wojsk brytyjskich sprawiało również kłopoty ekonomiczne i aprowizacyjne. Doszło do znacznej podwyżki cen żywności, co w szczególności dotknęło biedotę miejską. Wszystko to oraz wstrzymanie subsydiów finansowych udzielanych przywódcom plemiennym (rocznie suma ta sięgała osiemdziesięciu tysięcy rupii) doprowadziło do zaognienia stosunków z naczelnikami plemion. W końcu, 2 listopada 1841 roku, wybuchło ogólnokrajowe powstanie, którego pierwszymi ofiarami byli sir Alexander Burnes, jego brat kapitan Charles Burnes, kapitan William Broad-foot oraz ich eskorta. Wszyscy zostali zamordowani. W chwili ataku znajdowali się w kwaterze Alexandra Burnesa usytuowanej w sąsiedztwie Shor Bazar. Oddziały brytyjskie w Afganistanie znalazły się w tragicznym położeniu. Cierpiały z powodu surowych warunków atmosferycznych i braków w zaopatrzeniu. 23 grudnia 1841 roku Macnaghten został podstępnie zamordowany przez Muhammada Akbara — syna Dosta Muhammada. 30 grudnia 1841 roku ustalono termin ewakuacji sił brytyjskich z Afganistanu. Traktat sygnowało osiemnastu wodzów afgańskich. Jak się okazało, operacja ta stała się jedną z
największych klęsk armii brytyjskiej. 6 stycznia 1842 roku w śniegu i przejmującym chłodzie wojsko opuściło Kabul. Zgrupowanie liczyło cztery i pół tysiąca żołnierzy. Do wycofujących się żołnierzy dołączyła dwunastotysięczna grupa cywilów. 13 stycznia 1842 roku do garnizonu brytyjskiego w Dżalalaba-dzie z grupy wyruszającej z Kabulu dotarł tylko jeden człowiek — lekarz wojskowy William Brydon. W październiku 1842 roku doszło do zmiany rządu w Wielkiej Brytanii, a tym samym i do zmiany na stanowisku generalnego gubernatora Indii. Został nim lord Edward Law Ellenborough, co wiązało się ze zmianą kursu politycznego. Ellen-borough postanowił wycofać wojska brytyjskie z Afganistanu. Uważał jednak za stosowne najpierw przywrócić nadszarpnięty prestiż i pomścić klęskę. Jesienią 1842 roku z Indii wyruszyły dwie armie. Po drodze zajęto Dżalala-bad i Kandahar. 16 września tego roku wojsko wkroczyło do Kabulu. Zburzono kryty bazar, a miasto złupiono i zniszczono. Los Kabulu podzieliły Charikar i Istalif. Istalif było piękną miejscowością pod Kabulem, gdzie schroniła się część uchodźców ze stolicy. Brytyjczycy pozbawili tam życia wszystkich mężczyzn. 12 października 1842 roku dowództwo brytyjskie uznało swoją misję za zakończoną i nakazało siłom zbrojnym opuszczenie Kabulu. Po zakończeniu działań wojennych, w styczniu 1843 roku, Anglicy zezwolili Dostowi Muhammadowi na powrót do kraju. Okres indyjskiej emigracji nauczył Dosta unikania konfrontacji z Brytyjczykami. Kiedy w 1845 roku wybuchła pierwsza wojna między Sikhami a Brytyjczykami, Dostowi Muhammadowi tylko dzięki energicznej akcji dyplomatycznej udało się uniknąć zaangażowania Afgańczy-ków po stronie Sikhów — oferujących mu zresztą Peszawar w zamian za czynną pomoc. W 1848 roku, ulegając powszechnej presji, Dost Muhammad w końcu nawiązał kontakty z Sikhami. W zamian za pomoc wojskową zgodzili się oni odstąpić zagarnięte niegdyś afgańskie terytoria do rzeki Indus. Dost Muhammad zajął Peszawar i twierdzę Attock. Radość jednak była krótkotrwała. W bitwie pod Gudżaratem w lutym 1849 roku Sikhowie ponieśli klęskę, a Dost musiał opuścić Peszawar. Terytoria etnicznie afgańskie, uwolnione spod władzy Sikhów, zajęli Brytyjczycy. Znając potęgę brytyjską, Dost Muhammad zaprzestał starań o odzyskanie Pe-szawaru, skupiając całą uwagę na zjednoczeniu kraju. Pierwsza wojna afgańsko-brytyjska była preludium do ciągnącego się wiele dziesięcioleci konfliktu, którego stronami było potężne imperium i mały kraj. W konflikcie tym były fazy napięć i wyciszenia. Trwał jednak nieustannie — u jego podłoża leżała bowiem brytyjska dążność do zapewnienia bezpieczeństwa Indiom i zrobienia z Afganistanu państwa buforowego. Należy przy tym dodać, iż w tle konfliktów afgańsko-brytyjskich zawsze była Rosja, która starała się rozszerzyć swoje panowanie w Azji Centralnej i szkodzić Wielkiej Brytanii w Indiach. Po zakończeniu pierwszej wojny afgańsko-brytyjskiej ze względu na wspólne interesy doszło do zacieśnienia kontaktów między obu państwami. Porozumienia podpisane w Peszawarze w
1855 i 1857 roku kończyły okres wrogości pomiędzy Afganistanem a Kompanią Wschodnioindyjską (reprezentującą interesy Wielkiej Brytanii). Dzięki tym porozumieniom Dost Muhammad mógł pozyskać środki na powiększenie stanu liczebnego armii oraz na zakup broni i amunicji. Najważniejsze okazało się jednak odebranie w 1863 roku Persom Hera-tu, co spotkało się z przychylną postawą Wielkiej Brytanii. Dla tej ostatniej korzystna natomiast była neutralna postawa Afganistanu w czasie buntu sipajów w roku 1857. Dost Muhammad, mając na uwadze utrzymanie dobrych stosunków z Wielką Brytanią, nie zezwolił na przyjazd do Kabulu misji rosyjskiej, miała nawiązać stosunki dyplomatyczne między Rosją a Afganistanem. Po kilkumiesięcznym oczekiwaniu w Heracie misja powróciła do Rosji. Dost Muhammad zmarł w roku 1863. Zgodnie z jego wolą władze w kraju objął jego trzeci syn Szer Ali Chan. Kwestia sukcesji tronu doprowadziła do sześcioletniej walki o władze w latach 1863—1869, z której Szer Ali wyszedł zwycięsko. Zwycięstwo było możliwe dzięki prezentowi, jaki emir otrzymał z rąk generalnego gubernatora Indii lorda Johna Lawrence'a w postaci dwudziestu tysięcy rupii oraz trzech tysięcy muszkietów. Dar nie był bezinteresowny, Anglię niepokoiła bowiem możliwos'ć skaptowania Szer Alego przez Rosję. Podboje rosyjskie w Azji Centralnej niepokoiły Wielką Brytanię. Podjęta przez Rosję w latach trzydziestych XIX stulecia polityka ekspansji przyniosła w efekcie w roku 1878 podbój niemal całych chanatów Buchary, Kokandu i Chiwy. Zajęcie tego ostatniego wywołało poważne obawy Londynu. Energicznie prowadzona akcja dyplomatyczna doprowadziła do podpisania umowy korzystnej dla obu stron. W jej rezultacie wyznaczono granice Afganistanu, co miało położyć kres rosyjskiej ekspansji w Azji Centralnej. Już po sygnowaniu porozumienia Rosjanie kilkakrotnie podkreślali, że położenie Afganistanu wyklucza to państwo ze strefy rosyjskich zainteresowań. Dobrosąsiedzkie stosunki afgańsko-brytyjskie nie trwały długo. Wmieszanie się Brytyjczyków w spory Szer Alego z jego najstarszym synem Jakubem wyraźnie wpłynęło na ochłodzenie w stosunkach bilateralnych. Dalsze pogorszenie przyniósł rok 1872, kiedy to Wielka Brytania podjęła się mediacji w sporze między Afganistanem a Persją, w którym chodziło o przebieg linii granicznej w prowincji Sistan. Orzeczenie brytyjskie, podkreślające, iż właściwy Sistan ma stanowić część Persji, wywołało niezadowolenie w Afganistanie. W odpowiedzi na pretensje Szer Alego rząd Indii zaoferował mu tytułem rekompensaty pięćset tysięcy rupii, co nie było dlań żadną zachętą. Podpisana w 1873 roku ugoda wyznaczała dość szczegółowo granicę Afganistanu. Niemniej w przekonaniu Szer Alego nie stanowiło to dostatecznej gwarancji bezpieczeństwa dla jego kraju. W tym właśnie czasie emir nawiązał korespondencję z rosyjskim gubernatorem Turkiestanu generałem Konstantinem von Kau-fmanem. Wymiana listów dotyczyła stosunków afgańsko-rosyjskich, przy czym Kau-fman zapewniał, iż nie ma zamiaru mieszać się w wewnętrzne sprawy afgańskie. Bezpośrednią reakcją na zajęcie przez Rosjan Chanatu Chiwy było wystąpienie emira do rządu Indii o gwarancje, iż w razie wybuchu wojny z Rosją Afganistan otrzyma pomoc
wojskową. Wicekról Indii lord Thomas Northbrook z polecenia rządu Gladstone'a odmówił udzielenia takich gwarancji. Jednocześnie do Wielkiej Brytanii zaczęły napływać informacje na temat korespondencji pomiędzy Szer Alim a generałem Kaufmanem. Wydarzenia te zbiegły się z występowaniem nowego nurtu w brytyjskiej polityce zagranicznej, która otrzymała miano forward policy. Jej teoretykiem był sir Henry Rawlinson, znawca problematyki rosyjskiej, autor książki England and Russia in the East wydanej w roku 1875. Uważał on, że dla skutecznego przeciwdziałania rosyjskiej ekspansji Wielka Bryterytorium afgańskie utracone na rzecz Wielkiej Brytanii (Pusztunistan) terytorium formalnie podlegające Afganistanowi i utracone na rzecz Wielkiej Brytanii Korytarz Wakhański przyznany Afganistanowi w 1 895/1 896 dala opanowania terytorium przez Wielką Brytanię marsz wojsk brytyjskich 1838— 1839 marsz Robertsa do Kandaharu, 1880 .marsz śmierci', 1842 granice państw granice prowincji Wojny brytyjsko-afgańskie (1839—1919) tania powinna uzyskać wpływy polityczne w Afganistanie, decydować o jego polityce zagranicznej oraz kontrolować siły zbrojne. Jakby w odpowiedzi na pracę Rawlinsona w 1876 roku ukazało się w Kalkucie tłumaczenie książki rosyjskiego pułkownika M. A. Terentiewa zatytułowanej Russia and England in Central Asia. Wszystko to oraz zmiana rządów w Wielkiej Brytanii w 1874 roku (na czele gabinetu stanął Benjamin Disraeli) zintensyfikowało brytyjską politykę wobec Afganistanu. Lord Northbrook otrzymał polecenie uzyskania zgody emira na utworzenie w Heracie lub w Kabulu misji brytyjskiej. Jej zadanie miałoby polegać na obserwacji rozwoju wydarzeń, informowaniu o ruchach wojsk rosyjskich i stanie bilateralnych stosunków afgańsko-rosyjskich. Do tej pory źródłem brytyjskich informacji z Afganistanu był muzułmański agent w Kabulu, który w ocenie Brytyjczyków pisał to, na co uzyskał zgodę emira. Natomiast według Szer Alego sama obecność agenta była maksimum tego, na co mógł wyrazić zgodę. Pojawienie się w Kabulu brytyjskiej misji mogło rozdrapać świeże jeszcze rany, nie zagojone po wojnie i brytyjskiej okupacji, i zostać odczytane przez Afgańczyków jako ograniczenie ich suwerenności. W kwietniu 1876 roku lord Edward Lytton zastąpił lorda Northbrooka na stanowisku wicekróla Indii i niezwłocznie przystąpił do próby zmiany stosunków brytyjsko-afgańskich. Przede wszystkim wystąpił do Szer Alego z wnioskiem o utworzenie misji w Kabulu. Forma, w jakiej przedstawiono propozycję, była raczej żądaniem niż sugestią. Wprawiła Szer Alego w zakłopotanie. Emir uważał, że Wielka Brytania, zaniepokojona ekspansją Rosjan w Azji Centralnej, będzie dążyć do utworzenia własnej misji w Heracie. Zgoda na przybycie misji do Kabulu mogłaby zostać odebrana jako wrogi krok Afganistanu wobec Rosji. Z drugiej strony akredytowanie brytyjskiego posła spowodowałoby natychmiastowe pojawienie się jego rosyjskiego odpowiednika. Innego rodzaju problem stanowiło zapewnienie misji bezpieczeństwa w fanatycznym Kabulu.
Szer Alemu udało się chwilowo wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Oznajmił bowiem, iż wszystkie problemy dotyczące stosunków brytyjsko-afgańskich były już omawiane, natomiast jeśli Londyn uważa, że zachodzi konieczność negocjacji pewnych ustaleń, może się to odbyć po nowej turze rozmów. W czerwcu 1876 roku lord Lytton, zirytowany grzeczną odmową Szer Alego, wysłał list, w którym starał się rozwiać obawy emira. Pisał, iż gotów jest wysłać brytyjskiego posła do miasta, które wskaże osobiście emir. Zapewniał też, że przyj ecie brytyjskiego posła nie pociągnie za sobą przybycia posła rosyjskiego, albowiem Petersburg zapewniał Londyn o swojej neutralności i desinteressement w sprawie afgańskiej. Ponadto lord Lytton zadeklarował chęć spotkania się z Szer Alim w Peszawarze, zastrzegając jednak, iż warunkiem jest zgoda na przyjęcie posła z Wielkiej Brytanii. W odpowiedzi emir, unikając drażliwej kwestii przedstawicielstwa brytyjskiego, zaproponował wysłanie własnego posła do Indii. Propozycja spotkała się z życzliwym przyjęciem, toteż w październiku 1876 roku poseł afgański Atta Muhammad przybył do Peszawaru. W trakcie rozmów z sir Lewisem Pellym, komisarzem Peszawaru, Atta Muhammad starał się wyjaśnić powody rezerwy emira do brytyjskich propozycji. Stwierdzał przy tym, że Szer Ali ocenia politykę Londynu jako egoistyczną i lekceważącą interesy Afganistanu. Atta Muhammad położył szczególny nacisk na propozycję emira z 1873 roku w sprawie podpisania układu z Wielką Brytanią, podkreślając przy tym rozczarowanie i niezadowolenie władcy afgańskiego z powodu odmowy. W odpowiedzi na afgańskie zarzuty lord Lytton za pośrednictwem sir Pelly'ego przedstawił kolejną propozycję współpracy z emirem. Oferta Lyttona polegała na gwarancjach pomocy wojskowej, dostarczeniu uzbrojenia, a także uznaniu Abdulla Jana za prawowitego następcę Szer Alego. Była też mowa o rocznych subsydiach. Emir musiałby się zgodzić na zerwanie wszelkich stosunków z Rosją, której agenci mieliby zostać odesłani do kwatery brytyjskiej. Ponadto w Heracie rezydowałby agent Wielkiej Brytanii, a mieszana brytyjsko-afgańska ko-misja wytyczyłaby na nowo granicę Afganistanu. Zgadzano się również na rezygnację z akredytowania stałego posła brytyjskiego w Kabulu, pod warunkiem wszakże wysłania przez Kabul stałego posła do Indii i przyjmowania na żądanie Londynu brytyjskiego posła na dworze afgańskim. Warunkiem sine ąua non wszelkiej ugody była zgoda emira na obecność brytyjskiego agenta w jednym z przygranicznych miast. Wobec takiego wymogu rozmowy zakończyły się całkowitym niepowodzeniem. Wybuch zamieszek w Bośni i Hercegowinie w roku 1875 doprowadził dwa lata później do wybuchu wojny rosyjsko-tureckiej. Sukcesy armii rosyjskiej, która na początku roku 1878 stanęła pod Konstantynopolem, zmusiły Wielką Brytanię do działania. Nie chcąc dopuścić do całkowitej klęski Turcji, Brytyjczycy zagrozili Rosji koncentracją swojej floty koło Konstantynopola. Wrogie stosunki między zaprzyjaźnionymi niegdyś mocarstwami skłoniły generała Kaufmana do zapowiedzenia przybycia do Kabulu posła rosyjskiego. 18 czerwca 1878 roku wyruszyła z Taszkientu misja rosyjska pod dowództwem generała Aleksandra Stoletowa. Jednocześnie w kierunku granicy afgańskiej trzy kolumny wojska wysłał generał Kaufman.
22 lipca 1878 roku misja generała Stoletowa dotarła na miejsce. Emir był niemile zaskoczony i nie wyrażał przy tym zbytniej ochoty na przyjęcie misji. W końcu jednak uczynił to, traktując gości z należnymi honorami. Jeszcze na dzień przed dotarciem do Kabulu Stoletow otrzymał list od Kaufmana, w którym został poinformowany o zakończeniu obrad kongresu berlińskiego. Kaufman zalecał również Stoletowowi, by zaniechał rozmów i układów z Szer Alim. Stoletow zlekceważył polecenie przełożonego i nawiązał rozmowy uwieńczone porozumieniem, w którym Szer Ali zezwalał Rosjanom na budowę dróg w Afganistanie prowadzących ku granicy z Indiami, a także na poprowadzenie w tym kierunku linii kolejowej. Zapewniał też ochronę rosyjskich linii telegraficznych i zobowiązał się do wzięcia udziału w walce z Brytyjczykami. Generał Stoletow, działając bez zgody generała Kaufmana, zobowiązał się w imieniu Rosji, że ta przywróci pod władanie Szer Alego krainę przylegającą do Indusu. Przybycie rosyjskiej misji do Kabulu i przyjęcie jej przez emira wywołało wiele zamieszania w brytyjskich kołach rządowych. Brytyjczycy uznali, że Szer Ali powinien przyjąć również misję wysłaną przez Londyn. List w tej sprawie dotarł do Kabulu 17 sierpnia 1878 roku, ale emir zwlekał z odpowiedzią. Nie otrzymawszy jej do 8 września, Brytyjczycy zdecydowali się na wysłanie poselstwa, któremu przewodził generał Chamberlain. Jego doradcą politycznym był Luis Cavagnari. W drugiej połowie września 1878 roku misja brytyjska dotarła do przełęczy Chajber, gdzie zatrzymał ją silny oddział afgański. Dowódca odmówił Brytyjczykom wstępu na terytorium afgańskie. Rząd londyński upoważnił lorda Edwarda Lyttona do wystosowania ultimatum do Szer Alego. Na odpowiedź czekano do 20 listopada. Nie zamierzając odpowiadać, Ali zwrócił się o pomoc do Rosji, która jednak jej odmówiła i doradzała układy ze stroną brytyjską. Na pakty było już jednak za późno. 21 listopada trzy armie brytyjskie przekroczyły granice Afganistanu. Rozpoczęła się druga wojna afgańska. Pierwsza armia pod dowództwem sir Donalda Stewarta, licząca około dziesięciu tysięcy żołnierzy, przeszła przez przełęcz Bolan i 8 stycznia 1879 roku zajęła Kandahar. Druga, szesnastotysięczna armia, pod dowództwem generała sir Samuela Browna, sforsowała przełęcz Chajber i zajęła fort Ak Masjid. Trzecia armia, pod rozkazami sir Fredericka Robertsa, licząca siedem tysięcy żołnierzy, przeszła przez dolinę Kurram i przełęcz Peiwar. Walcząc z półdzikimi plemionami afgańskimi, Roberts musiał również radzić sobie z nieprzewidzianymi kłopotami. Polegały one na niechęci sipajów do walki z będącymi tego samego wyznania Afganami. Niepoślednią rolę w budzeniu poczucia więzi religijnej odgrywali kręcący się między sipajami mułłowie. Na szczęście dla generała Robertsa w jego armii byli również highlanderzy (górale szkoccy) i Gurkhowie.
W chwili wkroczenia wojsk brytyjskich do Afganistanu Szer Ali wysłał swoją rodzinę i część wojska na północ kraju, mając nadzieję na pomoc rosyjską. Wkrótce on sam musiał opuścić stolicę. Razem z nim opuściła ją również misja rosyjska. Jeszcze przed opuszczeniem stolicy Szer Ali zwolnił z więzienia swojego syna Jakuba Chana i uczynił swoim regentem. Wystosował również Ust do Brytyjczyków, oznajmiając o zamiarze udania się na dwór carski, by przedstawić rozwój wydarzeń. Do wizyty jednak nie doszło, gdyż 21 lutego 1879 roku załamany niepowodzeniami Szer Ali zmarł w Mazar-i-Sharif niedaleko Balkh, gdzie oczekiwała na niego rodzina. Na wiosnę 1879 roku Afgańczycy zrezygnowali z wszelkiego oporu wobec Brytyjczyków. Doszło do rokowań pokojowych. Wielkiej Brytanii także zależało na szybkim zakończeniu działań wojennych, w których zaangażowane były znaczne siły wojskowe i które pochłaniały duże sumy pieniężne. Lord Lytton i sir Luis Cavagnari zwrócili się do nowego emira Jakuba Chana z propozycją przyjęcia brytyjskiej misji w Kabulu. Jakub Chan przystał na propozycje, wysyłając jednocześnie list do generała Kaufmana, w którym obiecywał wypełnić zaciągnięte przez ojca zobowiązania. Do spotkania Jakuba Chana z Cavagnarim doszło w obozie wojsk brytyjskich w Gandamaku. 26 maja 1879 roku w Gandamaku podpisano układ pokojowy, na którego mocy Jakub Chan zobowiązał się do nieutrzymywania stosunków z innymi państwami, przyjmowania brytyjskich obserwatorów oraz wyraził zgodę na obecność stałego posła brytyjskiego w Kabulu. 24 lipca 1879 roku na mocy traktatu z Gandamaku do Kabulu przybył, w towarzystwie trzech oficerów i eskorty, przedstawiciel brytyjski sir Luis Cavagnari. Wjechał on do Kabulu na grzbiecie słonia przy akompaniamencie salutu armatniego. Rezydencją posła został zamek Bala Hissar położony nie opodal pałacu samego emira. Wydawać by się mogło, że sytuacja w Afganistanie unormowała się. Były to jednak tylko pozory, coraz powszechniejsza była tam bowiem niechęć do Brytyjczyków. W niespełna trzy miesiące po podpisaniu układu w Gandamaku w Afganistanie ponownie wybuchły walki. Generał Roberts, który stacjonował ze swoją armią najbliżej Kabulu, otrzymał rozkaz jak najszybszego marszu na stolicę. Jednocześnie otrzymał listy od Jakuba Chana, w których emir starał się powstrzymać brytyjskiego dowódcę. 12 października 1879 roku generał Roberts uroczyście wjechał do Kabulu. 28 tegoż miesiąca wydał proklamację o dobrowolnej abdykacji Jakuba Chana, dodając jednocześnie, iż Afganistan pozostał bez władcy, w związku z czym objęcie tronu nastąpi po konsultacjach z głównymi sirdarami, (naczelnikami plemion) i zapoznaniu się z opiniami przedstawicieli różnych miast i prowincji.
Ostatnie miesiące 1879 roku to okres twardej władzy administracyjnej, sprawowanej przez brytyjskie siły okupacyjne. Bardzo pomocni i życzliwie nastawieni do Brytyjczyków okazali się lokalni przywódcy. Kandahar został oddany we władanie Wali Szer Alemu Chanowi, a Herat Ayubie Chanowi, synowi Szer Ale-go. Mimo to w całym kraju narastał opór przeciw okupantom. Jego ośrodkiem stał się rejon Ghazni. Na czele ruchu stanął generał artylerii Muhammad Wardak, a duchowym przywódcą był dziewięćdziesięcioletni mułła Muszk-iAlam (Aromat Świata). Siły afgańskie ruszyły na Kabul z trzech kierunków. Generał Roberts próbował przeszkodzić w ich połączeniu się, lecz po kilku porażkach musiał wycofać się do Kabulu. Bitwa na przedpolach stolicy omal nie zakończyła się zupełną klęską Brytyjczyków. Odsiecz uratowała jednak sytuację. 61 Po zwycięstwie Afgańczyków pod Kabulem wydawało się, że wojska brytyjskie i Roberts podzielą los generała Macnaghtena z 1842 roku. Armia brytyjska zamknęła się w warownym obozie w Shepurze. 23 grudnia 1879 roku o świcie, po odprawieniu modłów, rozgrzane fanatyzmem oddziały afgańskie ruszyły do ataku. Mimo olbrzymiego poświecenia dał się we znaki dotkliwy brak artylerii, co przesądziło o wyniku walki. Na wieść o zbliżaniu się nowej armii brytyjskiej generał Wardak wycofał swoje siły w rejon Ghanzi. Początek stycznia 1880 roku przyniósł ponowną brytyjską okupację Kabulu. Nowy rok zapowiadał się dla Brytyjczyków pomyślnie. W głównych miastach stacjonowały wzmocnione garnizony, a komunikacja z Indiami odbywała się bez zakłóceń. Wielu afgańskich feudalów lojalnie kierowało administracją cywilną i bez sprzeciwu wypełniało brytyjskie polecenia. Niebawem wyłonił się nowy problem, polegający na obsadzeniu tronu emira. Zupełnie nieoczekiwanie rozwiązanie przyszło ze strony rosyjskiej. W Tur-kiestanie pod opieką generała Kaufmana żył wnuk Dosta Muhammada — Abdur Rahman. Był on synem Afzala Chana, starszego brata Szer Alego. W 1869 roku Abdur Rahman musiał opuścić kraj, po czym zamieszkał w Samarkandzie, ciesząc się protekcją Kaufmana. Tam właśnie przyszło mu spędzić dziesięć lat w oczekiwaniu na powrót do kraju. Na wieść o wydarzeniach w Afganistanie Abdur Rahman zdecydował się na powrót. Rosjanie liczyli na jego pomoc i możliwość załatwienia kilku istotnych spraw. Po pierwsze, pozbywali się niewygodnego uchodźcy afgańskiego, którego pojawienie się we własnym kraju przysporzy z pewnością wielu kłopotów Brytyjczykom. Liczono na wybuch wojny domowej w wyniku wystąpienia po stronie Abdur Rahmana części dowódców wojskowych i naczelników plemiennych. Poza tym objęcie tronu przez Abdur Rahmana mogło wywołać afgańskie powstanie przeciw Brytyjczykom i powstrzymać ich ekspansję. Powrót Abdur Rahmana do kraju wywołał różne reakcje. Niektórzy poddawali się pod jego komendę, inni wysyłali przeciw niemu siły zbrojne. Mimo to wiosną 1880 roku północny Afganistan znalazł się w jego niepodzielnym władaniu.
Zbliżające się wybory (kwiecień 1880) zmusiły gabinet brytyjski do jak najszybszego rozwiązania sprawy afgańskiej. 20 lipca zgromadzona w Charikarze starszyzna plemienna obwołała Rahmana królem, władcą Afganistanu. Bezpośrednio po przyjęciu przez Rahmana tytułu emira Brytyjczycy rozpoczęli przygotowania do wyprowadzenia swych wojsk z Afganistanu. Armie miały wycofać się przez przełęcz Chajber i dolinę Kurram, a emir miał zagwarantować niezbędne zaopatrzenie. Nieoczekiwanie 29 lipca dotarła do Kabulu wieść o bitwie pomiędzy oddziałami brytyjskimi i afgańskimi. Do starcia doszło pod wioską Mainwand 27 lipca 1880 roku. Oddziałami afgańskimi dowodził Ayub Chan, natomiast brytyjskimi generał George R. S. Burrows. Bitwa zakończyła się przegraną Brytyjczyków. Stracili połowę swego stanu liczebnego, który przed starciem przedstawiał się następująco: pięciuset żołnierzy z 66 regimentu, tysiąc trzystu piechurów-kra-jowców, sześciuset kawalerzy stów oraz bateria Królewskiej Artylerii Konnej. Przed całkowitym pogromem uratowało Brytyjczyków to, że po zdobyciu taborów Afgań-czycy rzucili się do grabieży, pozwalając tym samym niedobitkom na wycofanie się z pola bitwy w kierunku Kandaharu. W Wielkiej Brytanii klęska pod Mainwadem wywołała wielkie poruszenie. Pojawiły się określenia porównujące ją do „katastrofy". Sukces afgański okazał się jednak krótkotrwały. 31 sierpnia 1880 roku armia Robertsa dotarła do Kandaharu. l września Brytyjczycy zaatakowali Ayuba Chana i stosunkowo łatwo odnieśli zwycięstwo nad jego siłami. Kandahar został obsadzony przez wojskową i cywilną administrację brytyjską. Wśród polityków powstał teraz spór, czy miasto ma pozostać pod kuratelą brytyjską czy też powinno zostać przekazane Abdur Rahmanowi. Ostatecznie 21 kwietnia 1881 roku zezwolono Rahmanowi na zajęcie Kandaharu, a 27 tegoż miesiąca nastąpił wymarsz wojsk brytyjskich. Druga wojna afgańsko-brytyjska dobiegła końca. W 1885 roku doszło do kolejnego konfliktu brytyjsko-rosyjskiego, który przeszedł do historii jako „kryzys afgański 1885 roku". Kiedy w 1885 roku wojska rosyjskie zbliżyły się do przygranicznych obszarów afgańskich, Wielka Brytania doradziła Abdur Rahmanowi, by siłą wymusił uznanie swych suwerennych praw. Wojska emira, w których byli również brytyjscy doradcy wojskowi, starły się z oddziałami rosyjskimi pod Tasz Kopro. Bitwa ta zakończyła się porażką Rahmana. Wielka Brytania próbowała wpłynąć na Rosję i zmusić ją do ustępstw. Ukazując groźbę wybuchu wojny, podjęto jednocześnie rozmowy z Konstantynopolem, który wyraził zgodę na przepuszczenie floty brytyjskiej przez Bosfor na Morze Czarne. Wielka Brytania nie uzyskała jednak poparcia innych mocarstw europejskich, sama Turcja zaś postawiła brytyjskiej propozycji kategoryczne weto.
Splot niekorzystych okoliczności zmusił Londyn do podjęcia w imieniu Afganistanu negocjacji z Rosją. 10 września podpisano w Londynie układ wytyczający linię graniczną między Rosją a Afganistanem, dzięki czemu zakończono „kryzys 1885 roku". W pierwszych latach XX stulecia środek ciężkości konfliktów rosyjsko-bry-tyjskich w Azji Centralnej przesunął się w kierunku Persji. Sytuacja ta nie trwała jednak długo. Wobec zmieniającego się międzynarodowego układu sił i zagrożenia niemieckiego nadeszła chwila na kompromisowe rozwiązanie sporów brytyj-sko-rosyjskich w Azji Centralnej. W tych okolicznościach w 1906 roku rozpoczęły się brytyjsko-rosyjskie pertraktacje. Ich tematem było rozgraniczenie stref wpły63 wów w Persji, Afganistanie i w Tybecie. Po długotrwałych rokowaniach 31 sierpnia 1907 roku podpisano stosowne porozumienie. Na jego mocy Afganistan został uznany za brytyjską strefę wpływów, dzięki czemu położono kres dalszym niesnaskom w stosunkach brytyjskorosyjskich. Nikt przy tym nie pytał o zdanie samego zainteresowanego — emira Habibullaha Chana, który władał Afganistanem od 1901 roku. Uzgodnienie stref wpływów wzmocniło pozycję Wielkiej Brytanii, zwłaszcza że emir był zwolennikiem współpracy z Londynem. Neutralna postawa Habibullaha Chana w czasie I wojny s'wiatowej okazała się niezwykle cenna dla Wielkiej Brytanii. Po wybuchu wojny 24 sierpnia 1914 roku emir ogłosił neutralność Afganistanu. Sytuację skomplikowało przystąpienie Turcji do wojny, co mogło spotkać się z uznaniem całego świata muzułmańskiego. Sytuacja międzynarodowa utrudniała emirowi zachowanie neutralności. Również w najbliższej rodzinie panowały bardzo skomplikowane stosunki. Wiadomo było, iż rodzina królewska jest podzielona na różne stronnictwa. Nasrullah (brat emira) stanął na czele ugrupowania o wybitnie antybrytyjskim nastawieniu, przy czym ważnym elementem był w tym wypadku również fanatyzm religijny. Inajatullah Chan (najstarszy syn emira) stał na czele stronnictwa umiarkowanego i nastawionego proturecko. Trzeci nurt skupił się wokół Amanullaha i Mahmuda Tarziego. Był to ruch nacjonalistyczny, postępowy i również proturecki. Protureckie sympatie miały także osoby z najbliższego otoczenia władcy. Poza kilkoma starszymi z premierem Abdulem Quddus Chanem na czele, reszta czyniła starania, aby Afganistan czynnie wypowiedział się przeciwko Wielkiej Brytanii i Rosji. Niezależnie od nacisków otoczenia emir musiał też stawiać opór naciskom dwóch najpotężniejszych klanów pusztuńskich, rodzinom: Musahiban i Czarchi. Generał Nadir Chan z rodu Musahiban od 1913 roku był naczelnym dowódcą armii. Dwaj członkowie rodziny Czarchi — generał Ghulam Nnabi i generał Ghu-lam Siddigh — mieli duże wpływy w armii, cieszyli się również uznaniem starszyzny plemiennej. Rodziny Musahiban i Czarchi przejawiały sympatie protureckie, nacjonalistyczne i postępowe. Emir Afganistanu znajdował się w niezwykle trudnej sytuacji, tym bardziej że sułtan turecki, występując w roli kalifa, skierował do całego świata muzułmańskiego wezwanie do „świętej wojny". Habibullah, zmuszony okolicznościami, lawirował pomiędzy oczekiwaniami
Wielkiej Brytanii a swojego otoczenia i poddanych. Najbliższym współpracownikom tłumaczył, że ze wszystkimi antybrytyjskimi działaniami należy zaczekać do chwili, kiedy wynik starcia między mocarstwami stanie się jasny, a potęga Wielkiej Brytanii ulegnie osłabieniu. Na użytek swoich poddanych oficjalnie prowadził politykę popierania Turcji i udzielał pomocy zbiegłym z Indii działaczom antybrytyjskim. Nie reagował też na antybrytyjską propagandę uprawianą przez organizację Siraj al-Akhbar. ; ( Sytuacja skomplikowała się w 1915 roku. 26 września do Kabulu przybyła misja pod kierownictwem dwóch Niemców — Oskara von Niedermeyera i We-rnera Ottona von Hentinga — Hindusa księcia Mahendera Pratapa i Turka Kazim Beya. Jej celem było zachęcenie emira Habibullaha do podjęcia działań zbrojnych przeciwko Indiom, a tym samym przeciwko Wielkiej Brytanii. Niezależnie od wspólnego celu misji niektórzy członkowie wypełniali też „indywidualne" zadania. Pratap zamierzał nawiązać kontakt z przebywającymi w Kabulu Hindusami, a Henting miał nawiązać stosunki dyplomatyczne między Afganistanem i Niemcami. Kazim Bey reprezentował Imperium Otomańskie i tureckiego ministra wojny Envera Paszę, który pragnął przekonać emira do wystąpienia po stronie Turcji. Misja została przyjęta w Kabulu ciepło, jednakże bez zbytniego entuzjazmu. Do rozmów członków misji z Habibullahem doszło dopiero pod koniec października. W trakcie rozmów taktyka emira polegała na unikaniu podejmowania konkretnych zobowiązań. Habibullah przedstawiał trudności, jakie pociągałaby za sobą walka na dwóch frontach, przeciwko Rosji i Indiom, przesadnie podkreślając jednocześnie niedostateczne uzbrojenie armii afgańskiej i znaczenie corocznie wypłacanych subsydiów brytyjskich. Niemcy zapewniali o możliwości finansowania budżetu afgańskiego przez Berlin oraz uzbrojenia armii emira. Ten z kolei wyrażał gotowość wystąpienia zbrojnego, gdy armia turecko-niemiecka otrze się o granice Afganistanu bądź gdy państwa te przyślą od stu do dwustu tysięcy żołnierzy. Chcąc zyskać na czasie, Habibullah zdecydował się na podpisanie z Niemcami układu o przyjaźni, w którym uznano niepodległość Afganistanu, a Werner Otto von Henting został pierwszym oficjalnym przedstawicielem Rzeszy w tym kraju. W traktacie Niemcy zobowiązali się dostarczyć do Afganistanu sto tysięcy karabinów i trzysta dział. Mieli także udzielić pomocy finansowej w wysokości dziesięciu milionów funtów szterlingów. Emir zdawał sobie sprawę, że wywiązanie się ze zobowiązań uwarunkowane było uprzednim pokonaniem przez siły niemiecko-tureckie armii brytyjsko-perskiej. To zaś w obecnej sytaucji było niemożliwe. Habibullah podpisywał więc traktat ze świadomością jego nierealności. Co więcej, już po sygnowaniu dokumentu publicznie oznajmił, że chce kontynuować politykę neutralności. W maju 1916 roku Niemcy szybko opuścili Afganistan. Realizm Habibullaha sprawił, iż Afganistanowi przez cały okres I wojny światowej udało się zachować neutralność. Polityka ta nie przysporzyła mu jednak sympatii i prestiżu, zwłaszcza wśród najbliższego otoczenia. Zarzucano mu zdradę afgańskich interesów. Jego pozycję pogarszał panujący w wojsku i policji nastrój rozprzężenia i niezadowolenia. Wybuch rewolucji październikowej także nie przyniósł umcnienia jego pozycji, jako że uznawano go przede wszystkim za zwolennika Wielkiej Brytanii, a nie Rosji. Siły związane z trzecim synem Habibullaha Amanullahem z radością przy-
jęły wybuch rewolucji, widząc w niej szansę na zerwanie układu z 1907 roku i zyskanie przynajmniej neutralności Rosji w ewentualnym sporze z Wielką Brytanią. Tymczasem Habibullah poparł emira Buchary w jego wystąpieniu przeciwko Rosji Radzieckiej. Emir Habibullah starał się umocnić swoją pozycję w kraju poprzez zamanifestowanie niezależności Afganistanu. 2 lutego 1919 roku w liście do wicekróla Indii lorda Fredericka Johna Chelmsforda zażądał, by Afganistan jako niepodległe państwo mógł wysłać własną delegację na konferencję pokojową. Aby poprzeć swą argumentację, emir przywoływał na pamięć własne zasługi w postaci polityki neutralności w okresie I wojny światowej. Tymczasem w nocy z 19 na 20 lutego 1919 roku Habibullah został zamordowany w Kalia Gush w okręgu Laghman, nie opodal Dżalalabadu. 21 lutego w Dżalalabadzie emirem obwołano Nasrullaha (brata zamordowanego władcy), który wyznaczył na swego następcę Inajatullaha (najstarszy syn Habibullaha). Tego samego dnia w Kabulu emirem obwołany został trzeci syn Habibullaha — Amanul-lah. Przebywał on w Kabulu jako namiestnik emira, uzyskując poparcie mieszkańców miasta i tamtejszego garnizonu wojskowego. Wieść o wydarzeniach w stolicy szybko rozeszła się po kraju, powodując, że wojsko i administracja terenowa opowiedziały się po stronie Amanullaha. Garnizon stacjonujący w Dżalalabadzie przeszedł również na stronę emira z Kabulu. Nasrullah i Inajatullah wraz z otoczeniem zostali aresztowani, odstawieni do Kabulu i postawieni w stan oskarżenia pod zarzutem zabójstwa Habibullaha. 13 kwietnia Nasrullaha skazano na dożywotnie więzienie, Inajatullaha pozbawiono wszystkich godności państwowych i odsunięto od życia publicznego. Na śmierć skazano zamachowca pułkownika Alego Rizę. 28 lutego 1919 roku Amanullah został koronowany, a 3 marca w liście do wicekróla Indii poinformował go o zabójstwie Habibullaha i swoim wstąpieniu na tron. Jednocześnie oznajmiał, iż jako kraj całkowicie niepodległy Afganistan nie respektuje żadnych wcześniejszych zobowiązań. Amanullah podkreślał, że głównym celem jego polityki będzie uniezależnienie kraju od Wielkiej Brytanii. Wobec takich stwierdzeń rząd brytyjski podjął przygotowania do działań zbrojnych. Nie bez znaczenia dla postępowania Brytyjczyków było wysłanie przez emira 7 kwietnia posła do Moskwy z zadaniem nawiązania stosunków dyplomatycznych. W odpowiedzi na posunięcia Amanullaha Brytyjczycy przystąpili do koncentracji wojsk na granicy indyjsko-afgańskiej. Armia brytyjska liczyła trzysta czterdzieści tysięcy ludzi. Emir mógł zgromadzić nie więcej niż pięćdziesiąt tysięcy. Świadom brytyjskiej przewagi ogłosił jihad (świętą wojnę), licząc na odzew wojowniczych i fanatycznych plemion po obu stronach północno-zachodniej granicy. Do pierwszego starcia doszło 3 maja 1919 roku w rejonie przełęczy Chajber. Walki trwały tam do 25 maja, a o zwycięstwie brytyjskim zdecydowało użycie lotnictwa skutecznie bombardującego pozycje afgańskie.
Po początkowych sukcesach brytyjskich szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę afgańską. Dowodzone przez Muhammada Nadira Chana oddziały przeszły do ofensywy i od 26 maja do 2 czerwca oblegały Thal. W tym czasie plemiona z pogranicza atakowały za linią frontu brytyjskie linie aprowizacyjne, przerywały łączność i niszczyły szlaki komunikacyjne. W Waziristanie doszło też do anty brytyjskiej rebelii. Władca afgański na skutek braku łączności nie wiedział o rozpaczliwym położeniu wojsk brytyjskich. Nieświadom korzystnego rozwoju wydarzeń po zbombardowaniu przez brytyjskie lotnictwo Dżalalabadu i Kabulu (24 maja 1919 roku), rozpoczął rokowania pokojowe. 3 czerwca 1919 roku zawarto rozejm, a 25 lipca doszło do spotkania w Rawalpindi delegacji afgańskiej pod przewodnictwem Alego Ahmeda Chana z delegacją brytyjską kierowaną przez Hamiltona Granta. Diametralnie różne punkty widzenia początkowo czyniły osiągnięcie porozumienia niemożliwym. Brytyjczycy żądali utrzymania status quo, co rozumieli jako kontrolę nad afgańską polityką zagraniczną. Dążyli też do zatrzymania pod swoją władzą miasta Dakka w rejonie przełęczy Chajber. Afgańczycy tymczasem żądali przyznania całkowitej niepodległości — to znaczy możliwości prowadzenia własnej polityki zagranicznej i nawiązywania stosunków dyplomatycznych ze wszystkimi krajami. Oczekiwali również dalszego wypłacania corocznych subsydiów, odszkodowania za straty poniesione w czasie działań zbrojnych oraz włączenia do Afganistanu obszarów zamieszkanych przez wolne plemiona. W wyniku trudnych negocjacji doszło w końcu do wypracowania kompromisu. Odpowiednie porozumienie podpisano 8 sierpnia 1919 roku w Rawalpindi. Wielka Brytania miała zaprzestać odtąd wypłacania corocznych subsydiów, a emir miał zrezygnować z przewozu broni do Afganistanu przez terytorium Indii. Obie strony uznały dotychczasową granicę między Indiami a Afganistanem. W ciągu sześciu miesięcy rozmowy miały zostać wznowione, pod warunkiem wszakże wykazania przez Kabul „dobrej woli" kontynuacji rokowań. W porozumieniu nie było jednak nic o niepodległości Afganistanu. Natomiast w liście skierowanym bezpośrednio do szefa misji afgańskiej Alego Ahmeda Chana Grant podkreślał, iż traktat nie zawiera żadnego stwierdzenia na temat wewnętrznej i zewnętrznej niezależności Afganistanu. Traktat z Rawalpindi formalnie kończył trzecią wojnę afgańsko-brytyjską, chociaż walki w Waziristanie trwały nadal. Warto wspomnieć w tym momencie o Rosji Radzieckiej, a zwłaszcza o jej postawie w czasie wojny. Komunistyczne władze Rosji popierały Amanullaha, widząc w afgańskim wystąpieniu jeden z elementów ideologicznej walki z imperializmem i kolonializmem. Jednak ze względu na własne problemy Rosja Ra67
dziecka nie była w stanie udzielić wsparcia materialnego, na przykład w postaci dostaw broni. Jednocześnie w radzieckiej literaturze przedmiotu wspomina się o takiej pomocy, nie podając przy tym żadnych konkretnych informacji. W materiałach źródłowych dostępnych w brytyjskich archiwach nie ma informacji o radzieckiej pomocy. Jedyne informacje, jakie się pojawiają, to plotki krążące na temat pojawienia się gdzieś Rosjan. Pełne i faktyczne zakończenie całej epoki sporów afgańsko-brytyjskich przyniósł dopiero rok 1922, kiedy to 22 listopada podpisano w Kabulu układ pomiędzy Wielką Brytanią i Afganistanem. Normalizacja bilateralnych stosunków miała także duże znaczenie ze względu na problem indyjski. Wielka Brytania zawsze z uwagą śledziła zarówno poczynania afgańskie, jak i radzieckie, interweniując na drodze dyplomatycznej, gdy uznawała, iż jej interesy mogą być zagrożone. Rozdział 7 ZBIGNIEW KWIECIEŃ POWSTANIE BOKSERÓW W CHINACH 1899-1901 U schyłku XIX stulecia sytuacja międzynarodowa Cesarstwa Chińskiego wydawała się katastrofalna. W latach osiemdziesiątych utraciło ono w wojnie z Francją lenne zwierzchnictwo nad Wietnamem, w przegranej zaś w latach 1894—1895 wojnie z Japonią także nad Koreą. Ta druga klęska oznaczała też straty terytorialne — Japonia zagarnęła wyspę Tajwan i sąsiednie Wyspy Rybackie (Peskadory). Groźniejsze były jednak inne następstwa tej wojny. Chiny, nie ulegając formalnie rozbiorowi, przekształcone zostały w strefy wpływów obcych mocarstw. Umowy to gwarantujące ograniczały ich suwerenność do tego stopnia, iż zrodził się wówczas termin „rozpad Chin" (the breakup of China). Karykaturzyści polityczni kreślili różne scenki krojenia „chińskiego tortu" przez przedstawicieli mocarstw światowych. Już w 1896 roku rząd Rosji, występując rzekomo w obronie Chin przed dalszą ekspansją japońską, zawarł z nimi układ o sojuszu militarnym. Jego realizacji miało służyć zbudowanie linii kolejowej przecinającej chińską Mandżurię i skracającej trasę Kolei Transsyberyjskiej do Władywostoku. Skrót ten, nazwany później Koleją Wschodniochińską (Kitajsko-Wostoczno-ja Zeleznaja Doroga — KWŻD) formalnie był własnością spółki prywatnej, faktycznie zaś rządu rosyjskiego. Zgodnie z umową z 1896 roku Towarzystwo KWŻD było właścicielem kolei, jej torów, taboru oraz urządzeń i budynków. Miało także prawo budowy jej odgałęzień. Administrowało pasem terenu po obu stronach torów, posiadało uzbrojoną straż dla ochrony kolei i porządku w strefie do niej przyległej, mogło prowadzić w tej strefie eksploatację bogactw naturalnych. Ponieważ funkcje ochronne sprawowało wojsko rosyjskie, w Mandżurii
powstał eksterytorialny korytarz pod kontrolą Rosji. Za zawarcie w Moskwie układu w tej sprawie delegat chiński Li Hongzhang (Li Hung-czang) miał dostać trzy miliony rubli, z których przed śmiercią otrzymał tylko milion wraz z licznymi bardzo cennymi podarkami. Inne mocarstwa nie pozostały w tyle. Gdy w 1897 roku w prowincji Shan-dong (Szantung) na północy Chin zabici zostali przez rozbójników dwaj niemieccy misjonarze katoliccy, rząd Niemiec w swej nocie zażądał nie tylko przeprosin i odszkodowania, ale też prawa pierwszeństwa w badaniach i eksploatacji zasobów naturalnych tej prowincji. Gdy 14 listopada owego roku rozpoczęto rokowania w tej sprawie, eskadra floty niemieckiej wysadziła desant w porcie Quingdao (Tsingtao) nad zatoką Jiaozhou (Kiaoczou). 5 marca 1898 roku podpisano układ o wydzierżawieniu Niemcom na dziewięćdziesiąt dziewięć lat Quingdao (Tsingtao) wraz z przyległym doń obszarem oraz „neutralizacji" pasa terenu wokół nich o szerokości pięćdziesięciu kilometrów. Niemcy otrzymały też prawo budowy tam linii kolejowych i telegraficznych. W tym samym roku Rosja zażądała od Pekinu, by do czasu ewakuacji Quingdao (Tsingtao) przez Niemców zezwolił na obsadzenie przez jej flotę portów Luda (Talien) i Lushun (Liiszun) — zwany Portem Artura — na cyplu półwyspu Liaodong (Liaotung) w południowej Mandżurii. Było to w grudniu 1897 roku, a Port Artura flota rosyjska na wszelki wypadek zajęła natychmiast. Gdy zaś umowa chińsko-niemiecka przestała być tajemnicą, Rosja wymusiła na Chinach układ o wydzierżawieniu na dwadzieścia pięć lat obu wspomnianych portów i neutralizacji obszaru do nich przyległego. Podpisano go 27 marca 1898 roku. Wielka Brytania natychmiast wystąpiła z żądaniem wydzierżawienia jej portu Weihai (Weihaiwei) w Shandongu (Szantungu) do czasu wycofania się Rosji z Portu Artura. Odpowiedni układ Chiny musiały podpisać l lipca 1898 roku. Przewidywał on również utworzenie nowej strefy neutralnej wokół Weihai (Weihaiwei) oraz rozszerzenie kolonii brytyjskiej w Hongkongu o tak zwane Nowe Terytorium wydzierżawione na dziewięćdziesiąt dziewięć lat na półwyspie Kowloon. W kwietniu tego nieszczęsnego dla Chin roku także Francja uzyskała zgodę rządu cesarskiego na wydzierżawienie obszaru nad zatoką Guangzhou (Kuangczou) w południowochińskiej prowincji Guangdong (Kwantung) oraz deklarację Pekinu o nieodstępowaniu państwom trzecim żadnych terenów w pobliżu Indochin Francuskich. Japonia wymusiła to samo w stosunku do prowincji Fujian (Fukien) położonej naprzeciw Tajwanu. Jedynie nota włoska, domagająca się wydzierżawienia terenów nad zatoką Sanmen w prowincji Zhejiang (Czekieng) złożona w marcu 1899 roku, nie doczekała się odpowiedzi, rząd cesarski zorientował się bowiem, iż żadne z mocarstw nie było zainteresowane sukcesem Rzymu. Rok 1898 przebiegał zatem pod znakiem faktycznego podziału Chin na strefy wpływów, które wymuszano notami dyplomatycznymi. Zjawisku temu towarzyszyły demonstracje flot wojennych państw domagających się kolejnych „dzierżaw" w imię pokoju opartego na równowadze sił. Jedynie Stany Zjednoczone, które w tym właśnie roku zdobyły w wojnie z Hiszpanią między innymi Filipiny, nie poszły śladami innych uczestników walki o wpływy na Dalekim Wschodzie. Olbrzymi potencjał gospodarczy USA sprawiał, że amerykańscy kupcy i produ-
cenci nie uważali za konieczne zdobywać w Chinach takich gwarancji swobody działania, jakie zapewniał system stref wpływów. W ich przekonaniu wystarczyło zachowanie zasad wolnego rynku, aby poradzić sobie z europejską bądź japońską konkurencją. Wyrazem takiego podejścia była zasada otwartych drzwi (Open Door Policy) zawarta w notach rozesłanych 6 września 1899 roku przez sekretarza stanu USA Johna Haya do rządów czołowych mocarstw. Proponował on przyjęcie w stosunkach gospodarczych z Chinami trzech podstawowych zasad: nienaruszania we własnych strefach wpływów interesów innych państw, niewymusza-nia na rządzie chińskim podwyżek opłat celnych na produkty państw trzecich i niestosowania wobec nich dyskryminacji handlowej. Apel ten dość dobrze ilustruje metody stosowane w walce o rynek chiński w XIX wieku. Odpowiedzi adresatów były pozytywne. Zastrzegano jedynie, że proponowane zobowiązania muszą być przyjęte przez wszystkich partnerów Chin. Jedynie nota rosyjska była dość dwuznaczna, lecz Hay także ją uznał za zgodę na jego plan. Nota Haya nie zmieniła sytuacji Chin, ale była sygnałem, iż na Dalekim Wschodzie pojawił się nowy partner w walce o dominację ekonomiczną i polityczną. W samych zaś Chinach załamały się właśnie próby odgórnej i umiarkowanej reformy ustroju państwa podjęte pod wpływem klęski w wojnie z Japonią i sukcesu przebudowy tego cesarstwa w duchu zachodnim. Ich inicjatorzy, nastawieni raczej konserwatywnie, przerażeni byli wizją rozbioru Chin. W memoriałach do cesarza Kuang-hsu (Kuang Sii) z naciskiem wskazywali na przykład Rzeczypospolitej z końca poprzedniego stulecia. Ich chwilowy sukces sprowadził się jednak do tak zwanych reform stu dni w 1898 roku, gdy mianowani dostojnikami dworskimi lub doradcami cesarza, wywalczyli ogłoszenie wielu edyktów unowocześniających głównie system egzaminów państwowych, za pomocą których obsadzano od wieków stanowiska administracyjne i wojskowe. Wkrótce w wyniku przewrotu pałacowego władza przeszła w ręce arcyreakcyjnej i wyjątkowo przebiegłej wiekowej cesarzowej — wdowy po panującym w latach 1850—1861 Hsien Fengu. Pod oficjalnym przydomkiem-imieniem Tz'u Si (Cixi), czyli Matczynej i Pomyślnej, faktycznie rządziła krajem do śmierci (w 1908 roku). Ci z reformatorów, którzy nie mogli bądź nie chcieli ratować się ucieczką za granicę, zostali straceni lub uwięzieni. Próba powiązania interesów rządzącej Chinami od XVII wieku mandżurskiej dynastii Quing (Ts'ing) z potrzebami narodu i państwa zawiodła. Wówczas jednak pojawił się ruch oddolny, który chociaż początkowo skierowany przeciw obcej — pomimo asymilacji kulturowej — dynastii, zagroził niepodważalnym dotąd wpływom potęg kolonialnych. Przez cały czas panowania cesarzy z dynastii mandżurskiej pojawiały się w Chinach ruchy zwalczające ich władzę pod hasłami wypędzenia „obcych". U schyłku wieku XIX obok schiń-szczonej od dawna rodziny panującej i części arystokracji pojawili się masowo inni „obcy", znacznie bardziej różniący się od Chińczyków. W prowincjach 71 działania bokserów działania sil interwencyjnych strefa wpływów Rosji strefa wpływów Niemiec strefa wpływów Francji strefa wpływów Japonii trefa wpływów Wlk Brytanii >M
Mocarstwa obce a Chiny (do 1906 roku) nadmorskich i wielkich miastach ludnos'ć na co dzień stykała się z kupcami, misjonarzami, wojskowymi, a nawet dyplomatami państw Zachodu, Rosji, a później także Japonii. To samo dotyczyło terenów wiejskich w pobliżu stolicy. Wygląd, odzież, obyczaje i religia „zamorskich diabłów", jak nazywano białych, dziwiły swą odmiennością. Arogancja zaś, z jaką ci cudzoziemcy korzystali z przywilejów gwarantowanych im przez nierównoprawne traktaty, budziła wrogość. Dochodziła do tego dwuletnia susza na północy Chin, za którą także obwiniano przybyszów. W powszechnym odczuciu to właśnie oni (a ściślej ich zachowanie w Państwie Środka) winni byli kryzysu cesarstwa i klęsk żywiołowych. Ich dziwaczne wierzenia i obrzędy religijne, budowane przez nich świątynie, gmachy banków i fabryk oraz linie kolejowe i telegraficzne zakłócały naturalną harmonię świata i przepływ fluidów pozwalających mu funkcjonować. Wrogość ta rozciągała się na „wtórnych barbarzyńców" — Chińczyków przyjmujących stroje, obyczaje, a szczególnie religię „zamorskich barbarzyńców". Uprzywilejowany status misjonarzy chrześcijańskich i powszechny wśród nich brak zrozumienia kultury chińskiej, a często wręcz taktu w postępowaniu potęgowały te nastroje. W dodatku część chińskich chrześcijan uważała się za objętych przywilejami przysługującymi cudzoziemcom i traktowała rodaków z wyższością. Jednym z ruchów, które wyrosły z takich właśnie nastrojów wśród chłopów, rzemieślników, tragarzy, przewoźników i innych grup zagrożonych skutkami napływu tanich towarów i techniki zagranicznej, był Yiheznan (I ho-ch'uan) — Pięść w Imię Sprawiedliwości i Pokoju. Cechowała go wrogość wobec „obcych", co przejawiało się w ksenofobii religijnej i — szerzej — kulturowej. Jego członkowie czcili bóstwa konfucjańskie, taoistyczne i buddyjskie, najbardziej zaś te z nich, które patronowały wojownikom. Zorganizowani w systemie paramilitarnym, odbywali ćwiczenia wojenne i oddawali się praktykom tradycyjnej magii mającym uczynić ich niepokonanymi, a nawet odpornymi na działanie broni przeciwników. Jeden z ich przywódców utrzymywał, że jest potomkiem cesarzy dynastii Ming — ostatniej chińskiej na tronie cesarskim. Ruch ten rozwijał się początkowo w Shandongu (Szantun-gu). Jego członkowie atakowali chińskich chrześcijan i niszczyli budynki, urządzenia, a nawet broń typu zachodniego. Wydaje się, że tamtejszy gubernator Yuxien (Ju-sien), znany wróg cudzoziemców i krewny rodu cesarskiego, sprzyjał mu po cichu od objęcia tego urzędu w marcu 1898 roku. Zasięg ruchu rozszerzał się zarówno w wyniku podobnej postawy wielu niższych i średnich urzędników, jak i głodu spowodowanego suszą. Zaniepokojeni nieco dyplomaci mocarstw „traktatowych" zaczęli domagać się w Pekinie stłumienia tych wystąpień. Jesienią 1899 roku wojska prowincjonalne podjęły akcję pacyfikacyjną, a w grudniu cesarzowa przeniosła Yuxiena (Ju-siena) na stanowisko gubernatora północnochińskiej prowincji Shanxi (Szansi). Nowy gubernator Shandongu (Szantungu) Yuan Shikai (Juan ^zy-kai) był dowódcą jednej z najnowocześniejszych wówczas armii chińskich i dzięki mej szybko i krwawo stłumił ruch powstańczy w tej prowincji Wraz ze zbiegłymi powstańcami ruch bokserów, jak zaczęli go głośno nazywać cudzoziemcy od początkowych części nazwy, rozlał się na prowincje Shanxi (Szansi), Hebei (Hopei) i
stołeczną Zhili (Czyli) oraz na północny wschód — na Mandżurię. Pojawili się nowi przywódcy, niektórzy — jak przewoźnik Zhang Dezheng (Czang Te-cz'eng) i żołnierz Zuo Fudian (Cuo Fu-tien) — podający się za wcielenia wodzów powstania tajpingów z połowy XIX wieku. Masowo dołączali do nich młodzi chłopcy i dziewczęta wiejskie. Tworzono nawet osobne kobiece oddziały bojowe. Nazwę ruchu zmieniono na Yihetwan (I ho-tuan) — Drużyna Sprawiedliwości i Pokoju. Nawiązywano w ten sposób do nazw formacji milicji wiejskiej powoływanych tradycyjnie przez władze do ochrony ładu, zwalczania rozbójników lub do pomocy regularnym wojskom. Nadal jednak powstańcy głosili hasła antydynastyczne i formalnie byli buntownikami. Równocześnie jednak część dostojników dworskich (i chyba sama cesarzowa) rozpoczęła grę z mocarstwami „traktatowymi", w której narzędziem miał stać się ruch bokserów. Jego pojawienie się w stołecznej prowincji oraz przypisywane mu — wtedy niesłusznie — zabójstwa cudzoziemców spowodowały w ciągu pierwszych trzech miesięcy 1900 roku serię not dyplomatów mocarstw zainteresowanych Chinami. Domagano się w nich energicznego tłumienia powstania zgodnie z obowiązującymi układami o ochronie życia i mienia cudzoziemców. W podtekście sugerowano możliwość użycia flot wojennych — na razie do demonstracyjnej wizyty w portach Taku i Tianjin (Tientsin) stanowiących „morskie wrota" stolicy. Doprowadziło to do umocnienia pozycji najbardziej konserwatywnych doradców cesarzowej. Przekonali oni bowiem Tz'u Si (Cixi), że wobec podwójnego zagrożenia: przez ruch powstańczy i interwencję mocarstw, z których każde może położyć kres panowaniu jej dynastii, należy użyć ich przeciw sobie. Zgodnie ze starą chińską maksymą byłoby to zastosowaniem jednej trucizny przeciw drugiej. Anty-mandżurski i antyfeudalny ruch chłopski miał zatem posłużyć do obrony dynastii mandżurskiej mającej oparcie w chińskim feudalizmie biurokratycznym. Ocalona dynastia byłaby zaś najwygodniejszym partnerem dla mocarstw kolonialnych, których interesom zagrażał przecież ruch bokserów. Maj 1900 roku przyniósł wzrost aktywności powstańców w prowincji Zhili (Czyli) i nowe żądania przedstawicieli mocarstw „traktatowych" w sprawie ochrony ich interesów. 27 maja powstańcy po raz pierwszy przerwali linię kolejową Pekin—Tianjin (Tientsin). Zachodni dyplomaci zażądali telegraficznie pomocy od dowódców okrętów wojennych znajdujących się w Taku. W następnych atakach bokserów na linie kolejowe zginęło kilku cudzoziemskich inżynierów i techników. 6 czerwca wylądował w Taku niewielki desant złożony z około siedmiuset marynarzy, głównie brytyjskich. Ponad połowę wysłano koleją do Pekinu dla ochrony poselstw, reszta zaś chroniła konsulaty w Tianjinie (Tientsinie). Tego samego dnia ogłoszono edykt cesarski nadający oddziałom Yihetuan (I ho-tuan) status milicji lokalnych. Obwarowano to warunkiem lojalności wobec dynastii panującej. Ten dwuznaczny dokument był rodzajem szantażu wobec mocarstw „traktatowych". Sugerował, że dwór cesarzowej może — w razie utraty ich poparcia — uwolnić „złe moce", czyli sprzymierzyć się z bokserami. W tej sytuacji na prośbę konsula brytyjskiego Claude Maxwella 10 czerwca wyruszyła z Taku odsiecz dla poselstw w Pekinie. Na jej czele stanął brytyjski wiceadmirał E. H. Seymour, wybrany wcześniej na dowódcę zebranej w pobliżu Taku eskadry międzynarodowej. W pięciu pociągach wyruszyło do stolicy Chin około dwóch tysięcy żołnierzy: Brytyjczyków, Niemców, Rosjan, Francuzów, Japończyków, Austriaków
oraz Włochów. Już następnego dnia okazało się jednak, że niemożliwe będzie powtórzenie łatwej wyprawy na Pekin z czasów powstania tajpingów. Zerwanie torów kolejowych wstrzymało przybycie odsieczy, która wkrótce znalazła się w okrążeniu. Ostatecznie po ośmiu dniach walki i stracie sześćdziesięciu dwóch żołnierzy udało jej się przebić do Tianjinu (Tientsinu). Straty przeciwników były wielokrotnie wyższe. Był to skutek taktyki falowych natarć źle uzbrojonych i nie wyszkolonych mas powstańców, ufnych w swą odporność na kule. Tymczasem w Pekinie 11 czerwca zginął, zabity przez żołnierza chińskiego, radca ambasady japońskiej Sugiyama. W dwa dni później do stolicy weszły oddziały bokserów i rozpoczął się okres napadów na chińskich chrześcijan, kościoły i placówki misyjne oraz na niektórych urzędników dworskich. Cesarzowa i jej doradcy, którzy wpuszczając powstańców do Pekinu chcieli zapewne wywrzeć w ten sposób nacisk na zagranicznych partnerów, nakazali jednocześnie dowódcy twierdzy Taku niedopuszczenie do dalszych desantów obcych wojsk. 16 czerwca na kolejnej naradzie postanowili oficjalnie poprzeć ruch bokserów, gdyż cesarzowa nabrała przekonania,, że rozdrażnione mocarstwa zechcą teraz wymusić jej formalną abdykację i rzeczywiste przekazanie rządów panującemu dotąd tylko oficjalnie Kuang Hsu (Kuang Sii). Jednocześnie dowódcy znajdujących się pod Taku jednostek floty rosyjskiej, brytyjskiej, niemieckiej, francuskiej i japońskiej uznali, że dla ocalenia ekspedycji Seymoura konieczne jest opanowanie tej twierdzy. Najstarszy stopniem rosyjski wiceadmirał Hildebrandt wystosował ultimatum do dowódcy chińskiego, żądając poddania twierdzy. 17 czerwca, na godzinę przed upływem terminu ultimatum, międzynarodowy desant rozpoczął lądowanie pod ogniem chińskich umocnień. „Wrota Pekinu" opanowano za cenę dwudziestu ośmiu poległych. Dowódca amerykańskiej kanonierki, zgodnie z instrukcją swego rządu, nie przyłączył się do tej akcji, co nie uchroniło jego okrętu od chińskich pocisków. Już 20 czerwca pod Taku znajdowała się prawdziwa flota międzynarodowa, świadcząc o determinacji mocarstw zdecydowanych stłumić ruch bokserów i nie dopuścić, by dokonały tego tylko niektóre z nich. Rosja przysłała trzy okręty liniowe i cztery krążowniki, Wielka Brytania dwa okręty liniowe i dwa krążowniki, Niemcy cztery krążowniki, Francja także cztery, USA — jeden, Włochy — dwa, Austro-Węgry — jeden. Warto wspomnieć, że w zdobywaniu Tianjinu (Tientsinu) uczestniczyli między innymi niemiecki komandor H. von Pohl, późniejszy dowódca floty w I wojnie światowej, i brytyjski komandor C. G. F. Cradock, poległy w tej wojnie jako pierwszy z admirałów Royal Navy. Wysadzonym zaś 21 czerwca desantem, który połączył się w Tianjinie (Tientsinie) ze zgrupowaniem Seymoura, dowodził rosyjski generał Anatol Stossel — późniejszy komendant Portu Artura w wojnie z Japonią. Na wiadomość o zdobyciu Taku 19 czerwca rząd chiński zerwał stosunki dyplomatyczne z mocarstwami „traktatowymi". Zażądał też, by ich posłowie opuścili Pekin, lecz natychmiast wyraził zgodę na rozmowy dotyczące przesunięcia terminu ich wyjazdu. Jednak następnego dnia niemiecki poseł baron Klemens August von Kettler udający się do urzędu Zongli Yamen (Tsung-li Jamen) — odpowiednika Ministerstwa Spraw Zagranicznych — został
zamordowany przez chińskiego żołnierza. Kosztowałoby to Chiny wiele nawet w okresie „normalnej" dominacji wielkich mocarstw, w czerwcu 1900 roku zapoczątkowało najbardziej dramatyczną fazę konfliktu. Bokserzy zaatakowali dzielnice poselstw w Pekinie, a 21 czerwca rząd chiński wypowiedział wojnę Wielkiej Brytanii, Stanom Zjednoczonym, Rosji, Niemcom, Włochom, Austro-Węgrom i Japonii. Wydał też edykt jakoby nakazujący zabijanie wszystkich cudzoziemców w Chinach. W każdym razie tak to odbierały strony konfliktu. Najbardziej znanym epizodem powstania było oblężenie dzielnicy poselstw w Pekinie trwające od 20 czerwca do 14 sierpnia 1900 roku. Broniło jej czterystu dziewięciu oficerów i żołnierzy z ochrony poszczególnych ambasad i stu dwudziestu pięciu cywilnych ochotników z ich personelu. Oblegały ich głównie oddziały bokserów i nieliczne jednostki wojsk cesarskich. Na wyraźny rozkaz cesarzowej użyto tylko niewielu z posiadanych nowoczesnych dział. Poległo sześćdziesięciu sześciu obrońców. Straty atakujących są bardzo trudne do ustalenia. Musiały być jednak ogromne; masy nie wyszkolonych i fanatycznych, a często prawie bezbronnych powstańców były bowiem doskonałym celem dla dysponujących karabinami maszynowymi obrońców. Rozkaz cesarzowej ograniczający użycie artylerii w Pekinie był elementem gry politycznej polegającej na zachowaniu władzy przez dynastię Quing (Ts'ing) niezależnie od wyniku konfliktu. Już l lipca władczyni zaapelowała do monarchów Wielkiej Brytanii, Rosji i Japonii o pomoc w znalezieniu wyjścia z sytuacji. Od 14 do 29 lipca patronowała zawieszeniu broni w Pekinie, zaopatrując przy tym oblężonych dyplomatów w żywność. Gubernatorzy nie stawiali oporu interwentom i tłumili ruch bokserów. Trwające od połowy czerwca do połowy lipca oblężenie dzielnic eksterytorialnych — koncesji — w Tianjinie (Tientsinie) także nie przyniosło Chińczykom sukcesu, i to pomimo umiejętnie używanej przez nich artylerii. Ostatecznie 14 lipca korpus interwencyjny z Taku odblokował koncesje i opanował Tianjin (Tientsin). 4 sierpnia 1900 roku interwenci rozpoczęli spektakularny marsz na Pekin. Na czele sił międzynarodowych stał rosyjski generał Nikołaj Liniewicz. W ich skład wchodziło osiem tysięcy żołnierzy japońskich, trzy tysiące brytyjskich, cztery i pół tysiąca rosyjskich, dwa i pół tysiąca amerykańskich, ośmiuset francuskich, po pięćdziesięciu z Włoch i Austro-Węgier. 8 sierpnia, gdy korpus przełamywał miejscami bardzo silny i dobrze zorganizowany opór części wojsk cesarskich wspieranych przez bokserów, cesarzowa wdowa ogłosiła nominację Li Hongzhanga (Li Hung-czanga) na pełnomocnika do spraw rokowań z mocarstwami „traktatowymi". Osoba Li, weterana dyplomacji ustępstw i symbolu korupcji, gwarantowała partnerom realizację ich celów — pod warunkiem wszakże, że władczyni Chin „nie utraci twarzy". Odpowiedź rządów mocarstw zawierała zgodę na rokowania, ale po porozumieniu się z przebywającymi w Pekinie posłami. Stolica Chin musiała więc zostać zajęta przez wojska interwencyjne, by rozmowy mogły się rozpocząć.
Po stoczeniu licznych bitew w drodze z Tianjinu (Tientsinu) korpus międzynarodowy 14 sierpnia rozpoczął szturm chińskiej stolicy. Trwał on dwa dni i wymagał od oblegających sporego wysiłku. Obrona chińska była twarda, wykorzystanie zaś nowoczesnego uzbrojenia często bardzo umiejętne. Przy forsowaniu murów miasta Rosjanie ponieśli dość duże straty, Japończycy nie zdobyli będącej celem ich ataku bramy, a Brytyjczycy wdarli się do Pekinu tylko dzięki wykorzystaniu kanału pod murami miejskimi. Opór chiński został złamany dzięki zastosowaniu przez szturmujących nowoczesnej techniki walki. Bokserzy nadal po prostu dzielnie ginęli. Cesarzowa 15 sierpnia opuściła Pekin w przebraniu wieśniaczki, dopilnowawszy uprzednio, by skarb dynastyczny został dobrze ukryty. Była bardzo przewidująca, albowiem po zajęciu miasta zdobywcy nie stosowali krwawych represji wobec ludności, zajmując się raczej rabunkiem zarówno dóbr państwowych, jak i prywatnych. We wrześniu 1900 roku liczebność sił interwencyjnych w prowincji stołecznej wzrosła do około sześćdziesięciu sześciu tysięcy, przy czym zmianie uległy ich proporcje liczbowe. 27 września przybył do Tianjinu (Tientsinu) na czele oddziałów niemieckich hrabia generał Alfred von Waldersee. Na żądanie cesarza Wilhelma II objął dowództwo nad całością wojsk interwentów z tytułem „generała feldmarszałka świata". Uzupełniano też kontyngenty wojskowe innych państw. Gdy w październiku generał von Waldersee dotarł do Pekinu, miał pod swym dowództwem dwadzieścia jeden tysięcy Japończyków, dwadzieścia tysięcy swych rodaków, sześć tysięcy siedmiuset Francuzów, pięć tysięcy sześciuset Amerykanów, dwa i pół tysiąca Włochów, pięciuset żołnierzy z AustroWęgier i około trzynastu tysięcy Rosjan. Ci ostatni byli stopniowo wycofywani, co nie oznaczało, że Rosja wycofała się z Chin. W sierpniu i wrześniu podjęła na wielką skalę pacyfikację Mandżurii, bo ruch powstańczy zagroził KWŻD. Oficjalnie broniąc tej linii oraz bezpieczeństwa jej personelu i pasażerów, sto siedemdziesiąt trzy tysiące żołnierzy rosyjskich krwawo stłumiło ruch w tej części Chin. Działania te i faktyczna okupacja Mandżurii przebiegły „dyskretnie", gdyż świat interesował się głównie sytuacją w Pekinie. „Feldmarszałek świata" na czele większości swych wojsk przybył do Chin za późno, by uczestniczyć w większych bitwach lub w szturmie stolicy. A przecież Wilhelm II wezwał 27 lipca 1900 roku w Bremie wyruszające na Daleki Wschód oddziały, by udzieliły Chińczykom lekcji szacunku dla Niemców na kilka pokoleń. Stwierdził wówczas, że Niemcy winny odtąd budzić w Chinach taki postrach, jak niegdyś Hunowie w Europie. Lekcji tego szacunku udzielały Chińczykom wojska niemieckie oraz pozostałych interwentów do wiosny 1901 roku. W Pekinie starano się nie przesadzać w poniżaniu Chin — w „Mieście Zakazanym", czyli dzielnicy pałaców cesarskich, zdobywcy odbyli jedynie defiladę. Krwawe pacyfikacje nie ominęły jednak prowincji. Ich ofiarami byli z reguły Chińczycy nie związani z ruchem powstańczym. Na czterdzieści pięć takich operacji wojska niemieckie przeprowadziły samodzielnie aż trzydzieści pięć, a uczestniczyły prawie we wszystkich. Jednocześnie władze chińskie na mocy edyktu cesarskiego z listopada 1900 roku także tłumiły resztki powstańczego ruchu. Śmiercią lub więzieniem, zgodnie z edyktem z 6 czerwca, ukarano wielu urzędników, którzy wspierali bokserów. Niektórym pozwolono popełnić
samobójstwo. Cesarzowa nie oszczędziła nawet Yuxiena (Ju-siena), choć wcześniej nie kryła zadowolenia z dokonywanych na jego rozkaz zabójstw misjonarzy i chińskich chrześcijan. Działanie obu stron stworzyło atmosferę do rokowań, które rozpoczęły się w grudniu 1900 roku. Mocarstwa skierowały wówczas do cesarza i rządu chińskiego wspólną notę, która zawierała podstawowe warunki przyszłego układu. Miały one charakter kompromisowy, nie oznaczały jednak ustępstw wobec Chin, lecz starały się pogodzić sprzeczne często ze sobą dążenia obcych mocarstw. I tak Rosja zamierzała na stałe zdominować Mandżurię, którą zresztą okupowała od lata. Dowodzący tam siłami rosyjskimi generał Aleksiej N. Kuropatkin domagał się wręcz aneksji tego kraju na wzór aneksji chanatów Azji Środkowej. Nad rozbiorem Chin poprzez ich podział na kilka państw zależnych zastanawiali się politycy brytyjscy. Część z nich uważała, że na tronie chińskim należy osadzić nową dynastię — rozmawiano nawet w tej sprawie z Li Hongzhangiem (Li Hung-czangiem). Ostatecznie zarzucono te pomysły, by nie zaostrzać sporów z Rosją, z którą i tak rywalizowano w niemal całej Azji. Niemcy popierały Wielką Brytanię, nie zgadzając się jednak z jej polityką wobec Mandżurii. Tam ich poparcie miała Rosja, którą Wilhelm II pragnął trzymać z dala od spraw europejskich, czyli od jej francuskiego sojusznika. Paryż z kolei popierał Rosję, by nie ryzykować osłabienia sojuszu. Japonia zrezygnowała z aneksji jakiejś części Chin, gdyż będąc mocarstwem azjatyckim liczyła na przyszły sojusz z nimi, w którym odgrywałaby, oczywiście, rolę dominującą. Gdy dyplomacja amerykańska w listopadzie 1900 roku sondowała możliwości wydzierżawienia bazy morskiej w prowincji Fujian (Fukien), Japonia się temu sprzeciwiła. Z kolei Stany Zjednoczone w nowej nocie Haya z 3 lipca 1900 roku podkreśliły, że zasada otwartych drzwi powinna dotyczyć także zachowania terytorialnej integralności Chin. W tej sytuacji nota sprzymierzeńców dotyczyła tylko kwestii, w których osiągnęli oni zgodność poglądów. Żądała ukarania winnych wystąpień przeciw cudzoziemcom, wypłaty odszkodowań za utratę przez nich życia, zdrowia lub własności, likwidacji fortów Taku, zgody na stały pobyt w Pekinie oddziałów wojsk państw, których poselstwa były oblegane, oraz rozmieszczenia ich części wzdłuż linii kolejowej Pekin—Tianjin (Tientsin)—Taku. Kolej ta miała być zawsze dostępna dla podróżujących tą trasą dyplomatów i chroniących ich oddziałów wojskowych. Chiny miały zaprzestać ponadto importu nowoczesnego uzbrojenia. Chińska odpowiedź przyjmująca te warunki w imieniu cesarza nadeszła 28 grudnia z Xianu (Si-anu), gdzie przebywał dwór. Zwycięzcy wymusili jeszcze oficjalny dokument z pieczęcią cesarza nadającą mu moc prawną. Przez następne pół roku ustalano ostateczną wersję układu. Równolegle toczone były rokowania rosyjsko-chińskie w sprawie opuszczenia przez wojska carskie Mandżurii. Li Hong-zhang (Li Hung-czang) próbował wygrywać spory rosyjskobrytyjskie, strasząc oba mocarstwa swą gotowością do przyjęcia dyktatu jednego z nich — oczywiście zawsze tego drugiego. Do podpisania układu nie spieszyły się Niemcy, gdyż przedłużenie obecności ich wojsk w Chinach wzmacniało pozycję Rzeszy na Dalekim Wschodzie.
Ostatecznie 7 września 1901 roku podpisano w Pekinie pomiędzy Chinami i zwycięskimi mocarstwami, do których dołączyły Belgia, Hiszpania i Holandia, jako państwa zaangażowane w handlu dalekowschodnim, tak zwany Protokół bokserski. Na jego mocy Chiny zobowiązywały się spłacić w ciągu trzydziestu dziewięciu lat kontrybucję w wysokości czterystu pięćdziesięciu milionów tael w złocie. Równało się to około stu czterdziestu siedmiu milionom funtów szterlin-gów. Odsetki ustalono na pięć procent w skali rocznej. Gwarancją spłaty miały być dochody z ceł pobieranych w portach chińskich oraz z ceł wewnętrznych. W chińskim urzędzie ceł morskich mieli być zatrudnieni przedstawiciele głównych państw uprawnionych do tych odszkodowań w celu kontroli jego dochodów. W Pekinie i Tianjinie (Tientsinie) stanęły garnizony państw uczestniczących w interwencji, by chronić dzielnice poselstw i koncesje. Gwarantowano swobodę korzystania przez nie z kolei Pekin—Tianjin (Tientsin). Forty Taku i umocnienia pomiędzy tym portem i Pekinem zburzono. Chiny zobowiązały się zaprzestać importu nowoczesnej broni i sprzętu bojowego. Ruchy antycudzoziemskie miały zostać stłumione przez władze chińskie, a winni zamachów na obcokrajowców w latach 1899—1900 surowo ukarani. Dotyczyło to zarówno uczestników powstania, jak i funkcjonariuszy władz, którzy im sprzyjali lub pomagali. Władcy i rządy Japonii i Niemiec przyjęli formalne przeprosiny Chin za śmierć von Kettlera i Sugiyamy. Władze chińskie zobowiązały się wystawić pomniki w miejscach, w których zginęli obaj dyplomaci. QS cji i zaproponował nawet blokadę portów tej ostatniej. Pomysł odrzuciła jednak Wielka Brytania. Wojna grecko-turecka i szybkie zwycięstwo armii tureckiej udowodniły, że Imperium Osmańskie ma jeszcze siły dające nadzieję na zreformowanie kraju. Do zwycięstwa armii tureckiej przyczyniły się także koleje, które umożliwiły szybki i sprawny przerzut wojsk w rejon działań wojennych. Niemcy wciąż jednak traktowali Turcję z pewnym dystansem. Z jednej strony nie chcieli stracić korzyści, które dawała przyjaźń z tym państwem, z drugiej zaś dążyli do zachowania poprawnych stosunków z Rosją. Wilhelm II odrzucił na przykład sugestie niemieckiego attache wojskowego w Stambule, by pomóc Turcji w fortyfikowa-niu Dardaneli. Niemcy były zainteresowane niepodległością i integralnością terytorialną Turcji, ale nie chciały pełnić roli jej gwaranta. Niemal od samego początku budowania Kolei Bagdadzkiej istniały problemy finansowe. Deutsche Bank miał być tylko jednym z udziałowców, ale wkrótce po przystąpieniu do budowy z przedsięwzięcia wycofał się kapitał włoski i brytyjski. Wbrew pierwotnym zamiarom Niemcy stanęli przed koniecznością samodzielnego sfinansowania prac. Mimo że koncesja została przyznana jedynie do Angory, sułtan liczył, że Niemcy będą starali się ojej przedłużenie aż do Zatoki Perskiej. Ci jednak zwlekali, borykając się ze znalezieniem funduszy na przyznany już im odcinek i z pokonaniem trudności technicznych przy budowie linii w górzystym terenie. Nie było też dokładnych studiów dotyczących ewentualnej opłacalności linii łączącej Anatolię z Mezopotamią. Sułtan z własnej szkatuły opłacił takie badania. Rzeczywiście, w tym dokumencie podano w wątpliwość zyskowność przedsięwzięcia oraz ostrzegano przed trudnościami geologicznymi, zwłaszcza przy
przekraczaniu gór Taurus. Tu zagrał jednak czynnik polityczny. Projekt Kolei Bagdadzkiej zainteresował samego Wilhelma II, który stał się jego gorącym zwolennikiem. Także w opinii Auswartiges Amt taka wstrzemięźliwość mogła osłabić prestiż i wpływy Niemiec w Turcji. Ostatecznie wypracowano kompromis polegający na budowie łatwiejszego pod względem geologicznym, a zatem tańszego odcinka Eskiszer—Konya. Plany te wywołały reperkusje międzynarodowe. Rosja z założenia przeciwna by(a wszelkim działaniom mającym na celu wzmocnienie jej tradycyjnego rywala, Turcji. W Petersburgu wciąż planowano uzyskać bezpośrednią kontrolę nad cieśninami czarnomorskimi. Najbardziej protestowała jednak Wielka Brytania. Budowa kolei do Konyi groziła bowiem marginalizacją istniejącej już kolei Smyr-na—Konya, będącej w rękach kapitału brytyjskiego. Poseł brytyjski w Stambule zażądał od sułtana ponownego przemyślenia całej sprawy i zagroził nawet demonstracją morską. Z kolei Berlin oskarżył Londyn o chęć upolitycznienia całego sporu oraz ugodzenia w prestiż Niemiec. Okazało się, że w tej kwestii Niemcy mieli narzędzia do podporządkowania sobie Wielkiej Brytanii. W tym okresie Brytyjczykom zależało na reformie finansów i armii egipskiej. Potrzebna była do tego zgoda mocarstw, w tym Niemiec. Te ostatnie zagroziły, że się temu sprzeci99 wią. To zmiękczyło postawę Londynu, który ostatecznie zgodził się na budowę kolei do Konyi. W lutym 1893 roku sułtan wydał oficjalny edykt przyznający Niemcom prawo do budowy odcinka Eskiszer—Konya oraz Angora—Kaiserieh (ale ten ze względu na wysokie koszty nigdy nie powstał). Koncesja ta zapewniła Niemcom kluczową pozycję w rozwoju kolei w Azji Mniejszej. Ubiegający się także o ich budowę Francuzi musieli zadowolić się koncesjami w Syrii. Prace budowlane posuwały się jednak bardzo powoli. Znów znać dały o sobie problemy finansowe, zwielokrotnione kryzysem z 1893 roku, który dotknął Deutsche Bank, mający także udziały w kolejach amerykańskich. Ostatecznie kolej dotarła do Konyi w 1896 roku. Mimo nacisków ze strony Abdula Hamida niemieckie konsorcjum nie ubiegało się o nową koncesję. Czekano na ustabilizowanie się sytuacji finansowej na rynkach międzynarodowych, sytuacji wewnętrznej w samej Turcji (susze i zarazy w Anatolii, rzezie Ormian) oraz na inicjatywę rządów. Deutsche Bank wciąż liczył na międzynarodowe finansowanie dalszych prac. Na arenę wkroczył nowy poseł Rzeszy w Stambule, były minister spraw zagranicznych Adolf von Marschall-Bieberstein. Był on gorącym zwolennikiem zachowania wyłącznie niemieckiego charakteru całego przedsięwzięcia i zdecydowanie popierał zaangażowanie Niemiec w tym regionie. Marshall zdecydowanie sprzeciwiał się idei umiędzynarodowienia Kolei Bagdadzkiej. Jego zdaniem mogło to grozić wykupieniem pakietu większościowego akcji przez rząd innego mocarstwa, które zebrałoby owoce z inwestycji zapoczątkowanej i z takim wysiłkiem kontynuowanej przez Niemców. Uważał, że rząd niemiecki powinien wywrzeć presję na Deutsche Bank, aby ten podjął ryzyko dalszej budowy. W opinii Marshalla wkrótce miał nadejść moment, w którym słynne powiedzenie Bismarc-ka o kościach pomorskiego grenadiera będzie jedynie interesującą historyczną reminiscencją, nie odpowiadającą aktualnej sytuacji.
Niemiecki dyplomata znalazł sojusznika w osobie jednego z czołowych ideologów kolonialnych i propagatorów niemieckiego imperializmu Paula Rohrbacha. W książce Die Bagdadbahn propagował on ideę czysto niemieckiego przedsięwzięcia w tym regionie jako misji cywilizacyjnej. Miało to gospodarczo ożywić te regiony, będące kolebką cywilizacji śródziemnomorskiej, i przygotować je pod przyszłą kolonizację przez niemieckich osadników. Wbrew oficjalnym zapewnieniom niemieckiej dyplomacji i kręgów finansowych o czysto ekonomicznym charakterze przedsięwzięcia widział on w Kolei Bagdadzkiej instrument podważenia pozycji Wielkiej Brytanii nie tylko w Mezopotamii, ale także w Egipcie, Afryce Wschodniej, a nawet — w dalszej perspektywie — w Indiach i na Dalekim Wschodzie. Rohrbach gorąco oponował również przeciw umiędzynarodowieniu projektu, podkreślając zyski, jakie dzięki budowie Kolei Bagdadzkiej może osiągnąć niemiecki handel i przemysł (zwłaszcza zbrojeniowy i ciężki — tory, mosty, konstrukcje stalowe, tabor kolejowy, kable itd.), oraz wskazując na ułatwienia w eksploatacji nowych, potencjalnie bardzo bogatych — także w ropę naftową — obszarów. Nie należy także zapominać, że na wyobraźnię ówczesnej elity, wykształconej w szkołach klasycznych, silnie oddziaływały nazwy geograficzne związane z historią antyczną. W korespondencji i pamiętnikach często przywoływano królestwa Babilonii i Asyrii, relacje Kse-nofonta i epopeję Aleksandra Macedońskiego. Widomy znak zaangażowania Niemiec na Bliskim i Środkowym Wschodzie stanowiła wizyta Wilhelma II w Ziemi Świętej, Syrii i Stambule odbyta jesienią 1898 roku. Miała po części charakter religijny (Wilhelm II chciał uchodzić za protektora protestantów w Ziemi Świętej), a po części także turystyczny. Najważniejszym jednak wydarzeniem politycznym okazał się pobyt cesarza w Damaszku. Po nawiedzeniu grobu Saladyna (bohatera walk z krzyżowcami w końcu XII wieku) wygłosił słynną mowę, w której zapewnił trzysta milionów żyjących wówczas na świecie muzułmanów o swojej przyjaźni. Choć mowa ta nie wyrażała oficjalnej polityki Berlina, odbiła się szerokim echem zarówno w regionie, jak i w stolicach europejskich. Rosja, Wielka Brytania i Francja odebrały ją jako wyzwanie rzucone ich panowaniu nad obszarami zamieszkanymi przez wyznawców islamu — Azją Centralną, Afryką Północną czy częścią ówczesnych Indii. Tę pro-muzułmańską retorykę niemieckiego monarchy zdawała się potwierdzać polityka Rzeszy wobec Maroka. W marcu 1905 roku Wilhelm II na kilka godzin wylądował w Tangerze w celu podkreślenia niepodległości tego kraju (w związku z zakusami Francji) i suwerenności jego władcy. Te wydarzenia odbiły się szerokim echem w świecie muzułmańskim i nastawiły wielu wyznawców Allacha przychylnie do Niemców. Bez wątpienia postawa cesarza wzmocniła wpływy Rzeszy w samej Turcji. Wkrótce Turcy wysunęli wstępne propozycje rozciągnięcia koncesji aż do Zatoki Perskiej oraz przyznali Niemcom prawo budowy i eksploatacji portu w Hąjdar Paszy, położonego nad Morzem Marmara. 23 grudnia 1899 roku Niemcy dostali wstępną koncesję na budowę linii kolejowej Konya—Zatoka Perska. Auswartiges Amt starał się rozwiać obawy mocarstw związane z tą koncesją. Rosja ostrzegła Rzeszę, że wkrótce jej interesy gospodarcze w Turcji mogą negatywnie odbić się na stosunkach ro-syjsko-niemieckich. Niemcy przekonywali zaś Rosjan, iż Turcja interesuje ich wyłącznie z powodów gospodarczych, a Kolej Bagdadzka jest
przedsięwzięciem czysto komercyjnym i z tej racji nie zagraża interesom Rosji w regionie. Zaprosili nawet Rosję do udziału w jej budowie. Aby złagodzić rosyjskie niet, w marcu 1900 roku Rosja otrzymała od Turcji wyłączną koncesję na budowę kolei w basenie Morza Czarnego. Lecz i ta swoista łapówka nie osłabiła ich sprzeciwu wobec niemieckich zamierzeń. Siemens nawiązał także kontakty z kapitałem francuskim i jeszcze w maju 1899 roku zawarł umowę w sprawie wspólnej eksploatacji odcinka Konya—Bagdad. Był to pierwszy krok w kierunku internacjonalizacji całego przedsięwzięcia. Tę kwestię dyskutowano aż do wybuchu wojny światowej. Niemcy do realizacji projektu starali się także przyciągnąć Wielką Brytanię. Londyn, który do połowy lat dziewięćdziesiątych uważany był za głównego obrońim cę Turcji przed ekspansja rosyjską i chętnie spoglądał na niemieckie zaangażowanie w tym regionie, z czasem nabrał do tego dystansu. Mimo propozycji Berlina nie chciał się angażować w utrzymanie terytorialnego status quo Turcji, uważając tę politykę za anachroniczną w ówczesnej sytuacji międzynarodowej. Co innego bowiem niemiecka obecność w Anatolii, co innego zaś kolej doprowadzona do Zatoki Perskiej. Godziłoby to bowiem w strategiczne interesy Wielkiej Brytanii. Przede wszystkim taka kolej z ewentualną stacją końcową nad samą zatoką wraz z budową tam bazy morskiej postrzegane były jako zagrożenia dla bezpieczeństwa Indii. Zgodnie z przewidywaniami podróż ekspresem z Konstantynopola do Zatoki Perskiej trwać miała docelowo nie dłużej niż pięćdziesiąt cztery godziny, w rezultacie czego podróż koleją z Wysp Brytyjskich do Indii byłaby krótsza o siedemdziesiąt jeden godzin od dotychczasowego, morskiego połączenia. Zrewolucjonizowałoby to transport między Europą a Środkowym Wschodem. Niemcy nie ukrywali swego dążenia do przejęcia ruchu osobowego oraz pocztowego na tej trasie, co doprowadziłoby do bankructwa wiele brytyjskich firm żeglugowych i handlowych. Przez kilka dziesięcioleci niepokój brytyjskich polityków i opinii publicznej budziła rosyjska penetracja Azji Centralnej. Teraz wraz z przejściem Niemiec do Weltpolitik i ich kolonialnymi ambicjami w Afryce i Azji, zaostrzaniem się konkurencji na rynkach międzynarodowych oraz początkami budowy nowoczesnej floty, to Niemcy zaczęły być postrzegane jako główny konkurent w tym regionie. Do początków XX wieku w handlu Mezopotamii dominowali Brytyjczycy — na Tygrysie koncesje na nawigację miała brytyjska firma braci Lynch. Kolej Bag-dadzka zmieniłaby z pewnością kierunek handlu zagranicznego Mezopotamii i odebrała sens istnienia kompanii żeglugowej. Wzmocniłaby również władzę turecką w tym regionie, a Turcja aspirowała do zwierzchności nad niezależnymi państwami arabskimi położonymi nad Zatoką Perską. Tę ostatnią Brytyjczycy od dziesięcioleci zwykli uważać za marę clausum (zamknięte morze) i wyłączną strefę swoich interesów politycznych i ekonomicznych. Uzasadniali to tym, że to oni zwalczyli na tych wodach piractwo i handel niewolnikami, nieustannie je patrolowali, ograniczając nielegalny handel bronią, oraz dzięki latarniom morskim i bojom utrzymywali szlaki żeglugowe. Kolej Bagdadzka stawiała pod znakiem zapytania te wszystkie kalkulacje.
Zdeterminowanie Londynu do utrzymania dominującej pozycji nad Zatoką Perską ukazała sprawa Kuwejtu. Status tego rządzonego przez szejka terytorium nie był w pełni uregulowany. Turcy rościli sobie prawo do zwierzchności nad Kuwejtem, chociaż nie mieli dość siły i woli politycznej, aby wyegzekwować swe pretensje. Jednak wraz z postępem prac nad Koleją Bagdadzka okazało się, iż z racji położenia geograficznego, w pobliżu ujścia Szatt al-Arab, Kuwejt jest wręcz idealnym jej punktem końcowym. Miasto to zaczęły odwiedzać różnego rodzaju misje, mające zbadać teren i nabyć odpowiedni grunt pod przyszłą stację końcową. Zachęcani przez Niemców Turcy postanowili w końcu upomnieć się o swoje prawa. W sierpniu 1901 roku do Kuwejtu wysłano statki z oddziałami wojskowymi, mające wymusić na szejku posłuszeństwo wobec Stambułu i uznanie jego roszczeń. Okręty brytyjskie zatrzymały je jednak i zmusiły do zawrócenia do Ba-sry. W umowie z szejkiem Brytyjczycy zagwarantowali jego niezależność od sułtana, choć oficjalnie nigdy nie uznali niepodległości tego obszaru ani nie ogłosili go swoim protektoratem. Polityka ta znalazła również swój wyraz w brytyjskim parlamencie. W 1903 roku brytyjski minister spraw zagranicznych lord Henry Lansdowne oficjalnie stwierdził w Izbie Gmin, iż ewentualne zbudowanie ufortyfikowanej bazy nad Zatoką Perską przez którekolwiek z europejskich mocarstw byłoby poważnym naruszeniem brytyjskich interesów strategicznych w tym regionie i rząd Wielkiej Brytanii był zdeterminowany nie dopuścić do tego. Ostateczną koncesję na budowę Kolei Bagdadzkiej podpisano 21 stycznia 1902 roku. Towarzystwo Kolei Anatolijskiej zobowiązało się wybudować odcinek od Konyi do Zatoki Perskiej, wynoszący dwa i pół tysiąca kilometrów. Turcy, świadomi problemów finansowych Niemców, a zdeterminowani ze względów politycznych i wojskowych do jej zbudowania, zgodzili się udzielić rządowych gwarancji opłacalności ekonomicznej w wysokości szesnastu tysięcy franków rocznie za kilometr. W dokumencie nie wymieniono źródła finansowania tego zobowiązania, ale zakładano, iż będzie pochodziło z zysków uzyskanych poprzez podwyższenie tureckich ceł. Turcy nieodpłatnie przekazali pod kolej państwową ziemię oraz zwolnili z ceł materiały do budowy. Niemcy, którzy choć chcieli utrzymać dominującą pozycję w tym przedsięwzięciu, mimo wszystko wciąż liczyli na udział w nim kapitału międzynarodowego. Rosja zdecydowanie odmawiała, uważając to za sprzeczne ze swoimi interesami. Francuscy finansiści od początku byli zainteresowani udziałem w budowie. Ze względu jednak na opór rosyjski rząd w Paryżu, nie chcąc zrazić sojusznika, wpłynął na nich, aby wycofali się z projektu. Nie pozwolił także na emisję na francuskim rynku finansowym pożyczki mającej współfinansować projekt. Także Anglicy nie byli wolni od dylematów związanych z tą koleją. Mimo wszystkich obaw jej powstanie wydawało się nieuniknione. Podnosiły się głosy, iż lepiej byłoby wziąć udział w jej budowie, by w ten sposób móc ją w pewnym stopniu kontrolować. W tym okresie Brytyjczycy uwikłani byli w wyczerpującą wojnę na południu Afryki, co skrzętnie wykorzystywała Rosja, zwiększając swe wpływy w Persji. Zaangażowanie Niemiec mogło więc być korzystne, gdyż wyręczało Brytyjczyków w przeciwstawianiu się rosyjskim działaniom. Wątpliwości Brytyjczyków budziły jednak gwarancje zysków, jakie rząd turecki udzielił Towarzystwu Kolei Bagdadzkiej. Niezależni finansiści przewidywali roczne zyski z
jednego kilometra kolei na poziomie czterech tysięcy franków, a nawet na niektórych odcinkach zaledwie jednego tysiąca! Gwarancje zysków na poziomie szesnastu tysięcy franków drążyłyby i tak nie najlepsze tureckie finanse. W kon103 sekwencji ich wypłata spadłaby na barki tureckiego podatnika. Brytyjczycy pragnęli ze względów politycznych kontrolować przynajmniej odcinek od Bagdadu do Zatoki Perskiej. Niemcy odmówili. Sprawa oparła się w końcu, w kwietniu 1903 roku, o Izbę Gmin i ostatecznie, pod wpływem antyniemieckich nastrojów brytyjskiej opinii publicznej, rząd brytyjski odmówił swego udziału. Prace budowlane, choć powoli, postępowały jednak do przodu. Pierwszy odcinek za Konyą, prowadzący do Burgulu, oddano do użytku jesienią 1904 roku. Zaczęto również budować łatwy jeszcze odcinek do Ergelii. Mimo to lata 1903— 1908 charakteryzował regres w budowie. W tym czasie położono zaledwie kilkaset kilometrów torów. Brak funduszy i górzysty teren południowo-wschodniej Anatolii zmusił kompanie do przerwania robot. Dopiero w 1908 roku rząd turecki znalazł środki na wypłatę zobowiązań finansowych i roboty ponownie ruszyły z miejsca. W Turcji doszło wówczas do zmiany sytuacji politycznej. W lipcu 1908 roku, po rewolucji młodotureckiej, do władzy doszli nowi politycy, którzy początkowo wiązali swe nadzieje z liberalną Anglią, na Niemców zaś spoglądali podejrzliwie z racji ich bliskich kontaktów z Abdulem Hamidem. Niemieckie wpływy bliskie były kompletnego załamania, gdy ich sojusznik, Austro-Węgry, w październiku 1908 roku formalnie anektował okupowaną od 1878 roku Bośnie i Hercegowinę. Niemieckie wsparcie nie pomogło Turcji zachować choćby nominalnej zwierzchności nad Bułgarią, która wówczas ogłosiła się królestwem, oraz Kretą, która z kolei ostatecznie połączyła się z Grecją. Wściekli młodoturcy, stawiający sobie za główny cel wzmocnienie państwa, jego centralizacje i zapobieżenie dalszym stratom terytorialnym, obwiniali Niemców o współudział w rozbiorze Turcji. Kolej Bagdadzka jednak z pewnością służyła realizacji dążeń nowej elity w Stambule, a Brytyjczycy nie wyrażali zainteresowania większym zaangażowaniem politycznym w Turcji. W efekcie po kilku miesiącach do władzy w Stambule doszła pro-niemiecko nastawiona grupa pod przywództwem Himlego Paszy. Misja von Golt-za, usunięta przed kilku miesiącami, wróciła do Turcji, a dwudziestu tureckich kadetów wyjechało na studia do Niemiec. Jesienią 1909 roku rząd turecki potwierdził wszelkie dotychczasowe zobowiązania wobec Towarzystwa Kolei Bag-dadzkiej. Kłopoty finansowe wciąż dawały znać o sobie. Jedyną możliwością wygospodarowania środków na budowę wydawało się podniesienie tureckich ceł z jedenastu do piętnastu procent. Tu jednak trzeba było uzyskać zgodę pożyczkodawców Turcji, w tym Wielkiej Brytanii. Ta nie widziała takiej potrzeby — zwłaszcza że odbiłoby się to niekorzystnie na brytyjskim handlu. Wielka Brytania, co prawda, rozważała możliwość wyrażenia zgody na tę podwyżkę, jednak pod warunkiem, iż Turcja nie przeznaczy zwiększonych dochodów na finansowanie budowy Kolei Bagdadzkiej, zgodzi się na zaciągnięcie przez Egipt (wciąż formalnie część Imperium Osmańskiego) pożyczki oraz udzieli Brytyjczykom koncesji na
budowę kolei w Mezopotamii. Także Francuzi chcieli uzyskać zgodę na połączenie swych linii kolejowych w Syrii z Bagdadem. To zaś stawiałoby pod znakiem zapytania ekonomiczny sens budowy Kolei Bagdadzkiej i Turcy nie zgodzili się na te propozycje. Niemcy zdawali sobie sprawę, że w końcu muszą wypracować porozumienie z zainteresowanymi mocarstwami. Liczyli jednak, że sami zdołają przeprowadzić kolej przez góry Taurus i wyjść z nią na równinę Mezopotamii. To zdecydowanie polepszyłoby ich pozycje negocjacyjne. W 1911 roku Niemcy uzyskali koncesję na budowę i eksploatację portu w Aleksandretcie. Miał być połączony z Koleją Bagdadzka. Jak nietrudno było przewidzieć, jego połączenie z siecią kolei w Anatolii oraz Mezopotamii spowodowałoby w ciągu kilku lat wyrośnięcie tego portu na główne centrum handlowe we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Eksport Niemiec do Turcji wynosił rok wcześniej już sto trzynaście milionów marek, plasując ten kraj na drugiej — po Wielkiej Brytanii — pozycji w handlu zagranicznym Turcji. Podobnie rzecz miała się z finansami. Na początku lat dziewięćdziesiątych udział kapitału niemieckiego w zadłużeniu tureckim był znikomy. W 1914 roku natomiast wynosił już trzydzieści dwa procent, co pozwalało niemieckiemu przedstawicielowi w Komisji Długu Publicznego znacząco wpływać na finansowo-polityczne i gospodarcze rozstrzygnięcia dotyczące Turcji. W roku wybuchu wojny światowej w rękach niemieckich było już prawie osiemnaście procent tureckich papierów państwowych. Przekroczyło to nawet udziały brytyjskie (trzynaście procent). Tylko Francuzi wyprzedzali Niemców jako głównych kredytodawców rządu tureckiego, kontrolując zarówno zdecydowaną większość tureckich obligacji, jak i Banąue Imperiale Otto-man — turecki bank państwowy. Do początku drugiej dekady XX wieku główny przeciwnik Kolei Bagdadzkiej — Rosja, jej sojuszniczka Francja i Wielka Brytania, której stosunki z Rosją po zawarciu umowy w 1907 roku znacznie się poprawiły, zachowywały wspólny front oporu wobec niej. Petersburg był jednak bardzo zaniepokojony postępem prac budowlanych. Doprowadzenie kolei do Mezopotamii i granic Persji mogło zachwiać wpływy Rosji i podważyć jej dominującą pozycję w handlu tego ostatniego kraju. W październiku 1910 roku nowym rosyjskim ministrem spraw zagranicznych został Siergiej Sazonow. Tym bardziej w listopadzie 1910 roku Paryż i Londyn zaskoczyła informacja, że podczas pobytu Mikołaja II i Sazonowa w Poczdamie zawarto wstępne porozumienie rosyjsko-niemieckie w sprawie Kolei Bagdadzkiej i Persji. Ostatecznie układ podpisano w sierpniu 1911 roku. Rosja wycofała swój sprzeciw wobec Kolei Bagdadzkiej, w zamian za co Rzesza uznała jej dominującą pozycję w północnej Persji. Co więcej, Niemcy — posiadający już koncesję na odcinek od Bagdadu do Chanikinu na granicy turecko-perskiej — otrzymali od Rosjan zapewnienie, że linia ta zostanie w przyszłości doprowadzona do Teheranu. Byłoby to doskonałym ułatwieniem gospodarczej penetracji Persji przez kapitał i towary niemieckie. Niemcy liczyli też na przejęcie przez tę odnogę znacznego, liczącego ponad sto tysięcy osób rocznie, ruchu szyickich pielgrzymów z Persji do świętych dla nich miast Kerbela i Nedżef w Mezopotamii. Zaskoczonym tą rosyjską woltą Brytyjczykom i FrancuzDm nie pozostało nic innego, jak rozpocząć negocjacje z Niemcami w celu zabezpieczenia własnych interesów. Te zaś,
przynajmniej w przypadku Albionu, wydawały się jeszcze większe niż kilka lat wczes'niej. Od 1912 roku przygotowywano się do zmiany paliwa okrętów Royal Navy z węgla na ropę naftową. Głównym jej dostawcą była An-glo-Persian Oil Comapany, wydobywająca ropę w graniczącej z Mezopotamią perskiej prowincji Arabistan. W związku z tą zmianą rząd brytyjski wykupił ponad pięćdziesiąt procent udziałów w tej firmie. Ze względu na znaczenie perskich pól naftowych dla bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii należato wypracować jakiś kompromis z nieustannie zbliżającymi się tam Niemcami. Ponadto pojawił się tam nowy konkurent w postaci American Standard Oil Company. Firma ta usiłowała zdobyć koncesję na roponośnych obszarach wokół miasta Mosul. Także Auswartiges Amt, mając na uwadze względy ogólnej polityki i zaostrzającą się sytuację w Europie, naciskał na polubowne załatwienie sporu z Brytyjczykami. Berlin wciąż liczył, że uda mu się dojść do porozumienia z Londynem, a ten pozostanie neutralny w przypadku ewentualnej wojny Niemiec i AustroWęgier z Rosją i Francją. Ostatecznie spór dotyczący Kolei Bagdadzkiej zażegnano na kilka tygodni przed wybuchem wojny. W czerwcu 1914 roku Wielka Brytania wycofała swój sprzeciw wobec kolei oraz zrezygnowała z planów budowy konkurencyjnej linii biegnącej z Syrii do Bagdadu. Londyn zgodził się także na podwyżkę ceł tureckich i przeznaczenie pochodzących stąd nadwyżek na potrzeby Kolei Bagdadzkiej. Z kolei Niemcy zobowiązali się zakończyć linię kolejową w Basrze i nie przedłużać jej do Kuwejtu. W zarządzie Towarzystwa Kolei Bagdadzkiej miało zasiadać dwóch brytyjskich dyrektorów. Aby uczynić Basrędostępną dla statków oceanicznych, co znacznie podniosłoby ekonomiczną wartość przedsięwzięcia, Anglicy otrzymali zgodę na pogłębienie Szatt al-Arab, a strony zobowiązały się do utrzymania wolności żeglugi. Polubownie załatwiono również problem żeglugi po samym Tygrysie, do której prowadzenia powołano spółkę brytyjsko-nie-miecko-turecką. Porty w Basrze i Bagdadzie miał kontrolować kapitał brytyjski. Ewentualne koncesje na irygacje w Mezopotamii postanowiono rozstrzygnąć na zasadzie równości. Podzielono też interesy w Anatolii między Koleją Bagdadzką a kontrolowaną przez Brytyjczyków linią Smyrna—Aidin craz pola naftowe wokół Mosulu, zobowiązując się do współdziałania przeciw Amerykanom. Przed wybuchem wojny nie zdołano jednak oficjalnie zawrzeć pcrozumienia, czekając na finał osobnych rokowań turecko-brytyjskich. Blisko b>lo także do zawarcia niemieckofrancuskiego porozumienia w sprawie rozgraniczenia interesów w Azji Mniejszej i Syrii, ale znów ostatecznie nie doszło do jej zawarcia z powodu wątpliwości rządu tureckiego i wybuchu wojny. W świetle wyżej wymienionych faktów głoszona po 1918 roku teza, że spór wokół Kolei Bagdadzkiej był jedną z bezpośrednich przyczyn wybuchu wojny wydaje się nieusprawiedliwiona. Wieloletnie negocjacje przyczyniły się jednak do powstania po obu stronach atmosfery podejrzliwości. Musiało to negatywnie wpłynąć na ogólny klimat stosunków między państwami Ententy a Rzeszą Niemiecką i pośrednio przyczyniło się do wybuchu konfliktu światowego. Wbrew oficjalnym zapewnieniom Berlina interesy niemieckie w Turcji nie ograniczały się wyłącznie do gospodarki. W wyniku wojny z Włochami i obu wojen bałkańskich Turcja utraciła praktycznie wszystkie posiadłości europejskie, Libię oraz Dodekanez. Zwłaszcza
wojna z Włochami, formalnie wciąż sojusznikiem Rzeszy, stawiała tę ostatnią w bardzo niewygodnej sytuacji. Mimo że Wilhelm II zdawał się sprzyjać Turkom, Rzesza, chcąc choćby formalnie utrzymać włoskiego sojusznika, zgodziła się na czasową okupację Dodekanezu, byleby tylko Rzym w związku ze zbliżającym się terminem przedłużenia Trójprzymierza nie postanowił się z niego wycofać. Podczas pierwszej wojny bałkańskiej, na przełomie lat 1912/1913, Berlin poważnie liczył się z możliwością kompletnego rozkładu Turcji. W tym przypadku Niemcy chcieli przynajmniej zachować stan posiadania w jej azjatyckiej części. W styczniu 1913 roku ponownie próbowali zainteresować Brytyjczyków współpracą w celu wzmocnienia Turcji. Berlin znów podkreślał gospodarczy charakter swego zaangażowania, ale wyraził przy tym determinację w jego obronie. Brytyjczycy jednak odmówili. Wobec tego Niemcy usiłowali chociaż przesunąć w czasie ostateczny upadek „chorego człowieka Europy", aby ugruntować nad Bosforem swą pozycję gospodarczą i zdobyć przez to lepsze pozycje przetargowe w przypadku podziału Turcji. Przede wszystkim planowali anektować Anatolię. Armia turecka, mimo wieloletniej obecności niemieckiej misji wojskowej, nie potrafiła sprostać koalicji państw bałkańskich. Ale nie doszło także do kompletnej destabilizacji kraju. Rozgoryczeni Turcy ponownie pozbyli się niemieckich doradców, którzy też zresztą narzekali, że ich porady są lekceważone i nie widzieli sensu dalszej pracy. Armia turecka jednak jak nigdy dotąd wymagała modernizacji. Niemcy byli jedynym partnerem gotowym taką pomoc wyświadczyć. W listopadzie 1913 roku przybyła do Turcji nowa misja wojskowa pod dowództwem generała Limana von Sandersa. Jej formuła zdecydowanie różniła się od poprzednich. Sanders został dowódcą armii tureckiej, stacjonującej w rejonie cieśnin. Miał bezpośrednie uprawnienia wykonawcze — włącznie z decyzjami kadrowymi. Rosjan oburzyła wieść o misji, zwłaszcza że podczas niedawnej wizyty w Niemczech Sazonow nie został powiadomiony o tych planach. Teraz — jak sądził — Niemcy już nie tylko stały za austro-węgierską polityką na Bałkanach, wspierając ją w antyrosyjskich i antyserbskich działaniach, ale bezpośrednio godziły w rosyjskie interesy strategiczne, dążąc do „zakorkowania" Morza Czarnego. Sazonow wciąż planował uzyskanie kontroli nad cieśninami. W taj107 nym raporcie zakładał, że Rosja powinna opanować je najpóźniej do 1918 roku. Od kilku lat intensywnie rozbudowywano Flotę Czarnomorską. Teraz Niemcy stanęły w poprzek realizacji tych planów. Rosjanie w ostrym tonie zażądali wycofania misji i domagali się od Paryża i Londynu wsparcia dyplomatycznego, dając jasno do zrozumienia, iż będzie to dla nich test na funkcjonowanie Ententy. Poparcie takie otrzymali. Z kolei dla Niemców reakcja Rosjan była niczym nieusprawiedliwioną ingerencją w wewnętrzne sprawy Turcji. Mimo to Niemcy zgodzili się na częs'ciową zmianę formuły misji. W połowie stycznia 1914 roku Sanders został mianowany dowódcą armii stacjonującej w Adrianopolu, ale pozostał głównym inspektorem armii tureckiej i szefem tureckiej akademii wojskowej. W efekcie całego kryzysu Rosjanie zwiększyli jeszcze tempo zbrojeń, a w samej Rzeszy uaktywniły się środowiska domagające się wojny prewencyjnej z Rosją.
Mimo rosnącego zaangażowania politycznego Rzeszy znów wyszła na jaw jej stosunkowa słabość finansowa. Wiosną 1914 roku Turcja zmuszona była zabiegać o kolejną pożyczkę. Niemcy, obciążone zbrojeniami morskimi i lądowymi, nie były w stanie wyasygnować żądanej sumy. To Francja ostatecznie pożyczyła Turcji pięćset milionów franków. Kanclerz Rzeszy Theobald von Bethmann-Hollweg obawiał się nawet, że ten brak środków finansowych może spowodować zwrot Turcji w stronę Ententy i zagrozić pozycji, jaką Rzesza przez dziesięciolecia starała się uzyskać nad Bosforem. Obawy te okazały się bezpodstawne. Związki niemiecko-tureckie okazały się tak silne, że po wybuchu wojny światowej Turcja związała swe być albo nie być z państwami centralnymi i w listopadzie 1914 roku rozpoczęła działania wojenne przeciw Rosji. Polityka Rzeszy wobec Turcji pod koniec XIX wieku, której symbolem była wlas'nie Kolej Bagdadzka, stanowi przykład penetracion pacifiąue (pokojowej penetracji). Polegała na ekspansji politycznej, ekonomicznej i wojskowej przy zachowaniu jednak chociaż pozorów suwerennego państwa. Stopniowo jednak poprzez umowy międzynarodowe, pożyczki czy koncesje mocarstwa rozciągały swą kontrolę nad strategicznymi dziedzinami życia danego kraju, ograniczając swobodę prowadzenia polityki przez tamtejszy rząd. Bilans polityki budowy Kolei Bagdadzkiej okazał się dla Niemiec negatywny. Podczas I wojny światowej turecki sojusznik był raczej ciężarem niż pomocą. To klęska Turcji jesienią 1918 roku zapoczątkowała ostateczne załamanie bloku państw centralnych. Z jednej strony sama Turcja okazała się za słaba i modernizowała się zbyt wolno, z drugiej zaś polityka Rzeszy w tym regionie nieustannie była zagrożona ze względu na chroniczny brak funduszy na jej wspieranie. Jednorazowo w Niemczech można było zebrać środki wyłącznie na jedną dużą pożyczkę dla Turcji. Ten brak środków na transakcje na Bałkanach i Bliskim Wschodzie powodował nieustanną rywalizację firmy zbrojeniowej Kruppa, dostarczającej do Turcji broń, oraz Deustche Bank, potrzebującego funduszy na Kolej Bagdadzka. W całym omawianym okresie widać rozdźwięk między głosami ideologów i nastawieniem opinii publicznej a rzeczywistymi możliwościami finansowymi Rzeszy. W chwili wybuchu wojny Kolej Bagdadzka została doprowadzona do miejscowości Tel-Ebiad, ponad siedemset kilometrów na północny-zachód od Bagdadu, a ponad tysiąc kilometrów od Basry. Poza tym nie wszystkie tunele i mosty przez góry Taurus zostały wykończone. Część trasy należało zatem wciąż pokonywać w karawanach. Rzesza, wkraczając na obszar tradycyjnej rywalizacji między Wielką Brytanią a Rosją, ułatwiła wypracowanie rosyjsko-brytyjskiego porozumienia i w konsekwencji stała się jednym z czynników krystalizujących Ententę. Stosunki z Turcją skomplikowały, zwłaszcza po 1911 roku, relacje z Włochami, mającymi ambicje terytorialne w Afryce Północnej i na Bałkanach. Przyspieszyło to proces dryfowania Włoch w stronę Trój porozumienia. Klęski wojsk tureckich w trakcie I wojny bałkańskiej były również pośrednio klęskami Niemiec, dostarczających instruktorów i uzbrojenie. Nadzieje związane z ekonomicznym aspektem zaangażowania Rzeszy w Turcji również dalekie były od oczekiwań. W 1914 roku na Turcję przypadało zaledwie około jednego procenta całości niemieckiego importu. Na Niemców
spada również część odpowiedzialności za holocaust Ormian w połowie lat dziewięćdziesiątych XIX wieku oraz podczas I wojny światowej. Rozdział 10 MICHAŁ LEŚNIEWSKI KONFLIKTY MAROKAŃSKIE 1906-1912 Początek XX wieku przyniósł zaognienie stosunków miedzy europejskimi mocarstwami — również w koloniach. Kiedy po wojnie francusko-pruskiej w 1871 roku Otto von Bismarck zaczął wspierać francuskie dążenia do powiększenia posiadłości kolonialnych, wydawało się, iż rozpoczynający się właśnie okres ekspansji kolonialnej może przyczynić się do rozładowania napięć w Europie. Dla Bismarcka zaangażowanie się Francji poza Europą dawało gwarancję rezygnacji z prób odzyskania Alzacji i Lotaryngii. Niedługo potem do aktywnej polityki kolonialnej włączyły się niemal wszystkie mocarstwa europejskie, a także niektóre mniejsze państwa. Przytacza się wiele różnorodnych powodów, dla których w drugiej połowie XIX wieku państwa europejskie rozwinęły tak szeroką ekspansję. Należy jednak pamiętać, iż obok zysków ekonomicznych, często bardzo wątpliwych, zapanowała po prostu moda na kolonie. Samo ich posiadanie było, zdaniem wielu, oznaką mocarstwowości. Początkowo Afryka wydawała się na tyle duża, że nie spodziewano się konfliktów. Rzeczywiście, w latach osiemdziesiątych mogło się wydawać, że ekspansja kolonialna przyczyniła się do rozładowania napięć. Ale już lata dziewięćdziesiąte przyniosły pierwsze konflikty na tle kolonialnym, jak niemiecko-brytyjski zatarg o Zanzibar czy brytyjskofrancuski o Faszodę. Na początku XX wieku konflikty te pogłębiły się. Cała Afryka była już wówczas podzielona (poza nielicznymi wyjątkami, jak Etiopia, Maroko czy Liberia), a niektóre mocarstwa były niezadowolone ze swojego stanu posiadania. Interesujące, iż mocarstwem stosunkowo najmniej zainteresowanym dalszą ekspansją kolonialną była Wielka Brytania. Wojna burska z lat 1899—1902 pozostawiła niezatarte piętno. Odarła ze wspaniałej otoczki mit imperialny i obnażyła brudny charakter kolonialnych podbojów. Czyny, których dokonywano w tej „wojnie białego człowieka", sprawiły, że w społeczeństwie brytyjskim zaczął narastać sprzeciw wobec ekspansji kolonialnej. Inaczej to wyglądało we Francji, która mimo opanowania olbrzymich terenów w Afryce Zachodniej i Równikowej, ciągle wykazywała zainteresowanie możliwościami dalszej ekspansji. Państwem najmniej zadowolonym z dotychczasowych zdobyczy kolonialnych były jednak Niemcy. Przystąpiły do budowy swojego imperium kolonialnego stosunkowo późno. W znacznej mierze wynikało to z oporu Bismarcka, który uważał, że w centrum zainteresowania Niemiec powinna być Europa, a kolonie są jedynie zbędnym balastem. Miał ponoć wręcz powiedzieć jednemu z entuzjastów ekspansji w Afryce: „Pana mapa Afryki jest piękna, ale
moja mapa Afryki leży tu, w Europie. Tu leży Rosja, tu leży Francja, my jesteśmy pośrodku — to jest moja mapa Afryki". Mimo późnego startu Rzeszy udało się w krótkim czasie opanować znaczne terytoria w Afryce. W roku 1884 oficjalnie zostały zajęte Kamerun i Afryka Połu-dniowo-Zachodnia. W następnym roku ogłoszono protektorat nad Tanganiką. W sumie do końca XIX wieku ich posiadłości w Afryce liczyły ponad dwa miliony kilometrów kwadratowych. Mimo to wielu niemieckich polityków było niezadowolonych. Uważano, że Niemcom i ich gospodarce potrzebne są dużo większe posiadłości kolonialne. Dlatego starano się wykorzystywać każdą sytuację do powiększenia swojej strefy wpływów (na przykład próby zajęcia Filipin w 1898 roku). Jednakże na początku XX wieku niewiele już było terenów nie zajętych przez mocarstwa europejskie. Jednym z regionów, w których Niemcy szukały możliwości poszerzania swoich wpływów, był Bliski Wschód i w ogóle świat muzułmański. Niemieccy decydenci polityczni postanowili wykorzystać niechęć świata arabskiego i muzułmanów do Wielkiej Brytanii, Francji czy Rosji. Francja już od początku lat trzydziestych XIX wieku zaczęła podbój krajów Maghrebu, a od końca lat czterdziestych podjęła intensywną akcję osadniczą w Algierii. Wojny z tamtejszymi muzułmanami nie przynosiły jej popularności wśród wyznawców islamu. Interwencje Wielkiej Brytanii w rejonie Zatoki Perskiej i stłumienie powstania Mahdiego także budziły niechęć wielu muzułmanów. Również stosunki Wielkiej Brytanii z Turcją od konferencji w Berlinie w 1878 roku nie układały się najlepiej. Okupacja Cypru i Egiptu przez Wielką Brytanię doprowadziła do ich wydatnego pogorszenia. Relacje Turcji z Rosją ze zrozumiałych powodów były przysłowiowo złe (konfrontacje na Bałkanach i na Zakaukaziu). Rzesza, dotychczas nie zaangażowana politycznie w tym regionie, nie budziła złych skojarzeń. Nie miała żadnych zadrażnień ze światem islamu, co bardzo ułatwiało penetrację. Kartę tę rozgrywano bardzo umiejętnie. W 1898 roku, kiedy pod ciosami brytyjsko-egipskiej armii Hora-tia Kitchenera dogorywało powstanie mahdystów, cesarz Wilhelm II odbył podróż po krajach Bliskiego Wschodu. Nad grobem sułtana Saladyna powiedział: „Trzysta milionów muzułmanów może liczyć na moją przyjaźń". W niedługim czasie Berlin miał się zaangażować w budowę kolei bagdadzkiej oraz modernizację armii i floty tureckiej. 11 1 Obok Turcji obszarem wielkiego zainteresowania Niemiec stało się Maroko. Na mocy konwencji podpisanej w 1880 roku w Madrycie zagwarantowano niepodległość Maroka, a także uznano zasadę otwartych drzwi dla wszystkich państw w tym kraju. Konwencja została podpisana z inicjatywy Hiszpanii, która obawiała się ekspansji francuskiej na tych terenach. Francja nie zrezygnowała jednak z prób opanowania tego kraju. Nie chcąc wprost łamać porozumienia, politycy francuscy postanowili przygotować grunt za pomocą działań dyplomatycznych. W 1900 roku zawarto porozumienie z Włochami, w którym Francja w zamian za zgodę na zajęcie Maroka uznawała włoskie pretensje do Trypolitanii i Cyrenajki. Kolejnym krokiem było podpisanie przez Francję w 1904 roku porozumienia z Wielką Brytanią. Było to istotnym sygnałem ważkich przetasowań na europejskiej arenie politycznej. Oba kraje były dotychczas mocno zantagonizowane, zwłaszcza w kwestiach kolonialnych.
Jeszcze w 1898 roku doszło do konfliktu o Faszodę. Mimo wszelkich nieporozumień Wielka Brytania wyraźnie dotąd dryfowała ku przymierzu z Niemcami. Jednak początek XX wieku przyniósł istotne zmiany. Rosnące kolonialne aspiracje Niemiec, rozbudowa floty, połączone z dynamicznym rozwojem gospodarki (zwłaszcza przemysłu, który wtedy wyprzedził brytyjski), spowodowały, iż Londyn poczuł się zaniepokojony. Francja, wobec rosnącej kolonialnej ekspansji niemieckiej, była zainteresowana pacyfikacją stosunków z Wielką Brytanią. Co więcej, okazało się, że kolonialne interesy obu państw, po rozwiązaniu problemu Faszody, można pogodzić. O ile Francja była zainteresowana głównie Afryką Zachodnią i Środkową, o tyle Wielka Brytania przede wszystkim Afryką Wschodnią i Południową oraz basenem Morza Czerwonego. W tej sytuacji doszło do zbliżenia między obydwoma krajami. W 1903 roku podczas wizyty w Paryżu mówił o tym król Wielkiej Brytanii Edward VII. Układ, nazwany później Entente cordiale, podpisano 8 kwietnia 1904 roku. Oba mocarstwa dokonywały w nim rozgraniczenia swoich posiadłości w Afryce Zachodniej, ale najważniejsze były punkty dotyczące relacji na terenie Egiptu i Maroka. Miały następujące brzmienie: „Art. l. Rząd Jego Królewskiej Mos'ci os'wiadcza, iż nie ma zamiaru zmieniać statusu politycznego Egiptu. Ze swojej strony rząd Republiki Francuskiej oświadcza, iż nie będzie utrudniał poczynań Wielkiej Brytanii w tym kraju poprzez domaganie się określenia terminu wycofania sił brytyjskich z tego kraju lub w jakikolwiek inny sposób [...] [...] Art. 2. Rząd Republiki Francuskiej oświadcza, że nie ma zamiaru zmieniać statusu politycznego Maroka. Ze swojej strony rząd Jego Królewskiej Mości uznaje, że Francja ze względu na fakt graniczenia z Marokiem na znacznej przestrzeni, powołana jest do czuwania nad spokojem w tym kraju i udzielania mu pomocy przy przeprowadzaniu wszelkich potrzebnych reform administracyjnych, gospodarczych, finansowych i wojskowych [...]". Poza tymi jawnymi artykułami do układu dołączono tajne postanowienia dopuszczające możliwość zmiany dotychczasowego statusu politycznego odnośnych terytoriów. Oczywiście zakładano przy tym, iż nie mają prawa mieszać się do tego państwa trzecie. Po zawarciu porozumienia w tym samym roku w październiku Francja podpisała układ z Hiszpanią o podziale stref wpływów w Maroku. Jednocześnie intensyfikowano penetrację ekonomiczną. W 1903 roku kapitał francuski udzielił sułtanowi Maroka pożyczki w wysokości dwudziestu jeden milionów franków, a w rok później sześćdziesięciu jeden milionów franków. W tym momencie, uzyskawszy poparcie Wielkiej Brytanii, Włoch i Hiszpanii oraz mając duże wpływy gospodarcze w samym Maroku, Francja postanowiła przystąpić do bardziej energicznych działań. Pretekstu do ingerencji dostarczyły zatargi na granicy wywoływane przez plemiona koczownicze. Jesienią 1904 roku do Fezu, ówczesnej stolicy Maroka, udała się delegacja francuska. Francuzi przedstawili sułtanowi projekt reform w kraju, który przewidywał między innymi zorganizowanie przez nich policji, utworzenie pod francuskim
nadzorem banku centralnego oraz udzielenie francuskim firmom wielu koncesji. Wypełnienie tych żądań doprowadziłoby do przejęcia przez Francuzów faktycznej kontroli nad państwem. Paryż napotkał jednak ostry sprzeciw Berlina, który mając własne plany wobec Maroka, postanowił Francji przeszkodzić. Na wiosnę 1904 roku, pod pozorem wycieczki morskiej, Wilhelm II wyprawił się na Morze Śródziemne. 31 marca 1904 roku jego jacht „Hohenzollern" zawinął z wizytą do Tangeru. Zgotowano mu tutaj owacyjne powitanie. Dla sułtana Abd al-Aziza była to szansa wzmocnienia swojej pozycji względem Francji. Miał nadzieję wykorzystać konflikty między europejskimi mocarstwami, by swojemu krajowi zapewnić jak najszerszą suwerenność. Dlatego na powitanie cesarza wysłał własnego wuja, który wydał na cześć dostojnego gościa uroczyste przyjęcie. Przemawiając podczas bankietu, Wilhelm U raz jeszcze potwierdził, że jest przyjacielem Arabów i islamu. Stwierdził jednocześnie kategorycznie, że Maroko powinno pozostać niepodległe. Przy okazji zwrócił się do przedstawicieli kolonii niemieckiej w Maroku, oświadczając: „Cieszę się, witając was jako oddanych pionierów niemieckiego handlu i przemysłu, którzy niosą pomoc moim usiłowaniom, by po wszystkie czasy wysoko stawiać w tym wolnym kraju interesy ojczyzny". Przemówienie cesarza zyskało szeroki rozgłos i stało się początkiem groźnego konfliktu międzynarodowego. Konflikt miał trwać z przerwami do 1912 roku i nie tylko zaostrzył polityczną sytuację w Europie (zwłaszcza między Niemcami i Francją), ale również pogłębił sojusz brytyjsko-francuski i krystalizację Trójpo-rozumienia. Wystąpienie cesarza potraktowano jako otwarte wyzwanie rzucone Francji. Zresztą wielu przedstawicieli niemieckich kół rządowych było zdania, iż ustępstwa należy wymóc silą. Rzecznikami wojny byli przede wszystkim szef sztabu generalnego Alfred Schliffen i szara eminencja Ministerstwa Spraw Zagranicznych Friedrich Holstein. Pod adresem Francji kierowano niedwuznaczne pogróżki, ale Francuzi się nie ugięli. Było to przede wszystkim zasługą francuskiego ministra spraw zagranicznych Theophile Delcassego, jednego z najwybitniejszych polityków Francji tego okresu. Ponieważ był bardzo zaangażowany w problematykę marokańską, postanowił zdecydowanie oprzeć się niemieckim żądaniom wycofania się Francji z Maroka i powrotu do polityki otwartych drzwi, co w efekcie mogło doprowadzić do opanowania tego kraju przez Rzeszę. Jego upór wynikał nie tylko z przekonania, że Niemcy nie zdecydują się na otwarty konflikt, ale przede wszystkim z pewności, iż Francja uzyska poparcie Wielkiej Brytanii. Ta zaś oficjalnie zachowywała neutralność, którą bardzo dobitnie podkreślała. Jednak agresywna postawa Niemiec budziła niepokój, zwłaszcza że ciągle nie udawało się porozumieć z Rzeszą w kwestii zbrojeń morskich. Niemieckie ambicje kolonialne były dobrze znane Brytyjczykom, którzy podchodzili do nich raczej krytycznie (stały one często w sprzeczności z planami Wielkiej Brytanii). Z tych powodów, ale i ze względu na zobowiązania wynikające z tajnych klauzul porozumienia z 1904 roku, stanowisko Wielkiej Brytanii było raczej przychylne Francuzom. 22 kwietnia 1905 roku ambasador brytyjski w Paryżu otrzymał poufną wiadomość, iż rząd brytyjski udzieli poparcia Francji. Stanowisko to zostało potwierdzone 25 maja 1905 roku w trakcie rozmowy ambasadora Francji w Londynie z brytyjskim ministrem spraw zagranicznych. Ten ostatni zakomunikował, że Wielka Brytania udzieli Francji pomocy w
razie agresji „wiadomego mocarstwa". Również Niemcy rozwinęły aktywną działalność. Zaraz po wystąpieniu cesarza kanclerz Rzeszy książę Biilow zaproponował sygnatariuszom traktatu madryckiego z 1880 roku zwołanie międzynarodowej konferencji w sprawie Maroka. Jednakże Francja, pewna swojej pozycji wobec Niemiec, nie chciała wyrazić na to zgody. Uważała, że porozumienie zawarte w 1904 roku z sułtanem Maroka całkowicie uprawomocnia jej kroki. Tymczasem w Maroku bardzo ożywioną działalność rozwijał niemiecki poseł. Udał się bezpośrednio do Fezu, gdzie przekonał sułtana Abd al-Aziza do zwołania międzynarodowej konferencji. Władca Maroka przychylnie odniósł się do tej propozycji, gdyż stanowiła przeciwwagę dla francuskiego dyktatu. 31 maja 1905 roku zwrócił się oficjalnie do państw biorących udział w obradach w Madrycie w 1880 roku z propozycją zwołania konferencji. Francja, dotychczas przeciwna temu pomysłowi, wobec niemieckich gróźb, nacisków prezydenta USA Theodore Roosevelta i postawy Wielkiej Brytanii przychylającej się do idei rokowań, zgodziła się na jej zwołanie. 6 czerwca Delcasse podał się do dymisji. Termin konferencji ustalono na 16 stycznia 1906 roku, wybierając na miejsce spotkania Algeciras w południowej Hiszpanii. Udział w konferencji wzięły: Rzesza, Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Rosja, Hiszpania, Włochy, Austro-Węgry, Holandia, Belgia, Portugalia i Szwecja. Przystępując do obrad, strony liczyły przede wszystkim na neutralność Stanów Zjednoczonych. Wilhelm II wierzył, że Stany Zjednoczone będą przychylniejsze Niemcom niż Francji. W związku z tym oświadczył, iż w razie niemożności osiągnięcia porozumienia w bezpośrednich rozmowach przychyli się do zdania wyrażonego przez prezydenta Roosevelta. Konferencja trwała niemal trzy miesiące. Rozmowy były bardzo trudne i niejednokrotnie wydawało się, że do porozumienia nie dojdzie. W końcu jednak 7 kwietnia 1906 roku podpisano traktat końcowy. Było to w dużej mierze zasługą Theodore Roosevelta, który powołując się na obietnice Wilhelma II, iż ten przychyli się do opinii prezydenta Stanów Zjednoczonych, wymusił na Niemcach zgodę na warunki bardziej korzystne dla Francji. Ustalono wówczas, iż Maroko pozostanie niezależne, potwierdzono zasadę otwartych drzwi dla wszystkich państw w tym kraju, ale prawo do kontroli nad policją przyznano Francji i Hiszpanii. Kontrola celna na granicy Maroka z Algierią miała należeć do Francuzów, a w okręgu Rif do Hiszpanów. Utworzono również Marokański Bank Państwowy, który został oddany pod kontrolę Banku Wielkiej Brytanii, Banku Francji, Banku Rzeszy i Banku Hiszpanii. Podkreślając efekty konferencji należy pamiętać, że nie zdołała ona ostatecznie rozwiązać konfliktów dotyczących Maroka. Choć jej postanowienia umacniały pozycję Francji w tym kraju, Paryż też nie był do końca zadowolony, gdyż nie udało mu się uzyskać politycznego panowania. Łatwo było się domyślić, że traktat z Algeciras nie będzie trwały i że to właśnie Rzesza będzie pragnęła obejść jego postanowienia. Możliwość taka miała się pojawić trzy lata później. Dla Niemiec sprawa Maroka była pod wieloma względami kwestią prestiżową. Dążąc do umocnienia swojej pozycji w świecie islamu, a zwłaszcza w Imperium Osmańskim, Rzesza
nie mogła sobie pozwolić na większe niepowodzenia — zwłaszcza w polityce w innych regionach świata muzułmańskiego. Dlatego ambasador niemiecki w Konstantynopolu Marschall Biberstein ostrzegał, iż opuszczenie przez Niemcy Maroka może wywrzeć jak najgorsze wrażenie w świecie islamu, co doprowadzi do znaczącego osłabienia pozycji Rzeszy w Turcji. Jednocześnie wysuwano w Niemczech koncepcje wykorzystania kwestii marokańskiej do uzyskania jakiejś rekompensaty w innych regionach Afryki. Najczęściej proponowanym obszarem była Afryka Równikowa. Widziano w tym możliwość utworzenia wielkiego bloku niemieckich posiadłości kolonialnych w Afryce Środkowej. Wkrótce Niemcy znaleźli nową okazję do ingerencji w kwestie marokańskie i realizacji swoich planów. W 1907 roku doszło w Maroku do wybuchu wojny domowej. Mulaj Hafid, brat sułtana Abd al-Aziza, dążąc do objęcia władzy, wywołał powstanie plemion w południowym Maroku. Wprawdzie wystąpił do walki pod hasłami likwidacji europejskich wpływów, ale nie zrażeni tym Niemcy ofiarowali mu nie11 mai natychmiast pomoc, z której nie omieszkał skorzystać (otrzymał od niemieckiej firmy Reinharda Mannesmanna dwadzieścia tysięcy franków). W sierpniu 1907 roku sułtan Abd alAziz został zdetronizowany, a jego następcą powstańcy obwołali Mulaja Hafida. Walki miały jednak toczyć się jeszcze rok. Dopiero w czerwcu 1908 roku nowy sułtan zdobył Fez, a Abd el-Aziz uciekł do Rabatu. Francuzi, wykorzystując niepewną sytuacje w kraju, starali się umocnić swoją pozycję. Wygodnym pretekstem do interwencji było zaatakowanie w lecie 1907 roku grupy Europejczyków przez wojowników jednego z przybyłych do Casablanki plemion. Pod pozorem ochrony obcokrajowców pod miasto podpłynęły francuskie okręty wojenne i zbombardowały je. Następnie, 9 marca 1907 roku, wysadzono trzytysięczny desant żołnierzy francuskich. Jednoczes'nie wojska francuskie w Algierii otrzymały rozkaz zapewnienia spokoju na pogranicznych terenach Maroka. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Francuzi z dużym dystansem podchodzili do nowego władcy Maroka, widząc w nim zwolennika Niemiec. Berlin, wykorzystując dobre stosunki z Mulajem Hafidem, próbował umocnić swoją pozycję w tym kraju. Tę tajną dyplomację przerwał błahy, ale jak się okazało, groźny w skutkach incydent. Otóż we wrześniu 1908 roku niemiecki konsul w Casablance ukrył pięciu dezerterów z francuskiej Legii Cudzoziemskiej. Nie po raz pierwszy, gdyż już od 1906 roku konsulat niemiecki pomagał w tego typu ucieczkach. Tym razem wywiad francuski dowiedział się jednak o planach wywiezienia zbiegów z Maroka i zdołał temu przeszkodzić. Doszło przy tym do ogólnej szamotaniny, w której pobito pracownika ochrony konsulatu i zagrożono sekretarzowi przedstawicielstwa bronią. Był to początek międzynarodowego skandalu. Niemcy wystosowały energiczny protest do Paryża, domagając się wypuszczenia dezerterów, zwłaszcza Niemców. Żądano również
przeprosin za naruszenie przez Francuzów eksterytorialności konsulatu. Paryż odrzucił te żądania, stwierdzając, że udzielanie pomocy dezerterom jest sprzeczne z zasadami prawa międzynarodowego. Wydawało się, że dojdzie do niebezpiecznego rozwoju wypadków. Brytyjski ambasador w Berlinie sir Edward Goshen mówił wręcz o groźbie wojny „z powodu kilku francuskich dezerterów w Maroku". Jednak wobec trudnej dla obu stron sytuacji międzynarodowej nie doszło do zaognienia konfliktu. Francuzi, wobec niechętnej postawy Wielkiej Brytanii nie byli skłonni do podjęcia rękawicy. Także Niemcy, wobec zaangażowania Austro-Węgier w kryzys bośniacki i ich niechętnego stosunku do konfliktu z Francją, nie chciały stawiać sprawy na ostrzu noża. Były to przesłanki dla załagodzenia kryzysu. W tym czasie doszło do zawarcia porozumienia między koncernami niemieckimi (Krupp, Thyssen i Kirdorf) a francuskimi (Schneider-Creusot) co do wspólnej eksploatacji zasobów naturalnych Maroka. Dzięki temu porozumieniu firmy niemieckie uzyskiwały około dwudziestu jeden procent akcji, co znacznie ułatwiło rokowania na granice terytoriów uznawanych za marokańskie w 1907 r ——— granica między posiadłościami Francji i Hiszpanii Etapy kolonialnego podboju Maroka w latach 1907—1934 kowania na szczeblu rządowym.. W zamian za uzyskanie wpływów ekonomicznych, Niemcy musiały uznać dominującą pozycję Francji w Maroku, co usankcjonował układ z 9 lutego 1909 roku. Wywołało to olbrzymie oburzenie zwolenników ekspansji kolonialnej w Niemczech, którzy oskarżali rząd o zdradę interesów i nie wahali się nawet wysuwać podobnych oskarżeń pod adresem cesarza Wilhelma II. Wydawało się, że mimo protestów w Niemczech układ na dłuższy czas uspokoi sytuację w tym regionie. Jednak gdy w 1910 roku Francja podjęła otwarte działania mające na celu wcielenie Maroka do jej imperium kolonialnego, Niemcy ostro zareagowały. Konflikt marokański wszedł w nową, znacznie ostrzejszą fazę. Niemcom obecnie przyświecały inne cele niż poprzednio. O ile wcześniej koncentrowano uwagę głównie na samym Maroku, o tyle obecnie traktowano ten kraj jako kartę przetargową dla zdobycia nowych obszarów w innych regionach Afryki. Liczono przede wszystkim na uzyskanie francuskiego Konga, co miało być wstępem do realizacji projektu Mittelafrika, czyli stworzenia pasa niemieckich posiadłości od Atlantyku do Oceanu Indyjskiego. 117 Niemiecki sztab generalny, przygotowując się do konfliktu, opracował plan opanowania dwóch południowomarokańskich portów. Wiosną 1911 roku w rejonie Fezu wybuchło powstanie miejscowych plemion. Stało się to dla Francuzów pretekstem do wzmocnienia swoich sił w Maroku i zajęcia najważniejszych miast. 21 maja osiem tysięcy francuskich żołnierzy wkroczyło do Fezu, kończąc w ten sposób niepodległy byt Maroka.
Wywołało to ogromne oburzenie w Niemczech. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, l lipca światem wstrząsnęła groźna wiadomość. Tego dnia do portu w Agadirze wpłynęła niemiecka kanonierka „Pantera", a w ślad za nią na wody marokańskie wpłynął krążownik „Berlin". Rozpoczął się kryzys w stosunkach niemiecko-francuskich spowodowany —jak później to określono — „skokiem pantery". Powszechnie spodziewano się najgorszego. W Berlinie mówiono o drugiej „depeszy emskiej". Pod adresem Francji wypowiadano niedwuznaczne groźby. Ta jednak nie zamierzała uginać się pod niemieckim naciskiem. Tym razem Francuzi mogli być pewni pełnego i jednoznacznego poparcia Wielkiej Brytanii. Niemiecka agresywność w polityce kolonialnej wywoływała w Londynie jak najgorsze wrażenie. Co więcej, niemieckie ambicje kolonialne coraz wyraźniej stały w sprzeczności z interesami Wielkiej Brytanii (koncepcja Mittelafrika). Także niektóre wypowiedzi polityków niemieckich czy nawet cesarza musiały budzić wiele kontrowersji i niezadowolenie w Londynie. Tak było między innymi z wywiadem Wilhelma II dla amerykańskiego czasopisma „World" w 1908 roku, w którym cesarz stwierdził: „Po kolejnej wojnie, kiedy Anglia z pewnością zostanie pokonana, Niemcy zadowolą się Egiptem". Na tle tego rodzaju wystąpień nie dziwi deklaracja kanclerza skarbu Davida Lloyd George'a z 21 lipca 1911 roku, iż Wielka Brytania nie zgodzi się na rozwiązanie kwestii marokańskiej bez jej udziału. „Gotowi jesteśmy ponieść wielkie ofiary dla zachowania pokoju — stwierdził Lloyd George — jednak jeżeli zostanie nam narzucona sytuacja, w której pokój będzie można zachować jedynie za cenę zrzeczenia się przez nas wszystkiego, co Wielka Brytania osiągnęła w ciągu wieków świetnych zwycięstw, to tego rodzaju pokój byłby kupiony za cenę poniżenia nieznośnego dla kraju tak wielkiego jak nasz". Rozumiano to wówczas jednoznacznie jako ostrzeżenie pod adresem Niemiec, tym bardziej że jednocześnie brytyjska flota wojenna została postawiona w stan gotowości bojowej. Wprawdzie wywołało to oburzenie niemieckiej prawicy i kręgów nacjonalistycznych, na rząd Rzeszy działania brytyjskie wpłynęły jednak mi-tygująco. Zdawał on sobie sprawę, że Niemcy nie są gotowe do wielkiego konfliktu z Francją i Wielką Brytanią, dlatego ich postawa stała się bardziej umiarkowana i elastyczna. Na początku września 1911 roku podjęto dwustronne rozmowy. Niemcy domagały się uznania przez Francję zasady otwartych drzwi w Maroku, prawa do współudziału w rozbudowie linii kolejowych i zgody na uzyskanie dominującej pozycji ekonomicznej w południowej części kraju. Jednocześnie ciągle domagały się Konga Francuskiego jako rekompensaty za ustępstwa w Maroku. Jeszcze w październiku Edward Goshen pisał: „Niemcy ciągle domagają się Konga — a więc wojna". Ostatecznie jednak po długich i trudnych negocjacjach osiągnięto kompromis. 4 listopada 1911 roku podpisano porozumienie. W zamian za zrzeczenie się przez Niemcy pretensji do Maroka Francja odstępowała im w Kongu obszar o powierzchni dwustu siedemdziesięciu pięciu tysięcy kilometrów kwadratowych (z dostępem do rzek Kongo i Ubangi) oraz wyrażała zgodę na finansową i gospodarczą działalność firm niemieckich w Maroku na równych z Francuzami prawach. Pomimo sporej powierzchni nabytki niemieckie miały w istocie niewielkie znaczenie ekonomiczne. Panowało powszechne odczucie, że była to rekompensata niewspółmierna do strat. W proteście przeciw temu układowi do dymisji podał się niemiecki minister do spraw kolonii Lindeąuist. Przedstawiciele prawicy także protestowali. Mimo to
układ wszedł w życie. Niecałe pięć miesięcy później, 30 marca 1912 roku, sułtan Mulaj Hafid podpisał układ o francuskim protektoracie nad Marokiem. Nad północną częścią tego kraju protektorat objęła Hiszpania. Konflikt marokański przez niemal sześć lat wpływał na międzynarodową politykę mocarstw i stanowił jedno z ważniejszych ogniw w łańcuchu wydarzeń, które doprowadziły do wybuchu I wojny światowej. Stymulował przemiany prowadzące do ostatecznego powstania dwóch przeciwstawnych bloków polityczno-wojskowych. Kiedy w 1905 roku rozpoczynał się pierwszy kryzys marokański, system przymierzy nie był jeszcze wykrystalizowany. Trój przymierze mogło wydawać się spoistym blokiem, natomiast przyszłe Trójporozumienie faktycznie ciągle jeszcze nie istniało. Jedynie Francję i Rosję łączył sojusz wojskowy i polityczny, natomiast Wielka Brytania pozostawała poza systemami sojuszy państw europejskich. Wprawdzie w 1904 roku zawarła z Francją porozumienie zwane Entente cordiale, ale należy pamiętać, że dotyczyło ono wyłącznie stosunków obu państw w koloniach i nie pociągało za sobą żadnych formalnych zobowiązań w polityce europejskiej. Trzeba też pamiętać, że w tym czasie stosunki Wielkiej Brytanii z Rosją, najbliższym sojusznikiem Francji, były bardzo złe (konflikty w Persji, Azji Centralnej, poparcie przez Wielką Brytanię Japonii). Sześć lat konfliktu marokańskiego całkowicie zmieniło sytuację. Trójprzy-mierze okazało się mniej spoiste, niż wydawało się przed 1905 rokiem. Już nie tylko Włochy, zawsze najsłabsze ogniwo przymierza, ale i Austro-Węgry były powściągliwe w popieraniu Berlina. Włochy zostały zneutralizowane przez Francję w porozumieniu z 1900 roku, Austro-Węgry, skoncentrowane przede wszystkim na kwestiach bałkańskich (kryzys bośniacki), nie były zainteresowane popieraniem niemieckich ambicji kolonialnych. Tymczasem konflikt o Maroko doprowadził do dalszego zbliżenia między Londynem i Paryżem. Niemieckie projekty Mittelafrika, stojące w konflikcie z planami brytyjskimi, oraz nieustępliwość Rzeszy w kwestii zbrojeń morskich, zagrażających supremacji Wielkiej Brytanii na morzach, wywoływały wielkie zaniepokojenie i pogłębiły chęć wyjścia z izolacji. Dzięki temu i pod wpływem mediacji francuskiej doszło w 1907 roku do zawarcia porozumienia miedzy Wielką Brytanią i Rosją w kwestii podziału stref wpływów w Persji i Azji Centralnej, co było kolejnym krokiem w kierunku powstania Trójporozumienia. Agresywne zachowanie Niemiec sprawiło wreszcie, że w 1911 roku Wielka Brytania aktywnie wystąpiła przeciw nim po stronie Francji. Można wiec stwierdzić, że pomimo braku formalnego porozumienia pod koniec konfliktu marokańskiego doszło do faktycznej bliskiej współpracy Paryża i Londynu, która nie zakończyła się wraz z końcem kryzysu i stała się następnie fundamentem wojennego sojuszu obu państw. Porażka w konflikcie o Maroko nie zmniejszyła niemieckich ambicji kolonialnych. Na razie zrezygnowano co prawda z projektu Mittelafrika, ale przez cały czas poszukiwano możliwości powiększenia niemieckiego imperium kolonialnego. W 1913 roku Niemcy podpisały z Wielką Brytanią porozumienie o podziale posiadłości kolonialnych Portugalii i ustaleniu stref wpływów nad Zatoką Perską. Ze względu jednak na wybuch wojny nie doszło do tego.
Wojna dała nowy bodziec do rozwoju ambicji kolonialnych Berlina. Niemcy, planując kształt Europy i świata po jej zakończeniu, nie zapominali o koloniach. Powstawały dziesiątki projektów i propozycji, jakie tereny należałoby zająć. Najdalej posunął się książę meklemburski Jan Albert, który postulował zajęcie Egiptu i Madagaskaru oraz praktycznie całej Afryki Centralnej między dwudziestym stopniem szerokości geograficznej północnej a dwudziestym stopniem szerokości geograficznej południowej. Losy wojny potoczyły się jednak inaczej i Niemcy utraciły wszystkie swoje posiadłości kolonialne. O tym jednak w innym rozdziale. Rozdział 11 PIOTR OSTASZEWSKI WŁOSKI TRIUMF IMPERIALNY PODBÓJ TRYPOLITANIII CYRENAJKI 1911-1912 E^ska pod Aduą w 1896 roku zmusiła Włochy do zahamowania kolonial-ej ekspansji. Bilans XIX wieku nie przedstawiał się imponująco. Jedy-ymi nabytkami pozostawała południowa część Somalii oraz Erytrea, którą planowano wymienić z Brytyjczykami na Cypr. Na przełomie wieków we Włoszech projektowano pozyskanie niektórych posiadłości brytyjskich w drodze negocjacji. Lansowana przez prasę teoria zajęcia Malty, Gibraltaru i Egiptu w zamian za poparcie brytyjskiej wojny w Afryce Południowej była całkowicie pozbawiona realizmu. Po zajęciu przez Francuzów w 1881 roku Tunisu, a później Maroka, a przez Brytyjczyków Egiptu jedynym wolnym skrawkiem lądu w Afryce Północnej (pod nominalnym tylko zwierzchnictwem Turcji) pozostawała Libia. Rezydujący w Tunisie włoski konsul Giovanni Grandę za przyzwoleniem premiera Crispiego wykorzystywał plemienne waśnie, usiłując podważyć autorytet tureckich zwierzchników. Po kilkunastoletniej przerwie zaczęły odżywać imperialne marzenia odnoszące się do Trypolitanii i Cyrenajki, czyli do terytorium dzisiejszej Libii. Prowincję turecką o powierzchni miliona ośmiuset tysięcy kilometrów kwadratowych zamieszkiwało kilkanaście arabskich plemion, w sumie niecałe osiemset tysięcy ludzi. Cały region nie miał większego znaczenia gospodarczego, nie posiadał bogactw naturalnych (ropę naftową odkryto dopiero w 1950 roku), wydajność zaś niewielkich obszarów uprawnych zależała od kapitałów inwestycyjnych. Trudno także było mówić o libijskim rynku zbytu dla włoskiego przemysłu. Pod każdym względem Trypolitania i Cyrenajka były terytoriami wymagającymi dofinansowania, nie stwarzającymi możliwości szybkiego zysku. Przygotowaniom do kolonialnej ekspansji Włoch towarzyszyła rozpoczęta w ostatniej dekadzie XIX wieku rozbudowa stoczni i portów w Tarencie, Brindisi i Auguście. 17.1
Przyczyn włoskiego najazdu na Libię należy szukać zarówno w urażonych ambicjach imperialnych, jak i w uprawianej przez polityków i prasę propagandzie. Przypominano czasy dawnego Imperium Romanum, którego wspaniałą przeszłość na trypolitańskiej ziemi przypominały ruiny starożytnego kompleksu miejskiego Leptis Magna. Bardzo silnie akcentowano problem przeludnienia Włoch, terytorialnie mniejszych od Francji, a posiadających taką samą liczbę mieszkańców. Zamorskie prowincje podległe władzy Paryża wzbudzały zazdrość Włochów, którzy najchętniej (obok Stanów Zjednoczonych) wybierali je na miejsce emigracji. Sytuację wewnętrzną na Półwyspie Apenińskim komplikowały różnice klasowe wynikające z tempa industrializacji kraju. Libia oferowała przestrzeń życiową dla biedniejszych warstw społeczeństwa, a jej bliskość i gospodarcze zacofanie pozwalały żywić nadzieję na szybki podbój. Dużą rolę odegrała tu także prawicowa prasa umacniająca wiarę w dziejową misję narodu włoskiego. Pasąuale Turiello pisał o „wyścigu nacji, w którym biała rasa miała uzyskać palmę pierwszeństwa", a Al-fredo Oriani wspominał o afrykańskich podbojach jako o dopełnieniu ruchu n-sorgimento (zjednoczenie Włoch). Premier Giovanni Giolitti, obejmując urząd w marcu 1911 roku, bardzo poważnie musiał się liczyć z nastawieniem wielu wpływowych kręgów politycznych otwarcie mówiących o konieczności potwierdzenia narodowej tożsamości Włochów poprzez nowe podboje. Pięćdziesiąta rocznica zjednoczenia państwa wymagała efektownego uświetnienia. Kulminacyjnym punktem mogłoby być zdobycie nowej włoskiej kolonii. Inne cele przyświecały Bankowi Rzymskiemu, który kapitały uzyskane na handlu nieruchomościami pragnął zainwestować w Libii, wierząc w jej dotąd nie odkryte bogactwa. Rzymski bank od 1905 roku rozpoczął ekonomiczną penetrację Trypolitanii, wykupując koncesje na rozwój przemysłu wydobywczego. Jego działalności towarzyszyła reklama północnoafrykańskiego kraju oferującego ogromne możliwości. W szybkim czasie bank stał się największym posiadaczem ziemskim w Libii. Począwszy od 1909 roku młodotureccy rewolucjoniści z coraz większą uwagą spoglądali na inwestycje Banku Rzymskiego, podejrzewając go o wykonywanie dyrektyw rządowych. Upatrując większych korzyści ze współpracy z kapitałem niemieckim, Turcy odrzucili ofertę włoskiej firmy proponującej budowę nabrzeża w Trypolisie. Rząd włoski, zaniepokojony rosnącym zainteresowaniem Wielkiej Brytanii i Francji Afryką Północną, zwłaszcza w związku z przesunięciem się w ciągu trzydziestu lat egipskiej granicy ku wschodowi, zdecydował się na działanie. Znaczną rolę odegrał również opisany w poprzednim rozdziale incydent w Agadirze, który mógł być prologiem ekspansji Niemiec na nie zajęte dotąd terytoria w północnej Afryce. Pragnąc uzyskać rządową protekcje dla swojej obecności w Libii, Bank Rzymski zaczął rozsiewać pogłoski o zamiarze odsprzedania bankom austriackim i niemieckim włoskich koncesji w tym kraju. W tym czasie Turcja zaoferowała Włochom koncesje w Mezopotamii w zamian za rezygnację Rzymu z podporządkowania sobie Libii.
Premier Giolitti uznał tę ofertę za niemożliwą do przyjęcia. Sprawa Trypolitanii i Cyrenajki stała się dla premiera prestiżowa. Od lata 1911 roku Włochy nieoficjalnie podjęły przygotowania do zbrojnego opanowania Libii. Sprzyjała temu nieobecność w Rzymie zagranicznego korpusu dyplomatycznego spowodowana przerwą wakacyjną. Pospiesznie opracowywany plan kampanii zakładał przeprowadzenie szybkiej i skutecznej operacji, co postawiłoby inne kraje przed faktem dokonanym. Jej powodzenie, na co liczył Giolitti, miała gwarantować wrogość Arabów wobec Turków. Inaczej postrzegała libijskie przedsięwzięcie włoska lewica. Antykolonialnej akcji propagandowej towarzyszyła fala strajków i działań sabotażowych mających sparaliżować ruchy wojsk w Italii. Starano się zdyskredytować Bank Rzymski, oskarżając go o próby ratowania własnych nieudanych inwestycji kosztem skarbu państwa. Socjalistyczny dziennik „L'Unita" obalał mity dotyczące libijskiej „ziemi obiecanej" i porównywał politykę rządu włoskiego do polityki rządu niemieckiego. Zarówno Berlin, jak i Rzym uważały bowiem, że nieodłącznym atrybutem mo-carstwowości danego państwa jest posiadanie kolonii. Według socjalistów Włochy nie miały żadnego interesu w budowaniu własnego imperium. Dowodziła tego zresztą ich sytuacja ekonomiczna. Antykolonialną kampanię w kraju podsycił kongres partii socjalistycznej zwołany na wiosnę 1911 roku do Modeny. Przedstawiciel skrzydła umiarkowanego Francesco Turati przepowiadał rychłe nadejście rządów reakcjonistów i military-stów pragnących oprzeć swą władzę na brutalnej sile. Frakcja rewolucyjna partii socjalistycznej dążyła do wywołania strajku generalnego, który powstrzymałby rząd przed „szaleńczymi działaniami". Wśród agitatorów najbardziej aktywny był Benito Mussolini — skazany następnie na karę więzienia za „zdradziecką i anty-imperialistyczną kampanię". Leone de Ambris, działacz związków zawodowych, przywoływał na pamięć włoskie doświadczenia w Erytrei i Somalii. Głęboki podział we włoskim ruchu socjalistycznym przesądzał o nieskuteczności jego oddziaływania na sytuację w kraju. Grupa umiarkowanych socjalistów pod przewodnictwem Ivanoe Bonomiego i Leonida Bisolatiego uważała afrykańską wojnę za ratowanie żywotnych interesów państwa. Padały głosy o historycznej szansie kapitalistycznych Włoch szukających nowych rynków zbytu. Włoska prawica agitowała społeczeństwo do wsparcia rządowych wysiłków i udziału w wyprawie na „drugą stronę Morza Śródziemnego". Pisano o emigrantach pozostawionych przez metropolię na łasce losu, nie mogących kultywować swych związków z krajem. Dwa największe dzienniki będące w ręku konserwa123 tystów — „La Stampa" oraz „Corriere delia Sera" — prześcigały się w argumentacjach na rzecz podboju Libii. Pierwszy pisał o bogactwach naturalnych Trypoli-tanii, których zdobycie nie nastręczało żadnych trudności. Zwycięska kampania miała potrwać kilka tygodni.
Bardziej powściągliwy „Corriere delia Sera" zwracał uwagę na francuską aneksję Maroka i podawał to za przyczynę szukania przez Włochy kompensaty. 26 września 1911 roku premier Giolitti wystosował do Konstantynopola ultimatum, oskarżając Turcję o prowadzenie polityki zmierzającej do zablokowania włoskich inwestycji w Afryce Północnej oraz o wzniecanie antywłoskich nastrojów. Rzym, roztaczając protekcję nad swoimi poddanymi przy jednoczesnym zabezpieczeniu własnych interesów, zażądał od Konstantynopola cesji Trypolitanii i Cyrenajki. Skłonni do negocjacji Turcy wyrażali gotowość kontynuowania rozmów. Obawiając się, że w konflikt mogą się wmieszać Austria i Niemcy, zawsze gotowe do pośrednictwa w pokojowych rokowaniach, Rzym postanowił odrzucić pojednawczą ofertę Turcji i przystąpić do działania. Trzydziestopięciotysięczny korpus ekspedycyjny pod dowództwem generała Carla Canevy, weterana wojny w Erytrei z lat 1896—1897, wylądował u wybrzeży Libii 2 października 1911 roku. Rozpoczęte następnego dnia bombardowanie Trypolisu oraz innych ośrodków miejskich położonych wzdłuż wybrzeża zapoczątkowało kilkutygodniową zwycięską kampanię. Przed końcem miesiąca Włosi zajęli Trypolis, Tobruk, Dernę, Bengazi i Homs. Caneva słał optymistyczne raporty do Rzymu zapowiadające utworzenie w niedługim czasie nowej włoskiej kolonii. Wbrew przewidywaniom Giolittiego Arabowie nie potraktowali Włochów jak wyzwolicieli. Rozpoczęli działania partyzanckie. Walki na przedmieściach Trypolisu w Sciara Sciat 23 października 1911 roku kosztowały życie czterystu włoskich żołnierzy. Caneva zdecydował się na wprowadzenie prawodawstwa wojennego. Represje wobec ludności tubylczej zaostrzyły jedynie jej wrogą postawę. Włosi, za-jąwszy miasta, nie zdołali rozszerzyć swych zdobyczy, stając się więźniami w obcym kraju. Podjęta przez Berlin próba mediacji została kategorycznie odrzucona przez Włochów, którzy 5 listopada 1911 roku ogłosili aneksję Trypolitanii i Cyrenajki. Brytyjczycy, spoglądając nieprzychylnym okiem na włoskie zdobycze, zaakceptowali sąsiedztwo z nimi poprzez Egipt. Giolitti wykluczał jakiekolwiek możliwości porozumienia z Konstantynopolem, obawiając się wystawienia na szwank prestiżu państwa włoskiego. Uratować go mogło jedynie ostateczne zwycięstwo. Początkowy „przemarsz" przez Libię okazał się ogromnym rozczarowaniem. Nie doceniany przez Włochów przeciwnik nie tylko doskonale znał teren, ale dysponował również mobilnymi oddziałami zdolnymi do prowadzenia wojny partyzanckiej. Caneva, odizolowany od swych oddziałów w centrum dowodzenia w Trypolisie, obarczał niepowodzeniami rząd, który wysyłał wojsko bez przeszkolenia, planu działania i aprowizacji. Zawiodły także kalkulacje szefa sztabu generała Alberta Pollia, który zakładał, że Turcy nie będą w stanie przysłać posiłków do Libii i szybko zdecydują się na podpisanie traktatu pokojowego.
Mając przeciw sobie armię nieprzyjaciela liczącą niespełna trzydzieści pięć tysięcy żołnierzy, w tym dziesięć tysięcy Turków, dowództwo włoskie zażądało dodatkowo siedemdziesięciu pięciu tysięcy żołnierzy, co zmieniało stosunek sił na trzy do jednego na korzyść Włochów. Jednocześnie rząd włoski musiał odpierać ataki prasy europejskiej, która nie tylko podważała zasadność afrykańskiej wyprawy, ale także krytykowała wykonanie operacji. „Leipziger Neueste Zeitung" pisał o złym zastosowaniu broni w działaniach na pustyni oraz o braku woli walki we włoskich siłach zbrojnych. „Journal de Saloniąue" krytykował błędne decyzje kół wojskowych oraz ideę walki z koczowniczymi plemionami arabskimi. Nacjonalistycznie nastawieni dziennikarze, jak Filippo Marinetti, zbijali argumenty prasy zagranicznej ,usiłując wynieść libijską kampanię do rangi „futurystycznego przedsięwzięcia" usprawiedliwiającego zastosowanie surowych środków. Enrico Corradini pisał o cywilizacyjnej misji Włoch „w ujarzmianiu arabskich dzikich bestii, które należy chłostać, a nie wieszać". Nie mogąc sobie poradzić z arabską partyzantką, władze włoskie postanowiły rozszerzyć działania zbrojne na Morze Egejskie. Blokując wyspę Rodos wraz z otaczającym ją archipelagiem (Dodekanez) oraz utrudniając handel turecki w cieśninie Bosfor, Włosi żywili nadzieję, że wywrą presję na Konstantynopol w sprawie libijskiej. W styczniu 1912 roku miał miejsce incydent z francuskimi statkami handlowymi, które, podejrzane o uprawianie kontrabandy, zostały odholowane przez jednostki włoskie do Cagliari na Sardynii. Wydarzenia te dowodziły słabości Turcji, której ewentualny upadek mógł doprowadzić do destabilizacji sytuacji na Bałkanach i do wzrostu potęgi rosyjskiej. Przeciwwagą dla rosyjskich zakusów była penetracja tureckich terytoriów przez Austrię, a szczególnie przez Niemcy, gotowe nie tylko wystąpić w obronie państwa tureckiego, ale i religii islamskiej. Nie zdołano wszakże zapobiec wewnętrznemu kryzysowi w tureckim imperium, co doprowadziło do wybuchu I wojny bałkańskiej, w której efekcie europejskie rubieże Konstantynopola skurczyły się do obszaru samego miasta z przyległościami. Jedynym efektywnym posunięciem Włoch okazało się zajęcie w maju 1912 roku wyspy Rodos. Działania na kontynencie afrykańskim zaowocowały tylko zdobyciem Zaury i Misuraty. W lecie 1912 roku strony przystąpiły do tajnych negocjacji. Ostatecznie wojnę włosko-turecką kończyły traktaty podpisane 18 października 1912 roku w szwajcarskiej miejscowości Ouchy, potwierdzone niebawem w Lozannie. Na ich mocy Włochy otrzymywały Libię i Dodekanez, w zamian za co 125 Lt •^-ł e
u" °3 o Q. >: -o o c. zobowiązywały się wypłacić rządowi tureckiemu odszkodowanie. Konstantynopol utrzymywał zwierzchność religijną na obszarach północnoafrykańskich. Wobec wszechobecności religii w świecie islamskim i braku rozróżnienia pomiędzy sferą polityczną a wyznaniową dawało to możliwość ingerencji w wewnętrzne sprawy włoskiej kolonii. Parlament włoski ratyfikował traktaty 20 listopada 1912 roku, wydając jednocześnie ustawę o utworzeniu Ministerstwa do Spraw Kolonii. 9 stycznia 1913 roku utworzono oddzielne zarządy dla Trypolitanii i Cyrenajki, bezpośrednio podległe Rzymowi. Zdobycie Libii kosztowało życie tysiąca czterystu trzydziestu włoskich żołnierzy, cztery tysiące dwustu dwudziestu było rannych, tysiąc dziewieciuset pięćdziesięciu zmarło z powodu ran i chorób. Także koszt finansowy okazał się niewspółmiernie wysoki w stosunku do zysków z zamorskiej posiadłości. W kraju wojna libijska urosła do rangi narodowego mitu. „Moralne zwycięstwo", według Benedetta Crocego, w pełni usprawiedliwiało śmierć tych, którzy walczyli o wielkość Włoch. Szybko się jednak okazało, iż Trypolitania i Cyrenajka były zbytnim obciążeniem dla włoskiej gospodarki. Nie nastąpił zapowiedziany napływ bogactw do metropolii. Natomiast produkcja zbóż w koloniach, której wielkość była równa produkcji w metropolii, spowodowała kryzys w rolnictwie włoskim, co szczególnie dało się odczuć na południu Półwyspu Apenińskiego. W roku 1913 Włochy opuściło ponad pół miliona emigrantów, którzy nadal preferowali francuskie Maroko, gardząc pustynnymi obszarami Trypolitanii. Nie zmieniły się też rozmiary emigracji ludności włoskiej do Stanów Zjednoczonych, bo Afryka wciąż oferowała gorsze warunki niż państwo po drugiej stronie oceanu. Libia stawała się widmem kolonii bez kolonistów, a ośrodek administracyjny, Trypolis, wymagał nakładów finasowych, których Włochy nie mogły ponieść. Turcja w odwecie zastosowała represje wobec ludności włoskiej zamieszkującej jej terytoria. Wydalono ponad pięćdziesiąt tysięcy emigrantów, pozbawiając ich nieruchomości bez prawa odszkodowania od rządu. Muzułmański bojkot włoskich produktów wyraźnie zmniejszył wartość nabytku — wyspy Rodos — nie mogącej spełniać roli pośrednika handlowego między Włochami i Turcją. Stan włoskich finansów pozostawiał wiele do życzenia. Spowodowała to pięćdziesięcioprocentowa strata kapitałów przez Bank Rzymski, lecz znacznie poważniejszym problemem była rosnąca inflacja. Luigi Luzzatti przyznawał, że wojna kosztowała Włochy ponad pięćdziesiąt milionów lirów. Szacunki te kwestionował Sydney Sannino, twierdząc, że
włoskie wydatki wojenne w Libii sięgają miliarda lirów. Po dziesięcioletniej równowadze budżetowej 1912 rok zamykały Włochy deficytem sięgającym miliarda trzystu pięćdziesięciu milionów lirów. Wyłonił się przy tym problem ochrony ludności włoskiej osiedlającej się głównie na wybrzeżu Cyrenajki (Bengazi, Merg, Derna, Cyrene i Tobruk), podczas 127 gdy w Trypolitanii brak było włoskich skupisk. Niewielkie liczebnie skupiska emigrantów włoskich skazane były na życie wśród nieprzyjaznych ludów arabskich. Do 1917 roku plemionom Semussi udało się doprowadzić do porozumienia z rządem włoskim na temat enklaw dla ludności napływowej, co praktycznie doprowadziło do podziału Cyrenajki na strefy wpływów. Administracja w Libii sprowadzała się do egzystencji aparatu biurokratycznego, nie wypełniającego zasadniczych funkcji związanych z zarządzaniem. Ciągłe zmiany na stanowisku gubernatora pogłębiały dezorganizacje prowincji. W 1928 roku Libie zamieszkiwało jedynie dwa tysiące ośmiuset Włochów. Nie udało się wiec zrealizować zapowiedzi, że dzięki kolonii w północnej Afryce rozwiązany zostanie problem przeludnienia Półwyspu Apenińskiego. Wojna włosko-turecka wywarła wpływ na sytuacje międzynarodową. Osłabienie Turcji doprowadziło do wybuchu I wojny bałkańskiej, a w konsekwencji do zmiany konfiguracji politycznej w tamtym rejonie. Rozdział 12 ZBIGNIEW KWIECIEŃ NARODZINY MOCARSTWA NA DALEKIM WSCHODZIE JAPONIA W LATACH 1894-1915 Jedynym państwem azjatyckim, które na przełomie XIX i XX stulecia nie tylko ocaliło swą niepodległość i suwerenność, ale zdobyło pozycje równorzędnego partnera mocarstw światowych, była Japonia. Rola odgrywana przez to cesarstwo w naszym stuleciu aż po dzień dzisiejszy wymaga przedstawienia jego drogi ku mocarstwowości. Wyspiarskie państwo, które na paryskiej konferencji pokojowej 1919 roku oficjalnie uznano za jedno z czołowych mocarstw świata, jeszcze dwa pokolenia wcześniej nie utrzymywało prawie żadnych kontaktów ze światem zewnętrznym i żyło w ustroju politycznym i społecznym ukształtowanym w początkach XVII wieku. Poprzez izolację jego władcy starali się uratować kraj przed podbojem przez któreś z mocarstw europejskich. W połowie XIX stulecia, w wyniku rozciągnięcia systemu kolonialnego na większość obszarów azjatyckich, izolacja przestała być skuteczną, a zarazem możliwą formą obrony. Rok 1854 przyniósł
początek „otwarcia" Japonii; eskadra amerykańskiej marynarki wojennej dowodzona przez komandora Matthew Perry'ego wtargnęła na wody japońskie. Przekazanie przez jej dowódcę władzom w Edo (dzisiejsze Tokio) projektu traktatu handlowego było pierwszym wyłomem w .japońskim murze". Układ pomiędzy Japonią i Stanami Zjednoczonymi podpisano w 1858 roku. W ciągu czterech lat pomiędzy tymi wydarzeniami podobne traktaty o otwarciu portów dla swych statków i nawiązaniu stosunków dyplomatycznych podpisały z Japonią Wielka Brytania, Rosja, Holandia, a później również kilka innych państw. Trzeba wyraźnie stwierdzić, że umowy te zostały na stronie japońskiej wymuszone groźbami użycia siły. W ten sposób egzekwowano też ich przestrzeganie. Na początku lat sześćdziesiątych XIX wieku okręty „partnerów" kilkakrotnie ostrzelały japońskie porty i nadbrzeżne fortyfikacje, by przyspieszyć podpisanie porozumień lub zapewnić bezpieczeństwo swych obywateli przybywających do Japonii, w której narastały uczucia wrogości wobec „zamorskich barbarzyńców". Były one zresztą zupełnie zrozumiałe.
Błyskawicznie zmiany w położeniu państwa wywołały różne reakcje wśród jego elit rządzących. Koncepcje zakładające powrót do okresu izolacji nie miały szerszego poparcia. Bardzo popularne stały się natomiast hasła szybkiego unowocześnienia państwa. Ich zwolennicy nie byli jednak zgodni co do celu tych zmian. Początkowo większość z nich sądziła, że po prostu umożliwi to pozbycie się z kraju intruzów. Stopniowo zwyciężyła tendencja do unowocześnienia państwa w celu uznania go przez mocarstwa europejskie i Stany Zjednoczone za „cywilizowane". To zaś miało je ocalić przed podbojem kolonialnym lub stopniowym uzależnianiem, co dotknęło Indie, kraje Azji Południowo-Wschodniej i sąsiednie Chiny. Zwolennicy reform — cześć wielkich feudałów, zależnych od nich samurajów oraz mieszczaństwo z dużych miast — wystąpili przeciw istniejącemu systemowi rządów zwanemu bakufu, czyli „rządu pod namiotem", co oznaczało władzę wojskowych. Cesarz pełnił w tym ustroju funkcje symboliczne, głównie religijne, a w jego imieniu rządził shogun (szogun) — dowódca sił zbrojnych. System ten na Zachodzie nazwano szogunatem. Władza ta sprawowana była od początku XVII wieku przez szogunów z rodu Tokugawa, a i dawniej miała charakter dynastyczny. Reformatorzy, oskarżając szogunat o niezdolność do obrony kraju przed wtargnięciem „białych barbarzyńców", wzywali do przywrócenia realnej władzy cesarskiej. Gdy na tron miał wstąpić nowy władca, Mutsuhito, rozpoczęli wojnę domową przeciw szogunowi i jego zwolennikom pod hasłem: „Czcić cesarza — wypędzić barbarzyńców!" W 1868 roku, po zniesieniu szogunatu, cesarz Mutsuhito oficjalnie objął pełnię władzy. On sam i jego doradcy, arystokratyczni reformatorzy, trzeźwo oceniali sytuację państwa. Odrzucając hasła antycudzoziemskie, rozpoczęli tak zwaną Restaurację Meiji — takie bowiem imię zgodnie z tradycją przyjął wstępując na tron Mutsuhito i tak nazwano okres jego panowania, czyli lata 1868— 1912. Meiji oznacza „oświecony rząd", a wybór tej nazwy miał okazać się nader trafny. Pod hasłem przywrócenia władzy cesarzowi konsekwentnie przebudowano ustrój polityczny i gospodarczy państwa, wzorując się na wybranych krajach Zachodu. Japonia stała się
monarchią konstytucyjną i parlamentarną z bardzo silną pozycją cesarza i rządu. Konstytucja z 1889 roku wzorowana była na pruskiej, ale w Japonii nie istniała przecież tradycja wpływu szerszych warstw społeczeństwa na rządy. Stworzona szybko armia czerpała wzory z Francji, a następnie z Prus. Marynarka wojenna — z Wielkiej Brytanii. Administrację państwa oparto na centralistycznych wzorach francuskich. Rząd zakładał liczne fabryki, głównie włókiennicze, oraz stocznie, odsprzedając je potem prywatnym przedsiębiorcom. Realizacja tego programu, w której z tradycyjną dyscypliną uczestniczyło wyzwolone z systemu feudalnego i kształcone według wzorów francuskich społeczeństwo, zmieniała stopniowo Japonię w państwo nowoczesne, a w każdym razie spełniające warunki, by za takie zostało uznane. 1 Niemniej jego suwerenność ograniczały nierównoprawne traktaty z lat 1854 1870. Najprostszym sposobem zmiany tego stanu rzeczy było, zdaniem większości reformatorów, zdobycie wobec któregoś z państw Azji pozycji podobnej do zajmowanej przez Wielką Brytanię bądź Rosję. Japonia, według tego rozumowania, by nie znaleźć się pod panowaniem kolonialnym któregoś z państw Zachodu, musiała sama stać się mocarstwem kolonialnym. Szczęściem cesarstwa było już to, że w okresie jego przymusowego „otwierania" żadne z mocarstw po prostu nie było w stanie go podbić. Stany Zjednoczone pogrążone były wówczas w konflikcie wewnętrznym, który doprowadził do wojny secesyjnej, Rosja leczyła rany po wojnie krymskiej, Francja podbijała Indochiny, Wielka Brytania tłumiła powstanie sipajów w Indiach, a Prusy jednoczyły Niemcy. Wszystko to dało czas na okrzepnięcie nowego ustroju i na stworzenie programu mocarstwowego. Już w czasie sporów o kierunek reform jako argument na rzecz modernizacji przytaczano konieczność podboju Korei, czego Japonia po raz ostatni próbowała w końcu XVI wieku. To zaś oznaczało konflikt z Chinami, których cesarze od stuleci byli lennymi zwierzchnikami Półwyspu Ciszy Poranka. Konflikt z Państwem Środka rozpoczął się już w latach siedemdziesiątych, gdy reformująca się Japonia dokonała aneksji wysp Riukiu. Władcy tego archipelagu, rozciągniętego między japońską wyspą Kiusiu i chińskim Tajwanem (Formozą), płacili dotąd lenno cesarzom obu tych państw. W 1871 roku rozbitkowie ze statku z tych wysp zostali zabici na wybrzeżu Tajwanu przez jeden ze szczepów żyjących w niedostępnych rejonach tego kraju na poziomie epoki kamiennej. Chińscy piraci z Tajwanu dokonywali w owych latach napadów na jedną z wysp archipelagu Riukiu. Rząd japoński wykorzystał te tragiczne incydenty do wysłania na Tajwan w kwietniu 1874 roku ekspedycji karnej. Desant około czterech tysięcy żołnierzy, przywieziony na kilku okrętach, wylądował na Tajwanie, spalił osady tubylców i starł się z przysłanymi z kontynentu wojskami chińskimi. Dzięki pośrednictwu brytyjskiemu w 1874 roku podpisano w Pekinie porozumienie, na mocy którego Japonia otrzymała odszkodowanie za śmierć rozbitków i napady piratów. Najważniejsze było owo odszkodowanie oznaczające bezpośrednie uznanie suwerenności japońskiej nad wyspami Riukiu. W 1879 roku zostały one włączone do Japonii pomimo protestów chińskich. Stosunki Japonii z Chinami zaczęły się układać pod znakiem militarnej i politycznej przewagi japońskiej.
Japonia wytyczyła północne granice, regulując stosunki z Rosją, której flota już w latach sześćdziesiątych urządziła sobie tymczasowy postój na japońskich Wyspach Cuszimskich w Cieśninie Koreańskiej. Wycofano ją dopiero po protestach brytyjskich. W 1875 roku w zamian za rezygnację Japonii z próby zasiedlenia i aneksji południowego Sachalinu Rosja uznała całe Wyspy Kurylskie za posiadłość japońską. Sukcesy w polityce wobec Chin zachęciły japońską elitę rządzącą do ekspansji w Korei. Pozwoliło to na odwrócenie uwagi społeczeństwa od napięć wewnę131 trznych, wywołanych pierwszymi wystąpieniami na rzecz uchwalenia konstytucji, gwarantującej swobody obywatelskie, oraz postawą części samurajów, pragnących natychmiastowego podboju sąsiedniego półwyspu. We wrześniu 1875 roku japońska flota złożyła nieproszoną wizytę na wodach koreańskich koło wyspy Kanghwa-do u ujścia rzeki Kań na zachodnim brzegu Korei. Po ostrzelaniu statków przez koreańskie forty Japończycy wylądowali i utworzyli na wyspie przyczółek. W grudniu japońska misja dyplomatyczna rozpoczęła w Seulu rozmowy na temat zakończenia incydentu i w lutym 1876 roku doprowadziła do podpisania układu o przyjaźni. W celu zastraszenia Koreańczyków dwa okręty wiozące tę misję zostały pomalowane tak, by sprawiały wrażenie ciężkich jednostek wojennych. Podpisany na wyspie Kanghwa-do układ uzupełniono wkrótce traktatem handlowym. W stolicy Korei Seulu miała działać odtąd japońska misja dyplomatyczna, a porty Pusan, Czemulpo (Inczhon) oraz Wonsan otwarto dla bezcłowego handlu japońskiego, dopuszczając przy tym do obiegau japońską walutę. Strefy te posiadały status eksterytorialności. W układzie nie było ani słowa o chińskim zwierzchnictwie nad Koreą. Japonia narzuciła więc słabemu sąsiadowi porozumienie na takich samych warunkach, jakie niedawno jej podyktowały mocarstwa kolonialne i o których zniesienie stale zabiegała. Podobny projekt porozumienia przedstawił rząd w Tokio Chinom w latach 1879—1881, obiecując w zamian nawet zwrot części wysp Riukiu, lecz bez powodzenia. Dowodziło to, że sukcesy w polityce kontynentalnej mogło zapewnić Japonii tylko użycie siły lub jej groźba. W 1882 roku doszło w Seulu do antyjapońskich rozruchów wywołanych arogancją i brutalnością, z jaką zachowywali się uprzywilejowani Japończycy: kupcy, marynarze i rybacy. Tłum spalił budynek japońskiego poselstwa. Tokio zareagowało w sposób mocarstwowy — demonstracją floty i wysadzeniem desantu koło Czemulpo (Inczhon). Podpisany w tym mieście układ zapewnił Japonii odszkodowanie, a jej poddanym większą swobodę poruszania się po Korei. Zaniepokojone rozwojem wydarzeń Chiny wysłały do Seulu oddział wojska, by przypomnieć o swym zwierzchnictwie nad Półwyspem Koreańskim. Rządy w Korei przejęła prochińska grupa arystokratów z rodu Min, krewnych królowej. Władający dotychczas krajem regent Taewongun, ojciec króla Kozonga, wywieziony został do Chin. Chińskim rezydentem w Seulu został Yuan Shikai (Juan Szy-kai). Zaczął on energicznie popierać nastawione antyjapońsko ugrupowania konserwatywne, które raziły przeprowadzane w wyspiarskim cesarstwie reformy. Koreańscy zwolennicy takich właśnie przemian zaczęli szukać poparcia w Tokio. Stanowili stronnictwo skupione wokół rywalizującego z rodziną królowej rodu Kim. Japończycy bardzo szybko udzielili im poparcia w formie typowej dla stosunków Japonii ze słabymi krajami azjatyckimi po 1868 roku. Nocą z 4 na 5 grudnia 1884
roku spiskowcy, wsparci przez żołnierzy japońskich z ochrony poselstwa, opanowali pałac królewski, zabili wielu doradców króla i uprowadzili samego monarchę. Wywołało to reakcję garnizonu chińskiego i gwałtowne wystąpienie ludności. Japońscy dyplomaci ze swą eskortą i przywódcy spisku z Kim Ok-kiunem na czele zbiegli do Czemulpo (Inczhon), gdzie wkrótce wylądował kolejny desant japoński. Tym razem rokowania bilateralne w sprawie Korei odbyły się pomiędzy Japonią a Chinami, którym Korea nominalnie podlegała. 18 kwietnia 1885 roku w Tianjinie (Tientsinie) przedstawiciele stron Hirobumi Ito i Li Hongzhang (Li Hung-czang) podpisali konwencję mającą regulować stosunki obu krajów z Koreą. Zdecydowano, że wszystkie obce siły zostaną z niej wycofane i że żadne z państw nie będzie przysyłać instruktorów wojskowych do armii koreańskiej. W razie zagrożenia ładu i spokoju w Korei strony mogły wysłać korpusy interwencyjne, jednak po uprzednim wzajemnym powiadomieniu o takiej decyzji. Zastrzeżono przy tym, iż stan liczebny wojsk interwencyjnych obu sygnatariuszy musi być równy. W układzie nie wspominano jednak o zwierzchności chińskiej nad Koreą, co zostało zinterpretowane w Tokio jako chińska rezygnacja z wpływów na Półwyspie Koreańskim. W ciągu następnych dziesięciu lat Korea stała się widownią walki o wpływy między Japonią i Chinami, do których dołączyła wkrótce Rosja, pragnąca uzyskać dla swej floty dalekowschodniej bazy w nie zamarzającym porcie. Na rosyjską sugestię w tej sprawie wskazującą Zatokę Songczhon (Port Łazariewa) zareagowała ostro Wielka Brytania, której okręty zajęły wyspy Komun-do (Port Ha-milton) i wycofały się z nich dopiero po rezygnacji Petersburga z planów koreańskich. Yuan Shikai (Juan Szy-kai) szybko objął faktyczną władzę w Korei. Pod jego wpływem rząd tego kraju odrzucał japońskie projekty pomocy technicznej i organizacyjnej. Jednocześnie zgadzał się na budowę połączeń telegraficznych z Chinami i udzielał ulg coraz aktywniejszym na rynku koreańskim chińskim kupcom. Wobec wyraźnego przegrywania w Korei rywalizacji ekonomicznej strona japońska postanowiła przenieść tę walkę w strefę, w której dysponowała przewagą. Kilkadziesiąt lat wcześniej niemiecki teoretyk wojskowości Karl von Clause-witz napisał, że wojna jest formą polityki prowadzonej innymi środkami. Japońscy reformatorzy naśladowali Prusy nie tylko w organizacji armii. Potrzebowali jedynie pretekstu do rozpoczęcia wojny o Koreę. Pretekstem tym było powstanie chłopskie w południowych i środkowych prowincjach. Wywołała je prowadzona od kilkudziesięciu lat działalność sekty religijnej tonghak (nauka wschodnia). W sferze religijnej była to mieszanina wierzeń buddyjskich, konfucjańskich i taoistycznych z elementami chrześcijaństwa i głęboko zakorzenionego na koreańskiej wsi szamanizmu. Krwawe represje nie stłumiły ruchu, który stał się wyrazem antyfeudalnych nastrojów na wsi. W latach siedemdziesiątych doszły do tego hasła antycudzoziemskie. W 1893 roku wybuchło powstanie — być może nawet inspirowane przez Japonię jako dogodny pretekst do interwencji. Władze koreańskie nie były w stanie szybko stłumić ruchu i —jak zwykle w podobnych wypadkach — odwołały się do pomocy chińskiej. Yuan Shikai (Juan Szy-kai) i Li Hongzhang (Li Hung-czang) uznali to za okazję do umocnienia wpływów Pekinu w Korei. Wiosną 1894 roku powiadomiono rząd japoński o zamiarze wysłania wojsk
do Korei i wycofania ich natychmiast po przywróceniu porządku. Stworzyło to sytuację bardzo dogodną dla polityków w Tokio. Nastroje antychiń-skie zostały już bowiem rozbudzone w Japonii wskutek śmierci Kim Ok-kiuna. Ten przebywający od 1884 roku w Tokio przywódca nieudanego spisku reformatorów koreańskich został zgładzony w wyniku zręcznej akcji wywiadu dworu seul-skiego. Działający wśród emigrantów agenci zwabili Kima do Szanghaju, gdzie został zastrzelony. Władze chińskie wydały zwłoki rządowi koreańskiemu. Tam wykonano na nich tradycyjną barbarzyńską „egzekucje", zabójcę zaś hojnie wynagrodzono. Atmosfera w Japonii została więc rozgrzana i mało kto zwrócił uwagę, że rząd japoński uznał ten incydent — po wymianie ostrych not — za dotyczący tylko Chin i Korei. Prasa światowa poświęcała sporo uwagi tym dramatycznym wydarzeniom i czytelnicy zapamiętali zapewne głównie to, że Japończycy mieli powód do wyrażenia swego oburzenia wobec Chin. Tak więc docierające do Korei w początkach czerwca 1894 roku morzem i lądem wojska chińskie napotkały stacjonujące tam bądź przybywające oddziały japońskie. W Tokio ogłoszono utworzenie pierwszej w dziejach Japonii Kwatery Głównej Armii i Floty. Już w czerwcu znalazło się w Korei trzy tysiące żołnierzy chińskich, a sześć razy tyle japońskich. Podobna proporcja utrzymała się później. Japonia dążyła do szybkiego zwycięstwa, gdyż zbyt duża koncentracja sił przeciwnika mogła uniemożliwić sukces. Starano się działać metodą faktów dokonanych. 23 lipca 1894 roku oddział japoński opanował pałac królewski w Seulu. Powołano rząd, na którego czele stanął Taewongun, nienawidzący Chin od czasu pozbawienia go władzy w 1882 roku. Ogłosił on program reform, których żądała w specjalnej nocie strona japońska. Cyniczną prośbę o ich poparcie skierowano do Pekinu. 25 lipca 1894 roku zespół krążowników japońskich admirała Tsuboi Kozo zaatakował na wodach koreańskich chińskie jednostki wojenne i handlowe. Najgłośniejszym echem odbiło się w świecie zatopienie w zatoce Asan należącego do indyjsko-chińskiej linii żeglugowej statku „Kowshing" płynącego pod banderą brytyjską i wiozącego chińskich żołnierzy. Japoński krążownik „Naniwa" pod dowództwem komandora-porucznika Heihachiro Togo zatopił „Kowshinga" i nie przerwał ognia, nawet gdy na powierzchni morza pływali już tylko rozbitkowie. Wojna była więc w toku, gdy 28 lipca 1894 roku poseł japoński Keisuke Otori wymusił na królu Korei edykt o zrzuceniu zwierzchnictwa chińskiego, a następnie o wypowiedzeniu Chinom wojny i zwróceniu się o pomoc do Japonii. Już 29 lipca została stoczona pierwsza bitwa, gdy chińskie zgrupowanie generała Je starło się z siłami generała Yoshimasy Oshimy. Stało się to pod Asan i zapoczątkowało serię japońskich zwycięstw. Bitwa, mimo prawie równych sił, zakończyła się odwrotem, a raczej ucieczką wojsk chińskich. Oficjalnie Japonia wypowiedziała Chinom wojnę l sierpnia 1894 roku. Wobec opanowania przez stronę japońską południowej i środkowej Korei — tej ostatniej w wyniku zwycięstwa pod Asan — przesuwające się powoli od granicy wojska chińskie skupiły się w rejonie Phenianu (Fenianu). Blokowały przez to przeciwnikowi drogę ku rzece Yalu (Jalu) oddzielającej Koreę od Chin. W dniach 15 i 16 września rozegrała się pod Phenianem
(Fenianem) bitwa, w której japoński generał Michitsura Nożu pokonał przeciwnika. Zadecydowała o tym nieznajomość nowoczesnej taktyki wojennej dowódców wojsk chińskich. Chiński generał Tso zajął bowiem pozycje, które można było ostrzeliwać z nie obsadzonych przez jego wojska wzgórz. Odwaga chińskich żołnierzy nie mogła zmienić losów bitwy. Pierwsza bitwa morska została stoczona przez obie floty niemal równocześnie z klęską chińską pod Phenianem (Fenianem). 17 września 1894 roku u ujścia rzeki Yalu (Jalu) znalazł się eskortujący morskie transporty wojsk chińskich zespół admirała Ting Żu-czanga złożony z dwóch pancerników, dziewięciu krążowników różnych klas i kilku jednostek lekkich. Zaatakował go zespół japoński pod dowództwem wiceadmirała Sukeyasu Ito liczący w sumie siedem krążowników różnych klas i jeden stary pancernik oraz trzy jednostki lżejsze. Dzięki nowoczesnej taktyce, opartej na manewrze i sile ognia, zwycięstwo odnieśli Japończycy. Dowódca chiński wciąż hołdował starej taktyce taranowania i ufał w potęgę pancerzy swych okrętów, a także w większy kaliber dział. W wyniku całodziennej walki zatopiono pięć krążowników chińskich, a dwa pancerniki uszkodzono. Japończycy mieli tylko jeden uszkodzony krążownik. Gdyby wszystkie chińskie pociski wybuchały, z pewnością straty japońskie byłyby większe. Skorumpowani urzędnicy, zajmujący się ich zakupem w Europie, często „nie dostrzegali" jednak wad importowanej broni i amunicji. Panowanie na wodach koreańskich i północnochińskich przeszło w ręce japońskie. Ocalałe chińskie okręty schroniły się w bazie Weihai (Weihaiwei) na półwyspie Shandong (Szantung), admirał Ting odznaczył zaś między innymi dowodzącego jednym z pancerników Phila McGriffina za odwagę. Nie mogło to już jednak przeszkodzić napływającym do Korei wojskom japońskim. Zgrupowane w l Armię pod dowództwem marszałka Aritomo Yamagaty zwycięskie siły japońskie przekroczyły w końcu października graniczną rzekę Yalu (Jalu), łamiąc przy tym słaby opór chiński. Równocześnie na półwyspie Liao-dong (Liaotung) na wschód od Portu Artura wylądowała japońska 2 Armia marszałka Iwao Oyamy. Utworzona została w Japonii już podczas wojny i miała za zadanie opanować Port Artura siłami swych dwudziestu ośmiu tysięcy żołnierzy. Twierdzy tej oraz portu broniło około piętnastu tysięcy Chińczyków, obsadzając dwadzieścia dwa forty z osiemdziesięcioma działami produkcji niemieckiej. Najsłabsze z nich rozlokowane były jednak od strony lądu. Poza tym w mieście i twierdzy była panika, która ogarnęła także wojsko, szczególnie po klęsce floty chińskiej u ujścia Yalu (Jalu). Nie słuchano rozkazów Kung Czao-ju, cywilnego urzędnika, który zgodnie z chińską tradycją został dowódcą. Zresztą Kung Czao-ju zbiegł w połowie listopada na jednym z okrętów do Weihai (Weihaiwei). 20 listopada wojska japońskie rozpoczęły ostrzał Portu Artura. Szturm nastąpił w dwa dni później i od razu przyniósł sukces atakującym. 22 listopada Port Artura znalazł się w japońskich rękach. Straty japońskie wynosiły około pięciuset zabitych i rannych. Miało to tragiczne następstwa dla ludności chińskiej. Zdobywcy pozbawili bowiem życia ponad dwa tysiące chińskich mieszkańców miasta. Później tłumaczyli to furią żołnierzy po znalezieniu zmasakrowanych ciał wziętych do niewoli Japończyków. Już w listopadzie 2 Armia ruszyła w głąb Mandżurii i wzdłuż
wybrzeża na północny zachód. Dowództwo objął generał Nożu, zastępując marszałka Yamagatę. Do początków stycznia 1895 roku opanowała ona południe Mandżurii, na wybrzeżu zaś zajęła Haiczeng, co otwierało jej drogę na Pekin. Punkt ciężkości działań przeniósł się na półwysep Shandondg (Szantung), gdzie w Weihai (Weihaiwei) schroniły się okręty admirała Tinga. W dniach 20—25 stycznia wylądowała na zachód od tego portu japońska nowo utworzona 3 Armia. Dowodził nią marszałek Oyama dysponujący dwudziestoma pięcioma tysiącami żołnierzy i sześćdziesięcioma działami. Od strony morza Weihai (Weihaiwei) zablokowane zostało przez główne siły floty japońskiej. Twierdzy broniło siedemdziesiąt pięć tysięcy żołnierzy chińskich, którzy mieli wsparcie dział dwu pancerników, trzech krążowników i mniejszych jednostek stojącej w porcie floty admirała Tinga. Od 30 stycznia trwał ostrzał twierdzy i portu, w początkach zaś lutego torpedowce dowodzone przez znanego z zatopienia „Kowshinga" komandora Heihachiro Togo wtargnęły do zatoki Weihai (Weihaiwei), posyłając przy tym na dno oba chińskie pancerniki i kilka mniejszych jednostek. 12 lutego admirał Ting poprosił admirała Ito i marszałka Oyamę o zgodę na kapitulację twierdzy z prawem wyjścia dla garnizonu i otrzymawszy ją popełnił samobójstwo. Kapitulacja nastąpiła 13 lutego 1895 roku. Japonia przyjęła składane już od listopada chińskie propozycje rozmów pokojowych, gdyż pokonani musieli teraz zaakceptować warunki zwycięzcy. Od l lutego przebywali już w Hiroszimie chińscy delegaci, lecz pod pozorem zbyt niskiej ich rangi strona japońska odwlekała początek rozmów do 18 marca. Przybył wówczas Li Hongzhang (Li Hung-czang) jako nowy pełnomocnik rządu Chin. Teraz rząd japoński w trakcie rokowań odmówił zgody na zawieszenie broni, chcąc przed zawarciem pokoju zdobyć Tajwan i Wyspy Rybackie (Peskadory). 20—24 marca 1895 roku flota japońska zajęła Peskadory. 24 marca japoński nacjonalista, pragnący zerwania rokowań i pełnego zwycięstwa nad Chinami, dokonał zamachu na Li Hongzhanga (Li Hung-czanga), lekko go raniąc. Aby zatrzeć fatalne wrażenie, 30 marca rząd japoński podpisał w Shimonoseki, dokąd przeniesiono rokowania, rozejm kończący działania wojenne. Rana Li okazała się niegroźna i rozmowy można było kontynuować. 17 kwietnia 1895 roku podpisany został w l Shimonoseki układ pokojowy. Jego główne postanowienia przewidywały: uznanie przez Chiny (lecz nie przez Japonie) niepodległości Korei, odstąpienie przez Chiny Japonii półwyspu Liaodong (Liaotung) oraz Tajwanu i Wysp Rybackich (Peskadorów), wypłatę przez Chiny kontrybucji wartości trzystu sześćdziesięciu milionów jenów, a do czasu jej spłacenia Weihai (Weihaiwei) pozostawało pod japońską okupacją. Wiele portów i miast chińskich otwarto dla japońskiego handlu. Tym samym Japonia stawała się jednym z mocarstw „traktatowych" w stosunku do Chin, formalnie dorównując potęgom zachodnim. Już w lipcu 1894 roku pierwsze z nich — Wielka Brytania — zawarło z nią układ znoszący jurysdykcję konsularną nad obywatelami brytyjskimi w Japonii, czyli poddający ich sądownictwu japońskiemu. Było to swego rodzaju nagrodą za japońską gwarancję bezpieczeństwa Szanghaju podczas wojny, gdyż w mieście tym koncentrowały się brytyjskie interesy
handlowe w Chinach. Ponadto ekspansja Japonii na kontynencie czyniła z niej wroga Rosji, skłóconej z Wielką Brytanią o azjatyckie strefy wpływów. Japońskie sukcesy zaalarmowały jednak Rosję, pragnącą zdominować te właśnie obszary, na które ostrzyła sobie zęby Japonia. Petersburg mógł liczyć na poparcie sprzymierzonej z nim od niedawna Francji i Niemiec. Te ostatnie gotowe były wspierać Rosję w Azji, by odwrócić jej uwagę od spraw europejskich i osłabić sojusz z Francją. Ponadto Niemcy miały własne ambicje mocarstwowe na Dalekim Wschodzie. 23 kwietnia nastąpiła więc tak zwana trójinterwencja: ambasadorowie trzech wspomnianych mocarstw złożyli rządowi japońskiemu noty, domagając się „w interesie pokoju" rezygnacji z półwyspu Liaodong (Liaotung) i poszanowania rzeczywistej niepodległości Korei. Utrzymane one były (z wyjątkiem niemieckiej) w tonie życzliwej rady, lecz koncentracja dwudziestu dwóch okrętów (w tym dziewiętnastu rosyjskich) nadała im charakter ultimatum. Wobec braku oznak poparcia, szukanego w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, rząd japoński ustąpił i 7 maja minister spraw zagranicznych hrabia Munemitsu Mutsu powiadomił uczestników trójinterwencji o rezygnacji z Liaodongu (Liao-tungu). Do jesieni 1895 roku flota i armia japońska opanowały Tajwan, o którym w notach mocarstw nie było mowy. By powetować sobie rezygnację z Liaodongu (Liaotungu), Japonia podniosła Chinom kontrybucję. Skuteczność mocarstwowej polityki Japonii wynikała głównie z sukcesu w przekształceniu się z państwa feudalnego w nowoczesne i szybko się industriali-zujące. Tradycje samurajskie ułatwiły jej stworzenie nowoczesnej armii i floty, a prawie całkowita jednorodność etniczna ludności pozwoliła szybko wytworzyć poczucie patriotyzmu. Tego wszystkiego zabrakło Chinom, a zrozumienia epoki — elitom Korei. Kolejnym przeciwnikiem stała się dla Japonii Rosja, dążąca do opanowania Mandżurii i Korei. Już latem 1895 roku dało się to odczuć w sprawach koreańskich, które rząd japoński uważał za równoznaczne z wewnętrznymi. Król Ko137 zong pod wpływem królowej Min zdymisjonował wówczas projapońskich doradców i zażądał od Japonii ewakuacji jej garnizonów z terytorium koreańskiego. Japoński poseł w Seulu generał Góro Miura zareagował w sposób mało dyplomatyczny. Poparł stronnictwo projapońskie, które 8 października tego roku dokonało zamachu stanu. Przy pomocy japońskich wojskowych opanowano pałac królewski, pozbawiając życia królową wraz ze służbą i doradcami. Generał Miura osobiście wziął króla pod protekcję i umieścił w poselstwie japońskim. 11 marca 1896 roku Kozong zbiegł do ambasady rosyjskiej i odwołał swe edykty wydane pod „opieką" Miury. Dopiero w maju doszło — przy udziale Rosji — do porozumienia, na mocy którego król powrócił do pałacu, a Japonia uznała nominowany przezeń rząd w zamian za prawo posiadania w Seulu oddziału dwustu żołnierzy do ochrony swego przedstawicielstwa. Następnie oba mocarstwa uzgodniły, iż na terenie Korei będą utrzymywały równe liczebnie niewielkie oddziały wojskowe. W lipcu 1897 roku podczas wizyty w Rosji marszałka Yamagaty zawarto kolejny układ o prawach do udzielania Korei pożyczek. Jego tajne klauzule przewidywały jednak prawo obu
sygnatariuszy do wysyłania wojsk do tego kraju po wzajemnym poinformowaniu się o tym. Przypominało to japońsko-chiński układ z Tianjinu (Tientsinu) z 1885 roku. W latach 1896—1898 pozycja Rosji w Mandżurii znacznie się wzmocniła. Układy z Chinami dotyczące sojuszu wojskowego i budowy Kolei Wschodnio-chińskiej dały jej faktyczną kontrolę nad Mandżurią z prawem posiadania tam garnizonu wojskowego. Jedyną rekompensatą z jej strony było porozumienie z 25 kwietnia 1898 roku, w którym Rosja zgodziła się na opuszczenie Korei przez swych doradców finansowych i na desinteressement w sprawie japońskiej dominacji handlowej w tym kraju. Budowę rosyjskiej bazy w wydzierżawionym od Chin Porcie Artura i okupację całej Mandżurii przez wojska carskie podczas tłumienia w 1900 roku powstania bokserów odebrano w Japonii jako dążenie Rosji do zamknięcia tej części Państwa Środka dla handlu i inwestycji państw trzecich. Już od roku 1898 działała w Rosji grupa przedsiębiorców zaangażowanych w eksploatację lasów na północy Korei. Jej przywódca Aleksandr Biezobrazow założył Wschodnioazjatycką Kompanię Przemysłową. Popierający go wyżsi urzędnicy i wojskowi rosyjscy zainteresowali cara Mikołaja II ekspansją w tym regionie. W 1903 roku Biezobrazow był już sekretarzem stanu. Dla wschodnich kresów rosyjskich powołano odrębne Namiestnictwo Dalekiego Wschodu, na którego czele stanął admirał Jewgienij Aleksiejew. Jego szerokie pełnomocnictwa administracyjne, wojskowe i dyplomatyczne wskazywały, że w grę wchodził nie tylko rosyjski Daleki Wschód. Jako warunek wycofania wojsk z Mandżurii rząd rosyjski zaproponował Chinom zgodę na utworzenie tam odrębnej strefy zastrzeżonej dla Petersburga. Wywołało to protesty Japonii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych oraz przyspieszyło zawarcie brytyjsko-japońskiego układu sojuszniczego w 1902 roku. W razie wojny któregoś z sygnatariuszy z którymś z państw w Azji Wschodniej druga strona miała zachować życzliwą neutralność. W wojnie z kilkoma państwami — udzielić mu pomocy zbrojnej. Lata 1902—1903 to okres gorączkowej wymiany propozycji i kontrpropozycji w sprawach koreańskich pomiędzy Tokio i Petersburgiem. Po stronie rosyjskiej dominowały nastroje agresywne. Wierzono w miażdżącą przewagę nad konkurentem, którego w razie potrzeby można pokonać w krótkiej „wojence". Jesienią 1903 roku kolejna rosyjska propozycja mówiła o uznaniu Mandżurii za wyłączną strefę wpływów Rosji i podziale Korei na strefy wpływów obu stron rozgraniczone wzdłuż trzydziestego dziewiątego równoleżnika. W tym czasie rząd japoński był już jednak zdecydowany na użycie siły i czynił odpowiednie przygotowania. Gdy w początkach lutego 1904 roku strona rosyjska sformułowała bardziej pojednawcze propozycje, było już za późno. 5 lutego Japonia zerwała stosunki dyplomatyczne z Rosją, a jej flota opuściła macierzyste porty. Następnego dnia rosyjskie wojska z Mandżurii wkroczyły do Korei, by podjąć akcję zaczepną w razie pojawienia się sił japońskich na północ od trzydziestego ósmego równoleżnika, tego samego, który stał się tak głośny w czterdzieści pięć lat później. W nocy z 9 na 10 lutego 1904 roku japońskie kontrtorpedowce wtargnęły do bazy rosyjskiej w Porcie Artura i ciężko uszkodziły dwa pancerniki oraz jeden krążownik. Inny zespół
japoński zaatakował w Czemulpo (Inczchon) i zmusił do samozatopienia wskutek ciężkich uszkodzeń rosyjski krążownik i ka-nonierkę. Podobnie jak dziesięć lat wcześniej, wypowiedzenie przez Japonię wojny nastąpiło po jej faktycznym rozpoczęciu, 10 lutego 1904 roku. Do kwietnia działania lądowe ograniczały się do przerzucania wojsk japońskich do neutralnej Korei, gdzie znajdowała się l Armia dowodzona przez generała Tamesadę Kurokiego. Próba sił odbywała się na morzu. Flota japońska dowodzona już przez wiceadmirała Heihachiro Togo dysponowała poważną siłą. W jej skład wchodziło siedem okrętów liniowych, dwadzieścia pięć krążowników różnych klas, osiemnaście kontrtorpedowców i siedemdziesiąt osiem torpedowców oraz dziewiętnaście kanonierek. Rosyjskie siły morskie na Dalekim Wschodzie posiadały siedem okrętów liniowych, czternaście różnej klasy krążowników, dwadzieścia pięć kontrtorpedowców, osiemnaście torpedowców i dziewięć kanonierek. Skupione były głównie w Porcie Artura, a dowodził nimi wiceadmirał O. A. Starek. Jego bierna postawa sprawiła, że eskadra pozostawała w bazie aż do przejęcia w marcu dowództwa przez wiceadmirała Stiepana Makarowa. Ten energiczny dowódca zginął jednak już 13 kwietnia, gdy jego okręt flagowy, pancernik „Pietropawłowsk", zatonął na minie, powracając do bazy z jednego z wypadów. Jego następca kontradmirał Witthoft był równie biernyjak Starek. Do sierpnia obie strony prowadziły głównie działania minowe i tylko rosyjski zespół krążowników z Władywostoku dokonywał wypadów na wody japońskie. 139 Tymczasem ożywiły się działania na lądzie, l maja japońska l Armia zepchnęła do Mandżurii z koreańskiego brzegu Yalu (Jalu) rosyjską osłonę Ciulen-czengu. Wobec przewagi sił japońskich w liczbie żołnierzy i dział nie był to sukces imponujący, lecz odniesiono go po raz pierwszy nad białym człowiekiem. Między 4 i 18 maja wylądowały na Półwyspie Liaodong (Liaotung) kolejne armie japońskie: 2 — dowodzona przez generała Yasukatę Oku, 3 — pod dowództwem generała Maresuke Nogi i 4 — generała Kitena Nożu. Dwie pierwsze zablokowały wkrótce Port Artura od strony lądu, a generał Nożu dołączył do walczącej już w Mandżurii l Armii. 2 Armia powstrzymała 14—15 czerwca próbę odblokowania Portu Artura przez nadchodzący z północy rosyjski l Korpus Syberyjski. Następnie także pomaszerowała do Mandżurii. Aby ocalić swą flotę od zniszczenia w oblężonym Porcie Artura, wiceadmirał Witthoft wyprowadził jaz niego 10 sierpnia i starł się na Morzu Żółtym z japońską eskadrą o równej sile. Rosyjski dowódca poległ na pokładzie swego okrętu flagowego, który dotarł do dzierżawionego przez Niemcy portu Quingdao (Tsing-tao). Pozostałe rosyjskie okręty liniowe zawróciły do Portu Artura, co samo w sobie oznaczało zwycięstwo japońskie. Mająca współdziałać z zespołem Wittho-fta eskadra z Władywostoku, nie znając wyniku starcia na Morzu Żółtym, stoczyła 14 sierpnia Cieśninie Koreańskiej bitwę z japońskim zespołem kontradmirała Kamimury. Ze swych trzech krążowników straciła jeden, a pozostałe na skutek uszkodzeń zostały wyłączone z akcji aż do jesieni. Z krążowników japońskich jeden został uszkodzony.
Nowy dowódca Floty Dalekowschodniej w Porcie Artura kontradmirał P. P. Uchtomski, uznawszy, iż nie ma szans, by przebić się przez japońską blokadę, postanowił zdjąć ze swych okrętów artylerię i wzmocnić lądową obronę twierdzy. Pierwszy szturm wojska japońskie przypuściły w dniach 19—25 sierpnia 1904 roku. Zdobycie jednej z gór umożliwiających obserwację miasta kosztowało japońską 3 Armię około dwunastu tysięcy poległych i rannych. Celem kolejnych uderzeń było panujące nad całą bazą wzgórze 203, zwane Wysokaja. W dniach 19 września, 27 października, 26 listopada i 5 grudnia 1904 roku szturmowała je w masowych, samobójczych natarciach piechota oblegających. Szturmy poprzedzane były potężnymi przygotowaniami artyleryjskimi. Dopiero natarcie grudniowe, za cenę prawie dziesięciu tysięcy zabitych i rannych, przyniosło sukces. Wreszcie l stycznia 1905 roku dowodzący lądową obroną Portu Artura generał Anatol Stos-sel poddał twierdzę wskutek strat, braku szans na odsiecz i załamywania się ducha obrońców. Do niewoli dostało się czterech generałów, czterech admirałów, siedmiuset czterdziestu pięciu oficerów oraz trzydzieści dwa tysiące czterystu żołnierzy i marynarzy. Okręty osadzono na dnie basenów portowych, kilka torpedowców przedarło się do portów chińskich. Straty rosyjskie według różnych danych wyniosły od dwudziestu siedmiu do trzydziestu jeden tysięcy zabitych i rannych, japońskie zaś od sześćdziesięciu do nawet stu dwunastu tysięcy. W każdym razie 3 Armia generała Nogi drogo zapłaciła za sławę zdobywców twierdzy — symbolu panowania nad wrotami do Mandżurii i Pekinu. Na froncie mandżurskim w tej wojnie stoczono jeszcze dwie wielkie bitwy: pod Liaojangiem i Mukdenem. W pierwszej z nich, rozegranej w dniach 30 sierpnia — 3 września 1904 roku marszałek Oyama na czele l, 2 i 4 Armii odepchnął w kierunku Mukdenu rosyjską armię generała Aleksieja Kuropatkina. Bierna obrona rosyjska i manewr obejścia zastosowany przez Oyamę przesądziły o zwycięstwie stu trzydziestu tysięcy Japończyków nad stu osiemdziesięcioma tysiącami Rosjan. Straty japońskie wyniosły jednak dwadzieścia cztery tysiące poległych i rannych (rosyjskie — siedemnaście tysięcy). Wyczerpanie obu stron sprawiło, że kolejne starcie na dużą skalę nastąpiło dopiero w następnym roku. Styczniowa próba kontrofensywy rosyjskiej załamała się pod Sandepu. Z kolei do działań zaczepnych przeszła strona japońska. Od 19 lutego do 9 marca pod Mukdenem ścierały się trzy armie rosyjskie (l, 2 i 3) z pięcioma japońskimi (l, 2, 3, 4 i nowo utworzoną 5). Przy niewielkiej przewadze rosyjskiej w ludziach i sporej w liczbie dział (dwieście dziewięćdziesiąt trzy tysiące ludzi i tysiąc czterysta siedemdziesiąt pięć dział przeciw dwustu siedemdziesięciu jeden tysiącom żołnierzy i tysiącu sześćdziesięciu dwu działom) bitwę ponownie wygrali Japończycy, którzy zastosowali wówczas po raz pierwszy na dużą skalę karabiny maszynowe, choć nie one zdecydowały o wyniku. Zagrożona otoczeniem armia rosyjska rozpoczęła paniczny odwrót. Straty obu stron były prawie równe, lecz zdolność oporu armii rosyjskiej słabła. Decydujący akt zmagań rozegrał się — podobnie jak pierwszy — na morzu. 27 i 28 maja 1905 roku koło Wysp Cuszimskich w Cieśninie Koreańskiej flota japońska stoczyła bitwę z rosyjską JJ Eskadrą Oceanu Spokojnego. Była to rosyjska Flota Bałtycka, która od października poprzedniego roku zdążała na pomoc Portowi Artura, a po jego kapitulacji otrzymała rozkaz kontynuacji kursu. Była ostatnią kartą Rosji w tej wojnie. Wiceadmirał
Zinowiej Rożestwienski prowadził osiem okrętów liniowych, trzy pancerniki obrony wybrzeża, dziewięć krążowników i dziewięć kontrtorpedow-ców. Jego przeciwnikiem był wiceadmirał Togo na czele czterech okrętów liniowych, jednego pancernika obrony wybrzeża, dwudziestu dwóch krążowników, dwudziestu kontrtorpedowców i pięćdziesięciu siedmiu torpedowców. Japońska przewaga techniczna — w prędkości statków i jakości dział artylerii, kalibrów armat (203 i 152 mm) — oraz wyszkolenie i duch bojowy załóg dowodzonych z talentem przez wiceadmirała Togo zadecydowały o wyniku bitwy. Ceną japońskiego zwycięstwa była strata trzech torpedowców i uszkodzenie dwóch krążowników. Zatopionych zostało natomiast sześć rosyjskich okrętów liniowych, pancernik obrony wybrzeża, cztery krążowniki, pięć kontrtorpedowców i jeden krążownik pomocniczy. Poddały się dwa okręty liniowe, dwa pancerniki i kontrtorpedowiec. Wśród sześciu tysięcy stu czterdziestu dwóch jeńców znalazł się ranny dowódca eskadry. Wojna była przez Japonię wygrana i desant ich wojsk na wyspę Sachalin w lipcu 1905 roku był już tylko epilogiem zmagań. 141 Rosja dzięki zasobom ludzkim mogła jeszcze, przynajmniej teoretycznie, próbować odwrócić losy wojny. Japonia znalazła się na skraju swych możliwości militarnych i finansowych. W tej sytuacji ambasador japoński w Stanach Zjednoczonych Kogoro Takashira na polecenie swego rządu zasugerował prezydentowi Theodore Rooseveltowi wystąpienie w roli pośrednika. 8 czerwca prezydent USA zaproponował walczącym stronom swą pomoc w zakończeniu konfliktu. Od 9 sierpnia do 5 września 1905 roku obradowała w Portsmouth w stanie New Ham-pshire konferencja pokojowa. Zakończyło ją podpisanie układu kończącego wojnę rosyjsko-japońską. Japonię reprezentował minister spraw zagranicznych Zuta-ro Komura, a Rosję jego odpowiednik Siergiej Witte. Najważniejsze postanowienia traktatu mówiły o odstąpieniu przez Rosję Japonii praw do dzierżawy półwyspu Liaodong (Liaotung) z Portem Artura i południowego odgałęzienia Kolei Wschodniochińskiej, łączącej ten port z Changchunem (Czangczunem). Japonia nabyła tym samym wszelkie uprawnienia związane z własnością KWŻD na tym jej „dopływie". Z własnych terytoriów Rosja przekazała Japonii południową część Sachalinu. Zrezygnowała też na rzecz zwycięzcy ze swych praw traktatowych w Korei i południowej Mandżurii. Japońskim rybakom przyznała prawo połowów na rosyjskich wodach mórz Beringa, Ochockiego i Japońskiego. Ofiarą tego układu obok Chin stała się szybko Korea. Rezydentem japońskim po wojnie z Rosją został tam mianowany Hirobumi Ito, jeden z głównych twórców Restauracji Meiji. Już wkrótce, 24 lipca 1907 roku, doprowadził do podpisania układu o przyjęciu przez Koreę japońskiego protektoratu. Próby króla Kozon-ga podniesienia sprawy Korei na II Haskiej Konferencji Pokojowej doprowadziły do jego detronizacji. Odwołany z Korei w 1909 roku Ito zginął wkrótce z ręki koreańskiego patrioty, lecz nie miało to wpływu na bieg wydarzeń. Kolejny dyktat japoński doprowadził do podpisania 22 sierpnia 1910 roku układu o aneksji Korei przez Japonię. Nieco wcześniej do zarządzania Tajwanem i południowym Sachalinem powołano w Tokio Urząd do Spraw Kolonii. Już w dwa miesiące później przejął on zarząd nad Koreą.
Natomiast konflikt rosyjsko-japoński wygasł niemal błyskawicznie. Już w 1906 roku wznowiono stosunki dyplomatyczne. Koniec rywalizacji rosyjsko-brytyj-skiej w Azji związany z tworzeniem się Trój porozumienia (Francja, Rosja i Wielka Brytania) wpłynął na postawę niedawnych antagonistów. Sprzymierzona z Wielką Brytanią Japonia zawarła z Rosją w latach 1907, 1910 i 1912 porozumienia dotyczące stref wpływów w Mandżurii, aneksji Korei i wpływów w Mongolii Wewnętrznej oraz połowów ryb na wodach terytorialnych i budowy nowych linii kolejowych. Uczestnicząc w bloku Trójporozumienia (Ententy), w 1914 roku Japonia wystąpiła przeciw Niemcom. W nocie z 12 sierpnia tego roku zażądała przekazania sobie dzierżawionego od Chin niemieckiego terytorium Jiaozhou (Kiaoczao) na półwyspie Shandong (Szantung) oraz wycofania niemieckich okrętów wojennych obszary zajęte (.wydzierżawione") w Chinach przez Wielką Brytanię, Francję, Niemcy i Portugalię obszary japońskiej strefy wpływów w Mandżurii określone układem rosyjsko-japońskim z 1912 r . \ \\ \ \ obszary zajęte przez Japonię \V\vN (w nawiasach daty ich zdobycia lub aneksji) MORZE 'j POł.UDNIOWOCHlŃSKlE M ..
Filipiny Hajnan
'.
Kolej Wschodniochińska Kolej Poludniowomandżurska (japońska po 1905 r.; inne linie kolejowe Daleki Wschód przed I wojną światową 143 z wód japońskich i chińskich. W chwili upłynięcia terminu ultimatum zawartego w nocie, to jest 23 sierpnia 1914 roku, Japonia wypowiedziała Niemcom wojnę. Ponieważ stacjonująca w Quingdao (Tsingtao) niemiecka Eskadra Dalekowschodnia już na początku wojny w Europie wyruszyła ku wybrzeżom Ameryki Południowej, działania japońskie nie napotkały oporu na morzu. Flota cesarstwa zajęła kolonie niemieckie: Wyspy Mariańskie, Karolińskie, Archipelag Bismarcka i Samoa Niemieckie. We wrześniu wysadziła desant w rejonie Quingdao (Tsingtao) przy symbolicznym udziale Royal Navy. Niemcy bronili się do 7 listopada, choć dysponując pięcioma tysiącami żołnierzy i jednym małym krążownikiem austro-węgierskim oraz dwoma kontrtorpedowcami niemieckimi nie mogli skutecznie przeciwstawić się flocie złożonej z czterech okrętów liniowych i dziewięciu krążowników. Gubernator wojskowy Jiaozhou (Kiaoczou) komandor Alfred Meyer-Waldeck spełnił swój obowiązek, lecz niemieckie imperium w Azji przestało istnieć. Kosztowało to Japonię utratę
jednego krążownika, jednego kontr-torpedowca i dwustu pięćdziesięciu siedmiu poległych, Wielką Brytanię piętnastu poległych, a Niemcy wszystkie trzy okręty i stu osiemdziesięciu siedmiu zabitych. Warto dodać, że Japończycy użyli w tej kampanii siedmiu samolotów rozpoznawczych, Niemcy zaś jednego. Swój sukces militarny, a głównie zaangażowanie w wojnę europejską wszystkich mocarstw oprócz Stanów Zjednoczonych, Japonia próbowała wykorzystać również w następnym roku. W początkach stycznia 1915 roku rząd chiński, powołując się na swą neutralność, zwrócił się do Tokio o wycofanie wojsk z Jiaozhou (Kiaoczou). W odpowiedzi japoński poseł w Pekinie, Masu Hioku, przekazał dokument znany jako Dwadzieścia jeden żądań. Wręczył go prezydentowi istniejącej od 1912 roku Republiki Chińskiej, którym był znany od czasu konfliktów o Koreę generał Yuan Shikai (Juan Szy-kai). Znaki wodne na dokumencie przedstawiały sylwetki okrętów wojennych i karabiny maszynowe. Zawierał on pięć grup żądań. Pierwsza dotyczyła przekazania Japonii praw do dzierżawy Jiaozhou (Kiaoczou) oraz wszystkich uprawnień i przywilejów Niemiec w Chinach. Druga — przedłużenia na dziewięćdziesiąt dziewięć lat ważności japońskich koncesji w Mandżurii i Mongolii Wewnętrznej, głównie dotyczyła Portu Artura i Kolei Południowomandżurskiej. Trzecia — przekształcenia kompleksu przemysłu metalurgicznego w Hanjeping nad rzeką Chang Jiang (Jangcy) w spółkę chińsko-japońską. Czwarta — gwarancji nieodstępo-wania przez Chiny żadnemu państwu trzeciemu terytoriów na swych wybrzeżach, jak również ich wydzierżawiania. Piąta — najważniejsza — sprowadzała się do żądania, aby Chiny wyraziły zgodę na obecność w ich rządzie japońskich doradców do spraw finansów i obrony, stworzenie mieszanej chińsko-japońskiej policji w większych miastach, wspólnego zarządu chińskim przemysłem wojennym oraz zakupu w Japonii co najmniej pięćdziesięciu procent potrzebnego Chinom uzbrojenia. Treść noty przedostała się do wiadomości publicznej i wywołała w Chinach falę protestów i antyjapońskich wystąpień. Rząd cesarstwa skierował do Shandongu (Szantungu) posiłki wojskowe, ale w opublikowanej wersji noty pominął najgroźniejszą dla Chin piątą grupę żądań (choć początkowo zaprzeczał istnieniu samej noty). Pekin szukał więc poparcia w Stanach Zjednoczonych, jedynym mocarstwie nie uczestniczącym w wojnie i zdolnym wywrzeć nacisk na Tokio. Sukces był połowiczny, gdyż w nocie z 13 maja 1915 roku sekretarz stanu Wil-liam Jennings Bryan stwierdził, że Japonia ma prawo do „specjalnych stosunków" z Mandżurią, Shandongiem (Szantungiem) i Mongolią Wewnętrzną z racji bliskości geograficznej i znaczenia dla jej gospodarki. Pominięcie w oficjalnej wersji japońskiej piątej grupy żądań pozwoliło stronie amerykańskiej traktować ją jako nieistniejącą. Był to jedyny pozytywny dla Chin element postawy Stanów Zjednoczonych. Ostatecznie rząd japoński 7 maja postawił Chinom ultimatum z terminem przyjęcia żądań w ciągu dwóch dni, lecz bez grupy piątej. Yuan Shikai (Juan Szy-kai), planujący wówczas przywrócenie w Chinach cesarstwa, ustąpił i 9 maja 1915 roku przeszedł do historii kraju jako „Dzień Narodowego Upokorzenia". Do końca 1917 roku Japonia uzyskała uznanie swych zdobyczy w Chinach i obietnicę poparcia ich na przyszłej konferencji pokojowej przez rządy
Wielkiej Brytanii, Francji i Rosji. Nawet Stany Zjednoczone w nocie z 2 listopada 1917 roku uznały japońskie „specjalne interesy" w Chinach w zamian za zapewnienie poszanowania suwerenności Republiki Chińskiej. Tak oto w ciągu około dwudziestu lat Japonia zdobyła pozycję państwa suwerennego i równego partnerom zachodnim, potem lokalnej potęgi na Dalekim Wschodzie i w końcu mocarstwa światowego. Awans ten był tak szybki, a skuteczność metod tak duża, że ukształtowało to sposoby myślenia politycznego japońskich elit i społeczeństwa na kilka dziesięcioleci. Rozdział 13 MICHAŁ LEŚNIEWSKI UPADEK NIEMIECKIEGO IMPERIUM KOLONIALNEGO 1914-1918 Zastanawiając się nad głównymi przyczynami wybuchu I wojny światowej, możemy zauważyć, jak istotną rolę odegrały w tym kwestie kolonialne. Ekspansja kolonialna, w której w końcu XIX wieku widziano metodę rozładowywania napięć w Europie, w początkach XX wieku na zasadzie sprzężenia zwrotnego doprowadziła do tarć między mocarstwami europejskimi (na przykład kryzys marokański). Niektóre państwa były niezadowolone z dotychczasowych zdobyczy. Dotyczyło to szczególnie Niemiec. Okazało się, że penetracja ekonomiczna nie dała spodziewanych rezultatów (na przykład w Turcji Kolej Bagdadz-ka), a dotychczas zajęte posiadłości nie przynosiły oczekiwanych korzyści. W Berlinie coraz poważniej myślano o spełnieniu ambicji kolonialnych poprzez odebranie posiadłości innym krajom — najchętniej małym, takim jak Belgia, nie wiązałoby się to bowiem z ryzykiem wielkiej wojny. W 1914 roku niemiecki sekretarz stanu w Urzędzie Spraw Zagranicznych Gottlieb von Jagow podczas rozmowy z ambasadorem francuskim w Berlinie powiedział: „Pozostając z największym szacunkiem dla wszystkich praw innych narodów, trzeba wszakże stwierdzić, że Niemcy nie posiadają wszystkich kolonii, które są im niezbędne [...] Nie zamierzamy wcale grać roli instytucji podtrzymującej życie państw znajdujących się w agonii. Te maleńkie państewka, egzystujące tylko dzięki pomocy z zagranicy w postaci broni, pieniędzy oraz specjalistów, są zdane na miłosierdzie nowoczesnych państw. Jedynie wielkie mocarstwa posiadają siły i środki potrzebne do kolonizacji, mniejsi współzawodnicy muszą zniknąć lub stać się satelitami wielkich krajów". Jagow, jak się wydaje, miał przede wszystkim na myśli Belgię z jej ogromnymi posiadłościami w Kongu (dzisiaj Zair). Na tle skomplikowanej sytuacji międzynarodowej w 1914 roku tego rodzaju wypowiedzi nie miały większych szans przerodzenia się w realne plany polityczne. Zwłaszcza że inne mocarstwa nie
zamierzały godzić się na oddanie Rzeszy jakichkolwiek terenów kolonialnych, nawet znajdujących się we władaniu małych państw. W sierpniu 1914 roku, kiedy rozpoczynała się wojna w Europie, Niemcy nie dysponowały w swoich koloniach poważniejszymi siłami. Wprawdzie siły alianckie nie były dużo większe, ale zarówno Francja, jak i Wielka Brytania miały dużo większe możliwości rekrutacyjne i transportowe. Rzesza praktycznie nie miała jak przerzucić nawet niedużych sił z Niemiec do swoich posiadłości. Flota cesarska (Hochseeflotte) była wprawdzie drugą co do wielkości po Royal Navy, a pod względem nowoczesności nawet ją przewyższała, ale dysproporcja sił nadal była duża, zwłaszcza że po stronie brytyjskiej walczyła flota francuska. Należy także pamiętać, iż flotę niemiecką budowano głównie w celu podważenia panowania Royal Navy na wodach Morza Północnego. Z tego powodu wiele niemieckich jednostek nie było przystosowanych do długotrwałego operowania z dala od baz. Niemiecki sztab generalny doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Na samym początku wojny dyplomacja niemiecka wystąpiła więc z propozycjami neutralizacji kolonii. Nawiązywano w nich do traktatów międzynarodowych w sprawie Konga z 1885 roku. Argumentowano przy tym, iż losy wojny i tak rozstrzygną się w Europie. Jednak ze względu na słabość sił niemieckich w koloniach alianci nie byli skłonni przyjąć tych propozycji. Państwa Ententy, dysponujące po mobilizacji dużą przewagą sił w koloniach, liczyły na szybkie sukcesy, które miałyby na samym początku wojny olbrzymie znaczenie propagandowe. Analizując przyczyny tak wielkiej przewagi aliantów na niemal każdym polu działań poza Europą, musimy pamiętać o wykorzystywaniu przez Wielką Brytanię sił dominiów. Często leżały one blisko terenów działań wojennych (Pacyfik — Australia i Nowa Zelandia; Afryka Południowo-Zachodnia i Wschodnia — Związek Południowej Afryki), a ich możliwości mobilizacyjne w porównaniu z posiadłościami niemieckimi były olbrzymie. Najszybciej i praktycznie bez żadnego oporu sprzymierzeni opanowali niemieckie posiadłości na Pacyfiku. Pod flagą brytyjską operację tę prowadziły oddziały australijskie i nowozelandzkie. Do 30 sierpnia 1914 roku wojska Nowej Zelandii (tysiąc trzystu ludzi) zajęły Wyspy Samoa. Niecały miesiąc później, 21 września, jednostki australijskie po krótkiej walce zajęły niemiecką Nową Gwineę i wyspy na Pacyfiku na południe od równika. Jednocześnie do końca września wojska japońskie opanowały Karoliny, Wyspy Marshalla i Mariany. Praktycznie po trzech miesiącach wojny niemiecka flaga przestała powiewać nad Pacyfikiem. Dużo bardziej zacięte, choć też krótkotrwale walki toczyły się o Jiaozhou (Kiau-czou), niemiecki port w Chinach. Wbrew pierwotnym założeniom od 1910 roku nie traktowano go już jako ważnej bazy morskiej w razie poważnego konfliktu, mimo to stacjonował tam silny garnizon niemiecki (około pięciu tysięcy ludzi). Początkowo Niemcy spodziewali się ataku Brytyjczyków, ale 16 sierpnia, ku ich zaskoczeniu, wydania jej Jiaozhou (Kiau-czou) zażądała Japonia. 27 sierpnia, nie uzyskawszy odpowiedzi
na swoje żądanie, Tokio wypowiedziało Rzeszy wojnę i zaczęło przygotowywać się do ataku. Oblężenie Jiaozhou (Kiau-czou) rozpoczęło się 28 września. Silny korpus japoński (dwadzieścia trzy tysiące żołnierzy), wspierany przez niewielkie siły brytyjskie, zaatakował port. Jednocześnie flota japońska zablokowała go od strony morza. Po ponad miesiącu ciężkich walk 7 listopada 1914 roku wojska niemieckie skapitulowały. Większe kłopoty sprawiła natomiast niemiecka Eskadra Pacyfiku, która jeszcze przed wybuchem wojny wypłynęła z Jiaozhou (Kiau-czou). Eskadra, dowodzona przez admirała Maksymiliana von Spee, przez cztery miesiące krążyła po wodach Oceanu Spokojnego, sprawiając Brytyjczykom niemało kłopotów, l listopada 1914 roku w bitwie pod Coronelem u wybrzeży Chile zniszczyła dwa angielskie krążowniki „Good Hope" i „Monmouth". Jednak wobec odcięcia eskadry od baz zaopatrzeniowych możliwości jej działania były ograniczone. 8 grudnia 1914 roku w pobliżu Falklandów von Spee został zaatakowany przez przeważające siły brytyjskie, dowodzone przez wiceadmirała Fredericka Sturdeego. Z pięciu niemieckich okrętów cztery zostały zatopione, sam von Spee utonął na swoim okręcie flagowym „Scharnhorst". Z całej eskadry uratował się jedynie krążownik „Dresden", który zdołał umknąć brytyjskiemu pościgowi. Nie na długo jednak. 14 marca 1915 roku w pobliżu Wysp Juana Fernandeza wytropiły go okręty brytyjskie. Załoga niemieckiego krążownika poddała się, zatapiając jednak wcześniej swój okręt. Tak dopełnił się los niemieckiej Eskadry Pacyfiku. Znacznie dłużej trwała wojna w Afryce. Alianci, wbrew przewidywaniom, napotykali często silny opór i musieli koncentrować duże siły dla osiągnięcia zwycięstwa. Najszybciej zostało zdobyte Togo. Geograficzne położenie tej kolonii było trudne (wąski pas terytorium wciśnięty między posiadłości brytyjskie i francuskie), ale Niemcy mogli się tu bronić dość skutecznie. Wbrew pozorom alianci nie dysponowali w tym regionie przewagą militarną. Wprawdzie w momencie wybuchu wojny gubernator Hans von Doring miał pod swymi rozkazami jedynie około dwustu żołnierzy, ale dzięki mobilizacji udało mu się powiększyć swoje siły do około tysiąca trzystu ludzi. Tymczasem Brytyjczycy mieli w tym regionie około pięciuset sześćdziesięciu żołnierzy, a Francuzi około czterystu osiemdziesięciu. Tak więc można było stawiać skuteczny opór. Niemiecki gubernator nie wierzył jednak w możliwości i sens obrony. Jeszcze przed rozpoczęciem działań proponował aliantom neutralizację podległej mu kolonii. Ci jednak nie zgodzili się. 6 sierpnia rozpoczęły się działania zbrojne. Zaraz na początku, bo 7 sierpnia, von Doring ewakuował swoje siły z Lome (stolica Togo) i Anecho. Brytyjczycy zajęli południowe Togo praktycznie bez walki. Siły niemieckie podjęły aktywniejsze działania dopiero 15 sierpnia. Wtedy doszło pod Agbeluvhoe do pierwszego poważniejszego starcia z Brytyjczykami. Wojska niemieckie poniosły tam dotkliwą porażkę. Do następnego starcia doszło nad rzeką Chra (około stu dwudziestu trzech kilometrów od Lome), gdzie Niemcy próbowali zatrzymać marsz oddziałów brytyjsko-francuskich. Jednak wobec niechętnej postawy żołnierzy afrykańskich opór szybko się załamał. W tej sytuacji 25 sierpnia von Doring zaproponował poddanie kolonii, a następnego dnia siły niemieckie skapitulowały.
Zupełnie inaczej wyglądała wojna w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej. Wprawdzie i ta kolonia nie była przygotowana do obrony, ale dowództwo niemieckie liczyło na wykorzystanie trudnej sytuacji w Związku Południowej Afryki. Ze względu na świeżą jeszcze pamięć wojny burskiej Niemcy liczyli na niechętny stosunek Burów do wojny, prowadzonej w interesie Wielkiej Brytanii. I nie pomylili się. Po wypowiedzeniu przez Wielką Brytanię wojny Niemcom w sierpniu 1914 Louis Botha i jego gabinet uznali ten akt za wiążący dla Związku Południowej Afryki. Zgodzili się zaatakować niemieckie posiadłości w Afryce Południowo-Zachodniej, co wywołało ostry sprzeciw Partii Narodowej, która uważała udział w tej wojnie za sprzeczny z interesami Związku Południowej Afryki. Niemcy jednak nie zachowywali się konsekwentnie i już w sierpniu 1914 roku rozpoczęli działania na terenie Związku. To dało południowoafrykańskiemu rządowi argumenty na rzecz interwencji w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej. 14 września 1914 roku parlament poparł projekt ataku na niemiecką kolonię. Tego samego dnia pierwsze oddziały wyruszyły drogą morską w kierunku portów Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej. Mimo to nadzieje Niemców związane z oporem Burów wobec wojny nie malały. Dzięki swoim kontaktom z Salomonem Maritzem, dowódcą oddziałów południowoafrykańskich w północno-zachodniej części Kraju Przylądkowego, wiedzieli, że niektórzy z burskich przywódców przygotowują się do powstania. Do jego wybuchu doszło 9 października 1914 roku. Jako pierwszy, po uzyskaniu od Niemców obietnicy pomocy, przystąpił do walki Maritz. Botha postanowił zdusić rebelię, zanim zdoła się rozprzestrzenić. Przeciw około tysiącu sześciuset ludziom Maritza wysłano wojska pod dowództwem pułkownika Britsa. 15 października pokonał on Maritza pod Ratedraai (w pobliżu Upington). Powstańców zawiodły nadzieje na niemiecką pomoc. 26 października pod Kakamas siły Maritza zostały rozbite i rozproszone. Sam Maritz uciekł na terytorium niemieckie, gdzie zgromadził resztki rozproszonych oddziałów. Trzy dni później Brits pokonał pod Schuit Drift ostatnie oddziały powstańcze w północno-zachodniej części Kraju Przylądkowego. Tymczasem 19 października wybuchło powstanie w Transwalu, a 23 w Oranii. Na czele powstania w Transwalu stanął Chrystian F. Beyers, a w Oranii bohater wojny burskiej Chrystian Rudolf de Wet. Oddziały powstańcze zatrzymywały transporty wojskowe, zdobywając w ten sposób broń i 1/IO Lome 26.08.1914
Victoria
GWINEA HISZP. NIGERIA (bryt.) /
\
"T->
^
(bryt.) /» ITOGO'
\
^XGarua I . i i
^r—' ./Y
S KAMERUN \ '
(18.02.1916) \ AFRYKA l~N RÓWNIKOWA
\
SUDAN (bryt.-egip. ETIOPIA (ABISYNIA) • Jaunde FRANCUSKA AFRYKA
/ RÓWNIKOWA,'
KABINDA
Je,. V )BRYTYJSKA / AFRYKA ,' Wiktorii l WSCHODNIA ^~^-(Nairobi Mombasa' KONGO BELGIJSKIE Jeż. Tanganika OCEAN ATLANTYCKI • l
JXVFŁ>1''« HPffc PÓŁNOCNA
(bryt.) t___
"_^»——' NIEMIECKA AFRYKA P
\
Zat. Wielarybi \ (9.07.1915)
l
ielorybia (bryt.) Tj^ł
^
® l
/N Swakopmund^^^-^ -'
»
—'BECZUANA ~7"—•« S
__ __ _ granice kolonii niemieckich ——— — — innegranice nieudany desant bryt. pod Tanga działania wojsk alianckich marsz von Lettowa-Yorbecka daty zajęcia kolonii przez aliantów tereny powstania burskiego w 1914 r. linie kolejowe OCEAN INDYJSKI Upadek niemieckiego imperium kolonialnego w Afryce (1914—1918) amunicje. Władze próbowały mediacji z przywódcami Partii Narodowej (Barry Hertzog, Marthinus Steyn), z którą było związanych wielu powstańców. Jednocześnie prowadzono jednak działania zbrojne. 27 października komando Beyersa zostało rozbite przez Bothę w pobliżu Rustenburga. Po początkowych sukcesach 12 listopada de Wet został pokonany przez Bothę w Mushroom Yalley. Sam de Wet z częścią sił zdołał się wymknąć i ruszył na zachód w kierunku Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej. Jednak po kolejnej porażce l grudnia 1914 roku oddał się w ręce władz w Waterburgu (sto dziesięć mil na zachód od Mafekingu). Tymczasem Beyers z garścią ludzi próbował kontynuować walkę. 7 grudnia został jednak zaskoczony i utonął podczas przeprawy przez rzekę Vaal. Tę datę najczęściej przyjmuje się za koniec powstania. Po upadku powstania sytuacja militarna Niemców uległa wyraźnemu pogorszeniu. Udało im się wprawdzie zmobilizować ponad sześć tysięcy żołnierzy wspartych przez tych Burów, którzy zdołali się przedrzeć do niemieckiej kolonii, ale Związek Południowej Afryki zmobilizował około sześćdziesięciu tysięcy ludzi. W tej sytuacji i wobec wrogiej postawy znacznej części tubylczych plemion opór był skazany na niepowodzenie. Jeszcze przed wybuchem powstania, 18 września, został wysadzony desant w Luderitz, skąd silne oddziały południowoafrykańskie wyruszyły w głąb kraju. W końcu września Niemcom udało się jednak powstrzymać marsz przeciwnika. Do wznowienia działań doszło w styczniu 1915 roku. 13 stycznia zajęty został Swakopmund, drugi port kolonii. W lutym bezpośrednie dowództwo nad wojskami Związku przejął Louis Botha. Zaraz potem rozpoczęła się ofensywa na Windhoek (stolica kolonii). Niemcy, atakowani od zachodu, południa (Jan Smuts) i wschodu (przez pustynię Kalahari), wycofywali się na północ. 12 maja Botha zajął Windhoek, a 21 maja Niemcy zaproponowali rozmowy pokojowe na zasadzie zachowania status quo. Botha jednak się nie zgodził. Po ponad miesiącu dalszych walk niemieckie wojska, osaczone między miastami Otavi i Tsumeb, skapitulowały (9 lipca 1915 roku). Jeszcze dłużej trwały walki w Kamerunie. Początkowo i tutaj, podobnie jak w Togo, niemieckie władze proponowały neutralizację kolonii, ale nie zgodzili się na to Francuzi, gdyż niemieckie posiadłości rozcinały francuskie Kongo na trzy osobne części. Niemcy zdołali w krótkim czasie powiększyć swoje oddziały z nieco ponad tysiąc ośmiuset ludzi do około ośmiu tysięcy, były one jednak rozrzucone po całym obszarze kolonii. Tymczasem alianci mogli przeciwstawić im około dwudziestu tysięcy żołnierzy z kolonii
brytyjskich, francuskich i belgijskich. W przeciwieństwie do Togo tutejsze władze po odrzuceniu propozycji neutralności były zdecydowane na stawienie jak najdłuższego oporu. Gubernator Karl Ebermeier przystąpił do gospodarczej mobilizacji kolonii, zraził jednak silne plemię Duala, które wkrótce po rozpoczęciu wojny zaoferowało swoją pomoc aliantom. Początkowo państwom Ententy nie wiodło się w tej kampanii. Na północy słabo przygotowane do regularnej wojny oddziały brytyjskie z Nigerii zostały odparte przez jednostki niemieckie. Początkowo nieco lepiej wyglądała sytuacja na froncie południowym, gdzie wojskom belgijskim i francuskim udało się zająć tak zwany Nowy Kamerun, potem jednak ofensywa straciła impet. Najważniejsze były jednak walki na morzu. 5 września 1914 roku Niemcy zlikwidowali próbę desantu aliantów w Yictorii. Tymczasem u wybrzeży skoncentrowała się flota desantowa z piętnastoma tysiącami żołnierzy na pokładzie. 25 września brytyjskie okręty zdołały się wedrzeć do portu w Duala, a następnego dnia wysadzono na północ od miasta desant. W efekcie 27 września Duala skapitulowała. Oddziały alianckie posuwały się w głąb kolonii. Marsz utrudniała nie tylko zaciekła obrona, ale również bardzo ciężkie warunki klimatyczne i geogra151 ficzne. 5 stycznia 1915 roku po długotrwałych i zaciętych walkach zdobyto Edeę. Kolejnym i głównym celem działań aliantów stało się teraz Jaunde, gdzie skoncentrowały się siły niemieckie. Marsz na Jaunde odbywał się w bardzo trudnych warunkach. Równocześnie na północy zaatakowano Garuę, która po długim oblężeniu padła 10 czerwca 1915 roku. W grudniu 1915 roku wojska Ententy znajdowały się już na przedmieściach Jaunde. W tej sytuacji Niemcy postanowili wymknąć się oddziałom aliantów i przedrzeć do Rio Muni, hiszpańskiej enklawy w Kamerunie. 31 grudnia 1915 roku oddziały niemieckie w ostatniej chwili wymknęły się aliantom i 15 lutego 1916 roku przekroczyły granice Rio Muni, gdzie zostały internowane. Tymczasem l stycznia 1916 roku zostało zdobyte Jaunde. Mora, ostatni niemiecki punkt oporu w Kamerunie, poddała się 18 lutego 1916 roku na wieść o internowaniu głównych sił. Kampania ta wykazała, że w koloniach niemieckich możliwe jest stawianie skutecznego oporu nawet znacznie silniejszemu przeciwnikowi. Należy jednak podkreślić, że długość tej kampanii była w równej mierze zasługą zarówno twardego oporu Niemców, jak i bardzo trudnych warunków klimatycznych i terenowych. O ile przykład Kamerunu udowodnił, że możliwy jest skuteczny opór, o tyle działania w Afryce Wschodniej pokazały, że wojna w koloniach mogła prowadzić do odciągnięcia znacznych sił z frontu w Europie. Początkowo nic nie zapowiadało, że wydarzenia w Tanganice potoczą się inaczej niż w innych koloniach niemieckich. Także ta posiadłość na początku 1914 roku nie była przygotowana do wojny. Niemcy mieli tu jednak bardzo utalentowanego głównodowodzącego — podpułkownika Paula von Lettowa-Yorbecka. Postawił on sobie za cel związanie jak największych sił aliantów, które w innej sytuacji mogłyby zostać wykorzystane w Europie.
Oddziały niemieckie w kolonii liczyły ponad dwa tysiące siedmiuset żołnierzy i około dwóch tysięcy policjantów. Dysponowały kilkudziesięcioma armatami i karabinami maszynowymi. Siły te nie były wystarczające do prowadzenia regularnej wojny. Gubernator kolonii Heinrich Schnee nie wierzył w możliwość dłuższej obrony. Von Lettow-Yorbeck nie zamierzał jednak poddawać się defety-zmowi. Wykorzystując istniejące środki rozbudowywał armię, która w 1916 roku, mimo strat poniesionych we wcześniejszych walkach, urosła do około piętnastu tysięcy żołnierzy. Tymczasem siły brytyjskie liczyły w tym rejonie około pięciu tysięcy ludzi, a belgijskie około piętnastu tysięcy, z których część była zaangażowana w Kamerunie. W tej kolonii od samego początku nie było mowy o neutralizacji. Brytyjczykom zbyt zależało na posiadłości, której opanowanie dawałoby kontrolę nad Afryką Wschodnią i utworzyło pas brytyjskich posiadłości od Kairu do Kapsztadu, co przez wiele lat było celem brytyjskiej polityki kolonialnej w Afryce. Niemiecki plan prowadzenia wojny przewidywał działania ofensywne zwłaszcza w Kenii. Początkowo jednak gubernator Schnee sprzeciwiał się tego rodzaju akcjom, traktując je jako niepotrzebne rozpraszanie sił. Jednak po 8 sierpnia 1914 roku, kiedy po zbombardowaniu przez Brytyjczyków Dar es-Salam Schnee ogłosił ten port i Tangę miastami otwartymi, von Lettow-Yorbeck wypowiedział posłuszeństwo gubernatorowi i samodzielnie zaczął decydować o prowadzonych działaniach zbrojnych. 15 sierpnia wojska niemieckie przekroczyły granicę Kenii i zajęły położoną na wschód od Kilimandżaro Tavetę. Po obsadzeniu tego regionu celem ataków von Lettowa-Yorbecka stała się kolej do Ugandy. W tym czasie Brytyjczykom udało się oczyścić z floty przeciwnika wielkie jeziora, ale poza tym nie odnosili większych sukcesów. Zajęcie przez Niemców silnej pozycji na granicy między Tanganiką i Kenią utrudniało ofensywę z Kenii. Brytyjczycy postanowili więc zaatakować przeciwnika od tyłu, poprzez wysadzenie desantu w rejonie portu Tanga. Operacja była jednak bardzo źle przygotowana, nie zachowywano podstawowych środków ostrożności. Nie przeprowadzono też rozpoznania terenu operacji. Wskutek tych błędów Brytyjczyków von Lettow-Yorbeck dowiedział się o planowanym desancie z prasy brytyjskiej i przygotował się do jego odparcia. Co więcej, plaże, gdzie Anglicy planowali lądowanie, w czasie odpływu zamieniały się w grzęzawisko. Porę desantu wybrano bardzo źle, bo na sam koniec przypływu. Tak więc gdy w nocy z 2 na 3 listopada 1914 roku osiem tysięcy brytyjskich żołnierzy (głównie Hindusów) rozpoczęło lądowanie, dostało się natychmiast pod morderczy ogień broni maszynowej, a po niemieckim kontrataku musiało wycofać się na okręty poprzez pozostawione przez odpływ trzęsawisko. Straty były dotkliwe: trzystu pięćdziesięciu jeden zabitych i kilkakrotnie więcej rannych. Straty niemieckie były siedmiokrotnie mniejsze, a zdobyta broń posłużyła do uzbrojenia następnych trzystu żołnierzy. Po tej operacji von Lettow-Yorbeck odparł jeszcze dwa ataki z terenu Kenii — 3 listopada 1914 roku i 18 stycznia 1915 roku — potem na froncie zapanowała stagnacja. Obie strony ograniczały się do prowadzenia akcji przez niewielkie oddziały, przy czym przewagę w tej wojnie mieli Niemcy.
Von Lettow-Yorbeck wykorzystywał każdą sposobność do powiększenia i lepszego uzbrojenia swoich sił. Z zasobów kolonii stworzono gospodarczą bazę dla rosnącej armii. Wszelkimi dostępnymi metodami uzupełniano uzbrojenie. Gdy Brytyjczycy zmusili załogę krążownika „Konigsberg" do osadzenia okrętu na mie-liźnie, von Lettow-Yorbeck włączył załogę do swojej armii, a całe uzbrojenie (zwłaszcza armaty) kazał wymontować i przystosować do działań na lądzie. Brytyjczycy, zaniepokojeni aktywnością Niemców i dotychczasowymi porażkami, postanowili skoncentrować większe siły i przygotować się do decydującej kampanii. Skłoniono Belgów do podjęcia ofensywy od strony Konga. Ze Związku Południowej Afryki ściągnięto oddziały zaprawione już w walkach. Uważano bowiem, że Burowie są znacznie lepiej przystosowani do warunków klimatycznych Afryki niż inni biali. 153 Pierwszy atak w styczniu 1916 roku został przez Niemców odparty. 23 lutego dowództwo nad wojskami brytyjskimi w Afryce Wschodniej przejął Jan Chrystian Smuts. 11 marca 1916 roku rozpoczęła się wielka ofensywa wojsk alianckich. Od północy po obu stronach masywu Kilimandżaro atakowało czterdzieści osiem tysięcy ludzi, a od strony Konga czternaście tysięcy żołnierzy belgijskich. Smuts przełamał na północy obronę niemiecką, a jednocześnie kawaleria burska pod dowództwem Jacobusa van Deventera dokonała głębokiego trzystukilometrowego rajdu w głąb posiadłości niemieckich, który zagroził kolei centralnej. Ugrupowanie van Deventera zdobyło 19 kwietnia Kondoa Irangi. Ciężkie warunki terenowe i klimatyczne spowodowały w oddziałach burskich wielkie straty, zwłaszcza w koniach. Na te same trudności narażone były jednak również wojska niemieckie, nie udało im się wiec pokonać oddziału van Deventera. 19 lipca zajął on Dodomę, stacje na trasie kolei centralnej. Tymczasem Smuts, posuwając się wzdłuż wschodniego wybrzeża, także dotarł do kolei centralnej, zdobywając 3 lipca Tangę, a 3 września Dar es-Salam. Równocześnie Belgowie, posuwając się od strony Konga, 19 września 1916 roku zajęli Taborę. Po tych niepowodzeniach von Lettow-Yorbeck cofnął się na południo-wy-wschód. Nie zamierzał jednak składać broni. Jego wojska ciągle liczyły jedenaście tysięcy dobrze uzbrojonych i gotowych do walki ludzi. Celem niemieckiego dowódcy stało się utrzymanie linii rzeki Rufiji. Tymczasem Brytyjczycy, nauczeni dotychczasowymi doświadczeniami, zwiększali liczbę wojsk tubylczych, jako lepiej przystosowanych do warunków klimatycznych. Po zakończeniu kampanii w Kamerunie zaczęły napływać jednostki zachodnioafrykańskie (z Nigerii i Ghany). Na początku 1917 roku oddziały brytyjskie przekroczyły Rufiję, a jednocześnie wysadzono desant w rejonie Kilwy i Lindy. Wokół oddziałów niemieckich zaczynał zamykać się pierścień wojsk alianckich. Na wiosnę 1917 roku, kiedy Smuts wyjeżdżał z Afryki Wschodniej, był przekonany, że koniec kampanii jest jedynie kwestią dni. Przeszkodziła w tym jednak pora deszczowa. Dopiero jesienią podjęto nową ofensywę, ale w trzydniowej bitwie nad Lukuledi (15—18 października 1917 roku) von Lettow-Yorbeck pokonał wojska brytyjskie, dzięki czemu 25 listopada mógł się przedrzeć do Mozambiku.
W toku długotrwałych walk w północnym Mozambiku (listopad 1917—wrzesień 1918 roku) wojska niemieckie nie tylko przetrwały i utrzymały wartość bojową, ale zdołały się również przezbroić w nowoczesną broń z magazynów armii portugalskiej. Co prawda w wyniku tej kampanii siły niemieckie stopniały do około tysiąca sześciuset ludzi, ale nadal były niebezpieczne. Po powrocie von Lettowa-Yorbecka do Tanganiki dowódcy brytyjscy byli przekonani, że jego celem będzie Tabora, ale on, po nagłej zmianie kierunku marszu, 19 października 1918 roku przekroczył granice Rodezji Północnej (dzisiaj Zambia), po raz trzeci przenosząc działania na terytorium wroga. Paul von Lettow-Yorbeck skapitulował 13 listopada 1918 roku, dwa dni po zawieszeniu broni na froncie europejskim. W momencie kapitulacji miał pod swoim dowództwem jeszcze około tysiąca trzystu ludzi. Swoją błyskotliwą kampanią von Lettow-Yorbeck udowodnił, że możliwe było prowadzenie skutecznej i długotrwałej obrony w koloniach oraz że mogło to mieć wpływ na działania w Europie. Jego sukces polegał nie tyle na związaniu około stu pięćdziesięciu tysięcy żołnierzy alianckich, gdyż znaczną ich część stanowiły oddziały afrykańskie, a te nie brały udziału w walkach w Europie, ile na odciągnięciu licznych środków transportowych, zwłaszcza statków, które były potrzebne na północnym Atlantyku. Tajemnica jego sukcesu leżała zarówno w jego zdolnościach dowódczych i organizacyjnych, jak i w samej koncepcji walki. Stawiając sobie za cel związanie jak największych sił alianckich, dbał przede wszystkim o przetrwanie swojej armii. Dopóki to było możliwe, bronił kolonii. Potem nie wahał się opuścić jej terytorium tylko po to, by uchronić swoje oddziały przed zniszczeniem, co całkowicie mu się udało. Zdobycie niemieckich kolonii nie rozwiązało związanych z nimi problemów. Teraz nadszedł czas sporów o łupy. Od samego początku wojny jednym z głównych jej celów był nowy podział posiadłości kolonialnych. Obie strony konfliktu miały konkretne zamiary: Niemcy realizację projektu Mittelafrika, alianci rozbiór niemieckich posiadłości. Teraz, po wojnie, przyszedł czas na ich podział oraz na ustalenie trybu zarządzania nimi. Co ciekawe, w kwestii podziału niemieckich kolonii nie było między Brytyjczykami i Francuzami większych rozbieżności. Oba państwa miały swoje obszary zainteresowań, praktycznie nie pokrywające się — Francja w Afryce Zachodniej, Wielka Brytania w Afryce Wschodniej i Południowej. Jednakże oba państwa musiały się liczyć także ze zdaniem prezydenta Stanów Zjednoczonych. Woodrow Wilson był przeciwny aneksji niemieckich posiadłości przez mocarstwa europejskie i Japonię. Stany Zjednoczone, jako kraj zrodzony z buntu przeciw metropolii, niechętne były polityce ekspansji kolonialnej. Do tego stopnia, że gdy w wyniku wojny z Hiszpanią w 1898 roku opanowano Filipiny, istotnym problemem, głęboko rozdzierającym elity, był sposób zarządzania nową posiadłością. Skrzętnie przy tym unikano nazwy kolonia. Społeczeństwo amerykańskie, przyzwyczajone do niemieszania się w konflikty europejskie, było w dużej części przeciwne udziałowi w wojnie, zwłaszcza jeżeli miałoby to doprowadzić do powiększenia europejskich imperiów kolonialnych. Same Stany Zjednoczone nie były zainteresowane zdobyczami kolonialnymi. W tej sytuacji Wilson proponował, by zdobyte terytoria oddać pod kontrolę Ligi Narodów. Mocarstwa europejskie podchodziły do tej
propozycji z dystansem. Francuzi w ogóle byli niechętni temu pomysłowi, a Brytyjczycy mieli duże wątpliwości. Ci ostatni byli w trudnej sytuacji, gdyż musieli się liczyć z opinią dominiów, zwłaszcza Australii, Nowej Zelandii i Związku Południowej Afryki. Wielka Brytania dużo zawdzięczała 155 dominiom, które własnymi siłami zdobyły znaczną część niemieckich posiadłości kolonialnych, wysyłając do tego znaczne siły na front europejski. Teraz rządy dominiów domagały się rekompensaty: zwiększenia własnej samodzielności w ramach imperium brytyjskiego i zgody na aneksję zajętych terenów. Australijczycy, w obawie przed ekspansją Japonii, domagali się Nowej Gwinei. Z podobnych powodów Nowa Zelandia domagała się Wysp Samoa. Związek Południowej Afryki żądał Niemieckiej Afryki Południcwo-Zachodniej, którą od dawna traktował jako integralną część kraju pod czasowym panowaniem Niemiec. Ponadto rząd, chcąc odebrać głosy opozycyjnej Partii Narodowej, poprzez aneksję tego regionu pragnął pokazać, że wojna toczyła się nie tylko w interesie Wielkiej Brytanii, ale i samego Związku. Ta sytuacja utrudniała podjęcie ostatecznych decyzji. Należało się również liczyć z głosem Stanów Zjednoczonych. Mimo oporu Wilsona 26 stycznia 1919 roku rozpoczęły się rozmowy na temat przyszłości kolonii niemieckich. Na samym wstępie wszyscy mówcy, na czele z Wilsonem, Clemenceau, Lloyd George'em, Orlandem i baronem Makino, przemawiającym w imieniu Japonii, zgodzili się, że zdobyte kolonie nie mogą wrócić pod władzę Niemiec. W swoim przemówieniu Lloyd George przeanalizował możliwości rozwiązania zaistniałej sytuacji. Przedstawił trzy sposoby rozwiązania problemu kolonii niemieckich. Pierwszym było sprawowanie nad nimi bezpośredniego zarządu przez Ligę Narodów, czemu jednak na wstępie kategorycznie się sprzeciwił. Argumentował, że dotychczasowa praktyka międzynarodowego administrowania wykazała nieprzydatność takiego rozwiązania. Drugim sposobem byłoby sprawowanie mandatu w imieniu Ligi Narodów nad konkretnymi terytoriami przez poszczególne państwa. Trzecią opcją, którą najmocniej popierał, była bezpośrednia aneksja zamorskich terytoriów Niemiec. Ten ostatni wniosek gorąco popierali przedstawiciele dominiów. Premier Australii Morris Hughes zażądał niemieckiej części Nowej Gwinei, stwierdzając, że „każde silne państwo panujące w Nowej Gwinei panuje nad Australią". Nie mniej energicznie włączył się do walki o podział łupów przedstawiciel Nowej Zelandii Ferguson Massey. Domagał się on Wysp Samoa, które jak twierdził, „mają wielkie strategiczne znaczenie, są kluczem do Oceanu Spokojnego, dlatego muszą koniecznie znaleźć się w posiadaniu Nowej Zelandii". Lloyd George, licząc na poparcie swego wniosku, zaproponował, by na dyskusję dotyczącą kolonii niemieckich zaprosić przedstawicieli dominiów, zwłaszcza Australii. W tej sprawie Brytyjczycy mogli także liczyć na poparcie Francji, Japonii i Belgii. Wilson był jednak nieustępliwy i domagał się wprowadzenia systemu mandatowego. Uważał, że podział posiadłości niemieckich przez mocarstwa mógłby zdyskredytować na samym początku istnienia Ligę Narodów. Zarządzanie danym terytorium z ramienia tej organizacji zwiększałoby natomiast jej znaczenie na arenie międzynarodowej. Początkowo mocarstwa
europejskie ostro sprzeciwiły się planom Stanów Zjednoczonych, ale wobec nieustępliwej postawy Wilsona Wielka Brytania wyraziła zgodę na system mandatowy. 30 stycznia 1919 roku Lloyd George złożył w tej sprawie oświadczenie, przedstawiając równocześnie brytyjski projekt konstrukcji takiego systemu, przewidujący stworzenie trzech kategorii mandatów: „A", „B" i „C", przy czym kolonie niemieckie zostały zakwalifikowane do dwóch ostatnich. 7 lipca 1919 roku ustalono ostateczny podział niemieckich posiadłości. Wielka Brytania otrzymała jako mandaty kategorii „B": Niemiecką Afrykę Wschodnią, dzięki czemu powstał pas brytyjskich terytoriów od Kairu do Kapsztadu, oraz część Togo i Kamerunu; Francja, jako mandaty kategorii „B": część Togo i większość Kamerunu; Belgia, jako mandat kategorii „B": Rwandę-Burundi. Mandaty kategorii „C", oznaczające faktycznie aneksję danego terytorium, otrzymały: Japonia — Wyspy Marshalla, Mariany i Karoliny; Australia — Nauru, Nową Gwineę oraz wyspy Pacyfiku na południe od równika; Nowa Zelandia — Wyspy Samoa; Związek Południowej Afryki — dawną Niemiecką Afrykę Południo-wo-Zachodnią. W ten sposób zakończyło swe istnienie niemieckie imperium kolonialne. I choć zamysły jego odbudowy jeszcze się pojawiały, to nigdy nie wyszły poza fazę projektów. Rozdział 14 ZBIGNIEW KWIECIEŃ KONFLIKT O MANDŻURIĘ 1931-1945 Sukcesy japońskie w polityce zmierzającej do zdominowania sąsiednich państw z lat 1894— 1915 stanęły pod znakiem zapytania już z końcem I wojny światowej. Na konferencji pokojowej w Paryżu nie było to jeszcze zbyt widoczne. W podpisanych tam w 1919 roku układach pokojowych Japonia została zaliczona do grupy głównych mocarstw sprzymierzonych. Traktat wersalski przyznał jej prawa do dzierżawionego uprzednio przez Niemcy terytorium Jiaozhou (Kiaoczou) w chińskiej prowincji Shandong (Szantung). Niemieckie kolonie na północnym Pacyfiku — Wyspy Mariańskie, Karoliny i Wyspy Marshalla — stały się japońskimi terytoriami mandatowymi. Cesarstwo zarządzało nimi z ramienia Ligi Narodów. Stałe miejsce w Radzie Ligi umacniało pozycję Japonii. Przedłużony w 1911 roku sojusz z Wielką Brytanią i utrata przez Rosję po roku 1917 statusu mocarstwa jeszcze bardziej ją wzmacniały. Chiny odmówiły jednak podpisania traktatu wersalskiego, protestując przeciwko postanowieniom dotyczącym Shandongu (Szantungu). Nie ratyfikowały go również Stany Zjednoczone — między innymi dlatego, że ich rząd i opinia publiczna nie akceptowały przekazania w ręce japońskie niemieckich kolonii na Pacyfiku. Kolejne porażki polityczne przyniosła Japonii waszyngtońska konferencja w sprawie zbrojeń morskich, zwołana w listopadzie 1921 roku. Głównym jej celem było w istocie stworzenie w basenie Oceanu Spokojnego systemu zbiorowego bezpieczeństwa — odpowiednika systemu wersalskiego w Europie. Zaowocowała ona układami, z których najważniejsze dotyczyły
ograniczenia zbrojeń morskich i ochrony terytorialno-politycznego status quo na Dalekim Wschodzie. Podpisany tam 13 grudnia 1921 roku traktat amerykańsko-angielsko-francuskoja-poński, zwany też układem czterech mocarstw, zobowiązał sygnatariuszy do wzajemnego poszanowania praw do posiadłości należących do nich na wyspach Pacyfiku i konsultacji w razie ich zagrożenia. Porozumienie dodatkowe precyzowało, że dla Japonii w grę wchodził jedynie Tajwan i Wyspy Rybackie (Peskadory) oraz Sachalin Południowy. Z chwilą ratyfikacji traktatu przestał obowiązywać l sojusz japońsko-brytyjski. Zgodę rządu Wielkiej Brytanii w tej sprawie uzyskały Stany Zjednoczone poparte przez Australie, Nową Zelandie i Kanadę. Dominia te utworzyły dzięki temu wraz ze Stanami Zjednoczonymi coś w rodzaju bloku anglojęzycznych państw Pacyfiku, zagrożonych w różnym stopniu przez ekspansję japońską. 6 lutego 1922 roku podpisano w Waszyngtonie dwa inne układy dotyczące polityki wobec Chin oraz ograniczenia tonażu i uzbrojenia głównych klas okrętów wojennych. Pierwszy, zwany też układem dziewięciu mocarstw, został podpisany przez Belgie, Francję, Holandie, Japonię, Portugalię, Wielką Brytanię, Włochy i Stany Zjednoczone z jednej strony oraz Chiny z drugiej. Ośmiu sygnatariuszy zobowiązało się w nim do poszanowania niepodległości, suwerenności i terytorialnej integralności Republiki Chińskiej oraz do stosowania w kontaktach gospodarczych z tym krajem zasady otwartych drzwi, czyli równych możliwości dla wszystkich partnerów Chin. Wspomniane państwa miały nie przeszkadzać Chinom w reformowaniu ustroju politycznego i administracji dla osiągnięcia stabilizacji wewnętrznej. W następstwie tego układu Japonia zwróciła Chinom okupowany od 1914 roku Jiaozhou (Kiaoczou), zachowując przy tym część niemieckich przywilejów gospodarczych w prowincji Shandong (Szantung). Przekreślało to japońskie sukcesy wojenne w Chinach i szansę realizacji Dwudziestu jeden żądań z 1915 roku. Zawarty jednocześnie układ amerykańsko-brytyjsko-japońsko-francusko-wło-ski ustalał proporcje tonażu okrętów liniowych tych państw. Dla Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Japonii miały one wynosić odpowiednio 5:5:3. Ponadto ograniczono łączny tonaż lotniskowców i ustalono górną granicę wyporności oraz uzbrojenie okrętu liniowego na przyszłość. Strony zobowiązały się także do rezygnacji z budowy baz wojskowych i fortyfikacji w prawie wszystkich swych posiadłościach wyspiarskich. Jako strona tych układów Japonia musiała poddać się ich postanowieniom, także i tym sprzecznym z jej celami politycznymi. Co więcej, zobowiązała się także do udziału w obronie nowego status quo na Pacyfiku. Zrodziło to w społeczeństwie japońskim powszechne przekonanie o istnieniu spisku silnych i bogatych „białych" mocarstw skierowanego przeciw Japonii, by odebrać cesarstwu swobodny dostęp do zasobów naturalnych Azji, niezbędnych dla jego rozwoju gospodarczego, a nawet dla jego niepodległości. Pomimo tych przeszkód japońska ekspansja trwała nadal, szczególnie w Mandżurii, czyli Chinach Północno-Wschodnich, a po I wojnie światowej została nawet przyspieszona. Japońskie Towarzystwo Kolei Południowomandżurskiej, od 1905 roku właściciel linii z Portu
Artura do Changchunu (Czangczunu), posiadało wszystkie przywileje gospodarcze i administracyjne, którymi uprzednio cieszyło się rosyjskie Towarzystwo Kolei Wschodniochińskiej. Istniał więc w Mandżurii pas terytorium rządzonego przez władze japońskie i chronionego przez j a159 poński garnizon, gdzie w praktyce nie obowiązywały chińskie prawa. Kontrola nad tym terenem stała się podstawą gospodarczej i politycznej dominacji Japonii nad południową Mandżurią. Ułatwiał to fakt, że ówczessne Chiny były rozbite na regiony i prowincje rządzone przez wojskowych gubeirnatorów. Prowadzili oni samodzielną politykę „wewnętrzną", a nawet „zagraniczną" tych prowincji. Dotyczyło to zarówno stosunków z innymi gubernatorami, jjak i z rządem centralnym w Pekinie, a nawet z państwami obcymi. Od tych ostatrnich byli oni zresztą dos'ć często silnie uzależnieni. Modelowym wręcz przykładem takiego władcy był rzządzący Mandżurią Zhang Zuolin (Czang Tso-lin). Karierę rozpoczął jako członesk rozbójniczych band w Mandżurii, które często wstępowały jako formacje nieiregularne w służbę lokalnych władz lub dowódców obcych wojsk okupującychi tę część Chin. Stojąc na czele jednej z takich grup hunhuzów, jak ich nazywamo, związał się na stałe z japońskimi służbami wywiadu wojskowego. Wkrótce sstał się ich cennym narzędziem, a potem partnerem w Mandżurii. Dzięki japońsikiej pomocy finansowej i w zakresie uzbrojenia zdobył szybko mocną pozycję. .Już jako gubernator całej Mandżurii próbował od połowy lat dwudziestych, w sojuszu z podobnymi sobie władcami prowincji północnochińskich, powstrzymać ofensywę Armii Narodowej realizującej program zjednoczenia i zreformowania państwa pod kierunkiem Guomindangu (Kuomintangu). W starciu z formacjarmi zorganizowanymi i dowodzonymi na wzór Armii Czerwonej wojska „Tygrysai Mandżurii" poniosły jednak w 1928 roku klęskę. Musiały wycofać się z Pekinu,, a od całkowitego pogromu ocaliła je tylko interwencja Japonii. Groźba użycia przez mią siły w razie przekroczenia przez wojska Guomindangu (Kuomintangu) muru chiińskiego, historycznej granicy Mandżurii, powstrzymała marsz na północ Armii Narodowej. Zmuszony do ograniczenia swych ambicji na arenie ogólnochińskiej, Zhang; Zuolin (Czang Tso-lin) usiłował uwolnić się spod japońskiej kurateli. Mógł to zapewne osiągnąć poprzez uznanie zwierzchnictwa Rządu Narodowego stworzonego przez Guomindang (Kuomin-tang) i rezydującego w Nanjingu (Nankinie). W zamian uizyskałby akceptację swych rządów w Mandżurii. Taka zmiana frontu, zgodna z tradycjami wojen chińskich, była do przyjęcia i dla drugiej strony, czyli dla generała Chiaing Kai-sheka (Czang Kai-szeka), kierującego faktycznie partią Guomindang (Kuiomintang) i jej armią oraz Rządem Narodowym. Jeśli takie były zamiary marszałlka, to udaremniła je śmierć. 28 czerwca 1928 roku potężny wybuch zniszczył czę;ść pociągu, którym Zhang Zuolin (Czang Tso-lin) udawał się z Pekinu do Muk:denu. Wśród ofiar był też oficer japońskiej misji wojskowej, lecz czas i miejsce: eksplozji pozwalały przypuszczać, że była ona „karą" za plany zerwania z dotychczasowym protektorem. Nastąpiła bowiem w miejscu przecięcia się linii kolejow/ej, którą podróżował Zhang Zuolin (Czang Tso-lin), z japońską Koleją Południowtomandżurską.
Jego syn i następca Chiang Hsuehliang (Czang Sue-liang), zwany Młodym Marszałkiem, kontynuował politykę ojca. Już w grudłniu 1928 roku uznał Rząd Narodowy i zezwolił na legalne działanie partii Guomindang (Kuomintang) w Mandżurii. W praktyce nie zmieniło to niczego poza flagą i herbem państwowym, ale z pewnością zaniepokoiło władze japońskiej Kolei Południowomandżurskiej i dowództwo strzegącego jej garnizonu. Ich dominacja nad Mandżurią znalazłaby się bowiem w niebezpieczeństwie w razie dalszego postępu w zjednoczeniu Chin. Rządy Młodego Marszałka potwierdziły te obawy, gdyż narastały napięcia zarówno w stosunkach z japońskim towarzystwem kolejowym, jak i z radziecką administracją Kolei Wschodniochińskiej. Ta ostatnia podczas wojny domowej w Rosji znajdowała się czasowo pod mieszanym zarządem rosyjskich białogwardzistów, dowództwa wojsk państw interweniujących na Syberii oraz władz chińskich. Od 1924 roku stanowiła zaś własność radziecko-chińskiej spółki, nie posiadającej jednak przywilejów dawnego Towarzystwa Kolei Wschodniochińskiej, takich jak prawo administrowania terenem przyległym do torów lub posiadania tam własnej uzbrojonej straży. Chcąc przejąć pełną kontrolę nad koleją i dochodami, które przynosiła, Chiang Hsuehliang (Czang Sue-liang) w 1929 roku rozkazał swemu wojsku i policji obsadzić jej budynki i urządzenia oraz przejąć jej administrację. Reakcja strony radzieckiej była szybka, ostra i dość tradycyjna w formie dla stosunków dalekowschodnich. W listopadzie tego roku wojska radzieckiej Specjalnej Armii Dalekowschodniej wtargnęły do Mandżurii i błyskawicznie pokonały siły Młodego Marszałka. Musiał się zgodzić na przywrócenie statusu kolei zgodnie z układem z 1924 roku. Spory z władzami towarzystwa japońskiego związane były z planami budowy własnej mandżurskiej sieci połączeń kolejowych, co uwolniłoby marszałka od zależności komunikacyjnej od Japonii. Dominujący dotąd partner twierdził jednak, że w 1905 roku Chiny wyrzekły się prawa budowy linii kolejowych konkurencyjnych wobec Kolei Południowomandżurskiej. Spierano się więc o definicję konkurencyjności i o odległości między szlakami. Po stronie japońskiej, wśród polityków i wojskowych związanych z południo-womandżurską spółką kolejową lub z kołami pragnącymi przekreślenia skutków konferencji waszyngtońskiej, narastało przekonanie, że czas działa na ich niekorzyść. Realizacja planów Chiang Hsuehlianga (Czang Sue-lianga) ograniczyłaby japońskie wpływy w Mandżurii. Tym samym osłabłaby pozycja wyjściowa cesarstwa na drodze do zdominowania całych Chin zgodnie z programem zawartym w słynnych Dwudziestu jeden żądaniach z 1915 roku. Od tego czasu pojawiło się w tych kołach kilku polityków uważających, że japońska kontrola nad Chinami powinna być wstępem do rozciągnięcia jej na całą Azję Wschodnią i Południowo-Wschodnią. Ten zaś obszar w tradycji narodów tam żyjących nazywano po prostu s'wiatem. Idee te zostały streszczone w tak zwanym memorandum Tanaki, dokumencie opublikowanym po raz pierwszy w Chinach w 1929 roku. Jego autorem był generał Giichi Tanaka, premier Japonii w latach 1927—1929. Tekst memorandum,
161 przygotowanego w 1927 roku dla cesarza Hirohito, nawiązywał do myśli politycznej jego dziada Mutsuhito — twórcy nowoczesnej Japonii. Autor dokumentu postulował konieczność podboju Mandżurii, Mongolii Wewnętrznej i całych Chin w celu zdominowania Azji. Inaczej Japonia miała być skazana na zależność gospodarczą, polityczną i militarną od mocarstw zachodnich. Abstrahując od kwestii autentyczności dokumentu, należy stwierdzić, że polityka japońska po 1931 roku została w nim przewidziana zdumiewająco trafnie. Wiosną i latem owego roku napięcie w stosunkach między władzami mandżurskimi a Japonią wzrosło do stopnia przedtem nie spotykanego. Mnożące się wówczas incydenty posłużyły najbardziej agresywnej grupie japońskich wojskowych, głównie z dowództwa garnizonu strefy kolejowej w Mandżurii, do próby usunięcia siłą zagrożeń stwarzanych przez Młodego Marszałka. 27 czerwca 1931 roku zginął z rąk żołnierzy chińskich obywatel japoński Shin-taro Nakamura, podróżujący po Mandżurii jako geograf. W cztery dni później w miejscowości Wanpaoshan (Wanpaoszan) doszło do bójki między chińskimi chłopami i koreańskimi dzierżawcami na tle sporu o prawo kopania rowów irygacyjnych. Sprawa była błaha, lecz uciekający spod władzy japońskiej w swym kraju Koreańczycy byli przez rząd Japonii nadal uważani za poddanych cesarstwa, nad którymi jurysdykcję sprawowały w Chinach sądy konsularne. W Mandżurii zaś', gdzie żyło prawie pół miliona Koreańczyków, a Japonia posiadała silny garnizon i policję konsularną, w 1931 roku było to bardzo groźne wydarzenie. Przesadzone relacje japońskiej prasy i całkowicie kontrolowanych przez władze cesarstwa gazet koreańskich wywołały w Korei falę wrogości do tamtejszej społeczności chińskiej. Przy co najmniej tolerancyjnej postawie japońskiej policji doszło tam do prawdziwych pogromów Chińczyków, które pociągnęły za sobą s'mierć stu dwudziestu siedmiu osób i zranienie trzystu dziewięćdziesięciu trzech. Reakcja rządu i prasy chińskiej była więc bardzo gwałtowna, tym bardziej że incydent w Wanpaoshan (Wanpaoszan) nie spowodował ofiar śmiertelnych ani ciężkich obrażeń uczestników bójki. 17 lipca, w trakcie wymiany ostrych not dyplomatycznych, japoński konsulat w Quiquiharze (Tsitsiharze) został zawiadomiony o śmierci Nakamury. Okazało się, że geograf ten był oficerem w służbie czynnej. Mimo przeprosin władz mandżurskich, aresztowania dowódcy oddziału, który zapewne wydał rozkaz pozbawienia Nakamury życia, oraz wysłania do Tokio specjalnej delegacji w celu wyjaśnienia i zamknięcia sprawy, burza w japońskiej prasie nie ustawała aż do połowy września. W świetle późniejszych wydarzeń oba incydenty śmiało można uznać za wyjątkowo dogodne preteksty do użycia siły przez dowództwo wojsk japońskich w Mandżurii. Doszło zaś do niego w następstwie tak zwanego incydentu mukdeńskiego w nocy z 18 na 19 września 1931 roku. Wówczas to koło Mukdenu na torach japońskiej Kolei Południowomandżurskiej nastąpił silny wybuch. Przybyły na miejsce japoński patrol został ostrzelany z pobliskich chińskich koszar. Tak przynajmniej przedstawiała obraz wydarzeń strona japońska. W odpowiedzi garnizon japoński zaatakował i zdobył owe koszary, a następnie cały Mukden. O tym, która ze stron prowadziła działania zaczepne, a która się broniła, świadczy dobitnie zestawienie strat: według danych japońskich
poległo wówczas dwóch Japończyków oraz trzystu pięćdziesięciu żołnierzy i siedemdziesięciu pięciu policjantów chińskich. Wzmocniona następnie posiłkami z Korei japońska Armia Kwantuńska, jak nazywano garnizony Portu Artura i strefy kolejowej, nie poprzestała na pierwszym sukcesie. Jej dalsze działania zbrojne trwały aż do lutego 1932 roku. Ich uzasadnieniem, a raczej pretekstem była konieczność obrony życia i mienia obywateli japońskich, zwalczania band rabunkowych, a także odpierania ataków wojsk chińskich. W ten sposób już we wrześniu Armia Kwantuńska opanowała Changchun (Czang-czun), Jilin (Kirin), a w listopadzie Quiquihar (Tsitsihar). W styczniu i lutym 1932 roku wojska japońskie opanowały Charbin (Harbin) i Jinzhou (Cinczou) — ostatnie miasto na południowozachodnim krańcu historycznej Mandżurii. Tajemnica sukcesów odniesionych przez liczące początkowo najwyżej dwadzieścia tysięcy żołnierzy, żandarmów i policjantów siły japońskie nad przeciwnikiem dysponującym prawie dwustupięćdziesięciotysięcznym wojskiem zasadniczo polegała na jakościowej różnicy pomiędzy obu stronami. Japończycy górowali uzbrojeniem, wyszkoleniem, dyscypliną i duchem bojowym. Tym jednak nie można wytłumaczyć całego zjawiska. Ważniejsze okazało się to, że strona japońska, a w każdym razie dowództwo Armii Kwantuńskiej wypełniało starannie przygotowany plan. Przeciwnik zaś reagował doraźnie tylko na działania napastnika. Rozkazy marszałka Chiang Hsuehlianga (Czang Sue-lianga), wydane jeszcze latem na wypadek konfliktu z Japonią, nakazywały wręcz unikać starć. Dowództwo chińskie starało się wyjaśnić incydent i uzyskać zawieszenie broni. Podobne rozkazy nadchodziły też od rządu w Nanjingu (Nankinie). Wojska chińskie w Mandżurii były ponadto bardzo często, w rozumieniu zachodnim, raczej formacjami najemnymi. Często żołnierze chińscy zaciągali się do armii, aby uniknąć głodu lub mieć możliwość rabunków, co jest nierozerwalnie związane ze wszystkimi wojnami domowymi. Dla dowódców i części żołnierzy, którzy mieli jakąś świadomość narodową, odwrót za Wielki Mur stał się szansą ocalenia życia i zachowania armii jako zorganizowanej siły. Tam mogła ona czekać na wyjaśnienie sytuacji i przygotowywać się do wznowienia walki. W świetle tych faktów zwycięstwa japońskie stają się zrozumiałe bez konieczności zgłębiania tajemnic „ducha Yamato", którym przepojone było w Japonii wychowanie obywatelskie oraz szkolenie wojskowe. Działaniom bojowym Armii Kwantuńskiej towarzyszyła aktywność polityczna jej służb wywiadowczych. Pod kierownictwem pułkownika Doihara Kanji tworzyły one szybko miejscową administrację, której lokalni zwierzchnicy wypowiadali posłuszeństwo rządowi w Nanjingu (Nankinie). Nie było to zadanie trudne, gdyż zgodnie z wielowiekową tradycją chińską większość dotychczasowych gubernatorów cywilnych i wojskowych oraz spora część ich podwładnych bez większych 163 oporów godziła się służyć zdobywcom. Postąpiło tak wielu z tych, którzy początkowo odeszli z armią Chiang Hsuehlianga (Czang Sue-lianga), a nawet stawiali jeszcze zimą opór Japończykom w północnej części kraju. Przykładem może tu być generał Ma Zhangshan (Ma Czang-szan,) uznawany dzięki długiej obronie tych terenów za wzór niezłomnego patrioty. Działający w Mukdenie Wydział Kierowania Samorządem koordynował akcje szybko
tworzonych organizacji i stowarzyszeń propagujących pod dyktando oficerów japońskich hasła utworzenia państwa mandżurskiego. W początkach lutego 1932 roku odbyło się zebranie gubernatorów prowincji tworzących Mandżurię: Fengtien, Jilin (Kirin), Heilongjiang (Heilungkieng), Je-hol (Dżehol) oraz Okręgu Specjalnego, czyli dawnej rosyjskiej strefy kolejowej. Uczestniczyli w nim też książęta mongolscy, reprezentujący społeczność Mongołów zamieszkujących kresy północne i zachodnie Mandżurii. Powołano wówczas Północ-no-Zachodnią Radę Administracyjną, która już 18 lutego ogłosiła swoje przekształcenie w rząd tymczasowy Mandżurii. Na jej wezwanie 29 tegoż miesiąca zebrało się w Mukdenie Zgromadzenie Ogólnomandżurskie. Jego członkowie, mający reprezentować prowincje, miasta i mniejszości narodowe — mongolską, rosyjską i koreańską — oraz organizacje polityczne w rodzaju Towarzystwa Przyspieszania Założenia Nowego Państwa w pełni poparli program Rady. Ogłoszono zatem powstanie niepodległego państwa mandżurskiego — Mandżukuo. Jego głową został Pu-I (Pu-Yi), ostatni cesarz Chin z obalonej w 1911 roku dynastii mandżurskiej. Okres od swego cesarskiego dzieciństwa (w chwili abdykacji miał sześć lat) do 1925 roku spędził w luksusowych warunkach w Pekinie dzięki pensji zagwarantowanej przez pierwszy rząd republikański. Po zajęciu starej stolicy przez armię Guomindangu (Kuomintangu) w 1928 roku nie próbował już tam powrócić, gdyż w koncesji japońskiej w Tjanjinie (Tientsinie) czuł się najbezpieczniej. Urząd prezydenta Mandżukuo objął oficjalnie 9 marca 1932 roku — i tak już miało pozostać przez następne dwanaście lat, ponieważ władza przezeń sprawowana miała charakter wyłącznie symboliczny. Zadbały o to japońskie służby specjalne sprawujące niezmiennie „opiekę" nad Pu-I (Pu-Yi) i nad nowym państwem. Japonia uznała je 15 września 1932 roku, zawarłszy jednocześnie układ gwarantujący jej wszystkie przywileje i uprawnienia, o jakie zabiegała w Mandżurii od końca XIX wieku. Mandżukuo od początku było tworem Armii Kwantuńskiej całkowicie przez nią kontrolowanym. W praktyce rządzili krajem działający na prawie każdym szczeblu jego władz japońscy doradcy lub po prostu szefowie różnych organów państwa bądź ich zastępcy. Już w 1932 roku było ich prawie dwustu w rządzie i innych instytucjach centralnych. A istniała jeszcze przecież władza lokalna, samorządowa, policja i siły zbrojne. Zgodnie ze wspomnianym układem w Mandżurii miało stacjonować dziewięćdziesiąt cztery tysiące żołnierzy japońskich, by bronić niepodległości tego państwa, a w rzeczywistości władzy kolejnych ambasadorów Japonii. Mandżukuo, przekształcone w 1934 roku w cesarstwo, o powierzchni miliona czterystu szesnastu tysięcy dziewięćdziesięciu trzech kilometrów kwadratowych, ....... Cha WIŁ... MANDŻURIA Harbin l
,
. 11 Ksinkingl Wtadywostok
CHINY Chonggkuing Szanghaj Hangzho Wyspy Yolcano 1891 OCEAN SPOKOJNY , 1914 ' Marian} ' 1922 Guam (USA).
H
terytorium Japonii w 1910 \/////A w latach 1931-1932 mm^^^±
terytoria za'ęte w latach 1937'1941 terytorium zajęte kierunki japońskiej ekspansji
Ekspansja terytorialna Japonii (1931—1941) zamieszkane było przez trzydzieści milionów dziewięćset pięćdziesiąt tysięcy osób, w ponad dziewięćdziesięciu procentach narodowości chińskiej. Stolicą jego został Changchun (Czangczun). Szybkość akcji państwowotwórczej Armii Kwantuńskiej wynikała między innymi z sytuacji międzynarodowej, która wymagała jakiegoś uzasadnienia podboju części sąsiedniego państwa. Od 19 września 1931 roku sprawa Mandżurii znalazła się na forum Ligi Narodów, gdzie delegat Chin złożył skargę z powodu japońskiej agresji, a przedstawiciel Japonii zapewnił, że Tokio podjęło już kroki, by zapobiec „komplikacjom". Zrozumiano to jako stwierdzenie, że akcja wojsk cesarstwa została podjęta bez wiedzy i aprobaty rządu, który pragnie ją teraz po165 wstrzymać. Zapewnienie obu stron o dążeniu do pokojowego rozstrzygnięcia sporu Rada Ligi przyjmowała życzliwie przez cały październik aż do chwili, gdy okazało się, że Japonia zajęła już ponad połowę Mandżurii. Projekt rezolucji, wzywającej do wycofania wojsk japońskich do strefy kolejowej, upadł 24 października na skutek weta delegata Japonii. Prawie miesiąc później ten sam delegat zaproponował, by Liga powołała komisję w celu zbadania sporu o Mandżurię. Na skutek okupacji większości jej terytorium przez wojska japońskie prace komisji nie mogły już wpłynąć na bieg wydarzeń, natomiast pozorna gotowość Tokio do poddania się decyzjom Ligi poprawiła nieco negatywny obraz polityki cesarstwa. Militarne podboje w Mandżurii dyplomaci cesarza Japonii starali się przedstawić jako konieczną samoobronę Armii Kwantuńskiej, a winą za kryzys obarczali stronę chińską, która odmawiała uregulowania sporu na miejscu, a więc pod dyktando Japończyków. Rząd chiński dysponował coraz większą liczbą dowodów łamania przez agresora nie tylko paktu Ligi Narodów, ale i układu dziewięciu mocarstw oraz podpisanego w 1928 roku paktu Kelloga-Brianda. Ten ostatni zobowiązywał sygnatariuszy do rezygnacji z wojny jako środka w swej polityce zagranicznej oraz pokojowego rozstrzygania sporów międzynarodowych.
Najważniejsze było jednak to, że japońska agresja zagroziła interesom światowych mocarstw w Chinach. Dotyczyło to zarówno członków Ligi, jak i Stanów Zjednoczonych, które nie zgłosiły do niej akcesu. Chiny szczególnie liczyły na pomoc amerykańską, gdyż sytuacja w Mandżurii groziła tam „zamknięciem otwartych drzwi", czyli faktyczną monopolizacją rynku tej części kraju przez Japonię. To zaś było groźniejsze dla Stanów Zjednoczonych, zainteresowanych rynkiem chińskim jako całością, niż dla mocarstw europejskich, których interesy wiązały się raczej z Chinami Środkowymi i Południowymi. Wobec zaś ewidentnego łamania przez agresora układu dziewięciu mocarstw oraz paktu Kelloga-Brianda, których Stany Zjednoczone były stroną, można było liczyć na współdziałanie tego mocarstwa z Ligą. Nadzieje te spełniły się tylko o tyle, że 7 stycznia 1932 roku amerykański sekretarz stanu Henry Lewis Stimson w jednobrzmiących notach zawiadomił rządy w Tokio i Nanjingu (Nankinie), że żadne układy japońsko-chińskie naruszające prawa i interesy Stanów Zjednoczonych i ich obywateli w Chinach, a zawarte wskutek groźby lub użycia siły nie zostaną przez Waszyngton uznane. Nie było wątpliwości, której ze stron konfliktu to dotyczyło. Mimo że w nocie nie było mowy o ewentualnych sankcjach, jej istota — znana odtąd jako doktryna Stimsona lub doktryna nieuznawania — stała się podstawą polityki Stanów Zjednoczonych na Dalekim Wschodzie aż do wybuchu wojny na Pacyfiku w 1941 roku. Z przyczyn wyżej wspomnianych rządy Wielkiej Brytanii i Francji nie przyjęły amerykańskiej sugestii wystosowania podobnie brzmiących not. Wkrótce jednak zaszło coś, co zaktywizowało wszystkie mocarstwa „traktatowe". Zorganizowana przez różne stowarzyszenia patriotyczne, popierane nieoficjalnie przez Guomindang (Kuomintang), akcja bojkotu japońskich towarów oraz demonk stracyjne potępienie japońskiej agresji zaowocowały licznymi incydentami w większych miastach. Starcia demonstrantów z arogancko zachowującymi się japońskimi handlowcami i turystami szybko przekształcały się w rozruchy, gdyż włączała się do nich policja konsularna z japońskich przedstawicielstw. W połowie stycznia 1932 roku zajścia takie miały miejsce w Szanghaju. Dowództwo zespołu japońskich okrętów wojennych i oddziałów desantowych marynarki wojennej, stacjonujących w eksterytorialnej „dzielnicy międzynarodowej", wykorzystało te incydenty. Podjęło próbę powtórzenia w Szanghaju tego, co tak łatwo poszło armii lądowej cesarstwa w Mandżurii. Siły japońskie, wzmocnione posiłkami z Japonii oraz wspierane ogniem artylerii okrętowej i nalotami lotnictwa morskiego, podjęły 29 stycznia atak na chińską część miasta — Chapei (Czapei). Sukces osiągnęły dopiero w połowie marca, i to za cenę wyższą od przewidywanej. Chińską 19 Armię udało się bowiem wyprzeć z Szanghaju dopiero dzięki pomocy trzech dywizji piechoty. O to wsparcie japońscy admirałowie musieli prosić armię lądową, narażając tym na poważny uszczerbek prestiż swego rodzaju broni. Opór wojsk chińskich został wsparty przez ludność cywilną i okazał się zdumiewająco skuteczny. Co prawda, także dowódca 19 Armii „utracił twarz", gdyż musiał prosić marszałka Chiang Kai-sheka (Czang Kai-szeka) o przysłanie posiłków z jego „własnej" Armii Centralnej.
Ostatecznie konflikt załagodzono dzięki aktywnej pomocy konsulów Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch, choć początkowo strona japońska nie chciała nawet na ten temat rozmawiać. Akcja tych mocarstw doprowadziła do utworzenia specjalnej komisji Ligi Narodów, a dalekowschodnie eskadry ich flot wojennych postawiono w stan alarmu. Rząd Stanów Zjednoczonych ogłosił bezterminowe przedłużenie manewrów swej floty wojennej na zachód od Hawajów, co było gestem bardzo wymownym. Zgromadzenie Ligi, na wniosek brytyjskiego sekretarza stanu do spraw zagranicznych Johna Simona, przyjęło 11 marca rezolucję o treści analogicznej do noty Stimsona. Wzywano w niej państwa członkowskie do nieuznawania wymuszonych siłą układów międzynarodowych naruszających pakt Ligi lub pakt Kelloga-Brianda. W tej sytuacji strona japońska podpisała 5 maja 1932 roku porozumienie przywracające w Szanghaju sytuację sprzed wybuchu konfliktu. Wojska japońskie opuściły Chapei (Czapei), a potem „dzielnicę międzynarodową". Pozostał tam jedynie oddział o sile równej stacjonującemu w niej przed „incydentem Szanghajskim", jak nazywano w Japonii tę kampanię. Strona chińska musiała jednak zdemilitaryzować Chapei (Czapei) i teren w promieniu dwudziestu kilometrów od miasta. Bohaterska obrona Szanghaju uniemożliwiła jednak zapewne powstanie nowego tworu w rodzaju Man-dżukuo. Reakcja mocarstw zachodnich uświadomiła politykom i wojskowym japońskim, że próba naruszenia ich żywotnych interesów w Chinach niesie ryzyko wojny, a na to ówczesna Japonia była jeszcze zbyt słaba. Wydarzenia te skutecznie odwróciły jednak uwagę świata od japońskiej polityki faktów dokonanych w odległej Mandżurii. Właśnie wówczas rozpoczynała 167 działalność komisja Ligi Narodów mająca zbadać tę sprawę. W skład utworzonej w połowie stycznia komisji wchodzili przedstawiciele Francji, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Włoch, Chin oraz Japonii, z tym że ci ostatni nie mieli w niej prawa głosowania. Przewodniczącym komisji został delegat Wielkiej Brytanii lord Yictor Lytton, były wicekról Indii. Na podstawie sporządzonego przez komisję raportu specjalny komitet Ligi, zwany Komitetem Dziewiętnastu, miał przygotować dokument wyrażający stanowisko tej organizacji. Od końca lutego do początku września 1932 roku komisja Lyttona odwiedziła, czasem kilkakrotnie, Tokio, Szanghaj, Pekin oraz Mukden, Changchun (Czangczun), Port Artura i inne miasta w Mandżurii. Odbyła liczne rozmowy z szefami państw i rządów Chin, Japonii i Mandżukuo. Wysłuchano relacji i opinii licznych urzędników, polityków i wojskowych. Zbadano historię konfliktu oraz sytuację polityczną, ludnościową, gospodarczą i militarną Mandżurii. Opracowany przez komisję raport przyjęty został w październiku przez Radę Ligi. Po pewnych poprawkach stał się podstawą rezolucji uchwalonej 24 lutego 1933 roku przez Zgromadzenie tej organizacji. W raporcie przyznano, że w Mandżurii krzyżują się interesy gospodarcze Japonii, ZSRR i USA, oraz w mniejszym stopniu innych państw. Stwierdzano jednak wyraźnie, że jest ona częścią Chin, zamieszkaną głównie przez Chińczyków. Działania japońskie uznano za agresję zbrojną, a utworzenie Mandżukuo za jej wynik nie będący w żadnej mierze wyrazem woli miejscowej ludności. Istnienie tego państwa przypisano wyłącznie japońskiej okupacji,
potwierdzając jej wyjątkowo brutalny i okrutny charakter. Jako rozwiązanie sporu proponowano zwrot Mandżurii Chinom, które jednak miałyby tam stworzyć obszar autonomiczny z odrębną administracją. Porządku miałaby strzec miejscowa żandarmeria, nadzorowana przez ekspertów policyjnych z państw nie zaangażowanych na Dalekim Wschodzie. W ten sposób zapewniono by ochronę interesów gospodarczych Chin, Japonii ZSRR i innych państw obecnych na rynkach Mandżurii. Chiny i Japonia miały podpisać dwustronny układ o koncyliacji, arbitrażu, nieagresji i wzajemnej pomocy oraz porozumienie handlowe. Rząd chiński, zadowolony ogólnie z raportu, zaprotestował jedynie — dość słabo — przeciw propozycji ograniczenia swej suwerenności nad Mandżurią oraz przeciw zarzutowi popierania antyjapońskiego bojkotu. Japonia zaś, której polityka wobec Chin spotkała się z całkowitym potępieniem, zareagowała, ogłaszając 27 marca 1933 roku swe wystąpienie z Ligi Narodów. Nie zmieniło to w niczym sytuacji w Mandżurii. Liga Narodów wraz z całym systemem ładu światowego, którego miała strzec, doznały pierwszej wielkiej porażki. Okazało się, że mocarstwo łamiące zasady paktu Ligi bez naruszania interesów czołowych potęg militarnych i ekonomicznych świata nie musi liczyć się z groźbą sankcji przewidzianych w tym dokumencie. To właśnie sprawiło, że państwa będące stronami układu dziewięciu mocarstw i paktu Kelloga-Brianda nie próbowały wpływać na Stany Zjednoczone, by bardziej zaangażowały się we współpracę z Ligą. Z drugiej jednak strony dominujące w społeczeństwie amerykańskim nastroje izolacjoni-zmu nie pozwalały liczyć na rychłe powodzenie takiego pomysłu. Obawy przed opanowaniem Mandżurii przez ZSRR, jak to się już niemal stało w roku 1929, prowadziły do tego, że wielu polityków widziało w postępowaniu Japonii mniejsze zło. Jeśli dodać do tego zaabsorbowanie chińskiego rządu wojną domową przeciwko komunistom oraz wstrząsy gospodarki światowej wynikające z trwającego już trzeci rok wielkiego kryzysu, to trzeba przyznać, że moment agresji japońskiej wybrany został bezbłędnie. Jej następstwa miały trwać aż do zakończenia II wojny światowej. Do tego czasu przetrwało państwo Mandżukuo. Przez czternaście lat swej historii doczekało się uznania w 1934 roku przez Dominikanę, Salwador i Watykan, w roku następnym przez ZSRR, a przez Niemcy, Włochy oraz hiszpański rząd generała Franco w 1937 roku. Polska uznała Mandżukuo w 1938 roku, a Słowacja i Węgry w 1939. Nie zmieniło to faktu, że przez cały ten czas rządzili w Mandżukuo dyplomaci, urzędnicy i wojskowi z Japonii. Stale wzmacniana Armia Kwantuńska, licząca w 1934 roku dziewięćdziesiąt cztery tysiące żołnierzy, rozrosła się w cztery lata później do dwustu tysięcy, a w momencie zakończenia II wojny światowej liczyła ich siedemset osiemdziesiąt cztery tysiące. Pod jej kontrolą Mandżuria stała się jedną z baz wypadowych do wznowionej w 1937 roku agresji przeciw Chinom, którym Japonia nigdy nie wypowiedziała wojny. Tę samą rolę spełniło Mandżukuo podczas „incydentów" na granicach z ZSRR i Mongolską Republiką Ludową w latach 1938 i 1939, będących w rzeczywistości rodzajem testowania siły zbrojnej tych państw, podjętym przez Armię Kwantuńska. Gospodarkę kraju podporządkowano potrzebom militarnym Japonii, rozbudowując górnictwo i przemysł ciężki.
Istniejący od 1931 roku opór zbrojny stopniowo zdominowali chińscy komuniści. Występował on stale w trudno dostępnych rejonach kraju, lecz ogromna koncentracja sił japońskich oraz izolacja od reszty Chin pozbawiły go znaczenia w skali ogólnochińskiej. Niemniej, według danych japońskich, w okresie od 1932 do 1940 roku uczestniczyć w nim miały w sumie ponad dwa miliony osób. Kres istnienia tego marionetkowego państwa nastąpił w wyniku działań wojsk radzieckich podczas krótkiej wojny japońsko-radzieckiej w sierpniu i wrześniu 1945 roku. Armia Kwantuńska i podległe jej siły mandżurskie liczyły wówczas około ośmiuset osiemdziesięciu jeden tysięcy ludzi, tysiąc sto pięćdziesiąt pięć czołgów i tysiąc osiemset samolotów. Rozbite zostały one między 9 a 20 sierpnia 1945 roku przez liczniejsze, lepiej uzbrojone i doświadczone w prowadzeniu nowoczesnej wojny wojska Armii Czerwonej. Dysponowały one poważną przewagą nad przeciwnikiem. W ludziach i samolotach była ona dwukrotna, a w czołgach czteroipółkrotna. Dodać do tego należy wojska Mongolskiej Republiki Ludowej i wsparcie chińskich partyzantów. Ponadto ówczesne uzbrojenie radzieckie było jakościowo znacznie lepsze od japońskiego. Te właśnie czynniki oraz klęska japońska w wojnie ze Stanami Zjednoczonymi na Pacyfiku zdecydowały o błyskawicznym zwycięstwie Armii Czerwonej. Po kapitulacji Japonii wojska radzieckie stacjonowały w Mandżurii — ogłoszonej na powrót częścią Chin — do 1946 roku. Umożliwiło to utworzenie tam silnej bazy militarnopolitycznej dla Komunistycznej Partii Chin (KPCh), co odegrało znaczną rolę w jej zwycięstwie nad Guomindangiem (Kuomintangiem) podczas ostatniej wojny domowej w latach 1946—1949. Marionetkowy władcaMan-dżukuo Pu-I (Pu-Yi) zmarł w Chinach Ludowych w 1968 roku jako całkowicie reedukowany i amnestionowany przestępca wojenny zmieniony we wzorowego obywatela tego państwa. Rozdział 15 ANDRZEJ BARTNICKI ETIOPSKA WOJNA MUSSOLINIEGO 1935-1936 W okresie międzywojennym państwa europejskie mające posiadłości zamorskie zmieniły w zasadzie metody swojej polityki kolonialnej. I wojna światowa i jej skutki na tyle mocno wstrząsnęły podstawami systemu kolonialnego, że brutalny podbój militarny trzeba już było zastąpić innymi metodami utrzymania kolonii czy rozszerzania ich granic. Stworzony na konferencji paryskiej system mandatów umożliwił Francji i Wielkiej Brytanii znaczne rozszerzenie granic ich posiadłości zamorskich. Odbywało się to jednak pod osłoną autorytetu Ligi Narodów i w majestacie prawa międzynarodowego. Podejmowanie zbrojnych ekspedycji w celu zdobycia nowych kolonii należało już, w porównaniu z okresem sprzed I wojny światowej, do rzadkości. Właściwie w latach międzywojennych obserwujemy tylko jeden —jeżeli nie liczyć zatargu mandżurskiego, wywołanego przez kraj pozaeuropejski — konflikt kolonialny na wielką skalę. Było to wszakże wydarzenie, które wstrząsnęło podstawami światowego pokoju i w poważnej mierze
naruszyło istniejący poprzednio układ sił międzynarodowych. Chodzi, rzecz jasna, o włoskoetiopski konflikt w latach 1935—1936. Z punktu widzenia historii stosunków międzypaństwowych jego znaczenie polegało przede wszystkim na tym, że stał się on jak gdyby poligonem doświadczalnym dla dyplomacji faszystowskiej i pociągnął za sobą skutki groźne dla powszechnego pokoju. W rezultacie włoskiego najazdu na Etiopię w latach 1935— 1936 ziściły się (inna sprawa, że tylko na pewien okres) sny włoskich rzeczników kolonializmu, dążących do utworzenia imperium kolonialnego. Utworzono Włoską Afrykę Wschodnią. Wojna włosko-etiopska miała jeszcze różne skutki uboczne, których roli nie sposób przecenić. Z jednej strony, odciągając uwagę Włoch od dorzecza Dunaju, umożliwiła Niemcom szybszą agresję w Europie Środkowej, z drugiej zaś ponownie dowiodła bezsilności Ligi Narodów w groźnych sytuacjach, co skompromitowało system bezpieczeństwa zbiorowego oparty na pakcie Ligi Narodów i zachwiało wersalskim status quo w Europie. 171 Tak więc konflikt ten był jednym z najdobitniejszych przykładów, że w określonych sytuacjach międzynarodowych zatargi kolonialne stawały się głównym problemem polityki światowej i nieraz poważnie wpływały na jej kierunek. Wspomnieć też trzeba krótko, bo tu nie miejsce na szczegółowsze rozważania, że bez zaznajomienia się z okolicznościami konfliktu włosko-etiopskie-go i związaną z tym całą złożoną polityką mocarstw nie można w istocie poznać dróg, którymi świat kroczył ku II wojnie światowej. Bezsprzecznie warto wiec konfliktowi włosko-etiopskiemu poświęcić nieco więcej uwagi. Od momentu gdy 28 października 1922 roku uzbrojone oddziały faszystowskie w rezultacie „marszu na Rzym" opanowały stolicę Włoch, a na czele rządu stanął Benito Mussolini, Italia wkroczyła na drogę znacznie intensywniejszych niż dotychczas przygotowań do ekspansji na zewnątrz. Nie bardzo mogła liczyć na rozszerzenie swych granic w Europie, każda tego rodzaju akcja napotykała zdecydowany opór innych mocarstw europejskich. Podjęto wprawdzie w 1923 roku próbę odebrania Grekom Korfu (Kerkiry), ale interwencja Wielkiej Brytanii zmusiła wojska włoskie do opuszczenia wyspy. W tej sytuacji całą uwagę zaczęto kierować na wschodnią Afrykę, a przede wszystkim na Etiopię. Etiopia miała ogromne znaczenie strategiczne. Zdobycie jej pozwoliłoby Włochom połączyć ich dotychczasowe kolonie: Somali i Erytreę, oraz zająć dogodną pozycję wyjściową do dalszego rozszerzania swych wpływów w Afryce. Włoską opinię publiczną zaczęto oswajać z myślą o przyszłej wojnie. Na łamach czasopism pojawiły się artykuły wzywające do zmycia „hańby Adui". Rządowi włoskiemu nie przeszkadzało, że w 1928 roku zawarł z Etiopią układ o przyjaźni. Już od 1924 roku Mussolini otwarcie mówił o konieczności podboju tego kraju. Gdy ciężki światowy kryzys ekonomiczny z lat 1929—1933 dotknął również Italię, faszystom przybył jeszcze jeden argument przemawiający za wojną: miała się ona stać lekarstwem przeciwko pogłębiającemu się w kraju niezadowoleniu. Sytuacja międzynarodowa sprzyjała wojennym planom Italii.
Postawa Ligi Narodów wobec agresji japońskiej 1931 roku w Mandżurii pozwalała przypuszczać, że organizacja ta nie będzie w stanie skutecznie przeciwdziałać polityce ekspansji. Dojście do władzy Adolfa Hitlera w roku 1933 wzmocniło pozycję Włoch. Hitlerowcy, od dawna domagający się unieważnienia traktatu wersalskiego, wysuwając żądania terytorialne w stosunku do wielu krajów Europy oraz domagając się nowego podziału kolonii, stali się z chwilą objęcia rządów — obok Japonii i Włoch — szczególnie niebezpieczni dla pokoju światowego. Francja, która w imię własnych interesów starała się dotychczas nie dopuścić do podziału Etiopii między Wielką Brytanię i Włochy, obecnie gotowa była pójść na duże ustępstwa wobec Mussoliniego, byle uzyskać jego pomoc przeciwko zaborczym dążeniom Hitlera. W styczniu 1935 roku minister spraw zagranicznych Francji, a od czerwca tego roku jej premier Pierre Laval w wyniku rozmów, które prowadził z Mussolinim, uzgodnił między innymi, że w zamian za poparcie, jakiego Italia udzieli Francji w związku z eskpansywnymi zamierzeniami Hitlera w Europie, ta ostatnia zgadza się na następujące ustępstwa wobec Wioch: przekazuje im pewne terytoria na granicy Libii i w Somali Francuskim, odstępuje im dwadzieścia procent akcji linii kolejowej Dżibuti—Addis Abeba oraz zobowiązuje się nie przeciwdziałać ekspansji włoskiej w Etiopii. Umowa ta, która w historii dyplomacji zyskała miano układu Laval-Mussolini, otwierała Italii drogę do interwencji w Etiopii. Jak się w zaledwie dwa lata później okazało, nie na wiele zdały się Francji te ustępstwa. Faszystowskie rządy Niemiec i Włoch szybko zdołały uzgodnić ze sobą swe zaborcze plany. Gdy Włosi dyplomatycznie oraz militarnie przygotowywali się do agresji, w Etiopii cesarz Hajle Syllasje I z gorączkowym pośpiechem przeprowadzał reformy. Etiopia pod względem rozwoju gospodarczego i społecznego należała do zacofanych krajów Afryki. Dopiero w 1924 roku regent ras Teferi, które to imię nosił Hajle Syllasje przed objęciem tronu, zniósł utrzymujące się jeszcze w niektórych prowincjach niewolnictwo. Hajle Syllasje I miał do pokonania niemałe trudności, a tymczasem z Rzymu dochodziły coraz bardziej niepokojące wieści o przygotowaniach do agresji. Ponadto niemal od momentu koronacji, która odbyła się bardzo uroczyście w 1930 roku z udziałem przedstawicieli Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Szwecji, Stanów Zjednoczonych, Japonii i Polski, dawały znać o sobie animozje wewnętrzne, wynikające z istnienia między ludami Etiopii znacznych różnic etnicznych, rasowych, kulturowych, językowych i wyznaniowych. Obok chrześcijaństwa (Kościół etiopski), stanowiącego religię państwową, rozpowszechniony był, głównie zresztą na wschodzie, mahometanizm. Cesarz zdawał sobie sprawę, że ani władzy, ani niepodległości kraju nie da się utrzymać, stosując w nowych, zmienionych warunkach stare metody kierowania państwem i pielęgnując sprzyjające zacofaniu tradycje. Tego poglądu nie podzielali natomiast jego najzagorzalsi przeciwnicy, rekrutujący się głównie spośród najbardziej wstecznych kręgów wielkich obszarników.
W 1931 roku cesarz ogłosił konstytucję. Godząc w dążenia separatystyczne, podkreślała ona jedność i niepodzielność kraju. Powołała też do życia dwuizbowy parlament. Senatorów mianował monarcha spośród największych feudałów, głównie gubernatorów prowincji i wodzów plemion, posłów zaś spośród oficerów i wyższych dostojników prowincjonalnych. Władca powoływał także Radę Ministrów, która była odpowiedzialna tylko przed nim. Wprowadzenie przez Hajle Syllasje I konstytucji oraz inne reformy wywołały wzrost niezadowolenia wśród opozycjonistów. W 1932 roku doszło do próby obalenia cesarza. Było to już ostatnie zakrojone na dużą skalę wystąpienie opozycji w obronie starych porządków. Zorganizował je przy znacznej pomocy wywiadu włoskiego ras Hajlu Tekle Hajmanot, gubernator prowincji Godżam. Rząd etiopski zdołał uporać się z buntem. 173 Głównym zadaniem, jakie postawił sobie cesarz na początku lat trzydziestych, było wyszkolenie armii według nowoczesnych wzorów. Z Europy, przede wszystkim ze Szwecji i Belgii, sprowadzono instruktorów wojskowych. Jednym z głównych doradców Hajle Syllasje I w tej materii został szwedzki generał Eric Yirgin. Instruktorzy europejscy rozpoczęli szkolenie od doborowych oddziałów cesarskiej gwardii, która stała się wkrótce najlepiej przygotowaną do walki jednostką armii etiopskiej. Na przeprowadzenie dalszego, powszechnego szkolenia nie starczyło już czasu. W końcu 1934 roku stało się jasne, że wybuch wojny jest nieuchronny i bardzo bliski. Gdy Wielka Brytania i Italia zdobywały kolonie w Afryce Północno-Wschodniej, linie podziału pomiędzy Etiopią a posiadłościami brytyjskimi i włoskimi nie były ściśle wytyczone. Na tym tle dochodziło nierzadko do konfliktów granicznych. Od 1934 roku Włosi coraz częściej próbowali zajmować terytoria położone w głębi Etiopii, tłumacząc, że na ich mapach leżą w obrębie włoskiego So-mali. Rząd etiopski podjął próbę uregulowania tych spraw, przynajmniej w odniesieniu do brytyjskiego Somali. Powołano komisję etiopsko-brytyjską, na której czele stanął angielski pułkownik Clifford. Komisja rozpoczęła swe prace w listopadzie 1934 roku. Na początku grudnia przybyła wraz z towarzyszącym jej etiopskim oddziałem ochronnym do położonej w oazie niewielkiej miejscowości Uol Uol, w odległości sześćdziesięciu kilometrów od granicy z kolonią włoską. Ku swemu zdumieniu członkowie komisji ujrzeli w oazie żołnierzy włoskich. Pułkownik Clifford wraz z towarzyszącymi mu osobami opuścił rychło Uol Uol. Na miejscu, zajmując pozycje obronne w pobliżu stanowisk włoskich, pozostał oddział etiopski. Instrukcje z Addis Abeby wyraźnie mówiły, że na pograniczu nie wolno dać Włochom okazji do prowokacji. Upłynęło kilka godzin. Obydwie strony, przygotowane do otwarcia ognia, obserwowały się z największą czujnością. W pewnym momencie rozgorzała walka. W oazie Uol Uol padło kilkudziesięciu zabitych i wielu rannych. Było to 5 grudnia 1934 roku. Do dziś nie wyjaśniono, kto pierwszy rozpoczął strzelaninę; nie to jest zresztą najważniejsze. Istotne jest natomiast, że całkowitą odpowiedzialność za krwawy incydent ponosili Włosi,
którzy zajęli oazę położoną na terytorium Etiopii i dążyli do starcia zbrojnego. Strzały w Uol Uol wywołały wielką radość we włoskim Ministerstwie Kolonii. Sądzono, że wydarzenie to stanie się znakomitym pretekstem do wypowiedzenia wojny, a doraźnie posłuży do rozpętania w społeczeństwie włoskim antyetiopskiej propagandy. Ten błogi nastrój kierownictwa włoskiej polityki kolonialnej został jednak wkrótce zmącony oświadczeniem Clifforda, że Uol Uol znajduje się w granicach etiopskich i że włoski oddział stacjonował tam całkowicie bezprawnie. Równocześnie 15 grudnia 1934 roku rząd etiopski zwrócił się do Ligi Narodów z notą, w której zwracał uwagę na powagę sytuacji po zajściu w Uol Uol. W tym samym okresie dyplomacja włoska, pragnąc wprowadzić w błąd światową opinię publiczną, podjęła w Addis Abebie energiczną akcję protestacyjną przeciwko działalności wojsk etiopskich na pograniczu włoskiego Somali. Całkowitą odpowiedzialnością za konflikt zbrojny w Uol Uol, która to oaza, jak twierdzono, należy do posiadłości włoskich, starano się obarczyć stronę etiopską. Szczęśliwie dla Etiopii członkowie komisji Clifforda, obecni w oazie bezpośrednio przed walkami, skutecznie dementowali oświadczenia Rzymu. Niebawem Włosi — mimo podjęcia przez Etiopię akcji pojednawczej — rozpoczęli intensywne przygotowania wojenne. Na początku lutego 1935 roku Mus-solini zarządził mobilizację dwóch dywizji. W następnych miesiącach coraz szybciej zwiększano liczebność armii. Organizowano także oddziały miejscowe w Erytrei i Somali. Od końca 1934 roku zaczęto przebudowywać port w somalij-skim Mogadiszu (Mogadiscio), przygotowując go do przyjmowania okrętów o dużym tonażu. Sztab włoski przywiązywał szczególną wagę do przygotowań militarnych w Erytrei. Stąd bowiem planowano wyprowadzić główne uderzenie na Etiopię. Budowano więc nowe lotniska i magazyny, a także przygotowywano drogi do transportu wojska. Najważniejszym jednak zadaniem w Erytrei było przebudowanie portu Massaua. Chodziło nie tylko o taką przebudowę basenów portowych, aby mogły jednocześnie przyjąć kilka statków o dużej wyporności, ale i o zorganizowanie na miejscu odpowiednich warunków zakwaterowania dla nadpływających transportów wojskowych, które, zgodnie z przewidywaniami, przed wysłaniem w głąb kontynentu musiały przez pewien czas przebywać w porcie, znanym z trudnych do zniesienia upałów. Tutaj przecież, jak głosi anegdota, miał znaleźć schronienie diabeł, który stwierdził, że jest tylko jedno miejsce na ziemi, gdzie można spędzić czas równie przyjemnie jak w piekle — Massaua. Przygotowanie odpowiednich rejonów koncentracji wojsk w Somali i Erytrei należało do zadań niezmiernie ważnych nie tylko dlatego, że szczupłość środków transportu nie pozwalała w odpowiednio krótkim czasie przerzucić całej armii, ale ze względu na wielką odległość przyszłego terenu działań wojennych od Italii. W razie wmieszania się Wielkiej Brytanii do konfliktu i zamknięcia Kanału Sue-skiego włoskie armie we wschodniej Afryce zostałyby na długo odcięte od metropolii. Bazy w Erytrei i Somali musiały więc być tak zorganizowane, aby mogły pomieścić zaopatrzenie dla armii na co najmniej kilka tygodni. Jest rzeczą oczywistą, że włoskie przygotowania do wojny nie ograniczały się do akcji politycznej oraz rozbudowy sił zbrojnych i przerzucania ich na ląd afrykański. Dużą rolę w tych przygotowaniach odgrywał także wywiad, który miał do dyspozycji — oprócz kanałów
nieoficjalnych — włoskie przedstawicielstwa dyplomatyczne i handlowe w Etiopii. Oprócz rozpoznawania terenu i przygotowywania odpowiednich map wywiad włoski dążył także do poderwania autorytetu rządu centralnego, popierając ruchy separatystyczne, tak jak to czynił niedawno 175 w czasie buntu rasa Hajlu Tekle Hajmanota. Rozporządzając sporą liczbą specjalistów znakomicie znających stosunki wewnętrzne w Etiopii, Włosi wiedzieli, na jakie grupy ludności mogą stawiać i jakie trzeba rzucać hasła, aby osłabić zaufanie do Hajle Syllasje I. Agenci włoscy próbowali na przykład dyskredytować cesarza, rozpowszechniając pogląd, że jest to właściwie tylko nygus Szeua, czyli władca zaledwie jednej krainy abisyńskiej, a nie nyguse negest, czyli król królów, któremu powinny okazywać posłuszeństwo wszystkie ludy Etiopii. Włoskie przygotowania do wojny w północno-wschodniej części Afryki wkroczyły na wiosnę 1935 roku w końcową fazę. Przez Kanał Sueski ciągnęły statki załadowane żołnierzami, sprzętem wojskowym i materiałami budowlanymi. Włosi wiedzieli, że działania wojenne trzeba zacząć w końcu września lub na początku października, to jest po zakończeniu w Etiopii pory wielkich deszczów, trwającej tam od maja do września. W okresie wielkich deszczów wypełniają się wodą zwykle suche koryta sezonowych rzeczek, małe strumyki zamieniają się w trudne do przebycia, rwące rzeki, rozmokłe drogi stają się pułapkami dla pojazdów mechanicznych. Prawie niemożliwe jest wtedy korzystanie z lotnisk polowych. Sztab włoski zdawał sobie sprawę, że rozpoczęcie kampanii wojennej w porze deszczowej pozbawiłoby armię włoską prawie zupełnie atutu w postaci przewagi technicznej. Faszystowscy generałowie bardzo dobrze pamiętali historię bitwy pod Aduą. Chcieli uniknąć najmniejszego ryzyka. Do sierpnia 1935 roku Włosi skoncentrowali we wschodniej Afryce dwieście sześćdziesiąt tysięcy żołnierzy. Oprócz tego znajdowały się tam oddziały pomocnicze złożone z siedemdziesięciu pięciu tysięcy ludzi. Ogółem armia włoska stojąca w przededniu wojny nad granicą Etiopii liczyła więc około trzystu pięćdziesięciu tysięcy żołnierzy. Większość tych sił skoncentrowano na froncie północnym, który miał się stać głównym terenem operacji wojennych. Armię ekspedycyjną podzielono na trzy grupy: północną — skupiającą dwie trzecie całości sił — oraz południową i wschodnią. Armie te czekały już tylko na rozkaz do ataku. Wydarzenia w Uol Uol zapoczątkowały tak zwaną genewską fazę konfliktu włoskoetiopskiego. Po wniesieniu przez rząd etiopski 3 stycznia 1935 roku na forum Ligi Narodów skargi przeciwko Włochom ich rząd ze względów taktycznych zaproponował rozwiązanie sporu poprzez bezpośrednie rokowania. Było to zgodne z układem włosko-etiopskim z 1928 roku, przewidującym rozwiązywanie wszelkich sporów pomiędzy jego sygnatariuszami za pomocą środków pokojowych i w drodze bezpośrednich konsultacji. Propozycja Rzymu spotkała się z poparciem Paryża. Po zawarciu 7 stycznia 1935 roku paktu rzymskiego francuska polityka zagraniczna zaczęła wyraźnie ewoluować w kierunku życzliwej
neutralności wobec akcji włoskiej w północno-wschodniej Afryce. Także Londyn, chociaż z zupełnie innych względów, pozytywnie ustosunkował się do propozycji rozmów dwustronnych. Wielka Brytania łudziła się bowiem jeszcze, że uda się uniknąć agresji włoskiej w Afryce i nie dojdzie do zagrożenia interesów imperium brytyjskiego w strefie Kanału Sueskiego oraz w rejonie źródeł Nilu. W tej sytuacji delegat Etiopii w Lidze Narodów (i zarazem poseł etiopski w Paryżu) Tekle Hauarjat wycofał 11 stycznia 1935 roku skargę swego rządu. Dodajmy przy okazji, że Tekle Hauarjat, człowiek wybitnie inteligentny, o dużych talentach dyplomatycznych, zyskał sobie w Genewie wielką sympatię w kołach politycznych i dziennikarskich. Jednocześnie z wycofaniem przez rząd etiopski jego prośby o wpisanie sprawy konfliktu z Włochami do porządku dziennego debaty Rady Ligi Narodów zarówno Etiopia, jak i Italia złożyły w Genewie oświadczenie wyjaśniające ich aktualny pogląd na kwestię konfliktu. Obydwa rządy oficjalnie zgadzały się na załatwienie sporu w myśl traktatu włosko-etiopskiego z 1928 roku. 19 stycznia 1935 roku Rada Ligi Narodów podjęła rezolucję w sprawie konfliktu włoskoetiopskiego, w której przyjmowała do wiadomości oświadczenia obydwu stron i stwierdzała, że w razie powstania nowych konfliktów włosko-etiop-skich sprawa ta będzie mogła być rozpatrzona na kolejnej sesji Rady Ligi. Rezolucja ta zamknęła wstępny okres rozgrywki włosko-etiopskiej w Genewie. Sukces odniosły niewątpliwie Włochy, którym udało się nie dopuścić do umieszczenia skargi etiopskiej na porządku dziennym Rady Ligi Narodów w momencie, kiedy coraz jawniej czyniły przygotowania do wojny w Afryce. Już mianowanie 10 stycznia 1935 roku generała Emilia de Bono, dotychczasowego ministra kolonii, wysokim komisarzem w Afryce Wschodniej było poważnym sygnałem, że rząd faszystowski wkracza w ostateczną fazę przygotowań do wojny. De Bono wytypowany bowiem został uprzednio na stanowisko naczelnego dowódcy wojsk włoskich w Afryce na wypadek konfliktu zbrojnego. O zamierzeniach Włoch dobitnie świadczył także wojowniczy komunikat Wielkiej Rady Faszystowskiej wydany 17 lutego 1935 roku, który głosił: „Wielka Rada Faszystowska przyjmuje z entuzjazmem zarządzenia wojskowe wydane ostatnimi czasy w celu zapewnienia bezpieczeństwa i pokoju naszym koloniom wschodnioa-frykańskim". Wielka Rada Faszystowska — czytamy dalej w komunikacie — „zasyła swe męskie i braterskie pozdrowienia oddziałom, które już wyruszyły, i tym, które wyruszą, i oznajmia narodowi, że przedsięwzięte zostały wszelkie środki, by całość sił zbrojnych zachowała, a nawet zwiększyła własną gotowość w celu przeciwstawienia się każdej innej ewentualności". Tymczasem sytuacja międzynarodowa stawała się coraz bardziej korzystna dla Włoch, umacniając ich pozycję w stosunku do Wielkiej Brytanii i Francji. Przeprowadzony w styczniu 1935 roku plebiscyt w Saarze przyniósł zwycięstwo zwolennikom przyłączenia tego terytorium nie do Francji, lecz do Niemiec. Fakt ten stał się dodatkowym impulsem dla propagandy hitlerowskiej, która wszczęła jeszcze żywszą kampanię na rzecz rewindykacji wszystkich ziem, do których Niemcy rościły pretensje po traktacie wersalskim. Następne posunięcie niemieckie na pewien czas zepchnęło w cień inne problemy międzynarodowe, a więc także sprawę etiopską. Oto bowiem
16 marca 1935 roku w III Rzeszy wprowadzono obowiązek powszechnej służby wojskowej, łamiąc w ten sposób postanowienia traktatu wersalskiego. Tego samego dnia, 16 marca 1935 roku, rząd etiopski poinformował sekretarza generalnego Ligi Narodów o mobilizowaniu przez Włochy dodatkowych dywizji i o włoskich przygotowaniach wojennych w Afryce, stwierdzając jednocześnie, że zagraża to procedurze arbitrażowej. Wystąpienie Etiopii nie mogło więc nastąpić w bardziej niefortunnym dla niej momencie. Ani przygotowania do wojny w odległym kraju afrykańskim, w oczach Europy rysujące się dość mgliście i nierealnie, ani tym bardziej formalne protesty rządu etiopskiego w Genewie nie miały w ówczesnej sytuacji międzynarodowej większych szans na zwrócenie uwagi opinii publicznej bądź rządów europejskich. Wprawdzie Wielka Brytania była coraz bardziej zaniepokojona włoskimi przygotowaniami zbrojnymi, ale na razie — w związku z zagrożeniem niemieckim — i ona nie kwapiła się do wystąpienia przeciwko Włochom, które zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego i układu lokarneńskiego należały przecież do gwarantów status quo w Europie. W tym samym czasie rząd etiopski, mający przedstawicielstwa dyplomatyczne jedynie w Londynie, Paryżu i Rzymie, czynił rozpaczliwe wysiłki w celu przedstawienia na forum międzynarodowym właściwych intencji swego kraju w sporze z Włochami. Zarówno poseł Etiopii w Paryżu i zarazem jej przedstawiciel w Lidze Narodów, wspomniany już Tekle Hauarjat, jak i Ijesus Afe Uerk, etiopski charge d'affaires w Rzymie, przeprowadzili wiele wyjaśniających rozmów z reprezentantami innych państw. W obliczu rosnącego niebezpieczeństwa włoskiego, w czasie gdy przez Kanał Sueski i Morze Czerwone stale płynęły transporty wojskowe, nieliczni dyplomaci etiopscy próbowali obudzić sumienie świata i uzyskać pomoc dla swej śmiertelnie zagrożonej ojczyzny. „Przysięgam na swój honor i honor mego narodu — wołał 27 lutego 1935 roku na konferencji prasowej Ijesus Afe Uerk — że rząd etiopski nigdy nie myślał i nie myśli zaatakować zbrojnie obu kolonii włoskich, Somali i Erytrei". Na początku kwietnia 1935 roku rząd Etiopii ponownie zwrócił się do sekretarza generalnego Ligi Narodów, informując go o włoskich przygotowaniach wojennych w Afryce, a zwłaszcza o budowie strategicznej drogi od portu Massaua w kierunku granicy etiopskiej. W związku z tym rząd Etiopii zaproponował, aby kwestię konfliktu włosko-etiopskiego przedyskutować na nadchodzącej sesji nadzwyczajnej Rady Ligi Narodów. W przededniu otwarcia tej sesji rząd włoski zastosował manewr taktyczny zmierzający do odroczenia dyskusji nad sprawą etiopską. Zgodził się mianowicie na powołanie przez obydwie zainteresowane strony komisji koncyliacyjnej, która by rozpatrzyła sporne problemy. Informując o tym Addis Abebe 14 kwietnia 1935 roku, Włochy oznajmiły, że gotowe są — przychyląjąc się do wysuniętych w marcu propozycji etiopskich — załatwić konflikt poprzez arbitraż. W tych warunkach Tekle Hauarjat, występując 15 kwietnia 1935 roku na sesji Rady Ligi Narodów w Genewie, nie miał poważniejszych szans na przeforsowanie wpisania sprawy konfliktu włosko-etiopskiego do porządku dziennego posiedzenia. W swoim przemówieniu stwierdził, że włoskie przygotowania zbrojne w Afryce zagrażają niepodległości Etiopii,
wobec czego Rada Ligi Narodów powinna ostatecznie i bez reszty załatwić tę sprawę. Po nim zabrali głos przedstawiciele Wielkiej Brytanii i Francji John Simon oraz Pierre Laval. Zarówno Simon, jak i — z o wiele większym naciskiem — Laval zaproponowali odroczenie dyskusji nad kwestią etiopską. Propozycja ta została przyjęta i Rada Ligi Narodów odroczyła debatę nad konfliktem włosko-etiopskim do zwyczajnej sesji majowej. Po dyskusjach toczących się w Genewie od 22 do 25 maja 1935 roku Rada Ligi Narodów zajęła stanowisko w sprawie procedury, według której miał zostać rozwiązany konflikt włosko-etiopski. Tym razem Włosi nie odnieśli pełnego sukcesu. Wprawdzie Rada raz jeszcze odroczyła merytoryczną dyskusję nad konfliktem, zgadzając się na rozpatrzenie tej sprawy przez Komisję Arbitrażową i ograniczając jej kompetencje, ale równocześnie wyznaczyła 25 sierpnia 1935 roku jako ostateczną datę zakończenia prac arbitrażowych. Ustalenie konkretnego terminu sfinalizowania rozmów etiopsko-włoskich było dużym sukcesem delegacji etiopskiej. Przyczyniła się do tego w znacznej mierze postawa ZSRR, który od początku popierał w Genewie stanowisko Etiopii. Już w kwietniu 1935 roku szef radzieckiej delegacji w Genewie stwierdził, że pokój jest niepodzielny i że w związku z tym należy dyskutować nie tylko nad sprawami bezpieczeństwa w Europie, ale także — co jest również zadaniem Ligi Narodów — nie dopuszczać do zagrożenia pokoju w innych częściach świata. Zgodnie z tą tezą ZSRR konsekwentnie występował na forum międzynarodowym w obronie suwerennych praw Etiopii. Od maja 1935 roku coraz bardziej proetiopskie stanowisko zajmowała Wielka Brytania, zaniepokojona możliwością zagrożenia przez Włochy jej imperialnych interesów w północnowschodniej Afryce. Doprowadziło to wkrótce do zaostrzenia stosunków bry tyj sko-włoskich, które wyraziło się w trwającej kilka miesięcy „wojnie prasowej" między obu krajami. Oto kilka słów prasy włoskiej: 29 maja 1935 roku w „La Tribuna" czytamy: „Wprost rzeczą nie do wiary jest, że ten naród, który ma we krwi tradycję imperialną, który człowieka kolorowego, nawet jeśli to będzie Hindus, mający za sobą wielowiekową kulturę, stawia niemal na poziomie zwierzęcia, opowiada się dzisiaj po stronie Afryki, to znaczy Abisynii, a przeciw Europie, czyli Włochom". Wtórował tym poglądom „II Teve-fe", przypominając 30 maja 1935 roku okrucieństwa angielskie z czasów wojen w Azji i w Afryce Południowej: „Wystarczy otworzyć dwa albo trzy podręczniki historii, aby się dowiedzieć, za pomocą jakich to nędznych czynów i okrucieństw l -7n powstało dumne imperium kolonialne Anglików, na jakich górach z ludzkich kości wspiera się chwała kolonizatorów brytyjskich, jakiego to rodzaju purpura barwi «Union Jack»". Znany faszystowski dziennikarz, półoficjalny rzecznik Mussoliniego, Yirgi-nio Gayda, zdenerwowany faktem, że Wielka Brytania, zachłanne mocarstwo kolonialne, pragnie obecnie przeszkodzić Wiochom w budowie własnego imperium z obawy o swe interesy, opublikował 6 czerwca 1935 roku w dzienniku „II Gior-nale d'Italia" artykuł, w którym stwierdzał między innymi: „Anglia robiła zawsze to, co odpowiadało jej interesom. Zbudowała swe rozległe i bogate imperium nie tylko dzięki wspaniałej wytrwałości, duchowi inicjatywy i swej pracy,
ale także na skutek podbojów, nie mając skrupułów, jeśli chodziło o prawa innych narodów, zarówno cywilizowanych, jak i niecywilizowanych, za pomocą armat i zbrojnych najazdów. Nie w inny to sposób Anglia zyskała swe rozległe posiadłości afrykańskie. Skoro została nasycona, jeśli chodzi o podboje i aneksje terytorialne, wynalazła Ligę Narodów, która będąc przepełniona urzędnikami anglosaskimi, miałaby stabilizować to, co odpowiada szczególnym interesom brytyjskim". W czerwcu 1935 roku Wielka Brytania podjęła próbę zabezpieczenia swoich interesów w zachodniej Etiopii poprzez bezpośrednie rozmowy z rządem włoskim. 24 czerwca przybył do Rzymu z oficjalną wizytą angielski minister do spraw Ligi Narodów Anthony Eden. W rozmowach, które odbyły się 24 i 25 czerwca, wzięli udział Mussolini i Suvich oraz Eden i ambasador brytyjski we Włoszech Eric Drummond. Pragnąc przeszkodzić Włochom w zajęciu sąsiadującej z Sudanem zachodniej Etiopii, delegacja brytyjska zaproponowała im w zamian za wyrzeczenie się planu podboju liczne koncesje w tym kraju. Proponowano na przykład wybudowanie linii kolejowej, która by połączyła poprzez terytoria etiopskie port Massaua w Erytrei z portem Mogadiszu w Sornali Włoskim. Obiecywano Włochom także część graniczącej z Somali etiopskiej prowincji Ogaden jako zadośćuczynienie ich pretensjom terytorialnym. Tytułem rekompensaty Wielka Brytania miała przekazać Etiopii port Zeilę w Somali Brytyjskim wraz z wąskim korytarzem, dającym jej dostęp do morza. Propozycje brytyjskie zostały odrzucone przez Mussoliniego. Widać było, że dyktator Włoch nie zadowoli się już koncesjami i dąży do całkowitego opanowania Etiopii. W następnych tygodniach Wielka Brytania próbowała nawet szantażu militarnego, aby zmusić Mussoliniego do kompromisu w sprawie etiopskiej. Wprowadziła bowiem na Morze Śródziemne część floty strzegącej Wysp Brytyjskich. W prasie europejskiej zaczęły pojawiać się pogłoski o możliwości wojny wlo-sko-brytyjskiej. Twierdzono również, że Londyn zdecydowany jest zamknąć Kanał Sueski dla włoskich transportowców wojskowych, jeżeli Rzym nie pójdzie na ustępstwa. Przez długi czas nie było wiadomo, ile jest w tych pogłoskach prawdy, a ile dziennikarskiej fantazji. Dzisiaj, kiedy udostępniono badaczom materiały archiwalne Foreign Office, można stwierdzić, że istotnie w gabinecie brytyjskim była grupa osób opowiadających się za przyjęciem ostrego kursu wobec Włoch. Reprezentował ją przede wszystkim Anthony Eden. 9 października 1935 roku na posiedzeniu gabinetu brytyjskiego zapadła decyzja, że „trzeba nadal utrzymywać wzmocnione siły na Morzu Śródziemnym i wyjaśnić dobitnie rządowi włoskiemu, że nie będą one wycofane". Później jednak zwyciężyły tendencje ugodowe, reprezentowane przez ministra spraw wewnętrznych Samuela Hoare'a. 4 września 1935 roku rozpoczęły się w Genewie obrady kolejnej sesji Rady Ligi Narodów, która po raz pierwszy miała się zająć merytorycznym rozpatrzeniem konfliktu włoskoetiopskiego.
Po zakończeniu dyskusji Rada Ligi Narodów powołała 6 września „komitet pięciu", złożony z przedstawicieli Wielkiej Brytanii, Francji, Polski, Hiszpanii i Turcji. Polecono mu rozpatrzenie całości problemów związanych z konfliktem włosko-etiopskim i opracowanie projektu jego rozwiązania. Przewodniczącym „komitetu pięciu" został delegat Hiszpanii Salvador de Madariaga. Gdy 9 września 1935 roku rozpoczęły się w Genewie obrady XVI Zgromadzenia Ligi Narodów, konflikt włosko-etiopski wysunął się na czoło omawianych problemów. Dyskusję zapoczątkowało dramatyczne wystąpienie delegata etiopskiego Tekle Hauarjata. Dwa dni później, 11 września 1935 roku, zwrócił się on z apelem o pomoc do narodów świata, mówiąc między innymi: „Naród Etiopii wzywa wszystkich ludzi dobrej woli na całym świecie, aby nie dopuścili do tak potwornej niesprawiedliwości, jaką byłoby przelewanie krwi ich braci w Afryce!" Jednocześnie, odrzucając zarzuty włoskie co do rzekomego występowania niewolnictwa w Abisynii, zaproponował wysłanie tam przez Ligę Narodów specjalnej komisji w celu zbadania sprawy na miejscu. Po zakończeniu prac „komitetu pięciu" Rada Ligi Narodów powołała 26 września 1935 roku kolejny komitet, do którego — z wyjątkiem Włoch — weszli wszyscy członkowie Rady. Był to tak zwany komitet trzynastu, mający na celu podejmowanie dalszych prób rozwiązania konfliktu. Tak więc cały problem, topiony w Genewie w niczego konkretnego nie przynoszących pracach formalnoprocedu-ralnych, nadal czekał na rozwiązanie. Tymczasem Włochy zakończyły przygotowania do wojny. 27 września 1935 roku w gazecie włoskiej „II Piccolo" można było przeczytać następujące stwierdzenie: „W Etiopii zakończyła się pora deszczowa. Być może niedaleki jest już dzień, kiedy uczestnicy genewskich dyskusji zostaną rozbudzeni grzmotem dział. Wtedy panowie ci zrozumieją, że Włochy rozpoczęły regulowanie swoich starych i nowych długów". Po odrzuceniu przez rząd włoski propozycji „komitetu pięciu" dla wszystkich stało się już ostatecznie jasne, że Mussolini nie cofnie się przed wojną. Właściwie przecież ani Liga Narodów, ani Wielka Brytania nie mogły mu już nic więcej ofiarować poza zgodą na okupację Etiopii. 3 października 1935 roku do Genewy zaczęły nadchodzić wiadomości o przekroczeniu przez wojska włoskie granic Etiopii na północy, południu i wschodzie. Oczekiwana wojna stała się faktem. Liga Narodów stanęła przed najtrudniejszym w swych dziejach egzaminem. W obliczu jawnej i nie sprowokowanej agresji włoskiej przeciwko Etiopii miało się okazać, jakie praktyczne znaczenie dla obrony światowego pokoju ma Pakt Ligi Narodów, teoretycznie gwarantujący krajom członkowskim Ligi nienaruszalność ich terytoriów. Wprawdzie cztery lata wcześniej, w okresie agresji japońskiej w Mandżurii, Liga Narodów nie przeciwstawiła się skutecznie najeźdźcy, czym w dużym stopniu się skompromitowała, jednakże tłumaczono wówczas, że konflikt miał miejsce w dalekiej Azji i nie było w nim zaangażowane żadne z państw europejskich. W tydzień po wybuchu wojny Zgromadzenie Ligi Narodów przyjęło rezolucję o wprowadzeniu antywłoskich sankcji ekonomicznych przez wszystkich członków Ligi.
Szczegółowe instrukcje w tej sprawie miał opracować specjalnie powołany Komitet Koordynacyjny, który powinien również wyznaczyć termin wejścia sankcji w życie. Na pięćdziesięciu czterech członków Ligi Narodów pięćdziesięciu wypowiedziało się za sankcjami, jeden przeciw (Włochy), a trzech wstrzymało się od głosu (Austria, Węgry, Albania). 2 listopada 1935 roku Komitet Koordynacyjny wyznaczył 18 listopada 1935 roku jako termin wprowadzenia sankcji. Opracowano listy towarów, których nie wolno było eksportować do Włoch. Na listach tych znalazł się oczywiście sprzęt wojskowy oraz produkty mogące służyć pośrednio lub bezpośrednio celom wojennym. Sankcjami nie objęto jednak niektórych koniecznych do prowadzenia wojny artykułów, jak węgiel, a szczególnie ropa naftowa, niezbędna dla lotnictwa, broni pancernej i floty wojennej. Antywłoskich sankcji ekonomicznych nie stosowały niektóre państwa nie należące do Ligi Narodów, jak Niemcy i Stany Zjednoczone. W rezultacie uchwała Ligi Narodów o zastosowaniu przeciwko agresorowi sankcji ekonomicznych, chociaż niewątpliwie w pewnym stopniu utrudniała sytuację gospodarczą Włoch, to jednak nie mogła — głównie na skutek niewłączenia ropy naftowej do artykułów objętych zakazem eksportu na rynek włoski — poważniej wpłynąć na zahamowanie operacji wojennych w Afryce. Uchwała ta miała zatem przede wszystkim znaczenie moralne. W praktyce Etiopia pozostała osamotniona. O jej najbliższych losach miał rozstrzygnąć wyłącznie przebieg działań wojennych. Gdy 3 października 1935 roku wojska włoskie pod dowództwem generała Emilia de Bono rozciągnięte na froncie o długości siedemdziesięciu kilometrów bez wypowiedzenia wojny wtargnęły trzema kolumnami z Erytrei w granice Etiopii, zrazu nie napotkały żadnego oporu, albowiem na rozkaz cesarza posterunki graniczne odsunęły się już wcześniej na kilkudziesiąt kilometrów w głąb kraju. Plan włoski przewidywał, że główne uderzenie pójdzie w kierunku: Adigrat-— Adua—Aksum, a następnie: Mekelie—Desje—Addis Abeba. W zasadzie drugi z rejony koncentracji wojsk włoskich w przededniu wybuchu wojny ważniejsze włoskie bazy lotnicze kierunki natarcia wojsk włoskich — •*• rejony koncentracji i kierunki działania wojsk etiopskich linie kolejowe szosy i inne drogi • Debre Tabor Mekdela Debre \
Desje arkos
ETIOPIA jAddis Abeba UolUol\
x >»
l
/t
Wojna wlosko-etiopska (1935—1936)
tych kierunków pokrywał się z tak zwaną drogą cesarską, wiodącą z Erytrei do Addis Abeby. Głównym celem, jaki wytknął sobie sztab włoski, było zdobycie stolicy Etiopii. Sądzono, że zajęcie Addis Abeby spowoduje rozłam w szeregach etiopskich i wielu rasów przejdzie na stronę włoską. Adua znalazła się na głównym kierunku natarcia między innymi dlatego, aby ewentualnym zwycięstwem armia włoska mogła zmazać pamięć klęski 1896 roku. Strona etiopska przewidywała w swoich założeniach strategicznych prowadzenie w pierwszym okresie wojny aktywnej obrony w niedostępnych rejonach górskich oraz walki partyzanckiej na tyłach wroga. Działania te miały osłabić siły włoskie. W późniejszej fazie wojny Abisyńczycy zamierzali przejść do kontrude-rzenia i zniszczyć główne ugrupowania agresora. Przeciwko siłom generała de Bono Hąjle Syllasje wystawił wojska, które w sumie liczyły około dwustu tysięcy żołnierzy. Pozostawały one pod dowództwem rasów Syjuma, Mulugiety, Kassy i Imru. Z kierunku południowego, z Somali, uderzyły oddziały generała Rodolfa Gra-zianiego, liczące około stu dziesięciu tysięcy ludzi. Posuwały się one wzdłuż linii Gorrahej—Harer— Dire Daua. Przeciwko nim wystąpiły wojska rasa Nesibu i rasa Desty — w sumie sto pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy. Front wschodni, zwany też centralnym, miał znaczenie zupełnie marginesowe. Jego zadaniem było zabezpieczenie skrzydeł frontu północnego i południowego oraz odcięcie pewnej liczby sił etiopskich. Nacierało tutaj z kierunku Assab tylko siedemnaście tysięcy żołnierzy włoskich. Ta tak zwana grupa danakilska składała się między innymi z oddziałów meharystów (jazda na wielbłądach) i górskiej artylerii, przewożonej także na wielbłądach. Przeciwko niej operowała armia etiopska złożona z dziesięciu tysięcy ludzi. Plan wojny, który opracowało dowództwo etiopskie, liczył się z techniczną przewagą wroga. Dlatego działanie partyzanckie i ustawiczne atakowanie przeciwnika mniejszymi grupami — przy maksymalnym wykorzystaniu sprzyjającego temu typowi operacji zbrojnych terenu wysokogórskiego — było głównym założeniem planu. Aktywna obrona miała w rezultacie doprowadzić do unicestwienia przeciwnika. Plan ten uwzględniał możliwości armii etiopskiej, która — jak słusznie przewidywano — nie miała najmniejszych szans na zwycięstwo w wielkich regularnych bitwach z przeciwnikiem nieporównanie lepiej uzbrojonym i wyszkolonym, a także silniejszym liczebnie. Jak zobaczymy później, Hajle Syllasje — głównie ze względów politycznych — zmienił częściowo pierwotny plan wojny i doprowadził do dużych bitew z udziałem wielkich mas wojska, co jednak przyniosło poważne klęski strome etiopskiej. Po przekroczeniu 3 października 1935 roku granicznej rzeki Mereb sto tysięcy włoskich żołnierzy, ubezpieczanych przez lotnictwo, czołgi i artylerię, posuwało się bardzo ostrożnie naprzód, oczekując wszędzie zasadzek. W pierwszych kilku dniach wojny Włosi niemal nie napotykali oporu. Już 8 października osiągnęli linię Adigrat—Adua—Aksum. Tutaj generał
de Bono utworzył front, a lansując dalszą ofensywę, zaczął budować i umacniać szlaki zaopatrzenia. 10 października udało się Włochom, dzięki ich wywiadowi, odnieść spory sukces polityczny, który propaganda włoska rozdmuchała później do niebywałych rozmiarów. Na stronę włoską przeszedł bowiem dowódca ważnego etiopskiego odcinka obronnego pod Mekelie, dostojnik z możnego rodu Hajle Syllasje Gugsa. Nie była to wszakże zdrada w europejskim dosłownym znaczeniu. Hajle Syllasje Gugsa należał do przeciwników cesarza Hajle Syllasje I. Kilka lat wcześniej monarcha bezskutecznie próbował zjednać go sobie, dając mu za żonę swą córkę Zennebe Uerk, która zmarła tuż po uroczystościach weselnych. Hajle Syllasje Gugsa uważał, że jako krewnemu potomków Jana IV jemu prawnie należy się etiopski tron cesarski. Wywiad włoski obiecał mu poparcie w tej sprawie. W tej sytuacji Hajle Syllasje Gugsa przeszedł na stronę Włochów, sądząc naiwnie, że pomogą mu zdobyć władzę cesarską. Tymczasem, jak można było przewidzieć, Gugsa stał się narzędziem w rękach najeźdźców, którzy po zwycięstwie nie pamiętali o żadnych wobec niego zobowiązaniach. W rezultacie ambitny dostojnik, który wybrał najgorszą, jaką tylko mógł, drogę do zdobycia tronu, niczego nie uzyskał. W listopadzie 1935 roku naczelnym dowódcą wojsk włoskich w Afryce na miejsce generała de Bono mianowano marszałka Pietra Badoglio. Wbrew oczekiwaniom faszystów nowy dowódca także nie podejmował ofensywy. Wciąż uzupełniał swoje wojska napływającymi z Italii nowymi siłami. Do stycznia 1936 roku dochodziło tylko do potyczek, nie mających — rzecz jasna — większego znaczenia i nie przynoszących Włochom oczekiwanych błyskawicznych sukcesów. Wobec zdecydowanego i twardego oporu Etiopczyków generałowie włoscy zdecydowali się użyć środka bojowego, który miał rozstrzygająco wpłynąć na przebieg bitew: gazów trujących. Wojska etiopskie, oswojone już z atakami lotniczymi i dość skutecznie walczące z czołgami, stały się prawie bezbronne, gdy nieprzyjaciel je zastosował. Faszyści niewiele sobie robili z międzynarodowych konwencji zakazujących używania tej broni. Użycie gazów okryło ich hańbą w oczach światowej opinii publicznej. W połowie stycznia 1936 roku wojska etiopskie przeszły do ofensywy. Skutecznie stosowana do tej pory taktyka wojny partyzanckiej i nieatakowania frontalnego umocnionych pozycji włoskich została na pewien czas zaniechana. Armie rasów Kassy i Syjuma przerwały front i zbliżyły się 18 i 19 stycznia do linii Adua— Mekelie. Przez dwa następne dni trwały ciężkie walki. Jednakże lepsze uzbrojenie armii włoskiej sprawiło, że szala zwycięstwa coraz bardziej przechylała się na korzyść najeźdźców. Nie bez racji, jak się wydaje, niektórzy dowódcy w sztabie cesarza uważali atak na pozycje włoskie za błędne posunięcie. Decyzję o przystąpieniu do ofensywy podjęto kierując się zresztą nie tyle względami natury wojskowej, ile politycznej. Cesarz bowiem, licząc wciąż na pomoc Ligi Narodów, chciał dzięki odniesieniu znaczniejszego zwycięstwa militarnego ukazać światu determinację narodu etiopskiego.
Włosi, dysponujący doskonałym wywiadem, byli o ataku uprzedzeni. Etiopczycy posunęli się wprawdzie naprzód, ale w pewnym momencie natknęli się na silnie ufortyfikowane linie obronne i dostali pod skoncentrowany ogień ciężkich karabinów maszynowych. Na nic się zdały zmasowane ataki oddziałów etiopskich. Tylko za cenę niezwykle ciężkich strat udawało się niekiedy opanować poszczególne odcinki nieprzyjacielskich okopów. Najczęściej zdziesiątkowane oddziały etiopskie traciły najlepszych żołnierzy i musiały się wycofywać, nie osiągając zamierzonego celu. Przebieg styczniowych walk ostatecznie przekonał cały sztab etiopski, że wobec wielokrotnej przewagi wroga w uzbrojeniu najskuteczniejszą obroną jest taktyka wojny partyzanckiej, wykorzystywanie niedostępnych górskich terenów, organizowanie zasadzek i atakowanie oddziałów włoskich w momencie, kiedy znajdują się w marszu, a nie za osłoną okopów i ognia karabinów maszynowych. Na początku lutego 1936 roku sytuacja na froncie północnym przedstawiała się następująco: w rejonie Amba Aradam — na głównym kierunku uderzenia włoskiego, to znaczy na „drodze cesarskiej" — znajdowała się armia rasa Mulu-giety, składająca się z około osiemdziesięciu tysięcy ludzi, wyposażona w kilka armat i pięćdziesiąt karabinów maszynowych. Przeciwko sobie miała I i II korpus włoski w sile stu tysięcy ludzi. Oddziały włoskie były wyposażone w dwieście pięćdziesiąt armat, dwieście pięćdziesiąt lekkich czołgów, tysiąc trzysta czterdzieści cztery ciężkie karabiny maszynowe i czterysta osiemdziesiąt sześć lekkich oraz w dwieście samochodów. Wspomagane były przez specjalne oddziały chemiczne. Z powyższego zestawienia widać, jak nierówne było uzbrojenie walczących stron. Na zachód od zgrupowania rasa Mulugiety znajdowały się pozycje rasa Kassy i rasa Syjuma, a dalej pozycje oddziałów rasa Imru. W wyniku uderzenia Włochów, którzy zastosowali środki chemiczne, 17 lutego wojska etiopskie zostały wyparte spod Amba Aradam. Zgrupowania rasów Kassy i Syjuma zostały odcięte od sil głównych i — nękane ustawicznymi atakami z powietrza — musiały ustępować w kierunku południowo-zachodnim, w dzikie, wysokogórskie okolice. Pod koniec lutego dalsze sukcesy włoskie na froncie północnym otwarły oddziałom faszystowskim drogę na południe. W początkach marca na kierunku ich głównego uderzenia nie było już żadnych poważniejszych formacji etiopskich, zdolnych skutecznie zahamować posuwanie się armii marszałka Badoglio. Do akcji obronnej włączył się wówczas bezpośrednio cesarz. Zaczął pospiesznie koncentrować swoje ostatnie rezerwy w rejonie jeziora Aszengie. Na froncie południowym sytuacja układała się zrazu niezbyt pomyślnie dla najeźdźców. Wprawdzie w pierwszych dniach wojny generał Graziani posunął się naprzód i zajął znaczne tereny Etiopii, ale niebawem ofensywa włoska utknęła w miejscu. Opanowano bowiem tereny pustynne, z niezmiernie rzadko rozsianymi oazami. Wodę trzeba było dowozić samochodami z odległych miejsc. Te same trudności były z zaopatrzeniem w paliwo. W pewnym stopniu starano się zaradzić niektórym kłopotom, urządzając w okolicy Gorrahej „fabrykę wody". Dostarczała ona dziennie około stu tysięcy litrów filtrowanej wody. Pozbawiona dróg południowo-wschodnia Etiopia jeszcze bardziej niż północna nie nadawała się do prowadzenia
działań przez zmechanizowaną armię. A przecież nie tylko sama przyroda stanowiła dla Włochów przeszkodę. Przeciwko sobie mieli słabsze wprawdzie, ale mężnie stawiające opór wojska rasa Desty i rasa Nesibu. Trudności generała Grazianiego pogłębiały ponadto częste bunty wśród żołnierzy miejscowych formacji kolonialnych, a także coraz bardziej dające się we znaki dezercje oraz operacje grup partyzanckich na tyłach frontu. Graziani przeszedł do ofensywy dopiero w połowie stycznia. W jej wyniku w rejonie Dolo rozbita została armia Desty. Następnie Włosi rozpoczęli przegrupo-wywanie swych wojsk, aby uderzyć w kierunku Hareru, gdzie operowała armia rasa Nesibu. Na początku marca ras Nesibu przeszedł do natarcia. Do połowy kwietnia walki toczyły się ze zmiennym szczęściem. Około 20 kwietnia oddziały włoskie przystąpiły do kontruderzenia. Armia Nesibu została zmuszona do odwrotu. 8 maja faszyści zdobyli Harer, co faktycznie oznaczało, że front południowy przestał istnieć. Resztki wojsk etiopskich wycofały się do Etiopii południowozachodniej, by kontynuować walkę. Na froncie wschodnim (centralnym), mającym—jak pamiętamy — najmniejsze znaczenie, dochodziło jedynie do drobnych potyczek. Gdy na frontach w Etiopii trwały krwawe zmagania, w stolicach europejskich toczyły się ożywione dyskusje na temat konfliktu włosko-etiopskiego. Po wprowadzeniu antywłoskich sankcji ekonomicznych niektórzy politycy europejscy gorączkowo poszukiwali kompromisowego wyjścia, próbując pogodzić dążenia faszystowskiej Italii z interesami imperialnymi Wielkiej Brytanii i doprowadzić do zniesienia sankcji. Szczególną aktywność przejawiał premier francuski Pierre Laval. Wspólnie z ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Samuelem Hoare'em opracował w grudniu 1935 roku projekt rozwiązania konfliktu włosko-etiopskiego. Projekt przewidywał oddanie Italii dwóch etiopskich prowincji: Ti-graj i Ogaden na południo-wschodzie kraju, oraz Danakilu, obszaru na północo-wschodzie Abisynii, sąsiadującego z Erytreą. W zamian za zrzeczenie się wspomnianych obszarów chciano obiecać Etiopii port Assab w południowej Erytrei. Projekt przewidywał ponadto przydzielenie cesarzowi Etiopii przez Ligę Narodów specjalnej grupy doradców ekonomicznych, złożonej z przedstawicieli Anglii, Włoch i Francji. Londyn miał nadzieję, że po przyjęciu przez Italię i Etiopię angielsko-francuskich propozycji Wielka Brytania osiągnie dwie korzyści: będzie mogła zbudować linię kolejową od Assab do Addis Abeby, a ponadto — w przekonaniu Foreign Office — zdoła zmniejszyć włoskie wpływy polityczne i ekonomiczne w rejonie Morza Czerwonego. Plan podziału Etiopii i premiowania w ten sposób agresora wywołał powszechne oburzenie w świecie. W Izbie Gmin opozycja ostro zaatakowała rząd Stanleya Baldwina. Również w parlamencie francuskim przedstawiciele partii lewicowych potępiali poczynania Lavala, a jeden z mówców zapytał: „Uznajemy prawa Ligi Narodów czy prawa dżungli?" 1 87
Hajle Syllasje I odrzucił plan paryski. Oznaczałby on — powiedział cesarz — oderwanie od Etiopii znacznej części terytorium i faktyczną utratę niepodległości — wszystko dla zaspokojenia imperialnych ambicji agresora. Mussolini również negatywnie ustosunkował się do planu paryskiego, oczywiście z krańcowo innych względów. Pragnął podboju całej Etiopii i nie chciał się zgodzić na cząstkowe zaspokojenie swoich zaborczych zamiarów. Zupełnie nieoczekiwanie plan paryski zaszkodził samym jego autorom: pod naciskiem opinii publicznej w grudniu 1935 roku dymisję otrzymał Hoare, a w miesiąc później Laval. Stało się to jednak dopiero wtedy, gdy w Lidze Narodów zainteresowanie sprawą etiopską znacznie osłabło i gdy już tylko od czasu do czasu wracano do kwestii objęcia anty włoskimi sankcjami także ropy naftowej. W marcu 1936 roku w polityce międzynarodowej pojawił się nowy problem: wojska niemieckie wkroczyły do zdemilitaryzowanej Nadrenii, łamiąc w ten sposób postanowienia traktatu wersalskiego i układu lokarneńskiego. Hitler, mając poparcie Włoch i Japonii oraz korzystając z osłabienia autorytetu Ligi Narodów, skompromitowanej brakiem zdecydowanej postawy i energicznej akcji wobec agresji włoskiej w Etiopii, rozpoczął realizację swoich zaborczych planów. Sprawa etiopska zeszła na dalszy plan. Po sukcesach z pierwszej połowy marca 1936 roku na froncie północnym Włosi byli już pewni, że mają otwartą drogę do Addis Abeby. Toteż dowództwo I korpusu, posuwającego się „drogą cesarską" w kierunku stolicy kraju, żywiło nadzieję, że nie napotka żadnego poważniejszego oporu. Ta niefrasobliwość kosztowałaby faszystów bardzo drogo, gdyby nie działalność włoskiego wywiadu. Otóż 27 marca przechwycił on przekazywaną przez cesarza do Addis Abeby wiadomość, że Hajle Syllasje przygotowuje kontruderzenie i w najbliższych godzinach ma zamiar przejść do ataku. Dowództwo włoskie podejrzliwie odniosło się do tej wiadomości. Sądziło, że Etiopczycy celowo rozpuszczają wieści o ofensywie, aby zahamować ruch kolumn przeciwnika. Na wszelki jednak wypadek zarządzono zajęcie pozycji obronnych. Decyzja ta, jak się później okazało, uchroniła I korpus włoski, a także korpus erytrejski od większych strat. Cesarz etiopski postanowił bowiem podjąć ostatnią próbę zagrodzenia Włochom drogi do Addis Abeby. Zgromadził niedobitki armii rasa Mulugiety, rasa Kassy oraz resztki rezerw w rejonie jeziora Aszengie, do którego zbliżały się siły włoskie. W skład tych wojsk, którymi osobiście dowodził Hajle Syllasje, wchodziła także — oszczędzana zwykle — gwardia. W sumie armia etiopska liczyła około czterdziestu tysięcy żołnierzy. We wczesnych godzinach rannych 31 marca 1936 roku w rejonie Majczeu siły etiopskie ruszyły do ataku. Włosi mieli teraz przeciwko sobie doborowe oddziały przeciwnika, zagrzane do walki obecnością samego cesarza. Nie wytrzymali więc impetu natarcia. Najpierw załamało się ich lewe skrzydło, gdzie stał korpus erytrejski, i powoli zaczęło ustępować. Wkrótce armia włoska zaczęła się wycofywać na całej szerokości kilkukilometrowego frontu. Zdawało się, że odwrót ten zamieni się rychło w
paniczną ucieczkę, atakujące bowiem doborowe oddziały cesarskiej gwardii nie tylko biły się ze szczególną odwagą, ale też były uzbrojone lepiej niż reszta wojsk etiopskich. Włosi, nie przyzwyczajeni do tak zmasowanego ognia karabinów maszynowych przeciwnika, zaczęli ponosić coraz większe straty. Od porażki uratowały Włochów lotnictwo i gazy bojowe. Bitwa toczyła się jeszcze dwa dni, uderzenie etiopskie zostało już jednak zahamowane. Włosi wciąż otrzymywali posiłki, gdy tymczasem Etiopczycy nie mieli już rezerw. W rezultacie przegranej pod Majczeu armia etiopska na froncie północnym przestała istnieć. Walczyły jeszcze tylko jej odosobnione grupy, stosując taktykę wojny partyzanckiej. Ale w zasadzie droga do Addis Abeby stanęła przed Włochami otworem. W połowie kwietnia wojska najeźdźców wkroczyły do Desje, a 23 kwietnia przybył do tego miasta marszałek Badoglio. Z Desje dwie kolumny włoskie, każda inną drogą, ruszyły pospiesznym marszem ku oddalonej prawie trzysta kilometrów Addis Abebie. Hajle Syllasje w asyście zaledwie tysiąca żołnierzy swej gwardii, chroniąc się przed atakami lotniczymi, przedzierał się nocami do Addis Abeby. W tym samym czasie do Desje dotarły również włoskie wojska frontu centralnego (wschodniego). Jak już wspomnieliśmy, wojska frontu centralnego odegrały w wojnie rolę marginesową. Liczące siedemnaście tysięcy ludzi zgrupowanie włoskie posuwało się wzdłuż szlaku Assab—Oddobo—Sardo—Hodele Gubo—Desje. Droga ta, wytyczona na mapie, gdzie łączyła ważniejsze miejscowości na łamanej linii Assab—Desje, w rzeczywistości nie istniała. „Grupa danakilska" miała do przebycia jeden z najtrudniejszych pustynnych szlaków w Etiopii. Bardzo przydatne tu były samoloty transportowe. Oddziały etiopskie wyznaczone do obrony kierunku, z którego nadciągała „grupa danakilska", operowały w rejonie Desje. Do większych walk na tym froncie w ogóle już nie doszło, kiedy bowiem w połowie kwietnia 1936 roku wojska „grupy danakilskiej" zbliżyły się do Desje, losy wojny były już przesądzone, a siły etiopskie opuściły ten rejon. W drugiej połowie kwietnia 1936 roku „grupa danakilska" połączyła się z formacjami frontu północnego i przestała istnieć jako samodzielna jednostka operacyjna. Włosi, posuwając się w kierunku stolicy Etiopii, napotykali opór niewielkich oddziałów. Gdy jednak czasem jakaś mniejsza grupa wojsk agresora oddalała się od głównych sił i próbowała zapuścić się w nieznane okolice, zazwyczaj już nie powracała. Utrudniając pochód faszystom, Etiopczycy podpalali często wysokie, suche trawy, wśród których nieraz przychodziło poruszać się włoskim oddziałom. 2 maja 1936 roku, gdy zajęcie przez wroga Addis Abeby było niemal kwestią godzin, Hajle Syllasje I mianował rasa Imru szefem tymczasowego rządu z siedzibą w Gorie, w zachodniej Etiopii, i wyjechał do Dżibuti. Stamtąd zaś udał się niebawem na pokładzie angielskiego okrętu wojennego do Palestyny, a później do Wielkiej Brytanii. Cesarz postanowił prowadzić dalej walkę o wolność swego kraju — teraz na gruncie dyplomatycznym.
5 maja 1936 roku oddziały włoskie wkroczyły do Addis Abeby. Nie było to jednak równoznaczne z zakończeniem podboju Etiopii. Wojska agresora kontrolowały zaledwie trzecią część terytorium kraju. Obszary położone na zachód, południe i wschód od Addis Abeby podporządkowane były rządowi tymczasowemu, na którego czele stał ras Imru. 9 maja 1936 roku ukazał się we Włoszech dekret o aneksji Etiopii i o nadaniu królowi Włoch Wiktorowi Emanuelowi III tytułu cesarza Etiopii. W tymże dniu Mussolini wygłosił w Rzymie wielkie przemówienie, oświadczając buńczucznie: „Naród włoski zdobył cesarstwo swoją krwią. Zapłodni je swoją pracą i obroni swoim mieczem. A teraz, wiedząc o tym, podnieście w górę, o legioniści, wasze sztandary, miecze i serca, i pozdrówcie po piętnastu wiekach pojawienie się znowu cesarstwa na historycznych wzgórzach Romy". Wicekrólem Etiopii, po krótkim piastowaniu tej funkcji przez marszałka Ba-doglio, mianowany został generał Graziani, który objął też urząd generalnego gubernatora Włoskiej Afryki Wschodniej. Podporządkowani mu zostali gubernatorowie Erytrei i Somali. Rząd włoski oficjalnie zawiadomił Ligę Narodów o swoich dekretach w sprawie Etiopii. Choć można by powiedzieć, że pod względem formalnym Etiopia na pięć lat utraciła niepodległość, to jednak niektóre jej terytoria przez cały ten okres nie ujrzały wojsk włoskich. Jeśli wierzyć legendzie, Etiopia utraciła swą niepodległość po raz pierwszy od trzech tysięcy lat. Rozdział 16 ANDRZEJ BARTNICKI WOJNA W AFRYCE PÓŁNOCNO-WSCHODNIEJ 1940-1941 E;dy 10 czerwca 1940 roku Benito Mussolini oświadczył z balkonu Pa-izzo Yenezia, że Włochy przystąpiły do wojny jako sojusznik Niemiec, znaczało to, iż związał losy swego kolonialnego imperium z rezultatem konfliktu światowego. Wypowiedzenie przez Włochy wojny Wielkiej Brytanii i Francji, tak ważny fakt w dziejach tego kraju i Europy, miało podstawowe znaczenie dla Etiopii i układu sił w Afryce Północno-Wschodniej. Na pewien czas uległa zmianie sytuacja strategiczna we wschodnim rejonie Morza Śródziemnego i na Bliskim Wschodzie. Trzy brytyjskie posiadłości — Kenia, Somali i Sudan — zagrożone zostały natychmiastową inwazją armii włoskiej. Równocześnie w Afryce Północnej wielka i dobrze wyposażona armia włoska przygotowywała się do ataku na Egipt. Sukces tych operacji oznaczałby zajęcie przez Włochów strefy Kanału Sueskiego. Cały Bliski Wschód znalazłby się w zasięgu ich wpływów, co miałoby dla aliantów katastrofalne skutki. W dodatku propagandowe znaczenie takiego sukcesu byłoby niewątpliwie ogromne w krajach muzułmańskich. To z kolei zapewniłoby dalszy, znacznie szybszy napływ ochotników do armii włoskiej rekrutowanej i tak z dużym powodzeniem w krajach Afryki PółnocnoWschodniej. Dla Wielkiej Brytanii konflikt z Włochami w Afryce był grą o szczególnie
wielką stawkę. W Londynie w pełni zdawano sobie z tego sprawę. Doniesienia wywiadu brytyjskiego na temat sił włoskich w Afryce były, jak się po wojnie okazało, prawdziwe. Wynikało z nich, że armia włoska ma tu miażdżącą przewagę nad siłami brytyjskimi. 10 czerwca 1940 roku armia włoska w Afryce Północno-Wschodniej liczyła około trzystu tysięcy żołnierzy. Dysponowała potężną artylerią oraz silnym lotnictwem. Z tej liczby około stu tysięcy żołnierzy znajdowało się w pobliżu granic Sudanu. 30 maja 1940 roku Mussolini poinformował Hitlera, że rozporządza w Afryce Wschodniej trzystupięćdziesięciotysięczną armią. Zgodnie z danymi Ministero deH'Africa armia włoska w Africa Orientale Italiana (Włoska Afryka Wschodnią) liczyła l sierpnia 1940 roku sto dwanaście tysięcy siedmiuset trzydziestu jeden żołnierzy włoskich oraz dwies'cie pięćdziesiąt osiem tysięcy trzystu dwudziestu dwóch żołnierzy afrykańskich. W sumie trzysta siedemdziesiąt jeden tysięcy pięćdziesięciu trzech żołnierzy. W Sudanie znajdowało się zaledwie siedem tysięcy żołnierzy brytyjskich. Dwa i pół tysiąca miało bronić stolicy kraju Chartumu oraz Port Sudanu i wybrzeży Morza Czerwonego, a także ważnego kolejowego węzła komunikacyjnego Atbary. Nad granicą etiopsko-sudańską znajdowało się cztery i pół tysiąca żołnierzy. Były to tak zwane Siły Obrony Sudanu (Sudan Defense Force — SDF). Miały bronić granicy na długości około dwóch tysięcy kilometrów. Niewielka ta armia była właściwie pozbawiona samolotów, artylerii i pojazdów pancernych. Tylko trochę lepiej przedstawiała się sytuacja w Kenii, gdzie armia brytyjska liczyła osiem i pół tysiąca żołnierzy. Jednak i ta liczba była śmiesznie mała do obrony granicy z Africa Orientale Italiana, liczącej tysiąc czterysta kilometrów. W Somali Brytyjskim znajdowało się tylko tysiąc czterystu siedemdziesięciu czterech żołnierzy. Dysproporcja sił w Afryce Północno-Wschodniej była na początku lata 1940 tak wielka, że cywilne władze brytyjskie w Chartumie były przekonane, że w razie ofensywy włoskiej nie ma żadnych szans na skuteczny opór i Sudan szybko zostanie opanowany przez wroga. Ofensywa taka wydawała się w owym czasie nieunikniona. Kampania wojenna lat 1940—1941 w Afryce Północno-Wschodniej, jeżeli brać pod uwagę jedynie proporcje sił wojskowych, powinna była zakończyć się zwycięstwem Włochów. Z kilku powodów stało się inaczej. Do najważniejszych należała działalność etiopskiego ruchu oporu. Autorzy dotychczasowych opracowań odsuwają jednak często tę sprawę na dalszy plan. Wynika to nie tylko z euro-pocentrycznego spojrzenia na dzieje Afryki PółnocnoWschodniej, co logicznie musi prowadzić do wniosku o decydującej roli Europejczyków w kampanii wojennej 1940—1941, ale również z tego, że kampanię tę rozpatruje się w oderwaniu od wydarzeń kilku lat poprzednich, kiedy to zmasowane działania partyzanckie sparaliżowały w dużym stopniu armię włoską w Etiopii. Jest przy tym rzeczą dziwną, że historiografia zachodnioeuropejska zwraca uwagę na znaczenie etiopskiego oporu przeciwko Włochom dla osłabienia ducha bojowego armii włoskiej, a przede wszystkim jej dowództwa w czasach słynnej bitwy pod Aduą w roku 1896, z rzadka dostrzegając wagę tych działań w latach 1936—1941. Nie negując znaczenia klęski pod Aduą, strasznej istotnie dla włoskich tradycji wojennych, stwierdzić trzeba, że to walki partyzanckie w latach 1936—1940 sprawiły,
iż garnizony włoskie okopały się w największych miastach, rzadko wypuszczając się w małej liczbie poza ufortyfikowane punkty. Obawa przed powszechnym powstaniem ludności etiopskiej spowodowała, że włoscy generałowie w Afryce Północno-Wschodniej byli jak sparaliżowani. Wicekról Etiopii książę d'Aosta, odwiedzając Rzym na wiosnę 1940 roku, przedstawił Mussoliniemu wielce pesymistyczną ocenę włoskich możliwości wojskowych w Afryce Północno-Wschodniej. 6 kwietnia 1940 roku Galeazzo Ciano tak pisał w swym pamiętniku o wyrażonej wówczas opinii włoskiego wicekróla Etiopii: „Rano spotkałem się z księciem d'Aosta, który oświadczył, że jest bardzo problematyczne utrzymanie obecnych pozycji, gdyż Brytyjczycy i Francuzi są dobrze wyekwipowani, a ludność, wśród której żywy jest wciąż duch buntu, może zerwać się do powstania, kiedy tylko zda sobie sprawę, że jesteśmy w trudnej sytuacji". Opinia ta nie była odosobniona. Podzielała ją większość wyższych włoskich oficerów w Africa Orientale Italiana. Nawet szef „czarnych koszul" w Africa Orientale Italiana, zaciekły działacz faszystowski generał Bonacorsi, wielki wróg księcia d'Aosty, zarzucający mu zbytnią ustępliwość wobec Etiopczyków, twierdził, że sukcesy partyzantów stawiają armię włoską w trudnej sytuacji. W raporcie z maja 1940 roku pisał między innymi: „W całym Imperium panuje ustawiczny stan rebelii, która może znaleźć końcowy i tragiczny wyraz w momencie wybuchu wojny z naszymi wrogami. Jeżeli w którymkolwiek punkcie Imperium pojawią się w jakimkolwiek czasie Anglicy lub Francuzi z rozwiniętymi sztandarami, to nie będą potrzebowali prowadzić ze sobą większych sił, gdyż znajdą je na miejscu wśród abisyńskiej ludności, która się zjednoczy pod ich flagami, by walczyć przeciwko naszym siłom". Bez wzięcia pod uwagę atmosfery ustawicznego strachu, w jakim żyło włoskie dowództwo w Africa Orientale Italiana, przerażone możliwością powszechnego powstania w Etiopii, trudno byłoby zrozumieć, dlaczego w lecie 1940 roku Włosi nie podjęli ofensywy przeciwko siłom brytyjskim. Nie ulega przecież wątpliwości, że mieli miażdżącą przewagę w ludziach i sprzęcie. Tym trudniejsze jest to do wyjaśnienia, że podejmowane przez armię włoską na początku wojny niewielkie potyczki kończyły się zwykle jej sukcesem, mimo że nie zawsze dysponowała przewagą liczebną. Zarówno wyszkoleniem, jak i uzbrojeniem żołnierz włoski na tym terenie nie ustępował, a często nawet przewyższał żołnierza brytyjskiego. Kiedy na przykład w początkach lipca 1940 roku Włosi zaatakowali znajdujący się na pograniczu Kenii niewielki brytyjski fort Moyale, odnieśli znakomity sukces. Zajęcie go zdumiało obserwatorów brytyjskich, tym bardziej że obie strony dysponowały mniej więcej równymi siłami. Oddziały brytyjskie zostały zmuszone do odwrotu, który przerodził się w paniczną ucieczkę. W brytyjskich kołach wojskowych w Kenii zaczęto wówczas nawet wyrażać opinie, że Włosi mieli lepsze metody szkolenia żołnierzy afrykańskich aniżeli Anglicy. „Jeżeliby pokusić się o ocenę ogólną na podstawie obserwacji tych oddziałów — mówiono — to trzeba by stwierdzić, że ich przystosowanie do walk w miejscowych warunkach jest znakomite. Wygląda na to, że włoskie metody treningu, nie ograniczone •— tak jak nasze — zbytnią delikatnością, przynoszą w końcu znacznie lepsze rezultaty". Dodać trzeba, że w lecie 1940 roku wobec przewagi włoskiej na froncie egipsko-libijskim siły
brytyjskie w Afryce Północno-Wschodniej nie mogły liczyć na szybką pomoc. Zaczęła ona nadchodzić dopiero później, po interwencji 193 Winstona Churchilla, który z genialnym doprawdy wyczuciem wydal polecenie wzmacniania armii brytyjskiej w Afryce Północno-Wschodniej, kiedy jeszcze toczyła się ciężka bitwa o Anglię. Brytyjska administracja kolonialna w Sudanie była przekonana, że Anglia wojnę w Afryce bardzo szybko przegra. Tak więc Anglicy w tej afrykańskiej wojnie nie zawsze górowali bojowym duchem. Wobec wyżej przedstawionych faktów całkowitą odpowiedzialnością za klęskę w Afryce Północno-Wschodniej należy obarczyć najwyższe włoskie dowództwo wojskowe. Tylko częs'ciowo może je tłumaczyć pewność Mussoliniego i księcia d'Aosty, że armia niemiecka rychło upora się z Anglikami, wobec czego nie ma sensu marnować włoskiej krwi w niepotrzebnych ofensywach, skoro ostateczne zwycięstwo i tak jest pewne. Jedyną ofensywę na większą skalę podjęli Włosi w Somali Brytyjskim w sierpniu 1940 roku. Zajęli tę kolonię bez większego trudu. Ofensywa była zresztą spowodowana głównie względami politycznymi. W przewidywaniu rychłego zwycięstwa Niemiec Mussolini już w czerwcu 1940 roku zwrócił się do Pietra Badoglio z następującą sugestią: „Potrzebuję kilku tysięcy zabitych bohaterów. To uzasadni moje miejsce przy stole przyszłych obrad pokojowych". Jednym z najciekawszych problemów wiążących się ze sprawą walki o wyzwolenie Etiopii, nie podejmowanym do tej pory szerzej ani przez historiografię obcą, ani przez afrykańską, jest udział w kampanii wojennej 1940—1941 wojsk afrykańskich pozostających w służbie włoskiej czy angielskiej. Tymczasem ta wojna była prowadzona głównie przez Afrykańczyków w armii włoskiej oraz Afrykańczyków i Hindusów w armii brytyjskiej. Służące w armii włoskiej oddziały afrykańskie były dobrze wyszkolone. Znakomicie sprawiały się w ataku. Tego właśnie atutu ani nie potrafili, ani nawet nie myśleli (z nielicznymi wyjątkami) wykorzystać generałowie włoscy. Ani etiopscy, ani somalijscy żołnierze w armii włoskiej nie znali w ogóle pojęcia wojny obronnej czy pozycyjnej. Wojna obronna z takim żołnierzem skazana była na niepowodzenie. Tym bardziej że przeciąganie walk dawało możliwość podejmowania działań propagandowych przez etiopski ruch oporu w stosunku do pobratymców zasilających szeregi wroga. Propaganda ta z czasem stawała się coraz skuteczniejsza. Z tego punktu widzenia znaczenie etiopskiego ruchu oporu jest równie duże jak jego działania zbrojne. Kampania wojenna z lat 1940—1941 w Afryce PółnocnoWschodniej wymaga oczywiście odrębnego omówienia w specjalnie poświęconej temu tematowi rozprawie. W tym rozdziale chciałbym przede wszystkim zasygnalizować ważniejsze problemy związane z powrotem cesarza Hajle Syllasje I do Etiopii i jego rolą w wyzwoleniu kraju. Decyzja Mussoliniego o przystąpieniu do wojny po stronie Niemiec wywołała radość w etiopskich kołach emigracyjnych. Szansa, na którą przebywający na wygnaniu Etiopczycy tak długo czekali, wreszcie nadeszła. Sprawa etiopska znowu miała się stać kwestią międzynarodową. Dość szybko, chociaż nie bez oporów niektórych brytyjskich kół oficjalnych, zmieniła się pozycja Hajle Syllasje I,
który od kilku lat daremnie błagał świat o pomoc dla swego kraju. Cesarz Etiopii od czasu przybycia w 1936 roku do Anglii rezydował w niewielkiej miejscowości Bath, gdzie wraz z rodziną wiódł bardzo skromny żywot. Kiedy na sesji Rady Ligi Narodów w 1938 roku rząd brytyjski zaakceptował zabór Etiopii przez Włochy, Hajle Syllasje I stał się „byłym" cesarzem. Nadeszły najczarniejsze dni w jego życiu. Nic dziwnego, że nadaną przez BBC wieczorem 10 czerwca 1940 roku wiadomość o przystąpieniu Włoch do wojny uznał za wielką szansę dla swego kraju. Niezwłocznie udał się do Londynu, by wydać odezwę skierowaną do Brytyjczyków. Czytamy w niej między innymi: „Od momentu, kiedy przed czterema laty opuściłem Etiopię w rezultacie bandyckiej i okrutnej napaści Italii na mój kraj, nigdy nie zachwiałem się w wierze, że wcześniej czy później nadejdzie czas zemsty. Oświadczam z największym przekonaniem, że wykorzystamy w całej pełni nową sytuację i tak jak inne ludy Afryki będziemy walczyć z największym poświęceniem, aż zło zostanie zniszczone, dobro zatriumfuje i Abisynia stanie się znów wolnym i niepodległym narodem". Mimo oczywistej, jak mogło się wydawać, potrzeby znalezienia przez Brytyjczyków sojuszników we Włoskiej Afryce Wschodniej, nie od razu zdecydowano się ułożyć stosunki z Hajle Syllasje na płaszczyźnie sojuszniczej. Niektórzy sprzeciwiali się propozycji, by cesarza wysłać do Sudanu, a później pomóc mu przedostać się do Etiopii. Sprzeciwy pochodziły od niektórych urzędników z Foreign Office a jeszcze bardziej z Colonial Office. Niezależnie od tego, że nie wierzyli oni w skuteczność działań partyzanckich, wyrażali także pogląd, że cesarz, przebywając zbyt długo na emigracji, stracił poparcie w kraju. Dopiero osobista decyzja Winstona Churchilla przesądziła o całej sprawie. 23 czerwca 1940 roku tajemniczy Mr Strong wsiadł na pokład angielskiego samolotu na malutkim lotnisku Poole Harbour. Samolot odleciał w kierunku Egiptu. Pasażerem był Hajle Syllasje I. 25 czerwca samolot wylądował w Aleksandrii. Tylko cztery osoby na Bliskim Wschodzie wiedziały, że cesarz Etiopii znajdował się w drodze do Chartumu: brytyjski ambasador w Kairze sir Miles Lampson, generał Archibald Wavell — szef brytyjskich sił zbrojnych na Bliskim Wschodzie, brygadier Iloyd Clayton — szef brytyjskiego wywiadu na Bliskim Wschodzie oraz poprzedni brytyjski konsul w Harerze, obecnie pracujący w brytyjskiej ambasadzie w Kairze, a także Edwin Chapman-Andrews, bliski przyjaciel cesarza. Miał on zostać politycznym doradcą Hajle Syllasje I. Zarówno gubernator generalny Sudanu sir Stewart Symes, jak i dowódca sił brytyjskich w tym kraju generał William Platt byli kompletnie zaskoczeni przylotem cesarza. Wywołało to później spore komplikacje we wzajemnych stosunkach. Do Chartumu cesarz przybył 3 lipca 1940 roku. W pięć dni później podpisał odezwę do mieszkańców Etiopii. Odezwa ta, zaadresowana do „Ludu, Wodzów i Wojowników Etiopii", głosiła między innymi: „Ludu! Wodzowie! Wojownicy Etiopii! Wasza odwaga i wytrwałość w walce z wrogiem w czasie wspaniałego ruchu oporu w ciągu ostatnich pięciu lat zdobyła wam sympatię i uznanie wszystkich wolnych narodów. Wasze 195 poświecenie i cierpienia, wasz heroizm i wasze nadzieje nie poszły na marne [.,.] Dziękujmy Bogu, że zwrócił ku nam łaskę swego miłosierdzia, i poświęćmy w tym momencie chwile uwagi naszym bohaterom — tym, którzy padli na polach bitew, i tysiącom tych, którzy padli ofiarą okrucieństw włoskiego faszyzmu. Przyszłość Etiopii leży w rękach Jej wspaniałych
dzieci. Dlatego ci wszyscy, dorośli i młodzież, starzy i młodzi, powinni się zjednoczyć w jednym pragnieniu wygnania wroga z naszej ojczyzny [...] Niech żyje wolna i niepodległa Etiopia! Niech żyje Wielka Brytania!" Zarówno cesarz, jak i Anglicy przywiązywali dużą wagę do anty włoskiej propagandy. W Chartumie zaczęto wydawać cesarską gazetę polową „Nasza Flaga". Tygodnik ten, redagowany w języku amharskim, odegrał istotną rolę w ożywieniu ruchu oporu. Redaktorem naczelnym był najpierw Tamrat Emanuel, uczony z grupy Felasza, studiujący przed wojną w Niemczech i we Francji. Później funkcję tę przejął Sirak Hyruj — wykształcony w Anglii syn przedwojennego ministra spraw zagranicznych Etiopii blattiengiety Hyruja Uelde Syllasje. Szczególnie ważne było oddziaływanie czasopisma w Erytrei, gdzie za jego czytanie prawo włoskie przewidywało karę śmierci. Kiedy wiadomość o przybyciu cesarza do Sudanu rozeszła się w pogranicznych prowincjach Etiopii, wzrastająca z czasem fala uciekinierów zaczęła płynąć do Chartumu, by rozpocząć służbę pod cesarskimi sztandarami. Stworzyło to poważny problem administracji brytyjskiej w Sudanie, która nie dysponowała odpowiednim zapasem broni i odzieży. Ogromne problemy były z zakwaterowaniem, nie mówiąc już o braku instruktorów wojskowych, którzy mogliby szybko przekształcić tłumy ochotników w regularną armię. Osobną kwestią była ochrona osoby cesarskiej. Obawiając się zamachu na życie władcy Etiopii, strzeżono go tak pilnie, że bardziej przypominał więźnia aniżeli cesarza będącego gościem władz brytyjskich. Ważną rolę w propagandzie antywłoskiej i w intensyfikacji ruchu oporu miała odegrać tak zwana Misja 101, złożona z brytyjskich i etiopskich oficerów, która miała w odpowiednim momencie przekroczyć granice Etiopii i nawiązać kontakt z partyzantami. Na czele misji stał angielski pułkownik Daniel Sandford. „Misja 101" przekroczyła w tajemnicy granicę Etiopii 12 sierpnia 1940 roku, udając się w kierunku prowincji Godżam. We wrześniu dotarła do centralnego Godżamu w rejonie góry Belaya, gdzie działały znaczne siły partyzanckie. Nawiązano kontakt z przywódcami ruchu oporu w tym okręgu. Mimo niewątpliwego sukcesu misji w Chartumie nie przywiązywano do niej większej wagi. Generał William Platt, czyniąc gesty dobrej woli wobec etiopskiego ruchu oporu wciąż nie mógł wyzbyć się sceptycyzmu co do skuteczności działań partyzanckich. „Misja 101" jak gdyby zginęła na pewien czas w górach Etiopii. Początkowe sukcesy włoskie w walkach w Afryce Północno-Wschodniej, a zwłaszcza opanowanie przez nich w sierpniu 1940 roku Somali Brytyjskiego w dużym stopniu ułatwiał konserwatyzm, a niekiedy wręcz głupota niektórych brytyjskich urzędników kolonialnych. Warto przytoczyć chociażby jeden przykład. Po ogłoszeniu przez Somali Francuskie neutralności przeszedł stamtąd na teren Somali Brytyjskiego ośmiusetosobowy, dobrze wyszkolony oddział Etiopczyków, pragnących walczyć przeciwko Włochom. W Dżibuti uchodźcy etiopscy byli bardzo dobrze traktowani, odgrywali bowiem ważną rolę w planach poprzedniego francuskiego dowódcy tamtejszego garnizonu generała Paula Le Gentilhomme'a, który myślał o zorganizowaniu antywłoskiej dywersji zbrojnej.
Brytyjskie władze kolonialne w Somali nie mogły pojąć przyczyn życzliwego traktowania etiopskich uchodźców w Dżibuti, gdzie zostali zaopatrzeni w broń, żywność i odzież. Brytyjczycy nie dostrzegli ważnego, a zarazem zrozumiałego dla Le Gentilhom-me'a faktu, że największym źródłem uzupełnienia własnych oddziałów wojskowych czy też tworzenia przez aliantów nowych sił jest właśnie miejscowa ludność. Kiedy tylko wspomniany oddział etiopski znalazł się na terytorium Somali Brytyjskiego, został przez swych brytyjskich „sprzymierzeńców" rozbrojony i internowany. Odebraną Etiopczykom broń zniszczono. Tuż przed ofensywą włoską przebywających w Somali Brytyjskim uchodźców odesłano do Kenii, i to pomimo deklarowanej przez nich chęci walki przeciwko Włochom, podczas gdy garnizon angielski w Somali rozpaczliwie oczekiwał na posiłki. W Kenii znajdowała się już wcześniej spora grupa dezerterów z armii włoskiej, pochodzących przede wszystkim z Erytrei. Ludność pochodzenia erytrejskiego spotkała się w Kenii z jak najgorszym traktowaniem. Utworzono dla niej specjalne obozy pracy, w których wykonywała najcięższe prace, przeważnie przy budowie dróg. Takie postępowanie władz brytyjskich w Kenii wobec etiopskich dezerterów z armii włoskiej stanowiło wymarzony argument dla Włochów, którzy wykorzystywali to do odstraszenia swych afrykańskich sprzymierzeńców od przechodzenia na stronę przeciwnika. Brytyjskie władze kolonialne w Kenii wymyśliły nawet teorię o uznaniu erytrejskich dezerterów z armii włoskiej za jeńców wojennych objętych postanowieniami konwencji genewskiej, co równało się zakazowi wcielania ich do jednostek wojskowych. Jesień 1940 roku przyniosła wreszcie umocnienie pozycji Hajle Syllasje I, oczekującego do tej pory daremnie w Chartumie na jakieś bardziej energiczne działania brytyjskie w sprawie etiopskiej. Rozpaczliwie wówczas broniącej się Wielkiej Brytanii potrzebny był spektakularny sukces. Na razie nie można było myśleć o zwycięskich walkach z Niemcami, atakującymi wciąż z powietrza Wyspy Brytyjskie. Londyn wciąż jeszcze żył w poczuciu zagrożenia niemiecką inwazją. Toteż na tym najważniejszym teatrze działań wojennych największym sukcesem mogła być, jak dotąd, skuteczna obrona. Tymczasem dla podbudowania morale własnej ludności, a co może ważniejsze, dla ratowania prestiżu w Afryce i Azji, potrzebne było jakieś poważne zwycięstwo. Zarówno Winston Churchill, jak i Anthony Eden słusznie uznali, że można odnieść je tylko w Afryce w walce z Włochami. Aby zorientować się na miejscu w sytuacji, 28 października 1940 197 roku przybył do Chartumu Anthony Eden. Na zwołanej wówczas w stolicy Sudanu konferencji wyższych brytyjskich dowódców wojskowych na Bliskim Wschodzie postanowiono podjąć działania zaczepne przeciwko armii włoskiej na froncie sudańskim. Na razie miały to być walki rozpoznawcze. 29 października Eden spotkał się z cesarzem Etiopii. Hajle Syllasje, który żądał formalnego uznania go przez Wielką Brytanię za suwerennego władcę, domagał się zarazem natychmiastowego podpisania traktatu o przyjaźni i sojuszu między Wielką Brytanią i Etiopią. W Londynie do tej pory nie było zgody w tej sprawie. Sam Eden odnosił się do propozycji cesarskich z wielką sympatią. Wprawdzie sprawę podpisania an-gielsko-etiopskiego traktatu odłożono do przyszłego roku, ale Eden zapewnił cesarza, że strona brytyjska zintensyfikuje działania na rzecz etiopskiego ruchu oporu.
W czasie konferencji w Chartumie ustalono — zgodnie z propozycją Edena opartą na sugestiach Churchilla — że należy ożywić ruch partyzancki w Etiopii. Zadaniem tym został obarczony major Orde Wingate, w którym współcześni nie bez słuszności doszukiwali się „nowoczesnego Lawrance'a". Orde Wingate, ten „jedyny prawdziwy żołnierz na wschód od Suezu", został osobiście wybrany przez Edena na oficera odpowiedzialnego za współpracę z cesarzem i ożywienie etiopskiego ruchu oporu. Trzydziestosiedmioletni wówczas Orde Wingate przybył do Chartumu 6 listopada 1940 roku z pełnomocnictwami rządu angielskiego, milionem funtów szterlingów do dyspozycji i nowymi ideami, jak należy walczyć w Afryce. Z Hajle Syllasje spotkał się po raz pierwszy już przed paroma laty w Londynie. Wtedy też zdołał wywrzeć na cesarzu korzystne wrażenie. Obecnie ta wzajemna sympatia szybko się pogłębiła. O swym pierwszym spotkaniu z cesarzem w Chartumie Wingate tak później napisał: „Znalazłem cesarza w głębokiej depresji. Oświadczył mi, że do tej pory nic właściwie nie uczyniono, aby ruch oporu przekształcić w realną rzeczywistość polityczną. W sposób widoczny był przejęty tym, że jest używany głównie jako pionek. Na to oświadczyłem, że wyzwolenie Etiopii jest ważną i nieodłączną częścią brytyjskich celów wojennych. Jest także niezwykle ważne, aby sami Etiopczycy odegrali doniosłą rolę w nadchodzącej kampanii". Trzeba dodać, że Wingate wcale nie miał upoważnienia do składania cesarzowi tego rodzaju oświadczeń. Dzięki temu stał się jednak natychmiast faworytem cesarza. Podejrzliwie natomiast patrzył na jego działania i nowe idee generał Platt wraz ze swoim sztabem. Wbrew konserwatywnym opiniom brytyjskich sztabowców w Sudanie Wingate twierdził bowiem, że cesarz nie potrzebuje wcale dużej armii, aby zjawić się w Etiopii. Siła etiopskiego monarchy powinna bowiem polegać na ruchliwości popierających go oddziałów, sławie jego imienia i poparciu własnego ludu, a nie na obcej pomocy. Najpewniejszą ochronę powinien zapewnić Hajle Syllasje I etiopski ruch oporu i cesarz nie musiał wracać do swego kraju na czele wielkiej armii. Przedstawione przez Wingate'a idee wojny partyzanckiej były całkowicie sprzeczne z koncepcjami Platta, który uważał zajmowanie się takimi sprawami za stratę czasu. W końcu doszło do kompromisu. Platt zgodził się z argumentacją Wingate'a pod warunkiem, że towarzysząca cesarzowi przy przekraczaniu granicy eskorta zostanie znacznie powiększona. Wkrótce nawiązano bezpośredni kontakt z niemal zapomnianą misją Daniela Sandforda. W końcu 1940 roku sytuacja wewnętrzna w Etiopii stawała się coraz bardziej niekorzystna dla Włochów. Etiopski ruch oporu rósł w siłę — głównie za sprawą coraz większej liczby dezerterów z armii włoskiej. Rozwijał się zwłaszcza w stołecznej prowincji Szeua, gdzie wielką sławę zdobywał znany już w całej Etiopii dedżazmacz Abbebe Aregaj, który za swe zasługi otrzymał później od Hajle Syllasje I godność rasa. Działania partyzanckie w pobliżu etiopskiej stolicy szczególnie niepokoiły Włochów. Sądzili, że pamięć o wielkiej masakrze ludności Addis Abeby, jakiej w odwecie za zamach na Grazianiego dokonały oddziały włoskie w 1937 roku, może doprowadzić w tym mieście w wypadku zwycięstwa alianckiego do rzeczi Włochów. Bano się, że krewni wymordowanych w 1937 roku ofiar uznają zakończenie wojny za dogodny moment do zemsty rodowej.
W grudniu 1940 roku generał Archibald Wavell zgodził się wreszcie, po kolejnym wniosku Wingate'a, na powrót cesarza Hajle Syllasje I do Etiopii. Do Chartumu przybyli niektórzy etiopscy dostojnicy, którzy przebywali na wygnaniu w etiopskim klasztorze w Jerozolimie. Teraz chcieli powrócić do kraju u boku cesarza. Był wśród nich ras Kassa — po cesarzu najbardziej wpływowy możnowładca etiopski. W drodze powrotnej cesarza miała chronić eskorta złożona z sił brytyjskich i etiopskich liczących razem około dwóch tysięcy żołnierzy. Oddział ten Wingate nazwał „Gideon Force" — od imienia legendarnego wodza żydowskiego. 18 stycznia 1941 roku cesarz Etiopii Hajle Syllasje I w otoczeniu najbliższych mu osób wyleciał z Chartumu na pokładzie niewielkiego samolotu wojskowego do położonej w pobliżu granicy miejscowości Roseires. Stąd przeniósł się do niewielkiego osiedla Omiedla tuż przy granicy etiopsko-sudańskiej. 20 stycznia 1941 roku o godzinie dwunastej czternaście Hajle Syllasje I przekroczył granice Etiopii. Wracał do kraju po blisko pięciu latach wygnania. Gazeta cesarska „Nasz Sztandar" tak obwieściła o tym fakcie: „20 stycznia Jego Cesarska Mość Hajle Syllasje I przekroczył granicę sudańsko-etiopską, powracając do swego kraju. Znajdują się wraz z nim następca tronu, książę Hareru Yczegie, ras Kassa, de-dżacz Mekkonyn Yndylkaczeu, dedżacz Adafrisau, ato Lorenzo Taezaz — delegat cesarza do Ligi Narodów, sekretarz osobisty cesarza ato Uelde Gijorgis, dowódca Gwardii Cesarskiej keniazmacz Mokria. Towarzyszą władcy dwie potężne armie: etiopska i angielska, dobrze wyekwipowane w broń lepszą od włoskiej". Ta ostatnia wzmianka nie była przypadkowa. Prestiż brytyjski wśród etiopskich partyzantów bardzo ucierpiał z powodu dostarczenia im przez Anglików przestarzałego uzbrojenia, znacznie gorszego od tego, które posiadała armia włoska. Trudno było im wyjaśnić, że Anglicy nie mogli postępować inaczej, kiedy brakowało uzbrojenia do obrony Wysp Brytyjskich. Władze brytyjskie w Sudanie zastanawiały się nawet, 199 czy w ogóle wysyłać do Etiopii przestarzałą broń, mogącą kompromitować w oczach Etiopczyków współczesną technikę angielską. Po przekroczeniu granicy cesarz wydał odezwę do Etiopczyków. Głosiła ona między innymi: „Ludu Etiopii! Jestem już w Godżamie, gdzie rozwinąłem cesarski sztandar wojenny. Twoja niewola minęła". Cesarska podróż przez wyżyny Godżamu mogła przywodzić na myśl gigantyczną wyprawę geograficzną. Oddziały „Gideon Force", prowadzące ze sobą tysiące wielbłądów rozciągnięte były na dużej przestrzeni. Pojawienie się tej wielkiej kolumny nie mogło oczywiście ujść uwagi Włochów. Ich wywiad bardzo przecenił, jak zwykle zresztą, siły przeciwnika. Oddziały włoskie, mające ogromną przewagę nad siłami cesarskimi, zamknęły się w ufortyfikowanych miejscowościach, postanawiając się bronić przed nacierającą, rzekomo wielką armią. Dzięki wielkim umiejętnościom dowodzenia, jakie wykazał Wingate, wyprawa posuwała się szybko naprzód. 6 lutego dotarła do Belaya. Tuż przed wkroczeniem do tej miejscowości Wingate zaproponował, aby cesarz wjechał do niej konno jako pierwszy. W tym momencie władca Etiopii odparł: „Proszę iść jako pierwszy, pułkowniku Wingate. Miejmy nadzieję, że lud rozpozna, który z nas jest cesarzem".
W tym samym czasie, kiedy cesarz przekraczał granice Etiopii, rozpoczęła się wielka ofensywa angielska na północy i na południu. Stało się to możliwe dzięki sukcesom Armii Nilu odniesionym w grudniu 1940 roku w walce z siłami Grazia-niego. Dzięki temu można było znacznie wzmocnić siły brytyjskie w Sudanie i rozpocząć decydujące natarcie. Już na wiosnę 1941 roku armie angielskie rozbiły główne ugrupowania włoskie zarówno w północnej, jak i południowej Etiopii. Ostatnie wielkie włoskie ugrupowanie wojskowe poniosło klęskę w listopadzie 1941 roku. Jak już wspomniałem, interesujące dzieje tej kampanii wymagają odrębnego opracowania. Tym bardziej że jej przebieg nie potwierdza stereotypowych opinii na temat włoskiego żołnierza. W tym miejscu należy jedynie wspomnieć, że sukcesy wojsk alianckich, wspomaganych przez etiopskich partyzantów, znacznie osłabiły ducha bojowego oddziałów włoskich, mogących zagrodzić cesarzowi drogę do stolicy. Z drugiej zaś strony pojawienie się cesarza na ziemi etiopskiej zwiększyło znaczenie działań etiopskich partyzantów. 6 kwietnia 1941 roku Hajle Syllasje I wjechał triumfalnie do stolicy Godżamu — Debre Markos. W tym samym dniu atakujące z południowego wschodu wojska brytyjskie zajęły Addis Abebę. Mogło się wydawać, że najbardziej naturalną rzeczą będzie teraz przerzucenie cesarza samolotem wojskowym do stolicy. Tak przynajmniej rozumował Wingate, zgłaszając odpowiednią propozycję swoim zwierzchnikom. Została ona jednak odrzucona. Przez cztery tygodnie cesarz, rozgoryczony na swoich brytyjskich sojuszników, musiał czekać w Debre Markos. Oficjalnie strona brytyjska motywowała decyzję o opóźnieniu powrotu Hajle Syllasje I troską o bezpieczeństwo cywilnej ludności włoskiej. Szef brytyjskiej admitereny zajęte przez Wiocho* granice prowincji granice Włoskiej Afryki Wschodnie l»#\
V
• ^-N a *!VoV
%
' *h'Lk \ •&.
S • /;
^.
\
,
7\
' lAmbaAlagie Gonder K
l on/ uiyiyjsme m i atu r. — au rys. zoinierz] t Siły włoskie w 1940 r. — 284 tyś. żołnierzy l /Siły brytyjskie w 1941 r. — 254 tyś. żołnier. \^//'Siły włoskie w 1941 r. — 336 tyś. żołnierzy Wojna w Afryce Północno-Wschodniej (1940—1941) lustracji w Sudanie Douglas Newbold tak pisał o tym 18 kwietnia 1941 roku-Cesarz z największym przejęciem nalega na dalszy marsz ku Addis Abebie Jednak jesteśmy zmuszeni
opóźnić to trochę, a to z powodu, że znajduje się tam sto ysięcy Abisynczyków i czterdzieści tysięcy Włochów, my zaś nie chcemy ani mcydentow, ani tym bardziej masakry, kiedy Abisyńczyków opanuje szaleństwo w czasie jego triumfalnego powrotu. W Erytrei, Abisynii i Somali Włoskim znaj?m duje się dwieście tysięcy włoskich cywilów: mężczyzn, kobiet i dzieci — w samej tylko Asmarze jest ich czterdzieści tysięcy. Stwarza to wielkie problemy związane z ich bezpieczeństwem i wyżywieniem". W tego rodzaju wyjaśnienia nie wierzył ani cesarz, ani jego doradcy, ani Wingate i oficerowie brytyjscy towarzyszący cesarzowi. Rzeczywistym powodem były względy polityczne. Brytyjskie władze wojskowe pragnęły zachować dla siebie jak największe wpływy w Etiopii. Wprawdzie formalnie tylko Erytrea i Somali Włoskie miały być w przyszłości zarządzane przez brytyjską Administrację Okupowanych Terytoriów Wroga (OETA — Occupied Enemy Territory Administration), ale w otoczeniu cesarskim zaczęto się obawiać, że wojskowe władze brytyjskie będą chciały rozciągnąć swe rządy również na wyzwalane prowincje etiopskie. Wprawdzie ustalono, że brytyjskie władze wojskowe będą konsultować wszystkie najważniejsze sprawy dotyczące Etiopii i Etiopczyków z Hajle Syllasje I, ale w razie rozbieżności wiążące miało być stanowisko brytyjskie. Stosunki brytyj-sko-etiopskie pogarszał fakt, że szefem OETA mianowano zdolnego, ale aroganckiego w stosunku do Etiopczyków byłego wysokiego urzędnika kolonialnego, dotychczasowego gubernatora Ugandy sir Philipa Mitchella. Do pasji doprowadzała cesarza również nazwa systemu administracyjnego, któremu przejściowo miała podlegać Etiopia. W jego przekonaniu — i trudno odmówić mu racji — Etiopia nie była „Okupowanym Terytorium Wroga", lecz wyzwalanym terytorium sojuszniczego kraju. Z Debre Markos cesarz wysłał kilka telegramów do wojskowych władz brytyjskich, domagając się niezwłocznej zgody na swój dalszy marsz ku Addis Abe-bie. Jedyną odpowiedzią była instrukcja dla Wingate'a, aby nadal, ale bez użycia siły, przetrzymać cesarza w Debre Markos. Tego było już za dużo dla Hajle Syllasje I. Oświadczył towarzyszącym mu oficerom angielskim, że jest suwerennym władcą suwerennego kraju, a jego dalsza podróż nie wymaga zgody władz brytyjskich. 27 kwietnia cesarz w otoczeniu swej świty i eskorty wyruszył z Debre Markos w kierunku stolicy. 5 maja 1941 roku, dokładnie w pięć lat od dnia, kiedy wojska włoskie wkroczyły do Addis Abeby, Hajle Syllasje I powrócił do swej siedziby. Rozpoczęła się teraz druga faza walki o wyzwolenie Etiopii spod obcych wpływów. Ten nowy rodzaj wojny wyzwoleńczej toczył się na płaszczyźnie dyplomatycznej. Tym razem przeciwko aliantom. W lutym 1941 roku, w dwa tygodnie po przekroczeniu przez cesarza granicy Etiopii, Anthony Eden, który od czasu konfliktu włosko-etiopskiego w latach 1935—1936 znany był jako jeden z najbardziej przyjaźnie odnoszących się do Etiopii polityków, oświadczył w Izbie Gmin: „Rząd Jego Królewskiej Mości powita z radością odrodzenie niepodległego etiopskiego państwa i uznaje prawa cesarza Hajle Syllasje I do tronu. Rząd Jego Królewskiej Mości został poinformowany przez cesarza o potrzebie udzielenia mu zagranicznej pomocy. Rząd Jego Królewskiej Mości akceptuje to stanowisko i uważa, że pomoc tego rodzaju oraz
doradztwo w sprawach ekonomicznych i politycznych powinny być przedmiotem układu międzynarodowego w chwili zawarcia pokoju. Jednocześnie pragnę potwierdzić, iż nie mamy żadnych terytorialnych ambicji w Abisynii. W tym czasie operacje wojenne, prowadzone przez siły imperium w różnych częściach Abisynii, będą wymagać czasowo nadzoru typu militarnego. Kontrola ta będzie sprawowana w konsultacji z cesarzem i zakończona tak szybko, jak tylko pozwoli na to rozwój sytuacji". Tego rodzaju oświadczenie nie dawało Etiopii żadnych gwarancji pełnej niepodległości. Odpowiednia interpretacja mogła bowiem przekształcić „czasowy nadzór" brytyjski w trwałą okupację. Niektórzy oficerowie i urzędnicy brytyjscy tak właśnie zaczęli tę całą sprawę pojmować. Włączenie Etiopii pod nadzór OETA, której siedzibą było Nairobi, gdzie przebywał jej szef sir Philip Mitchell, zrodziło wśród wielu Etiopczyków przekonanie, że okupacja włoska będzie zamieniona na brytyjską. Wrażenie to spotęgowało się, gdy doszło do pierwszych konfliktów między cesarzem a reprezentatem Mitchella w Addis Abe-bie brygadierem Maurice Lushem. Kiedy Hajle Syllasje, mniemając, że jest władcą niepodległego kraju, mianował kilku członków swego gabinetu, Maurice Lush zjawił się natychmiast w pałacu cesarskim z reprymendą, że nie wolno było cesarzowi Etiopii tego zrobić bez porozumienia z władzami brytyjskimi. Lush złożył wówczas Uelde Gijorgisowi, najbliższemu wtedy doradcy cesarskiemu, zadziwiające oświadczenie: „Jego Cesarska Mość — stwierdził Lush — nie może w całej pełni korzystać ze swego cesarskiego statusu do momentu podpisania traktatu pokojowego z Italią. Do tego czasu król Italii pozostaje legalnym władcą Etiopii". Oświadczenie to zostało przyjęte przez cesarza i jego otoczenie najpierw z niedowierzaniem, a później z głębokim oburzeniem. Wprawdzie konflikt ten został zażegnany, niemniej podejrzenia Etiopczyków wciąż rosły. Nie zmniejszało ich zachowanie Lusha oraz jego urzędników. Wszyscy oni pochodzili albo z Kenii, albo z Sudanu i mieli długi staż w administracji kolonialnej. Dla samego Mitchella cesarz Hajle Syllasje I był tylko jednym z „królów", których było sporo w rządzonej przez angielskiego gubernatora Ugandzie. W mentalności tych wytrawnych brytyjskich urzędników kolonialnych nie mieściło się, by Etiopię traktować inaczej aniżeli pozostałe brytyjskie posiadłości w Afryce. Atmosferę w Addis Abebie pogarszało zachowanie żołnierzy z Afryki Południowej, którzy wzięli udział w wyzwoleniu stolicy Etiopii. Dla nich Etiopczycy byli po prostu rasą „kolorową" i traktowali ich zgodnie ze swymi obyczajami jako ludzi niższej kategorii. Dochodziło do częstych spięć między dumnymi Etiopczykami i żołnierzami południowoafrykańskimi. Wreszcie wśród etiopskich dowódców wojskowych zaczęły narastać nastroje buntu. Najsławniejszy z nich, a co ważniejsze, mający pod swymi rozkazami w stolicy i pobliskich rejonach kilkunaście tysięcy ludzi, ras Abbebe Aregaj zaczął się nawet w pewnym momencie zastanawiać, czy Hajle Syllasje I nie posuwa swej tolerancji i cierpliwości wobec europejskich sojuszników zbyt daleko, a także czy jest na pewno tym silnym człowiekiem, którego 203 Etiopia tak potrzebuje. W związku z tym cesarz musiał działać bardzo energicznie. Skontaktował się ponad władzami OETA z Winstonem Churchillem. W rezultacie rokowań 31 stycznia 1942 roku podpisano traktat brytyjsko-etiopski, w którym uznano Hajle Syllasje I za suwerennego władcę. Jednocześnie jednak Wielka Brytania zatrzymała dla siebie kilka
ważnych przywilejów, które poważnie ograniczyły prawa Etiopii jako suwerennego państwa. Zrezygnowano z nich dopiero w nowym traktacie etiopsko-brytyjskim zawartym w 1944 roku. Rok 1944 oznaczał więc zakończenie drugiej, dyplomatycznej fazy walki o wyzwolenie Etiopii spod obcych wpływów. 14 Rozdział 17 ANDRZEJ BARTNICKI BITWA O KEREN 1940-1941 W drugiej połowie 1940 roku siły brytyjskie zostały znacznie wzmocnione nie tylko w Sudanie, ale również w Kenii. W rezultacie dowództwo brytyjskie na Bliskim Wschodzie podjęło decyzję o rozpoczęciu ofensywy przeciwko armii włoskiej.w Afryce PółnocnoWschodniej. Brytyjczycy, wyciągając wnioski z doświadczeń francuskich oraz z walk powietrznych w czasie bitwy o Anglię, coraz większą wagę zaczęli przywiązywać do zdobycia przewagi w powietrzu. Tymczasem na początku 1941 roku przewaga w powietrzu na terenie Afryki Północno-Wschodniej wciąż należała do Włochów. Generał Piętro Pinna, dowódca włoskich sił powietrznych w Africa Orientale Ita-liana, rozporządzał jeszcze wówczas stu sześćdziesięcioma zdolnymi do walki samolotami. Ponadto spora liczba samolotów była w naprawie i Włosi liczyli, że uzupełnią nimi straty. Generał Leonard H. Slatter, dowódca brytyjskich sił powietrznych w tym rejonie, miał do dyspozycji na początku 1941 roku pod swym bezpośrednim dowództwem tylko siedemdziesiąt samolotów. W razie potrzeby mógł wezwać na pomoc trzy eskadry bombowe i eskadrę myśliwską z Adenu. Jednak brytyjskie siły lotnicze w Adenie miały inne zadania. Musiały pilnować dróg wodnych wiodących przez Morze Czerwone. Dopiero przybycie do Sudanu kolejnych posiłków lotniczych z Afryki Południowej zmieniło sytuację na korzyść Brytyjczyków. Bezcenne zwłaszcza okazało się przybycie eskadry dysponującej znakomitymi samolotami typu Hurricane. Nareszcie Brytyjczycy dysponowali lepszymi samolotami aniżeli przeciwnik, co wkrótce miało doprowadzić do zdobycia również ilościowej przewagi w powietrzu i do całkowitego wyeliminowania sił Regia Aeronautica z Afryki Północno-Wschodniej. 19 stycznia 1941 roku jednostki 4 Dywizji Hinduskiej ruszyły do ataku w kierunku Kassali, rozpoczynając brytyjską ofensywę przeciwko armii włoskiej w Afryce Północno-Wschodniej. Miejscowość ta miała ważne znaczenie komunikacyjne. Stąd wiodła droga w kierunku Chartumu. Stąd też prowadziły dwa ważne połączenia z wnętrzem Erytrei. Jedno przez Sabderat, Keru, Biscię i Agordat, dostępne tylko gdy nie padają większe deszcze. Drugie, położone bardziej na południe, o dobrej utwardzonej nawierzchni, wiodło przez Tessenei, Aicotę, Baren-tu, by również doprowadzić do Agordatu. Z Agordatu, poprzez Keren i Ad Tec-lesan, można było dotrzeć do stolicy Erytrei Asmary, a stąd z kolei do Mas-sau, najważniejszego portu morskiego w tym rejonie Morza Czerwonego. Do liczącej dwadzieścia pięć tysięcy mieszkańców Kassali
oddziały brytyjskie wkroczyły bez walki. Okazało się, że miasto to zostało 18 stycznia przez Włochów opuszczone. Stojący na czele 4 Dywizji Hinduskiej generał Henry Beresford-Peirse otrzymał zadanie atakowania nieprzyjaciela drogą północną przez Sabderat i Keru. W skład dowodzonego przez niego ugrupowania wchodziła także jednostka o nazwie Gazelle Force (Siły Gazeli). 5 Dywizja Hinduska, dowodzona przez generała L. M. Heatha, otrzymała zadanie atakowania drogą południową w kierunku Tessenei—Aicota—Barentu. Po zdobyciu Agordatu główne uderzenie brytyjskie miało iść w kierunku Ke-renu, miejscowości, przez którą wiodła najważniejsza droga strategiczna w północnej Etiopii. Tu właśnie spodziewano się najsilniejszego oporu włoskiego. Brytyjczycy liczyli na wyższość swej sztuki wojennej i ducha bojowego swych oddziałów. Włosi wciąż bowiem mieli przewagę liczebną w ludziach i sprzęcie. Siły brytyjskie, przekraczające w różnych punktach granicę etiopsko-sudańską, pod względem liczebności były w sumie równe około czterem dywizjom. Mogły jeszcze liczyć na rezerwy znajdujące się w Sudanie. Generał William Platt dysponował, obok 4 i 5 Dywizji Hinduskiej, jednostkami Sił Obrony Sudanu — znacznie rozbudowanymi w ostatnich miesiącach, francuską Le Brigade d'Orient, samodzielną grupą operacyjną Gazelle Force oraz Komando 51, samodzielną jednostką sformowaną w Palestynie, składającą się z żołnierzy różnych narodowości, a także dwoma jednostkami czołgów i kilkoma jednostkami artylerii. Przeciwko tym siłom Włosi w północnej Etiopii mogli wystawić sześć własnych dywizji. Nie było to zbyt wiele, jeśli zważyć, że siły te miały do obrony wielkie obszary północno-zachodniej Etiopii. Nie można było wszystkich skoncentrować w rejonie głównego brytyjskiego uderzenia, tym bardziej że nie wiedziano z całą pewnością, gdzie ono nastąpi. W pierwszych dniach brytyjskiej ofensywy trwała raczej wojna manewrowa aniżeli rzeczywiste walki zbrojne. Dowództwo brytyjskie okazało się w tym znacznie lepsze od włoskiego. Przeważnie potrafiło przesunąć odpowiednie siły we właściwym czasie do odpowiednich punktów. Na północnym kierunku natarcia wojska brytyjskie tylko raz zostały zmuszone do poważniejszej walki na drodze do Agordatu. Było to na trudnej do zdobycia przełęczy Keru, położonej w połowie drogi między Kassalą i Agordatem. Przełęczy Keru broniło pięć włoskich batalionów tworzących 41 Brygadę Kolonialną dowodzoną przez pułkownika Fongolego. Kiedy 21 stycznia 1941 roku brytyjskie jednostki przygotowywały się do ataku na Keru, oddziały kawalerii włoskiej i amharskiej dokonały brawurowej szarży na pozycje zajmowane przez brytyjską baterię. Około sześćdziesięciu jeźdźców, na których czele pędził oficer włoski, zbliżało się w wielkim pędzie do stanowisk artylerii, strzelając z siodeł, a później obrzucając pozycje brytyjskie granatami. Nawet salwy armatnie nie zdołały powstrzymać tego szaleńczego ataku. Ostatni z atakujących kawalerzystów został zabity zaledwie kilkadziesiąt metrów od stanowisk baterii. Po godzinie atak powtórzyła kolejna, tym razem pięciuseto-
sobowa grupa włoskich kawalerzystów. Nie zdołano jednak zaskoczyć żołnierzy brytyjskich. Atakujący na koniach oddział, zanim został rozbity, spowodował wszakże znaczne straty wśród Sikhów. Te dwa dzikie, zacięte i brawurowe ataki włoskiej kawalerii warte są uwagi. Dowodziły, że wbrew utartym poglądom, znajdowały się jednak w Afryce PółnocnoWschodniej oddziały włoskie cechujące się wielką odwagą i potrafiące atakować. Ataki te warto również odnotować jako ostatnie w historii szarże kawalerii europejskiej w Afryce. Determinacja kawalerzystów włoskich pod Keru wstrząsnęła Brytyjczykami i zachwiała ich nonszalancką opinią, że żołnierze włoscy nie są zdolni do prawdziwej walki. W tym samym czasie 29 Brygada, wchodząca w skład dowodzonej przez Heatha 5 Dywizji, posuwała się szlakiem południowym. Kiedy siły brytyjskie dotarły do Tessenei, okazało się, że miejscowość ta jest przez Włochów opuszczona. Znaleziono tu nie uszkodzone instalacje wodne, co było dla Brytyjczyków wielką zdobyczą na tych często pozbawionych wody terenach. Z Tessenei rozpoczęto dalszy marsz w kierunku Aicoty. Kilkanaście kilometrów przed tą miejscowością natrafiono na niewielki opór. Kiedy dotarto do Aicoty, okazało się, że i tę miejscowość nieprzyjaciel pospiesznie ewakuował. Inna brygada 5 Dywizji, posuwająca się szlakiem okrążającym Tessenei, dotarła 23 stycznia na wschód od Keru. Natrafiono tu na silny opór. Dzień wcześniej Sikhowie, atakując Keru od zachodu, zdołali zdobyć kilka umocnionych pozycji włoskich. Jednak z największym trudem zdołali odeprzeć kilka dobrze zorganizowanych, brawurowych ataków przeciwnika, ponosząc przy tym ciężkie straty. 22 i 23 stycznia zginęło stu pięćdziesięciu Sikhów. Za tę cenę zdobyto jednak przełęcz Keru, biorąc do niewoli oddziały dowodzone przez pułkownika Fongolego wraz z ich dowódcą. Dowódca włoski podjął decyzję o kapitulacji dopiero kiedy nadeszła wiadomość, że jego siły zostały odcięte od wschodu przez oddziały brytyjskie. 25 stycznia Gazelle Force (Siły Gazeli) zajęły Biscię. Teraz najważniejszym celem ofensywy brytyjskiej na drodze do Kerenu były Agordat i Barentu. Ta ostatnia miejscowość osłaniała dostęp do Agordatu od południa. W Agordacie znajdowały się poważne siły włoskie. Stacjonowała tu 4 Kolonialna Dywizja wzmocniona uchodźcami spod Keru. Łącznie broniło miasta dwanaście tysięcy żołnierzy. Dysponowali oni siedemdziesięcioma sześcioma działami oraz dwudziestoma czterema czołgami. Większość broniących miasta żołnie207 rży rekrutowała się spośród Erytrejczyków. Był tu również batalion milicji faszystowskiej oraz kompania Niemców utworzona spośród ochotników z załóg niemieckich okrętów handlowych, które wybuch wojny zastał w porcie Massaua. W obliczu nacierających sil brytyjskich wzmocniono również garnizon Ba-rentu. Znajdowało się tu dziewięć batalionów wojsk włoskich, w tym jeden batalion milicji faszystowskiej. Siły te dysponowały trzydziestoma dwoma działami oraz trzydziestoma sześcioma lekkimi czołgami i pojazdami opancerzonymi. Liczyły one w sumie sześć tysięcy żołnierzy.
Niezbędnym warunkiem sukcesu brytyjskiej ofensywy w północnej Etiopii było całkowite wyeliminowanie z walk Regia Aeronautica przez Royal Air For-ce. Na początku stycznia 1941 roku brytyjskie Królewskie Siły Powietrzne (RAF) otrzymały rozkaz zniszczenia włoskich Królewskich Sił Powietrznych. Zadanie to stało się możliwe do wykonania dopiero po przybyciu kilku nowych dywizjonów z Wielkiej Brytanii, Rodezji Południowej oraz z Republiki Południowej Afryki. W przeciwieństwie do swych kolegów z armii lądowej lotnicy południowoafrykańscy w tej kampanii spisywali się świetnie. Wyposażony w samoloty typu Hur-ricane Dywizjon l Południowoafrykańskich Sił Powietrznych decydująco przyczynił się w tym czasie do brytyjskich zwycięstw lotniczych. Rozstrzygnięcie w walce o panowanie na niebie Erytrei zapadło szybko, ale dopiero po zdobyciu lotnisk na północy tego kraju. Natychmiast po zdobyciu lotniska w Sabderacie, położonego niedaleko granicy etiopskosudańskiej, wykorzystano je do przeprowadzenia błyskawicznych ataków na lotniska włoskie. Dwukrotnie zaatakowano o brzasku włoskie lotniska w Gura (kilkadziesiąt kilometrów na południe od Asma-ry) i w Asmarze. Zniszczono ponad pięćdziesiąt włoskich samolotów, zanim zdołały poderwać się w powietrze. Nieliczne ocalałe samoloty generał Pinna wycofał z obydwu lotnisk, które już nigdy nie odzyskały poprzedniej roli ważnych włoskich baz sił powietrznych. Wkrótce po zajęciu lotniska w Barentu przeniesiono tu Dywizjon l Południowoafrykańskich Sił Powietrznych. Stąd myśliwce południowoafrykańskie dokonały skutecznego ataku na ostatnie ważne lotnisko włoskie w północnej Etiopii, w Mekelie. Również tutaj zniszczono na ziemi większość włoskich samolotów. Tak więc zaledwie trzy zaskakujące i błyskawiczne ataki RAF zdruzgotały potęgę Regia Aeronautica w Afryce Północno-Wschodniej. Odcięte od metropolii włoskie siły powietrzne nie miały żadnych szans na odzyskanie poprzedniej przewagi. Tymczasem włoscy generałowie dowodzący obroną Agordatu, Barentu i Kerenu otrzymali wcześniej z Addis Abeby obietnice pełnego wsparcia lotniczego. Jego brak miał zadecydować o rezultatach bitew staczanych w tych miejscowościach i o ostatecznym wyniku kampanii w północnej Etiopii. Zniszczenie włoskich sił powietrznych w Afryce Północno-Wschodniej przez lotników Slattera okazało się momentem przełomowym w tej wojnie. Akcje lotnictwa brytyjskiego w Afryce Północno-Wschodniej, a przede wszystkim fakt, że w odpowiednim czasie zdecydowano się przesunąć tam poważne posiłki lotnicze, są najlepszym dowodem na to, jak szybko Brytyjczycy wyciągali wnioski z kampanii wojennej we Francji i z bitew powietrznych o Wielką Brytanię. Po tych kampaniach doszli do przekonania, że zdobycie przewagi w powietrzu będzie jednym z najważniejszych czynników decydujących o losach II wojny światowej. Dlatego też generał William Platt rozpoczął ofensywę dopiero wtedy, kiedy miał do dyspozycji nie tylko dodatkowe siły lądowe, ale również dostateczne wsparcie lotnicze. Gdyby nie zniszczenie w pierwszych tygodniach walk o północną Etiopię głównych lotnisk włoskich w tym regionie, rezultaty brytyjskiej ofensywy mogły być zupełnie inne. Agordat było pierwszym większym miastem w Erytrei, do którego zbliżały się wojska brytyjskie, zamieszkanym w znacznym procencie przez ludność włoską. Leżało w terenie
nadającym się do obrony. Dlatego też generał Luigi Frusci, dowódca północnego sektora obrony, postanowił właśnie wokół Agordatu utworzyć silny system obronny. Rzeczywista siła obrony włoskiej w tym rejonie nie była znana dowódcy 4 Dywizji generałowi Henry'emu Beresfordowi-Peirse'owi. Górzysty teren wokół miasta tworzył naturalny, znakomity system obronny. Został on przez włoskich saperów umocniony minami, różnymi zaporami, stanowiskami dla dział i karabinów maszynowych, przygotowanych na szczytach gór, które pozwalały kontrolować prowadzące do miasta drogi. W sześć dni po rozpoczęciu brytyjskiej ofensywy sytuacja wojsk włoskich była trudna, ale nie krytyczna. Książę d'Aosta rozkazał przerzucić do rejonu walk część swoich najlepszych rezerw z Addis Abeby, w tym doborowe oddziały wchodzące w skład Dywizji Savoia. 25 stycznia przybył do Asmary szef włoskiego sztabu generalnego w Afryce PółnocnoWschodniej generał Claudio Trezzani. Wraz z generałem Fruscim i dowódcą lotnictwa generałem Pinną udał się niezwłocznie do Agordatu w celu skoordynowania działań na miejscu. Trezzani dokonał wówczas bardzo mądrej nominacji. Pułkownika Raimonda Lorenziniego, który właśnie awansował na generała, wyznaczył na dowódcę obrony Agordatu. To mogło stronie włoskiej przynieść świetne rezultaty. Jednakże natychmiast po odjeździe Trezzaniego generał Luigi Frusci postanowił przydzielić młodemu generałowi grupę doradców, złożoną z najstarszych i najbardziej doświadczonych generałów. To posunięcie skutecznie zahamowało wszelkie śmielsze akcje, które chciał podjąć Lorenzini — najlepszy ówczesny dowódca włoski w Afryce Północno-Wschodniej. Na pozbycie się swych „doradców" Lorenzini stracił dwa bezcenne dni. Kiedy wreszcie 27 stycznia mógł działać samodzielnie, było już za Późno. Nie zdążył należycie zorganizować i wzmocnić obrony Agordatu. 27 stycznia 1941 roku posuwające się w kierunku Agordatu wojska brytyjskie natknęły się na pierwsze pozycje obronne Włochów. Zaskoczeni siłą włoskiej obrony Brytyjczycy w pierwszych atakach nie zdołali uzyskać powodzenia. Ponowiono je, również bez skutku, 29 stycznia. Sytuację nacierających wojsk pogarszał brak odpowiedniego i szybkiego zaopatrzenia. Na skalistych i niedostępnych ścieżkach górskich nie mógł znaleźć zastosowania brytyjski transport zmechanizowany. W wojnach toczonych na tych terenach najbardziej przydatnym środkiem transportu okazywały się muły. Ponieważ ich brakowało, żołnierze brytyjscy całe zaopatrzenie musieli przenosić na własnych plecach. 31 stycznia 1941 roku o brzasku siły brytyjskie rozpoczęły szturm Agordatu. Wspinając się po niedostępnych ścieżkach górskich, oddziały brytyjskie zdołały obejść z kilku stron pozycje włoskie. Jednocześnie saperzy rozminowywali drogę, szykując przejście dla kilku brytyjskich czołgów. Właśnie starcie pojazdów pancernych, których liczba była po obu stronach niewielka, nie przekraczała bowiem łącznie kilkunastu czołgów, rozstrzygnęło o losach bitwy. Czołgi włoskie wyposażone były w działa, które okazały się nieskuteczne w walce z cięższymi czołgami brytyjskimi. W ciągu tej zaledwie piętnastominutowej bitwy miniaturowych armii pancernych wszystkie czołgi włoskie zostały zniszczone. To był punkt zwrotny całej bitwy.
31 stycznia 1941 roku Włosi opuścili Agordat, próbując jedynie uratować tyle sprzętu, ile tylko było możliwe, l lutego 1941 roku do pustego Agordatu wkroczyły oddziały brytyjskie. Kiedy trwały walki o Agordat, toczyła się jednocześnie bitwa o Barentu. Stąd oddziały włoskie nie miały już drogi odwrotu, którą można było przebyć z ciężkim sprzętem. Jedyna dobra droga wiodła na północny wschód i prowadziła właśnie do Agordatu. Teraz była już przecięta przez wojska brytyjskie. Pierwsze stracia pod Barentu były bardzo zacięte. Włosi skutecznie kontratakowali. Wieść o upadku Agordatu osłabiła jednak ducha bojowego we włoskim garnizonie. W rezultacie 2 lutego 1941 roku Włosi ewakuowali Barentu, udając się drogą na wschód przez Arresa ku Adi Ugri i dalej ku Asmarze. Droga była przejezdna tylko do Arresy. Tutaj uchodzące wojsko włoskie musiało pozostawić cały zmechanizowany sprzęt oraz artylerię i dalej posuwać się już pieszo niedostępnym szlakiem górskim. Kiedy siły brytyjskie 19 stycznia 1941 roku rozpoczęły ofensywę na kierunku Kassala— Agordat, w położonym dalej na południe rejonie Gallabat—Metemma panowała cisza. W nocy z 31 stycznia na l lutego 1941 roku garnizony włoskie okupujące Gallabat i Metemmę opuściły bez walki obydwa forty, wycofując się drogą do Gonderu. Pościg brytyjski nie zdołał nawiązać kontaktu bojowego z uchodzącym wrogiem na przestrzeni stu kilometrów. Dopiero w niewielkiej miejscowości Uehni natrafiono na opór. Dalszy atak na tym prowadzącym do Gonderu szlaku został odwołany przez generała Platta, który pragnął skoncentrować jak najwięcej sił w północnej Etiopii. Niezbędne one były na głównym kierunku uderzenia prowadzącym do Kerenu i dalej do Asmary. W rezultacie w Uehni pozostała tylko jedna kompania brytyjska, która zajęła pozycje obronne i przebywała tu aż do połowy kwietnia 1941 roku. Kolejnym punktem na granicy etiopsko-sudańskiej, który przekroczyły siły brytyjskie w czasie ofensywy styczniowej, była miejscowość Um Hagar (Om Ager). Położona była na styku granic Sudanu, Etiopii i włoskiej Erytrei. Jej garnizon stanowiła 43 Brygada Kolonialna. Strzegła ona jednego z najbardziej samotnych, położonych na zupełnym bezdrożu włoskich posterunków granicznych. W związku z postępami wojsk brytyjskich na głównym kierunku uderzenia garnizon Um Hagar, bojąc się okrążenia, 25 stycznia rozpoczął odwrót. W ślad za wycofującą się brygadą włoską postępowało ugrupowanie brytyjskie składające się z Hindusów, oddziału Sił Obrony Sudanu oraz Komanda 51. Na czele tego ostatniego oddziału stało 20 oficerów angielskich, kanadyjskich, rodezyjskich i południowoafrykańskich. W skład Komanda 51 wchodzili żołnierze różnych narodowości: Francuzi, Niemcy, Włosi, Polacy, Rosjanie i Hiszpanie, w większości pochodzenia żydowskiego. Rekrutowano ich głównie w Palestynie. W skład tego oddziału wchodzili także Arabowie. Walczyli wówczas z Żydami w tej samej jednostce. Nie było między nimi żadnych konfliktów, co podaje się jako klasyczny przykład możliwości harmonijnej współpracy tych narodów. Podobnie jak załoga Barentu, również 43 Brygada Kolonialna pułkownika Postiglioniego uchodziła w kierunku Arresa. Tutaj, podobnie jak garnizon Barentu, pozostawiła cały sprzęt zmechanizowany i połączyła się z uchodzącą II Dywizją Kolonialną. Armia generała
Frusciego była w pełnym odwrocie. Najważniejsza bitwa, mająca zadecydować o losach kampanii wojennej w północnej Etiopii, była jednak dopiero przed wojskami brytyjskimi. Po wycofaniu się z Agordatu armia włoska pospiesznie kończyła przygotowania do obrony Kerenu — tej prawdziwej górskiej fortecy. Miejscowość tę, której nie można było ominąć, jeżeli chciało się dotrzeć do Asmary, osłaniał łańcuch trudno dostępnych gór. Jedenaście szczytów górskich panowało nad szlakiem wiodącym z Agordatu do Kerenu i każdy z nich zamieniono w obronną fortecę. 2 lutego wojska brytyjskie dokonały pierwszych frontalnych ataków na system obronny Kerenu. Nie przyniosły one jednak większych rezultatów. Działania ofensywne utrudniały zarówno niezwykle trudny dla atakujących teren, jak i panujące wówczas piekielne upały. Generał William Platt szybko zrozumiał, że kampania wojenna w północnej Etiopii nie będzie wcale taka łatwa, jak zapowiadały to pierwsze dni łatwych sukcesów, w tym również bitwa o Agordat. 10 lutego nastąpiły kolejne brytyjskie ataki na Keren. Nie przyniosły one znowu pożądanych rezultatów. Anglicy prawie nie mogli używać pojazdów pancernych. Naturalne przeszkody terenowe umocnione bowiem zostały przez inżynierów armii włoskiej, którzy wysadzając skały, zablokowali wszystkie najbardziej dostępne drogi. W dodatku Włosi silnie kontratakowali. Okazało się, że był to inny aniżeli dotychczas, znacznie trudniejszy do pokonania przeciwnik. Później przez prawie miesiąc w okolicy Kerenu nie było większych walk. Brytyjczycy zbierali siły do kolejnej ofensywy. W tym czasie likwidowano włoskie punkty oporu na północ od Kerenu. Zdobyto między innymi malutki port Mersa Taclai nad Morzem Czerwonym. kompania strzelców Royal Sussex KRYTRKA Nacfa Alghena Cub-Cub miejsce lądowania •iBBBBM* brytyjskich sil głównych 17-25 lutegc ./ 5DP(hind.) Bitwa o Keren (1940—1941) W walkach brała tam udział francuska Brygada Wschodnia. Spełniły się w ten sposób marzenia de Gaulle'a, który bardzo pragnął, aby oddziały francuskie wzięły udział w walkach o Afrykę Północno-Wschodnią. Nieco wczes'niej de Gaulle pragnął zrealizować plan przedstawiony przez generała Paula Le Gentilhomme'a, który proponował, aby opanować Dżibuti. Na jesieni 1940 roku ustalono nawet w Londynie przeprowadzenie „Operation
Marie". Zgodnie z tym planem oddziały francuskie miały być w pierwszych tygodniach 1941 roku przetransportowane przez flotę brytyjską dookoła Afryki i dowiezione do Dżibuti. Oczekiwano, że garnizon tego portu podporządkuje się swemu byłemu dowódcy generałowi Le Gentilhomme'owi. Churchill entuzjastycznie zaakceptował projekt „Operation Marie" Później zmieniono plany. Le Gentilhomme udał się do Egiptu, aby objąć dowództwo organizowanej tam właśnie dywizji francuskiej. Natomiast niewielką grupę wojsk francuskich (dwa bataliony i jedną kompanię), tworzących Brygadę Wschodnią wysłano do północnego Sudanu dla wzmocnienia sił generała Platta. Oddział ten wziął chlubny udział w kampanii wojennej w Etiopii. W marcu 1941 roku Brygadę Wschodnią odwiedził de Gaulle. Zadowolony z jej postawy, nie nalegał już na przeprowadzenie „Operation Marie". Po zakończeniu walk w Etiopii brygada francuska miała się połączyć z dywizją Le Gentilhomme'a w Egipcie. Los broniących Kerenu dwudziestu pięciu tysięcy żołnierzy włoskich w największym stopniu miały przesądzić działania lotnictwa. W lutym 1941 roku Włosi posiadali jeszcze w Afryce Północno-Wschodniej sto osiemdziesiąt osiem samolotów. Większość z nich była jednak w naprawie. Do lotów było zdolnych tylko sześćdziesiąt siedem maszyn. W miesiąc później odpowiednie liczby przedstawiały się następująco: sto pięćdziesiąt do trzydziestu siedmiu. W miarę upływu czasu coraz większy skutek odnosiły odezwy cesarskie rozrzucane z samolotów brytyjskich nad pozycjami włoskimi. Odezwy były w języku amharskim oraz tigrinia i tak sformułowane, aby jak najskuteczniej oddziaływać na żołnierzy poszczególnych plemion afrykańskich służących w wojsku włoskim. Oddziały afrykańskie były tworzone przez Włochów na zasadach etnicznych na podstawie miejsca zamieszkania rekrutów. Tak więc w jednych jednostkach służyli Godżamczycy, w innych nie lubiący ich Szeuańczycy a w jeszcze innych nienawidzący zarówno Amharów z Szeua, jak i z Godżamu Somalijczycy Danakilowie czy Erytrejczycy. Odezwy cesarskie musiały być adresowane specjalnie do każdej z tych grup. Jedna z takich odezw, skierowana do Amharów z Godżamu i z Szeua służących w XI i VI Brygadzie, głosiła na przykład: , Go-dzamczycy! To właśnie w wiernym Godżamie rozwinąłem mój sztandar i odniosłem pierwsze zwycięstwa. Wracajcie do domów, Szeuańczycy z XI Brygady [ ] Powracajcie do mnie, korzystając z pomocy Brytyjczyków". Warto zauważyć, z jaką wielką łatwością propaganda cesarska przechodziła do porządku nad faktem ze właśnie Godżam był jednym z najsilniejszych ośrodków opozycji przeciwko wajle Syllasje I. To ze właśnie do Godżamu cesarz wkroczył jako do pierwszej etiopskiej prowincji, niczego nie oznaczało. Do Addis Abeby nie miał po prostu mnej drogi. Odezwy cesarskie odnosiły spory skutek. W rezultacie stale zwiększała się liczba żołnierzy afrykańskich opuszczających szeregi włoskie i przechodzących na stronę brytyjską. Dowództwo włoskie próbowało przeprowadzić kontratak nie tylko na polach bitew, ale również w sferze propagandowej. 26 lutego 1941 roku książę d'Aosta dokonaj: politycznego ruchu, który wcześniej mógłby mieć istotnie duże znaczenie w północnej Etiopii. Mianował mianowicie rasa Syjjuma Mengeszę nygu-sem prowincji Tigraj. Ten dostojnik tigrajski cieszył się wielkim autorytetem w
północnej Etiopii i należał do tradycyjnych przeciwników politycznych Hajle Syllasje I. Wywodził się z rodu mającego ambicje cesarskie. Był wnukiem cesarza Jana IV. Nowy król Tigraj przybył do swej stolicy Adui zaopatrzony przez Włochów w kilka tysięcy karabinów. Wbrew nadziejom włoskiego wicekróla Etiopii ras Syjjum Mengesza nie stanął jednak otwarcie po stronie Włochów, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. W tym samym czasie Włosi mianowali dedżazmacza Ajalieu Byrru, innego politycznego przeciwnika cesarza, zarządcą Gonderu i nadali mu tytuł rasa. Ten również nie zaangażował się otwarcie po stronie włoskiej. Obydwaj dostojnicy, obserwowani czujnie przez dowódców garnizonów włoskich w Adui i Gonderze, pilnie czekali na wieści z forntu i nie angażowali się na razie po żadnej stronie. W tym samym czasie Włosi przeprowadzili kilka kontrataków na polach bitew. Przyniosły one krótkotrwałe sukcesy w rejonie Kerenu, ale nie wpłynęło to zasadniczo na dalszy rozwój sytuacji wojennej. W początkach marca 1941 roku bitwa o Keren znowu zaczęła przybierać na sile. Douglas Newbold, oserwujący z Chartumu wydarzenia na froncie w północnej Etiopii, pisał 10 marca 1941 roku: „Bitwa o Keren rozgorzała w całej pełni. Jest to najbardziej zacięta do tej pory wojna na Bliskim Wschodzie, gdyż ta na Zachodniej Pustyni była raczej spacerem. Po naszej stronie udział biorą dwie dywizje, a po ich dwadzieścia pięć tysięcy,a może więcej żołnierzy. Wczorajsze raporty stwierdzały, że sytuacja nie uległa raczej zmianom. Zajęliśmy kilka szczytów, wzięliśmy paru jeńców, a RAF zniszczył pociąg pełen broni i amunicji". Nawet Newbold nie wiedział, że generał William Platt kończył już przygotowania do decydującego natarcia na Keren. W sobotę 15 marca 1941 roku, kiedy nad górami rozszalały się burze, wojska brytyjskie ruszyły do ataku na Keren. Wspierane przez ogień artylerii i lotnictwo dwie brytyjskie dywizje, 4 Hinduska i 5 Hinduska, zaatakowały pozycje włoskie. Przez dwa dni trwały walki o najważniejsze szczyty bronionące dostępu do Kerenu. Zdobywano je, by po kilku godzinach ustąpić przed kontratakami włoskimi, i znowu odbijano. Hindusi byli wspierani przez kilka batalionów brytyjskich. W rezultacie tych walk Brytyjczycy zdobyli tylko jedną ważną pozycję. Wszystkie inne ataki zostały w końcu przez armię włoską odparte. Rozpoczęta 15 marca ofensywa brytyjska nie przyniosła powodzenia i właściwie zakończyła się fiaskiem. Nie zdołały też złamać oporu sił włoskich brytyj-sko-francuskie jednostki atakujące prowadzącym do Kerenu północnym szlakiem pustynnym. Skuteczny opór stawiła tam brygada Lorenziniego, który grał ważną rolę w dowodzeniu obroną Kerenu. Dowódcą całości sił włoskich w tym regionie był generał Nicolangelo Carnimeo. Losy Kerenu, tego klucza do Asmary, którą z kolei Brytyjczycy uważali za „klucz do Włoskiej Afryki Wschodniej", zostały przesądzone w znacznym stopniu przez śmierć generała Raimonda Lorenziniego. Zginął 18 marca 1941 roku, kiedy osobiście prowadził jeden z włoskich kontrataków. „Generał Lorenzini —- napisał w dzień później Newbold — «lew Sahary», który dowodził obroną Kerenu, był uzdolnionym energicznym człowiekiem i jego śmierć w czasie akcji jest dla nich ciężkim ciosem, tym większym, że nie mają zbyt wielu dobrych generałów".
Mimo że Włosi zdołali odeprzeć w połowie marca ataki brytyjskie, zapłacili za swój sukces wielką cenę. Stracili bowiem kilku najlepszych dowódców i wielu żołnierzy. 25 marca armia brytyjska ponowiła ataki. W dwa dni później zakończyły się one powodzeniem. 27 marca 1941 roku Włosi ewakuowali Keren. Obie strony poniosły w tej bitwie duże straty. Brytyjczycy mieli pięciuset trzydziestu sześciu zabitych i trzy tysiące dwustu dwudziestu dziewięciu rannych. Strona włoska poniosła znacznie większe straty — trzy tysiące w samych tylko zabitych żołnierzach. Rannych zostało cztery i pół tysiąca Włochów. Straty oddziałów afrykańskich, walczących w bitwie pod Kerenem po stronie włoskiej, nie są znane. Kiedy generał Luigi Frusci wieczorem 26 marca 1941 roku podejmował decyzję o ewakuacji Kerenu, napisał w swym raporcie: „Pozostawiamy tu trzy tysiące poległych bohaterów. Znajduje się wśród nich generał i pięciu wyższych oficerów. Będą oni strzec Kerenu aż do naszego powrotu". Po zdobyciu Kerenu odległa o zaledwie pięćdziesiąt kilometrów stolica Erytrei Asmara broniona już była tylko przez niewielkie siły włoskie. 31 marca 1941 roku oddziały brytyjskie zdobyły ostatnie włoskie punkty oporu broniące dostępu do tego miasta, l kwietnia 1941 roku do Asmary, siedziby naczelnego dowództwa wojsk włoskich w północnej Etiopii, wkroczyły wojska brytyjskie. Kilka godzin przed opuszczeniem miasta generał Frusci wysłał ostatnią depeszę z Asmary do Addis Abeby. Informował w niej z patosem księcia d'Aostę: „Słowa nie mogą oddać wspaniałej, wprost nadludzkiej postawy naszych oddziałów w tych walkach. Na moment przed zniszczeniem radiostacji przesyłam Waszej Królewskiej Wysokości wyrazy wierności w imieniu swych wojsk i swoim własnym. Niech żyje Italia". Brytyjczycy osiągnęli sukces w ostatnim momencie. Byli już bardzo wyczerpani atakiem. Pękały wydłużone linie zaopatrzenia. Oddziały brytyjskie wykazywały skrajne znużenie. Włosi nie zdawali sobie sprawy, że utrzymanie Kerenu jeszcze przez kilka dni mogło zapewnić im wspaniały sukces w bitwie będącej punktem zwrotnym w całej kampanii wojennej w Afryce Północno-Wschodniej. Po opanowaniu Asmary Brytyjczycy nie mogli jeszcze mówić, że kontrolują całą Erytreę. W rękach włoskich wciąż się znajdował ważny port Massaua. Stacjonował tu garnizon liczący około dziesięciu tysięcy żołnierzy pod dowództwem admirała Maria Bonettiego. Garnizon ten bronił się tydzień, odmawiając kapitulacji. Wreszcie 8 kwietnia '941 roku czołgi brytyjskie wdarły się do miasta. Kiedy nie było już szans na dalszą skuteczną obronę, nastąpiła jeszcze jedna brawurowa akcja włoskiej mary01 narki wojennej. Ostatnia zdolna do walki łódź torpedowa opuściła port i zaatakowała niespodziewanie grupę okrętów brytyjskich, odpalając z odległości trzystu metrów torpedy do krążownika „Capetown". W rezultacie uszkodzeń po bezpośrednim trafieniu krążownik musiano odholować do Port Sudanu. Ponad rok nie był zdolny do walki. Łódź torpedowa, zgodnie z planem, została natychmiast zatopiona przez własną załogę. Akcja ta oznaczała koniec istnienia włoskiej marynarki wojennej na Morzu Czerwonym. Tego samego dnia, to
jest 8 kwietnia 1941 roku, w godzinach popołudniowych, admirał Bonetti poddał się wraz z całym garnizonem Massaua. Świetna obrona Massaua i znakomita postawa bojowa włoskich marynarzy zaskoczyły Brytyjczyków. Po raz pierwszy w tej kampanii siły brytyjskie oraz współpracująca z nimi przy oblężeniu Massaua i świetnie się spisująca w walkach z Włochami francuska Brygada Wschodnia miały przewagę zarówno w liczbie wojsk, jak i w uzbrojeniu. Mimo to garnizon portu przez kilka dni skutecznie odpierał ataki. Włoskie działania morskie i lądowe w rejonie Massaua mogą być kolejnym dowodem na to, że oddziały włoskie w Afryce PółnocnoWschodniej były dobrze wyszkolone i pod dobrym dowództwem potrafiły znakomicie walczyć. Należy to szczególnie podkreślić przy okazji bitwy o Massaua, gdyż Włosi nie mieli wówczas ani na lądzie, ani na morzu najmniejszych szans na osiągnięcie końcowego sukcesu.
H MB Rozdział 18 ZBIGNIEW KWIECIEŃ II WOJNA ŚWIATOWA W AFRYCE PÓŁNOCNEJ 1940-1943 ~W"~W"wojna światowa na kontynencie afrykańskim rozpoczęła się w 1940 roku l l lub pięć lat wcześniej. Jeśli bowiem za konflikt uznamy wojnę pomiędzy M M mnrargt\»/ami Osi i obozem zwanym koalicją antyfaszystowską, to pierwsza z tych cezur jest z pewnością właściwa. Skoro jednak początki tej wojny ściśle powiążemy z agresją zbrojną państw osi w ogóle, to podbój Etiopii przez Włochy w latach 1935—1936 można przyjąć za początek konfliktu w Afryce. W każdym razie ukształtowana w połowie lat trzydziestych mapa polityczna tej części Afryki istniała do wiosny 1940 roku. Większość tego regionu stanowiły posiadłości mocarstw, które od września 1939 roku tworzyły koalicję antyhitlerowską. Maroko i Tunezja były protektoratami francuskimi, Algieria zaś jej terytorium zamorskim. Od południa sąsiadowały z nimi francuskie kolonie Niger i Czad, a nad Morzem Czerwonym leżała inna kolonia tego mocarstwa — Somali Francuskie. Do Wielkiej Brytanii na wschodzie Afryki należały Kenia i Somali Brytyjskie, Sudan zaś stanowił kondominium — obszar o wspólnym brytyjskoegipskim zarządzie. Faktyczną władzę sprawowali tam Brytyjczycy, gdyż formalnie niepodległy od 1922 roku Egipt znajdował się pod ich pełną kontrolą. Na wschód od Egiptu,
już w Azji, leżały Palestyna i Transjordania — brytyjskie terytoria mandatowe zarządzane z ramienia Ligi Narodów, oraz francuskie terytoria mandatowe — Liban i Syria. Ten blok posiadłości, terytoriów mandatowych i zależnych nie był jednak zwartą całością. Od schyłku XIX wieku Włochy posiadały w Afryce Wschodniej Erytreę i część Somali. Po podboju w 1936 roku Etiopii kolonie te tworzyły Włoską Afrykę Wschodnią. Od 1912 roku włoską kolonią była Libia. Dzięki temu Włochy w razie konfliktu z Wielką Brytanią mogły w kilku miejscach przerwać brytyjski „szlak imperialny" do Indii. Strzegące go bazy mogły być wówczas zaatakowane przez włoską flotę i lotnictwo: Gibraltar z Hiszpanii, rządzonej od 1939 roku przez powiązanego z osią generała Francisca Franco, Malta z Sycylii, Cypr i rejon Kanału Sueskiego z "H 1 Dodekanezu, Aden zaś z Erytrei i Somali. Zagrożenia te w zasadzie równoważyła przewaga liczebna i techniczna brytyjskich oraz francuskich sił morskich i lotniczych rozlokowanych na większości obszaru Afryki Północnej. Jednak 10 czerwca 1940 roku, po wypowiedzeniu przez Włochy wojny Francji i Wielkiej Brytanii, stan rzeczy szybko uległ zmianie na niekorzyść sprzymierzonych Decyzja Benita Mussoliniego o przystąpieniu do wojny po stronie Niemiec została oparta na przekonaniu, że Francja już ją przegrała, a Wielka Brytania przyjmie w tej sytuacji propozycje pokojowe państw osi. W czerwcu 1940 roku rozumowanie to mogło wydawać się słuszne. Już 22 tego miesiąca Francja podpisała z Niemcami równające się kapitulacji zawieszenie broni, a w dwa dni później podobne porozumienie z Włochami. Na mocy tych układów francuskie siły zbrojne miały zaprzestać działań wojennych i zostać zdemobilizowane. Dotyczyło to również francuskich posiadłości zamorskich, których granice, w przeciwieństwie do Francji europejskiej, miały jednak pozostać nie zmienione. Niemiecko-wło-skie komisje rozejmowe miały kontrolować wypełnianie obu układów. Tym samym Wielka Brytania została zmuszona do samotnego kontynuowania wojny z Wiochami bez możliwości korzystania z baz położonych na terytoriach francuskich. Był to zasadniczy zwrot w sytuacji, gdyż w krótkim czasie pomiędzy przystąpieniem Włoch do wojny i kapitulacją Francji siły sprzymierzonych zdążyły odnieść kilka sukcesów w walce z potęgą odrodzonego — zdaniem Mussoliniego - Cesarstwa Rzymskiego. Pokonani już przez Niemców Francuzi obronili swą granicę w Alpach i z pomocą brytyjską zbombardowali z morza lub z powietrza kilka włoskich portów i ośrodków przemysłowych. Kapitulacja Francji przerwała te obiecujące początki współdziałania sojuszników. W chwili gdy wojna w Afryce stała się konfliktem brytyjsko-włoskim, porównanie sił obu stron zdawało się wskazywać na bliskość kolejnego, po podboju Etiopii, sukcesu Rzymu na tym kontynencie. Włoski gubernator Libii marszałek lotnictwa ItaloBalbo miał pod swym dowództwem nieco ponad dwieście tysięcy oficerów i żołnierzy, wspieranych przez trzysta samolotów różnych typów. Byli oni zgrupowani w dwóch armiach: 5 stała w Trypolanii, czyli w zachodniej części kraju i liczyła dziewięć dywizji. Dowodził nią generał Italo Gariboldi. Na granicy zaś z Egiptem, w Cyrenajce, zgrupowana była 10 Armia generała Guidiego, złożona z
pięciu dywizji. Ponadto we Włoskiej Afryce Wschodniej wicekról Etiopii d'Aosta dysponował potężną, prawie trzystutysięczną armią. Na Morzu Czerwonym wspierała ją eskadra kilku niszczycieli. Dowodzący w tym czasie siłami Wielkiej Brytanii i jej kolonii oraz dominiów na Bliskim Wschodzie generał Archibald Wavell mógł przeciwstawić Włochom ogółem osiemdziesiąt pięć tysięcy siedmiuset siedemdziesięciu pięciu oficerów i żołnierzy. W dodatku siły te były rozrzucone na terytoriach tak odległych od siebie jak Malta, Egipt, Somali i Palestyna. W Egipcie, a więc na obszarze o największym znaczeniu ze względu na Kanał Sueski, stacjonowało około trzydziestu sześciu tysięcy żołnierzy. Neutralność tego państwa, a co ważniejsze, powszechnie tam panujące nastroje antybrytyjskie, nie pozwalały liczyć na armię egipską nawet jak na potencjalnego sprzymierzeńca. Lotnictwo brytyjskie — Królewskie Siły Powietrzne (Royal Air Force — RAF) posiadało w Egipcie sto sześćdziesiąt osiem samolotów różnych typów. Napięta sytuacja w Palestynie i niejasna w Iraku wiązały tam część sił brytyjskich, których nie można było użyć do wzmocnienia obrony Egiptu. Ponadto prawie wszystkie jednostki były w trakcie uzupełniania stanów osobowych przewidzianych na czas wojny. Całością sił zbrojnych imperium na tym teatrze działań wojennych kierował Komitet Głównodowodzących, w którym obok generała Wavella zasiadali: dowódca RAF marszałek Arthur Long-more oraz dowodzący Flotą Śródziemnomorską admirał Andrew Cunningham. Ich pozycje służbowe były sobie równe. Podlegali oni szefom sztabów swych rodzajów wojsk w Londynie. Ten kolegialny system dowodzenia mógł funkcjonować sprawnie dzięki temu, że wszyscy trzej byli obdarzeni prawdziwym talentem wojskowym i pozostawali ze sobą w dobrych stosunkach towarzyskich. Podzielali też pogląd, że szybkie podjęcie działań ofensywnych przeciw Włochom — mimo ich przewagi liczebnej — może doprowadzić do ich pokonania w Afryce. Na niższych szczeblach dowodzenia optymizm był jeszcze większy, co wynikało również z odpowiednio mniejszej wiedzy o sytuacji ogólnej oraz ogromnego zaufania do przełożonych. Wiadomość o kapitulacji Francji jeden z oficerów Królewskiej Marynarki (Royal Navy — RN) przekazał swemu dowódcy z komentarzem, że skoro imperium nie ma już sojusznika, to z pewnością wygra tę wojnę. Początki kampanii w Afryce Północnej potwierdzały ten pogląd. Jeszcze przed klęską Francji flota brytyjska i francuska bezkarnie zaatakowały cele w Libii i na Półwyspie Apenińskim. W czerwcu 1940 roku do działań zaczepnych przeszły brytyjskie Siły Pustyni Zachodniej (Western Desert Force), stojące na granicy Egiptu z Libią. Choć liczyły tylko jedną dywizję pancerną i półtorej dywizji piechoty, dokonały wielu wypadów na tereny przeciwnika. W dodatku 28 czerwca zginął nad Tobrukiem w omyłkowo zestrzelonym przez własną artylerię samolocie marszałek Balbo. Jego następca marszałek Rodolfo Graziani otrzymał rozkaz zdobycia Aleksandrii i Kanału Sueskiego. W związku z klęską Francji dysponował teraz całością 10 i 5 Armii, zażądał jednak dozbrojenia swych jednostek w nowoczesną broń i sprzęt. Chciał mieć także czas na organizacyjne przygotowanie ofensywy. Duce zgodził się na
to pod warunkiem rozpoczęcia działań nie później, niż nastąpi lądowanie wojsk niemieckich na Wyspach Brytyjskich. Latem 1940 roku termin ten nie wydawał się zbyt odległy. Ostatecznie 10 Armia, dowodzona teraz przez generała Maria Bertiego, ruszyła na Egipt 13 września 1940 roku. W jej skład wchodziło siedem dywizji piechoty, z których w ofensywie brało udział pięć. Zostały wsparte ośmioma batalionami lekkich czołgów. Siły Pustyni Zachodniej, dowodzone przez generała Ri-chardaN. O'Connora, cofały się bez pośpiechu, zadając przeciwnikowi straty ogniem 71 Q artyleryjskim, do czego zresztą zwarte kolumny włoskie ciągnące drogą wzdłuż Morza Śródziemnego zdawały się zapraszać. 16 września Włosi wkroczyli do Sidi Barrani, miejscowości położonej na brzegu morza ponad dziewięćdziesiąt kilometrów na wschód od granicy libijsko-egipskiej. Brytyjscy obrońcy Egiptu (bądź raczej obrońcy dominacji nad nim) zajęli pozycje w Mersa Matruh, leżącym o dalsze sto trzydzieści kilometrów na wschód od granicy Libii końcowym punkcie linii kolejowej z Aleksandrii. Dowództwo włoskie przystąpiło teraz do rozbudowy swych linii komunikacyjnych i zaopatrzeniowych. Drogę prowadzącą wzdłuż wybrzeża morskiego w Cyrenajce do granicy egipskiej, Via Balbia, przedłużono w głąb Egiptu. Przedłużenie to nazwano wymownie Via delia Vittoria (Droga Zwycięstwa). Rozbudowana do dziewięciu dywizji 10 Armia obsadziła front od Sidi Barrani w głąb kontynentu do kilku obozów warownych na pustyni za skarpą nadbrzeżną. Nie przejawiała aktywności, tym bardziej że dostawy z Włoch zmniejszyły się wskutek październikowego ataku wojsk Mussoliniego na Grecję. Klęski tam ponoszone oraz udany atak torpedowy brytyjskiego lotnictwa morskiego na bazę floty w Tarencie 11 listopada zepchnęły wojnę w Afryce na dalszy plan. Umożliwiło to Brytyjczykom wzmocnienie obrony Malty i przerzucenie na Bliski Wschód nowych jednostek wojsk lądowych oraz lotnictwa. W takich okolicznościach dowodzący armią brytyjską w Egipcie generał Henry Maitland Wilson wykonał rozkaz generała Wavella o podjęciu kontrofensywy przez Siły Pustyni Zachodniej. Rozkaz, wydany w końcu września, został zrealizowany dopiero w grudniu, ale za to bardzo dokładnie i skutecznie. Wojska generała O'Con-nora liczyły trzydzieści jeden tysięcy ludzi, sto dwadzieścia pięć dział i dwieście siedemdziesiąt pięć czołgów. Składały się na nie brytyjska 7 Dywizja Pancerna, indyjska 4 Dywizja Piechoty oraz traktowana jako odwód australijska 6 Dywizja Piechoty. Plan ofensywy, zakodowanej jako operacja „Compass", przewidywał obejście pozycji włoskich od strony pustyni z kierunku południowego, a następnie atak na nie od tyłu przy jednoczesnym związaniu przeciwnika na drodze nadmorskiej natarciem czołowym od wschodu. Podstawowym celem rozpoczętej 9 grudnia kontrofensywy było wyparcie agresora z Egiptu. Cel ten, ku zaskoczeniu chyba obu stron, zrealizowany został w pełni już w połowie grudnia. Włosi zostali całkowicie zaskoczeni. Pierwszy rzut ich 10 Armii, w tym większość jej sił pancernych i zmotoryzowanych, zniszczony został w ciągu pierwszych trzech dni walk. Wzięto przy tym trzydzieści osiem tysięcy jeńców, a zdobyto między innymi siedemdziesiąt lekkich czołgów, z których wiele od razu obsadziły załogi brytyjskie czekające na sprzęt dopiero płynący z kraju
macierzystego. 15 grudnia załamała się próba włoskiej obrony na linii Sollum—El Halfaja, biegnącej od morza do głównej przełęczy w skarpie nadbrzeżnej. Straty zwycięzców wyniosły sześciuset dwudziestu czterech poległych i zaginionych. Egipt został oczyszczony z wojsk włoskich, a odniesiony sukces utwierdził dowódców brytyjskich w przekonaniu, że wojnę w Afryce można zakończyć szybkim i pełnym zwycięstwem pod warunkiem kontynuowania ofensywy. Nie zatrzymano jej więc na granicy z Libią. 5 stycznia 1941 roku australijska 6 Dywizja Piechoty zdobyła twierdzę Bardija już w libijskiej Cyrenajce, biorąc przy tym do niewoli resztki czterech dywizji włoskich. Już 23 tego miesiąca Australijczycy wzięli szturmem kolejną nadmorską twierdzę — Tobruk. Kampanię zakończyło opanowanie przez brytyjską 7 Dywizję Pancerną Będą Fomm nad Zatoką Wielkiej Syrty, gdzie 7 lutego poddały się jej odcięte przez to od Trypolitanii pozostałości włoskiej 10 Armii. Pierwsza kampania libijska kosztowała siły brytyjskie, dominialne i kolonialne tysiąc siedmiuset czterdziestu trzech oficerów i żołnierzy, z których poległo lub zaginęło czterystu siedemdziesięciu pięciu. Włochy utraciły prawie całą 10 Armię. Sto trzydzieści tysięcy ich żołnierzy dostało się do niewoli, Włosi stracili także tysięc dwieście dziewięćdziesiąt dział i prawie czterysta czołgów. Połowa Libii dostała się w ręce brytyjskie. Co gorsza, od tej pory armia włoska nigdy już nie zdołała odzyskać zdolności do samodzielnych działań ofensywnych. Przystosowana do wojen kolonialnych w rodzaju wojny etiopskiej, nie była w stanie pokonać przeciwnika wielokrotnie słabszego liczebnie, lecz na ogół górującego nad nią technicznie i prowadzącego działania zaczepne. O sukcesie brytyjskim przesądził wysoki stopień zmechanizowania armii i uwzględniająca ten czynnik doktryna wojenna. Nowocześniej uzbrojona o wysokim morale armia generała Wavella mogła w tej sytuacji pokonać przeciwnika, którego w dodatku prawie dwadzieścia lat indoktrynacji faszystowskiej nie przekształciło w wymarzony przez Mussoliniego „naród wojowników". Na całkowite zniszczenie sił włoskich w Trypolitanii wojska generała Wavel-la były na początku stycznia 1941 roku zbyt słabe. Skomplikowała się również sytuacja polityczna w tym rejonie. Od jesieni 1940 roku trwała wojna włosko-grecka. Kompromitujące porażki Włochów zmusiły w końcu Adolfa Hitlera do włączenia się w działania na Bałkanach. W związku z tym brytyjski premier Winston Churchill zaproponował greckiemu rządowi pomoc wojskową. Kierowane do Grecji jednostki wycofywane były w dużej mierze właśnie z Afryki, gdyż znajdowały się najbliżej, a sytuacja na tamtym froncie nie wydawała się już groźna. Osłabiało to dodatkowo armię generała Wavella. Wyparcie wojsk Mussoliniego z kontynentu afrykańskiego odłożono więc na później, co miało bardzo opłakane skutki. Równocześnie bowiem na Sycylię skierowany został niemiecki 10 Korpus Lotniczy, którego działania zdezorganizowały brytyjskie dostawy do Egiptu drogą morską przez Gibraltar i Maltę. Już w grudniu 1940 roku Hitler zdecydował się udzielić Włochom pomocy także na lądzie, by uratować ich panowanie w Trypolitanii i resztki ich prestiżu jako mocarstwa kolonialnego. Wysłano do Libii zgru-Powanie niemieckich wojsk lądowych, które miało pomóc Włochom w obronie Trypolisu — stolicy i największego portu tego kraju. Operację
zakodowano jako "Sonnenblume" (Słonecznik). Zdaniem jednego z niemieckich autorów nazwa ta ,1 791 3 O. *3 3 W2 3 *?• 5 vi r: N
..
o.
<
f-,
<
3 <_^
5- * *% 3. L ^ g73 o
^ipmi JllfltliPł r; c* sif ? !•?•L.!• E s-&~ "l 115-S l C/5
p'
5ć< u^ LT 2 i* Łiisiim o g-g g.« -s "'l a 3| o> 5 O b CD
CD
K
i±
3
&
Li e.
< s*
s
cT- s »
* W g-
o- g 3
L. L3 § e I 3 c/x p .
p ,5 pr
> P", o ^ LŁ
H+)
«•
j^ N. -
^
S O- C^ <
"HHHIt 3s«3J-%3< g ^S. & » g l l ś
HZ| &&
"B §^ ?• l & ^ ,^g N
w
W
S
CD
O- 3 5
^|S
&^
^O^^ P
&5
O
N
& CD
|
e- g. er. 3 l K fD
- O
CD
1. !» 5 3
»1| P
N CD 00 2i N > i-S- H! *L 3 ST 5"» &S" 1V< T3 O % ^ e- ^ o 2X >§ ^ ^ G" ff * ^ ^ ^ P' 3 g 5> Z
g g g lag
„ S ^^ 5. S l^-o.^ CT1^^
^ 2 ^^p"3
x-
>- ^
<
»
o- <
s.
O^
CD
S.
rt
o c/^ crt
O
< 't < T3 S=
S S- i. C 3 _.
—— S^r^d-CD^j^Z
& "- T? CD ro- ?r S
« R g.-g i&.gl &t iB-^^-^g-g:^ E| *- p. & o Z % & P" g "i, $• f-\ y ll^ll ^ 3 p= S- S ff** "' C ^ S: o o § J S1 L L L. 111== alf l S >&t!f 5tŁ^ .CD c 3 L<< § * o CD
CD O
POĆ 3. g.
t o- e. S -1"
;S w Ł g. S er. er y
3q3sB0
N L L o g- 3 L i1 L 3. S 3 Sl «-L-2e^L?3
o^so^S3 1 g- Lf ,N' o. 3 oo ?' Ł a g.
<
• ^ s ff r
i ^ 12
• ^ ^a §-
§:
§_ o. | & o? oo UV
^
S
>
§
i-
s § g i f ii li Q^;| § 3
CD
rf 3 -.' ^< ?r ^>
p
<
g: o g
p ^ c5' S ^•srr:^ < ^ •3 S 1 .T H S ^ O C/3
f
'—
r&s p ,o oo '
O
s % §. ^ 7> ^ ^ F 2 ^P p N: 5 ^' CD MAROKO HISZPAŃSKIE MALTA (br.| MOR7.F. ŚRÓmiF.MNF. ofensywa wioska - wrzesień 1940 ofensywa brytyjska - grudzień 1940-luty 1941 ofensywa wojsk .Osi" - maj 1942-wrzesień 1942 operacja Jorch" i ofensywa brytyjska -grudzień 1942-styczeń 1943 maksymalny zasięg wojsk „Osi w Egipcie Działania wojenne w Afryce Północnej (1940—1943)
1941 roku przez Niemcy i Włochy Jugosławii i Grecji spowodował, że zostały tam zaangażowane na pewien czas lotnictwo, flota i część wojsk lądowych Wielkiej Brytanii. Potem zaś trzeba było użyć ich kolejno do stłumienia proniemieckiego przewrotu w Iraku, zajęcia rządzonych przez władze uznające reżim z Vi-chy francuskich terenów mandatowych w Syrii i Libanie, a w końcu do wspólnej z ZSRR okupacji Iranu, zagrożonego podobnym co Irak niebezpieczeństwem. Wszystko to działo się od kwietnia do końca sierpnia 1941 roku, w okresie spokoju na froncie biegnącym teraz wzdłuż zachodniej granicy Egiptu. Wojska niemiecko-włoskie podjęły wobec tego 13 i 30 kwietnia próby zdobycia szturmem Tobruku, lecz australijska obrona zdołała stawić skuteczny opór. Po obu stronach frontu dokonano wówczas reorganizacji sił i systemu dowodzenia. Zawiedziony porażką w Cyrenajce premier Churchill zastąpił na stanowisku głównodowodzącego sił lądowych na Bliskim Wschodzie generała Wavella generałem Claude Auchinleckiem. Siły Pustyni Zachodniej, przekształcone w 8 Armię, przejął ostatecznie po wziętym do niewoli generale Neame'em generał Alan Cunningham. W oblężonym Tobruku na przełomie sierpnia i września dokonano drogą morską wymiany załogi. Rząd australijski wymógł bowiem, aby wszystkie wojska tego dominium skupione były w jednym rejonie. Opuściła więc legendarną już twierdzę dzielna 9 Dywizja Piechoty, którą zastąpiła brytyjska 70 Dywizja Piechoty oraz polska Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich, batalion czechosłowacki i kilka mniejszych jednostek. Zdobycie Tobruku, którego czynną obronę porównano obrazowo do poruszania sztyletem tkwiącym w boku przeciwnika, stało się głównym celem generała Rommla. Jego Afrikakorps składał się już naprawdę z kilku dywizji: 9 Lekka przekształciła się bowiem w 21 Dywizję Pancerną, poza tym przybyły do Afryki 15 Dywizja Pancerna oraz 90 Dywizja Lekka. Ponadto podlegał mu włoski 20 Korpus Szybki generała Gastone Gambarry. Tworzyły go 132 Dywizja Pancerna „Ariete" i 102 Dywizja Zmotoryzowana „Trento". Całością sił niemiecko-włoskich formalnie dowodził generał Ettore Bastico. Dysponując około pięciuset na ogół nowoczesnymi czołgami, siły te były poważnym zagrożeniem dla Egiptu, tym bardziej że mogły liczyć na wsparcie prawie pięciuset samolotów. Usunięcie tego zagrożenia było celem przygotowywanej przez 8 Armię operacji „Crusader" (Krzyżowiec). Jeden z dwóch korpusów 8 Armii miał uderzyć z południowego odcinka granicy egipsko-libijskiej i odciąć siły wroga we wschodniej Cyrenajce. Drugi zaś — wiązać je od przodu, po czym uderzyć czołowo, gdy zagrożone okrążeniem rozpoczną odwrót. Ofensywa rozpoczęła się 18 listopada 1941 roku. Uderzający z południowego wschodu ku Tobrukowi 30 Korpus 8 Armii już następnego dnia dotarł w rejon Sidi Rezegh, w pobliżu tej twierdzy. Rozpoczęła się tam wielodniowa bitwa pancerna o wschodnią Cyrenajkę. Siły osi próbowały bowiem, utrzymując front na granicy Egiptu, pokonać swymi odwodami obchodzące je od południa wojska sprzymierzonych. Obie strony musiały jednocześnie atakować i bronić się, błyskawicznie zmieniając kierunki marszów i uderzeń. Na południowy wschód od Tobruku na początku grudnia powstał dziwny „przekładaniec" wojsk obu stron. Duża odległość sił osi od baz zaopatrzeniowych i odcięcie przez aliantów części szlaków do nich wiodących spowodowały, że Rommel
ostatecznie podjął decyzję o odwrocie. Od 7 grudnia jego wojska przesunęły na zachód, by zająć pozycje w rejonie El-Ghazala. 10 grudnia przerwany został, przy czynnym udziale załogi Tobruku, pierścień oblężenia wokół tej twierdzy. W połowie miesiąca przełamana została obrona wojsk niemiecko-włoskich pod El-Ghazala, gdzie znów walczyła polska Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich. Siły generała Rommla, groźnie kontratakując w rejonie Aghedabiya, co spowodowało poważne straty wśród sprzymierzonych, dotarły do ElAgheila na granicy Cyrenajki i Trypolitanii. 7 stycznia 1942 roku ustaliła się tam linia frontu. Odcięte garnizony niemiecko-włoskie w Bardiji i na przełęczy Halfaya poddały się i cala Cyrenajka znów znalazła się w rękach sprzymierzonych. Nie było to jednak proste powtórzenie sytuacji z poprzedniego roku. Generał Rommel, wbrew rozkazom dowództwa włoskiego, postanowił wykorzystać fakt, że front zbliżył się do portów Trypolitanii, co ułatwiało zaopatrzenie wojsk. Jednostki, którymi dowodził osobiście, zostały przekształcone w Panzer-Armee Afrika (Grupę Pancerną Afryka), złożoną z Afrikakorps, 20 włoskiego Korpusu Szybkiego oraz z 10 i 21 włoskich Korpusów Piechoty. 21 stycznia 1942 roku rozpoczął przeciwnatarcie tymi siłami i do 7 lutego wyparł zaskoczonego i wyczerpanego wcześniejszym pościgiem przeciwnika na linię od El-Ghazala nad morzem po Bir Hakeim na południu. Odzyskał w ten sposób Benghazi wraz z prawie całą Cyrenajka. Tylko Marmarika, jej część wschodnia z Tobrukiem, pozostała w rękach sprzymierzonych. Przewidując dalsze działania ofensywne wroga, dowódca 8 Armii generał Neil Ritchie uznał, że próba obrony całej linii frontu jest nierealna. Postanowił więc utworzyć kilka silnych ośrodków oporu przygotowanych do obrony okrężnej. Wiążąc siły wroga miały uniemożliwić mu zbyt głębokie wejście do Egiptu nawet w razie powodzenia jego ofensywy. Plan zaś tej ofensywy — operacja „Yenezia" — opracowywano właśnie w sztabie generała Rommla. Przewidywano w nim, tradycyjnie już w tej wojnie, głębokie obejście od południa sił przeciwnika przez dywizje pancerne i zmotoryzowane. Odcięte w ten sposób wojska pancerne Brytyjczyków miały zostać zniszczone, a Tobruk — wreszcie — zdobyty z zaskoczenia. Pierwszy etap wielkiej ofensywy wojsk osi trwał od 26 maja do połowy czerwca 1942 roku. Do historii wojny przeszła bohaterska obrona alianckich pozycji pod El-Adem, Muftah czy też Bir Hakeim, gdzie sławą okryły się siły Wolnych Francuzów, zmywając częściowo piętno klęski z 1940 roku. Seria tych bitew w obronie przygotowanych wcześniej ośrodków oporu (zwanych pudełkami — boxes) kosztowała siły osi dwieście dziewiętnaście czołgów, sprzymierzonych zaś dwieście czterdzieści osiem. Jednak szybkość działań wojsk Rommla i ich przewaga 225 techniczna uniemożliwiły planowaną obronę na linii Akroma — El-Adem, dla której zapleczem miała być twierdza tobrucka. Front przesunął się w kierunku granicy Egiptu, obronę zaś Tobruku poruczono tym razem południowoafrykańskiej 2 Dywizji Piechoty. Już jednak po dwóch dniach niemiecko-włoskiego szturmu jej dowódca generał H. B. Klopper zdecydował się poddać twierdzę, uznawszy, że powierzone mu zadanie jest niewykonalne. 21
czerwca 1942 roku do niewoli dostało się prawie trzydzieści tysięcy ludzi, a w ręce Niemców wpadło dwa tysiące pojazdów i zapasy wody oraz żywności i paliwa. Był to ogromny cios dla prestiżu sprzymierzonych. Nie po raz pierwszy w dziejach nie dorastający do swych zadań dowódcy okazali się najsłabszym elementem bitnej przecież armii. Dowódca Panzer-Armee Afrika został wówczas feldmarszałkiem. Generał Auchinleck, który przejął bezpośrednie dowództwo nad 8 Armią, próbował stawić Rommlowi opór pod Mersa Matruh, lecz stoczona tam w dniach 26—29 czerwca bitwa skończyła się nową porażką sprzymierzonych. Ich wojska obsadziły ostatnią już przed Aleksandrią linię obrony biegnącą od El-Alamejn na brzegu morza do depresji Al-Kattara na południu. Próba jej przełamania w lipcu nie powiodła się wojskom osi. Po tym defensywnym sukcesie generał Auchinleck przekazał w sierpniu dowodzenie 8 Armią nowo przybyłemu z Wielkiej Brytanii generałowi Bernardowi Lawowi Montgomery'emu, a dowództwo sił lądowych na Bliskim Wschodzie generałowi Haroldowi Alexan-drowi. Już pod nowym dowództwem od 30 sierpnia do 3 września odparto nie-miecko-włoską próbę obejścia południowego skrzydła obrony na skraju depresji Al-Kattara pod Alam el-Halfa. W tym czasie sukcesy wojsk niemieckich, prących na froncie wschodnim ku Kaukazowi, rodziły obawy, że w razie zwycięstwa Rommla w Egipcie siły osi wedrą się z dwóch kierunków na bliskowschodnie obszary roponośne, co byłoby klęską Wielkiej Brytanii w skali strategicznej. Odparcie przeciwnika od linii El-Ala-mein—depresja Al-Kattara było więc koniecznością. Poza tym plany brytyjsko-ame-rykańskie przewidywały na listopad 1942 roku wspólne lądowanie w północnoafry-kańskich posiadłościach Francji. Oznaczałoby to strategiczne okrążenie od zachodu sił osi w Afryce. W związku z tym generał Montgomery musiał wcześniej pokonać przeciwnika w bitwie stoczonej jeszcze samodzielnie przez główne siły brytyjskie, przed włączeniem się Amerykanów do wojny w Afryce. Koncentracja sił 8 Armii, znacznie wzmocnionych dzięki przybyciu świeżych jednostek z Wysp Brytyjskich oraz dostawom uzbrojenia i sprzętu amerykańskiego, pozwoliła na osiągnięcie znaczącej przewagi liczebnej nad siłami osi. Gdy 23 października 1942 roku rozpoczęła się ofensywa brytyjska, stosunek sił i środków użytych przez sprzymierzonych i wojska osi przedstawiał się w liczbach bezwzględnych następująco: w ludziach sto dziewięćdziesiąt pięć tysięcy do stu czterdziestu tysięcy, w czołgach tysiąc dwadzieścia dziewięć do czterystu dziewięćdziesięciu sześciu, w działach przeciwpancernych tysiąc czterysta pięćdziesiąt jeden do ośmiuset, w działach polowych dziewięćset osiem do pięciuset. Przewaga w powietrzu również była po stronie aliantów. Sytuacja pod Stalingradem wykluczała przysłanie z Europy poważniejszych posiłków dla generała Rommla. po bitwie stoczonej bez skomplikowanych manewrów okrążających, straciwszy pięćdziesiąt dziewięć tysięcy poległych, rannych i jeńców oraz prawie wszystkie czołgi, dowódca niemiecki 3 listopada nakazał odwrót. Straty brytyjskie i sprzymierzeńców wyniosły czterysta czołgów oraz trzynaście i pół tysiąca ludzi. Prestiż mocarstwowy Wielkiej Brytanii został ocalony, choć zaliczenie przez Brytyjczyków bitwy pod El-Alamejn (wraz z bitwą pod Stalingradem i
desantem we Francuskiej Afryce Północnej) do decydujących wydarzeń II wojny światowej musi, zważywszy na skalę tych operacji, budzić poważne zastrzeżenia. W ostatniej już kampanii libijskiej tej wojny wojska 8 Armii ścigały przeciwnika, zajmując 13 listopada Tobruk, następnego dnia El-Ghazala, 20 listopada Benghazi, 25 grudnia Syrtę i 28 stycznia 1943 roku Trypolis. 8 listopada 1942 roku rozpoczęło się lądowanie wojsk amerykańskich i brytyjskich w rejonach Casablanki, Oranu i Algieru we Francuskiej Afryce Północnej. Było to realizacją planu „Torch" (Pochodnia), dzięki któremu władze i wojska francuskie na terenach, które dotąd uznawały rząd Yichy, mogły powrócić do walki po stronie sprzymierzonych. Aby im to ułatwić, wyłączono z tej operacji siły Wolnych Francuzów, a udział brytyjski starano się „zamaskować" użyciem na ogromną skalę amerykańskich flag i znaków rozpoznawczych. Całością operacji dowodził amerykański generał Dwight D. Eisenhower, a z trzech zgrupowań wojsk, lądujących we wspomnianych punktach, tylko wschodnie, mające opanować miasto Algier, było mieszane — czyli amerykańsko-brytyjskie. Liczące w sumie sto siedem tysięcy żołnierzy siły amerykańsko-brytyjskie miały, po uzyskaniu wsparcia Fracuzów, szybko dotrzeć do Tunezji i okrążyć tym samym od zachodu wojska niemieckowłoskie w Libii. Mimo nawiązania przez dyplomację i wywiad amerykański kontaktów z częścią wojskowych francuskich lądujące 8 listopada 1942 roku oddziały alianckie przyjęte zostały ogniem przez garnizony miast portowych. Doszło do dwudniowych walk, w których zniszczono część francuskiej floty i lotnictwa. 10 listopada admirał Jean Fran9ois Darlan, „drugi człowiek" rządu Yichy, zawarł z aliantami układ o zaprzestaniu walk i faktycznym współdziałaniu pod warunkiem uznania go za szefa władz francuskich w Afryce Północnej. Przy całej politycznej dwuznaczności tego porozumienia miało ono umożliwić sprzymierzonym szybkie zajęcie Tunezji i tym samym zakończenie wojny w Afryce. Reakcja Hitlera była jednak błyskawiczna, choć improwizowana. Wojska niemieckie i włoskie zajęły nie okupowaną dotąd część Francji. Już 9 listopada niemiecki desant powietrzny opanował Tunis, do którego mostem powietrznym zaczęły docierać posiłki z Włoch. Jednocześnie z Libii wkroczyły do Południowej Tunezji wojska włoskie. Podjęte na przełomie listopada i grudnia 1942 roku próby zdobycia od zachodu Tunisu przez l Armię brytyjską, wspieraną 227 przez zgrupowanie francuskie, zakończyły się niepowodzeniem. Od stycznia 1943 roku siły sprzymierzonych w tym rejonie utworzyły 18 Grupę Armii pod dowództwem brytyjskiego generała H. Alexandra. Składała się ona z l Armii brytyjskiej i słynnej 8 Armii generała Montgomery'ego. Tunezji broniło zgrupowanie wojsk osi pod faktycznym dowództwem generała Rommla. Północnej części kraju broniła niemiecka 5 Armia Pancerna dowodzona przez generała Jurgena D. von Arnima utworzona z wojsk przerzuconych z Europy. Południe bronione było przez włoską l Armię generała Giovanniego Messego i Afrikakorps. Siły te rozrosły się stopniowo do prawie trzystu tysięcy żołnierzy. Niemieckie próby niedopuszczenia do połączenia się sił l i 8 Armii sprzymierzonych przybrały w końcu stycznia i w lutym formę kontrofensywy wojsk pancernych w środkowej Tunezji. Przeciwnikiem był tu amerykański 2
Korpus. W rejonie przełęczy Kesserine poniósł on poważne straty i został odepchnięty na zachód. Od dalszych porażek uratowało go przejęcie dowództwa przez energicznego generała George'a S. Pattona oraz ofensywa 8 Armii w kierunku na Mareth. Zmusiła ona generała Rommla do przerzucenia na południe swych sił pancernych, by wspomóc l Armię włoską. Straty tam poniesione i nieosiągnięcie żadnego z kolejno stawianych celów spowodowały ostatecznie odwołanie feldmarszałka do Europy i przejęcie w marcu 1943 roku dowództwa sił osi przez generała von Arnima. Na przełomie marca i kwietnia 8 Armia przerwała włoską obronę na tak zwanej linii Mareth i spotkała się pod Gafsą z idącą od zachodu l Armią. Teraz rozpoczęła się ostatnia już ofensywa wojsk alianckich w Afryce podczas II wojny światowej. Piętnaście dywizji amerykańskich, brytyjskich i francuskich, liczących prawie trzysta dwadzieścia tysięcy żołnierzy, uderzyło z południa i zachodu na Tunis, ogłoszony przez Hitlera twierdzą, a przez żołnierzy niemieckich zwany już „Tunisgradem". Walczyło tam jeszcze około dwustu pięćdziesięciu tysięcy Niemców i Włochów w szeregach trzynastu mocno już wykrwawionych dywizji. Obrona nie mogła trwać długo, gdyż alianci całkowicie panowali w powietrzu i na morzu oraz mieli przewagę techniczną. 6 maja front się załamał, a następnego dnia brytyjski korpus l Armii zajął Tunis, amerykański zaś Bizertę. Oddziały niemieckie złożyły broń 9 maja, włoskie zaś cztery dni później. Zginęło w tej kampanii około pięćdziesięciu tysięcy żołnierzy osi, a do niewoli wzięto dwieście sześćdziesiąt tysięcy. Wojna w Afryce była zakończona. Kampania północnoafrykańska kosztowała sprzymierzonych siedemdziesiąt tysięcy poległych, rannych i jeńców. Była pierwszą w tej wojnie wygraną na lądzie sił brytyjsko-amerykańskich i ich aliantów. Przestał istnieć jeden z frontów wojny. Alianci mogli przystąpić do realizacji planów powrotu na kontynent europejski. Przyniosło to likwidację włoskiego imperium kolonialnego i osłabienie panowania francuskiego na terenie Afryki. Nawet pozycja Wielkiej Brytanii ocalona została tylko dzięki pomocy amerykańskiej-Epoka klasycznego kolonializmu powoli dobiegała końca. - ^; ^
? ;
, Rozdział 19
JOANNA MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA
BLISKI I ŚRODKOWY WSCHÓD W II WOJNIE ŚWIATOWEJ 1940-1941 Hitler spóźnil się na autobus. (Z przemówienia Nevilla Chamberlaina wygłoszonego 4 maja 1940 roku) nvojna światowa objęła prawie wszystkie kontynenty, docierając do odle-;łych zakątków. W pierwszej fazie działań zbrojnych (wrzesień 1939— zerwiec 1941) Niemcy starali się podporządkować sobie jak najwięcej obszarów. Jednym z rejonów, w których dążyli do uzyskania wpływów i zdobyczy, był Bliski i Środkowy Wschód. Wykorzystując osłabienie
autorytetu Wielkiej Brytanii i Francji w tej części świata w połowie lat trzydziestych, Berlin poszukiwał dogodnego miejsca dla siebie. W niektórych państwach arabskich zaczęły powstawać ugrupowania przyjmujące założenia faszyzmu i nazizmu. W Egipcie rozpoczęła działanie faszystowska Misr el-Fatat (tak zwane Zielone Koszule) pod przewodnictwem Ahmeda Husejna. W Syrii i Libanie zawiązała się Partia Syryjska z Antunem Saadem na czele. Na sile przybierał także ruch funda-nientalistów islamskich. W dwudziestoleciu międzywojennym stosunki pomiędzy światem arabskim a Włochami i Niemcami koncentrowały się przede wszystkim na płaszczyźnie gospodarczej, choć ich intensywność nie była zbyt imponująca. Jednym z najważniejszych partnerów Niemiec był Egipt. Wartość niemieckiego eksportu na ten rynek wynosiła w latach 1925—1930 około sześćdziesięciu—osiemdziesięciu milionów marek rocznie. Handel z innymi państwami arabskimi był jeszcze mniejszy: z Irakiem jego wartość wynosiła około ośmiu milionów dziewięciuset tysięcy marek rocznie, a z Syrią i Libanem łącznie pięć—sześć milionów marek rocznie. Ten niewielki udział Niemiec w handlu z krajami Bliskiego i Środkowego Wschodu wynikał między innymi z przeciwdziałania państw dominujących na tym obszarze — Francji i Wielkiej Brytanii. Szczególne nasilenie niemieckiego zainteresowania państwami arabskimi przypadło na lata 1936—1939. Jednym z Jego przejawów było pojawienie się wielu publikacji na temat Bliskiego i Środko229 wego Wschodu, zaktywizowanie się wszelkiego rodzaju towarzystw zainteresowanych problematyką Wschodu. Podejmowano również działalność propagandową, do której wykorzystywano zarówno organizacje studentów arabskich w Rzeszy, jak i wyjazdy takich osobistości, jak na przykład „wodza" młodzieży niemieckiej Baldura von Schiracha do Damaszku, Bagdadu i Teheranu. Planowano również wizytę Josepha Goebbelsa w Egipcie, ale nie doszła ona do skutku. W miarę jak zaostrzała się sytuacja międzynarodowa, traciły znaczenie czynniki, które powstrzymywały Niemców przed próbami zwiększania swych wpływów w świecie arabskim. Latem 1938 roku Rzesza zaczęła wysyłać do tego regionu broń — miedzy innymi do Palestyny i Egiptu. Przeciwdziałając poczynaniom niemieckim, Wielka Brytania i Francja przystąpiły do umocnienia swojej pozycji. Anglicy postanowili zbrojnie stłumić powstanie w Palestynie, jednocześnie idąc na znaczne ustępstwa wobec postulatów arabskich. Natomiast Francja, która w 1936 roku była gotowa przyznać państwom Lewantu niepodległość (powiązane miały być z metropolią jedynie traktatami), na przełomie 1938 i 1939 roku wycofała się z tych projektów i utrzymała nad tymi krajami bezpośrednią kontrolę. W państwach arabskich nastroje i sympatie ulegały wahaniom. Pewna sympatia do Niemców zaczęła ustępować obawie. Zaniepokojenie wypływało z faktu, że w Europie zostały spełnione żądania mniejszości niemieckich. Politycy arabscy obawiali się, że również w ich państwach może dojść do prób realizacji postulatów mniejszości, na przykład Kurdów w Iraku i Syrii. W Libii i Syrii nastawienie do Niemiec było nieprzychylne. Także w Iraku
doszło do reorientacji polityki zagranicznej, mimo dość dużej aktywności grup nacjonalistyczno-faszystowskich. Podczas wizyty w Londynie w październiku 1938 roku minister spraw zagranicznych Iraku Taufik es-Suwejdi oświadczył, iż jako sojusznik Wielkiej Brytanii kraj jego gotów jest jej udzielić wszelkiej pomocy, jeśli sytuacja będzie tego wymagała. Swój niemały „wkład" w odwrócenie sympatii świata arabskiego miała również niemiecka propaganda. Wobec narastania napięcia międzynarodowego Niemcy zaczęli intensywnie poszukiwać sojuszników na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Pod uwagę brano przede wszystkim dwa państwa, Jemen i Arabię Saudyjską, które nie były związane z Wielką Brytanią ani dwustronnymi układami, ani obecnością na ich terytorium baz brytyjskich. Z Jemenu zrezygnowano, gdyż interesowali się nim Włosi, a na dodatek władca tego państwa (Jahja alMutawakkil) nie miał najmniejszej ochoty na zbliżenie z Niemcami. Pozostawała tylko Arabia Saudyjska. Władca tego kraju, niezadowolony z brytyjskich dostaw broni, zainteresował się najpierw zakupami uzbrojenia niemieckiego, a później nawiązaniem stosunków dyplomatycznych z III Rzeszą. Jednak nawet tu nie doszło do współpracy. W Berlinie obawiano się, że zbliżenie na linii Arabia Saudyjska—Niemcy może posłużyć władcy Arabii Saudyjskiej Ibn Saudowi jako argument w rozgrywce z Włochami i Wielką Brytanią. Zmiana stanowiska niemieckiego w tej sprawie nastąpiła w marcu 1939 roku. Niemcy złamały wówczas zasady przyjęte w Monachium, zajęły Czechosłowację i zaczęły wysuwać coraz ostrzejsze żądania wobec Polski, Włochy zaś zajęły Albanię. Charakteryzując postawę państw arabskich u progu II wojny światowej, dostrzec w niej można, najogólniej mówiąc, narastającą wrogość wobec Wielkiej Brytanii i Francji oraz dążność do wyzwolenia się spod wpływów mocarstw europejskich. Na pewno niebagatelną rolę odegrała też propaganda państw osi, podsycająca nastroje antyfrancuskie i antybrytyjskie. W bliższych kontaktach z przeciwnikami Wielkiej Brytanii i Francji w państwach arabskich dominowała jednak daleko posunięta ostrożność. Atak Niemiec na Polskę l września 1939 roku i wybuch II wojny światowej nie spowodował zdecydowanej zmiany sytuacji na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Elity państw arabskich oficjalnie i nieoficjalnie deklarowały poparcie dla demokracji, zapewniając o swym trwaniu u boku Wielkiej Brytanii. Podstawą tych deklaracji było przekonanie, iż w zaistniałych warunkach najlepiej będzie nie narażać się Wielkiej Brytanii. Pomimo deklarowania lojalności dochodziło jednak do ścierania się w tych krajach różnych tendencji. W Syrii i Libanie Francuzi aresztowali działaczy nacjonalistycznych i komunistycznych, skazując ich na długoletnie więzienie. Zezwolono na ograniczoną działalność Bloku Narodowego i grupy doktora Szahbandara. Znaczna większość czołowych postaci życia politycznego złożyła deklarację lojalności wobec Francji. Natomiast wśród ludności dominowało poczucie niepewności i obawy. Obawiano się powtórzenia wydarzeń z okresu I wojny światowej: głodu, epidemii i terroru. Powszechna była nieufność wobec Francji i Wielkiej Brytanii, które nie dotrzymały swoich obietnic. W Egipcie opinia publiczna była przeciwna wojnie. Opowiadano się za zachowaniem neutralności, argumentując, iż wojna leży w interesie Wielkiej Brytanii, a
nie Egiptu. Jednakże konieczność wypełniania postanowień traktatu egipsko-brytyjskiego z 1936 roku skłoniła rząd w Kairze do zerwania stosunków dyplomatycznych z Niemcami (3 września) i internowania obywateli niemieckich. Rząd nie zdecydował się na wypowiedzenie wojny. Wspólnie z Włochami ogłosił, że nie jest stroną wojującą. W Iraku młodzi oficerowie, wrogo nastawieni do Wielkiej Brytanii, byli przeciwni udziałowi w wojnie z obawy przed pójściem na front. Ostatecznie, gdy 5 września Kair zerwał stosunki z Niemcami, Irak poszedł w ślady Egiptu. Arabia Saudyjska, w której Niemcy upatrywali sojusznika, nie zerwała wprawdzie z nimi stosunków dyplomatycznych, ale wydaliła posła niemieckiego z Dżiddy. W marcu 1940 roku rząd saudyjski oświadczył, iż chce utrzymać dotychczasowy kurs polityki zagranicznej polegającej na zachowaniu ścisłej neutralności, w której nie będzie miejsca na uprzywilejowaną pozycję Wielkiej Brytanii. Po zwycięstwie Niemiec w kampanii wrześniowej brytyjscy dowódcy spodzie-wali się między innymi ataku Hitlera na Bałkany. W związku z tym rejon Bliskiego i Środkowego Wschodu nabierał dla wojsk alianckich znaczenia strategiczne231 go. Nie bez znaczenia dla polityki aliantów w krajach Bliskiego i Środkowego Wschodu była wojna radziecko-fińska. Wielka Brytania i Francja rozważały podjęcie działań przeciw ZSRR we współdziałaniu z Turcją. Zagrożenie radzieckie było w końcu 1939 i przez pierwsze miesiące 1940 roku głównym tematem propagandy uprawianej w państwach arabskich. Podjęto próby wypełnienia postanowień traktatu Saad—Abad z 1937 roku. Miały one na celu wzmocnienie pozycji Wielkiej Brytanii i Francji wśród państw arabskich. 10 czerwca 1940 roku Włochy wypowiedziały wojnę Francji i Wielkiej Brytanii. Przystąpienie Włoch do wojny diametralnie zmieniło sytuację na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Region ten, poprzednio głębokie zaplecze, został strefą przyfrontową. Północna Afryka i Morze Śródziemne na trzy lata stały się istotnym terenem działań wojennych. Decydowało o tym sąsiedztwo: Egipt sąsiadował z Cyrenajką i Trypolitanią (włoskie kolonie), a włoskie posiadłości nad Morzem Czerwonym — Erytrea, Etiopia i Somali — stanowiły zagrożenie dla Brytyjczyków na Półwyspie Arabskim i w Sudanie, a także dla szlaków żeglugowych na Morzu Czerwonym. Podejmując zabiegi w sprawie pozyskania państw arabskich, Niemcy musieli się liczyć z Włochami i uwzględniać ich stanowisko. Wynikało to między innymi z lepszego „zakotwiczenia" Włoch w tym rejonie świata. Rozbieżności w tej sprawie doprowadziły do ogłoszenia 23 października 1940 roku wspólnej niemiec-ko-włoskiej deklaracji. Brzmiała ona następująco: „Niemcy (Włochy), które zawsze żywiły przyjaźń dla Arabów i życzą Arabom wszelkiej pomyślności i szczęścia oraz tego, by zajęli odpowiadające ich historycznemu i naturalnemu znaczeniu miejsce wśród narodów świata, od dawna śledziły z zainteresowaniem walkę krajów arabskich o niepodległość. Kraje arabskie, dążące do tego celu, mogą nadal liczyć na pełną sympatię Niemiec (Włoch). Składając to oświadczenie, Niemcy (Włochy) działają w pełnym porozumieniu ze swymi sojusznikami — Włochami (Niemcami)".
Włosko-niemiecka deklaracja była wielokrotnie powtarzana przez włoskie i niemieckie radiostacje, a także drukowana w wielu gazetach — i najczęściej pozytywnie komentowana. Wielość źródeł przekazujących tę deklarację sprawiła, iż dotarła nawet do państw arabskich, które obejmowała brytyjska cenzura wojskowa. Oświadczenie wywołało duże zainteresowanie w społecznościach arabskich i przyczyniło się do rozbudzenia nadziei narodowych. Przywódcy arabscy odnieśli się natomiast do niego z dużą rezerwą i nieufnością, mając w pamięci politykę brytyjską z czasów I wojny światowej, kiedy to szafowano obietnicami, by doprowadzić do arabskiego buntu przeciwko panowaniu tureckiemu; obietnic tych później nie dotrzymano. Pod koniec października 1940 roku, w związku z niepowodzeniami Niemiec w bitwie o Wielką Brytanię, dowództwo niemieckie zaczęło poszukiwać innych sposobów pokonania przeciwnika. Stratedzy niemieccy przystąpili do opracowywania nowego planu wojny przeciwko Wielkiej Brytanii, którego główną ideą było zaatakowanie pozycji nieprzyjaciela w basenie Morza Śródziemnego. Admiralicja niemiecka sugerowała, iż o wyniku wojny (i sukcesie) może zadecydować atak na Aleksandrie i Kanał Sueski. Podkreślano również, że dla pełnego j sukcesu należy opanować nie tylko zachodnią, ale i wschodnią cześć Morza Śród- j ziemnego. Plany te musiały zostać zmienione, gdyż 13 grudnia marszałek Philippe Petain usunął Pierre'a Lavala z rządu (ten ostatni był zwolennikiem polityki szerokiej kolaboracji z Niemcami). Oznaczało to, iż bez pomocy rządu Vichy akcja w zachodnim rejonie Morza Śródziemnego stała się bardzo ryzykowna i należało skoncentrować się na zamknięciu aliantom dróg zaopatrzenia od wschodu, od strony Kanału Sueskiego. Przełom 1940 i 1941 roku przyniósł, ze względu na podjecie przez Niemcy zbrojnych działań we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, wzrost zainteresowania państwami arabskimi. Jednak wśród narodów arabskich nie doszło do niepokojów. W Egipcie, wobec wyraźnej słabości Włochów i sukcesów sprzymierzonych na przełomie 1940 i 1941 roku, zamarł ruch antybrytyjski, a napływ wojska z terenów imperium brytyjskiego gwarantował stabilizacje. Również w Arabii Saudyjskiej panował spokój. Wieści nadchodzące z frontu nie spotykały się z żywszym oddźwiękiem, a koła rządzące przyjęły postawę pełną rezerwy. W Syrii i Libanie dawał się natomiast odczuć nastrój wyczekiwania. Klęska Francji nie spowodowała zmiany w sytuacji tubylczej ludności. Włosi, którzy sprawowali kontrolę nad tymi obszarami, nie chcieli zmian, gdyż planowali zająć miejsce Francuzów. Arabowie z Syrii i Libanu obawiali się „odstąpienia" ich państw przez Niemców Włochom. Obawy te zdecydowały o wzroście wpływów brytyjskich. Nie bez znaczenia były tu również kwestie gospodarcze. Po upadku Francji Syria wypadła z obiegu handlowego w rejonie Środkowego Wschodu, który został zdominowany przez Wielką Brytanię. Zła sytuacja gospodarcza (na przykład wzrost ceny chleba o pięćdziesiąt procent) sprawiła, że propaganda niemiecka i włoska trafiła na podatny grunt. Sytuacja w Syrii i Libanie była niezwykle niedogodna i niebezpieczna dla pozycji Wielkiej Brytanii i aliantów na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Rząd Wielkiej Brytanii zdawał sobie sprawę, że gdyby doszło do współpracy państw osi z rządem Vichy, Niemcy mogliby zaatakować rejon Kanału Sueskiego od północy — poprzez
terytorium Syrii i Palestyny. Kiedy wiosną 1941 roku rząd Yichy wystąpił z Ligi Narodów, nasiliły się pogłoski o przekazaniu części Lewantu w ręce Niemców. Także Niemcy byli zaambarasowani sytuacją w Syrii, gdyż docierały do nich pogłoski o przygotowywanym ataku na ten kraj. Zanim jednak nastąpiło rozwiązanie kwestii syryjskiej, do konfrontacji doszło w Iraku. W tym państwie Wielka Brytania napotykała wiele trudności. W październiku 1940 roku, po wydaniu wspólnej deklaracji włosko-niemieckiej, w prasie irackiej zaczęły pojawiać się teksty coraz bardziej wrogie Wielkiej Brytanii. Naciski dyplomatyczne i gospodarcze podejmowane przez Wielką Brytanię, przy współudziale Stanów Zjednoczonych, nie przyniosły poprawy sytuacji. W końcu 1940 roku Niemcy zaczęli rozważać techniczną możliwość dostaw broni do Iraku. Ze względu na odległość tego kraju od terenów zajętych przez państwa osi nie była to sprawa prosta. Najpierw brano pod uwagę szlak wiodący przez ZSRR i Iran jako najmniej spenetrowany przez agentów brytyjskich. Planom tym przeciwstawił się Joachim von Ribbentrop, argumentując, iż strona radziecka nie wyrazi zgody na taki tranzyt, gdyż nie został on uwzględniony w porozumieniach z 29 września 1939 roku; wzrost wpływów III Rzeszy w Iraku, położonym tak blisko południowych rubieży ZSRR, kolidował bowiem z interesami Kremla. Planowano także transport broni przez Turcję, ale temu pomysłowi sprzeciwił się Franz von Papen. Pojawiła się również koncepcja, by wykorzystać niemieckie transporty przez Turcję do Iranu i Afganistanu, na które rząd turecki milcząco zezwalał. Co więcej, Wielka Brytania zapewniła Iran, że nie będzie przeszkadzać w tranzycie towarów do tego kraju. Jednym ze zwolenników tej drogi był admirał Wilhelm Canaris, natomiast przeciwnikiem Ribbentrop. Stosunek Włoch do poczynań niemieckich w Iraku pełen był rezerwy. Strona włoska, mając swoje poselstwo w Iraku, informowała wprawdzie Niemców o rozwoju wydarzeń, ale czyniła to z pewnym opóźnieniem. Co więcej, oficjalnie Włochy prezentowały swoją niechęć do antybrytyjskich planów Rzeszy w Iraku. Przywódcom arabskim Włosi radzili, by kontynuowali przetargi z Wielką Brytanią i czekali na ostateczne zwycięstwo „nowego ładu". Natomiast wobec Niemców Włosi zastosowali taktykę perswazji — przekonywali, iż nie należy zbytnio naciskać na iracki' rząd, aby wystąpił przeciwko Brytyjczykom, gdyż to właśnie wojska brytyjskie mają łatwiejszy dostęp do Iraku niż niemieckie czy włoskie. Niemcy w kwestii irackiej zajęli odmienne stanowisko. Zamierzali skorzystać z okazji, która powstała wówczas w świecie arabskim. Na przełomie marca i kwietnia 1941 roku doszło w Iraku do kryzysu politycznego, l kwietnia dokonano wojskowego zamachu stanu. Obalony został rząd generała Taha el-Haszimiego, a na jego miejsce sformowano gabinet pod przewodnictwem Raszida el-Kilianiego. U podłoża tego zamachu stanu leżał konflikt pomiędzy regentem a kliką czterech pułkowników. Nowo sformowany rząd reprezentował opcję antybrytyjską. W związku z sukcesami niemieckimi w Afryce Północnej Irak nabrał zupełnie nowego znaczenia w polityce brytyjskiej. Posiadał duże zasoby ropy nafto-WeJ, był też bardzo
ważnym punktem tranzytowym w transporcie wojsk z Indii, Australii i Nowej Zelandii do Afryki Północnej. Polityka Raszida el-Kilianiego wobec Wielkiej Brytanii była początkowo bardzo umiarkowana. Wprawdzie państwa osi odnosiły zwycięstwa, ale to wojska brytyjskie były najbliżej. Bagdad °°awiał się brytyjskiej okupacji przez wojska przejeżdżające tranzytem przez Me-z°potamię. Aby uniknąć konfrontacji z Brytyjczykami, Raszid el-Kiliani publicznie zapewnił o respektowaniu wszystkich dotychczasowych zobowiązań międzynarodowych Iraku. W związku z tym ambasador Wielkiej Brytanii w Iraku sir Kinahan Cornwallis zażądał zezwolenia na dalszy przemarsz wojsk brytyjskich przez Irak. Raszid el-Kiliani odwołał się do porozumienia z 20 lipca 1940 roku, w którym dopuszczano lądowanie wojsk brytyjskich w Iraku, jednak bez prawa stacjonowania i budowy obozów wojskowych w tym kraju. Od 20 kwietnia strona brytyjska przestała informować Irakijczyków o liczbie przerzucanych wojsk oraz o ich dalszych ruchach. Tego samego dnia Winston Churchill polecił brytyjskiemu ambasadorowi w Iraku poinformować tamtejszy rząd, że strona brytyjska chce utworzyć w Basrze wielką bazę wojskową, natomiast zgłasza całkowite desinteres-sement wobec sytuacji wewnętrznej w państwie. Jednak już trzy dni później, 23 kwietnia, Anthony Eden poinformował stronę iracką, że jednym z zadań wojsk brytyjskich jest ochrona złóż ropy naftowej leżących w głębi kraju, na północy, a 28 kwietnia ambasada brytyjska zażądała zgody na lądowanie trzech i pół tysiąca żołnierzy w Basrze, pomimo że stacjonowały tam już inne oddziały. Brytyjczycy w ten sposób dali Irakijczykom do zrozumienia, że mają zamiar utworzyć stały szlak komunikacyjny poprzez terytorium Iraku, bez względu na stanowisko Bagdadu. W związku z poczynaniami strony brytyjskiej Raszid el-Kiliani zwrócił się do państw osi z pytaniem o ich stanowisko w tej sprawie, dając przy tym do zrozumienia, że oczekuje pomocy. W komunikacie państwa osi powiadamiały rząd iracki o swej sympatii dla jego działań, doradzając jednocześnie stawienie w dogodnych okolicznościach czynnego oporu. Deklarowano również, po rozwiązaniu problemów transportowych, pomoc w postaci broni, amunicji i pieniędzy. Po przeanalizowaniu różnych wariantów przerzutu broni do Iraku Niemcy zdecydowali się na drogę powietrzną. 3 maja Hitler zgodził się na wykorzystanie lotnictwa niemieckiego do dostarczania broni do Iraku, a także na przeniesienie tam pewnej liczby samolotów, stawiając przy tym warunek, iż na miejscu będą zaopatrywane w paliwo umożliwiające im powrót do macierzystych baz. Sytuacja w Iraku dojrzała do rozwiązania. Zdając sobie sprawę, że celem działania Brytyjczyków jest podporządkowanie sobie kraju, Raszid el-Kiliani postanowił stawić zbrojny opór. Pod koniec kwietnia oddziały irackie próbowały nie dopuścić do lądowania oddziałów brytyjskich, ale akcja zakończyła się niepowodzeniem. 30 kwietnia Raszid elKiliani nakazał Brytyjczykom przerwanie lotów i zagroził, że inaczej samoloty brytyjskie będą strącane. 2 maja o piątej rano samoloty brytyjskie wystartowały z bazy Al-Habbanijja i zbombardowały pozycje irackie. Irakijczycy odpowiedzieli ogniem. Zaczęła się wojna, choć formalnie nikt jej nie wypowiedział. Armia iracka liczyła około sześćdziesięciu tysięcy żołnierzy, sformowanych w cztery dywizje (jedna na północy w rejonie Mosulu, jedna na południu w rejonie Basry, dwie w rejonie
Bagdadu i Kirkuku). Irakijczycy dysponowali dwiema kompaniami czołgów (Fiat i Crossley) i sześćdziesięcioma pięcioma samolotami w sześciu eskadrach. Wobec zatopienia okolic Basry część sil brytyjskich została w tym mieście czasowo unieruchomiona. Natomiast w rejonie bazy w Al-Habbanijja wojska brytyjskie przeszły do kontrataku i wyparły armię iracką z zajmowanych pozycji. W ciągu dwóch tygodni Brytyjczycy całkowicie zniszczyli irackie lotnictwo. 6 maja rząd iracki prosił o wsparcie lotnictwo niemieckie. Brytyjczycy podjęli działania zbrojne na większą skalę. Z Palestyny wyruszyła kolumna wojsk brytyjskich pod dowództwem generała George'a Clarka. Lotna kolumna generała J. J. Kingstone'a, wydzielona z wojsk generała Clarka, pokonując zalane obszary (akurat wezbrał Eufrat), omijając lub niszcząc irackie punkty oporu, 30 maja dotarła do Bagdadu, a następnego dnia bez walki zajęła miasto. Jeszcze przed dotarciem oddziałów generała Kingstone'a do Bagdadu, 21 maja, ministrów i wyższych urzędników irackich ogarnęła panika, która doprowadziła do ich masowego exo-dusu z miasta. 30 maja wyjechał z kraju sam el-Kiliani. Postawa Niemiec w czasie całego konfliktu była pochodną całkowitego braku rozeznania w sytuacji militarnej. Strona niemiecka przeceniła wartość bojową Arabów. Lotnictwo niemieckie w Iraku okazało się mało przydatne, gdyż przeważnie było unieruchomione z powodu braku paliwa. Natomiast lotnictwo włoskie udzieliło Arabom bardzo ograniczonej pomocy, pojawiając się na irackim niebie dopiero ostatniego dnia. W ostatnich dniach maja Niemcy podjęli gorączkową próbę podtrzymania oporu Irakijczyków, ale było już na to za późno. Niemcy stracili szansę na znaczący sukces na Środkowym Wschodzie. Złożyło się na to kilka czynników. Jednym z nich była koncentracja sił i skupienie uwagi na ZSRR w związku z planowanym atakiem na ten kraj. Zaangażowanie lotnictwa niemieckiego w Grecji i na Krecie sprawiło, iż nie można go było użyć w Iraku. Na niepowodzeniu akcji w Iraku zaważyło też przecenienie potencjału armii irackiej. Nie bez znaczenia okazała się również nacechowana dużą rezerwą postawa Francji i Turcji, które nie zgodziły się na przewóz paliwa dla samolotów niemieckich w Iraku przez swoje terytoria. Niepowodzenie w Iraku nie oznaczało wycofania się Niemiec z działań na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Działania państw osi w Syrii i Libanie zależały przede wszystkim od stosunków francusko-niemieckich. Stosunki te nie układały się najlepiej, a Brytyjczycy i związani z de Gaulle'em Francuzi uprzedzili posunięcia wło-sko-niemieckie. 8 czerwca 1941 roku wojska brytyjskie i Wolnej Francji przekroczyły granicę syryjską w trakcie operacji „Exporter". Działania aliantów podyktowane były obawą, iż po zdobyciu Krety Niemcy opanują państwa Lewantu. Rząd Vichy dysponował w Syrii około trzydziestoma trzema tysiącami żołnierzy-Arabów i osiem-nastoma tysiącami zołnierzy-Francuzów. Armia ta, tak zwana Armia Lewantu, którą dowodził generał Henri Dentz, dysponowała około stu marnej jakości czołgami oraz bardzo słabą artylerią. Siły lotnicze składały się z jednej eskadry bombowców, jednej eskadry myśliwców i jednej eskadry maszyn zwiadowczych. Flotylla morska liczyła trzy niszczyciele, trzy łodzie podwodne, cztery trałowce i pięć samolotów. Połączone
siły brytyjsko-francuskie liczyły piętnaście batalionów (około pięciu tysięcy żołnierzy), w skład których wchodziły jednostki angielskie, francuskie, australijskie, hinduskie i wojska z kolonii francuskich. Dysponowały niewielką liczbą czołgów, natomiast miały większą flotę. Składała się ona z ośmiu kanonierek, pięciu krążowników i ośmiu niszczycieli. Siły lotnicze użyte w operacji „Exporter" składały się z jednej eskadry średnich bombowców, jednej eskadry myśliwców i jednej eskadry maszyn wsparcia piechoty, a później dołączono jeszcze jedną eskadrę Tomahawków. Siły brytyjsko-francuskie przewyższały wojska Yichy pod względem mobilności i możliwości wykorzystania rezerw. W pierwszej fazie operacji, 8—13 czerwca, wojska brytyjsko-francuskie atakujące na trzech kierunkach (Damaszek, Rajak i Bejrut) odniosły pewne sukcesy. W drugiej fazie, 14—22 czerwca, generał Dentz podjął działania ofensywne i powstrzymał przeciwnika na wszystkich frontach poza damasceńskim (21 czerwca alianci zajęli Damaszek). W trzeciej fazie, 23 czerwca — 12 lipca, siły brytyjsko-francuskie odniosły zwycięstwo nad wojskami Yichy. Zajęto Palmyrę i Dejr ez-Zur. Już 18 czerwca Conty, kierownik wydziału spraw politycznych w Wysokim Komisariacie Francji, zaczął sondować poprzez konsula USA van Engerta, na jakich warunkach Wielka Brytania zgodziłaby się wstrzymać działania zbrojne. W związku ze zbyt dużymi rozbieżnościami stanowisk nie osiągnięto porozumienia. Ostatecznie 14 lipca generał Henry Maitland Wilson i generał Yerdilhac podpisali porozumienie o zawieszeniu broni. W dokumencie tym uregulowano wyłącznie kwestie wojskowe i administracyjne, to znaczy dotyczące przejęcia przez Brytyjczyków administracji w Syrii i Libanie. Wojska Yichy zostały wycofane. Na stronę de Gaulle'a przeszło pięć tysięcy sześciuset sześćdziesięciu ośmiu żołnierzy i oficerów z Armii Lewantu. W kampanii syryjskiej straty po obu stronach wyniosły około tysiąca zabitych i pięciu tysięcy rannych. Stanowisko Niemiec wobec tego konfliktu było pełne rezerwy. Niemcy nie wierzyli, iż Francuzi będą zdolni do stawienia oporu w Syrii chociażby przez krótki okres, a zdawali sobie sprawę, że nie są w stanie udzielić im realnej pomocy wojskowej. Jednocześnie, w trakcie kampanii syryjskiej, Berlin naciskał rząd Yichy, by energiczniej bronił się przed siłami brytyjsko-francuskimi. Jedyną pomocą, jakiej Niemcy udzielili wojskom Yichy w Syrii, było wsparcie lotnicze (zresztą niewielkie), bombardowanie portu w Hajfie i floty brytyjskiej. Inną formą pomocy było wspieranie Arabów. Wartym odnotowania epizodem, związanym z kampanią w Syrii, był udział sił arabskich w działaniach wojennych (za zgodą władz francuskich). Oddział partyzantów arabskich, najpierw pod dowództwem Fauzima elKawukdżiego, a później Arefa Abd er-Razeka, brał udział w walkach pod Aleppo, walcząc pod arabskim sztandarem. W maju 1941 roku generał Georges Catroux w imieniu Wolnej Francji proklamował niepodległość Syrii i Libanu, a rząd brytyjski gwarantował dotrzymanie tej obietnicy. Trzecim obszarem, gdzie doszło do konfliktu interesów aliantów i państw osi, stał się Iran. Działania podjęte w tym kraju przez sprzymierzonych miały na celu zażegnanie niemieckiego zagrożenia. Dla Brytyjczyków Iran był drzwiami do Indii. Usadowienie się Niemców w rejonie Zatoki Perskiej otwierało przed nimi możliwość bezpośredniego kontaktu z Japonią. Dla Związku Radzieckiego, którego armia walczyła z Niemcami na froncie od koła
podbiegunowego po Morze Czarne, zajęcie przez III Rzeszę Iranu byłoby realnym niebezpieczeństwem. Oznaczałoby bezpośrednie zagrożenie roponośnego obszaru Kaukazu. Sam Iran był także istotnym zapleczem surowcowym ze względu na ropę naftową. Także z przyczyn strategicznych był bardzo ważnym ogniwem pomiędzy państwami koalicji antyhitlerowskiej. Konieczne okazało się zaopatrywanie ZSRR w sprzęt wojskowy. Jednym ze szlaków zaopatrzenia była droga morska do Murmańska. Ze względu na działania niemieckiego lotnictwa i łodzi podwodnych była to trasa bardzo kosztowna i okupywana znacznymi stratami. Inny szlak, którym można było dostarczać uzbrojenie do Związku Radzieckiego, prowadził przez Iran. Dzięki energii i przedsiębiorczości szacha Iranu Rezy Khana Pahlaviego wybudowano kolej łączącą Bandar-e-Shahpur nad Zatoką Perską z Bandare-Shah nad Morzem Kaspijskim. Zajęcie Iranu przez Niemcy oznaczałoby przerwanie tej linii zaopatrzenia dla ZSRR i znacznie skomplikowałoby sytuację na froncie wschodnim. Brytyjczycy, zaniepokojeni działalnością w Iranie niemieckich agentów, których liczbę w lipcu 1941 roku szacowano na około dwu tysięcy (wielu pracowało w tak istotnych dla obronności kraju miejscach, jak poczty, urzędy telegraficzne i koleje), podjęli kroki mające powstrzymać Niemców. Już 22 lipca generał pułkownik E. P. Quinan otrzymał rozkaz przygotowania się do okupacji pól naftowych w Abadanie, Naft-Shah, a także portu Bandare-Shahpur i Bushire. Wielka Brytania i Związek Radziecki próbowały dogadać się z Iranem na drodze dyplomatycznej. 12 sierpnia wręczono rządowi irańskiemu notę, w której wyrażono nadzieję, że podejmie on odpowiednie kroki wobec niemieckich agentów. Związek Radziecki dołączył do noty listę ludzi, którzy byli niemieckimi agentami i organizowali „piątą kolumnę". 21 sierpnia rząd irański dał odpowiedź, która nie zadowoliła ani Brytyjczyków, ani Rosjan. 22 sierpnia ogłoszono w oddziałach brytyjskich stan pogotowia, ale z rozpoczęciem akcji trzeba było czekać do 25 sierpnia — do zakończenia przygotowań przez stronę radziecką. Wojska brytyjskie miały do wykonania dwa zadania: zajęcie pól naftowych oraz portów na obszarze południowo-zachodnim i dotarcie do Basry, a także zajęcie pola naftowego przy granicy zachodniej w okolicach Khanaąinu i dotarcie pod Bagdad. Strona radziecka również miała dwa zadania. Jednym było zajęcie przez kolumnę kaspijską Ardebilu, a drugim przejęcie Tebrizu i Urmii. Akcjabrytyjsko-radziecka w Iranie rozpoczęła się 25 sierpnia 1941 roku. Rząd irański, spodziewając się podjęcia przez Brytyjczyków ataku, skierował swoje wojska w stronę pól naftowych na południu. Iran mógł przeciwstawić BrytyjCZykom między innymi lekkie i średnie czołgi, a także całkiem nowoczesne uzbrojenie sprowadzone z zakładów Skoda w Czechosłowacji. Irańczycy niezbyt długo stawiali opór. Już 25 sierpnia, na wieść o ataku sił brytyjskich i radzieckich, szach zwrócił się do ambasadora Wielkiej Brytanii sir Readera Bullarda i ambasadora ZSRR M. Smirnowa z propozycją wydalenia z kraju wszystkich Niemców w zamian za powstrzymanie ataku aliantów. Niemcy nie mogli udzielić Iranowi pomocy, gdyż nie mieli wojsk w tym rejonie. Najbliższe oddziały znajdowały się nad Dnieprem, oddzielone Kaukazem. Także pomoc lotnicza była problematyczna, gdyż najbliższe lotniska znajdowały się na Dodekanezie (Cyklady). Turcja,
która będąc w sojuszu z Wielką Brytanią, panicznie obawiała się ZSRR, nie podjęła więc żadnej akcji w obronie Iranu i nie zezwoliła na przemarsz oddziałów niemieckich przez Anatolię, a nawet zamknęła granicę przed niepożądanymi uciekinierami. Irak, Syria i Iran — to trzy odsłony wojennego dramatu na Bliskim i Środkowym Wschodzie, który miał swój epilog w lecie 1941 roku. Każdy z tych krajów mógł stać się narzędziem niemiecko-włoskiej polityki w tym regionie świata, a nawet — być może — odskocznią dla niemieckich armii do ataku na Środkowy Wschód. Hitler spóźnił się na autobus. Rozdział 20 ZBIGNIEW KWIECIEŃ POD HEGEMONIĄ JAPONII „AZJA DLA AZJATÓW" 1941-1945 Azja Południowo-Wschodnia była regionem, który w czasie II wojny światowej znalazł się pod bezpośrednią lub pośrednią władzą Japonii. Japonia, sprzymierzona z Niemcami i Włochami, toczyła tę wojnę pod hasłem: „Azja dla Azjatów". W japońskiej interpretacji miało to oznaczać wyzwolenie narodów azjatyckich od wszelkich form zniewolenia politycznego, gospodarczego i kulturowego przez szeroko rozumiany Zachód. Za narzędzia panowania Zachodu uznawano zarówno kolonializm, jak i komunizm oraz chrześcijaństwo. Były to systemy obce kulturze azjatyckiej — a raczej kulturom azjatyckim. Wyzwolenie od tego zniewolenia miała przynieść Japonia — mocarstwo azjatyckie, które przyswoiło sobie i twórczo rozwinęło zdobycze cywilizacji Zachodu, nie tracąc przy tym azjatyckiej tożsamości. Idee te do krajów tego regionu wniosły wojska japońskie, a władze okupacyjne starały sieje po swojemu realizować. Starano się nie powtarzać błędów popełnionych w Chinach, gdzie agresja japońska rozpoczęta przed przyjęciem tych haseł przez ludność chińską czyniła je od początku mało wiarygodnymi. Właśnie z tego względu warto w skrócie przedstawić dzieje Azji Południowo-Wschodniej pod rządami japońskimi. W chwili wybuchu II wojny światowej prawie cały ten region znajdował się pod panowaniem mocarstw zachodnioeuropejskich i Stanów Zjednoczonych. Podzielony na kolonię i protektorat Wietnam oraz protektoraty Laosu i Kambodży stanowiły posiadłość francuską — Indochiny. Na zachód od nich leżał Syjam, jedyne niepodległe państwo tego regionu, modernizujące się od 1937 roku na wzór Japonii. Od północy i zachodu graniczył on z brytyjską Birmą, wyodrębnioną w tym samym roku z Indii; od południowego zachodu — również z brytyjskimi protektoratami i koloniami na Półwyspie Malajskim. Do Wielkiej Brytanii należała także północna część wyspy Borneo. Pozostała część tej wyspy oraz Sumatra, Jawa, Celebes i zachodnia część Nowej Gwinei wchodziły w skład Holenderskich Indii Wschodnich. o/i 1 Należały do nich także liczne mniejsze wyspy, z których jedna, Timor, podzielona była miedzy Holandie i Portugalię. Z kolei wschodnia cześć ogromnej Nowej Gwinei należała do
Australii i była częściowo jej terytorium mandatowym jako dawna kolonia niemiecka. Filipiny do 1934 roku były posiadłością Stanów Zjednoczonych, potem zaś swego rodzaju protektoratem amerykańskim. Obszar ten obfituje w surowce strategiczne. Wielkie złoża ropy naftowej w Holenderskich Indiach Wschodnich i na Borneo Brytyjskim, kopalnie cyny tamże i na Malajach, węgiel i rudy żelaza w Wietnamie oraz bardzo wydajne pola ryżowe w Wietnamie, Syjamie i Birmie sprawiały, że region ten miał ogromne znaczenie dla państw uprzemysłowionych. A takim właśnie mocarstwem prawie pozbawionym własnych bogactw naturalnych była Japonia. Agresywna polityka Tokio wobec Chin i najazd na ten kraj w 1937 roku miały zapewnić cesarstwu wyłączną kontrolę nad zasobami Państwa Środka. Doprowadziło to do konfliktu Japonii z państwami zaangażowanymi gospodarczo w Chinach, głównie ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Wojska japońskie po podbiciu głównych ośrodków politycznych i gospodarczych Chin ugrzęzły na ogromnych obszarach, których nie były w stanie kontrolować, co uniemożliwiało z kolei ich eksploatację. Przystąpienie w 1939 roku Wielkiej Brytanii i Francji do wojny nie zmieniło układu sił na Dalekim Wschodzie. Przełom nastąpił — podobnie jak w Europie — wiosną i latem 1940 roku. Niemiecki najazd na Holandię i jej okupacja pozbawiły władze w Batawii (jak wówczas nazywała się Dżakarta) pomocy metropolii. Klęska Francji i warunki jej kapitulacji miały podobny skutek dla położenia władz w Sajgonie. Trudna sytuacja militarna Wielkiej Brytanii uniemożliwiła jej nie tylko aktywną politykę na Dalekim Wschodzie, ale również skuteczną obronę własnych posiadłości. W tej sytuacji kiedy na polu walki jedynym liczącym się przeciwnikiem były już tylko Stany Zjednoczone, rząd Japonii rozpoczął „wypełnianie próżni", która chwilowo powstała na zachód od Filipin. Od sierpnia 1940 roku Tokio wymusiło na władzach Indochin Francuskich zawarcie wielu umów — oficjalnie w celu zapewnienia bezpieczeństwa tej posiadłości Paryża. Faktycznie zaś Japonia uzyskała dzięki nim do schyłku 1941 roku prawo stacjonowania swych sił zbrojnych w całych Indochinach i pełną kontrolę gospodarki tego obszaru. Za taką cenę władze w Sajgonie, uznające francuski rząd w Vichy, nie zapewniły sobie nawet japońskiej ochrony granic Indochin. Gdy na przełomie 1940 i 1941 roku Syjam zaatakował tę posiadłość od zachodu, by odzyskać utracone w początkach XX wieku tereny pograniczne, Japonia, choć wystąpiła w roli arbitra, przyjęła dwuznaczną postawę. W rezultacie układu ze stycznia 1941 roku zwycięska na morzu, lecz pokonana na lądzie strona francuska odstąpiła Syjamowi zachodnie obszary Kambodży i Laosu. Od dwóch lat reformujący się Syjam nosił nazwę Królestwa Tajów, a ponieważ do ludów tajskich l należą także Laotańczycy i Khmerowie, pobudki owej zmiany stają się aż nazbyt | oczywiste. W tym samym czasie w Wietnamie wybuchło powstanie antyfrancu-skie zorganizowane przez ugrupowania nacjonalistyczne. Do powstania przyłączyli się również komuniści. Podczas krwawego tłumienia rozruchów garnizony japońskie nie wsparły Francuzów, część zaś broni dostarczył powstańcom zapewne wywiad japoński, próbując zjednać sobie wietnamskich patriotów.
Tę sarną politykę rząd japoński próbował stosować wobec Holenderskich Indii Wschodnich. Już 18 maja 1940 roku zażądał od władz w Batawii powiększenia o połowę eksportu do Japonii produktów naftowych oraz zwiększenia eksportu kauczuku, cyny, rud chromu i niklu oraz złomu. Na odpowiedź, że jest to wielkość przekraczająca globalną produkcję kolonii, Tokio zaproponowało pomoc w jej restrukturyzacji. We wrześniu Tokio zażądało zwiększenia dostaw ropy naftowej do trzech milionów ton oraz uznania holenderskiej Nowej Gwinei, Borneo i kilku mniejszych wysp za japońską strefę wpływów. Godząc się na zwiększenie dostaw ropy do dwóch milionów ton, władze holenderskie odrzuciły pomysł stref wpływów. Liczyły na wsparcie brytyjskie i francuskie — przynajmniej polityczne. W związku z tym niepowodzeniem w maju 1941 roku Japonia wymusiła na władzach w Sajgonie wprowadzenie swych sił lądowych i morskich do południowej części Indochin. Z lotnisk koło Sajgonu można było razić Malaje i Borneo. Dawało to możliwość szantażu militarnego wobec Wielkiej Brytanii i Holandii. W tej sytuacji Stany Zjednoczone wystąpiły w roli „szeryfa" strzegącego politycznego i terytorialnego status quo w Azji Południowo-Wschodniej. Wprowadziły całkowite embargo na sprzedaż Japonii paliw płynnych, do którego dołączyły Wielka Brytania i Holandia. Było to ukoronowanie wcześniejszych działań utrudniających Japonii podbój Chin, a teraz innych krajów azjatyckich. Stany Zjednoczone i Japonia nie przerwały jednak prowadzonych od kwietnia 1941 roku tajnych rokowań w sprawie uregulowania konfliktu interesów obu państw. Zostały one zawieszone, lecz wznowiono je jesienią. Wymiana propozycji i kontrpropozycji wykazała jednak, że żadna ze stron nie ma zamiaru ustąpić w kwestiach dla siebie zasadniczych. I tak, Japonia domagała się zgody Stanów Zjednoczonych na zakończenie konfliktu z Chinami na własnych warunkach. Chciała też, by została uznana za jedynego gwaranta suwerenności francuskiej w Indochinach — bez zmiany narzuconych im porozumień. Domagała się także, aby wspólnie z USA była gwarantem neutralności Filipin. To samo miało dotyczyć Holenderskich Indii Wschodnich, a Japonia mogłaby na całym tym obszarze bez ograniczeń zakupywać potrzebne jej surowce. Stany Zjednoczone domagały się, by Ja-ponia natychmiast wycofała swe siły zbrojne z południa Indochin, stopniowo też z całego półwyspu, a po zawarciu układu z chińskim Rządem Narodowym — także stopniowo z Chin. Ponieważ rządu tego Japonia od 1938 roku nie uznawała, a w 1940 stworzyła w okupowanych Chinach „własny" rząd i zawarła z nim układ sojuszniczy, przyjęcie amerykańskich propozycji byłoby rezygnacją z planów dominacji na Dalekim Wschodzie. 243 Obie strony rozpoczęły więc latem 1941 roku przygotowania wojenne. Po zbilansowaniu zapasu paliw japońska Rada Cesarska uznała, że jeśli do połowy listopada 1941 roku Stany Zjednoczone nie przyjmą ostatecznej wersji propozycji Tokio, wojnę należy rozpocząć na początku grudnia. Decyzja ta wynikała z faktu, że flota i lotnictwo cesarstwa wskutek embarga paliwowego mogły prowadzić działania strategiczne tylko przez pewien czas. Potem należało się liczyć z brakami paliwa. Powstało więc prawdziwe błędne koło. Aby uzyskać dostęp do paliw i surowców, Japonia mogła albo przyjąć warunki amerykańskie, rezygnując z ekspansji w Azji, albo też uzyskać nad tymi bogactwami kontrolę siłą. Ponieważ surowce te
były niezbędne właśnie do ekspansji, rozumianej jako jedyna gwarancja niezależności cesarstwa, wniosek nasuwał się sam: otoczona pierścieniem wrogiej blokady Japonia musi rozerwać go siłą. Strona amerykańska, znając dzięki złamaniu szyfru marynarki japońskiej zamiary przeciwnika, liczyła jednak na możliwość jego „ochłonięcia" wobec perspektywy wojny z czołowymi mocarstwami morskimi świata. Na organizowanych od początku 1941 roku tajnych konferencjach wojskowych przedstawicieli Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Australii, Nowej Zelandii i Holandii ustalono ogólnie, że strategia sprzymierzonych w Azji Południowo-Wschodniej musi mieć do chwili pokonania Niemiec w Europie charakter defensy wny. W planach japońskich sprawa podboju tego regionu była natomiast jednym z punktów zasadniczych. Sparaliżowanie floty Stanów Zjednoczonych w Pearl Harbor miało dać Japonii swobodę działań na kierunku południowo-zachodnim. Opanowanie kolonii europejskich i Filipin oraz wykorzystanie ich potencjału gospodarczego miało umożliwić tak skuteczną obronę zdobyczy japońskich przed kontruderzeniem amerykańskim, że stałoby się ono nieopłacalne. Uderzając z Tajwanu i Indochin Francuskich, siły zbrojne cesarstwa miały opanować Syjam (Tajlandię), a z jego terenu wkroczyć do Birmy i na Malaje. Ataki lotnicze z Indochin i Tajwanu miały zniszczyć flotę i lotnictwo sprzymierzonych na Filipinach i w Singapurze, a następnie w Holenderskich Indiach Wschodnich. Następnie wpłynęłaby na te wody flota cesarstwa, przerzucając tam wojska lądowe. Przewaga japońska na morzu i w powietrzu, częściowo także jakościowa, i doświadczenie armii zdobyte w wojnie w Chinach czyniły te plany zupełnie realnymi. Duża część sił, broniących posiadłości „białych" mocarstw, składała się z tubylców. Do nich zaś Japonia kierowała ofertę polityczną zawartą w haśle: Azja dla Azjatów! Mógł to być groźny oręż polityczny. Od zwycięstwa nad Rosją w 1905 roku wielu patriotów w krajach azjatyckich widziało w Japonii nie tylko wzór modernizacji państwa, ale też obrońcę przed europejskim kolonializmem-Jeśli takie poglądy miały zwolenników w Chinach, będących od końca XIX wieku ofiarą japońskiej agresji, to cóż mówić o postawach Birmańczyków? W Japonii kształcili się studenci z Chin, Tajwanu, Wietnamu i Birmy — krajów buddyjskich podobnie jak cesarstwo. Interesowało się nimi zarówno Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jak i wywiady armii oraz marynarki japońskiej. Wobec przybyszów z Indii Holenderskich lub Malajów podkreślano japoński szacunek dla wszystkich religii azjatyckich, a więc i dla dominującego tam islamu. Tak samo traktowano zresztą i hinduizm. Kłopot sprawiały Filipiny, których ludność była w większości katolicka, a więc — w rozumieniu ówczesnych głosicieli panazjatyzmu — duchowo zniewolona przez Zachód. Był to jednak tylko mały cień na jasnej przyszłości planowanej w 1941 roku w Tokio. Japoński atak lotniczy na flotę amerykańską w Pearl Harbor na Hawajach 7 grudnia 1941 roku zsynchronizowany był z uderzeniem na posiadłości Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii w Azji Południowo-Wschodniej. Tego samego dnia — 8 grudnia według czasu tam obowiązującego — zbombardowany został Singapur, a wojska japońskie wkroczyły z Indochin do Tajlandii. Próba wejścia tam, podjęta równocześnie przez siły brytyjskie od
strony Malajów, została odparta przez tutejszą straż graniczną. Dyktator — marszałek Phibul Songgram — nakazał zaniechanie oporu. Jego rząd przyjął japońską „prośbę" o prawo przemarszu wojsk, a już 12 grudnia zawarł z Japonią sojusz wojskowy. Następne pół roku wykazało, że japoński plan podboju Azji Południowo-Wschodniej oparty był na prawidłowej ocenie sił i możliwości własnych oraz przeciwników. Jego realizacja zajęła bowiem prawie sześć miesięcy. Pomiędzy 8 grudnia 1941 roku i połową lutego 1942 roku zdobyte zostały brytyjskie Malaje wraz z Singapurem, uważanym dotąd za twierdzę niedostępną dla przeciwnika. 25 Armia japońska generała Yamashity, posuwając się od północy, zepchnęła do końca stycznia 1942 roku siły brytyjskie generała Archibalda Percivala na południowy kraniec Półwyspu Malajskiego. Leżąca za cieśniną Johore twierdza Singapur okazała się równie źle przygotowana do obrony jak i Malaje. Jej ciężka artyleria była przystosowana tylko do ostrzeliwania celów na morzu, gdyż ataku przez dżunglę Półwypu Malajskiego projektanci twierdzy w ogóle nie wzięli pod uwagę. Rozpoczęty 8 lutego szturm japoński zakończył się 15 tego miesiąca kapitulacją wojsk generała Percivala. Upadek Singapuru był wielkim ciosem dla brytyjskiego prestiżu w Azji, bez porównania większym niż kapitulacja Hongkongu 25 grudnia 1941 roku. Efekt polityczny zajęcia Singapuru porównać można do zdobycia przez Japończyków Portu Artura w 1905 roku. Po raz drugi w ciągu półwiecza Japonia pokonała mocarstwo europejskie. Wyglądało na to, że Azja rzeczywiście będzie dla Azjatów. Zaczął wówczas rodzić się mit o niezwyciężoności sił zbrojnych Japonii, długo utrzymujący się potem wśród jej przeciwników. W rzeczywistości zaś sukces japoński był efektem przewagi na morzu i w powietrzu — 10 grudnia 1941 roku na wysokości Kuantanu lotnictwo japońskie zatopiło okręty liniowe „Prince of Wales" i „Repulse", które płynęły bez osłony powietrznej — oraz przygotowania do walki w dżungli. Triumfowała tam taktyka okrążania pozycji wroga i przenikania na ich tyły oraz użycie czołgów i... rowerów jako środków szybkiego transportu. 94S ZWIĄZEK SOCJALISTYCZNYCH
i Kamczatka
REPUBLIK RADZIECKICH^ — . )fl f^-\ -
X*^^*>-'
'
-
'
v MONG°LIA ,->•» MANDŻUKUO CHINY NankinC
J Szanghaj
v
/( \Sachalin
^
'•
7?'T
*"* f l
r
l/"
••
j
S
i
INDIE
<
7M..„ c
l 17
Kanton. ^
'nkinawa
* Bonin
. .' OUnawa
•
!
^Wake
. '
Guam
> Midway « *.0 v ow?1"^",1
^ r-»-
\ \*V l WyspyGilberta "'& ~*
'
r ec~\
/ K. r..
•
'S
O —— vaGwinca -.„. .
'^ V.
/
^ > Wyspy Salomona
_____AUSTRALIA s^-f f V X Gaudalcanal________.." Zasięg terytorialny Japonii w czasie wojny na Pacyfiku w 1941 roku to -P-O i 5'x"n P (-> l lf ii
ranego przez lotnictwo amerykańskie z Filipin, Japończycy szybko osiągali swe cele taktyczne i strategiczne. Ostatnią próbą ocalenia najważniejszej pod każdym względem wyspy Jawy były działania amerykańsko-brytyjsko-australijsko-holen-derskiego zespołu floty sprzymierzonych pod dowództwem holenderskiego kontradmirała Karela Doormana. Ten energiczny dowódca usiłował przechwycić na północ od Jawy konwoje z desantem japońskim.
25 i 26 lutego próby te zakończyły się niepowodzeniem. 27 lutego Doorman spotkał się natomiast z japońską osłoną lądowania, którą dowodził admirał Takeo Takagi. W starciu dwóch ciężkich i trzech lekkich krążowników alianckich osłanianych przez dwunaście niszczycieli z japońskimi dwoma ciężkimi i dwoma lekkimi krążownikami oraz trzynastoma niszczycielami zatriumfowała wyższość techniczna i sprawność dowodzenia floty cesarstwa. Zatopione zostały dwa lekkie krążowniki i trzy niszczyciele holenderskie. Poległ kontradmirał Doorman. W następnych dniach pozostałe duże okręty alianckie zostały zatopione podczas prób przeprawienia się do Australii lub Indii Brytyjskich. 28 lutego 1942 roku wylądowały na Jawie wojska japońskie, a opór holenderski zakończył się 8 marca kapitulacją resztek sił generała Heina ter Portena. Kolejna kampania została przez sprzymierzonych przegrana. Prestiż „białych" mocarstw na Dalekim Wschodzie nigdy chyba nie był tak niski. Nawet współdziałając ze sobą nie były w stanie skutecznie przeciwstawić się azjatyckiemu przeciwnikowi. O ile w koloniach holenderskich ludność czynnie nie wspierała wojsk japońskich na taką skalę jak w Birmie, o tyle entuzjazm jej był podobny. Dowództwo japońskie natychmiast uwalniało z holenderskich więzień działaczy niepodległościowych. Zezwolono na wywieszanie czerwono-białych flag przyjętych przez ruchy antyholen-derskie jako narodowe, na używanie nazwy Indonezja, zakazanej dotąd przez władze kolonialne, oraz na śpiewanie hymnu Indonesia Rają (Wielka Indonezja). Filipiny podbite zostały przez Japonię w okresie od grudnia 1941 do początku maja 1942 roku. Podbój pod względem militarnym przebiegał dość podobnie do innych kampanii w tym regionie z jednym, ale ważnym wyjątkiem. Filipiny od 1934 roku były protektoratem Stanów Zjednoczonych (choć nazwy tej nie używano), a w 1945 roku miał uzyskać niepodległość. Istnienie de facto państwa filipińskiego oraz wyznawany przez większość ludności katolicyzm sprawiały, że trudno tam było liczyć na projapońską postawę. Zdobycie Filipin powierzono 14 Armii japońskiej pod dowództwem generała Masaharu Hommy, osłanianej przez 3 Flotę admirała Jinzaburo Ozawy. Filipin miały bronić siły złożone z powstającej dopiero armii Wspólnoty Filipińskiej oraz stacjonujących tam jednostek sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Na czele całości stał amerykański generał Douglas MacArthur. Nielicznymi jednostkami floty dowodził admirał Thomas Hart. Od pierwszego dnia wojny, czyli według czasu miejscowego od 8 grudnia 1941 roku, amerykańskie bazy były bombardowane przez japońskie lotnictwo. 10 grudnia na największej wyspie Filipin — Luzonie — wylądowały pierwsze japońskie desanty. Złamawszy opór niezbyt licznych obrońców, 2 stycznia 1942 roku opanowały stolicę kraju Manilę. Wojska filipińsko-amerykańskie umocniły się na pobliskim półwyspie Bataan, gdzie broniły się do 9 kwietnia, stopniowo cofając się ku jego cyplowi. Panowanie przeciwnika w powietrzu, klimat i choroby tropikalne, wyczerpywanie się zapasów amunicji i żywności stopniowo zmniejszały możliwości oporu. Po kapitulacji generała Edwarda Kinga i prawie trzydziestu siedmiu tysięcy żołnierzy na półwyspie Bataan do 6 maja bronił się jeszcze Corregidor — ufortyfikowana wysepka u wejścia do Zatoki Manilskiej. Poddał się tam ostatni dowódca obrony Luzonu generał Jonathan M. Wainwright. Jego zwierzchnik generał MacArthur wraz z filipińskim prezydentem Manuelem Quezonem i jego rządem na polecenie prezydenta Roosevelta opuścił Filipiny. Kapitulację Bataanu i Corregidoru przyjmował nowy dowódca japońskiej 14 Armii, którym w marcu został zdobywca Singapuru generał Yamashita, zwany teraz „Tygrysem Malajów". Obrona Bataanu i Corregidoru ocaliła prestiż
wojsk amerykańsko-filipińskich. Dowiodła bowiem, że można długo opierać się armii cesarstwa. Potwierdziła lojalność Filipińczyków wobec rządu Stanów Zjednoczonych. Straszliwy był jednak los jeńców, pognanych przez Japończyków w poprzek Luzonu prawie bez żywności i wody. Ten „marsz śmierci" kosztował życie wielu z nich, głównie na skutek okrucieństwa eskorty wobec chorych, rannych i wyczerpanych. Od wiosny 1942 roku do końca wojny przeważająca część Azji Południo-wo-Wschodniej była pod okupacją japońską. To, co wówczas nastąpiło, było najważniejszym aspektem wojennych dziejów tego regionu. Częściowo zgodnie z planami okupanta, a częściowo wbrew im zaczynały się tam wówczas kształtować podstawy przyszłej niepodległości. Japończycy obiecywali ją wyraźnie Birmie i Filipinom, nieco mgliście Indonezji i nieoficjalnie krajom Indochin Francuskich. Prawie nie wspominali jednak o niej na Malajach i Sumatrze, które wraz z Singapurem miały na stałe zostać posiadłościami japońskimi. W każdym razie w 1942 roku — z wyjątkiem może Filipin — panowało uczucie ulgi po odejściu władz kolonialnych. Powszechne były postawy życzliwego oczekiwania na wprowadzenie w życie panazjatyckie-go programu Japonii. Szybko jednak pojawiły się nowe elementy, które kazały miejscowym elitom krytycznie spojrzeć na „wyzwolicieli". Ci bowiem podporządkowali swą politykę w zajętych krajach ze zrozumiałych celów potrzebom wojennym. Równocześnie jednak, częściowo wskutek braku większych doświadczeń kolonialnych, zrażali do siebie coraz większą część społeczeństw „wyzwolonych". Brak kontaktów większości społeczeństwa przedwojennej Japonii z innymi narodami oraz wybujały szowinizm i religijno-polityczna doktryna wyższości „boskiej rasy Yama-to" czyniły z przeciętnego Japończyka marnego opiekuna i nauczyciela innych Azjatów. Niezrozumienie innych kultur, a nierzadko brak zwykłego taktu oraz brutalność i okrucieństwo wobec „niższych" narodów, powszechne wśród japońskich wojskowych i urzędników, wywoływały zrozumiałe negatywne reakcje. 249 Utwierdzało to z kolei Japończyków w poczuciu wyższości nad nie dorastającymi do ich oczekiwań Indonezyjczykami czy Birmańczykami. Heirmetyczność kultury japońskiej szkodziła więc długofalowym interesom samejj Japonii, czego jej przedstawiciele nie byli w stanie dostrzec. Pływając nago w :rzece na Malajach, żołnierze japońscy nie rozumieli, że postępując zgodnie ze siwymi zwyczajami, obrażali uczucia religijne muzułmanów, stając się w ich oczaclh istotami niższymi od zwierząt. Japońscy oficerowie i urzędnicy oraz ich rodziny starali się zagarnąć dla osobistego użytku domy, samochody, odzież, żywność lub kosmetyki pozostawione przez Europejczyków lub im zarekwirowane. Ta pogoń za wytworami „zgniłej" cywilizacji Zachodu ośmieszała w oczach ludności propagandę o wyższości prawdziwie azjatyckiej kultury japońskiej. Przy okazji uwidoczniło to niższą jakość japońskich produktów postrzeganych jako naśladownictwo zachodnich. Kontrola japońskich nadzorców nad pracą przejętych teraz przedsiębiorstw i urządzeń przekonała szybko miejscowy personel, że wiedza nowych przełożonych jest często niższa od jego własnej. Nawet okrucieństwo, z jakim łamano wszelki opór wobec władzy okupanta, nie
zawsze wywoływało oczekiwany respekt. Gdy w Singapurze sprawcy obrabowania magazynu wojiskowego i zabójstwa japońskiego wartownika zostali publicznie ścięci natychmiast p« schwytaniu, malaj-ski inteligent zapytał japońskiego urzędnika, czy w Japonii nie ma sądów, adwokatów i prawa apelacji od wyroku. Gdy doszły do tego rekwizycje żywności, surowców i pojazdów, deportacje na roboty budowlane dla wojska, a w Jkońcu głód wywołany wojną na morzach, dal znać o sobie antyjapoński ruch oporu. Eksploatacją i administracją terenów okupowanych miało kierować powołane w 1942 roku Ministerstwo do Spraw Wielkiej Azji Wschodniej. Nie podlegały mu jednak obszary przyległe do stref działań wojennych, zarządzane przez odpowiednie dowództwa wojskowe. Okupacja japońska przyniosła w Azji także pewne zmiany granic — w porównaniu z sytuacją w Europie niewielkie. Tajlandia, która 25 stycznia 1942 roku wypowiedziała wojnę Stanom Zjednoczonym, oderwała od Birmy pograniczne terytoria sporne. Japonia zaś przekazała Tajlandii cztery księstwa malajskie będące obiektem podobnych sporów. Z kolei sama Japonia podporządkowała swym władzom w Singapurze, przemianowanym na Shonan, zarząd nad Sumatrą. Obietnice przyznania niepodległości wypełnione zostały w stosunku do Birmy i Filipin. W pierwszym z tych krajów proklamowano ją w sierpniu 1943 roku. Na czele powołanego wówczas rządu stanął Ba Maw, a w jego składzie znaleźli się między innymi Aung San i inni dowódcy Armii Niepodległości, przekształconej po jej reorganizacji, która była spowodowana zbytnią samodzielnością dowódców, w Armię Obrony Birmy. Przywódcy ruchu niepodległościowego często związani byli jednocześnie z partią komunistyczną, a ta z kolei, w związku z okupacją japońską, współdziałała z wywiadem brytyjskim, tworząc własną partyzantkę. Mentalność ludów tego obszaru przenikała silna tradycja buddyjska i sprawiała, że takie postawy były możliwe i powszechne. Wszystko, co mogło prowadzić do likwidacji obcego panowania, było do przyjęcia. Gdy w 1944 roku powstała nielegalna i proaliancka Antyfaszystowska Liga Wyzwolenia Narodowego, weszły w jej skład wszystkie wspomniane tu ugrupowania z dowódcami Armii Obrony Birmy włącznie. Na Filipinach część elit politycznych zgodziła się na współpracę z Japonią, tworząc podległą jej administrację — złożoną zresztą z dotychczasowego personelu. Do lojalności wobec Japonii w imię realizmu wzywał na przykład Emilio Aguinaldo, legendarny przywódca powstań antyhiszpańskich z 1896 i 1898 roku i pierwszy prezydent proklamowanego wtedy państwa filipińskiego przejętego potem z rąk hiszpańskich przez Stany Zjednoczone. Niepodległość Filipin za przyzwoleniem Japonii proklamowana została 14 października 1943 roku. Prezydentem został Jose Laurel, wysoki urzędnik z okresu rządów amerykańskich i Wspólnoty Filipińskiej. Jednocześnie na emigracji w Stanach Zjednoczonych działał rząd prezydenta Manuela Quezona, a w kraju walczyła silna partyzantka zdominowana przez komunistów, ale współpracująca z siłami amerykańskimi i wspomagana przez nie dostawami broni. W Holenderskich Indiach Wschodnich, zwanych teraz coraz częściej Indonezją, ruch niepodległościowy — przepleciony z komunistycznym i mocno islamski, choć nie we
współczesnym tego słowa znaczeniu — był przez Japończyków tolerowany i wykorzystywany do formowania paramilitarnych oddziałów pomocniczych (w malajskim skrócie PETA). O niepodległości mówiono jednak mgliście i dopiero w 1945 roku powołano ciała doradcze mające kraj do niej przygotować. Ostatecznie w chwili klęski militarnej Japonii proklamował ją przywódca ruchu antyholenderskiego Ahmed Sukarno. Podobna sytuacja była na Malajach, z tym że ruch niepodległościowy prawie tam nie istniał, partyzantka antyjapońska została zaś stworzona przez Komunistyczną Partię Malajów. W partyzantce walczyli głównie tamtejsi Chińczycy stanowiący prawie połowę ludności. Ciekawym elementem sytuacji na Malajach było utworzenie 21 października 1943 roku przez antybrytyjskich radykałów, wywodzących się z tamtejszej mniejszości hinduskiej, Tymczasowego Rządu Wolnych Indii, uznanego przez Japonię, Niemcy i Włochy. Formalnie przekazano mu władzę nad okupowanymi przez Japonię Wyspami Andamańskimi i Nikobarskimi w Zatoce Bengalskiej oraz zwierzchnictwo nad Indyjską Armią Narodową, utworzoną z ochotników spośród Hindusów-jeńców wojennych armii japońskiej. Przywódcą politycznym tego nurtu był Subhas Chandra Bose — przed wojną dwukrotny przewodniczący Indyjskiego Kongresu Narodowego. Niejako na uboczu wojny pozostawały do 1945 roku Indochiny Francuskie. Ich ludność cierpiała podwójny ucisk: władze francuskie strzegły panowania kolonialnego, japońskie zaś brutalnie eksploatowały ten obszar na mocy porozumień z lat 1940—1941. Dopiero w marcu 1945 roku, wobec kończącej się wojny 251 w Europie i cichych kontaktów francuskich władz w Sajgoraie z amerykańskim wywiadem, Japonia przystąpiła do oficjalnej okupacji Indochin, rozbrajając wojska francuskie i zastępując dotychczasową administracje no\wą, złożoną z wietnamskich nacjonalistów. 17 marca tytularny dotąd cesarz Ba.o Dai proklamował niepodległość Wietnamu. Jednocześnie aktywizował się dobrze zorganizowany, ale militarnie słaby komunistyczny ruch oporu kierowany pirzez Ho Chi Minha (Ho Szi Mina), formalnie przywódcę Viet Minu (Ligi Wyzwolenia). Załamanie się systemu okupacji japońskiej w sierpniu 1945 roku umożliwiło tym siłom wymuszenie abdykacji Bao Daia i proklamowanie 2 września w Hanoi Demokratycznej Republiki Wietnamu (DRW). Na południu kraju władze przejęły ugrupowania narodowe, nie mniej od komunistów anty francuskie. Tak oto w chwili zakończenia II wojny światowej epoka kolonializmu należała już w Azji Południowo-Wschodniej do przeszłości, choć nie było to jeszcze wówczas zupełnie oczywiste. Wykazała to jednak już najbliższa przyszłość, gdy próby jego przywrócenia całkowicie zawiodły. Niezależnie od prawdziwych intencji Japonii jej rządy w tym regionie przyspieszyły ten proces. Choć twierdzenia powojennych publicystów japońskich, że tam, gdzie przeszły wojska cesarstwa, kolonializm już nie powrócił, należy traktować ostrożnie, to nie sposób odmówić im całkowicie racji.
Rozdział 21
PIOTR OSTASZEWSKI WOJNA DOMOWA W CHINACH 1945-1949 Pokonanie nazistowskich Niemiec i Japonii nie oznaczało wygaśnięcia ognisk zapalnych, które wciąż tliły się w różnych częściach świata. Pokój niebawem miał się przerodzić w stan zimnej wojny, która podzieliła świat na dwa wrogie obozy polityczne. Wyniesiony do rangi supermocarstwa Związek Radziecki poszukiwał możliwości rozszerzenia terytorialnych zdobyczy. Usytuowanie Europy Środkowej w radzieckiej strefie wpływów zagrażało samodzielnemu bytowi zachodniej części kontynentu. Zrujnowana Europa Zachodnia była dla drugiego supermocarstwa, Stanów Zjednoczonych, terenem, gdzie należało powstrzymać rozprzestrzenianie się komunizmu, który cieszył się dużymi wpływami zwłaszcza we Włoszech i Francji. Ogłoszona 12 marca 1947 roku tak zwana doktryna Trumana wyraźnie wytyczała strategię USA. Pomimo zachowania przez Europę priorytetowej pozycji w amerykańskim systemie bezpieczeństwa punkt ciężkości powoli przesuwał się na kontynent azjatycki, który do 1975 roku był widownią walki dwóch systemów. Udział supermocarstw w konflikcie polegał na subsydiowaniu własnych sojuszników. Na tym zasadzała się specyfika długiej wojny, którą Stany Zjednoczone prowadziły ze Związkiem Radzieckim, a od 1949 roku także z komunistycznymi Chinami. Zjawisko azjatyckiego komunizmu jest zagadnieniem zbyt złożonym, by uważać je za wypadkową działań Moskwy. Silny pierwiastek narodowy zdecydował o odrzuceniu przez tamtejsze partie komunistyczne obcej zwierzchności, co nie wykluczało przyjmowania pomocy od „bratniej partii" z zewnątrz. Założenia doktryny powstrzymywania, której podstawy sformułował George Kennan, wyraźnie precyzowały stosunek do komunizmu, który przez długi czas traktowano jako monolit. Powstrzymywano jego ekspansję w Korei, Laosie, Kambodży, Wietnamie, Indonezji, na Filipinach itd. Pierwszym konfliktem tego typu była wojna domowa w Chinach, która zmieniła układ polityczny na Dalekim Wschodzie. Stany Zjednoczone odegrały w tym konflikcie ograniczoną rolę. W 1949 roku otworzył się w Chinach nowy rozdział historii. Władza komunistyczna okazała się nadzwyczaj stabilna i trwała. Zrozumienie podłoża chińskiej wojny domowej wymaga zapoznania się z programem reprezentowanym przez obie walczące ze sobą partie polityczne: Guomindang (Kuomintang) i Komunistyczną Partie Chin (KPCh). Ideologiczną drogę Guomindangu (Kuomintangu) wytyczył Sun Zhongshan (SunYat-sen), którego pisma wydane po rewolucji 1911 roku zawierają programową wykładnie partii. Obalenie dynastii mandżurskiej i przekształcenie Chin w państwo demokratyczne wymagało czasu. Idea nowoczesnych Chin mogła stać się rzeczywistością jedynie poprzez ewolucje, czego wyrazem były trzy etapy na drodze do parlamentaryzmu, nakreślone w programie Sun Zhongshana (Sun Yat-sena): l) Obalone cesarstwo miała zastąpić dyktatura wojskowa, której celem było zaprowadzenie porządku w zrewolucjonizowanym kraju. 2) Władze miał przejąć
Guomindang (Kuomintang). W istocie było to równoznaczne z wprowadzeniem systemu monopartyjnego, uważanego przez Sun Zhongshana (Sun Yat-sena) za etap przejściowy do demokracji parlamentarnej. W tym czasie na Guomindangu (Kuomintangu) spoczywało zadanie zapoznania narodu z instytucjami systemu demokratycznego oraz rozbudzenia świadomości politycznej. Znajomość praw obywatelskich traktowano jako warunek istnienia prawdziwej demokracji, gwarantującej wszystkim równy status. 3) Zakończenie procesu rewolucyjnego polegało na wdrożeniu systemu konstytucyjnego. Pozostając pod wrażeniem bolszewickiego sukcesu z roku 1917 i aprobując pomoc III Międzynarodówki, Sun Zhongshan (Sun Yat-sen) nigdy nie aprobował koncepcji walki klas, która doprowadziłaby, jego zdaniem, do zniszczenia Chin. Daleki od idei marksistowskoleninowskich program Guomindangu (Kuomintangu) starał się dostosować do warunków panujących w Chinach, by następnie ewolucyjnie je kształtować. Koncepcje Komunistycznej Partii Chin, wyłożone w dziełach Mao Zedonga (Mao Tse-tunga), przyjmowały w głównej mierze teorie marksistowsko-leninow-skie, choć program zawierał także bardzo wyraźne cechy autorstwa samego Mao. Ewolucyjne ujęcie procesu budowy nowej formacji społecznej zakładało, iż Chiny przez etap socjalizmu dojdą do komunizmu. Niemożność natychmiastowego osiągnięcia celów przez tak zacofany kraj zmuszała KPCh do pogodzenia się z myślą o potrzebie przeprowadzenia „rewolucji burżuazyjno-demokratycznej", stwarzającej dogodne warunki do rozwoju kapitalizmu. Pozwoliłoby to na wypowiedzenie walki „feudalizmowi i imperializmowi", by następnie skierować ostrze przeciw kapitalizmowi, zastąpić go socjalizmem, a następnie komunizmem. Pierwsze ugrupowania komunistyczne zaczęły powstawać w latach 1919— 1920 w Pekinie, a ich aktywnymi członkami byli radykalnie nastawieni studenci: Chen Duxiu (Czen Tu-hsiu) oraz Mao Zedong (Mao Tse-tung). Utworzenie Komunistycznej Partii Chin nastąpiło w 1921 roku w Szanghaju. Kilka miesięcy później struktury partyjne zaczęły powstawać w poszczególnych prowincjach i miastach. W roku 1923 KPCh nawiązała współpracę z Guomindan-giem (Kuomintangiem) pod szyldem Zjednoczonego Frontu. Była to taktyka używana wyjątkowo efektywnie przez Mao. Lata 1924—1927 minęły pod znakiem współpracy oraz wzajemnie przyjaznej postawy obu partii. W tym czasie Chinom udzielał pomocy Związek Radziecki, dzięki czemu osiągnięto kilka znaczących sukcesów. Doprowadzono na przykład do pełnej unifikacji państwa, co stało się przeszkodą w penetracji kraju przez obce mocarstwa. Utworzono też nowoczesne (jak na warunki Dalekiego Wschodu) siły zbrojne. Kształcenie nowoczesnej kadry oficerskiej w nowo otwartej akademii wojskowej Whampoa miało wzmocnić morale armii. W 1925 roku na czele Guomindangu (Kuomintangu) stanął dyrektor akademii Whampoa generał Chiang Kai-shek (Czang Kai-szek). Przeprowadzona przezeń w 1926 roku kampania przeciw działającym samodzielnie na północy kraju ugrupowaniom wojskowym doprowadziła do zjednoczenia terytoriów chińskich. Coraz wyraźniejsze rozchodzenie się dróg lewicy Guomindangu (Kuomintangu) z Hankou, opowiadającej się za rewolucją społeczną, oraz prawicy pod przywództwem Chiang Kai-
sheka (Czang Kai-szeka), którego siedzibą był Na-njing (Nankin), poszukującej poparcia wśród chińskiej finansjery i kół przemysłowych, doprowadziło w końcu do zerwania w 1927 roku związku prawicowej frakcji Guomindangu (Kuomintangu) z Komunistyczną Partią Chin. W wyniku starć zbrojnych, zwłaszcza w Guangzhou (Kantonie) i Szanghaju, śmierć poniosło setki tysięcy ofiar. Utrata w lipcu 1927 roku Hankou znacznie pogorszyła sytuację komunistów. Guomindang (Kuomintang), zreorganizowany w 1928 roku przez Chiang Kaisheka (Czang Kai-szeka), stał się jedyną partią rządzącą. Jego pozycję umocniło zdobycie Pekinu, choć przez cały czas aktywna partyzantka komunistyczna nie rezygnowała z walki. Wyparta z miast KPCh przyjęła nową taktykę, starając się zyskać oparcie wśród biednego i średniozamożnego chłopstwa. Kierownictwo KPCh skupiło swą uwagę na południowych obszarach prowincji Guangxi (Kwangsi), gdzie rozpoczęło agitację wśród mas chłopskich. Pięciokrotnie podejmowane ekspedycje zbrojne przeciw KPCh w latach 1930—1933 mocno nadwerężyły siły komunistyczne, nie doprowadziły jednak do ich całkowitego unicestwienia. Wówczas też Mao Zedong (Mao Tse-tung) zdecydował się na przeniesieniem, w latach 1934—1936, bazy KPCh na północ kraju. Wydarzenie to przeszło do historii pod nazwą „wielkiego marszu". Ponowna współpraca w latach 1937—1944 wynikała bardziej z rozsądku aniżeli z chęci rzeczywistego współdziałania. Japońskie dążenia imperialistyczne doprowadziły w 1931 roku do okupacji przez ten kraj Mandżurii, a 1937 do ataku na terytorium samych Chin. Hasło walki z okupantem zespoliło wysiłki obu frak255 cji, mających na uwadze przede wszystkim własne bezpieczeństwo. Lata 1937— 1938 zaznaczyły się podjęciem konkretnych kroków w celu opracowania antyja-pońskiego programu działania. Siły zbrojne KPCh zostały przegrupowane i zorganizowane w Armie Lądową, a następnie w 18 Zgrupowanie, nad którym dowództwo sprawowali generałowie Zhu De (Czu Te) i Peng Dehuai (Peng Te-huaj). Rząd Narodowy zobowiązał się do pomocy militarnej i finansowej dla komunistycznej partyzantki, operującej w sektorze Shaanxi (Szensi)—Gansu (Kansu)— Ningxia (Ningsia). Upadek Hankou wpłynął zdecydowanie negatywnie na współprace między Guomindangiem (Kuomintangiem) a KPCh. Przejawiało się to w ciągłych starciach między obu stronami. Od 1939 roku Rząd Narodowy, rezydujący wówczas w Chongąuingu (Czungkingu), podjął decyzję o blokadzie terytoriów zajmowanych przez KPCh, zapobiegając rozszerzaniu się walk na obszary kontrolowane przez Guomindang (Kuomintang). Do 1941 roku starano się unikać prowokacji, koncentrując wysiłki na obronie kraju przed Japończykami. Incydent z nowo sformowaną 4 Armią w styczniu 1941 roku należy do największych starć zbrojnych między narodowcami a komunistami. Odbiły się głośnym echem poza granicami
Chin. W historii wojny domowej uważany jest za początek nowego etapu konfliktu, w latach 1941—1944 przerywanego negocjacjami, który później wybuchł ponownie ze zdwojoną siłą. Prowadzone w latach 1941—1944 rokowania dotyczyły pokojowego rozwiązania sporu. We wrześniu 1943 roku Chiang Khai-shek (Czang Kai-szek) określił w swym oświadczeniu problem istnienia KPCh i różnic między nią a kołami rządowymi Republiki Chińskiej jako czysto polityczny i wymagający negocjacji. Próby takie podjęto w maju 1944 roku podczas rozmów w Sian, gdzie stronę rządową reprezentował generał Chiang Chichung (Czang Cziczung) oraz minister informacji Wang Shitseh (Wang Si-cieh). KPCh wydelegowała członka Komitetu Centralnego Lin Zhouhanga (Lin Tsu-hana). W prowadzonych do września rozmowach na czoło wysunęły się trzy zasadnicze kwestie: 1) rozmieszczenia, liczebności, wyszkolenia armii komunistycznej oraz dowództwa nad nią; 2) stosunków między rządem narodowym a władzami KPCh na różnych szczeblach poszczególnych prowincji; 3) legalizacji KPCh i umożliwienia jej prowadzenia działalności na terenach znajdujących się pod jurysdykcją Guomindangu (Kuomintangu). Kolejnym przełomowym wydarzeniem była misja wiceprezydenta USA Hen-ry'ego A. Wallace'a. Wallace został wysłany do Chin na wiosnę 1944 roku przez prezydenta Franklina Delano Roosevelta w celu zapoznania się z możliwościami wypracowania konkretnego porozumienia między KPCh a rządem Republiki Chińskiej i skierowania tym samym wszystkich chińskich dywizji przeciwko Japonii. Uwaga Waszyngtonu była skoncentrowana na wojnie na Pacyfiku. Ważną rolę odgrywały tu Chiny, które wiązały na własnym terytorium znaczne siły nieprzyjaciela. -f-. Sytuacja na froncie chińsko-japońskim w 1944 roku świadczyła o słabnącym oporze sił Chiang Khai-sheka (Czang Kai-szeka). Celem rozpoczętej 17 kwietnia ofensywy japońskiej było przekroczenie Huang-ho (Rzeki Żółtej) z zamiarem przejęcia ważnej strategicznie linii kolejowej Pekin—Hankou. Przeprowadzony z impetem atak na prowincję Hunan doprowadził do przekroczenia rzeki Jangcy (Jangt-se), przejęcia linii kolejowej Hankou— Guangzhou (Kanton) i upadku w drugiej połowie maja linii obronnych na froncie w Henanie (Konanie). Zajęcie 18 czerwca 1944 roku Changshy (Czangszy), a 8 sierpnia Hanjiangu (Hangiangu) postawiło Japończyków w dogodnej pozycji do zniszczenia bazy lotniczej w Guilinie (Kweilinie). W połowie września armia japońska wkroczyła do prowincji Guan-gxi (Kwangsi). 12 listopada 1944 roku upadło Guilin (Kweilin), stawiając pod znakiem zapytania istnienie frontu we wschodnich Chinach. Wojska nieprzyjaciela bezpośrednio zagroziły tymczasowej od 1938 roku stolicy Chin Chongąu-ingowi (Czungkingowi) oraz amerykańskiej bazie w Kunmingu. Klęski ponoszono również na froncie birmańskim. Wszystko to prowadziło do ogarniających wojska Guomindangu (Kuomintangu) apatii i zniechęcenia. Kolejne misje mediacyjne Patricka J. Hurleya, George'a C. Marshalla i Johna Leightona Stuarta miały nie dopuścić do zerwania rozmów między KPCh a Guomindangiem (Kuomintangiem). 7 listopada 1944 roku Hurley, jako specjalny wysłannik prezydenta Roosevelta, udał się do Yen'anu (Jenanu) — stolicy terenów kontrolowanych przez KPCh. W opracowanym wspólnie z kierownictwem KPCh projekcie porozumienia znalazły się
następujące punkty: 1) zwiększenie wysiłków na rzecz zjednoczenia wszystkich chińskich sił zbrojnych w celu pokonania wspólnego wroga, którym była Japonia; 2) przekształcenie Rządu Narodowego w rząd koalicyjny, który przeprowadzi reformy gospodarcze, wojskowe i polityczne. Do Narodowej Rady Wojennej mieli wejść reprezentanci wszystkich antyjapońskich ugrupowań politycznych; 3) przeprowadzenie przez Rząd Narodowy reform w celu wprowadzenia pełnej demokracji; 4) podporządkowanie wszystkich antyjapońskich sił zbrojnych rządowi w Chongąuingu (Czungkingu). Zachowana miała być przy tym równa dystrybucja pomocy zagranicznej; 5) zalegalizowanie przez Rząd Narodowy działalności KPCh. Rząd w Chongąuingu (Czungkingu) odrzucił projekt, argumentując, iż jego akceptacja byłaby równoznaczna z kapitulacją wobec żądań przeciwnika, czyli przekazania w jego ręce pełni władzy politycznej. Rząd Narodowy widział możliwość porozumienia poprzez podporządkowanie armii KPCh dyrektywom sztabu Guomindangu (Kuomintangu), a także włączenie KPCh w struktury Guomindangu (Kuomintangu). Dzięki jedności politycznej miał się rozpocząć powolny proces demokratyzacji Republiki Chińskiej. Wznowienie rokowań nastąpiło 24 stycznia 1945 roku, również z inicjatywy Hurleya. Różnice zdań na temat formy rządu doprowadziły do kolejnego ich odroczenia. Istniejąca w Chinach dwuwładza rodziła problem ich reprezentacji na forum międzynarodowym. Szczególnie jaskrawo uwidoczniło się to w kontrowersjach dotyczących udziału delegacji Chin w konferencji założycielskiej Organizacji Narodów Zjednoczonych, która odbyła się w San Francisco między 9 kwietnia a 25 czerwca 1945 roku. Mao Zedong (Mao Tse-tung) umiejętnie wykorzystywał tę sytuację, żądając włączenia w skład tej delegacji przedstawicieli własnego ugrupowania oraz reprezentantów Federacji na Rzecz Demokracji Chińskiej. Podcinał w ten sposób pozycję Guomindangu (Kuomintangu) jako jedynej siły politycznej w Chinach reprezentującej państwo na zewnątrz. Sytuacja międzynarodowa nie sprzyjała Chiang Kai-shekowi (Czang Kai-sze-kowi). Niepowodzenia w wojnie z Japonią znacznie ograniczały rolę Chin jako sojusznika Stanów Zjednoczonych na Dalekim Wschodzie. Potwierdziła to konferencja jałtańska, na której mówiono między innymi o „radzieckim bezpieczeństwie na Dalekim Wschodzie", co jednoznacznie oznaczało przyzwolenie na przekazanie w ręce Stalina terytoriów mandżurskich utraconych przez Rosję w wojnie z Japonią w 1905 roku. Ich cesja odbywała się, rzecz jasna, kosztem chińskiego sojusznika Stanów Zjednoczonych. Po kapitulacji Japonii w sierpniu 1945 roku rozpoczął się wyścig obu frakcji ku obszarom zajmowanym w czasie wojny przez armię japońską. Siły narodowe panowały nad południowymi i centralnymi obszarami kraju, podczas gdy prowincje północne i nadmorskie znajdowały się pod kontrolą armii komunistycznej. Pod względem liczebności i wyposażenia sił zbrojnych Guomindang (Kuomintang) górował nad KPCh, a dogodną pozycję wyjściową zapewniła mu pomoc Stanów Zjednoczonych w przetransportowaniu trzech armii do Szanghaju, Nanjingu (Nankinu) i Pekinu. Ponadmilionowa armia japońska miała, w my śl rozkazu Chiang Kai-sheka (Czang Kai-szeka), złożyć broń jedynie w ręce wojsk rządowych.
Usytuowanie wojsk KPCh dawało im sposobność rozbrojenia niektórych jednostek japońskich, a ewentualne zajęcie przez Związek Radziecki Mandżurii stwarzałoby perspektywy pomocy dla chińskich komunistów. Pomimo podpisania w sierpniu 1945 roku układów z rządem Chiang Kai-sheka (Czang Kaiszeka) Stalin zamierzał wykorzystać sposobność i złupić uprzemysłowione obszary Mandżurii. W 1946 roku, kiedy siły narodowe podeszły do dawnej strefy japońskiej, komunistyczna partyzantka była już w stanie stawić im skuteczny opór. Guomindang (Kuomintang) zdobył wówczas Pekin, Tianjin (Tient-sin), sama Mandżuria pozostawała jednakże pod okupacją pomagającej chińskim komunistom Armii Czerwonej. Podjęcie się mediacji przez generała George'a C. Marshalla doprowadziło do podpisania 10 stycznia 1946 roku zawieszenia broni. Jako warunek wstępny do negocjacji pokojowych przewidywano w nim powołanie wspólnej Politycznej Konferencji Konsultacyjnej, która miała zwołać na 5 maja 1946 roku Zgromadzenie Narodowe. Opracowany przez Zgromadzenie Narodowe projekt konstytucji byłby pierwszym krokiem w kierunku stworzenia trwałych podstaw systemu demokratycznego. kierunki ofensywy komunistów chiński* _i_ Tajwan
wycofywanie się sil Guornindangu na
rjlówny ośrodek działania komunistów chińskich przed 1947 tereny opanowane przez komunistów chińskich do kwietnia 1947 tereny opanowane przez komunistów chińskich do lipca 1948 tereny opanowane przez komunistów chińskich do1949 XINJIANG (od 1950 region autonomiczny) ,.
TYBET
V
(od 1950 region autonomiczny)
Peskadory ^r Hongkong MORZE , POŁUDNIOWOCHlftSKIE FILIPINY Kunming* .,L
YUNNAN
\ Wojna domowa w Chinach (1945—1949)
Pomimo podpisania porozumienia obie strony traktowały je jako przerwę w działaniach zbrojnych. W 1946 roku walki toczyły się głównie w Mandżurii. Trzymilionowa armia Guomindangu (Kuomintangu) miała przeciw sobie liczącą milion żołnierzy armię KPCh, z czego czterysta tysięcy stanowiły jednostki nieregularne. Do końca pierwszej połowy roku wojska rządowe zdołały przejąć ważne linie komunikacyjne w centrum Chin, a także połączenia północ—południe wraz z liniami komunikacyjnymi wiodącymi do Mandżurii. Okrążone pod Ssupingtieh armie KPCh tylko cudem uniknęły całkowitego zniszczenia, podejmując ryzyko szybkiego odwrotu za rzekę Songhua Jinag (Sungari). Ewakuując regularne jednostki, KPCh zastępowała je zgrupowaniami partyzanckimi, które skutecznie nadwerężały siły nieprzyjaciela. Niepokojącym symptomem było także zmniejszenie się w połowie 1946 roku stanu 259 liczebnego armii rządowej o czterysta tysięcy żołnierzy i wzrost partyzantki KPCh o sto tysięcy. Na pozycje Chiang Kai-sheka (Czang Kai-szeka) wpłynęła chęć wycofania się z misji mediacyjnej generała Marshalla. W wydanym 8 stycznia 1947 roku oświadczeniu określał on stanowiska obu partii jako niemożliwe do pogodzenia, nacechowane wzajemną wrogością i podejrzliwością. Warunkiem powodzenia, według ambasadora, byłoby dopuszczenie do głosu liberałów z Guomindangu (Kuomintangu). Uważając, iż pokój w Chinach byłby możliwy jedynie przy obopólnej chęci wypracowania porozumienia, rząd Stanów Zjednoczonych podjął decyzję o niemieszaniu się w wewnętrzne sprawy Państwa Środka. Nowy ambasador USA w Chinach John Leighton Stuart, pełniący urząd w latach 1947—1949, miał status obserwatora. W 1947 roku komuniści zaczęli przejmować inicjatywę. Niewielkie, z pozoru odosobnione akcje partyzanckie przybrały postać zakrojonej na szeroką skalę ofensywy na mandżurskich terenach zajętych rok wcześniej przez Guomindang (Ku-omintang). W połowie maja wojska rządowe doznały dotkliwej porażki. Trzy rozbite zgrupowania zostały okrążone w okolicach miast Jilin (Kirin), Changshou (Czangczou) i Ssupingtieh. Sukcesy wiosennej ofensywy należy wiązać nie tyle z gwałtownym podwyższeniem wartości bojowej sił KPCh, ile z paraliżem kierownictwa wojskowego armii rządowej, zaszokowanego impetem ofensywy oraz przejęciem inicjatywy przez wroga. Zdecydowanie na niekorzyść Guomindangu (Kuomintangu) działało traktowanie Mandżurii jako zdobyczy wojennej, a więc wzrost niezadowolenia wśród tamtejszej ludności przechodzącej na stronę KPCh. Pozory demokracji, odgrywające istotną rolę w taktyce Mao, przysparzały mu zwolenników, nieświadomych prawdziwych celów partii.
Po sukcesach z pierwszej połowy 1947 roku KPCh przystąpiła do „oczyszczania" Mandżurii z wrogich armii. Rząd Chiang Kai-sheka (Czang Kai-szeka) miał do wyboru albo dozbrojenie i przegrupowanie własnych sił w Mandżurii i podjęcie próby kontrataku, albo stopniowe wycofywanie się na północ. Nadesłane posiłki nie spełniły oczekiwań, a przeprowadzona wśród tubylców rekrutacja jeszcze bardziej podsyciła nastroje antyrządowe. Na innych obszarach armia Guomindangu (Kuomintangu) starała się utrzymać inicjatywę. W październiku 1947 roku zdobyto znaczną część półwyspu Shan-dong (Szantung) z centrum w Chefu (Czefu), podczas gdy na zachodzie armia Chiang Kai-sheka (Czang Kai-szeka) wkroczyła do Yan' anu (Jenanu) — dawnej stolicy komunistycznej części Chin — co miało załamać ducha bojowego przeciwnika. Od połowy lata 1947 roku działania zbrojne z wolna koncentrowały się na południu w pobliżu rzeki Jangcy (Jangtse). Przeniesienie w ten rejon części armii z prowincji Shandong (Szantung) zmusiło Guomindang (Kuomintang) do opuszczenia niektórych zajętych uprzednio pozycji. Pod koniec 1947 roku pod kontrolą komunistów była linia kolejowa łącząca północne Chiny z Mandżurią, linie komunikacyjne na półwyspie Shandong (Szantung), a także wszystkie sieci kolejowe na północ od Mukdenu. Kolejny cios spadł na wojska Guomindangu (Kuomintangu) na przełomie lat 1947/1948, kiedy siły KPCh zdołały odciąć wszystkie jednostki rządowe w Mandżurii. Jedynym silnie bronionym ośrodkiem pozostawał Mukden, ale i jego znaczenie wskutek odcięcia wszystkich połączeń było dyskusyjne. Na początku 1948 roku komuniści zdecydowali się na przeprowadzenie generalnej ofensywy na wszystkich frontach. W połowie kwietnia odbito Yan' an (Je-nan), niszcząc tamtejsze oddziały rządowe. W centralnych Chinach wojska KPCh zdobyły Luoyang (Luojang) i Kaifeng, a na półwyspie Shandong (Szantung) miasta Wiehsien i Jinan (Tsinan). To ostatnie upadło w nocy z 23 na 24 września. W ręce przeciwnika wpadło tam pięćdziesiąt tysięcy sztuk broni. Strata Quingdao (Tsingtao) oznaczała oddanie pola komunistom na obszarze całego Shandongu (Szantungu). Również Chingchou (Czingczou) — baza zaopatrzeniowa dla Mukdenu — upadło 15 października 1948 roku. Tragiczna sytuacja Mukdenu zmusiła Chiang Kai-sheka (Czang Kai-szeka) do opuszczenia Nanjingu (Nankinu) i przyjazdu do Pekinu, aby przejąć osobiste dowództwo nad armią. Decyzja o ewakuacji Mandżurii oznaczała oddanie w ręce przeciwnika uprzemysłowionych rejonów północy, co wraz z przejęciem zasobów naturalnych pozwalało mu kontynuować wysiłek zbrojny. Zdobycie Mandżurii przez komunistów stanowiło dla nich nowy impuls. Uderzenie na Hsuczou, położone wzdłuż linii kolejowej Lunghai, gdzie Guomindang (Kuomintang) skoncentrował dwadzieścia dywizji, zakończyło się pełnym sukcesem. W noworocznym przemówieniu do narodu prezydent Republiki Chińskiej Chiang Kai-shek (Czang Kai-szek) wystosował apel do strony przeciwnej, w którym proponował rozpoczęcie negocjacji. Wyraził przy tym gotowość podania się do dymisji. Zabiegi mediacyjne rządów
Wielkiej Brytanii, Francji, ZSRR i Stanów Zjednoczonych pozostały bez odpowiedzi. 21 stycznia 1949 roku Chiang Kai-shek (Czang Kai-szek) podał się do dymisji, zachowując de facto wpływ na politykę rządu. W ciągu dwóch ostatnich tygodni stycznia wojska KPCh zdobyły Tianjin (Tientsin) i Pekin. 15 kwietnia 1949 roku wciąż jeszcze rezydujący w Nanjingu (Nankinie) Rząd Narodowy otrzymał od Mao Zedonga (Mao Tse-tunga) ofertę pokojową, której termin upływał 20 kwietnia. Propozycja równała się bezwarunkowej kapitulacji Rządu Narodowego i zdania się na łaskę zwycięzców. Prośba o przełożenie terminu ultimatum oraz sugestie dotyczące modyfikacji porozumienia dawały komunistom wolną rękę. 20 kwietnia 1949 roku o północy armia komunistyczna przekroczyła rzekę Jangcy (Jangtse). 23 kwietnia pełniący obowiązki prezydenta Republiki Chińskiej Lin Tsu-yen (Lin Tsu-jen) wraz z premierem, Radą Ministrów i członkami Rady Obrony Narodowej opuścił Nanjing (Nankin), udając się przez Szanghaj do Guangzhou (Kantonu). Dzień później armia komunistyczna wkroczyła do stolicy Chin, by następnie w zwycięskim pochodzie zająć 16 maja Hankou, 25 maja Szanghaj i 2 czerwca Quingdao (Tsingtao). Rząd Narodowy wraz z Chiang Kai-shekiem (Czang Kai-szekiem) znalazł schronienie na Tajwanie, który po pięćdziesięcioletnim panowaniu japońskim powrócił pod jurysdykcje chińską. Choć resztki oporu tliły się jeszcze na południu, komuniści do końca 1949 roku zdołali rozbić pojedyncze grupy wojsk Guomin-dangu (Kuomintangu) bądź wypchnąć je do Indochin. Zajęcie wyspy Hainan przypieczętowało zwycięstwo wojsk KPCh. l października 1949 roku na placu Niebiańskiego Spokoju (Tiananmen) Mao Zedong (Mao Tse-tung) proklamował utworzenie Chińskiej Republiki Ludowej. ; . Rozdział 22 MICHAŁ LEŚNIEWSKI WOJNA O NIEPODLEGŁOŚĆ INDONEZJI 1945-1950 Pierwsi kupcy holenderscy dotarli do wysp Indonezji w 1596 roku. Tak jak innych Europejczyków, przygnała ich tu sława wysp korzennych. Przez następne dwieście lat Indonezja będzie dla Holendrów przede wszystkim obszarem ekspansji handlowej. Praktycznie do XIX wieku bezpośrednia władza Holendrów ograniczała się do Jawy i Moluków. Na pozostałych terenach zachowywali oni dominującą pozycję dzięki układom handlowym z miejscowymi władcami. XIX wiek przyniósł ze sobą wzmożoną ekspansję terytorialną. W latach 1825— 1830 Holendrzy opanowali całą Jawę, do 1903 roku podporządkowali sobie Sumatrę, a w latach 1846—1848 Bali. Ostatnich podbojów dokonywali już w XX wieku. Do 1905 roku opanowali Borneo, a do 1907 Lombok. Ostatecznie podbój Indonezji Holendrzy zakończyli w 1911 roku.
Głównym celem Holendrów była maksymalna ekonomiczna eksploatacja kraju jak najmniejszym kosztem własnym. Na początku lat trzydziestych XIX wieku gubernator Johannes van den Bosch zaczął wprowadzać system przymusowych upraw, który istniał do 1870 roku. Doszło wtedy do liberalizacji polityki i dopuszczenia w większym stopniu na indonezyjski rynek prywatnych kapitałów. Większe zmiany nastąpiły jednak dopiero w 1901 roku — po zainicjowaniu „etycznej polityki". Polegała ona na gospodarczym aktywizowaniu ludności indonezyjskiej, zwiększaniu inwestycji na tym terenie (drogi i łączność), kształceniu miejscowych kadr specjalistów w dziedzinie gospodarki i administracji. Holendrów w dalszym ciągu interesowały jednak przede wszystkim surowce. Dużo inwestowano w kopalnictwo i rozwój plantacji, zaniedbywano natomiast przemysł przetwórczy. Pojawiły się jednak znaczące zmiany. Władze holenderskie doszły do wniosku, że utworzenie miejscowej reprezentacji silniej zwiąże rodzące się indonezyjskie elity polityczne z administracją kolonialną. Zaczęto więc tworzyć złożone z Indonezyjczyków różnego rodzaju rady doradcze. Początkowo powstawały one na szczeblu lokalnym (wioski, miasta, prowincje). W 1916 roku utworzono takie 263 ciało — Yolksraad — na szczeblu centralnym. Jego kompetencje były jednak niewielkie. Nawet po reformie z 1925 roku, kiedy rozszerzono jego uprawnienia ustawodawcze, nadając mu prawo do decydowania o kwestiach budżetowych i do kontroli kwestii legislacyjnych, jego władze ograniczało pozostawienie gubernatorowi prawa do ostatecznej decyzji w tych kwestiach. Aż do podboju japońskiego w 1942 roku znaczna część członków Yolksraadu była mianowana (w 1942 roku — dwudziestu dwóch na sześćdziesięciu). Także reprezentatywność tego ciała stała pod znakiem zapytania. Dopiero po 1931 roku przedstawiciele ludności indonezyjskiej uzyskali taką samą liczbę mandatów jak Holendrzy i Chińczycy. Należy jednak podkreślić, że istnienie Yolksraadu przełamywało antagonizmy wśród mieszkańców archipelagu i prowadził do rozwoju świadomości wspólnoty interesów. Działania holenderskie przyczyniały się do wzrostu poczucia jedności i zmniejszenia tradycyjnego antagonizmu między Jawajczykami i innymi mieszkańcami archipelagu. Wprowadzenie na wszystkich wyspach języka malaj-skiego jako urzędowego wzmocniło tendencje unifikacyjne. Wspólny język łączył ludzi z różnych, często zantagonizowanych społeczności. Wprowadzenie jednolitego systemu prawnego także pogłębiało te tendencje. Dotychczasowe bariery były przełamywane również dzięki popieranym przez Holendrów migracjom. W budowaniu świadomości wspólnoty istotną rolę odgrywały także inne czynniki. Szczególna była tutaj rola islamu. Był on dla wielu symbolem oporu wobec kolonizatorów. Tan Malaka, indonezyjski delegat na IV Kongres Kominternu, powiedział w 1922 roku: „Panislamizm jest formą narodowej walki o wyzwolenie [...]"•
Obok islamu duże znaczenie miał kontakt z europejską myślą polityczną. Zapoznawano się z ideami narodowymi, których elementy były przenoszone na grunt indonezyjski. Dużym powodzeniem cieszyły się w Indonezji idee socjalistyczne, w tym marksistowskie. Do indonezyjskich intelektualistów przemawiały przede wszystkim zawarte w nich akcenty antyimperialistyczne. Dla wielu z nich kapitalizm był synonimem kolonializmu: częścią systemu kolonialnego i elementem obcej dominacji. Pierwsze organizacje polityczne ludności indonezyjskiej powstały jeszcze przed I wojną światową. Były to Boudi Outomo (1908) i Sarekat Islam (1912). Zwłaszcza ta ostatnia, której przewodził Tjokro Aminoto, stała się symbolem jedności religijnej w obliczu obcej dominacji. W tym okresie wyzwoleńczy charakter tych organizacji nie był jeszcze wykrystalizowany. Dopiero w czasie I wojny światowej Sarekat Islam określiła się jako partia wyzwoleńcza. Początkowo domagała się indonezjacji administracji i prowadzenia polityki uwzględniającej miejscowe interesy. W 1920 roku Sarekat Islam liczyła około dwóch milionów członków. Postulaty zwiększenia udziału w sprawowaniu władzy pojawiły się również wśród członków Yolksraadu, którzy od 1918 roku domagali się demokratycznych reform. Walka o niepodległość przybierała także gwałtowne formy. 12 listopada 1926 roku wybuchło na Jawie powstanie. Rozpoczęło się od ataku oddziałów komunistycznych na więzienie w Batawii (Dżakarcie). Od samego początku było ono jednak skazane na niepowodzenie. Brakowało mu sprężystego dowództwa, nie uzyskało też szerszego poparcia ludności. Holendrzy zareagowali ostro: trzynaście tysięcy ludzi /ostało uwięzionych, a ponad ośmiuset zesłano do obozów na w Nowej Gwinei. Zdelegalizowano Komunistyczną Partię Indonezji (utworzoną w 1920 roku), która zeszła do podziemia, natomiast Sarekat Islam sama się rozwiązała. Nie powstrzymało to rozwoju ruchu wyzwoleńczego. Już w 1927 roku powstała Indonezyjska Partia Narodowa (PNI), na której czele stanął Ahmed Sukar-no. PNI szybko rosła w siłę. Udało jej się zjednoczyć wszystkie siły narodowowyzwoleńcze, które utworzyły Unię Stowarzyszeń Politycznych Ludu Indonezji. Holendrzy, zaalarmowani zasięgiem ruchu i jego agresywnymi wystąpieniami politycznymi, w 1929 roku aresztowali Sukarno, a PNI została rozwiązana. Wkrótce potem Mohammed Hatta i Soetan Sjahrir utworzyli Kulturalny Związek Indonezji, którego skrót był taki sam jak Partii Narodowej — PNI. Po wyjściu z więzienia w 1931 roku Sukarno utworzył wraz z Hattą i Sjahri-rem Partię Indonezji (Pratindo), której podstawą ideologiczną stał się marhae-nizm — indonezyjska ideologia wiążąca idee narodowowyzwoleńcze z islamem i postulatami reform społecznych nawiązujących do socjalizmu. W 1934 roku Holendrzy skazali Hattę na banicję, a Sukarno zesłali na Flores. Mimo to walka o niezależność nie ustała. W 1936 roku indonezyjscy posłowie w Yolksraadzie zaproponowali
przyznanie Indonezji w ciągu dziesięciu lat pełnego samorządu w unii z Holandią. Haga odrzuciła jednak tę propozycję. W maju 1939 roku powstała Federacja Indonezyjskich Partii Politycznych. Wysunęła ona hasła zdobycia pełnej niepodległości i przeprowadzenia reform społecznych w duchu socjalizmu. Stawiała jednak na legalne formy działania. Tuż przed wybuchem II wojny światowej na Konferencji Ludu Indonezji uznano czerwono-białą flagę za narodową, a pieśń Indonesia Rają (Wielka Indonezja) za hymn narodowy. W lutym 1940 roku Yolksraad zaproponował, by rząd był przed nim odpowiedzialny, i postulował zweryfikowanie (czyli zmniejszenie) prerogatyw generalnego gubernatora. Haga ciągle była nieustępliwa, co pogłębiło tylko wrogość Indonezyjczyków wobec metropolii. Sytuacja skomplikowała się 10 maja 1940 roku, kiedy Holandię zajęły wojska III Rzeszy. Indonezyjska opozycja wyrażała satysfakcję z porażek Holandii. Jeden z nacjonalistycznych przywódców Sjahrir pisał: „Upadek Holandii wzbudził cichą satysfakcję [...] Dla przeciętnego Indonezyjczyka wojna nie była światowym konfliktem, ale walką, w której holenderscy kolonialiści zostaną ukarani przez opatrzność za całe zło, arogancję i ucisk, które przynieśli Indonezji [...]"• Nowym zagrożeniem stała się Japonia. Jeszcze przed wojną Holendrzy obawiali się japońskiej ekspansji ekonomicznej, teraz jednak Japonia zaczęła wywierać naciski polityczne. Już 18 maja 1940 roku Tokio zażądało zwiększenia dostaw surowców strategicznych (przede wszystkim ropy naftowej). Holendrzy częściowo uwzględnili te żądania. Kiedy jednak we wrześniu tego roku Japończycy zażądali udostępnienia im portów i lotnisk, a także dalszych koncesji ekonomicznych, Holandia powiedziała: nie. Niemal natychmiast po ataku na Pearl Harbor Japończycy uderzyli na Holenderskie Indie Wschodnie. Miały one w ocenie japońskich planistów olbrzymie znaczenie jako źródło surowców strategicznych. 22 grudnia 1941 roku Japończycy wylądowali na brytyjskiej części Borneo. Po zdobyciu przez nich 15 lutego 1942 roku Singapuru los Indonezji został przesądzony. 9 marca głównodowodzący wojsk holenderskich podpisał akt kapitulacji. Ludność indonezyjska często witała oddziały japońskie jak wyzwolicieli. Hasło „Azja dla Azjatów" budziło żywy oddźwięk. Japończycy starali się wykorzystywać to poparcie. Zaraz po opanowaniu archipelagu władze japońskie zwolniły z więzień i odwołały z wygnania przywódców ruchu narodowowyzwoleńczego z Sukarno na czele. Jednocześnie jednak prowadzono rabunkową politykę gospodarczą, całkowicie podporządkowaną interesom Japonii. Budziło to powszechne niezadowolenie, mimo to Sukarno i Hatta uważali, że współpraca z Tokio stwarza największe nadzieje na niepodległość.
Początkowo Japonia nie zamierzała tworzyć indonezyjskich organów władzy. Zmieniła tę politykę w 1943 roku. 9 marca zgodzono się na utworzenie indonezyjskiej organizacji politycznej Centrum Duchowej Siły Narodu (Putera). We wrześniu tego roku utworzono Centralną Radę Doradczą, na której czele stanął Sukarno. Japończycy zgodzili się również na utworzenie Ochotniczej Armii Obrońców Ojczyzny (PETA), która w 1945 roku liczyła sto dwadzieścia tysięcy ludzi. Ta paramilitarna organizacja stała się podstawą przyszłej armii niepodległej Republiki Indonezji. W 1944 roku dalsze niepowodzenia wojenne skłoniły Japonię do kolejnych ustępstw. 7 września obiecano szybkie ogłoszenie niepodległości Indonezji. Miesiąc później zezwolono na używanie symbolów niepodległej Indonezji: flagi i hymnu. Na wyższe stanowiska w administracji zaczęto powoływać Indonezyjczyków. Ostatecznie w sierpniu 1945 roku, w obliczu klęski, Japończycy zdecydowali się przyznać Indonezji niepodległość. Początkowo datę jej ogłoszenia wyznaczono na 24 sierpnia. Jednak 17 tego miesiąca, w dniu bezwarunkowej kapitulacji Japonii, indonezyjscy przywódcy sami ogłosili niepodległość swego kraju. Holandia nie uznała deklaracji niepodległości i postanowiła przywrócić swoją władzę. Dla odbudowy powojennej gospodarki potrzebne jej były indonezyjskie surowce. Holendrzy byli przekonani, że ruch narodowowyzwoleńczy ma niewielkie społeczne poparcie, a jego przywódcy nie będą w stanie stworzyć sprawnej administracji i rządu. Liczono też na poparcie USA i Wielkiej Brytanii, której oddziały 16 września 1945 roku zaczęły lądować w Indonezji. W ciągu miesiąca, który upłynął od ogłoszenia niepodległości do lądowania wojsk brytyjskich, armia indonezyjska opanowała całą Jawę. W tym okresie zdołano sformować rząd oraz uchwalić konstytucję Republiki Indonezji. Stworzono zalążki administracji prowincjonalnej. W ten sposób władze republiki chciały postawić Holendrów wobec faktów dokonanych. Nowym władzom nie udało się jednak uzyskać międzynarodowego uznania. Wojska brytyjskie na zajmowanych terenach (Dżakarta, Bogora, Bandung i inne) przywracały panowanie Holandii. Na Jawę zaczęły również napływać pierwsze jednostki holenderskie. Dochodziło do starć między Brytyjczykami i oddziałami indonezyjskimi. Największe miało miejsce w listopadzie 1945 roku w Surabaya, gdzie kilka tysięcy indonezyjskich żołnierzy przez dziesięć dni odpierało ataki półtorej dywizji brytyjsko-in-dyjskiej. Starcie to przekonało Brytyjczyków, że najlepszą drogą rozwiązania problemu będą negocjacje. Zaczęli naciskać na Holendrów, by zgodzili się na rozmowy. Haga początkowo była przeciwna. Oddziały holenderskie zajęły Borneo, Moluki i Celebes. Okazało się jednak, że są zbyt słabe, by pokonać armię republikańską. W tej sytuacji gubernator generalny H. J. van Mook przystąpił do negocjacji z rządem republikańskim. 6 grudnia 1945 roku opublikowano dziewięciopunktowe memorandum. Przewidywano w nim utworzenie indonezyjskiego rządu, w którym większość ministerstw zostałaby obsadzona przez Indonezyjczyków. Na jego czele miał jednak stać gubernator.
Indonezja miała uzyskać szeroką autonomię, ani słowem jednak nie wspomniano o istnieniu republiki. Pod naciskiem Londynu i z obawy przed interwencją ONZ Haga zgodziła się na dalsze ustępstwa. W trakcie rozmów, które rozpoczęły się 10 lutego 1946 roku, van Mook stwierdził, że uznanie niepodległości republiki jest niemożliwe. Zaproponował utworzenie federacji, w której skład wchodziłyby terytoria archipelagu i Holandia. Premier Sjahrir nie zgodził się na takie rozwiązanie, proponując uznanie przez Holandię władzy republiki nad Jawą, Sumatrą i Madurą. W zamian weszłaby ona wraz z Holandią i innymi jej koloniami w skład projektowanej Unii Holenderskiej. Van Mook był skłonny zaakceptować tę propozycję jako podstawę do negocjacji, ale przeciwna temu była holenderska opinia publiczna. Van Mook był jednak zdecydowany doprowadzić do porozumienia przed wycofaniem się wojsk brytyjskich, co planowano na listopad tego roku. Chcąc uzyskać dla Holandii lepsze warunki i postawić republikę przed faktami dokonanymi, pracował nad utworzeniem państw w pozostałej części archipelagu. Podczas konferencji w Malino w lipcu 1946 roku udało mu się doprowadzić do powstania dwóch państw: Wschodniej Indonezji (Bali, Ambon, Celebes, Bańka, Billiton) oraz Borneo. 267 C\ U 'S •o u 1 "o a « Y S To ułatwiło negocjacje z Sjahrirem, które zakończyły się zawarciem 16 listopada porozumienia w Linggadjati. Na jego mocy miano utworzyć Stany Zjednoczone Indonezji, w których skład miały wejść: Republika Indonezji (Jawa, Sumatra, Madura), Borneo i Wschodnia Indonezja. Następnie miały one wejść w skład Unii Holendersko-Indonezyjskiej, która powstałaby najpóźniej do l stycznia 1949 roku. Holendrzy zobowiązywali się do wycofania wojsk z terytoriów republiki, ale Europejczycy mieli odzyskać swoje majątki.
Porozumienie zostało powitane w Indonezji z zadowoleniem, choć pewne wątpliwości budził zwrot majątków Europejczykom. W Holandii wywołało natomiast oburzenie. Opozycja okrzyknęła je aktem zdrady narodowej, a i w rządzącej, socjalistyczno-katolickiej koalicji budziło mieszane uczucia. Konserwatywny Komitet Obrony Królestwa domagał się zniszczenia Republiki Indonezji. To wzbudziło nieufność Indonezyjczyków co do intencji Hagi. W efekcie sytuacja się zaogniła. 27 maja 1947 roku van Mook wystosował do Sjahrira utrzymane w tonie ulty-matywnym memorandum, w którym domagał się utworzenia rządu tymczasowego na całym obszarze Indonezji, co faktycznie oznaczało likwidację odrębności republiki. Sjahrir próbował grać na zwłokę, licząc na poparcie USA. Waszyngtonowi w tym czasie zbytnio jednak zależało na utrzymaniu z Holandią jak najlepszych stosunków, dlatego nie zdecydował się na poparcie republiki. Sjahrir ustąpił. Jego następcą został Amir Sjarifuddin, który odmówił jakichkolwiek ustępstw, dopóki Holandia nie uzna republiki. Holendrzy zdecydowali się na konfrontację. 21 lipca ich oddziały rozpoczęły ofensywę. W ciągu dwóch tygodni opanowały główne porty i miasta we wschodniej i zachodniej części Jawy, a także region Palembangu na Sumatrze. Mimo protestów ONZ i ogłoszenia 3 sierpnia zawieszenia broni operacja zakończyła się dopiero 29 sierpnia. W jej wyniku terytorium republiki zostało zredukowane do około jednej trzeciej Jawy, połowy Madury i dwóch trzecich Sumatry. Obszary te należały do najuboższych i były mocno przeludnione. Mimo militarnej porażki republika odniosła duży sukces dyplomatyczny. Na obrady Rady Bezpieczeństwa został zaproszony Sjahrir jako oficjalny przedstawiciel republiki. Oznaczało to uznanie jej za stronę w konflikcie międzynarodowym, co było pierwszym krokiem do uznania jej za suwerenne państwo. Tak więc przeprowadzona przez Holendrów tak zwana akcja policyjna nie rozwiązała żadnego z istniejących problemów. Operacja holenderska wywołała wzburzenie międzynarodowej opinii publicznej . 30 lipca Indie i Australia zwróciły się do Rady Bezpieczeństwa o interwencję w sprawie Indonezji. Z inicjatywy USA stworzono trójosobowy Komitet Dobrej Woli (po jednym reprezentancie ze Stanów Zjednoczonych, Australii i Belgii), który przybył do Indonezji 27 października. Udało mu się 8 grudnia 1947 roku doprowadzić do dwustronnych rozmów na pokładzie amerykańskiego krążownika USS „Renville". Holendrzy uważali, że mogą rozmawiać z pozycji siły. 2 stycznią 1948 roku przedstawili dwanaście warunków zawarcia porozumienia, które praktycznie oddawały Hadze całkowitą kontrole nad Indonezją. Ani słowem nie wspominano o istnieniu republiki, a Holandia groziła wznowieniem działań, jeżeli jej propozycje nie zostaną zaakceptowane. Sprzeciwił się temu Komitet Dobrej Woli, który dołączył kolejne sześć punktów, w których pojawiło się pojecie republiki jako samodzielnego państwa. Rząd federalny miał przejąć od Holandii wszelkie prawa na obszarze Indonezji. Przewidywano też przeprowadzenie plebiscytów na okupowanych przez Holendrów częściach Jawy, Madury i Sumatry dotyczące ich przynależności do republiki.
Mimo iż układ był mniej korzystny, rząd Amira Sjarifuddina podpisał go, co zresztą spowodowało jego upadek. Na czele nowego rządu stanął Mohammed Hatta, który ponownie skierował politykę na tory proamerykańskie. Tymczasem celem polityki holenderskiej było ukształtowanie przyszłej federacji zgodnie z życzeniami Hagi. Służyć temu miało miedzy innymi maksymalne polityczne rozdrobnienie, tak by żadna z części składowych przyszłych Stanów Zjednoczonych Indonezji nie mogła zdobyć przewagi na terenie archipelagu. 29 grudnia 1947 roku utworzono nowe państwo — Wschodnią Sumatrę, a niedługo później państwa na terenie Madury i zachodniej Jawy. Ostatecznie w 1948 roku na obszarze Indonezji istniało łącznie z republiką siedem państw i dziewięć regionów autonomicznych zarządzanych bezpośrednio z Batawii. Zawarcie porozumienia nie zmniejszyło napięcia w stosunkach Republiki Indonezji z Holandią. Ta pierwsza oskarżała Hagę o łamanie porozumienia — przede wszystkim przez wprowadzenie blokady ekonomicznej. Wywołało to reakcję USA i Australii, które przygotowały plan Critchleya-Dubois'go, przewidujący natychmiastowe zwołanie Konstytuanty, która powołałaby rząd federalny i wytyczyła granice między poszczególnymi państwami indonezyjskimi. Holenderski wysoki komisarz miał mieć jedynie ograniczone prawo weta i wprowadzania stanu wyjątkowego. Holandia odrzuciła ten plan. Wywołało to niepokoje w Republice Indonezji. Na fali krytyki wobec polityki Hatty organizacje lewicowe z Mussą i Sjarifuddinem na czele utworzyły Front Ludowy, który wypowiedział rządowi posłuszeństwo. We wrześniu 1948 roku doszło do starć zbrojnych, najcięższych w Madiunie, gdzie zginęło około dziesięciu tysięcy ludzi (w tym Mussa i Sjarifuddin). Władzom republiki stłumienie tego ruchu zajęło dwa miesiące (listopad 1948 roku). Holendrzy nie interweniowali, mieli bowiem nadzieję, że niepokoje doprowadzą republikę do kompletnego chaosu. Mimo osłabienia państwa i rozprzężenia w armii wydarzenia te miały także pozytywne skutki. Postawa rządu republiki przekonała Waszyngton, iż dekoloni-zacja nie grozi przejęciem władzy w Indonezji przez komunistów. Od tej pory zaczął on energiczniej popierać rząd republiki. Holendrzy po dotychczasowych sukcesach nie byli jednak skłonni do żadnych ustępstw, nawet pod naciskiem USA. Podczas konferencji w Bandungu w maju 1948 roku część przywódców indonezyjskich zgodziła się na sformowanie przez Holendrów rządu tymczasowego na obszarze całej Indonezji. W październiku na mocy tych uprawnień parlament holenderski utworzył indonezyjski rząd tymczasowy. W listopadzie rozpoczęto negocjacje z republiką. Hatta, zdając sobie sprawę z trudnej sytuacji, skłonny był do ustępstw. Zgodził się uznać państwa utworzone przez Holendrów, a także zwierzchnictwo Hagi w okresie przejściowym. Zgadzał się także na pozostawienie w gestii Holandii polityki zagranicznej. Pomimo nacisków delegata holenderskiego D. Stikkera nie zgodził się na uznanie prawa wysokiego komisarza do używania wojsk holenderskich w razie wewnętrznych niepokojów. Dla Holendrów dążących do całkowitego podporządkowania sobie republiki był to wygodny pretekst. Wystosowano ultimatum, domagając się zaakceptowania władzy rządu tymczasowego. Dekret został opublikowany dopiero 18 grudnia, a już następnego dnia, nim władze republiki zdążyły odpowiedzieć, Holendrzy
rozpoczęli działania zbrojne. 19 grudnia o piątej trzydzieści rano stolica republiki Jogyakarta została zbombardowana, a następnie wylądowali tam holenderscy spadochroniarze. Operacja była przeprowadzona tak sprawnie, że zdołali pochwycić Sukarno, Hattę i Sjahrira, których natychmiast deportowano. Po pierwszym zaskoczeniu wśród ludności cywilnej rozwinął się ruch biernego oporu. Armia republiki przeszła do działań partyzanckich. Do końca stycznia 1949 roku liczące sto czterdzieści pięć tysięcy żołnierzy oddziały holenderskie znalazły się w defensywie, kontrolując jedynie miasta. W okręgach wiejskich przetrwała administracja republikańska. Zaprotestowały również państwa utworzone na terenie Indonezji. Do dymisji podały się rządy Wschodniej Jawy i Zachodniej Sumatry. „Akcja policyjna" wzbudziła oburzenie światowej opinii publicznej. W całej Azji odezwały się głosy solidarności z Republiką Indonezji. Cejlon, Indie i Pakistan zamknęły swoje lotniska dla holenderskich samolotów. Podczas konferencji w New Delhi 22 stycznia 1949 roku państwa wschodniej Azji i Pacyfiku potępiły akcję Holandii i zażądały interwencji Rady Bezpieczeństwa. Złamanie po raz drugi porozumienia wywołało też niezadowolenie w USA i Wielkiej Brytanii. Mimo że Waszyngton uważał Holandię za ważne ogniwo systemu bezpieczeństwa w Europie, to jednak w jego oczach Haga przebrała miarę. Zresztą energiczne rozprawienie się Sukarno i Hatty z lewicową opozycją przekonało Amerykanów, że niepodległa Indonezja nie będzie zagrożeniem dla polityki USA. Amerykański delegat w Radzie Bezpieczeństwa Philip Jessup oskarżył Holandię o łamanie zasad Karty Narodów Zjednoczonych. Haga próbowała jeszcze wygrać na czasie, rozpoczynając negocjacje z przedstawicielami pozostałych państw indonezyjskich, by jak najszybciej utworzyć rząd federalny i przekazać mu władzę. Ci jednak zgodzili się przystąpić do rozmów jedynie pod warunkiem, że wezmą w nich udział przedstawiciele Republiki Indonezji, a jej rząd wróci do Jogyakarty. 271 Wobec rosnących nacisków USA, a także niepokojów w samej Indonezji Holandia zgodziła się zwolnić przywódców republiki w zamian za wstrzymanie działań partyzanckich. 7 maja zostało zawarte porozumienie, na mocy którego reaktywowano Republikę Indonezji. Jednocześnie Sukarno uznawał utworzone dotychczas przez Holendrów państwa na terenie Indonezji. 23 sierpnia 1949 roku rozpoczęła się w Hadze konferencja okrągłego stołu. Po długich rozmowach 2 listopada zawarto porozumienie końcowe. Na jego mocy zostały utworzone Stany Zjednoczone Indonezji, składające się z szesnastu państw. Weszły one następnie w skład Unii Holendersko-Indonezyjskiej, w której gestii leżała polityka zagraniczna, obronność, gospodarka, finanse i kultura. Wojska holenderskie miały zostać wycofane z Indonezji po przekazaniu jej pełnych praw suwerennych, co nastąpiło 27 grudnia 1949 roku.
Federalna struktura, w której utworzenie Holendrzy włożyli tyle wysiłku, rozsypała się w ciągu kilku miesięcy. W 1950 roku poszczególne państwa indonezyjskie podejmowały decyzje o połączeniu się ze „starą" republiką. W maju 1950 roku rząd republiki rozwiązał się. 17 sierpnia ogłoszono powstanie zjednoczonego państwa pod nazwą Republika Indonezji, która we wrześniu została przyjęta do ONZ. Wszystko odbywało się w zgodzie z prawem i Holandia była całkowicie bezradna. Jedynie na wyspach Ambon i Seram występowały silniejsze tendencje proholenderskie (ta pierwsza była jednym z głównych regionów rekrutacji żołnierzy do armii kolonialnej). W 1953 roku po odkryciu przez władze w Dżakarcie, że członkowie holenderskiej misji wojskowej wspierają separatystów, Haga została zmuszona do jej odwołania. Nie rozwiązany konflikt o Irian Zachodni (zachodnią część Nowej Gwinei) spowodował dalsze zaostrzenie stosunków indonezyjsko-holenderskich, co zaowocowało 10 sierpnia 1954 roku wystąpieniem Indonezji z Unii. Ostatnie więzi kolonialne zostały zlikwidowane. Pozostała jednak sprawa Irianu. Zachodnia część Nowej Gwinei wchodziła w skład Holenderskich Indii Wschodnich. Jednak po konferencji okrągłego stołu terytorium to pozostało poza obszarem Stanów Zjednoczonych Indonezji. Zarówno Holandii, jak i Indonezji zależało na tym obszarze — przede wszystkim ze względów ekonomicznych. Odkryto tam bowiem bogate złoża ropy naftowej. Obie strony, uzasadniając swe prawa, posługiwały się oczywiście zupełnie innymi argumentami. Indonezja zwracała uwagę, że dopóki Irian Zachodni pozostaje pod władzą Holandii, proces dekolonizacji nie jest zakończony. Holandia podkreślała natomiast odrębność etniczną ludności Nowej Gwinei (Papuasi) i wskazywała na zagrożenie wynikające z możliwości masowego napływu Indonezyjczyków, mogące doprowadzić do eksterminacji Papuasów. Po wystąpieniu z Unii rząd indonezyjski kilkakrotnie podnosił sprawę Irianu na forum ONZ. Haga odrzucała jednak wszelkie pretensje jako nieuzasadnione. Zresztą Zgromadzenie Ogólne ONZ było w tej kwestii mocno podzielone. W 1957 roku podczas głosowania nad rezolucją obligującą Holandię i Indonezję do rozpoczęcia negocjacji nie zdołano osiągnąć wymaganej większości dwóch trzecich głosów. W tej sytuacji i wobec radykalizacji nastrojów w samej Indonezji jej rząd podjął bardziej zdecydowane kroki. W sierpniu 1960 roku Indonezja zerwała z Holandią stosunki dyplomatyczne. Doszło też do zbliżenia z ZSRR, który poparł żądania Dżakarty. Od stycznia 1961 roku do Indonezji zaczęły napływać dostawy radzieckiego sprzętu wojskowego. Wzmocniona militarnie i politycznie Indonezja w grudniu 1961 roku ogłosiła gotowość zbrojnej walki o wyzwolenie Irianu Zachodniego. W odpowiedzi Holandia podniosła kwestię prawa ludności Irianu do samookre-ślenia. Zdając sobie sprawę z rzeczywistych intencji Hagi, pragnącej utrzymać swoje wpływy w tym regionie, należy podkreślić, iż miała ona sporo racji. Poza kolonialną przeszłością trudno byłoby znaleźć elementy łączące Nową Gwineę z Indonezją. Tamtejsza ludność etnicznie, religijnie (animiści) oraz językowo była obca Indonezyjczykom. Do holenderskiego podboju nie
wchodziła nigdy w skład jakiegokolwiek z państw Indonezji. Tak więc obiektywnie rzecz biorąc, miała prawo do samostanowienia. Stosunek ONZ do tej sprawy uległ jednak wówczas zmianie. Do tej organizacji przyjęto dużą liczbę państw postkolonialnych, zwłaszcza afrykańskich (od 1960 roku), które zdobyły przewagę w Zgromadzeniu Ogólnym. Ze zrozumiałych względów ich postawa była zdecydowanie anty europejska. Dlatego decyzje tego gremium często nie były podejmowane na podstawie obiektywnych faktów. Kiedy stronami konfliktu był kraj europejski i postkolonialny, ten drugi zawsze był w korzystniejszej sytuacji. Nie inaczej stało się w kwestii Irianu. W 1962 roku pod patronatem ONZ wznowiono negocjacje dotyczące przyszłości Irianu. ONZ wyraźnie popierała Indonezję. Holendrzy byli skłonni do ustępstw, ale domagali się gwarancji dla tubylców. Ostatecznie podstawą zawartego 15 sierpnia 1962 roku porozumienia był plan przygotowany przez rozjemcę z ramienia ONZ Ellswortha Bunkera (tak zwany plan Bunkera). Według założeń tego planu w trakcie dziesięciomiesięcznego okresu przejściowego Irian miał przejść pod administrację ONZ. Ostatecznie w 1963 roku wszedł w skład Indonezji. W ten sposób ONZ podjęła decyzję, łamiąc zasady Karty Atlantyckiej i Karty Narodów Zjednoczonych. Rozdział 23; PIOTR OSTASZEWSKI WOJNA KOREAŃSKA 1950-1953 Po kapitulacji Japonii Związek Radziecki zajął uprzemysłowione terytoria mandżurskie, co było dla niego częściową rekompensatą poniesionych w czasie wojny kosztów. Traktując Mandżurie jako trofeum wojenne, Stalin spieszył się z eksploatacją i wywozem tamtejszych zasobów przemysłowych, zanim na powrót staną się własnością państwa chińskiego. Coraz większe zainteresowanie Kremla budziła Japonia, do której droga wiodła przez Półwysep Koreański. Kiedy wojska amerykańskie lądowały na Okina-wie, Armia Czerwona zajmowała północną część Korei. Roztaczając opiekę nad tamtejszym ruchem komunistycznym, dzięki któremu spodziewano się szybko opanować półwysep, Rosjanie praktycznie byli o krok od zdobycia przyczółka wiodącego wprost ku japońskim wyspom. Przyjęcie przez Związek Radziecki i Stany Zjednoczone trzydziestego ósmego równoleżnika za linię oddzielającą obie strefy okupacyjne na Półwyspie Koreańskim miało charakter tymczasowy. Stanom Zjednoczonym nie zależało na całkowitym zniszczeniu Japonii. Należało również uważać, aby władzy w tym kraju nie przejęli komuniści. Korea miała być buforem chroniącym Japonię przed bezpośrednim wpływem komunizmu. Poszukiwano rozwiązania, które nie wymagałoby bezpośredniego zaangażowania Stanów Zjednoczonych, a jednocześnie zabezpieczałoby ich interesy w Azji Północno-Wschodniej. W latach 1946— 1949 południowa część Korei przechodziła głębokie wstrząsy społeczno-polityczne. Związane one były z rywalizacją ugrupowań lewicowych i prawicowych, popieranych odpowiednio przez ZSRR i USA.
W 1947 roku Stany Zjednoczone podjęły decyzję o wycofaniu się z półwyspu. Zgodnie z założeniem doktryny powstrzymywania po ewakuacji amerykańskich sił zbrojnych z Korei gwarantem niedopuszczenia do zwycięstwa w tym kraju komunizmu miały być silne prawicowe rządy Li Syngmana (Syngmana Rhee). Organizacja Narodów Zjednoczonych na podstawie uchwały z 14 listopada 1947 roku przejęła tymczasową kontrolę nad Półwyspem Koreańskim. Jego zjednoczenie miało być poprzedzone wyznaczonymi na marzec 1948 roku ogólnokrajowymi demokratycznymi wyborami, przeprowadzonymi pod nadzorem ONZ. Międzynarodowej komisji Organizacji Narodów Zjednoczonych, która przybyła do Korei, nie zezwolono na wjazd do radzieckiej strefy okupacyjnej. Moskwa odmawiała uznania ordynacji wyborczej na południu, a dzięki atutowi, którym był Kim Ilsong (Kim Ir Sen), miała nadzieję na unifikację narzuconą przez Phenian (Fenian). 10 maja 1948 roku w części południowej przeprowadzono wybory, w których wyniku wyłoniono parlament oraz legalny rząd z prezydentem Li Syngmanem (Syngmanem Rhee) na czele, pretendujący do reprezentowania całego narodu koreańskiego. Sto wakujących miejsc zastrzeżono dla delegatów z północy. Uważając ten gest za podważenie legalności własnych rządów (faktycznie od 1945 roku), Kim Ilsong (Kim Ir Sen), popierany przez Związek Radziecki, we wrześniu 1948 roku proklamował utworzenie Koreańskiej Republiki LudowoDemokratycznej (KRL-D) ze stolicą w Phenianie (Fenianie). Podział kraju pozornie dawał supermocarstwom poczucie zabezpieczenia własnych interesów. Utworzenie będącej pod wpływami Moskwy KRL-D było równoważone przez istnienie Republiki Korei na południu — dowodu skuteczności doktryny powstrzymywania. Do końca czerwca 1949 roku obecność Stanów Zjednoczonych w Korei Południowej symbolizowało kilkuset doradców wojskowych. Dwudziestomiliono-we państwo, nie posiadające broni pancernej ani ciężkiej artylerii, nie było w stanie samodzielnie bronić swej niepodległości. Na terenie KRL-D skoncentrowany był prawie cały przemysł ciężki, który — subsydiowany przez ZSSR i nastawiony na produkcję wojenną — sprawiał, że Korea Północna stała się lokalnym mocarstwem. Na korzyść Phenianu (Fenianu) przemawiało zwycięstwo komunistycznej rewolucji w Chinach w 1949 roku, dzięki czemu KRL-D uzyskiwała połączenie z dwoma największymi krajami komunistycznymi. Ponadto amerykański sekretarz stanu Dean Acheson w przemówieniu wygłoszonym w styczniu 1950 roku ograniczył azjatycką strefę bezpieczeństwa USA do wysp na Pacyfiku (Japonii, Riukiu i Filipin), wyznaczając tym samym Korei pozycję peryferyjną. Na początku 1950 roku przedstawiciele Związku Radzieckiego, Chińskiej Republiki Ludowej i Korei Północnej na spotkaniu w Pekinie omawiali plany uderzenia na Republikę Korei. Autorem projektu zjednoczenia Korei na drodze zbrojnej był Kim Ilsong (Kim Ir Sen), który już w 1949 roku zachęcał Moskwę do poparcia otwartej agresji w Korei, gdyż inspirowane przez KRL-D działania partyzanckie po drugiej stronie koreańskiej granicy nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Uważał on, że amerykański patronat nad Japonią oznacza wzrost
wpływów USA w Korei Południowej, która może stać się narzędziem Tokio w odbudowie planów imperialnych. Ponadto bezpośrednie sąsiedztwo z krajem cieszącym się 275 poparciem Stanów Zjednoczonych zagrażało komunistyczmemu systemowi władzy tworzonemu przez Kim Ilsonga (Kim Ir Sena). Związek Radziecki, aczkolwiek niechętnie usposobiony do możliwości otwartego konfliktu, pragnął utrzymania komunistycznej władz;y w Korei Północnej. Kim Ilsong (Kim Ir Sen) miał otrzymać wszelką niezbędną pomoc w przeprowadzeniu zbrojnej unifikacji kraju. W czerwcu 1950 roku z oficjalną wizytą do Seu-lu przybył John Foster Dulles, wówczas prezydencki doradca do spraw Dalekiego Wschodu (późniejszy sekretarz stanu). W obawie przed zmianą amerykańskiej polityki w Azji Kim Ilsong (Kim Ir Sen) przyspieszył prowadzoną od kilku tygodni mobilizację i jeszcze w jej toku 23 czerwca 1950 roku wydał rozkaz uderzenia w ciągu czterdziestu ośmiu godzin na Republikę Korei. Ma podstawie ujawnionych wiele lat później dokumentów wiadomo, że sztab airmii północnokoreań-skiej planował rozpoczęcie działań zbrojnych na sierpień 1950 roku. W związku z wizytą Dullesa postanowiono przyspieszyć termin inwazji, zaskakując nawet Moskwę, uzgodnione bowiem jeszcze na wiosnę dostawy radzieckiej broni i sprzętu nie zdążyły dotrzeć do punktu przeznaczenia. W niedzielę 25 czerwca 1950 roku wojska Koreańskiej Republiki Ludowo-De-mokratycznej przekroczyły trzydziesty ósmy równoleżnik, łamiąc wszystkie linie oporu wojsk południowokoreańskich. Główne uderzenie skierowano na dolinę Czeruon, wiodącą poprzez przełęcz Ujdżongbu wprost do Sieulu. Ponosząc ogromne straty wojska Republiki Korei wycofywały się w kierumku południowym i 28 czerwca oddały Seul. Ofensywa wojsk północnokoreańskich zaskoczyła wszysitkich, łącznie z urzędującą w Seulu komisją ONZ, która natychmiast połączyła się ;z siedzibą główną. Ówczesny sekretarz generalny ONZ Trygve Lie 25 czerwca zwołał na godzinę czternastą posiedzenie Rady Bezpieczeństwa. Przedstawiciel Stanów Zjednoczonych Ernest Gross zaproponował na nim podjęcie uchwały określającej) wojnę koreańską jako „naruszenie pokoju" i wzywającej do wycofania armii Kim Ilsonga (Kim Ir Sena) z Republiki Korei. W wyniku czterogodzinnych obrad uchwailono rezolucję ONZ, w której żądano: l) natychmiastowego zaprzestania walk; 2) wycofania woj sk północnokoreańskich poza trzydziesty ósmy równoleżnik; 3) nieudzielania pomocy agresorowi. Wymaganą jednomyślność osiągnięto dzięki nieobecniości tego dnia radzieckiego ambasadora w ONZ Andrieja Gromyki oraz uznawaniu przez międzynarodową społeczność rządu Chiang Kai-sheka (Czang Kai-szteka) jako reprezentanta interesów Chin. Rezolucja ONZ była po myśli prezydenta Harry'ego Trumana, Deana Ache-sona, George'a Marshalla, a także szefa Połączonych Szlabów generała Omara Bradleya, którzy jednogłośnie uznali potrzebę zastosowainia siły zgodnie z amerykańską doktryną powstrzymywania.
Generał Douglas MacArthur, dowódca amerykańskich sił zbrojnych na Dalekim Wschodzie oraz armii okupacyjnych na terytorium Jjaponii, został zobowiązany do udzielenia pomocy wycofującym się resztkom wojsk południowokoreańskich. Pod koniec czerwca 1950 roku MacArthur dysponował jedynie czterema dywizjami i trzystu pięćdziesięcioma samolotami Far East Air Force pod dowództwem generała George'a E. Stratemeyera. Lotnictwo Stanów Zjednoczonych nie było jednak w stanie powstrzymać nieprzyjaciela. Przesunięcie VII Floty z rejonu Filipin i Okinawy w kierunku wybrzeży koreańskich miało zablokować półwysep od strony morza, a skuteczne bombardowanie lotnisk na północ od trzydziestego ósmego równoleżnika pozbawić przeciwnika, wciąż panującego na lądzie, sił powietrznych. Zająwszy Seul wojska Kim Ilsonga (Kim Ir Sena) przekroczyły rzekę Hań i parły na południe do rzeki Kum, po czym dokonały zwrotu na południowy wschód, kierując się na położone naprzeciw Pusanu Tedżon i Tegu. Część armii po przekroczeniu rzeki Kum w niedługim czasie zajęła obszary na południe od niej. Krótki pobyt MacArthura i Stratemeyera w Suwonie, w wolnej jeszcze części kraju, i rozmowy z ambasadorem USA Johnem Mucciem i prezydentem Republiki Korei Li Syngmanem (Syngmanem Rhee) przekonały ich o potrzebie wejścia do akcji większych sił interwencyjnych. 27 czerwca 1950 roku, także podczas nieobecności delegata ZSRR, Rada Bezpieczeństwa wystosowała odezwę, tym razem do wszystkich członków ONZ, z prośbą o zbrojne wsparcie obrony niepodległości Korei Południowej. Początkowy plan prezydenta Trumana, polegający na zaangażowaniu niewielkich sił lądowych oraz na rozwinięciu operacji morskich i powietrznych, został skorygowany. Stało się tak głównie za sprawą MacArthura, który popierał wejście do działań bojowych piechoty. 30 czerwca 1950 roku prezydent Truman wyraził zgodę na wysłanie do Korei amerykańskich sił zbrojnych. Zanim 7 lipca doszło do utworzenia z ramienia ONZ armii pod dowództwem generała MacArthura, nieliczne jednostki amerykańskie w Korei od kilku dni starały się powstrzymać nieprzyjaciela. 24 Dywizja Piechoty pod dowództwem generała Williama Deana, jedna z czterech jednostek okupujących Japonię, została przez MacArthura wyznaczona do trudnej akcji niesienia pomocy wycofującej się armii południcwokoreańskiej. l lipca 1950 roku przetransportowano ją z połu-dniowo-zachodniej Japonii do Pusanu, skąd wyruszyła na północ, zajmując 2 lipca Tedżon, a 4 lipca docierając do Osan, skąd następnie została wyparta. Jej zadanie polegało na stawianiu oporu w sposób pozwalający sprzymierzonym uzyskać potrzebny czas na zebranie dostatecznych sił do przejęcia inicjatywy. Nacierające wojska północnokoreańskie dotarły do Tedżonu. W trakcie walk do niewoli dostał się generał Dean. Wojska KRL-D skierowały się następnie na Pusan. Do l sierpnia armia Kim Ilsonga (Kim Ir Sena) zdołała opanować prawie cały Półwysep Koreański z wyjątkiem Pusanu, gdzie resztki wojsk wiernych Li Syng-manowi (Syngmanowi
Rhee) oraz jednostki amerykańskie zajęły pozycje obronne będące ostatnią enklawą oporu na lądzie. TT7 W pierwszych sześciu tygodniach wojny straty w armii południowokoreań-skiej wyniosły ponad siedemdziesiąt tysięcy zabitych, rannych i zaginionych, a w armii Stanów Zjednoczonych ponad sześć tysięcy. Od 7 lipca 1950 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych stała się gwarantem suwerenności Republiki Korei. Siły zbrojne ONZ przekazane pod dowództwo MacArthura rekrutowały się w dziewięćdziesięciu procentach z kontyngentu dostarczonego przez USA. Resztę stanowiły posiłki z Wielkiej Brytanii, Turcji, Kanady, Republiki Południowej Afryki i Francji. Na początku sierpnia siły ONZ broniące Pusanu, którymi dowodził generał Walton H. Walker, liczyły sto czterdzieści jeden tysięcy żołnierzy, z czego dziewięćdziesiąt dwa tysiące stały w pełnej gotowości bojowej. Liczące około siedemdziesięciu tysięcy żołnierzy wojska północnokoreańskie skoncentrowały cały wysiłek na zdobyciu tego ostatniego punktu oporu. 27 sierpnia nastąpiło przesilenie. Armii północnokoreańskiej udało się przerwać w niektórych miejscach linię frontu na rzece Naktong. Front tylko pozornie utknął w rejonie Pusanu. Generał MacArthur wiązał bardzo duże nadzieje z planem operacyjnym, który zakładał zaskoczenie wroga poprzez uderzenie na jego tyły. 15 września 1950 roku, w okresie ciężkich walk w rejonie Pusanu, l Dywizja Morska, wykonując plan MacArthura, wylądowała w Czemulpo (Inczhon). W krótkim czasie odbito Seul i wdarto się na tyły przeciwnika, który wciąż oblegał Pusan. Po dwóch tygodniach armia Kim Ilsonga (Kim Ir Sena) rozpoczęła odwrót, by 25 września przekroczyć linię trzydziestego ósmego równoleżnika. Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna znalazła się na krawędzi przepaści. Prezydent Truman nie przewidywał jednak działań ofensywnych. Wypierając wroga za dawną granicę i chroniąc kraj słabszy przed agresorem, nie zakładano całkowitego zniszczenia przeciwnika. Międzynarodowy układ sił zmienił się w ciągu minionych pięciu lat (1945— 1950) na tyle, aby skuteczną defensywę uważać za cel sam w sobie — doktryna powstrzymywania spełniła swoje zadanie. Z drugiej strony nieprzeniesienie działań na terytorium KRL-D narażało prezydenta na krytykę zarówno w kraju, jak i za granicą. Panowało przekonanie o potrzebie zjednoczenia Korei i związania jej z Zachodem. Prezydent Truman nie postawił weta wobec inwazji na Północ, ale sprawa jej unifikacji z Południem przestała być aktualna w listopadzie 1950 roku, kiedy skuteczna kontrofensywa wojsk północnokoreańskich odrzuciła siły ONZ na granicę trzydziestego ósmego równoleżnika. Według sekretarza generalnego ONZ Trygve Lie po ewentualnym zawarciu pokoju tymczasowa linia demarkacyjna sprzed 25 czerwca 1950 roku miała przekształcić się w stałą granicę państwową. Planowano także zapewnić neutralizację Półwyspu Koreańskiego dzięki ewakuacji wszystkich zagranicznych kontyngentów wojskowych. Zdaniem sekretarza
generalnego ONZ obecne wyczerpanie wojenne stron konfliktu pozwalało przypuszczać, że podział będzie długotrwały. ofensywa koreańska 1950 ofensywa wojsk ONZ 1950 ofensywa chińska 1950—1951 Wojna koreańska (1950—1953) Nie powstrzymało to MacArthura, zwolennika całkowitego pokonania wroga, od przeniesienia wojny poza linię trzydziestego ósmego równoleżnika. Wymagało to decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ, gdzie delegat ZSRR skutecznie mógł torpedować posunięcia wymierzone przeciwko KRL-D. Stany Zjednoczone 279 zgłosiły więc do Zgromadzenia Ogólnego wniosek, by nadać temu gremium uprawnienia w rozstrzyganiu kwestii, wobec których Rada Bezpieczeństwa, gdzie obowiązywała zasada jednomyślności, nie potrafiła zająć jednoznacznego stanowiska. Po przyjęciu wniosku Zgromadzenie Ogólne udzieliło Stanom Zjednoczonym i siłom zbrojnym ONZ zgody na przekroczenie dawnej strefy demarkacyjnej. W rezolucji z 7 października 1950 roku wzywano do „podjęcia niezbędnych kroków, aby w Korei zapanował pokój". Zaznaczano przy tym, że wojska ONZ pozostaną na terytorium Korei Północnej jedynie do momentu osiągnięcia celów obecnej operacji. Wśród historyków panuje rozbieżność opinii o tej rezolucji. Jedni interpretują ją jako chęć zajęcia Korei Północnej, rozpisania wolnych wyborów i zunifikowania kraju z Południem, podczas gdy inni uważają, iż Organizacja Narodów Zjednoczonych pozostawiała kwestię koreańską prezydentowi Truma-nowi, Połączonym Sztabom i generałowi MacArthurowi. 25 września 1950 roku chiński sztab generalny poinformował ambasadora Indii K. M. Pannikara, iż w związku ze zbombardowaniem przez lotnictwo amerykańskie Mandżurii Chińska Republika Ludowa będzie zmuszona „zareagować stosownie do działań Waszyngtonu". 15 października 1950 roku na wyspie Wake doszło do spotkania prezydenta Trumana z generałem MacArthurem. Wiedząc, że pozbawiona lotnictwa armia północnokoreańska nie jest w stanie zagrozić zbliżającym się do granicznej rzeki Yalu (Jalu) wojskom ONZ, MacArthur zapewniał o rychłym zwycięstwie. Rozwiał jednocześnie obawy związane z możliwością włączenia się do wojny Chin i ZSRR. Pogląd ten podzielał szef Połączonych Sztabów generał Bradley oraz reprezentujący Departament Stanu Dean Rusk. Ani Stany Zjednoczone, ani Chiny nie życzyły sobie, by wojna koreańska spowodowała wybuch kolejnego konfliktu światowego. Udzielanie pomocy Kim Ilsongowi (Kim Ir Senowi) było dla Pekinu sprawą oczywistą. Zakładano, iż aktywność chińska w Korei nie wywoła „atomowej riposty" Stanów Zjednoczonych. Mao Zedong (Mao Tse-tung) przewidywał, że
żadne z mocarstw nie będzie zainteresowane przekształceniem lokalnej wojny w Korei w konflikt światowy. l października Mao wyraził chińskie poparcie dla „najechanej przez imperialistów KRL-D", a minister spraw zagranicznych ChRL Zhou Enlai (Czou En-laj) ostrzegał ONZ i USA przed przekroczeniem trzydziestego ósmego równoleżnika, co dla komunistycznych Chin było równoznaczne z napaścią na ich sojusznika. Rozważając 15 października 1950 roku różne warianty rozwoju sytuacji, prezydent Truman i generał MacArthur nie wiedzieli, że poprzedniego dnia armia Chińskiej Republiki Ludowej przekroczyła dzielącą Chiny i Koreę rzekę Yalu (Jalu). Unikając na początku kontaktu z nieprzyjacielem, chińskie dywizje, wyposażone na wzór partyzancki, bez sprzętu zmechanizowanego, maszerowały pod osłoną nocy. Była to 4 Armia pod dowództwem Lin Biao (Lin Piao), jednego z najzdolniejszych generałów Mao. W październiku i listopadzie granicę przekroczyło ponad sześćdziesiąt tysięcy żołnierzy chińskich. Podzielone na VIII Armię i X Korpus wojska ONZ posuwały się na północ w dwóch kolumnach, co w związku z trudnościami terenowymi zmuszało je do marszu w mniejszych zgrupowaniach nie mających ze sobą kontaktu. W końcu października 1950 roku Lin Biao (Lin Piao) zaatakował w okolicach Czangdżin, rozbijając 2 Dywizję Piechoty Stanów Zjednoczonych. Chińska taktyka „szarpania" wrogich wojsk w pełni się sprawdzała. Spychane na południe resztki 2 Dywizji wycofywały się w kierunku portu Hungnam, skąd ewakuowano je drogą morską. W części zachodniej front utrzymywany przez VIII Armię został całkowicie rozbity. Wycofywano się na całej unii. Opuszczono Phenian (Fenian), a w grudniu 1950 roku ponownie przekroczono linię trzydziestego ósmego równoleżnika. Chaos pogłębiła śmierć generała Walkera, a później zajęcie Seulu przez komunistów. Siedemdziesięciotysięczna, wyćwiczona w działaniach partyzanckich armia chińska górowała nad liczącymi pół miliona żołnierzy i wyczerpanymi siłami międzynarodowymi. Stany Zjednoczone, zmuszone do przeprowadzenia częściowej mobilizacji w kraju, stanęły przed jedną z najcięższych decyzji, od których zależały losy świata. Uruchomienie całego potencjału wojennego prowadziłoby do nieobliczalnych skutków. Generał MacArthur nalegał na bombardowanie i blokadę Chin oraz podjęcie kontrofensywy. Miał nadzieję, że wojna nie przeniesie się poza Półwysep Koreański. Przemawiała za tym bierna postawa Moskwy. Rozbicie armii ONZ przez nie uznawane na forum światowym Chiny kontynentalne postawiłoby natomiast istnienie tej organizacji pod znakiem zapytania. Sekretarz stanu Dean Acheson zalecał daleko idącą ostrożność w stosunku do ZSRR, podejrzewając, iż wojna z Chinami pociągnie za sobą aktywny udział Kremla. W ten sposób wykroczono by poza ramy „wojny ograniczonej". Dla George'a Marshalla zadaniem ONZ było przede wszystkim przywrócenie pokoju w Korei, a nie rozszerzanie konfliktu. Generał
Omar Bradley domagał się jedynie zwiększenia dostaw, dzięki którym możliwe byłoby wypchnięcie armii chińskiej z Korei Południowej. Ze względu na światowe reperkusje, jakie wywołałoby rozszerzenie wojny, prezydent Truman zaaprobował koncepcję obrony Korei Południowej oraz przywrócenia status quo ante helium na półwyspie, czyli uznania suwerenności obu państw koreańskich. Było to zgodne ze stanowiskiem ONZ, która poczuwała się do odpowiedzialności za bieg wydarzeń i szukała możliwości jak najszybszego rozwiązania konfliktu zgodnie z zasadą pokoju bez aneksji. Uznając Chiny za agresora, Zgromadzenie Ogólne ONZ l lutego 1951 roku podjęło uchwałę wzywającą do walki z najeźdźcą o wyzwolenie Korei. Prezydent Truman opowiedział się za linią polityczną Achesona i Marshalla, co było niezgodne z założeniami kierującego działaniami na froncie generała MacArthura. 781 Prezydent, korzystając ze swych uprawnień konstytucyjnych, jako naczelny dowódca sil zbrojnych Stanów Zjednoczonych 11 kwietnia 1951 roku podpisał rozkaz odwołujący MacArthura ze stanowiska głównodowodzącego w Korei, nominując na jego miejsce generała Matthew Ridgwaya. Przełom na froncie nastąpił w pierwszych dniach lutego, kiedy dowodzący wówczas VIII Armią generał Ridgway zatrzymał przeważające siły Lin Biao (Lin Piao) pod Czhopingdzi (Czoping-dżi). Po raz pierwszy w starciach z partyzantką zastosowano manewr polegający na ściągnięciu wojsk nieprzyjaciela przez niewielkie zgrupowanie, po czym rozbito je uderzeniem z zewnątrz, angażując jednostki zmechanizowane. Od 16 lutego inicjatywa ponownie zaczęła przechodzić w ręce Amerykanów. Podjęta przez Lin Biao (Lin Piao) w kwietniu i maju kontrofensywa załamała się i armia chińska znalazła się w odwrocie, by l czerwca zająć pozycje wzdłuż trzydziestego ósmego równoleżnika. l czerwca 1951 roku sekretarz generalny ONZ Trygve Lie wydał komunikat informujący o wypełnieniu przez międzynarodową społeczność rezolucji z 25 i 27 czerwca 1950 roku, co oznaczało chęć zakończenia działań zbrojnych. 13 czerwca 1951 roku radziecki ambasador w ONZ Jaków Malik zaproponował, by strony konfliktu przystąpiły do rozmów pokojowych. Wystosowana przez Waszyngton do Pekinu propozycja rozpoczęcia rokowań spotkała się z przychylnym przyjęciem. 2 czerwca 1951 roku sekretarz stanu Dean Acheson przedstawił dwa główne problemy koreańskie. Były to: podział kraju oraz wciąż toczące się działania zbrojne. Punktem wyjścia w negocjacjach było uznanie przez stronę przeciwną strefy trzydziestego ósmego równoleżnika jako granicy między Republiką Korei a KRL-D. Prezydent Republiki Korei Li Syngman (Syngman Rhee) negatywnie odniósł się do prób porozumienia z ChRL i KRL-D. Dążył on do unifikacji kraju pod egidą Seulu, a wobec klęski
nieprzyjaciela na froncie amerykańska oferta pokojowa wydawała mu się trudna do zrozumienia. 30 czerwca 1951 roku Rhee przedstawił własne propozycje: 1) całkowite wycofanie wojsk chińskich za rzekę Jalu; 2) zaprzestanie dostaw wojskowych dla KRL-D z ZSRR i ChRL; 3) rozbrojenie armii północnokoreańskiej; 4) udział przedstawicieli Korei Południowej w negocjacjach; 5) porozumienie pokojowe nie może być przeszkodą na drodze do terytorialnej integralności państwa koreańskiego. Charakter konfliktu wykluczał rozpatrzenie tych postulatów, gdzie jako przedmiot światowej rozgrywki Korea Południowa została zobligowana do przestrzegania postanowień opracowanych przez USA, ChRL i KRL-D. l lipca 1951 roku Kim Ilsong (Kim Ir Sen) w porozumieniu z Mao Zedon-giem (Mao Tsetungiem) wyraził zgodę na propozycję rozpoczęcia rozmów. Na ich miejsce wybrano położoną kilka kilometrów na południe od trzydziestego ósmego równoleżnika, a na północ od Seulu miejscowość Kesong. Reprezentujący Stany Zjednoczone i ONZ admirał C. Turner Joy zaaprobował podstawowe punkty propozycji północnokoreańskiej. Zakładały one: 1) zamrożenie linii walk na pozycjach z l lipca 1951 roku; 2) utworzenie wzdłuż linii trzydziestego ósmego równoleżnika strefy zdemilitaryzowanej; 3) wymianę jeńców wojennych; 4) powołanie międzynarodowej komisji nadzorującej postanowienia o zawieszeniu broni. Uzgodnieniu powyższych warunków stanęły na przeszkodzie szczegółowe kwestie proceduralne wysuwane przez KRL-D: nieuznanie Li Syngmana (Syng-mana Rhee) za prezydenta Republiki Korei czy zastosowanie wobec strefy trzydziestego ósmego równoleżnika terminu „linia demarkacyjna". Kierowanie sporu na nieistotne sprawy prowadziło do grania na zwłokę przez delegację KRL-D. 30 lipca 1951 roku po czternastu rundach rozmów, nie będąc w stanie wypracować wspólnego stanowiska, obie strony wznowiły działania na froncie. Negocjacje nie zostały jednak zerwane. Najcięższe walki stoczono w sierpniu, kiedy po wielotygodniowym szturmie siłom ONZ udało się zdobyć wzgórza Heartbre-ak Ridge. Poprawa sytuacji na froncie dawała sposobność do wymuszenia na przeciwniku bardziej ugodowej postawy. 22 października negocjacje przeniesiono do Panmundżonu i kontynuowano je do czerwca 1953 roku. Rozpoczynający w styczniu 1953 roku swą pierwszą kadencję prezydent Dwight Eisenhower zapowiadał jak najszybsze zakończenie wojny. Sprzyjającą temu okolicznością była śmierć Józefa Stalina. Mogło to wpłynąć na postawę Mao Zedonga (Mao Tse-tunga) i Kim Ilsonga (Kim Ir Sena). 28 marca 1953 roku wznowiono rozmowy w Panmundżonie. 11 kwietnia obie strony uzgodniły warunki wymiany rannych i jeńców wojennych. Do 4 czerwca delegacja chińskokoreańska zaakceptowała bez sprzeciwu wszystkie cztery punkty przedstawione jeszcze w 1951 roku. 27 lipca 1953 roku podpisano akt zawieszenia broni na Półwyspie Koreańskim, w którym stwierdzano, że: 1) obie armie będzie oddzielać strefa zdemilita-ryzowana rozciągająca się
wzdłuż trzydziestego ósmego równoleżnika; 2) zawieszenie broni będzie nadzorowane z ramienia ONZ przez specjalną komisję międzynarodową; 3) żadne z państw koreańskich nie podniesie stanu liczebnego własnych sił zbrojnych; 4) oba kraje będą prowadzić negocjacje w celu unifikacji; 5) Republika Korei i KRL-D wymienią jeńców wojennych. Sytuacja w Korei od 27 lipca 1953 roku nie uległa zmianie. Ostatnim akcentem konfliktu były porozumienia genewskie z 1954 roku, które usankcjonowały utworzenie dwu państw koreańskich. Tymczasowość układu przerodziła się w najtrwalszy pokój na świecie. Po dziś dzień Korea pozostaje reliktem sprzed czterdziestu dwu lat, z epoki konfrontacji dwóch światów. Rozdział 24 PIOTR OSTASZEWSKI WOJNA INDOCHIŃSKA 1946—1954 Wiatach 1946—1954 na Półwyspie Indochińskim rozgorzała typowa wojna kolonialna rozpadającego się imperium francuskiego. Osiem-dziesięciodwuletnie panowanie francuskie w Wietnamie, Laosie i Kambodży praktycznie dobiegło końca już w 1940 roku, kiedy francuska administracja kolonialna po kiesce metropolii w wojnie z Niemcami musiała zawrzeć traktaty z Japonią, przekazując jej najpierw północną, a w rok później również południową część półwyspu. Wypisany na japońskich sztandarach slogan „Azja dla Azjatów" idealnie wprost pasował do tej byłej francuskiej kolonii, gdzie przez kolejne pięć lat II wojny światowej władzę sprawowała Japonia, wykorzystując w tym celu francuskie struktury rządzenia. Japończycy, świadomi antagonizmów dzielących naród wietnamski i jego francuskich kolonizatorów, a zwłaszcza wietnamskich dążeń niepodległościowych, 9 marca 1945 roku postanowili internować wszystkich Francuzów i przekazać pełnię władzy w ręce Wietnamczyków. Był to pierwszy krok w kierunku uznania wietnamskiego prawa do własnej ziemi. Wśród wietnamskich ugrupowań niepodległościowych panowało duże rozdrobnienie. Najaktywniejszą, a zarazem najlepiej zorganizowaną grupą była komunistyczna Liga Niepodległości Wietnamu (Viet Nam Doc Łap Dong Minh Hoi), popularnie zwana Viet Minhem. Jej przywódca Ho Chi Minh (Nguyen Ai Quoc) od 1941 roku prowadził aktywną politykę niepodległościową, starając się skorzystać z dobrej koniunktury, jaką stworzyła II wojna światowa na Dalekim Wschodzie. Po raz pierwszy z takim żądaniem Ho wystąpił podczas obrad konferencji paryskiej w 1919 roku. Początkowo Ho Chi Minh popierał francuski ruch socjalistyczny. Zignorowany, stał się wkrótce zwolennikiem i członkiem Francuskiej Partii Komunistycznej, by w końcu przystąpić do III Międzynarodówki w sekcji dalekowschodniej. Jego związek z komunizmem miał wówczas charakter czysto koniunkturalny. Ideologicznie komunizm bowiem był dla niego zawsze środkiem wiodącym do celu nadrzędnego, określanego w języku wietnamskim mianem Doc Łap, czyli pełnej niepodległości. Podczas II wojny światowej Ho nie stronił od współpracy z chińskim rządem Chiang Kaisheka, który chciał zeń uczynić własnego agenta. Niemniej tradycyjna już nieufność w stosunkach wietnamsko-chińskich kazała Ho zachować daleko idącą powściągliwość. Z praktycznego punktu widzenia o wiele bardziej obiecujący wydawał się komunistyczny
sojusz ze Związkiem Radzieckim, jednak ani w trakcie wojny, ani też bezpośrednio po niej Józef Stalin nie zwracał uwagi na mało liczący się w światowej rozgrywce ruch wietnamski. Antyfrancuskie stanowisko Ho Chi Minha wypływało z bagażu historycznego i piętna, jakie niósł ze sobą kolonializm. Wietnam — popularnie uważany nad Sekwaną za „perłę francuskiego imperium" — miał niewiele powodów, by szczycić się tym mianem. W prywatnej rozmowie z przedstawicielem amerykańskiego wywiadu Office of Strategie Service (OSS) Ho Chi Minh niedwuznacznie dał do zrozumienia, iż powrót Francuzów do Wietnamu nie będzie mile widziany. Jedynym realnym sojusznikiem, na którego liczyli Wietnamczycy, były Stany Zjednoczone. Ich wzniosłe idee walki z totalitarnymi reżimami w czasie wojny tworzyły atmosferę krucjaty przeciw złu i niesprawiedliwości, powszechnie zaś głoszone prawo do samostanowienia narodów budziło nadzieję, że USA poprą powszechnie panujące w Wietnamie dążenie do niepodległego bytu państwowego. Tym też należy tłumaczyć współpracę, jaką jeszcze w 1944 roku Viet Minh nawiązał z OSS. Trudno uwierzyć, iż ci sami wietnamscy stratedzy, jak generał Vo Nguyen Giap, którzy kilkadziesiąt lat później walczyli przeciw Stanom Zjednoczonym, w latach 1944—1945 przyjmowali u siebie amerykańskich emisariuszy, udzielając im wiadomości dotyczących dyslokacji japońskich wojsk w Indochinach i pomagając zestrzelonym amerykańskim lotnikom. W 1945 roku Ho Chi Minh trafił na listę amerykańskich agentów OSS jako „Lucjusz", w lipcu zaś tego roku amerykański wywiadowca wyleczył bardzo ciężko wówczas chorego Ho Chi Minha, aplikując mu niedostępne w owym czasie w Wietnamie antybiotyki. 2 września 1945 roku na centralnym placu w Hanoi Ho Chi Minh proklamował powstanie Demokratycznej Republiki Wietnamu (DRW). W uroczystości uczestniczyli przedstawiciele OSS, między innymi major Archimedes Patti. Ho Chi Minh rozpoczął przemowę, cytując amerykańską Deklarację Niepodległości z 4 lipca 1776 roku: „Wszyscy ludzie stworzeni są równi; Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, w skład których wchodzi życie, wolność i swoboda ubiegania się o szczęście". Realne szansę na współpracę nie były jednak wielkie. Bezwarunkowa kapitulacja Japonii w sierpniu 1945 roku stworzyła co prawda w Wietnamie próżnię polityczną, ale jej wypełnienie przez Viet Minh wymagałoby uznania przez Francję wietnamskiej niezależności. Tymczasem Paryż nie tylko nie zamierzał uznawać Ho Chi Minha, ale występował przeciw jakimkolwiek zmianom statusu swej kolonii. Proimperialnie wówczas nastawiony generał Charles de Gaulle, wiedząc, jak wielkie znaczenie dla Stanów Zjednoczonych miała Francja, szachował je 285 wizją rozpadu francuskich kolonii, a zarazem automatycznym wzrostem popularności komunizmu we Francji. Dla Paryża kapitulacja Japonii była równoznaczna z ponownym przejęciem władzy przez administracje francuską — prawowitego właściciela kolonii. Ponadto przemawiał za tym również fakt podziału jeszcze w czasie II wojny światowej Półwyspu Indochińskiego przez dowództwo chińskie na północy i brytyjskie na południu (Southeast Asia Command — SEAC) na dwie główne strefy działań zbrojnych. Podział ten przypieczętowała konferencja poczdamska (17 lipca—2 sierpnia 1945), na mocy której przekazywano strefę północną do 16 równoleżnika, a wiec obejmującą obszary Tonkinu i
północnego Anna-mu wraz z większością obszaru Laosu — Chinom; oraz południową — od 16 równoleżnika do Kochinchiny wraz z Kambodżą — Wielkiej Brytanii. Jako oficjalny powód tymczasowej okupacji państw indochińskich podawano potrzebę utrzymania porządku i pełnej demobilizacji oraz ewakuacji wojsk japońskich. Francuzom sytuacja wydawała się jednak jasna. Wielka Brytania, będąc również mocarstwem kolonialnym, miała zapewnić swemu sojusznikowi odzyskanie gruntu w południowym Wietnamie. Z kolei przebywający na północy półwyspu Chińczycy, choć obawiający się kolonializmu, dalecy byli od popierania komunistycznego ruchu wietnamskiego, tym bardziej że od 1944 roku Chiang Kai-shek prowadził wojnę z Komunistyczną Partią Chin (KPCh) Mao Zedonga. Dowódca brytyjskiego korpusu major Douglas Gracey, przybywając do Saj-gonu, zamierzał jak najszybciej wykonać misję i przekazać powierzone sobie terytorium francuskim siłom zbrojnym. Zaczęły one napływać do Wietnamu od września 1945 roku. Ich dowódcą był generał Philippe Leclerc. Niechęć, jaką wzbudziła brytyjska obecność, polegała na wykorzystywaniu przez Graceya Japończyków do tłumienia antyfrancuskich wystąpień, a także w charakterze zwykłych sił porządkowych. Przekreślało to dotychczasowy sens walki Viet Minhu, który współpracując z aliantami, uważał się za członka antyjapońskiej koalicji. Poza tym Gracey uzbroił pięć tysięcy Francuzów, pozwalając im dokonać swoistego zamachu stanu w Sajgonie i przejąć władzę. W ten sposób Gracey, wspomagany przez Japończyków i niewielkie początkowo siły francuskie, przystąpił do regularnej walki z partyzantką wietnamską. Do grudnia 1945 roku Francuski Korpus Ekspedycyjny Leclerca liczył w samej tylko strefie południowej około pięćdziesięciu tysięcy ludzi. Sytuacja na północy nie przedstawiała się o wiele lepiej. Liczące ponad sto osiemdziesiąt tysięcy żołnierzy wojska chińskie pod dowództwem generała Lu Hana przystąpiły do łupienia powierzonej sobie strefy. Pocieszający był wszakże fakt, że Chiang Kai-shek pozwolił na częściowe funkcjonowanie wietnamskich struktur niepodległościowych obok chińskich władz okupacyjnych. Niedwuznacznie dał tym samym do zrozumienia, że Republika Chińska uznała DRW za niezależne państwo. Viet Minh sprowadził natomiast swoje struktury militarne do podziemia, oczekując powrotu Francuzów, którzy w 1945 i 1946 roku stanowili mniejsze zło od azjatyckich „sojuszników". Tym też należy tłumaczyć zawarcie 6 marca 1946 roku układów z Francją przyznających francuskim siłom zbrojnym prawo zajęcia chińskiej strefy okupacyjnej — pod warunkiem wszakże uznania przez Paryż niepodległości DRW, którą miały bliżej precyzować późniejsze porozumienia. Manewr Ho Chi Minha naraził go na krytykę radykalnych polityków Viet Minhu. Ho perswadował im: „Głupki, czy wy doprawdy nie rozumiecie, co dla nas oznacza pozostanie Chińczyków w Tonkinie? Czy nie znacie własnej historii? Po ostatnim wkroczeniu do naszego kraju Chińczycy pozostali przez tysiąc lat. Francuzi to obcy. Są słabi, a kolonializm schodzi ze sceny. Rządy białych w Azji dobiegły końca. Jeśli pozwolimy, by Chińczycy pozostali, z pewnością już nigdy nie opuszczą naszego kraju. Co do mnie, to osobiście wolę wąchać francuskie gówno przez pięć lat, niż żreć chińskie do końca swych dni".
7 marca 1946 roku Ho Chi Minh w towarzystwie Vo Nguyen Giapa musiał przedstawić stutysięcznemu tłumowi zawiedzionych mieszkańców Hanoi wszystkie racje przemawiające na korzyść zawartego poprzedniego dnia porozumienia z Francją. Według Giapa rząd DRW miał do wyboru następujące rozwiązania: 1. długotrwała wojna; 2. krótka wojna, tylko w niewielkim stopniu prowadząca do poprawy wietnamskiej pozycji przetargowej; 3. negocjacje pozwalające zyskać na czasie i stanowiące punkt wyjścia do dalszych rokowań, co uznano za jedyne rozsądne wyjście. Ze swej strony Ho Chi Minh, grając na nastrojach patriotycznych, dodawał: „Ja, Ho Chi Minh, zawsze prowadziłem was drogą ku wolności. Całe życie poświęciłem walce o niepodległość naszej Ojczyzny. Wiecie dobrze, że wolę śmierć niż zdradę naszego kraju. Przysięgam, że was nie zdradziłem". Realizacja porozumienia z 6 marca 1946 roku zależała od układu sił na francuskiej scenie politycznej. O ile generał Leclerc i wysoki komisarz dla Indochin Jean Sainteny, z którym Ho zawarł te traktaty, należeli do frakcji reformatorskiej, która zmierzała do liberalizacji rządów kolonialnych, o tyle politycy w Paryżu uznawali jedynie politykę faktów dokonanych. Jej wyrazem stało się odwołanie i Sainteny'ego, i Leclerca oraz nominacja na stanowisko wysokiego komisarza dla Indochin Thierry'ego d'Argenlieu. Mając absolutną swobodę w podejmowaniu decyzji w kolonii, d'Argenlieu pragnął za wszelką cenę storpedować układy marcowe. Podstawowym problemem pozostawał status Kochinchiny ze stolicą w Sajgonie, bez której samodzielne istnienie tworzących DRW Annamu i Tonkinu było praktycznie niemożliwe. Ponieważ porozumienie marcowe przewidywało negocjacje w tej sprawie, nowy wysoki komisarz postanowił rozwiązać kwestię według własnego planu. Tak więc wiosną 1946 roku Francja uzyskała możliwość wprowadzenia do północnej części Wietnamu około piętnastu tysięcy żołnierzy, utrzymując również własne wojska i administrację w części południowej (Kochinchinie i południowej części Annamu), przy czym w Tonkinie i północnym Annamie funkcjonowały praktycznie niezależne od Paryża struktury DRW. Status jej określano 287 jako państwo członkowskie Unii Francuskiej, co oznaczało cesję na rzecz metropolii kilku najważniejszych prerogatyw władzy, jak sprawy zagraniczne i armia. DRW miała natomiast prawo do utrzymywania własnych jednostek policyjnych i paramilitarnych. Gdy Ho Chi Minh wraz z delegacją DRW udawał się do Fontaine-bleau na kolejną rundę negocjacji, l czerwca 1946 roku d'Argenlieu proklamował powstanie niezależnego rządu Kochinchiny, czyniąc z niej strefę autonomiczną i wykluczając tym samym jakiekolwiek rozmowy dotyczące przyszłego statusu prowincji. O tym w specjalnym referendum miała wypowiedzieć się profrancusko nastawiona elita południowowietnamska, co praktycznie przesądzało sprawę. Porozumienie z Fontainebleau okazało się nic nieznaczące. W żaden sposób nie rozwiązywało palących problemów dotyczących stosunków wietnamsko-fran-cuskich, stanowiło jedynie dalszy krok ku bezowocnym próbom uzyskania poszerzonej autonomii przez Ho Chi Minha. Sytuacja stała się krytyczna 23 listopada 1946 roku, kiedy w wyniku wietnamsko-francuskiego sporu w komorze celnej w Hajfongu doszło do incydentu zbrojnego i odwetowego ostrzelania przez jednostki francuskie wietnamskich dzielnic tego miasta. W
wyniku ostrzału śmierć poniosło ponad sześć tysięcy cywilów. Wycofawszy się z miasta, Viet Minh rozpoczął w grudniu wojnę partyzancką, która zapisała się w historii jako I wojna indochińska. W grudniu 1946 roku władze francuskie, a zwłaszcza d'Argenlieu, nie były w stanie przewidzieć ani jak długo potrwa wojna, ani jaki będzie jej charakter. Jean Sainteny dopiero po latach napisał o generale Vo Nguyen Giapie: „To człowiek wybierający zdecydowane rozwiązania, prawdopodobnie jego też należy obarczyć odpowiedzialnością za dokonany 19 grudnia przewrót i za stosowaną — z jakże wielkim powodzeniem — taktykę spalonej ziemi". Pod względem stanu osobowego na przełomie grudnia 1946 i stycznia 1947 roku obie strony dysponowały mniej więcej podobnymi siłami. Viet Minh mógł skierować do walki około stu pięćdziesięciu tysięcy żołnierzy, zgrupowanych głównie w oddziałach partyzanckich, z których tylko trzydzieści procent stanowiły regularne jednostki bojowe, wyposażone przynajmniej w broń małego kalibru. Ponadto armia DRW posiadała około pięćdziesięciu dział, sześciuset pięćdziesięciu sztuk broni automatycznej i stu pięćdziesięciu moździerzy. Warto podkreślić, iż arsenał ten na przełomie lat 1946/1947 został zasilony zakupami broni z Tajlandii. Tak więc na składzie kwatery głównej Viet Minhu w Viet Bać znalazło się dodatkowo: sześćset karabinów, czterysta pistoletów maszynowych, pięć dział przeciwlotniczych, dwieście min przeciwpiechotnych oraz tysiąc granatów. Czego brakowało wojsku Giapa? Przede wszystkim broni i dobrego wyszkolenia. Na razie jednak niedostatki te rekompensowano wysokim morale. Większość armii wietnamskiej stacjonowała w Tonkinie, przy czym Vo Nguyen Giap był również w stanie przejąć kontrolę nad dość słabo wówczas bronioną przez Francuzów linią brzegową Annamu. Gorzej natomiast przedstawiała się sytuacja w Kochinchinie, gdzie nadal tliły się walki frakcyjne (między ugrupowaniami narodowymi, sektami religijnymi a komunistami), oddziałując na morale i efektywność Viet Minhu. Niemniej do 7 lutego 1947 roku wojska Giapa, przeprowadzając różnego rodzaju operacje dywersyjne, wyeliminowały z czynnej walki 1855 Francuzów. Tymczasem władze francuskie w Indochinach mogły przeciwstawić wietnamskiej partyzantce stutysięczny dobrze wyszkolony i wyekwipowany korpus, który mógł również wykorzystać pozostawiony jeszcze przez Brytyjczyków sprzęt bojowy o wartości siedemdziesięciu siedmiu milionów dolarów. Według oficjalnych źródeł generał Douglas Gracey dokonał transferu jeszcze w czasie, gdy do Kochinchiny napływały jednostki francuskie pod dowództwem generała Leclerca. Jak podawała „International Herald Tribune", ilość brytyjskiego sprzętu była wystarczająca do wyposażenia lekkiej dywizji, brygady piechoty, głównych sił korpusu złożonego z dwóch dywizji, jak i szesnastotysięcznej dywizji wojsk powietrznych. Ponadto ważnym atutem w ręku armii francuskiej był także pozyskany od Japończyków sprzęt bojowy, który w zupełnie naturalny sposób znalazł odbiorcę. Francuska taktyka militarna w Wietnamie została podzielona na trzy podstawowe fazy:
1. Osiągnięcie pełnej kontroli nad głównymi połączeniami drogowymi i rzecznymi oraz śródlądowymi szlakami komunikacyjnymi, a także utworzenie jednej lub kilku głównych baz zaopatrzeniowych dla własnych jednostek. 2. Stopniowe przejmowanie kontroli nad pozostałymi szlakami komunikacyjnymi, tworzenie gęstej sieci baz zaopatrzeniowych, a zarazem rozciąganie kontroli na cały rejon. Tak zwana „technika plam oliwy" miała na celu utworzenie jak największej liczby punktów zaopatrzeniowych, które wraz ze stacjonującymi tam wojskami pozwoliłyby na całkowite oczyszczenie terenu. 3. Ostateczna pacyfikacja całego regionu polegająca przede wszystkim na wyeliminowaniu „wywrotowych nastrojów" wśród ludności tubylczej, zwiększeniu jej aktywnego udziału w walkach przeciw Viet Minhowi przy jednoczesnej rozbudowie lokalnych sił samoobrony oraz przywróceniu pełni władzy francuskiej administracji. W myśl tak opracowanego planu działania dowództwo francuskie dążyło przede wszystkim do opanowania ujść głównych arterii rzecznych i wybrzeża, najgęściej zaludnionych obszarów miejskich, centrów handlowych i węzłów komunikacyjnych, słusznie zakładając, iż pozwoli to na odcięcie Viet Minhu od zaplecza żywnościowego (w strategii wietnamskiej termin „zaplecze" oznaczał bazę ludnościową i nie miał nic wspólnego z zaopatrzeniem). Poza tym były to również dogodne rejony operacyjne dla różnego rodzaju jednostek marynarki wojennej, skąd można było dokonywać rajdów w głąb lądu. Jak przyznawało francuskie dowództwo, w latach 1946—1949 walki koncentrowały się przede wszystkim w rejonach, które uznano za priorytetowe, to znaczy w deltach rzek i na niektórych obszarach przybrzeżnych stanowiących „spichlerze żywnościowe" i odznaczających się największym zagęszczeniem ludności. Tak drobiazgowo opracowanemu planowi Viet Minh mógł przeciwstawić strategie wojny partyzanckiej, łącząc działania w sferze gospodarczej, politycznej, kulturalnej i propagandowej z koncepcjami walki zbrojnej wymierzonej zarówno w wojska nieprzyjaciela, jak i we własnych przeciwników politycznych. Mobilizacja całej ludności cywilnej wymagała zastosowania argumentacji siły oraz dobrze zorganizowanej akcji indoktrynacyjnej, którą zapewniała rozbudowywana w czasie wojny polityczna infrastruktura Viet Minhu. Podstawowe założenia wietnamskiej wojny w latach 1946—1954 określone zostały przez Truong Chinha i generała Vo Nguyen Giapa. Ten ostatni, czerpiąc z myśli Karla von Clausewitza, pisał: „Taką wojnę prowadzi się w sercu kraju. Nie może więc o niej przesądzić pojedynczy wypadek. Polem działania staje się rozległy obszar, a o jej powodzeniu decyduje ogólnonarodowy charakter zmagań". „Wojna ludowa" — jak ją nazwał wietnamski strateg, oznaczała machinę, która wprzega w swe tryby całe społeczeństwo, mobilizując je, niezależnie od ponoszonych kosztów, tylko i wyłącznie ku jednemu celowi — ostatecznemu zwycięstwu. W rzeczywistości, choć trudno odmówić Giapowi talentów wojskowych, podstawą jego koncepcji stała się sprawdzona już i wdrażana wówczas z powodzeniem w Chinach maoistowska teoria „wojny ludowej", przedstawiona później w pracy zatytułowanej Strategie Problems of China 's Revolutionary War. Określono w niej cztery podstawowe założenia rewolucyjnej wojny wyzwoleńczej w Chinach, gdzie istniało: l. rozległe
terytorialnie na pół kolonialne państwo, w niewielkim stopniu rozwinięte ekonomicznie i politycznie, 2. w którego samym sercu był silny i dobrze zorganizowany wróg, 3. którego niewielka i słaba armia rewolucyjna rozpoczęła „marsz ku wolności", 4. pod komunistycznym przewodnictwem, którego rewolucyjne idee zdobyły pełne poparcie mas społecznych. Tak więc, jak podkreślał Mao, o ile punkty 2 i 3 przemawiały za długotrwałym konfliktem, mogącym nawet prowadzić do klęski, o tyle punkty l i 4 w zupełności determinowały ostateczny sukces kampanii. Na tej właśnie podstawie Mao sformułował słynną teorię długotrwałej trójfazowej zwycięskiej wojny rewolucyjnej. Fazę pierwszą, w której wróg dysponował zdecydowaną przewagą, charakteryzowała potrzeba zachowania przez siły rewolucyjne strategicznej defensywy. Mogło to nawet prowadzić do taktycznego oddania pola, by tylko zachować całość własnych sił zbrojnych. Jednocześnie nieprzyjacielska armia, jak twierdził Mao, również będzie poddana powolnemu procesowi wyczerpywania własnych zasobów, a to głównie za sprawą rozciągania linii logistycznych, partyzanckich operacji w ramach tak zwanej wojny szarpanej oraz rosnącego niezadowolenia ludności tubylczej. W fazie drugiej, określonej jako przesilenie, wróg będzie koncentrował wysiłki jedynie na skonsolidowaniu sił i umocnieniu swej pozycji na zdobytym już terytorium. Podobnie jak w poprzednim przypadku podstawowe znaczenie przypisał Mao działaniom partyzanckim, zaznaczając jednocześnie potrzebę szkolenia i wyekwipowania jednostek regularnych, którym przyznał decydującą rolę w fazie rozstrzygającej rewolucyjny konflikt — generalnej kontrofensywy. Toteż, jak zauważył George Tanham, „na podstawie dostępnych informacji można postawić hipotezę, iż wietnamscy przywódcy przyjęli maoistowska teorię o długotrwałej wojnie rewolucyjnej, akceptując w zasadzie fakt realizacji jej pierwszej fazy [w latach 1947—1948 — R O.] i koncentrując wysiłki na rozciągniętej na cały kraj wojnie partyzanckiej". 22 grudnia 1946 roku, a więc zaledwie w trzy dni po wybuchu I wojny indo-chińskiej, rząd Demokratycznej Republiki Wietnamu wydał deklarację, w której nakreślił ramy trójfazowej wojny rewolucyjnej narodu wietnamskiego. Miała się ona rozpocząć fazą defensywną, w trakcie której „być może zajdzie potrzeba oddania miast w ręce Francuzów". Potem miała nastąpić 2. faza przesilenia, „w trakcie której dojdzie do umacniania pozycji armii wietnamskiej przy jednoczesnym stałym osłabianiu nieprzyjaciela". Wreszcie ukoronowaniem długotrwałych zmagań miała być 3. zwycięska generalna ofensywa armii rewolucyjnej. Sygnałem zaadaptowania chińskiego wzorca wojny rewolucyjnej była publikacja w 1947 roku traktatu autorstwa jednego z głównych ideologów wietnamskiego komunizmu Truong Chinha The Resistance Will Win. Precyzując pojęcie „wojna ludowa", Chinh pisał: „Wojna obronna to wojna ludowa. Przytłaczającą większość naszego społeczeństwa stanowią chłopi i niemal wszyscy nasi bojownicy, zarówno ci z regularnych jednostek, jak i partyzanci, również należą do tej klasy społecznej. Tak więc nasza wojna to wojna chłopów, którym tylko przewodzi nieliczna klasa robotnicza". Metodą walki według autora traktatu miała być partyzantka, strategią zaś prowadzącą do ostatecznego sukcesu trójfazowa ogólnonarodowa wojna rewolucyjna. Patrząc na to zagadnienie z perspektywy czasu generał Vo Nguyen Giap oceniał strategię pierwszych lat wojny następująco: „[...] Na początku swych zmagań
Wietnam nie mógł angażować się w otwarte bitwy. Należało polegać jedynie na wojnie partyzanckiej, [...] która stopniowo dopiero zaczęła przyjmować formę przybierających na sile mobilnych działań zbrojnych". Po zakończeniu I wojny indochińskiej francuscy sztabowcy, dokonując dokładnej analizy metod i sposobów prowadzenia wietnamskiej wojny partyzanckiej, ujęli ją w pięć podstawowych etapów: 1. Tajna działalność propagandowa wśród ludności miejscowej polegająca w dużej mierze na wygrywaniu antyrządowych sentymentów, co sklasyfikowano jako „działalność rozpoznawcza". 2. Organizowanie grup aktywistów politycznych pod względem kryterium wieku, zawodu i zainteresowań. Uformowane w ten sposób grupy, kontrolowane przez specjalne komitety, miały za zadanie utrzymywanie stałej wzajemnej samokontroli. Ideologia sączona przez agitatorów i przywódców politycznych miała na celu obrócenie niezadowolonych elementów społecznych przeciwko innym mieszkańcom przy jednoczesnym zastosowaniu różnych form nacisku ekonomicznego bądź zwykłego zastraszania elementów politycznie obojętnych lub jawnie wrogich Viet Minhowi. 3. Tworzenie uzbrojonych grup partyzanckich angażowanych do mniejszych operacji (organizowanie zasadzek, akcji sabotażowych lub terrorystycznych). 4. Operacje te miały na celu doprowadzenie w końcu do wycofania wojsk rządowych z pewnych terenów przekształcanych natychmiast przez partyzantkę w tak zwane strefy wyzwolone, gdzie obowiązywał nowy, rewolucyjny system władzy. 5. Konsekwencją tego była psychologiczna, polityczna i militarna generalna ofensywa przeciw siłom rządowym. Przebieg walk już w ciągu pierwszych tygodni niemal idealnie pokrywał się z teoretycznymi założeniami obu stron. Wojska francuskie bez specjalnych trudności zajęły większość miejskich ośrodków prowincjonalnych w Tonkinie i północnej części Annamu, uzyskując jednocześnie kontrolę nad głównymi szlakami komunikacyjnymi, rzecznymi, a także nad całą linią brzegową. Po sześciotygodnio-wym oblężeniu na początku lutego 1947 roku padła dawna cesarska stolica Wietnamu Hue. Viet Minh, starając się zachować na przyszłość nieliczne mobilne regularne jednostki bojowe, unikał większych starć i skierował do walki grupy partyzanckie, które skoncentrowały się na akcjach dywersyjnych i niewielkich potyczkach na obszarach wiejskich. Jednocześnie pozostawiona w miastach tak zwana straż tylna zajęła się organizowaniem akcji terrorystycznych i sabotażowych. Oddziały Viet Minhu dłuższy opór stawiały jedynie w stolicy DRW Hanoi. 19 grudnia 1946 roku oddziały francuskie zajęły tam lotnisko i obszar na północ od Rzeki Czerwonej, skąd zaczęły prowadzić akcję systematycznego oczyszczania pozostałych dzielnic miasta. Spychane na południe jednostki Viet Minhu wycofywały się w kierunku prowincji Tuyen Quang i Bać Can. Niewielkie grupki partyzanckie znajdowały schronienie w okolicznych wioskach i łatwo „rozpłynęły się" wśród tamtejszych mieszkańców. Do 2 marca 1947 roku
wojska francuskie wyparły wietnamskich partyzantów ze wszystkich ważniejszych miast Tonkinu. Jedną z ważniejszych wówczas operacji zbrojnych armii francuskiej było odblokowanie położonego u ujścia rzeki na południowy wschód od Hanoi trzeciego co do wielkości miasta Tonkinu Nam Dinh, w którym bronił się pięciusetosobowy garnizon przy pomocy trzystu francuskich cywilów. Po raz pierwszy dowództwo francuskie sprzęgło działania desantowe z operacjami marynarki wojennej, której zadaniem było przebicie się przez silnie bronioną przez nieprzyjaciela deltę. Zakończone powodzeniem w styczniu 1947 roku próby przebicia się i odblokowania miasta stanowiły przykład dla dalszego scenariusza wojny. Wielokrotnie bowiem miejscowości odcięte od świata zewnętrznego musiały zdać się na francuską śródlądową marynarkę wojenną, która formując konwoje przynajmniej na jakiś czas była w stanie zaopatrywać i wspierać punkty oporu. Podobny scenariusz zastosowano w okresie amerykańskiej interwencji zbrojnej, kiedy taktycznym operacjom lądowym towarzyszyły, zwłaszcza w Kochinchinie, działania lekkich jednostek rzecznej marynarki wojennej. Niemniej w latach 1946—1949 podstawowe założenia walki z wietnamską guerillą oparto na rajdach niewielkich jednostek piechoty lub marynarki wojennej, niekiedy wspartych atakami z powietrza, których powodzenie zależało od szybkiego reagowaniu na informacje o pojawieniu się nieprzyjaciela. Frustrująca natomiast okazała się wietnamska taktyka nawiązywania kontaktu bojowego tylko przy przewadze własnych sił. Oddawało to inicjatywę w ręce wroga, który podejmował walkę w dogodnym dla siebie momencie. Zgodnie z wcześniejszym scenariuszem wietnamska partyzantka już w lutym 1947 roku z powodzeniem mogła kontrolować znaczną część obszarów wiejskich i „szarpać" drogi zaopatrzeniowe prowadzące do tonkińskich miast obsadzonych teraz przez francuską administrację. Jednocześnie w kwietniu 1947 roku wietnamscy stratedzy przeszli do etapu długotrwałej wojny partyzanckiej. W tym celu większość jednostek zredukowano do niewielkich oddziałów partyzanckich, których zadaniem było stałe niepokojenie wojsk i administracji nieprzyjaciela. Każda będąca pod jurysdykcją Viet Minhu wietnamska wioska została zobowiązana do utworzenia oddziału samoobrony terytorialnej oraz przejścia przeszkolenia w ramach programu „wojny partyzanckiej". Zamierzano do tego wykorzystać zarówno francuskich dezerterów z Legii Cudzoziemskiej, jak i okupacyjnej armii japońskiej. Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami również strona francuska z powodzeniem realizowała swój plan strategiczny. Uważając jego pierwszą fazę praktycznie za zakończoną, w październiku 1947 roku francuskie dowództwo przeprowadziło zakrojoną na dużą skalę dwumiesięczną operację ofensywną, której celem było zdobycie jednego z wietnamskich centrów dowodzenia w Viet Bać. Zajmując położoną na północ od Hanoi prowincjonalną stolicę Tuyen Quang, dwanaście francuskich batalionów wzmocnionych siłami trzech grup pancernych posuwało się szosą nr 4 w kierunku Lang Son i Cao Bang. Równocześnie grupa powietrzno-desantowa otrzymała zadanie uderzenia na ukrytą w dżungli wietnamską kwaterę główną i ujęcie Ho Cni Minha wraz z całym kierownictwem polityczno-wojskowym Viet Minhu. Mimo propagandowego fiaska (ostrzeżony wcześniej Ho zdołał uniknąć zasadzki), Francuzi po raz pierwszy zadali Viet Minhowi poważne straty, otwierając sobie drogę na
północ w kierunku granicy z Chinami. Viet Minh znalazł się również w defensywie w rejonie północno-zachodnim, gdzie Francuzom udało się rozproszyć jego oddziały i wyprzeć je w niedogodne do prowadzenia działań zbrojnych obszary górskie. Politycznym osiągnięciem było również pozyskanie przez Francuzów tajskiej mniejszości narodowej, której przywódca Deo Van Long proklamował utworzenie na swoim obszarze „rejonu autonomicznego" z własnymi, liczącymi około ośmiu tysięcy żołnierzy siłami zbrojnymi. Na przełomie lat 1947/1948, w związku z umacnianiem przez nieprzyjaciela pozycji na zdobytych już terenach i konsolidacją sił w celu prowadzenia operacji pacyfikacyjnych, Vo Nguyen Giap postanowił przejść do kolejnej fazy wojny partyzanckiej — przesilenia oznaczającego wojnę na wyczerpanie. Począwszy od 1948 roku wietnamskie dowództwo zdecydowało się nasilić akcje partyzanckie, „by przekształcić dotychczasowe zaplecze w pierwszą linię frontu". Niewielkie 293 grupki żołnierzy wnikały teraz głęboko w kontrolowane przez wroga strefy, dezorganizując administracje i powoli odzyskując kontrolę nad tamtejszymi wioskami oraz przenosząc ciężar operacji zbrojnych na tyły nieprzyjaciela. Podstawowym założeniem stało się teraz osiągnięcie przewagi na polu bitwy, rozszerzanie obszarów kontrolowanych i zwiększanie stanu osobowego armii Viet Minhu, który w 1948 roku miał już w swych szeregach około dwustu pięćdziesięciu tysięcy żołnierzy. Na namacalne efekty nie trzeba było długo czekać. Już pod koniec 1948 roku komunistyczna partyzantka odzyskała kontrolę nad dziewięćdziesięcioma procentami utraconej rok wcześniej prowincji Viet Bać, według zaś danych statystycznych z przełomu lat 194871949 pod całkowitą kontrolą Viet Minhu było pięćdziesiąt pięć procent wietnamskich obszarów wiejskich zamieszkanych przez mniej więcej dwanaście milionów mieszkańców (niemal połowa wówczas dwudziestoczteromilionowego Wietnamu). Dla utrzymujących się w miastach Francuzów podstawowym problemem było utrzymanie stałej łączności, czyli zapewnienie drożności wszystkich arterii komunikacyjnych przebiegających przez terytoria kontrolowane przez Viet Minh. Przesilenie, stanowiące najdłuższą fazę wojny partyzanckiej, wymusiło więc na armii francuskiej stosowanie taktyki polegającej na prowadzeniu akcji oczyszczających częstokroć na wrogim dla siebie terenie, gdzie inicjatywę przejmował już nieprzyjaciel. W 1948 roku armia francuska kontrolowała tylko Sajgon, Haj-fong i Hanoi oraz miała kilka pomniejszych garnizonów w Annamie. Na początku roku ponowiono operacje ofensywne, angażując w nie około dwunastu tysięcy żołnierzy i koncentrując je na delcie Mekongu oraz okolicach Hanoi. Rezultat podobny do poprzedniego przypisać należy pogarszającemu się morale, brakowi łączności, a także coraz częstszym wcielaniem do armii francuskiej ludności tubylczej, której lojalność pozostawiała wiele do życzenia. Równie interesująco przedstawiał się rozwój sytuacji na południu Wietnamu, zwłaszcza w Kochinchinie, gdzie Nguyen Binh 21 grudnia 1946 wznowił operacje partyzanckie. Binh miał trudniejsze zadanie niż na północy Giap i Ho Chi Minh. Musiał walczyć nie tylko ż
Francuzami, ale w większym nawet stopniu z kochinchińskimi separatystami, sektami religijnymi i wietnamskimi ugrupowaniami narodowymi, mającymi na południu znacznie mocniejsze oparcie aniżeli w Tonkinie. Bardzo poważnie ograniczało to możliwość zastosowania tu lansowanej przez wietnamskie kierownictwo strategii wojny rewolucyjnej. Obie sekty (Hoa Hao i Cao Dai) zdążyły zawrzeć już wcześniej porozumienie z władzami francuskimi gwarantujące im własne strefy autonomiczne w Kochinchinie, jeszcze bardziej powiększając rozdrobnienie tej prowincji. Równolegle z działaniami zbrojnymi rząd francuski usilnie pracował nad znalezieniem rozwiązania politycznego, dzięki któremu udałoby się wygasić konflikt i rozwiać nieprzychylną atmosferę wojny kolonialnej. W związku z tym Paryż postanowił skorzystać z rad dawnego ambasadora Stanów Zjednoczonych we Francji Williama Bullita i skierować uwagę na przebywającego od marca 1946 roku na wychodźstwie w Hongkongu cesarza Bao Daia. Mimo dość słabego poparcia, jakim cieszył się były władca Wietnamu we własnym społeczeństwie, Francja zamierzała stworzyć alternatywę wobec komunistycznego rządu Ho Chi Min-ha. Kontakty, jakie utrzymywał cesarz z niektórymi wietnamskimi ugrupowaniami politycznymi, również nie przynosiły mu popularności — głównie ze względu na fakt, że były one ze sobą skłócone, niektóre zaś ich frakcje nie kryły poparcia dla Viet Minhu. Fakt ten przypisać należy bezkompromisowemu stanowisku Paryża, który ustami nowego komisarza dla Indochin Emilie Bollaerta wystąpił we wrześniu 1947 roku z „ostatecznymi propozycjami pokojowymi" czyniącymi z Wietnamu francuski protektorat. Niemniej odezwa Bollaerta do wietnamskich kręgów politycznych zwróciła uwagę Bao Daia, który w grudniu 1947 roku zadeklarował chęć rozpoczęcia negocjacji z Francją. 20 maja 1948 roku procesarskie ugrupowania polityczne za aprobatą władcy powołały do życia Tymczasowy Rząd Wietnamu, łącząc Tonkin, Annam i Kochinchinę pod prezydencką władzą pro-francuskiego Nguyen Van Xuana. 5 czerwca tego roku w Zatoce Ha Long w obecności cesarza podpisano porozumienie, w myśl którego powstawał stowarzyszony z Francją w ramach Unii Francuskiej autonomiczny Wietnam o bliżej nieokreślonych prerogatywach politycznych. Niemniej krokiem naprzód w porównaniu z poprzednim stanowiskiem Paryża stało się uznanie jedności terytorialnej Wietnamu. Na przeszkodzie stanęło wiele kwestii proceduralnych oraz prawnych precyzujących status Kochinchiny, która jako integralna część Republiki Francuskiej mogła zostać scedowana na rzecz Wietnamu jedynie po podjęciu stosownej uchwały przez francuskie Zgromadzenie Narodowe. Stało się to możliwe dopiero na początku 1949 roku. 8 marca 1949 roku sygnowano w Elysee kolejną, tym razem najważniejszą dwustronną umowę francuskowietnamską. 14 czerwca 1949 roku podczas specjalnej ceremonii w Sajgonie umowa z Elysee weszła w życie po zatwierdzeniu jej przez nowego wysokiego komisarza dla Indochin Leona Pignona. Na sytuację Wietnamu wpływ miał międzynarodowy układ sił. Został on ostatecznie ustalony dopiero na początku 1950 roku. W październiku 1949 roku Mao Zedong proklamował w Pekinie Chińską Republikę Ludową. Upadek narodowego rządu Chiang Kaisheka oznaczał definitywne przegrupowanie sił na Dalekim Wschodzie i zaktywizowanie polityki Stanów Zjednoczonych w tym rejonie, a także umiędzynarodowienie konfliktu wietnamskiego. Mając wspólną granicę z ZSRR, a także reprezentując tę samą ideologię,
komunistyczne Chiny były teraz największym zagrożeniem na Dalekim Wschodzie. Głosząc hasła wyzwolenia narodów kolonialnych, a zarazem dostarczając namacalnego dowodu na zwycięstwo idei rewolucyjnych, Pekin stał się w oczach polityków amerykańskich centrum zagrożenia „wolnego świata". Zjawisko to było szczególnie niebezpieczne w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie nadal rządy sprawowały europejskie mocarstwa kolonialne związane sojuszem ze Stanami Zjednoczonymi. W ten sposób 295 V: francuska wojna kolonialna przekształcała się w antykomunistyczną krucjatę w obronie „wolności i niepodległości". Granicząc z Wietnamem, Chiny mogły zapewnić Viet Minhowi wsparcie militarne i ekonomiczne. Po chińskiej stronie granicy powstały setki obozów szkoleniowych dla wietnamskich partyzantów. Według obliczeń amerykańskiego wywiadu co trzy miesiące z chińskich ośrodków szkoleniowych wychodziło dwadzieścia pięć— pięćdziesiąt tysięcy przeszkolonych partyzantów, członków obsługi technicznej oraz personelu medycznego. Ponadto Viet Minh zyskiwał niezwykle ważnego sojusznika ideologicznego, którego pomoc na początku lat pięćdziesiątych przyczyniła się do odniesienia zwycięstwa przez partyzantkę Ho Chi Minha. 18 stycznia 1950 roku po tajnych rokowaniach wietnamsko-chińskich obie strony, podpisując porozumienie handlowe, podały do publicznej wiadomości fakt nawiązania pełnych stosunków dyplomatycznych. Oznaczało to uznanie przez Chiny Demokratycznej Republiki Wietnamu za podmiot polityczny, a zarazem za jedynego reprezentanta interesów narodu wietnamskiego. Precedens stworzony przez ChRL, zaledwie w trzy miesiące po jej powstaniu, spowodował lawinę decyzji o nieodwracalnych skutkach. Zaalarmowany tym Związek Radziecki, chętnie widzący siebie w roli pioniera ruchów wyzwoleńczych, został zmuszony do pójścia w ślady chińskiego sojusznika. 30 stycznia 1950 roku radziecki minister spraw zagranicznych Andriej Wyszynski przesłał na ręce Hoan Minh Giama następujące oświadczenie: „Rząd Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich potwierdza przyjęcie do wiadomości wystosowanego przez prezydenta Ho Chi Minha posłania z 14 stycznia br. nawołującego do ustanowienia stosunków dyplomatycznych z DRW. Po zapoznaniu się z propozycją władz DRW i mając jednocześnie na uwadze, iż państwo to reprezentuje zdecydowaną większość narodu wietnamskiego, najwyższe władze Związku Radzieckiego podjęły decyzję o ustanowieniu stosunków dyplomatycznych z DRW i wymianie ambasadorów". Kilka dni później to samo uczyniły wschodnioeuropejskie rządy krajów komunistycznych oraz Korea Północna. Od tej pory Ho Chi Minh miał już poparcie całego bloku państw komunistycznych, stając się jednym z międzynarodowych liderów ruchu. W sierpniu 1950 roku w piątą rocznicę tak zwanej rewolucji sierpniowej Ho Chi Minh napisał: „Jeśli chodzi o nas, to owe kilka lat zbrojnego oporu zakończyło się wielkim sukcesem, jeśli nie największym w całej historii Wietnamu — uznaniem naszej Demokratycznej Republiki
Wietnamu za równego partnera wszystkich demokratycznych społeczności świata przez dwa największe mocarstwa: Związek Radziecki i Chińską Republikę Ludową, a także przez wszystkie inne nowo powstałe kraje demokratyczne. Oznacza to, iż nieodwołalnie stanęliśmy po stronie demokracji oraz, że należymy do ośmiusetmilionowego bloku anty imperialistycznego". Uznanie DRW przez Związek Radziecki oznaczało zerwanie z dotychczasowym werbalnym tylko poparciem, nieangażującym ZSRR w politykę na Dalekim Wschodzie. Decyzja ta, będąca po części wynikiem działania ChRL, po części dyplomatycznych kalkulacji (nieaktywizowania polityki krajów zachodnioeuropejskich i USA), postawiła ZSRR w dość niezręcznej sytuacji, w której politykę faktów dokonanych prowadziły Chiny. Niemniej nie można również zapominać, iż od 30 stycznia 1950 roku powstał bardzo silny blok krajów komunistycznych, które istotnie stanowiły zagrożenie nie tylko dla francuskich posiadłości w Indo-chinach, ale dla^gałego amerykańskiego systemu bezpieczeństwa na Dalekim Wschodzie, gdzie utrzymanie równowagi uzależnione było teraz od poparcia udzielanego ruchom narodowym — i to niezależnie od ich popularności. Na reperkusje nie trzeba więc było długo czekać. Uznanie Bao Daia przez Francję nie pociągało tak istotnych konsekwencji jak udzielenie mu poparcia przez Stany Zjednoczone. Sekretarz stanu USA Dean Ache-son stwierdził l lutego 1950 roku: „Uznanie przez Kreml wietnamskiego ruchu komunistycznego Ho Chi Minha zostało powitane z zaskoczeniem. Radziecka decyzja [...] nie pozwala już żywić żadnych wątpliwości, by ruch Ho Chi Minha reprezentował jakiekolwiek tendencje narodowe. Wręcz przeciwnie, ukazuje jego prawdziwe oblicze jako śmiertelnego wroga wietnamskiej niepodległości. [...] Ambasador Stanów Zjednoczonych Phillip Jessup już przekazał na ręce cesarza Bao Daia nasze najlepsze życzenia w kierowaniu nawą państwową, wyrażając jednocześnie nadzieję na ustanowienie bliższych stosunków państwowych między Wietnamem a Stanami Zjednoczonymi". 7 lutego 1950 roku, nawiązując stosunki dyplomatyczne z królestwami Laosu, Kambodży i Wietnamu, Stany Zjednoczone ostatecznie opowiedziały się za narodową opcją rządów w krajach indo-chińskich, „opartych na zasadach niepodległości w ramach Unii Francuskiej; a zatem uznanie tych państw jest zgodne z fundamentalnymi zasadami polityki USA zmierzającej do poparcia demokratycznych pokojowych procesów ewolucji narodów kolonialnych w kierunku [...] niepodległości". Pozyskując w tym rząd Wielkiej Brytanii, Stany Zjednoczone starały się stworzyć koalicję państw uznających alternatywne w stosunku do władz lewicowych prawicowe rządy we wszystkich krajach indochińskich. Tymczasem sytuacja na froncie rozwijała się niekorzystnie dla Francji. Paryż nadal ociągał się z decyzją utworzenia niezależnej armii wietnamskiej z wietnamskim korpusem oficerskim, a sam ograniczał nawet rekrutację Wietnamczyków do szeregów własnej armii walczącej z Viet Minhem. Zdecydowanie niekorzystny wydźwięk miała również poniesiona przez wojska francuskie w październiku klęska w okolicach Lang Son i Cao Bang, gdzie łupem Viet Minhu padły ogromne tabory uchodźców opuszczających przygraniczne tereny z Chinami i wycofujących się wraz z garnizonami wojskowymi na południe, w kierunku Cao Bang.
Atmosferę miała oczyścić nominacja w listopadzie 1950 roku na stanowisko || głównodowodzącego i wysokiego komisarza dla Indochin zasłużonego generała K Jeana de Lattre de Tassigny. Ten doskonały strateg i dowódca był pierwszym i zarazem ostatnim wielkim francuskim dowódcą w wojnie indochińskiej. Plan Tassigny'ego polegał na wzmocnieniu francuskiej linii obronnej w okolicach Hanoi i Hajfongu, która otrzymała miano linii de Lattre'a. Tworzyć ją miała sieć utrzymujących ze sobą łączność bunkrów. Jednocześnie francuska enklawa miała być pewnego rodzaju bazą wypadową, skąd miano przejść do kontrofensywy i dzięki akcjom oczyszczającym powiększać własny stan posiadania. Z drugiej strony sukcesy na froncie gwarantowały zwiększoną pomoc amerykańską, która miałaby napływać nie w ramach wojny kolonialnej, ale wspólnej walki ze złem komunizmu. Podczas wrześniowej wizyty w Waszyngtonie de Lattre przekonywał prezydenta Truma-na i Deana Achesona: „Nie mówcie, że to moja wojna. To jest nasza wojna". De Lattre natychmiast przystąpił też do tworzenia struktur niezależnej armii wietnamskiej. W odezwie do wietnamskiej młodzieży apelował o wstępowanie w jej szeregi, albowiem: „Ta wojna [...] jest wojną Wietnamu w interesie Wietnamu, a Francja będzie mogła prowadzić ją tak długo, jak długo wy będziecie zdecydowani walczyć u jej boku [...], niektórzy twierdzą, że będąc członkiem Unii Francuskiej, wasze państwo nie jest niepodległe. To nieprawda! W dzisiejszych czasach, w naszym świecie, trudno w ogóle wskazać, by jakiekolwiek państwo cieszyło się pełną niepodległością. Istnieją tylko międzyzależności, z których jedne można uznać za owocną współpracę, podczas gdy pozostałe mają charakter destruktywny. [...] Wietnamska młodzieży, która jesteś bliska memu sercu jak młodzież mojej ojczyzny, nadeszła dla ciebie chwila, w której musisz bronić własnego kraju". Wiosną 1951 roku de Lattre miał istotnie powody do bardziej optymistycznego spojrzenia w przyszłość. Sukces przeprowadzonych przez niego trzech kontrofensyw pod Vinh Yen, Mao Khe i Phat Diem pozwalał przypuszczać, że koncepcja linii obronnej ma pełne szansę powodzenia. Jednocześnie doniesienia amerykańskiego konsulatu w Sajgonie przestrzegały przed zbytnim optymizmem, gdyż — jak pisał amerykański konsul Edmund Gullion — ani Viet Minh nie został rozbity, ani też armia francuska nie zwiększyła kontrolowanego przez siebie obszaru. Z drugiej strony generał Giap odszedł od dotychczasowej taktyki ataku nocnego, co było szczególnie niepokojące, gdyż dawało to sposobność wykorzystania, a zarazem ujawnienia całego nowoczesnego sprzętu, w jaki została wyposażona armia francuska, i dostosowania wietnamskich metod walki do taktyki de Lattre'a. Niemniej —jak sugerowały amerykańskie komórki wywiadowcze — długofalowe powodzenie francuskich operacji zapewnić mogły jedynie zwiększone dostawy materiałowe, które pociągały za sobą ryzyko rosnącego wsparcia chińskiego dla wietnamskich komunistów. Było to szczególnie niebezpieczne w obliczu udziału „chińskich ochotników" w wojnie w Korei, która trwała już od 25 czerwca 1950 roku, sprowadzając świat na krawędź kolejnej wojny. Nie bez przesady więc Joseph Alsop alarmował na łamach „Washington Post" o stacjonującej na granicy chińsko-wietnamskiej dwustutysięcznej armii „wolontariuszy", którzy czekali tylko na rozkaz wkroczenia do Tonkinu. Sukcesy de Lattre'a nie trwały długo i skończyły się wraz z tragiczną śmiercią generała w styczniu 1952 roku. Jego następca generał Roul Salan powrócił do poprzedniej taktyki
unikania operacji zaczepnych, dzięki czemu Viet Minh na powrót odzyskiwał inicjatywę. W 1952 roku we Francji wyraźnie już artykułowano chęć wycofania się z Indochin. Początkowym ostrożnym uwagom czynionym na ten temat przez ministra spraw zagranicznych Roberta Schumana towarzyszyło powszechne przekonanie o drenażu francuskiej gospodarki. Rosły również straty ludzkie, które w latach 1946—1952 wyniosły aż dziewięćdziesiąt tysięcy poległych i zaginionych. Konflikt indochiński osłabiał też europejską pozycję Francji, co dla większości społeczeństwa było o wiele groźniejsze w skutkach niż utrata kolonii. Podpisany w maju 1952 roku traktat zbiorowego bezpieczeństwa w Europie kazał liczyć się z potrzebą uzbrojenia Niemiec Zachodnich, które nad Se-kwaną wciąż były uważane za potencjalnego wroga nr l. Argument ten okazał się na tyle silny, by jednoczyć frakcje lewicy i prawicy, i to mimo tego, że ta ostatnia wciąż popierała wojnę w Indochinach. A jednak kwestia niemiecka okazała się znacznie ważniejsza. Tak niegdyś wstrzemięźliwi w kwestiach kolonialnych francuscy socjaliści i komuniści otwarcie nawoływali teraz do wznowienia negocjacji z Ho Chi Min-hem. Poparła ich w tym frakcja Radykalnej Partii Socjalistycznej, której przewodził późniejszy premier z okresu bitwy pod Dien Bien Phu i konferencji genewskiej Pierre Mendes-France. Na Kongresie Radykalnej Partii Socjalistycznej w Bordeaux w październiku 1952 roku były premier Francji Edouard Daladier nawoływał do obrony francuskich posiadłości w Afryce Północnej, dla których Wietnam z wolna stawał się bardzo zaraźliwym przykładem, a których znaczenie dla bytu imperium uważano za o wiele ważniejsze: „Zamiast tracić sprzęt i ludzi w Indochinach, lepiej byłoby przetransportować stutysięczną armię do prowincji północnoafrykańskich". Ponieważ radykalni socjaliści współtworzyli kilka poprzednich centroprawicowych rządów koalicyjnych, prowadzących oczywiście prowojenną politykę na Dalekim Wschodzie, obecna zmiana ich nastawienia pozwalała sądzić, że na francuskiej scenie politycznej zachodziły radykalne zmiany. Nie mogło to nie oddziaływać na francuskie społeczeństwo, zwłaszcza że bazę społeczną Radykalnej Partii Socjalistycznej stanowiła przede wszystkim klasa średnia i intelektualiści, zawsze wywierający wpływ na opinię publiczną. Tak więc wyniesienie na fotel premiera Mendesa-France' a oznaczało nasilenie się we Francji trendów nieprzychylnych wojnie, co nie mogło pozostawać bez wpływu na stan i morale armii generała Salana. Zawsze powściągliwy w opiniach rząd brytyjski tym razem alarmował Waszyngton o zmianie nastawienia do wojny w Wietnamie we Francji, sugerując nawet ewentualność zawarcia przez nią odrębnego pokoju z Viet Minhem — i to za pośrednictwem Związku Radzieckiego. Niemniej, nie wykluczając takiego scenariusza wydarzeń, amerykański wywiad uważał te opinie za znacznie przesa9QQ —^ dzone, albowiem brak było konkretnych dowodów na poszukiwanie przez Paryż radzieckiej mediacji. Ten pozorny spokój wynikał z nazbyt optymistycznych ocen dotyczących zwiększenia pomocy dla Francji, a zatem utrzymania liczebności i efektywności jej armii przynajmniej na dotychczasowym poziomie. Wynikało to z całej serii przeprowadzonych w czerwcu 1952 roku negocjacji francusko-ame-rykańskich, w których efekcie podano do
publicznej wiadomości, iż: „sukces dalszych działań zbrojnych w Wietnamie będzie zależał od zwiększonego wysiłku Stanów Zjednoczonych, które w porównaniu z rokiem ubiegłym są w stanie jeszcze bardziej rozwinąć program pomocy dla państw Unii Francuskiej". Zwycięstwo wyborcze w Stanach Zjednoczonych Partii Republikańskiej i prezydenta Dwighta D. Eisenhowera w niczym zasadniczo nie zmieniły położenia Wietnamu. Zwiększonej pomocy materiałowej towarzyszyły francuskie klęski na froncie. Z kolei dla Stanów Zjednoczonych podstawowym problemem stało się zwycięskie zakończenie wojny w Indochinach, a przynajmniej wzmocnienie pozycji przetargowej Francji na wypadek, gdyby ta chciała zawrzeć odrębny, bez porozumienia z Białym Domem, pokój z Viet Minhem. Ostatnim rozdziałem francuskiej wojny miała być realizacja planu generała Henriego Navarre'a zmierzającego do stopniowego wyparcia partyzantki wietnamskiej z Tonkinu. Jednym z jego elementów było zablokowanie wojsk wietnamskich w niewielkiej miejscowości Dien Bien Phu położonej w rejonie przygranicznym z Laosem. 20 listopada 1953 roku o godzinie dziesiątej trzytysięczny kontyngent francuskich spadochroniarzy w ramach „Operacji Castor" wylądował w pobliżu granicy laotańskiej, obsadzając wioskę. Powód, dla którego Navarre zdecydował się uderzyć w tym właśnie kierunku, jest niejasny. Jak później sam się tłumaczył, operacja ta miała na celu powstrzymanie marszu Giapa na Laos, co zresztą zupełnie nie zagrażało armii francuskiej. Dowódca francuskich sił w Tonkinie generał Renę Congy uważał Dien Bien Phu za istotny punkt wypadowy dla działań partyzanckich, ale bez znaczenia dla ewentualnej bezpośredniej konfrontacji. Być może, obsadzając Dien Bien Phu, Navarre miał nadzieję odciągnąć część sił wietnamskich, by przystąpić do bardziej efektywnych działań na innych frontach — zwłaszcza na południu, gdzie rozpoczęto równocześnie operację „Atlantę". A jednak nawet tak bardzo życzliwy mu generał John O'Daniell, kierujący amerykańską misją wojskową w Sajgonie, uznał to miejsce za absolutnie nieodpowiednie do stoczenia decydującej bitwy. Podstawowy błąd strategiczny pod Dien Bien Phu polegał właśnie na dostrzeganiu w nim dogodnego miejsca do powstrzymania wietnamskiej infiltracji w Laosie. Przenikanie Viet Minhu do Laosu w żadnym wypadku nie miało znaczenia dla przebiegu wojny. Jak twierdził generał Trapnell, stworzenie trzech głównych teatrów wojennych — pod Dien Bien Phu, w Laosie i w Delcie Rzeki Czerwonej — zupełnie rozmyło francuskie plany ofensywne i oddało inicjatywę w ręce Viet Minhu, który po jesiennych operacjach na pograniczu wietnamskolaotańskirn postanowił skierować się z powrotem do Tonkinu. Dien Bien Phu, Luang Prabanc SYJAM (TAJLANDIA) kJ
-Konturn
KAMBODŻA
\Ban Me Th Kratie
tereny pod kontrolą francuską
Sytuacja w Wietnamie w czasie bitwy o Dien Bien Phu Wiele zastrzeżeń budziła też lokalizacja zajętej przez Francuzów pozycji. Otoczone wzgórzami miejsce było praktycznie wystawione na ogień artyleryjski przeciwnika. Zlekceważenie tego właśnie czynnika miało kosztować Francję utratę Wietnamu. Zbudowany naprędce pas startowy otaczały wzgórza: od zachodu Hugenotte, od południa Claudine i od północnego-wschodu Dominiąue. Cztery mniejsze wzgórza: Gabrielle, Beatrice, Isabelle i Anne-Marie, tworzyły najbardziej wysunięte do przodu fortyfikacje, osłaniając cały garnizon, a zwłaszcza jego centrum - wzgórze Elaine, gdzie była sama wioska. Dodatkowe lotnisko umieszczono na północ od Isabelle - najdalej wysuniętej na południe strefy obronnej. Od 29 listopada 1953 roku dowództwo nad francuskim kontyngentem w Dien Bien Phu objął generał Christian Marie Ferdinand de Castrie. Do marca 1954 roku w Dien Bien Phu stacjonowało szesnaście tysięcy żołnierzy francuskich wyposażonych zaledwie w dwadzieścia osiem dział 105 mm oraz dziesięć czołgów. Dowodzący garnizonową artylerią pułkownik Charles Piroth był święcie przekonany o własnej przewadze ogniowej, zapewniając rychłe zwycięstwo. Przekonawszy się o swym błędzie, 14 marca 1954 roku wybrał samobójczą śmierć, rozrywając się granatem. Nie wolno zapominać, że nim doszło do rozstrzygającej bitwy, Dien Bien Phu było od przeszło czterech miesięcy we francuskich rękach. Wietnamski rozkaz oblężenia został poprzedzony bardzo wnikliwą analizą wszystkich „za" i „przeciw". Jak pisał w pamiętnikach generał Giap: „Dien Bien Phu było zbyt mocno ufortyfikowane, byśmy natychmiast mogli przystąpić do oblężenia. Należało w związku z tym rozważyć wszystkie ewentualności, jakie pociągnęłaby za sobą decyzja o ataku. [...] Dotychczas przecież podejmowaliśmy ją tylko przy całkowitej pewności o swej przewadze. [...] O naszej decyzji zadecydował fakt, że Dien Bien Phu stanowiło część tak zwanego planu Navarre'a, [...] ze strategicznego punktu widzenia położone było w rejonie górzystym, a tu przewaga była zdecydowanie po naszej stronie". Zgromadziwszy wokół francuskiej fortecy pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy oraz rozlokowawszy na otaczających Dien Bien Phu wzgórzach czterdzieści osiem ciężkich i sto pięćdziesiąt lekkich dział — co było zaskoczeniem dla Francuzów — Viet Minh w nocy z 13 na 14 marca otworzył huraganowy ogień skierowany na pozycje na Beatrice i Gabrielle. Ku zaskoczeniu Francuzów pierwsza ich pozycja po kilku falach zmasowanego ataku dostała się w ręce wroga. Następnej nocy rozpoczęto ostrzał Gabrielle. Według opisu jednego z algierskich uczestników obrony tego wzgórza „widać było jak [Wietnamczycy] schodzili ze wzgórz 604 i 702. Każdy z nas zajął swoje stanowisko. Około osiemnastej rozpoczął się huraganowy ostrzał [...]. Tego dotąd nie dane nam było doświadczyć [...], oto była niespodzianka, jaką zgotował nam Giap! Osiemdziesiątki jedynki, stopiątki i stodwudziestki to naprawdę nowoczesny sprzęt. Nasze moździerze natychmiast zostały wyeliminowane z akcji. Próbowaliśmy wydostać się z naszych kryjówek, żeby jakoś pozbierać wszystkie rzeczy i zorganizować obronę, ale wszystko było zasypywane gradem pocisków. Około dwudziestej nastąpiła przerwa".
Wkrótce okazało się, że wbrew poprzednim zapewnieniom wojska francuskie były kompletnie nieprzygotowane do tak wielkiej operacji. Wykorzystanie po raz pierwszy przez Viet Minh na tak wielką skalę ognia artyleryjskiego było prawdziwym szokiem dla obrońców. W nocy z 17 na 18 marca 1954 roku zdezerterował batalion tajski, co pociągnęło za sobą potrzebę ewakuacji punktu obronnego z Anne-Marie. Ponadto okazało się, że również tak newralgiczny punkt jak lotnisko znalazł się w zasięgu ognia artyleryjskiego nieprzyjaciela, który dobrze zamaskowany, okazał się praktycznie nie do wykrycia dla francuskiego lotnictwa. Zagrożone były więc i dostawy niezbędnego sprzętu, i ewakuacja rannych, a niebawem, po 26 marca, transport powietrzny został w ogóle sparaliżowany. Jedynym sposobem zaopatrzenia były zrzuty spadochronowe. Jednak i w tym wypadku wietnamska artyleria zadawała znaczne straty. Co gorsza, zgromadzone przez francuski garnizon zapasy amunicji miały wystarczyć na pięć do sześciu dni, albowiem zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami wywiadu zakładano, że Viet Minh będzie w stanie atakować jedynie trzy punkty obronne. Gdy francuskie zapasy kurczyły się, wietnamskie rosły — głównie za sprawą chińskich i radzieckich dostaw. Pierwsze klęski zmusiły wprawdzie dowództwo do wysłania z Hanoi posiłków w postaci dwóch batalionów spadochronowych. Zrzucone 14 i 16 marca, nie mogły już pomóc w odbiciu Beatrice i Gabrielle. Tymczasem przed obrońcami było jeszcze długich pięćdziesiąt sześć dni walki — z opłakanym zresztą dla nich skutkiem. Klęski pod Dien Bien Phu zaktywizowały działania międzynarodowej dyplomacji. Co prawda, konflikt w Korei czekał na ostateczne rozwiązanie przy stole negocjacyjnym, jednak mało kto wówczas w Stanach Zjednoczonych był świadomy, jak niewiele dzieliło Amerykę od kolejnej interwencji zbrojnej, tym razem w Wietnamie. Rząd francuski dokładał wszelkich starań, by zapewnić sobie pomoc militarną państw zachodnich, a przynajmniej USA. Prawdopodobnie Paryż doskonale się orientował, że los Dien Bien Phu został przypieczętowany, i czynił, co mógł, by nie tyle oddalić widmo klęski, ile stworzyć dogodne warunki do wynegocjowania warunków pokojowych. Od l marca 1954 roku w Stanach Zjednoczonych przebywał z oficjalną wizytą francuski szef sztabu generał Paul Ely. 20 marca podczas rozmowy z prezydentem Eisenhowerem, sekretarzem stanu Johnem Fosterem Dullesem i z przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów Sztabów admirałem Arthurem W. Radfordem, Ely, kreśląc wizje upadku Dien Bien Phu, starał się uzyskać dodatkową pomoc finansową od Stanów Zjednoczonych. Prośba o wsparcie lotnicze początkowo nie spotkała się z przychylnym przyjęciem. W rozmowie z Dullesem Ely podkreślał natomiast potrzebę interwencji zbrojnej na wypadek agresji komunistycznych Chin. Ogólnie jednak szansę na utrzymanie Dien Bien Phu określił 20 marca jako pięćdziesięcioprocentowe. Według słów generała Ely'ego admirał 303 Radford zapewnił go o możliwości zaangażowania amerykańskiego lotnictwa oraz VII Floty Pacyfiku na wypadek pogarszania się sytuacji pod Dien Bien Phu, choć decyzja ta zależała od poparcia najwyższych kręgów rządowych Francji i Stanów Zjednoczonych. Być może więc francuski generał zinterpretował wypowiedź Radforda nie jako poparcie w przyszłej debacie dotyczącej interwencji zbrojnej, lecz jako zapewnienie wysłania amerykańskiego lotnictwa i
floty do Wietnamu. 25 marca 1954 roku na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, któremu przewodniczył prezydent Eisenhower, bardzo poważnie rozpatrywano kwestię interwencji zbrojnej w Wietnamie. Prezydent uzależniał ją wszakże od: 1. przedłożenia prośby o wsparcie przez suwerenne rządy państw indochińskich; 2. aprobaty Organizacji Narodów Zjednoczonych; 3. udziału innych państw w operacji, która miałaby tym samym charakter międzynarodowy; 4. pełnej aprobaty Kongresu Stanów Zjednoczonych. W marcu i kwietniu 1954 roku Dulles próbował pozyskać rząd Wielkiej Brytanii dla wspólnej antykomunistycznej operacji w Wietnamie, planując zbombardowanie przez amerykańskie lotnictwo pozycji Viet Minhu wokół Dien Bien Phu. Brytyjski minister spraw zagranicznych sir Antho-ny Eden był jednak zwolennikiem zakończenia trwającej już osiem lat wojny indochińskiej. Stanowisko to popierał również rząd francuski, dążący już wówczas do negocjacji i pragnący wycofać się ze swej dawnej kolonii. Tymczasem na polach Dien Bien Phu przez cały czas toczyły się zaciekłe walki. Począwszy od 17 marca Viet Minh przystąpił do wznoszenia nowych umocnień, zbliżając się do pozycji francuskich. Również Francuzi w oczekiwaniu na wznowienie ataków przegrupowywali siły, licząc jednocześnie na skuteczność swego lotnictwa, które próbowało zniszczyć wietnamskie gniazda artylerii, prowadząc ciągłe naloty na pobliskie wzgórza przy użyciu bomb napalmowych. 3 kwietnia Viet Minh rozpoczął kolejne, pięciodniowe natarcie na wschodnie linie umocnień przeciwnika. Udało mu się zdobyć przyczółek oddalony o około półtora kilometra od pasa startowego lotniska. Po wylądowaniu batalionu spadochroniarzy Francuzom udało się 11 i 12 kwietnia poprawić nieco pozycję obronną i odrzucić wroga od wschodniej linii umocnień. Niemniej sytuacja obrońców stawała się coraz gorsza. Jedynym źródłem zaopatrzenia były teraz zrzuty z krążących nad Dien Bien Phu i narażonych na coraz silniejszy ogień przeciwnika samolotów. Kurczyła się strefa zrzutów, a od końca marca 1954 roku zaczęło brakować lekarstw i opatrunków. Viet Minh nie zgodził się nawet na ewakuację rannych, których liczba pod koniec kwietnia sięgała już trzech tysięcy (niemal jedną piątą ogólnego stanu wojsk z początku marca). W drugiej połowie kwietnia Viet Minh nasilił nocne ataki, by w końcu w nocy z l na 2 maja 1954 roku przystąpić do generalnego szturmu. Francuskie pozycje zaatakowały dwie wietnamskie dywizje. Mimo silnego deszczu i zaciekłej obrony Giap ponowił atak 6 i 7 maja, zdobywając kolejne punkty oporu. 308 Dywizja Viet Minhu przebiła się przez francuskie umocnienia na Elaine. Do wieczora nad Dien Bien Phu powiewała już wietnamska żółta gwiazda na czerwonym tle. Jedenaście tysięcy pozostałych przy życiu Francuzów złożyło broń. Czekał ich długi, czterystupięćdziesięciokilometrowy marsz na wschód, do wietnamskich obozów reedukacyjnych, z których tylko garstce dane było wyjść o własnych siłach. Upadek Dien Bien Phu przesądził o wyniku wojny. Francja musiała przyznać się do klęski. 8 maja poddała się ostatnia grupka na Isabelle. W Paryżu dochodziła właśnie siedemnasta, gdy premier Joseph Laniel załamanym głosem obwieszczał Zgromadzeniu Narodowemu upadek francuskiej twierdzy w Wietnamie. Wszyscy deputowani z wyjątkiem komunistów powstali, by oddać hołd obrońcom. Jak podaje
Jules Roy „miasto ogarnęła atmosfera przygnębienia i klęski. [...] Specjalne wydanie «FranceSoir» opatrzono długim nagłówkiem «Dien Bien Phu padło». [...] Około pierwszej nad ranem 8 maja 1954 roku niewielka grupka mówiących po francusku Wietnamczyków przedzierała się z białą flagą w ręku przez wzgórze Isabelle. [...] Pułkownik Lalande zgodził się przyjąć wysłanników Viet Minhu, którzy oznajmili, że wszelki dalszy opór jest bezskuteczny. Dien Bien Phu było całkowitym zaskoczeniem, największą klęską, jaką kiedykolwiek poniósł świat zachodni, było zwiastunem upadku koloniali-zmu i upadku republiki". Pod Dien Bien Phu straty francuskie wyniosły dwa tysiące dwustu dziewięćdziesięciu trzech poległych i pięć tysięcy stu trzydziestu czterech rannych. Do wietnamskiej niewoli dostało się jedenaście tysięcy jeńców (wraz z rannymi). Viet Minh zniszczył sześćdziesiąt dwa samoloty, a uszkodził sto sześćdziesiąt siedem. Straty wietnamskie były bez porównania większe i wynosiły odpowiednio: osiem tysięcy zabitych i około piętnastu tysięcy rannych. W sensie strategicznym nie miało to jednak żadnego znaczenia. Strategia generała Giapa w pełni zdała egzamin. W telegramie gratulacyjnym do żołnierzy wietnamskich Ho Chi Minh pisał: „Odnieśliście wielkie zwycięstwo, ale to tylko początek. Nie wolno nam zadowalać się półśrodkami i nie doceniać siły przeciwnika. Jesteśmy zdecydowani walczyć o pełną niepodległość, o zjednoczenie narodu, pokój i demokrację. Niezależnie od tego, czy czeka nas walka zbrojna czy dyplomatyczna, musimy przygotować się na długie zmagania". Generał Vo Nguayen Giap dostrzegał w zwycięstwie pod Dien Bien Phu przede wszystkim inspirację dla pozostałych ruchów komunistycznych na świecie. W jednym zdaniu ujął dokładnie to, czego obawiali się zachodni politycy: „To było zwycięstwo nie tylko naszego narodu, gdyż wszystkie kraje socjalistyczne odbierały je jako własne. To była wiktoria niewielkiego, słabego narodu walczącego z imperializmem i kolonializmem o wolność i niepodległość". Dien Bien Phu było również rozliczeniem francuskich polityków i dowódców, którzy zlekceważyli wroga. Stawiając retoryczne pytanie o wstyd, jaki od razu wywoływała nazwa Dien Bien Phu, Jules Roy replikował: „Porażka pod Dien Bien Phu bez wątpienia odzwierciedla brak fachowości francuskiego dowództwa. Być może również i politykom brakowało poczucia honoru, które mieli wojskowi. [...] Ich stosunek do armii był obojętny. Przestępstwem więc okazał się brak pomocy ludziom, których życie znalazło się w zagrożeniu. Jesteśmy w stanie ukarać pojedynczego obywatela. Cóż jednak zrobić, jeśli winę ponosi cały naród. To jest właśnie poczucie rezygnacji, z którego naród wyleczyć się nie może, a prędzej czy później musi przypłacić to własną śmiercią". Analizując lata 1950—1954 trudno nie postawić pytania, czy Dien Bien Phu było nieuniknione? Miejscowość ta stała się symbolem porównywalnym z Ver-dun czy Stalingradem, gdzie ludzki upór wziął górę nad czystym pragmatyzmem. W przeciwieństwie do obu przykładów z I i II wojny światowej Dien Bien Phu było końcem, a nie przesileniem. A jednak, przyglądając się uważnie całej francuskiej strategii i taktyce od generała de Lattre'a począwszy, można śmiało powiedzieć, że w istocie miejsce nie grało żadnej roli, albowiem wojna była dla Francji przegrana właściwie od grudnia 1950 roku.
Problemem Francji były również, a może przede wszystkim, błędy polityków, których brak zdecydowania i jedności w związku z przedłużającym się konfliktem powodował rosnącą frustrację w szeregach armii. Jedynym remedium na drenaż gospodarki francuskiej były Stany Zjednoczone, wobec których nadal rozgrywano własną kartę, wciągając je coraz głębiej w wojnę. W końcu w 1954 roku pomoc amerykańska dla Francji przekroczyła dwa miliardy dolarów (co stanowiło około osiemdziesięciu procent ogólnego wysiłku zbrojnego Francji w Indochi-nach i niemal równało się wysokości sumy przyznanej Francji w ramach planu Marshalla). Efektywność dostaw okazała się odwrotnie proporcjonalna do ich rozmiarów. Tylko ich odpowiednia alokacja przy gruntownie zrewidowanej strategii i taktyce były rzeczywiście w stanie zmienić położenie wojsk francuskich, dla których od drugiej połowy 1952 roku sukcesem militarnym stawało się zaledwie utrzymanie zajmowanych dotychczas pozycji. W tym wypadku liczby mówią same za siebie. Otóż na przykład w okresie od sierpnia 1950 roku do stycznia 1952 roku pomoc amerykańska przewyższała trzyipółletnie dostawy chińskie dla Viet Minhu (za okres od stycznia 1951 do czerwca 1954 roku). Ogólnie w czerwcu 1954 roku Amerykanie dostarczyli sto tysięcy ton materiałów, podczas gdy Chińczycy niewiele ponad osiemdziesiąt tysięcy ton. Do końca maja 1954 roku Francja otrzymała od USA tysiąc osiemset osiemdziesiąt czołgów i innych wozów bojowych, trzydzieści tysięcy osiemset osiemdziesiąt siedem motocykli i innych środków transportu, pięć tysięcy czterdzieści pięć urządzeń artyleryjskich, trzysta sześćdziesiąt jeden tysięcy pięćset dwadzieścia dwie sztuki broni, czterysta trzydzieści osiem jednostek pływających, siedemdziesiąt wodnosamolotów, trzysta dziewięćdziesiąt cztery samoloty bojowe. Mimo wielu niepowodzeń Viet Minh potrafił wykazać elastyczność, dostosowując się do metod walki przeciwnika, by w rezultacie z powrotem zmusić go do akceptacji własnej taktyki. Tak więc o ile podstawowym celem francuskiej strategii było utrzymanie własnych pozycji, o tyle dla Viet Minhu najważniejszą kwestią stało się utrzymanie inicjatywy i atakowanie w dowolnie wybranym przez siebie miejscu i czasie. W czasie kontrofensywy Giap nie liczył się ze stratami w ludziach, dlatego też dane liczbowe I wojny indochińskiej są tak bardzo szokujące. Jeśli chodzi o armię francuską, na początku 1954 roku liczyła ona pięćset siedemnaście tysięcy żołnierzy, z których osiemdziesiąt tysięcy było rzeczywiście pochodzenia francuskiego. Na resztę wojsk składały się: dwudziestotysięcz-na Legia Cudzoziemska, czterdziestoośmiotysięczny kontyngent z Francuskiej Afryki Północnej (głównie z Algierii, Maroka i Senegalu) oraz trzysta sześćdziesiąt dziewięć tysięcy żołnierzy wietnamskich różnych formacji (głównie sił obrony terytorialnej i wciąż nielicznej armii narodowej pod nominalnym dowództwem cesarza Bao Daia). W samym tylko Francuskim Korpusie Ekspedycyjnym — jak obliczano w początkach 1954 roku — śmierć poniosło sto czterdzieści osiem tysięcy żołnierzy. W budżecie Francji (nie licząc przedstawionych powyżej danych dotyczących amerykańskich dostaw) na rok 1953 aż jedną trzecią stanowiły koszty wojny w Wietnamie. Wciąż brakuje dokładnego opracowania dotyczącego strat wietnamskich w I wojnie indochińskiej, dlatego też należy przyjąć jedynie dane szacunkowe, które w porównaniu z
francuskimi przedstawiają się następująco: około sześciuset tysięcy poległych w walce oraz około dwustu pięćdziesięciu tysięcy wietnamskich cywilów, co daje około ośmiuset pięćdziesięciu tysięcy zabitych. Dien Bien Phu zakończyło etap działań zbrojnych. Rzeczywiste zakończenie wojny miało mieć miejsce przy stole negocjacyjnym w Genewie, gdzie nastąpił tymczasowy podział Wietnamu na komunistyczną Północ i niekomunistyczne Południe, przy czym o ponownym zjednoczeniu kraju zdecydować miały wybory powszechne. Punkt ten, jak i pozostałe, nigdy nie doczekał się realizacji, powołana zaś do życia międzynarodowa komisja obserwatorów mająca zająć się kwestią zorganizowania i nadzorowania wyborów ograniczyła swą rolę do spisywania naruszeń postanowień konferencji genewskiej. Stało się to przyczyną kolejnego konfliktu na Półwyspie Indochińskim, który zapisał się w historii pod nazwą II wojny indochińskiej. Doszło w niej do bezpośredniej interwencji zbrojnej Stanów Zjednoczonych popierających rząd Wietnamu Południowego. Rozdział 25 PIOTR OSTASZEWSKI WOJNA WIETNAMSKA 1965-1975 Geneza II wojny indochińskiej sięga czasów konferencji genewskiej w 1954 roku, kiedy to postanowiono uciec się do rozwiązania połowicznego. Podział Wietnamu na komunistyczną Północ i niekomunistyczne Południe miał być rozwiązaniem tymczasowym, zakończonym w połowie 1956 roku wyborami zjednoczeniowymi przeprowadzonymi pod nadzorem międzynarodowej komisji nadzorczej. Stany Zjednoczone, których przedstawiciel Walter Bedell-Smith miał status obserwatora, nie podpisały co prawda aktu końcowego konferencji genewskiej, ale zobowiązały się do jej przestrzegania. Krajami, które czerpały bezpośrednie korzyści z tak skomplikowanej sytuacji na Półwyspie In-dochińskim, były przede wszystkim Chiny, dla których podział wietnamskiego państwa był zjawiskiem za wszech miar pożądanym. Odwieczny antagonizm chiń-sko-wietnamski znalazł ujs'cie w dość zawiłej grze politycznej uprawianej przez premiera Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) Zhou En-laia. Według niego niepodległy Wietnam stanowił zagrożenie, gdyż chciał utworzyć lokalne imperium, rozszerzając swoje wpływy na Laos i Kambodżę. Z drugiej strony mimo ideologicznej bliskości ewentualny konflikt wietnamski stwarzał dla władz w Pekinie możliwos'ć pewnej kontroli nad rozwojem sytuacji — chociażby ze względu na udzielanie pomocy materiałowej, jak miało to miejsce w trakcie I wojny indochińskiej w latach 1946— 1954. Dla powoli odchodzącego od stalinizmu Związku Radzieckiego (współprzewodniczącego wraz z Wielką Brytanią obradom genewskim) wygaszenie w 1954 roku konfliktu wietnamskiego było ważnym elementem światowego procesu odprężenia. Przejmująca władzę nowa ekipa Nikity Chruszczowa daleka była wówczas od chęci konfrontacji, a przeciągający się konflikt w Indochinach mógł w ostatecznym rozrachunku prowadzić do niepotrzebnych zadrażnień, tym bardziej że Stany Zjednoczone zgodziły się zaakceptować tymczasowość rozwiązań przyjętych w Genewie. Ani Kreml, ani tym bardziej Pekin nie miały najmniejszych złudzeń, że w przypadku wyborów zjednoczeniowych w Wietnamie jedynym i niepodzielnym zwycięzcą będzie Ho Chi Minh.
Nieco odmienny punkt widzenia reprezentowała dyplomacja francuska, dla której Genewa stanowiła wybawienie od liczącego z górą osiem lat problemu. Ewakuacja wojsk francuskich za siedemnasty równoleżnik i utworzenie Wietnamu Południowego było w pewnym sensie „wyjściem z honorem", gdyż przynajmniej południowa część kraju wraz z królestwami Laosu i Kambodży pozostawały poza zasięgiem systemu komunistycznego. Świadomość rosnących w tej strefie wpływów Stanów Zjednoczonych powodowała, że Paryż chętnie spoglądał w kierunku Waszyngtonu jako potencjalnego spadkobiercy swego imperium. Mimo że nie mogło być już mowy o odbudowie kolonializmu, a Stany Zjednoczone bynajmniej nie patronowały takiemu przedsięwzięciu, opowiedzenie się USA w 1950 roku po stronie wietnamskiego cesarza Bao Daia jako alternatywy wobec komunistycznego Ho Chi Minha stanowiło niezbity dowód, iż Waszyngton będzie w dalszym ciągu popierał nawet niepopularne w Wietnamie, ale za to prawicowe rządy. Jeszcze w trakcie obrad genewskich cesarz Bao Dai powierzył misję tworzenia rządu nieznanemu w Wietnamie politykowi Ngo Dinh Diemowi. Ten prawicowy polityk, przebywający wcześniej na emigracji w Rzymie i w Stanach Zjednoczonych, był na wietnamskiej scenie politycznej swoistym kuriozum. Reprezentując piętnastoprocentową wietnamską mniejszość katolicką, Diem musiał czuć się w społeczeństwie osobistością wyalienowaną. Jego wybór podyktowany był ponadto względami politycznymi. Koneksje z tak wybitnymi osobistościami, jak senator John Fitzgerald Kennedy czy katolicki kardynał Joseph Spellman, pozwalały przypuszczać, iż przejęcie przez niego steru władzy spotka się w Stanach Zjednoczonych z przychylnym przyjęciem. Poza tym Diem kilkakrotnie już w swej politycznej karierze dowiódł, że nie był koniunkturalistą. W marcu 1945 roku odrzucił japońską ofertę współpracy, natomiast w sierpniu podobnie potraktował podobną propozycję wysuniętą przez Ho Chi Minha. Stałość poglądów, a zatem i głęboki antykomunizm gwarantowały, że Diem nie dopuści do wyborów i raczej będzie się starał zjednoczyć Wietnam pod własną egidą. Stolicą Republiki Wietnamu (jak oficjalnie nazywano Wietnam Południowy) został Sajgon. Ta wielka aglomeracja miejska była zarazem jedynym większym centrum politycznym kraju. W sierpniu 1954 roku, a więc w momencie, gdy na sajgońskim lotnisku Than Son Nhut lądował południowowietnamski samolot wiozący na pokładzie premiera Ngo Dinh Diema, władza w Wietnamie Południowym leżała na ulicy. Nominalnie krajem zarządzał rezydujący w stolicy cesarz, którego władza ograniczała się jednak do wydawania nieprzestrzeganych przez nikogo rozporządzeń. Zadłużony cesarz odsprzedał bowiem urząd naczelnika sajgońskiej policji mafijnemu bossowi Bai Yienowi, który stał na czele potężnej organizacji przestępczej Binh Xuyen działającej w chińskiej części Sajgonu Cho-lon. Ponadto walki o wpływy toczyły również silne i niezależne południowo wietnamskie sekty religijne Hoa Hao i Cao Dai. Posiadając po kilkadziesiąt tysięcy własnych żołnierzy sekty stanowiły ogromny problem dla jedności kraju. Z drugiej strony Republika Wietnamu musiała przyjąć napływającą z Północy niemal milionową fale uchodźców, wśród której aż sześćdziesiąt pięć procent stanowili katolicy. Na mocy porozumień genewskich zagwarantowano ludności wietnamskiej możliwość swobodnego wyboru kraju osiedlenia. Przez trzysta dni strefa zdemilitaryzowana,
rozciągająca się wzdłuż tymczasowej linii granicznej siedemnastego równoleżnika miała pozostać otwarta zarówno dla uchodźców z Północy, jak i z Południa. Mimo propagandowego wydźwięku, jaki nadano exoduso-wi z Północy, fakt ten miał zdecydowanie niekorzystne reperkusje dla Południa, które opuściło jedynie około osiemdziesięciu tysięcy zwolenników rządów komunistycznych i byłych żołnierzy komunistycznej partyzantki Viet Minhu. Ogromna masa uchodźców destabilizowała i tak mocno nadwątloną gospodarkę Południa, w zdecydowanej większości opartą na rolnictwie. Ponadto powodowała problemy mieszkaniowe. Wietnam Południowy pokryty został gęstą siecią obozów przejściowych, skąd miano przesiedlać uchodźców do okolicznych wiosek. Tymczasem cierpiące na „głód ziemi" Południe wymagało natychmiastowej interwencji rządu, który musiał przeprowadzić reformę rolną. W 1954 roku nie była ona jednak możliwa ze względu na brak na ten cel środków finansowych. Jedyną realną pomocą były Stany Zjednoczone, dla których Diem reprezentował pożądaną opcję polityczną. W oczach prezydenta Dwighta D. Eisenhowera i sekretarza stanu Johna Fostera Dullesa tylko Diem był w stanie stanąć na drodze komunizmowi szukającemu dalszych zdobyczy na południu Półwyspu Indochiń-skiego. W Waszyngtonie coraz silniej działał syndrom „teorii domina", w myśl której upadek Wietnamu Południowego oznaczałby błyskawiczny proces przejmowania władzy przez komunistyczne reżimy w Laosie, Kambodży, a następnie w całej Azji Południowo-Wschodniej, na Bliskim Wschodzie, a wreszcie w Europie. Z czterdziestoletniej perspektywy czasowej teoria ta wydaje się niemal abstrakcyjna, jednak w połowie lat pięćdziesiątych w obliczu ciągłego zagrożenia, jakie reprezentowały dwa największe komunistyczne mocarstwa, czyli ZSRR i ChRL, Wietnam Południowy stawał się bastionem „wolnego świata", którego utrzymanie w orbicie wpływów Zachodu oznaczało utrzymanie tak bardzo pożądanej równowagi sił na świecie. Nie dziwi więc fakt amerykańskiej pomocy dla rządu premiera Diema. Operacja „Passage to Freedom", polegająca na przeprowadzeniu ewakuacji uchodźców z Północy, była pierwszą akcją wsparcia południowowietnamskiego sojusznika. Poza wydźwiękiem propagandowym prezydent Eisenhower zamierzał też dowieść, iż USA chcą aktywnie uczestniczyć w polityce na Półwyspie Indochiń-skim i nie dopuszczą, by Wietnam Północny rozszerzył swe panowanie na strefę poniżej siedemnastego równoleżnika. Trzystu czterdziestu dwóch amerykańskich doradców wojskowych w Wietnamie Południowym miało pomóc Diemowi w budowie struktur armii południowo wietnamski ej oraz wdrożyć w życie specjalne programy szkoleniowe. Najważniejszy spośród nich okazał się specjalny wysłannik CIA Edward Lansdale, którego obarczono zadaniem zjednania Diema i przeprowadzenia tajnej misji zmierzającej do szybkiego rozwiązania problemów wewnętrznych Republiki Wietnamu, czyli rozprawienia się z sektami religijnymi oraz z Binh Xuyen. Miał on także pomóc premierowi w odsunięciu niezdolnego do sprawowania silnych rządów cesarza Bao Daia. Lansdale niemal natychmiast po przybyciu do Sajgonu w 1954 roku zyskał zaufanie Diema. Dysponując znacznymi funduszami, przystąpił do tajnych negocjacji z przedstawicielami Hoa Hao i Cao Dai. Niektórych przywódców przekupywał, proponując im teki w południowowietnamskim
rządzie. O wiele większym problemem była posiadająca znaczne zasoby finansowe i kontrolująca praktycznie całą Kochinchinę Binh Xuyen. Dlatego też Diem uciekł się do jedynego realnego rozwiązania, jakim było użycie siły. W połowie 1955 roku wojska rządowe przystąpiły do akcji pacyfikacyjnej w dzielnicy Cholon, dziesiątkując Binh Xuyen i zmuszając Bai Viena do emigracji. Podobnie postąpiono z sektami, które definitywnie rozbito przed 1957 rokiem. Tym samym Diem dowiódł zdecydowania i energii w działaniu, ciesząc się pełnym zaufaniem Waszyngtonu. Podstawowym problemem pozostawały jednak wybory, które miały odbyć się w czerwcu 1956 roku. W 1955 roku w odpowiedzi na sugestie władz północ -nowietnamskich i premiera Demokratycznej Republiki Wietnamu (DRW) Pham Van Donga, aby rozpocząć przygotowania wyborcze, rząd Diema w Sajgonie uznał, iż istotę wolnych wyborów przekreśla fakt sprawowania na Północy totalitarnej władzy. Zdaniem Diema komuniści, zniewoliwszy społeczeństwo, potraktują wybory jako łatwą drogę do przejęcia kontroli nad Republiką Wietnamu. W rzeczywistości wypowiedź ta stanowiła odmowę zastosowania się do postanowień z 1954 roku, nakazujących poszanowanie woli narodu wietnamskiego wyrażonej w drodze głosowania. Z drugiej strony nie można również odmówić Diemowi pewnych racji. Komunistyczna władza na Północy rzeczywiście niewiele miała wspólnego z poszanowaniem woli społeczeństwa. Świadczyła o tym chociażby kolektywizacja ziemi w Tonkinie, której ofiarą padło wielu właścicieli ziemskich. Szerzyło się donosicielstwo, a akcje pacyfikacyjne — jak na przykład w prowincji Tai Nguyen, gdzie wojsko wymordowało mniejszość tajską — nie należały do rzadkości. W 1956 roku władze w Hanoi i sam Ho Chi Minh musieli przyznać, iż lata 1954—1956 były (dobrze skądinąd znanym w krajach komunistycznych) „okresem błędów i wypaczeń". Niemniej rządy na Południu były również dalekie do ideałów demokracji. Trzeba jednak pamiętać, iż europejskie i amerykańskie standardy nie mogły znaleźć miejsca w narodzie żyjącym w zupełnie odrębnym kręgu kulturowym, gdzie relacje władza—społeczeństwo od setek lat charakteryzowały doktryny konfu-cjanizmu. Co gorsza, okres francuskiego kolonializmu bynajmniej nie utwierdził Wietnamczyków w poszanowaniu zasad demokracji, które dotyczyły wąskiej elity władzy kolonialnej, a samo francuskie panowanie przepełnione było aktami okrucieństwa i deptania wietnamskiej godności narodowej. W 1955 roku Diem przeprowadził referendum, w wyniku którego mieszkańcy Wietnamu Południowego opowiedzieli się za przekształceniem kraju w republikę, obalając tym samym rządy cesarza Bao Daia. Tak więc cesarz, wyniósłszy w 1954 roku Diema do urzędu premiera Republiki Wietnamu, został przez niego zdetronizowany i udał się do Francji na emigrację. Niebawem Diem otrzymał urząd prezydenta, ugruntowując swą władzę. Ważnym elementem jej efektywnego sprawowania była pomoc materiałowa ze Stanów Zjednoczonych i krajów zachodnich. W latach 1955—1960 USA udzieliły Wietnamowi Południowemu znacznych kredytów z zamiarem rozwoju programu importowego. Miał on doprowadzić do uniknięcia hiperinflacji, która pojawiłaby się w wyniku masowego napływu dolarów w ramach zwykłej pomocy finansowej. Importerzy płacili za przywożone do Wietnamu towary w piastrach
(waluta południowo wietnamska—przyp. aut.), które z kolei trafiały do Wietnamskiego Banku Narodowego, dzięki czemu były wykorzystywane przez rząd w ramach specjalnych funduszy pomocy finansowej na pokrycie kosztów różnych przedsięwzięć gospodarczych. W samej tylko pięciolatce 1955—1959 suma takich funduszy przekroczyła miliard dolarów, a jeśli dodamy do tego sto dwadzieścia siedem milionów dolarów bezpośredniej amerykańskiej pomocy finansowej wraz z szesnastoma milionami pomocy technicznej, otrzymamy kwotę miliarda stu czterdziestu trzech milionów dolarów samej tylko pomocy ekonomicznej. W latach 1955—1964 ogólna suma bezpośredniej amerykańskiej pomocy gospodarczej wyniosła blisko miliard dziewięćset milionów dolarów. Rezultatem takiej polityki była pełna kontrola rządu nad inflacją. Odbudowano zniszczoną w czasie wojny sieć transportową i wodociągową. Wzrosła również produkcja rolna, natomiast specjalne grupy amerykańskich ekspertów, upowszechniając nowe uprawy, opracowywały także program kredytów inwestycyjnych dla drobnych indywidualnych właścicieli ziemskich. Postęp odnotowano również w dziedzinie szkolnictwa i edukacji narodowej. Z amerykańskich funduszy uruchomiono specjalne programy szkolenia publicznej służby zdrowia. Dzięki Uniwersytetowi Stanu Michigan rozpoczęto szkolenie wyspecjalizowanej wietnamskiej służby państwowej oraz służb policyjnych. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że południowowietnamska gospodarka przeżywa rozkwit. Sajgon przypominał europejską metropolię „z pełnymi kolorowych wystaw sklepami, nowoczesnymi samochodami i skuterami oraz wspaniałymi, położonymi na przedmieściach rezydencjami wyższych klas społecznych". Te zaś, jak w czasach francuskich, wyraźnie kontrastowały z typowymi mieszkańcami wietnamskiego społeczeństwa. Hołdując francuskim tradycjom, przedstawiciele lokalnej elity zajmowali eksponowane stanowiska w administracji publicznej i państwowej, a także w armii. Za rządów Diema powstała również lokalna klasa średnia, która — choć nieliczna — stanowiła zaczątek nowoczesnego społeczeństwa gospodarki wolnorynkowej. Stolica Republiki Wietnamu była jednak tylko wizytówką. W rzeczywistości życie dziewięćdziesięcioprocentowej większości żyjącej na wsi niewiele się zmieniło. Amerykańskie fundusze na cele cywilne miały w istocie charakter defen-sy wny. Rozwój gospodarczy został do tego stopnia połączony z kwestią obronności kraju, że z ekonomicznego punktu widzenia południowowietnamska gospodarka pozostawała w całkowitej zależności od Stanów Zjednoczonych. Jak należało oczekiwać, decyzja Diema o niedopuszczeniu do wyborów przyniosła określone konsekwencje. Chcąc wyprzedzić rozwój wydarzeń, rząd w Saj-gonie rozpoczął walkę z prawdziwym i wyimaginowanym wrogiem komunistycznym. Rozpoczęły się czystki zarówno wśród elity wojskowej, jak i politycznej. Na listach potencjalnych wrogów znaleźli się weterani I wojny indochińskiej, z których większość należała do Viet Minhu, ale bynajmniej nie reprezentowała komunistycznego światopoglądu. Rozpoczęta przez rząd akcja o nazwie „to Cong" („łap komunistę") dała sposobność wielu członkom lokalnej administracji do załatwiania osobistych porachunków.
W 1957 roku rząd w Hanoi wydał rozkaz, aby pozostające jeszcze na Południu dawne struktury Viet Minhu wznowiły walkę. Tym razem przeciwnikiem był wietnamski rząd Wietnamu Południowego. Decyzja ta była odpowiedzią na rosnącą presję ze strony byłych żołnierzy Viet Minhu, którzy pragnęli wystąpić przede wszystkim w geście aktu samoobrony. Dla Hanoi był to jednak sygnał, iż dalsza bezczynność spowoduje jedynie rosnącą falę represji Diema i zniszczenie oddanych sprawie zjednoczenia Wietnamu pod egidą Północy dawnych struktur komunistycznej partyzantki. Jak się okazało, wydarzenia roku 1957 miały stanowić początek końca rządów Diema, którego jeszcze w tym czasie przyjmowano w Stanach Zjednoczonych jako męża opatrznościowego i wzorzec dla wszystkich krajów azjatyckich. Wietnam Południowy miał być przykładem amerykańskiej pomocy w budowie niezależnego i demokratycznego państwa, w którym poziom życia (istotnie jeden z najwyższych wówczas w Azji) świadczył o sukcesie demokracji i powinien zainspirować pozostałe kraje do pójścia w jego ślady z gwarancją pomocy USA. W 1961 roku ustępujący prezydent Stanów Zjednoczonych Dwight D. Eisenho-wer wskazywał na Laos jako na główne ognisko zapalne w Azji Południowo-Wschodniej. Tocząca się tam wojna domowa między trzema ugrupowaniami (proamerykań-skim, prokomunistycznym i neutralnym) zdawała się wkraczać w decydującą fazę, w której ruch komunistyczny, wspierany przez Wietnam Północny powoli zaczął zagarniać pełnię władzy. Przez Laos i Kambodżę przebiegał również jeden z najważniejszych szlaków zaopatrzeniowych dla komunistycznej partyzantki w Republice Wietnamu. Pejoratywna nazwa, jaką nadał jej Diem — „Yietcong" — stała się wkrótce synonimem wojny w Wietnamie. Wkrótce też nie było w Stanach Zjednoczonych ni osoby, która nie potrafiłaby rozszyfrować tego skrótu. (W rzeczywistości słowa Viet Cong znaczyły — wietnamski komunista). Nowa, demokratyczna ekipa prezydenta Johna F. Kennedy'ego nie zamierzała schodzić z kursu obranego przez Eisenhowera. Podobnie jak poprzednik — Kennedy uznawał „teorię domina", a Wietnam Południowy za klucz do całej Azji Południowo-Wschodniej. W przeciwieństwie jednak do poprzedniego okresu polityka Diema powodowała rosnący w Wietnamie Południowym ferment. Yiet-cong zyskiwał zwolenników na wsi, a skorumpowana administracja państwowa nie czyniła nic, by skutecznie przeciwdziałać rozszerzającej się fali terroru. Trzeba również wspomnieć o taktyce wietnamskich komunistów, którzy mieli rozkaz eliminowania przede wszystkim osób z wyższym wykształceniem, przedstawicieli lokalnej administracji oraz wszystkich, którzy w lokalnych społecznościach cieszyli się dobrą reputacją. Chodziło o to, by pozostawić przy życiu tylko tych przedstawicieli władzy, którzy reprezentowali najgorsze cechy. Miało to skompromitować rząd i odciągnąć od niego ludność wsi. Prezydent Kennedy starał się skłonić Diema do niezbędnych reform społecznych. Amerykańską pomoc materiałową uzależniał w coraz większym stopniu od poszerzania przez Diema bazy społecznej jego rządu. Zarówno CIA, jak i amerykańska misja wojskowa w Sajgonie — Military Assistance Command, Yietnam (MACY) — donosiły o postępującej
izolacji Diema i rosnącym wpływie jego rodziny, szczególnie brata Ngo Dinh Nhu. Antykomunistycznie nastawiony Nhu nakłonił brata do wprowadzenia w życie programu wiosek strategicznych (tak zwanych agroville), którego celem było skupianie ludności lokalnej w większych ośrodkach pod protekcją administracji państwowej. Przenoszenie całych wsi do większych skupisk pilnowanych przez słabo uzbrojone oddziały obrony terytorialnej oraz skorumpowanych urzędników państwowych powodowało tylko rosnącą falę niezadowolenia wśród ludności cywilnej nękanej uprzednio nocnymi najazdami Yietcongu, a obecnie przymusową akcją przesiedleńczą, przy czym dla wielu z nich było to już trzecie lub czwarte przesiedlenie. Prezydent Kennedy zamierzał jednak dopomóc południowowietnamskiemu sojusznikowi w walce z komunistyczną partyzantką. W tym celu wprowadzono w życie program walki z partyzantką (Counterguerilla Warfare) i sformowano specjalne jednostki zielonych beretów. Systematycznie podnoszono też liczbę amerykańskich doradców wojskowych — początkowo z sześciu tysięcy do dwunastu i pół tysiąca oraz szesnastu i pół tysiąca w 1963 roku. W 1962 roku program pomocy rozszerzono o dostawy sprzętu zmechanizowanego, przysyłając do Sajgonu pierwszą partię amerykańskich helikopterów i obsługi technicznej. Wprowadzenie ich do walki w lecie 1962 roku spowodowało zepchnięcie Yietcongu do defensywy, jednak zakaz bezpośredniego udziału Amerykanów w starciach zbrojnych hamował sukcesy operacji wymagającej ciągłych zmian i mobilności. Ponadto pilotowanie maszyn przez amerykańskich lotników oraz przydzielanie do południcwowietnamskich jednostek amerykańskich doradców wojskowych, mających w rzeczywistości wpływ na decyzje strategiczne i taktyczne, uzależniało armię południcwowietnamską od amerykańskiego sojusznika, w bardzo poważnym stopniu ograniczając jej zdolności operacyjne. Toteż sukcesy 1962 roku już z początkiem roku następnego zamieniły się w defensywę. Sytuację komplikował fakt powstania zupełnie nieoczekiwanych problemów natury wyznaniowej. Na scenie politycznej pojawili się południowowietnamscy buddyści, którzy w maju 1963 roku wystąpili z falą pokojowych protestów przeciwko faworyzowaniu wyznania katolickiego. W geście protestu doszło w maju w centrum Sajgonu do aktu samospalenia buddyjskiego mnicha Thich Quang Duca. Zamieszki w dawnej stolicy cesarskiej Hue doprowadziły do starć z policją i ofiar śmiertelnych. Nastąpiły liczne aresztowania i represje. Brak reakcji rządu Diema i jego niechęć do wszelkich rozmów z buddystami jeszcze bardziej pogłębiały kryzys wewnętrzny. Prezydent Kennedy naciskał na reformy, uzależniając od nich kontynuację dotychczasowej polityki Stanów Zjednoczonych wobec południowowietnamskiego sojusznika. W odpowiedzi Diem i Nhu niedwuznacznie zagrozili nawiązaniem rozmów z Wietnamem Północnym, który nie stronił od tajnych kontaktów z Sajgonem. W czerwcu 1963 roku amerykański przedstawiciel CIA Lucien Conein został powiadomiony przez generała Duong Yan Minha o przygotowywanym zamachu stanu. Diem przeżył już kilka prób zamachu na swoje życie, niemniej tym razem spisek dotarł do najwyższych kręgów wojskowych uznających Diema za największe zagrożenie dla południowowietnamskiej suwerenności. Neutralne stanowisko Stanów Zjednoczonych wyrażało w istocie poparcie dla spisku, choć zarówno CIA, jak i prezydent Kennedy dążyli do
bezkrwawego usunięcia Diema i wysłania go wraz z najbliższą rodziną bądź do Europy Zachodniej, bądź do Stanów Zjednoczonych. Tymczasem zamach przeprowadzony w Sajgonie w nocy z l na 2 listopada 1963 roku spowodował jednak śmierć Diema i Nhu. Spotkało się to, co prawda, z euforią w południowowietnamskim społeczeństwie, ale było też ogromnym zagrożeniem dla i tak już mocno nadwątlonej stabilizacji państwa. Trzy tygodnie później w zamachu w Dallas zginął prezydent Kennedy. Wojna w Wietnamie wkraczała w nową fazę. Rząd prezydenta Lyndona B. Johnsona na początku kontynuował linię poprzednika, poprzestając na utrzymaniu w Wietnamie szesnastoipółtysiecznego kontyngentu wojskowego. W roku 1963 wartość pomocy dostarczonej przez USA dla Wietnamu Południowego wynosiła pięćset milionów dolarów. Mimo to Saj-gon nie mógł się wykazać konkretnymi sukcesami w walce z komunistyczną partyzantką. Stojący na czele rządu sajgońskiego generał Duong Yan Minh wykazywał brak zdolności politycznych, a przejęcie władzy 31 stycznia 1964 roku przez generała Nguyen Khanha okazało się również krótkim epizodem, dającym początek kilku z rzędu przewrotom destabilizującym system rządów w Wietnamie Południowym. Khanh okazał się przy tym politykiem inspirującym eskalację dzia315 łań zbrojnych. Wysunięte przez niego hasło marszu na Północ i zjednoczenia Wietnamu pod egidą rządu w Sajgonie spotkało się z żywym oddźwiękiem południowo-wietnamskiej ulicy i kręgów politycznych. Z drugiej strony akcja ta umożliwiała udział amerykańskich okrętów wojennych w operacji szpiegowskiej, której celem było wykrycie i zbadanie parametrów północnowietnamskich urządzeń radiolokacyjnych zakupionych przez DRW w ZSRR jeszcze na przełomie 1963 i 1964 roku. W lipcu 1964 roku Republika Wietnamu podjęła próbę zniszczenia baz i instalacji wojennych na dwóch północnowietnamskich wyspach w Zatoce Tonkiń-skiej Hon Ngu i Hong Me. Międzynarodowe wody zatoki patrolowały w tym czasie dwie amerykańskie jednostki USS „Maddox" i USS „Ticconderoga", wypełniające tajną misję wywiadowczą pod kryptonimem „De Soto". Wczesnym popołudniem 2 sierpnia radary „Maddoxa" wykryły obecność północnowietnamskich kutrów torpedowych, które wystrzeliły w kierunku amerykańskiego niszczyciela trzy torpedy. Kapitan John Herrick, nawiązawszy kontakt bojowy z nieprzyjacielem, wezwał na pomoc lotnictwo z lotniskowca USS „Ticconderoga", które uszkodziło dwie jednostki północnowietnamskie, a jedną zatopiło. Według innej wersji nawiązano kontakt bojowy z pięcioma jednostkami północnowiet-namskimi zatapiając trzy, a dwie poważnie uszkadzając. Zasadniczo jednak nie ma to większego znaczenia dla istoty problemu. Niechęć Johnsona do podjęcia akcji odwetowej wobec DRW spotkała się z krytyką wśród wysokich kół wojskowych. Admirał Sharp, głównodowodzący siłami zbrojnymi Stanów Zjednoczonych na Pacyfiku, zarządził przesunięcie lotniskowca USS „Constellation" i niszczyciela „C. Turner Joy" w pobliże dwóch okrętów US Navy patrolujących wody Zatoki Tonkińskiej.
Prezydent Johnson zapowiedział podjęcie przez Stany Zjednoczone kroków odwetowych w wypadku następnej prowokacji. Wielu historyków wiąże oświadczenie Johnsona z wydarzeniami tak zwanego drugiego incydentu w Zatoce Tonkińskiej, kiedy to amerykańskie okręty zostały rzekomo ponownie zaatakowane przez nieprzyjaciela. Pojawienie się 4 sierpnia 1964 roku na radarach USS „Maddox" północnowietnamskich kutrów jest do dziś sprawą bardzo kontrowersyjną. Brak kontaktu bojowego z przeciwnikiem, a także brak danych dotyczących lokalizacji wrogich jednostek interpretowano jako błąd kapitana Herricka bądź świadome wykorzystanie okazji, by udowodnić stanowczą wolę Stanów Zjednoczonych. 5 sierpnia amerykańskie lotnictwo dokonało odwetowego nalotu na wybrane cele w Wietnamie Północnym. W Waszyngtonie obie izby Kongresu przyjęły zaproponowaną przez Lyndona Johnsona Rezolucję tonkińską. Upoważniała ona prezydenta USA do „podjęcia wszelkich niezbędnych kroków w celu odparcia ataku na siły zbrojne Stanów Zjednoczonych" i zapobieżenia dalszym tego rodzaju aktom oraz do pomocy krajomczłonkom paktu SEATO. W kampanii wyborczej 1964 roku Johnson nie wysuwał kwestii wietnamskiej. Sprawa ta wymagała dużej zręczności, toteż po nalocie z 5 sierpnia prezydent nie podjął żadnych konkretnych działań, zapewniając społeczeństwo amerykańskie, iż mimo poparcia dla Sajgonu USA nie wezmą bezpośredniego udziału w wojnie domowej w Republice Wietnamu. W istocie w owym czasie Johnson był zwolennikiem interwencji. Podróż do Sajgonu w 1961 roku przekonała go, że utrata Wietnamu Południowego cofnie amerykańską strefę bezpieczeństwa do linii wybrzeża Pacyfiku. Podczas spotkania z szefami Połączonych Sztabów 23 grudnia 1963 roku zapewnił o gotowości wysłania wojsk do Wietnamu zaraz po listopadowych wyborach prezydenckich 1964 roku. Mianowany w czerwcu 1964 roku głównodowodzącym amerykańskimi siłami zbrojnymi w Wietnamie generał William Westmoreland domagał się przysłania regularnych jednostek armii Stanów Zjednoczonych. Jako zwolennik taktyki „szukaj i niszcz" (search and destroy), wymagającej zaangażowania znacznej liczby ludzi, Westmoreland utrzymywał, iż zniszczenie czterdziestotysięcznej partyzantki południowowietnamskiej okaże się łatwym zadaniem dla dobrze wyszkolonego i wyposażonego wojska. 8 marca 1965 roku o godzinie dziewiątej dwadzieścia w miejscowości Da Nang wylądował trzyipółtysięczny kontyngent amerykańskich marines pod dowództwem generała Fredericka J. Karcha. Kilka dni później Westmoreland zażądał przysłania dodatkowo czterdziestu tysięcy żołnierzy. Liczba wojsk lądowych wzrosła w ciągu roku dziesięciokrotnie, tak że w końcu 1966 roku armia Stanów Zjednoczonych liczyła czterysta pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy, a w końcu 1967 — pięćset czterdzieści dwa tysiące. Równocześnie rozpoczęto bombardowania Wietnamu Północnego, niszcząc przede wszystkim instalacje radiolokacyjne i bazy marynarki wojennej (operacja „Rolling Thunder"). Od roku następnego celem stały się obiekty przemysłowe i linie komunikacyjne. Intensyfikacji nalotów towarzyszyło przesuwanie się coraz głębiej na północ strefy objętej bombardowaniami. W latach 1965—1966 liczba straconych przez US Air Force maszyn
przekroczyła pięćset, a koszty operacji szacowano na miliard siedemset milionów dolarów. Selektywne bombardowania pociągały za sobą niewspółmiernie duże koszty w stosunku do zadawanych przeciwnikowi strat. Statystycznie, aby spowodować u przeciwnika stratę jednego dolara, Stany Zjednoczone musiały wydać dziewięć dolarów i sześćdziesiąt centów. W ciągu następnych trzech lat, 1966—1968, USA straciły dziewięćset pięćdziesiąt maszyn, a koszty finansowe sięgnęły sześciu miliardów dolarów. Natychmiastowa odbudowa zniszczeń, a szczególnie pomoc państw komunistycznych umożliwiały DRW kontynuowanie wojny. Związek Radziecki i Chińska Republika Ludowa rywalizowały o wpływy w Hanoi, które w latach 1965— 1968 otrzymało pomoc w wysokości dwóch miliardów dolarów. Wbrew wcześniejszym przewidywaniom wojna wietnamska okazała się trudniejsza, aniżeli przypuszczano podczas planowania operacji. Taktyka „szukaj i niszcz" była nieefektywna, a jej rezultat nie zależał od liczby wojska. Podstawowa trudność polegała na niemożliwości rozróżnienia wroga (Yietcongu) wśród ludności cywilnej. Obsadzenie przez wojsko wąskiej strefy zdemilitaryzowanej wzdłuż siedemnastego równoleżnika oraz rozmieszczenie skomplikowanego systemu czujników i urządzeń obronnych (linia McNamary) nie gwarantowało niczego poza związaniem niektórych jednostek patrolujących okoliczne tereny. W latach 1966—1967 nastąpiła intensyfikacja działań. Do sukcesów zaliczano miedzy innymi operacje „Cedar Falls" w 1967 roku, dzięki której „oczyszczono" obszary położone na północ od Sajgonu, oraz „Iron Triangle", kiedy zniszczono niektóre bazy Yietcongu. Powszechnie używany wówczas termin „amerykanizacja wojny wietnamskiej" oznaczał przejecie przez Stany Zjednoczone całego ciężaru działań wojennych. Powodowało to rosnącą demoralizacje i brak woli walki w armii południowo-wietnamskiej. Do końca 1967 roku straty Amerykanów wynosiły trzynaście i pół tysiąca zabitych i zaginionych. Choć liczba ta była niewspółmiernie niska w stosunku do strat Yietcongu, które szacowano na dwieście dwadzieścia tysięcy zabitych i zaginionych, to wciąż daleko było do pomyślnego zakończenia wojny. Istnienie „szlaku Ho Chi Minha" zapewniało Yietcongowi regularne dostawy z DRW. Mobilizacja całego społeczeństwa północnowietnamskiego umożliwiała powoływanie do armii dwustu tysięcy rekrutów rocznie. Wykonywanie przez ludność cywilną funkcji pomocniczych (transport, aprowizacja itp.) umożliwiało koncentracje całego wysiłku armii na wojnie. Spotkanie na szczycie miedzy prezydentem USA a prezydentem Republiki Wietnamu, które odbyło się na początku 1966 roku w Honolulu, miało przekonać prezydenta Nguyen Yan Thieu i premiera Cao Ky, aby dopuścili do rządu wszystkie liczące się ugrupowania
polityczne z wyjątkiem komunistycznych. Strona południowowietnamska zaakceptowała sugestie amerykańskie. Wybory parlamentarne rozpisano na rok następny. Koalicja wyborcza Nguyen Yan Thieu—Nguyen Cao Ky zdobyła trzydzieści pięć procent miejsc w parlamencie. Na drugim miejscu uplasowała się koalicja pod przywództwem Truong Dinh Dzu, postulująca negocjacje pokojowe z Yiet-congiem. Nie w pełni demokratyczna ordynacja wyborcza była powodem zbojkotowania wyborów przez buddystów. Przedłużająca się wojna, rosnąca w kraju inflacja, a przede wszystkim rosnąca liczba „zabitych w akcji" (Killing in Action) były przyczyną fali protestów. Rezygnacja pod koniec 1967 roku Roberta McNamary ze stanowiska sekretarza obrony potwierdziła jedynie brak widoków na rozwiązanie konfliktu. 30 stycznia 1968 roku na rozkaz z Hanoi Yietcong rozpoczął ofensywę „Tet", atakując sto czterdzieści cztery punkty na terenie Wietnamu Południowego. Do największych zdobyczy należały miasta Dalat, Kontum i Quang Tri. W Sajgonie dzieOfensywa Yietcongu i wojsk pólnocnowietnamskich wiosną i latem 1972 roku wietnastu ochotników przeprowadziło straceńczą akcje uderzenia na Ambasadę Stanów Zjednoczonych, która pozostawała w ich ręku przez całe sześć godzin. Najważniejszym osiągnięciem ofensywy było zdobycie przez komunistów 31 stycznia 1968 roku Hue. Miasto, pozostające pod ich władzą niemal do 25 lutego, stało się widownią masowych zbrodni na ludności cywilnej. Stosując terror, stawiano mieszkańców przed wyborem: współpraca bądź śmierć. Celem ofensywy „Tet" był nie sukces na polu bitwy, lecz jedynie wywołanie odpowiedniego efektu psychologicznego. Prezydent Johnson po raz pierwszy rozważał wówczas wycofanie Stanów Zjednoczonych z Wietnamu, a Połączone Sztaby sprzeciwiły się przysłaniu dodatkowych kontyngentów wojska. W roku 1969 urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych objął Richard Nixon. W programie wyborczym akcentował potrzebę „wyjścia z twarzą" z wietnamskiego konfliktu. Swój program prezydent zawarł w tak zwanej doktrynie Nixo-na. Zakładała ona prowadzenie działań zbrojnych w Azji Południowo-Wschodniej przez państwa bezpośrednio zaangażowane w konflikt. Rola Stanów Zjednoczonych miała polegać na subsydiowaniu sojuszników. Etap wojny wietnamskiej z lat 1969—1973 przeszedł do historii pod nazwą „wietnamizacji". Polityka Nixona wzbudzała wiele kontrowersji, gdyż akceptowała tajne bombardowania neutralnej Kambodży i Laosu. Państwa te były zapleczem dla wietnamskiej partyzantki. Stąd atakowała ona cele w Wietnamie Południowym. W wystąpieniu telewizyjnym 30 kwietnia 1970 roku Nixon powiadomił społeczeństwo amerykańskie o rozpoczęciu wspólnej amerykańsko-południowowietnam-skiej inwazji na Kambodżę. Interwencja zakończyła się (l czerwca 1970 roku) połowicznym sukcesem.
Przechwycono jedynie pięćdziesiąt procent ukrytego przez nieprzyjaciela sprzętu. W ciągu kilku miesięcy Yietcong odtworzył zniszczone zaplecze, a całkowicie niekorzystne okazało się rozpętanie wojny domowej w Kambodży. W 1971 roku wojska amerykańskie wspólnie z armią południowowietnamską wzięły udział w trwającej dwa miesiące inwazji na Laos (8 lutego—6 kwietnia). Operacja „Lam Son 719" zakładała zdobycie arsenałów Yietcongu i laotańskiego ruchu komunistycznego Pathet Lao w miejscowości Tchepone. Podobnie jak w Kambodży ofensywa nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Jednocześnie w Stanach Zjednoczonych ujawniono tak zwany Pentagon Pa-pers (Akta Pentagonu), stanowiące zbiór tajnych dokumentów dotyczących polityki Stanów Zjednoczonych w Wietnamie w latach 1945—1967. Ich opracowaniem, na polecenie wydane w 1967 roku przez sekretarza obrony Roberta McNa-marę, zajęło się czterdziestu historyków. Ujawnienie i opublikowanie części dokumentów na łamach dziennika „New York Times" — pomimo prezydenckiego sprzeciwu — zbulwersowało opinię publiczną i tak już zmęczoną wojną i czekającą na dotrzymanie przez Nixona przyrzeczenia danego w kampanii wyborczej 1968 roku. Tymczasem prowadzone za pośrednictwem Paryża negocjacje pokojowe ciągnące się od stycznia 1969 roku, na jesieni 1972 roku wkroczyły w decydującą fazę. W lecie 1972 roku armia północnowietnamska przekroczyła strefę zdemili-taryzowaną. Sekretarz stanu Henry Kissinger odczytał to jako zagrożenie suwerenności Wietnamu Południowego i zażądał wycofania wojsk inwazyjnych. Nieuznawanie przez Hanoi niepodległego państwa południowowietnamskiego doprowadziło 13 grudnia 1972 roku do zerwania rokowań. 18 grudnia Nixon wydał rozkaz wznowienia bombardowań Wietnamu Północnego. Czterdziestominutowy nalot dywanowy na Hanoi 26 grudnia 1972 roku zmusił DRW do wznowienia negocjacji, które zakończono 27 stycznia 1973 roku podpisaniem traktatów paryskich. Poza Stanami Zjednoczonymi i Demokratyczną Republiką Wietnamu sygnatariuszami porozumienia był rząd Republiki Wietnamu oraz Tymczasowy Rząd Rewolucyjny (wyłoniony przez Yietcong). Zgodnie z traktatami paryskimi: 1) Stany Zjednoczone miały opuścić terytorium Republiki Wietnamu, ewakuując personel wojskowy w ciągu sześćdziesięciu dni; 2) DRW miała zwolnić wszystkich amerykańskich jeńców wojennych; 3) obce wojska miały opuścić terytorium Laosu i Kambodży; 4) linia graniczna na siedemnastym równoleżniku pozostawała tymczasową linią demarkacyjną między Wietnamem Północnym i Południowym; 5) powoływano do życia międzynarodową komisję z udziałem Polski, Kanady, Węgier i Indonezji w celu nadzorowania przestrzegania przez strony porozumień; 6) Nguyen Yan Thieu miał pełnić urząd prezydenta Republiki Wietnamu do czasu wyborów; 7) oba państwa wietnamskie zobowiązano do nienaruszania strefy siedemnastego równoleżnika; 8) zjednoczenie państwa nie mogło nastąpić zbrojnie. 28 marca 1973 roku ostatni żołnierz amerykański opuścił Wietnam Południowy. Konflikt wietnamski trwał jeszcze następne dwa lata. Rząd USA, popierając sojuszników,
kontynuował pomoc gospodarczą i militarną zarówno dla rządu Republiki Wietnamu, jak i dla Republiki Khmerskiej w Kambodży. Ta ostatnia upadła 17 kwietnia 1975 roku, a niecałe dwa tygodnie później zakończyła się epopeja wietnamska, l maja 1975 roku regularne jednostki DRW i Yietcongu wkroczyły do Sajgonu. Święto robotnicze obchodzone przez Partię Pracujących Wietnamu zbiegło się z dniem unifikacji państwa wietnamskiego. W okresie od incydentu w Zatoce Tonkińskiej (sierpień 1964) do podpisania traktatów paryskich (styczeń 1973) służbę wojskową w Wietnamie Południowym w formacjach lotnictwa, marynarki wojennej, piechocie i jednostkach marines odbyło osiem milionów siedemset czterdzieści cztery tysiące Amerykanów. W historii USA stawiało to konflikt wietnamski pod względem liczby zaangażowanych żołnierzy bezpośrednio po II wojnie światowej. Ze względu na roczną rotację większość osób odbywała służbę jako personel pomocniczy i obsługa. Tak więc bezpośredni udział w wojnie wzięło dziewiętnaście procent spośród wyżej wymienionych. Aż trzynaście procent ogólnego stanu osobowego stanowili czarni Amerykanie. Około piętnastu milionów młodych Amerykanów uniknęło służby w Wietnamie bądź z powodu podjęcia nauki, bądź odroczenia z innych względów. Ogółem w Wietnamie poległo pięćdziesiąt osiem tysięcy stu pięćdziesięciu dwóch żołnierzy amerykańskich, trzysta trzynaście tysięcy zostało rannych, a sto pięćdziesiąt trzy tysiące trzystu odniosło trwałe obrażenia. Gdyby nie wykorzystanie helikoptera jako środka transportowego, przypuszczalnie straty osobowe byłyby siedmiokrotnie większe. Dzięki doskonałej organizacji służby medycznej i transportu aż osiemdziesiąt dwa procent ciężko rannych uratowano. Dla porównania procent uratowanych w II wojnie światowej wynosił siedemdziesiąt jeden, a w Korei (1950—1953) siedemdziesiąt cztery. Tylko dwa i sześć dziesiątych procenta rannych zmarło w szpitalu. Około dziesięciu tysięcy żołnierzy padło ofiarą tak zwanych booby traps (urządzanych przez Yietcong zasadzek), doznając trwałego uszczerbku na ciele. Do 1994 roku dwa tysiące czterystu trzynastu Amerykanów nadal pozostawało na liście zaginionych w akcji (Missing in Action — MIA), o których obecnie już z całą pewnością można pisać jako o Killing in Action — KIA. Wojna kosztowała budżet Stanów Zjednoczonych ponad sto pięćdziesiąt miliardów dolarów. Jeśli natomiast wliczyć koszty pośrednie, takie jak zasiłki dla weteranów, ubezpieczenia i renty inwalidzkie suma ta przekracza dwieście miliardów. Przeciętnie w ciągu jednego dnia amerykańska artyleria zużywała dziesięć tysięcy pocisków. Ponieważ jeden pocisk kosztował sto dolarów, przeciętny wydatek dzienny na utrzymanie ognia artyleryjskiego wynosił milion dolarów. Na Wietnam Południowy zrzucono około trzech i pół miliona ton bomb (jak obliczano — niemal dwuipółkrotnie więcej niż na III Rzeszę w czasie II wojny światowej). Koszt jednego bombowego ładunku B-52 wynosił trzydzieści tysięcy dolarów. Jeśli zatem pomnożyć tę sumę przez sto dwanaście tysięcy sto czterdzieści osiem bomb, jakie w latach 1965—1973 zrzucono nad Wietnamem Północnym, Wietnamem Południowym, Laosem i Kambodżą, otrzymamy sumę trzech miliardów trzystu sześćdziesięciu czterech milionów czterystu czterdziestu dolarów. Tyle kosztowały bomby zrzucone przez B-52. Szacuje się, że na wszystkie cztery kraje indochińskie zrzucono osiem milionów osiemset tysięcy ton bomb,
przy czym tylko na „szlak Ho Chi Minha" w Laosie dwa miliony dwieście trzydzieści sześć tysięcy ton bomb. Straty, jakie zadano Wietnamowi Północnemu, okazały się niewspółmiernie niskie do kosztów. Zniszczonych zostało około czterech tysięcy dziewięciuset amerykańskich helikopterów. Jedna maszyna kosztowała dwieście pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Stracono również trzy tysiące siedemset dwadzieścia samolotów. Jeżeli chodzi o Wietnam Południowy, w trakcie II wojny indochińskiej śmierć poniosło (w wyniku operacji militarnych, nalotów, chorób, odniesionych ran) około pół miliona cywilów, a ponad milion zostało rannych. Na polu bitwy w wyniku bezpośrednich starć zbrojnych poległo sto osiemdziesiąt pięć tysięcy pięciuset dwudziestu ośmiu żołnierzy, natomiast czterysta dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy dwudziestu sześciu zostało ciężko lub lekko rannych. Całkowicie zdewastowano dziesięć procent powierzchni uprawnej Wietnamu Południowego. W wyniku użycia środków chemicznych (defoliantów, herbicydów i tak zwanego środka pomarańczowego) zdewastowano dwadzieścia procent lasów tropikalnych oraz trzydzieści procent podmokłych lasów mangrowych. Straty wśród żołnierzy Wietnamu Północnego i Yietcongu wyniosły dziewięćset dwadzieścia cztery tysiące czterdziestu ośmiu poległych w trakcie działań zbrojnych. W samej DRW w wyniku bombardowań śmierć poniosło w latach 1965— 1973 około sześćdziesięciu pięciu tysięcy osób, a około dwustu pięćdziesięciu tysięcy odniosło rany i trwałe obrażenia. Północnowietnamski przemysł uległ w osiemdziesięciu procentach zniszczeniu. Według przybliżonych danych radziecka pomoc ekonomiczna i militarna w latach II wojny indochińskiej wyniosła odpowiednio: trzy miliardy siedemset pięćdziesiąt osiem milionów dolarów oraz trzy miliardy trzysta trzydzieści milionów dolarów, co w ogólnym rozrachunku daje sumę siedmiu miliardów osiemdziesięciu ośmiu milionów dolarów. O wiele mniej szczegółowe są dane dotyczące chińskiej pomocy dla DRW, którą szacuje się na mniej więcej dwadzieścia miliardów dolarów, ale w okresie I i II wojny indochińskiej. Pokłosiem II wojny indochińskiej były też straty, jakich doznały Kambodża i Laos. Podczas całej wojny domowej w Kambodży w latach 1970—1975 śmierć poniosło ponad pół miliona osób, a kolejne siedemset tysięcy zostało rannych. Z kolei rządy Czerwonych Khmerów doprowadziły do wymordowania w ciągu zaledwie trzech lat około dwu i pół miliona osób, czyli pięciokrotnie więcej aniżeli w latach konfliktu indochińskiego. W 1979 roku z około siedmiu i pół miliona ludności przy życiu pozostało około dwóch trzecich. Zniszczeniu uległy również plantacje kauczuku we wschodniej Kambodży oraz niewielki przemysł skoncentrowany wokół większych ośrodków miejskich. Straty w Laosie szacuje się na mniej więcej dwieście—trzysta tysięcy w latach 1962—1973, przy czym kolejne kilkadziesiąt tysięcy zasiliło laotańskie obozy reedukacyjne po tak zwanym kontrolowanym rozwiązaniu problemu laotańskiego. i
Rozdział 26
MAREK PAWEŁCZAK
RUCH MAU-MAU W KENII 1950-1957 Dla Brytyjczyków atrakcyjność Kenii wynikała przede wszystkim z walorów jej wysoko położonej, żyznej i obdarzonej łagodnym klimatem centralnej części. Jeszcze w połowie XIX wieku były to ziemie pasterskiego plemienia Masajów oraz łowców Dorobo. W latach osiemdziesiątych XIX w., kiedy terenami tymi zainteresowała się Imperialna Brytyjska Kompania Afryki Wschodniej (IBEAC), były już one zamieszkane w większości przez Kikuju, lud, który w drugiej połowie XIX wieku zajmował tereny porzucone przez cofających się na południe Masajów. Kikuju żyli z uprawy roli i hodowli bydła. W latach dziewięćdziesiątych, gdy IBEAC usadowiła się na ich ziemiach, doszło do starć, w których zginęło kilkuset Afrykanów. Znacznie większe straty plemię to poniosło w latach 1894— 1899, kiedy plaga szarańczy, przewlekła susza oraz epidemia ospy wyludniły południową część plemiennych terenów Kikuju. Szacuje się, że zginęło wówczas pięćdziesiąt procent członków plemienia. Napływ osadników był ściśle związany z budową linii kolejowej z Mombasy do Jeziora Wiktorii i dalej do Ugandy, która prowadziła przez południowe krańce ziem Kikuju. Zgodnie z planem miała ona dać impuls do rozwoju gospodarczego Protektoratu Brytyjskiej Afryki Wschodniej utworzonego w 1895 roku. Kiedy w 1902 roku do centralnej Kenii przybyli pierwsi biali osadnicy, uznali, że ziemie te są niezamieszkane i idealnie nadają się do zakładania farm. Kikuju byli wówczas osłabieni i nie mieli szans zaprotestować, poza tym nie od razu zdali sobie sprawę z konsekwencji napływu białych. Społeczność osadników była niezbyt liczna, ale bardzo prężna. Składała się w znacznej części z angielskiej arystokracji. Ludzie ci mieli powiązania z londyńskimi sferami politycznymi i finansowymi. W 1920 roku, na skutek starań kenij-skiego lobby, Kenia została proklamowana kolonią. Już wcześniej Brytyjczycy wydzielili część ziem Kikuju jako tereny osadnicze, tak zwane białe wzgórza. Osadnicy otrzymywali dzierżawy na dziewięćdziesiąt dziewięć, a potem na dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć lat. Tylko część farm była efektywnie wykorzystana — między innymi do uprawy kawy, herbaty i zbóż. W sumie Kikuju utracili około stu dziewięćdziesięciu kilometrów kwadratowych swoich ziem, co stanowiło niewiele ponad siedem procent ich ogółu. Na ich części, w zamian za przepracowanie określonej liczby dniówek w ciągu roku, pozwalano osiedlać się Kikuju. Byli to tak zwani sąuatters. Wolno im było uprawiać niewielkie działki i wypasać drobniejszy inwentarz. Z pozostałej części ziem Kikuju utworzono rezerwat. Brytyjczycy, zgodnie z doktryną rządów pośrednich, wyznaczali spośród lojalnych ludzi naczelników wiosek, a później wodzów odpowiedzialnych za większe obszary. Odpowiadali oni za zbieranie podatków, dostarczanie siły roboczej do prac publicznych, utrzymywanie porządku, pełnili także funkcje sądownicze. Kikuju było plemieniem o bardzo zdecentralizowanej strukturze politycznej. Wszelka władza wodzowska była obca ich tradycji, stąd narzucani wodzowie nie zawsze cieszyli się powszechnym poważaniem. Okres po I wojnie światowej przyniósł w Kenii narodziny nowoczesnych ruchów politycznych. Miały one najczęściej charakter plemienny. Pierwsze i najbardziej prężne
organizacje powstały w Prowincji Centralnej obejmującej głównie ziemie Kikuju. Za cel stawiały sobie odzyskanie utraconych ziem i poprawę traktowania czarnych Afrykanów przez administrację i pracodawców. Organizacje te szybko rozbito, a jednego z liderów, Harry'ego Thuku, aresztowano i skazano na wieloletnie zesłanie. W 1925 roku powstało Centralne Stowarzyszenie Kikuju (KCA). Jednym z jego aktywistów był Kamau Ngengi, znany później jako Johnstone (Jomo) Kenyatta. W 1928 roku został przywódcą tej organizacji. Europejczycy poddawali Kikuju intensywnej akcji chrystianizacyjnej. Sprawdzianem skuteczności tych działań stał się kryzys związany z obrzezaniem dziewcząt. W 1929 roku misje protestanckie zakazały podopiecznym tych tradycyjnych praktyk, próbując uzyskać poparcie rządu kolonii. Wielu chrześcijan nie zgodziło się zaprzestać obrzezania, argumentując, że Biblia nie wypowiada się na ten temat. Sprawa skończyła się porażką misjonarzy. Kościoły i szkoły misyjne opustoszały. Niezadowoleni z zakazu nauczyciele założyli własną organizację edukacyjną — Niezależne Szkoły Kikuju. Jej wychowankowie stali się później kadrą bojowników o prawa dla czarnych i o niepodległość Kenii. Coraz większą popularnością cieszyły się niezależne, afrochrześcijańskie ruchy religijne. Po wybuchu II wojny światowej, mimo narastającego konfliktu, w liczbie stu tysięcy czarnych Kenijczyków, którzy zgłosili się do brytyjskiej armii, było wielu Kikuju. Walczyli między innymi na Bliskim Wschodzie i w Birmie. Okres wojny był bardzo korzystny dla gospodarki kenijskiej, szczególnie w porównaniu z recesją lat trzydziestych. Wynikało to ze wzrostu zapotrzebowania na ke-nijską żywność. Korzystne tendencje utrzymały się w okresie powojennym. Planami rozwoju kolonii zaczęły się interesować brytyjskie instytucje rządowe, co spowodowało napływ pożyczek i dotacji z metropolii. Jednocześnie władze wspieraly programy białego osadnictwa — między innymi przydzielano ziemie emerytowanym oficerom. Mimo boomu gospodarczego w okresie powojennym poziom życia Afryka-nów wcale nie wzrósł. Czarnych rolników nie dopuszczano do konkurencji na rynku zbytu produktów rolnych. Dotyczyło to zwłaszcza upraw przemysłowych. Pod naciskiem białych farmerów władze hamowały wzrost płac czarnych robotników. Wynagrodzenie Afrykanów pracujących jako niżsi urzędnicy czy też nauczyciele było kilkakrotnie niższe niż wykonujących te samą prace białych. Po wojnie w dystryktach zamieszkanych przez Kikuju wystąpiło duże przeludnienie. Czynnikiem zaostrzającym to zjawisko była repatriacja kikujskich sąuatters z „białych wzgórz", a także z Doliny Wielkiego Rowu, drugiego po ziemiach Kikuju obszaru osadniczego w Kenii. W rezerwacie gęstość zaludnienia dochodziła do dwustu osób na kilometr kwadratowy. Do tego, na skutek nadmiernej liczby wypasanego bydła, zmniejszała się tam urodzajność gleby. Brytyjczycy, chcąc temu przeciwdziałać, zarządzili przymusowe tarasowanie i narzucali Kikuju, co mają uprawiać. Kikuju podchodzili nieufnie do tych działań, ponieważ uważali, że jest to przygotowanie do przejęcia ich ziemi. Głód ziemi wywoływał konflikty społeczne. Mimo obowiązującej teoretycznie kolektywnej własności ziemi, jej kupno i sprzedaż stawały się coraz powszechniejsze. Działo się tak,
mimo że nie było jasnych reguł określających, kto ma prawo sprzedać ziemię będącą niegdyś wspólną własnością. W latach pięćdziesiątych liczba procesów o ustalenie własności ziemi przed sądami dla rdzennej ludności wzrosła do tego stopnia, że zostały one całkowicie zablokowane. Ziemię kupowali przede wszystkim ludzie współpracujący z Brytyjczykami, głównie naczelnicy wiosek i wodzowie. Biedniejsi Kikuju, którzy gospodarowali na ziemi innych (ahoi), byli w coraz gorszej sytuacji. W latach 1944—1952 gubernatorem Kenii był Philip Mitchell. Był on zwolennikiem budowy w Kenii społeczeństwa wielorasowego, to znaczy takiego, w którym przedstawiciele różnych ras i grup etnicznych mogliby w przyszłości harmonijnie współżyć, ciesząc się równymi prawami, pod warunkiem osiągnięcia wcześniej pewnego poziomu cywilizacyjnego. Nie trzeba dodawać, że punktem odniesienia była tu cywilizacja brytyjska. Zwolennicy takiej wizji zakładali, że Afrykanie potrzebują wielu lat na dokonanie odpowiedniego postępu i nie mogą go osiągnąć samodzielnie. W rezultacie relacje między administracją kolonialną a instytucjami reprezentującymi Afrykanów w dalszym ciągu nacechowane były autorytaryzmem. Upodmiotowienie polityczne, które zaproponował Afrykanom nowy gubernator, było bardzo ograniczone. W 1944 roku mianowano pierwszego Afryka-nina w ciele ustawodawczym kolonii — Radzie Ustawodawczej. Został nim Kikuju — Eliud Mathu. Do 1948 roku liczba afrykańskich reprezentantów wzrosła do czterech. W 1950 roku zaczęto organizować ciała przedstawicielskie Afrykanów na poziomie dystryktów, które działały pod ścisłym nadzorem administracji. Eliud Mathu zainicjował powstanie ponadetnicznej organizacji, Afrykańskiego Związku Kenii (KAU), mającego wspierać jego działania w Radzie Ustawodawczej. W rzeczywistości partia ta składała się w znacznej większości z Kikuju. Po wojnie do kraju wrócił Jomo Kenyatta, który przebywał od 1929 roku w Europie. Wkrótce stanął na czele KAU. W swej działalności korzystał z poparcia tradycyjnych elit klanowych i probrytyjskich wodzów. W ramach programu budowy społeczeństwa wielorasowego Brytyjczycy zamierzali podnieść poziom oświaty wśród Afrykanów. W tym celu w 1947 roku opracowano dziesięcioletni plan rozwoju edukacji. Mimo że zakładał on znaczny postęp w tej dziedzinie, niektóre zawarte w nim sformułowania wzbudziły niechęć afrykańskich działaczy politycznych i ostatecznie odrzucenie go przez nich w całości. Na początku XX wieku na południowym skraju ziem Kikuju powstało Nairobi, centrum administracyjne i handlowe kolonii. Miasto to w 1952 roku liczyło sto pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców. Reprezentowali oni wszystkie większe grupy etniczne zamieszkujące Kenię, największa liczba ludności pochodziła jednak z plemienia Kikuju. Najczęściej byli to bezrolni lub małorolni mężczyźni, którzy nie byli w stanie utrzymać swych rodzin w rezerwacie. Pracowali głównie jako robotnicy i służba domowa. Powojenna prosperity przyniosła wzrost kosztów utrzymania, za czym nie szedł wzrost płac. Spowodowało to rozwój działalności związków zawodowych. Do wzrostu świadomości politycznej przyczynił się powrót weteranów II wojny światowej, ludzi, których wiedza o świecie i aspiracje były znacznie wyższe od afrykańskiej przeciętnej. Mimo że czarni Kenijczycy ofiarnie walczyli w armii brytyjskiej, po powrocie napotykali takie same bariery
rasowe jak przed wojną. W większości instytucji publicznych obowiązywała segregacja rasowa. Wydaje się, że zetknięcie z europejskim rasizmem, w połączeniu z pamięcią o dawnych krzywdach, spowodowało, że właśnie wśród Kikuju, plemienia, którego położenie było relatywnie korzystniejsze od innych ludów Kenii, doszło w latach powojennych do tak znacznej radykalizacji nastrojów. Obok ugodowego KAU pojawiły na scenie politycznej grupy młodych polityków, często mających za sobą służbę w armii. Jedną z nich była Grupa Czterdzieści (nazwa pochodzi stąd, że większość członków została obrzezana w 1940 roku), stawiająca sobie za cel szybkie usunięcie Europejczyków z Kenii. Uważa się ją za zalążek organizacji, która przygotowywała zbrojne powstanie i której działalność doprowadziła do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Termin „Mau-Mau", który pojawił się około 1947 roku, choć znany Afrykanom, używany był głównie przez Brytyjczyków. Jego etymologia nie jest jasna. Według jednej z wersji pochodził od kikujskiego słowa muma — przysięga. Sami liderzy ruchu nazywali go: Muhimu (suahili: „ważny"), Muingi (kikuju: „wspólnota"), „Nasz Rząd", „Afrykański Rząd", „KCA", „Stowarzyszenie Walki o Wolność". Najpopularniejsza była nazwa „Armia Ziemi i Wolności". 327 Ruchem kierował Komitet Centralny, do którego należeli miedzy innymi Fred Kubai, Bildad Kaggia i Eliud Mutonyi — jako przewodniczący. Kaggia i Kubai byli zarazem przywódcami związkowymi. Ruch werbował zwolenników w różnych środowiskach, nie tylko wśród Kikuju. Byli wśród nich działacze związkowi, robotnicy, taksówkarze, ale również drobni przestępcy i prostytutki, których zadaniem było zdobywanie informacji oraz kradzież broni. Do powstania programu ruchu przyczyniło się ciało doradcze, złożone z kilku członków KAU oraz sympatyków (w tym trzech Europejczyków). Kierownictwo Mau-Mau miało dostęp do większości dokumentów rządu poprzez niższy personel policyjny i administracyjny. Z drugiej strony wśród Kikuju znalazło się wielu konfidentów policji, w tym jeden członek Komitetu Centralnego. Przystąpienie do ruchu wymagało złożenia przysięgi. Publiczne przysięgi stanowią istotny element kontroli życia społecznego wśród ludów afrykańskich. W społeczeństwie Kikuju nadzór nad poważnymi przysięgami miała starszyzna. Były one instrumentem zachowania autorytetu przez tę grupę. Jednocześnie od początku okresu kolonialnego kenijscy Afrykanie używali przysiąg do budowania solidarności w walce politycznej. Choć opierały się one na tradycyjnych rytuałach i formułach, wzbogacano je zwykle o nowe elementy, w tym czerpane z symboliki i liturgii chrześcijańskiej. Po II wojnie światowej wśród Kikuju nastąpiło spontaniczne nasilenie ruchu składania przysiąg, przy czym nie było jednolitej formuły, według której to robiono, panowała w tej dziedzinie duża dowolność. Przysięgi odbierali zarówno umiarkowani członkowie KAU — głównie od zaufanych członków KCA — jak i skrajni radykałowie z Nairobi oraz równie radykalne samodzielne organizacje Kikuju z rezerwatu, Doliny Wielkiego Rowu, zachodniej Kenii i północnej Tanganiki.
W 1948 roku Kenyatta wezwał radykałów z Nairobi do złożenia przysięgi KAU. Zgodzili się na to pod warunkiem obniżenia opłaty (która wynosiła dotąd sześćdziesiąt dwa i pół szylinga od osoby, co równało się pięciomiesięcznej płacy niewykwalifikowanego robotnika), radykalizacji treści przysięgi i udzielenia prawa do jej złożenia „każdemu godnemu zaufania Kikuju". W wyniku porozumienia od 1950 roku przedstawiciele KAU wyjeżdżali w teren, aby organizować grupowe przysięgi. Wzrost ich liczby nastąpił zwłaszcza w rezerwacie. Przysięgający pod groźbą utraty życia zobowiązywali się do lojalności oraz posłuszeństwa wobec kierownictwa ruchu, pomocy innym członkom, ofiarności, niewchodzenia w związki z białymi lub Azjatami, niesprzedawania ziemi, niekorzystania z autobusów, wyprodukowanych przez białych alkoholu i papierosów oraz obrony tradycyjnych zwyczajów. Przysięga zawierała też zobowiązania natury moralnej, dotyczące na przykład wierności małżeńskiej. Rejestracja przysięgi kosztowała teraz dwa i pół szylinga. Nierzadkie było wymuszanie przysiąg — nawet bez poinformowania zainteresowanych, o co naprawdę toczy się walka. Już w 1950 roku Fred Kubai planował ataki terrorystyczne na umiarkowanych polityków Kikuju, a później także na gubernatora. Kiedy Kubai i współpracujący z nim hinduski komunista Makhan Singh zostali aresztowani, w Nairobi wybuchł strajk generalny, zakończony aktami przemocy. W sierpniu tego roku rząd Kenii zakazał organizowania przysiąg. Wkrótce wielu działaczy aresztowano. Zamknięto też ponad trzysta niezależnych szkół Kikuju, do których uczęszczało sześćdziesiąt tysięcy uczniów. Umiarkowane kierownictwo KAU nie było w stanie kontrolować radykałów z Nairobi. Strajk generalny umocnił pozycję „młodych gniewnych". W czerwcu 1951 roku przejęli oni władzę w organizacji KAU w Nairobi, która stała się przyczółkiem do opanowania przez nich całej partii. Wymusili na jej kierownictwie zwołanie ogólnokrajowej konferencji partyjnej, która odbyła się w listopadzie 1951 roku. Zmiana struktury kierownictwa partii przesądziła o faktycznym przejęciu steru przez radykałów. Planowano rozszerzenie ruchu przysięgowego na inne plemiona. Było to o tyle trudne, że Kikuju byli niepopularni w Kenii, szczególnie w Nairobi, gdzie — wykorzystując przewagę liczebną — zwalczali konkurentów na rynku pracy. Po fali aresztowań na początku 1952 roku w Nairobi uformowano cywilną Radę Wojenną. Rada ta mianowała dowódców oddziałów partyzanckich, które miały doskonalić umiejętności bojowe w lasach i zbierać broń. Partyzanci przeprowadzali akcje terrorystyczne przeciw lojalistom oraz dokonywali aktów sabotażu. W przededniu powstania w związku z ruchem przysięgowym w więzieniu przebywało ponad czterystu Kikuju, a setki innych czekały na proces. W tym samym czasie Kenyatta próbował budować wokół KAU ogólnokenij-ską koalicję na rzecz politycznego równouprawnienia Afrykanów. Podróżował po kraju (między innymi razem z Fredem Kubaiem), przemawiał na wiecach i pomnażał szeregi swojej partii. Po zamieszkach w czasie wiecu w Nyeri w lipcu
1952 roku policja zakazała Kenyatcie organizowania wieców w Nairobi. Brytyjczycy, pod groźbą aresztowania, zmusili go do potępienia Mau-Mau. Chociaż Kenyatta robił to już wcześniej, najbardziej spektakularnie potępił przysięgi na transmitowanym przez radio wiecu zorganizowanym przez władze 24 sierpnia 1952 roku. Mimo napływu niepokojących informacji o radykalizacji nastrojów wśród Kikuju, gubernator Mitchell wierzył w swoją politykę ewolucyjnych przemian i nie dawał wiary ostrzeżeniom. Członkowie jego administracji przekonywali, że Kikuju są ludem pokojowym, nie mającym tradycji wojennych, co było sprzeczne z prawdą. Wydarzeniem, które bezpośrednio spowodowało wprowadzenie stanu wyjątkowego w Kenii, było zamordowanie 9 października 1952 roku Waru-hiu, probrytyjskiego naczelnego wodza Kikuju. Stało się to kilka dni po publicznym potępieniu przez niego Mau-Mau. W odpowiedzi na to nowy gubernator Evelyn Baring zwrócił się do Londynu o pozwolenie na wprowadzenie stanu wyjątkowego. Doszło do tego 20 października 1952 roku. Tego samego dnia aresztowano sto osiemdziesiąt siedem osób, głównie czołowych działaczy kikujskich na czele z Kenyattą — którego mylnie uważano za przywódcę Mau-Mau — oraz pięciu innych członków ścisłego kierownictwa KAU, w tym rzeczywistych liderów ruchu. Kenyatte, Kubaia, Kaggie i pozostałych członków ścisłego kierownictwa KAU oskarżono o kierowanie zakazanym stowarzyszeniem. Proces, który odbywał się pod presją opinii białych osadników, a zarazem przy dużym rozgłosie międzynarodowym, trudno uznać za sprawiedliwy. Kenyatte sądzono bez ławy przysięgłych, główni świadkowie byli przekupieni. Zarówno lider KAU, jak i inni przywódcy otrzymali najwyższy możliwy wyrok — siedem lat ciężkich robót oraz odosobnienie na czas nieokreślony w odległej części Kenii. Proces przyczynił się do powstania legendy Kenyatty. Mimo że był on przeciwny metodom ruchu Mau-Mau, stał się dla niego symbolem walki o wolność. Do początku 1953 roku co najmniej siedemdziesiąt pięć procent populacji Kikuju złożyło przysięgę. Na wieść o wprowadzeniu stanu wyjątkowego i licznych aresztowaniach pozbawieni kierownictwa zaprzysiężeni w poczuciu zagrożenia zaczęli spontanicznie opuszczać miejsca zamieszkania. Udawali się do lasów góry Kenia oraz masywu górskiego Aberdare. Te dwa niedostępne i słabo znane nawet Kikuju obszary miały stać się głównym schronieniem powstańców. Początkowo bojownicy — głównie młodzi ludzie obojga płci — gromadzili się w niewielkich grupach na obrzeżach kompleksów leśnych. Grupami tymi kierowali dowódcy, którzy przenieśli się do lasu wiele miesięcy wcześniej. Nie wszyscy zaprzysiężeni znaleźli się w lesie. Wielu organizowało tylko pomoc dla powstańców, inni prowadzili akcje zbrojne, mieszkając w rezerwacie. Po ogłoszeniu stanu wyjątkowego życie białych kolonistów z Nairobi i okolic nie uległo wielkim zmianom — tyle tylko, że na skutek zaleceń władz częściej chodzili po ulicach z bronią. Nie zmalał nawet ruch turystyczny. Bardziej zagrożeni czuli się osadnicy z farm odleglejszych od Nairobi. 28 października zabito pierwszego białego farmera, w listopadzie kolejnego białego i jednego lojalistę Kikuju. Do końca lutego 1953 roku zabito dziewięciu Europejczyków, trzech Hindusów, stu siedemdziesięciu siedmiu Kikuju.
W tym okresie ponad sto tysięcy Kikuju mieszkało na farmach białych, nic więc dziwnego, że te wypadki wywołały panikę wśród osadników i żądania podjęcia radykalnych działań. Na początku 1953 roku osadnicy zorganizowali marsz na budynek rządu kolonii w Nairobi. Skłoniło to władze do wzmocnienia sił zbrojnych stacjonujących w Kenii. Dowodzenie przejął generał major W. Roku N. Hinde. Miał do dyspozycji sześć batalionów formacji Kenya African Rifles (KAR), złożonej głównie z Afrykanów i Hindusów — razem sześć tysięcy ludzi. Złożone z białych oddziały Rezerwy Policji oraz Regimentu Kenii liczyły w sumie czterysta osób. Sprowadzono także z Egiptu batalion armii brytyjskiej. Osadnicy organizowali własne oddziały samoobrony. Hinde zorganizował również złożoną z lojalistów Gwardię Kikuju. Na mocy praw stanu wyjątkowego wprowadzono ostrą cenzurę i ograniczenia w swobodzie poruszania się. Zaostrzano kary. Kara śmierci groziła odtąd mięl Powstanie Mau-Mau dzy innymi za nakłanianie do złożenia przysięgi, a także za posiadanie broni i amunicji — nawet jednej kuli. Władze wydzieliły wokół lasów góry Kenia i masywu Aberdare strefy o szerokości jednej mili, w których siły bezpieczeństwa miały prawo strzelać do każdego napotkanego Afrykanina. Chodziło o odcięcie powstańców od źródeł zaopatrzenia w żywność. Nie było to jednak rozwiązanie skuteczne, ponieważ pilnowanie linii o długości pięciuset mil okazało się zbyt trudne. Niezbyt przemyślanym posunięciem okazało się, podyktowane względami bezpieczeństwa (w istocie postulowane od dawna przez osadników obawiających się ekonomicznej konkurencji), usuwanie kikujskich sąuatters z farm. Kilka tysięcy spośród nich zasiliło szeregi Mau-Mau. Na początku stanu wyjątkowego działalność partyzanckich grup zbrojnych nie była skoordynowana. Poszczególne oddziały najczęściej nic o sobie nawzajem nie wiedziały. Jednak do połowy 1953 roku prawie wszyscy, którzy znaleźli się w lesie, zorganizowani zostali w duże oddziały liczące od tysiąca do pięciu tysięcy ludzi. Skoszarowano je w obozach w głębokim lesie, z dala od siedzib ludzkich. Były tam pomieszczenia do przechowywania żywności, szpitale i warsztaty wyrobu broni. Dla zmylenia przeciwnika w odległości kilku kilometrów utrzymywano fałszywe obozy, w których stale paliły się ogniska. W połowie 1953 roku liczba leśnych bojowników Mau-Mau wzrosła prawdopodobnie do trzydziestu tysięcy. Choć rozpowszechniano informacje, że powstańcy zaopatrywani byli w broń przez ZSRR, Egipt, Etiopię, Chiny oraz Indie, wsparcie tych krajów ograniczało się do działań propagandowych. W rzeczywistości partyzanci mieli bardzo mało broni, w tym duża część była własnego wyrobu. Dzień leśnych bojowników zaczynał się i kończył modlitwą do naczelnego bóstwa Kikuju — Ngai. Powstańcy modlili się zwróceni twarzą w kierunku góry Kenia. Później następowała musztra i ćwiczenia. Znaczną część dnia wypełniały wiece. Wygłaszano na nich pogadanki
propagandowe, pisano listy do rządu Kenii, dyskutowano taktykę, planowano podział ziemi po wypędzeniu białych, kodyfikowano prawo Mau-Mau, wykonywano sądy. Aresztowanie kierownictwa ruchu — elity umysłowej radykalnie nastawionych Kikuju — jeszcze przed rozpoczęciem działań zbrojnych było celnym ciosem. Powstańcy z lasu często byli ludźmi niepiśmiennymi. Ich liderzy swoją pozycję zdobywali dzięki doświadczeniu wojskowemu i osobistej charyzmie, choć w masie powstańców wyróżniali się także wykształceniem — zazwyczaj umieli czytać i pisać. W pierwszej fazie powstania rady starszych z rezerwatu starały się podporządkować sobie leśne oddziały, co zwykle im się nie udawało. Najogólniej rzecz biorąc, ich rola ograniczała się do materialnego wspierania walczących i organizacji zaplecza. Pierwszym ciałem mającym koordynować działania partyzantów była działająca na zasadzie consensusu rada przywódców, w skład której wchodziło po pięciu dowódców oddziałów z obszaru Aberdare i góry Kenia. W czerwcu 1953 roku przyjęła ona rezolucję o niezabijaniu kobiet i dzieci. W listopadzie tego roku postanowiła, że trzeba wydać wojnę małym grupkom bandytów rekrutujących się z oddziałów Mau-Mau, które terroryzowały ludność w rezerwacie. Oprócz izolacji, w jakiej działały siły Mau-Mau, rzeczywistą koordynację działań uniemożliwiały osobiste ambicje liderów i brak zaufania między nimi. Próbowano temu przeciwdziałać, wprowadzając specjalną przysięgę, w której dowódcy zobowiązywali się nie krytykować nawzajem i nie walczyć ze sobą. Nie zapobiegło to konfliktom, które kończyły się rozłamami w oddziałach. W późniejszym okresie konflikty ambicji powodowały, że jeńcy współpracowali z siłami bezpieczeństwa przeciw wrogim sobie dowódcom. Na wiosnę 1953 roku jeden z bardziej wpływowych dowódców w Aberdare Stanley Mathenge próbował przejąć ogólne dowodzenie siłami powstańczymi — w tym nad oddziałami z Nairobi — i zorganizować skoordynowane uderzenie na mosty, koleje, elektrownie, linie telefoniczne, farmy. Plany te nie powiodły się. Kolejną próbę zjednoczenia sił powstańczych podjęto w sierpniu 1953 roku na spotkaniu w Mwathe, gdzie sformowano Radę Obrony Kenii (KDC), której przewodniczącym został Dedan Kimathi, wygrywając w ten sposób toczoną z Ma-thengem walkę o wpływy. Kimathi uważany jest dziś za najwybitniejszą postać Mau-Mau i bohatera narodowego Kenii. Urodzony w 1920 roku w dystrykcie Nyeri, uczęszczał przez dwa lata do szkoły misyjnej, następnie był nauczycielem, pracownikiem mleczarni, handlował skórami. Spędził też miesiąc w brytyjskiej armii, z której jednak został usunięty. Był aktywnym członkiem KAU. Na spotkaniu w Mwathe przyjęto postanowienia dotyczące dokumentacji, jaką powinny prowadzić armie. Podobnie jak w okresie przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego przygotowywano plany zmobilizowania do walki dotąd raczej biernych Kikuju z dystryktu Kiambu, a także innych plemion. Rzeczywiste wpływy KDC obejmowały rejon Aberdare, uznawana jednak była też przez generała China, najbardziej wpływowego dowódcę w rejonie góry Kenia. KDC nie podporządkowały się oddziały powstańcze z Kiambu. Uznawały jedynie zwierzchność swoich rad starszych, a te były przeciwne atakom na rezerwat. Z tej
właśnie przyczyny Kiambu pozostał w czasie stanu wyjątkowego dystryktem względnie spokojnym. KDC wprowadziła brytyjski system stopni wojskowych oraz pensje oficerskie. Oficerom obiecano część ziemi zdobytej na białych. Zatwierdzono podział na armie terytorialne i wyznaczono ich dowódców. W praktyce dowódca każdego oddziału miał stopień generała. Kimathiego obrano marszałkiem polnym. Ponieważ okazało się, że nie jest jedynym członkiem ruchu z tak wysokim stopniem, tytułował się potem „premier, sir Dedan Kimathi". W lutym 1954 roku KDC zastąpiono Parlamentem Kenii. Dążono do tego, aby w jego skład weszli przedstawiciele wszystkich trzydziestu trzech dystryktów kolonii. W praktyce Parlament Kenii wybrano w tajnych wyborach na zgromadzeniu reprezentantów armii z rejonów lasu masywu górskiego Aberdare oraz Doliny Wielkiego Rowu. Miał być rodzajem rządu przejściowego, niezależnego od hierarchii wojskowej, a zarazem zwierzchniego w stosunku do ludności rezerwatu. Parlament Kenii postawił sobie za zadanie zorganizowanie nowej ofensywy przeciw Brytyjczykom oraz nadanie ruchowi charakteru ogólnonarodowego. Wysyłano misje do odległych regionów Kenii, aby zmobilizować ich mieszkańców do walki. W taktyce Mau-Mau po wprowadzeniu stanu wyjątkowego najbardziej uderzający był prawie zupełny brak akcji sabotażowych, które mogłyby skutecznie sparaliżować życie osadników i spowodować naciski na rząd, aby odstąpił od radykalnych metod walki z powstaniem. Prawie nie ruszono kolei, elektrowni, składów paliwa, linii telefonicznych, plantacji kawy. Niekiedy tylko powstańcy zatruwali strumienie, kaleczyli bydło, palili zbiory. Jednym z powodów zaniechania sabotażu był brak dostępu do materiałów wybuchowych, ale główną przyczyną wydaje się niechęć powstańców do zapuszczania się na tereny „białych wzgórz". Jest pewnym paradoksem, że powstańcy Mau-Mau, ruchu antykolonialnego, tak rzadko atakowali Europejczyków. Biali dysponowali znacznie lepszą bronią, często na ich farmach stacjonowali żołnierze. Z drugiej strony sąuatters, z obawy o utratę pracy i własne życie, naciskali na partyzantów, aby oszczędzali ich pracodawców. Większos'ć akcji partyzanckich miała na celu zastraszenie lub wyeliminowanie lojalistów, zwłaszcza mieszkających w pobliżu lasu członków Gwardii Kikuju. Taktyka taka była w gruncie rzeczy defensywna. Lojaliści stanowili realne zagrożenie dla partyzantów, mogli im odcinać dostawy żywności, a także prześladować ich krewnych. W kwietniu 1953 roku powstańcy zaczęli atakować placówki policyjne w celu zdobycia broni. W podobnym celu zapuszczali się nieraz na odległe tereny: przechodzili do Tanganiki, widywano ich w Ugandzie, a także w odległych częściach Kenii. Do bardziej spektakularnych akcji w pierwszym roku powstania Mau-Mau należy zaliczyć atak na posterunek policji w Naivashy, dokonany 26 marca 1953 roku przez oddział złożony z osiemdziesięciu powstańców w celu zdobycia broni. Partyzanci wypuścili przy okazji stu siedemdziesięciu trzech internowanych w pobliskim obozie. Warto zaznaczyć, że dysponowali jedynie trzema strzelbami, jednym karabinem i jednym pistoletem.
Tego samego dnia w Lari (kilka mil na północ od Nairobi) doszło do największej masakry w czasie powstania. Jak się później okazało, nie byli za nią odpowiedzialni bojownicy z lasu, ale grupa kikujskich sąuatters z Doliny Wielkiego Rowu. Wódz Lari uważany był, zresztą niesłusznie, za kolaboranta, który w nagrodę za lojalność otrzymał dużą farmę. Spalono go żywcem wraz z jego ośmioma żonami i osiemnaściorgiem dzieci. Partyzanci zabili łącznie dziewięćdziesiąt siedem osób i okaleczyli tysiąc sztuk bydła. W odwecie za Lari Brytyjczycy zabili około czterystu mieszkańców podejrzanych o sprzyjanie powstańcom. Rząd wykorzystał masakrę do celów propagandowych. Rozpowszechniono relację ocalałej kobiety, która widziała, jak zabójca jej syna pił krew z jego poderżniętego gardła. Opisy okrucieństw z Lari zmieniły stosunek do powstania w świecie zachodnim i w Kenii. Zaostrzyły się podziały wśród Kikuju. Do głośniejszych akcji Mau-Mau na początku 1954 roku należał dokonany w świetle dnia atak pięciusetosobowego oddziału generała Ihura na siedzibę komendy policji w Kadarze. W tym samym roku przeprowadzono około siedmiu podobnych akcji. Duży sukces odnieśli powstańcy we wrześniu, kiedy to udało im się odbić kolegów z więzienia Lukenya w pobliżu Nairobi. W pierwszej połowie 1953 roku jednostki regularnej armii działały w rozproszeniu, wspierając oddziały policji i Gwardii Kikuju. Ponieważ generał Hinde nie był w stanie wypracować skutecznej taktyki, w maju zastąpił go generał George Erskin. Przejmując dowodzenie, miał do dyspozycji wzmocnione oddziały policji (dwadzieścia jeden tysięcy ludzi), Gwardię Kikuju (dwadzieścia tysięcy, z czego trzy tysiące uzbrojonych w karabiny), oddziały armii brytyjskiej i Kenya African Rifles (razem dziesięć tysięcy). Erskin postanowił rozpocząć ofensywę polegającą na otoczeniu sił Mau-Mau na południe od Nyeri. W listopadzie 1953 roku stoczono trzy kilkudniowe bitwy, w trakcie których dochodziło do starć na ma-czety i bagnety. Wkrótce okazało się, że oddziały brytyjskie są nieskuteczne w leśnym terenie, pełnym pułapek i dzikich zwierząt. Erskin miał też do dyspozycji kilka jednostek RAF, między innymi parę lekkich bombowców typu Harvard. Naloty RAF spowodowały pewne straty wśród Mau-Mau, jednak najbardziej efektywne okazały się lekkie samoloty kenijskiej policji, używane do pracy wywiadowczej oraz zrzucania bomb. Spowodowały wśród powstańców znaczny popłoch — między innymi dlatego, że płoszyły liczne na tym obszarze słonie i bawoły. W sumie lotnictwo zrzuciło na las pięćdziesiąt tysięcy ton bomb. Liczba ofiar nalotów pozostaje nieznana. Na początku 1954 roku wysunięto koncepcję, że główną bazą Mau-Mau jest Nairobi i tłumienie powstania należy rozpocząć właśnie tam. Generał Erskin zarządził operację „Anvil" („Kowadło") polegającą na usunięciu Kikuju ze stolicy. 24 kwietnia 1954 roku miasto otoczyła armia, a policja przeszukiwała dzielnicę po dzielnicy, wyłapując Kikuju podejrzanych o sprzyjanie powstaniu. Operacja trwała miesiąc. W jej wyniku do obozów internowania zesłano dwadzieścia cztery tysiące Afry-kanów — prawie wyłącznie Kikuju. Ponad trzy tysiące kobiet i sześć tysięcy dzieci wysłano do rezerwatu. Później co jakiś czas powtarzano przeszukiwanie stolicy. Choć akcja nie uderzyła w przywódców Mau-Mau — większość z nich zdążyła opuścić miasto przed obławą — w jej wyniku Nairobi na kilka lat
przestało być miastem zdominowanym przez Kikuju, co miało znaczące konsekwencje zarówno dla powstania, jak i dla sytuacji politycznej w Kenii po odwołaniu stanu wyjątkowego. W styczniu i lutym 1955 roku Brytyjczycy przeprowadzili dwa generalne natarcia na leśne oddziały powstańców (operacje „Hammer" i „First Flute"). Efekty nie były imponujące: łącznie zabito i pojmano nieco ponad czterystu ludzi. W tym okresie bojownicy Mau-Mau byli już w głębokiej defensywie. Brakowało im żywności i broni. Niektóre z oddziałów prowadziły walkę tylko za pomocą zatrutych strzał. Po utracie Nairobi partyzantów wciąż wspierali mieszkańcy rezerwatu, zamieszkanego przez prawie dwa miliony Kikuju oraz spokrewnionych z nimi Embu i Meru. Erskin uznał, że jedynym sposobem na odcięcie pomocy z tej strony jest wykopanie — oczywiście rękoma Kikuju — pięćdziesięciomilowego, głębokiego rowu, wypełnionego drutem kolczastym oraz zaostrzonymi palami bambusowymi. Pilnowały go rozmieszczone gęsto patrole policji. Kolejnym krokiem mającym uniemożliwić pomoc dla powstania była likwidacja dotychczasowych siedzib Kikuju i zbudowanie dla nich wiosek. Metodę te Brytyjczycy wypróbowali wcześniej na Malajach. Do końca 1954 roku milion Kikuju przesiedlano z ich rozproszonych domostw do os'miuset pięćdziesięciu czterech nowych, pilnie strzeżonych wiosek. Aby złamać morale Kikuju, instalo-, wano tam radia, które nadawały komunikaty o zwycięstwach sił rządowych. W wioskach szybko pojawiły się epidemie i głód — miedzy innymi dlatego, że mieszkańcy musieli wyżywić siły bezpieczeństwa. Przeprowadzenie tego planu pochłonęło tysiące ofiar. Wśród pozbawionych jakiejkolwiek pomocy powstańców narastało zniechęcenie. Kiedy schwytany na początku kwietnia 1954 roku generał China zwrócił się do podległych sobie dowódców o podjecie negocjacji w sprawie warunków kapitulacji, na proponowane miejsce spotkania podążyło około dwóch tysięcy ludzi. Uniemożliwił je przypadkowy incydent zbrojny. W styczniu 1955 roku na skutek nacisków Churchilla wezwano Dedana Kimathiego do rozmów, proponując amnestie. Ten odrzucił propozycje, ale na negocjacje zgodził się jego sekretarz oraz kilku dowódców. Mimo że nie osiągnięto żadnego porozumienia, w ich wyniku poddało się około tysiąca partyzantów. Pogłoski o planowanej amnestii dla powstańców wywołały wściekłość osadników. Nie zdawali sobie sprawy, że Erskin zgodził się na nią z obawy o dezercje w szeregach Gwardii Kikuju (w tym czasie kilkakrotnie liczniejszej od sił powstańczych) i zasilenie nowymi ludźmi oddziałów Mau-Mau. Niektórzy jej członkowie sprzedawali broń powstańcom. Mnożyły się wypadki kradzieży i gwałtów dokonywanych przez lojalistów. W kwietniu 1955 roku ze stanowiska głównodowodzącego odwołano Erskina i zastąpiono go generałem Geraldem Lathburym. Obliczono, że zabicie jednego powstańca kosztowało dotychczas Brytyjczyków około dwudziestu ośmiu tysięcy funtów. Koszty te uznano za zbyt wysokie. W związku z tym w schyłkowym okresie powstania dowództwo brytyjskie wypracowało nową taktykę. Już wcześnie] posyłano do lasu patrole Regimentu Kenii i policji razem z afrykańskimi tropicielami i psami. Teraz miały im towarzyszyć pseudo gangs —
oddziały udające jednostki Mau-Mau, złożone z byłych powstańców. Wyposażone w noże i kusze, trzebiły partyzantów i — co ważniejsze — wzmagały nieufność w ich szeregach. Kolejnym elementem nowej taktyki było population sweeps, wycinanie ma-czetami kolejnych sektorów lasu, w zamierzeniu — razem z powstańcami. W akcjach tych wykorzystywano całą zdolną do pracy ludność dystryktów (do siedemdziesięciu tysięcy ludzi jednocześnie). Okazały się one do pewnego stopnia skuteczne. W drugiej połowie 1955 roku kombinacja population sweeps i pseudo gangs kosztowała powstańców trzystu zabitych miesięcznie, znacznie więcej niż zmasowane akcje z użyciem artylerii i lotnictwa. W końcu 1955 roku oceniano liczbę partyzantów na półtora tysiąca. W tym czasie, niezdolni do podjęcia jakiejkolwiek akcji ofensywnej, skupiali się na szukaniu żywności. W październiku 1956 roku jeden z pseudo gangs schwytał Dedana Kimathiego. Po tym wydarzeniu samoloty rozrzuciły nad lasem i miastami sto dwadzieścia tysięcy ulotek z fotografią pojmanego rannego przywódcy. Wkrótce skazano go na śmierć i powieszono. W listopadzie 1956 roku wycofano z Kenii ostatnie oddziały brytyjskie. W lesie zostało już tylko około pięciuset partyzantów. Niektórzy próbowali uciekać do Etiopii, ale większość została w lesie do 1963 roku. Okazjonalne akty terroru zdarzały się do 1965 roku, kiedy Kenia była już niepodległa. Oficjalna liczba zabitych powstańców — nie ma wątpliwości, że celowo zaniżona — wynosi jedenaście tysięcy pięćset trzy. Dokładna liczba jest trudna do ustalenia — między innymi dlatego, że wielu rannych zmarło w lesie, a zmarłych podczas przesłuchań grzebano w anonimowych grobach i nie meldowano o tym władzom. Kenijscy historycy szacują liczbę ofiar po stronie Mau-Mau na sto pięćdziesiąt tysięcy. Mau-Mau zabili pięciuset dziewięćdziesięciu członków sił bezpieczeństwa (z czego sześćdziesięciu trzech białych), ranili około dwustu białych żołnierzy i policjantów. Zabili też tysiąc ośmiuset dziewiętnastu lojalistów oraz dwudziestu sześciu hinduskich i trzydziestu dwóch europejskich cywilów (w okresie powstania więcej białych Kenijczyków zginęło w wypadkach drogowych w Nairobi). Rząd Kenii zmierzał nie tylko do unieszkodliwienia potencjału zbrojnego Mau-Mau, ale i zwycięstwa ideologicznego. Wychodzono z założenia, że wśród „zdrowej" części członków plemienia, zwłaszcza ludzi lepiej wykształconych i chrześcijan, istniał opór przeciw powstaniu, a zdemoralizowani przywódcy zmuszali masy do poparcia za pomocą narzuconej siłą przysięgi. Zdając sobie sprawę, że Kikuju traktowali przysięgę Mau-Mau ze śmiertelną powagą, rząd organizował masowe ceremonie oczyszczenia ze skutków jej działania. Dokonywali tego afrykańscy eksperci, „Czarownicy Jego Królewskiej Mości". W praktyce byli to często ci sami ludzie, którzy wcześniej odbierali przysięgę. Więźniów oskarżonych o przestępstwa związane z Mau-Mau nie rehabilitowano. Skazywano ich na śmierć bądź wysyłano na ciężkie roboty. Proces rehabilitacji pozostałych rozpoczynał się od przesłuchań. Podejrzanych o złożenie przysięgi zsyłano do obozów koncentracyjnych.
Dokonywano tego na mocy dekretu wydanego przez Baringa, pozwalającego na odizolowanie każdego podejrzanego o sprzyjanie Mau-Mau. Jeńców konfrontowano tam z zakapturzonymi lojalistami. Na podstawie zeznań klasyfikowano ich w zależności od stopnia zaangażowania w działalność ruchu. Bardziej niebezpiecznych wysyłano do obozów internowania. Do końca 1954 roku w więzieniach i obozach było ponad sześćdziesiąt siedem tysięcy czarnych Kenijczyków, w tym około ośmiu tysięcy kobiet. W 1955 roku w Kenii było pięćdziesiąt pięć obozów internowania. Te, do których wysyłano najbardziej zaangażowanych w działalność ruchu, położone były daleko od terenów Kikuju. Na właściwą rehabilitacje miały składać się: praca, edukacja, modlitwa i rekreacja. Mimo tych szlachetnych idei w obozach panowały złe warunki sanitarne, brakowało odzieży, żywności, opieki medycznej i leków. Internowanych zmuszano do dwunastogodzinnej pracy. Komendantami obozów byli często ludzie przypadkowi, nie rozumiejący celów, których realizacje im powierzono. Niektórzy spośród komendantów i strażników znęcali się nad więźniami, wykorzystując fakt, że regulamin obozów zezwalał na chłostę. Zdarzały się pobicia na śmierć. Przypadki takie tłumaczono potem ucieczką lub chorobą zakaźną. Tylko w niektórych obozach rzeczywiście wprowadzono program edukacyjny — między innymi naukę angielskiego i zajęcia rekreacyjne. Po 1956 roku, dzięki rosnącej presji brytyjskiej opinii publicznej, zaczęto zwalniać internowanych, wielu z nich bez przyznania się do winy. W 1959 roku w Holi, obozie internowania położonym we wschodniej części kraju, zamordowano jedenastu więźniów. Skandal, jaki wybuchł w związku z tym incydentem, doprowadził do zamknięcia obozów i przyspieszył odwołanie stanu wyjątkowego, co nastąpiło w 1960 roku. Obok odbywającej się w obozach rehabilitacji na szeroką skalę prowadzono działania zmierzające do przeciągnięcia większości Kikuju na stronę rządu. Od 1953 roku wprowadzano reformę rolną polegającą na rejestrowaniu praw własności indywidualnej oraz scalaniu gruntów. Reforma miała na celu zarówno nagrodzenie lojalistów, jak i pozyskanie drobnych posiadaczy (to znaczy takich, którzy gospodarowali na niewielkich działkach w ramach ziem własnego line-ażu), którzy dotąd nie byli zdecydowani, po której stronie się opowiedzieć. Po zakończeniu powstania administracja starała się przyspieszyć rejestrację własności, tak aby nie objęła powracających z internowania. Zdecydowano się też usunąć istniejący dotąd zakaz uprawiania przez Afrykanów roślin przemysłowych, w tym kawy, a nawet przyjęto program rozwoju w tej dziedzinie. W 1957 roku mogło się wydawać, że pokonany ruch Mau-Mau nie zrealizował swoich podstawowych celów. Nie udało się zmusić Europejczyków do opuszczenia kraju, odzyskać zajętych przez nich ziem ani wywołać ogólnonarodowego powstania. Nie zdołano przyciągnąć do ruchu innych plemion. Co gorsza, ruch doprowadził do wojny domowej i trwałego rozłamu wśród Kikuju. Powstanie nie cieszyło się powszechnym poparciem wykształconych, lepiej zarabiających Kikuju. Nie bez znaczenia był fakt, że lojalistami pozostali politycy obdarzeni autorytetem, tacy jak działacz KAU Tom Mbotela, Eliud Mathu — pierwszy Afrykanin w Radzie
Ustawodawczej, a także człowiek-legenda Harry Thuku. Ci spośród zwolenników ruchu, którzy byli choć trochę wykształceni, mieli szansę zrobić w nim błyskawiczną karierę. Najwięcej lojalistów było w Kiambu, dystrykcie o najwyższym odsetku wykształconych Afrykanów. Natomiast do pięćdziesięciu procent leśnych partyzantów wywodziło się z najmniej rozwiniętego spośród dystryktów Kikuju — Nyeri. Podczas gdy większość powstańców była bezrolna lub małorolna, przywódcy lojalistów z Gwardii Kikuju rekrutowali się spośród bogatszej warstwy. Skłoniło to marksistowskich historyków do przedstawiania powstania Mau-Mau jako rewolucji społecznej — walki wyzyskiwanych robotników i chłopów. Przynależność klasowa nie zawsze determinowała postawę polityczną Kikuju. Często decydowały tu powiązania osobiste i klanowe, a także stosunek do chrześcijaństwa oraz wiek. Dodatkową trudność sprawia fakt, że wiele osób pracowało na dwie strony. Brytyjczycy wydali powstańcom wojnę propagandową. Władze kolonii zorganizowały nawet specjalny tajny komitet do spraw ideologicznej walki z Mau-Mau pod przewodnictwem wybitnego antropologa i znawcy Kikuju Louisa Leakeya. Propaganda określała to powstanie jako atawistyczny ruch plemienny, wsteczny, antychrześcijański, przeciwstawiający się wszelkim dobrodziejstwom nowoczesnej cywilizacji i zmierzający do wymordowania białych w Kenii. Powstańców przedstawiano jako dzikusów i sadystów, a także jako tchórzy potrafiących jedynie znęcać się na kobietami i dziećmi. Zręcznie wykorzystano przy tym fakt, że powstańcy rzadko atakowali oddziały białych. Trzeba przyznać, że znane są wypadki kaleczenia przez Mau-Mau bydła, roz-siekiwania ofiar za pomocą maczet, duszenia, wykłuwania oczu, palenia żywcem, zabijania jeńców. Z drugiej strony bojownicy Mau-Mau nie zawsze zabijali ofiary ataków, ograniczając się do pogróżek i żądań wyjazdu z Kenii. Dotyczyło to zwłaszcza Europejczyków i Hindusów. Prawdą jest też również to, że równie okrutnych czynów dopuszczali się zorganizowani w paramilitarne grupy osadnicy, którzy strzelali dla przyjemności do przypadkowych przechodniów, płacili też innym plemionom za zabijanie Kikuju podejrzanych o sympatie do Mau-Mau. Członkowie Rezerwy Policji oraz Regimentu Kenii torturowali jeńców — między innymi za pomocą prądu i ognia — oraz masowo zabijali bez sądu. Siły brytyjskie wystawiały ciała zabitych powstańców na widok publiczny — czasem na wiele dni. Jednego z rannych dowódców Mau-Mau, który znalazł się w niewoli, publicznie żywcem spalono na stosie. Kary za nadużycia były rzadkie i niskie, najczęściej ograniczały się do grzywny. Inaczej było z nadużyciami popełnianymi przez Gwardię Kikuju, która również torturowała i zabijała jeńców. Niewątpliwie ideologia ruchu była zdecydowanie anty europejska. Nie oznacza to jednak, że powstańcy nie zdawali sobie sprawy, że cele białych osadników w Kenii nie są tożsame z celami Europejczyków czy też białych w ogóle. Próbowali bronić swoich racji na forum międzynarodowym, wysyłając listy do przywódców politycznych świata. Propaganda
brytyjska okazała się silniejsza. Większość prasy zachodniej, z wyjątkiem kanadyjskiej, sprzyjała Brytyjczykom. 339 Posądzenie ruchu o „wsteczność" nie wydaje się słuszne, ponieważ będąc odpowiedzią na problemy społeczne i polityczne, jakie niosła ze sobą współczesność, nie proponował jako rozwiązania powrotu do stanu z epoki przedkolonial-nej. „Atawizmy" Mau-Mau ograniczały się do sfery tradycji i rytuału. Sięganie do tradycyjnych wierzeń, a także krwawe rytuały przysiąg mogły wskazywać na an-tychrześcijański charakter ruchu. W rzeczywistości opisy pełne dewiacyjnych zachowań seksualnych i okrucieństw, które docierały do Brytyjczyków, były często przesadzone, ponieważ ich autorami byli jeńcy, którzy wiedzieli, że oczekuje się od nich pikantnych szczegółów. Trzeba też wspomnieć, że wielu powstańców, w tym niektórzy przywódcy (jak Kimathi) pozostało przy chrześcijaństwie. Łatwo też zauważyć, że powstańcy nie odrzucali konsekwentnie wszystkiego, co pochodziło z Europy. Wręcz przeciwnie, można doszukać się u nich pewnych symptomów fascynacji kulturą Zachodu. Przykładem mogą być wzory czerpane z brytyjskiej armii, jak salutowanie oraz system stopni wojskowych, a także pseudonimy, które nosili dowódcy, jak generał Highclass, major King Kong, generał Montgomery. Takie pseudonimy jak generał China i generał Russia wybierano niewątpliwie z zamiarem zastraszenia przeciwnika. Rzeczywiście, sprawiały one, że w Mau-Mau węszono wpływy komunistów. Wśród dowódców znalazł się również generał Hitler. Trzeba dodać, że w dziedzinie organizacji i dowodzenia wpływy europejskie w armii MauMau były bardzo powierzchowne. W istocie dowodzenie miało charakter kolektywny, zgodny z afrykańskimi normami życia społecznego. Poza tym o najważniejszych nawet decyzjach często przesądzała opinia zawodowych wieszczów. Zarzut dotyczący plemiennego charakteru powstania nie jest całkiem trafny. Choć w istocie Kikuju stanowili przytłaczającą większość powstańców, od początku do końca ruch Mau-Mau zmierzał do przyciągnięcia innych plemion. Fiasko tych działań wynikało z braku świadomości wspólnych celów w słabo wykształconej, nawet na warunki afrykańskie, społeczności Afrykanów w Kenii. Do przyłączania się zniechęcała inne plemiona powszechna niechęć do Kikuju — najliczniejszego, najbogatszego i najlepiej wykształconego plemienia Kenii. Symbolika plemienna towarzysząca Mau-Mau, niezbędna do poruszenia wyobraźni Kikuju, przekonywała o etnicznym charakterze tego ruchu. Choć fakt ten Brytyjczycy zamazywali w celach propagandowych, w powstaniu brali udział członkowie także innych plemion. Nie byli to wyłącznie ludzie zdetrybalizowani. Do straconych szans Mau-Mau należy zaliczyć przypadek plemienia Kamba. To mieszkające na południowy wschód od Nairobi plemię prowadziło podobną do Kikuju gospodarkę i przeżywało w okresie powojennym podobne problemy. Kamba byli jednym z liczniejszych plemion Kenii (było ich sześćset tysięcy). Po operacji „Anvil" to oni zajęli miejsce Kikuju w
stolicy. Tam wielu z nich złożyło przysięgę Mau-Mau. Kilkuset młodych Kamba sformowało własne oddziały. Dokonywały one zamachów na kolaborujących wodzów. Inni członkowie plemienia przyłączali się do oddziałów Kikuju. Szczególny niepokój Brytyjczyków wywoływał fakt, że Kamba stanowili trzon Kenya African Rifles oraz policji. Gdyby formacje te przyłączyły się do powstania, oznaczałoby to katastrofę. Rząd kolonii wydał miliony funtów na poprawę warunków życia w rezerwatach plemienia Kamba, czym zdołał powstrzymać je przed rebelią. Innym przykładem niepowodzenia w rozszerzaniu zasięgu Mau-Mau jest plemię Meru, którego tereny plemienne graniczą z lasami w rejonie góry Kenia. W wioskach na pograniczu lasu, poddanych bezpośredniemu oddziaływaniu partyzantów, odsetek zaprzysiężonych Meru był porównywalny z tym u Kikuju, podczas gdy w pozostałej części rezerwatu pozostał niewielki. Ogółem w czasie powstania w lesie było około tysiąca ośmiuset partyzantów z tego plemienia. O tak niskiej liczbie zadecydowała niechęć do liczniejszych i prężniejszych gospodarczo Kikuju, spowodowana poczuciem zagrożenia ich kolonizacją w przypadku zwycięstwa powstania. Najwięcej Meru znalazło się w lesie dopiero w latach 1961—1962, kiedy ogłoszenie niepodległości było już pewne. Z punktu widzenia zasadniczego celu walczących Afrykanów, jakim była niepodległość, ruch Mau-Mau odegrał pozytywną rolę. Podobnie jak inne brytyjskie kolonie Kenia była terenem starcia interesów metropolii i białych osadników, którzy mieli ambicje uzyskania szerokiego samorządu. Po wojnie, w sytuacji gdy napływali nowi osadnicy, szansę na takie rozwiązanie rosły. Gdyby Kenia, zamieszkana w latach pięćdziesiątych przez ponad sześćdziesiąt tysięcy białych, stała się prawdziwym „krajem białego człowieka", nadzieje czarnej większości na niepodległość musiałyby zostać odłożone na wiele lat. Ruch Mau-Mau unaocznił fakt, że Kenia nie ma szans na spacyfikowanie Afrykanów bez olbrzymiego zaangażowania metropolii. Tylko metropolia zatem mogła decydować o dalszym losie swojej kolonii. W okresie wygasania powstania Brytyjczycy, zdając sobie sprawę z nieuchronności przemian, rozpoczęli dialog z pozostałymi na scenie afrykańskimi elitami politycznymi. W 1955 roku, kiedy zniesiono w Kenii zakaz działalności politycznej, rząd brytyjski był jeszcze daleki od myśli o przyznaniu tej kolonii niepodległości. Afryka-nom zezwolono wówczas na tworzenie stowarzyszeń politycznych na poziomie dystryktów. W tym samym roku odbyły się pierwsze wybory, w trakcie których mogli oni wybrać ośmiu swoich przedstawicieli do Rady Ustawodawczej. Mimo że bierne prawo wyborcze było poważnie ograniczone, a od kandydatów wymagano certyfikatu lojalności, zdecydowane zwycięstwo odnieśli politycy dążący do niepodległości, określający się jako „nacjonaliści". Ich konsekwentne żądanie równouprawnienia politycznego i torpedowanie wszelkich rozwiązań zakładających „ewolucyjną" drogę do niepodległości, której przyznanie miało nastąpić w odległej przyszłości, doprowadziło do ostatecznego zwycięstwa. W 1959 roku, po dojściu do władzy konserwatywnego gabinetu Harolda Macmillana, zmienił się kurs brytyjskiej polityki wobec kolonii w Afryce. Zrezygnowano z koncepcji ewolucyjnej drogi przemian. Na zwo•3/1 1
łanej w 1960 roku w Londynie konferencji dotyczącej Kenii sekretarz stanu do spraw kolonii MacLeod zapowiedział, że kraj ten będzie niepodległy. Nastąpiło to w grudniu 1963 roku. Już w czasie powstania miejsce pokonanych Kikuju na kenijskiej scenie politycznej zajmowali przedstawiciele innych plemion, na przykład Luo, których przedstawiciel Tom Mboya, wybrany do Rady Ustawodawczej (w dużej mierze głosami Kikuju), do czasu uwolnienia Kenyatty w 1961 roku był kluczową postacią w procesie uzyskiwania przez czarnych reprezentacji politycznej. Wydaje się, że niepełna reprezentacja polityczna Kikuju u schyłku ery kolonialnej, umożliwiająca awans polityków z innych grup etnicznych, ułatwiła po uzyskaniu niepodległości zbudowanie w miarę stabilnego układu politycznego opartego na równowadze sił dwóch największych plemion: Luo i Kikuju. W pierwszym okresie po uzyskaniu niepodległości kierownictwo rządzącej partii KANU unikało poruszania publicznie tematu powstania. Chociaż część weteranów otrzymała na korzystnych warunkach działki na ziemiach opuszczonych przez białych farmerów, starannie wystrzegano się mianowania ich na wyższe stanowiska w administracji i wojsku. Decydowała o tym obawa o posądzenie, że Kikuju, którzy obok Luo byli najliczniejszą grupą etniczną w KANU, są faworyzowani. Poza tym prezydent Kenyatta, który nie brał udziału w powstaniu, bał się nadmiernego wzrostu popularności jego bohaterów. Nie wykazywali oni zresztą nadmiernych ambicji politycznych. W latach siedemdziesiątych Kenyatta zdał sobie sprawę z kapitału politycznego, jaki stanowić może Mau-Mau dla budowania świadomości narodowej Ke-nijczyków. Wykorzystanie go wymagało jednak „nowej interpretacji" faktów historycznych. Zaczęto podkreślać ponadplemienny charakter ruchu i wyolbrzymiać udział innych niż Kikuju plemion. Organizowano również osobliwe widowiska — składanie masowych przysiąg, symbolizujące przyłączanie się post fac-tum do ruchu członków plemion, które z Mau-Mau nie miały nigdy nic wspólnego. Z drugiej strony do tradycji Mau-Mau odwoływali się kenijscy dysydenci polityczni, zwykle orientacji lewicowej„wskazując na nieprawy, to znaczy lojali-styczny, rodowód elit politycznych i ekonomicznych niepodległej Kenii. , Rozdziali? JOANNA MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA WOJNA W ALGIERII 1954-1962 L'Algerie, c'est la France Algieria należała do najstarszych posiadłości francuskich. Podbita w latach 1830—1847, w 1873 roku stała się kolonią. Algierskie poczucie wspólnoty narodowej zaczęło budzić się w latach dwudziestych XX wieku. Federacja Radców Muzułmańskich, która powstała w 1930 roku, nawoływała do integracji z Francją na równoprawnych warunkach. Odrzucenie przez rząd francuski planu Bluma-Yiolleta, który przewidywał nadanie obywatelstwa francuskiego Algierczykom, spowodowało falę protestów przeciwko francuskiemu osadnictwu i administracji. Lata poprzedzające wybuch II wojny światowej charakteryzowały się rosnącym nacjonalizmem arabskim. Wybuch II wojny światowej i wydarzenia we Francji sprawiły, że
22 grudnia 1942 roku grupa Algierczyków pod przewodnictwem Ferhata Abbasa (założyciela w 1938 roku Algierskiej Unii Ludowej), zwróciła się do Francuzów i aliantów z memorandum, w którym domagała się ustanowienia w Algierii po wojnie zgromadzenia konstytucyjnego. Nie wysuwano natomiast roszczeń o charakterze niepodległościowym. W związku z pełną rezerwy postawą Francuzów w 1943 roku Algierczycy ogłosili Manifest ludu algierskiego, w którym domagali się natychmiastowych reform, uznania języka arabskiego za język urzędowy i zmiany statusu kraju. Francuska administracja zdecydowanie odrzuciła zarówno postulaty zawarte w Manifeście, jak i inne propozycje. Po wizycie generała Charlesa de Gaulle'a, wobec narastania niezadowolenia muzułmanów, w marcu 1944 roku Algieria uzyskała nowy status. Rozwiązanie to nie usatysfakcjonowało ani Algierczyków, ani Francuzów i innych Europejczyków, gdyż dawało przewagę białym, choć zapewniało w lokalnym parlamencie czterdzieści procent miejsc muzułmanom. Wszelkie nadzieje na stopniowe kreowanie nowych stosunków w Algierii upadły w związku z niezdecydowaną polityką Francuzów i protestami francuskich osadników, przeciwnych jakimkolwiek ustępstwom na rzecz Arabów. W maju 1945 roku doszło do buntu w Satif, który został bezlitośnie stłumiony. Liczba muzułmanów, którzy stracili życie, nie jest znana — szacuje sieją na osiem do czterdziestu tysięcy. Krwawe stłumienie rebelii, aresztowania, które po niej nastąpiły (w tym Ferhata Abbasa) i rozwiązanie organizacji Przyjaciele Manifestu Wolności (AML), przekonało wielu Algierczyków i ich przywódców, że cele można osiągnąć tylko silą. Następny krok w kierunku unormowania sytuacji i statutu Algierii Francuzi zrobili 20 września 1947 roku. Algieria otrzymała nową konstytucje. Ustawa zasadnicza dawała wszystkim obywatelom Algierii obywatelstwo francuskie, prawo głosu (zarówno mężczyznom, jak i kobietom) oraz zrównywała na płaszczyźnie urzędowej język arabski z francuskim. Zgromadzenie Narodowe miało być dwuizbowe — po sześćdziesięciu reprezentantów. Jedna izba miała reprezentować półtora miliona Europejczyków, druga dziewięć milionów Arabów. Nowy akt konstytucyjny gwarantował, iż nie zostanie podjęta żadna uchwała sprzeczna z interesami metropolii. Ta nowa konstytucja nigdy nie weszła w życie w całości. Już w 1947 roku grupa młodych ludzi należących do Ruchu na Rzecz Zwycięstwa Demokratycznych Wolności (MTLD) założyła Tajną Organizację (OS). Celem było zbieranie broni, pieniędzy i tworzenie struktur organizacyjnych na terenie całej Algierii w celu przygotowania zbrojnego powstania i powołania rządu rewolucyjnego. Dwa lata później, w 1949 roku, organizacja poczuła się na tyle silna, że przeprowadziła terrorystyczny atak na Oran. Akcja ta spowodowała wykrycie spisku i aresztowanie jego przywódców. Ci, którzy uniknęli aresztowania, znaleźli schronienie w górzystym regionie Kabylii. W marcu 1954 roku dziewięciu byłych członków OS utworzyło Rewolucyjną Radę Jedności i Działania (CRUA), której celem było szybkie przygotowanie powstania przeciwko Francuzom. Nad przygotowaniem rewolty pracowano w Szwajcarii, gdzie między marcem i październikiem 1954 roku odbyło się wiele spotkań. Całe terytorium kraju podzielono na
sześć rejonów (wilejatów). Na czele każdego z nich stanęło czterech do pięciu ludzi. Datę wybuchu powstania wyznaczono na l listopada 1954 roku. Wybranie tego dnia nie było przypadkowe — w związku z chrześcijańskim Świętem Zmarłych liczono na zmniejszoną czujność i liczebność policji. Uzgodniono plan działania — celem ataku miały być przede wszystkim obiekty użyteczności publicznej, prywatna własność grands colons, francuscy żołnierze i żandarmeria oraz muzułmańscy kolaboranci. Natomiast „nietykalni" mieli być Europejczycy, szczególnie kobiety i dzieci. Po wybuchu powstania Rewolucyjna Rada Jedności i Działania zmieniła nazwę na Narodowy Front Wyzwolenia (Front de Liberation Nationale — FLN), a siły zbrojne otrzymały miano Narodowej Armii Wyzwoleńczej (Arme de Liberation Nationale — ALN). Do działań przystąpiono równocześnie na terenie całego kraju. W Batanie, w sercu masywu Auras, zastrzelono dwóch wartowników z 24 Pułku Artylerii. Do podobnych wydarzeń doszło w Kabylii. W departamencie Oranu zaatakowano samotną farmę francuską. W stolicy kraju podjęto próbę wysadzenia w powietrze radiostacji, ale ładunek nie eksplodował. Próba zniszczenia zapasów paliwa na nabrzeżu portowym również zakończyła się niepowodzeniem, gdyż podłożona bomba miała zbyt małą moc. Także ataki na posterunki żandarmerii i koszary wojskowe rozlokowane na prowincji zakończyły się fiaskiem. Bilans pierwszego dnia walki nie był imponujący: zginęło siedem osób, w tym trzech żołnierzy francuskich, dwóch mieszkających w Algierii Europejczyków i dwóch muzułmanów. Reakcja Paryża na wydarzenia w Algierii była szybka, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę zaangażowanie armii francuskiej w Indochinach. Na zewnątrz Francuzi przedstawili wydarzenia jako nic nie znaczące akty bandytyzmu. Jednocześnie błyskawicznie wysłano do Algierii bataliony spadochroniarzy i specjalne oddziały policyjne. Przeprowadzono równocześnie zakrojoną na szeroką skalę akcję pacyfikacyjną. Przemawiając 12 listopada 1954 roku w Zgromadzeniu Narodowym premier Pierre Mendes-France oświadczył, iż trzy departamenty algierskie stanowią nieodłączną część Republiki Francuskiej. Chcąc utrudnić działalność powstających oddziałów partyzanckich, Francuzi zaczęli stosować politykę „przegrupowywania" ludności wiejskiej. Polegała ona na przesiedlaniu mieszkańców wsi do wielkich, starannie strzeżonych obozów. Nie gwarantowano tam jednak ani opieki medycznej, ani pracy, ani nauki. Do końca wojny w obozach znalazło się około dwóch milionów Algierczyków — co piąty mieszkaniec kraju. W ciągu pierwszych dwóch miesięcy algierskiej rebelii do więzień trafiło ponad osiemdziesiąt tysięcy ludzi. W początkach 1955 roku władzę we Francji przejęła prawica, obalając rząd Mendesa-France'a. Nowy premier Edgar Faure uważał, że wydarzenia w Algierii są wynikiem działalności grupki osobników „wyjętych spod prawa". By opanować sytuację, postanowiono wprowadzić stan wyjątkowy i dać władzom rozległe uprawnienia. Władze francuskie w Algierii uzyskały prawo do dowolnego ograniczania swobody poruszania się ludności cywilnej, administracyjnego stosowania aresztu domowego lub zakazu mieszkania w miastach czy na określonych terenach, przymusowego osiedlania, cenzurowania prasy, do wprowadzenia
sądów wojennych i aresztowania bez nakazu sądowego. Wzmocniono również 10 okręg wojskowy obejmujący Algierię i Saharę. Jego stan osobowy został podwojony i liczył sto tysięcy żołnierzy. Zbrojna rebelia w Algierii rozwijała się przez cały 1955 rok, obejmując tereny na wschodzie między Batną, Biskirą i Tabassą, na północy między Konstanty-ną, Boną, Philippeville i portem Bidżaja, oraz całą Kabylię aż po przedmieścia Algieru, a na zachodzie między Oranem, Tlimsanem i Saidą. Zasięg i rozmiary powstania były jednak ograniczone i nie mogły realnie zagrozić władzy francuskiej. Grupy bojowe w miastach zmuszone były do głębokiej konspiracji, a na prowincji nieliczne oddziały partyzanckie prowadziły jedynie działania nękające Algieria (1945—1960) wobec pojedynczych posterunków i oddziałów francuskich. Do jednej z większych akcji partyzanckich doszło 20—22 sierpnia 1955 roku w rejonie północnej Konstantyny. Była to akcja odwetowa za restrykcje wprowadzone przez Francuzów, przy czym miała uderzyć również w europejską ludność cywilną. Przeprowadzono ją w czterdziestu miejscowościach. W jej efekcie śmierć poniosły sto dwadzieścia trzy osoby, w tym siedemdziesięciu jeden Europejczyków. Działanie to spotkało się z krytyką nawet samych Algierczyków i akcjami odwetowymi Francuzów, w których wyniku zginęło wielu ludzi. Brak jest wiarygodnych liczb; niektórzy szacują, że śmierć poniosło wówczas dwanaście tysięcy osób. Stosunek społeczności międzynarodowej do tych wydarzeń był bardzo różny. Najbardziej pozytywnie nastawione były do powstania państwa regionu. W kwietniu 1955 roku obserwatorzy FLN, znajdujący się w składzie delegacji Maghrebu razem z reprezentatami Maroka i Tunezji, brali udział w konferencji państw Afryki i Azji w Bandungu. Takie państwa, jak Irak, Liban, Birma, Egipt, Liberia, Iran i Libia wystąpiły do sekretarza generalnego ONZ Daga Hammarskjólda z wezwaniem, by położył kres przelewowi krwi w Algierii. Była to pierwsza próba umiędzynarodowienia konfliktu. 22 września odrzucono wniosek o wpisanie problemu algierskiego do porządku dziennego Zgromadzenia Ogólnego ONZ, ale tydzień później większością głosów zmieniono decyzję. Francuski minister spraw zagranicznych oświadczył, iż rząd francuski uzna za „bezprawne i niebyłe" wszelkie zalecenia Zgromadzenia Ogólnego w sprawie Algierii, l listopada delegacja francuska w ONZ na znak protestu opuściła salę obrad. Wobec postawy Francji ONZ zdjęła z porządku obrad problem algierski. Styczeń 1956 roku przyniósł zmianę władz w Paryżu. Na czele nowego rządu stanął Guy Mollet. W expose Mollet zapowiedział przywrócenie porządku i pokoju w Algierii, ale jednocześnie nie zgadzał się na jakąkolwiek niezależność lub autonomię tego kraju. Nowym generalnym gubernatorem Algierii został Robert La-coste, a liczbę żołnierzy francuskich zwiększono do stu sześćdziesięciu tysięcy.
W związku z sukcesami rebeliantów algierskich, którzy zaczęli tworzyć zręby własnej administracji na terenach wolnych od kontroli francuskiej — głównie w rejonach górzystych — Paryż zapowiedział powołanie pod broń dodatkowych roczników rezerwistów zarówno w Algierii, jak i w metropolii. Liczba żołnierzy wysłanych do Algierii wzrosła do czterystu tysięcy. Na sierpień 1956 roku powstańcy zwołali konferencję w Soummam, dolinie położonej między Kabylią a Konstantyną. Konferencja rozpoczęła się 20 sierpnia, a 5 września przyjęto tak zwaną platformę soummamską, która wytyczała socjalistyczną przyszłość algierskiej republiki. Zawierała ona również program terrorystycznej ofensywy w Algierii. W trakcie konferencji w Soummam powołano do życia Komitet Koordynujący i Wykonawczy (Comite de Coordination et d'Execution — CCE) i Narodową Radę Republiki Algierskiej (Conseil National de la Revolution Algerienne — CNRA). CCE stanowił sztab rewolucji i zalążek przyszłego rządu algierskiego, natomiast CNRA sprawowała kierownictwo polityczne i była jednocześnie namiastką reprezentacji parlamentarnej. W marcu 1956 roku doszło do spotkania w Kairze Christiana Pineau, wysłannika Lacoste'a, z przedstawicielem FLN Mohamedem Khiderą. Strona francuska deklarowała zawieszenie broni, wolne wybory i rokowania polityczne. Strona algierska odpowiadała: niepodległość i uznanie FLN za jedynego reprezentanta Al347 gierii, zawieszenie broni, rokowania polityczne. Do sekretnych rozmów dochodziło jeszcze w Belgradzie i Rzymie, ale wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Miedzy wrześniem 1956 roku a czerwcem 1957 roku bojownicy FLN dokonali serii zamachów bombowych. Te akty terroryzmu zostały powstrzymane przez Francuzów za pomocą represji. Posunięto się do stosowania tortur. Spotkało się to z potępieniem zarówno we Francji, jak i międzynarodowej opinii publicznej. Na przełomie 1956 i 1957 roku głównym terenem działań stała się stolica kraju Algier. Już w lecie 1956 roku w mieście zaczęły się pojawiać półlegalne organizacje ultrasów (reprezentacja ludności europejskiej zamieszkałej w Algierii, opowiadająca się za pozostaniem tego kraju pod władzą białych). W lipcu 1956 roku ultrasi zaczęli dokonywać w Algierze zamachów terrorystycznych. 10 sierpnia w wyniku zamachu bombowego w Kasbie (stara, arabska część Algieru) runęły trzy domy, grzebiąc pod gruzami około siedemdziesięciu osób. Spowodowało to eskalację działań po obu stronach. Po wycofaniu wojsk francuskich ze strefy Kanału Sueskiego zdecydowano się przerzucić do Algierii doborową 10 Dywizję Powietrzno-Desantową pod dowództwem generała Jacąuesa Massu. Wśród jego oddziałów znajdowały się jednostki Legii Cudzoziemskiej, a znaczny procent żołnierzy stanowili weterani wojny indochińskiej. Początkowo planowano użycie tych sił do zwalczania partyzantki w terenie górzystym. Ku zaskoczeniu wszystkich 13 stycznia 1957 roku generał Massu otrzymał rozkaz utrzymania porządku w rejonie Wielkiego Algieru. Francuskie władze cywilne przekazały wszystkie swoje uprawnienia wojsku. Wojska
generała Massu działały tak, jakby znalazły się na pierwszej linii. Stan pogotowia bojowego utrzymywany był przez całą dobę, każdy pułk miał pełną swobodę działania. Zadaniem oddziałów francuskich było oczyszczenie Kasby z bojowników, aparatu politycznego i administracyjnego FLN. Działania okazały się ze wszech miar skuteczne. Aresztowano ponad półtora tysiąca Algierczyków i rozbito strajk, który miał sparaliżować życie miasta podczas obrad Zgromadzenia Ogólnego ONZ na temat Algierii pod koniec stycznia 1957 roku. Pierwsza faza bitwy o Algier została przez Francuzów wygrana. W tym samym czasie Zgromadzenie Ogólne uchwaliło rezolucję wyrażającą nadzieję na pokojowe rozwiązanie problemu Algierii. Czerwiec 1957 roku przyniósł ponowny wybuch walk w Algierze. FLN dokonał zamachu bombowego na kasyno „La Corniche", w którym zginęło osiem osób, a rannych zostało dziewięćdziesiąt. W związku z tym wstrzymano wycofywanie wojsk generała Massu z Algieru i ponownie powierzono im zadanie spacy-fikowania Kasby. Spadochroniarze przystąpili do działań, tym razem zakończonych ostatecznym sukcesem. 22 września pułkownik Yves Godard, dowódca pułku Legii Cudzoziemskiej, aresztował jednego z szefów FLN Jasefa Saadiego, a 8 października Amar Ali, inny z członków kierownictwa organizacji, wysadził się w powietrze, chcąc uniknąć aresztowania. 348 f Sukces w Algierze nie oznaczał końca francuskich kłopotów w Algierii, gdyż niektórzy członkowie Komitetu Koordynacyjnego i Wykonawczego FLN zdołali opuścić Kasbę i schronić się w Tunezji. Nasilił się przemyt broni i ludzi z Tunezji do Algierii, wzrosła liczba i częstotliwość ataków na jednostki francuskie. W pierwszej połowie 1958 roku doszło do co najmniej osiemdziesięciu starć na granicy algiersko-tunezyjskiej, wiele koło osady Sakiet Sidi Jusef, po tunezyjskiej stronie granicy. Znajdował się tam obóz szkoleniowy i baza FLN. Kroplą, która przepełniła czarę, było zestrzelenie kolejnego francuskiego samolotu w rejonie Sakiet Sidi Jusef. 8 lutego 1958 roku Francuzi przeprowadzili akcję odwetową, wysyłając eskadrę bombowców B-26 nad Sakiet Sidi Jusef. Zniszczono nie tylko bazę FLN, ale także budynki cywilne. Zginęło osiemdziesiąt osób, a około osiemdziesięciu zostało rannych. Rząd tunezyjski zareagował, składając skargę w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, odwołując ambasadora z Paryża i zarządzając blokadę francuskiej bazy marynarki wojennej w Bizercie. Zażądał ponadto natychmiastowej ewakuacji wszystkich przebywających jeszcze w kraju wojsk francuskich. Wobec zaognienia stosunków francusko-tunezyjskich do mediacji przystąpiła Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Zaproponowano wysłanie misji dobrej woli, w skład której wchodzili Robert Murphy i Harold Beeley. Zadaniem tej misji było przywrócenie stosunków między Paryżem i Tunisem oraz uregulowanie sprawy obecności wojsk francuskich w Tunezji, a także uczynienie pierwszego kroku w kierunku bezpośrednich francusko-algierskich rozmów pokojowych. Postawa Stanów Zjednoczonych wobec wydarzeń w Algierii była bardzo specyficzna. W marcu 1957 roku wiceprezydent Richard Nixon przybył do Tunisu na obchody pierwszej rocznicy niepodległości Tunezji. Po tej wizycie i rozmowie z prezydentem Tunezji Habibem Burgibą Nixon przedstawił prezydentowi Dwigh-towi Eisenhowerowi projekt pokojowego
rozwiązania sprawy algierskiej. Zaproponował, by Algierczycy w referendum opowiedzieli się za loi-cadre (prawo ramowe) lub za pełną niepodległością. W wystąpieniu w Senacie senator John Fit-zgerald Kennedy wezwał dyplomację amerykańską, by jak najszybciej doprowadziła do rozwiązania konfliktu algierskiego, zapobiegając w ten sposób penetracji tego regionu świata przez Związek Radziecki. Zwrócił on również uwagę, że kwestia algierska podkopuje pozycję Stanów Zjednoczonych i państw zachodnich w świecie arabskim. Udział Związku Radzieckiego w tym konflikcie był stosunkowo niewielki. Najprawdopodobniej dostarczał on powstańcom broń, co nie oznaczało bezpośredniego zaangażowania. Stosunkowo niewielki udział tego państwa w wydarzeniach w Algierii wynikał z faktu, iż druga połowa lat pięćdziesiątych była okresem powolnego „otwierania się" ZSRR na kraje kolonialne i państwa Trzeciego Świata. Należy brać pod uwagę, że ZSRR był już zaangażowany w Egipcie i dopiero co „wykazał się" w konflikcie o Kanał Sueski. Otwieranie nowego „frontu działań", jak się wydaje, nie było zbytnio na rękę Rosjanom. Pierwszy kontakt pomiędzy Moskwą a FLN nastąpił dopiero w końcu grudnia 1957 349 roku. Podczas konferencji w Kairze (grudzień 1957) przedstawiciele państw bloku socjalistycznego wyrazili chęć udzielenia pomocy Algierii. Już wkrótce, w styczniu 1958 roku, francuska marynarka wojenna zatrzymała koło Oranu jugosłowiański statek „Słovenija", przemycający sto czterdzieści osiem ton uzbrojenia, w tym dwanaście tysięcy sztuk broni produkcji czeskiej. Wydarzenia w Sakiet Sidi Jusef zaktywizowały pomoc państw arabskich dla Algierii — przede wszystkim państw Maghrebu: Maroka, Tunezji i Libii. Już na konferencji w Kairze państwa arabskie postanowiły wspomagać Algierczyków sumą dziesięciu milionów franków rocznie. Po wydarzeniach w Sakiet Sidi Jusef w ciągu kilku miesięcy Algier otrzymał siedem milionów franków. Dofinansowanie to sprawiło, że w wyposażeniu ALN znalazła się broń automatyczna i moździerze. ALN dysponowała również łącznością radiową. Chcąc zapobiec przerzutom broni do Algierii i przekształceniu walk partyzanckich w regularną wojnę, Francuzi podjęli budowę systemu zapór, najpierw na granicy z Tunezją od La Calle nad Morzem Śródziemnym do El-Ma-el-Abiodna na Saharze, a później także na granicy z Marokiem. Ten system zapór otrzymał miano Linii Morice'a, od nazwiska ówczesnego ministra wojny Francji Andre Morice'a. Linia ta składała się ze skomplikowanego systemu zapór z drutu kolczastego pod napięciem, pól minowych o szerokości około czterdziestu metrów po każdej stronie zasieków, betonowych bunkrów, stanowisk ogniowych artylerii, sieci łączności radarowej, sygnalizacji alarmowej i oświetlenia — potężnych reflektorów rozmieszczonych co trzydzieści metrów. Linia Morice'a okazała się bardzo skuteczna. Praktycznie ustał przemyt cięższego sprzętu wojskowego, przerzut ludzi z lekką bronią został zaś znacznie ograniczony i utrudniony. Próby sforsowania Linii Morice^ przez ALN zakończyły się niepowodzeniem. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy 1958 roku w tego typu operacjach zginęło około czterech i pół tysiąca ludzi z ALN. W związku z tak wysokimi stratami zaprzestano prób sforsowania Linii Morice'a, by podjąć je na nowo dopiero w 1960 roku.
Podejmowane przez Francuzów próby porozumienia się z przedstawicielami FLN w Algierii zakończyły się niepowodzeniem. Algierczycy odrzucili projekty przedstawione przez generała Raula Salana, Roberta Lacoste'a, Bourgesa-Maunoury'ego i Felixa Gaillarda. Jedynym efektem tych propozycji był wzrost oporu wśród europejskiej społeczności w Algierii, która widziała w nich zdradę. Objęcie władzy w maju 1958 roku przez de Gaulle'a nie zmieniło sytuacji — wojna w Algierii trwała nadal. 3 czerwca Ferhat Abbas, rzecznik FLN, oświadczył, że wojna będzie trwać aż do całkowitego wyzwolenia Algierii. Dzień później dodał, że „możliwa jest federacja dwudziestu pięciu milionów mieszkańców Afryki Północnej, dobrowolnie stowarzyszonych z Francją". 4 czerwca odwiedził Algierię generał de Gaulle, gdzie powiedział sławne zdanie: „Zrozumiałem was". Obiecał Algierczykom, że otrzymają pełne obywatelstwo francuskie, ze wszystkimi przywilejami i obowiązkami, oraz zapowiedział, że po konsultacjach z reprezentantami narodu algierskiego będzie wiedział, „co robić dalej". De Gaulle zdawał sobie sprawę, że jego wystąpienie nie rozwiąże żadnego z problemów, ale miał nadzieję na stworzenie „nowego klimatu", który umożliwi konieczne przemiany w Algierii, pozwalające jej na zajęcie odpowiedniego miejsca we francuskiej strukturze państwowej (deklaracja z 30 sierpnia). FLN, obawiając się reakcji mas muzułmańskich, 19 września 1958 roku powołał do życia Rząd Tymczasowy Republiki Algierskiej (GPRA). Decyzję o powstaniu Rządu Tymczasowego podjął Komitet Koordynujący i Wykonawczy z upoważnienia Narodowej Rady Rewolucji Algierskiej. Na czele gabinetu stanął pięćdziesięciodziewię-cioletni Ferhat Abbas. Francja zareagowała na powstanie Rządu Tymczasowego oświadczeniem, iż uznanie go i nawiązanie z nim stosunków dyplomatycznych potraktowane zostanie jako akt nieprzyjazny w stosunku do Francji. Jednak mimo tej deklaracji Rząd Tymczasowy został wkrótce uznany przez kraje arabskie, muzułmańskie, część państw afrykańskich i azjatyckich, a nieco później przez kraje bloku socjalistycznego. Mimo deklaracji de Gaulle'a walka trwała nadal. Nastąpiło również otwarcie drugiego frontu — w metropolii. 25 sierpnia 1958 roku w Paryżu i dwudziestu miastach francuskich dokonano jednocześnie zamachów bombowych, wymierzonych w składy paliw, magazyny sprzętu wojskowego i fabryki zbrojeniowe. W wyniku tych zamachów zginęło siedem osób, a osiemdziesiąt jeden zostało rannych. Jednocześnie pod adresem społeczności międzynarodowej wystosowano ostrzeżenie, że francuskie statki i samoloty mogą stać się obiektem ataków terrorystycznych. Były to nie tylko pogróżki, o czym świadczy los statku „President de Cazalet". Francuska policja odpowiedziała aresztowaniami wśród robotników algierskich we Francji, wprowadzeniem godziny policyjnej dla Algierczyków w Paryżu i nasileniem kontroli drogowej w całym kraju. 16 września 1959 roku w przemówieniu radiowym de Gaulle stwierdził, że nadszedł czas, aby zastosować w Algierii zasadę samostanowienia, i przedłożył Algierczykom do wyboru trzy rozwiązania: secesję, integrację lub stowarzyszenie. Prawo do samostanowienia Algierii interpretowano w ten sposób, że stanie się ona „algierska", ale mocno powiązana z Francją.
Wiosną 1960 roku podjęto rozmowy francusko-algierskie w Melun, ale zakończyły się one niepowodzeniem. 6—8 stycznia 1961 roku przeprowadzono we Francji plebiscyt w sprawie Algierii. Pięćdziesiąt sześć procent społeczeństwa francuskiego poparło prezydencki projekt samookreślenia dla Algierii. Dla rządu francuskiego był to wynik zadowalający. Wobec tego podjęto przygotowania do rozmów z Rządem Tymczasowym Republiki Algierskiej. Mimo takich wyników plebiscytu w Algierze doszło do puczu wojskowych. 22 kwietnia 1961 roku władzę przejęli generałowie Raoul Salan, Maurice Challe, Edmond Jouhaund i MarieAndre Zeller. Hasłem puczystów była walka o „Algie351 ńę Francuską". 23 kwietnia de Gaulle potępił puczystów i drogą radiową wezwał żołnierzy do zachowania spokoju i subordynacji. Wobec gróźb puczystów, że doborowe jednostki spadochroniarzy dokonają desantu we Francji i tam przeniosą zarzewie buntu, de Gaulle wprowadził stan wyjątkowy i przejął na czas kryzysu pełnie władzy. We Francji doszło do strajków, w których Francuzi protestowali przeciwko rewolcie. Szacuje się, że w strajkach wzięło udział około 12 milionów obywateli francuskich. 24 kwietnia wprowadzono blokadę morską Algierii. 26 kwietnia, wobec nieudanych prób rozszerzenia buntu na inne garnizony, puczyści poddali się. Cześć przywódców puczu aresztowano i skazano na wieloletnie wiezienie. Niektórym, jak Salanowi i Jouhaundowi, udało się zbiec za granice, gdzie utworzyli Tajną Organizacje Zbrojną (Organisation de l' Armee Secrete) znaną pod skrótem OAS. Terrorystyczna i propagandowa działalność OAS wymierzona była w zwolenników oderwania się Algierii od metropolii. OAS organizowała zamachy — jednym z celów był także prezydent de Gaulle (22 sierpnia 1962 roku w Petit-Cla-mart). Zamach ten stał się kanwą książki Fredericka Forsythe'a Dzień Szakala. Mimo puczu w maju 1961 roku podjęto rozmowy z Algierczykami, które zostały przerwane wiosną 1960 roku. Negocjacje, z wieloma przerwami, toczyły się w Evian we Francji. Przerwy powodowane były sporami o kardynalne dla obu stron sprawy. Należały do nich uprawnienia — z militarnymi włącznie — Francji w wolnej Algierii, status Europejczyków w tym kraju, a także saharyjska ropa. Ostatecznie 18 marca 1962 roku podpisano układy eviańskie, a 8 kwietnia 1962 roku zostały one przyjęte w referendum przez społeczeństwo francuskie. Podobne referendum odbyło się w Algierii l lipca. Francja wycofała się z Algierii i 3 lipca 1962 roku uznała suwerenność tego kraju. 5 lipca 1962 roku Algieria ogłosiła oficjalnie niepodległość. Trwająca osiem lat wojna o niepodległość Algierii spowodowała straty w ludziach i pociągnęła za sobą znaczne koszty. Szacuje się, że podczas całego konfliktu zginęło około trzydziestu dziewięciu tysięcy Algierczyków i dwudziestu trzech tysięcy Francuzów. Około miliona Francuzów mieszkających od lat w Algierii opuściło ten kraj. Koszty materialne wojny wyniosły około trzech bilionów franków.
Mimo ostatecznego rozwiązania kwestii algierskiej OAS działała do 1965 roku. Na jej czele, po aresztowaniu Jouhaunda i Salana, stanęli Georges Bidault i Jacques Soustelle. Rozdział 28 JOANNA MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA KONFLIKT SUESKI 1956 Widząc wyraźnie wrogie stanowisko państw zachodnich, rząd egipski postanowił z dniem 26 lipca znacjonalizować Towarzystwo Kanału Sueskiego. Towarzystwo to przechodzi zatem na własność narodu egipskiego i Kanał Sueski w dniu dzisiejszym wraca do Egiptu. (Z przemówienia Gamala Abdela Nasera wygłoszonego 26 lipca 1956 roku w Aleksandrii) 19! I października 1954 roku podpisano w Kairze brytyjsko-egipskie porozumienie w sprawie strefy Kanału Sueskiego. Najistotniejsza jego część dotyczyła zgody Wielkiej Brytanii na wycofanie wojska ze strefy kanału w ciągu dwudziestu miesięcy. W postanowieniach dodatkowych Brytyjczycy zagwarantowali sobie możliwość ponownego wysłania wojska w ten rejon w razie wojny w państwach arabskich lub Turcji. Poza tym Wielka Brytania zachowała wiele przywilejów i udogodnień komunikacyjnych nad Kanałem Sueskim i w samym Egipcie. 13 czerwca 1956 roku ostatni żołnierz armii brytyjskiej opuścił strefę kanału, a 18 czerwca prezydent Egiptu Gamal Abdel Naser zatknął flagę swojego kraju na budynku w Port Saidzie, mieście, które Brytyjczycy opuścili na końcu. Dla Wielkiej Brytanii układ z Kairu był najdalej idącym ustępstwem, na jakie można było wyrazić zgodę. Porozumienie kairskie wywołało niezadowolenie Związku Radzieckiego, szczególnie te jego fragmenty, które upoważniały Wielką Brytanię do ponownego obsadzenia strefy Kanału Sueskiego w razie ataku na kraje arabskie i Turcję. W przekonaniu radzieckich polityków były to ustalenia mające na celu okrążenie ZSRR, gdyż państwa arabskie należały do paktu zbiorowej obrony, a Turcja do NATO. Jednak Związek Radziecki nie chciał stracić okazji do zdobycia wpływów w tym rejonie świata. Wykorzystując konflikty między światem arabskim a Izraelem, ZSRR zaproponował Egiptowi sprzedaż broni. Była to próba przeciągnięcia tego państwa na swoją stronę. 21 maja 1955 roku odbyła się pierwsza rozmowa Nasera z ambasadorem radzieckim w Kairze Solodem na temat dostaw broni. W trakcie rozmów prowadzonych w maju i lipcu 1955 roku ustalono warunki radzieckich dostaw broni (na przykład dostawy miały być realizowane kompleksowo, obejmować kompletne fabryki produkujące ciężką amunicję, a każdy moździerz i czołg miał być zaopatrzony w amunicje wystarczającą na pięć lat). Naser, mimo zwrotu w stronę ZSRR, nie chciał się podporządkować Kremlowi i dążąc do zachowania „twarzy" wobec państw zachodnich, zagwarantował sobie, że szkolenie Egipcjan będzie prowadzone w państwach socjalistycznych, a nie przez „doradców" na miejscu. Jednocześnie, by nie drażnić państw zachodnich, umowę o dostawach broni Egipt podpisał z Czechosłowacją, a nie ze Związkiem Radzieckim.
Niezależnie od zabiegów o broń radziecką prezydent Naser podjął starania w celu pozyskania broni amerykańskiej. Kiedy Naser poinformował Henry'ego By-rode'a, ambasadora amerykańskiego w Kairze, że ZSRR jest gotów sprzedać broń Egiptowi, administracja amerykańska potraktowała to jako próbę szantażu. Latem i jesienią 1955 roku tajemnicą poliszynela stała się sprzedaż broni Izraelowi przez Francję. Naser, jako prezydent państwa zagrożonego przez Izrael, 27 września 1955 roku oświadczył, że w związku z tajnymi dostawami broni francuskiej do Izraela i niemożnością dokonania zakupu broni od państw zachodnich zdecydował się na zakup w Czechosłowacji. Deklaracja ta wywołała poruszenie w państwach Europy Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych. Harold Macmillan, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, i John Foster Dulles, amerykański sekretarz stanu, odbyli naradę poświęconą kwestii wywarcia nacisku na Nase-ra. Podjęto działania dyplomatyczne. Macmillan wystosował protest do ministra spraw zagranicznych Egiptu Mahmuda Fawziego, a Dulles do Wiaczesława Mołotowa. Premier Wielkiej Brytanii Anthony Eden wysłał do radzieckiego premiera Nikołaja Bułganina ostro sformułowany list. Departament Stanu USA oddelegował do Egiptu najpierw Kermita Roosevelta, a później George'a Allena. Wszystkie te działania nie przyniosły oczekiwanego rezultatu — Egipt nie zerwał umowy ze Związkiem Radzieckim na dostawy broni. Mimo niepowodzenia międzynarodowych zabiegów Stany Zjednoczone i Wielka Brytania nie zaprzestały działań zmierzających do „wyjęcia" Egiptu ze strefy bezpośredniego zainteresowania Związku Radzieckiego. W listopadzie 1955 roku podjęto kolejną próbę, usiłując wykorzystać do tego kwestię izraelską. Jednak wobec niezdecydowanej postawy innych państw Zachodu próba ta spełzła na niczym. Następnym sposobem wywarcia presji na Nasera miała stać się tama asuańska. W listopadzie 1955 roku egipski minister finansów Abdel Monem el-Kajsuni uzyskał zgodę Wielkiej Brytanii i USA na dofinansowanie przedsięwzięcia. W grudniu ustalono wielkość pomocy: USA — pięćdziesiąt sześć milionów dolarów, Wielka Brytania — czternaście milionów dolarów, a Bank Światowy — do dwustu milionów dolarów. Oferty te były współzależne, czyli wycofanie jednej ze stron byłoby równoznaczne z wycofaniem wszystkich. Wśród różnych zaleceń, jakimi obwarowane było to dofinansowanie, znalazło się i takie, że w zamian za pożyczkę Egipt udzieli poparcia dla polityki państw zachodnich w rejonie Bliskiego Wschodu. Egipt odrzucił propozycje Zachodu. Ofertę pomocy przy budowie tamy asuańskiej złożył natomiast Związek Radziecki. Na przełomie stycznia i lutego 1956 roku stosunki Egiptu z państwami zachodnimi uległy zaostrzeniu. Wielka Brytania oskarżyła Nasera o inspirację działań na rzecz wydalenia generała Glubba z Jordanii. Bezpośrednim następstwem wydalenia Glubba było usztywnienie brytyjskiej polityki na Środkowym Wschodzie i pewna nerwowość w polityce zagranicznej. Podczas wizyty Bułganina i Chruszczowa w Londynie w kwietniu 1956 roku Eden wręcz zagroził wojną Związkowi Radzieckiemu w razie zakłócenia dostaw ropy naftowej z Bliskiego Wschodu. Stany Zjednoczone nie były natomiast zbyt skłonne do wyraźnego popierania Wielkiej Brytanii. Przyczyną było to, że niedawno, korzystając z brytyjskich
kłopotów, Amerykanie uzyskali czterdzieści procent akcji w nowym międzynarodowym konsorcjum zarządzającym ropą naftową w Iranie. Teraz natomiast mieli nadzieję na przejęcie brytyjskich interesów bliskowschodnich. 26 lipca 1956 roku prezydent Naser ogłosił nacjonalizację Kanału Sueskiego i przejęcie przez rząd Egiptu całego majątku Towarzystwa Kanału Sueskiego znajdującego się w tym kraju. Według Nasera uzyskane fundusze miały zostać przeznaczone na budowę tamy asuańskiej. Rząd Wielkiej Brytanii już następnego dnia podjął decyzję o niedopuszczeniu do realizacji zamiarów Nasera, nawet jeśli miałoby to oznaczać użycie siły. Premier Francji Guy Mollet bardzo szybko poparł Edena. Francuskie poparcie dla brytyjskich poczynań wynikało z dwóch czynników. Po pierwsze, kapitał francuski także był zaangażowany w Towarzystwie Kanału Sueskiego. Rozkład udziałów w przededniu nacjonalizacji kanału przedstawiał się tam następująco: z ogólnej liczby ośmiuset tysięcy akcji do rządu Wielkiej Brytanii należało trzysta pięćdziesiąt trzy tysiące pięćset cztery akcje i to on miał decydujący głos w zarządzie. Francuzi posiadali więcej akcji, ale były one rozproszone pomiędzy drobnych akcjonariuszy, natomiast prezesem zarządu Towarzystwa zawsze był Francuz. Po drugie, w oczach Francuzów polityka prowadzona przez Nasera zagrażała interesom francuskim w Algierii (Egipt między innymi wspierał finansowo nacjonalistów algierskich) i w ogóle miała zgubny wpływ na francuskie panowanie w północnej Afryce. 30 lipca Francja i Wielka Brytania wystosowały do Kairu noty protestacyjne, które nie wywołały żadnego efektu. Oba państwa rozpoczęły więc przygotowania do podjęcia działań zbrojnych, prowadząc równocześnie akcję dyplomatyczną na forum międzynarodowym. Celem jej było wykazanie, że decyzja Nasera jest sprzeczna z prawem międzynarodowym (Kanał Sueski miał status międzynarodowej drogi wodnej), a co więcej, stanowi zagrożenie dla handlu światowego, gdyż Egipt nie jest zdolny do zapewnienia właściwego funkcjonowania kanału. Aby to udowodnić, zarówno Wielka Brytania, jak i Francja wycofały z kanału swoich pilotów i całą obsługę techniczną. Jesienią 1956 roku do akcji przeciwko Egiptowi wciągnięty został Izrael. Zaangażowanie tego państwa było podyktowane poszukiwaniem pretekstu do zbrojnej akcji w strefie Kanału Sueskiego. Brytyjczycy i Francuzi postanowili wykorzy355 stać klauzule układu z 1954 roku, mówiącą o możliwości wysłania wojska do strefy kanału w razie wojny na terenie państwa arabskiego lub Turcji. Zagrożeniem dla Kanału Sueskiego i żeglugi na nim byłby konflikt egipsko-izraelski. 22— 24 października 1956 roku w Sevres pod Paryżem odbyły się rozmowy brytyj-sko-francusko-izraelskie. W ich trakcie ustalono, że Izrael zaatakuje Egipt, dając tym samym pretekst do wystosowania ultimatum, by walczące strony wycofały się z obszarów przyległych do Kanału Sueskiego. Izrael miał zastosować się do ultimatum. Odrzucenie go przez Egipt (co było pewne) miało stać się pretekstem do przeprowadzenia nalotów i desantu powietrzno-morskiego, dzięki któremu wojska francuskobrytyjskie obsadziłyby Kanał Sueski.
Wypadki potoczyły się zgodnie z francusko-brytyjskim planem. 29 października 1956 roku o godzinie siedemnastej wojska izraelskie rozpoczęły operacje „Kadesz" (od nazwy starożytnego miasta położonego w środkowej części Synaju), której celem było doprowadzenie do stanu militarnego zagrożenia Kanału Sueskiego przez obsadzenie pewnych punktów w jego okolicy, zajęcie cieśniny Tiran i zniszczenie wojsk egipskich stacjonujących na Synaju. W chwili rozpoczęcia konfliktu o Kanał Sueski wojska Egiptu uzbrojone były przede wszystkim w sprzęt radziecki. Dysponowały stu czołgami T-34 i IS-III, oiemdziesięcioma myśliwcami MiG-15, trzydziestoma bombowcami Ił-28, ponad stu działami samobieżnymi, dwoma niszczycielami, czterema trałowcami, dwudziestoma sześcioma kutrami torpedowymi, nie licząc drobniejszego sprzętu, jak transportery opancerzone. Izrael zmobilizował czterdziestopięciotysięczną armię, dysponującą dwustu trzydziestoma czołgami, sześćdziesięcioma—siedemdziesięcioma samolotami odrzutowymi typu Mystrre, kilku samolotami amerykańskimi typu F-84 oraz dwunastoma typu Yampir i Mustang. Zgodnie z planem 30 października 1956 roku rządy Wielkiej Brytanii i Francji wystosowały ultimatum do Izraela i Egiptu. Powołując się na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa na Kanale Sueskim i w jego rejonie, zażądały zaprzestania wszelkich działań zbrojnych na lądzie, w powietrzu i na morzu oraz wycofania wojsk na odległość osiemnastu kilometrów po obu stronach kanału. Rządy Wielkiej Brytanii i Francji zażądały również od Egiptu zgody na tymczasową okupację najważniejszych pozycji w Port Saidzie, Ismailii i Suezie w celu zapewnienia swobodnego tranzytu przez Kanał Sueski statków wszystkich państw. W ultimatum ostrzegano, że jeżeli w ciągu dwunastu godzin obie walczące strony — Egipt i Izrael — nie zastosują się do wezwania, wojska francuskie i brytyjskie wkroczą do akcji i użyją niezbędnych sił, by doprowadzić do realizacji postanowień. Dla Egiptu zastosowanie się do postanowień ultimatum oznaczałoby wycofanie się z Półwyspu Synaj skiego i oddanie Kanału Sueskiego. Naser odrzucił ultimatum jeszcze przed upływem jego terminu, informując o tym w Kairze ambasadorów Francji i Wielkiej Brytanii 30 października wieczorem. Postępując w ten sposób egipski przywódca był przekonany, że nie dojdzie do brytyjskofrancuskiej interwencji. przez Francuzów Konflikt sueski (1956) 31 października 1956 roku o godzinie czwartej trzydzieści rząd brytyjski podjął decyzję o rozpoczęciu operacji „Muszkieter", której celem była okupacja strefy Kanału Sueskiego. Tego samego dnia wieczorem brytyjsko-francu-skie siły powietrzne (dwieście samolotów typu Yenon i Yaliant, czterdzieści francuskich samolotów typu Thunder-Streak), startując z lotniskowców oraz z lotnisk na Malcie i Cyprze, rozpoczęły atak, którego celem były cztery lotniska egipskie w delcie Nilu, osiem nad Kanałem Sueskim oraz inne obiekty wojskowe. Po rozpoczęciu bombardowań Naser, zdając sobie sprawę, że nie jest w stanie skutecznie się bronić, wezwał do „wojny ludowej". Wydał rozkaz wycofania wojsk egipskich z Synaju, zamierzał rozpuścić oddziały i wysłać żołnierzy w rodzinne strony, by tam organizowali opór i walkę partyzancką. Oca-
357 lałe samoloty zostały wysłane do baz nad górnym Nilem i do innych państw arabskich, szczególnie do Sudanu. 31 października wieczorem działania zbrojne na Synaju przerodziły się w potyczki, gdyż wojska egipskie zaczęły się wycofywać. Na wieść o nowym arabsko-żydowskim konflikcie Stany Zjednoczone zażądały zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Posiedzenie rozpoczęło się 30 października w chwili ogłoszenia brytyjsko-francuskiego ultimatum. Delegat amerykański Henry Cabot Lodge wystąpił z wnioskiem, by Rada nakazała Izraelowi, jako agresorowi, wycofanie wojsk. Wezwał także członków ONZ do rezygnacji z dostarczania sprzętu wojennego do tego regionu. Siedmiu członków Rady głosowało za rezolucją, natomiast Wielka Brytania i Francja założyły weto. Powstała patowa sytuacja. Delegat jugosłowiański zaproponował, by sprawę przekazać do Zgromadzenia Ogólnego, gdzie nie działa prawo weta. Zgromadzenie Ogólne przyjęło amerykańską rezolucję sześćdziesięcioma czterema głosami przeciwko pięciu, przy sześciu wstrzymujących się. Postanowienia ONZ przyspieszyły w Londynie i Paryżu decyzję o przeprowadzeniu operacji desantowej w strefie Kanału Sueskiego. Rząd brytyjski zdecydował o przeprowadzeniu desantu w Port Saidzie 5 listopada o godzinie ósmej rano czasu londyńskiego. W godzinach popołudniowych miasto znalazło się w rękach siedmiuset brytyjskich i dziewięciuset sześćdziesięciu spadochroniarzy francuskich. 5 listopada wieczorem wystosowane zostały bardzo ostre noty rządu ZSRR pod adresem Wielkiej Brytanii, Francji i Izraela. W notach do Edena i Molleta premier Bułganin groził rozszerzeniem się wojny i stwierdzał: „Jesteśmy całkowicie zdecydowani rozgromić agresorów za pomocą siły i przywrócić pokój na Wschodzie". Bułganin zagroził atomowym atakiem rakietowym na Francję i Wielką Brytanię. Były to jedynie czcze pogróżki, gdyż w 1956 roku Związek Radziecki nie miał technicznych możliwości przeprowadzenia takiej operacji. Rosjanie dysponowali jedynie w większej liczbie jednostopniowymi rakietami T-1 na paliwo ciekłe, wzorowanymi na niemieckich V-2, które mogły przenosić czterystukilogramowe nuklearne głowice bojowe na odległość około ośmiuset kilometrów. Nową generację radzieckich rakiet — IRBM — dopiero testowano. W nocie skierowanej do Bena Guriona premier ZSRR kwestionował natomiast sam fakt istnienia państwa Izrael. Zarzucił mu, że jego państwo stało się narzędziem w cudzych rękach i stanowi zagrożenie dla swoich sąsiadów. Jako ostrzeżenie rząd radziecki odwołał z Tel Awiwu swego ambasadora. Jeszcze tego samego dnia, 5 listopada, Związek Radziecki wystosował do Stanów Zjednoczonych propozycję wspólnej akcji wojskowej, której celem byłoby zakończenie działań zbrojnych w strefie Kanału Sueskiego. Strona amerykańska kategorycznie odrzuciła radziecką propozycję wspólnych działań zbrojnych jako „nie do pomyślenia" i oświadczyła, że ani radzieckie, ani jakiekolwiek inne siły nie mają prawa działać na Bliskim Wschodzie bez mandatu ONZ, a jeżeli jakieś państwo
wyśle tam wojsko, to obowiązkiem państw-członków ONZ i Stanów Zjednoczonych jest przeciwstawić się takim działaniom. Jednocześnie prezydent Eisenhower wydał rozkaz stopniowej mobilizacji wojsk amerykańskich. Takie brzmienie rozkazu wynikało z faktu, iż strona amerykańska chciała uniknąć nadmiernego podgrzewania emocji i wzbudzenia zaniepokojenia w skali światowej. Wbrew swoim doradcom Eisenhower „radził" premierom Wielkiej Brytanii i Francji przyjęcie rezolucji ONZ o przerwaniu działań zbrojnych, aby „nie dać Rosji powodów do sprawiania kłopotów". Na arenie międzynarodowej zarówno Izrael, jak i Wielka Brytania oraz Francja znalazły się w odosobnieniu, co miało swój wyraz w decyzji Zgromadzenia Ogólnego. Doszło do przerwania rurociągów naftowych biegnących przez terytorium Syrii, a niektóre państwa arabskie zerwały stosunki dyplomatyczne z Wielką Brytanią i Francją. O godzinie dwudziestej czwartej z 6 na 7 listopada 1956 roku nastąpiło przerwanie ognia w konflikcie o Kanał Sueski. Po zakończeniu działań zbrojnych rząd Egiptu wyraził zgodę na przybycie oddziałów ONZ. Pierwsza jednostka ONZ wylądowała w Abu Sweir koło Ismailii 15 listopada. W skład sił ONZ w Egipcie wchodzili Duńczycy, Kanadyjczycy, Norwegowie i Szwedzi. 3 grudnia, kiedy ewakuacja wojsk francuskich i brytyjskich zmierzała ku końcowi, rządy obu państw wysłały do sekretarza generalnego noty, w których stwierdzały, iż wobec przybycia do Egiptu oddziałów UNEF, zobowiązania się sekretarza generalnego do „oczyszczeniu" Kanału Sueskiego i honorowania zasady wolnej żeglugi na nim, oba rządy „potwierdzają decyzję o bezzwłocznej ewakuacji". Podano również, że Wielka Brytania i Francja zakończą ewakuację 22 grudnia 1956 roku. Jednocześnie z Egiptu wysiedlono trzynaście tysięcy obywateli brytyjskich. Ostatnim Brytyjczykiem opuszczającym ziemię egipską był generał Hugh Stockwełl. Znacznie dłużej trwało natomiast wycofywanie się ze strefy Kanału Sueskiego i Egiptu wojsk izraelskich. Dopiero w marcu 1957 roku pod naciskiem Stanów Zjednoczonych Izrael zgodził się wycofać swe wojska z Sharm el-Sheikh oraz strefy Gazy i powrócić na linię rozejmową z 1948 roku. 24 kwietnia 1957 roku rząd egipski ogłosił deklarację, w której zobowiązał się do udostępnienia Kanału Sueskiego do żeglugi międzynarodowej na zasadach określonych w konwencji konstantynopolitańskiej z 1888 roku. Konflikt o Kanał Sueski i związany z nim kryzys w polityce międzynarodowej nie zmieniły stanu posiadania Izraela ani nie przywróciły brytyjskiej i francuskiej zwierzchności nad kanałem. Stał się natomiast punktem zwrotnym w sposobie uprawiania polityki międzynarodowej w aspekcie konfrontacji Wschód—Zachód. Po raz pierwszy jedno z supermocarstw — ZSRR — zastosowało technikę odstraszania (de-terrence), grożąc przeprowadzeniem ataku atomowego na adwersarza. W cieniu konfliktu o Kanał Sueski w Europie wojska radzieckie pacyfikowały powstanie węgierskie. Rozdział 29
JOANNA MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA KONFLIKTY INDYJSKOPAKISTAŃSKIE 1947-1999 Einflikty miedzy hindusami a muzułmanami uwidaczniały się w Indiach iż w czasach panowania brytyjskiego. Ich przyczyna leżała między in-ymi w nierównym traktowaniu obu społeczności przez Brytyjczyków i gorszej sytuacji ekonomicznej oraz politycznej ludności muzułmańskiej. Gorsza pozycja muzułmanów w Indiach i poczucie krzywdy w tej grupie wynikały z tego, iż hindusi wcześniej, szybciej i lepiej opanowali wiedzę i umiejętności, jakie przyniosła oświata i administracja europejska. Ta nabyta wiedza umożliwiła hindusom wcześniej objąć dogodne i znaczące stanowiska w państwie. W 1906 roku utworzono Ligę Muzułmańską, która miała reprezentować interesy muzułmanów i być organizacją alternatywną dla założonego w 1885 roku Indyjskiego Kongresu Narodowego. Przed II wojną światową pozycja Ligi Muzułmańskiej w społeczeństwie indyjskim i w życiu politycznym brytyjskiej posiadłości została wzmocniona. Wzrosły ambicje (także polityczne) zamożnych muzułmanów, dla których Liga była najlepszym reprezentantem ich interesów. Potwierdzeniem wzrostu znaczenia Ligi były wybory do rządów prowincjonalnych w 1937 roku, w których muzułmanie zdobyli wpływy w Bengalu i Zjednoczonych Prowincjach Agry i Oudhu. Sukces wyborczy spowodował, że przywódcy Ligi Muzułmańskiej żądali, aby Kongres uznał ją za głównego reprezentanta interesów muzułmańskich na subkontynencie indyjskim. Jednocześnie wśród przywódców muzułmańskich coraz większą popularnością cieszył się pogląd, że należy wyodrębnić obszary, które znalazłyby się pod wyłączną administracją muzułmanów. Najbardziej znanym głosicielem tej idei był poeta Mohammed Iqbal, który już w latach dwudziestych XX wieku przedstawił wizję odrębnego państwa islamskiego na subkontynencie indyjskim. Głoszone przezeń poglądy spotkały się z żywym oddźwiękiem wśród inteligencji muzułmańskiej. Po sukcesie wyborczym w 1937 roku w następnym roku Liga Muzułmańska przyjęła rezolucję, w której domagała się utworzenia państwa muzułmańskiego i jego pełnej niepodległości. Nie sprecyzowano jednak, na jakim obszarze miało się ono znajdować. Przełomową chwilą w narastającym konflikcie hindusko-muzułmańskim był rok 1940 i przyjęcie na zjeździe, Ligi Muzułmańskiej w Lahaur rezolucji postulującej utworzenie niezależnych państw muzułmańskich na obszarach, gdzie wyznawcy islamu stanowili większość. Żądanie to zostało poparte teorią dwóch narodów, sformułowaną przez ówczesnego przywódcę Ligi Muhammada Alego Jin-naha. Teoria ta głosiła, iż muzułmanów i hindusów dzielą niemożliwe do przezwyciężenia różnice cywilizacyjne i kulturowe. Na podstawie teorii dwóch narodów w ciągu kilku lat po ogłoszeniu rezolucji z Lahaur zrodziła się koncepcja utworzenia państwa pakistańskiego. Nazwę Pakistan przypisuje się Choudrze Rahmatowi Alemu, który utworzył ją od pierwszych liter: Pendżab, Afgan, Kaszmir i Sind, a końcówki „dostarczył" Beludżystan. Później przyjęło się też wyjaśnienie pochodzenia tej nazwy od słowa pak (z języka urdu), co miało oznaczać kraj ludzi czystego ducha. W granicach Pakistanu miały się znaleźć Prowincja Północno-Zachodniej Granicy, Sind, Beludżystan, Pendżab, Bengal i Asam. Granice Pakistanu miały być ustalone w drodze
referendum, a księstwa same miały podjąć decyzję o swoim losie. Liga Muzułmańska przewidywała dla swojego państwa status dominium. W okresie II wojny światowej Liga Muzułmańska nasiliła swoje akcje. Szczególne ich natężenie nastąpiło po sierpniu 1942 roku, kiedy Kongres przyjął rezolucję Quit India (Opuśćcie Indie), co pociągnęło za sobą falę brytyjskich represji wobec Hindusów. W zorganizowanych przez Brytyjczyków wyborach do prowincjonalnych zgromadzeń ustawodawczych i do centralnego organu ustawodawczego, które odbyły się na przełomie 1945 i 1946 roku, Liga Muzułmańska,zdobyła czterysta dwadzieścia osiem miejsc na czterysta dziewięćdziesiąt dwa możliwe do zdobycia przez muzułmanów w zgromadzeniach prowincjonalnych i wszystkie mandaty w zgromadzeniu centralnym. W wyniku tych wyborów Liga obsadziła urzędy w Bengalu i Sindzie, a w Pendżabie weszła w skład rządu koalicyjnego. W związku z sukcesem wyborczym wzrosły nadzieje przywódców Ligi na powstanie państwa Pakistan. Odrzucono jednocześnie opracowany przez brytyjską misję rządową projekt utworzenia muzułmańskich prowincji w Indiach i nadania im znacznej autonomii. Przekreślono tym samym szansę na osiągnięcie kompromisu z Kongresem, co spowodowało nasilenie kampanii antyhinduskiej i konfliktów na szczeblach lokalnych. Jinnah, przywódca Ligi, odmówił uczestnictwa w rządzie tymczasowym Indii, na którego czele miał stanąć Jawaharlal Nehru. Jinnah w celu przyspieszenia realizacji idei utworzenia Pakistanu ogłosił 16 sierpnia 1946 roku dniem „akcji bezpośredniej". Był to początek krwawych starć między ludnością hinduską a muzułmańską. W lutym 1947 roku rząd brytyjski oświadczył, że Wielka Brytania opuści Indie nie później niż w czerwcu 1948 roku. Ostatni wicekról Indii lord Louis Mountbatten w rozmowach ze stroną hinduską wypracował porozumienie co do zasad, na jakich Indie miały otrzymać niepodległość, tak zwany plan Mountbattena. Plan ten przewidywał podział Indii na dwa państwa. Na terenach, gdzie muzułmanie stanowili większość, miał powstać Pakistan obejmujący prowincje Bengal, Pendżab, Asam i Prowincje Północno-Zachodniej Granicy. W Asamie i Prowincji Północ-no-Zachodniej Granicy zgromadzenia ustawodawcze miały zdecydować o ich podziale, a w pozostałych planowano referendum. Zarówno Indiom, jak i Pakistanowi przyznano status dominialny, pozostawiając w ich gestii decyzje o przynależności do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Tłem dla rozmów brytyjsko-hindusko-muzułmańskich były masowe pogromy i rozruchy (zwłaszcza w Pendżabie, gdzie na konflikt na linii hindusi—muzułmanie nakładały się animozje z Sikhami), w których zginęło około pół miliona ludzi. 18 lipca 1947 roku parlament brytyjski wydał Ustawę o niepodległości Indii (Indian Independence Act), opartą na planie Mountbattena. Za przynależnością do Pakistanu opowiedzieli się muzułmanie z części Asamu (okręg Silhat) i z Prowincji PółnocnoZachodniej Granicy. Dokonano wstępnej delimitacji granic, która została zatwierdzona 16 sierpnia 1947 roku. Powstanie Pakistanu, który uzyskał niepodległość 14 sierpnia, nie zakończyło konfliktów między muzułmanami i hindusami. Główną kwestią sporną w
stosunkach Indii z Pakistanem stała się sprawa przynależności trzech księstw: Dżanagadh, Hajdarabad i Kaszmir. Żadne z nich w przewidzianym czasie nie podjęło decyzji o przyłączeniu się do Indii lub Pakistanu. Wobec niejasnej sytuacji w księstwie Dżanagadh, gdzie władca (na-Vab) był wyznania islamskiego, podczas gdy większość ludności stanowili hindusi, Delhi postanowiło podjąć działania na własną rękę. Wojska indyjskie przejęły administrację w księstwie Dżanagadh, nie napotykając oporu. Pakistan zaprotestował wobec tego rodzaju praktyk i potraktował to jako pogwałcenie niezależności jego terytorium. Islamabad zażądał od Indii wycofania wojsk, przywrócenia dawnej administracji i zaprzestania agresywnych działań. Powołując się na wyniki referendum przeprowadzonego w lutym 1948 roku, w którym większość ludności opowiedziała się za związkiem z Indiami, rząd tego kraju odrzucił żądania Pakistanu, dokonując przyłączenia Dżanagadhu. •Posunięcia tego Pakistan nigdy nie zaakceptował, protestując w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Drugim księstwem, które stanowiło przedmiot sporu między Indiami i Pakistanem, był Hajdarabad. Sytuacja wewnętrzna tego księstwa była bardziej złożona. Zarówno władca, jak i warstwy rządzące wyznawały islam, natomiast większość ludności była wyznania hinduistycznego. Podporą władzy w księstwie były fanatyczne, ochotnicze oddziały muzułmańskiej policji. Celem władcy (nizama) było uzyskanie statusu niepodległego państwa, dlatego też starał się grać na zwłokę. Tymczasem rozbudowywał wojsko i rozpowszechniał propagandę antyindyj-ską, Indie natomiast wprowadziły blokadę gospodarczą. Szykany policji wobec hindusów stały się ostatecznym pretekstem do siłowego rozwiązania. 15 września 1948 roku wojska indyjskie przekroczyły granice księstwa, by w pięć dni później przejąć całą administrację. Działania Pakistanu ograniczyły się do protestów w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Najtrudniejszym problemem w stosunkach Indie—Pakistan był spór o księstwo Kaszmiru. Był on przyczyną dwóch zbrojnych konfliktów. Spór o Kaszmir był dużo bardziej skomplikowany aniżeli dwa poprzednie. Dynastia rządzących Kaszmirem maharadżów wyznawała hinduizm, natomiast większość ludności stanowili muzułmanie. Obok islamu mieszkańcy tego księstwa wyznawali hinduizm, sikhizm, buddyzm, chrześcijaństwo, dżinizm, judaizm, a także religie plemienne. Władca Kaszmiru maharadża Hari Singh nie był zdecydowany, do którego z dwóch państw przyłączyć swoje ziemie. Połączenie się z Indiami mogłoby spowodować uszczuplenie jego władzy, natomiast akces do Pakistanu najprawdopodobniej doprowadziłby do zamieszek na tle religijnym, a w ich efekcie do niekorzystnej dla jego księstwa emigracji hindusów i Sikhów do Indii. Maharadża liczył na zachowanie pewnej formy niezależności, tym też należy tłumaczyć zwłokę w podjęciu ostatecznej decyzji. Skomplikowanie się sytuacji wewnętrznej — wybuch rewolty na obszarze administracyjnym Pańcz o zabarwieniu propakistańskim, nasilenie się zamieszek o podłożu religijnym, spowodowane napływem uchodźców z podzielonego Pendżabu, i wkroczenie na teren Kaszmiru pathańskich plemion z Pakistanu, które przyszły z pomocą mieszkańcom Pańcz — wszystko to skłoniło maharadżę Hariego Singha do zwrócenia się o pomoc do Indii. 26 października 1947 roku Hari Singh
podpisał dokument o przystąpieniu Kaszmiru do Unii Indyjskiej, a 27 października do Kaszmiru wkroczyły wojska indyjskie. Tego faktu nie uznał Pakistan, który potraktował decyzję maharadży jako wymuszoną i niezgodną z wolą mieszkańców księstwa. Przywódca Pakistanu Muhammad Ali Jinnah zwrócił się do lorda Mountbattena z prośbą o mediację. Lord Mountbatten wystąpił do maharadży Hariego Singha z propozycją przeprowadzenia plebiscytu, w którym ludność Kaszmiru mogłaby swobodnie wyrazić swoją wolę. Hari Singh nie ustosunkował się do tej propozycji. Strona pakistańska nie była skłonna zgodzić się na plebiscyt, licząc, że po wycofaniu się wojsk indyjskich cały Kaszmir zostanie przyłączony do Pakistanu. Indie zaakceptowały tę propozycję, stawiając warunek wycofania się z Kaszmiru uzbrojonych grup, które kontrolowały pólnocno-zachodnią część tego księstwa. Koniec roku 1947 przyniósł dalsze pogorszenie sytuacji, spowodowane ponawianymi atakami plemion pakistańskich. Sprawa Kaszmiru trafiła pod obrady ONZ, która powołał Komisję Narodów Zjednoczonych dla Indii i Pakistanu (United Nation Commission for India and Pakistan — UNCIP), mającą za zadanie przywrócenie pokoju w Kaszmirze, ustanowienie tam tymczasowego rządu i przeprowadzenie plebiscytu. Zanim jednak UNCIP zdążyła przystąpić do działania, nastąpiła radykalna zmiana sytuacji w Kaszmirze. Na teren księstwa wkroczyły regularne jednostki pakistańskie w sile trzech brygad. Wprowadzenie na teren Kaszmiru wojska strona pakistańska uzasadniała koniecznością samoobrony w związku z działaniami armii indyjskiej w pobliżu granicy Pakistanu. Pomimo licznych zaleceń i postanowień Rady Bezpieczeństwa przez cały 1948 rok trwały działania wojenne. W walkach brały udział trzy dywizje indyjskie i dwie pakistańskie. W trakcie zmagań strona pakistańska opanowała zachodnią i północną cześć Kaszmiru, a indyjska podporządkowała sobie Kotlinę Kaszmir-ską i wschodnią cześć księstwa. Negatywny wpływ tego konfliktu na sytuację wewnętrzną i zewnętrzną obu państw skłonił Indie i Pakistan do przyjęcia rezolucji ONZ (styczeń 1949), której trzeci fragment dotyczył plebiscytu. W okresie od stycznia do lipca 1949 roku członkowie Obserwacyjnej Grupy Wojskowej Narodów Zjednoczonych w Indiach i Pakistanie wytyczyli linię przerwania ognia. Przy Indiach zostało około siedemdziesięciu trzech procent powierzchni całego Kaszmiru i Dżammu, Ladakh i polowa Pańcz oraz około osiemdziesięciu procent ludności. Po stronie pakistańskiej znalazły się obszary słabo zaludnione: Gilgit, Baltistan, wąski pasek Kaszmiru, połowa Pańcz i część Dżammu. r" •>-..'/
?
ZSRR
| korytarz Wakhański\_ * •"^•"\ Badachszan Vxv'>' —-' \jT
*~
/^'
x' N^^
> Baw •
• Xinjiang
t V N
Vy-l'l—i.l— «•«-!«•%. CHINY
*K l^«\ jfrttofa u*-— /XAKSAI ca^y/A i
^
•
Skardu
.•
'''-—••.. ... • LADAKH '/'/y/y/Lr
Kabul y '^łłmfl ,•"L""' ^ Peszawar Rawalpindi * KASZMIR
| i f3
^•i>* N^
'
f'' /
s-^\
INDIE
*-,
""'•••-..
./
DŻAMMU
"f * Dżammu S"""N ^y /
• Dharamsala
^v.^
///////////A
V :' PENDŻAB ^//^ ^hikuantie
Lahore y'
V
"j f'S._.^- • |S,amabad \^ \..^ * »rinagar *^ i > ' Kargi' »^h fifo y* /L
PAKISTAN **'*
* Gi'9il AFGANISTAN
TYBET y?*
•X
lv/%rj"^^
%. ^
• X^ • Amritsar
1 — ' " — • • ' — ' granice państw "~ "• ^ — granice obszaru spornego miedzy Indiami i Pakistanem sporny z Chinami
Y//yY/Ą
obszar
Wojny indyjsko-pakistańskie — Kaszmir Rozpoczął się okres wojny negocjacyjnej (działania zbrojne trwały nadal), która wobec nagromadzenia się zbyt wielu kwestii spornych nie przyniosła rozwiązania. Konflikt o Kaszmir wpłynął na pogorszenie bilateralnych stosunków państwowych Indie—Pakistan. Poza kwestią kaszmirską na złych stosunkach między obu państwami ważyły także inne kwestie, na przykład sprawa mienia uchodźców czy podziału wód Indusu. Pod naciskiem Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii w latach 1953— 1956 doszło do dwustronnych negocjacji między Indiami i Pakistanem w sprawie Kaszmiru. Początki bezpośrednich rozmów wydawały się obiecujące, jednak nadzieje na szybkie rozwiązanie konfliktu okazały się płonne. Ratyfikowanie przez Zgromadzenie Ustawodawcze Kaszmiru uchwały o szczególnych stosunkach tego księstwa z Indiami oznaczało faktyczne przyłączenie tego obszaru do Indii i wywołało protest Pakistanu (maj 1954). W kwietniu 1954 roku zniesiono bariery celne między Indiami i Kaszmirem, co nie było bez wpływu na przebieg negocjacji. Do zerwania rokowań doszło w związku ze zbliżeniem pakistańsko-amerykańskim i przystąpieniem Pakistanu do paktu bagdadzkiego i SEATO. Indie odrzucały propozycje
podjęcia negocjacji, argumentując, iż sytuacja w Kaszmirze uległa zmianie w związku z amerykańskimi dostawami broni dla Pakistanu. Strona indyjska była przekonana, że członkostwo Pakistanu w układach wojskowych stanowi bezpośrednie zagrożenie dla jej interesów. Ponowne nadzieje na unormowanie wzajemnych stosunków przyniósł przełom lat 1954 i 1955. Podczas obchodów Dnia Republiki w Indiach delegacja pakistańska uzgodniła warunki przedyskutowania problemu kaszmirskiego. Przez kilka kolejnych miesięcy relacje indyjskopakistańskie układały się dobrze, a oba państwa przygotowywały się do konferencji w Bandungu. Odbyła się ona w maju 1955 roku, ale nie przyniosła oczekiwanych skutków. Przez te kilka lat indyjskiej i pakistańskiej „okupacji" Kaszmiru obie strony na zdobytych terenach ugruntowały swą władzę i zapewniły sobie lojalność administracji. W kwietniu 1956 roku nastąpiło ponowne pogorszenie stosunków indyj-sko-pakistańskich. Jego przyczyną było wystąpienie premiera Indii Jawaharlala Nehru, który oświadczył, że jego kraj nie ma zamiaru przeprowadzać plebiscytu. Spowodowało to nasilenie się incydentów zbrojnych na linii przerwania ognia i koncentrację wojsk po obu stronach granicy. Pakistan, licząc na poparcie partnerów z SEATO i CENTO, ponownie zgłosił sprawę Kaszmiru pod obrady ONZ. Projekt rezolucji, zaproponowany przez Radę Bezpieczeństwa w listopadzie 1957 roku (o demilitaryzacji Kaszmiru), spotkał się z negatywną reakcją obu stron. Związek Radziecki, który od 1955 roku w sporze o Kaszmir popierał Indie, zagroził wetem. Przedstawiciel ZSRR w ONZ podkreślił, iż sytuacja w Kaszmirze uległa całkowitej zmianie, wobec czego wszystkie wcześniejsze rezolucje ONZ nie odpowiadają nowemu stanowi faktycznemu. Podkreślił też, że udział Pakistanu w paktach wojskowych i amerykańskie plany budowy baz wojskowych w Kaszmirze stanowią największe zagrożenie dla bezpieczeństwa w tym regionie. Kolejną zmianę sytuacji przyniósł październik 1958 roku. Władze w Pakistanie objął generał Mohammed Ayub Khan zajmujący w kwestii kaszmirskiej dwuznaczne stanowisko. Z jednej strony zdawał sobie sprawę z nastrojów panujących w armii i wśród części społeczeństwa, z drugiej był świadom, iż konieczne jest znalezienie rozwiązania konfliktu. Uznawał on, iż winno to nastąpić na drodze pokojowej, ale jednocześnie podkreślał, że Pakistan może być zmuszony do podjęcia skrajnych środków, a odpowiedzialne za wybuch wojny na subkontynencie będą Indie. Nowy przywódca Pakistanu wyrażał przekonanie, iż wobec zagrożenia chińskiego Indie powinny dążyć do porozumienia z Pakistanem. Pogłębiający się od marca 1959 roku konflikt chińsko-indyjski wpłynął na stosunki na linii Delhi—Islamabad. Adwersarze znaleźli wspólny mianownik. Było nim terytorium Ladakhu, znajdujące się na terenie Kaszmiru, do którego pretensje zgłaszali także Chińczycy. W maju Pakistan zaproponował Indiom zawarcie porozumienia o wspólnej obronie w razie zagrożenia zewnętrznego. Postawił przy tym warunek, by najpierw zostały uregulowane sporne kwestie: podziału wód Indusu oraz kaszmirska. We wrześniu doszło do spotkania Ayuba z Nehru. Nie stało się jednak ono przełomem we wzajemnych stosunkach. Rok później podpisano traktat o podziale wód Indusu.
W związku ze zbliżeniem pakistańsko-chińskim okres kilku miesięcy 1961 roku, poprzedzający wybuch wojny indyjsko-chińskiej, charakteryzował się nerwowymi poczynaniami Indii, które próbowały pozyskać poparcie wielkich mocarstw. Wobec pełnej rezerwy postawy państw zachodnich premier Indii usztywnił swoje stanowisko w kwestii kaszmirskiej, na co Pakistan zapowiedział „użycie innych środków", gdyby pokojowe okazały się zawodne. Wojna między Indiami i Chinami, która wybuchła w październiku 1962 roku, diametralnie zmieniła układ sił w tym rejonie świata. Niepowodzenia militarne Indii wzmocniły pozycję Pakistanu, który znalazł oparcie w Chinach. Równocze-s'nie udzielenie przez Stany Zjednoczone i państwa Europy Zachodniej pomocy wojskowej Indiom zachwiało sojuszem amerykańsko-pakistańskim. Pakistan poczuł, że zagrożona jest jego pozycja głównego adresata pomocy wojskowej i gospodarczej na subkontynencie. Dyplomaci pakistańscy starali się wpłynąć na polityków zachodnich, by udzielanie pomocy Indiom powiązali z rozwiązaniem problemu kaszmirskiego. Jedynym rezultatem tych zabiegów było wysłanie brytyj-sko-amerykańskiej misji, która miała namówić obie strony konfliktu do negocjacji. Klimat do podjęcia takich rozmów nie był sprzyjający, a i tak pogarszały go incydenty graniczne, szczególnie w Asamie, i wzajemne oskarżanie się na łamach prasy o infiltrację i prześladowanie mniejszości. Rokowania, prowadzone od stycznia do maja 1963 roku, początkowo toczyły się w pomyślnej atmosferze. Podpisanie w marcu 1963 roku w Pekinie przez Chiny i Pakistan umowy o wytyczeniu granicy na obszarze Ladakhu popsuło ten dobry nastrój. Twórca porozumienia chińsko-pakistańskiego Zulfikar Ali Bhutto zadeklarował poparcie dla Chin i zarzucił Indiom gwałcenie elementarnych zasad prawa międzynarodowego (zarzut ten dotyczył udzielania pomocy i poparcia uchodźcom z Tybetu jako sposobu na „wyłuskanie" Tybetu spod władzy Chin). Zawarcie przez Pakistan porozumienia granicznego z Chinami spowodowało zerwanie rozmów. Na przełomie 1963 i 1964 roku wybuchły zamieszki w Bengalu. Powodem była kradzież z meczetu Hazrathal w Srinagarze włosa z brody Mahometa. Wywołane tym incydentem krwawe zamieszki posłużyły Pakistanowi jako argument na forum Rady Bezpieczeństwa. Delegacja pakistańska twierdziła, że rząd represjonuje muzułmanów, a rozruchy były wynikiem odmawiania Kaszmirowi prawa do samostanowienia. Maj 1964 roku przyniósł nadzieję na poprawę stosunków indyj sko-pakistańskich. Wiązała się ona z uwolnieniem z więzienia przez rząd indyjski Sheikha Moham-mada Abdullaha (w więzieniu od 1958), który podjął się mediacji między obiema stronami. Indie zaproponowały polubowne rozstrzygnięcie sporu poprzez opracowanie specjalnego statusu Kaszmiru. Spotkanie negocjacyjne wyznaczono na czerwiec 1964 roku. Odbyło się ono dopiero w październiku ze względu na śmierć Nehru (w maju). Podczas rozmów Indie reprezentował już nowy premier Lal Ba-hadur Shastri. Miało ono charakter nieoficjalny i było manifestacją dobrej woli obu stron. Na tym się jednak skończyło. Ze względu na znaczenie Kaszmiru zarówno dla Indii, jak i dla Pakistanu obie strony konfliktu poszukiwały poparcia innych państw. Inne kwestie (problem bezpieczeństwa,
zakupy sprzętu wojskowego, sojusze taktyczne i przetargi polityczne) były bezpośrednim i pośrednim efektem tego sporu. W pierwszym okresie konfliktu obie strony pokładały nadzieję w ONZ. W 1948 roku do tej właśnie organizacji zwrócono się z prośbą o mediację, ale wkrótce okazało się, że ONZ nie jest w stanie wywiązać się ze swoich zadań, gdyż nie może wyegzekwować wypełniania podjętych rezolucji. Wobec bezsilności ONZ obie strony zaczęły szukać sprzymierzeńców. Sojusznikiem Islamabadu stały się Stany Zjednoczone. Poparcie USA dla Pakistanu zaowocowało wstąpieniem tego drugiego do paktu bagdadzkiego, a później do CENTO. Natomiast Indie znalazły sojusznika w Związku Radzieckim, który wprawdzie nie włączył ich do Układu Warszawskiego, ale stał się głównym orędownikiem Delhi na forum międzynarodowym. Poparcie to zostało potwierdzone w publicznym wystąpieniu na forum Rady Bezpieczeństwa w 1952 roku, gdzie przedstawiciel ZSRR potępił ingerencję USA i Wielkiej Brytanii w wewnętrzne sprawy Kaszmiru, a w grudniu 1955 roku premier Nikołaj Bułganin oświadczył w Radzie Najwyższej ZSRR, że konflikt o Kaszmir spowodowały państwa dążące do przekształcenia tego obszaru w bazę wojskową. 367 Bardzo istotnym elementem w konflikcie indyjsko-pakistańskim i sojuszach z innymi państwami okazały się Chiny. Przyjęcie przez Indie pomocy wojskowej Zachodu po wybuchu wojny granicznej z Chinami spowodowało wiele różnorodnych skutków w stosunkach indyjsko-pakistańskich. Państwa zachodnie, zaniepokojone starciami na granicy chińskoindyjskiej, nie mając jasności co do dalszych planów Chin wobec całego subkontynentu, starały się namówić Pakistan do zawarcia „dżentelmeńskiego porozumienia" z Indiami, co umożliwiłoby przesunięcie wojsk indyjskich nad granicę z Chinami. Sukces mediacji okazał się połowiczny. W trakcie działań na froncie chińskim Pakistan nie podjął żadnych kroków, które spowodowałyby konieczność przerzucenia wojsk indyjskich znad granicy chińskiej. W trakcie konfliktu Indii z Chinami te ostatnie nieoczekiwanie stały się sojusznikami Pakistanu. Do 1961 roku Chiny nie wypowiadały się w sprawie Kaszmiru, zachowując postawę neutralną. Zasadniczą zmianę przyniósł marzec 1963 roku, kiedy obie strony podpisały porozumienie. Chiny poparły roszczenia Pakistanu do Kaszmiru. Stanowisko to pozostało niezmienne, a Chiny były jedynym mocarstwem, które na forum międzynarodowym opowiadało się za taką zmianą granic na subkontynencie. W kwietniu 1965 roku doszło do zbrojnego konfliktu indyjsko-pakistańskiego w rejonie Kaczczh (Runn of Kutch). Stał się on epilogiem krótkiego okresu odprężenia i prologiem drugiej wojny o Kaszmir. Na wybuch tego konfliktu złożyło się kilka czynników, jak na przykład propakistańska działalność Sheikha Mo-hammada Abdullaha (w maju 1965 roku został ponownie aresztowany przez władze indyjskie), który w trakcie wizyt w krajach arabskich i w Wielkiej Brytanii agitował na rzecz przeprowadzenia plebiscytu w Kaszmirze, aresztowanie zwolenników tego rozwiązania, a także wizyta Abdullaha w Chinach. Nie bez znaczenia był czynnik wojskowy. Strona pakistańska, dzięki pomocy Stanów Zjednoczonych,
wzmocniła swój potencjał militarny. Około osiemdziesięciu pięciu procent armii pakistańskiej wyposażono w nowoczesny sprzęt amerykański (na przykład sześćset czołgów typu Patton), ponadto Pakistan dysponował dziewięcioma eskadrami myśliwców F-86, dwoma eskadrami bombowców B-57, a także dwunastoma samolotami F-104 uzbrojonymi w rakiety. Strona indyjska miała trzykrotną przewagę nad Pakistanem w liczebności armii. Od 1962 roku, w związku z pomocą Zachodu w konflikcie z Chinami, armia indyjska była modernizowana. Wiązało się to również z rozbudową przemysłu zbrojeniowego. W modernizacji armii indyjskiej brały udział nie tylko państwa zachodnie. Swój wkład miał również Związek Radziecki, który wyposażył Indie w trzy eskadry samolotów MiG-21, a także udzielił im pomocy przy produkcji samolotów i rakiet. Niepowodzenie mediacji i poczucie siły skłoniły Pakistan do podjęcia siłowej próby rozwiązania konfliktu kaszmirskiego. W nocy z 5 na 6 sierpnia 1965 roku pięć tysięcy rebeliantów z kaszmirskich obszarów znajdujących się pod zarządem Pakistanu przekroczyło linię przerwania ognia. Działając w niewielkich grupach, podjęli akcje propagandowe i dywersyjne — szczególnie w rejonach miast Uri, Tithwal, Czhamb, Dżulmarg i Pańcz. Akcja nie spotkała się z szerszym odzewem wśród mieszkańców indyjskiego Kaszmiru, a oddziały indyjskie aresztowały bądź zmusiły do wycofania się rebeliantów z tego terenu. Przeciwdziałając dalszym poczynaniom Pakistanu, wojska indyjskie zajęły dwa posterunki w Kargil i w Tithwal. W końcu sierpnia oddziałom indyjskim udało się przesunąć linię przerwania ognia na północ na odcinku między Uri i Pańcz. Pakistan wypowiedział wojnę, a oddziały armii pakistańskiej przekroczyły granicę w rejonie Bhimbaru. Siły pakistańskie zaangażowane w tę ofensywę liczyły około trzydziestu pięciu tysięcy żołnierzy, których wspomagały wojska pancerne i lotnictwo. W ciągu kilku pierwszych dni wojska pakistańskie zajęły miasta Dewa, Czhamb i Dżaurian. Ich celem było przecięcie drogi łączącej Dżammu z Pańcz, którymi dostarczano zaopatrzenie dla wojsk indyjskich w tym rejonie Kaszmiru. 6 września wojska indyjskie podjęły kontrofensywę w rejonie pakistańskiego miasta Lahaur. Mimo toczących się działań w świetle prawa wojna nadal nie była wypowiedziana przez żadną ze stron. Rząd Pakistanu na obszarze całego państwa ogłosił stan wyjątkowy, przeprowadził powszechną mobilizację rezerwistów do czterdziestego piątego roku życia i jednocześnie zwrócił się o pomoc do partnerów z paktów SEATO i CENTO. W związku z wybuchem wojny indyjsko-pakistańskiej Rada Bezpieczeństwa wydała dwie rezolucje wzywające do przerwania działań zbrojnych. Pozostały one bez oddźwięku. Także próby mediacji podjęte przez sekretarza generalnego ONZ U Thanta zakończyły się fiaskiem. W miarę prowadzenia walk dla obu stron stawało się jasne, że żadna z nich nie jest w stanie osiągnąć zdecydowanej przewagi nad przeciwnikiem. W związku z tym Indie i Pakistan zgodziły się na rozejm. Przyczyna braku zdecydowanego sukcesu którejś ze stron tkwiła w brakach w uzbrojeniu zarówno armii indyjskiej, jak i pakistańskiej. Wprawdzie armia pakistańska była uzbrojona w nowocześniejszy sprzęt, ale braki w wyszkoleniu kadr
uniemożliwiały pełniejsze wykorzystanie jej potencjału. Natomiast armia indyjska, górująca nad pakistańską liczebnie, nie mogła wykorzystać tej przewagi ze względu na konieczność trzymania znacznych sił na granicy z Chinami. Poza względami natury wojskowej bardzo istotnym czynnikiem warunkującym zakończenie konfliktu był element polityczny. Miał on ogromne znaczenie szczególnie dla Pakistanu. Wobec braku reakcji muzułmanów w Kaszmirze strona pakistańska straciła istotny pretekst do interwencji. Żadna ze stron konfliktu nie była skłonna do prowadzenia długotrwałych działań wojennych. Za szybkim zakończeniem działań przemawiały takie czynniki, jak ich koszt, trudności z utrzymaniem spokoju wewnętrznego (powód do niepokojów stanowiły rozruchy na tle religijnym). Ponadto Pakistan czuł się osłabiony po wstrzymaniu pomocy gospodarczej i wojskowej z Zachodu, a władze indyjskie obawiały się wystąpienia Chin po stronie pakistańskiej. Zawarto rozejm, który od samej chwili podpisania był wielokrotnie naruszany. Incydentom granicznym towarzyszyły spory dyplomatyczne, w których każda ze stron chciała zająć lepszą pozycję wyjściową do dalszych rokowań. Tymczasem w samym Kaszmirze doszło do zaostrzenia sytuacji. Zorganizowanie przez Front Plebiscytowy demonstracji na rzecz plebiscytu w Srinagarze w październiku 1965 roku wywołało falę aresztowań i zamknięcie szkół wyższych. Do podobnych wystąpień doszło w rejonie świątyni Hazrathal, co stało się przyczyną protestów przywódców religijnych Kaszmiru, którzy zażądali prawa do samookreśle-nia się tego terytorium. Władze indyjskie odpowiedziały wprowadzeniem stanu wyjątkowego i aresztowaniem trzydziestu czterech przywódców opozycji. W tej sytuacji Rada Bezpieczeństwa ONZ ponowiła próby przekonania obu stron o konieczności wycofania wojska z Kaszmiru. Również one spełzły na niczym. Na skutek nacisków dyplomatycznych, a szczególnie wobec ultimatum chińskiego, obie strony zgodziły się przerwać działania wojenne. Dzięki mediacji Związku Radzieckiego 4 stycznia 1966 roku rozpoczęły się w Taszkiencie rozmowy dwustronne, w których brała udział komisja radziecka. Rosjanom udało się namówić obie strony do kompleksowej poprawy stosunków bilateralnych. 10 stycznia doszło do podpisania przez Ayuba Khana i Shastriego dziesięciopunktowej deklaracji, w której Indie i Pakistan zobowiązały się między innymi do wznowienia stosunków dyplomatycznych, podjęcia kroków w celu normalizacji kontaktów handlowych, gospodarczych i kulturalnych oraz ułożenia dobrosąsiedzkich stosunków, niestosowania przemocy w rozwiązywaniu konfliktów, poszukiwania pokojowych metod załatwiania spraw spornych oraz kontynuowania spotkań, których celem byłoby wspólne analizowanie spraw dotyczących bezpośrenio obu państw. W trakcie drugiej wojny o Kaszmir straty według źródeł indyjskich wyniosły: Indie — tysiąc stu pięćdziesięciu siedmiu zabitych, sto czołgów, trzydzieści pięć samolotów; Pakistan — trzy tysiące ośmiuset czterdziestu zabitych, czterysta sześćdziesiąt cztery czołgi, siedemdziesiąt samolotów. Według źródeł pakistańskich w tym konflikcie Indie straciły siedem tysięcy ośmiuset dwudziestu ośmiu zabitych i rannych, pięćset szesnaście czołgów i sto jedenaście samolotów. Brak natomiast danych o stratach pakistańskich.
Przebieg, zakończenie i inne wydarzenia związane z drugą wojną o Kaszmir często były powiązane z czynnikami zewnętrznymi — z polityką światową mocarstw i supermocarstw. Podczas działań militarnych Stany Zjednoczone opowiadały się za zakończeniem konfliktu. Waszyngton poważnie brał pod uwagę możliwość ingerencji Chin w działania na froncie indyjsko-pakistańskim. Udział Chin w konflikcie Indie—Pakistan byłby nie na rękę stronie amerykańskiej, której celem było utrzymanie dobrych stosunków z oboma państwami mogącymi stanowić bazy i zaplecze w ewentualnym konflikcie ze Związkiem Radzieckim. Zaangażowanie się Chin po stronie Pakistanu oznaczało konieczność opowiedzenia się Amerykanów po którejś stronie. Postawa Chin wobec konfliktu nie jest natomiast do końca jasna. Jest pewne, iż Chiny popierały Pakistan w jego konflikcie z Indiami. Przejawiało się to jedynie w ostro formułowanych notach dyplomatycznych, nie znalazło natomiast wyrazu w innych, bardziej konkretnych formach działania. Panują rozbieżne opinie co do gotowości Chin do udzielenia Pakistanowi konkretnej pomocy, na przykład poprzez operacje zbrojne. Nie wiadomo, czy ograniczenie się Chin do działań dyplomatycznych było efektem porozumienia w tej kwestii z Pakistanem, czy też pochodną ostrzeżeń płynących z Moskwy pod adresem Pekinu. Postawa Związku Radzieckiego była podobna do tej, jaką prezentowały Stany Zjednoczone. Radzieckim przywódcom zależało na jak najszybszym zakończeniu konfliktu i utrzymaniu dobrych stosunków z oboma państwami. Wypływało to z chęci zabezpieczenia swoich granic, utrzymania pokoju i spokoju w szeroko rozumianej „bliskiej zagranicy". ZSRR pragnął utrzymania kontaktów gospodarczych z Indiami i Pakistanem w ramach własnej polityki otwarcia na kraje Trzeciego Świata, zapoczątkowanej przez podróż Nikity Chruszczowa i Nikołaja Bułganina właśnie do Indii jeszcze w 1955 roku. Efekty pierwszej i drugiej wojny o Kaszmir zarówno pod względem politycznym, jak i wojskowym nie były jednoznaczne. Ponieważ wynik zmagań wojskowych nie był rozstrzygnięty, obie strony pretendowały do roli zwycięzców. Oba państwa przeżywały jednak poważne trudności gospodarcze. W Pakistanie wojna ta przyspieszyła proces dezintegracji, aktywizując ruchy dążące do autonomii wschodniej części kraju. Rok 1966 przyniósł wyciszenie i uspokojenie konfliktu o Kaszmir. Uładzeniu sprzyjało desinteressement mocarstw sprawą kaszmirską, uspokojenie sytuacji w samym Kaszmirze, a także nasilenie się walki o władzę w Pakistanie. Lata 1966— 1970 mogły wskazywać na to, iż obie strony byłyby skłonne pogodzić się z podziałem spornego obszaru wzdłuż linii przerwania ognia. Jednakże kryzys wewnętrzny w Pakistanie stworzył nową jakość w stosunkach indyjsko-pakistańskich. Wybuch wojny domowej i powstanie niepodległego Bangladeszu zwróciły uwagę przywódców indyjskich w tę właśnie stronę. Władze pakistańskie, zwalczając ruch autonomiczny w Bengalu Wschodnim, odpowiedzialnością za jego działalność obarczały Indie. Przyczyna tego konfliktu tkwiła w odmienności etnicznej Bengalu, którego ludność używała języka bengali (w Pakistanie używano języka urdu), a także w różnym stopniu rozwoju gospodarczego. Muzułmanie z Bengalu, którzy w znaczący sposób przyczynili się do powstania Pakistanu, czuli się poszkodowani w związku z
koncentracją władzy politycznej i gospodarczej w Pakistanie Zachodnim oraz rozciągnięciem jego kontroli na gospodarkę Pakistanu Wschodniego. W związku z poczuciem dyskryminacji wśród mieszkańców Ben-galu od początku istnienia niepodległego Pakistanu narastały tendencje separatystyczne. Na wszelkie przejawy tendencji odśrodkowych władze Pakistanu reagowały alergicznie, tłumiąc je z całą bezwzględnością, na przykład w lecie 1966 roku, kiedy aresztowano około trzydziestu tysięcy Bengalczyków. Punktem przełomowym w stosunkach władze centralne Pakistanu—Bengal było ogłoszenie w lutym 1966 roku przez Ligę Awami (Liga Ludowa) tak zwanego sześciopunktowego programu autonomii Bengalu. Rząd Ayuba Khana odrzucił ten program i uwięził przywódców bengalskich, oskarżając ich o spiskowanie z Indiami. Doprowadziło to do rozruchów nie tylko w Bengalu, ale i w Pakistanie Zachodnim. Ayub Khan musiał ustąpić ze stanowiska. Przeprowadzone w grudniu 1970 roku wybory w Bengalu przyniosły zdecydowane zwycięstwo Lidze Ludowej i jej przywódcy Mujiburowi Rahmanowi, nastawionemu pojednawczo wobec Indii. Niemożność osiągnięcia porozumienia co do autonomii Bengalu i innych prowincji Pakistanu Wschodniego pomiędzy Ligą Ludową i Pakistańską Partią Ludową (przewodniczący Zulfikar Ali Bhutto) doprowadziła do kryzysu politycznego w Bengalu. 3 marca 1971 roku Mujibur Rahman ogłosił kampanię obywatelskiego nieposłuszeństwa. Islamabad odpowiedział represjami i aresztowaniem Mujibura Rahmana. 26 marca zastępujący Mujibura Rahmana major Ziaur Rahman ogłosił przez nielegalną radiostację niepodległość Bengalu Wschodniego. Nowe państwo miało się nazywać Bangladesz (Bangla Desh). Oficjalne proklamowanie niepodległości Bangladeszu nastąpiło 17 kwietnia 1971 roku. 25 marca 1971 roku wojska pakistańskie wkroczyły na teren Bengalu Wschodniego, rozpoczynając jego pacyfikację. Słabo zorganizowany opór dość szybko został złamany, a tylko część oddziałów bengalskich zdołała się wycofać w trudno dostępne tereny przygraniczne. Wydarzenia w Bangladeszu wywołały dyskusję w parlamencie indyjskim. Część posłów opowiedziała się za uznaniem nowego państwa. Zarysowała się różnica stanowisk pomiędzy władzami Indii a społeczeństwem. Indira Gandhi i rząd opowiedzieli się za rozważnyrń postępowaniem, natomiast opinia publiczna deklarowała solidarność z mieszkańcami Bengalu. Na postawę rządu indyjskiego zaczęło jednak oddziaływać lobby bengalskie oraz przekonanie, iż każde osłabienie Pakistanu wzmacnia pozycję Indii. Ostatecznie 31 marca 1971 roku parlament indyjski uchwalił rezolucję, w której wyrażał swoją solidarność z Bengalczykami oraz oficjalnie potępił politykę rządu pakistańskiego w Bengalu. Działania armii pakistańskiej w Bengalu spowodowały masowy exodus mieszkańców tej krainy do Indii. Przyczyniło się to do wzrostu napięcia między Indiami i Pakistanem. Od marca do listopada 1971 roku schronienia na terytorium indyjskim szukało około dziesięciu
milionów Bengalczyków. Wydarzenia te wywołały kłopoty w sferze społecznej, gospodarczej i politycznej. Innym elementem, który wpłynął na zaostrzenie stosunków między Delhi a Islamabadem, była sprawa dwóch dyplomatów pakistańskich pochodzenia ben-galskiego, którzy uzyskali azyl w Indiach. Konsul pakistański w Kalkucie w kwietniu 1971 roku ogłosił, że jego placówka reprezentuje interesy Bangladeszu. Pakistan zareagował wysłaniem nowego przedstawiciela, który jednak nie mógł objąć swego urzędu. W odpowiedzi na to Pakistan zlikwidował swoją misję w Kalkucie i zamknął indyjski konsulat w Dhace. Zatargi te doprowadziły do znaczącego ograniczenia liczby personelu dyplomatycznego w obu krajach. Z upływem czasu rosło napięcie w stosunkach Indii z Pakistanem. Ze względu na znaczne koszty (nie tylko finansowe) udzielania azylu politycznego uciekinierom z Bengalu rząd Indii uważał się za stronę poszkodowaną i uwikłaną w konflikt. Pakistan prezentował odmienne stanowisko, argumentując, że nieoficjalna pomoc dla rebeliantów jest ingerencją w wewnętrzne sprawy innego państwa. Mimo iż Indie oficjalnie nie podejmowały żadnych kroków przeciw Pakistanowi, udzielały jednak Bengalczykom znaczącej pomocy (szkolenie i zaopatrywanie partyzantów), choć była ona niewątpliwie mniejsza, niż oczekiwali tego przywódcy Bangladeszu. Na terenie Indii było ponad dwadzieścia obozów szkoleniowych. Wśród instruktorów znajdowali się również hindusi. Czynnikiem, który najprawdopodobniej ostatecznie pchnął Indie do zbrojnego konfliktu z Pakistanem, było nasilenie incydentów granicznych w czerwcu i lipcu 1971 roku. Były także liczne naruszenia obszaru powietrznego Indii. Obie strony postawiły w stan gotowości swoje wojska na granicy z Kaszmirem, Pen-dżabem, Sindu i Bengalem. Próby mediacji i pokojowego rozwiązania konfliktu spełzły na niczym. 3 grudnia 1971 roku Indie uznały pakistański atak lotniczy za casus belli. W momencie rozpoczęcia działań zbrojnych armia indyjska była liczniejsza (dziewięćset osiemdziesiąt tysięcy żołnierzy) niż pakistańska (trzysta dziewięćdziesiąt dwa tysiące). Przewyższała także armię pakistańską poziomem technicznym, nowoczesnością i wyszkoleniem. Niezwykle istotna okazała się przewaga indyjskiej marynarki wojennej, dzięki której wojska pakistańskie zostały odcięte od pomocy, która mogłaby docierać z rejonu Zatoki Perskiej. 5 grudnia 1971 roku w pobliżu Karaczi doszło do największej od czasów II wojny światowej bitwy morskiej. Flota indyjska zatopiła dwa pakistańskie niszczyciele i dwa stawiacze min oraz uszkodziła urządzenia nabrzeżne. W odwecie Pakistańczycy zatopili na Morzu Arabskim indyjską fregatę. Przewaga w powietrzu także należała do strony indyjskiej. Umożliwiła szybkie zdobycie dominacji w przestrzeni powietrznej nad Bengalem i zniszczenie samolotów wroga na lotniskach w Pakistanie. Rozpoczęcie działań wojennych przez Indie zbiegło się z początkiem pory zimowej, co sprawiło, że wobec niedostępności o tej porze roku Himalajów, strona indyjska mogła nie obawiać się chińskiego ataku. Dzięki przewadze i sprawnie prowadzonym akcjom sukces w tej czternasto-dniowej wojnie odniosły Indie. T71
Wojny indyjsko-pakistańskie — Bangladesz Po sukcesie na froncie wschodnim Indie ogłosiły jednostronne przerwanie ognia na zachodnim teatrze działań. Uznając, iż cel kampanii wojennej został osiągnięty, rząd indyjski wydał rozkaz wstrzymania wszelkich działań. Pakistan bez zwłoki przystał na zawieszenie broni. Oficjalne poddanie się miało miejsce 16 grudnia. W tym konflikcie Indie miały trzy tysiące stu czterdziestu pięciu zabitych, osiem tysięcy pięciuset pięćdziesięciu jeden rannych i trzystu dwóch zaginionych. Straty Pakistanu wyniosły jedenaście tysięcy czterystu zabitych i osiemnaście tysięcy czterystu siedemdziesięciu pięciu rannych. Do niewoli indyjskiej dostało się dziewięćdziesiąt jeden tysięcy czterystu dziewięćdziesięciu ośmiu jeńców. W trakcie walk Indie straciły pięćdziesiąt cztery samoloty, a Pakistan osiemdziesiąt trzy. W wyniku indyjsko-pakistańskiej wojny o Bengal w 1972 roku doszło do ustaleń w kwestii Kaszmiru. Uzgodniono, że nowa linia przerwania ognia będzie granicą między obu państwami. Indiom przypadło około trzystu siedemdziesięciu czterech tysięcy kilometrów kwadratowych terenu, a Pakistanowi sześćdziesiąt osiem tysięcy kilometrów kwadratowych. Konflikt na subkontynencie indyjskim odbił się szerokim echem na arenie międzynarodowej. Związek Radziecki poparł Indie i nowo powstające państwo Bangladesz, dostrzegając sposobność umocnienia swojej pozycji w Azji Południowo-Wschodniej, a także wśród krajów Trzeciego Świata. Natomiast Chiny, tradycyjnie już wspierające Pakistan jako przeciwnika Indii, poparły jedność tego kraju i wystąpiły przeciwko tendencjom separatystycznym. W czerwcu 1971 roku Pekin dostarczył do Pakistanu uzbrojenie i wyposażenie dla dwóch dywizji oraz samoloty bojowe. Trudna do jednoznacznego sprecyzowania i ocenienia jest natomiast postawa Stanów Zjednoczonych. Niezwykle istotnym czynnikiem przy rozpatrywaniu stanowiska USA jest kwestia nawiązania amerykańsko-chińskich kontaktów za pośrednictwem Pakistanu. Do spotkania Henry'ego Kissingera, doradcy prezydenta, z przedstawicielami Chin doszło w lipcu 1971 roku. Fakt ten został odczytany w Indiach jako udzielenie poparcia Pakistanowi. Według Richarda Nixona w tym okresie głównym celem polityki amerykańskiej było niedopuszczenie do wojny indyjsko-pakistańskiej i polityczne rozwiązanie kryzysu. Z drugiej strony rząd amerykański udzielił pomocy w wysokości około stu sześćdziesięciu milionów dolarów dla uchodźców z Bengalu w Indiach. Zdaniem niektórych obserwatorów Waszyngton dawał do zrozumienia Indiom, iż nie poprze ich w wojnie z Pakistanem, a jednocześnie naciskał na Islamabad, by ten unikał zatargów granicznych. Jednocześnie Stany Zjednoczone, popierając Pakistan, wysłały do Zatoki Bengalskiej lotniskowiec o napędzie atomowym „Enterprise" i jednostki VII Floty. Oficjalnym tego powodem była ewakuacja obywateli amerykańskich z Bengalu. Taktycznym zadaniem okrętów amerykańskich było osłabienie indyjskiej blokady morskiej Bengalu i związanie morskich sił Indii (szczególnie lotniskowca „Yikrant"). Władze Pakistanu, odwołując się do związków religijnych, zwróciły się o pomoc do państw członkowskich CENTO, szczególnie do Turcji i Iranu, a także do państw arabskich. Niektóre
z nich udzieliły pomocy finansowej, członkowie CENTO dostarczyli amunicji. Źródła prasowe informowały natomiast, że Arabia Saudyjska, Jordania i Iran przekazywały do Pakistanu samoloty dostarczone przez Amerykanów. Spośród krajów muzułmańskich oficjalnie poparły Pakistan tylko Indonezja i Libia. Wydawać by się mogło, iż na indyjskim subkontynencie zapanował spokój. Taka stabilizacja trwała zaledwie trzy lata. Przemiany w Bangladeszu były na tyle radykalne, że w 1976 roku stosunki Indie—Bangladesz były gorzej niż złe. Uległy również zmianie stosunki na liniach Bangladesz—Pakistan, Bangladesz— Chiny—ZSRR, tworząc nową konfigurację geopolityczną w tym regionie świata. Wprawdzie w 1972 roku zapadły ustalenia co do linii granicznej miedzy Indiami i Pakistanem w Kaszmirze, ale nie były one w stanie zagwarantować spokoju na spornym obszarze. Raz po raz dochodziło do starć między siłami obu państw, ale nie wychodziły one poza lokalne incydenty. Podejmowane próby załagodzenia sytuacji (na przykład w 1987 roku) kończyły się fiaskiem. Jednocześnie w Kaszmirze zaczął zyskiwać wpływy nurt niepodległościowy, który opowiada się nie za przynależnością do Indii lub Pakistanu, lecz za prawem do samodzielności państwowej. Szacuje się, że około siedemdziesięciu procent Kaszmir-czyków opowiada się za taką opcją. Próbę realizacji tej idei w 1985 roku krwawo stłumiły Indie. Zginęło wówczas około dwudziestu tysięcy Kaszmirczyków. Sami Kaszmirczycy, nie oglądając się na władze w Islamabadzie, próbują osiągnąć cel poprzez akty terroru. Do kolejnego wzrostu napięcia między Indiami i Pakistanem w związku z Kaszmirem doszło w latach 1990, 1994 i 1999. Początek roku 1999 przyniósł nadzieję na rozwiązanie problemu Kaszmiru. W lutym w Lahore w Pakistanie doszło do spotkania premiera Indii Atala Biharie-go Yajpayee i premiera Pakistanu Nawaza Sharifa. Podczas spotkania obaj przywódcy wyrazili zgodę na zakończenie sporu o Kaszmir. Trudno jednak byłoby mówić o szczerości intencji obu polityków. W maju 1999 roku doszło do kolejnego wzrostu napięcia między Islamabadem i New Delhi. Zaostrzenie sytuacji było na tyle poważne, że prasa zaczęła pisać o czwartej wojnie o Kaszmir. Na początku maja separatyści kaszmirscy przekroczyli granicę Indii i wdarli się na kilka kilometrów w głąb indyjskiego terytorium. Celem ich ataku była droga Srinagar—Lehem, której zajęcie było jednoznaczne z kontrolą nad całą prowincją. Siły separatystów kaszmirskich, liczące od sześciuset do tysiąca osób, przekroczyły granicę wiosną, jeszcze przed stopnieniem śniegów, i zajęły umocnione pozycje armii hinduskiej, która na zimę wycofała się w cieplejsze doliny. Kiedy armia hinduska próbowała wrócić na swoje pozycje, okazało się to niemożliwe. Dwutygodniowy ostrzał artyleryjski nie przyniósł efektów. Skłoniło to władze indyjskie do wysłania lotnictwa. Strona pakistańska nie pozostała dłużna i zestrzeliła dwa indyjskie myśliwce typu MiG-27 i MiG-21 oraz śmigłowiec.
Ten kolejny konflikt zbrojny o Kaszmir trwał do lipca 1999 roku, kiedy to obie strony przystąpiły do rozmów. Porozumienie udało się osiągnąć 12—13 lipca, przy czym strona indyjska utrzymywała, ze nie jest to zawieszenie broni, lecz jedynie wstrzymanie ataków, które ma umożliwić wycofanie się separatystów z zajmowanych pozycji. Mimo porozumienia osiągniętego przez generałów nadal dochodziło do starć. Można byłoby nie zwracać uwagi na to kolejne starcie indyjsko-pakistańskie o Kaszmir, gdyby nie problem broni atomowej. W 1998 roku oba kraje przeprowadziły próbne wybuchy, wchodząc tym samym do klubu państw atomowych. Najpierw w połowie maja Indie przeprowadziły serię próbnych wybuchów na poligonie w Radżastanie, a pod koniec miesiąca podobne doświadczenia przeprowadził Pakistan na poligonie w Beludżystanie. Za próbnymi wybuchami poszła intensyfikacja prac nad rakietami zdolnymi do przenoszenia ładunków jądrowych na znaczne odległości. W tej sytuacji rodzi się pytanie, czy któraś ze stron nie zdecyduje się na użycie broni atomowej, by ostatecznie rozwiązać konflikt o Kaszmir. Rozdział 30 i-.--.-n.: MICHAŁ LEŚNIEWSKI KONGO-KATANGA 1960-1964 Wielu obserwatorów uzyskanie niepodległości przez belgijskie Kongo (30 czerwca 1960 roku) ogromnie zaskoczyło. Nie było bowiem w Afryce kraju gorzej do niej przygotowanego. Kolonia była zarządzana w sposób całkowicie scentralizowany i zbiurokratyzowany, nie istniały ciała reprezentacyjne. Pierwsze wybory, w których Afrykanie uzyskali bierne prawa wyborcze (do rad municypalnych), odbyły się dopiero w 1957 roku. Politycy w Brukseli uważali, że ludność tubylcza jest nie przygotowana do uczestnictwa w demokratycznym rządzie. Natomiast osadnikom europejskim (około stu tysiącom w latach pięćdziesiątych) nie chciano nadawać praw politycznych z obawy przed powtórzeniem się kłopotów z Kenii i Afryki Centralnej. W administracji ograniczano Afrykanom dostęp do wyższych i średnich stanowisk. W grudniu 1959 roku, po reformach zwiększających możliwości ich udziału we władzy, na wyższych stanowiskach w administracji na dwóch Afrykanów przypadało ponad tysiąc Belgów, a na średnim szczeblu stosunek ten wynosił sześciuset czterdziestu siedmiu do ponad ośmiu i pół tysiąca. Afrykanie dominowali dopiero na dole drabiny urzędniczej. Podobna sytuacja panowała w armii, gdzie wszystkie (!) stanowiska oficerskie były obsadzone przez Belgów, Afrykanie zaś mogli być najwyżej sierżantami. Kongo całkowicie było uzależnione od wykwalifikowanych kadr europejskich. Taki stan rzeczy wynikał z polityki edukacyjnej w Kongu. Wprawdzie stopień alfabetyzacji społeczeństwa należał do najwyższych w Afryce — w 1958 roku około półtora miliona dzieci
uzyskało wykształcenie podstawowe, ale do szkół średnich uczęszczało jedynie dwadzieścia pięć tysięcy uczniów, a szkolnictwo wyższe praktycznie nie istniało. Rząd belgijski był przeciwny studiowaniu przez Afrykanów w Europie (nawet w Belgii), a w Kongu pierwsza wyższa uczelnia (Uniwersytet Lowanium w Leopoldville) powstała dopiero w 1954 roku. W efekcie w momencie uzyskania niepodległości na czternaście milionów mieszkańców Konga jedynie około trzydziestu miało wyższe wykształcenie. „Zaniedbania" nie były przypadkowe. Belgowie traktowali Afrykanów jako „jednostki produkcyjne" (homme adulte valide) i nie zamierzali dopuścić do powstania rodzimej inteligencji, która mogłaby stać się, jak to było w posiadłościach brytyjskich i francuskich, podporą ruchu wyzwoleńczego. Zdaniem belgijskich polityków nieprędko miało dojść do uzyskania przez ten kraj niepodległości. Gdy w 1955 roku jeden ze specjalistów (A. A. J. van Blisen), rozważając ewentualny termin uniezależnienia się kolonii od metropolii, podał trzydzieści lat, wariant ten uznano za zbyt optymistyczny. Konga nie ominęły jednak ruchy wyzwoleńcze. Pierwsze żądania niepodległości pojawiły się w 1956 roku. Powstające organizacje polityczne miały przeważnie charakter plemienny lub regionalny. Najbardziej znaną z nich było AB AKO (Związek Bakongo) założone w 1950 roku jako społeczno-kulturalna organizacja plemion Bakongo. W 1954 roku jego przywódcą został Joseph Kasavubu. Pod jego przewodnictwem ABAKO przekształciło się w dynamiczną partię polityczną, ostro piętnującą politykę Brukseli. Słabością tej partii był jej partykularyzm. Celem Kasavubu było, przynajmniej na początku, zjednoczenie wszystkich ludów Bakongo z Konga belgijskiego, francuskiego i Angoli. Z tego powodu w swoich działaniach ABAKO w ogóle nie odwoływało się do innych ludów. Mimo to w grudniu 1957 roku Kasavubu odniósł duży sukces, zdobywając w wyborach urząd burmistrza jednej z dzielnic Leopoldville. Był pierwszym Afrykaninem, który osiągnął tak wysokie stanowisko. Po tym sukcesie Kasavubu i jego partia zaczęli domagać się przeprowadzenia wyborów powszechnych i wprowadzenia w Kongu samorządu. Do wzrostu aktywności politycznej doszło w 1958 roku. Wiązało się to z przemianami we Francuskiej Afryce Równikowej, a zwłaszcza we francuskim Kongu. 24 sierpnia 1958 roku generał Charles de Gaulle wygłosił w Brazzaville przemówienie, w którym obiecał francuskim koloniom w Afryce Równikowej przyznanie niepodległości. Wywołało ono także reakcję w Kongu belgijskim. Administracja kolonialna, chcąc rozładować napięcie, zezwoliła na tworzenie afrykańskich organizacji politycznych. W październiku tego roku powstały dwa ugrupowania, które w istotny sposób miały wpłynąć na dzieje Konga w pierwszych latach niepodległości. Pierwszą z nich była CONKAT (Konfederacja Stowarzyszeń Plemiennych Katangi). Miała charakter regionalny, jej celem było stworzenie wspólnoty plemion Katangi. Sprzeciwiała się dominacji imigrantów z Kasai we władzach municypalnych. Wpływy CONKAT koncentrowały się głównie w południowej części prowincji. Współpracowała ściśle z organizacjami białych osadników, którzy widzieli w tej partii siłę zdolną do wywalczenia szerokiej autonomii. Pod ich wpływem w 1959 roku CONKAT zaczęła domagać się
autonomii dla Katangi. W lipcu tego roku CONKAT przekształciła się w partię polityczną (Związek Katangijczy-ków), zachowując jednak nazwę CONKAT. Na jej czele stanął najpierw Godefroid Munongo, a następnie Moise Czombe. W polityce ogólnokrajowej partia ta była 379 za przekształceniem Konga w luźną federacje przy zachowaniu silnych związków ekonomicznych z Belgią. Drugą organizacją, która powstała w październiku 1958 roku, był MNC (Narodowy Ruch Konga). Utworzony został przez grupę młodych wykształconych Kongijczyków z różnych plemion i prowincji. Na jej czele stanął urzędnik pocztowy Patrice Lumumba, a wiceprzewodniczącym został Cyrille Adoula. Podstawowym celem partii była niepodległość kraju. Jej członkowie uważali jednak, że należy walczyć przy stole negocjacyjnym. W jej koncepcjach po uzyskaniu niepodległości Kongo miało być państwem unitarnym. Belgowie, zaniepokojeni tendencjami secesyjnymi, w nowej partii widzieli siłę unifikującą Kongo. Z tego też powodu stosunek administracji kolonialnej do Lumumby i MNC, przynajmniej początkowo, był przychylny. W grudniu 1958 roku za zgodą władz Lumumba wyjechał na Konferencje Wszystkich Narodów Afryki do Akry. Tam nawiązał ścisłą współpracę z prezydentem Ghany Kwame Nkrumahem. Stał się również gorącym zwolennikiem panafrykanizmu. Jego aktywność na konferencji uczyniła go w oczach społeczności międzynarodowej głównym reprezentantem kongijskiego ruchu wyzwoleńczego. Początek 1959 roku przyniósł dramatyczne zmiany w sytuacji Konga. 4 stycznia w Leopoldville wybuchły zamieszki kierowane przez ABAKO. Aby je stłumić, władze wyprowadziły na ulice wojsko. Doszło do starć z demonstrantami, w których zginęło kilkadziesiąt osób. Zamieszki obudziły władze belgijskie z letargu. 14 stycznia premier Gaston Eyskens zapowiedział przeprowadzenie do końca 1959 roku wolnych wyborów do rad municypalnych i lokalnych. Na początek 1960 roku przewidywano wybory do rad prowincjonalnych. Jednocześnie król Baudouin I oświadczył, iż celem belgijskiej polityki będzie szybkie doprowadzenie do niepodległości Konga. Aby uspokoić wrzenie, 16 października 1959 roku Belgowie zapowiedzieli utworzenie w 1960 roku w Kongu rządu centralnego. To jednak nie zadowoliło miejscowych polityków, którzy domagali się przyznania całkowitej niepodległości. Metropolia, czując, iż traci kontrolę nad sytuacją, zadecydowała, że jedynie szybkie przyznanie niepodległości może uratować jej wpływy w Kongu. 20 stycznia 1960 roku rozpoczęły się w Brukseli rozmowy „okrągłego stołu" z udziałem najważniejszych ugrupowań politycznych. Jeszcze przed konferencją ujawnił się brak stabilności organizacji politycznych w Kongu. Dominacja Lumumby w MNC budziła niezadowolenie innych działaczy. 16 lipca 1959 roku jeden z przywódców partii Joseph Ileo usiłował obalić Lumumbę, ale jego akcja zakończyła się niepowodzeniem i został usunięty z MNC. Równocześnie doszło do niepokojów w regionalnym oddziale tej partii w Kasai. Oddział ten zaczął się przekształcać w ugrupowanie
plemienia Baluba. Doprowadziło to do konfliktu z Lumumba. W efekcie zadrażnień doszło do rozłamu w partii. Mimo to Lumumba odegrał decydującą rolę w obradach „okrągłego stołu". Belgowie proponowali niepodległość dla Konga po czteroletnim okresie przejściowym. Lumumba i inni politycy kongijscy domagali się natychmiastowej niepodległości i grozili wybuchem konfliktu na miarę algierskiego. Wobec tego Bruksela wyznaczyła datę przyznania niepodległości na 30 czerwca 1960 roku, co wielu komentatorów oceniło jako wyraz paniki i braku odpowiedzialności. 11—25 maja 1960 roku przeprowadzono wybory do rad prowincjonalnych i do parlamentu. Najwięcej mandatów zdobył MNC Lumumby (trzydzieści trzy na sto trzydzieści siedem), ale żadna z partii nie była w stanie samodzielnie sformować rządu. By przezwyciężyć kryzys parlamentarny, ABAKO i MNC Lumumby utworzyły szeroką koalicję. Prezydentem został Kasavubu, a Lumumbę desygnowano na premiera. Miał on jednak kłopoty ze sformowaniem rządu. Choć koalicja dysponowała stu dwudziestoma głosami w parlamencie, to zaledwie siedemdziesięciu czterech parlamentarzystów udzieliło wotum zaufania gabinetowi Lumumby. Kraj, który 30 czerwca uzyskiwał niepodległość, był do niej kompletnie nie przygotowany. Około dziewięciu tysięcy belgijskich urzędników ciągle zajmowało wyższe i średnie stanowiska w administracji, a armią dowodziło ponad tysiąc europejskich oficerów. Tych ludzi nie można było szybko zastąpić. Przewidywano, że Belgowie pozostaną na swoich stanowiskach w armii i administracji do czasu wyszkolenia miejscowych kadr. Nie powinien więc dziwić diagram, jaki swoim podkomendnym wykreślił głównodowodzący armii generał Emil Janssens: „przed niepodległością = po niepodległości". Armia okazała się najmniej stabilnym elementem nowego państwa. Należała wprawdzie do lepszych w Afryce, ale nie czuła żadnego związku z nowym państwem — była lojalna tylko wobec siebie. Na początku popierała Lumumbę i ruch wyzwoleńczy, mając nadzieję na szybką afrykanizację kadry dowódczej. Dotychczasowi podoficerowie mieli nadzieję, że niedługo zostaną oficerami i ważnymi osobistościami w państwie. Do niczego takiego jednak nie doszło. Belgowie pozostali na swoich stanowiskach. Pułkownik van Hoorsebeke został mianowany ministrem obrony narodowej. Natomiast plan afrykanizacji dowodzenia przewidywał rozciągnięcie jej na dziesięć lat i praktycznie wykluczał możliwości awansu dotychczasowej kadry afrykańskiej, stawiając na ludzi zupełnie nowych. Wywołało to oburzenie. Już 4 lipca doszło do buntu przeciw oficerom belgijskim: najpierw w Thysville (Mbanza-ngungu), a następnie w Leopoldville. Zamieszki ogarnęły całe miasto, zdarzały się ataki na belgijską ludność cywilną. To spowodowało panikę. Europejczycy zaczęli masowo opuszczać stolicę Konga. Lumumba próbował opanować sytuację, zgadzając się na ustępstwa wobec armii. Zdymisjonował dotychczasowego głównodowodzącego. 8 lipca ogłosił całkowitą afrykanizację korpusu oficerskiego, pozostawiając częs"ć Belgów na stanowiskach doradców. Następnego dnia mianował głównodowodzącym generała majora (nie381
dawnego starszego sierżanta) Yictora Lundulę. Szefem sztabu został Joseph Mo-butu, dawny urzędnik w armii. Jednak posunięcia te nie przyniosły uspokojenia. Bunt armii wywołał reakcje łańcuchową. Przerażeni Belgowie, w większości urzędnicy, zaczęli w panice opuszczać Kongo. To spowodowało całkowite załamanie się aparatu administracyjnego. Nowi urzędnicy, chociaż często mieli długoletnie doświadczenie w pracy administracyjnej, przejmowali stanowiska w takim chaosie, że mimo dobrej woli wielu z nich nie było w stanie zapanować nad sytuacją. W ciągu dwóch tygodni od uzyskania niepodległości zawaliły się dwa filary władzy centralnej — armia i administracja. Dało to asumpt do ujawnienia się z pełną siłą separatyzmów. Szerzący się chaos pogłębiły działania belgijskie. Na mocy porozumienia z 25 stycznia 1960 roku Belgia zachowała na terenie Konga dwie bazy wojskowe: w Kito-nie, niedaleko wybrzeża Atlantyku, i w Kaminie, w Katandze. 8 lipca Bruksela zaproponowała Lumumbie interwencję w celu spacyfikowania zbuntowanej armii. Premier Konga odrzucił tę propozycję. Mimo to następnego dnia Belgowie przerzucili do obydwu baz dodatkowe jednostki powietrzno-desantowe. 10 lipca ich oddziały wkroczyły na terytorium Konga pod pozorem ochrony ludności europejskiej, zajmując Leopoldville, Elisabethville i JadoWille (w Katandze) i przywracając wszędzie spokój. 19 lipca siły belgijskie w Kongu liczyły dziesięć tysięcy żołnierzy. Wykorzystując sytuację w kraju i rozbrojenie armii przez Belgów, 11 lipca Moise Czombe ogłosił niepodległość Katangi, oskarżając Lumumbę o związki z blokiem komunistycznym i wywołanie chaosu w państwie. Tradycyjnie już dawały znać o sobie separatystyczne dążenia Katangi. Geograficznie i ekonomicznie prowincja ta była silniej związana z sąsiednią Rodezją Północną (Zambią) niż z resztą Konga. Podobny charakter gospodarki (eksploatacja surowców), obecność znacznej liczby białych osadników zbliżały do siebie Rodezję i Katangę. Społeczność europejska w tej ostatniej od dawna sprzeciwiała się scentralizowanej kontroli Leopoldville i Brukseli, domagając się praw zbliżonych do tych, jakie posiadali biali w Rodezji. Używano przy tym argumentów ekonomicznych, dowodząc, że Katanga dopłaca do reszty Konga. Było to o tyle prawdą, że wnosiła ona do budżetu centralnego czterdzieści pięć procent dochodów i ponad pięćdziesiąt procent zasobów walut wymienialnych. Jeszcze przed uzyskaniem niepodległości także część afrykańskich polityków (głównie z CONKAT) zaczęła skłaniać się ku separatyzmowi. Secesja spotkała się jednak ze sprzeciwem części społeczeństwa. Posłuszeństwo Czombemu wypowiedziała praktycznie cała północ Katangi. Za secesją były przede wszystkim plemiona południowej Katangi i belgijscy osadnicy. Czombego popierał także kapitał zagraniczny związany z UMHK (Union Miniere du Haut-Katanga) oraz, oczywiście nieoficjalnie, belgijski garnizon z Kaminy. Na miejscu pozostali belgijscy urzędnicy, dzięki czemu Katanga uniknęła załamania aparatu administracyjnego. Przy pomocy belgijskich oficerów rekrutowano i szkolono jednostki katangij-
bazy wojsk ONZ i miasta zajęte przed operacją,Grandslam" maksymalny zasięg władzy Czombego operacja .Grandslam" UGANDA KONGO KINSZASA (wcześniej KONGO BELGIJSKIE) Bakwanga „••>-,..-*• ANGOLA I _L ,fil RUANDA
l Jeż. Kim IT&
J
• BURUNDI / KATANGA f
RODEZJA PÓŁNOCNA
-"• •—*
(i.hfniip 7,AMRIA^
(obecnie ZAMBIA) Wj Katanga (1960—1964) skiej żandarmerii. Mimo iż Belgia udzielała Katandze wszechstronnej pomocy, nie uznała jednak, tak jak i inne państwa, niepodległości zbuntowanej prowincji. Tego dnia, gdy Czombe ogłosił secesję Katangi, Lumumba za radą ambasadora USA zwrócił się z nieformalną prośbą do ONZ o pomoc w przywróceniu dys383 cypliny w armii. Następnego dnia do sekretarza generalnego ONZ Daga Ham-marskjolda wpłynęła formalna prośba Kasavubu i Lumumby o pilną „militarną pomoc" w związku z belgijską interwencją. Lumumba postanowił zwrócić się również o pomoc do Związku Radzieckiego. Moskwa, aktywizująca od połowy lat pięćdziesiątych swoją politykę w krajach Trzeciego Świata, z zadowoleniem przyjęła inicjatywę premiera Konga, mając nadzieje na utworzenie radzieckiej strefy wpływów w sercu Afryki. 14 lipca Rada Bezpieczeństwa upoważniła sekretarza generalnego do przygotowania wsparcia wojskowego dla rządu w Leopoldville. W ten sposób rozpoczęła się jedna z największych i najbardziej kontrowersyjnych operacji militarnych ONZ. Siły zaangażowane w tę operację
były znaczne. Niemal trzy lata ONZ utrzymywała w Kongu około piętnastu tysięcy ludzi (w kulminacyjnym momencie operacji niemal dwadzieścia tysięcy). Ogółem przez jednostki ONZ w Kongu przewinęło się dziewięćdziesiąt trzy tysiące żołnierzy. Operacja ta wpędziła ONZ w permanentny kryzys finansowy. Stała się wreszcie testem celów dekolonizacji i samostanowienia. Przyzwolenie obu supermocarstw na operację kongijską wydaje się co najmniej dziwne. Prawdopodobnie zawarły one niepisane porozumienie, mając nadzieję na wykorzystanie operacji ONZ do swoich celów. Obie strony obawiały się destabilizacji regionu, choć każda w czym innym upatrywała jej źródła. ZSRR wskazywał, że przyczyną kryzysu i zagrożeniem dla dekolonizacji była przede wszystkim interwencja Belgii. USA upatrywały natomiast źródło niepokojów w działaniach Moskwy, pragnącej przy pomocy Lumumby stworzyć w Afryce Środkowej strefę swoich wpływów. 15 lipca w Leopoldville wylądowały pierwsze oddziały międzynarodowe, bez trudu przejmując kontrolę nad miastem. Do początku sierpnia przybyło do Konga ponad dziewięć tysięcy żołnierzy, a 2 września było ich już szesnaście tysięcy. Podstawowym problemem był status wojsk belgijskich, w których obecności widziano jedno ze źródeł kryzysu. 22 lipca Rada Bezpieczeństwa wystosowała rezolucję, w której domagała się, by Belgia wycofała wojska z Konga. Secesja 8 sierpnia południowego Kasai uświadomiła Radzie wagę problemu Katangi. Jej przykład stawał się zaraźliwy. 9 sierpnia Rada wystosowała nową rezolucję, w której domagała się wycofania do września wojsk belgijskich z Katangi i wprowadzenia na ich miejsce jednostek ONZ. Czombe był temu stanowczo przeciwny. Bruksela, choć krytyczna wobec tej operacji, do 23 sierpnia przekazała oddziałom międzynarodowym bazy w Kitonie i Kaminie. Do września Kongo opuściły wszystkie jednostki belgijskie. W Katandze pozostało jedynie dwustu trzydziestu jeden żołnierzy i oficerów — doradców w żandarmerii Katangi. W niedługim czasie doszło do pogorszenia stosunków ONZ z Lumumba, który w jednostkach międzynarodowych widział przede wszystkim wsparcie dla swojej władzy i dążył do podporządkowania ich sobie. Tymczasem Hammarskjold uważał jednostki ONZ za niezależną od miejscowych czynników siłę stabilizującą sytuację. Do zatargów dochodziło przede wszystkim w dwóch kwestiach: rozbrajania armii i secesji Katangi. Lumumba próbował manipulować procesem zdawania broni, wspierając działania ONZ przeciw nielojalnym wobec niego jednostkom, zachęcając jednocześnie wierne mu oddziały do oporu. Domagał się, by siły ONZ, czy to we współpracy z jego oddziałami, czy samodzielnie, zmusiły Belgów do ewakuacji, a Katangę do rezygnacji z secesji. Mimo że Lumumba cieszył się poparciem ZSRR, Hammarskjold nie ugiął się, twierdząc, iż nie ma mandatu do podjęcia takich kroków. Lumumba, korzystając z radzieckiego wsparcia w sprzęcie, próbował na własną rękę rozwiązać sprawę secesji Katangi. 27 sierpnia 1960 roku jego oddziały podjęły nieudaną próbę inwazji na Katangę. Tymczasem jego coraz bliższe kontakty z Moskwą i zatargi z ONZ budziły niezadowolenie i zaniepokojenie Kasavubu.
5 września prezydent Konga zdymisjonował Lumumbę, mianując na stanowisko premiera Josepha Ileo. W odpowiedzi Lumumba ogłosił dymisję prezydenta. Pospiesznie zwołany parlament unieważnił obie decyzje, co i tak nie wyjaśniało sytuacji. 14 września pułkownik Mobutu ogłosił, iż armia w celu uspokojenia sceny politycznej przejmuje kontrolę nad państwem. Tego samego dnia ustanowił Radę Komisarzy, złożoną w większości z młodych absolwentów i studentów uniwersytetów. Posunięcie to uzyskało pełną aprobatę Kasavubu. Lumumbę umieszczono w areszcie domowym. Nie zniechęciło to jednak jego zwolenników, którzy skoncentrowali swoje siły w Stanleyville (Kisangani). W Kongu pojawiły się dwa konkurujące ośrodki władzy centralnej. W tym czasie na tle konfliktu w Kongu doszło do groźnego kryzysu w ONZ. Związek Radziecki już od dłuższego czasu był niezadowolony z posunięć Ham-marskjólda. Jego postawa drażniła Moskwę, która domagała się interwencji na rzecz Lumumby. 23 września Chruszczow zażądał na forum Zgromadzenia Ogólnego natychmiastowej dymisji sekretarza generalnego. Na jego miejsce zaproponował utworzenie instytucji triumwiratu, którego członkowie mieliby reprezentować trzy główne ugrupowania współczesnego świata (blok radziecki, państwa zachodnie, ruch państw niezaangażowanych). 3 października Chruszczow ponowił atak i propozycje zmian w strukturze ONZ, co komentowano jako wystąpienie przeciw tej organizacji. Ostatecznie jednak wobec sprzeciwu stałych członków Rady Bezpieczeństwa Kremlowi nie udało się doprowadzić do zmian, a 22 listopada Zgromadzenie Ogólne uznało legalność władzy Kasavubu. Pięć dni później Lumumbie udało się uciec z aresztu domowego, ale l grudnia został pochwycony w Kasai przez oddziały wierne Mobutu i ponownie uwięziony. W proteście część krajów, które wysłały swoje oddziały do Konga, zapowiedziała ich wycofanie, gdyby ONZ nie zdołała wymusić uwolnienia Lumumby. Gdy 13 lutego 1961 roku Lumumba zmarł w Katandze (zachodziło podejrzenie zabójstwa), Ghana, Gwinea, Maroko i Zjednoczona Republika Arabska (Egipt) wycofały swoje oddziały z Konga. Zostało to jednak zrównoważone kontyngen385 tami z Indii, Malajów i Nigerii. Tymczasem 21 lutego Rada Bezpieczeństwa wyraziła zgodę na użycie przez oddziały międzynarodowe siły, „jeżeli jest to bezwzględnie konieczne dla zapobieżenia wojnie domowej". Początek 1961 roku zastał Kongo w stanie kompletnego rozkładu struktur państwowych. Kraj był rozdarty miedzy cztery ośrodki władzy, w tym dwa uważające się za centralne. 6—12 marca, za namową Hammarskjólda, przywódcy kongijscy spotkali się w Tananariwie. Zjawili się tam Kasavubu i Czombe, natomiast Antoine Gizenga, następca Lumumby, odmówił przybycia. W trakcie spotkania zadecydowano o przekształceniu Konga w konfederację prowincji. Podczas kolejnej konferencji w kwietniu, tym razem w Coquilhatville, uściślono ustalenia z Tananariwy. Strony zgodziły się na przekształcenie Konga w „Republikę Federalną" ze wspólną dyplomacją, armią i walutą, ale z szeroką autonomią wewnętrzną prowincji.
Szybko okazało się, że umowy pozostały jedynie na papierze, a ONZ znalazła się w trudnej sytuacji, gdyż musiała doprowadzić do likwidacji secesji Katangi i odbudować autorytet rządu centralnego. 19 lipca 1961 roku zwołano pod egidą ONZ parlament Konga. Po długotrwałych obradach, pod naciskiem ONZ, prezydent Kasa-vubu powołał na stanowisko premiera Cyrille Adoulę, który 2 sierpnia został jednogłośnie zaakceptowany przez parlament. Po prawie roku od odwołania Lumumby Kongo miało wreszcie rząd uznany przez społeczność międzynarodową. W Katandze sytuacja także daleka była od stabilności. Niechęć do secesji Baluba, największego z plemion zamieszkujących prowincję, sprawiała, iż pod kontrolą Czombego była jedynie południowa część prowincji. W latach 1960— 1961 dochodziło do licznych starć sił Czombego z Baluba, w których zginęło co najmniej kilkanaście tysięcy ludzi. Jednocześnie, mimo protestów Czombego, do Katangi zaczęły napływać jednostki ONZ. 3 kwietnia przybyły tam pierwsze oddziały indyjskie, zajmując lotnisko w Elisabetrwille. Kilka dni później oddziały etiopskie powstrzymały próbę ofensywy sił katangijskich na północy. Po tych niepowodzeniach Czombe chwilowo zrezygnował z oporu wobec posunięć ONZ i zgodził się na rozmowy z Leopoldville. 25 kwietnia, podczas konferencji w Coquilhatville, został aresztowany przez jednostki wierne Mobutu. Dwa miesiące później, 22 czerwca, został jednak zwolniony. W tym okresie widać było wyraźnie radykalizację postawy przywódcy Katangi. O ile na początku, jak się wydaje, traktował deklarację niepodległości jako kartę przetargową dla uzyskania jak najlepszej pozycji w rozmowach z Leopol-dville, o tyle teraz coraz częściej mówił o konieczności obrony niepodległości Katangi. W 1961 roku intensywnie rozbudowywał swoją żandarmerię, której liczebność sięgała dziesięciu tysięcy żołnierzy. Od stycznia 1961 roku Czombe zaczął zatrudniać najemników. Obok już wcześniej szkolących jego oddziały Belgów znalazło się w Katandze wielu żołnierzy i oficerów francuskich związanych z OAS oraz ponad stu najemników z RPA. ONZ, chcąc osłabić pozycję Czombego, dążyła do usunięcia z Katangi najemników i belgijskich doradców. Jednak dopiero w sierpniu 1961 roku zdecydowano się uczynić to siłą. 28 tego miesiąca oddziały indyjskie rozpoczęły operację „Rumpunch", aresztując w Elisabethville i w północnej Katandze trzystu trzydziestu ośmiu najemników. Jedynie wstrzymanie operacji przez Conora O'Brie-na, przedstawiciela ONZ w Katandze, uchroniło pozostałych stu czterech najemników przed aresztowaniem. O'Brien wstrzymał operację pod naciskiem konsula belgijskiego, który obiecał, że spowoduje, aby wszyscy najemnicy się wycofali. Okazało się to jednak niewykonalne i Bruksela zdołała jedynie wymusić wycofanie do 8 września dwustu siedemdziesięciu trzech belgijskich doradców wojskowych. Cztery dni później doszło do wybuchu walk między żandarmerią Katangi a oddziałami ONZ. Starcia zbrojne rozpoczęły się w związku z operacją „Morthor", która miała na celu uwięzienie przywódców zbuntowanej prowincji. Oddziały Czombego nie dały się zaskoczyć, a on sam i jego współpracownicy zdołali umknąć przed siłami ONZ (większość schroniła się w Rodezji Północnej). W trakcie ośmiodniowych walk okazało się, że oddziały katangijskie są lepiej uzbrojone i dysponują większą siłą ognia niż jednostki międzynarodowe. Oddziały
ONZ bardzo wyraźnie odczuły też brak wsparcia lotniczego. Mimo to udało im się opanować kilka punktów strategicznych w Elisabethville i utrzymać bazę w Kaminie. Wobec impasu w działaniach obie strony zawarły jednak zawieszenie broni. Czombe wrócił do Katangi w glorii zwycięzcy. Konflikt ten miał jeszcze jeden tragiczny skutek. 17 września w trakcie przelotu do Ndoli (w Rodezji Północnej) na rozmowy z Czombem zginął w katastrofie lotniczej sekretarz generalny ONZ Dag Hammarskjold. Po 21 września nastał okres „niespokojnego pokoju". Wprawdzie nie dochodziło do poważniejszych incydentów zbrojnych, ale wzrastało napięcie w stosunkach ONZ z Katangą. Choć 13 października zawarto porozumienie, mające doprowadzić do poprawy wzajemnych stosunków, strona katangijska była daleka od jego przestrzegania. Na radykalizację postawy Czombego w dużej mierze wpłynęło wycofanie belgijskich instruktorów, przez co znalazł się on pod silnym wpływem najemników, zwłaszcza z OAS. Tymczasem ONZ wzmacniała swoje siły w Katandze. Z Etiopii, Szwecji i Indii sprowadzono tak potrzebne lotnictwo. Rozbudowywano siły lądowe, które na początku grudnia 1961 roku liczyły około sześciu tysięcy ludzi (głównie Hindusów). Jednocześnie 24 listopada po burzliwej debacie Rada Bezpieczeństwa rozszerzyła uprawnienia sił międzynarodowych, stwierdzając, iż mają one pełne prawo „[...] w przypadku koniecznym do użycia siły w odpowiednim wymiarze". Rezolucja ta wywołała wściekłość Czombego, który następnego dnia rozpoczął wojnę propagandową przeciw ONZ i nowemu sekretarzowi generalnemu U Thantowi. Katangijczycy zaczęli odcinać drogi zaopatrzenia jednostek międzynarodowych. W związku z przy387 gotowaniami sił Katangi do ofensywy jednostki ONZ 5 grudnia 1961 roku podjęły akcję uprzedzającą. Oddziały indyjskie rozpoczęły usuwanie blokad. Katangijczycy odpowiedzieli atakami sił lądowych i bombardowaniem portu lotniczego w Elisabe-thville. Do 17 grudnia siły międzynarodowe ograniczały się do obrony. Jedynie lotnictwo ONZ atakowało drogi zaopatrzenia sił katangijskich. W tym czasie, dzięki lotnictwu USA, przerzucono do Katangi posiłki, co umożliwiło przejście do kontrataku. 17—18 grudnia jednostki ONZ opanowały wszystkie strategiczne punkty w Eli-sabethville, po czym U Thant ogłosił jednostronne zawieszenie ognia. W trakcie tych walk zginęło ogółem trzydziestu dwóch żołnierzy ONZ, pięćdziesiąt osób cywilnych i nieznana liczba żołnierzy katangijskich. Militarny sukces ONZ zmusił Czombego do zawarcia porozumienia z Adoulą (20 grudnia 1961 roku w Kitonie). Na jego mocy Czombe uznawał „[...] całkowitą jedność Konga, władzę rządu centralnego z prezydentem Kasavubu jako głową państwa. Zgadzał się na powrót reprezentantów Katangi do parlamentu, współudział w przygotowywaniu konstytucji i poddaniu swoich oddziałów zwierzchnictwu prezydenta". Zaraz po powrocie do Katangi Czombe zaczął wycofywać się z porozumienia. Mimo to władza Leopoldville została wzmocniona. W styczniu 1962 roku wojska rządowe zajęły
Stanleyville i uwięziły Gizengę, likwidując konkurencyjny ośrodek władzy. Do pełnego sukcesu brakowało jedynie podporządkowania Katangi. Porozumienie w Kitonie niczego nie rozwiązało. Czombe liczył, że kryzys finansowy zmusi ONZ do wycofania się z Konga, co pozwoli mu przetrwać. Rok 1962 upłynął na próbach dyplomatycznego rozwiązania kryzysu. ONZ postanowiła wymusić porozumienie. 20 sierpnia 1962 roku sekretarz generalny zaaprobował plan „porozumienia narodowego". Na jego mocy miano wprowadzić w Kongu federalną konstytucję, dochody z kopalnictwa dzielić po połowie między rząd centralny i Katangę. Ponadto wprowadzić unię walutową, a wojska ka-tangijskie wcielić do armii Konga. W razie braku zgody stron grożono sankcjami gospodarczymi. Adoulą niemal natychmiast zaaprobował propozycję, zdając sobie sprawę, że zlikwidowanie secesji Katangi, nawet za cenę ustępstw, może wzmocnić jego pozycję. Czombe natomiast postanowił grać na zwłokę. Jego niechęć do porozumienia spowodowała zaostrzenie postawy ONZ. 10 grudnia U Thant ogłosił, iż w najbliższym czasie zostanie wprowadzone embargo na handel z Katangą. W odpowiedzi 19 grudnia Czombe oświadczył, iż prędzej zastosuje taktykę „spalonej ziemi", niż ugnie się przed żądaniami ONZ. W grudniu 1962 roku ONZ rozbudowała swoje siły w Katandze do ponad dwunastu i pół tysiąca żołnierzy. Obie strony przygotowywały się do kolejnego starcia. Czombe także powiększał swoje siły oraz dokupywał sprzęt. Już na jesieni zaczęło dochodzić do zatargów zbrojnych. Wśród jednostek ONZ szczególnie zainteresowane akcją militarną były oddziały indyjskie. Ich dowódcę brygadiera Reginalda S. Noronhę oraz dowodzącego siłami międzynarodowymi w Katandze generała D. Prąma Chandrę drażniły nasilające się ataki na żołnierzy indyjskich. Co więcej, konflikt Indii z Chinami groził wycofaniem jednostek indyjskich z Konga. 24 grudnia jako pierwsi zaatakowali jednak Katangijczycy. Przez cztery dni siły międzynarodowe praktycznie nie odpowiadały na ostrzał przeciwnika. 27 grudnia dowództwo sił ONZ zagroziło podjęciem kontrakcji, jeżeli do 28 grudnia ostrzał nie ustanie. Tego dnia wojska międzynarodowe rozpoczęły operację „Grandslam". W ciągu trzech dni siły ONZ opanowały Elisabethville i obszar wokół miasta w promieniu dwudziestu pięciu kilometrów. Do 4 stycznia lotnictwo ONZ całkowicie zniszczyło siły lotnicze Katangi, a Czombe zbiegł do Salisbury (obecnie Harare). Trzy dni wcześniej, l stycznia Noronha wbrew rozkazom przekroczył rzekę Lufirę i po krótkiej walce 3 stycznia zajął Jadotville, uniemożliwiając koncentrację sił wiernych Czombemu. Mimo że indyjski oficer przekroczył swoje uprawnienia, U Thant pochwalił jego działania, jako że pozwoliły szybko zakończyć całą operację i ograniczyły straty. Ta akcja praktycznie zakończyła działania militarne. Resztę Katangi zajęto bez walki. Cała operacja trwała dwadzieścia cztery dni. Zginęło w niej dziesięciu żołnierzy ONZ, a siedemdziesięciu siedmiu zostało rannych. Straty katangijskie nie są dokładnie znane, ale wydaje się, że były niewielkie.
Natychmiast po zakończeniu działań zbrojnych Leopoldville rozpoczęło proces integracji Katangi z resztą kraju. Nowym gubernatorem prowincji został były premier Joseph Ileo. Rozpoczęto też proces wcielania wojsk Katangi do armii Konga. Po likwidacji secesji siły ONZ, choć znacznie zredukowane (do sześciu tysięcy pięciuset trzydziestu pięciu w grudniu 1963 roku) pozostały w Kongu jeszcze ponad rok. W lutym następnego roku ONZ zwróciła Belgii bazy w Kitonie i Ka-minie, które Bruksela przekazała Kongu. Ostatnie oddziały ONZ wycofały się z Konga 30 czerwca 1964 roku. Mimo zlikwidowania secesji trudno było mówić o ustabilizowaniu sytuacji. Na przełomie 1963 i 1964 roku na wschodzie Konga wybuchła rebelia inspirowana i wspierana przez Chiny, a związana z ruchem lumumbistów. W kulminacyjnym okresie objęła swym zasięgiem blisko trzydzieści procent powierzchni kraju. Rząd Adouli kompletnie nie mógł sobie poradzić z nowym wyzwaniem. W tej sytuacji prezydent Kasavubu zdecydował się na krok niespotykany i desperacki — odwołał z wygnania w Madrycie Czombego i 6 lipca 1964 roku powierzył mu funkcję premiera. W nowej sytuacji Czombe okazał się sprawnym i pełnym umiaru politykiem. W celu wzmocnienia pozycji rządu utworzył szeroką koalicję, w której skład weszli również umiarkowani lumumbiści. Wzmocnił armię poprzez wcielenie do niej dawnej żandarmerii Katangi i najemników. Dzięki temu mógł do końca roku rozbić główne siły rebeliantów i opanować sytuację, w czym niewątpliwie pomogła mu także interwencja belgijska. Po opanowaniu rebelii na marzec 1965 roku wyznaczono termin nowych wyborów parlamentarnych. Do kampanii przystąpiły dwieście dwadzieścia trzy partie, ale zwycięstwo odniosła koalicja czterdziestu dziewięciu partii pod przywództwem Czom-bego (CONACO — Narodowa Konwencja Konga). Nim jednak we wrześniu doszło do zwołania nowego parlamentu, okazało się, że sojusz się rozpadł. Ponownie z całą siłą ujawnił się brak stabilności kongijskiej sceny politycznej. Waśnie praktycznie całkowicie obezwładniły parlament. Liczba zwolenników i przeciwników Czombe-go była niemal równa. Co więcej, Czombe wdał się w konflikt z prezydentem Kasa-vubu, gdyż sam chciał objąć stanowisko głowy państwa. Kasavubu odwołał Czom-bego ze stanowiska premiera, ale jego kandydat Evariste Kimba nie zdołał uzyskać wotum zaufania w parlamencie. W związku z niepokojami w państwie dowództwo armii Konga dokonało przewrotu, desygnując 25 listopada 1965 roku na stanowisko prezydenta Mobutu Sese Seko. Tego samego dnia pod naciskiem armii parlament przez aklamację zatwierdził tę nominację. Trudno jednoznacznie ocenić działania ONZ. Była to na pewno jedna z jej najtrudniejszych operacji — od samego początku budziła wiele kontrowersji. Popełniono wiele błędów, ale też siły międzynarodowe zostały zmuszone do zadań, do których nie były przeznaczone. Należy jednak podkreślić, że mimo wszelkich wątpliwości to przede wszystkim dzięki działaniom Hammarskjolda, a później U Thanta nie doszło do dezintegracji Konga. Wprawdzie wbrew Karcie Narodów Zjednoczonych siły międzynarodowe stały się stroną w konflikcie, ale stroną konstruktywną, dzięki której na nowo zintegrowano Katangę z resztą kraju. Obaj sekretarze generalni wykazali się dużą dozą zdecydowania, którego często brakuje obecnym przywódcom organizacji międzynarodowych. Należy jednak pamiętać, że było to możliwe
dzięki zdecydowanemu poparciu tej operacji przez USA, a zwłaszcza przez Indie. Pomoc Waszyngtonu była nieoceniona ze względów logistycznych i finansowych, ale poparcie Indii było chyba nawet istotniejsze. Nie tylko dostarczyły większość sił wojskowych, ale były też istotnym zapleczem psychologicznym i propagandowym operacji. Postawa Delhi wytrącała z rąk przeciwników Hammarskjolda i U Thanta argumenty o wspieraniu przez nich neokolonializmu. Indie były wówczas niekwestionowanym przywódcą Ruchu Państw Niezaangażowanych, a dotychczasowa postawa na arenie międzynarodowej jednoznacznie dowodziła ich zdecydowania w walce z kolonializmem. Sam Jawaharlal Nehru cieszył się olbrzymim autorytetem. W tej sytuacji zarzucanie Delhi wspierania neokolonializmu było mało wiarygodne, a nawet śmieszne. Zresztą Moskwa, dla której polityki w Trzecim Świecie Indie odgrywały istotną rolę, musiała mitygować swoje oskarżenia, nie chcąc ich drażnić. Późniejsze wydarzenia w Kongu mogą wspierać tezy krytyków operacji ONZ, gdyż rzeczywiście po wycofaniu sił międzynarodowych kraj ten znowu znalazł się na krawędzi anarchii. Zarzuty te jednak wydają się nie na miejscu. ONZ i jej agendy nie były w stanie w ciągu czterech lat naprawić skutków polityki belgijskiej, która zaniedbała wykształcenie miejscowych elit, a następnie w panice zrzuciła na barki nie przygotowanych ludzi ciężar zarządzania dużym państwem. Rozdział 31 MICHAŁ LEŚNIEWSKI KONFLIKT W CIENIU HIMALAJÓW WOJNA INDYJSKO-CHIŃSKA 1962 W 1962 roku w cieniu najwyższych gór świata starły się indyjski słoń z chińskim smokiem. Wśród wielu konfliktów okresu powojennego ten należy do najmniej nagłośnionych, choć doprowadził do znaczących zmian na arenie międzynarodowej. Trwał krótko, toczony jakby od niechcenia, a środki masowego przekazu nie wykazały żywszego nim zainteresowania. Do dzisiaj pokutuje przekonanie, że jedynym winowajcą w tej wojnie były Chiny. Wnioskuje się tak z faktu, że ich siły były przygotowane do konfliktu — w przeciwieństwie do indyjskich. Realia okazały się o wiele bardziej złożone. Indie, zasłużenie cieszące się sławą państwa propagującego niestosowanie przemocy, nie były w tym wypadku bez winy. Bezpośrednią przyczyną konfliktu było nieuregulowanie kwestii granic między Indiami a Chinami w Ladakhu (Aksai Czin) i Asamie (NEFA— North-Eastern Fron-tier Area — Północno-Wschodni Obszar Graniczny). Dokładniej rzecz ujmując, granice jednostronnie wyznaczyli Brytyjczycy, co nigdy nie zostało uznane przez stronę chińską. Druga połowa XIX i początek XX wieku przyniosły zwiększone zainteresowania Wielkiej Brytanii strefą Himalajów i Karakorum. Wiązało się to ze wzmożoną ekspansją mocarstw europejskich w Azji. Anglicy szczególnie byli zaniepokojeni działalnością Rosji. Odbierali ją jako zagrożenie dla Indii, których bezpieczeństwo było jednym z aksjomatów brytyjskiej polityki zagranicznej
i imperialnej. Dlatego podjęto działania mające je zabezpieczyć. Do tych działań należało utrzymywanie lub tworzenie formalnie niezależnych terytoriów buforowych, pozostających jednak w strefie wpływów Wielkiej Brytanii. Od dość dawna tego rodzaju politykę prowadzono w stosunku do Afganistanu (jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku). Na początku XX wieku ze względu na wzrost ekspansywności Rosji w Azji Centralnej tego rodzaju politykę rozszerzono na nowe obszary. Jednym z terenów, który uznano za najważniejszy dla bezpieczeństwa Indii, był Tybet. Wprawdzie penetracja rosyj391 ska w tamtym rejonie była raczej słaba, ale długa i nie uregulowana himalajska granica Indii budziła zaniepokojenie brytyjskich polityków i wojskowych. Z tego powodu w 1904 roku lord Curzon, wicekról Indii, zadecydował o wysłaniu do Lhasy liczącej tysiąc żołnierzy ekspedycji wojskowej pod dowództwem znanego podróżnika i agenta służb specjalnych pułkownika Francisa Younghusbanda. W wyniku interwencji zajęto Lhasę i zmuszono władze Tybetu do podpisania 7 września 1904 roku układu, w którym zgadzały się one na niewpuszczanie na swoje terytorium żadnych obcokrajowców z wyjątkiem Brytyjczyków. Dwa lata później, 27 kwietnia 1906 roku, układ został potwierdzony w traktacie z Chinami. W żadnym z nich jednak nie ustalono granic między Tybetem a Indiami. Nie wydawało się to wówczas konieczne. Kiedy w 1910 roku wojska chińskie wkroczyły do Tybetu, na pograniczu zaczęło dochodzić do licznych incydentów. Niektóre wpływowe koła polityczne zaczęły domagać się uregulowania kwestii granic. Pod naciskiem brytyjskim Chiny i Tybet zgodziły się na negocjacje. 6 października 1913 roku rozpoczęły się w Simli trwające aż dziewięć miesięcy pertraktacje. Ostatecznie 3 czerwca 1914 roku, mimo braku zgody Chin (suwerena Tybetu), Brytyjczycy podpisali układ z Tybetem wytyczający granice między nim a Indiami zgodnie z linią wykreśloną przez sir Henry'ego McMahona, oddającą Indiom cały obszar NEFA. Chiny nigdy nie zaakceptowały tego układu. Takie stanowisko Chin w tym czasie należy uznać za dość typowe. Władze w Pekinie zdawały sobie sprawę ze swojej słabości, ale nie zamierzały bez potrzeby rezygnować z praw do takich czy innych terytoriów. Zawsze, kiedy tylko było to możliwe, starały się unikać formalnego deklarowania rezygnacji z danych terenów. Po uzyskaniu w 1947 roku niepodległości Indie stawały się spadkobiercą granic wytyczonych niegdyś przez Brytyjczyków w Simli oraz wszelkich wynikających z tego praw i zobowiązań w stosunku do Tybetu. Wychodząc z założenia o niezmienności granic kolonialnych, rząd Indii uznał obszar NEFA i Aksai Czin za swoje terytorium. Z wyjątkiem Tybetu nikt nie protestował. W Chinach toczyła się wojna domowa i jej uczestników bardziej interesowało zdobycie i umocnienie władzy niż odległe terytoria o stosunkowo niewielkim znaczeniu. Mogło się więc wydawać, że problem nie istnieje, a Chiny akceptują fakt dokonany, zwłaszcza że terytoria te nie miały żadnej wartości ekonomicznej i strategicznej. Wyjątek stanowiło Aksai Czin, przez które biegła wprawdzie okrężna, ale jedna z najdogodniejszych dróg do Lhasy, co dla Chin mogło mieć pewne znaczenie.
Na razie jednak problem nie istniał, zwłaszcza że poza deklaracjami słownymi władza Indii nad tymi terytoriami praktycznie nie istniała. Nie rozciągnięto na te tereny ani wojskowej, ani cywilnej administracji. Sporadycznie zapuszczały się tu tylko patrole wojskowe. Hindusom wystarczało zaznaczenie na mapie tego terytorium jako części Indii. Zresztą kraj, który rozpoczynał swój niepodległy byt, borykał się z ważniejszymi problemami aniżeli organizacja administracji na odległych i na wpół dzikich terytoriach. W latach 1947—1953 dominującą kwestią był chociażby konflikt z Pakistanem o Kaszmir. Tymczasem komuniści chińscy po zdobyciu władzy w 1949 roku postanowili zająć również Tybet, l stycznia 1950 roku Pekin ogłosił, iż następnym celem Ludowej Armii Wyzwoleńczej jest uwolnienie Tybetu z rąk zachodnich imperialistów. W Delhi zaniepokojono się deklaracjami nowych władz chińskich. Tybet uznawano za ważny dla bezpieczeństwa Indii. W związku z deklaracjami Pekinu o zachowaniu autonomii przez Tybet i wobec własnej słabości Indie postanowiły nie sprzeciwiać się posunięciom Pekinu. Chińczycy rozpoczęli operację „wyzwalania" Tybetu 6 października 1950 roku. Sto dwadzieścia tysięcy żołnierzy w trzech kolumnach uderzyło na Tybet. Do Lhasy oddziały chińskie dotarły dopiero w maju 1951 roku. Nie był to jednak skutek oporu wojsk tybetańskich (około dziesięciu tysięcy żołnierzy wyposażonych w kilkadziesiąt starych armat), który ustał po dwóch tygodniach, ale przede wszystkim trudnych warunków terenowych. Ostatecznie 28 maja ChRL i Tybet zawarły porozumienie, na mocy którego ten ostatni uznał zwierzchnictwo Pekinu, a w zamian uzyskał szeroką autonomię i gwarancje przestrzegania swobód religijnych. Wraz z pojawieniem się w Tybecie chińskich wojsk kwestia granic przestała być wyłącznie problemem teoretycznym. Po krótkim okresie wzrostu napięcia w stosunkach indyjskochińskich, wywołanego podbojem Tybetu, szybko doszło do ich poprawy. Delhi aktywnie wspierało dążenia Pekinu do uzyskania uznania na arenie międzynarodwej. Nehru wystąpił między innymi do USA i ZSRR o uznanie ChRL za stałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jednocześnie przez kilka pierwszych lat obie strony starannie unikały kwestii granic, nie chcąc burzyć dobrych stosunków. Indie pogodziły się z utratą wpływów za Himalajami. 24 kwietnia 1954 roku oba kraje zawarły traktat o przyjaźni, w którym między innymi po raz pierwszy sformułowano pięć zasad pokojowego współistnienia, znanych pod indyjską nazwą Pańcza Silą: 1) wzajemne poszanowanie integralności terytorialnej i suwerenności; 2) niemieszanie się wzajemne w sprawy wewnętrzne; 3) nieagresja; 4) równość i zasada wzajemnych korzyści; 5) pokojowe współistnienie. Nie poruszono natomiast w ogóle kwestii granic, nie chcąc psuć atmosfery towarzyszącej podpisywaniu układu. Granice w chińskich publikacjach kartograficznych nie zgadzały się jednak z wersją indyjską, co budziło zaniepokojenie Delhi. Nehru próbował poruszyć tę kwestię podczas wizyty w Pekinie. Zhou Enlai (Czou En-laj) zbagatelizował jednak problem, dając do zrozumienia, że sprawy te są tak mało istotne, że dwa wielkie państwa nie powinny sobie zaprzątać nimi głowy. Tymczasem od interwencji w Tybecie Chiny w celu zapewnienia sobie sprawnej
komunikacji w pośpiechu budowały strategiczną drogę przez Aksai Czin, uznawane przez Hindusów za ich terytorium. Na razie jednak wiadomości o tym nie dotarły do Delhi. Podczas konferencji w Bandungu (18—24 kwietnia 1955) delegacja Chin po raz kolejny zapewniała sąsiadów o respektowaniu tradycyjnych granic. Nie sprecyzowano jednak, jakie granice uważane są za tradycyjne. Co więcej, coraz częściej dochodziło do incydentów na granicy indyjsko-chińskiej, wynikających z odmiennych wyobrażeń co do jej przebiegu. Incydenty te były skrzętnie przemilczane w imię wyższych racji, składały się na ogólną tendencję do pogarszania się wzajemnych stosunków. Jeszcze w 1956 roku podczas wizyty państwowej w Delhi Zhou Enlai (Czou En-laj) był witany wręcz frenetycznie. Tymczasem na horyzoncie zbierało się już na burzę. Za Himalajami sytuacja zaczęła szybko się zmieniać, co miało zaważyć na stosunkach indyjsko-chińskich. Układ zawarty 23 maja 1951 roku między rządami ChRL i Tybetu pozostawiał temu ostatniemu szeroką autonomię, a dalajlamie przynajmniej złudzenie władzy. Chiny zobowiązały się przestrzegać swobody religii i nie naruszać tradycyjnej organizacji społecznej Tybetu. Sielanka nie trwała długo, dwa tak odmienne systemy społecznopolityczne nie mogły funkcjonować w jednym, nawet tak dużym państwie. Dokładnej daty zmiany polityki nie da się ustalić, gdyż od samego początku porozumienie było naruszane przez stronę chińską. Chińczycy przede wszystkim starali się podważyć fundamenty władzy dalaj-lamy i potęgi klasztorów buddyjskich. Zaczęto prowadzić agitację na rzecz kolektywizacji, coraz więcej też było chińskich urzędników. Coraz powszechniej piętnowano religię i łamów. To doprowadziło do wybuchu. Najpierw walki rozgorzały na prowincji. Do pierwszych wystąpień antychiń-skich doszło już 1953 roku. W następnym roku walki rozszerzyły się, by w 1957 objąć cały kraj z wyjątkiem Lhasy. W tybetańskiej stolicy powstanie wybuchło dopiero w połowie marca 1959 roku. Chińczycy skoncentrowali duże siły, tak że 17 marca, po niespełna tygodniu walk, dalajlama musiał opuścić swą siedzibę. Dwa dni później Chińczycy przystąpili do szturmu, a w ciągu następnych dwóch dni, do 21 marca, powstanie zostało krwawo stłumione. Dziesięć dni później, 31 marca, dalajlama przybył do Indii. Walki partyzanckie w Tybecie miały trwać, choć na coraz mniejszą skalę, aż do początku lat siedemdziesiątych. Delhi zaniepokoiło się polityką Chin w Tybecie, a zwłaszcza pojawieniem się tam dużych sił wojskowych, co odbierano jako zagrożenie. W związku ze wzrastającą aktywnością militarną Chin w Tybecie władze w Delhi postanowiły zaznaczyć swoje panowanie na obszarach, gdzie granica nie była uregulowana. Do Aksai Czin i NEFA wysłano wzmocnione patrole wojskowe. Wtedy dowiedziano się o chińskiej drodze zbudowanej w Aksai Czin. Wywołało to gorące protesty. Po raz pierwszy z całą wyrazistością okazało się, że Chiny również zgłaszają pretensje do tego terytorium. Co więcej, byli tam w przeciwieństwie do Hindusów mocno usadowieni. Nehru, chcąc jednak zachować dobre stosunki z północnym sąsiadem, postanowił rozwiązać problem poprzez negocjacje, proponując Zhou Enlaiowi (Czou Enlajowi) spotkanie w Lhasie. Ten jednak odmówił; był rok 1958 i powstanie w Tybecie trwało w najlepsze. Jednocześnie zaczęło dochodzić do pierwszych zatargów dyplomatycznych. Chińczycy oskarżali Delhi o tolerowanie działalności
antychińskich (zwłaszcza tybetańskich) organizacji na swoim terytorium czy wręcz o przymykanie oczu na ataki tybetańskich „terrorystów" działających z baz w Indiach. Prawdziwa bomba wybuchła jednak w czerwcu 1958 roku, kiedy jedno z chińskich czasopism wydrukowało mapę, na której granica ChRL obejmowała nie tylko sporne tereny, ale również obszary bezspornie indyjskie, jak Ladakh czy część Kaszmiru i Dżammu. Wywołało to ostre wystąpienia polityków indyjskich, w tym samego Nehru. W odpowiedzi Chiny zanegowały prawo Delhi do tych ziem, podkreślając, że granice nie zostały nigdy jasno określone, a traktat z Simli nie był prawomocny, gdyż Pekin go nie podpisał. Dało się jednak zauważyć, że Chińczycy różnicują akcenty, wyraźnie dając do zrozumienia, że wprawdzie z Aksai Czin nie ustąpią, ale w kwestii NEFA są gotowi do pertraktacji. Nehru odrzucił ich argumentację i z naciskiem stwierdził, że granice są jasno określone w międzynarodowych porozumieniach i przez tradycję.w związku z czym nie może być mowy o jakichkolwiek niejasnościach. Aby wzmocnić swoją pozycję przetargową, Hindusi rozpoczęli budowę dróg strategicznych w kierunku Himalajów. Zwiększono wydatki na zbrojenia i na sporne tereny wysyłano liczne patrole. Poparcie przez indyjską opinię publiczną tybetańskiego powstania i gorące powitanie w Indiach uciekającego z Tybetu duchowego przywódcy Tybetańczyków wywołało gwałtowne protesty Chin, które w ostrych słowach zostały odrzucone przez Delhi. W 1959 roku coraz częściej zaczęło dochodzić do incydentów zbrojnych na granicy (na przykład w Congju 25 stycznia 1959 roku). Po obu stronach padali zabici i ranni, co podgrzewało atmosferę. Rozpoczęła się wojna propagandowa, w której obie strony na wszelkie możliwe sposoby udowadniały swoje prawa do spornych terenów i oskarżały się o naruszenie status quo. l listopada 1959 roku Zhou Enlai (Czou En-laj) w liście do premiera Nehru zaproponował komrpomis. Między wojskami obu państw miano stworzyć strefę buforową. W NEFA obie strony miały wycofać się na odległość dwudziestu kilometrów od linii McMahona. Podobnie miano uczynić w Aksai Czin, gdzie strefa buforowa miała przebiegać wzdłuż linii rzeczywistej kontroli. Nehru, pewny swoich racji, odrzucił tę propozycję, zwłaszcza że w jego mniemaniu naruszała prawa Indii w Aksai Czin. W kwietniu 1960 roku na rozmowy do Delhi przybył Zhou Enlai (Czou En-laj). Sześciodniowe negocjacje zakończyły się jednak całkowitym niepowodzeniem. Żadna ze stron nie chciała ustąpić ani piędzi ziemi. Rok 1961 przyniósł dalsze pogorszenie sytuacji. Oba państwa, chcąc umocnić swoją pozycję, przystąpiły do ofensywy dyplomatycznej. Głównym jej adresatem był Pakistan. Islamabad wykazywał duże zainteresowanie rozwojem sytuacji, gdyż chińskie pretensje stały również w sprzeczności z jego interesami. Dawało to szansę na porozumienie indyjsko-pakistańskie, ale Delhi jej nie wykorzystało, nie godząc się 395 na podział Kaszmiru. W 1962 roku doszło więc do podpisania porozumienia miedzy Pakistanem i Chinami, w którym uregulowano kwestie granic. Wywołało to ostry protest
Delhi, które dowodziło, że układ ten jest nieważny, gdyż formalnie nie ma granicy miedzy Chinami a Pakistanem. Porozumienie chińsko-pakistańskie spowodowało wzrost poczucia zagrożenia w Indiach. Powszechnie obawiano się, że może być ono wstępem do sojuszu Chin i Pakistanu. W tym samym roku doszło do dalszego wzrostu napięcia. Pod wpływem społecznej histerii Delhi zdecydowało się pójść drogą forwardpolicy. Patrole indyjskie zaczęły penetrować obszary obsadzone przez Chińczyków. Ich podstawowym zadaniem było zaznaczenie obecności Indii na spornych terenach. Dostały one wprawdzie polecenie unikania oddziałów przeciwnika, ale było to niemożliwe do wykonania. Wielu specjalistów zwracało uwagę, że taka polityka grozi wybuchem zbrojnego konfliktu, w którym Indie nie mają wielu szans ze względu na słabość armii. Nie posłuchano ich jednak. Rząd w Delhi miał bowiem zupełnie bezpodstawnie wysokie mniemanie o wartości i przygotowaniu swoich sił zbrojnych. Podstawą do niego była łatwość, z jaką zajęto w 1961 roku portugalskie Goa. Także sukcesy wojsk indyjskich wchodzących w skład kontyngentu ONZ w Kongu przekonywały polityków i społeczeństwo o własnej sile. Nie brano pod uwagę, że w obu wypadkach wojska indyjskie miały do czynienia z przeciwnikiem słabym, pozbawionym ciężkiego sprzętu. Tymczasem w Tybecie miały napotkać dobrze uzbrojone i zaprawione w walkach oddziały chińskie. Pewność siebie Indii wynikała także z powszechnego poparcia państw zachodnich, a także przychylnej neutralności ZSRR i jego sojuszników. Armia indyjska była do wojny słabo przygotowana. Brakowało jej praktycznie wszystkiego: broni, amunicji, wyposażenia czy nawet umundurowania. Oddziały nie były odpowiednio wyposażone do działań w Himalajach i Karakorum. Żołnierze w niektórych oddziałach zamiast butów mieli jedynie trampki, a większość nie była zaaklimatyzowana do wysokogórskich warunków. Tymczasem jednostki chińskie, dobrze wyposażone i uzbrojone, dysponowały bardzo dobrym zapleczem, a żołnierze przebywający tu od kilku lat byli zaaklimatyzowani do tybetańskich warunków. Nim działania zbrojne rozpoczęły się na pełną skalę, na początku 1962 roku doszło do kilku bardzo poważnych incydentów, które wzmogły nastroje wojenne w Indiach. Jednym z najbardziej znanych był czerwcowy incydent w Galwan, gdzie Chińczycy otoczyli pluton armii indyjskiej złożony z Gurkhów. Po odmowie złożenia broni oddziały chińskie zablokowały ten oddział, choć nie zdecydowały się na atak. Prasa indyjska bardzo rozdmuchała to wydarzenie, przedstawiając je jako powstrzymanie chińskiej agresji. Wśród głosów wojennej euforii odzywały się i inne, wskazujące na chińską przewagę militarną i doradzające rozwagę. Górę wzięli jednak zwolennicy forward policy. Pod ich naciskiem na tereny sporne wysyłano liczne patrole i organizowano tam wysunięte posterunki. »—i-1—i granice państwowe kierunki chińskiego natarcia posterunki indyjskie linia McMahona Wojna chińsko-indyjska (front wschodni)
Po dalszych incydentach na granicy w nocy z 19 na 20 października 1962 roku wojska chińskie, świadome swej przewagi, przystąpiły do ofensywy. Wojna toczyła się na dwóch odrębnych teatrach działań: w NEFA oraz w Aksai Czin. Jej przebieg na obu frontach był niejednakowy, co wynikało przede wszystkim z różnicy w umiejętnościach dowódców indyjskich. Podobieństwo było jedno, to znaczy przewaga Chińczyków. W NEFA oficjalnie naprzeciw korpusu chińskiego stał IV Korpus indyjski, jednak faktycznie były to zaledwie dwie brygady. Podobnie było w Aksai Czin, gdzie naprzeciw chińskiego korpusu stała jedna brygada indyjska. W trakcie ofensywy w NEFA wojska chińskie błyskawicznie przełamały opór wojsk indyjskich. Dopomogła im niekompetencja tamtejszego dowódcy generała Kaula. Wydawane przez niego sprzeczne rozkazy pogłębiały zamieszanie w oddziałach indyjskich. Po trzech dniach zaciętych walk jedna z indyjskich brygad została całkowicie rozbita w bitwie pod Namka Czu, a oddziały chińskie zajęły Tawang. Od całkowitej klęski uratowało Hindusów wstrzymanie przez Chińczyków ofensywy (24 października). W Aksai Czin pod wieloma względami było podobnie, ale tamtejszy dowódca generał Daulet Singh potrafił wykorzystać zażarty opór wysuniętej brygady do solidnego przygotowania obrony Ladakhu. Po jednostronnym zawieszeniu działań strona chińska ponownie zaproponowała rokowania. Delhi odrzuciło jednak tę propozycję, żądając najpierw wycofania wojsk przeciwnika z zajętych terenów. Mimo iż nie doszło do porozumienia, przerwa w Szahindulla i XINJIANG Leh LADAKH ustalone granice państwowe granica chińsko-indyjska według Indii granica chińsko-indyjska według Chin ———*———$• linia przerwania ognia w Kaszmirze strategiczna droga chińska TYBET Wojna chińsko-indyjska (front zachodni) działaniach militarnych trwała do 14 listopada. Hindusi wykorzystali ten czas na odbudowe i wzmocnienie swoich sił. 29 listopada Indie przyjęły amerykańską propozycję pomocy. Dzięki temu unowocześniono uzbrojenie indyjskich oddziałów i wzmocniono ich siłę ognia. Na front wysyłano nowe oddziały: do NEFA skierowano dwie świeże brygady i zgromadzono tam niezbędne zapasy sprzętu i amunicji. Hindusi poczuli się pewni siebie i 14 listopada
przystąpili do ofensywy. Po dwóch dniach zażartych walk atak załamał się, a Chińczycy przeszli do kontrofensywy. Po zaciętych walkach przełamali główną Unię obrony. Pod Walongiem 11 Brygada indyjska została całkowicie rozbita. Generał Kaul stracił panowanie nad sytuacją. Od kompletnej klęski znów uratowało Hindusów wstrzymanie 16 listopada chińskiej ofensywy. Tymczasem dzięki bierności Pakistanu można było wycofać z Kaszmiru oddziały z dwóch dywizji strzegących linii przerwania ognia i wzmocnić nimi obronę Ladakhu. Tamtejsze dowództwo wycofało wszystkie wysunięte, a nie zniszczone
przez Chińczyków oddziały z Aksai Czin. Dzięki tym przygotowaniom i kompetentnemu dowodzeniu Hindusom udało się zatrzymać rozpoczętą 17 listopada ofensywę chińską i ustabilizować front. Zupełnie inaczej działo się w NEFA. Po krótkiej przerwie oddziały chińskie 17 listopada wznowiły natarcie. W ciągu czterech dni walk zniszczyły resztę wojsk indyjskich. I znowu zadecydowała o tym w równym stopniu chińska przewaga i niekompetencja generała Kaula, który sprzecznymi rozkazami praktycznie uniemożliwił odtworzenie linii obronnych. 20 listopada, po zniszczeniu w walkach pod Bomdi La i Rupą 48 Brygady, Indie praktycznie nie miały w NEFA żadnych sił. W półtoramiesięcznej wojnie, w dwóch kilkudniowych ofensywach Chiny odniosły całkowity sukces. Obnażona została słabość militarna Indii. Chińczycy nie wykorzystali jednak tego sukcesu. 21 listopada 1962 roku ogłosili jednostronne przerwanie ognia, a od l grudnia zaczęli ewakuować z NEFA wojsko. Powróciła tam aż po Linię McMahona indyjska armia i administracja. Rodzi się pytanie: Dlaczego Chiny po doprowadzeniu do wojny i zajęciu szmatu indyjskiego terytorium dobrowolnie wycofały się z większości terenów? Próbowano znaleźć wiele powodów. Mówiono o radzieckiej interwencji dyplomatycznej, o nowych niepokojach w Tybecie, o sporach we władzach chińskich. Jednak żeby wytłumaczyć zachowanie Chin po zakończeniu działań zbrojnych należałoby odpowiedzieć na pytanie: Co Pekin chciał osiągnąć przez konflikt i wojnę z Indiami? Mogłoby się wydawać, że chodziło w nim przede wszystkim o granice. Zachowanie Chin po wojnie jednak temu przeczy. O ile nie ma wątpliwości, że Indiom chodziło o uznanie ich pretensji do NEFA i Aksai Czin, o tyle z Chinami sprawa wydaje się bardziej skomplikowana. Przy analizie działania i propagandy Pekinu staje się jasne, że granice były w znacznym stopniu jedynie pretekstem. Z terytoriów, o które nominalnie toczył się spór, Chiny tak naprawdę zainteresowane były jedynie Aksai Czin. Reszta spornych terenów nie miała w ich oczach żadnej wartości. Jaki więc był powód tych działań? Wydaje się, że tak naprawdę chodziło o osłabienie pozycji Delhi wśród państw Trzeciego Świata. Już w okresie międzywojennym Indyjski Kongres Narodowy i jego przywódcy (Mahatma Gandhi, Jawaharlal Nehru) zdobyli sobie olbrzymi autorytet wśród rodzących się właśnie ruchów wyzwoleńczych w koloniach brytyjskich. Zdobycie niepodległości przez Indie
dowodziło, że wybrana przez Kongres walka bez przemocy była skuteczna. Znalazła ona wielu naśladowców (na przykład Kwame Nkrumah). Wiadomość, że Brytyjczycy zgodzili się na niepodległość Indii, uważanych za symbol imperium, dawała innym nadzieję. Zresztą nie tylko to budowało autorytet Indii i Nehru wśród krajów Trzeciego Świata. Od początku znajdowały one w Delhi orędownika ich spraw na arenie międzynarodowej. Indie przyjęły postawę zdecydowanie antykolonialną i antyimperialistyczną. Próby wniesienia nowych wartości do polityki międzynarodowej, których wyrazem była idea Pańcza Silą oraz konferencja w Bandungu, również sprzyjały budowie autoryte399 tu tego kraju oraz jego przywódcy. Szerokie poparcie zjednywała im wreszcie głoszona idea niezaangażowania i próby prowadzenia niezależnej polityki. Poparcie to wyrażało się w powstawaniu wielu partii wzorowanych na Kongresie i często używających nazwy Kongres: na przykład Partia Kongresu Ghany, Afrykański Kongres Narodowy w Tanganice, Partia Kongresu Malawi. Autorytet Indii i ich przywódcy był przeszkodą w realizacji celów politycznych Chin. Po śmierci Józefa Stalina i jego krytyce na XX Zjeździe KPZR w czerwcu 1956 roku Pekin zaczął odsuwać się od ZSRR. Krytykowanie przez Chiny polityki odprężenia doprowadziło do dalszego ochłodzenia wzajemnych stosunków, a wycofanie w 1959 roku przez Moskwę z Chin radzieckich specjalistów jądrowych i unieważnienie porozumienia atomowego było wstępem do całkowitego zerwania Pekinu z Moskwą i blokiem państw socjalistycznych. Po utracie poparcia bloku radzieckiego (z wyjątkiem Albanii) oraz wobec wrogości Stanów Zjednoczonych Chiny postanowiły zbudować własny blok państw sprzymierzonych. Pekin liczył tu na państwa Trzeciego Świata (zwłaszcza Ameryki Łacińskiej i Afryki) — niechętne krajom zachodnim, ale i nieufne wobec ZSRR. Chiny wierzyły, że ich atutem jest także półkolonialna przeszłość. Na drodze tych ambicji stały jednak Indie. Należało więc jak najbardziej podkopać ich autorytet oraz wykazać słabość i dwulicowość Delhi. Indyjska forward policy miała być przykładem niekonsekwencji Indii, głoszących hasła pokojowego współżycia, ale jednocześnie uciekających się do siły, gdy w grę wchodziły ich własne aspiracje. Jeszcze przed wojną, w 1960 roku, po fiasku rozmów indyj-sko-chińskich w Delhi, Chińczycy postanowili traktatowo uregulować granice z Nepalem i Birmą, ostentacyjnie idąc na rękę tym państwom. W ten sposób demonstrowali krajom Trzeciego Świata, że byli skłonni do każdego rozsądnego kompromisu z sąsiadami, a trudności w porozumieniu z Indiami są zawinione przez ekspansjonizm Delhi. Podobnie było w kwestii porozumienia z Pakistanem, gdzie Pekin również uczynił drobne ustępstwa. Jednocześnie oficjalnie dążąc do porozumienia, prowadził ostrą antyindyjską kampanię propagandową i prowoko-wal.Indie do agresywnych wystąpień. Wojna na mapy, na których Chiny oznaczały jako własne bezdyskusyjnie indyjskie terytoria (Ladakh, część Dżammu i Kaszmiru), miała sprowokować Delhi do nie przemyślanych działań. I rzeczywiście, wbrew całej swojej dotychczasowej polityce, Nehru dał się sprowokować do forward policy. Agresywne działania indyjskie były doskonałym pretekstem do rozpoczęcia wojny, sprowokowanej przecież przez Indie. W ten sposób Pekin zamierzał
„obnażyć" prawdziwe oblicze Delhi oraz jego słabość militarną, a przez to niezdolność do przywództwa w razie realnego zagrożenia. Chinom nie udało się jednak zbytnio osłabić autorytetu Indii i ich przywódcy. Owszem, pozycja Nehru uległa pewnemu osłabieniu, ale przede wszystkim w samych Indiach, a nie na arenie międzynarodowej. Działania indyjskie na ogół potraktowano jako efekt chwilowego braku rozwagi, a nie zdradę własnych ideałów. Niedługo później Indira Gandhi, córka Nehru, skutecznie odbudowała zaufanie do swojego kraju. Natomiast użycie przez Chiny przemocy dla rozwiązania sporu dyplomatycznego o tak niewielkie terytoria zostało bardzo źle odebrane przez kraje niezaangażowane. Działanie Chin było zbyt podobne do polityki su-permocarstw, by zdobyć sobie uznanie krajów Trzeciego Świata. Olbrzymia ich większość poparła w tym konflikcie Indie. Zresztą w ogóle przeważająca część społeczności międzynarodowej poparła w konflikcie Delhi. Tak więc mimo chińskich starań do końca istnienia ruchu państw niezaangażowanych Indie odgrywały w nim wiodącą rolę, a Chinom nie udało się zbudować stabilnego bloku państw sojuszniczych. W wyniku wojny, która tak naprawdę nigdy nie została formalnie wypowiedziana ani zakończona, doszło do zerwania wzajemnych stosunków. Od tej pory Chiny zaczęły popierać będący w konflikcie z Indiami Pakistan, choć nigdy nie zdecydowały się na bezpośrednią interwencję. Jednocześnie poczucie chińskiego zagrożenia spowodowało dynamiczne dozbrojenie Indii. Armia została zreorganizowana i unowocześniona; co więcej, weszła w posiadanie broni jądrowej. Do siły duchowej i moralnej państwa dodano realną siłę militarną, co w znaczący sposób wpłynęło na pewną poprawę wzajemnych stosunków w latach siedemdziesiątych. Wprawdzie w 1975 roku doszło jeszcze do wielu incydentów na granicy, ale w roku następnym, po czternastu latach, w Delhi został akredytowany ambasador Chin. Skutki tej wojny nie ograniczyły się do stosunków między obydwoma krajami. Wpłynęła ona również na pozycję Chin w stosunkach międzynarodowych. Doszło między innymi do pogłębienia rozdźwięków między Pekinem a Moskwą. Ta ostatnia jednoznacznie potępiła politykę Chin wobec Indii. Na Kremlu stwierdzono, że dla polityki radzieckiej ważniejsze są dobre stosunki z Indiami. Moskwa udzieliła im większych pożyczek, niż kiedykolwiek przyznano Pekinowi. Delhi kupiło również w ZSRR duże ilości broni. Związek Radziecki aktywizował właśnie swą politykę wobec krajów Afryki i Azji. Radzieckie otwarcie na Trzeci Świat rozpoczęło się od wizyty Chruszczowa i Bułganina w Delhi w 1955 roku. Zdawano sobie doskonale sprawę ze znaczenia Indii dla polityki w Trzecim Świecie, dlatego poparcie Chin byłoby wielce szkodliwe. Dla Mao Zedonga (Mao Tse-tunga) było to jednak kolejne potwierdzenie zdrady Kremla i pogłębiło antyradzieckie tendencje w Pekinie. Obecnie sytuacja wydaje się stabilna, ale konflikt, choć pozostaje w cieniu, nie zniknął, gdyż z formalnoprawnego punktu widzenia do dzisiaj jest nie rozwiązany. Po obu stronach Himalajów indyjski słoń i chiński smok stoją w pogotowiu. Obecnie jednak obaj dysponują jądrowymi arsenałami, dlatego ewentualny konflikt mógłby mieć nieobliczalne skutki. Rozdział 32
A MICHAŁ LEŚNIEWSKI^
?**>, BIAFRA 1966-1970 W pierwszych latach postkolonialnej historii Afryki nie było kraju tragiczniej doświadczonego aniżeli Nigeria. Trwająca dwa i pół roku wojna biafrańska oraz poprzedzający ją kryzys spowodowały śmierć około dwóch milionów osób. Były to ofiary działań zbrojnych, chorób i głodu. Wydarzenia te spowodowały również ucieczkę prawie dwóch milionów ludzi. Przy całym swym okrucieństwie wojna ta, podobnie jak konflikt o Katangę, jest klasycznym przykładem afrykańskiego kryzysu okresu postkolonialnego. Jego przyczynami były, najogólniej rzecz ujmując, granice terytoriów kolonialnych, wytyczone przez mocarstwa europejskie. Wykreślano je często bez uwzględnienia miejscowych warunków. Plemiona i ludy dzielono między różne państwa. Łączono też w jednym kraju wrogie sobie grupy plemienne. Stanowiło to zarzewie konfliktów. W okresie kolonialnym nad pokojem i porządkiem czuwała mniej lub bardziej sprawna administracja kolonialna. Pozwalało to zresztą na jednoczenie się przeciw wspólnemu przeciwnikowi nawet wrog;ich sobie grup. Po uzyskaniu niepodległości wiele z dawnych antagonizmów zaczęło jednak wybuchać ze wzmożoną siłą. Słabość miejscowych elit, które czułyby się silniej związane z nowym państwem pochodzeniem etnicznym, rodziła ruchy separatystyczne. Bardzo często w politycznych programach ruchów antykolonialnych figurowały postulaty zmian granic. Szybko jednak przywódcy afrykańscy zrozumieli, że doprowadziłyby to do całkowitej destabilizacji kontynentu., Do podobnych wniosków doszła większość społeczności międzynarodowej. Aby stworzyć prawne podstawy zachowania dotychczasowych granic w Afryce, Organizacja Narodów Zjednoczonych w 1960 roku wydała deklarację O przyznawaniu niepodległości krajom i ludom kolonialnym, która między innymi stanowiła: „Każda próba, mająca na celu częściowe lub całkowite rozbicie jedności narodowej bądź terytorialnej integralności danego kraju, stoi w sprzeczności z celami i zasadami Karty Narodów Zjednoczonych". Wojna biafrańska była testem na stabilność postkolonialnego systemu w Afryce. W tym względzie jej znaczenie wykraczało daleko poza granice Nigerii i odnosiło się nie tylko do kwestii czysto politycznych. Postawiła ona żywotne pytanie o sens koncepcji samostanowienia w Afryce. Nigeria była szczególnie podatna na wszelkie ruchy separatystyczne. Wynikało to zarówno z jej struktury politycznej, odziedziczonej po okresie kolonialnym, jak i z podziałów etnicznoplemiennych i wyznaniowych. Cechą charakterystyczną nigeryjskiego systemu politycznego, wykształconego jeszcze w czasach kolonialnych, była osobna ewolucja trzech głównych regionów tego kraju (Północnego, Zachodniego i Wschodniego). Pomimo połączenia w 1914 roku północnej i południowej części kraju pod władzą jednego gubernatora do 1946 roku nie powstały ogólnokrajowe ciała ustawodawcze i wykonawcze. Dopiero na mocy wprowadzonej w 1947 roku tak zwanej konstytucji Richardsa powołano pierwszy centralny ogólnokrajowy
rząd i parlament. W tym ostatnim większość miejsc zajęli Afrykanie. Pozostały jednak dawne rady prowincjonalne. W ten sposób wprowadzono podwaliny pod późniejszy system federalny. Trzy odrębne regiony Nigerii łączyła w jeden organizm tylko władza gubernatora. Każdy z regionów posiadał własną radę ustawodawczą i wykonawczą. Podziały polityczne pokrywały się w dużej mierze z etnicznymi i religijnymi. W Regionie Północnym dominowały muzułmańskie ludy Hausa i Fulani, w Zachodnim Joruba, przeważnie animiści, a we Wschodnim chrześcijańscy Ibo. To oczywiście prowadziło do utrwalenia podziałów. Zaważyło również na rozwoju organizacji politycznych. Do połowy lat czterdziestych powstawały one przede wszystkim na podstawie etnicznej i regionalnej. W 1944 roku Nnamdi Azikwe utworzył ogólnokrajową partię NCNC (Narodowa Rada Nigerii i Kamerunu). Starała się ona występować w imieniu wszystkich mieszkańców Nigerii. Azikwe cieszył się olbrzymim autorytetem, ale nie udało mu się przezwyciężyć separaty-zmów. W 1949 roku w Regionie Północnym powstał Ludowy Kongres Północny — wyraziciel interesów plemion Hausa i Fulani, antagonistycznie nastawiony wobec lepiej ekonomicznie rozwiniętego południa. Niedługo później, w 1951 roku, powstała Grupa Działania — organizacja plemienia Joruba. W efekcie takiego rozwoju sytuacji mająca ogólnokrajowe aspiracje NCNC stała się przede wszystkim partią Regionu Wschodniego. Działania Azikwe okazały się bezowocne. W 1952 roku pierwsze ogólnokrajowe wybory potwierdziły siłę regionalizmów. Każda z trzech głównych partii odniosła zwycięstwo wyborcze w regionie, z którym była związana. Warto podkreślić, że w tym okresie największymi przeciwnikami centralizacji władzy były partie reprezentujące Region Północny, natomiast reprezentująca interesy łbów NCNC była zwolenniczką silnego rządu centralnego. W związku ze wzrostem napięcia wewnętrznego w 1953 roku zwołana została do Londynu konferencja głównych partii politycznych Nigerii. Miała zadecydować o kształcie przyszłego państwa. Ustalono, że powinno ono mieć strukturę federalną z szerokimi kompetencjami władz regionalnych i stosunkowo słabą pozycją rządu i parlamentu centralnego. Taki właśnie system odziedziczyła niepodległa Nigeria. Państwo nigeryjskie, które powstało l października 1960 roku, początkowo składało się z trzech regionów oraz wyodrębnionego terytorium federalnego. Stolicą było Lagos. Od 1964 roku liczbę regionów powiększono do czterech, tworząc Region Środkowo-Zachodni. Nigeria uzyskała niepodległość „na złotej tacy", bez przelewu krwi, dzięki negocjacjom i porozumieniom z Londynem. Dawało to nadzieję na jej dalszy spokojny byt. Wydawało się, że zaprawieni w negocjacjach politycy będą potrafili zapewnić krajowi stabilizację mimo różnic dzielących prowincje. Głównym jednak problemem młodego państwa był lęk przed zdominowaniem go przez którąkolwiek z wielkich grup etniczno-religijnych. Ludy Północy Hausa i Fulani obawiały się politycznej dominacji lepiej rozwiniętego i gospodarczo silniejszego Południa. Z drugiej strony mieszkańcy Południa obawiali się zdominowania przez Region Północny, posiadający niemal dwukrotnie większą liczbę ludności i dysponujący ponad połową mandatów w parlamencie. Ten stan wzajemnego braku zaufania prowadził do słabości władz centralnych. Prowincje, broniąc własnych prerogatyw, pozostawiły władzom centralnym niewielki margines działania. Należały do niego praktycznie wyłącznie kwestie polityki zagranicznej i obronności, a i w tych sprawach
kompetencje władz centralnych były naruszane przez prowincje. Niektóre z nich utrzymywały własne placówki dyplomatyczne, działające niezależnie od Lagos. Nigeryjska scena polityczna była bardzo ożywiona. Istniało wiele partii politycznych, ale podstawową zasadą ich tworzenia był przede wszystkim regionalizm. Reprezentowały one interesy bądź regionów, bądź poszczególnych grup etnicznych, co prowadziło do pojawiania się tendencji odśrodkowych. Jeszcze innym problemem młodego państwa była kwestia mniejszości etnicznych, domagających się uwzględnienia ich interesów i nie godzących się na dominację silniejszych grup plemiennych. Po raz pierwszy wystąpiły one ze swoimi żądaniami jeszcze w okresie kolonialnym, w 1956 roku, kiedy domagały się uwzględnienia ich interesów w nowej strukturze kolonii. W 1957 roku odrzucono ich postulaty, co wcale nie zmniejszyło ich aktywności. Prowadziło to do destabilizacji życia politycznego w Nigerii. Różnice w rozwoju gospodarczym między Północą i Południem oraz sprawa podziału dochodu narodowego stawały się przyczyną napięć społecznych. Szerzyła się korupcja, tak typowa dla młodych państw postkolonialnych. Powszechny był nepotyzm. Oskarżano się wzajemnie o oszustwa wyborcze. Brak stabilności politycznej i społecznej powodował, że konflikty wewnętrzne przybierały na sile. Szczególnie niestabilny okazał się Region Zachodni, gdzie w roku 1962 doszło do zamieszek, stłumionych przez rząd centralny za pomocą sił ściągniętych z Północy. Efektem tej decyzji było zbliżenie między Regionem Wschodnim i Zachodnim wymierzone przeciw dominacji Regionu Północnego i pogłębieniu podziałów. W 1963 roku w Grupie Działania doszło do rozłamu, w wyniku którego powstała nowa siła polityczna — Nigeryjska Partia Narodowo-Demokratyczna. Na jej czele stanął Samuel Ladoke Akintola. W swym programie partia ta opowiadała się za współpracą Regionu Zachodniego z Regionem Północnym. Na skutek interwencji zdominowanego przez polityków z Północy rządu centralnego wybory w Regionie Zachodnim w październiku 1965 roku wygrał Akintola. Doszło do krwawych zamieszek. Był to wstęp do konfliktu biafrańskiego. W praktyce jedyną siłą o charakterze ogólnokrajowym była armia. 15 stycznia 1966 roku grupa młodych oficerów dowodzona przez majora Chu-kwumy K. Nzeogwu pod hasłami uchronienia Nigerii przed anarchią i rozkładem dokonała zamachu stanu. Wprawdzie sam zamach nie udał się, gdyż kontrakcja wojsk federalnych pod dowództwem generała Aguiyi Ironsiego rozbiła siły rebelianckie, ale w trakcie zamieszek zginęli: premier Nigerii Tafawa Balewa, premier Regionu Północnego Ahmadu Bello i premier Regionu Zachodniego Ladoke Akintola. Po udaremnieniu próby przewrotu 16 stycznia rząd przekazał władzę siłom zbrojnym. Szefem rządu federalnego został generał Aguiyi Ironsi. Zaraz po objęciu władzy rozwiązał parlament i zakazał działalności wszystkich partii politycznych. Na szczeblu prowincjonalnym zawieszono działalność władz cywilnych. Na ich miejsce powołano gubernatorów
wojskowych. Gubernatorem Regionu Wschodniego został Odumegwu Ojukwu, który wyróżnił się podczas walk z re-beliantami. Objęcie władzy przez Ironsiego nie uspokoiło sytuacji. Niepokoje panowały przede wszystkim na Północy, gdzie rebelię traktowano jako efekt spisku Ibo dążących do przejęcia kontroli nad całym państwem. Wskazywano, że większość ofiar zamachu pochodziła z Północy. Ironsi, wcześniej dowódca wojsk ONZ w Kongu, pochodził z plemienia Ibo i wyraźnie preferował pobratymców. Dla mieszkańców Północy, i tak już uprzedzonych do bogatszych i lepiej wykształconych południowców, a zwłaszcza do energicznych i obrotnych Ibo, tolerowanie tego stanu rzeczy okazało się już niemożliwe. Kompleksy i lęk przed zdominowaniem przez Południe znalazły ujście w masakrach zamieszkałych na Północy mieszkańców Regionu Wschodniego. Seria wystąpień skierowanych przeciw Ibo i innym mieszkańcom Regionu Wschodniego rozpoczęła się w maju 1966 roku. Generałowi Ironsiemu nie udało się opanować sytuacji. Na Południe zaczęli napływać uciekinierzy z Północy, pogłębiając zamieszanie w kraju. 29 lipca doszło do kolejnego zamachu stanu. Rząd generała Ironsiego został obalony. Przywódca zamachowców, późniejszy (1975) dyktator Nigerii podpułkownik Murtal Muham-med, odmówił przyjęcia stanowiska szefa państwa. Ostatecznie po dwóch dniach niepewności funkcję tę objął podpułkownik Yakubu Gowon, wywodzący się z jednej z mniejszości etnicznych. Ocena przewrotu lipcowego jest niezmiernie trudna. Niewątpliwie doprowadził on do rozbicia armii, dotychczas praktycznie jedynego czynnika jednoczącego kraj. Nowy głównodowodzący nie został uznany przez wojskowego gubernatora Regionu Wschodniego Nigerii podpułkownika Odumegwu Ojukwu, co doprowadziło do faktycznego rozbicia jedności kraju. Niewątpliwie przewrót lipcowy był reakcją muzułmańskiej Północy na rozszerzanie się wpływów Ibo. W jego trakcie oddziały z Północy zabijały przede wszystkim oficerów i żołnierzy wywodzących się z Południa, a zwłaszcza ze Wschodu. W sumie zginęło około dwustu czterdziestu południowców, z czego około siedemdziesięciu pięciu procent stanowili mieszkańcy Regionu Wschodniego. Nie jest natomiast pewne, jakie były cele zamachowców. Najczęściej podaje się, że ich zamiarem było przejęcie władzy w całym kraju. Przeczą temu niektóre działania przedstawicieli Północy i nowych władz. Jest pewne, że wielu przywódców zamieszek majowych i lipcowego przewrotu opowiadało się za secesją. Było to zresztą zgodne z tradycyjną postawą Północy, gdzie od 1914 roku występowały silne tendencje separatystyczne. Wrzesień przyniósł pogorszenie sytuacji w kraju. 29 tego miesiąca rozpoczęła się nowa fala rzezi na wywodzących się ze Wschodu mieszkańcach Regionu Północnego. Oblicza się, że straciło wówczas życie od dziesięciu do trzydziestu tysięcy łbów. Doprowadziło to do kolejnej, jeszcze większej fali migracji; prawdopodobnie około miliona łbów uciekło wtedy do Regionu Wschodniego. W odwecie wypędzono natomiast stamtąd mieszkańców innych prowincji, zwłaszcza z plemion Hausa i Fulani. Równocześnie wyraźnie pogłębił się rozłam między nowymi władzami federalnymi a rządem Regionu Wschodniego. Motywy działania przywódców zamieszek znów pozostają nie do końca wyjaśnione. Ibowie najczęściej dopatrywali się w nich kolejnego dowodu na wymierzoną przeciw nim zorganizowaną akcję, mającą na celu eksterminację całego ludu. Można zrozumieć ich punkt widzenia, choć wydaje
się on nieco przesadny. Często jednak w zamieszkach tych widziano przejaw tendencji separatystycznych, objaw frustracji wywołanej nie spełnionymi nadziejami na secesję Północy. Niezależnie od motywów skutkiem tych wydarzeń stało się zaostrzenie sytuacji wewnętrznej w Nigerii. Jednocześnie w nowych władzach centralnych zaczęły zwyciężać tendencje centralistyczne. Odwrotny proces zachodził w Regionie Wschodnim, gdzie narastały tendencje separatystyczne. Nastąpiła paradoksalna zmiana sytuacji. Wschód, który do niedawna był ostoją koncepcji centralistycznych, dążył obecnie do secesji, natomiast Północ, zwykle niechętna centralizacji, przekształciła się w podporę takich zamierzeń. Skąd ta pozornie paradoksalna zmiana? Najczęściej jako powód przytacza się kwestię bezpieczeństwa. Północ po udanym zamachu i umocnieniu się Gowona u władzy przestała się obawiać zdominowania przez południowców. Natomiast mieszkańcy Wschodu, ofiary masakr i szykan, widząc że władze federalne nie robią nic, by im zapobiec i nie ścigają winnych zamieszek, poczuli się zagrożeni. Uznali, że sami zapewnią sobie lepszą ochronę. Istniały jednak także inne, nie mniej ważne przyczyny. W 1966 roku odkryto w Nigerii największe złoża ropy naftowej na południe od Sahary. Znaczna ich część (osiemdziesiąt procent) znajdowała się w Regionie Wschodnim. Posiadanie tak wielkiego bogactwa ośmieliło przywódców regionu. Dawało im nadzieję na wielkie dochody, umożliwiające samodzielny byt, oraz na uzyskanie poparcia państw zainteresowanych eksploatacją tych złóż. Z drugiej strony bogactwo to skłaniało władze federalne do większej determinacji w zwalczaniu separatystycznych tendencji łbów. Północ nie zamierzała wyrzekać się spodziewanej części zysków / tego bogactwa. Okres od września 1966 roku do maja 1967 roku wypełniony był dyskusjami między stronami oraz przygotowaniami do zasadniczej zmiany struktury państwa. We wrześniu 1966 roku Region Wschodni oficjalnie ogłosił, iż przysługuje mu prawo do secesji. Jednocześnie już w sierpniu przystąpiono do rokowań nad dalszą przyszłością państwa nigeryjskiego. W ich trakcie poważnie rozpatrywano przekształcenie Nigerii w luźną konfederację. Zwolennikami tej koncepcji byli przede wszystkim politycy z Regionu Wschodniego, ale poparcie dla tej idei zgłaszali również przedstawiciele Regionu Zachodniego. Gowon i rząd centralny byli jednak przeciwni temu pomysłowi i torpedowali wszelkie rezolucje zmierzające do jego realizacji. 9 sierpnia 1966 roku przywódca Nigerii sprzeciwił się wprowadzeniu w życie rezolucji o rozlokowaniu oddziałów wojskowych w regionach, z których się wywodziły. Gdy we wrześniu konferencja konstytucyjna była bliska podjęcia decyzji o przekształceniu Nigerii w konfederację, Gowon ją rozwiązał. Wreszcie w maju tego roku, wobec nacisków przywódców Południa na utworzenie konfederacji, Gowon rozwiązał Najwyższą Radę Wojskową i ogłosił się dyktatorem Nigerii. Nasuwa się pytanie, skąd taka postawa u przywódcy puczu, który przynajmniej w swojej początkowej fazie skierowany był przeciw centralizacji państwa? Otóż Północ, pozbywszy się zdominowanego przez południowców rządu generała Ironsiego, poczuła się na tyle silna, by zapragnąć dominacji w państwie. Co więcej, od sierpnia 1966 do maja 1967 roku wykrystalizowała się zupełnie nowa koncepcja państwa. Bardziej scentralizowanego, a
jednocześnie lepiej chroniącego interesy grup etnicznych, i to nie tylko dużych. Reforma przewidywała utworzenie w miejsce czterech wielkich prowincji dwunastu stanów, znacznie mniejszych i słabszych pod każdym względem, co gwarantowało silniejszą pozycję władzom centralnym. Ta reforma była przede wszystkim na rękę administracji centralnej, której zakres władzy miał wydatnie wzrosnąć. Odpowiadała też mniejszościom etnicznym. Dawała im przynajmniej częściową realizację ich postulatów z 1956 roku. Ich poparcie dla projektu było szczególnie istotne, jako że stanowili większość w armii. Północ udało się stosunkowo łatwo przekonać, że nowa rorma państwa tak naprawdę gwarantuje jej większy wpływ na władzę, a co więcej, skutecznie zabezpiecza przed ewentualnymi próbami dominacji Południa. Do "ttaja udało się również przekonać do tej koncepcji przywódców Regionu Zachodniego i ŚrodkowoZachodniego. Jedynie Region Wschodni był jej przeciwny, 407 Minna PROWINCJA PÓŁNOCNA ł PROWINCJA X—>._,, \ ZACHODNIA "" y
—
•
Ibadan
-
Akura
%L0Mf^ -^// /pDn\\MMriA w^ri-innMiA granice państwowe ofensywa wojsk biafraiskich (lipiec—sierpień 1966 r działania wojsk federalnych (od września 1966) Nigeria podczas konfliktu biafrańskiego (1966—1970) widząc w tym próbę zdominowania kraju przez Północ. Do lutego 1967 roku pozycja rządu centralnego stała się na tyle silna, że podjął on próbę siłowego narzucenia władzy Wschodowi. Początkowo zastosowano presję ekonomiczną: zablokowano wypłaty pensji pracownikom federalnym na terenie Regionu Wschodniego oraz przelewy zasobów finansowych. Gdy to nie odniosło skutku, Lagos wprowadziło blokadę ekonomiczną Regionu Wschodniego. Doprowadziło to do wzrostu napięcia, a w końcu do całkowitego zerwania, gdy 26 maja 1967 roku Zgromadzenie Konsultacyjne w Engugu zażądało od Ojukwu ogłoszenia nieza-leżnos'ci. Ten ostatecznie uczynił to 30 maja, proklamując powstanie niezależnej Republiki Biafry. Nieco wcześniej, 27 maja, rząd centralny wydał Dekret o dwunastu stanach w sprawie reorganizacji struktury państwa i rozbicia Regionu Wschodniego na trzy stany w taki sposób, że część zamieszkana przez łbów praktycznie pozbawiona została złóż ropy. To nie mogło spodobać się Ojukwu. Gowon, chcąc skonsolido-
wać swoje siły, zaproponował współpracę w Federalnej Radzie Wykonawczej przywódcom Regionu Zachodniego i Środkowo-Zachodniego: wodzom Awolwo i Enharo. W ten sposób neutralizował tendencje secesyjne w innych prowincjach a zwłaszcza w Regionie Zachodnim, gdzie jeszcze na początku maja podczas konferencji w Ibadanie tamtejsi przywódcy zaznaczali, iż w razie secesji któregokolwiek regionu w jego siady pójdzie również Zachód. Po konsolidacji federacji 5 lipca 1967 roku Lagos rozpoczęło działania zbrojne przeciw Biafrze. W ten sposób rozpoczęła się dwuipółletnia krwawa wojna Czy była nieunikniona? Czy Nigeria naprawdę nie mogła zaakceptować secesji Biafry? Jak się wydaje, było to niemożliwe. A przynajmniej tak uważali nige-ryjscy przywódcy. Po pierwsze, uniemożliwiały to czynniki natury ekonomicznej . O jednym już wspomniano. Reszta kraju, a zwłaszcza Północ, nie chciała rezygnować ze swojej części spodziewanego udziału w dochodach z eksploatacji nowo odkrytych złóż ropy naftowej. Innym czynnikiem była kwestia swobodnego dostępu do portów. Pod tym względem Północ była całkowicie uzależniona od Południa. Ewentualność powstania tam niezależnego, a potencjalnie wrogiego państwa była przez nią nie do zaakceptowania. Co prawda niektórzy spośród tamtejszych zagorzałych secesjonistów myśleli o powrocie do dawnych, prekolonialnych, transsaharyjskich szlaków handlowych, ale uznać to należy za całkowicie nierealne. Z kwestią dostępu do morza wiązały się problemy natury politycznej. W wypadku zgody na secesję Biafry niejasne było, jak zachowa się Region Zachodni. Wielu tamtejszych polityków, z wodzem Awolwo na czele, była zdecydowana na podobny krok. Zwłaszcza że w okrojonym państwie dominacja Północy byłaby przez Zachód znacznie silniej odczuwana. Nie było wreszcie gwarancji, że oba niezależne regiony nie podporządkują sobie Środkowego Zachodu, który w 1963 roku pod naciskiem Północy został oderwany od Regionu Zachodniego. Tak więc rząd centralny obawiał się, że ewentualna zgoda na secesję Biafry doprowadzi do reakcji łańcuchowej, której efektem będzie rozpad Nigerii. Działania zbrojne rozpoczęły się 5 lipca. Początkowo toczyły się na ograniczoną skalę. Wobec bierności sił federalnych do energicznych działań przystąpiły wojska biafrańskie. Dzięki zakupom francuskiego sprzętu i instruktorom z Legii Cudzoziemskiej były one znacznie lepiej przygotowane do wojny niż oddziały federalne. W sierpniu przekroczyły Niger i wtargnęły do Regionu Środkowo-Zachodniego. Bez większego oporu zajęły cały region ze stolicą w Beninie W Lagos odebrano to jako możliwość powstania na Południu silnego militarnie zasobnego w ropę naftową i agresywnego państwa. Obawiano się, że chce ono opanować całe południe Nigerii, czego mogła dowodzić biafrańska ofensywa na Lagos. Zaniepokojenie Gowona wywołało również wystosowane 29 sierpnia bia-transkie Memorandum o przyszłym stolarzeniu Biafry Z resztą byłej Federacji Ntgern, skierowane przede wszystkim do Regionu Zachodniego. Lagos obawiało się, że tamtejsi politycy wobec niepowodzeń na froncie zdecydują się na współpracę z Biafrą. Postanowiono podjąć energiczne działania. Przystąpiono do mobilizacji armii i przestawienia gospodarki na tory wojenne. Mobilizację ułatwiał fakt, że mimo obaw rządu centralnego większos'ć mieszkańców Regionu Zachodniego poczuła się zagrożona sukcesami Biafry i energicznie wsparła wysiłek wojenny. Okazało się, że nie tylko ludy Północy, ale także Joruba obawiali się dominacji łbów. Ofensywę wojsk biafrańskich udało się zatrzymać pod
Ore, sto kilometrów od Lagos. Dostawy broni ze Związku Radzieckiego i Wielkiej Brytanii umożliwiły władzom federalnym unowocześnienie uzbrojenia armii i wzmocnienie jej siły ognia. Dzięki temu w końcu sierpnia wojska rządowe przeszły do kontrofensywy. 2 wrzes'nia rząd federalny podjął decyzję o wypowiedzeniu Biafrze „wojny totalnej". Wojska rządowe rozpoczęły nową ofensywę i 20 wrzes'nia 1967 roku odzyskały Benin. Niedługo później, 5 października, zdobyły Engugu, ale nie złamało to oporu Biafry. Lagos postanowiło przede wszystkim odciąć ją od s'wiata zewnętrznego. Mimo zaciętego oporu oddziałów biafrańskich wojska federalne zajmowały kolejne terytoria. Na początku 1968 roku zdobyły ważny port rzeczny w Onitsha, natomiast w maju tego roku jedyny większy morski port Biafry Port Harcourt. W ten sposób została ona całkowicie odcięta od morza. Dostawy mogły docierać jedynie drogą powietrzną. Do 1969 roku w wyniku ofensywy jednostek federalnych z północy, zachodu i południa obszar kontrolowany przez jednostki biafrańskie skurczył się do dziesięciu procent stanu pierwotnego. Mimo beznadziejnej sytuacji opór kontynuowano. Jego centrum stała się Umuahia w centralnym Ibolandzie. Dopiero na przełomie 1969 i 1970 roku siły biafrańskie zostały całkowicie rozbite. Ostatecznie 11 stycznia 1970 roku Odumegwu Ojukwu udał się na emigrację. Następnego dnia jego następca podpułkownik Effiong ogłosił, iż oddziały biafrańskie poddadzą się, a 15 stycznia podpisał w Lagos akt bezwarunkowej kapitulacji. Wojna się skończyła. Nigeria stała się na nowo zjednoczonym krajem. Zasługą pułkownika Gowona było zainaugurowanie przez niego natychmiast po zakończeniu działań zbrojnych polityki pojednania. Wielu łbów wkrótce wróciło na ważne stanowiska w administracji federalnej. A w 1982 roku, po kolejnych zmianach u władzy, do Nigerii mógł powrócić Ojukwu. Po rozpoczęciu wojny konflikt biafrański stał się problemem międzynarodowym. Mimo iż deklaracja niepodległości Biafry sprzeczna była z zasadami przyjętymi przez ONZ, uzyskała poparcie części światowej społeczności. Wprawdzie oficjalnie została uznana jedynie przez pięć państw (Haiti, Tanzanię, Gabon, Zambię i Wybrzeże Kości Słoniowej), ale nieoficjalne poparcie było znacznie szersze. Niecodzienna była linia podziału społeczności międzynarodowej w tej sprawie. Stany Zjednoczone, Związek Radziecki i Wielka Brytania popierały rząd federalny. Biafrą cieszyła się z kolei poparciem między innymi Francji, Portugalii i Kościoła katolickiego. Wbrew pozorom przyczyny takiego podziału były jednak 410 dość logiczne. Oba supermocarstwa w latach sześćdziesiątych szukały szans na zdobycie i umocnienie swoich wpływów na czarnym lądzie. Zarówno w Moskwie, jak i w Waszyngtonie zdawano sobie sprawę, że doprowadzenie do destabilizacji kontynentu nie leży w ich interesie, a popieranie ruchów separatystycznych spotka się jedynie z niechęcią przywódców afrykańskich. Różne były natomiast motywy poparcia udzielanego Biafrze. Francja i Portugalia zainteresowane były kontrolowaniem nigeryjskiej ropy. Ale istniały i inne powody. Francja, która pragnęła zachować czy nawet rozszerzyć swoje wpływy w Afryce Zachodniej, w osłabieniu Nigerii, bastionu brytyjskich wpływów w regionie, widziała szansę na umocnienie własnej pozycji. Był to okres, kiedy Paryż ciągle starał się odgrywać rolę samodzielnego mocarstwa niezależnego od polityki supermocarstw. Jednym z terenów
zaspokajania tej ambicji była Afryka. Portugalia, sama walcząca o zachowanie swoich posiadłości w Afryce, w wojnie biafrańskiej widziała szansę na odciągnięcie uwagi społeczności międzynarodowej od jej problemów w koloniach. Dążono też do zachowania wizerunku państwa sprzyjającego idei samostanowienia w Afryce. Dla Kościoła katolickiego oznaczało to natomiast popieranie chrześcijan w konfrontacji z muzułmanami oraz nadzieję na powstanie chrześcijańskiego państwa w Afryce. Konflikt biafrański miał skutki sięgające daleko poza Nigerię. Po pierwsze, unaocznił słabość Organizacji Jedności Afrykańskiej. Przez cały czas trwania wojny próbowała ona doprowadzić do ugody. Jednak brak jedności w jej szeregach oraz zaangażowanie w konflikt ZSRR, USA, Francji i Wielkiej Brytanii zadecydowały ojej bezsilności. ONZ również wykazywała niekonsekwencję. Wprawdzie z jednej strony działania Biafry stały w sprzeczności z jej deklaracją z 1960 roku, ale jednocześnie nie kolidowały z postulatem o samostanowieniu narodów. Z obiektywnego punktu widzenia biafrańska deklaracja niepodległości była uzasadniona. Ludność Biafry była stosunkowo jednolita etnicznie (ponad sześćdziesiąt procent łbów). Jak na warunki Afryki miała bardzo rozwiniętą świadomość narodową. Jej granice były uzasadnione historycznie; północne zostały wyznaczone w 1900 roku, a zachodnie w 1939. Wreszcie decyzja o secesji została dokonana przez legalny, akceptowany rząd regionu, nie tylko po konsultacji z reprezentatywnym ciałem doradczym, ale wręcz pod jego naciskiem. Tak więc konflikt biafrański obnażał niespójność w założeniach ONZ. Jednocześnie był testem na trwałość postkolonialnego układu sił w Afryce. Powszechnie obawiano się, że ewentualny sukces Biafry da asumpt do podobnych wystąpień w innych krajach. Jej porażka i zdecydowane.poparcie większości społeczności światowej dla rządu federalnego osłabiło, przynajmniej na pewien czas, siłę innych ruchów secesjonistycznych w Afryce, gwarantując kruchą stabilizację na kontynencie afrykańskim. Rozdział 33 MICHAŁ LEŚNIEWSKI ZIMBABWE CZY RODEZJĄ 1965-1981 Inl l listopada 1965 roku rząd Rodezji ogłosił jednostronną deklarację niepodległości. Datę tę uważa się za początek kryzysu rodezyjskiego, ale tak naprawdę zaczął się on wcześniej, 14 lipca 1953 roku, kiedy utworzono Federację Afryki Centralnej (nazywaną inaczej Federacją Rodezji i Niasy). W 1965 roku konflikt ten został umiędzynarodowiony i wszedł w zupełnie nową fazę. W okresie dekolonizacji Afryka borykała się z wieloma problemami: utrzymaniem jedności, waśniami etnicznymi, konfliktami o granice. Poszczególne kraje miały kłopoty z kształtowaniem własnej tożsamości. Ruchy wyzwoleńcze zjednoczone przeciw wspólnemu wrogowi — kolonizatorom — później popadały we wzajemne waśnie. Przykładem problemów nękających Afrykę były konflikty w Katandze i Biafrze.
Niemal wszędzie konflikty przebiegały na linii ruchy wyzwoleńcze—administracja kolonialna. Przeciwnikiem była metropolia lub przynajmniej niektórzy tamtejsi politycy. Układ był stosunkowo jasny i prosty. Tak było w Afryce Zachodniej i w większości posiadłości Belgii i Francji. Podobnie, choć z pewnymi różnicami, było w brytyjskich koloniach w Afryce Wschodniej. Odmiennie ukształtowała się sytuacja w Afryce Centralnej, a zwłaszcza w Rodezji Południowej. Tutaj podstawowym problemem, zarówno dla Londynu, jak i dla afrykańskich ruchów wyzwoleńczych, była duża grupa białych osadników (dwieście dwadzieścia cztery tysiące w 1963 roku), stanowiąca w latach sześćdziesiątych około pięciu i sześciu dziesiątych procent społeczeństwa. Byli oni uprzywilejowani politycznie i ekonomicznie oraz mieli określone ambicje. W konsekwencji doprowadziło to do swoistej i wyjątkowej współpracy afrykańskich ruchów niepodległościowych i OJA (Organizacja Jedności Afrykańskiej) z rządem brytyjskim, który domagał się zwiększenia udziału Afrykanów we władzy. Źródeł kryzysu możemy szukać w początkach kolonialnej historii tego regionu. 419 Nie ma w dziejach świata przypadku, aby za życia jakiegoś człowieka jego imieniem nazwano cały kraj. Starożytni budowali miasta nazywane ich imionami, ale nawet najwięksi z nich nie doczekali się, by przeniesiono ich imię na cały kraj. Zdarzyło się to jednak nieco ponad sto lat temu. W 1893 roku, po zwycięstwie w wojnie z Matabelami, tereny na południe od Zambezi, na północ od Transwalu i na zachód od Mozambiku zaczęto nazywać Rodezją — krajem Cecila Rhodesa, jego podarunkiem dla Imperium Brytyjskiego. W jego planach miał to być kraj białego człowieka, drugi Transwal. Wierzono, że znajdują się tam złoża złota i innych kruszców — większe od odkrytych w Witwatersrandzie (południowy Transwal). Krążyły legendy, jakoby miały się tam znajdować kopalnie króla Salomona. Spodziewano się, iż złoto przyciągnie wielu osadników, zwłaszcza Brytyjczyków. Złota jednak było niewiele. Ze względu na trudne warunki życia osadników było stosunkowo mało. Terytorium to nadal jednak traktowano jako osadnicze. 9 maja 1891 roku ówczesny tak zwany Mashonaland uzyskał status protektoratu pod zarządem Brytyjskiej Kompanii Południowoafrykańskiej, później rozszerzony (po 1893) na całą Rodezję. W 1898 roku zaczęto tworzyć pierwsze ciała samorządowe, ale prawa wyborcze otrzymali jedynie biali. Przez długi czas przyszłość Rodezji nie była jasna. Rozważano dwie opcje: przyłączenie do Związku Południowej Afryki lub utworzenie samorządnej kolonii. Obie miały licznych zwolenników, jednak w 1922 roku referendum (z udziałem wyłącznie białej ludności) zadecydowało o przekształceniu Rodezji w samorządną kolonię. Konstytucja z 1923 roku w teorii dawała wszystkim, niezależnie od rasy, równe prawa polityczne. Faktycznie jednak konstytucyjnie wprowadzony cenzus majątkowy i wykształcenia uniemożliwiał olbrzymiej większości Afry-kanów korzystanie z praw politycznych. Ustawodawstwo to kryło w sobie zarzewie przyszłego konfliktu. Jednak bezpośrednie przyczyny kryzysu wiążą się z historią Federacji Afryki Centralnej. Idea utworzenia federacji w tym regionie Afryki ma dość dawne tradycje. Już w 1915 roku powstały koncepcje połączenia Rodezji Południowej i Północnej (obecnie Zambia) w jeden
organizm polityczny. Jednak w okresie międzywojennym Londyn nie zgadzał się na realizację tych planów, zwracając uwagę na ich niezgodność z interesami Afrykanów. Tym przynajmniej motywowano brak zgody. Do pomysłu powrócono po II wojnie światowej. Przemiany ekonomiczne i polityczne w Afryce Południowej i Centralnej sprzyjały tej idei. Nie przypadkiem też w 1948 roku rozpoczęto konkretne rozmowy na temat realizacji tego projektu. W tym roku do władzy w Związku Południowej Afryki doszła partia Narodowa Daniela F. Malana. Oznaczało to zdominowanie areny politycznej tego kraju przez Afrykanerów i osłabienie pozycji Wielkiej Brytanii na południu Afryki. Ewentualne utworzenie federacji posiadłości brytyjskich w Afryce Centralnej mogło więc wzmocnić pozycję Londynu i osłabić naciski Pretorii na przyłączenie Rodezji Południowej do Związku. Powstaniem federacji szczególnie byli 413 zainteresowani zamieszkali w Afryce Centralnej biali osadnicy. Ci z Niasy (około trzech tysięcy) i Rodezji Północnej (około trzydziestu siedmiu tysięcy) widzieli w tym szansę wzmocnienia swojej pozycji względem Afrykanów. Natomiast Europejczycy z Rodezji Południowej mieli nadzieję na umocnienie niezależnej pozycji zarówno wobec Pretorii, jak i Londynu. Ten ostatni miał sporo wątpliwości (w związku z nie uregulowaną sytuacją Afrykanów w federacji), ale po objęciu władzy przez konserwatystów w 1951 roku poparł ideę. W sierpniu 1953 roku została utworzona Federacja Afryki Centralnej. Bardzo często przytaczanym argumentem na jej powstanie była komplementarność ekonomiki trzech części federacji. Rodezja Północna dysponowała rozwiniętym przemysłem wydobywczym, Rodezja Południowa przetwórczym i nowoczesnym wielkotowarowym rolnictwem, natomiast Niasa wnosiła tanią siłę roboczą. Przy tworzeniu federacji w ogóle nie wzięto pod uwagę opinii Afrykanów, w większości jej przeciwnych, obawiających się rozszerzenia dyskryminacyjnych praktyk Rodezji Południowej. Ten brak consensusu z ludnością afrykańską miał zaważyć na trwałości federacji. Niewiele tu zmieniła polityka partnerstwa między rasami, zwłaszcza że pozostawało ono w dużym stopniu na papierze. Od początku swojego istnienia federacja borykała się z wieloma problemami politycznymi i ustrojowymi, wynikającymi z odmiennego statusu politycznego każdej części: Rodezja Południowa była samorządną kolonią, a Rodezja Północna i Niasa protektoratami. Problemem było też miejsce ludności kolorowej w systemie politycznym federacji. To wszystko składało się na brak stabilności państwa. Mimo wymiernych sukcesów ekonomicznych narastały tendencje odśrodkowe, zwłaszcza wśród Afrykanów w Niasie, ale nie tylko. Niewiele pomogła nowa ordynacja wyborcza z 1958 roku, która nieco zwiększyła prawa Afrykanów. Krajem, który zapoczątkował reakcję łańcuchową rozpadu federacji, była Niasa. Ludność afrykańska była tam najlepiej zorganizowana, a mała liczba białych osadników nie stanowiła dla niej przeciwwagi. W lipcu 1961 roku Wielka Brytania musiała nadać Niasie konstytucję przyznającą prawa wyborcze Afrykanom. W efekcie w sierpniowych wyborach Partia Kongresu Malawi, kierowana przez Hastingsa Kamuzu Bandę, odniosła przygniatające zwycięstwo. Pod naciskiem nowych władz 19 grudnia 1961 roku Londyn przyznał Niasie
prawo do secesji z federacji. Również w Rodezji Północnej przywódca Afrykanów Kenneth Kaun-da coraz energiczniej domagał się secesji. Następne dwa lata zadecydowały o ostatecznym rozpadzie federacji. Zbyt wiele czynników działało dezintegrująco. Najważniejszy był sprzeciw ludności zjednoczonych krajów. Afrykanie z terytoriów północnych widzieli w federacji narzędzie dominacji Rodezji Południowej i obawiali się wprowadzenia w pozostałych jej częściach polityki rasowej. Powszechnie zarzucano władzom federacji, że nie zniesiono polityki rasowej i nie zwiększono w wystarczającym stopniu praw Afrykanów. Niezadowoleni byli również biali osadnicy z Rodezji Południowej. Ich żądania szły jednak w przeciwnym kierunku. Uważali, iż federacja daje zbyt dużo praw Afrykanom, przyczynia się do wzrostu niepokojów i sprzyja rozprzestrzenianiu się idei „czarnego" nacjonalizmu na południe od Zambezi. Twierdzili także, iż istnienie federacji blokuje ewolucję Rodezji do pełnej niepodległości. Grupy opowiadające się za zachowaniem federacji: Afry kanie z Rodezji Południowej i biali z Rodezji Północnej, były politycznie zbyt słabe, by przeszkodzić procesowi rozpadu. W efekcie rozpadu federacji powstały dwa niepodległe państwa: Zambia i Malawi. Rodezja zachowała natomiast status samorządnej kolonii. Tamtejsi przywódcy społeczności białych za cel stawiali sobie zdobycie pełnej niepodległości i zagwarantowania białym dominującej pozycji w państwie. Londyn był jednak przeciwny przyznaniu niepodległości, dopóki nie zostaną zagwarantowane prawa czarnej większości. Na tym tle dochodziło do licznych sporów. Wobec oporu Wielkiej Brytanii i wzrostu poczucia zagrożenia ze strony Afrykanów doszło do rady-kalizacji postaw białych osadników. Niemal do końca istnienia federacji na arenie politycznej Rodezji dominowała Partia Federalna, której przywódcą był sir Edgar Whitehead. Reprezentowała ona nurt umiarkowanie konserwatywny. Wprawdzie za cel stawiała sobie utrzymanie dominacji białej społeczności, ale jednocześnie była skłonna do pewnych ustępstw na rzecz Afrykanów. Jej dziełem była konstytucja z 1961 roku znacznie rozszerzająca prawa polityczne Afrykanów. Po raz pierwszy uzyskali oni bierne prawo wyborcze (około dwudziestu pięciu procent miejsc w sześćdziesięciopięcioosobowym parlamencie), a elektorat afrykański został poszerzony (z sześciu tysięcy pięciuset osiemdziesięciu czterech osób w 1958 roku do stu pięćdziesięciu ośmiu tysięcy dziewięciuset w 1962). Na początku lat sześćdziesiątych na głównego przeciwnika Partii Federalnej wyrósł Front Rodezyjski, który powstał w marcu 1962 roku. Głosił on hasła całkowitej dominacji białych w Rodezji, krytykował konstytucję z 1961 roku jako zbyt liberalną i domagał się rozwiązania federacji. Jego hasła spotkały się z szerokim poparciem białej społeczności, i to nie tylko wśród rodezyjskich Afrykane-rów (około dwudziestu pięciu procent białej ludności Rodezji), ale również wśród ludności anglojęzycznej. Zaskakującym wyrazem tego poparcia było zwycięstwo Frontu Rodezyjskiego w wyborach w 1962 roku. Premierem Rodezji został wówczas przywódca zwycięskiej partii Winston J. Field. Zdobycie władzy przez Front Rodezyjski zapowiadało wzmocnienie tendencji do wystąpienia z Federacji Afryki Centralnej i uzyskania niepodległości. Londyn mógł się spodziewać usztywnienia stanowiska w kwestii
rozszerzenia praw politycznych Afrykanów. Wprawdzie na przełomie 1962 i 1963 roku nowy rząd zniósł restrykcje nałożone na ZAPU (Afrykański Ludowy Związek Zimbabwe) i zwolnił jego więzionych działaczy, ale było to jedynie taktyczne posunięcie mające na celu uspokojenie sytuacji wewnętrznej w kraju. Wkrótce (od lutego 1963 roku) powrócono do polityki represji wobec afrykańskiego ruchu wyzwoleńczego.
415 Od samego początku Front Rodezyjski domagał się od Londynu przyznania niepodległości. Naciski Salisbury stały się bardziej energiczne po rozwiązaniu federacji. Podczas wizyty w Londynie w styczniu 1964 roku Field domagał się przyznania Rodezji niepodległości na takich samych zasadach jak Zambii i Malawi. Brytyjczycy domagali się jednak wcześniejszych zmian w konstytucji na korzyść Afrykanów. Wobec braku porozumienia we Froncie zwyciężyły tendencje radykalne (politycy opowiadający się za ogłoszeniem jednostronnej deklaracji niepodległości). Ich pozycja wzmocniła się, gdy w kwietniu 1964 roku premierem Rodezji i przywódcą partii został łan Douglas Smith. Kontynuował on rozmowy z Londynem na temat przyznania niepodległości, zwiększając jednocześnie zakres niezależności Salisbury (w sierpniu 1964 roku rozszerzono kompetencje wicepremiera o prowadzenie polityki zagranicznej). 13 października 1964 roku parlament rodezyjski ogłosił zamiar rozpisania referendum w kwestii trybu uzyskania niepodległości. Londyn natychmiast zaprotestował, stwierdzając iż nie uzna jego wyników. Laburzystowski rząd Harolda Wilsona podkreślił, iż każde jednostronne ogłoszenie niepodległości zostanie przez Londyn uznane za nielegalne i doprowadzi do zerwania wzajemnych stosunków. Rząd rodezyjski, ignorując zdanie Londynu, zdecydował się na przeprowadzenie referendum 5 listopada 1964 roku. Większość dopuszczonych do głosowania (przeważnie biali) poparła ideę niepodległości. Sukces w referendum i w wyborach 1965 roku usztywnił stanowisko rządu lana Smitha, który powoływał się na mandat uzyskany w drodze demokratycznej procedury. Londyn był jednak nieustępliwy. W tej sytuacji władze Rodezji 5 listopada 1965 roku wprowadziły w kraju stan wyjątkowy, a 11 listopada ogłosiły „jednostronną deklarację niepodległości". Deklaracja niepodległości była początkiem nowej fazy konfliktu, który przestał być wyłącznie problemem w stosunkach Rodezji z Wielką Brytanią, ale został przeniesiony na arenę międzynarodową. ONZ już wcześniej wypowiadała się w kwestii kryzysu rodezyjskiego (na przykład 28 czerwca 1962 roku, gdy Zgromadzenie Ogólne uznało Rodezję za terytorium niesamodzielne). W tym czasie Londyn nie uznawał jednak prawa ONZ do wypowiadania się w sprawie Rodezji. Deklaracja niepodległości zmieniła ten stan rzeczy. 11 listopada 1965 roku Zgromadzenie Ogólne potępiło decyzję Salisbury. 20 listopada zakazało utrzymywania jakichkolwiek stosunków z Rodezją. Przez cały okres kryzysu ONZ energicznie występowała przeciw rządowi rodezyjskiemu. Popierała sankcje ogłoszone przez Wielką Brytanię, ale też potępiała zbytnią, jej zdaniem, ugodowość Londynu. Inną kwestią była raczej niewielka skuteczność działań ONZ. Niemniej jej działalność dawała rodezyjskiemu ruchowi wyzwoleńczemu wsparcie moralne. Większość białych osadników przyjęła „jednostronną deklarację niepodległości" z entuzjazmem. Natomiast wprowadzenie stanu wyjątkowego i
uwięzienie wielu działaczy ZANU (Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe) i ZAPU (Afrykański Ludowy Związek Zimbabwe) — około pięciu tysięcy tylko 11 listopada — obezwładniło Afrykanów, którzy przyjęli ją biernie. Zresztą na stan nastrojów ludności afrykańskiej wpływała także kondycja ich partii. Afrykański ruch wyzwoleńczy w Rodezji był słaby i podzielony. Pierwszą partią polityczną czarnych był Afrykański Kongres Narodowy Rodezji Południowej (ANC), istniejący od 1939 roku i grupujący afrykańską inteligencję. Jednakże wobec radykalizacji żądań tej organizacji w czerwcu 1960 roku została ona rozwiązana przez władze w Salisbury. Jej kontynuatorką była Narodowa Partia Demokratyczna, jednak już w grudniu 1961 roku została rozwiązana. Kolejną partią czarnych było ZAPU pod kierownictwem Joshue Nkomo. Wprawdzie i ta organizacja po niecałym roku została zdelegalizowana, ale w przeciwieństwie do wcześniejszych partii przeszła do podziemia. Szykany władz sprawiały, że nie mogła rozwinąć aktywnej działalności. W krótkim czasie doszło do rozłamu w ZAPU. W sierpniu 1963 roku grupa działaczy z Ndabaningi Sithole, Robertem Mugabe i Leopoldem Takawirą na czele założyła Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe (ZANU). Krytykowali oni Nkomo za politykę kompromisu z rządem Rodezji oraz brak zdecydowania w działaniu. Tak naprawdę jednak rozłam ten był wynikiem podziałów w społeczeństwie afrykańskim, których tło miało charakter etnicznoplemienny. Cechą charakterystyczną struktury etnicznej Rodezji jest dominacja dwóch plemion. Co prawda istnieje tam kilkanaście grup plemiennych, ale osiemdziesiąt procent Afrykanów należy do dwóch głównych: Shona i Ndebele. Ci pierwsi są liczniejsi (około sześćdziesięciu trzech procent), ale Ndebele (około szesnastu procent) byli zawsze lepiej zorganizowani i bardziej wojowniczy. Oba plemiona dzielił dawny antagonizm wywodzący się jeszcze z połowy XIX wieku, gdy Ndebele przybyli na tereny dzisiejszego Zimbabwe z południa i podbili miejscowe plemiona, w tym Shona. Od tej pory oba plemiona walczyły o dominację na terenach na południe od Zambezi. Rozbicie i wynikająca z tego słabość ruchu wyzwoleńczego wśród Afrykanów sprawiły, że w pierwszej fazie kryzysu, praktycznie do 1972 roku, ich wpływ na wydarzenia był minimalny. Nie udało się też, mimo nacisków OJA, zjednoczyć obu partii we wspólnym froncie. To spowodowało, że w tym okresie kryzys toczył się przede wszystkim na arenie międzynarodowej, a głównymi przeciwnikami rządu w Salisbury były Wielka Brytania i OJA. W odpowiedzi na „jednostronną deklarację niepodległości" premier Ha-rold Wilson ogłosił, iż jest to bunt przeciw legalnej władzy, i wprowadził sankcje gospodarcze wobec Rodezji. Londyn zwrócił się również do społeczności międzynarodowej, by nie uznawała tego aktu. Salisbury liczyło na poparcie RPA i Portugalii, ale nawet te państwa nigdy nie uznały deklaracji niepodległości, choć udzieliły Rodezji wydatnej pomocy. W odpowiedzi na brytyjskie sankcje rząd rodezyjski postanowił 14 listopada 1965 roku zablokować granice z Zambią, zająć elektrownię i zaporę w Kariba. Zwrócił się także do Portugalii z prośbą o przysłanie wojska. Na początku grudnia Lizbona przysłała od417 Rodezja. Kierunki infiltracji grup partyzanckich
działy, które obsadziły granice miedzy Rodezja i Zambią. Był to element ścisłej współpracy z Salisbury w zwalczaniu afrykańskich ruchów wyzwoleńczych. Tymczasem stosunki z Wielką Brytanią ulegały pogorszeniu. W grudniu 1965 roku premier Wilson oświadczył, iż na prośbę prezydenta Zambii wyśle oddziały brytyjskie do ochrony elektrowni w Kariba. Smith zagroził, że w razie podjęcia przez Londyn takiej akcji jego oddziały zniszczą elektrownie. 17 grudnia Londyn wprowadził embargo na dostawy ropy naftowej, a 30 stycznia 1966 roku następne sankcje — całkowite embargo na wymianę handlową z Rodezja. Kolejnym posunięciem był zakaz dostawy do Rodezji produktów naftowych. 9 kwietnia tego roku Wielka Brytania uzyskała od ONZ upoważnienie do zastosowania siły dla wyegzekwowania embarga na dostawy ropy i jej pochodnych. Polityka sankcji nie przyniosła jednak spodziewanych skutków. Przyczyniła się do tego przede wszystkim postawa RPA. Rząd Hen-drika Frenscha Yerwoerda znalazł się w trudnej sytuacji. Z jednej strony silne grupy nacisku domagały się od niego udzielenia poparcia rządowi rodezyjskiemu, z drugiej — bardzo istotne dla RPA były dobre stosunki z Wielką Brytanią, zwłaszcza ekonomiczne. Ostatecznie rząd w Pretorii nie uznał więc Jednostronnej deklaracji niepodległości", ale ogłosił również, iż jego kraj nie będzie uczestniczył w bojkocie i sankcjach ekonomicznych. Dzięki temu Rodezja nie utraciła kontaktu ze s'wiatem, a po pierwszym okresie trudności rządowi lana Smitha udało się przywrócić stabilizację ekonomiczną. Jednocześnie Wielka Brytania prowadziła rozmowy z Salisbury. Londyn ciągle miał nadzieję, że możliwe jest rozwiązanie kryzysu poprzez negocjacje. Zresztą gdy sankcje gospodarcze okazały się nieskuteczne, a możliwości interwencji militarnej nikłe, nie było innego wyjścia. Oficjalne rozmowy rozpoczęły się 27 kwietnia 1966 roku, jednak mimo wielokrotnych spotkań nie przyniosły spodziewanych skutków. Wstępne warunki ich prowadzenia były nie do zaakceptowania przez żadną ze stron. Salisbury nie zamierzało wycofać Jednostronnej deklaracji" i zgodzić się na ustępstwa wobec Afrykanów. Wielka Brytania nie chciała natomiast zaakceptować „deklaracji". Nie pomogły też pewne ustępstwa brytyjskie (wycofanie z Zambii we wrześniu 1966 roku eskadry myśliwców i złagodzenie sankcji). Salisbury pozostało niewzruszone. Kolejne spotkanie w listopadzie 1966 roku znowu nie przyniosło rozwiązania żadnego z problemów. Na pewien czas rozmowy zawieszono. Tymczasem doszło do pewnego wzrostu aktywności Afrykanów. Było to jednak przede wszystkim skutkiem działań Afrykańskiego Kongresu Narodowego z RPA i Organizacji Jedności Afrykańskiej, a nie ZANU i ZAPU, które koncentrowały się głównie na wzajemnym zwalczaniu się. W lipcu 1967 roku OJA podjęła decyzję o skierowaniu do Rodezji czterech tysięcy partyzantów. Także ANC zdecydował się na podjęcie zbrojnych operacji. W sierpniu i wrześniu na tereny Rodezji zaczęły przenikać z Zambii oddziały partyzanckie. Cała operacja zakończyła się jednak niepowodzeniem. Wzmożoną aktywnością ANC poczuła się zagrożona Republika Południowej Afryki, która we wrześniu skierowała do Rodezji oddziały policyjne (wyposażone w helikoptery i lekki sprzęt pancerny) w sile dwóch tysięcy siedmiuset ludzi. Dzięki ich pomocy oddziałom rodezyjskim udało się w ciągu niecałych trzech tygodni rozbić grupy partyzanckie. W kwietniu 1968 roku ponownie doszło do intensyfikacji działań
oddziałów partyzanckich przenikających do Rodezji z Zambii. Operacje te tym razem były kierowane przez ZANU i ZAPU. Wojsku rodezyjskiemu dzięki pomocy sił południowoafrykańskich po ciężkich walkach znowu udało się pokonać partyzantów. Doprowadziło to jednak do dalszego pogorszenia stosunków Rodezji z Wielką Brytanią, którą Salisbury oskarżało o sprzyjanie partyzantom. Smith postanowił ostatecznie zerwać z metropolią i przekształcić Rodezję w republikę. W czerwcu 1969 roku przeprowadzono referendum, w którym osiemdziesiąt jeden procent głosujących opowiedziało się za przekształceniem Rodezji w republikę. Po długich debatach w nocy z 2 na 3 marca 1970 roku łan Smith proklamował powstanie Republiki Rodezji. Wbrew przewidywaniom nie nastąpiło pogorszenie stosunków z Londynem. Długotrwały kryzys wywoływał wśród wielu polityków brytyjskich znużenie i chęć zakończenia go choćby za cenę daleko idących ustępstw. 18 czerwca 1970 419 roku w Wielkiej Brytanii doszła do władzy Partia Konserwatywna z Edwardem Heathem na czele. Konserwatyści od samego początku kryzysu byli zwolennikami porozumienia. Wkrótce rozpoczęto kolejną serie rozmów dwustronnych. W ich wyniku 24 listopada 1971 roku podpisano w Salisbury porozumienie miedzy Wielką Brytanią i Rodezją. Przewidywało ono uznanie niepodległości Rodezji w zamian za przeprowadzenie ograniczonych reform na rzecz Afrykanów. Londyn postawił jednak warunek, że ratyfikuje traktat dopiero wtedy, gdy będzie miał pewność, że jest on akceptowany przez całą ludność Rodezji. W celu zapoznania się z opinią społeczeństwa rodezyjskiego 11 stycznia 1972 roku przybyła do Rodezji komisja lorda Perce'a. Przebywała tam do kwietnia. Wyniki jej badań były negatywne. Ogłoszony 23 maja raport mówił, iż większość ludności odrzuca porozumienie z Salisbury. Nie zostało więc ono ratyfikowane przez Londyn, a sankcje gospodarcze utrzymano w mocy. Początek lat siedemdziesiątych przyniósł istotne zmiany w charakterze kryzysu. Wyraźnie wzrosła aktywność i znaczenie rodezyjskich partii wyzwoleńczych. Państwa OJ A, a Zambia w szczególności, miały już dosyć wiecznie skłóconych ZANU i ZAPU. Podejmowane jeszcze w latach sześćdziesiątych próby doprowadzenia do zgody między nimi zakończyły się całkowitym fiaskiem. W lecie 1971 roku osobiście interweniował Kenneth Kaunda. Postawił on ultimatum, w którym domagał się od ZANU i ZAPU osiągnięcia porozumienia. W innym wypadku groził likwidacją obozów szkoleniowych i wydaleniem członków obu partii z terytorium Zambii. Pod tym naciskiem l października 1971 roku w Lusace część działaczy obu partii ogłosiła ich zjednoczenie i powstanie w ten sposób Frontu Wyzwolenia Zimbabwe (FROLIZI) z S. Siwelą na czele. Powstanie nowej organizacji spotkało się z wrogością części działaczy ZANU i ZAPU. Tak więc zamiast zjednoczenia doszło do dalszego podziału w rodezyjskim ruchu wyzwoleńczym. Uznanie jednak nowej organizacji za jedynego przedstawiciela interesów Afrykanów z Rodezji przez Tanzanię i Zambię doprowadziło do zbliżenia między ZANU i ZAPU. Na przełomie 1971 i 1972 roku doszło do serii rozmów między przedstawicielami obu partii, które doprowadziły do podpisania 23 marca 1972 roku układu w Mbeya w Tanzanii. Przewidywał on utworzenie wspólnego dowództwa sił partyzanckich. Postanowiono znacznie rozszerzyć zasięg akcji
militarnych. Porozumienie z Mbeya zaowocowało intensyfikacją działań zbrojnych. W październiku doszło do serii zamachów bombowych w zagłębiu Wankie, a w grudniu do ciężkich walk w dolinie rzeki Zambezi. Wzmożona aktywność partyzantów, którzy przenikali do Rodezji z terenu Zambii, doprowadziła do ostrego kryzysu w stosunkach między Salisbury i Lusaką. Władze rodezyjskie skierowały nad granicę z Zambią dodatkowe jednostki wojska i policji oraz wprowadziły blokadę gospodarczą tego kraju. Mimo to intensywność akcji partyzanckich na terenie Rodezji od tej pory zaczęła rosnąć. L Przełom nastąpił w 1975 roku. 25 kwietnia 1974 roku w Portugalii doszło do zamachu stanu, nazwanego później rewolucją goździków, w trakcie którego obalono dyktaturę America Tomasa i Marcela Caetana. Nowy rząd zerwał współpracę z RPA i Rodezją, zmienił też politykę wobec kolonii. 25 czerwca 1975 roku niepodległość uzyskała Angola, a 11 listopada Mozambik. Wpłynęło to na zmianę układu sił w tym rejonie. W obu krajach do władzy doszły rządy lewicowe wspierające rodezyjski ruch wyzwoleńczy. Szczególne znaczenie miało poparcie Mozambiku. Do tej pory oddziały ZANU i ZAPU miały bazy jedynie na terenie Zambii. Teraz także w Mozambiku powstały bazy partyzantów walczących przeciw władzom w Salisbury. Pogorszyło to drastycznie sytuację militarną Rodezji. Nowa granica była znacznie dłuższa i znacznie łatwiejsza do przekroczenia. Od tej pory działania partyzanckie przestały się ograniczać do stref przygranicznych, ale objęły cały kraj. W nowej sytuacji zmieniła się także polityka Pretorii. Wobec upadku portugalskiego imperium kolonialnego Rodezją przestała być tak ważna w strategii RPA. Rosnące koszty utrzymywania wojska i policji w Rodezji stanowiły duże obciążenie dla budżetu, zwłaszcza że początek lat siedemdziesiątych przyniósł kryzys gospodarczy. Po okresie prosperity lat sześćdziesiątych RPA zaczęła odczuwać skutki międzynarodowych sankcji gospodarczych. Wzrost niepokojów na własnym terytorium i w Namibii wymagał przerzucenia sił stacjonujących w Rodezji na inne tereny. W tej sytuacji obrona Rodezji była zbytnim obciążeniem dla RPA. Premier Balthazar Johannes Yorster rozpoczął rozmowy z politykami afrykańskimi. W sierpniu 1975 roku spotkał się z Kaunda podczas konferencji na moście w Yicto-ria Falls. Obaj politycy próbowali bezskutecznie doprowadzić do porozumienia między rządem Smitha i afrykańskimi nacjonalistami. Równocześnie doszło do dalszych zmian w rodezyjskim ruchu wyzwoleńczym. 9 grudnia 1974 roku ZAPU, ZANU, FROLIZI oraz Afrykańska Rada Narodowa (utworzona w 1971 roku umiarkowana partia afrykańskiego kapitału) stworzyły Zjednoczony Front Wyzwoleńczy Rodezji w ramach ARN (pod przywództwem biskupa Abela Muzorewy). W tym momencie w sprawę zaangażowały się Stany Zjednoczone. Do tej pory pozostawały raczej bierne wobec wydarzeń rodezyjskich, uznając je za problem Wielkiej Brytanii. Ogólnie rzecz biorąc, polityka amerykańska polegała na popieraniu posunięć Wielkiej Brytanii. Teraz jednak problem okazał się na tyle ważny, by podjąć decyzję o bezpośrednim zaangażowaniu. Zwłaszcza że żywe zainteresowanie tym regionem zaczął wykazywać popierający ZAPU Związek Radziecki. Także aktywność Chin, wspierających ZANU, zmuszała Waszyngton do
aktywniejszego działania. W 1976 roku do rokowań włączył się osobiście sekretarz stanu USA Henry Kis-singer. W czerwcu spotkał się w Bawarii z Yorsterem. Do kolejnego spotkania doszło we wrześniu w Zurychu. W tym samym miesiącu w Pretorii odbyła się trójstronna konferencja z udziałem lana Smitha. W jej trakcie Smith zgodził się wprowadzić w Rodezji w ciągu dwóch lat zasadę rządów większości. Jego ustępliwość wynikała 491 między innymi z tego, iż RPA postanowiła wycofać swoje siły z Rodezji. Smith zdawał sobie sprawę, że bez poparcia Pretorii nie ma szans na utrzymanie się u władzy. Wolał więc oddać ją pokojowo. Porozumienia z Pretorii nie zaakceptowały jednak ani ZANU, ani ZAPU, ani FROLIZI. Walki trwały nadal. Siły rodezyjskie dokonywały rajdów przeciw bazom partyzantów w Mozambiku, Zambii, a nawet w Angoli. Brytyjskie i amerykańskie próby mediacji kończyły się niepowodzeniem. W marcu 1978 roku Smith postanowił dojść do porozumienia z ARN. Został utworzony rząd przejściowy. Na kwiecień 1979 roku wyznaczono datę wyborów. W tych pierwszych wyborach przeprowadzonych według zasady „jeden obywatel — jeden głos" zwycięstwo odniosła ARN, a biskup Abel Muzorewa l czerwca 1979 roku został pierwszym czarnym premierem Rodezji. Ani porozumienie, ani wybory nie zostały zaakceptowane przez ZANU, ZAPU i FROLIZI. Jednak obawiając się utraty wpływów, zgodziły się na brytyjską propozycję rozmów. W lipcu doszło do konferencji w Lancaster House, w której udział wzięli Muzorewa oraz jego przeciwnicy Robert Mugabe i Joshue Nkomo. Po długich negocjacjach strony doszły do porozumienia. 17 grudnia 1979 roku przywrócono brytyjską zwierzchność nad Rodezją i unieważniono „jednostronną deklarację niepodległości". Cztery miesiące później, 18 kwietnia 1980 roku, po wyborczym zwycięstwie ZANU, Zimbabwe uzyskało niepodległość. Kryzys ten był pod kilkoma względami bardzo specyficzny i wywołał ciekawe skutki. O jednym nietypowym aspekcie — czyli o obecności w Rodezji dużej grupy osadniczej — była już mowa. Innym była kwestia stosunku do tego kryzysu Organizacji Jedności Afrykańskiej. Oczywiście, od momentu ogłoszenia „jednostronnej deklaracji niepodległości" potępiała ona władze rodezyjskie i samą deklarację. To jest jasne i zrozumiałe. Ciekawsze jest jednak, jakie metody rozwiązania kryzysu postulowała. Otóż olbrzymia większość państw członkowskich domagała się, aby to Wielka Brytania doprowadziła do rozwiązania kryzysu i wymusiła przyznanie pełni praw dla rodezyjskich Afrykanów. Niektóre z nich wręcz postulowały militarną interwencję Londynu. 17 października 1965 roku, jeszcze przed ogłoszeniem deklaracji, Rada Ministerialna OJA na spotkaniu w Akrze domagała się od Wielkiej Brytanii użycia siły dla rozwiązania kryzysu. Także po jej ogłoszeniu nawoływała do brytyjskiej interwencji. Jakie to miało znaczenie? Otóż wiele organizacji antykolonialnych wskazywało na nielegalność systemu kolonialnego. Tymczasem uznanie prawa Wielkiej Brytanii do wpływu na przyszły kształt Rodezji, obarczanie Londynu odpowiedzialnością za rozwiązanie kryzysu i powoływanie się na jego prawa wynikające z panowania kolonialnego negowało całą dotychczasową argumentację i oznaczało zaakceptowanie systemu kolonialnego jako prawomocnego. Rozdział 34
PIOTR OSTASZEWSKI WOJNA CHIŃSKO-WIETNAMSKA 1979 Przyczyny oraz charakter wojny chińsko-wietnamskiej z 1979 roku każą spojrzeć na nią jako na różniącą się od innych konfliktów zbrojnych na Dalekim Wschodzie w drugiej połowie XX stulecia. Dotychczas Azja Wschodnia i Południowo-Wschodnia były bowiem widownią starć między dwoma systemami politycznymi i gospodarczymi — kapitalizmem i komunizmem. Ten ostatni, w którym występowały silne pierwiastki narodowe, urastał do rangi ruchu wyzwoleńczego, występującego przeciw wpływom Zachodu. Komunistyczna propaganda zwykła utożsamiać „Zachód" z „amerykańskim imperializmem", co, zważywszy na kolonialną przeszłość Dalekiego Wschodu, pozwalało na zdobycie popularności w społeczeństwie. Jedność bloku komunistycznego od dawna była jedynie teoretyczna. Radziec-ko-chiński spór ideologiczny przerodził się w latach sześćdziesiątych w stan wrogości. Nigdy jednak, poza incydentami granicznymi, ani ZSRR, ani ChRL nie zdecydowały się na podjęcie kroków militarnych, niewątpliwie grożących wybuchem nowej wojny światowej. Chiny, pretendując do roli mocarstwa na Dalekim Wschodzie, z niepokojem spoglądały na poczynania Moskwy w tamtym rejonie. Według polityków chińskich „socjalistyczny imperializm" był wyjątkowo niebezpieczny, zwłaszcza w latach siedemdziesiątych, kiedy wyraźnie wzrosły radzieckie wpływy w Wietnamie. Przyczyn chińskiej interwencji w 1979 roku w Demokratycznej Republice Wietnamu (DRW) należy szukać zarówno w stosunkach radziecko-wietnamskich, chińsko-wietnamskich, jak i wietnamsko-kambodżańskich, bezpośrednio rzutujących na decyzję Pekinu o „udzieleniu krótkiej lekcji Hanoi". To z kolei sprawiło, że wojna polegała na błyskawicznej operacji zbrojnej, w trakcie której zniszczono główne ośrodki przemysłowe przeciwnika i natychmiast wycofano własne wojska. Tak więc Chińska Republika Ludowa (ChRL) nie dążyła do żadnych zdobyczy terytorialnych, a jedynie, jak podkreślał Deng Xiaoping (Teng Siao-ping), chciała „zademonstrować aroganckiemu rządowi wietnamskiemu, iż Pekin nie 423 zamierza tolerować ekspansjonistycznej polityki Hanoi, na dodatek cieszącej się pełnym poparciem Kremla". Komunistyczne Chiny poczuwały się do roli patrona wietnamskiego ruchu wyzwoleńczego zarówno w okresie pierwszej, jak i drugiej wojny indochińskiej (Viet Minhu a później Yietcongu). Deng Xiaoping (Teng Siao-ping) obliczał wartość pomocy udzielonej DRW przez ChRL w latach 1950—1978 na dwadzieścia miliardów dolarów. Wietnamscy komuniści niechętnie o tym mówili, przedkładając sojusz ze Związkiem Radzieckim nad partnerski układ z Pekinem. Pierwsza wojna indochińska była przykładem współpracy Viet Minhu z rządem chińskim, który subsydiował partyzantkę Ho Chi Minha (Ho Szi Mina) oraz zapewniał jej niezbędne dostawy broni i amunicji. Publiczną tajemnicą było istnienie w
Chinach wojskowych obozów szkoleniowych dla wietnamskich komunistów. Również sukces ostatniej kampanii zakończonej zwycięstwem pod Dien Bien Phu ( w maju 1954 roku) Ho Chi Minh (Ho Szi Min) zawdzięczał pomocy chińskiej misji wojskowej przy Viet Minhie. Do pierwszych nieporozumień doszło podczas obrad konferencji genewskiej w 1954 roku, kiedy dyplomacja chińska, mając na względzie utrzymanie równowagi sil w Indochinach, starała się ograniczyć apetyty przedstawicieli Demokratycznej Republiki Wietnamu. Propozycja premiera ChRL Zhou Enlaia (Czou En-laja), dotycząca wycofania partyzantki Viet Minhu z Laosu i Kambodży w zamian za niedopuszczenie do powstania na ich terytorium amerykańskich baz wojskowych, spotkała się z życzliwym przyjęciem Wielkiej Brytanii oraz pozostałych uczestników konferencji. W Hanoi odczytano to jednak jako wzmocnienie pozycji Chin kosztem Wietnamu. Nadzieje Ho Chi Minha (Ho Szi Mina) na zjednoczenie kraju napotkały opór ZSRR i ChRL, które w 1954 roku przyjęły bardziej pojednawczą postawę wobec Zachodu. Obawiając się interwencji w Indochinach Stanów Zjednoczonych, Moskwa w porozumieniu z Pekinem usilnie nakłaniała Hanoi do przyjęcia linii siedemnastego równoleżnika za tymczasową granicę między dwoma państwami wietnamskimi. Reprezentujący wówczas w Genewie DRW Le Duan kierował pod adresem delegacji chińskiej oskarżenia o zdradę interesów rewolucji indochińskiej oraz o współpracę z francuskim imperializmem. Choć oficjalnie obowiązywało stanowisko wyrażone przez Pham Van Donga o „wdzięczności dla chińskich towarzyszy broni za pomoc w latach 1946—1954", Wietnam nie mógł wybaczyć Mao braku poparcia dla dążeń unifikacyjnych. Wietnamscy komuniści wydawali się jednak nie dostrzegać roli ZSRR w formułowaniu postanowień genewskich. Stanowisko DRW wobec Pekinu i Moskwy powoli kształtowało się w czasie drugiej wojny indochińskiej (1959—1975). Trwała wówczas rywalizacja między komunistycznymi mocarstwami dążącymi do uzyskania wietnamskiej wdzięczności, a tym samym do rozszerzenia własnych wpływów. Nikita Chruszczow ignorował Ho Chi Minha (Ho Szi Mina) i kwestię wietnamską, co wykorzystał natychmiast Mao Zedong (Mao Tse-tung), zezwalając na budowę w pobliżu granicy z Wietnamem lotnisk wojskowych dla sił powietrznych DRW. Po wizycie premiera Aleksieja Kosygina w Hanoi w lutym 1965 roku ZSRR zrewidował swą politykę wobec Indochin. W przedłożonej w Pekinie i Hanoi propozycji wspólnego udziału w wojnie przeciw Stanom Zjednoczonym nie zakładano wysłania znacznej liczby wojsk radzieckich, ale wyraźnie domagano się prawa tranzytu przez terytorium chińskie radzieckiej broni, niewielkiej jednostki doradców wojskowych (cztery tysiące osób) oraz udostępnienia radzieckiemu lotnictwu chińskich baz przy granicy z Wietnamem Północnym. Chińskie weto przyniosło w efekcie skutki odwrotne od spodziewanych. Ho Chi Minh (Ho Szi Min), świadom chęci zmonopolizowania przez Pekin pomocy dla sił wietnamskich, coraz częściej upatrywał potencjalnego sojusznika w Moskwie. Obawy przed chińską potęgą miały niebagatelne znaczenie dla podejmowanych przez Ho Chi Minha (Ho Szi Mina) decyzji, a
dwieście milionów dolarów rocznie oraz trzystu-dwudziestotysięczny chiński kontyngent wojskowy (w latach 1965—1971) nie wykluczały możliwości współpracy z ZSRR. Od 1967 roku Hanoi zainicjowało bardziej niezależną politykę zagraniczną, szczególnie kiedy w związku z chińsko-radzieckimi incydentami granicznymi w 1969 roku Mao Zedong (Mao Tse-tung) większą uwagę musiał zwrócić ku północnym granicom ChRL. Odległy Związek Radziecki nie był zagrożeniem dla wietnamskiej suwerenności. Tworzył za to przeciwwagę dla potęgi chińskiej. Chwilowe ocieplenie na linii Hanoi—Pekin, spowodowane kryzysem kambodżańskim z 1970 roku i laotańskim z 1971, zaowocowało jedynie wspólnym komunikatem, w którym ostrzegano Stany Zjednoczone przed eskalacją wojny w Wietnamie. Niebawem antagonizm chińsko-wietnamski wybuchł ze zdwojoną siłą. Wizyta prezydenta USA Richarda Nixona w Pekinie w lutym 1972 roku i nawiązanie stosunków dyplomatycznych na szczeblu poselstw pomiędzy USA i ChRL wywołało w rządowych kołach DRW poczucie zdrady. Dwukrotna wizyta Zhou Enlaia (Czou En-laja) w Hanoi nie złagodziła napięcia, a brak zaufania do Pekinu rząd wietnamski wyrażał postawą proradziecką. Rząd DRW wiedział, że Moskwa od dłuższego czasu snuła plany osłabienia pozycji Chin. Zjednoczony Wietnam, blokujący Chiny od południa, był wymarzonym instrumentem tej polityki. Pomyślny dla Moskwy rozwój konfliktu wietnamskiego z lat 1959—1975 mógł doprowadzić do pozbycia się z Indochin obu rywali (ChRL i USA) oraz uzyskania przez nią wpływów w całej Azji Południowo-Wschodniej. Mocarstwowa pozycja ZSRR zależała między innymi od dostępu do portu w zatoce Cam Ranh i do innych strategicznych punktów w Indochinach. Dlatego też Wietnam należy potraktować jako teren rywalizacji chińskoradzieckiej, która szczególnie wyraźnie dala znać o sobie po 1975 roku. W miarę jak druga wojna indochińska zbliżała się do końca, większość polityków wietnamskich, z przewodniczącym partii komunistycznej Le Duanem na czele, reprezentowała opcję proradziecką. Rosyjska obecność w Indochinach była niemal pożądana przez Hanoi, zarówno w aspekcie strategicznym (obawa przed Chinami), jak i gospodarczym. W maju 1975 roku, tuż po zajęciu Sajgonu przez armię północnowietnamską (30 kwietnia), radzieckie tankowce zawinęły do tamtejszego portu, ratując Wietnam przed kryzysem paliwowym. Zwiększenie liczby radzieckich doradców wojskowych w Laosie ze stu w czerwcu 1975 roku do pięciuset w październiku tego roku przedstawiano jako przykład zgodnej współpracy krajów komunistycznych. Niezadowolenie Chin nie wpłynęło na razie na zmniejszenie pomocy finansowej dla Hanoi, ocenianej na dwieście milionów dolarów rocznie. Nakłady na ten cel przewidywane w nowym planie pięcioletnim (1976—1980) znacznie przekraczały jednak możliwości Pekinu. Wizyta Le Duana w Moskwie w listopadzie 1975 roku zaowocowała pięciuset milionami dolarów pomocy doraźnej oraz trzema miliardami dolarów na gwarantujące powodzenie gospodarcze przedsięwzięcia w najbliższej pięciolatce. W grudniu 1976 roku, na IV Kongresie Partii Pracujących Wietnamu, przewodniczący radzieckiej delegacji Michaił Susłow zapewniał o woli kontynuowania pomocy i współpracy.
W tym czasie oskarżenia chińskie zaczęły być bardziej konkretne. Zasady ideologiczne nie odgrywały już podstawowej roli. Na forum ONZ we wrześniu 1975 roku delegacja ChRL wyraźnie wskazywała na zastąpienie w Indochinach imperialistów amerykańskich radzieckimi. Zdaniem Pekinu Rosjanie wykorzystali dwudziestokilkuletnią pomoc udzielaną przez ChRL wietnamskim komunistom. Antyradzieckie slogany powtarzane przez nowego przewodniczącego Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Hua Guofenga (Hua Kuo-fenga) w rozmowie z Le Duanem w listopadzie 1977 roku nie odniosły żadnego skutku. Wietnam umacniał swą militarną pozycję w Indochinach. Obecność ośmiu tysięcy radzieckich doradców była dowodem nie tylko sojuszu z ZSRR, ale i przychylnej postawy Biura Politycznego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR) wobec wietnamskich planów, w których penetracja Laosu była jedynie jednym z etapów prowadzących do podporządkowania sobie Półwyspu Indochińskiego. W grudniu 1977 roku wszystko wskazywało na rychły wybuch wojny wietnamsko-kambodżańskiej. Przewrót w Kambodży w 1970 roku i dojście do władzy generała Łon Nola zespoliło wysiłki azjatyckich komunistów w wojnie ze Stanami Zjednoczonymi. Atut Pekinu polegał przede wszystkim na udzieleniu schronienia obalonemu księciu Norodomowi Sihanoukowi i utworzeniu koalicji z Czerwonymi Khmerami, których przywódcy przebywali wówczas na terenie ChRL. Protegując kambodżański ruch komunistyczny, ideologicznie zbliżony do maoizmu, Chiny zdobywały dogodną pozycję na Półwyspie Indochińskim, blokując Wietnam od południa. Infiltrując od połowy lat sześćdziesiątych terytorium sąsiedniej Kambodży, Wietnam Północny pragnął na początku utrzymać swoje bazy wojskowe przy granicy z Wietnamem Południowym. Po 1970 roku zaczął powoli podporządkowywać sobie kambodżańską partyzantkę. ChRL i DRW, udzielając pomocy Czerwonym Khmerom, miały zasadniczo różne cele. Przejęcie w 1973 roku inicjatywy w Kambodży przez Czerwonych Khmerów i skierowanie uwagi Hanoi na Wietnam Południowy umożliwiło Pekinowi zacieśnienie współpracy z kambodżańskimi komunistami. Poi Pot i Khieu Samphan (czołowi przywódcy Czerwonych Khmerów) nigdy nie ufali w bezinteresowną pomoc wietnamską. Po 1975 roku słabej Kambodży w każdej chwili groziła inwazja ze wschodu. Stosunki Demokratycznej Kampuczy (jak oficjalnie przemianowano Republikę Khmerską po upadku rządu Łon Nola) i DRW stymulowała prochińska polityka Czerwonych Khmerów i proradziecka Wietnamu. Oba kraje zamknęły w końcu w grudniu 1977 roku swoje przedstawicielstwa dyplomatyczne. Le Duan zabiegał o poparcie radzieckie, Khieu Samphan i Poi Pot dążyli zaś do pozyskania pomocy Pekinu, co sfinalizowano stosowną umową w sierpniu 1975 roku. Uzgodniono również zasady współpracy przeciw „rodzącemu się w Indochinach wietnamskiemu hegemonizmowi". Czerwoni Khmerzy deklarowali chęć „wykorzenienia z Kambodży wpływów wietnamskich". „Osiągnięcia rewolucji komunistycznej w Kambodży" niepokoiły Biuro Polityczne KPCh. Delegacja chińskich ekonomistów, która w grudniu 1976 roku została wysłana do Phnom
Penh, przekazała władzom wstrząsający obraz ruiny państwa i ludobójstwa uprawianego przez Czerwonych Khmerów. Fizyczna eliminacja ludzi posiadających jakiekolwiek wykształcenie uniemożliwiała współpracę techniczną. Pomoc miała się sprowadzać do niewykonalnego subsydiowania nie istniejącej gospodarki kraju pozbawionego własnej infrastruktury. Czystki etniczne w Kambodży, uderzające w szczególności w mniejszość wietnamską, zdecydowany antyradziecki i antywietnamski kurs Phnom Penh oraz współpracę z ChRL odbierano w Hanoi jako wrogie sygnały, a w coraz częstszych partyzanckich potyczkach na granicy widziano przygotowania Demokratycznej Kampuczy do inwazji na Wietnam. Poi Pot dążył do odebrania prastarych ziem khmerskich przyłączonych w XVIII wieku do Wietnamu. Krótkie starcie zbrojne na przełomie lat 1977—1978, kiedy wojska wietnamskie wtargnęły kilka kilometrów w głąb Kambodży, spowodowało natychmiastową reakcję Pekinu. 12 stycznia 1978 roku władze chińskie wystosowały do rządu DRW oświadczenie, wzywające strony do zawieszenia broni, negocjacji i wycofania wojsk wietnamskich z Kambodży. Gdy ChRL ostrzegała Wietnam przed najazdem na Demokratyczną Kampuczę, Hanoi już pod koniec stycznia podjęło decyzję o wojnie z kambodżańskim reżimem z Phnom Penh, który zamierzano obalić do końca 1978 roku. Wietnamscy przywódcy mieli pewność, że w razie konfliktu wietnamsko-kam-bodżańskiego rola Chin sprowadzi się do zwiększenia pomocy materiałowej dla Phnom Penh. Na posiedzeniu Centralnego Komitetu Komunistycznej Partii Wiet477 namu w lutym 1978 roku postanowiono przygotować światową opinie publiczną na wietnamską inwazje. Kampania propagandowa miała ukazać ludobójstwo Poi Pota i przedstawić rządy Czerwonych Khmerów jako oparte na nie spotykanym dotąd w dziejach ludzkości masowym terrorze. Chiny jawiły się wiec jako protektor „bandyckiej kliki Poi Pota i lenga Sary", co potrafiono wyzyskać bardzo efektywnie. Hanoi zdołało zapewnić sobie poparcie ZSRR, który — skłócony z Chinami — nie mógł wybaczyć Czerwonym Khmerom upokorzenia doznanego w 1975 roku. Po zdobyciu Phnom Penh ambasadę radziecką zamknięto, a personel z zawiązanymi rękoma i opaskami na oczach przetransportowano do francuskiej placówki dyplomatycznej. Następnie pracownicy ambasady radzieckiej, podobnie jak personel ambasad wielu innych krajów, otrzymali nakaz opuszczenia Kambodży. 3 listopada 1978 roku rządy DRW i ZSRR podpisały w Moskwie traktaty o przyjaźni i wzajemnej pomocy, co przyjęto w Pekinie jako dowód polityki prowadzącej do „okrążania Chin". Przez cały miesiąc, między 15 listopada a 15 grudnia 1978 roku, Biuro Polityczne KPCh debatowało na temat zaistniałej sytuacji, zmieniającej układ sił na Półwyspie Indochińskim. Na porządku dziennym stawiano wojnę z Wietnamem. Masowe ucieczki na początku 1978 roku prześladowanych Wietnamczyków chińskiego pochodzenia były dla Deng Xiaopinga (Teng Siao-pinga) wystarczającym dowodem „aroganckiej postawy rządu w Hanoi". Po podpisaniu traktatów wiet-namsko-radzieckich Pekin nabrał ostatecznej pewności
co do intencji swego sąsiada na południu. Wietnamska inwazja na Kambodżę, chociaż była prowokacją w stosunku do ChRL, nie miała pociągnąć za sobą rozpętania nowej wojny indochińskiej. Deng mówił o krokach odwetowych w postaci „karnej ekspedycji". Wietnamski atak na Demokratyczną Kampuczę 6 grudnia 1978 roku nie był dla nikogo zaskoczeniem. Rząd chiński ostrzegł ponownie Hanoi o „wyczerpywaniu się cierpliwości wobec niesfornego sąsiada", po czym postanowił szybko reagować na arenie dyplomatycznej, l stycznia 1979 roku nawiązał pełne stosunki dyplomatyczne ze Stanami Zjednoczonymi. Zajęcie 7 stycznia 1979 roku przez wojska wietnamskie Phnom Penh i sformowanie w trzy dni później nowego, socjalistycznego rządu kambodżańskiego pod przywództwem Henga Samrina zepchnęło Czerwonych Khmerów ponownie do podziemia. Militarna pomoc ChRL dla Poi Pota powodowała, że kraj był w stanie permanentnej wojny partyzanckiej, w którą zaangażowano ponadstupięć-dziesięciotysięczną armię wietnamską. 28 stycznia 1979 roku Deng Xiaoping (Teng Siao-ping) przybył z dziewięciodniową wizytą do Waszyngtonu w celu wysondowania opinii prezydenta Cartera na temat chińskiej operacji odwetowej w Wietnamie. 29 stycznia 1979 roku podczas dwustronnych rozmów Deng przedstawił w zarysie plan działań zbrojnych. Jak argumentował, wojna miała sprowadzać się do konfliktu lokalnego, nie wykraczającego poza wietnamską strefę przygraniczną. „Uważamy, że należy im się od nas nauczka. Hanoi zasłużyło na krótką lekcję". Powściągliwość Cartera, pro\_łkierunki chińskich uderzeń \\ rubieże osiągnięte przez wojska chińskie odwrót wojsk chińskich
\\ __________
\\
V
Wojna chińsko-wietnamska (1979) ponującego raczej rozwiązanie dyplomatyczne, nie zmieniła decyzji Biura Politycznego KPCh. Tymczasem ZSRR wysłał niewielkie jednostki marynarki wojennej na międzynarodowe wody Zatoki Tonkińskiej, w pobliżu wyspy Hainan. W związku z incydentami granicznymi z Chinami, do których doszło na początku lutego 1979 roku, ZSRR skierował dodatkowo do Wietnamu dwa okręty. 17 lutego agencja prasowa Sinhua podała do wiadomości, że wojska chińskie przekroczyły granicę DRW, posuwając się powoli w głąb terytorium wroga. W momencie wybuchu wojny siły chińskie dysponowały dziesięcioma tysiącami czołgów, w większości przestarzałych typu T-59, tysiąc pięćdziesięcioma jednostkami marynarki wojennej i pięcioma tysiącami samolotów, przeważnie typu MiG-15, MiG-17 i MiG-19, oraz jedynie osiemdziesięcioma maszynami typu MiG-21. Naczelnym dowódcą armii ChRL na czas „karnej ekspedycji" mianowano Deng Xiaopinga (Teng Siao-pinga). Jego następcami byli Xu Xian-quian oraz Nie Rong-zhen, a szefem sztabu generał Geng Biao.
Licząc się z możliwością radzieckiej interwencji, Deng postanowił utworzyć dwa fronty: północny, obejmujący rejony Shenyang (Szenjang), Pekin, Dzinan, Lanzhou (Langczou) i Xinjiang (Sinkjang); oraz południowy, obejmujący strefę przygraniczną z Wietnamem. Front południowy podzielono na strefy wschodnią i zachodnią.W skład pierwszej wchodziły prowincje Guangxi (Kwangsi) i Guang-dong (Kwangdong), drugiej zaś Yunnan (Junan). Zgrupowanie na froncie południowym liczyło trzydzieści jeden dywizji (trzysta trzydzieści jeden tysięcy żołnierzy, około dziesięciu procent ogółu sił ChRL) oraz tysiąc dwieście czołgów, dziewięćset czterdzieści osiem samolotów, pięćdziesiąt siedem większych i sześćset cztery mniejsze jednostki pływające. Demokratyczna Republika Wietnamu dysponowała w tym czasie sześciuset-tysieczną armią rozproszoną w różnych częściach Półwyspu Indochińskiego. Tak więc w Kambodży stacjonowało od stu pięćdziesięciu do dwustu tysięcy żołnierzy wietnamskich, w Laosie — sto tysięcy, na południu Wietnamu — sto tysięcy, na północy — dwieście do dwustu pięćdziesięciu tysięcy. Na początku 1979 roku siły powietrzne DRW liczyły trzysta samolotów, w tym siedemdziesiąt maszyn typu MiG-19 i tyleż samo MiG-21. Stan marynarki wojennej przedstawiał się następująco: dwa niszczyciele, trzydzieści zakupionych w Chinach łodzi patrolowych oraz trzydzieści dwie jednostki innego typu. Ogólnie przewagę w ludziach i sprzęcie miały Chiny. Konflikt chińsko-wietnamski miał zasadniczo trzy fazy: 17—26 lutego, 27 lutego—5 marca, oraz 6— 17 marca (ewakuacja z terytorium Wietnamu). Nie licząc jedenastu dni potrzebnych na wycofanie wojska, starcia zbrojne trwały między 17 lutego a 5 marca 1979 roku. 17 lutego o godzinie piątej rano Chińczycy otworzyli huraganowy ogień artyleryjski na pozycje nieprzyjaciela po drugiej stronie granicy. Chińska piechota zgrupowana w rejonie Lanzhou (Langczou), wsparta bronią pancerną, uderzyła na Dong Dang. Celem strategicznym było Lang Son. Kolejne uderzenie nastąpiło z Jingxi i Lanzhou (Langczou) na miasta Cao Bang i Dong Ke. Jedna z dywizji posuwała się z Fengcheng (Fengczeng) ku nadmorskiej miejscowości Mon Cay. Zachodnie skrzydło wojsk chińskich zgrupowane w Hankou miało za zadanie zdobycie miasta Lao Cai —jednego z głównych węzłów kolejowych wiodących do Hanoi, Hai Giang i Lai Chau. Choć kierownictwo chińskie nigdy nie sprecyzowało celów ofensywy, wszystko wskazuje na to, że podstawowe zadanie polegało na: 1) szybkim zajęciu wyznaczonych celów przygranicznych (Cao Bang, Lang Son i Lao Cai); 2) zniszczeniu wietnamskich sił zbrojnych i osłabieniu wietnamskiego systemu obronnego; 3) zniszczeniu wietnamskiej bazy gospodarczej, innymi słowy, ośrodków przemysłowych skoncentrowanych na północy kraju. Początkowy impet został niebawem powstrzymany. Poza zdecydowaną postawą obrońców ogromną rolę odgrywały niedogodne warunki terenowe. Radio Hanoi donosiło o „zatrzymaniu i okrążeniu sił nieprzyjaciela dzięki bohaterskiej postawie armii i ludności cywilnej". Plany defensywne sztabu wietnamskiego
polegały na osłabieniu przeciwnika na odcinkach przygranicznych i przygotowaniu się do głównego starcia na równinie tonkińskiej. Mimo wszystko Wietnam nie zamierzał łatwo oddać pola. Rozbudowany system obrony granicznej wraz ze wszystkimi elementami charakterystycznymi dla drugiej wojny indochińskiej sprawiły, że armia chińska doświadczyła tego samego, z czym zetknęły się wojska amerykańskie kilkanaście lat wcześniej. Pierwszego dnia najcięższe walki stoczono w północno-wschodniej części Wietnamu, w okolicach Bat Xat i Muong Khuong oraz Dong Dang, Hun Nghi i Thong Nong. Chińskie siły uderzeniowe weszły około piętnastu kilometrów w głąb Wietnamu i parły na Lao Cai. 18 i 19 lutego walki przybrały na sile. Zdając sobie sprawę z niekorzystnego ukształtowania terenu, dowództwo chińskie rozpoczęło działania mniejszymi jednostkami taktycznymi. To z kolei zwalniało tempo marszu w kierunku południowym. Oba kraje podawały wyjątkowo skąpe wiadomości na temat sytuacji na froncie. Dopiero 20 lutego Pekin donosił o „zwycięskim marszu na Wietnam i ciężkich stratach przeciwnika". Miał on stracić w ciągu pierwszych trzech dni dziesięć tysięcy ludzi, podczas gdy Chińczycy dwa do trzech tysięcy. Sprzeczne wiadomości nadchodziły z Hanoi. 21 lutego ofensywa chińska ruszyła z nowym impetem. 22 lutego zdobyto Lao Cai i Cao Bang oraz kontrolowano większą część prowincji Hai Giang, Cao Bang, Lang Son i Quang Ninh. Do 26 lutego większość sił chińskich skoncentrowano w okolicach Lang Son, gdzie następnego dnia miało dojść do jednej z największych bitew. Wzmocniona posiłkami armia chińska zaatakowała jednocześnie frontalnie Lang Son oraz wszystkie linie komunikacyjne łączące tę miejscowość ze światem zewnętrznym. Mimo iż inicjatywa należała do strony chińskiej, pojedyncze jednostki wietnamskie zdołały przeprowadzić kilka zakończonych sukcesem operacji dywersyjnych na chińskie terytoria pograniczne, co ujawniło słabe punkty zaplecza nieprzyjaciela. Do 2 marca Lang Son zostało okrążone. 3 marca w ręce chińskie dostał się strategiczny punkt — górujące nad miastem wzgórze 303. Zniszczenie wietnamskich linii obronnych przypieczętowało los Lang Son. Pomimo to nadal trwały ciężkie walki w okolicach Loc Binh i Mong Cai. 5 marca rząd ChRL wydał komunikat o wykonaniu planu operacyjnego i opuszczeniu przez wojska chińskie terytorium Wietnamu. Stwierdzano, że zajęto Lang Son, Cao Bang, Lao Cai i siedemnaście innych mniejszych miejscowości oraz zniszczono doszczętnie cztery dywizje wroga. Jednocześnie Pekin ostrzegał Wietnam przed jakimikolwiek działaniami zaczepnymi podczas ewakuacji wojsk chińskich. 7 marca władze DRW poinformowały przeciwnika o „dobrej woli zawarcia układu pokojowego". Zapewnienia Deng Xiaopinga (Teng Siao-pinga), że wojna ma ograniczony charakter, miały uspokoić światową opinię publiczną, która reagowała na te wydarzenia w różny sposób. Stany Zjednoczone już 17 lutego wezwały wojska chińskie do opuszczenia Wietnamu, podkreślając jednocześnie, że powodem konfliktu była wietnamska inwazja na
Kambodże. U podstaw stonowanego oświadczenia prezydenta Carte-ra leżała chęć utrzymania dobrych stosunków z Chinami, których przywódca nie tak dawno sondował jego opinie odnośnie do planów wobec DRW. Związek Radziecki ostrzegał Chiny przed „nieobliczalnymi konsekwencjami" i żądał natychmiastowego zawieszenia broni. 21 lutego 1979 roku Moskwa skierowała na wody Morza Południowochińskiego krążownik i niszczyciel. Dostawy broni i amunicji dla Wietnamu zapewniono drogą powietrzną dzięki Bułgarskim Liniom Lotniczym, którymi przyleciała też radziecka misja wojskowa. Wysokie kręgi wojskowe ZSRR domagały się od Biura Politycznego KPZR wypełnienia zobowiązań wobec Hanoi wynikających z dwustronnego traktatu z listopada 1978 roku. Choć ZSRR nie interweniował, sekretarz generalny KPZR Leonid Breżniew i premier Aleksiej Kosygin określili działania chińskie mianem „cynicznego i barbarzyńskiego aktu międzynarodowego piractwa". Bilans szesnastodniowej wojny przedstawiał się z pozoru niekorzystnie dla Wietnamu, którego straty sięgały pięćdziesięciu tysięcy zabitych, podczas gdy Pekin przyznawał się do dwudziestu tysięcy. Chiny podkreślały pełny sukces operacji, w której inicjatywa była po ich stronie. Ponadto zniszczenie rejonów objętych działaniami wojennymi było realizacją celów „karnej ekspedycji". Eksperci wojskowi dostrzegli jednak słabe punkty armii chińskiej, przede wszystkim brak nowoczesnego uzbrojenia i zaplecza, w czym górowała zaprawiona w bojach armia wietnamska. Podkreślano też niskie morale wojsk chińskich — w przeciwieństwie do wietnamskich, które broniły własnego terytorium. Czas pokazał, iż Hanoi zdołało utrzymać swój stan posiadania. Chińska interwencja nie zmieniła bowiem sytuacji wojsk wietnamskich w Kambodży, zniszczenie zaś północnych rejonów Tonkinu nie podcięło subsydiowanej przez Związek Radziecki gospodarki Wietnamu. Z chińskiego punktu widzenia „wojna 1979 roku zakończyła się pełnym sukcesem". Zniszczenie rejonów przygranicznych i ważnych dla gospodarki wietnamskiej okręgów przemysłowych w Tonkinie było celem samym w sobie. Deng Xiaoping (Teng Siao-ping) zapewniał, iż nie planowano szturmu na Hanoi. Wojna 1979 roku należy do wyjątku. Po raz pierwszy Chińczycy uruchomili machinę wojenną, nie zamierzając rozbić wroga. Pociągało to za sobą znaczne koszty finansowe, o czym wspominał Chen Yun (Czen Jun) — członek sztabu armii ChRL. Dla Deng Xiaopinga (Teng Siao-pinga), który potwierdzał wysokie straty w ludziach, najważniejszy był efekt polityczny. Zwycięstwo należało do ChRL, a skoro praktycznie od 1978 roku Deng zachowywał przemożny wpływ na decyzje Pekinu, jego punkt widzenia przyjęto za obowiązujący. Rozdział 35 JOANNA MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA INTERWENCJA ZSRR W AFGANISTANIE 1979—1989 W epokę powojenną Afganistan wkroczył jako państwo zacofane, o archaicznej gospodarce i strukturze społecznej, rządzone przez monarchę. Wprawdzie jeszcze przed II wojną światową
emir Amanullah Chan próbował skierować kraj na nowe tory, zmodernizować, wprowadzić elementy demokracji, lecz jego wysiłki okazały się daremne. Pierwsza konstytucja (która między innymi znosiła niewolnictwo), utworzenie ministerstw, wprowadzenie przymusowej edukacji, a nawet otwarcie szkoły dla dziewcząt nie było w stanie przełamać zacofania i konserwatyzmu społeczeństwa afgańskiego. Po zakończeniu II wojny światowej ludzie związani z ruchem „Przebudzona Młodzież" (skupiał mieszkańców miast i inteligencję) nawoływali do zmian w państwie. Jednym z liderów tego ruchu był Nur Mohammad Taraki. Pod wpływem takich głosów dwór królewski (emirem był wówczas Mohammad Zahir Szach) ogłosił pierwsze wybory. W ich wyniku został wyłoniony studwudziesto-osobowy parlament, w którym znalazło się pięćdziesięciu zwolenników liberalizmu. Emir i jego otoczenie, obawiając się, że nurt liberalny będzie coraz silniejszy, zdecydował się uwięzić jego liderów. Pomimo to i emir, i jego otoczenie zdawali sobie sprawę z konieczności przeprowadzenia zmian w kraju. Szukano sposobu, by wzmocnić i unowocześnić Afganistan, ale jednocześnie nie osłabiać pozycji emira i arystokracji. Głównym zwolennikiem reform w obozie królewskim był Mohammad Daud Chan. Blisko spokrewniony z emirem Zahirem Szachem — był jego stryjecznym bratem — należał do najlepiej wyedukowanych ludzi w państwie. Swoje staranne wykształcenie zawdzięczał dziesięcioletniemu pobytowi we Francji w latach 1920—1930. Planując unowocześnienie Afganistanu, początkowo chciano skorzystać z pomocy Stanów Zjednoczonych. Wynikało to z kilku przyczyn. Z jednej strony w trakcie II wojny światowej Stany Zjednoczone udowodniły, że są potęgą ekonomiczną i techniczną, z drugiej żywiono nadzieję, iż nawiązanie bliskich stosunków z tym krajem umożliwi zachowanie neutralności. W przekonaniu Afgańczyków wybór któregoś z potężnych sąsiadów — Wielkiej Brytanii lub Związku Radzieckiego — mógł naruszyć status państwa neutralnego. Dążenie do niezależności i od ZSRR, i od Wielkiej Brytanii wynikało z wcześniejszych doświadczeń Afganistanu. Wszystkie te elementy sprawiły, że w afgańskiej gospodarce i polityce Nowy Jork zastąpił Londyn, a na krótko także Moskwę. W dziedzinie gospodarczej Stany Zjednoczone współpracowały z Afganistanem w realizacji takich projektów, jak budowa drogi asfaltowej łączącej Kabul z Kandaharem i granicą oraz naprawa i modernizacja systemu irygacyjnego w dolinie rzeki Helmand. Szczególnie drugie przedsięwzięcie okazało się niezwykle trudne i kosztowne, tak że zaczęto je nazywać „Olbrzymim Białym Słoniem", a samą koncepcję mrzonkami. Inną niezwykle ważną kwestią w stosunkach amery-kańsko-afgańskich, która w istotny sposób zaważyła na późniejszych dziejach Afganistanu, była sprawa dostaw broni. W 1948 roku minister gospodarki Afganistanu Abdul Majid Zabuli Chan zwrócił się do rządu Stanów Zjednoczonych o umożliwienie zakupu broni. Strona amerykańska nie wyraziła zgody. Amerykańscy specjaliści od problemów Azji Południowej koncentrowali swoją uwagę na Indiach i Pakistanie. Duże zainteresowanie Amerykanów tym ostatnim państwem wynikało z
tego, iż Pakistan przystępował do paktu bagdadzkiego. Poza tym szczególne znaczenie Pakistanu związane było z jego bardzo korzystnym położeniem geopolitycznym i z faktem, że mieszkało tam dziesięć razy więcej ludzi niż w Afganistanie. USA, prowadząc politykę usadawiania się w „miękkim podbrzuszu" ZSRR, postawiły na Pakistan, dokonując wyboru między dwoma zwaśnionymi państwami. Przyczyną tych waśni było sporne terytorium — Pusztunistan. Mieszkańcy spornego obszaru w referendum opowiedzieli się za przyłączeniem do Pakistanu. W efekcie 1949 rok przyniósł dalsze pogorszenie stosunków między Afganistanem i Pakistanem. Strona pakistańska zamknęła granice przed afgańskim tranzytem. Problem zakupu amerykańskiej broni przez Afganistan powrócił ponownie w latach 1949 i 1951. W roku 1951 wydawało się, iż dojdzie do pomyślnego finału. 13 sierpnia 1951 roku rząd Afganistanu zwrócił się w tej sprawie do Waszyngtonu z oficjalną prośbą. 27 listopada rząd Stanów Zjednoczonych wyraził zgodę na zawarcie transakcji, stawiając jednocześnie kilka warunków: wartość zakupu będzie wynosić dwadzieścia pięć milionów dolarów płatnych gotówką, strona afgań-ska ma zorganizować transport przez terytorium Pakistanu, a cała transakcja zostanie podana do publicznej wiadomości. Przy takich warunkach zakup nie doszedł do skutku. Początek lat pięćdziesiątych przyniósł pogorszenie się stosunków afgań-sko-amerykańskich. Mohammad Daud, który w 1953 roku został premierem, reprezentował młode pokolenie rodziny królewskiej. Ludzie ci wyrażali niezadowolenie z przeciągających się prac w dolinie rzeki Helmand, ze zbyt wolnego tempa rozwoju ekonomicznego i przemian społecznych. Grupa ta, choć wywodziła się z kręgów dworskich i elit społecznych Afganistanu, miała poglądy lewiA1A cowe. Kształcąc się na uczelniach europejskich, przesiąkła myślą lewicową, a po powrocie do kraju zamierzała wprowadzać nowe idee. Młode elity Afganistanu dostrzegały ponadto zbyt niebezpiecznie rosnące wpływy krajów zachodnich, szczególnie Stanów Zjednoczonych, co mogło zagrażać neutralności ich kraju, a tym samym skomplikować stosunki z nowo pozyskanym partnerem gospodarczym — Związkiem Radzieckim. W 1950 roku ZSRR i Afganistan podpisały czteroletnią umowę o wymianie handlowej. Dla Afganistanu istotne było między innymi prawo do bezpłatnego tranzytu towarów przez terytorium Związku Radzieckiego (niezwykle ważne w związku z zaniknięciem dla afgańskiego tranzytu Pakistanu) i korzystny kurs wymiany walut. Bardzo istotnym elementem w politycznym postrzeganiu świata przez afgań-skie elity była pewnego rodzaju fascynacja Związkiem Radzieckim. Daud, jako delegat króla Zahira, w marcu 1953 roku brał udział w pogrzebie Józefa Stalina. Po zakończeniu uroczystości pogrzebowych premier Afganistanu pozostał w ZSRR jeszcze przez trzy tygodnie. Do Afganistanu powrócił przekonany, że w kraju należy przeprowadzić reformy na wzór radziecki. Odmowa sprzedania broni przez Amerykanów i jednoczesne uzbrajanie Pakistanu jeszcze bardziej skłoniły władze afgańskie do zwrócenia się w stronę ZSRR.
Lata premierowania Mohammada Dauda (1953—1963) to okres modernizacji państwa afgańskiego. W związku z unowocześnianiem armii zakupiono w ZSRR czołgi T-34, działa, samoloty bojowe typu MiG-17 i bombowce. Podniósł się poziom szkolnictwa oraz zachodził proces emancypacji kobiet. Również na arenie międzynarodowej Daud cieszył się sympatią: prowadził politykę niezaangażowania i ożywił kontakty gospodarcze z krajami bloku socjalistycznego. Jego osiągnięcia sprawiły, iż zarówno w kraju, jak i za granicą był bardziej popularny i lepiej znany niż król Zahir. Popularność premiera stała się z czasem przyczyną królewskiego niezadowolenia. Wykorzystując niepowodzenie Dauda w polityce wobec Pakistanu, w 1963 roku Zahir usunął go ze stanowiska premiera, a rok później wprowadził do konstytucji zapis zabraniający członkom rodziny królewskiej wchodzenia w skład rządu. Daud został odsunięty na boczny tor życia politycznego. Król Zahir, chcąc kontynuować — przynajmniej pozornie — liberalne przemiany, zapowiedział wyrażenie zgody na działalność partii politycznych i liberalizację ustawy prasowej. Wydał także zgodę na udział kobiet w wyborach powszechnych. Zapowiedź zgody na działanie partii politycznych sprawiła, że Nur Mohammad Taraki, nie czekając na oficjalne jej ogłoszenie, założył Ludowo-Demokratyczną Partię Afganistanu (LDPA). Taraki został wybrany na sekretarza generalnego partii, a w składzie Komitetu Centralnego znaleźli się Babrak Karmal, Sułtan Ali Kesztmand, Saleh Mohammad Ziri i Dastagir Panczsziri. W wyborach do parlamentu, które odbyły się jesienią 1965 roku, z LDPA mandat zdobył jedynie Babrak Karmal. 435 Parlament wyłoniony w wyborach 1965 roku okazał się ciałem ze wszech miar konserwatywnym. Składające się w większości z przedstawicieli arystokracji, wodzów plemiennych i mułłów ciało ustawodawcze, vt którym znalazła się tylko mała grupka posłów liberalnych, było przeciwne wszelkim przemianom prowadzącym do modernizacji kraju. Król, wobec konserwatywnej postawy parlamentu, nie podjął próby zreformowania kraju. Brak reform, trudności ekonomiczne i straszliwa susza w 1971 roku (z głodu zmarło wedłu różnych źródeł od osiemdziesięciu tysięcy do kilkuset tysięcy ludzi) doprowadziły do radykalizacji poglądów, szczególnie wśród oficerów. W grudniu 1971 roku jeden z nich zapytał Dauda, czy byłby skłonny stanąć na czele republikańskiego przewrotu, a potem objąć stanowisko premiera. Przygotowania do obalenia króla trwały na tyle długo, że informacja o nich dotarła do samego zainteresowanego, który niezbyt się tym przejął. Latem 1973 roku, jak czynił to rokrocznie, król Zahir udał się do Europy i tam dotarła do niego wieść o detronizacji i zniesieniu monarchii w Afganistanie. Przewrotu dokonano 17 lipca 1973 roku, a 24 sierpnia przebywający we Włoszech Zahir Szach abdykował. Mohammad Daud ponownie został premierem, a Afganistan stał się republiką.
Lata 1973—1974 to okres wprowadzanych przez premiera bardzo intensywnych reform. Objęły one takie sfery życia jak własność prywatna i ziemska, spółki zagraniczne, czas pracy i oświata. Czasy rządów Dauda to również walka z wszelkiego rodzaju opozycją. Już we wrześniu 1973 roku wykryto spisek przeciwko Daudowi, któremu przewodził Mohammad Haszim Maiwandwal. W grudniu 1973 roku udaremniono kolejną próbę przewrotu. W czerwcu 1974 roku policja rozbiła spisek, którego celem było przekształcenie Afganistanu w republikę islamską. Wśród spiskowców byli Burhanuddin Rabbani i Gulbuddin Hekmatiar, którzy zbiegli do Pakistanu i tam założyli organizacje opozycyjne. Cesarz sąsiedniego Iranu Mohammad RezaPahlawi, zaniepokojony „rewolucyjnymi" przemianami w Afganistanie i zachęcony przez USA, zaproponował Daudowi współpracę. Jednym z jej celów było odciągnięcie Afganistanu od ZSRR i próba związania z krajami zachodnimi. W 1974 roku Iran i Afganistan zawarły umowę na sumę dwóch milionów dolarów, a szach „pożyczył" premierowi specjalistów ze swojej tajnej policji SAYAK. Daud, także pod wpływem Iranu, zaczął stopniowo usuwać ze swego otoczenia i z władz radykałów. Ogłoszona wiosną 1977 roku nowa konstytucja umacniała władzę prezydenta, zwiększała jego uprawnienia i nie zezwalała na działanie organizacji politycznych poza Partią Rewolucji Narodowej (była to partia prezydencka). Poczynania Dauda doprowadziły do zjednoczenia dwu frakcji LDPA. Do rozłamu doszło jeszcze w 1968 roku. Powstały wówczas Chalk (Lud) z Tarakim na czele i Parczam (Sztandar). Podłożem rozłamu były różnice programowe i pochodzenie społeczne członków partii. Daud, dzięki tajnej policji, starał się zneutralizować lub zastraszyć członków LDPA. Działania te nie przyniosły jednak spodziewanego rezultatu, jedynie pogorszyły sytuację. Pogrzeb jednego z zamordowanych działaczy LDPA przerodził się w wielotysięczną demonstrację. 25 kwietnia 1978 roku Daud kazał aresztować Tarakiego, Babraka Karmala i innych przywódców partii, a 26 kwietnia zapowiedział czystkę w administracji i wojsku. Była to ostatnia decyzja, jaką podjął. Dwa dni później już nie żył. 27 kwietnia 1978 roku doszło do wybuchu rewolucji saurskiej, którą, wobec uwięzienia Tarakiego, Babraka Karmala i innych członków ścisłego kierownictwa LDPA, kierował Hafizullah Amin. Po dwudziestu czterech godzinach walki LDPA przejęła władzę w kraju. 28 kwietnia rano podano informację o śmierci Mohammada Dauda. Sformowano rząd pod przewodnictwem Tarakiego. Jego zastępcą został Ba-brak Karmal. Sielanka obu frakcji LDPA nie trwała długo. W lipcu 1978 roku Babrak Karmal został mianowany ambasadorem Afganistanu w Czechosłowacji i wysłany do Pragi. Podobny los spotkał innych działaczy frakcji Parczam. Zastępcą Tarakiego, na miejsce Babraka Karmala, został Hafizullah Amin. W sierpniu 1978 roku doszło do drugiej fazy walki między stronnictwami. Taraki oskarżył niektórych członków frakcji Parczam o przygotowywanie spisku antyrządowego, aresztował ich, a Babrakowi Karmalowi zarzucił współpracę ze spiskowcami i usunął go z partii. Karmal i inni przebywający za granicą działacze jego frakcji zdecydowali się pozostać na emigracji.
Rząd Tarakiego zaczął energicznie reformować kraj. Wśród wielu zmian kilka było bardzo istotnych, jak zakaz kupowania żon, zrównanie kobiet i mężczyzn we wszystkich prawach, rozpoczęcie ogólnokrajowej akcji zwalczania analfabetyzmu, zlikwidowanie lichwy i wprowadzenie reformy rolnej. Radykalne i szybko wprowadzane zmiany wywołały szok i sprzeciw społeczeństwa afgańskiego, którego sposób życia niewiele się zmienił w ciągu wieków i które było przywiązane do tradycji i religii. Zmiany burzyły ustalony porządek. Okazało się, że w społeczeństwie afgańskim więcej jest przeciwników niż zwolenników reform, a i sam obóz „reformatorski" stopniowo zaczął się kurczyć. Na jesieni 1978 roku doszło do wystąpień antyrządowych. W lutym 1979 roku Biuro Polityczne LDPA podjęło decyzję o nasileniu walki z klerem muzułmańskim, a w marcu dano Aminowi wolną rękę w zwalczaniu powstania, które wybuchło w Nuristanie. Wiosną 1979 roku walki zaczęły obejmować i inne prowincje. Do największego i najgłośniejszego wystąpienia doszło w Heracie, trzecim co do wielkości mieście Afganistanu. To tak zwane powstanie dwudziestu czterech hut wybuchło 14 marca 1979 roku. Rozwścieczeni Afgańczycy zaatakowali znajdujących się w mieście Rosjan (zginęło ich około sześćdziesięciu), a także członków i sympatyków LDPA. Powstanie stłumiono szybko i bardzo krwawo — ponad czterdzieści tysięcy ludzi zginęło bądź zostało rannych. Wtedy też przerażony i zaskoczony skalą oporu Taraki po raz pierwszy poprosił Związek Radziecki o wojskową pomoc. Tym razem Moskwa odmówiła. Amin przekonał Tarakiego, by ten uczynił go ministrem obrony. Wkrótce po nominacji Taraki zorientował się, że Amin zaczyna dominować na scenie politycznej i zagraża jego pozycji. 14 wrzes'nia 1979 roku Tarad dokonał nieudanego zamachu na życie Amina, który 16 września wystąpił z wnioskiem do Komitetu Centralnego LDPA o usuniecie Tarakiego z tej partii. Wkrótce potem Amin zajął miejsce Tarakiego. Wbrew radom płynącym z Moskwy Amin nie chciał złagodzić formy wprowadzania reform ani nie nadał im postaci, w której byłyby do przyjęcia przez społeczeństwo, natomiast rozważał możliwos'ć rozluźnienia związków z ZSRR. Afgańczycy coraz ostrzej reagowali na narzucane im przemiany, tym bardziej że coraz bardziej dostrzegalny stawał się ich antyreligijny charakter. Na jesieni 1979 roku władze centralne kontrolowały tylko jedną trzecią prowincji, a i tu władza powoli wymykała im się z rak. Jednym z bodźców, który zagrzewał Afgańczyków do walki, była rewolucja islamssa w sąsiednim Iranie. Kreml obawiał się utraty wpływów i zainwestowanych pieniędzy w kraju, którego przywódcy nie ufał. W grudniu 1979 roku zdecydował się wiec na interwencje (do której przygotowywał się, przynajmniej teoretycznie, ad jesieni). 29 grudnia 1979 roku przebrani w afgańskie mundury żołnierze ze specjalnej jednostki Armii Radzieckiej dokonali udanego zamachu na życie Amina. Wkrótce na miejscu Amina osadzony został Babrak Karmal, bardziej skłonny do dalszej współpracy ze Związkiem Radzieckim. Miał on rządzić dc początków maja 1986 roku, kiedy zastąpił go Muhammad Najibullah.
W drugiej połowie 1979 roku rząd afgański kilkakrotnie zwracał się do Związku Radzieckiego z prośbą o wsparcie militarne. W kwietniu 1979 roku Amin prosił o przysłanie do Kabulu piętnastu—dwudziestu radzieckich śmigłowców bojowych. Spotkał się z odmową. W lipcu Boris Ponomariow (członek ścisłego kierownictwa ZSRR) informował o prośbie Tarakiego i Amina dotyczącej „wypożyczenia" dwu dywizji. W sierpniu władze Afganistanu jeszcze dwukrotnie prosiły o wojskowe wsparcie — raz radzieckiego ambasadora Aleksandra Puzanowa i generała KGB Iwanowa, drugi raz dowódcę wojsk lądowych generała Pawiowa. Prośby zostały rozpatrzone odmownie. Poglądy radzieckiego kierownictwa na kwestie wojskowej pomocy dla Afganistanu uległy zmianie jesienią 1979 roku. Było to związane z poczynaniami Amina. Pod koniec września odbyło się nadzwyczajne spotkanie członków Komitetu Centralnego: Jurija Andropowa (szefa KGB), Andrieja Gromyki (ministra spraw zagranicznych) i Borisa Ponomariowa. Sprawozdanie na temat sytuacji politycznej w Afganistanie, o walkach wewnątrz LDPA i nastrojach w armii afgańskiej złożył im generał Lew Goriełow, główny radziecki doradca wojskowy w Kabulu. Podobne spotkanie odbyło się także 6 grudnia 1979 roku. Ostatecznie decyzję o interwencji podjęli Leonid Breżniew, Jurij Andropow, Andriej Gromyko i Dmitrij Ustinow (minister obrony), ale nawet w tak wąskim gronie poglądy były rozbieżne. Breżniew i Gromyko byli bardziej umiarkowani, natomiast Andropow optował za pociągnięciami radykalnymi. Andropowa poparł Ustinow. Decyzja o interwencji zapadła 12 grudnia 1979 roku wieczorem, chociaż nie podpisano żadnych dokumentów. 13 grudnia generał J. Maksimów, dowódca tur-kiestańskiego okręgu wojskowego, wydał rozkaz mobilizacji. W stan gotowości postawiono 40 Armię, Korpus Lotniczy, cztery dywizje zmotoryzowane, brygadę artylerii i wojsk inżynieryjnych oraz służby kwatermistrzowskie. Powołano także ponad pięćdziesiąt tysięcy rezerwistów. Rosjanie rzucili do walki w Afganistanie znaczne siły — ich liczebność wahała się od stu dwudziestu do stu osiemdziesięciu tysięcy żołnierzy różnych formacji. Podejmując decyzję o interwencji w Afganistanie, Związek Radziecki kierował się względami własnego bezpieczeństwa. Tak nerwową reakcję Kremla wypada uznać za pochodną wydarzeń irańskich. Bardzo wnikliwie obserwowano rewolucję irańską ajatollaha Chomeiniego, wrogo nastawionego zarówno do Stanów Zjednoczonych, jak i do Związku Radzieckiego, propagującego model państwa wyznaniowego, które miało świecić przykładem wszystkim muzułmanom. Rosjanie obawiali się rozbudzenia fanatyzmu religijnego wśród muzułmańskich obywateli swojego państwa. Nie bez znaczenia było uwięzienie personelu Amerykańskiej Ambasady w Teheranie i koncentracja floty Stanów Zjednoczonych w rejonie Zatoki Perskiej. Rozpoczęła się walka plemion afgańskich z siłami wiernymi Babrakowi Kar-malowi i oddziałami radzieckimi. W pierwszym okresie interwencji Moskwy w Afganistanie radzieckie wojsko okazało się nie przygotowane do walki w tak trudnych warunkach, z dala od własnych garnizonów. W jego oddziałach dawał się odczuć brak zarówno fachowej kadry oficerskiej, jak i podstawowego sprzętu obozowego — namiotów i kuchni polowych. W
dodatku do oddziałów interwencyjnych wcielono dużo muzułmanów. Pomysł ten zrodził się w radzieckim sztabie: mniemano, iż z muzułmanami najlepiej będą walczyć muzułmanie. Z tego pomysłu wycofano się w marcu 1980 roku. W pierwszym okresie działań wojennych oddziały radzieckie walczyły według założeń przygotowanych na ewentualny konflikt z armiami Europy Zachodniej: do walki rzucono duże, zmechanizowane brygady (w Afganistanie było tylko kilka w miarę normalnych, dobrych dróg). Wobec znacznych strat w ludziach i sprzęcie dowództwo wojsk radzieckich zmodyfikowało taktykę walki. Do dywizji zmechanizowanych przydzielono kompanie przygotowane do walki z partyzantami. Osobnym rodzajem jednostek działających w Afganistanie stał się SPETSNAZ, który wprowadzono do walki w 1984 roku. Najczęściej taka jednostka liczyła trzech ludzi, z których jeden z reguły wywodził się z ludności miejscowej. Jednostki te działały w nocy, na głębokim zapleczu, korzystając z danych uzyskanych przez wywiad i zwiad lotniczy. Głównymi celami sił SPETSNAZ były duże wsie, stanowiące bazy ruchu oporu. 439 :• ^
mmazar-i-ozann ^-J 187 Pułk Zmot.*
•
Konduz
T ,• i v »V \ jf y* . T 703 Dyw. Pow.-Desanf. Gwarcf/7 • Herat 708 Dyw. Zmof. Kab"' l ^SDyw. Zmof. Gward/7 %
797 Samodzielny
\ V ^
\
Ghazni*
• 7
Kandahar
* 70 Bryg. Zmot.
866 Samodzielny Pułk Zmot •••"
łt/
Dolina Panczszir (kontrolowana przez Massuda) bazylotnicze przerzut broni do Afganistanu migracje ludności z Afganistanu ruchy wojsk radzieckich w 1979 Rozmieszczenie wojsk radzieckich w Afganistanie (1981—1983) ?> , ,: dziecko-afgańskiej amerykańska pomoc dla strony napadniętej była udzielana w tajemnicy. Broń dla mudżahedinów była wykonana według wzorów radzieckich: AK-47, RPG-7 (ręczny granatnik przeciwpancerny), SAM-7 (rakieta przeciwlotnicza krótkiego zasięgu) i wyrzutnie rakiet typu ziemia—ziemia. Poza dozbrajaniem mudżahedinów i uzbrajaniem Pakistanu jako państwa „na pierwszej linii" administracja Cartera podjęła również zabiegi dyplomatyczne. Jednym z nich była misja sekretarza obrony Harolda B równa w Chinach, gdzie rozmawiał on o podjęciu wspólnych amerykańsko-chińskich działań. W efekcie Chiny wspierały Pakistan w oporze przeciwko naciskom ZSRR i dostarczały broni mudżahedinom. Administracja Ronalda Reagana kontynuowała działania podjęte przez Cartera. Tak zwana doktryna Reagana zakładała udzielanie szerokiej pomocy i wsparcia freedom fighters (bojownikom o wolność), którzy zwalczali komunistyczne rządy w swoich krajach. Doktryna ta miała gorących zwolenników w osobach dwóch kongresmanów — Gordona J. Humphreya i Roberta J. Lagormarisno. W 1984 roku administracja Reagana podjęła decyzję o przesłaniu mudżahedinom nowoczesnych rakiet—Stingerów — które stały się straszną bronią w rękach partyzantów afgańskich. Przyczyniły się do strącenia wielu spośród trzystu dziewięćdziesięciu dwóch samolotów i śmigłowców, które Rosjanie stracili w latach 1980—1987 w Afganistanie. Afgańczycy otrzymywali od USA sprzęt wojskowy i wydatne wsparcie finansowe (około stu milionów dolarów rocznie). Znaczna część pomocy finansowej była kierowana do uchodźców, z których dwa miliony osiemset tysięcy znalazło schronienie w Pakistanie, a dwa miliony dwieście tysięcy w Iranie. Dostawy były kierowane do Peszawaru w Pakistanie, który stanowił główną bazę mudżahedinów, a stamtąd rozdzielane pomiędzy oddziały walczące w Afganistanie. W pobliżu granicy afgańskiej znajdowało się około osiemdziesięciu baz mudżahedinów, w których szkolono bojowników. Miesięcznie opuszczało je około trzech tysięcy przeszkolonych partyzantów. Na forum międzynarodowym Stany Zjednoczone oficjalnie popierały mudżahedinów, w Ameryce organizowano Dni Afganistanu, a prezydent Reagan przyjmował przywódców afgańskiego ruchu oporu. Afgański ruch oporu z zewnątrz wydawał się jednolity. W istocie był i pozostał bardzo podzielony, czasami wręcz rozdarty konfliktami. Znaczący był tu element odwoływania się
do innych państw muzułmańskich i udzielanego przez nie poparcia. Jeszcze przed radziecką interwencją, w 1973 roku, jako próba oporu przeciwko komunistycznym rządom i zbyt daleko idącym reformom, powstało Ikhwan ul-Muslimi (Muzułmańskie Braterstwo), któremu przewodził inżynier Gulbuddin Hekmatiar. W Pakistanie wkrótce po obaleniu króla grupa studentów afgańskich założyła Hezb-i-Islami (Partię Islamską). Wśród jej członków znalazło się wielu późniejszych przywódców ruchu oporu: Burhanuddin Rabbam, Maulawi Mansoor i Ahmad Szach Massud. Z czasem Hezb-i-Islami rozpadła się na frakcje. Jedną z nich była frakcja kierowana przez Gulbuddina Hekmatiara, który na arenie światowej uchodził za przedstawiciela całego afgańskiego ruchu oporu. Frakcja Hekmatiara nawoływała do odrodzenia fundamentalistycznego państwa islamskiego, popierała Chomeiniego, a negatywnie odnosiła się do Stanów Zjednoczonych, Zachodu i ZSRR. Otrzymywała pieniądze między innymi od Muamara Kadafiego z Libii. Drugą frakcją był Khalis, któremu przewodził Maulawi Mohammad Younos Khalis. Program tej frakcji opierał się na islamie. W swoich hasłach nie był radykalny, odwoływał się raczej do tradycji. W 1978 roku Burhanuddin Rabbani założył Jamiat Islami Afghanistan (Islamskie Stowarzyszenie Afganistanu). Program tej partii w początkowym okresie był w swej wymowie radykalnie islamski. W 1984 roku nastąpiło odejście od radykalizmu ideologicznego. Najsławniejszym dowódcą wojskowym związanym z tą partią był Ahmad Szach Massud zwany „Lwem Panczsziru" (Panczszir to dolina, która stanowiła zaplecze Massuda podczas walk z wojskami radzieckimi. Mimo kilku prób nigdy nie została zdobyta przez Rosjan ze względu na swoją niedostępność). Także w 1978 roku powstał Jabba-i-Nejat-i-Afghanistan (Front Ocalenia Afganistanu) pod przewodnictwem Sibgatullaha Mojadidiego. Reprezentował on program tradycyjno-narodowy. Partia ta postulowała wprowadzenie monarchii konstytucyjnej opartej na tradycyjnych instytucjach Afganistanu przedkomunistycz-nego i ewentualny powrót zdetronizowanego króla. W 1978 roku utworzono także Mahaz-i-Milli Islami Afghanistan (Narodo-wo-Islamski Front Afganistanu), w skrócie Mahaz, którego przywódcą był Ahmad Gailani. Program tej partii był narodowo-tradycyjny. Zakładał, że rząd będzie świecki, ale w swej działalności musi się kierować prawem islamskim i opierać na afgańskiej tradycji. Parlament miał zostać wyłoniony w wolnych wyborach. W latach 1979—1982 działała także Shura-i-Inqilab-i-Islami Afghanistan (Rada Rewolucyjna Islamskiej Unii Afganistanu), w skrócie Shura. Na jej czele stał Szeik Sayed Ali Beheshti. Program tej partii był narodowy. Popierał ją Iran. Jedną z największych partii opozycyjnych, choć słabo zorganizowaną, była Harakat-i-Inqilabi-Islami Afghanistan (Ruch na Rzecz Islamskiej Rewolucji w Afganistanie), w skrócie Harakat. Na jej czele stał Maulawi Mohammad Nabi Mohammadi. Program tej partii był tradycjonalistyczny i narodowy. Opowiadano się za rządem wybieranym na podstawie praw islamu, ale przeciw teokracji i fanatyzmowi islamskiemu, za tradycyjnym zgromadzeniem (Loya Jirga), a przeciw parlamentowi na wzór zachodni.
Nie wypowiedziana wojna w Afganistanie była niezmiernie krwawa i okrutna. Rosjanie używali broni chemicznej, czyniąc z Afganistanu poligon doświadczalny dla dwóch jej generacji. Stosowali ją zarówno wobec mudżahedinów, jak i wobec ludności cywilnej. Branie jeńców nie było praktykowane przez żadną ze stron. Rosjanie pojmanych mudżahedinów przekazywali w ręce afgańskiego KhAD, który po okrutnych przesłuchaniach z reguły rozstrzeliwał lub wieszał 44^ jeńców. Mudżahedini nie pozostawali dłużni. Najczęściej pozbywali się jeńców, co nie zawsze wynikało z okrucieństwa, lecz z przyczyn „technicznych"; oddziały partyzanckie nie miały możliwości transportowania ani żywienia jeńców. Zabijano ich często w sposób okrutny. Do codziennych praktyk należało rozcięcie brzucha i pozostawienie konającego własnemu losowi. Schwytanie radzieckiego żołnierza w okolicach kiszłaku (wieś) kończyło się ukamienowaniem przez mieszkańców. Obie strony na polu walki dobijały rannych przeciwników, a zdarzało się, że i swoich. Wojska radzieckie w Afganistanie obsadzały przede wszystkim duże miasta i drogi łączące punkty strategiczne. Poza te rejony Rosjanie urządzali rajdy, których celem było albo zwalczanie oddziałów mudżahedinów, albo pacyfikacja ki-szłaków, które były zapleczem dla partyzantów. Także wobec afgańskiej ludności cywilnej Rosjanie byli bezwzględni. Powodowało to masowe ucieczki ludności bądź w góry, bądź do Pakistanu i Iranu. Ciekawym zjawiskiem było przechodzenie żołnierzy radzieckich na stronę mudżahedinów. Przypadki takie zdarzały się nie tylko wśród muzułmanów, ale także wśród żołnierzy pochodzenia rosyjskiego, ukraińskiego czy też białoruskiego. Dokładne dane nie są znane, gdyż bardzo często dowództwo informowało najbliższych o śmierci na polu bitwy. Szacunkowo podaje się, że było to od jednego do dwóch procent liczby, która przeszła na stronę przeciwnika w czasie II wojny światowej. Rok 1985 przyniósł zmianę w najwyższym kierownictwie ZSRR. Pierwszym sekretarzem został Michaił Gorbaczow. Wiązała się z tym modyfikacja polityki wewnętrznej i zagranicznej. Koniecznością stało się wycofanie radzieckich sił z Afganistanu. Do czynników mających decydujące znaczenie należy zaliczyć: potrzebę zaangażowania znacznie większych sił, modernizowanie uzbrojenia przez mudżahedinów, co było równoznaczne ze wzrostem strat w Armii Radzieckiej (do 1987 roku ponad dwadzieścia tysięcy zabitych i tyleż kalek), progresywnie zwiększające się koszty pobytu wojsk radzieckich (od dwóch do trzech miliardów dolarów rocznie), wreszcie coraz częściej dające znać o sobie (wynik glasnosti) głosy sprzeciwu i niezadowolenia w społeczeństwie radzieckim. Jednym z przejawów tego zjawiska był film Czy łatwo być młodym? Nie bez znaczenia był powrót do kraju weteranów i ofiar wojny afgańskiej, którzy opowiadali o jej okrucieństwach. Było to tym istotniejsze, że w trakcie konfliktu obowiązywał „wojenny" pobór do wojska. Powszechnym zjawiskiem stali się weterani-narkomani, którzy wpadli w nałóg w związku ze stosunkowo łatwą dostępnością środków odurzających (mudżahedini zdobywali część środków finansowych handlując narkotykami).
Niebezpieczne stało się również ożywienie wśród muzułmanów zamieszkujących republiki Azji Środkowej. To przebudzenie myśli islamskiej było rezonansem ruchu fundamentalistycznego w Iranie i podziwu dla odwagi narodu afganAAA skiego. Na ile to zjawisko było istotne i ważne dla władz radzieckich, może świadczyć fakt, że w listopadzie 1986 roku Gorbaczow, przemawiając w Taszkiencie do miejscowych notabli partyjnych, zaatakował islam i wezwał do zwalczania fanatyzmu religijnego. Na decyzję Gorbaczowa o wycofaniu wojsk z Afganistanu wpłynęła także postawa Stanów Zjednoczonych: kwestia afgańska ważyła na stosunkach amery-kańsko-radzieckich. W trakcie szczytu w listopadzie 1985 roku prezydent Reagan oznajmił, że obecność wojsk radzieckich w Afganistanie uniemożliwia normalizację bilateralnych stosunków na linii Waszyngton— Moskwa. Pod wpływem tych wszystkich okoliczności Gorbaczow podjął ostateczną decyzję. 14 kwietnia 1988 roku minister spraw zagranicznych ZSRR Eduard Sze-wardnadze i sekretarz stanu USA George Shultz podpisali w Genewie, pod patronatem ONZ, tak zwany układ afgański. Na jego mocy Związek Radziecki zobowiązał się, że do 15 lutego 1989 roku jego wojska opuszczą terytorium Afganistanu. Wycofywanie wojsk radzieckich rozpoczęło się o północy z 14 na 15 maja 1988 roku, a jako pierwszy opuścił teren Afganistanu radziecki transporter opancerzony, którego załogę stanowili dwaj Uzbecy, Białorusin i Tadżyk. Ostatni żołnierz opuścił Afganistan 15 lutego 1989 roku. Był to generał lejtnant Boris Gromów (dowódca wojsk radzieckich w Afganistanie). Nie wypowiedziana wojna afgańsko-rosyjska była jednym z najkrwawszych konfliktów lat osiemdziesiątych. Doprowadziła do zrujnowania kraju, drastycznego zmniejszenia liczby ludności (wyemigrowało ponad pięć milionów ludzi), przyniosła także polityczne rozbicie kraju. Wobec wspólnego wroga, którym byli Rosjanie i komuniści, różne ugrupowania polityczne stanowiły w miarę spójny front. Wycofanie się wroga spowodowało nowy wybuch wewnętrznych konfliktów. Jedna z linii podziału przebiegała na gruncie religijnym: część partii dążyła do utworzenia państwa islamskiego na wzór Pakistanu, a część — według wzorów irańskich. O konflikcie między ugrupowaniami zadecydowało też dążenie do zajęcia Kabulu i ustanowienia tam swojej władzy. Wydaje się, że walka między różnymi ugrupowaniami i partiami, która wybuchła po wyjściu Rosjan z Afganistanu, nieprędko się zakończy, a pewne tradycyjne elementy mentalności i kultury narodu afgańskiego na pewno nie ułatwią ostatecznego rozwiązania konfliktu. Rozdział 36 PIOTR OSTASZEWSKI WOJNA O FALKLANDY 1982
Falklandy to skupisko dwóch większych i około dwustu mniejszych wysp w południowej części Oceanu Atlantyckiego. Największe znaczenie mają wyspy: Wschodnia i Zachodnia. O niewielkim znaczeniu Falklandów decyduje nikły potencjał gospodarczy i ludnościowy. W 1980 roku wyspy zamieszkiwało tysiąc osiemset czterdziestu dziewięciu mieszkańców — poddanych królowej brytyjskiej. Posiadając odrębną konstytucje, tubylcy wybierają własne władze samorządowe, a rząd Wielkiej Brytanii sprawuje piecze nad bezpieczeństwem i polityką zagraniczną, za co odpowiedzialny jest przed ministrem spraw zagranicznych gubernator Falklandów. Struktura władzy lokalnej opiera się na współrządach gubernatora z Radą Wykonawczą, składającą się z dwóch członków wybieralnych, dwóch przezeń nominowanych oraz sekretarza generalnego i ministra finansów. Obaj należą jednocześnie do Rady Ustawodawczej, której pozostałych sześciu członków wybiera ludność Falklandów. Najważniejszą gałęzią gospodarki jest produkcja wełny. Czterdzieści trzy procent przedsiębiorstw znajduje się w ręku Falklands Islands Company, która również obecnie należy do tamtejszych potentatów. Pomimo pewnej pomocy finansowej (milion funtów w 1981 roku) Wielka Brytania nie była zainteresowana w prowadzeniu polityki inwestycyjnej nakręcającej koniunkturę, co niepokoiło mieszkańców. Kryzys, który wybuchł w 1982 roku, miał podłoże czysto historyczne. Argentyński rząd Leopolda Galtieriego uważał Falklandy za dziedzictwo hiszpańskie podporządkowane w 1840 roku koronie brytyjskiej, czego „Argentyna nigdy nie zapomniała". Londyn poczuł się zmuszony nie tylko bronić praw własnych obywateli (dziewięćdziesiąt pięć procent przyznaje się do brytyjskiego pochodzenia), ale przede wszystkim nie dopuścić do upokorzenia Zjednoczonego Królestwa, którego imperialna historia należała do przeszłości, ale które wciąż sprawowało kontrolę nad obszarami zamieszkanymi przez ludność pochodzenia brytyjskiego. Wiadomo, że już pod koniec XVI wieku wyspy były odwiedzane przez statki brytyjskie i hiszpańskie, jednakże swą nazwę zawdzięczają brytyjskiej ekspedycji, która przybyła tam w 1690 roku na statku „Welfare". Kapitan jednostki uwiecznił w ten sposób wicehrabiego Falklanda, piastującego urząd skarbnika Królewskiej Marynarki Wojennej. Używana przez Argentynę nazwa Malwiny została nadana przez marynarzy francuskich, którzy określali wyspy mianem Ileś Malouines — co tłumaczono na hiszpański jako Islas Malvinas. Francuzi byli też pierwszymi kolonizatorami. Kolonizację gorąco popierał dwór królewski, który uważał, że położenie wysp umożliwia kontrolę szlaku handlowego wiodącego na Pacyfik. Pierwsze osiedla, które powstały w 1764 roku na Wyspie Wschodniej, ewakuowano w trzy lata później po podpisaniu umowy z Hiszpanią. Madryt wypłacił rekompensatę równą dwudziestu czterem tysiącom funtów szterlingów. Od 1765 roku Wyspę Zachodnią kolonizowali Brytyjczycy. Hiszpanie, pozbywszy się Francuzów, w 1770 roku wyparli z kolei Brytyjczyków, zezwalając im jednak niebawem na powrót. Rząd brytyjski uznał de facto podział Falklandów na strefę hiszpańską i brytyjską. O ile do pierwszej wciąż napływali nowi osadnicy, o tyle kolonizacja drugiej ustała w 1774 roku, a jedynym świadectwem brytyjskiego panowania była, dziś zaginiona, tablica głosząca podległość zachodniej części Falklandów królowi Jerzemu III.
Wraz z zakończeniem w 1811 roku hiszpańskiego panowania w Ameryce Południowej prawa do Falklandów przeszły na Argentynę, która w 1829 roku określiła status wysp jako integralną część swego terytorium. Nie uznawszy decyzji Buenos Aires ani de iure, ani de facto, Londyn od 1833 roku zaczął wypierać Argentynę, by w 1840 roku ogłosić Falklandy kolonią brytyjską. Argentyna nigdy nie pogodziła się z decyzją przyłączenia wysp do Wielkiej Brytanii. Odległość od kontynentu południowoamerykańskiego oraz brak osadnictwa angielskiego po 1774 roku podważały argumentację Londynu. Po II wojnie światowej Buenos Aires zastąpiło własne żądania antykolonialnymi sloganami. Chęć pozostania pod brytyjskim panowaniem stanowiła jednak jednoznaczny dowód politycznego samookreślenia mieszkańców wysp. Konflikt z roku 1982 był jedynie finałem długich dyplomatycznych zmagań pomiędzy Buenos Aires a Londynem. Po raz pierwszy w okresie powojennym Argentyna wniosła sprawę Falklandów do specjalnej Komisji Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw Dekolo-nizacji (tak zwanej C-24) w 1964 roku. Członkami tej komisji były między innymi Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Po kilkumiesięcznym rozpatrywaniu sprawy 16 grudnia 1965 roku uchwalono rezolucję Zgromadzenia Ogólnego nr 2065. Wyżej wymieniony wypadek określono w niej jako przykład „kolonializmu". ONZ wezwała zainteresowane strony do rozstrzygnięcia sporu na drodze dyplomatycznej. Pierwszą rundę rozmów przeprowadzono w styczniu 1966 roku. Ponieważ negocjacje nie przyniosły konkretnych wyników, Wielka Brytania zaproponowa447 la drugi termin — czerwiec. Gdy dyplomacja brytyjska dążyła do wyciszenia sporu i proponowała, żeby ludność Falklandów sama określiła status wysp, dla Argentyny jedynym wyjściem było przyłączenie ich do swego terytorium. W tym czasie doszło do dwóch incydentów, które uzyskały moralne poparcie Buenos Aires. W 1964 roku na lotnisku w Port Stanley wylądował prywatny samolot, którym przywieziono argentyńską flagę i zarządzono, aby zatknięto ją na maszcie portu lotniczego. We wrześniu 1966 roku grupa dwudziestu argentyńskich terrorystów uprowadziła samolot pasażerski DC-4 Argentyńskich Linii Lotniczych do Port Stanley, domagając się przekazania wysp rządowi w Buenos Aires. Incydenty te miały zademonstrować determinację narodu argentyńskiego, spontanicznie protestującego przeciw brytyjskiej władzy nad wyspami. Reakcja Londynu ograniczyła się do zwiększenia kontyngentu wojskowego do plutonu. Brytyjska propozycja z marca 1967 roku, dotycząca przekazania wysp Argentynie pod warunkiem zgody mieszkańców, nie doczekała się realizacji. Ludność Falklandów zdecydowanie odrzuciła możliwość zerwania więzi z metropolią i podporządkowania się rządowi argentyńskiemu. Od tej pory władze brytyjskie uzależniły losy Falklandów od opinii mieszkańców, na co, aczkolwiek niechętnie, musiała zgodzić się Argentyna.
Pewien postęp odnotowano w 1971 roku, kiedy rząd argentyński wznowił połączenia lotnicze i morskie z Falklandami. Dzięki temu nastąpiła poprawa stosunków bilateralnych i w ciągu pięciu lat doszło do podpisania traktatów z Wielką Brytanią dotyczących komunikacji między wyspami a Argentyną oraz znoszących obowiązek posiadania paszportów przez falklandzkich przyjezdnych. Przekształcenie wysp w brytyjsko-argentyńskie kondominium, czego rzecznikim był rząd Harolda Wilsona, napotkało opór na Falklandach. Pojednawcza postawa premiera Jamesa Callaghana, pragnącego zrewidować dotychczasową politykę Zjednoczonego Królestwa i rozpocząć nowe negocjacje z wojskowym rządem prezydenta Yideli, miała wyrażać dobrą wolę Brytyjczyków doceniających wagę problemu dla strony przeciwnej. Pozornie skłonne do negocjacji Buenos Aires nie porzuciło myśli o przyłączeniu Falklandów. Na wiosnę 1976 roku brytyjski helikopter, który wystartował z patrolowego lodołamacza „Endurance", doniósł o obecności argentyńskich sił zbrojnych w południowej części Sandwich Islands i na South Thule. Londyn w listopadzie 1977 roku wysłał w rejon Falklandów patrolową łódź podwodną eskortowaną przez kilka mniejszych jednostek. Otoczonej ścisłą tajemnicą operacji towarzyszyły negocjacje w Nowym Jorku, które nie wpłynęły na złagodzenie napięcia na linii Londyn—Buenos Aires. Zwycięstwo odniesione w maju 1979 roku przez Partię Konserwatywną i objęcie urzędu premiera przez Margaret Thatcher zapoczątkowało nowy etap negocjacji. Nicholas Ridley, w którego gestii pozostawały sprawy związane z Falklandami, opracował nowe rozwiązanie tego problemu. Zakładało ono uznanie suwerenności wysp jako posiadłości argentyńskiej wydzierżawionej przez rząd Wielkiej Brytanii na dziewięćdziesiąt dziewięć lat. Według planu Ridleya zaspokojone byłyby jednocześnie ambicje Argentyny i rozwiane obawy poddanych brytyjskich, których Londyn nie zamierzał pozbawiać swojej protekcji. W styczniu 1981 roku starano się z kolei wynegocjować z Buenos Aires zamrożenie sporu na temat suwerenności wysp. W1981 roku brytyjskie Ministerstwo Obrony wycofało z południowego Atlantyku obok kilku mniejszych jednostek patrolowy lodołamacz „Endurance", który symbolicznie bronił falklandzkich wód terytorialnych. Według Ministerstwa Spraw Zagranicznych mogło to doprowadzić do ewentualnych agresywnych poczynań Buenos Aires. Ministerstwo Obrony, poparte przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, wciąż łudziło się nadzieją na polubowne załatwienie sprawy falklandz-kiej. Między styczniem 1981 a marcem 1982 roku sekcja wywiadu zajmująca się sprawami Ameryki Południowej nie poświęciła Falklandom żadnej z osiemnastu sesji, które w tym czasie się odbyły. Sto pięćdziesiąta rocznica zajęcia Falklandów przez Wielką Brytanię, która upływała w 1983 roku, wydawała się okazją do zdobycia popularności przez sprawujący władzę od grudnia 1981 roku wojskowy rząd generała Leopolda Galtie-riego. Od stycznia 1982 roku argentyńska junta wojskowa rozpoczęła przygotowania do inwazji na wyspy, podtrzymując jednocześnie swój image „dyktatury wojskowej z ludzką twarzą". Pragnąc zneutralizować Stany Zjednoczone, Galtie-ri zapewniał o swej woli współpracy z prawicowymi rządami w
Ameryce Południowej. Ponadto, dokonawszy oceny brytyjskiej polityki zagranicznej po II wojnie światowej, władze argentyńskie dostrzegły preferowanie rozwiązań dyplomatycznych. 19 marca 1982 roku na jedną z wysp falklandzkich, Południową Georgię, miała przybyć grupa przemysłowców w celu realizacji kontraktu dotyczącego transportu i składowania złomu. Nie dysponując odpowiednimi środkami transportu, biznesmeni zgodzili się przyjąć pomoc oferowaną przez Buenos Aires. Ambasada Wielkiej Brytanii nie sprzeciwiła się, by płynący na Georgię kontrahenci skorzystali z usług argentyńskiego statku. Argentyńczycy nie dopełnili jednak zwykłych proceduralnych formalności, nie prosząc o zgodę brytyjskiej bazy w Grytviken, sprawującej kontrolę nad obszarami Antarktydy. Gdyby nie napięte stosunki między Londynem a Buenos Aires być może incydent zakończyłby się protestem brytyjskiej placówki dyplomatycznej w Buenos Aires. Gubernator Falklandów sir Rex Hunt ostrzegał rząd Margaret Thatcher przed argentyńskim fortelem. 21 marca 1982 roku do Londynu dotarła wiadomość o wylądowaniu wojsk argentyńskich na Południowej Georgii, a w trzy dni później przekazały ją mass media. Stawką w grze był, jak zapewniał Richard Luce — następca Ridleya — honor Wielkiej Brytanii. Obawy przed wzmocnieniem sił Royal Navy na południowym Atlantyku oraz zapowiedź bardziej zdecydowanych kroków przyspieszyły decyzję argentyńskiej junty wojskowej, która 26 449 marca wydała rozkazy pełnej gotowości do przeprowadzenia operacji i rozpoczęcia jej w „odpowiednim czasie". Nie przygotowana do wojny Wielka Brytania, pragnąc uśpić czujność Argen-tyńczyków, nie nadawała rozgłosu sprawie lądowania na Południowej Georgii. Koncentracja odpowiednich sił musiała zająć kilka tygodni, w trakcie których Argentyna mogła z powodzeniem dokonać inwazji, a to postawiłoby konserwatystów w bardzo niekorzystnej sytuacji. 2 kwietnia 1982 roku rząd w Buenos Aires podał do wiadomości, że dwustu-letni spór został zakończony poprzez przyłączenie wysp do Argentyny. Parlament brytyjski postawiono przed faktem dokonanym. Początkowo w Londynie uznano jakąkolwiek akcję militarną za przedsięwzięcie zbyt ryzykowne, a Ministerstwo Obrony nie miało żadnego konkretnego planu operacyjnego. Admirał Henry Le-ach był wówczas jednym z niewielu, którzy bardzo poważnie liczyli się z możliwością wysłania sił interwencyjnych. Jego zdaniem operacja zbrojna, nawet gdyby nie zakończyła się szybkim sukcesem, miałaby korzystny wpływ na przebieg ewentualnych rokowań z przeciwnikiem. Dla sir Henry'ego Leacha negocjacje miały dać czas na zgromadzenie dostatecznych sił operacyjnych i przetransportowanie ich w rejon południowego Atlantyku. Jego zdaniem ustępstwa argentyńskie były uzależnione od presji militarnej Wielkiej Brytanii, która miała wykazać jej zdolność do obrony własnych interesów również przy użyciu siły. Rozpoczęta 3 kwietnia na forum ONZ dyplomatyczna batalia przyniosła zwycięstwo rządowi brytyjskiemu. Rezolucja Rady Bezpieczeństwa nr 502 wzywała Argentynę do natychmiastowego wstrzymania działań wojennych i wycofania własnych sił zbrojnych z Falklandów. Dla rządu Margaret Thatcher decyzja ONZ oznaczała
sprzeciw międzynarodowej opinii publicznej wobec argentyńskiej inwazji na wyspy, ale przede wszystkim moralne prawa Wielkiej Brytanii do ochrony życia i mienia swych poddanych. Pewność, że Galtieri nie zastosuje się do rezolucji, usprawiedliwiała użycie sił zbrojnych. Zgodność opinii wśród piętnastu członków Rady Bezpieczeństwa (z wyjątkiem Panamy), gdzie nawet kraje komunistyczne i Hiszpania wstrzymały się od głosu, praktycznie prowadziła do izolacji Buenos Aires. Zastosowanie 9 kwietnia 1982 roku przez Europejską Wspólnotę Gospodarczą sankcji wobec Argentyny wpłynęło bardzo niekorzystnie na gospodarcze położenie kraju, znajdującego się od 2 kwietnia w stanie wojny, a ponadto faworyzowało konkurujące z Argentyną Chile, które stało się sprzymierzeńcem Wielkiej Brytanii. Sankcje pośrednio uderzyły również w eksport brytyjski. Nadwyżka handlowa z Argentyną za sam tylko 1981 rok wynosząca dwadzieścia sześć milionów funtów czyniła z niej najlepszy rynek eksportowy, obecnie zamknięty dla Wysp Brytyjskich. Argentyna i Wielka Brytania uważane były przez Waszyngton za sojuszników Stanów Zjednoczonych. Konflikt między tymi krajami spowodował krótkotrwałe zaangażowanie się USA w spór. Z polecenia prezydenta Ronalda Reagana misji mediacyjnej podjął się sekretarz stanu Alexander Haig. Bezstronność nakazywała przynajmniej tymczasowe uznanie obecności argentyńskiej na Falklandach i nakłonienie rządu Margaret Thatcher do negocjacji za pośrednictwem USA. Podczas gdy siły Royal Navy posuwały się w kierunku Falklandów, Haig starał się wypracować wyjściowe stanowiska do rozpoczęcia negocjacji. W związku z bezkompromisowym stanowiskiem Buenos Aires Haig uznał słuszność argumentacji Wielkiej Brytanii i ogłosił poparcie przez USA sankcji przeciw Argentynie, którą oskarżył o bezprawną agresję na brytyjskie posiadłości. Wysyłając siły ekspedycyjne przygotowane na prowadzenie nawet długotrwałych działań bojowych, premier Thatcher zdecydowana była zwycięsko zakończyć ten konflikt. W kierunku Falklandów popłynęły lotniskowce „Hermes" i „In-yincible" oraz czterdzieści dwie inne jednostki pomocnicze, nigdy zresztą nie użyte jednocześnie. W momencie największego nasilenia walk w drugiej połowie maja w operacjach bojowych uczestniczyło równocześnie dwadzieścia sześć jednostek. Zmobilizowano również i wysłano w rejon Falklandów czterdzieści pięć statków handlowych. Wyspę Ascension, odległą o trzy i pół tysiąca mil morskich od Falklandów, wybrano na punkt przystankowy, gdzie dokonywano przeładunków i realizowano inne zadania związane z zaopatrzeniem. Siłę uderzeniową stanowiły jednostki komandosów Royal Marinę, batalion spadochroniarzy oraz Special Air Service, które niebawem zostały wzmocnione przez żołnierzy Guards Division i Gurkhów. Ogółem brytyjskie siły ekspedycyjne liczyły dwadzieścia osiem tysięcy żołnierzy, z czego dziesięć tysięcy stanowiły jednostki lądowe.
Zasadniczą trudnością była odległość, jaka dzieliła armię brytyjską od centrum dowodzenia, oraz braki w systemie wywiadowczym. Nie dysponowano fotografiami satelitarnymi ani lotniczymi. Debata parlamentarna z 3 kwietnia 1982 roku, kiedy jeden z laburzystowskich ministrów oskarżył rząd Margaret Thatcher o bierność pomimo złamanego od kilku lat szyfru nieprzyjaciela, doprowadziła do zakłóceń w pracy wywiadu. Natychmiastowa zmiana używanego przez Ar-gentyńczyków kodu odcięła bowiem chwilowo sztab brytyjski od cennych wiadomości dotyczących planów przeciwnika. Stan bojowy armii argentyńskiej przedstawiał się równie dobrze, zważywszy, że większość uzbrojenia zakupiono w Wielkiej Brytanii. Słabość floty rekompensowano siłą lotnictwa. Odległość czterystu mil, która dzieliła Falklandy od Argentyny, pozwoliła na ich obsadzenie do końca kwietnia przez dziesięć tysięcy żołnierzy i ufortyfikowanie. Celem operacji „Corporate" miało być przywrócenie stanu sprzed 2 kwietnia 1982 roku, a więc wyparcie wojsk argentyńskich i reaktywowanie brytyjskiej administracji. Działania wojenne miały nie być przeniesione na kontynent południowoamerykański. Zarządzono blokadę dwustumilowej strefy wokół wysp i uznano ją za obszar bezpośrednich działań wojennych. 451 desanty z helikopterów główne kierunki uderzeń brytyjskich wojsk lądowych ^~vlv Działania wojenne na Wyspie Wschodniej Operacje poprzedziły starcia na Południowej Georgii, gdzie skierowano niektóre jednostki brytyjskie. Po stracie dwóch z trzech helikopterów biorących udział w pierwszym uderzeniu Brytyjczycy przystąpili do ataku na argentyński garnizon. Płynącą mu na pomoc łódź podwodną „Sante Fe" zdołano unieszkodliwić z powietrza, po czym po efektownym lądowaniu jednostek marines odbito wysp?. l maja rozpoczęto operacje „Corporate", bombardując lotnisko w Port Stanley. Po jego zniszczeniu argentyńskie samoloty wojskowe, w przeciwieństwie do samolotów transportowych, nie mogły już lądować na wyspach. Jednocześnie brytyjskie Air Force, pozorując przygotowania do lądowania marines, uderzyły na strategiczne pozycje wroga. W rozkazach dla jednostek morskich celem był argentyński lotniskowiec „25 de May o". Obawiano się, iż przekroczenie przezeń strefy bezpieczeństwa umożliwi użycie przez Argentynę lotnictwa. Brytyjska łódź podwodna nie zlokalizowała jednak przeciwnika, który nie przeprowadził tego dnia żadnej operacji powietrznej, sądząc, że niebezpieczeństwo inwazji na wyspy zostało odsunięte. Tego dnia Royal Navy natknęła się na stary argentyński krążownik „Generał Belgrano". „Conąueror"
wystrzelił w jego kierunku kilka torped, posyłając statek z trzystu sześćdziesięcioma osobami załogi na dno oceanu. Próba wznowienia rokowań dzięki mediacji prezydenta Peru Belaundego i sekretarza generalnego ONZ Javiera Peresa de Cuellara została definitywnie odrzucona przez rząd generała Galtieriego 2 maja — po otrzymaniu wiadomości o stracie krążownika, znajdującego się poza dwustumilową strefą działań wojennych. W odwecie 4 maja Argentyńczycy zatopili brytyjski niszczyciel „Sheffield". Zbiegło się to z pogorszeniem sytuacji Wielkiej Brytanii na arenie międzynarodowej, gdyż sprawa „Generała Belgrano" pociągnęła za sobą oskarżenia o eskalację wojny, czego konsekwencją, zdaniem Alexandra Haiga, mogła być destabilizacja pozycji Zachodu w Ameryce Łacińskiej. Sekretarz generalny ONZ Javier Perez de Cuellar próbował przedłożyć propozycje rozwiązania konfliktu brytyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych Fran-cisowi Pymowi i delegacji Argentyny w ONZ. Organizacja Narodów Zjednoczonych miałaby tymczasowo zarządzać wyspami — do momentu podpisania porozumienia między stronami konfliktu, którego wstępnym warunkiem byłoby uznanie przez Londyn argentyńskiej aneksji Falklandów. Brytyjczycy aprobowali jedynie możliwość współrządów z Argentyną — i to tylko po reaktywowaniu na wyspach demokratycznych instytucji. Losy Falklandów miały rozstrzygnąć się na polu bitwy. Zatopienie „Generała Belgrano" sparaliżowało flotę argentyńską, która nie oddalała się od macierzystych portów. W tym czasie Argentyńczycy omyłkowo zatopili w pobliżu Południowej Georgii własną łódź podwodną. 21 maja 1982 roku wojska brytyjskie wylądowały w Port San Carlos w Cieśninie Falklandzkiej, oddzielającej Wyspę Wschodnią od Zachodniej, w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Port Stanley. Zanim argentyński garnizon zdołał zorientować się w sytuacji, czterotysięczny korpus brytyjski uworzył przyczółki. Zaskoczenie było tym większe, że udało się zdezorientować przeciwnika, który był przekonany, że to cel pozorny, odciągający uwagę od Port Stanley. Lotnictwo argentyńskie zdołało zniszczyć cztery jednostki brytyjskie, wśród których, wbrew oświadczeniom Buenos Aires, nie było żadnego lotniskowca. Dotkliwą stratą było zatopienie statku handlowego „Atlantic Conveyor" transportującego sprzęt pomocniczy niezbędny przy operacjach desantowych. W krytycznych dniach 21 —24 maja lotnictwo argentyńskie straciło czterdzieści maszyn, nie podejmując odtąd żadnych poważniejszych działań, z wyjątkiem 8 czerwca, kiedy po raz ostatni ugodziło w brytyjską flotę, zatapiając dwa okręty desantowe w Port Fitzroy. Według późniejszych ocen kampania lądowa nie miała 453 ir t
znamion nowoczesnej operacji, angażującej siły szybkiego reagowania wsparte lotnictwem. Słaba sieć komunikacyjna nie pozwoliła na użycie mobilnych jednostek, zdolnych do obsadzenia głównych punktów strategicznych. Zwycięstwo zależało od wyparcia nieprzyjaciela z obwarowanych pozycji. 26 maja sześciuset żołnierzy brytyjskich z 2 Batalionu Spadochroniarzy, walcząc o Goose Green i Darwin, odniosło sukces, biorąc do niewoli około tysiąca jeńców. Posuwając się w kierunku Port Stanley, główne siły brytyjskie napotykały coraz słabszy opór. Dopiero teraz dały znać o sobie błędne kalkulacje sztabu argentyńskiego, który spodziewał się ataku na Port Stanley od zachodu. Zaminowanie zachodnich przyczółków okazało się niepotrzebne, a obsadzoną wczes'niej wysepkę Mount Kent należało pospiesznie ewakuować, aby wzmocnić garnizon w Goose Green, który — słabo przygotowany do obrony — dostał się w ręce wroga. Część brytyjskiej 5 Brygady Piechoty skierowano na nie bronione przez przeciwnika Bluff Cove (na południe od Port Stanley). Generał Moore, dowódca wojsk lądowych na Falklandach, zorientował się, iż utrzymanie Bluff Cove zależy od wzmocnienia tamtejszych jednostek poprzez przetransportowanie reszty 5 Brygady Piechoty. Okręty „Fearless" i „Interpid" wysadziły Gwardię Szkocką i Walijską w Port Fitzroy, nie opodal Bluff Cove. Reszta armii również parła w kierunku Port Fitzroy, gdzie 8 czerwca rozegrała się ostatnia faza dramatu. Flota brytyjska straciła kolejne dwie jednostki: okręty „Sir Tristam" i „Sir Galahad". 2 czerwca 1982 roku podczas obrad Rady Bezpieczeństwa ONZ delegacje Hiszpanii i Panamy wysunęły propozycję zawieszenia broni, którą stojący u progu zwycięstwa rząd Margaret Thatcher stanowczo odrzucił. 12 czerwca wojska brytyjskie otoczyły Port Stanley. Argentyńskie punkty obronne, rozlokowane w miejscach umożliwiających dogodną obserwację linii komunikacyjnych, świadczyły, iż liczono się jedynie ze szturmem od strony szosy prowadzącej w kierunku stolicy. Brytyjczycy atakowali w nocy przy wsparciu ognia artylerii lądowej i morskiej. 14 czerwca, po kapitulacji wojsk generała Maria Menerideza i upadku Port Stanley, wyspy powróciły pod panowanie brytyjskie. Konflikt falklandzki pochłonął tysiąc ofiar śmiertelnych, w tym dwustu pięćdziesięciu Brytyjczyków i siedmiuset pięćdziesięciu Argentyńczyków. Kilka tysięcy żołnierzy zostało rannych. Kampania kosztowała rząd Margaret Thatcher siedemset osiemdziesiąt milionów funtów, co w porównaniu z wydatkami na obronę wysp do końca lat osiemdziesiątych, sięgającymi miliarda dwustu milionów funtów, ukazuje finansową skalę zagadnienia. Niewątpliwie szokiem dla Royal Navy było zatopienie niszczyciela „Shieffield", pierwszej jednostki bojowej straconej przez brytyjską flotę po II wojnie światowej. Niejednokrotnie dyskutowano na temat tej kampanii. Dla Brytyjczyków Falklandy pozostaną symbolem obrony dumy narodowej, a nie żywotnych interesów
państwa. Dla Argentyny, pomimo że nie wyrzeczone się historycznych pretensji, wojna o Falklandy 1982 roku jest przykładem działań wojskowego rządu dążącego do zaspokojenia własnych wygórowanych ambicji. Rychły upadek Leopolda Galtieriego w 1983 roku potwierdził odrzucenie przez społeczeństwo władzy wojskowych, częstokroć odwołujących się do rozwiązywania konfliktów siłą. Najwięcej na wojnie skorzystały same Falklandy. Usprawnieniu systemu komunikacyjnego towarzyszył wzrost gospodarczy, zjawisko nie spotykane przed 1982 rokiem. W 1983 roku na tamtejszych wodach pojawiło się dwieście statków rybackich, których liczba w 1987 roku zwiększyła się trzykrotnie. Wydawanie przez gubernatora Falklandów licencji na połowy ryb w okolicach wysp zwiększyło wpływy do budżetu sięgające w 1988 roku trzydziestu milionów funtów (milion w 1982 roku). Negocjacje brytyjsko-argentyńskie w zasadzie nie przyniosły konkretnego rozwiązania. Wznowienie stosunków dyplomatycznych i gospodarczych z Buenos Aires nie miało, według Londynu, żadnego związku ze zmianą statusu wysp. Konserwatyści nadal utrzymują w tej sprawie kurs wytyczony przez Margaret Thatcher: „Na temat suwerenności wysp mogę rozmawiać wyłącznie z ich mieszkańcami". (Z przemówienia Margaret Thatcher w Izbie Gmin 15 czerwca 1982 roku). Ti Rozdział 37 MICHAŁ LEŚNIEWSKI WOJNA W ANGOLI 1961-1998 ^^ A kwietnia 1974 roku wybuchła w Lizbonie „rewolucja goździków", 9 ^^^)balając rządzącą w Portugalii od czterdziestu dwóch lat dyktaturę i przy-mmJ Tczyniając się do upadku najstarszego z kolonialnych imperiów w Afryce. Pierwsi Portugalczycy dotarli do terenów dzisiejszej Angoli w 1482 roku (Die-go Cao). Niemal sto lat później, w 1573 roku, Paulo Dias de Novais założył Luan-dę. Przez trzy następne wieki głównym „towarem" eksportowym Angoli byli niewolnicy. Władza portugalska przez długi czas kontrolowała samo wybrzeże. Dopiero w drugiej połowie XIX wieku zdołano opanować wnętrze kraju. Przez całe wieki Angola była eksploatowana przez metropolię. Z Portugalii przybywał tam najgorszy element ludzki, głównie przestępcy i ludzie z marginesu. Inwestycje ograniczano do sektora surowcowego (wydobycie diamentów). Infrastruktura kraju była zaniedbana. Po II wojnie światowej sytuacja trochę się poprawiła. Rozwój przemysłu w Portugalii spowodował wzrost inwestycji w koloniach. Także rozwój afrykańskich ruchów wyzwoleńczych przyniósł pewne zmiany. Lizbona, próbując dostosować się do nowej sytuacji, dokonała pewnych zmian w polityce kolonialnej. Na mocy statutu z 1954 roku społeczeństwo w koloniach podzielono nie według kategorii rasowych, ale cywilizacyjnych, co, przynajmniej w teorii, dawało Afrykanom szansę awansu społecznego. Blokowało je jednak słabo rozwinięte szkolnictwo. Zwiększono też nieco kompetencje lokalnych organów władzy. Miało to rozładować rodzące się napięcia. Na mocy ustawy z 11 czerwca 1951 roku afrykańskie
kolonie przekształcono w departamenty zamorskie i zintensyfikowano akcję osadniczą (w 1930 roku w Angoli było trzydzieści tysięcy osadników, w 1955 już sto dziesięć tysięcy, a w 1971 — trzysta pięćdziesiąt tysięcy). Miało to wzmocnić pozycję metropolii w koloniach. Portugalia nie chciała rezygnować z posiadłości kolonialnych, gdyż miały one nieocenioną wartość dla jej gospodarki. W latach siedemdziesiątych Lizbona czerpała z nich niemal trzydzieści trzy procent swojego dochodu narodowego, i to mimo wojny. Zaniedbań czterystu lat nie można było naprawić w krótkim czasie. Liczba tak zwanych cywilizowanych Afrykanów — assimilados — którzy uzyskiwali takie same prawa jak Europejczycy, była niewielka (nieco ponad trzydzieści tysięcy w roku 1950). Reszta ludności afrykańskiej (ponad dziewięćdziesiąt dziewięć procent) tylko w niewielkim stopniu skorzystała ze zmian w polityce Lizbony. Dopiero rozwój ruchów niepodległościowych i wzrost wzburzenia w kraju spowodował dalej idące zmiany. We wrześniu 1961 roku metropolia zniosła ustawodawstwo z 1954 roku. Likwidowano podział społeczeństwa według kategorii cywilizacyjnych, zrównując wszystkich wobec prawa. Skutki tej reformy zostały jednak zminimalizowane przez ordynację wyborczą z grudnia 1963 roku, która wprowadzała cenzus wykształcenia i majątku. W efekcie jedynie dwa procent mieszkańców Angoli uzyskało pełne prawa wyborcze. Mimo tych posunięć nie udało się Portugalii powstrzymać ruchu wyzwoleńczego. Ukształtowały się w nim dwa główne nurty: intelektualny i regional-no-plemienny. Pierwszy został zapoczątkowany w 1948 roku przez Vamos De-scobrir Angola (Odkrywajmy Angolę). Była to organizacja kulturalna assimilados i metiscos (ludność mieszana), chcących poznać swoje afrykańskie korzenie. Na jego czele stali Yiriato da Cruz, Agostinho Neto i Mario de Andrade. Po jej rozwiązaniu, w 1953 roku, powstała PLUA (Partia Zjednoczonej Walki Afrykańczyków Angoli), która po zjednoczeniu z kilkoma mniejszymi organizacjami przekształciła się 10 grudnia 1954 roku w MPLA (Ludowy Ruch Wyzwolenia Angoli). Na jego czele stanął Agostinho Neto. Drugi nurt był reprezentowany przede wszystkim przez UPNĄ (Związek Ludności Północnej Angoli), kierowany przez Holdena Roberto. Partia ta reprezentowała interesy plemienia Bakongo. Data jej powstania, 1954 rok, nie była przypadkowa. W tym samym roku w sąsiednim belgijskim Kongu przywódcą ABAKO (Związek Bakongo) został Joseph Kasavubu, którego celem było zjednoczenie wszystkich ludów Bakongo z Konga belgijskiego, francuskiego i Angoli. W 1958 roku UPNĄ zmienił nazwę na UPA (Związek Ludności Angoli). Podkreślano w ten sposób ogólnoangolańskie aspiracje, ale poparcia tej partii nadal udzielały przede wszystkim osoby wywodzące się z kręgów Bakongo. Zasięg działań ruchów wyzwoleńczych był ograniczony. Żaden z nich nie potrafił zdobyć się na bardziej spektakularne operacje. Nie udała się również, podjęta w styczniu 1960 roku podczas konferencji w Tunisie, próba zjednoczenia ruchu wyzwoleńczego. W tej sytuacji w maju tego roku, podczas konferencji MPLA w Brazzaville, podjęto decyzję o odroczeniu wybuchu powstania w Angoli. Uzyskanie niepodległości przez Kongo Leopoldville doprowadziło do wzrostu aktywności organizacji wyzwoleńczych. Było ono dogodną bazą dla partyzantów angolańskich, choć panujący w Kongu chaos niewątpliwie utrudniał działania.
Pierwszą spektakularną operacją sił wyzwoleńczych był atak bojowników MPLA na więzienie w Luandzie (4 lutego 1960). Jednak za początek wojny wyzwoleńczej należy uznać powstanie ludów Bakongo, które wybuchło 15 marca 1961 roku i rozprzestrzeniło się na niemal całą północno-zachodnią Angolę. Re-belianci atakowali wszystkich obcych: osadników portugalskich, metiscos i innych, którzy nie należeli do plemienia B akongo. Teoretycznie przywódcą powstania był Holden Roberto, który miał nadzieję, że zmusi Portugalczyków do opuszczenia Angoli. Jednak jego kontrola nad działaniami rebeliantów była iluzoryczna. Mimo braku koordynacji działań i słabego uzbrojenia partyzantów powstanie trwało ponad pół roku i pochłonęło pięćdziesiąt tysięcy ofiar wśród Afrykanów i siedemset wśród białych osadników. Portugalczycy byli kompletnie zaskoczeni. W całej Angoli stacjonowało zaledwie trzy tysiące portugalskich żołnierzy. Do sierpnia metropolia wzmocniła swoje siły w tym kraju do siedemnastu tysięcy ludzi, co umożliwiło stłumienie powstania, ale fundamenty imperium zostały naruszone. Od tego czasu wojna przeciw Portugalii będzie się tlić bez przerwy. Władze Portugalii zrozumiały, że sama siła nie wystarczy do uspokojenia Angoli. Wszczęto szeroko zakrojone programy rozwoju kolonii, inwestując w rozwój szkolnictwa wszystkich szczebli oraz w gospodarkę. Tworzono programy opieki społecznej. Lata sześćdziesiąte, mimo rozwoju ruchu wyzwoleńczego i natężenia walk, były okresem gospodarczej prosperity Angoli. Co prawda, w największym stopniu korzystali z tego biali osadnicy, ale i Afrykanie mieli w tym swój udział. Nie dopuszczano jednocześnie myśli o rozluźnieniu związku, nie mówiąc już o przyznaniu niepodległości. Tymczasem następowały znaczące zmiany w ruchu wyzwoleńczym, który zyskiwał poparcie na arenie międzynarodowej. 23 marca 1962 roku UPA zmienił nazwę na FNLA (Narodowy Front Wyzwolenia Angoli), który przy poparciu władz Konga utworzył w Leopoldville Rewolucyjny Rząd Angoli na Emigracji (GRAE), uznany niebawem przez Organizację Jedności Afrykańskiej. Jego pozycję umocnił rozłam w MPLA. W 1963 roku z tej organizacji wystąpiła radykalna grupa Yiriata da Cruza, który oskarżał kierownictwo o kunktatorstwo i domagał się natychmiastowego zainicjowania ogólnokrajowej rewolucji. Da Cruz po zerwaniu z Neto podporządkował się GRAE. Wydawało się, że FNLA jest na najlepszej drodze do zdominowania an-golańskiego ruchu wyzwoleńczego, ale nie umiał wykorzystać swoich atutów. Mimo dysponowania znacznymi i dobrze uzbrojonymi siłami akcje militarne FNLA miały ograniczony zasięg, a w samej organizacji panował skrajny nepotyzm, co wywoływało niezadowolenie wielu jej członków. W listopadzie 1964 roku z GRAE wystąpił minister spraw zagranicznych Jonas Savimbi, który 13 marca 1966 roku utworzył Narodowy Związek Całkowitego Wyzwolenia Angoli (UNITA). Kryzys 1963 roku wywołał głębokie zmiany w MPLA. Jego przywódcy zrozumieli potrzebę poszerzenia bazy swojej partii. MPLA, jako organizacja skupiająca urzędników, studentów, metiscos i assimilados, a także białych o lewicujących poglądach, dysponował dużym potencjałem intelektualnym, ale brakowało mu poparcia na prowincji. Teraz MPLA rozpoczął intensywną rekrutację na pror
wincji, zwłaszcza wśród plemienia Mbundu. Kolejnym istotnym wydarzeniem w dziejach MPLA było spotkanie Neto z Che Guevarą. Dzięki temu MPLA uzyskał poparcie Kuby, a później także ZSRR. W 1965 roku OJA uznała MPLA za organizację wyzwoleńczą i reprezentanta narodu angolańskiego. Od tego roku do jego oddziałów zaczęli napływać, na razie nielicznie, kubańscy instruktorzy, dzięki czemu mógł wznowić działania zbrojne. Początkowo koncentrowały się one w rejonie Kabindy (angolańskiej enklawy na terenie Konga). Wybór teatru działań nie był przypadkowy. W 1965 roku odkryto tam bowiem duże złoża ropy naftowej, z którymi Portugalia wiązała nadzieje na finansowanie inwestycji gospodarczych zarówno Angoli, jak i w metropolii. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych nastąpiła intensyfikacja działań ugrupowań wyzwoleńczych. Nadal najsilniejszym z nich był FNLA. Ciesząc się, w zależności od sytuacji międzynarodowej, poparciem państw zachodnich lub Chin, dysponował około ośmioma tysiącami żołnierzy (1971), z czego jednak jedynie około tysiąca działało na terenie Angoli. Dużo aktywniejszy był MPLA, mający poparcie bloku socjalistycznego i dysponujący od czterech i pół do sześciu tysięcy żołnierzy, z czego półtora tysiąca operowało w samej Angoli. Najsłabsza była UNITA, mająca jedynie około trzystu żołnierzy. Brakowało jej także poparcia na arenie międzynarodowej. Intensywność działań wojennych w Angoli była mała. Wynikało to przede wszystkim z niechęci żołnierzy obu stron do bezpośrednich starć. Istotne były także czynniki geograficzne. Działania toczyły się przeważnie na terenach trudno dostępnych: w górach, dżungli, na mokradłach lub na wielkich obszarach sawann, gdzie głównym problemem było znalezienie przeciwnika. Wojska portugalskie prowadziły przeważnie operacje powietrzne (helikoptery, samoloty szturmowe), których celem było niszczenie baz i szlaków zaopatrzenia partyzantów. W porównaniu na przykład z wojną w Rodezji stosunkowo rzadko dokonywano podobnych operacji na terytoriach sąsiednich państw. Z kolei partyzanci na szeroką skalę prowadzili wojnę minową (w 1970 roku około pięćdziesięciu procent strat portugalskich spowodowały wybuchy min). Niewątpliwie najaktywniejszą organizacją wyzwoleńczą był MPLA. W 1966 roku, nie mogąc dotrzeć od północy do regionu Kimbundu (ośrodka jego wły-wów), przeniósł swoją siedzibę do Lusaki w Zambii i nasilił operacje na wschodzie Angoli. Sukcesy umożliwiły mu przeniesienie w 1968 roku siedziby w okolice Texeira de Sousa we wschodniej Angoli. Zaniepokojeni tą sytuacją Portugalczycy w latach 1968—1973 podjęli wiele operacji przeciw MPLA, zmuszając jego oddziały do odwrotu i odzyskując kontrolę nad znacznymi terenami wschodniej Angoli. Dopomogły im rysujące się w MPLA podziały, gdzie dawał o sobie znać konflikt między Neto a szefem sztabu Danielem Chipendą oraz Mariem de An-drade. Istotne było także wycofanie poparcia przez Zambię, której Portugalczycy zagrozili zamknięciem ważnej dla niej linii kolejowej do Bengueli (niebagatelne były także naciski RPA). W ten sposób MPLA został zepchnięty do defensywy. KONGO /
y S /
/ ^L/
^_,.>-.-i—'•>—i-i—'-i-%t
19.10.1975 — daty zajęcia kolejnych miejscowości — — — —
granice wpływów
poszczególnych organizacji politycznych w 1975 ii li
linie kolejowe ^
bitwy
ZAIR r ""7 V
^i—t.i.
a da Bandeira r4r<X\xC22.10.1975 • Cassinga 28.10.1975 Cuito Cuanavale
•
1. lamba
>. (gl. siedziba UNITA)*
Wojna w Angoli Portugalczycy rozwinęli także akcję pozyskiwania ludności tubylczej. Wprowadzono politykę „wiosek strategicznych", dzięki której miano nadzieję odciąć oddziały partyzanckie od zaplecza. Jednocześnie pracowano nad P^*^ ków bytowych ludności wiejskiej. Rozbudowywano siec dróg, która mia a za równo poprawić mobilność jednostek portugalskich i usprawmc ich zaop« jak i umożliwić rozwój regionów peryferyjnych. Rozbudowywano siec ośrodków zdrowia i szkół, zakładano wzorcowe farmy w celu promowania nowoczesnych form gospodarowania. Wszystko to, choć przyczyniło się do poprawy warunków życia, nie zmieniło postaw miejscowej ludności, która wiele z tych działań odbierała jako kolejną próbę zburzenia tradycyjnego stylu życia. Mimo wszystko armia portugalska kontrolowała sytuacje i odzyskiwała znaczną cześć terenów utraconych na rzecz partyzantów w latach sześćdziesiątych.
Przewrót w metropolii (rewolucja goździków) całkowicie zmienił sytuacje. Nowy rząd w Lizbonie zamierzał zakończyć wojnę i przynajmniej częściowo spełnić żądania ruchu wyzwoleńczego. Wojsko odmówiło dalszej walki i oddziały portugalskie wstrzymały działania zbrojne. Wojna była zbyt dużym obciążeniem dla niewielkiego przecież i ubogiego państwa. W 1970 roku w koloniach afrykańskich stacjonowało sto pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy, to znaczy siedemdziesiąt pięć procent całej armii portugalskiej (sześćdziesiąt tysięcy żołnierzy w samej Angoli, z których zginęło około trzynastu tysięcy). Wojna pochłaniała niemal pięćdziesiąt procent budżetu państwa (czterdzieści osiem procent w 1968 roku). Praktycznie wszystkie dochody z angolańskich złóż ropy naftowej, żelaza, i diamentów oraz plantacji kawy i bawełny przeznaczano na wydatki związane z wojną. Początkowo nowy przywódca Portugalii generał Antonio de Spinola miał nadzieję przekształcić portugalskie imperium kolonialne w „luzytańską" federację suwerennych państw. Jednak sprzeciw większości organizacji wyzwoleńczych oraz młodej kadry oficerskiej, która była głównym motorem rewolucji, zmusił go do rezygnacji z tych planów. Zaraz po przewrocie doszło do rozmów między Lizboną i przedstawicielami ruchów wyzwoleńczych. Sytuacja nie była jednak prosta. Przede wszystkim brak było zgody między angolańskimi partiami. Jeszcze w trakcie wojny poświęcały one równie wiele energii walce z Portugalią, jak wzajemnemu zwalczaniu się. Teraz każda z nich dążyła do zdobycia jak najsilniejszej pozycji. Niekorzystnie na sytuację wewnętrzną oddziaływały również ingerencje obcych państw. W 1974 roku ciągle najsilniejszą militarnie organizacją był FNLA, dysponujący około piętnastoma tysiącami żołnierzy. Zwartość tej partii pozostawiała jednak wiele do życzenia i często była utrzymywana dzięki pomocy z zewnątrz, jak w 1972 roku, kiedy to oddziały zairskie stłumiły bunt przeciw Holdenowi Rober-to. W 1974 roku, dzięki chińskiej pomocy i przejściu na stronę FNLA Chipendy z trzema tysiącami żołnierzy, pozycja tej partii się poprawiła. We wrześniu oddziały FNLA zajęły północno-wschodnią część Angoli. MPLA był osłabiony rozłamami, a zwłaszcza odejściem Chipendy. Jednak aktywizacja FNLA, popieranego wówczas przez ChRL, zaniepokoiła ZSRR, który postanowił wznowić pomoc dla MPLA i od października rozpoczął dostawy sprzętu wojskowego. Dzięki temu MPLA mógł odbudować wpływy w Luandzie i regionie Kimbundu oraz rozbudować mocno uszczuplone siły zbrojne. Najsłabsza z angolańskich organizacji, UNITA, mimo braku poparcia z zewnątrz (poza bardzo niezdecydowanym wsparciem Pekinu), również starała się wzmocnić swoją pozycję, rozszerzając wpływy w środkowej części południowej Angoli, zamieszkiwanej przez Ovimbundu — największe plemię kraju. Dzięki temu ruch mógł liczyć na około sześciu tysięcy żołnierzy, słabo jednak uzbrojonych. Rozbiciu politycznemu próbowała zaradzić, z inicjatywy Jomo Kenyatty, OJA. W styczniu 1975 roku w Mombasie doszło do spotkania przedstawicieli trzech głównych ugrupowań angolańskich. Do porozumienia doszło jednak dopiero w trakcie rozmów z udziałem Portugalczyków. 15 stycznia 1975 roku podpisano tak zwane porozumienie z Alvor. Przewidywało ono utworzenie koalicyjnego rządu przez wyżej wymienione trzy ruchy
wyzwoleńcze i Portugalc/yków oraz przeprowadzenie w . październiku wolnych wyborów i ogłoszenie 11 listopada 1975 roku niepodległości. W Angoli miały pozostać dwadzieścia cztery tysiące portugalskich żołnierzy jako siły monitorujące przejście do pełnej niepodległości. Jednocześnie każda z angolańskich organizacji miała dostarczyć po osiem tysięcy ludzi do wspólnej armii. Układ z Alvor, kończąc jeden z najdłuższych konfliktów kolonialnych, nie przyniósł Angoli pokoju. Stał się jedynie początkiem nowego, jeszcze bardziej krwawego etapu wojny, która trwa do dzisiaj. Rząd przejściowy objął władzę w Angoli 31 stycznia 1975 roku. Następnego dnia nastąpiły jednak wydarzenia, które dowodziły, iż realizacja zawartego porozumienia nie będzie łatwa, l lutego doszło w Luandzie do starć między jednostkami FNLA i MPLA. Wkrótce walki rozszerzyły się na cały kraj. Portugalczycy i UNITA próbowali bez powodzenia mediacji. W marcu doszło do dalszego pogorszenia sytuacji. Do Angoli dotarły radzieckie transporty uzbrojenia dla MPLA, a 23 marca, po zdobyciu Caxito, FNLA dokonał masakry sześćdziesięciu działaczy MPLA. To spowodowało wzrost zaciekłości po obu stronach. W ciągu następnych sześciu miesięcy w Angoli zapanowała totalna anarchia. Z kraju uciekło ponad trzysta tysięcy Europejczyków, co było uszczerbkiem dla kadr technicznych i administracyjnych. Mimo iż FNLA dysponował większymi siłami, przewagę w walkach uzyskał MPLA, który w lipcu ostatecznie wyparł siły FNLA i UNITA z Luandy. Do końca sierpnia siły wierne Neto opanowały jedenaście z piętnastu stolic prowincjonalnych. MPLA kontrolował także ważny z ekonomicznego punktu widzenia obszar Kabindy oraz kopalnie diamentów w prowincjach Lunda, Lobito i Mo§amedes, a także port w Luandzie, gdzie mogły docierać dostawy sprzętu i broni. W jaki sposób udało się MPLA pokonać silniejszego przeciwnika? W pierwszym okresie istotne było poparcie nowych władz portugalskich. Wpływowi we władzach w Lizbonie socjaliści i komuniści sympatyzowali z MPLA, a nowy dowódca wojsk portugalskich w Angoli admirał Rosa Coutinho był gorącym zwolennikiem Agostinha Neto. Wojska portugalskie przymykały oko na zagraniczną pomoc napływającą dla MPLA. Zgodziły się również na wykorzystywanie przez MPLA jednostek dawnej żandarmerii katangijskiej, która jeszcze niedawno walczyła przeciw partyzantom po stronie portugalskiej. Znane są też fakty, iż w trakcie lipcowych walk o Luandę także niektóre oddziały portugalskie wspierały MPLA. Oczywiście, by obraz był pełniejszy, należy dodać, że niektóre jednostki portugalskie, zwłaszcza na prowincji, wspierały przeciwników MPLA. Należy również pamiętać o jakże istotnej roli, jaką w sukcesie MPLA odegrała pomoc ZSRR i Kuby. Oba państwa dostarczały mu znacznej ilości sprzętu i uzbrojenia, a Hawana już od pewnego czasu przysyłała także instruktorów. Na początku września MPLA panował nad sytuacją w najważniejszych regionach kraju. Poza zasięgiem jego wpływów pozostawały jedynie tereny na północy, zamieszkane przez plemiona Bakongo, a zdominowane przez FNLA, i na południu, zamieszkane przez
Ovimbundu, a zdominowane przez UNITA. Ale w tym momencie do gry włączyła się Republika Południowej Afryki. Co skłoniło Pretorię do militarnej eskapady, grożącej podważeniem polityki pojednania wobec czarnej Afryki, którą zainicjował premier Johannes Yorster? Wprawdzie jeszcze w kolonialnym okresie wojny Pretoria wspierała Portugalczyków bronią i sprzętem oraz pomagała im w zwalczaniu afrykańskiej partyzantki, jednakże wbrew oskarżeniom sił wyzwoleńczych udział RPA w tym konflikcie był bardzo ograniczony. Rząd w Pretorii był nie tyle zainteresowany utrzymaniem w Angoli władzy Portugalii, ile zagwarantowaniem, że w Luandzie nie dojdzie do władzy rząd wrogi Republice Południowej Afryki. Stąd od sierpnia 1975 roku RPA rozpoczęła szkolenie najpierw jednostek FNLA, a później także UNITA. Według południowoafrykańskich planistów Angola stanowiła bufor dla Namibii. Zdawano sobie sprawę, że w przeciwieństwie do innych sąsiadujących krajów (Rodezja, Mozambik czy nawet Zambia) Angola nie była ekonomicznie uzależniona od RPA. Tymczasem wysoce prawdopodobny sukces MPLA stwarzał zagrożenie pozycji RPA w Namibii. Dla Pretorii było jasne, że po zwycięstwie będzie on wspierać SWAPO (Organizację Ludu Afryki PołudnicwoZachodniej). Obawiano się także obecności jednostek kubańskich i radzieckich na granicy z Namibią. Wobec niemożności wywarcia innego rodzaju nacisków (na przykład gospodarczych) władze RPA zdecydowały się na opcję militarną. Duże znaczenie miały zachęty Stanów Zjednoczonych, które wobec możliwości usadowienia się w Angoli ZSRR, postanowiły działać. CIA zaczęła finansować FNLA i UNITA (około trzydziestu jeden milionów dolarów) oraz namawiać Pretorię do interwencji. Pierwszą operację wojska RPA rozpoczęły 27 sierpnia 1975 roku, wkraczając do południowej Angoli pod pozorem ochrony tamy i hydroelektrowni w Calue-que i Rucanie (tak naprawdę chodziło o odciągnięcie sił MPLA z północy, by ułatwić ofensywę FNLA). Doszło do pierwszych potyczek z oddziałami MPLA i SWAPO, a także sporadycznie z siłami UNITA. Główna operacja rozpoczęła się 19 października. Celem RPA było niedopuszczenie do sukcesu MPLA, poza tym jednak Pretoria nie miała skonkretyzowanych planów politycznych. Tamtejsi politycy wierzyli, iż sami Angolańczycy znajdą rozwiązanie tych problemów. Ofensywa miała przede wszystkim związać siły MPLA i Kubańczyków, a przez to umożliwić FNLA zajęcie Luandy. Siły południowoafrykańskie w tej kampanii były niewielkie i liczyły od trzech do sześciu tysięcy ludzi wyposażonych w samochody pancerne (Eland-90), artylerie oraz helikoptery (Alouette). Nie zdecydowano się na użycie ciężkiego sprzętu i lotnictwa bojowego, gdyż operacja ta miała charakter tajny — nawet parlament w Pretorii nie został o niej poinformowany. Dowódcą sił głównych mianowano pułkownika Jacobusa van Heerdena, który zdobył sobie przydomek „Rommel". 19 października jednostki RPA zajęły przygraniczne miasto Pereira d'Eca. Dziewięć dni później wydzielony oddział zdobył port w Mocamedes. 5 listopada, po dwudniowych walkach, wojska RPA wspierane przez oddziały UNITA zdobyły Benguelę. Dwa dni później padło Lobito. W ten sposób kilka dni przed ogłoszeniem niepodległości w ręce przeciwników
MPLA wpadły dwa ważne miasta portowe i linia kolejowa z Bengueli. Na opanowanych terenach FNLA i UNITA wprowadzały własną administrację. Kiedy 11 listopada ogłaszano w Luandzie niepodległość Angoli, w Huambo FNLA i UNITA utworzyły konkurencyjny wobec MPLA ośrodek władzy. Tego rządu nikt jednak nie uznał. Zresztą ich pozycja uległa pogorszeniu, gdy tego samego dnia idące z północy na Luandę siły FNLA zostały rozbite przez przybyłe 5 listopada jednostki kubańskie. Klęska FNLA praktycznie pozbawiła sensu operację wojsk RPA, które nie były przygotowane na taki rozwój sytuacji. Cały plan opierał się przecież na założeniu, że 11 listopada siły FNLA wkroczą do stolicy i władzę w Angoli obejmie rząd przychylny Pretorii. Teraz, wobec niepowodzenia i napływu silnych kontyngentów kubańskich, dowództwo wojsk RPA nie wiedziało, co dalej robić. Szansę na odtworzenie frontu północnego były zerowe, zdemoralizowane jednostki armii Zairu i FNLA pogrążyły się w orgii zniszczenia i rzezi, tak że w lutym 1976 roku ludność Bakongo witała w Sao Salvador jednostki MPLA i oddziały kubańskie jak wyzwolicieli. Od tego momentu FNLA przestał się liczyć w wojnie w Angoli. Mimo załamania się frontu północnego siły południowoafrykańskie posuwały się dalej. 13 listopada zdobyły Novo Redondo. W ciągu trzydziestu trzech dni pokonały one ponad trzy tysiące sześćset kilometrów, staczając „po drodze" dwadzieścia jeden potyczek i bitew. Teraz jednak, wobec wzmocnienia obrony przez jednostki kubańskie, van Heerden zatrzymał ofensywę i zwrócił się do Pretorii o posiłki, których mu jednak odmówiono. Dowództwo nakazało umocnić się w Novo Redondo i oczekiwać na dalsze dyspozycje. Nie oznaczało to jednak zaprzestania walk. Na początku grudnia doszło do ciężkich starć w rejonie Quibali, a 10 grudnia do ciężkiej bitwy na północ od Santa Comba, gdzie wojska południowoafrykańskie całkowicie rozbiły siły angolańsko-kubańskie. Później jednak, wobec rosnącej przewagi przeciwnika (do stycznia 1976 roku liczba wojsk kubańskich w Angoli wzrosła do dwunastu tysięcy), jednostki RPA musiały przejść do defensywy. Ostatecznie w związku ze zmianą sytuacji politycznej (wycofanie poparcia przez USA i uznanie 22 stycznia 1976 roku rządu MPLA przez OJ A) postanowiono wycofać wojska południowoafrykańskie z Angoli. Ewakuacja rozpoczęła się 22 stycznia 1976 roku. Rząd w Pretorii uzyskał od Luandy zapewnienie, iż ta nie będzie przeszkadzać w budowie systemu hydroelektrowni na granicy namibij-sko-angolańskiej. Wojska RPA ostatecznie opuściły terytorium Angoli 27 marca. Kilka tygodni wcześniej, 11 lutego, rebeliancka stolica Huambo wpadła w ręce MPLA. Przez brak koncepcji uregulowania sytuacji politycznej w Angoli Pretoria zmarnowała wielki sukces wojskowy. Pierwsza interwencja wojsk RPA nie rozwiązała żadnego z problemów. Nadal stacjonowały tam wojska kubańskie, co odbierano jako zagrożenie dla Namibii. Luanda wspierała SWAPO, zakładając bazy szkoleniowe i zaopatrując ją w broń. Co więcej, Luanda zgodziła się również na zakładanie na swoim terytorium baz sił Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC). W grudniu 1977 roku rząd RPA postanowił wznowić wojnę przeciw Angoli. Pretekstem miały być operacje przeciw bazom SWAPO. Władze w Pretorii rozpatrywały kilka opcji
rozwoju sytuacji: 1) obalenie władzy MPLA i zastąpienie jej przez UNITA; 2) zmuszenie obu stron do utworzenia rządu koalicyjnego; 3) secesja południowej Angoli czy wręcz utworzenie z terytoriów południowej Angoli i północnej Namibii wielkiego Ovambolandu. Bezpośrednim celem było spowodowanie wycofania z Angoli sił kubańskich oraz likwidacja baz SWAPO i ANC. Starcia na pograniczu angolańsko-namibijskim nigdy nie ustały. Wojska południowoafrykańskie ciągle dokonywały wypadów przeciw bazom SWAPO w Angoli; wspierano również UNITA. Po porażce w 1976 roku Savimbi wycofał się do buszu na południowym wschodzie Angoli. W przeciwieństwie do FNLA UNITA przetrwała trudny okres 1976—1979. Następnie, dzięki rosnącemu niezadowoleniu z władzy MPLA i wsparciu Pretorii, a od 1980 roku także USA, UNITA zaczęła odbudowywać swoje siły. Trudny okres pozwolił Savimbiemu skonsolidować swoje siły i stworzyć z nich sprawną armię partyzancką, która dzięki dostawom sprzętu z RPA i z USA stała się groźnym przeciwnikiem dla wojsk rządowych. Savimbi zdołał rozbudować swoje siły. W 1986 roku liczyły one około dwudziestu ośmiu tysięcy żołnierzy wojsk regularnych i około trzydziestu tysięcy nieregularnych. Savimbi mógł ich przeciwstawić około pięćdziesięciu tysiącom żołnierzy regularnych sił rządowych. W maju 1978 roku operacja „Reindeer" rozpoczęła nową fazę konfliktu ango-lańskiego. Jednostki RPA wdarły się około trzystu kilometrów w głąb Angoli, atakując bazy SWAPO i zadając wojskom tej organizacji duże straty. W trakcie operacji doszło także do starć z wojskami kubańskimi i angolańskimi. Niewiele brakowało, a zakończyłoby się to dla wojsk południowoafrykańskich katastrofalnie. Jedynie przewaga w powietrzu uratowała jednostki RPA. Do 1980 roku operacje miały ograniczony zasięg. W tym roku zwycięstwo w wyborach w Rodezji odniósł Robert Mugabe, co wywołało wstrząs w Pretorii. Tamtejsi politycy byli zdecydowani nie dopuścić to podobnego rozwoju sytuacji w Namibii. W czerwcu 1980 roku wojska RPA przeprowadziły trzytygodniową operacje „Smoke-shell" przeciw bazom SWAPO w południowej Angoli. Jednocześnie południowoafrykańskie jednostki specjalne (Recces) prowadziły ak:je dywersyjne przeciw celom w głębi kraju. Do kolejnej operacji „Protea", w której wzięło udział około dziesięciu tysięcy żołnierzy, doszło na przełomie sierpnia i września 1981 roku. W jej wyniku oddziały RPA na trzy lata zajęły prowincję Cunene. W 1982 roku w kolejnym wypadzie jednostki południowoafrykańskie wdarły się niemal tak głęboko w terytorium Angoli, jak w 1975 roku. Sukcesy zachęciły dowództwo i polityków z Pretorii do bardziej zdecydowanych działań. W przeciwieństwie do lat 1975— 1976 politycy nie narzucali wojskowym ograniczeń co do liczby i rodzaju używanych sił i środków. Na 1983 rok zaplanowano decydującą ofensywę, której celem było zdobycie Luandy i osadzenie tam rządu UNITA. Jednak wobec oporów w sztabie generalnym (generał Jannie Geldenhuis) i premiera Pietera Bothy oraz ostrzeżeń ZSRR zrezygnowano z tego planu. 6 grudnia 1983 roku rozpoczęto operację „Askari" o bardziej ograniczonym zasięgu. Choć i ona zakończyła się sukcesem, oddziały południowoafrykańskie spotkały się z oporem tak silnym, jak nigdy dotąd, zwłaszcza że zła pogoda i dostarczone przez ZSRR nowe systemy przeciwlotnicze znacznie ograniczyły operacyjne możliwości lotnictwa RPA.
Twardy opór i rosnące straty skłoniły Pretorię do rozmów z władzami ango-lańskimi. W ich wyniku obie strony w lutym 1984 roku podpisały w Lusace porozumienie. Na jego mocy wojska RPA miały się wycofać z prowincji Cunene, natomiast Angola zobowiązywała się do powstrzymania rajdów SWAPO. Porozumienie okazało się jedynie chwilowym rozejmem. Proces wycofywania się jednostek RPA był wolniejszy, niż ustalono, i zakończył się dopiero na początku września 1985 roku. Do 1985 roku inicjatywę w tej wojnie miały RPA i UNITA. Jeszcze w 1985 roku Savimbi rozszerzył obszar działań na północno-w schodnią Angolę. Jednak w drugiej połowie sierpnia tego roku wojska angolańskie rozpoczęły ofensywę przeciw twierdzom UNITA w Mavindze i Cuito Cuanavale. Wzmocnione dostawami sprzętu radzieckiego oraz wspomagane przez doradców z ZSRR siły angolańskie liczyły na sukces. W trakcie ofensywy FAPLA (armia angolańska) zdobyła Cazombo i Cuito Cuanavale oraz zagroziła stolicy UNITA Jambie. W połowie września wojska RPA wsparły oddziały UNITA. Południowoafrykańskie lotnictwo transportowe pomogło jej przerzucić posiłki w zagrożone regiony. Korzystając z całkowitego panowania w powietrzu, lotnictwo RPA bombardowało atakujące jednostki FAPLA, powstrzymując ich ofensywę i ratując UNITA przed klęską. W 1986 roku UNITA została wzmocniona przez dostawy sprzętu ze Stanów Zjednoczonych (pociski przeciwpancerne TOW i przeciwlotnicze Stinger). Rząd angolański także otrzymał dalsze dostawy sprzętu. Nowa ofensywa angolańsko-kubańska rozpoczęła się 27 maja 1986 roku. Wojskom rządowym udała się akcja dezinformacji i znowu jedynie południowoafrykański most powietrzny uratował sytuację, pozwalając UNITA przerzucić posiłki do Mavingi. W czerwcu FAPLA rozpoczęła kolejną operację. Ale przeprowadzony 9 sierpnia kontratak wojsk UNITA skierowany na Cuito Cuanavale udaremnił plany sił rządowych. Wojskom UNITA udało się nawet zdobyć lotnisko, a samo miasto odciąć na pewien czas od zaplecza. W efekcie kampania tego roku nie została rozstrzygnięta. Kampanię 1987 roku zaplanował radziecki generał Konstantin Szaganowicz. W lipcu tego roku wojska angolańsko-kubańskie rozpoczęły w dwóch kolumnach marsz na Mavingę. Oddziały rządowe pod osłoną silnego lotnictwa posuwały się powoli i bardzo ostrożnie. Wobec przewagi przeciwnika UNITA unikała bezpośrednich starć, atakując linie zaopatrzenia. Do września w walki zostało zaangażowanych po około piętnastu tysięcy żołnierzy z obu stron. Mimo silnej obrony przeciwlotniczej wojsk rządowych lotnictwo RPA, wykorzystując doświadczenia i technologię izraelską zastosowaną w wojnie w Libanie w 1982 roku, zdołało zneutralizować obronę przeciwnika. Jednocześnie wojska lądowe wsparły siły UNITA w walkch z oddziałami rządowymi. W efekcie i ta ofensywa zakończyła się niepowodzeniem. Decydujące znaczenie miała jednak kampania 1988 roku. Na początku stycznia wojska RPA i UNITA zaatakowały Cuito Cuanavale. Angolańczycy i Kubań-czycy postanowili bronić miasta. RPA była zmuszona skierować na front początkowo ponad sześć tysięcy żołnierzy, a później nawet dziewięć tysięcy oraz (po raz pierwszy od początku konfliktu) jednostki
pancerne. Wzmocnione i zmodernizowane systemy obrony przeciwlotniczej oraz aktywniejsza działalność lotnictwa kubańskiego i angolańskiego ograniczyły możliwości operacyjne sił powietrznych RPA. Oblężenie Cuito Cuanavale trwało do kwietnia. W marcu siły RPA próbowały poprzez dywersję w głębi Angoli, bez powodzenia zresztą, zmusić załogę twierdzy do kapitulacji. Od razu wykluczono atak piechoty, obawiając się wysokich strat w ludziach, zwłaszcza że już od pewnego czasu w RPA dały się słyszeć głosy przeciwne wojnie w Angoli. Nie jest wprawdzie pewne, czy celem operacji było zdobycie Cuito Cuanava-le czy tylko jego blokada, tak czy inaczej, wycofanie się spod tej twierdzy powszechnie traktowano jako klęskę wojsk południowoafrykańskich. Z militarnego punktu widzenia wojska RPA nigdy nie zostały pokonane, nie mogły natomiast pozwolić sobie na dalsze ponoszenie kosztów (ludzkich i materiałowych) tej wojny. Wiązało się to między innymi z głębokim kryzysem gospodarczym RPA. Obie strony były wyczerpane długotrwałą wojną, a odprężenie w stosunkach USA—ZSRR stworzyło atmosferę porozumienia. Podczas amerykań-sko-radzieckiego szczytu w Moskwie w 1988 roku Michaił Gorbaczow i Ronald 467 Reagan zgodzili się, że w interesie obu mocarstw leży zakończenie wojny. 22 grudnia, po trwających cały 1988 rok rozmowach, w Nowym Jorku zawarto porozumienie miedzy RPA, Kubą i Angolą. Na jego mocy Pretoria zobowiązywała się do wycofania z Namibii, która miała uzyskać niepodległość. W zamian wojska kubańskie w ciągu dwudziestu siedmiu miesięcy miały wycofać się z Angoli. Ponadto Luanda miała zlikwidować na swoim terytorium bazy i usunąć wojska ANC. Na początku listopada 1989 roku odbyły się w Namibii wolne wybory, w których sukces, choć nie całkowity, odniosło SWAPO. Niedługo potem, bo l lipca 1991 roku, ostatnie jednostki kubańskie opuściły Angolę. Choć porozumienie z Nowego Jorku nie dotyczyło UNITA, wkrótce doszło do rozmów między rządem a Jonasem Savimbim. Obie strony, pozbawione wsparcia z zewnątrz, nie były w stanie osiągnąć ostatecznego sukcesu, stąd ich skłonność do rozmów. Od 21 do 22 czerwca 1989 roku w Gbadotville w Zairze, pod patronatem Mobutu Sese Seko, odbyła się konferencja, w czasie której doszło do zawieszenia broni między UNITA i MPLA. Zapoczątkowało to negocjacje pokojowe, przerywane przez wybuchy walk. W końcu jednak 31 maja 1991 roku obie strony podpisały układ pokojowy i ustaliły termin wolnych wyborów na drugą połowę września 1992 roku. W układzie przewidywano wprowadzenie w Angoli wielopartyjnej demokracji, gospodarki rynkowej oraz wcielenie oddziałów UNITA do armii rządowej. Jak się jednak okazało, nie był to koniec konfliktu. We wrześniowych wyborach Jose Eduardo dos Santos, przywódca MPLA od 1979 roku (kiedy to zmarł Agostinho Neto), zwyciężył zdobywając czterdzieści dziewięć i sześć dziesiątych procent głosów, wobec czterdziestu i
jednej dziesiątej procent Jonasa Savimbie-go, który natychmiast uznał wybory za sfałszowane i zażądał przeprowadzenia drugiej tury, jako że dos Santos nie uzyskał bezwzględnej większości. Przywódca MPLA odmówił, powołując się na opinię obserwatorów ONZ, którzy uznali wybory za ważne i nie dopatrzyli się żadnych nieprawidłowości. W odpowiedzi Savimbi wrócił ze swoimi oddziałami do buszu. Od tej pory w Angoli znowu rozgorzały walki. Początkowo przewagę miała UNITA, zdobywając wiele ważnych miast (na przykład Huambo), ale od 1993 roku, kiedy południowoafrykańscy instruktorzy zaczęli szkolić jednostki rządowe, sytuacja uległa zmianie. Niepowodzenia, takie jak utrata Huambo, skłoniły Savimbiego do powrotu do stołu rokowań. 20 listopada 1994 roku obie strony zawarły w Lusace porozumienie pokojowe, przewidujące utworzenie rządu jedności narodowej, w którym Savimbi miał zostać wiceprezydentem. Postanowiono również, iż pod nadzorem ONZ odbędzie się druga tura wyborów. Także to porozumienie okazało się nietrwałe. Przez cały okres 1994—1996 trwały — przeplatane starciami — negocjacje między rządem a UNITA Savim-biego. Dopiero w 1997 roku w Luandzie powołano rząd jedności narodowej, w którego skład weszli zarówno przedstawiciele MPLA —- z Jose Eduardo dos San-tosem jako prezydentem, i UNITA — z Jonasem Savimbi jako wiceprezydentem. UNITA, praktycznie zupełnie pozbawiona zewnętrznego poparcia, musiała zgodzić się na ten kompromis. Otwartą kwestią pozostaje, na ile będzie on trwały. Pozostaje jednak faktem, że wojna wpędziła w nędzę ten potencjalnie zamożny kraj, posiadający bogate złoża ropy naftowej i innych surowców oraz dobrą — jak na Afrykę — infrastrukturę. O skali i zaciekłości konfliktu świadczą dane. Tylko w latach dziewięćdziesiątych zginęło w Angoli ponad dwieście pięćdziesiąt tysięcy ludzi. Przykład Angoli jasno pokazuje, jakie skutki dla krajów afrykańskich miało wykorzystywanie ich przez supermocarstwa jako „zastępczego" frontu wojny ideologicznej i politycznej. .''f ~i a• 71 Rozdział 38 PIOTR OSTASZEWSKI KAMBODŻAŃSKIE PIEKŁO 1970-1993 Początki kambodżańskiej państwowości sięgają III wieku n.e., kiedy to niewielkie państwo rozpoczęło powolny podbój sąsiednich terytoriów, urastając w IX wieku do rangi imperium. Ruiny Angkoru są niemym świadectwem przeszłości, kiedy całym Półwyspem Indochińskim władał naród khmerski.
Napór plemion tajskich i wietnamskich spowodował w XV wieku proces degradacji państwa khmerskiego, które w XVIII wieku znalazło się w stanie całkowitego kryzysu. W połowie XIX wieku Kambodża podzieliła los pozostałych państw indochińskich, stając się francuskim protektoratem. Okrojona terytorialnie do obszaru niecałych stu osiemdziesięciu tysięcy kilometrów kwadratowych i wciśnięta między Tajlandię i Wietnam, odzyskała niepodległość w 1953 roku i za wszelką cenę starała się prowadzić politykę neutralności. Druga wojna indochiń-ska rozpętała tam konflikt, który należy do najdłuższych w powojennym świecie. Od 1941 roku na tronie kambodżańskim zasiadał Norodom Sihanouk, który wykorzystał francuskie niepowodzenia w wojnie kolonialnej z Wietnamem i zdołał wymusić w 1953 roku na Francji uznanie suwerenności swego kraju. Potwierdzono to na konferencji genewskiej w 1954 roku. Niebawem Sihanouk abdyko-wał na rzecz ojca księcia Suramarita', po czym przyjął tytuł szefa państwa, skupiając władzę w swym ręku. Do obecności Stanów Zjednoczonych w Azji Południowo-Wschodniej Sihanouk odnosił się z rezerwą, uważał ją bowiem za ingerencję w wewnętrzne sprawy słabych gospodarczo państw azjatyckich, które obawiały się wszechpotężnego obcego kapitału. Królestwo Kambodży prowadziło politykę neutralności, w dużym stopniu zależną od sytuacji w krajach sąsiednich, szczególnie w Wietnamie, gdzie powoli narastał kryzys prowadzący do wybuchu wojny domowej. Komunizm Sihanouka, na co tak bardzo liczył Związek Radziecki i Chińska Republika Ludowa, był bardzo elastyczny. Zerwanie w 1963 roku stosunków dyplomatycznych ze Stanami Zjednoczonymi nie oznaczało bezinteresownego poparcia indochińskich ruchów komunistycznych, nie liczących się z interesami słabego królestwa. Nieskuteczne były próby zlikwidowania przez Stany Zjednoczone szlaku przerzutowego z Wietnamu Północnego do Południowego, biegnącego wzdłuż wschodniej granicy Kambodży. Akceptując de facto niepożądaną obecność Vietcongu, Sihanouk czerpał z niej korzyści finansowe, pobierając do skarbu państwa opłaty z tytułu przemycanych przez terytorium Kambodży wietnamskich dostaw dla partyzantów. Lata sześćdziesiąte to okres względnego powodzenia gospodarczego Kambodży. Obecność Vietcongu we wschodniej części królestwa powodowała zadrażnienia z rządem Republiki Wietnamu, zwłaszcza kiedy kambodżańską granicę naruszano w pogoni za uciekającymi partyzantami. Bombardowanie od 1969 roku baz Vietcongu na terenie Kambodży przez amerykańskie lotnictwo nie osłabiło władzy Sihanouka. Pogłębiający się w 1969 roku kryzys gospodarczy oraz rosnące niezadowolenie niektórych kręgów rządowych z powodu tolerowania wietnamskiej obecności zmusiło Sihanouka do zmiany linii politycznej. W sierpniu 1969 roku Zgromadzenie Narodowe powierzyło misję tworzenia rządu generałowi Łon Nolowi, który na stanowisko wicepremiera mianował księcia Sirik Mataka. Ten ostatni należał do ludzi stojących w opozycji do księcia Sihanouka i domagających się reform gospodarczych. Od niego też w dużej mierze zależało wiele zasadniczych decyzji podjętych na początku 1970 roku. W przeciwieństwie do Łon Nola książę Sirik Matak, uważany za człowieka o silnym charakterze, umiał zachować swój wpływ
na kierunek kambodżańskiej polityki. Upoważniając parlament do wyłonienia premiera, książę Sihanouk musiał zatwierdzić gabinet stojący otwarcie w opozycji do niego i jego linii politycznej. W ciągu kilku tygodni Sirik Matak w porozumieniu z przebywającym za granicą Łon Nolem dokonał wielu zmian, które uderzyły w socjalistyczną gospodarkę królestwa oraz bezpośrednio w osobę monarchy. Prywatyzacja banków i likwidacja niektórych monopoli wskazywały wyraźnie na prawicowy kurs ekonomiczny. Listopadowa sesja parlamentu przekonała Sihanouka o istnieniu zorganizowanej opozycji politycznej. Rezygnacja czterech ministrów popierających księcia i zastąpienie ich radykałami prowadziło do izolacji Norodoma Sihanouka. Prawdziwym problemem była penetracja Kambodży przez Wietnam. Nowy rząd niejednokrotnie protestował przeciw temu, obwiniając szefa państwa o tolerowanie obecności na terenie państwa sił Vietcongu, a nawet zarzucając mu kolaborację z nimi. Utrzymywanie stosunków dyplomatycznych z Demokratyczną Republiką Wietnamu i Tymczasowym Rządem Rewolucyjnym (reprezentującym interesy Frontu Wyzwolenia Narodowego — Vietcongu) było dla opozycji dostatecznym dowodem. Na początku 1969 roku ponownie otwarto dyplomatyczne przedstawicielstwo Stanów Zjednoczonych. Prezydent Nixon nie spieszył się jednak z pomocą dla rządu khmerskiego. CIA donosiła, że książę ma 471 zamiar załatwić kwestię wietnamską i utrzymać neutralność. Było to zgodne z dążeniami Białego Domu. 6 stycznia 1970 roku książę Sihanouk rozpoczął swą kolejną misje dyplomatyczną. Za rzekomym wyjazdem w celach leczniczych do Francji krył się przemyślany plan podróży także do Związku Radzieckiego, Chińskiej Republiki Ludowej i Demokratycznej Republiki Wietnamu w celu skłonienia państw komunistycznych, pośrednio i bezpośrednio prowadzących działania zbrojne w Indochi-nach, do ewakuacji baz Yietcongu z terytorium Kambodży. Zabiegi Sihanouka za granicą sprzęgnięto z antywietnamską akcją w kraju. W czasie spotkania Łon Nola z Sihanoukiem we Francji w styczniu 1970 roku opracowano plan anty wietnamskich prowokacji. 11 marca 1970 roku ulicami Phnom Penh przemaszerował tłum demonstrantów, kierując się w stronę ambasad DRW i Frontu Wyzwolenia Narodowego. Po ich zdemolowaniu grupy protestujących ruszyły na wietnamskie dzielnice stolicy. Kontrolowany wybuch szybko przerodził się w spontaniczne rozruchy, dające upust khmerskiej nienawiści do Wietnamczyków. Łon Nol kategoryczne zażądał ewakuacji ludności wietnamskiej do 15 marca 1970 roku. Nierealność terminu wskazywała, że szukał jedynie pretekstu, by usprawiedliwić krwawe poczynania rządu.
W stolicy Kambodży wydarzenia znalazły się pod kontrolą Sirik Mataka, który 17 marca uzyskał władzę nad siłami policyjnymi, a 18 marca zmusił Łon Nola do podpisania dekretu obalającego księcia Sihanouka. Dyskredytując monarchę rząd Łon Nola dążył do wymazania go z pamięci narodu. Zapowiadano przekształcenie królestwa w Republikę Khmerską, która „nie będzie dłużej prywatną własnością rodziny królewskiej". Oskarżenia o współpracę z zagranicznymi organizacjami komunistycznymi, nepotyzm i korupcję miały usprawiedliwiać wojskowy zamach stanu ratujący państwo przed całkowitą ruiną. Automatycznie kambodżańską neutralność zamieniono na rządy prawicowe i prozachodnie. Entuzjazm wśród ludności miejskiej, a zwłaszcza wśród młodzieży, wydawał się sprzyjać nowej ekipie rządowej, sterującej antywietnamskimi nastrojami i obiecującej demokratyzację życia. Obalenie monarchii na prowincji zostało przyjęte jako świętokradztwo. Kraj stanął w obliczu powstania chłopskiego, które tłumiono za pomocą wojska. Powtórzona przez Łon Nola deklaracja neutralności stała się jeszcze bardziej iluzoryczna niż w latach sześćdziesiątych. Trzydziestotysięczna, słabo uzbrojona i nie wyekwipowana armia khmerska miała przeciw sobie stacjonujących we wschodniej i północno-wschodniej części kraju żołnierzy Yietcongu, których liczbę szacowano na sześćdziesiąt tysięcy. W momencie przewrotu rząd Łon Nola stawiał wietnamską partyzantkę w sytuacji bez wyjścia. Polityczna rewolta z 18 marca 1970 roku doprowadziła więc do wybuchu konfliktu z Yietcongiem. Od początku armia kambodżańską znalazła ł
1-un.oAi
VN-VU
fS
JT
/"
'^ V
«--*.v|
•JJ——""-r,
'.KOMPONGł KOMPONG CHAM \
vNOs\ r-.
^X
9
(-
\^^
,'sCHHNANG/ *"v«f"^'
\
^ \
\NV( , l«t
^KO,M„P,9,NCi /
•Phnom Penh T*
pierwotny rejon działania .Czerwonych Khmerów" ok. 1971 r kierunki ekspansji .Czerwonych Khmerów" granica terenów pozostających pod kontrolą rządu w 1973 r. granice państw granice prowincji MORZE POŁUDNIOWOCHIŃSKIE Kambodża
l X_^^^f.i->'
/'f __^ jKompong Cham
N"'':a v/' v--vr'^
ł
'<
się w odwrocie, a utrzymanie się przy władzy rządu Łon Nola zależało od pomocy z zewnątrz. Jego sojusznikiem była teraz Republika Wietnamu, której zależało na rozbiciu komunistycznych baz po drugiej stronie Mekongu. Apele Łon Nola o pomoc dla Phnom Penh dawały sposobność do usprawiedliwienia wspólnej ame-rykańsko-południowowietnamskiej akcji na zapleczu wroga. 30 kwietnia 1970 roku obie armie przekroczyły granice Kambodży, spychając wojska Yietcongu w głąb kraju. Trzydziestotysięczny amerykański korpus inTP terwencyjny przeprowadził dwie operacje, których celem były bazy komunistycznej partyzantki w sektorach „Haczyk na Ryby" i „Papuzi Dziób", podczas gdy czterdziestotysięczne siły sajgońskie posuwały się za wycofującym się wrogiem. Prezydent Richard Nixon zapewniał, że wojska amerykańskie będą w Kambodży najdłużej do l czerwca 1970 roku. Wzburzenie opinii publicznej w USA doprowadziło do protestów i starć z policją. Konfrontacja na Kent State Universi-ty w Ohio kosztowała życie siedmiu studentów. Dla Kambodży interwencja obecnych sprzymierzeńców oznaczała wojnę z Viet-congiem, a przede wszystkim wojnę domową z tamtejszym ruchem komunistycznym, dla którego przewrót z 18 marca stanowił sygnał do wznowienia aktywności politycznej i militarnej. Zamach stanu zaskoczył Sihanouka w Moskwie. Marcowe rozmowy z premierem Aleksiejem Kosyginern nie przyniosły niczego poza obietnicą pomocy na początku 1971 roku. Nowe okoliczności zmieniły cel królewskiej wizyty w Pekinie, gdzie Sihanouk przybył 20 marca 1970 roku. Władze chińskie w porozumieniu z rządem północnowietnamskim zorganizowały spotkanie Sihanouka z przedstawicielami kambodżańskiego ruchu komunistycznego (Czerwonymi Khmerami — pejoratywna nazwa nadana Komunistycznej Partii Kampuczy przez Sihanouka w latach sześćdziesiątych). Ta dość osobliwa koalicja zawdzięczała swe istnienie duchowemu patronatowi Mao Zedonga (Mao Tse-tunga), który dostrzegł szansę rozszerzenia chińskich wpływów na Półwyspie Indochińskim. Dzieje Czerwonych Khmerów są pełne znaków zapytania. Pod Komunistyczną Partię Kampuczy (KPK) położyli podwaliny Salom Sar (znany pod pseudonimem Poi Pot) oraz leng Sary. Podczas studiów w Paryżu na początku lat pięćdziesiątych, których Sar nie ukończył, obaj zetknęli się z francuskim ruchem komunistycznym. Początkowa fascynacja stalinizmem ustąpiła miejsca titoizmowi, kiedy w czasie wizyty w Jugosławii w roku 1951 Poi Pot miał okazję podziwiać „osiągnięcia" narodowego komunizmu w wydaniu Tity. Nacjonalizm khmerskich komunistów był ideologiczną podstawą tworzonej przez nich partii. Ożywione tendencje niepodległościowe w Indochinach po II wojnie światowej pozwalały przypuszczać, że powrót do kraju umożliwi utworzenie silnej partii narodowokomunistycznej. Uznanie kambodżańskiej suwerenności przez Francję w 1953 roku, co było wynikiem negocjacji pomiędzy księciem Sihano-ukiem i władzami francuskimi, zepchnęło Czerwonych Khmerów do podziemia. Pozbawieni zostali atutu w postaci wywalczenia niepodległości dla Kambodży.
Kilkuletnią wegetację niewielkiej grupki liderów partii komunistycznej wypełniało wydawanie propagandowych druków ulotnych i organizowanie potajemnych zebrań. Komunistyczne sympatie Sihanouka dały asumpt do jego współpracy z niektórymi komunistami, których powiązania z Czerwonymi Khmerami otaczano głęboką tajemnicą. Obecność w jednym z gabinetów rządowych w 1963 roku Khieu Samphana, jednego z czołowych ideologów ruchu, była wyrazem dobrej woli władcy dążącego do zjednoczenia wokół siebie całego narodu. Prześladowania, jakie dotknęły kambodżańską lewicę w latach 1967—1968, zmusiły Khieu Samphana do ucieczki z Phnom Penh i dołączenia do Czerwonych Khmerów w górskich rejonach Kambodży na granicy z Wietnamem i Laosem. Na niektóre frakcje Czerwonych Khmerów, tak zwanych starych (lub Grupa Hanoi 6000), które jeszcze w latach pięćdziesiątych znalazły schronienie w Demokratycznej Republice Wietnamu, grupa Poi Pota nie mogła liczyć. Nominalne przywództwo księcia Sihanouka nad Czerwonymi Khmerami, którzy posługiwali się hasłami „wyzwolenia kraju spod władzy zdradzieckiej kliki Łon Nola — marionetki imperializmu", gwarantowało przyciągnięcie wielu osób pragnących powrotu władcy. Monarcha miał przybyć do kraju jako zwycięzca, a KPK przejąć rządy. Wszelkiej pomocy (dostawy broni) zobowiązały się udzielić Chiny i Wietnam Północny. Ścisłe kierownictwo Czerwonych Khmerów tworzyli wówczas: Poi Pot, leng Sary, Hu Nim, Hu Youn oraz Khieu Samphan. Ten ostatni miał kreować siebie na duchowego przywódcę, choć realia pokazały, że postacią numer jeden był Poi Pot. Dworskie maniery, nabyte niegdyś w pałacu królewskim, gdzie służył jako kilkunastoletni chłopiec, oraz wykwintny język wynosiły go ponad wielu członków partii. Książę Sihanouk widział w nim jedynie wykształconego bojownika pozostającego w cieniu wielkiej polityki. Przekonanie to umacniał w Sihanouku Khieu Samphan, będący łącznikiem między księciem a Poi Potem. Koalicja o nazwie Kampuczański Front Ocalenia Narodowego, której nominalnym przywódcą był książę Sihanouk, wydała odezwę wzywającą do walki z „rządem Łon Nola i amerykańskim imperializmem". Równocześnie w Phnom Penh przeprowadzono proces królewskiej rodziny, wydając zaoczne wyroki śmierci, a w październiku 1970 roku proklamowano powstanie Republiki Khmerskiej. Przez pierwsze trzy lata Czerwoni Khmerzy prowadzili wojnę pod komendą Yietcongu. Wycofanie się w 1973 roku Stanów Zjednoczonych z wojny w Wietnamie nie oznaczało opuszczenia indochińskich sojuszników. Prezydent Nixon osobiście zapewniał prezydenta Republiki Wietnamu Nguyen Van Thieu i prezydenta (od października 1970 roku) Republiki Khmerskiej Łon Nola o kontynuacji amerykańskiej pomocy gospodarczej i militarnej. Bombardowania pozycji Czerwonych Khmerów przez amerykańskie lotnictwo zamiast pomóc rządowi Republiki Khmerskiej, wyrządzały straty, zmuszając mieszkańców wiosek do ucieczki do miast albo przejścia na stronę komunistów.
Społeczeństwo kambodżańskie, tracąc wolę walki, czuło się oszukane przez Łon Nola i wykorzystane przez wszystkie strony walczące w Wietnamie. Po okresie rozwoju gospodarczego przyszła wojna domowa, a wszechogarniająca korupcja, zjawisko charakterystyczne dla krajów azjatyckich, rozrosła się do niespotykanych rozmiarów (występowała w rządzie i armii). 475 Obszar kontrolowany przez rząd republikański ograniczał się w 1973 roku do większych ośrodków miejskich; Phnom Penh, NeakLuong, Kompong Cham, Siem Reap, Battambang i kilku innych. Równocześnie, ze względu na ciągły napływ uchodźców, rosło przeludnienie miast. Phnom Penh na początku 1975 roku liczyło dwa miliony mieszkańców, trzykrotnie więcej niż w momencie wybuchu wojny w 1970 roku. Linie komunikacyjne blokowali komunistyczni partyzanci, którzy kontrolowali prowincję. „Strefa wyzwolona", którą w 1973 roku odwiedził Sihanouk, obejmowała zwarte terytoria północne i wschodnie, które stanowiły siedemdziesiąt pięć procent kraju, zamieszkane tylko przez trzydzieści procent ludności. Nadal więc najważniejsze obszary kraju, jak utrzymywał rząd w Phnom Penh, znajdowały się pod kontrolą Republiki Khmerskiej. Sukcesy Czerwonych Khmerów w roku 1974 zapowiadały rychłe zwycięstwo, a w sylwestrową noc 1974/1975 rozpoczęła się generalna ofensywa przeciw Phnom Penh. Blokada dróg odcięła miasto od świata zewnętrznego. Łączność z nim utrzymywano tylko drogą lotniczą oraz rzeczną. Od marca 1975 roku do oblężonego miasta docierały jedynie dostawy zorganizowane przez CIA i US Air Force mostem powietrznym. l kwietnia Łon Nol opuścił Phnom Penh, udając się na emigrację do Stanów Zjednoczonych. Na urząd prezydenta Republiki Khmerskiej desygnował Saukha-ma Khoya. 13 kwietnia Stany Zjednoczone ewakuowały swoje przedstawicielstwo dyplomatyczne, oferując azyl polityczny członkom rządu, którego większość, w tym premier Long Boret, książę Sirik Matak, generał Sosthene Fernandez i generał Łon Non (brat Łon Nola) deklarowała chęć pozostania w kraju. 17 kwietnia Czerwoni Khmerzy zajęli Phnom Penh, proklamując utworzenie Demokratycznej Kampuczy. Połączono to z wprowadzeniem nowego kalendarza, liczonego od roku zerowego. Brutalność khmerskich komunistów wynikała z ideologii, a nie ze ślepej fascynacji zbrodnią czy chęci odwetu. Analiza rewolucji khmerskiej pozwala zrozumieć mechanizm funkcjonowania'totalitarnej machiny państwowej. Jej teoretyczne założenia zostały zawarte w dysertacji doktorskiej obronionej przez Khieu Samphana w 1959 roku na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Paryskiego. Rewolucja Czerwonych Khmerów za podstawowy cel stawiała stworzenie „czystego społeczeństwa", pozbawionego różnic klasowych i opartego na nie znanych gdzie indziej wartościach. Pozbawione historii społeczeństwo miało wyrosnąć na gruncie rewolucyjnej tradycji.
Nowe państwo zrywało z przeszłością i wykorzeniało ją ze świadomości społecznej, a budowa wszystkiego od podstaw miała natchnąć społeczeństwo wiarą we własne siły i niezależność. Podźwignięcie kraju z gospodarczego upadku wymagało wprzęgnięcia całego narodu do gigantycznej pracy. Zakładano, że pierwszy etap rozwoju gospodarczego będzie polegał na wzroście produkcji rolnej, a następnie budowie nowoczesnego przemysłu. Postęp w obu gałęziach gospodarki miał być podstawą suwerennego bytu państwowego. Wykształcony przez rewolucję nowy typ człowieka charakteryzować się miał brakiem więzi rodzinnych i uczuć. Jednostka prowadziła grupowy tryb życia; całą jej uwagę absorbował interes zbiorowy na szczeblu komuny. Przeciętny obywatel Demokratycznej Kampuczy podlegał naczelnikowi kooperatywy odpowiedzialnemu przed dowódcą całego regionu. Ten z kolei bezpośrednio podlegał rozkazom „Organizacji" (Angkar), najwyższej instancji państwowej. Tajemniczość władzy stanowiła jedną z nieodłącznych cech systemu i wynikała prawdopodobnie z przekonania o sile niewiedzy. Anonimowość i niewidzial-ność elity rządzącej powodowała złudzenie jej wszechobecności i wszechwiedzy. Utrzymanie kilku milionów ludzi w ślepym posłuszeństwie wymagało stosowania okrutnych metod rządzenia. Dzierżąca w swym ręku ster władzy grupa była ciekawym przykładem współpracy klanu rodzinnego stojącego na straży osiągniętej pozycji. Premier rządu Poi Pot i minister spraw zagranicznych leng Sary poprzez małżeństwa z siostrami Khieu Ponnary i Khieu Tirith stali się rodziną. Żona Poi Pota Khieu Ponnary była przewodniczącą Stowarzyszenia Demokratycznych Kobiet, podczas gdy jej siostra otrzymała urząd ministra spraw społecznych. Żona ministra spraw wewnętrznych Son Sena, Yun Yat, piastowała urząd ministra kultury i edukacji narodowej. Do ścisłej elity należeli również Chea Nuon oraz Khieu Samphan, którzy prawdopodobnie między październikiem 1976 a kwietniem 1977 roku zdobyli największy wpływ na podejmowane decyzje. Zróżnicowane interesy poszczególnych członków rządu doprowadziły do rozbicia jedności kambodżańskiego systemu totalitarnego. Wewnątrzpartyjna opozycja była dla Poi Pota znacznie większym zagrożeniem aniżeli ludność niewolniczo pracująca na polach ryżowych. Masowe represje stosowane wobec społeczeństwa oraz walki frakcyjne dziesiątkowały członków partii. Fizyczna likwidacja komunistów khmerskich, związanych niegdyś z wietnamskim podziemiem, rozpoczęła się w trakcie wojny z Łon Nolem (1970—1975). Nieufność Poi Pota wobec prowietnamskiej grupy starych miała swoje korzenie zarówno w wiekowym antagonizmie khmersko-wietnamskim, jak i we wrogim nastawieniu do proradzieckiego kierownictwa Partii Pracujących Wietnamu (Lao Dong). Czystki partyjne dotknęły nawet osoby ze ścisłego kręgu władzy, jak Hou Yuona (były minister spraw wewnętrznych) oraz Hu Nima (były minister informacji), którzy nie należeli do odłamu prowietnamskiego. Wysuwano absurdalne oskarżenia o związki z KGB i CIA oraz
z wywiadem wietnamskim. Znajdujące się w Phnom Penh więzienie Tuol Sleng, przed 1970 rokiem liceum, w którym Poi Pot wykładał historię, jest do dzisiaj symbolem kaźni kilku tysięcy funkcjonariuszy partyjnych. 477 TP Przesiedlenie całej ludności miejskiej na prowincję poprzedziło operacje „oczyszczenia społeczeństwa", którą uchwalono na tajnym posiedzeniu Biura Politycznego Komunistycznej Partii Kampuczy w lutym 1975 roku. Likwidacja wszystkich elementów odrzuconych przez rewolucyjną teorię nastąpiła natychmiast po zajęciu Phnom Penh. Fizyczna eliminacja byłych żołnierzy, policjantów, intelektualistów, lekarzy, mnichów buddyjskich itp. nasilała się do tego stopnia, że synonimem zdrady stały się okulary, znajomość pisania i czytania, kolorowy strój itd. Reedukacja poprzez pracę objęła absolutnie wszystkich, bez względu na wiek i stan zdrowia. Hasło, rzucone przez Poi Pota: „Kto nie pracuje, ten nie je" — rozumiane dosłownie — pozostawiło starsze pokolenie, chorych i niezdolnych do pracy bez środków do życia. Społeczeństwo podzielono na trzy grupy: 1) obywatele cieszący się pełnymi prawami Demokratycznej Kampuczy; 2) kandydaci na obywateli; 3) pozbawiona wszelkich praw rzesza niewolników systemu. Bezklasowy charakter społeczeństwa polegał na wyeliminowaniu dysproporcji materialnych poprzez zniesienie własności prywatnej, pieniędzy, tytułów — słowem, wszystkiego, co było wyznacznikiem różnic. Awans społeczny polegał na przejściu z grupy niższej do wyższej, z czym wiązało się zwiększenie racji żywnościowych. Z pełnych praw korzystali ci, którzy jeszcze w czasie wojny z Republiką Khmer-ską stanęli po stronie rewolucji. Ich lojalność została wypróbowana i potwierdzona na polu bitwy. Najliczniejszą grupę stanowili w tej kategorii biedni chłopi, przyciągnięci do ruchu bynajmniej nie z powodów ideologicznych. Mniejsze racje żywnościowe oraz mniej ważne urzędy polityczne były zastrzeżone dla kandydatów na obywateli. Rekrutowali się oni bądź spośród chłopów, bądź z nielicznych uchodźców z miast, którzy przyłączyli się do rewolucji w ostatniej fazie wojny domowej. Kategoria trzecia, najliczniejsza, obejmowała ludność miejską, szeregowych żołnierzy oraz tych wszystkich, których nie zdołano zlikwidować na początku rewolucji (niżsi rangą policjanci starego reżimu, intelektualiści, właściciele ziemscy itd.). Skazani oni byli na biologiczne wyniszczenie na skutek morderczej pracy na polach ryżowych. Ministerstwo Rolnictwa zakładało osiągnięcie trzykrotnych zbiorów ryżu w ciągu roku, co miało gwarantować dobrobyt. Zyski z eksportu nadwyżek ryżu miały umożliwić w przyszłości zakup sprzętu rolniczego. Tymczasem nieefektywność niewolniczej pracy stała się powodem klęski głodu w Kampuczy już w 1976 roku, a osiągnęła apogeum w ciągu następnych dwóch lat. Według rządu przyczyną głodu był sabotaż uprawiany przez lokalne
struktury partyjne i niesubordynacja pracujących na polach. W październiku 1977 roku delegacja Demokratycznej Kampuczy apelowała na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych o pomoc żywnościową. Żadna rewolucja nie zdołała wynieść ludzkiej krwi do rangi symbolu świętości narodowej. Khmerscy komuniści (rozumiejąc inaczej znaczenie symboliki krwi robotniczej, niż to było w komunizmie europejskim), mówili o „przelanej na ołtarzu ojczyzny krwi chłopówrewolucjonistów". Pełni sprzeczności i niekonsekwencji sięgali do historycznej skarbnicy Kambodży — Angkoru — „za który Khme-rowie od wieków zwykli przelewać swą krew", by obecnie stał się on „sednem walki naszego narodu". Dzięki niej bowiem „pokonaliśmy amerykańskich imperialistów i ich kapitalistycznych pachołków", dzięki niej Kambodża miała wykonać swój „Wielki Skok Naprzód". Niewątpliwie owa „krwawa propaganda" służyła usankcjonowaniu stosowanej przez państwo przemocy. Praca na polach ryżowych urastała do rangi mitycznych zmagań z „wrogim imperializmem". „Nasi ukochani żołnierze prowadzą obecnie zmasowaną ofensywę, by nasz ukochany kraj stał się naszą kwitnącą ojczyzną" — podawało Radio Phnom Penh w maju 1975 roku. Silna Demokratyczna Kampucza miała zadać „śmiertelny cios kapitalizmowi i imperializmowi". O legalności władzy Czerwonych Khmerów świadczył fakt, że byli reprezentowani w ONZ. Kampucza utrzymywała stosunki dyplomatyczne jedynie z kilkoma krajami: Królestwem Laosu, Demokratyczną Republiką Wietnamu, Albanią, Egiptem, Kubą i Szwecją oraz Chińską Republiką Ludową. Szczególna pozycja Chin wynikała raczej z konfiguracji politycznej, która zaistniała na Półwyspie Indochińskim, aniżeli z sympatii ideologicznej. Podczas styczniowej wizyty Poi Pota w roku 1976 w stolicy ChRL premier Zhou Enlai (Czou En-laj) przestrzegał przed zbyt szybkim wdrażaniem systemu komunistycznego, co odczytano w Phnom Penh jako chińską dezaprobatę dla kambodżańskiego systemu. Potyczki na granicy ze wschodnim sąsiadem, w większości prowokowane przez Czerwonych Khmerów, doprowadziły w grudniu 1977 roku i styczniu 1978 roku do przekroczenia granicy przez niektóre jednostki wietnamskie. Hanoi ostrzegało Phnom Penh przed dalszymi krokami wojennymi, na co odpowiedziano przesunięciem ku wschodniej granicy ponad połowy kambodżańskich sił zbrojnych, które obsadziły sektory „Papuziego Dziobu" i „Haczyka na Ryby", atakowane w 1970 roku przez wojska amerykańskie. 3 grudnia 1978 roku Radio Hanoi poinformowało o utworzeniu przez uchodźców kambodżańskich na terytorium Wietnamu Zjednoczonego Frontu Ocalenia Narodowego Kampuczy pod przywództwem Henga Samrina. Był on jednym z dowódców wojskowych okręgu wschodniego, który w obawie przed czystką w 1978 roku przekroczył granicę z Wietnamem. 25 grudnia 1978 roku armia Demokratycznej Republiki Wietnamu przekroczyła granicę kambodżańską na całej jej długości. 29 grudnia zdobyto miasta Kratie i Stung Treng. Do 4 stycznia 1979 roku wszystkie tereny na wschód od Mekongu znalazły się pod wietnamską kontrolą. Jeszcze 6 stycznia 1979 roku Radio Phnom Penh donosiło o sukcesach wojsk kambodżańskich — znajdujących się faktycznie w odwrocie. Wbrew podawa-
479 nym komunikatom Poi Pot, uwolniwszy 5 stycznia uwięzionego jeszcze w 1975 roku księcia Sihanouka, w dwa dni później opuścił stolice, udając się wraz z len-giem Sary do Battambangu. Do końca stycznia całe terytorium Demokratycznej Kampuczy zostało zajęte przez armię wietnamską. Ponadtrzyipółletnie rządy Czerwonych Khmerów doprowadziły kraj do ruiny. Półtora miliona ludzi zginęło na „polach śmierci". W lutym 1979 roku zostało w Kambodży tylko kilkuset lekarzy, a z dwunastu tysięcy mnichów buddyjskich ocalało pięciuset. Phnom Penh, według relacji wietnamskich żołnierzy, przypominało „miasto-wid-mo", w którym jedyną zamieszkaną częścią była dzielnica rządowa. Państwo, pozbawione infrastruktury, rolnictwa, przemysłu, powróciło do zapowiadanej przez Czerwonych Khmerów epoki „roku zero". W świetle prawa międzynarodowego proklamowanie Ludowej Republiki Kampuczy, która swe istnienie zawdzięczała wietnamskim siłom okupacyjnym, było równoznaczne z utratą niepodległości. Poi Pot stanął na czele najsilniejszego odłamu zbrojnego ruchu partyzanckiego walczącego o wyzwolenie Kampuczy. Paradoksalnie przedstawiała się sytuacja w Tajlandii w obozach dla uchodźców, gdzie do setek tysięcy uciekinierów z lat 1970—1978 dołączyli w 1979 roku ich prześladowcy, otrzymując status prześladowanych politycznie. Gospodarczej odbudowie kraju w latach osiemdziesiątych towarzyszyła rozszerzająca się wojna domowa, a zarazem izolacja Kambodży na arenie międzynarodowej. Popierani do 1989 roku przez Chińską Republikę Ludową Czerwoni Khmerzy opanowali północne i północnozachodnie rejony Kambodży. Po wycofaniu pomocy chińskiej fundusze na zakup broni uzyskiwali z tamtejszych kopalń kamieni szlachetnych oraz zasobnej w drzewo dżungli. Z pro wietnamskim reżimem Henga Samrina, którego w 1986 roku zastąpił Hun Sen, wojnę prowadziło też ugrupowanie popierające księcia Sihanouka, a tym samym dążące do restytucji monarchii — Koalicyjny Rząd Republiki Kampuczy (KRRK). Bardziej umiarkowane postulaty odbudowy systemu republikańskiego, odmiennego od modelu wprowadzonego przez Łon Nola, reprezentował ruch partyzancki Son Sana. Międzynarodowym uznaniem do 1993 roku (do momentu ukonstytuowania się koalicyjnego rządu w Phnom Penh) cieszył się jedynie KRRK. Podejmowane wielokrotnie próby pogodzenia walczących frakcji za pośrednictwem między innymi Indonezji, Filipin i Japonii nie przynosiły rezultatów. Czerwoni Khmerzy wciąż powoływali się na obecność armii Demokratycznej Republiki Wietnamu jako protektora Ludowej Republiki Kampuczy. Nieżyczliwie usposobiony do Wietnamczyków naród khmerski bardziej obawiał się jednak powrotu do władzy Poi Pota aniżeli komunistycznych rządów Hun Sena.
Rozmowy paryskie doprowadziły 23 października 1991 roku do podpisania pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych traktatów pokojowych. Do najważniejszych postanowień należało rozpisanie przewidzianych na maj 1993 roku wyborów do studwudziestoosobowego parlamentu, który miał opracować konstytucję kładącą podwaliny pod pokojowy byt Kambodży. Do tego czasu sytuacja w kraju znalazła się pod kontrolą ONZ. Ponad dwanaście miesięcy władzę w państwie sprawował Tymczasowy Zarząd Narodów Zjednoczonych w Kambodży (UNTAC), na którego czele stanął Yasushi Akashi. Pozytywne załatwienie konfliktu kambodżańskiego stało się dla ONZ sprawą wysoce prestiżową. W tym czasie Czerwoni Khmerzy postanowili odstąpić od porozumień paryskich, oskarżając Organizację Narodów Zjednoczonych o popieranie wietnamskiej obecności w Kambodży. Wietnamczycy wycofali się z Kambodży w 1992 roku. Kambodża jest symbolem skutecznej współpracy międzynarodowej. Rozmieszczenie na jej terytorium sieci placówek ONZ oraz przysłanych przez kilkadziesiąt państw kontyngentów sił pokojowych umożliwiło przeprowadzenie w maju 1993 roku demokratycznych wyborów parlamentarnych. Wynik wyborów, satysfakcjonujący księcia Sihanouka i Hun Sena, który umożliwił objęcie przez nich władzy, wydaje się najlepszym rozwiązaniem, pomimo że pokój, wskutek działalności partyzantki Czerwonych Khmerów, pozostaje wciąż sprawą odległą. Rozdział 39 JOANNA MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA KONFLIKT ARMEŃSKO-AZERBEJDŻAŃSKI 1990-1993 Nie po to Rosja tak długo walczyła,by podbić Zakaukazie, aby się teraz stamtąd wycofać. (Wypowiedź Galiny Starowojtowej w artykule Wojciecha Jagielskiego Po co Rosji Zakaukazie, „Eurazja", kwiecień 1994, nr l—2, s. 66) Rozpad Związku Radzieckiego ujawnił różne konflikty i antagonizmy dotychczas tłumione i pacyfikowane przez władze centralne w Moskwie. Jednym z takich punktów zapalnych stały się tereny Górnego Karabachu i Nachiczewania, do których pretensje zgłasza zarówno Armenia, jak i Azerbejdżan. Podłożem tego konfliktu są granice miedzy republikami radzieckimi wyznaczone przez władze centralne po rewolucji październikowej. 19 stycznia 1920 roku na konferencji pokojowej w Paryżu de facto uznano republikę armeńską (oficjalnie 10 sierpnia 1920 roku). 20 listopada 1920 roku, gdy prezydent USA Woodrow Wilson wygłosił sentencję arbitrażową odnośnie do granicy turecko-armeńskiej, Armenia miała przed sobą niewiele dni jako niezależne państwo. W marcu 1921 roku zawarto w Moskwie układ o przyjaźni radziecko-tureckiej, który normalizował stosunki między oboma państwami. Jeden z punktów umowy dotyczył Nachiczewania, który nie został włączony do radzieckiej Armenii, ale stał się samodzielną
jednostką administracyjną, podlegającą sądownictwu azer-bejdżańskiemu, choć terytorialnie był oddzielony od radzieckiego Azerbejdżanu pasem ziemi armeńskiej. W październiku 1921 roku rząd turecki podpisał w Karsie traktat z radzieckimi republikami Gruzją, Azerbejdżanem i Armenią, w którym potwierdził porozumienie zawarte w marcu w Moskwie. Po utworzeniu w 1922 roku Związku Radzieckiego Nachiczewań otrzymał status autonomicznej republiki radzieckiej wchodzącej w skład Azerbejdżańskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (ASRR), a Górny Karabach stał się obwodem autonomicznym (lipiec 1923 roku). W Nachiczewaniu władza lokalna przeszła w ręce Azerów, a w Górnym Karabachu — Ormian. Obszar rozdzielający obie ormiańskie enklawy w Azerbejdżanie (Zangezur) znalazł się w granicach Armenii. Jednakże nie kwestie przynależności pewnych terytoriów (choć nie należy ich lekceważyć) były i są kością niezgody między Armenią i Azerbejdżanem. Przyczyna tkwi w kwestiach etniczno-religijnych. Górny Karabach i Nachiczewań historycznie należały do Armenii i były zamieszkane przez Ormian. Według danych statystycznych w 1917 roku w Nachiczewaniu mieszkało około pięćdziesięciu trzech tysięcy dziewięciuset Ormian, co stanowiło prawie czterdzieści procent ogółu ludności tego regionu. Do roku 1926 liczba Ormian w Nachiczewaniu spadła pięciokrotnie, do jedenastu tysięcy dwustu siedemdziesięciu sześciu, a w 1979 roku stanowili oni zaledwie jeden i cztery dziesiąte procent całej ludności (trzy miliony czterysta tysięcy osób). W Górnym Karabachu na początku lat dwudziestych Ormianie stanowili ponad dziewięćdziesiąt procent populacji. Włączenie Górnego Karabachu do Azerbejdżanu oznaczało dyskryminację Ormian. Polityka władz w Baku ukierunkowana była na zacieranie wszelkich śladów kultury ormiańskiej (niszczenie kościołów i cmentarzy), usuwanie ormiańskich nazw miast i wsi, likwidację szkolnictwa narodowego i utrudnianie rozwoju ekonomicznego. Władze azerskie starały się również ograniczyć autonomię Górnego Karabachu. Antyormiańskie akcje podejmowane przez Azerów doprowadziły do masowej emigracji Ormian, którzy szukali schronienia w Armenii, na północnym Kaukazie i w Azji Środkowej. Na emigrację udawali się nie tylko Ormianie z Górnego Karabachu, ale również z Kirowobadu, Szamchoru i Da-szkesanu. W latach siedemdziesiątych wychodźstwo ormiańskie z Azerbejdżanu szacowane było na dziesięć tysięcy osób rocznie. W Związku Radzieckim konflikty etniczne pomiędzy różnymi narodowościami znajdowały się w stanie uśpienia bądź były wykorzystywane przez Moskwę do umocnienia władzy centrum. Do jednego z nielicznych wystąpień o charakterze etniczno-roszczeniowym doszło w 1965 roku w Erewaniu. 24 kwietnia sto tysięcy Ormian wyszło na ulice miasta z żądaniem włączenia Górnego Karabachu i Nachiczewania do Armenii. W ciągu kilku godzin milicja brutalnie rozprawiła się z demonstrantami.
Gorbaczowowska epoka glasnosti i pieriestrojki rozluźniła i osłabiła radziecką kontrolę nad imperium, co prowadziło do nasilania się konfliktów. Do wystąpień doszło w republikach bałtyckich i w Kazachstanie (przeciwko Rosjanom), a później na wielką skalę na Zakaukaziu (pomiędzy różnymi grupami etnicznymi). Kumulowany i tłumiony przez całe lata konflikt armeńsko-azerbejdżański eksplodował w 1988 roku. Na początku roku na sesji Rady Delegatów Górnego Karabachu została przyjęta rezolucja o zjednoczeniu z Armenią. 28 lutego obradująca w Stepanakercie sesja nadzwyczajna podjęła uchwałę, w której zwracała się do Rady Najwyższej Armenii i Rady Najwyższej Azerbejdżanu o przekazanie władzy nad Górnym Karabachem w ręce republiki armeńskiej. Popierając uchwały podjęte na sesji, 21 lutego mieszkańcy Erewania i innych miast wyszli na ulice. Przez trzy dni prasa i telewizja milczały na temat tych wydarzeń, a pierwsze wzmianki w środkach masowego przekazu obwiniały o spowodowanie wystąpień „ekstremistów i nacjonalistów". Prasa azerska podjęła natomiast kampanie przeciwko „podżegaczom". Delegacja armeńska została przyjęta przez sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Michaiła Gorbaczo-wa. Moskwa odrzuciła petycję, ograniczając się do pustych apeli, a 26 lutego w telewizji armeńskiej ogłoszono odezwę do obydwu narodów. Michaił Gorbaczow nawoływał do rozsądku i działań /godnych z zasadami demokracji. Wystąpienie sekretarza generalnego nie zapobiegło demonstracjom. 27—29 lutego doszło w Sungaicie do zamieszek na tle etnicznym. Pod hasłem „śmierć Ormianom" Aze-rowie dokonali rzezi wśród społeczności ormiańskiej. Według źródeł zagranicznych zginęło około czterystu osób, a dwieście było rannych. Do podobnych starć doszło także w Baku i Askeranie. Zbrojne starcia wywołały popłoch i ucieczkę Ormian z Azerbejdżanu do Armenii oraz mniejszości azerskiej z Armenii do Azerbejdżanu. Ocenia się, że do tej pory emigrowało około dwustu tysięcy osób. 15 czerwca 1988 roku Rada Najwyższa Armenii poparła lutową uchwałę przyjętą przez Radę Delegatów Górnego Karabachu i zwróciła się do Rady Najwyższej ZSRR o jej zatwierdzenie. Działaniom polityków towarzyszyła wzmożona aktywność armeńskich historyków. Przypominali oni dzieje Górnego Karabachu i Nachiczewania, publikując dokumenty będące merytoryczną podstawą do terytorialnych rewindykacji na rzecz Armenii. Tragedia, jaka dotknęła Armenię 7 grudnia 1988 roku, nie zmieniła polityki Związku Radzieckiego. Po straszliwym trzęsieniu ziemi, które zniszczyło Leni-nakan, Spitak oraz dwadzieścia osiem okolicznych wsi i spowodowało śmierć około stu tysięcy osób, do Armenii przyleciał sekretarz generalny KPZR. Zapadły decyzje o szybkiej odbudowie zniszczonych miast i osiedli, Moskwa nie zdecydowała się na zmianę dotychczasowego kursu. Wprowadzono stan wyjątkowy, tłumacząc to działalnością „elementów ekstremistycznych" i koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom Armenii. Uwięziono także działaczy komitetu karabachskiego. Na początku 1989 roku Rada Najwyższa ZSRR przekazała władzę w Górnym Karabachu w ręce specjalnego komitetu.
W styczniu 1990 roku doszło do kolejnych zamieszek i starć. Miejscem konfrontacji stało się Baku, a przyczyną zamieszek było uwzględnienie potrzeb Górnego Karabachu w rocznym budżecie Armenii. Starcia te stały się pretekstem do interwencji Armii Radzieckiej, co spowodowało znaczną liczbę ofiar wśród Azerów. Zaogniająca się sytuacja skłoniła obie strony do bezpośrednich rokowań. Rozmowy rozpoczęły się w lutym 1990 roku w Rydze. Negocjacje były intensywne, ale bezowocne. Przegłosowanie na wspólnej sesji rad Autonomicznego Okręgu Górnego Karabachu i rejonu szaumianowskiego uchwały o secesji (2 września 1991 roku w Stepanakercie) spowodowało zniesienie autonomii tego obszaru przez azerbejGórny Karabach tereny zajęte przez Ormian Konflikt armeńsko-azerbejdżański (1990—1993) dżański parlament (26 lub 27 listopada — różne źródła podają inne daty). W referendum, które odbyło się 10 grudnia, Ormianie opowiedzieli się za niepodległością, która została proklamowana przez nowo wybrany parlament Górnego Karabachu 6 stycznia 1992 roku. Decyzji tej nie uznał ani Ayaz Mutalibow (prezydent Azerbejdżanu), ani Lewon TerPetrosjan (prezydent Armenii). Kwestia uznania niepodległości Górnego Karabachu pogłębiła rozdźwięki pomiędzy umiarkowanymi i radykalnymi Ormianami w sprawie stosunku do Azerbejdżanu. Na przełomie stycznia i lutego 1992 roku armia azerska podjęła zbrojną próbę przywrócenia spokoju w Górnym Karabachu. Siłom ormiańskim, wspieranym przez ochotników z Armenii, udało się powstrzymać Azerów i przejść do kontrofensywy. Druga połowa 1992 roku przyniosła zdecydowane wzmocnienie sił samoobrony w Górnym Karabachu. Nie bez znaczenia było opanowanie przez Ormian korytarza łacińskiego, łączącego Armenię z Autonomicznym Obwodem Górnego Karabachu (luty 1992 roku). Przewaga na froncie, którą osiągnęli Ormianie w 1992 roku, stała się jeszcze większa w 1993 roku. W efekcie ofensywy podjętej z Górnego Karabachu opanowano ważny strategicznie rejon Kelbadżaru. W pierwszej połowie 1993 roku Ormianie zwyciężyli Azerów w południowo-wschodnim Azerbejdżanie, między innymi w rejonie Fizuli, Dżebrail, Kubatły i Zangełan. W kwietniu 1993 roku doszło w Moskwie do pierwszego spotkania przedstawicieli Stepanakertu i Baku. Niepowodzenia w walce z Ormianami i kryzys ekonomiczny spowodowały obalenie wybranego w czerwcu 1992 roku nastawionego proturecko prezydenta Azerbejdżanu
Abulfaza Elczibeja. Obowiązki głowy państwa przejął Gajdar (Gej-dar) Alijew, były sekretarz generalny Komunistycznej Partii Azerbejdżanu, uważany za polityka prorosyjskiego. Ormianie, wykorzystując walkę o władzę w Azerbejdżanie, w lipcu zajęli ważne pod względem strategicznym miasta Agdam i Mardakert. W związku z ciężką sytuacją na froncie Azerowie zdecydowali się na rozmowy z Ormianami ze Stepanakertu. 25 lipca 1993 roku spotkali się dwaj przeciwnicy: dowódca „armii obrony Górnego Karabachu" S. Babajan i pełniący obowiązki ministra obrony Azerbejdżanu S. Abijew. W trakcie spotkania obaj adwersarze uzgodnili, iż do czasu spotkania przywódców zwaśnionych stron nastąpi przerwanie ognia. Ro-zejm trwał zaledwie kilka dni i został zerwany, najprawdopodobniej przez stronę ormiańską. W sierpniu, po wznowieniu walk, armia Górnego Karabachu zajęła miasta Fizuli i Dżebrail, a we wrześniu Kubatły. Wobec złamania porozumienia o przerwaniu ognia i sukcesów armii kara-bachskiej w drugiej połowie sierpnia przywódcy ażerscy — Gajdar Alijew (pełniący obowiązki głowy państwa), S. Abijew i S. Husejnow wystąpili do pełniącego obowiązki przewodniczącego Rady Najwyższej Górnego Karabachu Baburja-na z propozycją spotkania, na którym przedyskutowano by sporne kwestie. Zarówno ta, jak i kolejne propozycje zostały odrzucone przez stronę ormiańską. Pod koniec 1993 roku Ormianie zajęli ważne ze względów strategicznych miasto Zengeław w południowo-zachodnim Azerbejdżanie. Działania zbrojne prowadzone przez armię Górnego Karabachu w trakcie całego konfliktu sprawiły, iż w rękach ormiańskich znalazło się około dwudziestu procent terytorium Republiki Azerbejdżanu. Konflikt armeńsko-azerbejdżański z lokalnego zatargu stał się przedmiotem zainteresowania innych państw. Politycy i rządy wielu krajów zgłaszali propozycje pokojowego uregulowania spornych kwestii (Boris Jelcyn, Nursułtan Nazar-bajew, Zwiad Gamsahurdia, Eduard Szewardnadze i A. A. Welajatij). Dyplomata amerykański Paul Gobbl wysunął propozycję, by Armenia i Azerbejdżan wymieniły się terytoriami. Azerbejdżan otrzymałby południową część Armenii (Zange-zur-Mengri), a Armenia część Górnego Karabachu (Kelbadżar i Laczin). Plan ten został odrzucony. Niezależnie od inicjatyw podejmowanych przez poszczególnych polityków również państwa członkowskie organizacji międzynarodowych podejmowały i podejmują działania zmierzające do zakończenia tego konfliktu. W marcu 1992 roku ministrowie spraw zagranicznych państw-czlonków KBWE: Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Czechosłowacji, Francji, Niemiec, Włoch, Rosji, Szwecji, Turcji i Stanów Zjednoczonych — zwołali do Mińska Konferencje Pokojową do Spraw Górnego Karabachu. W jej pracach uczestniczą również reprezentanci Ormian i Azerów z Górnego Karabachu. Owocem pracy konferencji było przygotowanie kilku spotkań roboczych reprezentantów obu stron. Zaproponowano także przerwanie ognia i powołano obserwatorów KBWE, którzy mieli ten ro-zejm nadzorować. Niestety, kolejne pokojowe inicjatywy Mińskiej Konferencji Pokojowej do Spraw Górnego Karabachu napotykają opór jednej bądź drugiej strony,
W maju 1993 roku USA, Rosja i Turcja oficjalnie zgłosiły wspólną inicjatywę. Proponowały, biorąc za podstawę ustalenia Mińskiej Konferencji Pokojowej i rezolucje Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych (nr 822 z 30 kwietnia 1993 roku), natychmiastowe przerwanie ognia i wycofanie wszystkich sił ormiańskich z Azerbejdżanu. Zarówno władze Armenii, jak i Azerbejdżanu przystały na te propozycje. Odrzuciły ją natomiast władze Górnego Karabachu, argumentując, że nie gwarantuje ona bezpieczeństwa ludności ormiańskiej. Przystąpienie Armenii i Azerbejdżanu w 1992 roku do ONZ i KBWE wciągnęło te dwa organizmy państwowe w orbitę polityki światowej. Przynależność do ONZ i KBWE nie ułatwia rozwiązania konfliktu, gdyż obie strony nie są skłonne do rzeczywistych ustępstw, wśród Ormian pojawiła się jednak próba mediacji i działania na rzecz zakończenia konfliktu o Górny Karabach. Jednym z jej animatorów i najważniejszą postacią był katolikos (zwierzchnik Kościoła ormiańskiego) Wazgen I (Lewon KarapetPołdżijan, zmarł w sierpniu 1994 roku). Wazgen I cieszył się zarówno w Armenii, jak i w ormiańskiej diasporze wielkim autorytetem i jako pierwszy w niepodległym kraju otrzymał tytuł Narodowego Bohatera Armenii. Konflikt o Górny Karabach stał się przedmiotem zainteresowania Rosji. Analizując i oceniając politykę Moskwy wobec tego zagadnienia, uzasadnione wydaje się stwierdzenie, iż Rosja nie popiera niezmiennie żadnego z adwersarzy. Polityka Rosji wobec Ormian i Azerów podlega wahaniom w zależności od aktualnej linii politycznej wytyczonej przez władze centralne. W początkowym okresie konfliktu Rosja popierała Azerbejdżan. Przyczyn takiego stanowiska Moskwy można upatrywać w tym, iż prezydentem tego kraju był komunista Ayaz Mutalibow. To jemu właśnie przekazano do dyspozycji 4 Armię stacjonującą w Gandży. Taka postawa Rosji mogła wiązać się między innymi z chęcią „ukarania" Armenii i Ormian, którzy przez cały okres istnienia Związku Radzieckiego manifestowali swoje przywiązanie do religii (Kościół ormiański) i nie zaprzestali praktyk religijnych (nawet pierwszy sekretarz komunistycznej partii chodził do świątyni). 487 Oficjalne poczynania Moskwy maskowały tajne działania podejmowane za kulisami. Rosja nieoficjalnie udzielała i udziela pomocy wojskowej Ormianom w Górnym Karabachu. Skąd takie zainteresowanie Rosji problemem Górnego Ka-rabachu? Wydaje się, iż jest kilka przyczyn tego stanu rzeczy. Walka o Górny Karabach to dla Rosji doskonała sposobność do odzyskania dawnej pozycji na Zakaukaziu. Zaangażowanie w konflikt karabachski to jedno z wielu działań podjętych przez Moskwę w celu odbudowy imperium. Inne podobne akcje to na przykład Gruzja oraz podpisanie taszkienckiego Układu o zbiorowym bezpieczeństwie. Wszystkie te działania mają uświadomić państwom Zakaukazia, iż nie mogą liczyć na realną pomoc Zachodu (USA i inne państwa dały Rosji wolną rękę w tym regionie), jedynie Moskwa może być mediatorem w lokalnych konfliktach.
Rozważając konflikt armeńsko-azerbejdżański, nie można pominąć również aspektu psychologicznego. Odzyskanie przez imperium rosyjskie Zakaukazia poprawi samopoczucie generałów i rosyjskiej armii, która — dotąd niezwyciężona — najpierw musiała bez sukcesu wycofać się z Afganistanu, a potem z baz w krajach Europy Środkowej. Trzeci aspekt rosyjskiego zainteresowania konfliktem w Górnym Karabachu wiąże się bezpośrednio z gospodarczą niezależnością Azerbejdżanu. Spośród republik Zakaukazia największe szansę na uniezależnienie gospodarcze i współpracę z Zachodem miał (i ma) właśnie Azerbejdżan. Dysponuje obfitymi złożami rud żelaza, kobaltu, aluminium, manganu, miedzi, cynku i ołowiu. Najważniejszym jednak surowcem, jakim dysponuje Azerbejdżan, jest ropa naftowa i gaz ziemny. Złoża azerskiej ropy szacuje się na około miliarda ton, z czego około siedmiuset do ośmiuset milionów ton leży w szelfie Morza Kaspijskiego. Z trzech tamtejszych złóż: Giuneszli, Azeri i Czirag — dwa ostatnie nie są eksploatowane. Pomimo bogactwa surowców energetycznych Azerbejdżan nęka kryzys energetyczny. Niestabilna sytuacja wewnętrzna i brak pieniędzy na unowocześnienie szybów wydobywczych sprawiły, iż konieczne stało się sprowadzenie nośników energii z Rosji i Iranu. Rozwiązaniem kłopotów energetycznych Azerbejdżanu i innych republik Zakaukazia mogłoby się okazać eksportowanie ropy naftowej i gazu ziemnego do Europy. Rozmowy o zagospodarowaniu złóż w szelfie Morza Kaspijskiego trwały już od 1990 roku. W 1991 roku władze Republiki Azerbejdżanu ogłosiły międzynarodowy konkurs na zagospodarowanie zasobów, który wygrał amerykański koncern „Amo-co". Na początku 1992 roku opracowano projekt budowy rurociągu Baku—Poti (gruziński port nad Morzem Czarnym), skąd ropa płynęłaby tankowcami do Europy i Stanów Zjednoczonych. Wobec niepewnej sytuacji politycznej i zbrojnych konfliktów w Gruzji szybko jednak zrezygnowano z tego projektu. Brano również pod uwagę budowę rurociągu Baku—Ceyhan—Midyat (przez Iran do Turcji). Projekt zarzucono, gdyż inwestorzy obawiali się fundamentali-stów islamskich. Kolejny projekt przedstawiono w październiku 1992 roku. Nitka rurociągu miała biec z Baku przez południową część Azerbejdżanu, następnie poprzez terytorium Armenii do Nachiczewania, a stamtąd do Turcji i któregoś z jej portów na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Długość rurociągu wyniosłaby ponad tysiąc kilometrów. Projektem zainteresowały się Kazachstan i Turkmenia. Rozważano pomysł przeciągnięcia rurociągu do tych krajów pod Morzem Kaspijskim. Zrealizowanie tego projektu wydłużyłoby rurociąg do około czterech tysięcy ośmiuset kilometrów. Gdyby projekt został zrealizowany, postradziecka Azja Środkowa i Zakaukazie uniezależniłyby się od rosyjskiego systemu rurociągów, a ropa płynęłaby do Europy, omijając rurociąg „Przyjaźń". Przez cały 1992 rok wszystko wskazywało na to, że współpraca przy tych inwestycjach przebiega harmonijnie. Projekt popierał rząd azerbejdżański, złożony z działaczy opozycyjnego wobec komunistów Ludowego Frontu Azerbejdżanu, oraz prezydent Abdulfaz Elczibej, który obiecywał rodakom, że dzięki współpracy z Turcją i państwami Zachodu Azerbejdżan wkrótce stanie się drugim Kuwejtem. W połowie 1992 roku koncerny
zainteresowane wierceniami w Azerbejdżanie: „British Petroleum" (Wielka Brytania), „Statoil" (Norwegia), „Turkish Petroleum", „Botas" (turecka kompania państwowa), „Amoco", „Penzoil", „Unocal", „Ramco Oil Services", „McDermott International Inc." (koncerny amerykańskie) utworzyły potężne konsorcjum i jako jeden kontrahent pertraktowały z władzami w Baku. W marcu 1993 roku zawarto wstępne porozumienie, w którym strona azerbejdżańska zagwarantowała im prawo do wydobywania swojej ropy. Ostateczne porozumienie miało być podpisane w czerwcu 1993 roku w Londynie, ale właśnie wtedy „odezwała się" Moskwa. W czerwcu dokonano w Azerbejdżanie zamachu stanu, w którym swój udział miał Kreml, najpewniej zaniepokojony możliwością współpracy gospodarczej Baku—Zachód. Zbuntowany pułkownik Suret Husejnow otrzymał broń i czołgi z rosyjskiej bazy wojskowej. Władzę przejął prorosyjsko nastawiony Gajdar Alijew. Jednym z pierwszych posunięć nowych władz Azerbejdżanu było wydanie rozporządzenia o wstrzymaniu działalności zagranicznych koncernów naftowych na terenie republiki. W Azerbejdżanie pojawili się przedstawiciele potężnej rosyjskiej korporacji naftowej „Łu-koil". Dla władz w Baku nastał okres lawirowania między przedstawicielami Rosji i państw zachodnich. 2 listopada 1993 roku podpisano z zachodnimi spółkami naftowymi protokół o warunkach eksploatacji dwóch kaspijskich pól naftowych Azeri i Czirag (wcześniejsze ustalenia dotyczyły wszystkich trzech złóż). Zmieniono również wcześniejsze ustalenia co do podziału zysków ze sprzedaży. Wcześniej miało być siedemdziesiąt procent dla Azerbejdżanu, a trzydzieści dla konsorcjum, teraz te proporcje zmieniono na osiemdziesiąt procent do dwudziestu procent. Kilkanaście dni później, 20 listopada, z oficjalną wizytą przybył do Baku minister paliw i energetyki Rosji Jurij Szafranik, któremu towarzyszył prezes korporacji „Łukoil" Wahit Alekpierow. Podczas tej wizyty zawarto porozumienie, którego szczegółów nie podano do publicznej wiadomości. Wiadomo jednak, iż rosyjska korporacja „Łukoil" otrzymała dwanaście procent udziałów w zagospodarowaniu złóż Azeri i Czirag, a na dodatek prawo do eksploatacji trzeciego kaspijskiego złoża—Giuneszli. Nie zaspokoiło to jednak apetytu Rosjan. W efekcie rozmów azersko-rosyjskich 15—17 marca 1994 roku „Łukoil" otrzymał również dziesięć procent udziałów z puli zarezerwowanej dla Azerbejdżanu. Rosja zrobiła wszystko, by nie dopuścić do uniezależnienia się od niej poprzez eksport ropy naftowej z Azerbejdżanu. W połowie 1992 roku Moskwa zaproponowała Azerbejdżanowi i państwom Azji Środkowej wybudowanie rurociągu z Tengizu do Noworosyjska nad Morzem Czarnym. W październiku 1992 roku powstało Kaspijskie Konsorcjum Naftowe, które miało prowadzić tę inwestycję. W jego skład weszła Rosja jako członek-założyciel, Kazachstan, Azerbejdżan i Oman. Rosja wystąpiła jako gwarant, że ropa będzie docierać nad Morze Czarne przez niespokojne rejony Kaukazu bez zakłóceń. Dążąc do umocnienia swojej pozycji jako „przewoźnika" ropy naftowej z Zakau-kazia i Azji Środkowej, Rosja postarała się odstraszyć inwestorów zagranicznych. Wiosną i latem 1993 roku Ormianie z Górnego Karabachu, korzystając z dostarczonego im przez Rosjan ciężkiego sprzętu, przeprowadzili kilka udanych ataków na Azerbejdżan. Przez zajęte w wyniku tych ataków tereny miał przebiegać rurociąg projektowany przez konsorcjum zachodnich spółek naftowych. Uświadomiło to „przy okazji" inwestorom zachodnim, że rurociąg ma przebiegać
przez rejony działań Kurdów i stanie się idealnym celem ataków walczących z Turcją terrorystów kurdyjskich. W tej sytuacji zachodni inwestorzy zdali sobie sprawę, iż inwestowanie w budowę rurociągu na tym terenie jest zamierzeniem niezwykle ryzykownym. Podczas wizyty w Londynie w lutym 1994 roku Gajdara Alijewa nawet nie wspomniano o rurociągu. Wkrótce, w kwietniu 1994 roku, w Maskacie (stolica Omanu) spotkali się członkowie Kaspijskiego Konsorcjum Naftowego. Ustalono, że w 1995 roku rozpocznie się budowa rurociągu z Kazachstanu nad Morze Czarne, która potrwa dwa lata. Podjęcie tej decyzji sprawiło, że nawet zachodnie konsorcjum, jeśli zdecyduje się na wydobywanie ropy ze złóż kaspijskich i sprzedaż w Europie, będzie zmuszone do korzystania z rosyjskich rurociągów. W ten sposób Rosja zyskuje podwójnie. Po pierwsze, zarobi na transporcie ropy naftowej, zachowując nad nim kontrolę. Po drugie, Moskwa, nie mając środków na podwodne wiercenia, budowę platform itp., „pozwoli", by koszty inwestycji, związane z budową urządzeń do wydobycia ropy naftowej w Azerbejdżanie, poniosły zachodnie koncerny naftowe, pozostawiając sobie odcinanie kuponów od niezłego interesu. Wydaje się, że w konflikcie o Górny Karabach Rosjanie udzielali pomocy Ormianom do chwili dojścia do władzy Gajdara Alijewa, wykorzystując konflikt w rozgrywce o ropę naftową. Jednakże nie tylko Rosja jest zainteresowana konfliktem armeńsko-azerbejdżańskim i jego ewentualnymi następstwami. Iran i Turcja, stawiając sobie za cel umocnienie wpływów w tym regionie (między innymi wspólnota religii), nieoficjalnie udzieliły poparcia Azerom, zaopatrując ich w broń, instruktorów wojskowych, paliwo i żywność. W werbowaniu i przerzucaniu najemników z Europy Zachodniej do Azerbejdżanu miały swój udział zachodnie koncerny naftowe, szczególnie „British Petroleum". Później Moskwa wstrzymała pomoc dla Ormian, a w Azerbejdżanie zjawili się rosyjscy najemnicy, którzy jeszcze niedawno walczyli w Afganistanie. Wydaje się, że spór o Górny Karabach i w ogóle konflikt armeńsko-azerbejdżański kręci się wokół ropy naftowej i gazu ziemnego, a zakończy z chwilą wyczerpania tych złóż, co nie nastąpi chyba prędko, gdyż zasoby Azerbejdżanu i Kazachstanu szacuje się na półtora rażą większe niż Arabii Saudyjskiej. Ml" 'X Rozdział 40 MICHAŁ LEŚNIEWSKI KONFLIKT NA WYBRZEŻU MORZA CZERWONEGO - ERYTREA
1961-2000 Kiedy mówimy o imperializmie i kolonializmie, zwykle mamy na myśli państwa europejskie i ich politykę kolonialną w XIX i na początku XX wieku. Czasami przypominamy sobie o Japonii i jej ambicjach panowania nad A/ją. Pojęcie „imperializm afrykański" wydaje się jednak sprzecznością w samym założeniu. A jednak od 1961 roku pod hasłem walki z okrutnym imperializmem etiopskim prowadzona była wojna partyzancka w Erytrei. Związki Erytrei z Etiopią są głębokie. Mieszka tam ludność bliska Etiopczykom etnicznie: Tigraj i Tigre, oraz religijnie: chrześcijańscy Tigre. Ruchy separatystyczne powstawały nie tylko wśród muzułmanów, ale także wśród chrześcijan. Erytrea, mimo bliskich związków z Etiopią, niemal zawsze była dla Addis Abeby terytorium peryferyjnym, luźno związanym z resztą kraju, o który często toczono wojny z muzułmańskimi konkurentami: Arabami, Turkami czy Egipcjanami. Stąd poczucie wspólnoty i więzi nie było zbyt silne. W XIX wieku nałożyły się na to nowe czynniki. Po okresie dzielnicowego rozbicia Etiopii w drugiej połowie XIX wieku rozpoczął się proces jej jednoczenia, który doprowadził do końca władca Szeua Menelik II. Miało to znaczenie także dla przyszłych losów Erytrei. Menelik, wywodzący się z południa Etiopii, był bardziej zainteresowany ekspansją na południe i wschód niż na północ. Nawet po zwycięstwie pod Aduą w 1896 roku nie zdecydował się na zajęcie Erytrei, choć szansę na wyparcie stamtąd Włochów były duże. Nie chciał między innymi zwiększać potęgi Tigraj i jego władcy rasa Mengeszy (syna poprzedniego cesarza Jana IV). Drugim czynnikiem, który ukształtował późniejsze losy Erytrei było pojawienie się tam w 1882 r. Włochów, dla których północno-wschodnia Afryka była jednym z głównych regionów zainteresowania. Celem poh'tyki włoskiej było utworzenie bloku włoskich posiadłości od Erytrei do Somali Włoskiego. Klęska pod Aduą uniemożliwiła te plany, Erytrea jednak na trwałe weszła w skład włoskiego imperium kolonialnego. Panowanie włoskie na niemal sześćdziesiąt lat zerwało bezpośrednie związki tego obszaru z resztą Etiopii. Po 1896 roku, kiedy stało się jasne, że podbój Etiopii, przynajmniej w najbliższym czasie, nie jest możliwy, Włosi postanowili utrwalić swoją władzę nad Erytreą. Przede wszystkim przystąpili do osłabiania tam wpływów etiopskich. Zdając sobie sprawę z podziałów etnicznych i religijnych, a zwłaszcza z antagonizmu między Tigrajczykami (stanowili duży procent ludności Erytrei) i Amharami, próbowali na tej podstawie budować poczucie separatyzmu mieszkańców Erytrei. Podobną politykę po 1935 roku prowadzili w prowincji Tigraj, którą administracyjnie włączono do Erytrei. Pod panowaniem włoskim Erytrea rozwijała się gospodarczo szybciej niż Etiopia. Włosi, traktując ją jako bazę wypadową do przyszłego podboju Etiopii oraz dążąc do rozwinięcia tam włoskiego osadnictwa, rozbudowywali w Erytrei system komunikacyjny oraz infrastrukturę gospodarczą. Jeszcze w 1958 roku w Erytrei było ponad dwa razy więcej zakładów przemysłowych niż w reszcie Etiopii. Lepiej rozwinięte było również szkolnictwo. To wszystko decydowało o narastaniu różnic pomiędzy Erytreą a Etiopią.
Rok 1941 przyniósł upadek włoskiego imperium kolonialnego w północno-wschodniej Afryce. W wyniku kampanii etiopskiej wojska brytyjskie, indyjskie i południowoafrykańskie, dzięki dużej pomocy etiopskich partyzantów, poSaho i nmnm Ban ^33 Bilen
V//)( Kunama Afar
^^ Raszajda I\XN Bedża
Narodowości zamieszkujące Erytreę 493 konały Włochów, przynosząc Etiopii niepodległość. Jednocześnie jednak pojawił się problem określenia dalszych losów Erytrei oraz Somali Włoskiego. Wiązało się to z obecnością brytyjską w obu włoskich koloniach i w samej Etiopii. Pierwszym celem Hajle Syllasje I było uregulowanie stosunków z Wielką Brytanią i zagwarantowanie pełnej suwerenności Etiopii. Dopiero w 1944 roku, kiedy na mocy porozumienia z 19 grudnia Etiopia ostatecznie uzyskała pełną suwerenność, oczy jej polityków zwróciły się ku byłym włoskim koloniom, a zwłaszcza ku Erytrei. Żądania Etiopii miały podstawę historyczną: podkreślano ścisły związek tych terytoriów z Etiopią datujący się od czasów Imperium Aksumickie-go. Podkreślano również, że o zakończeniu procesu dekolonizacji Erytrei będzie można powiedzieć dopiero po jej powrocie pod władanie Etiopii. Nie od razu jednak rozstrzygnięto losy Erytrei. Do czasu podjęcia decyzji ONZ przekazała Erytreę w zarząd Wielkiej Brytanii jako terytorium powiernicze. Nad przyszłością tego obszaru dyskutowała komisja złożona z przedstawicieli zwycięskich mocarstw. Jej członkowie nie byli jednak w stanie wypracować konkretnego porozumienia. Rozważano kilka możliwości: przyznanie pełnej suwerenności, zjednoczenie z Etiopią, podział na część muzułmańską i chrześcijańską, a nawet oddanie jej Włochom. Dyskusja nad przyszłością Erytrei toczyła się nie tylko na arenie międzynarodowej. Okres sprawowania kontroli nad tym obszarem przez Wielką Brytanię charakteryzował się ożywieniem życia politycznego. Szybko rozwijał się system partyjny. Przyczyną jego dynamicznego rozwoju była kwestia przyszłości tego terytorium. W tym względzie podziały polityczne nie pokrywały się z podziałami etniczno-religij-nymi. Wśród ludności chrześcijańskiej tyluż było zwolenników unii z Etiopią, co jej przeciwników. Ta druga grupa, na której czele stał Woldeab Wolde Mariam, odwoływała się do różnic dzielących Tigrajczyków i Amharów oraz odmiennych tradycji, wynikających z panowania Włochów. W tej grupie powstawały nawet koncepcje zjednoczenia Erytrei z prowincją Tigraj i utworzenia nowego państwa. Wśród muzułmanów dominowały tendencje separatystyczne, gdyż czuli się dyskryminowani politycznie i ekonomicznie przez chrześcijańskich Amharów. Dzielili się oni na zwolenników utworzenia suwerennego państwa oraz optujących za podziałem Erytrei na część chrześcijańską i muzułmańską oraz połączeniem tej ostatniej z Sudanem.
Kwestia przynależności Erytrei została ostatecznie rozstrzygnięta przez ONZ. Na skutek energicznej akcji rządu etiopskiego, kierowanej przez ówczesnego ministra spraw zagranicznych Akilu Habte Wolda, na V Sesji Zgromadzenia Ogólnego podjęto decyzję o włączeniu Erytrei w skład Etiopii jako autonomicznej prowincji z własnym parlamentem i rządem. Decyzja ONZ weszła w życie 15 września 1952 roku i od tej daty liczy się zjednoczenie Erytrei z Etiopią. Wcześniej, w lipcu tego roku, parlament Erytrei uchwalił konstytucję prowincji, którą Hajle Syllasje I podpisał miesiąc później. Erytrea zachowywała całkowitą samodzielność w sprawach wewnętrznych. W gestii rządu federalnego (etiopskiego) pozostawały kwestie wojskowe, polityki zagranicznej, handlu i komunikacji. Mimo stosunkowo szerokiej autonomii wewnętrznej dla separatystów erytrej-skich unia z Etiopią oznaczała polityczną katastrofę. Niektórzy z nich udali się na emigrację. Głównym ośrodkiem, gdzie skupiała się erytrejska emigracja polityczna, był Kair. Tam też w latach pięćdziesiątych dwaj przywódcy opozycji: Ibrahim Sułtan Ali, przywódca Erytrejskiej Ligi Muzułmańskiej, i Woldeab Wolde Mariam, przywódca chrześcijańskich separatystów, założyli Erytrejski Front Demokratyczny. Wielu Erytrejczyków oskarżało Addis Abebę o ograniczanie autonomii. Podnosiły się głosy o prowadzonej przez władze etiopskie rabunkowej polityce ekonomicznej, powodującej degradację erytrejskiej gospodarki. Na dowód przytaczano liczby wskazujące, że w 1958 roku było w Erytrei sto sześćdziesiąt pięć zakładów przemysłowych, a w 1961 jedynie osiemdziesiąt trzy. Głosy krytyki podnosiły się na forum parlamentu erytrejskiego. Hajle Syllasje I, przyzwyczajony do władzy niemal absolutnej i potulnego parlamentu w Addis Abebie, niechętnie patrzył na niezależnie myślący parlament erytrejski. Potrafił jednak wykorzystywać podziały polityczne. Udało mu się zdobyć poparcie części polityków chrześcijańskich, którzy zaczęli popierać koncepcję całkowitego scalenia Erytrei z Etiopią. Dzięki nim możliwe stało się uchwalenie w 1962 roku przez parlament erytrejski ustawy, na mocy której kraj ten został wcielony do Etiopii jako czternasta prowincja. Wieść o tym spowodowała gwałtowną reakcję separatystów. Jeszcze w 1961 roku utworzyli oni w Kairze zdominowany przez muzułmanów Erytrejski Front Wyzwolenia (ELF) pod przewodnictwem Idrisa Adama, dawnego przewodniczącego parlamentu erytrejskiego. Początkowo jednak jego wpływy w Erytrei były małe. Również niewielkie były skutki jego działań na arenie międzynarodowej. Zwrócił się on z protestem do ONZ, wskazując, że akt aneksji jest pogwałceniem prawa Erytrejczyków do samostanowienia i stoi w sprzeczności z uchwałą Zgromadzenia Ogólnego z 1950 roku. Gdy to nie odniosło skutku, separatyści zwrócili się w 1963 roku o poparcie do Organizacji Jedności Afrykańskiej. W tym okresie jednak OJA, mocno zaangażowana w kwestię secesji Katangi, była zdecydowanie przeciwna wszelkim ruchom separatystycznym. Zresztą pozycja Etiopii i jej władcy była wówczas w
OJA na tyle silna, że próby Erytrejczyków uzyskania poparcia były skazane na niepowodzenie. Nie oznaczało to jednak, że Etiopia nie miała problemów z nową prowincją. Chociaż wypływy ELF były początkowo niewielkie, w Erytrei utrzymywały się niepokoje na tle religijnym i plemiennym. Już w 1961 roku doszło do pierwszych zamieszek antyetiopskich. W pierwszym okresie trudno było odróżnić militarną działalność separatystów erytrejskich od działań niektórych grup plemiennych z sudańskiego pogranicza (na przykład Beni Amer), zwłaszcza że Erytrejski Front Wyzwolenia wielokrotnie podszywał się pod ich operacje. Lata sześćdziesiąte charakteryzowały się jednak stosunkowo małą intensywnością akcji zbrojnych. Grupy bojowe ELF były słabo uzbrojone i zorganizowane, dlatego armia etiopska (około sześciu tysięcy żołnierzy w Erytrei) nie miała większych problemów z utrzymaniem miast, portów i głównych szlaków komunikacyjnych. Gorzej było na prowincji, gdzie jej siły były niewystarczające nawet przy słabości separatystów (około ośmiuset partyzantów ELF i pięciu tysięcy wojowników z plemion koczowniczych, którzy czasami współpracowali z ELF). Względna słabość separatystów erytrejskich wynikała z braku poparcia na arenie międzynarodowej. Dobre stosunki Hajle Syllasje I z szefami większości państw arabskich i afrykańskich skutecznie zapobiegały wspieraniu przez nie Erytrejczyków. Nie oznacza to, że takie wsparcie w ogóle nie istniało. W 1965 roku prasa etiopska publicznie oskarżała Syrię o wspieranie separatystów. Również Somalia uwikłana w graniczny konflikt z Etiopią (o Ogaden) pomagała Erytrejczykom. Do krajów popierających ELF należała również Libia. Trochę inaczej było z Sudanem. Władze w Chartumie oficjalnie utrzymywały z Addis Abebą dobre stosunki, natomiast pograniczne plemiona sudańskie dostarczały Erytrejczykom broni i amunicji. ELF miał problemy nie tylko na arenie międzynarodowej. Ponieważ był zdominowany przez muzułmanów, dystansowali się od niego erytrejscy chrześcijanie. Sytuacja uległa zmianie w 1967 roku, kiedy to na stronę ELF przeszedł de-dżazmacz Tedla Bairou. Ten były zwolennik zacieśnienia związku Erytrei z Etiopią szybko się rozczarował do tej koncepcji. Jego przejście na stronę separatystów powodowało znaczący wzrost poparcia dla ELF wśród erytrejskich chrześcijan, stanowiących około pięćdziesięciu procent ludności kraju. Wojna sześciodniowa odwróciła uwagę państw arabskich od Erytrei. Zmieniło się to dopiero wtedy, kiedy 11 marca 1969 roku we Frankfurcie ELF wysadził w powietrze liniowiec Etiopskich Linii Lotniczych. Był to początek nowej kampanii Erytrejskiego Frontu Wyzwolenia, od pewnego czasu blisko związanego z Organizacją Wyzwolenia Palestyny, z którą często dokonywał aktów terroryzmu. Etiopczycy dążyli do pacyfikacji prowincji na wszelkie możliwe sposoby. W 1967 roku cesarz Hajle Syllasje I osobiście odwiedził Erytreę, wierząc, że uspokoi to sytuację. Wobec niepowodzenia zintensyfikowano działania militarne. Armia etiopska w zachodniej Erytrei
zniszczyła trzysta wiosek. W efekcie do Sudanu uciekło około dwudziestu ośmiu tysięcy ludzi. Mimo to nie udało się spacyfi-kować Erytrei. Kolejną próbę rozwiązania problemu podjął gubernator generalny Erytrei Asrate Kassa. Zaproponował opracowanie szerokiego programu ekonomicznego rozwoju prowincji, który miałby przezwyciężyć stagnację gospodarczą i zredukować bezrobocie, co w niemały sposób przyczyniało się do wzrostu poparcia dla ruchów separatystycznych. Nakazał też rozdawanie broni lojalnej ludności wiejskiej, która udzielała pomocy partyzantom ze strachu. Nie mógł jednak zlikwidować głównych przyczyn niezadowolenia, związanych z aneksją Erytrei. Addis Abeba nie mogła sobie pozwolić na jej secesję czy nawet na powrót do federacji, co byłoby niebezpiecznym precedensem. Za przykładem Erytrei mogłyby pójść inne prowincje: Tigraj, Ogaden czy Godżam. Do 1974 roku, mimo pewnych niepowodzeń, armia etiopska zachowywała całkowitą kontrolę nad większością terytorium Erytrei. Umiejętnie wykorzystywała podziały wśród separatystów, wynikające z różnic ideologicznych i religijnych. Mimo że od 1967 roku przywódcą ELF był chrześcijanin Tedla Bairou, główną rolę w tej organizacji odgrywali muzułmanie (ponieważ Front miał poparcie głównie państw arabskich), co budziło niezadowolenie chrześcijan. Część działaczy sprzeciwiała się socjalistycznym akcentom w ideologii. Doprowadziło to w 1970 roku do wyłonienia się z ELF co najmniej dwóch nowych ugrupowań: Powszechnych Sił Wyzwoleńczych (ELF-PLF) i Erytrejskich Sił Wyzwoleńczych, które nieco później przekształciły się w Ludowy Erytrejski Front Wyzwolenia (EPLF). Pierwsze ugrupowanie odrzucało socjalistyczną ideologię, a jej przywódca Osman Saleh Sabbe odwoływał się do ideologii arabskiego nacjonalizmu. Drugie, początkowo przyciągające chrześcijan, od 1976 roku nabrało wyraźnie marksistowskiego charakteru. Na jego czele stał Isajas Afewerki. Rozłamy w partii spowodowały odejście Tedla Bairou z funkcji przewodniczącego ELF. Jego następcą został Ah-med Nasser. Między nowymi organizacjami i ELF panował antagonizm, który niekiedy prowadził do starć zbrojnych (na przykład w 1972 i 1974 roku). Rok 1974 przyniósł znaczące zmiany sytuacji w Erytrei. Rewolucja lutowa zapoczątkowała okres niepokoju w Etiopii, który doprowadził do wzmocnienia pozycji separatystów. Początkowo wydawało się, że rozwiązanie konfliktu nastąpi na drodze pokojowej. Rządzący od 2 lipca 1974 roku Derg (Komitet Koordynacyjny Sił Zbrojnych) początkowo wykazywał większe zainteresowanie czystkami w armii aniżeli walką z ELF. Zresztą przed rewolucją wielu etiopskich radykałów wyrażało poparcie dla Erytrejczyków. Co więcej, pierwszy przywódca Dergu generał Aman Mikael Andom sam był Erytrejczykiem i cieszył się dużą popularnością wśród pobratymców. Był zwolennikiem pokojowego rozwiązania konfliktu. We wrześniu i październiku prowadził rozmowy z przywódcami separatystów. Nie uzyskał jednak poparcia większości członków Dergu, którzy, tak jak pułkownik Mengystu Hajle Mariam, opowiadali się za siłowym rozwiązaniem konfliktu. Dla nich generał Aman był zbyt kompromisowy. W efekcie wewnętrznego przewrotu w Dergu 23 listopada 1974 roku Aman został zastrzelony. Jego następca generał Teferi Benti był zwolennikiem opcji militarnej. Początkowo wprawdzie zapewniał przywódców erytrejskich o zamiarze kontynuowania rozmów, ale jednocześnie wysłał do Erytrei dodatkowo pięć tysięcy żołnierzy. W tej sytuacji Erytrejczykom pozostał jedynie powrót do walki zbrojnej.
Okres względnego spokoju w roku 1974 pozwolił separatystom poważnie wzmocnić swoje siły, które w 1975 roku liczyły około czterdziestu pięciu tysięcy ludzi (ELF — dwadzieścia trzy tysiące, EPLF — siedemnaście tysięcy, ELF-PLF — pięć tysięcy), podczas gdy Etiopczycy skoncentrowali tam dwadzieścia pięć tysięcy żolnier/y (około sześćdziesięciu procent wszystkich sił). Sytuację Ery-trejczyków ułatwiał także rozwój antyrządowej partyzantki w Tigraj, gdzie w maju 1975 roku przeciwko Addis Abebie wystąpił potomek cesarza Jana IV ras Men-gesza Syjum. W sierpniu wraz z generałami Nege Tegegne i Ijasu Mengeszą utworzył Etiopską Unię Demokratyczną (EDU). Także powstanie Afarów w maju 1975 roku poprawiło sytuację separatystów. Przewaga militarna (dzięki dostawom z Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Sudanu i Kuwejtu ich oddziały były doskonale uzbrojone) pozwoliła im na całkowite opanowanie obszarów wiejskich i zamknięcie etiopskich garnizonów w większych miastach. W lutym 1975 roku ELF i EPLF zawarły porozumienie o współdziałaniu wojskowym. Od tego momentu separatyści przeszli do działań konwencjonalnych, atakując między innymi stolicę prowincji Asmarę, co było początkiem eskalacji wojny w Erytrei. Pod koniec 1975 roku sytuacja wojskowa ustabilizowała się. Garnizon etiopski (dwadzieścia tysięcy ludzi) kontrolował jedynie duże miasta, natomiast partyzanci erytrejscy panowali całkowicie na prowincji, gdzie mieli poparcie większości ludności tubylczej. Widząc bezskuteczność dotychczasowych działań, Derg postanowił spróbować polityki kija i marchewki. Kijem miała być chłopska milicja werbowana w najbardziej chrześcijańskich prowincjach pod pozorem zagrożenia kraju przez Arabów. Wyposażona w przestarzałą broń, miała samą liczbą powołanych zgnieść przeciwnika (skoncentrowano czterdzieści tysięcy ludzi, a planowano zwerbować dodatkowo sto dwadzieścia tysięcy). Jednak ten tak zwany czerwony marsz zakończył się klęską, nim przekroczył granice Erytrei. Już w Tigraj milicja była atakowana przez współdziałające z Ery trej czy karni oddziały EDU i Tigrajskiego Powszechnego Frontu Wyzwolenia (TPLF). Ostatecznie została rozbita przez siły EPLF na płaskowyżu Zalambesa. Marchewką była dziewięciopunktowa propozycja porozumienia wysunięta 16 maja 1976 roku—jeszcze przed klęską oddziałów milicji. Addis Abeba proponowała Erytrejczykom między innymi: natychmiastową autonomię, ale w ramach unitarnego państwa etiopskiego; amnestię dla partyzantów; zwrot kosztów zniszczeń wojennych; rehabilitację działaczy organizacji separatystycznych i zniesienie stanu wyjątkowego. Żadna z organizacji nie była jednak skłonna do rozmów. Trudno było się temu dziwić, gdyż w owym czasie pod kontrolą separatystów znajdowało się już osiemdziesiąt do osiemdziesięciu pięciu procent prowincji, a sytuacja armii etiopskiej stale się pogarszała. Dochodziło do licznych dezercji i buntów, a walki w Tigraj dezorganizowały zaplecze. Na opanowanych terytoriach partyzanci wprowadzali własną administrację, przejmowali kontrolę nad szkolnictwem i służbą zdrowia. Tworzyli obozy szkoleniowe, rozbudowując zaplecze wojskowe i cywilne. Jednocześnie zachodziły zmiany w układzie sił w łonie samego ruchu. Podziały straciły charakter etniczny i religijny, decydującą rolę zaczęła odgrywać ideologia. Dynamicznie rozwijał się
EPLF, który stracił chrześcijański charakter. Niemal połowę jego członków stanowili muzułmanie, a jego przywódcą został muzułmanin Ramadan Mohammed Nur. Do dwudziestu—trzydziestu tysięcy ludzi wzrósł też jego stan liczebny. ELF dysponował dziesięciu—piętnastu tysiącami żołnierzy. Zaognienie stosunków z Somalią, które w lutym 1977 roku doprowadziło do wybuchu wojny, spowodowało dalsze pogłębienie kryzysu w Erytrei. 5 stycznia siły EPLF zdobyły Karorę (pierwsze miasto, które wpadło w ręce partyzantów), a 23 marca Naqfę, stolicę jednego z dystryktów Erytrei. 21 kwietnia partyzanci erytrejscy zaatakowali rafinerię w Assabie, a w maju obiegli Barentu, Agordat i Keren. Po ciężkich walkach 26 lipca siły ELF zdobyły Agordat. Pozostałe garnizony etiopskie były w stanie permanentnego oblężenia. Przecięto też połączenie między Asmarą i Massaua. 19 grudnia partyzanci EPLF zaatakowali Massaua, do 23 grudnia zdobywając miasto z wyjątkiem portu i bazy morskiej. Jednocześnie próbowano doprowadzić do zjednoczenia ruchu wyzwoleńczego w Erytrei. W Chartumie doszło do serii spotkań przywódców ELF, EPLF i ELF-PLF. Zawarto kilka porozumień o współdziałaniu (na przykład 20 października 1977 roku). Żadne z nich jednak nie weszło w życie. Pomimo to siły zbrojne ELF i EPLF ściśle ze sobą współpracowały. W ciągu tego roku oddziały EPLF liczyły trzydzieści tysięcy żołnierzy, a ELF dziesięć tysięcy. Rozbudowywano też zaplecze partyzantów, zwłaszcza z EPLF. Na początku 1978 roku Erytrejczycy panowali nad obszarem obejmującym około dziewięćdziesięciu pięciu procent terytorium tej prowincji. W lutym tego roku ELF udaremnił etiopską próbę przerwania oblężenia Asmary. Zakończenie wojny z Somalią uwolniło jednak duże siły etiopskie. Addis Abeba w operacjach przeciw Erytrei uzyskała także wsparcie ZSRR. Bardziej wstrzemięźliwe było stanowisko Hawany, która dotychczas wspierała Erytrejczyków. Wielu z nich było szkolonych przez kubańskich instruktorów. Dzięki radzieckim samolotom transportowym przerzucano do Asmary i Massaua uzupełnienia, w tym sprzęt pancerny. W Tigraj koncentrowano siły do nowej ofensywy, co znacząco zmniejszyło aktywność sprzymierzonego z EPLF TPLF, zwłaszcza że wdał się on w walkę z konkurentami z EDU i innymi partyzanckimi ugrupowaniami w Tigraj. To wszystko ułatwiało sytuację armii etiopskiej. Erytrejczycy byli doskonale poinformowani o przygotowywanej ofensywie i jej skali, dlatego zarówno ELF, jak i EPLF zdecydowały się zawrzeć porozumienie. 18 marca obie strony podpisały w Chartumie deklarację jedności, zwracając się też do Osmana Saleha Sabbego o przyłączenie się do koalicji. Choć polityczne ustalenia były konkretne, w praktyce znowu nie udało się połączyć wszystkich ugrupowań ery trej skich. Związane to było ze sporami co do metod prowadzenia walki: ELF był zwolennikiem taktyki partyzanckiej, podczas gdy EPLF prefero4QQ wał działania konwencjonalne. Tak więc mimo zagrożenia ofensywą etiopską nie udało się zjednoczyć erytrejskiego ruchu wyzwoleńczego.
Etiopska ofensywa rozpoczęła się 15 maja 1978 roku. Przeciw około czterdziestu tysiącom partyzantów Addis Abeba skoncentrowała sto piętnaście tysięcy żołnierzy wyposażonych w sprzęt pancerny i silne lotnictwo. Mimo przewagi liczebnej armia etiopska z trudem posuwała się naprzód. W tej sytuacji pułkownik Mengystu Hajle Mariam (od 3 lutego 1977 roku stojący na czele Dergu) 7 czerwca wystąpił z propozycją, aby partyzanci się poddali w zamian za całkowitą amnestię. Jednocześnie dzięki pomocy ZSRR i Kuby koncentrowano siły do nowej ofensywy. W końcu czerwca Etiopia zgromadziła około stu pięćdziesięciu tysięcy żołnierzy i milicji. Do Asmary i Massaua przerzucono dalsze uzupełnienia, a w Tigraj skoncentrowano trzydziestotysięczny korpus. Od początku roku EPLF i ELF prowadziły rozmowy z Addis Abebą. Ich przywódcy domagali się negocjacji bez warunków wstępnych. Od lutego 1978 roku doszło do trzech tur rozmów w Berlinie Wschodnim. Żadna ze stron nie była jednak skłonna do kompromisu. Derg nie zamierzał wychodzić poza dziewięcio-punktowy program z 16 maja 1976 roku, a separatyści nie mieli zamiaru ustępować w kwestii niepodległości. Po nieudanych rozmowach z 11 czerwca w trzy dni później EPLF publicznie odrzucił jakąkolwiek możliwość politycznego rozwiązania konfliktu oznaczającego kapitulację Erytrejczyków. Wcześniej, na początku czerwca, EPLF wspólnie z TPLF przeprowadziły kilka ataków na etiopską bazę Inticho w Tigraj. Nie powstrzymało to etiopskiej ofensywy. Do 13 lipca separatyści zostali całkowicie wyparci z Massaua. Do połowy sierpnia Etiopczycy opanowali Agordat. Nie udało im się jednak zdobyć głównej bazy EPLF w Kerenie (drugim co do wielkości mieście Erytrei). Wykorzystując przerwę w etiopskiej ofensywie, we wrześniu i październiku Erytrejczycy odzyskali część utraconych terenów. Jednocześnie jednak Addis Abeba, wykorzystując rosnące wsparcie ZSRR i Kuby (nowe dostawy radzieckiego sprzętu), koncentrowała siły do kolejnej ofensywy. 23 listopada w wyniku zaplanowanej przez generała Wasilija Piętrowa ofensywy Etiopczycy ostatecznie oczyścili drogę z Asmary do Massaua, a cztery dni później zdobyli Keren. Sukcesy etiopskie spowodowały zintensyfikowanie działań na rzecz zjednoczenia ruchów separatystycznych. 30 grudnia 1978 roku rozpoczęły się w Chartumie rozmowy między przywódcami ELF, EPLF i ELF-PLF. 27 stycznia 1979 roku ELF i EPLF wyraziły gotowość utworzenia wspólnego kierownictwa politycznego. Zadeklarowały też, że chcą przystąpić do negocjacji nad sprawiedliwym, demokratycznym i pokojowym rozwiązaniem problemu erytrejskiego. W nowym porozumieniu, w przeciwieństwie do tych z 1977 i 1978 roku, przewidywano utworzenie jednolitej armii pod wspólnym dowództwem. Przewidywano też wypracowanie wspólnej bazy ideologicznej. Osiągnięcie porozumienia doprowadziło do ożywienia działalności partyzantki. Jej ośrodkiem stał się górski region Faha w północnej Erytrei. Partyzanci przeszli do kontrofensywy, odzyskując część wcześniej utraconych terytoriów. Jednak oddzielnie prowadzone przez ELF i EPLF operacje wskazywały, że porozumienie styczniowe ciągle jeszcze nie weszło w życie. Ten brak jedności osłabiał partyzantów w obliczu nowej ofensywy etiopskiej, która rozpoczęła się 2 kwietnia 1979 roku. 11 kwietnia przywódcy EPLF przyznali, że w jej toku
utracili od dwunastu do czternastu miast i miasteczek w północnej Erytrei. Sytuacja stawała się dramatyczna. Wobec przewagi sił etiopskich w sprzęcie i wyposażeniu coraz mniejsze były nadzieje na sukces w dalszych walkach. To doprowadziło do zaniechania wysiłków prowadzących do zjednoczenia ugrupowań separatystycznych. ELF, od dawna mający związki z Moskwą (przez Syrię i innych sojuszników Moskwy w świecie arabskim), postanowił dzięki bezpośrednim kontaktom z Kremlem wymusić na Etiopii ustępstwa. W latach 1979— 1980 Ahmed Nasser wielokrotnie składał wizyty w Moskwie, a 24 sierpnia 1980 roku doszło do rozmów trójstronnych między ELF, Dergiem i Moskwą. Doprowadziło to do nasilenia antagonizmu między ELF i EPLF, co spowodowało w 1983 roku, po dwuletnich walkach, całkowite wyparcie ELF (jako siły militarnej) z Erytrei. Od tego momentu ciężar walki prawie całkowicie spoczywał na Ludowym Erytrejskim Froncie Wyzwolenia. W 1981 roku władzom w Addis Abebie mogło się wydawać, że ostateczny sukces jest już niedaleko. Armia etiopska znowu panowała nad wszystkimi ważniejszymi ośrodkami prowincji i szlakami komunikacyjnymi. Addis Abebie udało się w znacznej mierze spacyfikować inne zbuntowane prowincje (Ogaden, Tigraj), co umożliwiło wzmocnienie sił w Erytrei. Mimo to nadal daleko było do pełnej pacyfikacji prowincji. Partyzanci EPLF nie utracili zdolności do walki, choć siłą rzeczy musieli ograniczyć swoją aktywność. Nastąpiła stagnacja. Etiopczycy kontrolowali miasta i szlaki komunikacyjne, a partyzanci regiony wiejskie. Żadna ze stron nie była w stanie zmusić drugiej do kapitulacji. Taki stan panował praktycznie do drugiej połowy lat osiemdziesiątych. Pogłębiający się kryzys gospodarczy Etiopii, nękanej suszami i związanymi z tym klęskami głodu, osłabiał pozycję Dergu i Mengystu Hajle Mariama. Do pogorszenia sytuacji przyczyniała się także korupcja i nadużycia władzy. Nie potrafiła ona sobie poradzić z klęskami głodu. Olbrzymie wydatki na armię i wojnę powodowały ograniczanie środków na inwestycje. A i te często były marnotrawione. Władze dopuszczały się też jaskrawych nadużyć przy rozdzielaniu pomocy zagranicznej, szykanując prowincje uznawane za buntownicze (Erytrea, Tigraj, Ogaden). To wszystko było przyczyną rosnącego niezadowolenia i odradzania się ruchów dysydenckich. Znów uaktywniły się erytrejskie organizacje wy-wzoleńcze, pogłębiając jeszcze trudności rządu. W samej Erytrei rozgoryczenie wywoływała polityka wewnętrzna Dergu. W 1983 roku Mengystu Hajle Mariam ogłosił w Massaua program wielostronnych \ teren działania EPFL na początku lat osiemdziesiątych teren działania EPFL w połowie lat osiemdziesiątych
teren działania TPFL teren działania Frontu Wyzwolenia Afarów Działalność ruchów opozycyjnych w Erytrei i północnej Etiopii w połowie lat osiemdziesiątych działań mających na celu zlikwidowanie ruchu separatystycznego i zespolenie Erytrei z Etiopią. W związku z przebudową struktur społecznych, co było jednym z elementów programu, przewidywano masowe osiedlanie w Erytrei mieszkańców innych prowincji. Przewidywano też odbudowę gospodarki, ale przeprowadzoną tak, by wzmocnić jej powiązania ekonomiczne z resztą kraju. Zmieniła się też sytuacja międzynarodowa. Po 1985 roku, kiedy do władzy w ZSRR doszedł Michaił Gorbaczow, Moskwa zaczęła powoli wycofywać się ze swoich zobowiązań. Kreml, zdając sobie sprawę z konieczości zredukowania swojej obecności w świecie, zaczął preferować rozwiązania pokojowe. Przywódcy ZSRR nakłaniali więc Mengystu Hajle Mariama do pewnej liberalizacji systemu politycznego i zlikwidowania jego najbardziej znienawidzonych przejawów. Zredukowanie radzieckiej pomocy osłabiło pozycję władz w Addis Abebie i w przyszłości mogło oznaczać utratę technologicznej przewagi nad partyzantami. Pod naciskiem ZSRR i wobec pogarszania się sytuacji wewnętrznej Derg zdecydował się na zmiany. W maju 1987 roku przeprowadzono wybory powszechne, co sprawiało wrażenie demokratyzacji systemu politycznego. Ogłoszono odejście od rządów wojskowych i zlikwidowano Derg. Na prezydenta państwa wybrano jednak pułkownika Mengystu Hajle Mariama, który został jednocześnie szefem rządu. Tak więc faktyczna władza pozostała w rękach dotychczasowych decydentów. 10 września 1987 roku ogłoszono także nową konstytucję, która między innymi przewidywała utworzenie pięciu regionów autonomicznych (w tym czterech na zasadach etnicznych): Tigraj (dla Tigrajczyków), Dire Daua (dla Issów), Ogaden (dla ludów somalijskich), Assab (dla Afarów) i Erytrei. Zmiany te nie wpłynęły na uspokojenie sytuacji. Nowa klęska głodu (1987— 1988) podkopała wiarygodność rządu. Powszechne były obawy, że podobnie jak kilka lat wcześniej (1984—1985) władze pod pretekstem walki z głodem dokonają masowych przesiedleń. To doprowadziło do wybuchu buntów w Erytrei, Tigraj i Ogadenie. Przedstawiciele tamtejszych separatystów uznali ustępstwa zawarte w konstytucji za niewystarczające. Zwłaszcza w Erytrei wzięto je za zabieg bez realnego znaczenia. Erytrejczycy nie mieli zamiaru zaakceptować powrotu do układu federalnego. Propozycje etiopskie nie wychodziły natomiast poza dzie-więciopunktowy program z 16 maja 1976 roku. Addis Abeba zareagowała na bunty brutalnie, wysiedlając z tych prowincji około półtora miliona ludzi. Spowodowało to jednak intensyfikację działań partyzanckich. W 1988 roku ich nasilenie, zwłaszcza w Erytrei i Tigraj, znacznie wzrosło. W związku z rosnącym napięciem na linii Addis Abeba—Mogadiszu większość sił etiopskich skoncentrowano w Ogadenie.
Siłom EPLF, podobnie jak jedenaście lat wcześniej, udało się zablokować oddziały etiopskie w większych miastach. 17—19 marca siły EPLF odniosły największe jak do tej pory zwycięstwo, zdobywając Afabet, kwaterę główną armii etiopskiej w Erytrei. Straty etiopskie sięgały osiemnastu tysięcy zabitych i wziętych do niewoli. Erytrejczycy zdobyli olbrzymie zapasy sprzętu i amunicji, w tym około sześćdziesięciu czołgów. Od tego momentu wojna w Erytrei była dla Etiopczyków pasmem porażek. Na domiar złego armii etiopskiej nie wiodło się również w Tigraj. Tigrajski Powszechny Front Wyzwolenia, wykorzystując osłabienie sił rządowych po klęsce pod Afa-betem, przystąpił do ofensywy. 26 marca opanowano Aksum, dwa dni później Aduę, a 31 marca Adigrat. Niedługo później, 24 kwietnia, TPLF i EPLF podpisały porozumienie o współdziałaniu militarnym. Porażki spowodowały wzrost niepokojów w armii etiopskiej. Już w październiku 1986 roku zawiązał się w armii Ruch Wolnych Żołnierzy Etiopskich (FESM), który stawiał sobie za cel utworzenie w Etiopii demokratycznego rządu. Porażki powodowały jednak teraz powszechną frustrację. Armia, która do tej pory akceptowała przywództwo Mengystu Hajle Mariama ze względu na jego determinację w zwalczaniu erytrejskiego separatyzmu i oddanie sprawie jedności Etiopii, teraz uważała go za przeszkodę w rozmowach z Ery trej czy karni i Tigrajczykami. Do dalszego wzrostu napięcia w armii doszło w 1989 roku, kiedy TPLF opanował całą prowincje Tigraj. 16 maja 1989 roku doprowadziło to do nieudanej próby przewrotu wojskowego. Pod wpływem sytuacji Mengystu Hajle Mariam zgodził się na rozmowy z powstańcami. Negocjacje z TPLF rozpoczęły się 4 września w Rzymie, a z EPLF 18 września w Nairobi. Żadna ze stron nie wykazywała jednak skłonności do kompromisu. Mimo negocjacji walki nie ustawały. Organizacje opozycyjne (TPLF, EDU, EPRP) w 1989 roku postanowiły zjednoczyć się, tworząc Etiopski Ludo-wo-Rewolucyjny Front Demokratyczny (EPRDF), który zawarł sojusz militarny z EPLF. Siły rządowe, będące w stanie daleko posuniętej demoralizacji (po próbie przewrotu i późniejszych czystkach), zostały zepchnięte do defensywy. W samej Erytrei EPLF (dysponujący już sześćdziesięcioma tysiącami żołnierzy) panował nad obszarem obejmującym ponad dziewięćdziesiąt procent terytorium prowincji. Na początku 1990 roku separatyści rozpoczęli kolejną ofensywę, zdobywając w lutym Massaua. W ten sposób partyzanci odcięli ostatnią linię zaopatrzenia wojsk etiopskich w Erytrei. Jednocześnie oddziały EPRDF po opanowaniu Tigraj wkroczyły do Uelle i Gonderu. Dla wzmocnienia obrony stolicy rząd przerzucił wszystkie siły z Erytrei (z wyjątkiem wojsk stacjonujących w Asma-rze) do Addis Abeby. Na początku 1991 roku wojna wkroczyła w nowy etap. EPRDF i EPLF, wobec niepowodzenia negocjacji w Waszyngtonie (21—22 lutego), zrozumiały, że jedynym rozwiązaniem jest obalenie rządu Mengystu Hajle Mariama. Połączone siły EPRDF, EPLF i Frontu Wyzwolenia Oromo (OLF) rozpoczęły ofensywę na Addis Abebę. Na początku maja
zbliżyły się do stolicy, opanowując Uelle, Gon-der i Godżam oraz niektóre obszary Hareru. W samej Erytrei siły EPLF zaciskały pierścień oblężenia wokół Asmary. Ostatnie klęski całkowicie podkopały morale armii. W tej sytuacji pułkownik Mengystu Hajle Mariam, uzyskawszy "zapewnienie azylu w Zimbabwe, 21 maja opuścił Etiopię. Jego następcą został generał Tesfaye Gebre-Kidan, który zaraz po objęciu stanowiska zwrócił się do rebeliantów z propozycją zawieszenia broni. Mimo to ich oddziały nie przerwały ofensywy. Wykorzystując dezintegrację armii etiopskiej siły EPLF 26 maja zajęły Asmarę, a dzień później połączone wojska EPRDF i EPLF wkroczyły do Addis Abeby. Choć EPLF zdecydował się odłożyć referendum dotyczącego niepodległości do 1993 roku, od upadku rządu generała Tesfaye Etiopia i Erytrea były rządzone osobno. Separatyści utworzyli rząd tymczasowy z Isajasem Afewerkim na czele. Od l do 5 lipca 1991 roku w Addis Abebie toczyły się rozmowy z władzami na temat przyznania niepodległości Erytrei. Jednocześnie usuwano stamtąd wszelkie ślady etiopskiego panowania, zmuszając między innymi około stu tysięcy Etiopczyków do wyjazdu do Tigraj. Ostatecznie w styczniu 1992 roku zawarto porozumienie, w którym rząd tymczasowy w Addis Abebie zgadzał się uznać niepodległość Erytrei, jeżeli taka będzie wola ludności tej prowincji wyrażona w referendum. Jednocześnie Erytrea gwarantowała Etiopii całkowicie swobodny dostęp do portu w Assabie. Jeszcze przed referendum Erytrea nawiązała stosunki dyplomatyczne z Dżibutti, Egiptem i Sudanem, które już wtedy uznały jej niepodległość. 23—25 kwietnia 1993 roku pod nadzorem ONZ odbyło się referendum, w którym społeczeństwo Erytrei opowiedziało się za niepodległością. 25 maja 1993 roku oficjalnie ogłoszono powstanie Republiki Erytrei. Etiopia uznała niepodległość nowego kraju. Nie wiadomo jeszcze, czy niepodległość tego kraju będzie trwała i jak się potoczą jego losy, a zwłaszcza stosunki z Etiopią. Należy pamiętać, że Erytrea — poza okresem panowania włoskiego — nigdy nie była jakąś odrębną całością. Jej ludność jest silnie zróżnicowana etnicznie i religijnie. Znaczna jej część jest przy tym blisko spokrewniona z Etiopczykami i należy do Kościoła etiopskiego. Co więcej, tradycyjnie chrześcijańscy Tigrajczycy pozostawali w konflikcie z muzułmańskimi Bedża i Afarami. Czy w takim wieloetnicznym i wieloreligijnym społeczeństwie będzie możliwy pokój, trudno przewidzieć, ale doświadczenia innych krajów afrykańskich nie nastrajają optymistycznie. Na razie państwowość jest tak świeżej daty, a radość z uzyskanej niepodległości na tyle silna, że wytłumia ewentualne antagonizmy. Pozostaje też pytanie, czy uznanie niepodległości Erytrei przez Etiopię nie miało tylko charakteru taktycznego. Osłabione po dwudziestu latach wojny domowej państwo nie miało i nie ma dość sił, by walczyć o utrzymanie kontroli nad Erytreą. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że obecni przywódcy etiopscy wywodzą się głównie z północy kraju, ich zainteresowanie wchłonięciem Erytrei może okazać się silniejsze niż w przypadku polityków dotychczas rządzących tym krajem, którzy wywodzili się z prowincji centralnych i południowych. Nieuniknione były też kontrowersje graniczne. Przywódcy Erytrei odczuwają potrzebę zaistnienia na szerszej arenie, działając niekiedy według zasady: „Nieważne, dobrze czy źle,
byle o nas mówili". Rodzi to w wielu wypadkach agresywną postawę wobec sąsiadów. W 1996 roku Erytrea popadła w konflikt o granicę z Dżibuti, posuwając się nawet do wprowadzenia wojska na tereny sporne. Znacznie poważniejszy jest konflikt z Etiopią, który rozpoczął się w 1997 roku. Do ochłodzenia stosunków dyplomatycznych doszło po reformie walutowej w Erytrei. Zmiana waluty z etiopskiej (birra) na własną (nakfa) została przyjęta w Addis Abebie z niezadowoleniem. W efekcie władze Etiopii wprowadziły zakaz wymienialności waluty erytrejskiej na własną. Tworzyło to złą atmosferę, która nie sprzyjała rozwiązywaniu innych kwestii spornych, zwłaszcza dotyczących przebiegu granic. Od 1997 roku władze Erytrei zgłaszały pretensje do pogranicznego okręgu Szire. Do pierwszych starć doszło w maju 1998 roku w rejonie Badme. Stroną 505 agresywną była Erytrea, wykorzystująca fakt dysponowania dużymi, sprawnymi, dobrze uzbrojonymi i zahartowanymi w bojach oddziałami. Mimo pośrednictwa USA, Ruandy i Dżibuti nie zawarto porozumienia wskutek uporu prezydenta Erytrei Isajasa Afewerkiego. Po krótkiej przerwie w czerwcu 1998 roku wojska ery-trejskie wznowiły działania zbrojne, zajmując kolejne obszary pograniczne. Jednocześnie lotnictwo Etiopii rozpoczęło regularne bombardowania celów strategicznych w Erytrei. Mimo zaangażowania się w konflikt Organizacji Jedności Afrykańskiej Erytrea — mając przewagę na froncie — nie była skłonna do mediacji, zwłaszcza że OJA poparła sugestie etiopskie, iż tereny sporne do rozpoczęcia działań militarnych były administrowane przez Etiopię. Działania wojenne nie były prowadzone przez obie strony z jakąś szczególną intensywnością. Było to spowodowane zarówno naciskami międzynarodowymi (żadna ze stron nie uzyskała jednoznacznego poparcia państw trzecich), jak i powtarzającymi się klęskami suszy i głodu. Ostatecznie 18 czerwca 2000 roku Etiopia i Erytrea zawarły w Algierze porozumienie kończące wojnę. Opiera się ono na kompromisie wypracowanym w 1998 roku przez amerykańsko-ruandyjską komisję rozjemczą. Zakłada powrót do status quo ante i pokojowe negocjacje w kwestii regulacji granic. Trudno ocenić, na ile będzie ono trwałe i na ile będzie trwały sam byt państwowy Erytrei. Tak czy inaczej została złamana fundamentalna do tej pory zasada polityki afrykańskiej — nienaruszalności granic. Rozdział 41 JOANNA MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA BLISKOWSCHODNI DYLEMAT 1947-2000 Z wielką przyjemnością przekazuję Panu z upoważnienia rządu Jego Królewskiej Mości następującą deklarację solidarności z dążeniami syjonistów żydowskich, którą rząd przedyskutował i zatwierdził.
Rząd Jego Królewskiej Mości popiera utworzenie w Palestynie siedziby narodowej dla narodu Żydowskiego i uczyni wszystko, by ułatwić osiągnięcie tego celu; jest rzeczą przy tym całkowicie zrozumiałą, że nie uczyni się nic, co mogłoby naruszyć prawa obywatelskie i religijne społeczności nieżydowskiej w Palestynie lub też prawa i polityczny status, z których Żydzi korzystają w każdym innym kraju. Byłbym wdzięczny, gdyby Pan zechciał przekazać niniejszą deklarację do wiadomości Federacji Syjonistycznej. (Deklaracja Balfoura, 2 listopada 1917; list do lorda Rothschilda, głównego mecenasa osadnictwa żydowskiego w Palestynie) Najdłuższym i jednym z najkrwawszych konfliktów nękających Bliski Wschód był i jest konflikt arabsko-żydowski. Jego geneza sięga jeszcze końca ubiegłego stulecia, kiedy to pojawiła się idea utworzenia państwa żydowskiego. I Światowy Kongres Syjonistyczny, który obradował w 1897 roku w Bazylei, pod wpływem Teodora Herzla wezwał do odbudowy państwa żydowskiego. Do arabskiej Palestyny zaczęli napływać Żydzi. Na początku emigracja nie była zbyt liczna, a przybysze szybko wtapiali się w lokalną społeczność. Stosunki arabsko-żydowskie uległy zmianie w 1917 roku, po ogłoszeniu tak zwanej deklaracji Balfoura (od nazwiska ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Arthura Balfoura). W odczuciu syjonistów deklaracja popierała dążenie do utworzenia żydowskiego państwa w Palestynie. Spowodowała ona ostry sprzeciw strony arabskiej. Deklaracja, która przyniosła tyle konfliktów i ofiar, nie prezentowała oficjalnego stanowiska rządu brytyjskiego. Wielka Brytania, sprawująca władzę mandatową nad Palestyną, nie wyraziła zgody na powstanie państwa żydowskiego, mówiła tylko o utworzeniu żydowskiej siedziby narodowej. Gwarantowała także prawa innych narodów tam zamieszkujących. Polityka brytyjska doprowadziła do wzrostu napięcia i serii krwawych starć w latach 1936—1939. Narastający konflikt skłonił Wielką Brytanię do ograniczenia, a w 1945 roku do wstrzymania emigracji Żydów do Palestyny. W konflikt arabsko-żydowski w Palestynie zaangażowali się również Arabowie z sąsiednich państw. Wobec niemożności rozwiązania narastającego sporu pomiędzy Żydami i Arabami Wielka Brytania wycofała się ze swej misji w Palestynie i przekazała całą sprawę ONZ, która powołała specjalną Komisję Palestyńską. Zadaniem komisji było opracowanie planu rozwiązania problemu palestyńskiego. Gdy sprawa Palestyny znalazła się w gestii ONZ, obszar ten był zamieszkany przez Arabów (sześćdziesiąt siedem procent) i Żydów (trzydzieści trzy procent, około sześciuset tysięcy). Około trzystu tysięcy Żydów mieszkało w trzech wielkich miastach: w Tel Awiwie (sto pięćdziesiąt tysięcy), Jerozolimie (sto tysięcy) i Hajfie (pięćdziesiąt tysięcy). Reszta społeczności żydowskiej rozproszona była w mniejszych miastach, trzydziestu pięciu koloniach wiejskich w dolinie Ezdraelon, stu pięćdziesięciu koloniach na równinie przybrzeżnej pomiędzy Tel Awiwem i Hajfą, czterdziestu dziewięciu koloniach w dolinie Jordanu i siedemnastu na pustyni Negew. W rękach arabskich znajdowało się dziewięćdziesiąt trzy procent ziemi, jedynie siedem procent w rękach żydowskich.
Komisja Palestyńska ONZ przedstawiła w 1947 roku plan podziału Palestyny na trzy strefy, który został przyjęty przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. Przewidywał on podział kraju na dwa odrębne, współpracujące gospodarczo organizmy państwowe — żydowski i arabski. Jerozolima, będąc świętym miastem zarówno dla Żydów, jak dla chrześcijan i muzułmanów, miała otrzymać status terytorium międzynarodowego i znaleźć się pod zarządem ONZ. 14 maja 1948 roku Żydowska Rada Narodowa proklamowała powstanie państwa Izrael. Nowego państwa nie uznali Arabowie z Palestyny ani pozostałe państwa arabskie. Tego samego dnia Wielka Brytania ogłosiła, że w związku z wygaśnięciem mandatu w Palestynie wycofuje swoje wojska. Tego dnia generał Allan Cunnigham, wysoki komisarz brytyjski w Palestynie, opuścił Jerozolimę. Pierwszym prezydentem Izraela został Chaim Weizmann, a szefem rządu Dawid Ben Gurion. Nieuznanie państwa żydowskiego przez kraje arabskie i zaogniająca się w tym rejonie sytuacja doprowadziły do wybuchu pierwszej wojny arabsko-izraelskiej. Młode państwo żydowskie, dzięki ogłoszonej 20 maja 1948 roku ustawie o obronie, na mocy której mogło powołać do wojska wszystkie osoby między siedemnastym a pięćdziesiątym piątym rokiem życia, dysponowało armią liczącą około sześćdziesięciu tysięcy żołnierzy. Na uzbrojenie tej armii składało się dziesięć tysięcy karabinów, czterysta pięćdziesiąt pistoletów maszynowych, sto osiemdziesiąt ciężkich karabinów maszynowych, około stu moździerzy i sześćset pięćdziesiąt granatników. Siły powietrzne Izraela liczyły dwadzieścia lekkich samolotów typu Auster. Państwa arabskie zmobilizowały przeciwko Izraelowi około pięćdziesięciu pięciu tysięcy żołnierzy. W skład wojsk arabskich wchodziły trzy pułki czołgów, osiemdziesiąt samolotów i sześć egipskich okrętów. Pierwsza wojna arabsko-izraelska toczyła się z przerwami, które wynegocjowała ONZ. Pierwszy rozejm zawarto 11 czerwca 1948 roku, drugi 18 lipca 1948 roku. Pod naciskiem ONZ i Wielkiej Brytanii, która po wkroczeniu wojsk izraelskich do Egiptu zagroziła zbrojną interwencją, doszło do rokowań. Zakończyły się one 24 lutego 1949 roku podpisaniem na wyspie Rodos egipsko-izraelskiego rozejmu. W wyniku tego konfliktu Izrael znacznie powiększył swoje terytorium: z czternastu tysięcy do dwudziestu jeden tysięcy kilometrów kwadratowych. Ponad cztery piąte terytorium Palestyny znalazło się pod administracją Izraela, z czego jedna trzecia wbrew decyzji ONZ. Obszary zajęte przez Izrael opuściło siedemset dwadzieścia sześć tysięcy Arabów. Wskutek tego na przełomie lat 1949/1950 Żyd/i stanowili osiemdziesiąt siedem i dwie dziesiąte procent ludności Izraela, a Arabowie dwanaście i osiem dziesiątych procent. Społeczność żydowska w 1951 roku liczyła milion czterysta cztery tysiące czterystu mieszkańców, a arabska około dwustu tysięcy. Pozostałą część Palestyny zajęła Jordania. W układzie rozejmowym wprowadzono zakaz użycia broni w rozwiązywaniu konfliktu palestyńskiego, wyrzeczone się akcji zbrojnych przeciwko cywilom, wytyczono linię demarkacyjną i strefę zdemilitaryzowaną (rejon El-Audża) oraz powołano Komisję Mieszaną ONZ w celu kontroli rozejmu. Podobne układy Izrael zawarł 23 marca 1949 roku z Libanem, 3 kwietnia z Jordanią, a 20 lipca z Syrią.
10 marca 1949 roku doszło do incydentu, który z pozoru miał niewielkie znaczenie. Wojska izraelskie zajęły miejscowość Umm-Reszresz w pobliżu Akaby. W ciągu kilku lat Izrael wybudował tam port Ejlat, uzyskując dostęp do zatoki Akaba. Sytuacja, jaka powstała na Bliskim Wschodzie po zakończeniu pierwszej wojny izraelskoarabskiej, była ciągłym balansowaniem między wojną i pokojem. Kraje arabskie, zmuszone na skutek niepowodzeń na froncie do zawarcia układów ro-zejmowych, nie uznawały Izraela i przygotowywały się do rewanżu. Również Izrael przygotowywał się do wojny. Władze izraelskie zdawały sobie sprawę, że o przetrwaniu państwa zadecyduje siła militarna. W latach 1948—1957 (marzec) wydatki na zbrojenia osiągnęły wartość miliarda stu milionów dolarów, z czego na lata 1955—1956 przypadło sześćset milionów dolarów. Ustawa wojskowa z 1947 roku została uzupełniona w 1950 i 1952 roku. Wprowadzono powszechny obowiązek służby wojskowej: dla mężczyzn w wieku od osiemnastu do dwudziestu sześciu lat — dwa i pół roku, w wieku od dwudziestu siedmiu do trzydziestu lat — dwa lata. Zasadniczą służbą wojskową objęto również niezamężne kobiety, które ukończyły osiemnasty rok życia. Obowiązywała je osiemnasto-dwudziesto-miesięczna służba. Rezerwistów powoływano na trzydziestodniowe przeszkolenia w macierzystych jednostkach. Stan liczebny regularnych wojsk określono na siedemdziesiąt tysięcy żołnierzy, a bezpośrednie ich zaplecze stanowiły wojska terytorialne. Całość spraw wojskowych podlegała sztabowi generalnemu, na którego czele od 1953 roku stał Mosze Dajan. W 1956 roku doszło do kolejnego konfliktu między Egiptem i Izraelem, na który nałożył się zatarg francusko-brytyjsko-egipski o Kanał Sueski. 29 października 1956 roku wojska izraelskie przełamały egipską obronę na Synaju i pomaszerowały w głąb półwyspu. Pomimo pomyślnie rozwijających się działań fran-cusko-brytyjskoizraelskich operacja została przerwana na skutek presji opinii publicznej oraz zabiegów Stanów Zjednoczonych i ZSRR. Wojna o Kanał Sueski w 1956 roku nie przyniosła zasadniczych zmian terytorialnych. Wojska francusko-brytyjskie zostały ewakuowane z Egiptu, a izraelskie powróciły na linie rozejmową z 1948 roku. Na lata po kryzysie sueskim przypadła dalsza rozbudowa potencjału militarnego zwaśnionych stron. Izrael był wspierany przez kraje zachodnie, natomiast Egipt i Syria dozbrajane przez Związek Radziecki i państwa bloku komunistycznego. Bliski Wschód stał się kolejnym miejscem konfrontacji Wschodu z Zachodem. Konsolidację świata arabskiego, która nastąpiła po kryzysie sueskim, zakłóciła wojna jemeńska (1962—1967). Konflikt ten wywołał kryzys w s'wiecie arabskim, dzieląc go na państwa popierające bądź to siły monarchistyczne, bądź to ugrupowania republikańskoradykalne. W związku z zacieśnieniem związków Egiptu z Syrią (na krótko powstała nawet Zjednoczona Republika Arabska — ZRA) oraz współpracy tych krajów z Jordanią Izrael poczuł się zagrożony. Państwo żydowskie znalazło się w okrążeniu. 18 maja 1967 roku Gamal Abdel
Naser zażądał od ONZ wycofania sił pokojowych z Synaju i strefy Gazy. 23 czerwca Egipt zamknął cieśninę Tiran dla statków izraelskich, odcinając w ten sposób port Ejlat od Morza Czerwonego. Władze Izraela uznały te działania za wrogie wobec państwa żydowskiego i podjęły decyzję o wojnie prewencyjnej. Działania zbrojne rozpoczęto 5 czerwca 1967 roku o świcie. Izrael przeprowadził mobilizację swoich sił. Pod broń powołano dwieście dwadzieścia tysięcy rezerwistów, tak że armia izraelska osiągnęła stan trzystu tysięcy żołnierzy. Siły Izraela podzielone były na trzydzieści dwie brygady, w tym: jedenaście pancernych, trzy zmechanizowane, szesnaście zmotoryzowanych i dwie powietrzno-desantowe. Państwa arabskie dysponowały trzystu dziewięćdziesięcioma tysiącami żołnierzy. Armia Egiptu liczyła trzysta tysięcy żołnierzy, Syrii pięćdziesiąt tysięcy, a Jordanii czterdzieści tysięcy. W trakcie działań zbrojnych Jordania otrzymała pomoc od Iraku, który wysłał na front brygadę zmotoryzowaną, a samoloty irackie próbowały atakować cele na terytorium Izraela. Wojna trwała sześć dni. Kampania przeciwko Egiptowi, zwana kampanią sy-najską, trwała cztery dni. W wyniku tej operacji Egipt utracił całe lotnictwo, zostało zniszczonych siedem dywizji (w tym dwie pancerne) oraz około siedmiuset czołgów i kilka tysięcy pojazdów mechanicznych. Na froncie jordańskim walki trwały do 8 czerwca. W ich wyniku Izrael zdobył całą Jerozolimę i zachodni brzeg rzeki Jordan. Kampania na froncie syryjskim trwała siedemdziesiąt dwie godziny i zakończyła się 10 czerwca. W wyniku wojny sześciodniowej zginęło siedmiuset siedemdziesięciu sześciu żołnierzy izraelskich (według źródeł niezależnych tyobszar osadnictwa żydowskiego do 1948 ziemie opanowane przez Izrael w latach 1948-1949 Wzgórza Golan (pod okupacją Izraela od 1967) MORZE ŚRÓDZIEMNE Nablus O Zachodni Brzeg (1948-1967 do Jordanii,od 1967 r.do Izraela Tel Awiw Jaffa
MORZE MARTWE Synaj (pod okupacją Izraela w latach 1967-1982) najważniejsze miasta objęte Autonomią Palestyńską granice Strefy Gazy w ramach Autonomii Palestyńskiej U/ Izrael i sąsiedzi (1948—2000) 511 siać siedmiuset pięćdziesięciu), a dwa tysiące pięciuset sześćdziesięciu trzech było rannych (według źródeł niezależnych pięć i pół tysiąca). Straty państw arabskich wyniosły od piętnastu do osiemnastu tysięcy zabitych (Egipt od siedmiu do dziesięciu tysięcy, Jordania sześć tysięcy, Syria dwa tysiące) i pięćdziesiąt pięć do siedemdziesięciu pięciu tysięcy rannych (Egipt od pięćdziesięciu do siedemdziesięciu tysięcy, Jordania dwa tysiące, Syria trzy tysiące). W wyniku tej wojny Izrael zdobył obszar o powierzchni około sześćdziesięciu pięciu tysięcy kilometrów kwadratowych. Zajęto strefę Gazy i półwysep Synaj oraz otwarto zatokę Akaba dla jednostek izraelskich. Zajęto także niezwykle istotne ze strategicznego punktu widzenia wzgórza Golan — najlepszą przeszkodę terenową oddzielającą Izrael od przeciwników. Równie istotne pod względem wojskowym było zajęcie Zachodniego Brzegu i oparcie granicy na Jordanie. Oznaczało to również dostęp do bezcennych źródeł wody. Natomiast zdobycie przez wojska izraelskie Starej Jerozolimy miało doniosłe znaczenie psychologiczne i propagandowe. Izraelczycy upatrywali źródło swojego sukcesu w gruntownym przygotowaniu do starcia ze światem arabskim. Szef wydziału operacyjnego izraelskiego sztabu generalnego generał Ezer Weizman w wywiadzie dla BBC oświadczył: „Planowanie rozegrania wojny przez Izrael trwało dziesięć lat. Plany te były ciągle korygowane i uaktualniane zgodnie ze zmieniającą się sytuacją u przeciwnika. Przekazywano je do wiadomości dowódcom najniższego szczebla. Każdy pilot o każdej porze doby znał swoje zadanie na wypadek wojny". Mocarstwa światowe miały swój udział w wojnie arabsko-izraelskiej. Związek Radziecki wspierał państwa arabskie, motywując to własnym bezpieczeństwem: jego południowe granice przylegały do regionu Bliskiego i Środkowego Wschodu. ZSRR wspierał kraje i ruchy polityczne o charakterze rewolucyjnym. Próbując zrównoważyć układ sił na Bliskim Wschodzie, Moskwa i państwa bloku socjalistycznego od 1954 roku dostarczały broń do krajów arabskich tego regionu, początkowo głównie do Egiptu. Dostawy broni odbywały się
na zasadach długoterminowych kredytów, a czterdzieści procent dostaw objęto pomocą bezzwrotną. Ceny radzieckiego sprzętu1 wojskowego były około pięćdziesięciu procent niższe niż ceny sprzętu zachodniego o zbliżonych parametrach. Dzięki pomocy Związku Radzieckiego Egipt zbudował potencjał wojskowy na wysokim poziomie i o stosunkowo nowoczesnej strukturze. Kair został liderem świata arabskiego pod względem uzbrojenia — już w 1962 roku w ZRA pojawiły się pierwsze myśliwce naddźwiękowe MiG-21 i bombowce średniego zasięgu Tu-16. Odnowiono siły pancerne, czołgi T-34 zastąpiono przez T-54. Ponadto od początku lat sześćdziesiątych na terenie ZRA przebywało tysiąc trzystu radzieckich doradców i instruktorów wojskowych. Jednakże pomoc Związku Radzieckiego dla państw arabskich była dozowana. Miała pomóc w obronie, ale nie pozwalała na pokonanie przeciwnika. Prowadząc taką politykę, ZSRR stał się niezbędnym sojusznikiem świata arabskiego i stałym elementem bliskowschodniej łamigłówki. Klęska państw arabskich w wojnie sześciodniowej była jednocześnie klęską radzieckich koncepcji wojskowych. Związek Radziecki próbował zatrzeć fatalne wrażenie na drodze dyplomatycznej. Konflikt stał się pretekstem do zerwania stosunków dyplomatycznych z Izraelem zarówno przez ZSRR, jak i przez państwa bloku komunistycznego (poza Rumunią). Drugie supermocarstwo — Stany Zjednoczone — nie pozostało obojętne na problemy bliskowschodnie. Amerykańskie wsparcie dla Izraela nie stanowiło w wojnie sześciodniowej czynnika decydującego, choć pomoc ekonomiczna w ciągu dwudziestu lat, jakie upłynęły od zakończenia II wojny światowej, była znaczna. Przed wojną najważniejszym partnerem Izraela była Francja, która rozpoczęła dozbrajanie armii izraelskiej po podpisaniu w 1954 roku porozumienia czecho-słowacko-egipskiego. Stany Zjednoczone były sojusznikiem Izraela, gdyż wynikało to z amerykańskich interesów. Postrzeganie Stanów Zjednoczonych jako sojusznika Izraela „od zawsze" i w każdej chwili gotowego do udzielenia mu pomocy jest dużym uproszczeniem. Za prezydentury Dwighta D. Eisenhowera Izrael był traktowany jako zawada w amerykańskiej polityce i amerykańskich interesach. W grudniu 1962 roku podczas spotkania z ministrem spraw zagranicznych Izraela Gołdą Meir John Fitzgerald Kennedy powiedział, że polityka izolacji Arabów przez Stany Zjednoczone nie leży w ich interesie, jest także szkodliwa dla samego Izraela. Po zakończeniu wojny sześciodniowej Bliski Wschód stał się widownią niezwykle szybkiego odbudowywania potencjału militarnego uczestników niedawnego konfliktu. Stał się również terenem wyścigu supermocarstw o wpływy, choć w przypadku ZSRR była to polityka niezwykle ciekawa. Z jednej strony ZSRR w niezwykle szybkim tempie odbudowywał potencjał wojskowy Egiptu. W październiku 1967 roku sześćdziesiąt procent poniesionych przez Egipt strat zostało wyrównanych przez dostawy sprzętu radzieckiego. ZSRR dostarczył Egiptowi czterysta pięćdziesiąt czołgów, dwieście pięćdziesiąt ciężkich dział, trzysta dział polowych i moździerzy. Egipcjanie otrzymali również rakiety: SA-2 (w wersji ulepszonej), SA-3, zmodernizowane SS FROG, SS-SCUD i rakiety przeciwlotnicze SA-6 trzeciej generacji; oraz samoloty: średnie bombowce Tu-16, śmigłowce Mi-16, myśliwce MiG-21 i samoloty myśliwsko-bombowe Su-7. W Egipcie stacjonowały również najnowocześniejsze samoloty MiG-25
z radzieckimi załogami. Nowym elementem pomocy wojskowej dla krajów spoza Układu Warszawskiego była obecność instruktorów radzieckich. Latem 1967 roku w Egipcie było „zaledwie" trzy tysiące instruktorów radzieckich, a wiosną 1970 już piętnaście tysięcy. Okręgiem rakietowym pod Kairem dowodził radziecki generał Okuszew. Z drugiej strony, pomimo dostaw sprzętu i obecności instruktorów wojskowych, Związek Radziecki nie szedł tak daleko w swojej pomocy, by Egipt był w stanie zbrojnie odzyskać ziemie utracone w wojnie sześciodniowej. Taka rezerwa 513 Związku Radzieckiego mogła być podyktowana chęcią uniknięcia zadrażnień ze Stanami Zjednoczonymi. Był to okres odprężenia na linii Moskwa—Waszyngton. Związek Radziecki nie chciał również dopuścić do zniszczenia państwa Izrael: jego istnienie jako zagrożenie dla świata arabskiego stwarzało bowiem Moskwie możliwość i uzasadnienie angażowania się w kwestie bliskowschodnie. Lata po wojnie sześciodniowej przyniosły zbliżenie amerykańsko-izraelskie na niwie wojskowej. Szczególne znaczenie miała tutaj doktryna Nixona z 1969 roku o regionalizacji stosunków globalnych. Stworzyła ona nowe warunki Izraelowi, choć pierwsze kroki zrobił prezydent Lyńdon Johnson, zezwalając na sprzedaż do tego kraju nowoczesnych samolotów typu Phantom. Doktryna Nixona, uzupełniona tak zwaną poprawką Jacksona, po raz pierwszy umożliwiła Izraelowi zakup na kredyt każdego rodzaju amerykańskiej broni konwencjonalnej. Waszyngton zaczął traktować Izrael jako państwo stabilne, trwałe i gotowe w razie zagrożenia do działań zbrojnych. Okres pomiędzy wojną sześciodniową i wojną Jom Kippur nazywany jest często wojną sześcioletnią lub wojną na wyniszczenie. Dotyczyło to zwłaszcza starć wzdłuż unieruchomionego Kanału Sueskiego, który oddzielał obie armie. 6 października 1973 roku Bliski Wschód stał się świadkiem kolejnego starcia arabskoizraelskiego. W tym czwartym już konflikcie, zwanym wojną Jom Kippur lub październikową, przeciw Izraelowi wystąpiły armie egipska i syryjska, w późniejszej fazie wspierane przez jednostki innych państw. Egipt i Syria postawiły w stan gotowości siedemsettrzydziestopieciotysieczną armie. Jednostki innych państw arabskich (Irak, Jordania, Maroko, Arabia Saudyjska, Tunezja) liczyły około czterdziestu tysięcy żołnierzy. Arabowie dysponowali trzema tysiącami pięciuset dwudziestoma czołgami, trzema tysiącami transporterów opancerzonych, tysiącem ośmiuset czterdziestoma działami polowymi, tysiącem samolotów i stu trzydziestoma ośmioma okrętami. Izrael wystawił czterystutysięczną armię z tysiącem siedmiuset czołgami (M-48 Patton, Sherman, AMX, Centurion), pięciuset dwudziestoma pięcioma samolotami (Phantom F-4, Skyhawk A-4, Mrrage III, Mystere,. Super Mystere, Barak) i sześćdziesięcioma— siedemdziesięcioma okrętami. Celem Egiptu i Syrii było odebranie Izraelowi wzgórz Golan i odzyskanie kontroli nad Kanałem Sueskim. Dowódcą sił arabskich został generał Ahmed Isma-il. Działania zbrojne
miały się toczyć na dwóch frontach: zachodnim — Kanał Sueski, i wschodnim — wzgórza Golan. Jordania nie planowała utworzenia frontu na linii Jordanu. Przystała jedynie na ewentualne wysłanie oddziałów na front północny. Data rozpoczęcia konfliktu nie była przypadkowa. Na 6 października przypada żydowskie święto religijne Jom Kippur (Święto Pojednania). Liczono również na element zaskoczenia, gdyż w tym czasie trwa ramadan — miesięczny post muzułmański — żywiono więc nadzieję na osłabienie czujności w Izraelu. Wojna Jom Kippur rozpoczęła się 6 października i trwała do 24 października 1973 roku. W pierwszej fazie działań siłom arabskim udało się odepchnąć wojska izraelskie i wedrzeć w głąb wzgórz Golan. Po pierwszym, chwilowym zaskoczeniu Izrael przeszedł do kontrataku. 22 października 1973 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła rezolucję nr 338 wzywającą walczące strony do zaprzestania wszelkich działań wojennych na pozycjach zajmowanych o godzinie szesnastej pięćdziesiąt tego dnia oraz przystąpienia do rozmów o ustanowieniu trwałego i sprawiedliwego pokoju na Bliskim Wschodzie. Mimo przyjęcia rezolucji walki na froncie wschodnim trwały do nocy z 24 na 25 października 1973 roku. W ich wyniku wojska izraelskie dotarły na przedmieść Suezu (23 października), a następnego dnia na zachodni brzeg Zatoki Sueskiej w rejonie miejscowości Adabija. By rozdzielić walczące strony, Rada Bezpieczeństwa ONZ w rezolucji nr 341 (27 października) utworzyła Doraźne Siły Zbrojne ONZ na Bliskim Wschodzie. W ich skład weszło siedem tysięcy żołnierzy z Ghany, Indonezji, Kanady, Nepalu, Panamy, Peru i Polski. „Terytorialnym" skutkiem wojny Jom Kippur było wycofanie się Izraela znad Kanału Sueskiego i zajęcie tej strefy przez wojska ONZ. Z wojskowego punktu widzenia wojna nie przyniosła rozstrzygnięcia, gdyż obie strony były zdolne do dalszego prowadzenia walki. Została ona nazwana „wojną elektroniczną" ze względu na duże zaangażowanie sprzętu o wysokim stopniu zaawansowania technologicznego. Dla społeczeństwa Izraela konflikt ten był szokiem, gdyż po raz pierwszy państwom arabskim udało się przeprowadzić sprawną akcję wojskową. Po zakończeniu działań wojennych Izrael znalazł się pod silną presją Stanów Zjednoczonych i państw Europy Zachodniej. Wynikała ona z faktu, iż skupione w OPEC naftowe państwa arabskie podczas konferencji w Kuwejcie (17 października 1973 roku) podjęły decyzję o podniesieniu ceny ropy o siedemdziesiąt procent. Tego samego dnia podjęto również decyzję o zmniejszeniu eksportu ropy o pięć procent i kontynuowaniu tego ograniczenia o kolejne pięć procent każdego miesiąca tak długo, aż Izrael wycofa się z ziem zajętych w 1967 roku i przywróci prawa Palestyńczykom. 4 listopada ogłoszono embargo na dostawy ropy do USA i Holandii, grożąc redukcją dostaw dla innych krajów do dwudziestu pięciu procent. Ograniczenia nie ominęły również państw arabskich, afrykańskich i socjalistycznych. Decyzje podjęte przez państwa OPEC wywołały zaniepokojenie państw Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, skłaniając je do energiczniejszego zabiegania o unormowanie stosunków na Bliskim Wschodzie. Walka na „broń naftową" trwała krótko — embargo zniesiono na
początku 1974 roku, ale spowodowało ono na rynkach światowych czterokrotny wzrost cen ropy naftowej w ciągu dwóch miesięcy. Napięta sytuacja między światem arabskim a Izraelem utrzymywała się do listopada 1977 roku. Wtedy to właśnie Anwar Sadat — prezydent Egiptu — odwiedził Izrael i wystąpił w Knesecie (parlament izraelski). Nawiązanie kontaktów 515 izraelsko-arabskich było wynikiem „wahadłowej" polityki prowadzonej przez Stany Zjednoczone od zakończenia wojny w 1973 roku. Jednym z jej realizatorów był Henry Kissinger. Polegała ona na bardzo częstych rozmowach prowadzonych przez negocjatorów na przemian raz z jedną, raz z drugą ze zwaśnionych stron. Efektem mediacji prowadzonej najpierw przez Kissingera w latach 1974—1975, a kontynuowanej przez Jimmiego Cartera było trójstronne spotkanie w Camp David (letnia rezydencja prezydentów Stanów Zjednoczonych) 6—17 wrzes'nia 1978 roku. W jego trakcie podpisano dwa dokumenty, określające podstawy zawarcia pokoju (zastopowanie żydowskiego osadnictwa na ziemiach okupowanych i dalsze wielostronne rozmowy) oraz traktatu pokojowego miedzy Izraelem i Egiptem. Sam traktat pokojowy został podpisany przez Egipt i Izrael 26 marca 1979 roku. Podpisanie traktatu egipsko-izraelskiego wywołało wrzenie i oburzenie w państwach arabskich. Szczyt państw arabskich w Bagdadzie potępił Egipt i zawiesił w prawach członka Ligi Arabskiej oraz zlikwidował swoją siedzibę w Kairze. Na szczycie w Bagdadzie potępiono politykę Sadata, przestrzegając innych przed ewentualnym podjęciem rokowań z Izraelem. Ostrzeżenia te były kierowane głównie w stronę Jordanii, która otrzymała zaproszenie do takich rozmów. 6 czerwca 1982 roku rozpoczęła się izraelska operacja „Pokój dla Galilei". W założeniu miała to być krótka akcja na terenach przygranicznych w celu likwidacji obozów palestyńskich w Libanie — baz wypadowych do ataku na terytorium Izraela. Wbrew pierwotnym planom działania zbrojne objęły znaczny obszar Libanu. Pod koniec miesiąca wojska izraelskie otoczyły zachodni Bejrut, zamykając w okrążeniu ponad sześć tysięcy bojowników palestyńskich. 9 czerwca 1982 roku doszło do największej bitwy powietrznej w dziejach wojen arabsko-żydowskich. Izraelczycy przeprowadzili akcję, której celem było zniszczenie syryjskich wyrzutni rakiet ziemia—powietrze typu SAM-6 w dolinie Bekaa. Doszło do bitwy powietrznej, w której wzięły udział dziewięćdziesiąt dwa samoloty izraelskie (F-15 i F-16) i pięćdziesiąt cztery samoloty syryjskie MiG-21 (wojska syryjskie podjęły działania zbrojne przeciwko Izraelowi). W walce zniszczono wszystkie wyrzutnie, Syria straciła dwadzieścia dziewięć maszyn (według źródeł izraelskich), a szesnaście według własnych. Izrael według źródeł syryjskich stracił dziewiętnaście samolotów. Izraelska akcja przeciwko Libanowi spotkała się z dezaprobatą społeczności międzynarodowej. Co więcej, także Stany Zjednoczone zaczęły mieć wątpliwości co do zasadności tej akcji. Amerykańskie poparcie dla Izraela zostało zakwestionowane przez nowego sekretarza stanu George'a Shultza. Brak poparcia zarówno Stanów Zjednoczonych, jak i innych państw zachodnich skłonił Izrael do zaprzestania działań zbrojnych i wystąpienia
z propozycją, by strona palestyńska zrobiła to samo. Między czerwcem i sierpniem prowadzone były rozmowy, przerywane kolejnymi starciami zbrojnymi, na temat wycofania otoczonych w zachodnim Bejrucie Palestyńczyków i sił syryjskich. Dzięki zabiegom amerykanra?P skiego wysłannika Philipa Habiba ewakuacja rozpoczęła się 21 sierpnia, a zakończyła l września. Ewakuowano od czternastu i pół do piętnastu tysięcy ludzi. Wojska izraelskie pozostały w Bejrucie, chociaż na początku września oddziały pokojowe, w których skład wchodzili Amerykanie, Francuzi i Włosi, obsadziły wiele punktów w mieście. 15 września, wbrew protestom Stanów Zjednoczonych, wojsko izraelskie zajęło pozycje dookoła obozów uchodźców palestyńskich w muzułmańskich sektorach miasta. 17 września świat obiegła wieść o masakrze w obozach Sabra i Chatila, w których poszukiwano bojowników palestyńskich. Rząd izraelski odżegnał się od wszelkich powiązań z zamachowcami. 28 grudnia rozpoczęły się bezpośrednie izraelsko-libańskie rozmowy na temat wycofania obcych wojsk. Zakończyły się one podpisaniem 17 maja 1983 roku dwunastopunktowego porozumienia. Jego treść o zaniechaniu wrogości we wzajemnych stosunkach zaproponował sekretarz stanu USA George Shultz. Syria nie zaakceptowała porozumienia i pozostawiła swoje wojska w dolinie Bekaa. W odpowiedzi Izrael również pozostawił swoje oddziały. Również 17 maja zostało podpisane drugie (tajne) porozumienie między Izraelem i Stanami Zjednoczonymi. Dawało ono Izraelowi prawo, wbrew porozumieniu podpisanemu wczes'niej z Libanem, do zwalczania organizacji terrorystycznych z siedzibami w Libanie, a także do stacjonowania w tym kraju izraelskich oddziałów jeszcze trzy miesiące od daty podpisania porozumienia. W lipcu Izraelczycy zdecydowali się przerzucić swoje siły na południe od Bejrutu i rozmieścili je wzdłuż rzeki Awali. Spowodowało to faktyczny podział Libanu na dwie części. W jednej stacjonowało około dziesięciu tysięcy żołnierzy izraelskich, a w drugiej około pięćdziesięciu tysięcy żołnierzy syryjskich i od dwóch do czterech tysięcy bojowników palestyńskich. Nadal dochodziło do starć zbrojnych. Izraelczycy byli celem ataków palestyńskich, natomiast lotnictwo izraelskie atakowało syryjskie pozycje w północnym Libanie i Palestyńczyków w Try-polisie. W marcu 1984 roku, pod presją Syrii, prezydent Libanu uznał porozumienie z 17 maja za nieważne. Wobec niepopularności akcji w Libanie w społeczeństwie żydowskim i znacznych jej kosztów rząd izraelski zdecydował się na wycofanie wojsk z tego kraju. Rozpoczęło się ono w lutym 1985 roku i trwało dziewięć miesięcy. Po krótkotrwałym okresie euforii z powodu ewakuacji wojsk izraelskich w Libanie wybuchły walki pomiędzy chrześcijańską Falangą, armią libańską, Ama-lem, szyitami i Palestyńczykami. W tym samym czasie Izrael musiał rozwiązać problem Pałaszów — etiopskich wyznawców judaizmu. Po upadku w 1974 roku Hajle Syllasje w Etiopii zapanował głód. Tel Awiw,
ratując współwyznawców, w latach 1980—1982 przetransportował dwa tysiące Pałaszów do Izraela. W 1984 roku, we współpracy z międzynarodowymi organizacjami żydowskimi, rząd izraelski przewiózł dziewięć tysięcy ośmiuset trzydziestu pięciu Pałaszów z Sudanu (gdzie schronili się przed 517 głodem) przez Europę do Izraela. Rząd sudański, obawiając się potępienia i restrykcji świata arabskiego, w styczniu 1985 roku wstrzymał przewóz tysiąca Fa-laszów oczekujących na terytorium sudańskim, a dwunastu tysiącom uniemożliwił przekroczenie granicy etiopskosudańskiej. Operację przewiezienia Pałaszów do Izraela zakończono w marcu 1985 roku w wyniku tajnego porozumienia izra-elsko-amerykańskiego. 11 września 1986 roku prezydent Egiptu Mohammad Hosni Mubarak i premier Izraela Szimon Peres spotkali się w Aleksandrii. Rozmawiano o pokoju na Bliskim Wschodzie. Uzgodniono powołanie komitetu, którego zadaniem byłoby przygotowanie międzynarodowej konferencji pokojowej. Inicjatywa spełzła na niczym, gdyż rozmowy załamały w momencie ustalania roli Palestyńczyków na tej konferencji. Podpisano jednak porozumienie w Tabie, na mocy którego Mu-hammad Bassiouni został egipskim ambasadorem w Izraelu (od 1982 roku Egipt nie miał w tym kraju ambasadora — został on odwołany w związku z atakiem Izraela na Liban). W lipcu 1987 roku przebywał w Izraelu minister spraw zagranicznych Egiptu dr Esmat Abd al-Meguid. Zaapelował on do rządu Izraela, aby uczestniczył w międzynarodowej konferencji pokojowej, w której wzięłaby udział delegacja bojowników palestyńskich z OWP. Odrzucił natomiast propozycję premiera Izraela Szamira, który zaproponował bezpośrednie rokowania pokojowe z udziałem Izraela, Egiptu, Jordanii, Stanów Zjednoczonych i Palestyńczyków. W lutym 1988 roku sekretarz stanu USA George Shultz w czasie podróży do stolic państw Bliskiego Wschodu zgłosił nową propozycję pokojową. Zaproponował zwołanie międzynarodowej konferencji, w której wzięłyby udział wszystkie strony konfliktu arabskożydowskiego, pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ i wchodzący w skład delegacji jordańskiej Palestyńczycy — z wyjątkiem członków OWP. Do konferencji nie doszło, gdyż strona arabska sprzeciwiła się odsunięciu od niej OWP. W czerwcu 1988 roku Jasir Arafat zgłosił kolejną propozycję pokojową, w której zgadzał się na istnienie państwa Izrael. Również ta propozycja upadła. Stosunki Izraela z państwami afrykańskimi, Związkiem Radzieckim i państwami Europy Wschodniej znacznie się poprawiły w latch 1989—1990. We wrześniu 1989 roku Węgry, jako pierwsze państwo „bloku", przywróciły zerwane w 1967 roku stosunki dyplomatyczne z Izraelem. W styczniu 1990 roku Związek Radziecki zaczął stopniowo nawiązywać stosunki dyplomatyczne zarówno z Izraelem, jak i z OWP. W tym samym czasie dyplomacja izraelska prowadziła potajemne rozmowy o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych z NRD. W lutym 1990 roku zostały nawiązane stosunki dyplomatyczne z Polską i Czechosłowacją, a w maju z Bułgarią.
W trakcie konfliktu w Zatoce Perskiej prezydent Iraku Saddam Husajn chciał wykorzystać kwestię izraelską jako argument w „dyskusji" nad wycofaniem się z Kuwejtu. Uważał, że dzięki temu skupi wokół siebie państwa arabskie, a przynajmniej odciągnie je od koalicji antyirackiej. Husajn zaproponował, iż wycofa się z Kuwejtu, jeżeli Izrael wycofa się z ziem okupowanych. Dzięki zabiegom dyplomacji amerykańskiej Izrael pozostał na uboczu konfliktu i mimo prowokacyjnych działań Husajna — ataki rakietowe SCUD na terytorium izraelskie — nie przeprowadził akcji odwetowych. Palestyńczycy z ziem okupowanych i z OWP popierali Irak. Proirackie nastawienie Palestyńczyków spowodowało usztywnienie stanowiska Izraela w kwestii palestyńskiej. Jednym z jego przejawów było powołanie generała Rechavama Ze'eviego na ministra bez teki; był on znany jako zwolennik polityki „transferu", to jest masowych przesiedleń Palestyńczyków. W marcu 1991 roku wznowiono działania dyplomatyczne. Prezydent Stanów Zjednoczonych George Bush oświadczył, że jednym z najważniejszych celów amerykańskiej polityki zagranicznej jest doprowadzenie do pokoju arabsko-żydowskiego. W połowie marca sekretarz stanu USA James Baker odbył podróż dyplomatyczną do Izraela, a stamtąd do Syrii. W kwietniu Baker odwiedził Izrael, Egipt i Syrię. Działalność Bakera została uwieńczona sukcesem. Do pierwszego spotkania zainteresowanych stron doszło w marcu 1992 roku w Madrycie. Spotkania były powtarzane jeszcze kilkakrotnie, nie zawsze w tym samym składzie, gdyż poszczególni uczestnicy bojkotowali niektóre sesje. Mimo przerw w negocjacjach i bojkotowania poszczególnych sesji udało się wypracować plan rozwiązania kwestii palestyńskiej. Istotny wkład w doprowadzenie do palestyń-sko-żydowskiego porozumienia miał minister spraw zagranicznych Norwegii Jo-han Jorgen Holst, który na przełomie sierpnia i września był mediatorem w rozmowach dwustronnych. 13 września 1993 roku Izrael podpisał z OWP deklarację o zasadach funkcjonowania palestyńskiego samorządu na ziemiach okupowanych, które miał być tam wprowadzony 13 grudnia 1993 roku. Izraelsko-palestyńskie porozumienie zostało przyjęte przez społeczność międzynarodową z wielkim zadowoleniem. Stanowisko państw regionu było natomiast zróżnicowane. Król Jordanii Husajn przyjął porozumienie z zadowoleniem i oświadczył, iż jego kraj przystąpi do bezpośrednich rokowań z Izraelem. Władze Libanu obawiały się natomiast, że postanowienia zawarte w izraelsko-palestyńskiej deklaracji mogą doprowadzić do rozbicia środowiska palestyńskiego i odrodzenia konfliktu na ziemiach libańskich. Również stanowisko Syrii nie było do końca jasne; istniały obawy, że Syryjczycy będą nadal popierać tych Palestyńczyków, którzy przeciwstawiają się stanowisku OWP. Równolegle z konfliktem arabsko-żydowskim rozgrywał się dramat ludności palestyńskiej. Mimo postanowień dotyczących ludności nieżydowskiej w Palestynie zawartych w deklaracji Balfoura ludzie ci stali się obywatelami drugiej kategorii. Sytuacja ludności nieżydowskiej nie była jednak wszędzie taka sama. Arabowie mieszkający w samym Izraelu w świetle prawa byli takimi samymi obywatelami tego państwa jak Żydzi — nie podlegali jedynie obowiązkowi służby wojskowej. Natomiast Palestyńczycy na ziemiach okupowanych i w strefie Gazy byli pozbawieni praw politycznych.
Arabowie z Palestyny, nie chcąc pogodzić się z okupacją i władzą żydowską, emigrowali. W grudniu 1949 roku ONZ szacowała liczbę uchodźców palestyńskich na siedemset dwadzieścia sześć tysięcy. Znaleźli oni schronienie na terytorium Cisjordanii, Gazy, Jordanii, Libanu i Syrii. 11 grudnia 1948 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję (pierwszą z dziewiętnastu) w sprawie uchodźców palestyńskich i obrony ich praw. Izrael nie zaakceptował ani tej rezolucji, ani następnych. W latach 1948—1950 w ramach łączenia rodzin Izrael przyjął około czterdziestu tysięcy uchodźców i wciąż napływali następni. Palestyńczycy domagali się odszkodowania za zajęte przez Żydów ziemie, ale pod warunkiem, iż będą mogli wybrać pozostanie na emigracji lub powrót. W tej kwestii Palestyńczycy byli popierani przez rządy państw arabskich. W związku z fatalną sytuacją uchodźców palestyńskich ONZ utworzyła 8 grudnia 1949 roku Agencję Narodów Zjednoczonych do Spraw Pomocy i Zatrudnienia Uchodźców Palestyńskich na Bliskim Wschodzie (UNRWA). W tym samym miesiącu Agencja ustaliła, że z ogólnej liczby siedmiuset dwudziestu sześciu tysięcy uchodźców sześćset pięćdziesiąt dwa tysiące potrzebuje pomocy. W związku z dalszą emigracją z Izraela i przyrostem naturalnym wśród Palestyńczyków na początku 1967 roku ich liczba wzrosła do miliona trzystu czterdziestu pięciu tysięcy (osiemset czterdzieści sześć tysięcy otrzymywało pomoc z UNRWA). Najwięcej palestyńskich uchodźców znalazło schronienie w Jordanii, gdzie po obu stronach rzeki Jordan mieszkało ich siedemset dwadzieścia trzy tysiące (Gaza — trzysta dwadzieścia siedem tysięcy, Liban — sto sześćdziesiąt jeden tysięcy, Syria — sto czterdzieści cztery tysiące). Po wojnie 1967 roku przez Bliski Wschód przelała się kolejna fala uchodźców. W związku z zajęciem przez Izrael całej Palestyny, a więc również Gazy i Cisjordanii, części Syrii i Synaju, Palestyńczycy opuścili niektóre obozy, szukając nowego schronienia. Dwieście czterdzieści pięć tysięcy uchodźców z Cisjordanii i Gazy dotarło na wschodni brzeg Jordanu, a sześćdziesiąt jeden tysięcy z Synaju i Gazy szukało azylu w Egipcie. Na skutek kolejnych migracji w 1972 roku pod opieką UNRWA znalazło się milion pięćset sześć tysięcy pięciuset czterdziestu uchodźców. Palestyńczycy na uchodźstwie próbowali utrzymać instytucje, które miały świadczyć o istnieniu państwa palestyńskiego. Po włączeniu Cisjordanii do Jordanii oraz przejęciu Gazy przez administrację egipską siedziba rządu palestyńskiego została przeniesiona z Gazy do Kairu, gdzie w związku z brakiem możliwości dzaiałania „obumarł" on śmiercią naturalną. Na forum międzynarodowym interesy palestyńskie reprezentowała Liga Arabska, w której skład wchodzili również przedstawiciele Palestyńczyków — pierwszymi byli al-Hadżd Amin al-Husąjni i Musa Alami. W 1952 roku Liga Arabska zadecydowała, że przedstawicielem Palestyńczyków będzie każdy premier Rządu Tymczasowego. Mimo zaprzestania działalności przez Rząd Tymczasowy przedstawicielem Palestyńczyków do swojej śmierci w 1963 roku był Ahmad Hilmi, a zastąpił go Ahmad Asz-Szu-kajri — wcześniej syryjski, a później saudyjski ambasador przy ONZ. W latach 1949—1964 wydawało się, iż sprawa palestyńska została przesądzona. Wprawdzie pojawiała się na kolejnych sesjach ONZ, ale uchwalane rezolucje pozostawały martwą literą.
Także w społeczności palestyńskiej żyjącej w diasporze zaczęły pojawiać się symptomy marazmu — nadzieje na powstanie własnego państwa były coraz słabsze, a państwa arabskie koncentrowały swą uwagę na własnych problemach wewnętrznych. Pewne ożywienie przyniósł początek lat sześćdziesiątych. Wśród społeczności palestyńskiej na emigracji działało trzydzieści siedem organizacji o charakterze społecznym i zawodowym. Palestyńczycy uczestniczyli również w pracach organizacji politycznych innych państw arabskich, między innymi byli członkami Jordańskiej Partii Komunistycznej, partii BAAS i pronaserowskiego Ruchu Nacjonalistów Arabskich. W związku z ożywieniem palestyńskim podczas szczytu państw arabskich w Kairze (styczeń 1964 roku), pod wpływem zabiegów Nasera i Asz-Szukajriego, został przygotowany grunt pod utworzenie ogólnopalestyńskiej organizacji. Tak żywe zainteresowanie Nasera sprawą palestyńską wiązało się z jego „walką" o egipskie przewodnictwo w świecie arabskim. Prace przygotowawcze nad powstaniem ogólnopalestyńskiej organizacji przebiegały bardzo szybko i sprawnie. Już 30 stycznia 1964 roku, dwa tygodnie po szczycie państw arabskich w Kairze, na konferencji prasowej Asz-Szukajri podał do publicznej wiadomości pierwsze informacje o mającej powstać organizacji. Między końcem stycznia a 23 lutego opracowano projekt statutu nowej organizacji i projekt Palestyńskiej karty narodowej. Z tymi projektami Asz-Szukajri odbył podróż do Syrii, Jordanii, Kuwejtu, Libanu, Sudanu, Kataru, Bahrajnu i Egiptu, gdzie omawiał jeż przedstawicielami palestyńskiej diaspory. Na 28 maja 1964 roku został zwołany I Palestyński Kongres Narodowy. Przybyło nań dwustu czterdziestu dwóch delegatów z Jordanii i stu czterdziestu sześciu z innych państw. Przewodniczącym Kongresu został wybrany Ahmad Asz-Szukajri. Utworzono na nim Organizację Wyzwolenia Palestyny (OWP). Kongres, jako zgromadzenie przedstawicieli całej społeczności palestyńskiej, objął zwierzchnictwo nad OWP oraz zatwierdził Palestyńską kartę narodową i Statut OWP. W 1968 roku Kongres zmienił nazwę na Palestyńska Rada Narodowa. W uchwalonej Palestyńskiej karcie narodowej odrzucano podział Palestyny na część należącą do Izraela i do przyszłego państwa palestyńskiego, negowano istnienie państwa Izrael, a za jedyny środek prowadzący do wyzwolenia uznawano walkę zbrojną. Powstanie OWP otworzyło nowy etap w historii walki Palestyńczyków o własne, niepodległe państwo. Po utworzeniu OWP na bliskowschodniej i międzynarodowej arenie politycznej pojawił się nowy partner, z którego istnieniem należało się liczyć. Państwa arabskie, które przyłożyły rękę do powstania OWP, na szczycie w Aleksandrii wprawdzie zaakceptowały jej powstanie (wrzesień 1964), ale dopiero na szczycie w Rabacie w 1974 roku definitywnie uznały ją za jedynego reprezentanta interesów narodu palestyńskiego. Pewna rezerwa krajów arabskich wobec OWP wynikała z faktu, że od samego początku istnienia utrzymywała ona nieoficjalne kontakty z ugrupowaniami fedainów. Pierwsi przedstawiciele zbrojnego ruchu oporu oficjalnie wzięli udział w konferencji Palestyńskiej Rady Narodowej w lipcu 1968 roku. Wraz z pojawieniem się w OWP jej zbrojnego skrzydła organizacja ta stała się trzecią siłą w konflikcie arabsko-izraelskim i „niewidzialnym frontem" na styku palestyńsko-izraelskim. Postawa państw regionu wobec „zbrojnej" OWP nacechowana była pewną rezerwą. Z jednej strony z Palestyńczykami
łączyło ich poczucie arabskiej solidarności i zagrożenia przez Izrael. Z drugiej zaś państwa arabskie różniły się miedzy sobą interesami, polityczną orientacją, na ogół niechętnym stosunkiem do walki partyzanckiej. Obawiały się też odwetowych akcji Izraela. Z tych powodów większość arabskich polityków była zaniepokojona powstaniem ruchu wymykającego się spod ich kontroli. Wprawdzie sami utworzyli OWP i regularne oddziały wojskowe, które miały podlegać wspólnemu dowództwu arabskiemu, lecz pojawienie się fedainów zburzyło ten misterny plan. Kwestie szkolenia bojowników Al-Fatah i lokalizacji baz tej organizacji uwidoczniły pełną rezerwy postawę państw arabskich wobec fedainów. Pierwszym krajem, który udzielił poparcia fedainom, była Algieria. Otwarto tam biura tej organizacji i zakładano obozy szkoleniowe. Egipt także zgadzał się na szkolenie Palestyńczyków i dostarczył im sprzęt. Również w Syrii Al-Fatah mógł działać zupełnie jawnie i dokonywać stamtąd rajdów na teren Izraela. Natomiast w Jordanii musiał zejść do głębokiego podziemia. Na lata 1965—1970 przypadł proces organizacyjnego i ideowego kształtowania się palestyńskiego ruchu oporu. Wyłoniło się zeń kilka organizacji. Jedną z nich była Armia Wyzwolenia Palestyny, utworzona zgodnie z postanowieniami Ligi Arabskiej. Posiadała własne sztandary i umundurowanie, a wyposażana była przez Egipt, Syrię i Jordanię. Teoretycznie AWP podlegała OWP, w praktyce — dowództwu wojskowemu wymienionych państw. Armia ta brała udział w wojnach 1967 i 1973 roku u boku innych armii arabskich. Nie uczestniczyła w walkach partyzanckich. Drugą organizacją była Awangarda Ludowej Walki Wyzwoleńczej. W jej skład wchodziła formacja wojskowa As-Sa'ika pod dowództwem Zuhajra Mohsena. Powstała w 1967 roku przy poparciu Syrii, która poprzez tę organizację starała się wpływać na ruch palestyński i kontrolować go. Trzecią dużą organizacją był Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny (LFWP), któremu przewodził dr George Habasza. Front powstał w 1967 roku, a działał głównie wśród radykalnej młodzieży palestyńskiej w Jordanii. Szacuje się, iż na jesieni 1970 roku palestyński ruch oporu miał pod bronią około pięćdziesięciu tysięcy ludzi i około trzydziestu tysięcy uzbrojonych milicjantów w obozach uchodźców. Siły Al-Fatah liczyły około piętnastu tysięcy bojowników, AWP — około piętnastu tysięcy, Sa'iki — około dziesięciu tysięcy, LFWP — około czterech tysięcy. W czerwcu 1970 roku OWP pod przewodnictwem Jasira Arafata wkroczyła w nową fazę — skoncentrowano się przede wszystkim na walce zbrojnej. Kolejny wybuch konfliktu żydowsko-palestyńskiego przypadł na rok 1987. Konflikt tlił się „od zawsze", przejawiał się w starciach zbrojnych, gdzie po jednej stronie występowały palestyńskie dzieci rzucające kamieniami, a po drugiej uzbrojeni żołnierze izraelscy. Akty okrucieństwa nie były obce żadnej ze stron. W 1987 roku nasiliły się antyizraelskie demonstracje i starcia zbrojne. Przez ziemie okupowane przetoczyła się największa od 1967 roku fala demonstracji i starć. Bezpośrednią przyczyną wybuchu zamieszek była śmierć czterech Palestyńczyków w wypadku drogowym — jadąc samochodem zderzyli się z izraelską ciężarówką wojskową na jednym z punktów kontrolnych w strefie Gazy. Zamieszki wybuchły najpierw w strefie Gazy, a potem rozlały się na resztę ziem okupowanych. Doszło
do starć z wojskiem i policją izraelską, w których wyniku do połowy stycznia 1988 roku zginęło trzydziestu ośmiu Palestyńczyków. Na ziemiach okupowanych zaczęto organizować strajki absencyjne. Szacuje się, że dziennie nie przystępowało do pracy około stu dwudziestu tysięcy Palestyńczyków. Powstanie na ziemiach okupowanych, tak zwana intifada, wybuchło spontanicznie. Zaskoczyło nawet kierownictwo OWP i innych organizacji. Zaskoczenie było jednak chwilowe. W szybkim tempie Zjednoczone Narodowe Kierownictwo Powstania (UNLU) skupiło pod swoimi skrzydłami różne organizacje palestyńskie, na przykład OWP, partię komunistyczną i islamski Jihad. UNLU zaczęło przekształcać spontaniczne wystąpienie w zorganizowaną walkę: strajki, zamykanie sklepów i przedsiębiorstw oraz inne formy „obywatelskiego nieposłuszeństwa" (na przykład niepłacenie podatków). 13 stycznia 1988 roku, w trakcie wizyty na ziemiach okupowanych zastępcy sekretarza generalnego ONZ Marracka Gouldinga, czterech Palestyńczyków zostało deportowanych do Libanu. W pierwszej połowie stycznia zostało aresztowanych ponad tysiąc Palestyńczyków. Wprowadzono całodobową godzinę policyjną w obozach dla uchodźców w strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu, która miała zapobiec dostarczaniu do nich jedzenia i zaopatrzenia. W końcu stycznia Icchak Rabin, minister obrony Izraela, polecił siłom specjalnym, by poprzez przenikanie do społeczności palestyńskiej nie dopuszczały do zbrojnych starć, które spotykały się z potępieniem międzynarodowej opinii publicznej. Nowa polityka Izraela wobec Palestyńczyków w połączeniu z okresowym wprowadzaniem godziny policyjnej w obozach dla uchodźców, miasteczkach i osadach położonych z daleka od głównych rejonów wydarzeń, pobudziła jedynie Palestyńczyków do tworzenia „ruchu samoobrony", dystrybucji żywności oraz innych potrzebnych do życia towarów oraz do koordynacji oporu. Co więcej, gospodarka izraelska zaczęła odczuwać skutki braku pracowników, jako że palestyńscy robotnicy z ziem okupowanych albo bojkotowali pracę w Izraelu, albo nie mogli do niej dotrzeć z powodu godziny policyjnej. W wyniku absencji pracowników spadla produkcja w przedsiębiorstwach i na plantacjach owoców. Jednocześnie władze izraelskie obawiały się znaczenia, jakie w intifadzie zajęli islamscy fundamentaliści, organizujący demonstracje i wzywający dojihadu — s'więtej wojny — przeciwko Izraelowi. W takich miastach, jak Nazaret i Tel Awiw dochodziło do demonstracji izraelskich Arabów przeciwko polityce Izraela na ziemiach okupowanych. Pomimo podjętych działań intifada nie traciła na sile. W końcu marca Izrael podwoił zarówno ekonomiczny, jak i militarny nacisk na Palestyńczyków. Zablokowano wszelki przepływ pieniędzy od OWP do ruchu oporu na ziemiach okupowanych, nałożono embargo na eksport towarów z ziem okupowanych do Jordanii i Izraela, przerwano połączenia telefoniczne z resztą świata oraz odcięto dostęp mediów. Ograniczono również swobodę poruszania się na ziemiach okupowanych, w strefie Gazy ogłoszono na trzy dni całodobową godzinę policyjną, poszczególne prowincje ziem po raz pierwszy od 1967 roku zostały odcięte od siebie i od Izraela oraz ogłoszone „zamkniętymi strefami wojskowymi". Do końca marca 1988 roku po stronie palestyńskiej zginęło ponad sto osób, natomiast około czterech tysięcy trafiło na podstawie prawa wojennego na sześć miesięcy do więzień.
W czerwcu 1988 roku odbył się w Algierze szczyt państw Ligi Arabskiej. Mówiono tam między innymi o intifadzie i nadziejach na pokój w regionie. Przedstawiciele państw arabskich pozdrowili bohaterskich bojowników intifady i obiecali wszelką niezbędną pomoc, aby opór był kontynuowany, ale poza deklaracjami nie zgłoszono konkretnych propozycji. Intifada nie została nigdy formalnie zakończona. Wraz z podpisaniem porozumienia palestyńsko-izraelskiego teoretycznie przestała istnieć przyczyna jej wybuchu. W praktyce jednak walki trwają nadal. Celem ataków Palestyńczyków są teraz zarówno Izraelczycy, jak i pobratymcy, którzy popierają Jasira Arafata w jego polityce wobec Izraela. Niewątpliwie intifada wzmocniła dążenia ludności z ziem okupowanych do posiadania własnego państwa. 13 września 1993 roku podpisano w Waszyngtonie porozumienie izraelsko-pa-lestyńskie Najpierw Gaza i Jerycho. Ze strony izraelskiej podpisał je minister spraw zagranicznych Szimon Peres, ze strony palestyńskiej dyrektor polityczny OWP Mahmud Abbas. Świadkami tego wydarzenia byli ministrowie spraw zagranicznych Stanów Zjednoczonych i Rosji — Warren Christopher i Andriej Ko-zyriew. Po podpisaniu porozumienia premier Izraela Icchaak Rabin i szef OWP Jasir Arafat w obecności Billa Clintona uścisnęli sobie dłonie. Porozumienie to przewidywało utworzenie ma terenach okupowanych przez Izrael — w strefie Gazy i Jerycha — Autonomii Palestyńskiej. Armia izraelska powinna wycofać się z tych terenów do kwietnia 1994 roku, a władzę miały tam przejąć samorządy palestyńskie wyłonione w drodze powszechnych wyborów. Za osiągnięcie porozumienia Jasir Arafat, Szimon Peres i Icchak Rabin otrzymali w 1994 roku Pokojową Nagrodę Nobla. Podpisane porozumienie miało wielu przeciwników zarówno po stronie izraelskiej, jak i palestyńskiej. Manifestacją tego nastawienia były zamachy dokonywane przez obie strony. 25 lutego 1994 roku przebrany za żołnierza izraelski lekarz Baruch Goldstein, należący do terrorystycznej organizacji „Kach", wdarł się do świętej dla żydów i muzułmanów Groty Patriarchów w Hebronie. Goldstein zastrzelił dwudziestu dziewięciu Palestyńczyków, a kilkudziesięciu ranił, nim został zabity przez tłum. Po zamachu doszło do zamieszek w Izraelu i na ziemiach okupowanych, co spowodowało śmierć kolejnych kilkunastu osób. Po zamachu Goldsteina OWP zawiesiła rozmowy z Izraelem na czas nieokreślony. Arafat zwrócił się do Rady Bezpieczeństwa ONZ o wysłanie sił pokojowych na Zachodni Brzeg. Domagał się także rozbrojenia żydowskich osadników na Zachodnim Brzegu i zakazu wstępu nie-Arabów na teren osad palestyńskich. Choć rząd Icchaka Rabina potępił zamach i zawiesił działalność dwóch partii ekstremistycznych „Kach" i „Kahana Chaj", kwietniowy termin wycofania wojsk izraelskich z Gazy i Jerycha stał się nieaktualny. Proces pokojowy na Bliskim Wschodzie uratowały zabiegi szefa dyplomacji amerykańskiej Warrena Christo-phera i prezydenta Egiptu Mubaraka. 4 maja 1994 roku w Kairze miało miejsce uroczyste podpisanie układu o utworzeniu ograniczonej Autonomii Palestyńskiej w Strefie Gazy i Jerycha. Wkrótce oddziały izraelskie opuściły te tereny i w maju 1994 roku przeszły one pod zarząd palestyński. 5 lipca
1994 roku Arafat został zaprzysiężony na urząd szefa administracji stref autonomicznych Gazy i Jerycha. Następnym krokiem na drodze do uregulowania sytuacji Palestyńczyków był tak zwany traktat z Taby. 28 września 1995 roku przywódcy Izraela i OWP podpisali w Waszyngtonie układ o rozszerzeniu Autonomii Palestyńskiej na Zachodni Brzeg Jordanu. Przewidywał on między innymi przejęcie przez OWP kontroli nad 2/3 ziem Zachodniego Brzegu Jordanu oraz przeprowadzenie w styczniu 1996 roku wyborów do Rady Autonomii. W wyborach do Rady zdecydowane zwycięstwo odniosła OWP i Arafat, którego w lutym 1996 roku zaprzysiężone na prezydenta Autonomii Palestyńskiej. Podobnie jak wcześniejsze porozumienia, tak i to spotkało się z krytyką z obu stron. Palestyńczycy, a szczególnie Harnaś, krytykowali fakt, że sześćdziesiąt procent Zachodniego Brzegu Jordanu nadal będzie kontrolowane przez Izrael, a na terenach Autonomii mieszkać będzie sto czterdzieści tysięcy osadników izraelskich. Ze strony izraelskiej traktat ten postrzegano jako zdradę idei Wielkiego Izraela, który miał obejmować całe terytorium biblijnego państwa żydowskiego. , r^ XLL ^;r*c Ofiarą niezadowolenia stał się Icchak Rabin, zastrzelony 4 listopada 1995 roku w Tel Awiwie przez łgała Amira, studenta prawa należącego do skrajnie prawicowej organizacji żydowskiej „Ayal". Organizatorzy zamachu mieli nadzieje, że śmierć Rabina zahamuje proces pokojowy na Bliskim Wschodzie. Tak się jednak nie stało. Po zabójstwie akceptacja drogi obranej przez Rabina sięgnęła siedemdziesięciu pięciu procent. Szybko jednak, pod wpływem różnorodnych czynników, podejście znacznej części Izraelczyków się zmieniło. Wpływ na to miała seria zamachów terrorystycznych dokonanych przez Hamas (między innymi 25 lutego 1996 roku dwa zamachy bombowe w autobusach w Jerozolimie i Aszkelo-nie — dwadzieścia sześć osób zabitych, ponad osiemdziesiąt rannych; 3 marca 1996 roku wysadzenie autobusu w Jerozolimie — dziewiętnaście osób zabitych, kilkanaście rannych; 4 marca 1996 roku zamach bombowy w centrum handlowym w Tel Awiwie — dwanaście osób zabitych, ponad sto rannych) oraz niezadowolenie społeczne z rządu. W maju 1996 roku w wyborach do Knesetu zwyciężyła prawicowa partia Likud, a Beniamin Netanjahu został premierem. Postawiło to pod znakiem zapytania dalszy proces pokojowy, gdyż Netanjahu wygrał, szermując hasłami o zerwaniu z polityką nadmiernych ustępstw wobec Palestyńczyków, sprzeciwu wobec idei państwa palestyńskiego oraz rozbudowy osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu Jordanu. Okoliczności zmusiły jednak Netanjahu do zrewidowania swojego stanowiska i podjęcia dialogu z OWP. W efekcie rozmów 15 stycznia
1997 roku Netanjahu i Arafat zawarli układ w sprawie wycofania oddziałów izraelskich z Hebronu i przyjęli harmonogram rozszerzania Autonomii Palestyńskiej na Zachodnim Brzegu. W myśl układu w rękach izraelskich miało pozostać centrum miasta Hebron z Grotą Patriarchów i dzielnica zamieszkana przez czterystu osadników żydowskich. Harmonogram przewidywał, że do połowy roku 1998 Autonomia będzie zarządzała wszystkimi miastami na Zachodnim Brzegu, natomiast w gestii Izraela znajdą się „tereny wojskowe" i sto czterdzieści cztery osiedla ze stu pięćdziesięcioma tysiącami mieszkańców. Mimo osiągniętego porozumienia pfoces pokojowy został ponownie zahamowany. Powodem była decyzja rządu izraelskiego o budowie osiedla żydowskiego Har-Homa. Jest to jedyne miejsce łączące wschodnią — arabską — część Jerozolimy z Autonomią Palestyńską. 11 marca 1997 roku Arafat polecił wstrzymać wszelkie kontakty z Izraelem. Zamiary rządu izraelskiego wywołały reakcje i niepokoje zarówno w samym Izraelu, jak i w innych krajach. Na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy odbył się jednodniowy strajk Palestyńczyków. Zgromadzenie Ogólne ONZ wezwało Izrael do rezygnacji z planu budowy nowych osiedli we wschodniej Jerozolimie. Liga Państw Arabskich, która spotkała się na nadzwyczajnym posiedzeniu 30—31 marca 1997 roku w Kairze, wezwała swoich członków do powstrzymania się od nawiązywania bliższych kontaktów z Izraelem, zamknięcia przedstawicielstw, przywrócenia bojkotu ekonomicznego państwa żydowskiego i wycofania się z wielostronnych negocjacji pokojowych na Bliskim Wschodzie. Prezydent USA Clinton skrytykował decyzje Izraela, ale podczas głosowania w ONZ delegacja amerykańska sprzeciwiła się potępieniu władz izraelskich za ten krok. Również Hamas nie pozostał obojętny — 21 marca 1997 roku przeprowadził zamach bombowy w Tel Awiwie, w wyniku którego trzy osoby zginęły, a czterdzieści zostało rannych. Następne miesiące przyniosły starania o wznowienie dialogu izraelsko-pale-styńskiego. Znaczącą rolę odegrał tu Egipt, a przede wszystkim Osama al-Baz, doradca prezydenta Mubaraka, oraz dyplomacja amerykańska. Dopiero jednak 29 września 1997 roku Madleine Albright mogła ogłosić, że izraelsko-palestyń-skie rozmowy pokojowe zostaną wznowione 6 października. 8 października 1997 roku doszło do pierwszego od lutego spotkania Arafat— Netanjahu, ale szczegółów rozmów nie ujawniono. W połowie października 1997 roku rzeczywiście wznowiły działanie różne komisje palestyńsko-izraelskie, natomiast odłożono rozmowy dotyczące „ostatecznego statusu". 3—6 listopada 1997 roku w Waszyngtonie doszło do rozmów Davida Le-viego, izraelskiego ministra spraw zagranicznych, i Mahmuda Abbasa, palestyńskiego negocjatora. Efekt tych rozmów Arafat określił jako „zupełnie negatywny".
Pod koniec listopada 1997 roku rząd izraelski podjął decyzję o drugim etapie wycofywania wojsk z Zachodniego Brzegu, przy czym nie uzgodniono, kiedy to nastąpi ani jak duże siły zostaną wycofane. Początek 1998 roku przyniósł kolejny impas w rokowaniach izraelsko-pale-styńskich. Próbą ich ożywienia były spotkania Netanjahu i Arafata z Albright w Londynie w maju 1998 roku. Każdy z polityków spotykał się z panią Albright osobno. Rozmowy zakończyły się fiaskiem, gdyż nie można było osiągnąć kompromisu co do harmonogramu wycofania wojsk izraelskich. W celu ożywienia procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie w czerwcu 1998 roku Stany Zjednoczone wystąpiły z propozycją, by Izrael w ciągu dwunastu tygodni przekazał Palestyńczykom trzynaście procent ziem na Zachodnim Brzegu, a następne dwadzieścia trzy i jedna dziesiąta procent znalazłaby się pod częściowym zarządem palestyńskim. Plan zakładał także wstrzymanie żydowskiego osadnictwa i utworzenie trójstronnej, izraelsko-palestyńskoamerykańskiej, komisji do spraw bezpieczeństwa. Plan ten stał się tematem rozmów izraelskiego ministra obrony Icchaka Mordechaja i palestyńskiego negocjatora Mahmuda Abbasa, które toczyły się w Tel Awiwie od 19 do 22 lipca. Strona palestyńska zaaprobowała plan, izraelska go odrzuciła. 23 sierpnia Netanjahu zaproponował własną wersję — Izrael wycofa się z dziesięciu procent ziem na Zachodnim Brzegu i trzech procent Pustyni Judejskiej. Arafat uznał, że propozycja ta może oznaczać wznowienie procesu pokojowego. 28 września 1998 roku doszło w Waszyngtonie do spotkania Netanjahu—Arafat (było to pierwsze spotkanie obu przywódców od października 1997 roku). Po spotkaniu prezydent Clinton oświadczył, że doszło do „znaczącego zbliżenia stanowisk". Miesiąc później, 23 października, podpisano porozumienie z Wye Plantation. Sygnatariuszami byli Netanjahu, Arafat i Clinton. Porozumienie przewidywało przekazanie w ciągu trzech miesięcy trzynastu i jeden dziesiątych procent ziem na Zachodnim Brzegu pod wspólną izraelsko-palestyńską kontrole. Dalsze czternaście procent ziem na Zachodnim Brzegu miało być przekazane spod wspólnej administracji pod zarząd palestyński. Wprowadzenie w życie tych ustaleń miało doprowadzić do sytuacji, w której siedemnaście procent ziem na Zachodnim Brzegu znalazłoby się pod wyłączną kontrolą palestyńską, a dalsze dwadzieścia trzy procent pod wspólnym zarządem. Palestyńczycy zobowiązali się do zacieśniania współpracy z Izraelem w zwalczaniu terrorystów, a strona izraelska do zwolnienia siedmiuset pięćdziesięciu więźniów palestyńskich. Strona palestyńska zobowiązała się do usunięcia z Karty palestyńskiej zapisu o dążeniu do zniszczenia Izraela, a także do redukcji sił policyjnych z trzydziestu sześciu tysięcy do dwudziestu czterech tysięcy. Uzgodniono otwarcie dwóch lądowych korytarzy między Strefą Gazy a Zachodnim Brzegiem oraz międzynarodowego lotniska w Gazie, ale nadzorowanego przez izraelskie służby specjalne. Ustalono, że realizacja przez Izrael kolejnych punktów układu będzie zależała od tego, czy Palestyńczycy będą się wywiązywać z podjętych zobowiązań. Rząd Autonomii Palestyńskiej ratyfikował porozumienie z Wye Plantation 2 listopada, natomiast izraelski 20 listopada 1998 roku.
Także i to porozumienie stało się przedmiotem krytyki kół prawicowych w Izraelu. Doprowadziło to do upadku rządu Netanjahu i rozpisania nowych, przedterminowych wyborów na 17 maja 1999 roku. Po upadku rządu Netanjahu zamroził realizację porozumień z Wye Plantation. Pod koniec kampanii wyborczej, by pozyskać elektorat, Netanjahu uciekł się do takich wybiegów, jak żądanie od Palestyńczyków natychmiastowego przerwania działalności politycznej w ich kwaterze głównej Orient House we wschodniej Jerozolimie. To jednak nie pomogło Netanjahu w wygraniu wyborów. Obywatele izraelscy postawili na Ehuda Baraka. Szimon Peres tak ocenił rządy Netanjahu: „To trzy zmarnowane lata — w sensie politycznym, ekonomicznym, a także biorąc pod uwagę wewnętrzne i zewnętrzne stosunki międzyludzkie. Proces pokojowy faktycznie został przerwany, sytuacja jest niepewna". Dojście do władzy Ehuda Baraka z Partii Pracy przyniosło nowe nadzieje na pokojowe uregulowanie konfliktu. Barak w czasie kampanii wyborczej oraz po objęciu fotela premiera zapowiedział wycofanie się Izraela ze Wzgórz Golan i południowego Libanu oraz dalsze negocjacje w sprawie Autonomii Palestyńskiej. Mimo tych deklaracji Palestyńczycy nie uważali Baraka za bardziej ustępliwego niż Netanjahu. Jednak zdaniem Saiba Arikata, jednego z palestyńskich negocjatorów, „lepiej mieć do czynienia z twardym negocjatorem niż z kimś, kto w ogóle nie chce negocjować". Innym powodem niepokoju Palestyńczyków była deklaracja Baraka dotycząca Wzgórz Golan i południowego Libanu. Obawiano się przesunięcia środka ciężkości w polityce w stronę rozwiązania tych właśnie problemów ze stratą dla rokowań izraelskopalestyńskich. We wrześniu 1999 roku doszło do podpisania układu z Szarm el-Szejk. Na jego mocy Palestyńczycy zaczęli przyłączać do Autonomii kolejne ziemie na Zachodnim Brzegu — w styczniu 2000 roku pod ich kontrolą powinno znaleźć się czterdzieści jeden procent tych obszarów. Uzgodniono także, że w październiku 1999 roku zaczną się prace przy budowie portu morskiego w Gazie oraz zostanie otwarty jeden z dwóch korytarzy lądowych łączących Strefę Gazy z Zachodnim Brzegiem. Jednocześnie strona izraelska sugerowała, by Arafat wstrzymał się z ogłoszeniem powstania niepodległego państwa palestyńskiego do chwili zakończenia rokowań nad ostatecznym porozumieniem pokojowym. Strona palestyńska zapewniała, że nie ma zamiaru tego czynić wcześniej niż we wrześniu 2000 roku. Te zapewnienia Palestyńczyków wynikały z podejrzeń, że rząd izraelski poszukuje pretekstu do odsunięcia w czasie rozwiązania najbardziej problematycznych kwestii. Jednostronna proklamacja powstania niepodległego państwa palestyńskiego byłaby doskonałym pretekstem do przerwania prac nad traktatem pokojowym. Palestyńczycy obawiali się także takiego wariantu — zgadzamy się teraz na powstanie państwa palestyńskiego, ale odkładamy na dwadzieścia pięć lat rozwiązanie problemu Jerozolimy i uchodźców. Problem uchodźców jest o tyle istotny, iż według szacunków na emigracji żyje około trzech milionów czterystu tysięcy Palestyńczyków, z czego dwa miliony dwieście sześćdziesiąt tysięcy w krajach arabskich. Szacuje się, że około miliona Palestyńczyków będzie chciało
zamieszkać w państwie palestyńskim. Jest to argument na rzecz uzyskania przez Palestyńczyków jak najwięcej ziemi — przecież emigranci muszą się gdzieś osiedlać. Zresztą kwestia liczby Palestyńczyków na terenie Izraela wywoływała spory już wcześniej. W lutym 1998 roku palestyńskie biuro statystyczne przeprowadziło spis, z którego wynikało, że na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy żyje dwa miliony siedemset dziesięć tysięcy dwustu czterdziestu pięciu Palestyńczyków oraz dwieście dziesięć tysięcy dwustu dziewięciu we wschodniej Jerozolimie. Według strony izraelskiej liczby te wynosiły odpowiednio milion osiemset tysięcy i sto osiemdziesiąt tysięcy. Obie strony oskarżały się nawzajem o zawyżanie lub zaniżanie liczby Palestyńczyków z powodów politycznych. Problem Jerozolimy to zagadnienie wielowymiarowe. W 1947 roku ONZ zalecała, by miasto to miało status międzynarodowy. Tego zalecenia nie wprowadzono w życie, a po wojnie arabsko-izraelskiej w latach 1948—1949 podzielono Jerozolimę między Jordanię (Stare Miasto) i Izrael (Nowe Miasto). Po wojnie w 1967 roku Izrael zajął całe miasto i uznał je za swoją stolicę. W 1980 roku Izrael proklamował Jerozolimę „wieczną stolicą". W Jerozolimie jest siedziba prezydenta, Knesetu, sądu najwyższego, banku narodowego, większości ministerstw, naczelnych rabinatów oraz centrale Agencji Żydowskiej i Światowej Organizacji Syjonistycznej. Z drugiej strony ambasady znajdują się w Tel Awiwie, gdyż anek-sja wschodniej Jerozolimy nie została uznana przez społeczność międzynarodową. Jednocześnie Jerozolima jest świętym miastem dla żydów, chrześcijan i muzułmanów — tutaj znajduje się Ściana Płaczu, Bazylika Grobu Pańskiego oraz meczety Kopuły na Skale i AlAksa. Działają patriarchaty koptyjski, łaciński, grekoprawosławny, grekokatolicki i ormiański. Sprawa uregulowania statusu Jerozolimy ciągnie się w izraelsko-palestyńskich rokowaniach pokojowych od 1993 roku. Po spotkaniu w Oslo postanowiono zająć się problemem tego miasta w ciągu trzech lat. Musiało upłynąć aż siedem lat, by podczas spotkania Arafata z Barakiem w Camp David (tak zwane Camp David 2) w lipcu 2000 roku podjęto problem spornego miasta. I ta właśnie kwestia spowodowała, że spotkanie zakończyło się niczym. Z przecieków prasowych wynikało, że ścierały się trzy podstawowe opcje. Pierwsza, prezentowana przez prezydenta Clintona, zakładała poszerzenie granic miasta, włączenie osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu do Wielkiej Jerozolimy oraz ulokowanie parlamentu palestyńskiego w dzielnicy Abu Dis, na obrzeżach Jerozolimy. Koncepcja Baraka zakładała przekazanie Palestyńczykom częściowej kontroli nad wschodnią Jerozolimą — z muzułmańską i chrześcijańską dzielnicą Starego Miasta włącznie — oraz ewentualny wspólny zarząd nad Wzgórzem Świątynnym. Jednocześnie Jerozolima pozostałaby we władaniu Izraela. Dla Arafata jedyną opcją było ustanowienie stolicy państwa palestyńskiego we wschodniej Jerozolimie. Dalsze negocjacje izraelsko-palestyńskie zależą od umiejętności Baraka i Arafata osiągnięcia kompromisu lub pójścia na ustępstwo i od przekonania współobywateli o słuszności wybranej drogi. Najbliższa runda rozmów izraelsko-palestyńskich została zapowiedziana na sierpień 2000 roku.
Rozdział 42 MICHAŁ LEŚNIEWSKI REPUBLIKA POŁUDNIOWEJ AFRYKI OD NARODZIN DO UPADKU APARTHEIDU 1948-1994 Republika Południowej Afryki jest pod wieloma względami bardzo specyficznym krajem. Jego najbardziej charakterystyczną cechą jest wieloraso-wość i wieloetniczność. Zazwyczaj mówiąc o Południowej Afryce, myślimy o białych (w 1990 roku — 5 min) i Afrykanach (Bantu, w 1990 roku — 21,6 min), zapominając o pozostałych grupach rasowych: Koloredach* (w 1990 roku — 3,2 min) i Azjatach (głównie Hindusach, w 1990 roku — 0,96 min). W drugiej połowie naszego stulecia, a zwłaszcza w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, Republika Południowej Afryki stała się symbolem rasowego ucisku. Wiązało się to z prowadzoną przez władze tego kraju polityką apartheidu, zainicjowaną w 1948 roku po zwycięstwie wyborczym Partii Narodowej Daniela F. Malana. Czym był apartheid? Sięgnijmy do najbardziej rozpowszechnionej, encyklopedycznej definicji, według której jest to: „doktryna społeczno-polityczna głosząca ustawowe i kulturowe odseparowanie ['oddzielenie'] ras i odrębność ich rozwoju, które nosi w praktyce cechy rasizmu; przeciwieństwo asymilacji i integracji; [...]" (Nowa encyklopedia powszechna PWN, 1.1, Warszawa 1995, s. 189). Czym jednak dokładniej był apartheid? Odpowiedź wymaga przypomnienia kilku faktów. Po pierwsze, w 1948 roku, kiedy Partia Narodowa Daniela F. Malana przejęła władzę w Związku Południowej Afryki idea apartheidu była względnie nowa. Po raz pierwszy nazwy tej użył w 1935 roku afrykanerski historyk Pięt van Biljon, definiując ją jako „politykę rasową wyrażającą się we wszelkich przejawach stosunków międzyludzkich, która miałaby zastąpić tradycyjną politykę * Grupa ludności powstała w wyniku wymieszania się czterech różnych elementów rasowych: Europejczyków, ludów Khoisan, Malajów i Bantu. Dzieli się na trzy podstawowe podgrupy: Cape Malays, Cape Coloureds, Griquas. W większości posługują się językiem afrikaans i należą do holenderskich kościołów reformowanych — z wyjątkiem Cape Malays, którzy zachowali islam. segregacji rasowej". Partia Narodowa przyjęła ją w 1943 roku. Szczegółowe jej założenia opracowano jednak dopiero po roku 1948, wraz z publikacją raportu komisji Sauera, której celem było zbadanie stanu stosunków rasowych w Południowej Afryce. Czym jednak różniła się od polityki segregacji rasowej? Przede wszystkim dwoma aspektami: drobiazgowością i motywacjami. Należy pamiętać, że apartheid nie był w założeniu polityką rasową sensu stricto. Niezależnie od tego, że w ostatecznym rozrachunku rasowy wymiar tej polityki przyćmił wszystkie inne, w pierwotnych założeniach rasizm był swoistym „skutkiem
ubocznym". Podstawowym celem polityki rasowej była ochrona spoistości oraz odrębności etnicznej i kulturowej Afrykanerów. Warto pamiętać, że nacjonalizm afrykanerski narodził się w latach siedemdziesiątych XIX wieku w Kraju Przylądkowym z poczucia zagrożenia ich kultury i języka przez Brytyjczyków. Doświadczenia wojny burskiej, z obozami koncentracyjnymi i totalnym zniszczeniem kraju, wzmogły poczucie zagrożenia. W efekcie nacjonalizm afrykanerski był coraz bardziej zamknięty, nastawiony na obronę wąsko pojętych interesów własnej grupy etnicznej. Wyrazem tego stało się powstanie idei chrześcijańsko-narodowych uznających Afrykanerów za naród wybrany, mający do spełnienia w Południowej Afryce specjalną misję. Sytuacji nie zmieniło przejęcie władzy w Związku przez polityków burskich (Louis Botha, Jan Smuts), gdyż mimo politycznej dominacji Burowie ciągle byli narażeni na kulturową i ekonomiczną presję ludności brytyjskiej. Szczególnie pod tym drugim względem przewaga ludności anglojęzycznej była wyraźna. Aż do lat czterdziestych jej dochody były średnio ponaddwukrotnie wyższe od przeciętnych dochodów Afrykanerów, wśród których znaczny procent stanowili tak zwani biedni biali. Co więcej, już w 1914 roku doszło do podziałów politycznych, które osłabiały polityczną jedność Afrykanerów i uzależniały rządzących od poparcia anglojęzycznego elektoratu (nawet w przypadku Partii Narodowej Jamesa B. M. Hertzoga, która od 1924 roku rządziła w sojuszu z Partią Pracy). Idee chrześcijańsko-narodowe konkurowały z innymi, bardziej otwartymi, definiującymi przynależność do narodu' nie tyle według języka i urodzenia, ile przede wszystkim według poczucia lojalności wobec kraju zamieszkania. Dla takich ludzi, jak Jan Hendrik Hofmeyr, Louis Botha, Jan Smuts czy nawet James B. M. Hertzog Afrykanerem mogła być także osoba anglojęzyczna, pod warunkiem że na pierwszym miejscu stawiała lojalność wobec Związku Południowej Afryki. Z czasem jednak pozycja tej grupy afrykanerskich polityków ulegała osłabieniu. Warto zwrócić uwagę, że w tym okresie ludność afrykańska nie była jeszcze widziana jako szczególnie istotny przeciwnik polityczny, natomiast traktowano ją jako konkurenta w sferze ekonomicznej. Przede wszystkim była jednak traktowana jako obcy element, który miał podlegać segregacji terytorialnej i społecznej. Poczucie zagrożenia i lęk o przetrwanie narodu były szczególnie widoczne u nowych elit intelektualnych. To w tym kręgu powstała w 1918 roku tajna organizacja Afrikaner Broederbond (Afrykanerski Związek Braterski), która za cel postawiła sobie działania na rzecz konsolidacji Afrykanerów oraz ich politycznego, ekonomicznego i kulturowego rozwoju. Zgodnie z założeniami programu chrze-ścijańsko-narodowego podstawą polityki miały być solidaryzm klasowy i etatyzm. Zdecydowanie sprzeciwiano się zasadom wolnorynkowym w gospodarce. Program gospodarczy przed wyborami w 1948 roku wręcz zakładał szeroko zakrojoną akcję nacjonalizacji podstawowych gałęzi gospodarki: banków, spółek ziemskich, a zwłaszcza górnictwa złota i diamentów, co miało służyć ekonomicznemu awansowi Afrykanerów.
Początkowo, w okresie dominacji w ruchu narodowym Jamesa B. M. Hertzoga, pozycja Broederbondu była względnie słaba. Młodzi intelektualiści nie potrafili przemówić do w większości farmerskiego społeczeństwa, gdzie lojalność wobec autorytetów była ważniejsza od jakiejkolwiek ideologii. Sytuacja zmieniła się w 1934 roku po rozłamie w szeregach Partii Narodowej i połączeniu się większości partii Hertzoga z Partią Południowoafrykańską Jana Smutsa i utworzeniu Partii Zjednoczonej. Broederbond zdołał wówczas zwiększyć swoje wpływy w szeregach osłabionej podziałami Partii Narodowej i ostatecznie narzucić jej ideologię chrześcijańsko-narodową. Rok 1934 oznaczał też innego rodzaju przełom. W tym roku parlament Związku ostatecznie ratyfikował Statut westminsterski z 1931 roku, co faktycznie oznaczało przekształcenie się Związku Południowej Afryki w całkowicie suwerenne państwo. Podstawowy cel polityków narodowych — pełna niepodległość — został osiągnięty. Oznaczało to, że antagonizm wobec Wielkiej Brytanii i Brytyjczyków zaczął słabnąć. Afrykanerski laager (obrony obóz) potrzebował nowego wroga, przeciw któremu można było konsolidować naród. W drugiej połowie lat trzydziestych stała się nim ludność kolorowa, a zwłaszcza Afrykanie, którzy liczebnie dominowali nad białymi w stosunku 3:1 (w 1936 roku w ZPA żyło sześć i sześć dziesiątych miliona Afrykanów wobec dwóch milionów białych, z czego około jednego i dwóch dziesiątych miliona stanowili Afrykanerzy). To ich zaczęto postrzegać jako zagrożenie dla przetrwania narodu. Mimo wzrostu znaczenia w latach trzydziestych i czterdziestych oraz zwycięstwa w walce o hegemonię w ruchu narodowym z faszyzującą organizacją Osse-wa Brandwag, mało kto — nawet w Partii Narodowej — spodziewał się wyborczego zwycięstwa w roku 1948. Tak naprawdę na przejęcie władzy liczono w kolejnych wyborach, w roku 1953. Co więc doprowadziło do tego niespodziewanego sukcesu? Jego źródeł należy szukać przede wszystkim w małej spoistości Partii Zjednoczonej, specyfice systemu wyborczego i konsekwencji Partii Narodowej. U podstawy wszystkiego leżały jednak przemiany społecznoekonomicz-ne czasu wojny. Do roku 1939 gospodarka ZPA była zdominowana przez górnictwo i rolnictwo. Przemysł przetwórczy, handel i usługi pozostawały na dalszym planie. Ta F sytuacja uległa zmianie w czasie II wojny światowej. Wymogi wojny i ograniczony dostęp do towarów importowanych stworzyły doskonałe warunki do rozwoju nowych gałęzi gospodarki. Rząd i kapitał prywatny zainwestowały wiele milionów funtów w rozwój przemysłu przetwórczego (zbrojeniowego, stalowego, chemicznego czy tekstylnego). Oblicza się, że miedzy rokiem 1939 a 1945 południowoafrykański produkt narodowy brutto wzrósł o niemal siedemdziesiąt procent. U schyłku wojny Międzynarodowy Fundusz Walutowy zaliczał ZPA do grona dziesięciu najbogatszych krajów s'wiata. Ekspansja gospodarki przyczyniła się do poważnych zmian na rynku pracy. Przede wszystkim szybko wzrastało zatrudnienie. Praktycznie zupełnie zniknął problem „biednych białych". Do
przemysłu napłynęło także dodatkowo sto trzydzieści cztery tysiące afrykańskich robotników. Wydawałoby się, że wszystkie te tendencje były korzystne, jednak nie każdy tak uważał. Szybki rozwój przemysłu przetwórczego i związanego z nim zatrudnienia naruszał dotychczasowe status quo. Oznaczał też podkopanie bazy wyborczej Partii Zjednoczonej. Jej przywództwo stanęło przed koniecznością godzenia sprzecznych interesów poszczególnych grup — do tej pory udzielających jej poparcia. Nowe elity gospodarcze związane z rozwijającym się przemysłem przetwórczym żądały złagodzenia barier rasowych w gospodarce. Szczególnie domagano się zwiększenia swobody migracji Afrykanów do miast i złagodzenia ograniczeń w ich dostępie do stanowisk wymagających wyższych kwalifikacji. Żądania przemysłowców budziły sprzeciw magnatów górniczych, dla których oznaczało to odpływ robotników na lepiej płatne stanowiska w przemyśle przetwórczym. Ich obawy miały jednak niewielki wpływ na poparcie udzielane Smutsowi i jego partii, bardziej bowiem obawiali się Partii Narodowej z jej pomysłami nacjonalizacji górnictwa. Inaczej jednak było w przypadku trzeciego i najważniejszego filara potęgi Partii Zjednoczonej — zamożnych farmerów z Transwalu i Oranii. Dla nich — tak samo jak dla magnatów górniczych — dynamiczny rozwój przemysłu przetwórczego oznaczał odpływ robotników rolnych, których wskutek słabej mechanizacji nie mieli czym zastąpić. W połączeniu ze sztucznie utrzymywanymi przez rząd Smutsa niskimi cenami na żywność przyczyniło się to do wzrostu niezadowolenia z rządów Partii Zjednoczonej. W efekcie grupa ta udzieliła poparcia Partii Narodowej, obiecującej farmerom daleko idącą pomoc państwa. Także robotnicy afrykanerscy, stanowiący większość białej siły roboczej w Transwalu, zagrożeni konkurencją tańszych robotników afrykańskich zdecydowali się poprzeć Partię Narodową z jej socjalistyczno-etatystycznym programem i obietnicami zaostrzenia barier rasowych w gospodarce. W efekcie tych zmian w nastrojach elektoratu Partia Zjednoczona straciła poparcie w Transwalu, który uchodził za jej najważniejszą ostoję. O ile w 1943 roku zdobyła pięćdziesiąt trzy mandaty na sześćdziesiąt cztery przysługujące tej prowincji, o tyle w 1948 roku zdobyła ich zaledwie trzydzieści na sześćdziesiąt sześć. Ogółem w wyborach w 1948 roku straciła trzydzieści sześć mandatów na rzecz koalicji Partii Narodowej i Partii Afrykanerskiej Niklaasa Havengi, co zapewniło zwycięskiej koalicji przewagę pięciu mandatów w parlamencie ZPA. W sukcesie pomógł Malanowi jeszcze jeden czynnik. System wyborczy wyraźnie preferował słabsze liczebnie okręgi wiejskie, gdzie do zdobycia mandatu wystarczało zaledwie siedemdziesiąt procent liczby głosów wymaganych w okręgach miejskich i przemysłowych. Dzięki temu koalicja Partii Narodowej i Afrykanerskiej, choć zdobyła poparcie zaledwie nieco ponad czterdziestu jeden procent elektoratu (443 278 głosów) wobec niemal pięćdziesięciu jeden procent oddanych na koalicję rządzącą (547 473 głosy), mogła zdobyć minimalną przewagę w parlamencie. Paradoks (czy wręcz złośliwość historii) polegał na tym, że jednym z autorów kompromisu konstytucyjnego z 1910 roku, który uprzywilejował wiejskie okręgi wyborcze, był Jan Smuts.
Do zwiększenia poparcia dla Partii Narodowej przyczyniła się także radykaliza-cja afrykańskich organizacji politycznych. Szybki wzrost liczby afrykańskich robotników w przemyśle doprowadził do ważkich zmian politycznych wśród ludności kolorowej. Zaczęły powstawać niezależne związki zawodowe, które walczyły o uznanie ich działalności, płace minimalne i zmiany w systemie zatrudnienia, często posługując się bronią strajkową. Tylko w latach 1942—1944 wywołały one sześćdziesiąt strajków. O skali ruchu zawodowego świadczy fakt, że do 1945 roku około czterdziestu procent afrykańskich pracowników przemysłu i handlu należało do związków zawodowych. Ich aktywność oraz narastanie konfliktów społeczno-rasowych w miastach doprowadziły do daleko idących zmian w polityce legalnych partii afrykańskich, a zwłaszcza w Afrykańskim Kongresie Narodowym. Partia ta od chwili powstania w 1912 roku głosiła program pracy organicznej w celu kulturowego i ekonomicznego rozwoju ludności afrykańskiej. W wymiarze politycznym nie kwestionowała segregacji i stawiała na sojusz z liberalnymi ugrupowaniami białej ludności, by we współpracy z nimi stworzyć ludności kolorowej jak najlepsze warunki rozwoju w ramach istniejącego systemu polityczno-prawnego. Ta linia polityczna została zakwestionowana przez nowe pokolenie, młodych polityków, takich jak Nelson Man-dela, Walter Sisulu i Olivier Tambo. Pod wpływem kierowanej przez nich Ligi Młodych (Youth League) ANC po raz pierwszy zaczął żądać pełni praw politycznych dla ludności kolorowej. Od 1944 roku doszło do jego zbliżenia z Komunistyczną Partią Południowej Afryki i dalszej radykalizacji haseł. Narzędziem walki politycznej stawały się masowe mityngi, strajki i kampanie biernego oporu wzorowane na działaniach Mahatmy Gandhiego w Indiach. Ta radykalizacja działalności przyniosła w pierwszym okresie wzrost poparcia białych, a zwłaszcza Afrykanerów, dla Partii Narodowej, której program zakładał ściślejszą kontrolę nad Afrykanami oraz ograniczenie działalności legalnych i nielegalnych organizacji ludności kolorowej. Przewidywał też bardziej zdecydowane posunięcia przeciw wszelkim próbom łamania prawa przez Afrykanów. Przejęcie władzy w 1948 roku przez Partię Narodową oznaczało otwarcie nowej epoki w dziejach Południowej Afryki, która miała trwać do 1994 roku. Przez wcześniejsze trzydzieści osiem lat Związkiem rządziły koalicyjne rządy reprezentujące zarówno Afrykanerów, jak i ludność anglojęzyczną. Nowy rząd był pierwszym, który składał się wyłącznie z Afrykanerów. Po przejęciu władzy Ma-lan i jego współpracownicy rozpoczęli realizację swoich celów politycznych, a więc konsolidację władzy, osłabiania powiązań z Wielką Brytanią, a wreszcie budowy systemu apartheidu. Za podstawowe zadanie Malan uznał konsolidację władzy. Celem było doprowadzenie do jej trwałego przejęcia. Tak więc przed kolejnymi wyborami należało tak umocnić obecność przedstawicieli Partii Narodowej w strukturach władzy, by nawet w razie porażki zachować wpływ na politykę. Przewaga pięciu mandatów nad opozycją nie gwarantowała wystarczającej stabilności rządu. Postanowiono powiększyć margines większości parlamentarnej poprzez dołączenie do składu deputowanych przedstawicieli Afryki Południowo-Zachodniej (Namibia). Już w 1949 roku przyznano jej sześć miejsc w parlamencie Związku. Zgodnie z przewidywaniami wszystkie mandaty zdobyli
przedstawiciele Partii Narodowej. Dzięki temu jej przewaga w Izbie Deputowanych wzrosła do jedenastu mandatów. Kolejnym posunięciem była próba osłabienia elektoratu opozycji, a zwłaszcza Partii Zjednoczonej. Za cel obrano Koloredów z Prowincji Przylądkowej, którzy tradycyjnie głosowali na tę partię. W 1951 roku podjęto decyzję o usunięciu ich ze wspólnych z białymi list wyborców. Ostatecznie jednak dopiero po pięciu latach udało się zrealizować ten zamiar (zob. niżej). Równocześnie zwiększano obecność ludzi związanych z Partią Narodową na różnych szczeblach administracji, policji i wojska. Od początku realizowano także program osłabiania powiązań z Wielką Brytanią. Daniel F. Malan nie zdecydował się wprawdzie na forsowanie projektu przekształcenia Związku w Republikę i wystąpienia z Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, ale podejmowano inne kroki. W 1949 roku parlament uchwalił nową Ustawę o obywatelstwie, która poważnie ograniczała możliwości imigracji do ZPA. Co ważniejsze jednak, praktycznie całkowicie znosiła uprzywilejowaną do tej pory pozycję Brytyjczyków i innych białych mieszkańców Brytyjskiej Wspólnoty. Najważniejsze posunięcia dotyczyły jednak wprowadzania polityki apartheidu. Należy jednak w tym miejscu podkreślić, że apartheid w 1948 roku był ciągle raczej zbiorem luźno powiązanych haseł niż planową i systematyczną polityką, którą miał się stać na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. W związku z tym trudno stwierdzić, jakie dokładnie cele stawiano sobie, wprowadzając ją w życie. Dla premiera Malana była to kontynuacja tradycyjnej polityki segregacji rasowej, tyle że bardziej drobiazgowa i konsekwentna. Podstawowym problemem, z którym chciano się uporać, była migracja i osiedlanie się Afrykanów na stałe w wielkich miastach, gdzie ulegali szybkiej detrybalizacji. Założeniem polityki apartheidu było umacnianie więzi plemiennych i rozwój terytoriów plemiennych, tak aby były w stanie utrzymać całość, a przynajmniej zdecydowaną większość ludności afrykańskiej. Wszystkie te działania miały uniemożliwiać terytorialne mieszanie się różnych ras. W praktyce sytuacja była bardziej skomplikowana. Politycy afrykanerscy musieli się borykać ze swoistą politycznoideową schizofrenią. Teoretycznym celem polityki miała być całkowita segregacja i usunięcie wszystkich (!) Afrykanów z „białych" terenów — nawet kosztem znaczącego powiększenia terytoriów plemiennych (propozycje komisji Tomlinsona z 1954 roku). Jednocześnie jednak miano świadomość, że Afrykanie jako siła robocza stali się niezastąpionym elementem południowoafrykańskiej gospodarki, co zmuszało ich do stałego przebywania z dala od swoich terytoriów plemiennych. Tego dylematu nigdy nie udało się rozwiązać. Pierwsze ustawy rasowe miały dwa cele: podkreślenie rasowego i etnicznego zróżnicowania społeczeństwa oraz wprowadzenie ścisłej segregacji terytorialnej. W 1949 roku parlament uchwalił Ustawę o zakazie mieszanych małżeństw (Prohi-bition ofMixed Marriages Acf). Zakazywała ona zawierania małżeństw między przedstawicielami różnych grup rasowych. Rok później przegłosowano Ustawę o rejestracji ludności (Population Registration Act),
której celem było podzielenie całej ludności na cztery podstawowe grupy rasowe (białych, Koloredów, Azjatów i Afrykanów). Wprowadzono też obowiązek posiadania dowodów osobistych, w których byłoby jasno stwierdzone, do jakiej grupy rasowej dana osoba należy*. Opracowano także drobiazgowe procedury rejestracji lub ewentualnego przejścia z jednej do drugiej grupy rasowej. W 1950 roku wprowadzono również projekt ustawy o segregacji terytorialnej (Group Areas Bili), która nadawała rządowi prawo do wyznaczania terenów zamieszkania dla poszczególnych grup rasowych. Dotyczyło to przede wszystkim obszarów miejskich. W 1951 roku podjęto kolejne decyzje umacniające system apartheidu. Wobec stosowania obstrukcji przez Radę Reprezentacyjną Tubylców (Native Represen-tation Council) rząd zadecydował o jej likwidacji. Jednocześnie podjęto działania mające na celu wykluczenie Koloredów z list wyborców w Prowincji Przylądkowej. Sprawa okazała się jednak trudniejsza, niż to przewidywał rząd. Nawet wśród zwolenników Partii Narodowej wyrażano wątpliwości co do sensu tego posunięcia. Ze szczególnym potępieniem spotkała się metoda, dzięki której cel osiągnięto po pięcioletniej walce na forum parlamentu i Sądu Apelacyjnego. Trudność wynikała z faktu, że prawa Koloredów zostały objęte specjalnymi gwarancjami konstytucyjnymi i do ich odebrania potrzebna była większość dwóch trzecich głosów * Należy pamiętać, że system administracyjny Związku Południowej Afryki wywodził się z brytyjskiego, w którym nie ma dowodów osobistych. w obu izbach parlamentu, którą rząd nie dysponował. Władze w Pretorii uznały jednak, że po ratyfikacji Statutu westminsterskiego parlament uzyskał pełną suwerenność i nie był ograniczany żadnymi specjalnymi klauzulami. W efekcie pozbawiono Koloredów praw wyborczych zwykłą drogą ustawową (15 czerwca 1951 roku). Jednakże po zaskarżeniu tej ustawy Naczelny Sąd Apelacyjny uznał, iż złamano Konstytucję i ustawę uznał za nieważną. Parlamentowi nie udało się także przeforsowanie ustawy nadającej mu uprawnienia Najwyższego Sądu Konstytucyjnego. Próbę odebrania Kołoredom praw wyborczych podjęto na nowo po wyborach w 1953 roku. Powiększono wtedy skład Sądu Apelacyjnego do jedenastu osób i dokooptowano do senatu taką liczbę senatorów, by osiągnąć wymaganą większość dwóch trzecich. Dzięki temu w 1956 roku odebrano Kołoredom dotychczasowe prawa wyborcze. W zamian otrzymali prawo wybierania czterech białych deputowanych i jednego senatora. Sprawa praw wyborczych dla Koloredów wywołała szeroki oddźwięk i stała się jednym z głównych tematów debat wyborczych w 1953 roku. Doprowadziła też do powstania jedynego wśród białych masowego ruchu skierowanego przeciw Partii Narodowej i jej polityce (w szczytowym momencie liczył dwieście pięćdziesiąt tysięcy członków). Ruchem tym było powołane do życia w 1951 roku Torch Commando. Jego twórcami byli weterani II wojny światowej — Afrykane-rzy i Brytyjczycy. Drażnił ich nepotyzm rządzącej partii, która przy obsadzie stanowisk w administracji, armii i policji kierowała się przede wszystkim lojalnością, a nie profesjonalizmem kandydatów. Torch Commando organizowało masowe demonstracje i protesty przeciwko polityce rządu, po czym weszło w skład sojuszu z Partią Zjednoczoną i Partią Pracy, tworząc Zjednoczony Front. To okazało się jednak nie wystarczające. Po śmierci
Smutsa w 1950 roku Partia Zjednoczona przeżywała kryzys, a jego następca J. G. N. Strauss nie miał autorytetu poprzednika. Co więcej, na korzyść Partii Narodowej znowu zadziałał fakt uprzywilejowania wiejskich okręgów wyborczych. Dzięki temu zdobyła ona dziewięćdziesiąt cztery mandaty, choć oddano na nią zaledwie czterdzieści cztery i pół procent głosów. Opozycja, mimo że głosowało na nią pięćdziesiąt cztery i siedem dziesiątych procent wyborców, zdobyła jedynie sześćdziesiąt jeden mandatów. W następnych latach pozycja Partii Narodowej jeszcze została wzmocniona, zarówno dzięki sukcesom ekonomicznym, jak i dezintegracji opozycji parlamentarnej. Od wyborów w 1958 roku pozycja Partii Narodowej jako partii rządzącej była niezagrożona. Dobre samopoczucie psuł rozwój pozaparlamentarnej opozycji, zwłaszcza wśród ludności kolorowej. W latach czterdziestych doszło do pokoleniowej zmiany w ANC. Choć nowym przywódcą został umiarkowany Albert Luthuli, to obok niego coraz większą rolę odgrywali młodzi radykałowie: Nelson Mandela, Walter Sisulu i Olivier Tambo. Pod ich naciskiem w 1949 roku przeforsowano nowy program partii, zakładający doprowadzenie do uzyskania przez Afrykanów pełni praw politycznych oraz bardziej aktywne działania dla osiągnięcia tego celu (strajki, bojkoty, kampanie obywatelskiego nieposłuszeństwa). Cele polityczne ANC ostatecznie wyartykułowano 26 czerwca 1956 roku w Karcie swobód (Freedom Charter). Zawarto w niej żądania równości wobec prawa, wolnych wyborów według zasady jedna osoba — jeden głos, swobody przemieszczania się i gromadzenia, wolności słowa i prasy. Zawierała też hasła reformy rolnej oraz nacjonalizacji bogactw naturalnych i banków. Rozwój opozycji pozaparlamentarnej skłonił rząd do podjęcia kroków w celu jej likwidacji. Wykorzystując rosnący lęk przed komunizmem, w 1950 roku wprowadzono Ustawę o zdławieniu komunizmu (Suppression of Communism Ac f). Na jej mocy zdelegalizowano Komunistyczną Partię Południowej Afryki. Jednocześnie przyjęto bardzo szeroką definicję komunizmu, która pozwalała objąć działaniem ustawy znaczną część ugrupowań antyrządowych. Przystąpiono do aktywniejszych działań przeciw ANC i innym organizacjom ludności kolorowej. Powiększano siły policyjne, a w 1952 roku uzupełniono ustawodawstwo o demonstracjach, czyniąc większość z nich nielegalnymi. Zakazano wreszcie działalności afrykańskich związków zawodowych. W grudniu 1956 roku aresztowano i oskarżono o zdradę stanu stu pięćdziesięciu sześciu działaczy ANC i związków zawodowych. Po pięciu latach procesu, w 1961 roku, wszystkich uniewinniono, ale rząd wysłał jasny sygnał, że będzie zwalczał opozycję pozaparlamentarną wszelkimi dostępnymi metodami. W latach pięćdziesiątych apartheid przeszedł dalszą ewolucję. Jej motorem był przede wszystkim dr Hendrik F. Yerwoerd, który 18 października 1950 roku został ministrem do spraw tubylców. W przeciwieństwie do premiera Malana i innych polityków starszej generacji miał jasną wizję tego, czym miał być apartheid. Do 1956 roku wypracowano podstawowe elementy tej polityki. Dzięki Yerwoer-dowi apartheid ze zbioru luźno powiązanych haseł uległ przekształceniu w przemyślaną i spójną politykę, której celem było doprowadzenie do pełnej separacji różnych grup rasowych. Chcąc ograniczyć migracje Afrykanów na tereny zarezerwowane dla białych, miano uciekać się nie tylko do represji
(przepustki, przymusowe przesiedlenia). Przewidywano także konsolidację terytoriów plemiennych i inwestowanie w rozwój ich infrastruktury. Yerwoerd planował stopniowe nadawanie im samorządu przy jednoczesnej likwidacji resztek praw politycznych Afrykanów w ZPA. W 1951 roku wprowadzono Ustawę o władzach Bantu (Ban-tu Authorities Act), która pozwalała na nadawanie autonomii terytoriom plemiennym, coraz częściej nazywanym bantustanami. Rok później ograniczono prawo stałego zamieszkiwania Afrykanów w miastach do osób tam urodzonych, zamieszkałych od piętnastu lat lub pracujących u jednego pracodawcy od dziesięciu lat. Pozostałych uznano jedynie za czasowo zamieszkałych, przypisując ich do odpowiednich bantustanów. Trzy lata później na mocy Ustawy o przesiedlaniu tubylców (Native Resettlement Act) rząd uzyskał prawo do arbitralnego przesiedlania Afrykanów zamieszkałych na obszarach miejskich. W tym czasie rozbudowano także tak zwany mały apartheid, regulujący zasady odrębnego korzystania z urządzeń publicznych i środków transportu. Objęcie urzędu premiera po śmierci Johannesa Strijdoma przez Hendrika Yer-woerda oznaczało dalsze zmiany w polityce apartheidu. Nowy premier uważał, że jednym z celów polityki państwa było doprowadzenie do niepodległości terytoriów plemiennych. Jego zdaniem tylko w ten sposób można było realnie doprowadzić do pełnej segregacji rasowej w Południowej Afryce. Stąd już w 1959 roku rząd przeforsował Akt o wspieraniu samorządu Bantu (Promotion ofBantu Self-Governmenf). Na jego mocy poważnie rozszerzono uprawnienia władz bantusta-nów, ale jednocześnie odbierano Afrykanom prawo do wyboru deputowanych do parlamentu ZPA. W miarę rozbudowy ustawodawstwa rasowego i nasilenia represji wobec opozycji pozaparlamentarnej dochodziło do radykalizacji jej działań. ANC, którego działalność koncentrowała się do tej pory w miastach, postanowił rozszerzyć ją także na obszary wiejskie. Jednocześnie jednak doszło do rozłamu w Kongresie. Część polityków z Robertem Sobukwe i Potlako Leballo na czele krytykowała zmiany w partii, a zwłaszcza jej centralizację przeprowadzoną przez Oliviera Tam-bo. Uważali też, że program polityczny ANC był zbyt umiarkowany. W marcu 1959 roku utworzyli oni Pan-Afrykański Kongres (PAC). Nowa partia za cel stawiała sobie kulturowe odrodzenie Afrykanów i głosiła hasło „Afryka dla Afrykanów". Pojawienie się nowej siły,politycznej i odebranie Afrykanom prawa wyboru deputowanych do parlamentu wywołało eskalację kampanii obywatelskiego nieposłuszeństwa. Obie partie protestowały przeciwko wprowadzeniu dowodów osobistych i żądały uchwalenia płac minimalnych. 21 marca 1960 roku podczas kolejnej demonstracji — w Sharpeville, na południe od Johannesburga, policja otworzyła ogień do demonstrantów, zabijając sześćdziesiąt dziewięć osób i raniąc sto osiemdziesiąt. Tydzień później władze zdelegalizowały ANC i PAC. „Masakra" w Sharpeville wywołała falę oburzenia i protestów na całym świecie, przyczyniając się do pogorszenia sytuacji ZPA na arenie międzynarodowej. Zresztą i wcześniej jego pozycja w polityce międzynarodowej była dość szczególna. ZPA uczestniczył w II wojnie światowej jako członek zwycięskiej koalicji. Jego premier Jan Smuts aktywnie
współuczestniczył w tworzeniu struktur Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz opracowaniu Karty Narodów Zjednoczonych. Jednocześnie jednak to na forum ONZ Związek spotkał się z pierwszymi przejawami krytyki międzynarodowej opinii publicznej. Pierwotnie spór między ONZ a ZPA dotyczył Afryki Południowo-Zachodniej (od 1968 roku Namibia), którą Pretoria administrowała jako terytorium mandatowym Ligi Narodów. Zgodnie z ustaleniami terytoria mandatowe miały stać się terytoriami powierniczymi ONZ. Tymczasem główne siły polityczne Związku dążyły do aneksji Afryki Południowo-Zachodniej. W listopadzie 1946 roku Jan Smuts zwrócił się do Rady PowierS40 r niczej ONZ o wyrażenie zgody na wcielenie byłego mandatu do ZPA. Komisja odrzuciła jednak tę prośbę. W odwecie Smuts nie zgodził się na poddanie Afryki PołudnicwoZachodniej kontroli ONZ. Po przejęciu władzy w 1948 roku przez Partię Narodową konflikt się zaostrzył. Nowy rząd kwestionował prawo ONZ do kontroli nad tym terytorium, stwierdzając, że w momencie rozwiązania Ligi Narodów (kwiecień 1946) mandat wygasł, a za terytorium wyłączną odpowiedzialność ponosił mandatariusz. W 1949 roku Afrykę Południowo-Zachodnią wcielono do Związku jako piątą prowincję, czego ONZ nigdy nie uznała i spór o to terytorium miał trwać do roku 1990. Niemal równoczes'nie na forum ONZ pojawiły się oskarżenia o prowadzenie przez władze ZPA polityki rasistowskiej. Krajem, który jako pierwszy zaatakował wewnętrzną politykę Pretorii, były Indie. Jeszcze przez odzyskaniem niepodległości, w grudniu 1946 roku, napiętnowały politykę represji wobec ludnos'ci hinduskiej. One też, wraz z krajami socjalistycznymi, były do schyłku lat pięćdziesiątych głównym krytykiem ZPA. Konflikt na forum ONZ był na tyle ostry, że w 1955 roku Związek wycofał się z UNESCO, a w latach 1957—1958 wręcz zawiesił członkostwo w ONZ. Mimo to sytuacja międzynarodowa Związku w latach pięćdziesiątych nie była zła. Lojalna współpraca Pretorii z państwami zachodnimi (udział lotnictwa w wojnie koreańskiej) powodowała, że werbalna krytyka nie prowadziła do żadnych sankcji politycznych czy gospodarczych. Zresztą ZPA ze swoimi olbrzymimi zasobami surowców strategicznych (zwłaszcza uranu) oraz usytuowaniem na ważnym szlaku z Atlantyku na Ocean Indyjski był zbyt ważnym partnerem, by podejmować tego typu kroki. Właśnie „masakra" w Sharpeville miała zapoczątkować zmianę stosunku świata do ZPA. Powszechne oburzenie skłoniło rządy mocarstw do zdystansowania się wobec Pretorii — tym bardziej że wraz ze wzrostem liczby niepodległych państw afrykańskich (w samym roku 1960 przybyło ich siedemnaście) radykalizował się stosunek ONZ. W 1966 roku zaowocowało to uznaniem przez ONZ apartheidu za zbrodnię przeciwko ludzkości. Rok 1960 oznaczał dla ZPA początek nowego etapu w powojennych dziejach. Yerwoerd, w przeciwieństwie do poprzedników — Malana i Strijdoma — nie wahał się podjąć decyzji o przekształceniu Związku w republikę. Od początku istnienia Partii Narodowej (powstała w 1914 roku) tendencje republikańskie odgrywały istotną rolę w jej ideologii. Pragmatyzm
polityczny nakazywał jednak wstrzemięźliwość w tym względzie. Dopiero przyspieszony proces dekolonizacji, a co za tym szło — osłabienie pozycji Wielkiej Brytanii w Afryce — sprawiły, że Yerwoerd uznał, iż nadszedł czas na zmianę ustrojową. Referendum w tej kwestii odbyło się 6 października 1960 roku. Ponad pięćdziesiąt dwa procent biorących w nim udział głosowało za przekształceniem państwa w republikę. Nie oznaczało to większych zmian w konstytucji — poza wprowadzeniem urzędu prezydenta. Co więcej, Yerwoerd nie zamierzał też występować ze Wspólnoty Narodów. Już Indie stworzyły precedens, przyjmując 541 Państwa guasi-niepodlegle LEBOWA KWAZULU GAZANKULU &v OWAOWA
KANGWANE
'• TRANSWAL Pretoria PROWINCJA PRZYLĄDKOWA Bantustany BOPHUTATSWANA TRANSKEI CISKEI YENDA London Port Elizabeth RPA za czasów apartheidu. Prowincje i bantustany w 1950 roku system republikański i pozostając w składzie Commonwealthu. Jednak wobec opozycji Indii i nowo wyzwolonych państw afrykańskich władze w Pretorii zdecydowały się na opuszczenie Wspólnoty. Tak wiec 31 maja 1961 roku Związek Południowej Afryki przyjął nazwę Republika Południowej Afryki (RPA) i wystąpił ze Wspólnoty Narodów. Lata sześćdziesiąte i początek siedemdziesiątych stanowiły okres największej siły i stabilizacji państwa apartheidu. Okres prosperity gospodarczej zwiększał popularność Partii Narodowej (także wśród ludności anglojęzycznej) oraz stabilizację systemu wewnętrznego. Jedną z przyczyn był spokój zewnętrzny. Mimo rosnącego potępienia po wypadkach w Sharpeville nikt nie decydował się na realizację nakładanych sankcji. RPA ciągle była zbyt ważnym partnerem gospodarczym i politycznym — także dla nowo powstałych państw afrykańskich. Co więcej, w samej południowej Afryce proces dekolonizacji był wyraźnie opóźniony. Panowanie Portugalii w Angoli i Mozambiku ciągle wydawało się niezagrożone. Sytuacja w Rodezji (obecnie Zimbabwe) też rozwijała się po myśli Pretorii. W 1965 roku tamtejsi biali osadnicy ogłosili jednostronną deklarację niepodległości 542 i w RPA widzieli oparcie dla swoich działań. Sytuacji nie zmieniało uzyskanie niepodległości przez Botswanę (1966), Lesotho (1966) i Suazi (1968), gdyż wszystkie trzy były gospodarczo całkowicie uzależnione od Republiki. Sytuacja geopolityczna w regionie miała się zmienić dopiero w połowie lat siedemdziesiątych.
Kryzys przeżywała także opozycja pozaparlamentarna. Zdelegalizowane ANC i PAC przeżywały wewnętrzne trudności. Dotychczasowa kampania biernego oporu i demonstracje nie wpłynęły na zmianę polityki władz w Pretorii. W 1961 roku zarówno ANC, jak i PAC postanowiły podjąć walkę zbrojną. W1961 roku Nelson Mandela utworzył zbrojne skrzydło ANC — Umkonto we Sizwe (Włócznia Narodu). W tym samym roku PAC utworzył własną organizację zbrojną pod nazwą Poqo. Obie organizowały akcje sabotażowe i zamachy. Okazało się jednak, że policja była dobrze przygotowana na taki rozwój sytuacji. W ciągu roku struktury obu organizacji zostały rozbite. W 1962 roku schwytano Mandelę i innych przywódców Umkonto i Poqo. W 1964 roku skazano ich na kary dożywotniego więzienia. Po tych wydarzeniach kierownictwa ANC i PAC przeniosły się do Dar es-Salaam w Tanzanii. Próby wznowienia działalności partyzanckiej kończyły się zazwyczaj niepowodzeniem. W tym samym roku policja rozbiła także podziemne struktury Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej. Procesy polityczne stały się stałym elementem życia w RPA. Stabilizacja wewnętrzna i zewnętrzna pozwalała na realizację założeń politycznych Yerwoerda. W 1963 roku ostatecznie zakończono tworzenie struktury społeczno-rasowej RPA. W tym roku uznano wreszcie Hindusów za obywateli Republiki (pozbawionych praw politycznych). Do tej pory mieli jedynie status czasowych imigrantów, choć wiele rodzin żyło w Południowej Afryce już od ponad stu lat. W tym samym roku, wraz z przyznaniem pełnego samorządu Trans-kei, zaczęto w praktyce realizować eksperyment nadawania bantustanom autonomii. Kierunku politycznego nie zmieniła w 1966 roku śmierć Yerwoerda z rąk białego zamachowca. Jego następca Balthazar J. Yorster, były członek faszyzującego Ossewa Brandwag, kontynuował politykę poprzednika. System stał się sa-monapędzającą machiną. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych pojawiły się pierwsze symptomy kryzysu systemu apartheidu. Paradoksalnie jedną z jego przyczyn był sukces gospodarczy Republiki Południowej Afryki. Szybki wzrost gospodarczy, zwłaszcza po roku 1960, wywoływał zwiększony popyt na wykwalifikowaną siłę roboczą, którego biali nie byli w stanie sami zaspokoić (w 1969 roku brakowało czterdziestu siedmiu tysięcy pracowników). Sfery gospodarcze domagały się złagodzenia barier rasowych w gospodarce. Pod ich naciskiem zaczęto w ograniczonym wymiarze dopuszczać ludność kolorową do niektórych zawodów wymagających wyższych kwalifikacji. Zaczął się także odradzać nielegalny, ale tolerowany ruch związkowy. Co więcej, mimo prosperity modernizacja produkcji powodowała redukcje w zatrudnieniu nisko wykwalifikowanych robotników (z reguły kolorowych). Rozwijający się przemysł potrzebował przede wszystkim pracowników z kwalifikacjami technicznymi. W efekcie bezrobocie wśród Afrykanów wzrosło z prawie sześciuset tysięcy w 1962 roku do niemal miliona w 1970 roku. To oczywiście powodowało wzrost napięć społecznych. Sytuacja uległa pogorszeniu na początku lat siedemdziesiątych, kiedy pojawiły się pierwsze symptomy kryzysu gospodarczego. Po kryzysie paliwowym z 1973 roku doszło do przeobrażeń gospodarki państw wysoko rozwiniętych, za którymi nie nadążała silnie zeta-tyzowana i zbiurokratyzowana ekonomika RPA. Dało się też odczuć technologiczne braki. Malało zapotrzebowanie na surowce, które były podstawowym towarem eksportowym Republiki. Z drugiej strony niskie dochody Afrykanów (w 1971 roku w przemyśle przetwórczym sześć razy niższe niż białych, a w
górnictwie aż dwadzieścia jeden razy niższe) sztucznie ograniczały chłonność rynku wewnętrznego. Negatywne skutki tego stanu dały o sobie znać już na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Na początku lat siedemdziesiątych system przestał się sprawdzać także pod innym względem. Okazało się, że przyrost naturalny wśród ludności afrykańskiej był wyższy niż przewidywano w latach pięćdziesiątych. To stawiało pod znakiem zapytania realność planów uczynienia z bantustanów ojczyzny dla większości czarnych mieszkańców RPA. Mimo ścisłej kontroli ruchów migracyjnych i przesiedleń nie udało się zlikwidować czy nawet zmniejszyć problemu Afrykanów na stałe zamieszkałych w wielkich miastach. Mimo to nie zmieniono zasadniczo polityki państwa. Kontynuowano politykę przyznawania bantustanom samorządu. W roku 1971 uproszczono procedury przyznawania samorządu, a już rok później uzyskały go kolejne terytoria plemienne: Bophutatswana, Ciskei, KwaZulu i Lebowa. Mimo tych posunięć represje, wzrost bezrobocia wśród Afrykanów (do dwóch milionów trzystu tysięcy w 1976 roku), pogarszające się warunki życia oraz niewyjaśniony status afrykańskich związków zawodowych powodowały wzrost napięcia, który w 1976 roku doprowadził do wybuchu kolejnej fali niezadowolenia i protestów. Bezpośrednim powodem wybuchu zamieszek była decyzja władz szkolnych, by uczynić afrikaans obowiązkowym językiem w szkole i na egzaminach. Traktowano to z niechęcią jako symbol zniewolenia. Afrykańscy studenci i uczniowie wybrali 13 czerwca 1976 roku Radę Reprezentacyjną Studentów (Students' Re-presentative Council), która miała kierować protestem. W czasie demonstracji 16 czerwca policja otworzyła ogień, zabijając kilka osób, w tym nieletniego ucznia. To doprowadziło do rozlania się fali zamieszek na cały kraj, w których do lutego 1977 roku zginęło pięćset siedemdziesiąt pięć osób. Wśród zabitych był jeden z przywódców studenckich Steven Biko, który zmarł w wyniku tortur policyjnych. Mimo że w 1977 roku nastąpiło pewne uspokojenie, zamieszki i wystąpienia z różnym natężeniem miały trwać do roku 1980. Wypadki w Soweto i późniejsze zamieszki stanowią wyraźną cezurę, wyznaczając datę początku upadku systemu apartheidu. Na to, że tak się stało, złożyło się wiele czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Do wewnętrznych należy przede wszystkim zaliczyć czynniki gospodarcze. Ekonomika RPA okazała się zupełnie nieprzygotowana do zwalczenia kryzysu. Źródła tej niezdolności tkwiły w samym systemie. Wiadomo było, że do jego przezwyciężenia należało znacząco powiększyć rynek wewnętrzny oraz szkolić nowoczesne kadry techniczne i menedżerskie (w 1977 roku brakowało dziewięćdziesięciu dziewięciu tego typu pracowników). Aby to osiągnąć, należało radykalnie zmodyfikować system, by na szeroką skalę dopuścić do tych zawodów ludność kolorową. Jednak nawet dla liberałów w Partii Narodowej (verligte) było to nie do przyjęcia. Stąd podejmowano połowiczne działania. Zwiększono dostęp ludności kolorowej do zawodów wymagających wyższych kwalifikacji. Wyrażono też zgodę na to, by zarobki kolorowych pracowników rosły szybciej niż białych (w 1982 roku w górnictwie były pięć i pół razy niższe niż białych, a w przemyśle przetwórczym cztery i pół razy) Zgodzono się także na tworzenie legalnych związków zawodowych, które miałyby prawo negocjowania umów zbiorowych. To
wszystko było jednak za mało i nie zdołano doprowadzić do przezwyciężenia kryzysu ekonomicznego. Poza tym sytuacja międzynarodowa zdecydowanie zmieniła się na gorsze, co prowadziło do wzrostu wydatków budżetowych. W połowie lat siedemdziesiątych rozpadł się system państw buforowych (Rodezja i portugalskie kolonie). Obalenie dyktatury w Portugalii przez rewolucję goździków (25—26 kwietnia 1974 roku) zapowiadało koniec portugalskiego imperium kolonialnego. W czerwcu 1975 roku niepodległość uzyskał Mozambik, a w listopadzie tego roku Angola. To zmieniło sytuację w regionie. Opozycyjne ugrupowania południowoafrykańskie i namibijskie (w 1958 roku powstała Organizacja Ludu Afryki Południo-wo-Zachodniej — SWAPO) uzyskały szerszy dostęp do terytorium RPA. Sytuacji nie zmieniały operacje wojskowe (choć często bardzo spektakularne, jak rajd na Angolę w 1976 roku) ani wspieranie opozycji w tych krajach: UNITA w Angoli i RENAMO w Mozambiku. Co więcej, działania wojenne, zwłaszcza na pograniczu Namibii i Angoli, znacznie obciążały budżet, ograniczając środki na walkę z kryzysem gospodarczym. Uzyskanie niepodległości przez sąsiednie państwa, choć kłopotliwe, stanowiło mniejsze niebezpieczeństwo, niż się spodziewano. Z wyjątkiem Angoli wszystkie były ekonomicznie uzależnione od RPA, stąd nie mogły zbyt daleko posuwać swojego antagonizmu. Ważniejszy był fakt, że w drugiej połowie lat siedemdziesiątych międzynarodowe sankcje stawały się coraz skuteczniejsze. Przyczyniało się do tego nie tylko rosnące potępienie rasistowskiej polityki Republiki, ale także narastająca destabilizacja regionu, która powodowała, że wiele firm wycofywało kapitały i inwestycje z RPA. Nawet za rządów Ronalda Reagana, przeciwnego zbyt daleko idącym sankcjom, Kongres USA w 1986 roku przeforsował ustawę zakazującą nowych inwestycji w RPA, udzielania pożyczek rządowi, eksportu nowoczesnych technologii i ropy naftowej, a wreszcie importu surowców. Tymczasem od lat sześćdziesiątych Pretoria była silnie uzależniona od importu nowoczesnych technologii i kapitałów inwestycyjnych. Braki w tym względzie oznaczały daleko idące trudności w zwalczaniu kryzysu ekonomicznego. Równie ważna była aktywizacja opozycji wewnętrznej, korzystającej z szansy na bezpośrednią pomoc z zagranicy, od 1980 roku także z Zimbabwe (przedtem Rodezja). Po 1976 roku do obozów partyzanckich poza granicami kraju napłynęła duża liczba ochotników. Coraz większe grupy bojowników z ANC i PAC przenikały do RPA, organizując akcje sabotażowe, zamachy bombowe i inne akcje terrorystyczne (zaatakowali miedzy innymi w 1982 roku elektrownie atomową w Koebergu). Działania te nasiliły się w połowie lat osiemdziesiątych. Podobnie było w Namibii, gdzie po 1975 roku do tej pory mało skuteczne SWAPO pod przewodnictwem Sama Nujomy zintensyfikowało swoje działania, korzystając z daleko idącego wsparcia Angoli i stacjonującego tam kubańskiego korpusu ekspedycyjnego. Destabilizacja sytuacji w regionie, międzynarodowe poparcie dla walki z apartheidem oraz aktywizacja ANC i PAC doprowadziły do aktywizacji sił wewnętrznych. W 1978 roku
powstała radykalna Organizacja Ludu Azanii (AZAPO), której celem było nie tylko zlikwidowanie apartheidu, ale także usunięcie białych z Republiki Południowej Afryki. W 1983 roku powstał Zjednoczony Front Demokratyczny (UDF), który faktycznie stał się reprezentacją ANC w kraju, a w 1985 roku większość związków zawodowych zjednoczyła się w jedną federację związkową — Kongres Związków Zawodowych Południowej Afryki (COSATU), który niemal natychmiast podjął działalność typowo polityczną. W ten sposób w latach osiemdziesiątych odrodziła się silniejsza niż wcześniej opozycja pozaparlamentarna. Wobec destabilizacji sytuacji zewnętrznej i wewnętrznej oraz nacisków zewnętrznych ze strony USA czy EWG przywódcy Partii Narodowej zdecydowali się na wprowadzenie ograniczonych reform. Elementem taktyki rozładowywania napięcia było także nadawanie bantustanom niepodległości: w 1976 roku Trans-kei, w 1977 Bophutatswanie, w 1979 Yendzie, w 1981 Ciskei. Jedynie KwaZulu odrzuciło proponowaną niepodległość. Miano nadzieję, że dzięki pozbawieniu mieszkańców bantustanów obywatelstwa RPA przynajmniej formalnie zostaną zredukowane dysproporcje liczebne między rasami. Nową politykę zaczęto prowadzić także wobec Namibii. Chcąc rozładować narastające napięcie i osłabić pozycje SWAPO, w 1977 roku zwołano konferencję konstytucyjną w Windhoek (w hali sportowej Turnhalle), na której zadecydowano o przyznaniu Namibii samorządu, dopuszczając możliwość uznania jej za niepodległe państwo. W grudniu 1978 roku przeprowadzono wybory powszechne do pierwszego wielorasowego Zgromadzenia Narodowego, które wygrał Demokratyczny Sojusz Turnhalle. Choć posunięcie to nie spełniło wszystkich pokładanych w nim nadziei, stworzyło precedens porozumienia z umiarkowanymi ugrupowaniami ludności kolorowej. .,: Johannes B. Yorster już w 1977 roku zainicjował proces zmian konstytucyjnych, powołując komisję, która miałaby ustalić zakres i charakter niezbędnych reform. Pierwsze podstawowe reformy zaczął jednak wprowadzać nowy (od 1978 roku) premier Pięter W. Botha. Doświadczenia namibijskie skłoniły go do prób zreformowania państwa apartheidu. W 1980 roku rozwiązano senat, powołując na to miejsce Radę Prezydencką składającą się z pięćdziesięciu czterech przedstawicieli wybranych spośród białych, Koloredów i Azjatów. Jej podstawowym zadaniem było wprowadzenie zmian do konstytucji w duchu ograniczonej wielora-sowości. Okres przemian spowodował osłabienie Partii Narodowej. Coraz większe wpływy miały ugrupowania liberalne, a zwłaszcza Postępowa Partia Federa-listyczna (Progressive Federal Party — PFP). W Partii Narodowej doszło do rozłamu. Elementy zachowawcze partii, kierowane przez Andriesa Treurnichta, w 1982 roku utworzyły Partię Konserwatywną. Prace nad nową konstytucją trwały do 1983 roku. Wtedy też została zaakceptowana przez parlament. W referendum przeprowadzonym we wrześniu 1983 roku zaaprobowało ją sześćdziesiąt sześć procent białej ludności. Konstytucja weszła w życie w 1984 roku. Na jej mocy miały powstać trzy izby parlamentu: Izba Zgromadzeń dla białych (stu siedemdziesięciu ośmiu deputowanych), Izba Reprezentantów dla Koloredów (osiemdziesięciu pięciu deputowanych) i Izba Delegatów dla Azjatów (czterdziestu pięciu deputowanych). Powstać miał także wielorasowy gabinet, na którego czele stałby prezydent, wybierany przez kolegium elektorów (pięćdziesięciu białych, dwudziestu pięciu Koloredów i
trzynastu Azjatów). Prezydent otrzymał bardzo szerokie uprawnienia wykonawcze oraz prawo do rozwiązywania parlamentu. W jego wyłącznej gestii leżała także kontrola polityki wobec Afrykanów. Pierwsze wybory do nowego parlamentu odbyły się w sierpniu 1984 roku. Pierwszym prezydentem rządzącym według nowej konstytucji został dotychczasowy premier Pięter Botha. Wybory charakteryzowała jednak niska frekwencja Koloredów (dziewiętnaście procent) i Azjatów (jedenaście procent). Połowiczna reforma nie satysfakcjonowała nikogo, zwłaszcza Afrykanów, którzy praktycznie nic na niej nie zyskali. Co prawda, mieli prawo do głosowania w wyborach lokalnych, ale wobec centralizacji aparatu władzy zysk był niewielki. Co więcej, ANC i inne organizacje afrykańskie nakazały zbojkotowanie wyborów lokalnych, w efekcie czego frekwencja była minimalna. W ramach dalszych reform zlikwidowano część ustaw rasowych. Do 1986 roku zniesiono zakaz tworzenia wielorasowych partii politycznych, a wreszcie zawierania mieszanych małżeństw i stosunków seksualnych. Zniesiono także wszelkie bariery ograniczające dostęp Afrykanów do zawodów wymagających wyższych kwalifikacji. Zaczęto również likwidować niektóre przejawy małego apartheidu, a więc segregację w komunikacji miejskiej, na kolei i w części hoteli. Zaprzestano też restrykcyjnego przestrzegania segregacji terytorialnej. Jednocześnie rząd z roku na rok zwiększał środki przeznaczane na edukację dla ludności kolorowej (zwłaszcza Afrykanów), stopniowo malały też dysproporcje zarobków. Rząd nie potrafił jednak sobie poradzić z olbrzymim bezrobociem wśród Afrykanów. Tymczasem tak wielka liczba ludzi bez pracy (ponad trzy i pół miliona) stanowiła coraz groźniejszy problem społeczny i polityczny. Druga połowa lat osiemdziesiątych charakteryzowała się narastaniem konfliktów i brutalizacją życia politycznego. Dochodziło do licznych zamieszek, demonstracji i akcji sabotażowych. Potężna centrala związkowa COSATU zorganizowała do 1986 roku około trzystu dziewięćdziesięciu strajków. Partyzanci ANC i PAC dokonywali licznych aktów sabotażu i przeprowadzali ataki terrorystyczne. Pojawiły się też nowe elementy sytuacji wewnętrznej: przede wszystkim gwałtownie rosła liczba „zwykłych" przestępstw kryminalnych, pojawiły się też niespotykane wcześniej na tę skalę zamieszki międzyplemienne. Ta sytuacja skłoniła Pietera Bothę do ogłoszenia 12 czerwca 1986 roku stanu wyjątkowego na terenie całej RPA. Proces reform systemu został zatrzymany. Podstawowym celem stanu wyjątkowego było przywrócenie przez rząd kontroli nad państwem i ograniczenie postępującej destabilizacji. Do afrykańskich dzielnic wprowadzono wojsko. Dokonywano masowych aresztowań (trzynas'cie— dwadzieścia dziewięć tysięcy osób). Wreszcie zdelegalizowano AZAPO i UDF, ograniczono też swobodę działania COSATU. Jednocześnie obiecywano dalsze reformy, w tym dopuszczenie Afrykanów do wyborów parlamentarnych (z zachowaniem systemu kwotowego, który gwarantowałby Afrykanerom zachowanie kontroli nad państwem). Działania te okazały się jednak nieskuteczne. Co prawda ograniczono liczbę zamieszek, zamachów i starć, ale jednocześnie w samym roku 1987 doszło do ponad tysiąca stu strajków. Nawet umiarkowani przywódcy czarnej większości, jak Mangosuthu Buthelezi, przywódca
zuluskiej Inkathy, odmawiali współpracy z rządem Bothy. Pogarszała się także sytuacja ekonomiczna (tylko w latach 1983— 1986 inflacja wzrosła z jedenastu do osiemnastu i sześciu dziesiątych procent), co spowodowane było między innymi wzrostem skuteczności sankcji gospodarczych ogłaszanych przez społeczność międzynarodową. Niemały na to wpływ miało też zaangażowanie RPA w pograniczne wojny, zwłaszcza w Angoli. To przekonywało liberałów w Partii Narodowej do radykalniejszych zmian politycznych. Władze prowadziły rozmowy z przywódcami opozycji — na przykład z anglikańskim biskupem Desmondem Tutu — a nawet, nieoficjalnie, z więzionym Nelsonem Mandelą i przywódcami ANC na emigracji — Olivierem Tambo czy Thabo Mbekim. Początkiem kolejnej, ostatniej już fali przemian, zakończonej w 1994 roku wyborami, okazało się zawarcie 22 grudnia 1988 roku porozumienia w sprawie Angoli i Namibii. Na jego mocy wojska RPA miały wycofać się z Namibii w zamian za wycofanie się Kubańczyków z Angoli. W listopadzie 1989 roku przeprowadzono w Namibii pierwsze wolne wybory, które wygrało SWAPO. Okazało się jednak, że sukces wyborczy był mniejszy od spodziewanego. SWAPO uzyskało pięćdziesiąt siedem procent głosów wobec dwudziestu dziewięciu procent oddanych na Demokratyczny Sojusz Turnhalle. To zachęciło nowego prezydenta Frederika Willema de Klerka, który objął to stanowisko 14 sierpnia 1989 roku — po odejściu Bothy spowodowanym wylewem krwi do mózgu — do podjęcia radykalniejszych kroków. 2 lutego 1990 roku, otwierając posiedzenie nowo wybranego parlamentu, ogłosił uchylenie zakazu działalności ANC i PAC. 11 lutego 1990 roku z więzienia zwolniono Nelsona Mandelę, co oznaczało symboliczny koniec ery apartheidu. Rozpoczął się żmudny proces przekształcania RPA we w pełni demokratyczne państwo. W sierpniu 1990 roku ANC ogłosił zawieszenie broni. Likwidowano też ostatnie ustawy epoki apartheidu, przede wszystkim ostatnie przepisy małego apartheidu, by w czerwcu znieść Ustawę o rejestracji ludności stanowiącą fundament całego systemu. De Klerk, chcąc uzyskać potwierdzenie poparcia dla swojej polityki, przeprowadził 17 marca 1992 roku referendum w tej kwestii, w którym niemal sześćdziesiąt dziewięć procent białych zaakceptowało jego politykę. Nie oznaczało to jednak braku opozycji, której najbardziej widocznymi przejawami były: działalność Afrykańskiego Ruchu Oporu (Africaner Weerstand Beweging — AWB) Eugene Ter-reblanche i zabójstwo Chrisa Haniego (10 kwietnia 1992), Sekretarza Generalnego Komunistycznej Partii Południowej Afryki. Ostatecznie jednak po długotrwałych negocjacjach w listopadzie tego roku uchwalono tymczasową konstytucję, na podstawie której miano przygotować wolne wybory. Odbyły się one 26—28 kwietnia 1994 roku. W ich wyniku ANC zdobył sześćdziesiąt dwa i siedem dziesiątych procent głosów, Partia Narodowa dwadzieścia i trzy dziesiąte procent, a Inkatha dziesięć i pół procent. 9 maja 1994 roku pierwszym czarnym prezydentem RPA został Nelson Mandelą. Po czterdziestu sześciu latach ostatecznie kończyła się era apartheidu w dziejach RPA. Dlaczego polityka apartheidu zakończyła się fiaskiem? Błąd tkwił w samych fundamentach tego systemu, którego celem było budowanie dobrobytu jednego narodu w wieloetnicznym społeczeństwie, co musiało prowadzić do konfliktów. Zdecydowana większość założeń
okazała się zupełnie nierealna. W sferze ekonomicznej apartheid tworzył sztuczne bariery hamujące rozwój gospodarki. Bariery rasowe i drastyczne dysproporcje w płacach prowadziły do nienaturalnego ograniczania chłonności rynku wewnętrznego. Co więcej, niskie koszty afrykańskiej siły roboczej zniechęcały do inwestowania w nowe technologie. W efekcie gospodarka RPA z wielkim trudem dostosowywała się do przemian związanych z rewolucją informatyczną i materiałową. Co więcej etatyzm i silne zbiurokratyzowanie zarządzania gospodarką czyniło ją mało elastyczną. Wreszcie — mimo dużego udziału własności państwowej — była silnie uzależniona od zagranicznych inwestycji i technologii, co czyniło ją wrażliwą na sankcje. Dało to o sobie znać zwłaszcza w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. l i\ i ../' f
Pietersburg •
\
J ,• (jAUlfci
i
' V^.^-,.^
,./
PÓŁNOCNO Pretoria* f'
f
\
-ZACHODNIA
•\
Johannesburg .'
)
<•-«'•'''"'»<
'-
•
-^
i
^ v ,~\ ^\\ \ V5~'
*"*'
^~ f
/GAUTENG ria
' '-
•
J
\r————-'•^"•1 ^
//. l Ulundi .v / /
/'•
PÓŁNOCNA PRZYLĄDKOWA ZACHODNIA PRZYLĄDKOWA WSCHODNIA PRZYLĄDKOWA
J .«
r . "/ /East x London •——-^-^ ^ Port Elizabeth RPA. Granice prowincji według konstytucji z 1994 roku Organizacyjnie państwo apartheidu stanowiło przykład, do czego prowadzi nadmierna biurokratyzacja struktur administracyjnych. Konieczność egzekwowania drobiazgowych przepisów systemu oraz tworzenie odrębnych struktur administracyjnych dla różnych grup rasowych prowadziło do nieproporcjonalnej rozbudowy aparatu administracyjnego. Sprzyjała temu także polityka władz, mająca na celu ekonomiczny awans Afrykanerów. Jedno z narzędzi do osiągnięcia celu stanowiła rozbudowa administracji. Tak rozdęta biurokracja była niezwykle kosztowna i z czasem coraz mniej sprawna, co przyczyniało się do pogłębienia kryzysu struktur państwowych i gospodarki. Zawiodła wreszcie konsekwencja we wprowadzaniu polityki apartheidu, a zwłaszcza bantustanizacji. Zdawano sobie sprawę, że jeżeli miałaby być skuteczna, Afryka-nom należało przekazać znacznie więcej ziemi, niż to uczyniono (raport Tomlinso-na). Partia Narodowa nie mogła jednak się zdobyć na uderzenie w afrykanerskich farmerów, którzy stanowili jeden z filarów jej elektoratu. W efekcie poza Bophutat-swaną żaden z bantustanów nie był w stanie samodzielnie funkcjonować, a dofinansowywanie ich istnienia stanowiło znaczące obciążenie budżetu państwa. Jakie są perspektywy demokratycznej RPA? Państwo to musi uporać się z wieloma kłopotami odziedziczonymi po poprzedniej epoce i nowymi, które pojawiły się w okresie przejściowym. Niezbędna jest restrukturyzacja gospodarki i doprowadzenie do szybkiego wzrostu ekonomicznego. Bez tego nie da się bowiem opanować olbrzymiego bezrobocia, które wśród Afrykanów sięga czterdziestu procent zdolnych do pracy. Nowy rząd znajduje się pod presją radykalnej biedoty domagającej się szybkich zmian. Musi się także liczyć z potężnymi związkami zawodowymi, które ciągle hołdują ideom socjalistycznym, domagając się nacjonalizacji gospodarki. Olbrzymim problemem jest ogromna przestępczość, zwłaszcza w wielkich miastach. Trudną kwestią są także stosunki między poszczególnymi grupami etnicznymi, czego wyraźnym dowodem były starcia między Zulusami a przedstawicielami innych grup etnicznych. Oczywiście można zrzucać odpowiedzialność za te wydarzenia na polityczne manipulacje. Jak się jednak wydaje, ANC popełnił podobny błąd jak niegdyś Partia Narodowa, która uznała, że podstawą kształtowania stosunków wśród Afrykanów powinien być trybalizm. Nie zwracano przy tym uwagi, że od drugiej połowy XIX wieku postępował proces detrybalizacji wielu afrykańskich społeczności. ANC z kolei zdawał się uważać, że faktycznie nie było problemu podziałów plemiennych, zapominając jednak, że wielu Afrykanów funkcjonuje w tego typu strukturach. Metodą niwelacji konfliktów etnicznych mogłaby być przebudowa państwa w duchu federalnym, jednak uchwalona w 1996 roku konstytucja (weszła w życie w roku 1999) utrwala model unitarny państwa, co nie wróży najlepiej na przyszłość. Szczęśliwie większość obecnych elit ANC rozumie, że podstawowym narzędziem przebudowy państwa jest rozwój gospodarczy, i stawia opór żądaniom nacjonalizacji gospodarki. To jednak budzi coraz
większe rozgoryczenie, zwłaszcza że można zaobserwować proces uwłaszczania elit ANC, co także drażni ludzi, których warunki życia niewiele się zmieniły od czasu upadku apartheidu. Należy się spodziewać, że dopóki żyje Nelson Mandela (nawet po odejściu ze stanowiska prezydenta w 1999 roku), jego autorytet będzie chronił państwo przed poważniejszymi zaburzeniami. Jego następcy, zwłaszcza Thabo Mbeki, nie dysponują już takim kredytem zaufania, a to nakazuje ostrożność w ocenach przyszłości RPA. Rozdział 43 JOANNA MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA WALKA O HEGEMONIĘ W REJONIE ZATOKI PERSKIEJ WOJNA IRACKO-IRAŃSKA 1980-1988 [...] Otóż w zwartych oddziałach posłano nas na otwarte pole, naszpikowane przez Irakijczyków tysiącami min. Nasz przemarsz przez pole minowe miał „oczyścić" teren i tym samym umożliwić regularnym wojskom irańskim, wyposażonym we wszelki sprzęt bojowy, dokonanie „bezpiecznego" ataku [...]. Wokół wyczerpane dzieci, starzy mężczyźni z kilkudniowym zarostem, głośno zachowujący się prostacy, ranni z obandażowanymi głowami lub plastrami na policzkach. Wcześniej, kiedy się obudziłem, zrobiło mi się niedobrze: z jednej strony, tuż obok mnie, leżał mężczyzna z oderwanym ramieniem, który się już nie poruszał, z drugiej człowiek z rozpołowioną nogą, którą obsiadły całe stada much. Zaraz potem usłyszałem kilka strzałów. Jak okazało się później, w niewielkiej odległości od naszego obozowiska rozstrzeliwano ciężko rannych, których stan był już beznadziejny. Sam byłem świadkiem (nieco później), jak pewien oficer oddał strzał łaski do młodziutkiego żołnierza, którego pierś była jedną wielką otwartą raną. Rodzina tego biedaka miała nowego bohatera [...]. (Relacja Rezy Behrouziego, dwunastoletniego chłopca z Iranu. Cytat z Zabrakło mi łez w: Wojna iracko-irańska, Warszawa 1988, s. 83—85) Rejon Zatoki Perskiej był i jest jednym z najbardziej newralgicznych i naj-niespokojniej szych części świata. Ze względu na swoje bogactwo naturalne — ropę naftową — strategiczne położenie i brak stabilności obszarem tym zawsze interesowały się światowe mocarstwa. Iran i Irak były zarazem pionkiem i graczem w walce o dominacje w rejonie Zatoki Perskiej. Stosunki miedzy Iranem i Irakiem nie układały się w przeszłości najlepiej i jedynie duża ostrożność rządzących po obu stronach zapobiegała konfliktom. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przedmiotem sporu było kotwicowisko w Khorramshahr i wyspa Abadan. Do tych obszarów zgłaszał pretensje Irak, żądając, by statki irańskie były tam wprowadzane przez irackich pilotów. W kwietniu 1969 roku Bagdad ogłosił, iż rzeka Szatt al-Arab należy
do Iraku i zabronił wpływać tam obcym statkom bez jego zgody. Iran nie zastosował się do tych żądań, a do ochrony swoich statków wysyłał okręty wojenne. Porozumienie, które podpisano w marcu 1975 roku w Algierze, w kompromisowy sposób rozgraniczyło sporny obszar i uspokoiło sytuację na dłuższy czas. Wyraźne pogorszenie stosunków iracko-irańskich nastąpiło po zmianach u steru władzy w obu państwach. W Iranie nastąpiło to w końcu lat siedemdziesiątych i miało podłoże religijne. Reformy wprowadzane przez ostatniego szacha Iranu Mohammada Rezę Pahlawiego wywołały niezadowolenie jego poddanych, którzy wystąpili przeciwko łamaniu przepisów Koranu. Na czele tego ruchu stanął przebywający na wygnaniu ajatollah (Znak Boga; wysoki tytuł religijny) Ruhollah Musawi Hendi Chomeini. W styczniu 1979 roku Chomeini powołał Islamską Radę Rewolucyjną, początkowo działającą nielegalnie, której celem było utworzenie islamskiego rządu tymczasowego. 16 stycznia 1979 roku szach został zmuszony do opuszczenia kraju, a l lutego powrócił do Teheranu gorąco witany ajatollah Chomeini. l kwietnia 1979 roku oficjalnie ogłoszono powstanie Islamskiej Republiki Iranu. Przekształcenie Iranu w państwo islamskie odbiło się szerokim echem na świecie. Stany Zjednoczone skrytykowały sądownictwo irańskie ferujące wyroki według Koranu, na co Chomeini odpowiedział krytyką mieszania się Amerykanów w wewnętrzne sprawy innych państw i zażądał wydania szacha, który znalazł schronienie w USA. Relacje Iran—Stany Zjednoczone uległy pogorszeniu, choć do tej pory nie było żadnych zadrażnień. 4 listopada 1979 roku studenci irańscy zajęli amerykańską ambasadę w Teheranie. Ponad sześćdziesięciu pracowników ambasady zatrzymano jako zakładników w zamian za osobę byłego szacha. Okupacja ambasady trwała czterysta czterdzieści cztery dni i była przyczyną zerwania amerykańsko-irańskich stosunków dyplomatycznych i nałożenia sankcji ekonomicznych na Iran. Również dla Iraku rok 1979 oznaczał zmiany na najwyższych stanowiskach. 16 lipca 1979 roku Saddam Husajn at-Takriti przejął pełnię władzy — został jednocześnie prezydentem, premierem, przewodniczącym Rady Dowództwa Rewolucji oraz sekretarzem generalnym partii Baas (Partia Arabskiego Odrodzenia). Swoją karierę polityczną Saddam rozpoczął w 1957 roku, kiedy wstąpił do partii Baas. Szczeble kariery wiodły go poprzez różne stanowiska. W 1966 roku został zastępcą sekretarza generalnego regionalnego kierownictwa Baas, a w latach 1969—1979 sprawował funkcję wiceprzewodniczącego Rady Dowództwa Rewolucji. W 1976 roku został marszałkiem, chociaż nigdy nie służył w wojsku. Kiedy u steru Iraku i Iranu stanęły dwie tak odmienne, a zarazem silne osobowości, które w oczach swych podwładnych urosły do rangi symboli; osoby obdarzone charyzmą, a przy tym bezkompromisowe, konflikt stał się tylko kwestią czasu. Jednym z punktów zapalnych w stosunkach iracko-irańskich była kwestia granicy lądowej. Jej zarys został ustalony już w 1847 roku, lecz był na tyle niedokładny, że oba państwa zgłaszały pretensje do poszczególnych obszarów. Inną płaszczyzną konfliktu była kwestia religii. W Iranie większość stanowili wyznawcy islamu odłamu szyickiego, podczas gdy w społeczeństwie irackim politycy wywodzili się z nurtu sunnickiego. Po ustanowieniu w Iranie Republiki Islamskiej
Irak został uznany za głównego wroga i zdrajcę religii islamskiej. Oskarżenie o zdradę wiązało się z akcjami podejmowanymi przez Saddama Husajna przeciwko szyitom. W lutym 1977 roku z jego polecenia dokonano masakry szyitów w świętym mieście Kerbala. Do podobnej eksterminacji doszło w czerwcu 1979 roku w Nadżafie. Działania przeciwko szyitom były podejmowane w imię zwalczania popieranej przez Iran opozycji. Irak także na drodze dyplomatycznej ostrzegał Chomeiniego przed wspieraniem opozycji, groził zerwaniem układu pokojowego i podjęciem odpowiednich działań. W kwietniu 1980 roku władze Iraku przeprowadziły spektakularną akcje, aresztując przywódcę szyitów irackich ajatollaha Muhammada Bakr as-Sadra i ponad czterdziestu członków opozycji, a trzydzieści pięć tysięcy szyitów wydalono z kraju. Równocześnie służby specjalne Iraku nasiliły swoje działania na obszarze Iranu, udzielając wsparcia opozycji. W odpowiedzi Chomeini w przemówieniu radiowym wezwał żołnierzy i oficerów armii irackiej do obalenia Saddama Husajna. Apel pozostał bez odpowiedzi. Czerwiec 1980 roku przyniósł zerwanie stosunków dyplomatycznych między Irakiem i Iranem. Nastąpiła eskalacja żądań i działań z obu stron. W lipcu Husajn zażądał, by Iran zwrócił terytoria stanowiące przedmiot sporu, a w szczególności obszar, który w myśl porozumień z Algieru miał przypaść Irakowi, a nadal był zarządzany przez Iran. Obszar ten był istotny także ze względu na pola roponośne. W związku z napiętą sytuacją obie strony zaczęły rozmieszczać wzdłuż granicy swoje wojska. Prowadziło to do drobnych incydentów zbrojnych. Napięcie między obiema stronami osiągnęło apogeum, gdy 17 września Saddam Husajn wypowiedział układy pokojowe, a 22 września 1980 roku Irak rozpoczął działania wojenne. W tym sto dwudziestym siódmym konflikcie po 1945 roku naprzeciwko siebie stanęły dwie armie, z których żadna nie miała bezwzględnej przewagi nad przeciwnikiem. Armia irańska w chwili rozpoczęcia działań wojennych miała pod bronią sto pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy i mogła zmobilizować czterysta tysięcy rezerwistów. W skład sił irańskich wchodziły trzy dywizje pancerne, sześć dywizji piechoty i kilka samodzielnych brygad, na przykład brygada piechoty morskiej, dwie brygady lotnictwa lądowego i inne. Uzupełnieniem wojsk lądowych był Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, liczący około trzydziestu tysięcy ludzi. W siłach powietrznych Iranu służyło sześćdziesiąt pięć tysięcy ludzi. W założeniach strategów irańskich lotnictwo miało przede wszystkim osłaniać własne wojska i obiekty strategiczne. Siły morskie Iranu liczyły około dwudziestu tysięcy ludzi. Miały one chronić urządzenia naftowe i porty oraz czuwać nad swobodą żeglugi własnych statków i wspierać wojska lądowe w trakcie działań w pasie nadmorskim. Iran dysponował tysiąc siedmiuset trzydziestoma pięcioma czołgami (czterysta M-47/48, czterysta sześćdziesiąt M-60 A l i osiemset siedemdziesiąt pięć Chie-ftain); tysiąc siedemdziesięcioma pięcioma bojowymi wozami piechoty i transporterami opancerzonymi (dwieście pięćdziesiąt typu Scorpion, trzysta dwadzieścia pięć M113, pięćset BTR-50); ponad tysiącem dział polowych i tysiąc ośmiuset działami przeciwlotniczymi. Siły powietrzne posiadały czterysta czterdzieści pięć samolotów
bojowych, dwieście pięć śmigłowców bojowych i czterysta trzydzieści dziewięć śmigłowców transportowych. Marynarka wojenna dysponowała między innymi trzema niszczycielami, czterema ścigaczami, czterema fregatami, pięcioma poszukiwaczami min i innymi jednostkami. Sprzęt wojskowy, znajdujący się na wyposażeniu armii irańskiej, zakupiony został w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, ZSRR (na przykład radzieckie pociski ziemia—ziemia), Brazylii (lekkie wozy opancerzone typu Cascavel), Chile, Republice Południowej Afryki, Korei Północnej, Izraelu i Chinach (myśliwce J-6). W sumie obie strony w chwili wybuchu konfliktu kupowały uzbrojenie w ponad pięćdziesięciu krajach. Według irańskich strategów miała to być wojna odporno-zaczepna. Planowano zastopowanie ofensywy irackiej na mocno bronionych pozycjach w górach Zagros, na przedpolach miast Abadan, Khorramshahr, Alwaz, Dezful, Shushtar, Musian i Mehran. Po powstrzymaniu natarcia przeciwnika wojska irańskie miały przejść do kontrofensywy, pokonać agresora i przenieść działania na teren Iraku. Problemem armii irańskiej był brak zaufania władz Irańskiej Republiki Islamskiej do wojska (i odwrotnie). Od chwili powstania państwa islamskiego do wybuchu wojny usunięto z armii około ośmiu tysięcy oficerów i podoficerów (część z nich rozstrzelano, część aresztowano, a część zwolniono ze służby). Od lipca 1979 roku zaczęto tworzyć Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, który miał stanowić równowagę wobec „normalnych" wojsk. Sytuacja, jaka powstała, to jest brak zaufania do wojska i utworzenie jak gdyby alternatywnej armii, znacznie obniżyła potencjał wojsk irańskich, które przy swoim stopniu nasycenia nowoczesnym uzbrojeniem (siedemdziesiąt siedem procent ogólnej liczby czołgów był to sprzęt drugiej generacji) mogłyby dominować nad armią iracką. Jednakże polityka władz irańskich wobec armii sprawiła, iż tylko trzydzieści trzy procent czołgów Chieftain i siedemdziesiąt procent M-60 było zdolnych do boju. Innym problemem były braki kadrowe. Wojska pancerne w czasie czystek w 1979 roku straciły około trzydziestu procent kadry oficerskiej. Niekorzystna sytuacja panowała również w piechocie, która była przygotowana tylko do działań defensyw-nych. Odczuwano brak rezerwistów, co w połączeniu z dezercją sprawiło, iż tylko dwie dywizje piechoty miały pełną obsadę. Mankamentem lotnictwa był brak nowoczesnego sprzętu radioelektronicznego i sprawnego systemu dowodzenia. Największym chyba jednak utrapieniem była logistyka. Wszelkie dane dotyczące materiałów zapasowych, amunicji i części zamiennych były niedostępne; zawarte na dyskach komputerów albo zostały zabrane przez doradców z zagranicy, albo zniszczone przez bojowników rewolucji islamskiej. Embargo nałożone na Iran po rewolucji islamskiej przez kraje Europy Zachodniej i USA oraz izolacja politycz555 na odcięły kraj od dostaw części zamiennych, powodując na przykład braki w wyposażeniu wszystkich najnowocześniejszych samolotów F-14 (Iran miał ich siedemdziesiąt siedem) oraz dezorganizujących pracę systemów naprowadzania pocisków Phoenix. Kłopoty w uzupełnianiu braków powodowały, że zakupów dokonywano na czarnym rynku, nieoficjalnie i przez państwa trzecie.
Wojska Iraku dysponowały znacznymi siłami. Piechota liczyła około dwustu tysięcy ludzi i jej szeregi mogły zostać powiększone o dwieście pięćdziesiąt sześć tysięcy rezerwistów. W skład wojsk lądowych wchodziło pięć dywizji pancernych, sześć dywizji zmechanizowanych, trzy dywizje piechoty górskiej, sześć dywizji piechoty i kilka samodzielnych brygad, między innymi brygada powietrz-no-desantowa. Osobną jednostką była Dywizja Ochrony Prezydenta. Siły powietrzne liczyły trzydzieści osiem tysięcy żołnierzy, a morskie cztery tysiące dwustu pięćdziesięciu marynarzy. Armia iracka dysponowała dwoma tysiącami siedmiuset pięćdziesięcioma czołgami (pięćdziesięcioma typu T-72, stu AMX-30, dwu i pół tysiącem T54, T-55, T-62 i stu T-34), z których część była przestarzała. Posiadała ona również dwa i pół tysiąca bojowych wozów piechoty i transporterów opancerzonych (na przykład BWP-1, BRT50, SKOT), tysiąc czterdzieści dział polowych, dwadzieścia sześć wyrzutni rakiet taktycznych, dwanaście wyrzutni rakiet taktyczno-operacyjnych i tysiąc dwieście dział i wyrzutni rakiet przeciwlotniczych. Wojska powietrzne dysponowały trzystu trzydziestoma dwoma samolotami bojowymi (MiG-21, MiG-23, Su-20, Su-7B, Tu-22, Ił-28 i Hunter). Poza samolotami bojowymi na wyposażeniu armii irackiej znajdowało się dwieście sześćdziesiąt śmigłowców bojowych (Mi-24, Alouette III, Gazelle, Wessex i Puma), a także sto dwadzieścia osiem śmigłowców transportowych i ogólnego przeznaczenia. Marynarka wojenna Iraku uzbrojona była w jedną fregatę szkolno-bojową, dwanaście okrętów patrolowych, pięć trałowców i siedemnaście okrętów desantowych. Głównym celem działania tych stosunkowo niewielkich sil morskich miało być blokowanie ujścia Szatt al-Arab, pomoc wojskom lądowym w walce o Aba-dan i uderzenie na irańskie urządzenia do przeładunku ropy naftowej na wyspach Kharą i Noruz. Znaczna część uzbrojenia, jakim dysponował Irak, pochodziła ze Związku Radzieckiego i Egiptu. Bolączką armii irackiej był brak doświadczenia w planowaniu i prowadzeniu dużych operacji wojskowych, a także obsadzanie ważnych stanowisk przez ludzi bez doświadczenia i przygotowania według „klucza" lojalności wobec Saddama Husajna. Skupienie uwagi wywiadu wojskowego na sprawach politycznych sprawiło, iż nie rozpracował on należycie możliwości i potencjału armii irańskiej. Problemem, który nękał armię iracką, były stosunki, jakie panowały wśród samych żołnierzy. Dyscyplinę w armii utrzymywał pion polityczny partii Baas, wykorzystujący do tego siatkę konfidentów oplatającą całą armię. Przez armię iracką, podobnie jak przez irańską, przetoczyła się fala czystek. Jej ofiarą padali najczęściej oficerowie, którym zarzucano przynależność do szyickiej opozycji, sympatie prokurdyjskie lub przynależność do Irackiej Partii Komunistycznej. Plany operacyjne armii irackiej zakładały zniszczenie w ciągu dziesięciu— czternastu dni armii irańskiej, opanowanie części Chuzestanu i części prowincji Ilam, a potem zaoferowanie rozmów pokojowych i wynegocjowanie traktatu pokojowego korzystnego dla Bagdadu. Wybuch wojny iracko-irańskiej wywołał żywy oddźwięk, szczególnie w świecie arabskim. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż zbrojny konflikt pomiędzy krajem arabskim i niearabskim spowodował rozłam wśród państw arabskich. Był to koniec mitu o jedności tego świata. Wojna ta z całą jaskrawością ujawniła personalną rywalizację i niechęci wywodzące
się z przeszłości oraz różnice ideologiczne. Król Jordanii Husajn z obawy przed Syrią zaoferował Saddamowi Husajnowi nieograniczoną pomoc. Dla Jordanii Irak miał stać się obrońcą przed wrogimi sąsiadami — Syrią i Izraelem. Husajn starał się również stworzyć oś: Jordania—Irak—Arabia Saudyjska, która zaczęłaby odgrywać pierwszoplanową rolę w rozmowach z Izraelem. Król Arabii Saudyjskiej Chalid i inni przywódcy państw rejonu Zatoki Perskiej przynajmniej na pewien czas zapomnieli o tradycyjnym lęku przed ekspansją Iraku, widząc w nim siłę zdolną przeciwstawić się Iranowi — państwu ajatollaha Chomeiniego. Uważali oni religijnego przywódcę Republiki Islamskiej za dużo większe zagrożenie od dyktatora Saddama Husajna. Państwa rejonu Zatoki Perskiej udzieliły Irakowi wsparcia moralnego i finansowego, wierząc, że jego zwycięstwo nad Iranem spowoduje obalenie Chomeiniego i zastopuje „eksport" rewolucji islamskiej. Prezydent Syrii Hafiz al-Asad udzielił poparcia Iranowi, mając nadzieję na osłabienie wrogiego sobie Iraku. Hafiza al-Asada i Saddama Husajna, mimo iż byli członkami tej samej partii Baas, dzieliła personalna wrogość. Prezydent Syrii był przekonany, że przywódca Iraku współpracuje z Jordanią i Arabią Saudyjską w celu obalenia jego reżimu. Takie przekonanie Hafiza al-Asada wynikało z sytuacji polityczno-militarnej jego kraju. Izolowany na arenie międzynarodowej, wplątany w wojnę w Libanie, uważany za wroga przez rządy w Jordanii, Iraku i Izraelu (kwestia wzgórz Golan) oraz borykający się z poważnymi niepokojami politycznymi w kraju Asad żywił nadzieję, że upadek Saddama Husajna rozwiąże przynajmniej część jego problemów. Libijski przywódca pułkownik Muammar Kadafi jako zagorzały muzułmanin wystąpił przeciwko arabskim braciom w Iraku z powodów ideologicznych i religijnych. Wierzył, że ajatollah Chomeini prowadzi świętą wojnę w obronie rewolucji islamskiej. Agresję Saddama Husajna na Islamską Republikę Iranu uważał za spisek konserwatywnych władców arabskich poparty przez Stany Zjednoczone. Charakterystyczną postawę wobec konfliktu iracko-irańskiego przyjęła Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP). Przez całe lata Irak był wypróbowanym sojusznikiem OWP, szczególnie we wszystkich negocjacjach, gdzie próbowano pomijać warunki stawiane przez Palestyńczyków. Wobec konfliktu irac557 ko-irańskiego przywódca OWP Jasir Arafat zachował mocno manifestowaną neutralność. Natomiast współpracownicy Arafata popierali Iran, występując przeciwko Saddamowi Husajnowi. Przyczyna takiej postawy wynikała z obawy o sprawę palestyńską na forum państw arabskich. Utrzymywano, że konflikt odwróci uwagę od problemów palestyńskoizraelskich i spowoduje osłabienie nowego sojusznika OWP, jakim stał się Iran. Konflikt iracko-irański w oczywisty sposób rzutował na postawę i politykę wielkich mocarstw. Rozbicie w świecie arabskim i zawieranie tam nowych sojuszy, do czego doszło po wybuchu wojny, stworzyło obydwu supermocarstwom — Stanom Zjednoczonym i Związkowi Radzieckiemu — szansę i możliwości rozbudowy własnych wpływów w tym rejonie świata. Przed Stanami Zjednoczonymi zarysowała się możliwość pogłębienia sojuszu
z Arabią Saudyjską, co zresztą nastąpiło. Po dwóch latach odrzucania amerykańskiej oferty nawiązania współpracy wojskowej, po wybuchu konfliktu iracko-irańskiego Arabia Saudyjska przystała na propozycje Stanów Zjednoczonych. Jednym z jej efektów było wysłanie do Arabii Saudyjskiej czterech samolotów wyposażonych w system wczesnego ostrzegania AWACS i skierowanie do Zatoki Perskiej niszczyciela rakietowego. Osiągnięcia Związku Radzieckiego w umacnianiu swojej pozycji w rejonie Zatoki Perskiej (odwieczny cel ekspansji politycznej i militarnej najpierw Rosji, a później Związku Radzieckiego) były nie mniej istotne niż USA. Rosjanom udało się uzmocnić więzy z Syrią i utrzymać dotychczasowe powiązania z Irakiem (dostawy sprzętu wojskowego). Korzystając z rozbicia świata arabskiego, ZSRR starał się także zwiększyć swoje wpływy w Iranie i Jordanii. 22 września 1980 roku o świcie lotnictwo Iraku zaatakowało pozycje irańskie. Celem pierwszego uderzenia było zdobycie panowania w powietrzu, zniszczenie irańskich baz lotniczych, zakładów przemysłowych w Teheranie, Aba-danie, Kermanshah i Isfahanie oraz zbombardowanie rejonów dyslokacji wojsk lądowych, urządzeń wydobywczych i przepompowni na wyspie Kharq. Choć do końca września lotnictwo irackie dokonywało po sto—sto pięćdziesiąt lotów bojowych na dobę, nie zdołało zrealizować wyznaczonych im zadań. Złożyło się na to kilka czynników: zbyt słabe rozpoznanie lokalizacji obiektów i ich obrony, zbyt długie podejmowanie decyzji o zmianach opracowanych wcześniej planów (wszelkie decyzje zapadały na szczeblu centralnym), brak doświadczonych pilotów, którzy potrafiliby niszczyć stosunkowo niewielkie obiekty naziemne, i odpowiednio przeszkolonej obsługi technicznej. Już 23 września lotnictwo irańskie dokonało nalotów odwetowych, które zakończyły się widowiskowymi i propagandowymi sukcesami, takimi jak pożar rafinerii w Basrze, uszkodzenie zapory wodnej w Dukanie, zniszczenie urządzeń w Centrum Badań Nuklearnych koło Bagdadu, a także przerwanie rurociągu biegnącego z Kirkuku do Banias (Syria). Podczas dwóch pierwszych tygodni wojny strona irańska wykonywała od osiemdziesięciu do stu lotów bojowych na dobę. W pierwszej fazie wojny Irak utracił docelowy zasięg ofensywy irackiej w 1980 r. granice terenów zajętych przez Irak w wyniku ofensywy 1980 roku granice terenów zajętych przez Iran w wyniku ofensywy w 1985 roku (utracone do 1988 roku) Rijad 11"f X^
j
V (Y f* A-
Zatoka Perska
'f?
/
w
;/
rt&^śr* > \
ZJEDNOCZONE
\
EMIRATY
/
S~
,
\
ARABSKIE
f
Wojna iracko-irańska (1980—1988) około sześćdziesięciu maszyn bojowych, głównie MiG-21 i MiG-23. Straty irańskie były porównywalne. Jednocześnie z działaniami lotnictwa armia iracka podjęła operacje lądowe. Na początku Irakijczycy napotykali niewielki opór jednostek żandarmerii, policji, ochotników i nielicznych jednostek artylerii. Te nieznaczne siły broniły głównie węzłów komunikacyjnych i poszczególnych miejscowości. Warunki naturalne (górzysty teren) sprzyjały jednak Irańczykom, zmuszając Irakijczyków do systematycznego, mozolnego zdobywania terenu. Pierwsza faza wojny zakończyła się pod koniec grudnia 1980 roku, kiedy obie strony przerwały lokalne operacje i przeszły na całym froncie do obrony. Każdej ze stron brakowało dostatecznej siły, by odepchnąć przeciwnika. Irak nie dysponował odwodami, które byłyby w stanie przełamać opór wroga, a Iran zdobył się na zmobilizowanie stu pięćdziesięciu tysięcy rezerwistów i wysłanie ich 559 na front. Jednocześnie w Iraku nasiliła swe działania opozycja azerbejdżańska i kurdyjska. Zamiast błyskawicznej wojny w wykonaniu armii irackiej, doszło do wojny pozycyjnej. Doszło również do starcia flot wojennych obu państw. 23 i 24 września irańskie okręty zaatakowały irackie łodzie patrolowe u ujścia Szatt al-Arab i ostrzelały urządzenia nabrzeżne na półwyspie Faw. Od początku konfliktu okręty wojenne Iranu zablokowały Szatt al-Arab. Po trzytygodniowej przerwie, w styczniu 1981 roku, walki wybuchły ponownie. Irański atak przeprowadzony w celu odzyskania utraconych terenów i odblokowania Abadanu zakończył się połowicznym sukcesem. Odzyskano kontakt z Abadanem, ale po znacznych stratach w ludziach i w sprzęcie odłożono następne akcje do września, kiedy przeprowadzono operacje „Thamil ul Aimma". Druga połowa 1981 roku upłynęła bez większych działań. Dochodziło jedynie do niewielkich starć o charakterze lokalnym. Czas nieformalnego zawieszenia broni obie strony wykorzystały na podnoszenie sprawności bojowej swoich wojsk; szkolono rekrutów, uzupełniano braki w wyposażeniu, formowano nowe jednostki i dokonywano ich przegrupowań. W lipcu, październiku i grudniu 1981 roku Saddam Husajn wystąpił z propozycjami podjęcia rozmów pokojowych, tak jak to zaplanował rozpoczynając konflikt. Ajatollah Chomeini pozostawił je bez odpowiedzi. Jako swój warunek rozpoczęcia jakichkolwiek negocjacji z Irakiem zażądał wypłacenia Iranowi odszkodowania w wysokości stu pięćdziesięciu miliardów dolarów i odejście od władzy Saddama Husajna. Na początku 1982 roku Irakijczycy podjęli akcje zaczepną w rejonie Gilan Gharbu, Naft-e Shah i Bostonu, gdzie odnieśli niewielkie sukcesy. W odpowiedzi w marcu 1982 roku Irańczycy przeszli do ofensywy. 22 marca 1982 roku rozpoczęła się operacja „Fath", w
wyniku której rozcięto obronę iracką na styku dwóch korpusów armijnych, wyzwolono około dwu tysięcy kilometrów kwadratowych własnego terytorium i zepchnięto wojska agresora do strefy przygranicznej. Miesiąc później, 30 kwietnia, rozpoczęła się operacja „Quds", która również zakończyła się pomyślnie. Odzyskano Khorramshahr (Irakijczycy ochrzcili to miasto mianem „Stalingradu" Bliskiego Wschodu, wierząc, iż uczynili je punktem obrony nie do zdobycia), wyzwolono spod okupacji irackiej około pięciu tysięcy czterystu kilometrów kwadratowych terytorium Chuzestanu, a co najważniejsze — wyparto agresora z Iranu. Rok 1982 stał się punktem zwrotnym w całym iracko-irańskim konflikcie. O ile rok 1980 naznaczony był porażkami armii irańskiej, a 1981 nie odznaczał się zbytnią intensywnością działań wojskowych, to w 1982 roku inicjatywa przeszła w ręce Teheranu. Wojska Republiki Islamskiej nie tylko powstrzymały napastnika, ale także przeszły do kontrofensywy i wyparły go ze swojego terytorium. Wydawać by się mogło, że stając się panem sytuacji, Iran będzie bardziej skłonny 560 do podjęcia rokowań pokojowych. Przywódcy Iranu zdecydowali jednak, że należy wykorzystać sytuację do rozprzestrzenienia rewolucji islamskiej. Wykorzystano również zaistniałą sytuację do celów propagandowych — zwycięstwo prawdziwych wiernych nad niewiernymi. Konflikt trwał jeszcze sześć lat, w trakcie których Iran podjął dwadzieścia trzy operacje zaczepne. Próby przełamania irackich linii obronnych jednak się nie powiodły. Dobrze ufortyfikowane i zaopatrzone w nowoczesny sprzęt, okazały się zbyt trudne do sforsowania dla wojska irańskiego. Nie bez znaczenia było tu niedozbrojenie armii irańskiej. W związku z embargiem nałożonym na Iran zakupy broni przez ten kraj były w znacznym stopniu ograniczone. Mimo to Iran podejmował wiele operacji, których celem było przełamanie umocnionych linii obrony irackiej. Trzy odznaczyły się ze względu na liczbę zaangażowanych w nie środków i ludzi. Pierwszą była operacja „Błogosławiony Ramadan" trwająca od 13 lipca do 5 sierpnia 1982 roku. Jej celem było zajęcie Basry i odcięcie Iraku od Zatoki Perskiej. Strona irańska zaangażowała w tę operację około stu tysięcy żołnierzy, sześćset czołgów i dziewięćset dział. Po morderczych walkach, gdy zdarzało się, że zdesperowane, odurzone narkotykami oddziały atakowały poprzez pola minowe, wyznaczone cele nie zostały osiągnięte. Linia frontu przesunęła się o siedem kilometrów na zachód od granicy iracko-irańskiej. Ta operacja kosztowała stronę irańską osiemnaście tysięcy żołnierzy (były dni, kiedy Irańczycy tracili do tysiąca żołnierzy), dwieście dwadzieścia czołgów i sto trzydzieści trzy transportery. Drugą wielką operację o nazwie „Badr" Iran przeprowadził w marcu 1985 roku. Miała ona doprowadzić do odcięcia Basry od reszty kraju. Iran zaangażował w tę operację ponad pięćdziesiąt trzy tysiące żołnierzy. Również ta ofensywa irańska zakończyła się niepowodzeniem i dużymi stratami w ludziach i sprzęcie. Irańczycy mieli od dwudziestu pięciu do trzydziestu tysięcy zabitych i rannych, a Irakijczycy dwanaście tysięcy.
Operacja „Wal-Fajr 8", trzecia wielka ofensywa podjęta przez Iran w tej wojnie, rozpoczęła się 10 lutego 1986 roku. Tym razem zamierzano zdobyć port Al-Faw i bazę morską Umm Qasr. Częściowo cel operacji Wal-Fajr 8 został zrealizowany. Irańczycy zdobyli port Al-Faw i około stu dwudziestu kilometrów kwadratowych terenu na półwyspie Al-Faw. Z militarnego punktu widzenia sukces ten nie był wielki, gdyż okręty pod banderą iracką nie wypływały na obszar Zatoki Perskiej. Zajęcie portu Al-Faw i znacznych obszarów na półwyspie stworzyło nową sytuację — realne zagrożenie dla Kuwejtu, który w tym konflikcie wspierał Irak. Dla Iranu sukces ten miał znaczenie przede wszystkim propagandowe: wykazywał zdolność własnych sił zbrojnych do przełamania umocnionych irackich linii obronnych, a tym samym tworzył wrażenie wzrostu własnej potęgi. Marzec 1986 roku przyniósł w Iraku ogłoszenie powszechnej mobilizacji i przygotowania do ofensywy, która miała ostatecznie rozstrzygnąć o zakończeniu konfliktu. W okresie maj 1986 — grudzień 1987 przeprowadzono operacje opatrzone kryptonimami „Karbala" i „Fath". Pomimo zaangażowania przez Iran dużych sil w ludziach i sprzęcie nie osiągnięto większych sukcesów poza niewielkimi nabytkami terytorialnymi. Brak znaczących sukcesów Iranu wiązał się z tym, iż w trakcie konfliktu wojska irackie zdołały zorganizować bardzo sprawną i dobrze ufortyfikowaną obronę, a ponadto przewyższały wojska irańskie pod względem wyposażenia i dysponowały żołnierzem zaprawionym w wieloletnich walkach obronnych. Rok 1988 przyniósł zmianę sytuacji na froncie. Wojska irackie przeszły do akcji zaczepnych. 17 kwietnia 1988 roku, korzystając ze sprzyjających okoliczności — zaczynał się ramadan, miesiąc muzułmańskiego postu, a strona irańska dokonywała wymiany oddziałów frontowych (na linii pozostało osiem tysięcy żołnierzy, podczas gdy wcześniej było ich tam trzydzieści tysięcy) — wojska irackie rozpoczęły ofensywę. Strona irańska stawiła jedynie krótki opór, gdyż zmęczeni długotrwałym pobytem na pierwszej linii walk żołnierze nie wykazywali zbytniej chęci do boju. Po trwającej trzydzieści sześć godzin ofensywie półwysep Al-Faw został całkowicie opanowany przez Irakijczyków. W następnych miesiącach wojska irackie wyparły Irańczy-ków z rejonu Basry, Majnoonu, Zubaidatu i Mehranu. W związku z niekorzystną sytuacją militarną na froncie 17 lipca 1988 roku prezydent Iranu Hosejn Musawi-Chamenei w liście do sekretarza generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych zwrócił się z prośbą o pośrednictwo w rozmowach na temat przerwania ognia. Ten zwrot w postawie politycznej Islamskiej Republiki Iranu wynikał nie tylko z niekorzystnego układu sił na froncie, ale również z pogarszającej się sytuacji wewnętrznej kraju. Na to załamanie składały się: zmęczenie wojną w społeczeństwie irańskim, ruina gospodarki, wyczerpanie środków finansowych państwa, a także bardzo duże straty wśród żołnierzy. Jednym z najistotniejszych chyba czynników, który zadecydował o przystąpieniu Iranu do rokowań pokojowych, była ciężka choroba najważniejszego zwolennika wojny z Irakiem — ajatollaha Chomeiniego. Dzień później (18 lipca 1988 roku) Saddam Husajn zwrócił się do Iranu z propozycją rozpoczęcia rokowań pokojowych, a 20 sierpnia przerwano walki na całym froncie.
Szacuje się, że konflikt ten spowodował śmierć od czterystu pięćdziesięciu do siedmiuset trzydziestu tysięcy Irańczyków i od stu pięćdziesięciu do trzystu czterdziestu tysięcy Irakijczyków; rannych było od sześciuset do miliona dwustu tysięcy Irańczyków i od czterystu tysięcy do siedmiuset tysięcy Irakijczyków. Iran opuściły dwa miliony uchodźców, a Irak czterysta tysięcy. Koszty konfliktu ocenia się na sześćdziesiąt dziewięć miliardów dolarów po stronie Iranu i sto pięćdziesiąt dziewięć miliardów po stronie Iraku. Konflikt iracko-irański wywołał żywe zainteresowanie w państwach europejskich i w USA. Waszyngton z uwagą śledził wszelkie posunięcia obu stron i zaznaczał swoją obecność, wysyłając w marcu 1984 roku lotniskowiec „Enterprise" i dwa tysiące żołnierzy piechoty morskiej na wody Zatoki Perskiej. Według źródeł radzieckich wiosną 1984 roku Stany Zjednoczone opracowywały również plany bezpośredniej interwencji zbrojnej w Zatoce Perskiej. Konflikt iracko-irański przysporzył kłopotów także administracji amerykańskiej. Aferalrangate, której istota leżała w tajnej sprzedaży amerykańskiego uzbrojenia Iranowi i użycia uzyskanych pieniędzy na wspieranie antykomunistycznej partyzantki w Nikaragui (contras}, wywołała falę zarzutów pod adresem Białego Domu, iż toleruje chaos decyzyjny w sprawach żywotnych dla polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Konflikt iracko-irański spowodował wzrost zapotrzebowania na sprzęt wojskowy, na czym zarobiło wiele państw, na przykład ZSRR ponad piętnaście i pół miliarda dolarów, Chiny około pięciu miliardów dolarów, Francja około pięciu miliardów dolarów, a Polska około pięciuset pięćdziesięciu milionów dolarów. Większość państw handlowała bronią z obiema stronami konfliktu. Jedynie Stany Zjednoczone prowadziły interesy tylko z Iranem (wartość dostaw wynosiła około stu milionów dolarów), a Republika Federalna Niemiec tylko z Irakiem (około sześciuset dwudziestu pięciu milionów dolarów). Konflikt ten był rozpatrywany przez supermocarstwa — Stany Zjednoczone i Związek Radziecki — w szerszym kontekście działań dyplomatycznych i wojskowych. USA, które wskutek poparcia udzielonego Izraelowi nie utrzymywały bliższych kontaktów z Irakiem i miały utrudniony wpływ na umiarkowane kraje arabskie, zyskiwały w tym konflikcie możliwość zamanifestowania swego autorytetu zarówno politycznego, jak i militarnego. Na zasadzie symetrii Związek Radziecki zyskiwał dostęp dyplomatyczny do państw arabskich, które do tej pory wzbraniały się przed nawiązaniem z nim bliższych kontaktów politycznych, a na przyszłość otwierały się przed radziecką flotą wody Zatoki Perskiej. Każde z supermocarstw z jednej strony zaopatrywało w broń zwalczające się strony, a z drugiej obawiało się przegranej którejkolwiek z nich. Zarówno Waszyngton, jak i Moskwa zdawały sobie sprawę z konsekwencji, jakie pociągnęłaby za sobą przegrana którejś ze stron konfliktu. Oznaczałoby to bowiem powstanie próżni i zachwianie delikatnego stanu równowagi panującego w tym zapalnym rejonie świata. Próżnia polityczna, zwłaszcza w okresie wycofywania się Armii Radzieckiej z Afganistanu i niepokojów w azjatyckich republikach, mogłaby spowodować reakcję łańcuchową, która zniszczyłaby płynną i skomplikowaną mozaikę państw, królestw i narodów na obszarze od Turcji do Pakistanu.
Postawa Organizacji Narodów Zjednoczonych wobec tej wojny daleka była od zdecydowania. ONZ nie wskazała jednoznacznie na winowajcę. Ponadto ograniczono się do formalnego wprowadzenia embarga bez nakładania sankcji. W trakcie konfliktu ONZ zawęziła pole swojego działania do wydawania różnego rodzaju oświadczeń i rezolucji bez większego znaczenia praktycznego. Niektóre rezolucje ONZ odnosiły się do stosowania przez Irak broni chemicznej (kraj ten uciekał się do stosowania tak zwanych dywanów z bomb chemicznych). Najbardziej znanym przypadkiem użycia broni chemicznej była osada Halabdża, w której mieszkało siedemdziesiąt tysięcy ludzi. Akcja podjęta przez Irak spowodowała śmierć około pięciu tysięcy. Około dziesięciu tysięcy zostało zagazowanych, spośród których większość pozostała inwalidami do końca życia. Na froncie iracko-irańskim używano bojowych środków trujących o działaniu parali-tyczno-drgawkowym (tabun, sarin, saman), drażniącym (chlorobenzyl) i parzącym (iperyt). Jednym z istotnych elementów konfliktu iracko-irańskiego była kwestia ropy naftowej, głównego bogactwa rejonu. Przez cały okres wojny oba państwa wydobywały ten surowiec zarówno na eksport, jak i na własne potrzeby. Eksport ropy naftowej umożliwiał zdobycie środków na zakup uzbrojenia. Istotnym problemem były dostawy ropy naftowej na własne potrzeby. Ze względu na zniszczenia instalacji przesyłowych i zakładów przetwórstwa ropy oba kraje musiały dokonywać zakupów pewnych produktów za granicą lub wysyłać tam własną ropę do przetworzenia. W trakcie konfliktu wydobycie ropy naftowej było różne. I tak, najniższe wydobycie dzienne w Iranie wyniosło milion czterysta tysięcy baryłek (1981), a w Iraku dziewięćset tysięcy baryłek (1983). Odpowiednio najwyższe wydobycie wyniosło dwa miliony siedemset tysięcy baryłek dziennie (1987) w Iranie i dwa miliony sześćset tysięcy baryłek (1987) w Iraku. Jak ważne i istotne miejsce zajmowała ropa naftowa w polityce obu krajów, świadczyć może tak zwana wojna tankowców. Rozpoczęła się w 1981 roku. Przez pierwsze trzy lata Irak dokonał co najmniej pięciu—dziesięciu ataków na tankowce i inne statki zdążające do Iranu. W tym czasie Iran nie podejmował podobnych kroków. Dopiero w lecie 1984 roku Iran również podjął decyzję o działaniach odwetowych wobec okrętów płynących do krajów arabskich rejonu Zatoki Perskiej. Wojna tankowców wywołała wielkie zaniepokojenie i obawy, że nastąpi całkowite odcięcie dostaw ropy naftowej z rejonu Zatoki Perskiej do krajów Europy Zachodniej i Japonii. W trakcie całego konfliktu iracko-irańskiego dokonano trzystu pięćdziesięciu trzech ataków na tankowce i statki handlowe (Iran — sto trzydzieści dziewięć, Irak — dwieście czternaście). Ten ośmioletni konflikt pociągnął za sobą duże straty wśród ludności, w gospodarce i innych dziedzinach życia. Mimo ogromu strat po obu stronach wojna nie rozwiązała żadnego z problemów, które doprowadziły do jej wybuchu. Reperkusje tego konfliktu już wkrótce dały znać o sobie. Konieczność znalezienia „zajęcia" dla olbrzymiej i przeszkolonej armii, jaką dysponował Irak, sprawiła, że wkrótce doszło do agresji na Kuwejt, a w konsekwencji do wojny w Zatoce Perskiej. Rozdział 44
MICHAŁ LEŚNIEWSKI PUSTYNNA BURZA WOJNA W ZATOCE PERSKIEJ 1990-1991 W nocy 2 sierpnia 1990 roku wojska irackie przekroczyły granice Kuwejtu z zamiarem zajęcia tego kraju. Irakijczycy szybko poradzili sobie z oporem słabszych liczebnie i zaskoczonych sił Kuwejtu. Wprawdzie jego lotnictwo walczyło jeszcze przez trzy dni, a jednostki pancerne, broniące pałacu emira, broniły się do ostatniego pocisku (w obronie pałacu zginął najmłodszy brat władcy Kuwejtu), ale opór był nie zorganizowany i ostatnie regularne walki ustały po tygodniu — 9 sierpnia. Twardy opór pojedynczych jednostek nie zmienił faktu, że cała operacja ograniczyła się praktycznie do spokojnego przejazdu główną autostradą z Basry do stolicy kraju. Jednostkom irackim nie udało się jednak pochwycić władcy Kuwejtu Dżabera al-Ahmada al Sabakha. Emir, ostrzeżony o irackim ataku, wraz z rządem i rodziną opuścił Kuwejt i schronił się w Arabii Saudyjskiej. Tak rozpoczął się kryzys polityczny, który zdominował politykę światową na przełomie lat 1990/1991 i który miał wywrzeć niezatarte piętno na późniejszej polityce w regionie. Kiedy wojska irackie wkraczały do Kuwejtu, Bagdad podał do wiadomości, że w emiracie grupa młodych oficerów kierowana przez pułkownika Alego dokonała zamachu stanu. Poprosili oni Irak o pomoc w niedopuszczeniu do obcej ingerencji w wewnętrzne sprawy Kuwejtu. Nikt nie uwierzył w tę wiadomość, zwłaszcza że stosunki obu krajów od dłuższego czasu były napięte. Od początku istnienia Iraku (1918 rok) stosunki te nie były najlepsze. Podstawowym tego powodem była postawa Bagdadu, który odmawiał uznania suwerenności Kuwejtu. Zdaniem kolejnych władz Iraku Kuwejt był jego integralną częścią, gdy pod rządami Turcji stanowił część wilajetu (prowincji) Basry, który obok wilajetów Bagdadu i Mosulu wszedł w skład Iraku. Bagdad uznawał Kuwejt za państwo sztuczne, powstałe wskutek interwencji Wielkiej Brytanii. Nie sposób tu odmówić argumentom Iraku pewnej dozy słuszności. Rzeczywiście Kuwejt był częścią prowincji Basry. Jednak zwierzchność tamtejszego paszy miała charakter raczej iluzoryczny. W XVIII wieku w Kuwejcie osiadł arabski ród al-Sa-bakh, który w 1871 roku formalnie uznał zwierzchnictwo Turcji. Zresztą i wtedy było ono pozorne ze względu na bliskie stosunki z Wielką Brytanią, która w 1899 roku przejęła kontrole nad polityką zagraniczną emiratu. Układy Wielkiej Brytanii z Turcją z 1901 i 1913 roku umocniły jej pozycje w Kuwejcie, który w 1914 roku oficjalnie stał się brytyjskim protektoratem. Mając na uwadze, że samodzielność emiratu była w dużej mierze efektem brytyjskiej polityki, można by się zgodzić z tezami o sztucznym charakterze Kuwejtu. Należy jednak mieć na względzie sztuczność państwową samego Iraku. Utworzony z trzech tureckich prowincji, na jednym obszarze połączył różne ludy (Arabów i Kurdów) i odłamy islamu (sunnitów i szyitów), a
wszystko po to, by w jednym państwie połączyć szyby naftowe Kirkuku, Mosulu i Basry. Tak wiec argumenty irackiej propagandy były obosieczne. Ostatni kryzys nie był jedynym w dziejach obu państw. W lipcu 1958 roku obalona została w Iraku monarchia. Gdy w 1961 roku Kuwejt uzyskał niepodległość, nowy przywódca Iraku generał Abd al-Karim Kasem zgłosił pretensje do zwierzchnictwa nad emiratem i skoncentrował wojska na granicy. Szybka interwencja Londynu i mediacja Ligi Arabskiej zażegnały konflikt. W 1963 roku Irak uznał nawet niepodległość Kuwejtu. Jednak po objęciu władzy w Iraku przez partię Baas (zamach 1968 roku) Rada Rewolucyjna anulowała decyzję o uznaniu niepodległości Kuwejtu. Po wybuchu wojny iracko-irańskiej doszło do poprawy stosunków. W jej trakcie Kuwejt, podobnie jak i inne państwa rejonu Zatoki Perskiej, udzielał Bagdadowi wydatnej pomocy finansowej. Zakończenie wojny iracko-irańskiej okazało się początkiem nowego kryzysu w stosunkach kuwejcko-irackich. Konflikt z Kuwejtem był bezpośrednim skutkiem wojny z Iranem. W ciągu ośmiu lat armia iracka została niesłychanie rozbudowana, tak że pod względem liczebności stała się czwartą armią świata. Jednocześnie gospodarka Iraku znalazła się w opłakanym stanie. Przed wojną Irak, choć nie należał do najbogatszych państw arabskich, był krajem zamożnym. Dzięki eksportowi ropy naftowej dysponował około trzydziestoma miliardami dolarów rezerw. Długotrwała wojna zburzyła stabilizację. Straty w ludziach, zniszczenia, przestawienie przemysłu na tory wojenne zrujnowały cywilny sektor gospodarki. Wojna pochłonęła wszystkie rezerwy finansowe, zmusiła do zaciągania pożyczek (po jej zakończeniu długi Iraku sięgały niebagatelnej sumy osiemdziesięciu miliardów dolarów). Taka sytuacja zmuszała Saddama Husajna do podjęcia odbudowy gospodarki. Najprostszym rozwiązaniem byłaby redukcja armii. Przywódca Iraku nie chciał jednak i nie mógł tego uczynić. Zasadniczym powodem było osłabienie jego pozycji po wojnie. Mimo kilku sukcesów w ostatnim okresie wojny wojskom irackim źle się wiodło na froncie. Niepowodzenia skłoniły niezadowolone grupy ludności (zwłaszcza Kurdów) do wystąpień przeciw władzom.. W efekcie, mimo zakończenia wojny, armia nadal była niezbędna. Stała się obok Gwardii Republikańskiej jedną z głównych podpór władzy. Husajn nie zamierzał więc jej rozpuszczać. W jego planach miała być ważnym narzędziem rozwiązywania wewnętrznych problemów Iraku. Po wojnie Irak potrzebował przede wszystkim środków na inwestycje. Sam Husajn pragnął sukcesu, który przyćmiłby niepowodzenia ostatniej wojny. Rozwiązanie obydwu problemów widziano w wymuszeniu pomocy ekonomicznej na bogatszych sąsiadach. Nie oznacza to bynajmniej, że Bagdad od początku planował atak i okupację któregoś z sąsiednich państw, ale Saddam Husajn i jego współpracownicy widzieli w armii wygodne narzędzie nacisku lub zastraszenia potencjalnej ofiary. Głównym celem działań Bagdadu stały się przysłowiowo bogate kraje Zatoki Perskiej. Irak mógł wobec nich z dużą dozą słuszności wysuwać argument długu wdzięczności, przypominając, że przez osiem lat bronił ich przed zagrożeniem ze strony fundamentalistycznego Iranu.
Emir Kuwejtu sam ułatwił zadanie Husajnowi. 9 sierpnia 1988 roku, następnego dnia po zawarciu zawieszenia broni między Irakiem i Iranem, podjął decyzję o zwiększeniu wydobycia ropy, zwłaszcza ze złóż Ar-Rumajla, do których pretensje rościł także Irak. Wywołała ona niezadowolenie Bagdadu, gdyż spowodowany nią spadek cen znacznie zmniejszał zyski z eksportu ropy. Co więcej, eksploatacja złóż Ar-Rumajla była przez Irak traktowana jako kradzież jego zasobów ropy. Zaostrzenie stosunków między obydwoma państwami nie zostało jednak zauważone w związku z wydarzeniami w Europie Środkowowschodniej i w ZSRR. Dopiero w 1990 roku, kiedy opadła euforia związana z przemianami w państwach byłego bloku socjalistycznego, światowa opinia publiczna zwróciła uwagę na napiętą sytuację w rejonie Zatoki Perskiej. Początek 1990 roku przyniósł dalsze zaostrzenie sytuacji. W kwietniu Saddam Husajn w publicznym wystąpieniu zagroził Izraelowi, że w razie wystąpienia przeciw Irakowi Bagdad spowoduje, że: „ogień strawi połowę tego kraju. Grożących nam bronią jądrową wyniszczymy bronią chemiczną". Ale przywódca Iraku atakował nie tylko Izrael. 28 maja 1990 roku na spotkaniu przywódców państw arabskich w Bagdadzie Saddam wystąpił przeciwko krajom Zatoki Perskiej, oskarżając je o rozmyślne zaniżanie cen ropy i działanie na szkodę Iraku. Zarzucał im ekonomiczną agresję skierowaną przeciw Bagdadowi. Następnie zażądał od nich dziesięciu miliardów dolarów pomocy oraz umorzenia trzydziestomiliardowego długu zaciągniętego w czasie wojny. 25 czerwca, podczas rozmów wicepremiera Iraku Saaduna Hammadiego z władcami Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu, przedstawiciel Bagdadu ponownie zażądał dziesięciu miliardów dolarów kontrybucji, co emir Dżaber odrzucił, proponując w zamian pół miliarda dolarów. Iracki wicepremier potraktował tę propozycję z oburzeniem, jako jałmużnę. Emir Kuwejtu, jakby nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji, podjął kroki, które doprowadziły do jej zaostrzenia — os'wiadczył, że utrzyma wydobycie ropy na zawyżonym poziomie do października. Saddam Husajn odebrał to jako kolejny dowód ekonomicznej agresji wymierzonej w Irak. Bagdad postanowił działać bardziej zdecydowanie. 16 lipca 1990 roku, podczas konferencji Ligi Arabskiej w Tunisie, iracki minister spraw zagranicznych Tarią Aziz wręczył sekretarzowi Ligi Szedlemu Klibi memorandum, w którym Bagdad oskarżał Kuwejt o wprowadzenie wojsk na jego terytorium i kradzież ropy naftowej ze złóż Ar-Rumajla na sumę dwudziestu czterech miliardów dolarów. Jak się okazało, dokument ten był jedynie wstępem do przemówienia, które następnego dnia z okazji rocznicy rewolucji irackiej wygłosił w Bagdadzie Saddam Husajn. Oskarżył w nim kraje Zatoki Perskiej o współudział w „imperialistycznym spisku" zmierzającym do zniszczenia Iraku i jawnie zagroził użyciem siły dla wyegzekwowania swoich żądań. Jeszcze tego samego dnia Irak rozpoczął koncentrację wojsk na granicy z Kuwejtem. Wiadomość o ruchach wojsk irackich dotarła do Białego Domu. Nikt jednak nie wierzył w możliwość agresji. Podejrzewano, że jest to demonstracja siły mająca skłonić Kuwejt do ustępstw. 31 lipca zorganizowano konferencję w Dżiddzie, której celem było rozwiązanie spornych kwestii. Jednak sam początek był mało obiecujący. W przeddzień z udziału w spotkaniu
zrezygnował emir Kuwejtu, który w zastępstwie posłał swojego syna i następcę tronu. Oburzony tym posunięciem Saddam Husajn zrezygnował z wyjazdu, a szefem delegacji irackiej mianował Izzata Ibrahima, drugą osobę w partii Baas. Dalszy ciąg konferencji nie był lepszy. Delegacja iracka ponownie wystąpiła z oskarżeniami i żądaniami wobec Kuwejtu, który zaproponował pożyczkę w wysokości dziewięciu miliardów dolarów. Irakijczycy odrzucili tę propozycję, kiedy jednak król Arabii Saudyjskiej Fahd zaproponował dołożenie brakującego miliarda dolarów, wydawało się, że dojdzie wreszcie do porozumienia. Wtedy jednak kuwejccy negocjatorzy dodali, że warunkiem przyznania pożyczki jest uznanie granic emiratu. Wywołało to wściekłość Izzata Ibrahima i zerwanie rozmów. W nocy 2 sierpnia irackie oddziały przekroczyły granicę Kuwejtu. Dlaczego Saddam Husajn zdecydował się na ten krok? Mógł przecież spodziewać się zdecydowanej reakcji Stanów Zjednoczonych i państw zachodnich, a także części krajów arabskich. Jasne są cele, które nim kierowały: potrzeba sukcesu po wojnie z Iranem i chęć zdobycia środków na odbudowę kraju, ale ryzykował konflikt z Zachodem. Można wysunąć tezę o ograniczonych horyzontach politycznych irakijskiego przywódcy, czym jednak niewiele da się wytłumaczyć. Tak długie utrzymywanie się u steru władzy, zwłaszcza po kompromitującej wojnie z Iranem, przeczy wszelkim teoriom o krótkowzroczności Husajna. Wciąż powraca pytanie: Dlaczego Saddam Husajn zdecydował się zaatakować Kuwejt? Jesteśmy zdani na domysły i spekulacje, gdyż nie posiadamy wiarygodnych informacji. Dostrzegalne są jednak pewne próby sondażu ewentualnej postawy Stanów Zjednoczonych na wypadek agresji na Kuwejt. Można sądzić, że iracki przywódca nie odbierał żadnych niekorzystnych dla siebie sygnałów. 12 lutego 1990 roku wysłannik Białego Domu John Kelly podczas wizyty w Bagdadzie miał oznajmić Husajnowi: „Jest pan czynnikiem równowagi w regionie i Stany Zjednoczone pragną poszerzyć swoje stosunki z Irakiem". Wprawdzie równocześnie docierały do przywódcy Iraku słowa krytyki, w których oskarżano go o notoryczne łamanie praw człowieka, ale wyciągał z tego wniosek, że w polityce USA są silne rozbież-nościw stosunku do Iraku. Wrażenie to pogłębiła rozmowa, którą Saddam Husajn odbył 25 lipca z ambasadorem Stanów Zjednoczonych panią April Gillespie. Na temat tej rozmowy do dziś istnieje wiele kontrowersji. Jak się wydaje, pani ambasador, starając się powstrzymywać od jednoznacznych wypowiedzi, stworzyła przywódcy Iraku złudę przyzwolenia USA na agresję. Nie należy oczywiście wysuwać zbyt daleko idących wniosków, ale Saddam liczył chyba na brak zdecydowania Białego Domu. Spodziewał się zapewne sankcji gospodarczych, ale nie wierzył, że Waszyngton zdecyduje się na akcję militarną. Był przekonany, że państwa arabskie uda się zneutralizować, wykorzystując ich strach przed Izraelem i fundamentalizmem. To wszystko skłaniało go do przypuszczeń, że po pierwszym okresie sankcji i protestów wszyscy prędzej lub później zaakceptują fakt dokonany. Stało się inaczej. Biały Dom zareagował bardzo szybko i zdecydowanie. Już 2 sierpnia zablokowano irackie i kuwejckie konta w bankach USA, Francji i Wielkiej Brytanii (w tej ostatniej 5 sierpnia). Tego samego dnia zwołana na żądanie George'a Busha Rada
Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła rezolucję nr 660, w której domagała się natychmiastowego wycofania wojsk irackich z Kuwejtu. Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w rejonie Zatoki Perskiej było zbyt duże, by mogły przymknąć oczy na agresję. Od końca lat siedemdziesiątych, po podpisaniu porozumienia w Camp David i wybuchu rewolucji islamskiej w Iranie, w centrum zainteresowania Waszyngtonu na Bliskim Wschodzie znalazła się Zatoka Perska. Tam koncentrowało się siedemdziesiąt procent światowych zasobów ropy naftowej. W tamtejszych emiratach zostały skumulowane olbrzymie kapitały, na wielką skalę inwestowane w Europie Zachodniej, Stanach Zjednoczonych i na Dalekim Wschodzie. Wobec tak wielkiego znaczenia Zatoki Perskiej dla światowej gospodarki celem Białego Domu stało się zachowanie status quo w regionie. Każde jego naruszenie traktowano jako groźbę dla światowego systemu ekonomicznego. Zajęcie Kuwejtu przez Irak dawało mu kontrolę nad około dwudziestu procentami światowego wydobycia ropy, a przez to możliwości znaczącego wpływania na ceny tego surowca. Co więcej, obawiano się, że Irak zaatakuje Arabię Saudyjską. Opanowanie jej pól naftowych dałoby Bagdadowi możliwość praktycznie dowolnego kształtowania cen ropy. Obecnie wydaje się, że Saddam nie miał zamiaru atakować Arabii Sudyjskiej w obawie przed gwałtowną reakcją Zachodu i sąsiednich państw (Syrii, Iranu i
Izraela). Wówczas jednak taką ewentualność brano pod uwagę. I to sprawiło, że Waszyngton zdecydował się na przyjęcie opcji militarnej. George Bush podjął decyzję o wysłaniu wojsk w rejon Zatoki Perskiej 4 sierpnia. Potrzebna była jeszcze zgoda Arabii Saudyjskiej na rozmieszczenie na jej obszarze oddziałów amerykańskich. Podjecie tej decyzji nie było dla Saudyjczy-ków łatwe. Byli przecież obrońcami najświętszych miejsc islamu i zaproszenie setek tysięcy niewiernych mogło wywrzeć jak najgorsze wrażenie. Wiadomo było, że takiej okazji nie omieszka wykorzystać iracka propaganda, by podburzać Arabów przeciw władcom Arabii Saudyjskiej. Obawiano się również niepokojów wewnętrznych. Saudyjczycy zdawali sobie sprawę z własnej słabości. Próby pokojowego rozwiązania konfliktu na forum Ligi Arabskiej nie powiodły się. Konferencje: 2 sierpnia w Kairze i 4 sierpnia w Dżiddzie zakończyły się fiaskiem, a doniesienia wywiadu Stanów Zjednoczonych mówiły o koncentracji sił irackich na granicy z Arabią. Ostatecznie po wizycie amerykańskiego sekretarza obrony Dicka Cheneya Saudyjczycy zgodzili się na przyjęcie wojsk amerykańskich. Zażądali jednak, by zaraz po zakończeniu kryzysu wszyscy Amerykanie opuścili Arabię Saudyjską. Położono nacisk na unikanie scysji na tle kulturowym (zakazano publicznego noszenia symboli wyznań nieislamskich oraz rzeczy nieprzyzwoitych według standardów saudyjskich). Dowództwo amerykańskie ściśle współpracowało w tej sprawie z Saudyjczykami (między innymi starano się ograniczyć liczbę kontaktów z miejscową ludnością, zakazano sprowadzania literatury i filmów mogących wzbudzać zgorszenie, zapoznawano żołnierzy z tradycją arabską i islamską).
Operacja „Pustynna Tarcza" rozpoczęła się 7 sierpnia 1990 roku. Głównodowodzącym wojsk amerykańskich i koalicji antyirackiej został generał Norman Schwarzkopf. Stany Zjednoczone, nauczone doświadczeniami wojny wietnamskiej, postanowiły działać ostrożnie. Starano się uzyskać poparcie społeczności międzynarodowej. Większość posunięć politycznych konsultowano z ONZ. Próbowano przyciągnąć do koalicji jak najwięcej państw arabskich. Starano się uzyskać poparcie ZSRR. Przewidując olbrzymie koszty operacji, Biały Dom usiłował uzyskać pomoc finansową zainteresowanych państw. Przede wszystkim pozyskał ją w krajach Zatoki Perskiej. Arabia Saudyjska przekazała USA szesnaście miliardów osiemset trzydzieści dziewięć milionów dolarów, Kuwejt — szesnaście miliardów sześć milionów dolarów, a Zjednoczone Emiraty Arabskie cztery miliardy dolarów. Spośród innych państw najwięcej wniosły: Japonia — dziesięć miliardów siedemset czterdzieści milionów dolarów i Niemcy — sześć miliardów pięćset siedemdziesiąt dwa miliony dolarów. W sumie USA otrzymały w czasie wojny ponad pięćdziesiąt cztery miliardy dolarów. Natychmiast po uzyskaniu zgody Saudyjczyków, rozpoczął się przerzut wojsk. Jako pierwsze zostały skierowane do regionu lotnictwo i flota. 8 sierpnia wylądowały w Arabii Saudyjskiej pierwsze cztery tysiące żołnierzy amerykańskich. 7 sierpnia Rada Bezpieczeństwa przyjęła rezolucję nr 661, wprowadzającą embargo na handel, obroty finansowe oraz dostawy sprzętu wojskowego i broni do Iraku. Trzy dni później w Kairze, podczas kolejnej konferencji państw Ligi Arabskiej, Egiptowi i krajom Zatoki udało się przeforsować potępienie Iraku oraz utworzenie międzyarabskiego kontyngentu wojskowego, który miał współdziałać z Amerykanami. Saddam Husajn nie pozostawał bierny. Od samego początku kryzysu próbował przy pomocy króla Jordanii Husajna i przywódcy OWP Jasira Arafata przeszkodzić Lidze Arabskiej w podjęciu zdecydowanych kroków. Kiedy okazało się, że działania te nie wywierają spodziewanego skutku, 8 sierpnia Bagdad ogłosił aneksję Kuwejtu i nakazał do 24 sierpnia zamknięcie wszystkich ambasad na terenie emiratu. Następnego dnia zostały zamknięte granice Iraku i zatrzymani obcy obywatele znajdujący się na jego terenie. Chcąc rozbić tworzącą się koalicję, Bagdad ogłosił, że w razie ataku zaatakuje Izrael, stawiając w ten sposób w niezręcznej sytuacji arabskich uczestników koalicji. 12 sierpnia Irak zaproponował „globalne rozwiązanie problemów Bliskiego Wschodu". W zamian za wycofanie wojsk irackich z Kuwejtu domagał się wycofania Izraela z terytoriów okupowanych i Syryjczyków z Libanu. Zdawał sobie sprawę, że były to warunki nie do przyjęcia, ale o to właśnie chodziło. Odrzucenie jego propozycji sprawiało wrażenie złej woli USA i ich sojuszników. Jednocześnie 15 sierpnia Bagdad zaproponował Teheranowi zawarcie pokoju na zasadzie powrotu do sytuacji sprzed wojny. Do 17 sierpnia oddziały irackie wycofały się z okupowanych terenów Iranu. Dzięki temu udało się Husajnowi zneutralizować wschodniego sąsiada. Irak próbował także torpedować poczynania USA wobec ZSRR. W Bagdadzie doskonale zdawano sobie sprawę, że amerykańska obecność w Zatoce budzi niezadowolenie wśród wielu decydentów na Kremlu. Wykorzystując te nastroje, próbował odciągnąć ZSRR od współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Jednak Moskwie zbyt zależało na amerykańskiej
pomocy gospodarczej, dlatego mimo wątpliwości poparła działania Białego Domu. 25 sierpnia przy pełnym poparciu Moskwy USA przeforsowały na forum Rady Bezpieczeństwa rezolucję nr 665, zezwalającą na użycie siły dla wyegzekwowania embarga. 9 września, mimo że cztery dni wcześniej bawił z wizytą w Moskwie Tarią Aziz, który próbował przekonać ZSRR do stanowiska Iraku, Michaił Gorbaczow i George Bush ogłosili w Helsinkach wspólną deklarację potępiającą Irak i domagającą się przywrócenia w rejonie Zatoki status quo ante. Równocześnie trwał kryzys związany z kwestią zakładników. 17 sierpnia Bagdad ogłosił, że obywatele państw zachodnich na okres zagrożenia wojną zostaną zgromadzeni w najważniejszych punktach strategicznych. Ogółem internowano w Iraku około piętnastu tysięcy obywateli tych państw. Innym cudzoziemcom pozwolono wyjechać, gdyż z punktu widzenia możliwości wywierania nacisków dyplomatycznych byli bez wartości. 28 sierpnia, oczekując w zamian od państw zachodnich przyjęcia bardziej ugodowego stanowiska, Bagdad w „geście dobrej woli" zwolnił kobiety i dzieci. Gdy okazało się, że nie przyniosło to skutku, przywódca Iraku dał do zrozumienia, że gotów jest zwolnić innych zakładników, jeżeli rządy ich krajów podejmą z nim rozmowy. Żaden z rządów zachodnich nie odpowiedział na tę propozycję, ale wielu polityków zdecydowało się na wizyty w Bagdadzie. Pierwszym był eks-kanclerz Austrii Kurt Waldheim. Później do Iraku pojechali Jessie Jackson, Edward Heath, Yasuhiro Nakasone oraz Willy Brandt. Ich wizyty były dla Saddama bardzo ważne. Tworzyły wrażenie solidaryzowania się z irackimi celami znacznej części światowej opinii publicznej. Każdy z odwiedzających był „nagradzany" zwolnieniem grupy zakładników, co miało dowodzić skłonności Bagdadu do kompromisu. 22 października Saddam Husajn zdecydował się na zwolnienie wszystkich francuskich zakładników. Motywy tego postępowania są nieco bardziej złożone. Po pierwsze, chciał „nagrodzić" Paryż za najbardziej umiarkowaną postawę wśród państw zachodnich wobec Iraku. Dzięki temu miał nadzieję osłabić spoistość koalicji. Paryż był jej słabym ogniwem. 24 września Franęois Mitterrand wystąpił z propozycją rozwiązania kryzysu poprzez wycofanie wojsk irackich z Kuwejtu w zamian za gwarancje bezpieczeństwa dla Bagdadu i zwołanie międzynarodowej konferencji dla rozwiązania wszystkich problemów Bliskiego Wschodu. Zwolnienie w odpowiedzi na to przez Irak francuskich zakładników miało stworzyć wrażenie współpracy Bagdadu z Paryżem. Jednocześnie obie strony koncentrowały siły przed zbliżającą się wojną. Irakijczycy rozbudowywali linie umocnień w Kuwejcie. W strefie przygranicznej i wzdłuż wybrzeża morskiego koncentrowano dywizje piechoty. Dywizje zmechanizowane i pancerne przesuwano do drugiego rzutu, skąd miały wspierać działania obronne. W trzecim rzucie rozmieszczono jednostki Gwardii Republikańskiej, które, po powstrzymaniu aliantów przez armię w strefie przygranicznej, miały dokonać kontrataku. Dowództwo irackie nie przewidywało głębokiego obejścia swoich pozycji od zachodu. Spodziewano się raczej desantu od strony morza, połączonego z frontalnym atakiem w rejonie Al-Managesh i płytkim obejściem od zachodu wzdłuż Wadi al-Batin. Z tego powodu linie umocnień objęły również
skrawki południowego Iraku na zachód od emiratu. Ogólnie w Kuwejcie i południowym Iraku skoncentrowano pod koniec września około trzystu sześćdziesięciu tysięcy żołnierzy, dwu tysięcy ośmiuset czołgów i tysiąca czterystu pięćdziesięciu dział i armat. Także Amerykanie początkowo przygotowywali się przede wszystkim do obrony Arabii Saudyjskiej. Główną troską Normana Schwarzkopfa i szefa Połączonych Sztabów generała Colina Powella było jak najszybsze przerzucenie dużych sił i zapewnienie bezpieczeństwa swoim żołnierzom. Jednostki, które w sierpniu przybyły do Arabii Saudyjskiej, były zbyt słabe, by odeprzeć ewentualny atak iracki. Dopiero w połowie września Schwarzkopf mógł z całą odpowiedzialnością powiadomić Waszyngton, że wojska amerykańskie są gotowe do odparcia każdego ataku. Rdzeniem sił USA w Zatoce Perskiej był 18 Korpus, składający się z 82 Dywizji PowietrznoDesantowej, 101 Dywizji Ataku Powietrznego (w całości przerzucanej za pomocą śmigłowców) i 24 Dywizji Zmechanizowanej. Obok tych jednostek skierowano tam l i 7 Brygadę mańnes (każda w sile dywizji). Do października skoncentrowano w Arabii Saudyjskiej około dwustu tysięcy amerykańskich żołnierzy. Przerzucenie tych jednostek wiązało się z wielkimi problemami. Najmniejszym było samo przetransportowanie ludzi i ich wyposażenia osobistego. Dużo trudniej było ze sprzętem ciężkim (czołgi, bojowe wozy piechoty, artyleria, śmigłowce). A trzeba też było przetransportować wielkie ilości amunicji, zaopatrzenia, żywności, części zamiennych i innych materiałów niezbędnych do prowadzenia nowoczesnej wojny i utrzymania przez kilka miesięcy w dobrej kondycji kilkaset tysięcy ludzi. Mimo przerzucenia tak dużych sil generał Schwarzkopf podkreślał, że są one za małe do przeprowadzenia skutecznej ofensywy. Co więcej, oceniał, że gdyby ją podjąć, straty ludzkie byłyby bardzo wysokie. Po wojnie wietnamskiej amerykańscy wojskowi stali się bardzo wrażliwi na straty w ludziach, stąd wszelkie działania były planowane tak, by możliwie jak najbardziej je zminimalizować. Dlatego nawet na początku listopada, gdy siły aliantów w Zatoce zostały wzmocnione o dalsze jednostki (amerykańskie l Dywizja Kawalerii Pancernej, 3 Brygada Kawalerii Pancernej; brytyjska: 7 Brygada Pancerna; francuska Dywizja Lekka „Daąuet"), Schwarzkopf nadal uważał, że siły, którymi dysponuje, są zbyt małe dla przeprowadzenia szybkiej i skutecznej ofensywy. Przed Białym Domem stanął trudny problem, co dalej: powiększenie sil w Zatoce do rozmiarów zbliżonych do wojsk w Wietnamie mogło obudzić sprzeciw społeczeństwa; pozostawienie w Kuwejcie sił irackich i oczekiwanie na działanie sankcji wymagało utrzymywania w Zatoce dużych sił przez trudny do określenia czas, co było kosztowne i nie gwarantowało realizacji rezolucji Rady Bezpieczeństwa. W końcu po długich dyskusjach George Bush zgodził się na przerzucenie do Arabii Saudyjskiej VII Korpusu z Niemiec, co było sygnałem, że podjął decyzję o ofensywie. Sztab Schwarzkopfa natychmiast rozpoczął szczegółowe opracowywanie planu ofensywy. Przewidywał on głębokie obejście sił irackich od zachodu. Największym problemem było przegrupowanie wojsk w taki sposób, by przeciwnik się nie zorientował co do kierunku głównego uderzenia. Zdecydowano się na
przeprowadzenie go po rozpoczęciu ofensywy powietrznej. Dzięki zdobyciu bezwzględnego panowania w powietrzu spodziewano się uniemożliwić wykrycie przemieszczenia przez zwiad powietrzny przeciwnika. Gdyby nawet Irakijczycy zorientowali się w amerykańskich planach, to ewentualne przegrupowanie ich wojsk byłoby bardzo utrudnione na skutek ataków lotniczych. Podczas gdy sztab amerykański opracowywał plany ofensywy, Biały Dom dążył do zaakceptowania jej przez Rade Bezpieczeństwa. Ostatecznie 29 listopada 1990 roku uchwaliła ona rezolucję nr 668 zezwalającą na użycie siły w celu usunięcia wojsk irackich z Kuwejtu. Jednocześnie Rada Bezpieczeństwa wystosowała do Bagdadu ultimatum, żądając opuszczenia Kuwejtu do 15 stycznia 1991 roku. Następnego dnia Biały Dom zaproponował Bagdadowi bezpośrednie rozmowy, ale nie zdołano uzgodnić terminów spotkań. 6 grudnia Saddam Husajn niespodzianie zdecydował się na uwolnienie wszystkich zakładników. Odegrali już swoją role i teraz byli niepotrzebni, tym bardziej że prezydent USA stwierdził, iż obecność zakładników nie powstrzyma go od ataku. Co więcej, ich zwolnienie mogło być potraktowane jako gest dobrej woli. Irak nadal próbował wykorzystać karty palestyńską i izraelską. 24 grudnia Saddam Husajn po raz kolejny zagroził atakiem na Izrael. Następnego dnia oświadczył, że możliwa jest zmiana stanowiska Bagdadu w kwestii Kuwejtu, jeżeli zostanie rozwiązana kwestia palestyńska. Jednak już 27 grudnia Irak ponownie stwierdził, że nie zgadza się na żadne ustępstwa. Na początku 1991 roku wydawało się, że istnieją szansę na dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu. 3 stycznia George Bush zaproponował spotkanie Tariqa Aziza z Jamesem Bakerem w Genewie. Doszło do niego sześć dni później, jednak rozmowy zakończyły się fiaskiem. 13 stycznia Kongres upoważnił prezydenta do użycia siły przeciw Irakowi. Na pograniczu Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu skoncentrowano największe siły od czasu II wojny światowej. Z jednej strony pięćset czterdzieści jeden tysięcy żołnierzy amerykańskich i dwieście pięćdziesiąt cztery tysiące sojuszniczych. Dysponowali oni około trzema i pół tysiącem czołgów oraz tysiąc czterysta trzydziestoma sześcioma samolotami. Z drugiej pięćset czterdzieści tysięcy żołnierzy irackich dysponowało około czterema i pół tysiącem czołgów i sześciuset dwudziestoma trzema samolotami. Wszyscy z napięciem oczekiwali terminu ultimatum, ale w nocy z 15 na 16 stycznia nic się nie wydarzyło. Natomiast wieczorem tego dnia o dziewiętnastej czasu nowojorskiego (w Warszawie godzina druga 17 stycznia, a trzecia w Bagdadzie) miliony Amerykanów zasiadły przed telewizorami, by obejrzeć wiadomości. Wielu z nich wybrało CNN. W trakcie relacji na żywo z Bagdadu reporter opisywał, jak spokojnie było tej nocy w stolicy Iraku, gdy nagle w oddali dało się słyszeć liczne wybuchy bomb. W ten sposób świat dowiedział się, że „rozpoczęło się wyzwalanie Kuwejtu". Wojna rozpoczęła się od największego w dziejach świata nalotu powietrznego. Wzięło w nim udział około siedmiuset samolotów, które łącznie zrzuciły około osiemnastu tysięcy ton bomb. Atak był całkowitym zaskoczeniem dla irackiej obrony przeciwlotniczej. W Bagdadzie syreny
odezwały się dopiero piętnaście minut po rozpoczęciu ataku. Okazało się, że nim doszło do właściwego nalotu, sojusznikom praktycznie udało się unieszkodliwić ogólnokrajowy system obrony przeciwlotniczej Iraku. Jeszcze przed atakiem na Bagdad został on zagłuszony, a następnie zewnętrzny pierścień systemu radarowego unieszkodliwiono za pomocą śmigłowców. Radary w głębi kraju zostały zaatakowane i w większości zniszczone przez rakiety samosterujące Tomahawk. Wreszcie jednym z pierwszych celów nalotu na Bagdad była siedziba dowództwa wojsk lotniczych. To wszystko sprawiło, że na szczeblu ogólnokrajowym system obrony przeciwlotniczej praktycznie przestał istnieć. Przetrwały natomiast jednostki OPL i to one miały później zadać największe straty sprzymierzonym. Pierwszego dnia wykonano około dwu tysięcy lotów, tracąc przy tym jeden samolot. Tak rozpoczęła się pierwsza faza wojny, ofensywa powietrzna opatrzona kryptonimem „Instant Thunder". Dzięki zastosowaniu najnowocześniejszej technologii naloty i ataki rakietowe trwały niemal bez przerwy. Ogółem w trakcie wojny wykonano sto dziewięć i pół tysiąca ataków powietrznych. Ich głównym celem było zniszczenie centrów administracji, strategicznie ważnych zakładów przemysłowych, elektrowni, fabryk i magazynów broni chemicznej, reaktorów oraz laboratoriów pracujących nad bronią atomową, biologiczną i chemiczną, wyrzutni rakietowych, lotnisk, dróg i mostów. Planowano również poprzez ciągłe bombardowania jak najbardziej osłabić jednostki frontowe Iraku (zwłaszcza Gwardię Republikańską). Kampania powietrzna dzieliła się na trzy podstawowe fazy. W pierwszej głównym celem ataku były: system obrony przeciwlotniczej, lotniska, główne punkty dowodzenia, stałe wyrzutnie rakiet SCUD, fabryki, laboratoria, instalacje jądrowe, sieć łączności oraz system energetyczny kraju. W drugiej skoncentrowano się na obronie przeciwlotniczej wojsk stacjonujących w Kuwejcie i południowym Iraku oraz na drogach i mostach, zwłaszcza tych, którymi przerzucano zaopatrzenie dla wojsk w Kuwejcie. Wreszcie w trzeciej głównym celem ataku miały być jednostki wojskowe stacjonujące w strefie frontowej. Należy podkreślić, iż wyżej przedstawiony podział nie oznaczał, że określony rodzaj celów był atakowany jedynie w danej fazie wojny. Przez cały okres dokonywano nalotów na wszystkie rodzaje celów. W zależności jednak od fazy przesuwano punkt ciężkości działań na odpowiednie ich kategorie. Po pierwszych, bardzo euforycznych ocenach okazało się, że skuteczność nalotów jest mniejsza, niż wynikało to z pierwotnych ocen. Ale i tak była ona bardzo wysoka i wahała się od pięćdziesięciu pięciu do siedemdziesięciu procent. Lotnictwo irackie było mało aktywne i większość pojedynków powietrznych (bardzo nielicznych zresztą) kończyła się zwycięsko dla pilotów alianckich. Zresztą od samego początku wojny irackie samoloty zaczęły uciekać do Iranu. Ostatecznie schroniło się tam sto czterdzieści siedem samolotów. Irak nie pozostał bezczynny wobec ataku koalicji. 18 stycznia Bagdad zrealizował swoje groźby wypowiadane pod adresem Izraela. W nocy pięć minut po pierwszej na Izrael spadły pierwsze rakiety SCUD. Po początkowej panice okaza-
ło się, że nie były one uzbrojone w głowice chemiczne, a ich skuteczność jest niska. Z wojskowego punktu widzenia nie stanowiły większego zagrożenia. Ważne były natomiast polityczne i psychologiczne skutki irackich ataków rakietowych na Izrael. Irak pokazał, że jest w stanie odpowiedzieć na ataki oraz bezpośrednio zaatakować terytorium Izraela. Realna stała się groźba izraelskiego uderzenia odwetowego, co mogło postawić pod znakiem zapytania istnienie koalicji. Zwłaszcza postawa Syrii budziła liczne wątpliwości. Aby tego uniknąć, dyplomacja amerykańska uczyniła wszystko, by powstrzymać Izrael od ataku na Irak, który, jak okazało się po wojnie, był bardzo bliski realizacji. 18 stycznia duża formacja izraelskich samolotów wystartowała w kierunku Iraku, ale w ostatniej chwili zawróciła. By usatysfakcjonować Tel Awiw, wzmożone polowanie na rakiety SCUD. 19 sierpnia kolejne rakiety spadły na Izrael, lecz i tym razem udało się dyplomacji USA powstrzymać odwet Izraela. Obiecano między innymi przysłanie baterii antyrakiet Patriot, które zostały tam rozmieszczone w nocy z 19 na 20 stycznia. Następnego dnia wydawało się, że sytuacja jest opanowana. Kolejne rakiety irackie zostały'zestrzelone przez antyrakiety Patriot. 22 stycznia doszło jednak do tragedii. Irackie rakiety zdołały przedrzeć się nad Izrael i spowodowały duże straty (w tym trzech zabitych). W tym momencie wydawało się pewne, że dojdzie do odwetowego ataku lotnictwa Izraela. Głównodowodzący sił powietrznych USA w Zatoce generał Chuck Horner nakazał ograniczenie aktywności nad zachodnim Irakiem, by nie doszło do starć z lotnictwem izraelskim. 23 stycznia rząd w Jerozolimie podjął decyzję o ataku, ale nie podał jego terminu. Ostatecznie do końca wojny nie doszło do tej operacji. Prawdopodobnie zadecydowała o tym znacznie mniejsza skuteczność późniejszych ataków i świadomość możliwych skutków politycznych realizacji tej decyzji. Pociski irackie wymierzono również w Arabię Saudyjską. Były one jednak skutecznie odpierane przez amerykański system antyrakietowy Patriot. Jedyny, ale tragiczny wyjątek miał miejsce 25 lutego, kiedy to iracka rakieta trafiła w amerykańską kantynę, zabijając dwanaście osób i raniąc około pięćdziesięciu. Ataki rakietowe nie były jedyną focmą militarnej aktywności Iraku. 29 stycznia Irakijczycy rozpoczęli operację lądową, nazwaną bitwą o Chafdżi. Saddam Husajn nie mógł sobie pozwolić na bierne przyglądanie się niszczeniu swoich sił w wyniku ataków powietrznych aliantów. Ofensywa miała pokazać światu, że mimo dwóch tygodni wojny powietrznej jego wojska w pełni zachowały zdolności operacyjne, a morale zarówno armii, jak i społeczeństwa jest dobre. Atak miała przeprowadzić 5 Dywizja Zmechanizowana, jedna z najlepszych w armii irackiej, na odcinku od wybrzeża Zatoki do miejsca, gdzie granica saudyjsko-kuwejcka ostro skręca na północ. Jednostki irackie miały uderzyć trzema kolumnami. Pierwsza z nich, uderzająca wprost na południe wzdłuż wybrzeża, miała skierować się bezpośrednio na Chafdżi. Dwie pozostałe, posuwające się na zachód od pierwszej, po wdarciu się w głąb terytorium saudyjskiego, miały skręcić na wschód i połączyć się z pierwszą kolumną, odcinając od głównych sił część oddziałów koalicji. W trakcie walk dwie kolumny operujące w głębi kraju zostały powstrzymane przez marines i lotnictwo amerykańskie. Jedynie pierwszej kolumnie udało się dotrzeć do Chafdżi. Irakijczycy zaskoczyli stacjonujące w pobliżu oddziały sprzymierzonych, gdyż zbliżające się czołgi miały lufy odwrócone do tyłu, tak jakby chciały się poddać. Gdy żołnierze wyszli z
okopów, czołgi irackie odwróciły w ich kierunku działka i rozpoczęły ostrzał. Po krótkiej walce Irakijczycy zajęli miasteczko. Nieco później oddziały amerykańskie i saudyjskie otoczyły miejscowość. 30 stycznia odparły próbę odsieczy, niszcząc przy tym pięćdziesiąt czołgów i bojowych wozów piechoty. Następnego dnia rano Chafdżi zostało odbite. Straty Irakijczyków nie są dokładnie znane, ale w samym Chafdżi zginęło sześćdziesięciu pięciu żołnierzy, a około czterystu dostało się do niewoli. W całej operacji zginęło jedenastu żołnierzy amerykańskich (siedmiu od ognia własnego) i około czterdziestu z Arabii Saudyjskiej i z Kataru. Znaczenie operacji zarówno strategiczne, jak i taktyczne okazało się żadne. Wraz ze zbliżaniem się terminu ofensywy lądowej wzmogła się aktywność dyplomatyczna ZSRR, który mimo poparcia udzielanego Waszyngtonowi próbował uchronić Irak przed całkowitą klęską. 31 stycznia do Teheranu przybyła iracka delegacja rządowa. Po dwudniowych rozmowach prezydent Rafsandżani zaproponował Bagdadowi mediację w rozmowach z koalicją. Jednak 8 lutego Irak zerwał stosunki dyplomatyczne z USA, Wielką Brytanią i Francją. W tym momencie do mediacji przystąpił Kreml. 11 lutego do Teheranu, a później do Bagdadu udał się wysłannik Gorbaczowa Jewgienij Primakow. Saddam Husajn wyraził zgodę na współpracę z ZSRR. Radziecką inicjatywę dyplomatyczną Stany Zjednoczone przyjęły z wielkim zaniepokojeniem. USA zdecydowane były podjąć ofensywę lądową i działania radzieckie zostały potraktowane jako próba ratowania dawnego sojusznika. Zaproponowane przez Saddama Husajna warunki wycofania się z Kuwejtu były jednak nie do przyjęcia nawet dla Moskwy. Mimo to negocjacje trwały. 18 lutego podczas wizyty w Moskwie Tariq Aziz wstępnie przyjął plan Gorbaczowa i zaakceptował rezolucję ONZ nr 660. Bush odrzucił jednak plan Gorbaczowa jako niewystarczający. Biały Dom dał do zrozumienia, że byłby gotów zaakceptować plan pokojowy, który uniemożliwiłby Irakijczykom wycofanie ciężkiego sprzętu z Kuwejtu. Mimo takiej postawy Waszyngtonu Gorbaczow nie ustawał w próbach niedopuszczenia do kampanii lądowej. 22 lutego Tariq Aziz po raz kolejny przybył do Moskwy, ale jednocześnie Biały Dom wystosował ultimatum, w którym zażądał rozpoczęcia ewakuacji wojsk irackich do godziny osiemnastej w sobotę 23 lutego i zakończenia jej w ciągu tygodnia. Irak odrzucił to ultimatum. 24 lutego o godzinie czwartej czasu lokalnego rozpoczęła się lądowa ofensywa wojsk koalicji. Nadchodzącego starcia oczekiwano z dużym niepokojem. Wielu specjalistów, zwłaszcza radzieckich (marszałek Siergiej Achromiejew), przewidywało, że bi577 twa lądowa będzie bardzo zaciekła, a alianci poniosą w niej bardzo duże straty. Także wśród zachodnich wojskowych panowały mieszane uczucia. W sztabie Schwarzkopfa przewidywano, że straty wyniosą od pięciuset do dwu tysięcy poległych. Plan operacji był przygotowany bardzo starannie. Zadanie obejścia sil irackich powierzono 18 i 7 Korpusowi. Pierwszy, wzmocniony francuską dywizją „Daquet", miał osłaniać siły główne od zachodu i odciąć Gwardię Republikańską od reszty kraju. 7 Korpus (w składzie: l i 3 Dywizja Pancerna, l Dywizja Zmechanizowana, l Dywizja Piechoty oraz 2 Pułk Pancerny), wsparty przez brytyjską l Dywizję Pancerną, był główną siłą uderzeniową operacji. Jego
zadaniem było zniszczenie Gwardii Republikańskiej. Oddziały państw arabskich i marines miały przełamać umocnienia w południowym Kuwejcie, związać siły irackie i zająć stolicę emiratu. Taki plan operacji nie był przypadkowy i wpływały na niego także czynniki polityczne. Rządy krajów arabskich sprzeciwiły się operacjom ich oddziałów na terytorium Iraku, traktując dosłownie mandat ONZ. Decyzja ta miała także charakter prestiżowy — to siły arabskie (saudyjskie i kuwejckie) jako pierwsze miały wejść do stolicy Kuwejtu. Ważnym elementem kampanii lądowej była dezinformacja. Przez cały czas starano się przekonać dowództwo irackie, że główne uderzenie zostanie przeprowadzone od strony morza. Udało się to całkowicie. Dowództwo irackie przesunęło do obrony wybrzeża znaczną część swoich sił (około dziesięciu z czterdziestu trzech dywizji). Zresztą w błąd wprowadzono nie tylko Irakijczyków. Praktycznie do końca wojny środki masowego przekazu donosiły o działaniach desantowych, których nie było, wprowadzając nie zamierzoną dodatkową dezinformację. 24 lutego o czwartej rano na całej długości frontu rozpoczęła się ofensywa wojsk koalicji. Oddziały marines przełamały umocnienia irackie w południowym Kuwejcie, odpierając słabe próby kontrataku. W ciągu dnia l Dywizja marines dotarła na obrzeża portu lotniczego AlJaber (około czterdziestu kilometrów w głąb Kuwejtu). W poniedziałek starła się z jednostkami irackimi w pobliżu międzynarodowego portu lotniczego. Walki trwały do środy rano, kiedy to po bitwie pancernej lotnisko zostało zajęte. Równolegle 2 Dywizja marines po trudnych walkach przełamała linie umocnień i w poniedziałek wieczorem jej oddziały stanęły na zachodnich przedpolach stolicy Kuwejtu. Oddziały arabskie posuwały się wolniej — mimo słabszego, niż przewidywano, oporu wojsk irackich. W efekcie powstała luka między nimi a jednostkami marines. Dowódca tych ostatnich mimo ryzyka zdecydował się nie czekać na Arabów i przyspieszył tempo operacji. Miało to istotne znaczenie dla przebiegu kampanii. Oznaczało, że wojska koalicji podeszły pod stolicę, zanim siły oskrzydlające zdołały odciąć drogi odwrotu wojsk irackich, i przyspieszyło decyzję Saddama Husajna o wycofaniu wojsk z Kuwejtu, którą ogłosił w poniedziałek 25 lutego. S7R KUWEJT (zajęty przez Irak i»2 siernnia l1 morski Zatoka Perska 101 D Pow.-Desant. (USA) 82DPow.
__
••—••!—..,—,. -Desant
(X|
___
240Zmecn.|Xl lxi ł D Pańć, liniafrantu —— — — granica strefy okupowane] przez sprzymierzonych (linia demarkacyjna)
Wojna w Zatoce Perskiej. Kampania lądowa Tymczasem 24 lutego o czwartej rano helikoptery 101 Dywizji wystartowały w głąb Iraku, by założyć bazę logistyczną w połowie drogi do Eufratu. Półtorej godziny później wyruszyła francuska dywizja, która w niedzielę wieczorem osiągnęła pozycje wyjściowe do ataku na bazę lotniczą Al-Salman. Następnego dnia przy wsparciu pododdziałów 82 Dywizji Francuzi zdobyli ją, całkowicie rozbijając broniącą lotniska dywizję piechoty. Następnie obsadzili umocnioną pozycję w celu ochrony reszty oddziałów przed możliwym atakiem od zachodu. Według pierwotnych założeń 7 Korpus miał zaatakować dopiero w poniedziałek rano, ale wobec nader pomyślnie rozwijającej się sytuacji Schwarzkopf przyspieszył atak o dwanaście godzin. Najbardziej na wschód wysunięta jednostka korpusu brytyjska l Dywizja Pancerna zaatakowała wzdłuż Wadi al-Batin, niszcząc irackie rezerwy taktyczne, po czym skierowała się na tyły irackich linii obronnych. Reszta korpusu, wykorzystując brytyjską jednostkę jako oś obrotu, zaatakowała od zachodu jednostki Gwardii Republikańskiej. Dowódcy tej ostatniej błędnie założyli, iż celem ataku jest stolica Kuwejtu. Zamierzali jedną dywizją zablokować atak korpusu, a resztą sil uderzyć na niego od północy. Dopiero 25 lutego wieczorem (poniedziałek) zorientowali się, że to ich jednostki są głównym celem natarcia. Do wieczora 26 lutego trzy dywizje („Tawakalna", „Medi-na" i „Hammurabi"), utworzyły linię obrony mającą zatrzymać 7 Korpus. Jednak jeszcze tego samego wieczora dywizja „Tawakalna" została rozbita. Następnego dnia ten sam los spotkał dywizję „Medina". Tymczasem 24 lutego o piętnastej 18 Korpus uderzył w kierunku doliny Eufratu. O zmierzchu następnego dnia 101 Dywizja przecięła autostradę nr 8, podczas gdy 24 Dywizja Zmechanizowana dotarła do doliny Eufratu w rejonie Al-Na-siriji. Tam skręciła na wschód autostradą nr 8 w kierunku Basry, niszcząc po drodze iracką bazę logistyczną oraz lotniska w Talilu i Dżabillahu. 27 lutego doszło do starcia 24 Dywizji z jednostkami Gwardii Republikańskiej (dywizje „al-Faw", „Adnan" i „Hammurabi"), które po zaciętej bitwie zostały całkowicie rozbite. Od wtorku zaczęto rozważać kwestię zawieszenia broni. Po konsultacjach z Colinem Powellem i Normanem Schwarzkopfem George Bush zdecydował się na jednostronne wstrzymanie ognia, które weszło w życie 28 lutego o godzinie ósmej czasu lokalnego. Do ostatniego starcia w wojnie doszło jednak 2 marca, gdy część dywizji „Hammurabi" próbowała przedrzeć się na północ, ale została rozbita przez 24 Dywizję Zmechanizowaną. 3 marca w miejscowości Safwan podpisano zawieszenie broni. Najbardziej charakterystyczną cechą tej wojny były dysproporcje w stratach po obu stronach. Alianci stracili około tysiąca dwustu ludzi: dwustu czterdziestu zabitych (stu czterdziestu ośmiu Amerykanów), około dwustu jeńców i siedmiuset siedemdziesięciu sześciu rannych (czterystu pięćdziesięciu ośmiu Amerykanów). Stracono około trzydziestu czołgów i pięćdziesiąt sześć samolotów. Tymczasem po stronie irackiej (według nieoficjalnych danych) zginęło około trzydziestu pięciu tysięcy ludzi (żołnierzy i cywilów, tych ostatnich mniej niż dziesięć procent całej liczby), do niewoli dostało się około osiemdziesięciu sześciu tysięcy i około sześćdziesięciu tysięcy zostało rannych. Irak stracił też trzy tysiące osiemset
czterdzieści siedem czołgów, tysiąc czterysta pięćdziesiąt bojowych wozów piechoty, dwa tysiące dziewięćset siedemnaście dział i armat oraz dwieście czterdzieści cztery samoloty (w tym sto czterdzieści siedem uciekło do Iranu). Tak wielkie dysproporcje należy przypisywać różnicom technologicznym, jakie dzieliły obie strony konfliktu. Z wojskowego punktu widzenia podstawową lekcją tej wojny było ukazanie znaczenia technologii w nowoczesnej wojnie. Amerykańska doktryna kampanii powietrznolądowej, wypracowana po wojnie w Wietnamie, w połączeniu z najnowocześniejszą techniką dały aliantom miażdżącą przewagę zarówno w powietrzu, jak i na lądzie. Należy podkreślić, że rozmiary porażki Iraku zniepokoiły ZSRR, gdzie zaraz po wojnie przystąpiono między innymi do reorganizacji i unowocześniania systemu obrony przeciwlotniczej. Chociaż militarne i technologiczne aspekty wojny były bardzo interesujące, ważniejsze okazały się jej skutki polityczne. Bardzo trudno ocenić przyczyny takiego, a nie innego rozwoju sytuacji po wojnie. Można spotkać się z wielu kontrowersyjnymi opiniami na ten temat. Po pierwszej euforii wywołanej zwycięstwem zaczęły pojawiać się opinie krytyczne, negujące wartość sukcesu czy wręcz sam sukces. Mówiono o wygranej wojnie i przegranym pokoju, a czasem wręcz o nie dokończonej wojnie i niepełnym sukcesie. Dlaczego? Po pierwsze — Saddam Husajn pozostał u władzy. Po drugie — udało mu się uporać z powstaniami szyitów i Kurdów, na co Stany Zjednoczone nie zareagowały. Wreszcie Irak uratował z wojny część sił, dzięki którym stłumiono niepokoje. Osoby głoszące tezę, że wojna nie została dokończona, powołują się najczęściej na fakt, że siedem z czterdziestu trzech zaangażowanych w walki irackich dywizji przetrwało wojnę. Jest to fakt niezaprzeczalny. Jednocześnie należy jednak stwierdzić, że mimo to zrealizowano jeden z celów wojny, jakim było takie osłabienie Iraku, by nie stanowił zagrożenia dla sąsiadów. Norman Schwarzkopf pisze wprawdzie w swoich pamiętnikach, że wolałby mieć jeszcze jeden dzień na dokończenie operacji, ale zaznacza również, że wszelkie dane wywiadu wskazywały, iż dla bezpieczeństwa sąsiadów Irak przestał stanowić zagrożenie. W tym miejscu należałoby wspomnieć, dlaczego działania wojenne na lądzie zakończono po niecałych pięciu dniach. Po pierwsze — znaczący wpływ na to miały środki masowego przekazu, podające między innymi relacje z autostrady do Basry, nazywanej „autostradą śmierci", które sprawiały wrażenie, że wojska amerykańskie dokonują rzezi bezbronnych i zdemoralizowanych klęską Irakijczyków. Również arabscy sojusznicy byli zdecydowanie przeciwni totalnemu zniszczeniu armii irackiej i po jej wyparciu z Kuwejtu domagali się szybkiego zakończenia działań. Biorąc pod uwagę, że Irak stracił w trakcie wojny osiemdziesiąt cztery i pół procent swych czołgów, pięćdziesiąt i trzy dziesiąte procent bojowych wozów piechoty czy osiemdziesiąt dziewięć i pół procent artylerii, jednoznacznie można stwierdzić, że pod względem militarnym wojna zakończyła się całkowitym sukcesem aliantów. Pojawiają się natomiast wątpliwości w kwestiach politycznych. Tu rzeczywiście można mówić o niekonsekwencji i niepowodzeniach. W pewnym momencie powstało wrażenie, że celem wojny było obalenie Saddama Husajna, choć wcześniej nikt o tym w ogóle nie mówił. Nie przygotowano żadnego konkretnego planu. Oczywiście, miano nadzieję, że porażka w
wojnie na tyle osłabi jego pozycję, że dojdzie do zamachu stanu, ale bezpośrednio nie prowokowano takich działań. Należy pamiętać, że głównym celem wojny było przywrócenie status quo w regionie. Stanom Zjednoczonym nie zależało na zbytnim osłabianiu Iraku czy też doprowadzeniu w tym kraju do anarchii. W planach amerykańskich nadal miał pełnić rolę przeciwwagi dla Iranu, ważną ze względu na zachowanie równowagi sił w regionie. Schwarzkopf pisze wprost, że cele dla ataków lotniczych wybierano tak, by nie niszczyć narodu irackiego, aby mógł on pełnić rolę przeciwwagi wobec Iranu. Z kwestią globalnej polityki USA w regionie wiąże się również często krytykowany stosunek Białego Domu do powstań szyitów i Kurdów. I znowu bardzo trudno tutaj o jednoznaczną ocenę. Niewątpliwie z moralnego punktu widzenia postawa Waszyngtonu była dwuznaczna, ale kolejny raz należy powtórzyć, że rozpad Iraku, a taki byłby prawdopodobny skutek sukcesu powstań, nie leżał w interesie Stanów Zjednoczonych. Ponadto musiały one liczyć się z opinią swoich sojuszników. Państwa Półwyspu Arabskiego były zaniepokojone powstaniem szyitów i przeciwne wspieraniu go, widząc w nim groźbę szerzenia rewolucji islamskiej oraz wpływów Iranu. Podobnie było z kwestią kurdyjską. Waszyngton musiał się liczyć z niechętnym stanowiskiem Iranu, a przede wszystkim Turcji — sojusznika z NATO. W efekcie nacisków z różnych stron wybrano niczego nie rozwiązującą koncepcję „stref bezpieczeństwa". Tak więc rzeczywiście w wielu wypadkach dyplomacja USA nie potrafiła znaleźć skutecznych rozwiązań dla powojennej sytuacji w regionie, choć należy podkreślić, że obiektywne czynniki utrudniały podjęcie zdecydowanych kroków. W tym miejscu warto się zatrzymać nad działaniami Saddama Husajna, który mimo klęski w wojnie potrafił zachować swoją pozycję. Pomogły mu w tym wymienione wyżej powstania, które przyczyniły się do konsolidacji wokół niego armii, aparatu państwowego i rządzącej mniejszości sunnickiej. Umiał też wykorzystać fakt, że toczył wojnę z koalicją trzydziestu ośmiu państw. Propaganda iracka mogła dzięki temu przedstawiać tę wojnę jako faktyczny sukces, podkreślając, że Irak przez sześć tygodni bronił się przed tak silną koalicją. Przesadne byłoby jednak twierdzenie, że wojna niczego nie zmieniła w regionie i nie przyniosła żadnych pozytywnych skutków. Irak — mimo iż Saddam Husajn pozostał u władzy — przestał na razie stanowić zagrożenie dla swoich sąsiadów. Zdołano zachować równowagę sił w regionie. Mimo pewnych niepowodzeń dyplomatycznych i politycznych Stany Zjednoczone — wbrew twierdzeniom niektórych dziennikarzy — wyraźnie wzmocniły swoją pozycję na Bliskim Wschodzie. Umożliwiło to Białemu Domowi doprowadzenie do bezpośrednich rozmów arabsko-izraelskich. Były one bardzo trudne i nieraz bliskie zerwania, ale ostatecznie zakończyły się sukcesem i podpisaniem porozumienia palestyńskoizraelskiego we wrześniu 1993 roku i jordańsko-izraelskiego w lipcu 1994 roku. Oczywiście, racje będą mieli ci, którzy stwierdzą, że do tego pierwszego doprowadziła mediacja norweska i zmiana rządu w Izraelu. Należy jednak pamiętać, że bez wcześniejszych rozmów pod patronatem USA i licznych podróży Jamesa Bakera na Bliski Wschód późniejsze porozumienie byłoby znacznie trudniejsze. Wojna wpłynęła zresztą w jeszcze jeden sposób na stworzenie szans na porozumienie. Poparcie przez Palestyńczyków Saddama Husajna
spowodowało wycofanie się państw rejonu Zatoki Perskiej z finansowania OWP, co zagroziło tej organizacji bankructwem. Osłabiona została pozycja Jasira Arafata i całej organizacji na korzyść ruchów bardziej radykalnych, takich jak Harnaś. To zaś wpłynęło na większą polityczną elastyczność przywódcy Palestyńczyków, który swoją szansę zaczął widzieć w utworzeniu choćby tylko częściowo suwerennego państwa palestyńskiego. Od zakończenia wojny minęło dopiero pięć lat i z pewnością nie wszystkie jej skutki już się ujawniły. Wiele kwestii pozostaje jeszcze nie wyjaśnionych. I dopiero po otwarciu archiwów wiele z nich wyjaśni się do końca (choć nie wszystkie). Jedno jest pewne. Jak ukazał to także konflikt w Jugosławii, w świecie po „zimnej wojnie" na razie tylko Stany Zjednoczone mają na tyle siły i autorytetu, by utworzyć sprawnie działającą koalicję i rozwiązywać konflikty regionalne, nawet jeżeli czasami czynią to nieudolnie. Rozdział 45 JOANNA MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA KONFLIKT ROSYJSKOCZECZEŃSKI 1994-2000 Leżącą na północnym Kaukazie niewielką Czeczeno-Inguszetię, o powierzchni dziewiętnastu tysięcy trzystu kilometrów kwadratowych, zamieszkuje około siedmiuset trzydziestu pięciu tysięcy Czeczenów, około stu sześćdziesięciu czterech tysięcy Inguszów, około dwustu dziewięćdziesięciu czterech tysięcy Rosjan, czternaście tysięcy Ormian, dwanaście tysięcy Ukraińców i około dwudziestu dwóch tysięcy ludzi należących do innych narodowości — między innymi Nogaje i Darzinowie. Poza Czeczeno-Inguszetią niewielka społeczność Czeczenów mieszkała w Dagestańskiej Autonomicznej Socjalistycznej Republice Radzieckiej (okręg Aki). Region ten przeszedł burzliwe dzieje pod panowaniem carskiej Rosji, Związku Radzieckiego i Rosji Borisa Jelcyna. Pod władzą carskiej Rosji Czeczenia znalazła się w 1859 roku w efekcie podboju Kaukazu przez Rosjan w latach 1817—1864, który uzyskał miano wojny kaukaskiej. Zakończenie podboju nie oznaczało spokoju. Przez cały okres władzy carskiej Cze-czeni raz po raz zrywali się do walki o swoją niezależność. Represje władz rosyjskich powodowały emigrację Czeczenów do innych państw muzułmańskich; do dzisiaj w Jordanii i Turcji żyją potomkowie emigrantów. Po ataku wojsk rosyjskich na Czeczenię w 1994 roku członkowie czeczeńskiej diaspory w Turcji według nieoficjalnych źródeł mieli wracać do Czeczenii, aby walczyć z Rosjanami. Wykorzystując osłabienie władzy centralnej spowodowane I wojną światową, rewolucją i wojną domową, Czeczeni i inne ludy Kaukazu podjęły próbę uzyskania niepodległości. W maju 1917 roku I Kongres Północnego Kaukazu powołał Komitet Centralny Unii Północnego Kaukazu i Dagestanu. Działał on jako rząd tymczasowy niepodległego państwa północnokaukaskiego. We wrześniu 1917 roku II Kongres Północnego Kaukazu przyjął tymczasową konstytucję. 11 maja 1918 roku Republika Północnego Kaukazu ogłosiła swoją niepodległość. Została uznana przez Niemcy, AustroWęgry i Turcję, która zawarła z nią sojusz (8 czerwca 1918). Republika Północnego Kaukazu padła w starciu z armią Deni-kina. W sierpniu 1919 roku wybuchło powstanie w CzeczenoInguszetii pod wo-
dzą szejka Uzuna Hadziego, który we wrześniu doprowadził do oswobodzenia Dagestanu, Czeczenii i Osetii spod rosyjskiej okupacji i utworzył Emirat Północnego Kaukazu. W lutym 1919 roku Denikin został zmuszony do ewakuacji z Kaukazu, a Armia Czerwona wkroczyła tam jako „wyzwoliciel". Władze bolszewickie de facto uznały rząd Uzuna Hadziego i wspomagały go w walce z niedobitkami sil Denikina, co przychodziło im o tyle łatwo, że Uzun Hadzi stosował taktykę wspólnego frontu z bolszewikami przeciwko białym. Kiedy zagrożenie przez Denikina minęło, bolszewicy zlikwidowali Emirat Północnego Kaukazu. W sierpniu 1920 roku w Czeczeno-Inguszetii i w Dagestanie wybuchło antyradzieckie powstanie. Na jego czele stanęli między innymi Nuzmudtin Gocymski, pułkownik Katimas Alhikhanow i Said Bek. Walki trwały do września 1921 roku, chociaż niepokoje ustały dopiero w 1925 roku, kiedy to wzięto do niewoli i rozstrzelano Gocymskiego. Jeszcze trwało powstanie pod jego wodzą, gdy 20 stycznia 1921 roku zwołany został Kongres Narodów Górskich we Władykaukazie (obecnie stolica północnej Osetii, w czasach radzieckich nosił nazwę Ordżonikidze). Reprezentantem Moskwy na tym Kongresie był Józef Stalin. Przemawiając podczas obrad oświadczył, że władza radziecka jest skłonna do uznania niepodległości ludów Kaukazu. Utworzono Radziecką Republikę Górską, w której skład wchodziła Czeczenia, Inguszetia, Osetia, Kabardia, Bałkaria i Karaczaj. We władzach republiki dominowali radykalni intelektualiści, którzy popierali bolszewików i wierzyli w głoszone przez nich hasła samookreślenia narodów i prawa do secesji. Ludom Kaukazu niedługo dane było cieszyć się Radziecką Republiką Górską. Władza radziecka przystąpiła do jej likwidacji: 12 stycznia 1922 roku powstał autonomiczny region karaczajsko-czerkieski, 16 listopada 1922 roku cze-czeński, 7 lipca 1924 roku inguski i 7 lipca 1924 roku północnoosetyjski. Od chwili utworzenia autonomicznego regionu czeczeńskiego do 1943 roku cały czas trwały powstania i bunty antyradzieckie. Do największych doszło w latach 1924 i 1936. W 1934 roku połączono Czeczenię i Inguszetię, tworząc Czeczeno-Inguską Autonomiczną Socjalistyczną Republikę Radziecką. Stalin, sam wywodzący się z Gruzji, z Zakaukazia, dążąc do rozprawienia się z narodami Kaukazu, zastosował wobec trzech—czterech milionów mieszkańców tego regionu represje. Wykorzystywał do tego okres wielkich czystek (lipiec— sierpień 1937). W nocy z 31 lipca na l sierpnia 1937 roku przeprowadzono w CzeczenoInguskiej ASRR „generalną operację usunięcia elementów antyradzieckich", podczas której aresztowano czternaście tysięcy mężczyzn. Represje dotknęły zarówno ludzi ze środowisk religijnych (mułłów), jak i dowódców oddziałów partyzanckich. Doprowadziło to do kolejnych powstań, na których czele nierzadko stali czeczeńscy komuniści, a głównym celem ataków stawali się szefowie terenowych oddziałów NKWD. Trwała już II wojna światowa, kiedy w górach Czeczeno-Inguskiej ASRR wybuchło powstanie pod wodzą prawnika Mairbeka Szaripowa i pisarza Hasana Israilowa. Rosjanie oskarżyli później Czeczenów o współprace z Niemcami. W rzeczywistości powstanie wybuchło w zimie 1940 roku, a wiec wtedy, gdy Stalin pozostawał jeszcze w ścisłym sojuszu z Hitlerem.
W lutym 1942 roku wojska niemieckie dotarły na odległość około pięciuset kilometrów od granic Czeczeno-Inguskiej ASRR. W czerwcu 1942 roku Szari-pow i Israilow wydali Apel do ludności Czeczeno-Inguszetii, w którym oświadczyli, że narody kaukaskie przyjmują Niemców jako gości tylko pod warunkiem, że uznają oni niepodległość Kaukazu. W końcu 1942 roku Komitet Narodowy Północnego Kaukazu wysłał do Ostministerium deklaracje, w której ostrzegał, że jeżeli wyzwolenie Kaukazu ma oznaczać zmianę jednego kolonizatora na drugiego, doprowadzi to do następnego etapu wojny narodowowyzwoleńczej. Mimo że wojska niemieckie nigdy nie przekroczyły granic Czeczeno-Inguskiej ASRR, wiosną 1942 roku lotnictwo radzieckie dokonało dwóch nalotów na wioski czeczeńskie. W niektórych zginęła ponad połowa mieszkańców (między innymi w wiosce Szato). Jeszcze straszliwsza „kara" za niepodległościowe dążenia Czeczenów i innych narodów Kaukazu miała dopiero nadejść. W latach 1943— 1944 na rozkaz Stalina setki tysięcy Czeczenów, Inguszów, Karaczajewców, Bał-karów i innych mieszkańców Kaukazu wysiedlono na Syberię i do Kazachstanu. W czasie transportu w bydlęcych wagonach zginęło od dwudziestu pięciu do pięćdziesięciu procent ludności (źródła podają różne dane szacunkowe). Ci, którzy mieszkali w odległych górskich wioskach, mieli mniej szczęścia — zginęli na miejscu. Radzieckie oddziały otaczały wioski, zabijając wszystkich mieszkańców bez względu na wiek i płeć. Domostwa palono. Wśród wysiedlonych znajdował się również Dżohar Dudajew, który miał wówczas kilka miesięcy, a także rodzina Rusłana Chasbułatowa. Także tym razem Czeczeni zbrojnie przeciwstawili się oddziałom rosyjskim. Wybuchło kolejne powstanie, do którego stłumienia wysłano, mimo iż jeszcze trwała II wojna światowa, kilka dywizji NKWD. Opór Czeczenów trwał do połowy lat pięćdziesiątych, a za jego stłumienie Beria, Sierow i Kobulow zostali odznaczeni Orderem Suworowa Pierwszego Stopnia. Order ten przyznawano dowódcom za zasługi w walce z przeciwnikiem, który miał przewagę liczebną. W okresie postalinowskiej odwilży, w 1956 roku, Czeczenów zrehabilitowano, a w 1957 roku zezwolono im na powrót w rodzinne strony, choć ponoć pierwsi Czeczeni zaczęli wracać już na wieść o śmierci Stalina. Nikita Chruszczow ponownie utworzył Czeczeno-Inguską Autonomiczną Socjalistyczną Republikę Radziecką, która wchodziła w skład Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Na Kaukazie zapanował spokój, jednak Czeczenów, pomimo że biegle znali język rosyjski, spychano na dalszy plan i odsuwano od urzędów. Mieszkali głównie we wsiach — Groźny i inne większe miasta zamieszkiwali przede wszystkim Rosjanie i inni przybysze z terenu ZSRR. Wraz z rozpadem Związku Radzieckiego i wyraźnym osłabieniem kontroli centrum w Czeczeno-Inguszetii odżyły nastroje niepodległościowe. 5 września 1991 roku rząd Czeczeno-Inguszetii z Dogu Zawgajewem na czele, który poparł przeciwników Michaiła Gorbaczowa podczas zamachu stanu, podał się do dymisji. Do Czeczenii powrócił Dżohar Dudajew, jeden z niewielu Czeczenów, który osiągnął wysokie stanowisko w strukturach władzy radzieckiej. Dudajew był generałem lotnictwa, przez kilka lat dowodził bazą lotniczą w Tartu (Estonia). Z tego stanowiska został usunięty za popieranie niepodległościowych dążeń Estonii i innych republik nadbałtyckich. W Czeczenii Dudajew stanął na czele nowo utworzonego ruchu narodowego — Zjednoczonego Kongresu Narodu
Czeczeńskiego, co Moskwa uznała za zwycięstwo sił demokratycznych w republice. 27 października 1991 roku odbyły się powszechne wybory prezydenckie. Wygrał je Dudajew, zdobywając około osiemdziesięciu procent głosów. Ogłosił on również niepodległość Czeczenii. Wyniku wyborów ani tym bardziej niepodległości Czeczenii nie uznały władze w Moskwie, a w listopadzie 1991 roku Boris Jelcyn wprowadził na terytorium CzeczenoInguszetii stan wyjątkowy i wysłał pułk komandosów — czarnych beretów. Rada Najwyższa Federacji Rosyjskiej nie zatwierdziła jednak dekretu o stanie wyjątkowym, a komandosi nie mogli opuścić lotniska, gdzie zgromadziły się setki uzbrojonych Czeczenów. Po trzech dniach komandosów odwołano. Wrócili autokarami, gdyż Czeczeni zatrzymali samoloty. 31 maja 1992 roku Czeczenia nie podpisała układu federacyjnego. W czerwcu 1992 roku nastąpił podział Czeczeno-Inguszetii na dwa niezależne organizmy państwowe: Inguszetia podpisała układ federacyjny. O podziale zadecydowało referendum przeprowadzone 30 listopada 1991 roku, w którym Ingusze opowiedzieli się za utworzeniem własnej republiki w strukturach Federacji Rosyjskiej. Z Czeczenii i Inguszetii wycofano wojska rosyjskie. Pozostawiły one po sobie dość bogaty arsenał. Według generała-majora Piotra Sokołowa, ostatniego szefa ośrodka szkolenia wojskowego w Groźnym, w ręce czeczeńskie trafiły: czterdzieści dwa czołgi, trzydzieści osiem transporterów opancerzonych, czternaście pojazdów opancerzonych, czternaście wozów desantowych, trzydzieści siedem tysięcy siedemset pięćdziesiąt osiem karabinów automatycznych, dwanaście tysięcy osiemset trzynaście pistoletów, czterysta sześćdziesiąt karabinów, tysiąc dziesięć karabinów maszynowych, tysiąc dwadzieścia jeden granatników, trzynaście tysięcy osiemset czterdzieści siedem granatów ręcznych i pięćset sześćdziesiąt pięć kierowanych pocisków antyczołgowych. Inne państwa nie uznały niepodległości Czeczenii. Jedynie parlament Jordanii, i to już po rosyjskim ataku na Czeczenię, poparł niepodległościowe dążenia tej republiki. Prezydent Dudajew i jego przedstawiciele czynili starania, by uznano Czeczenię za niepodległe państwo. Próby nawiązania współpracy zarówno z sąsiadami, jak i bardziej odległymi państwami spełzły na niczym. Czeczenię uznała jedynie Organizacja Narodów i Ludów Reprezentowanych w Organizacjach Międzynarodowych. Nieuznanie Czeczenii przez międzynarodową społeczność nie powstrzymało Dudajewa przed podjęciem działań będących wyrazem suwerenności państwo587 wej. Mianował Charlesa Tchokotoua ambasadorem Czeczenii przy Wspólnocie Europejskiej. Jesienią 1992 roku wysłał do Londynu Rusłana i Nasabeka Ucije-wów z zadaniem zorganizowania druku pieniędzy, paszportów i znaczków cze-czeńskich przez firmę Thomas De La Rue. Obaj bracia zostali zamordowani. Ich ciała znaleziono 2 marca 1993 roku. Pod zarzutem dokonania tej zbrodni policja brytyjska aresztowała dwóch obywateli Armenii. Komisja czeczeńska, która w związku z zabójstwem przybyła do Londynu, o dokonanie zbrodni oskarżyła KGB. Przed śmiercią Ucijewowie zdołali przynajmniej częściowo
wywiązać się z powierzonego im zadania: około dziesięciu ton nowych pieniędzy w marcu 1993 roku przez Tallin dotarło do Groźnego. W Czeczenii, nie uznanej przez międzynarodową społeczność i odciętej od świata blokadą ekonomiczną, sytuacja gospodarcza zaczęła się pogarszać. Wywołało to niezadowolenie ludności i doprowadziło do tworzenia się opozycji an-typrezydenckiej, wśród której nie zabrakło dotychczasowych współpracowników Dudajewa. W parlamencie opozycja zarzucała mu dążenie do dyktatury i doprowadzenie do kryzysu ekonomicznego. Również w rządzie wyłoniła się grupa opozycyjna z wicepremierem Jaragim Mamojedowem na czele, która zaczęła opowiadać się za podjęciem dialogu z Moskwą. Zwolennicy Rusłana Chasbułatowa opowiedzieli się za obaleniem Dudajewa i likwidacją urzędu prezydenta w ogóle. Można także mówić o opozycyjnych wobec Dudajewa terenach. Jednym z nich był rejon nadtereczyński, gdzie znajdowała się siedziba Tymczasowej Rady Republiki Czeczeńskiej. Wypowiedział on posłuszeństwo władzom w Groźnym w 1991 roku po zdymisjonowaniu przewodniczącego Rady Najwyższej Czeczeno-In-guskiej ASRR Dogu Zawgajewa, który pochodził z tych stron. Na czele Tymczasowej Rady Republiki Czeczeńskiej stał Umar Awturchanow, który opowiadając się za podpisaniem układu federacyjnego, zapewnił sobie poparcie Moskwy. Ta zaś okazywała mu swoją wdzięczność, przyznając temu rejonowi ponad dwa miliardy rubli, z których większość została przeznaczona na zakup broni. Z kolei z rejonu nadtereczyńskiego secesję ogłosiła wieś Gwardiejski, opowiadając się za prezydentem Dudajewem. W opozycji,wobec Dudajewa znalazł się także rejon urus-martanowski, stanowiący siedzibę klanu Czanchoj. Na jego czele stali Jaragi Mamojedow, były wicepremier w rządzie Czeczenii, i Bisłan Gantemirow, były przewodniczący Rady Miejskiej w Groźnym. Obaj opozycjoniści w latach 1991— 1993 (do wiosny 1993) byli bliskimi współpracownikami Dudajewa. Opozycja z rejonu urus-martanowskiego opowiadała się za niepodległością Czeczenii, nie odrzucając możliwości współpracy z Rosją, ale w takim wymiarze, by nie zagroziło to niepodległości republiki. Secesję ogłosił także rejon szaliński. Powołano tam występujący przeciw Dudajewowi Komitet Ocalenia Publicznego. Był to rejon o szczególnym znaczeniu, gdyż stacjonował tam jedyny pułk czołgów przejętych w schedzie po Rosjanach. Rejon wedeński stanowił oparcie dla Komitetu Ocalenia Narodowego Czeczenii powołanego przez pułkownika Ibrahima Sulejmanowa, który był przewodniczącym parlamentarnej Komisji do Spraw Obrony i Bezpieczeństwa. Argun był siedzibą grupy Rusłana Labazanowa, do lipca 1994 roku szefa ochrony Dudajewa. Jego przejście do opozycji, jak się wydaje, miało raczej podłoże ekonomiczne — wiązało się ze spadkiem dochodów z handlu bronią na Kaukazie. Na działania opozycji Dudajew odpowiedział 17 kwietnia 1993 roku rozwiązaniem Rady Najwyższej Czeczenii, dymisją rządu, wprowadzeniem stanu wyjątkowego i ogłoszeniem rządów prezydenckich. Republika, odcięta blokadą ekonomiczną i borykająca się z ogromem trudności gospodarczych, stała się azylem dla ludzi wyjętych spod prawa. Znalazło tu schronienie około tysiąca przestępców poszukiwanych w Rosji; oczywiście płacących za to określone sumy. Stała się także punktem tranzytowym dla wszelkiego rodzaju nielegalnych operacji i
wysuniętą na południe placówką handlowo-kry-minalną rosyjskich organizacji mafijnych. Prasa podawała, że co czwarty pociąg przejeżdżający przez Czeczenię był obiektem napaści, a czeczeńska mafia rozpanoszyła się w Rosji i wyciągała macki do państw europejskich. Do informacji tych należy podchodzić z dużą ostrożnością, gdyż większość pochodzi ze źródeł rosyjskich z okresu prasowej kampanii anty Czeczeńskiej. Przez prawie dwa lata wydawało się, że władze w Moskwie zapomniały o niepodległej Czeczenii. Do pierwszego konfliktu doszło w grudniu 1993 roku, kiedy Czeczeni otwarcie zbojkotowali federalne wybory parlamentarne i referendum konstytucyjne. W prasie rosyjskiej coraz częściej pisano o Czeczenii, tym bardziej że w pierwszej połowie 1994 roku doszło do serii porwań samolotów pasażerskich, które przypisywano czeczeńskim terrorystom. W lutym 1994 roku pojawili się w Moskwie reprezentanci jednej z grup opozycyjnych z Umarem Awturchanowem na czele. Awturchanow przedstawił się jako rzecznik Tymczasowej Rady Republiki Czeczeńskiej i zaproponował Rosjanom porozumienie: Moskwa pomoże w pozbyciu się Dudajewa, a Rada Tymczasowa przywróci republikę Rosji i podpisze układ federacyjny. Działalność Awtur-chanowa w Moskwie zaktywizowała polityków rosyjskich. Z jednej strony Sier-giej Szachraj — wicepremier i były minister do spraw polityki regionalnej — opowiadał się za materialnym i moralnym wsparciem Awturchanowa i pozbyciem się Dudajewa przy pomocy Czeczeńskiej opozycji. Z drugiej strony Władi-mir Szumiejko — przewodniczący Rady Federacji — był zwolennikiem bezpośrednich rokowań z prezydentem Czeczenii. W jego imieniu wstępne rozmowy prowadził szef administracji prezydenckiej Siergiej Piłatów. Zakończyły się one niepowodzeniem. Zadecydowała o tym postawa Dudajewa; chciał on rozmawiać tylko i wyłącznie z Borisem Jelcynem, a warunkiem wstępnym było uznanie niepodległości Czeczenii. Piłatów dość niespodziewanie zmienił zdanie i od lipca 1994 roku zaczął popierać opcję Awturchanowa. Zabiegi Awturchanowa pobudziły do działania także Federalną Służbę Kontrwywiadu (FSK). Zastępca dyrek589 tora FSK Jewgienij Sawostjanow, oddelegowany do spraw Kaukazu Północnego, nawiązał kontakt z Awturchanowem w czerwcu 1994 roku. Duet Piłatów—Sawostjanow zapewnił Awturchanowowi i jego Tymczasowej Radzie Republiki Cze-czeńskiej pieniądze, broń i instruktorów wojskowych, a dowództwo wojsk lotniczych Rosji obiecało pomoc z powietrza dla czeczeńskiej opozycji. W czerwcu i w lipcu rosyjskie media państwowe nasiliły kampanie antydudaje-wowską i antyczeczeńską. Podawano informacje o rozpoczęciu rozmów z Dudaje-wem, po czym informowano o niemożności nawiązania jakiegokolwiek dialogu z nim jako przywódcą nielegalnego reżimu. W telewizji prezentowano odrąbane głowy Czeczenów. Informowano, że w ten sposób ludzie Dudajewa ukarali osoby współpracujące z Rosjanami. W rzeczywistości byli to ludzie Rusłana Labazanowa, którzy przyjechali do Groźnego z zadaniem zabicia Dudajewa. Media państwowe kreowały obraz Czeczena — mściwego, żądnego krwi terrorysty, prymitywa itp.
25 listopada 1994 roku zwolennicy opozycyjnej Tymczasowej Rady Republiki Czeczeńskiej przeprowadzili szturm na Groźny. Celem ataków czołgów T-72 i kilkuset żołnierzy piechoty było zajęcie wieży telewizyjnej i pałacu prezydenckiego. Czterdzieści śmigłowców Mi-8 i Mi-24 ostrzelało rakietami port lotniczy, niszcząc samoloty pasażerskie i budynki. Pomimo zaskoczenia atak nie powiódł się i 26 listopada napastnicy wycofali się na przedmieścia miasta. Siły opozycyjne straciły około dwustu ludzi i dwanaście czołgów, a do niewoli wzięto stu dwudziestu napastników, w tym sześćdziesięciu ośmiu żołnierzy rosyjskich. Wybuchł skandal, kiedy do publicznej wiadomości przedostała się informacja o udziale w walkach żołnierzy rosyjskich, gdyż wcześniej minister obrony Paweł Graczow zarzekał się, że siły rosyjskie nie brały udziału w tej operacji. Tydzień po nieudanej próbie zamachu w Groźnym wyszło na jaw, że rosyjskich żołnierzy werbowała do tej operacji w Czeczenii Fedaralna Służba Kontrwywiadu Rosji — rzekomo bez wiedzy i zgody Oraczowa. Wobec tych faktów minister obrony przyznał, że to rosyjskie samoloty bombardowały Groźny. 29 listopada 1994 roku Boris Jelcyn zażądał od obu stron natychmiastowego złożenia broni. Zagroził, iż jeśli nie nastąpi to do l grudnia rano, wprowadzi stan wyjątkowy. Dudajew odrzucił ultimatum. Mimo to Jelcyn ogłosił, że nadal jest zainteresowany negocjacjami z władzami Czeczenii. Pomimo tego oświadczenia oraz przybycia do Groźnego delegacji rosyjskiego parlamentu miasto było kilkakrotnie bombardowane przez „niezidentyfikowane" lotnictwo. Zaczęło narastać napięcie, tym bardziej że na granicach republiki rozpoczęła się koncentracja wojsk rosyjskich. W odpowiedzi Dudajew ogłosił mobilizację, a z Groźnego ewakuowano kobiety i dzieci. 6 grudnia specjalna grupa powołana przez Radę Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej spotkała się z Dżoharem Dudajewem w Ordżonikidzewskiej na terenie Inguszetii. Grupie przewodniczył minister obrony Federacji Rosyjskiej Paweł Graczow, a w jej składzie znalazł się między innymi Wiktor Jerin, minister spraw wewnętrznych Rosji. Podczas spotkania uzgodniono, że 590 Moskwa nie użyje siły wobec Czeczenii. Już następnego dnia Rada Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, w której skład wchodzili między innymi Graczow i Jerin, zażądała jednak podjęcia wszelkich konstytucyjnych działań, z użyciem siły włącznie, w celu likwidacji nielegalnych formacji zbrojnych w Czeczenii. W dwa dni później, 9 grudnia, Jelcyn wydał dekret, w którym upoważnił rząd rosyjski, by „wszelkimi dostępnymi środkami zapewnić bezpieczeństwo państwa i [...] rozbroić wszelkie zbrojne ugrupowania". 10 grudnia Jelcyn niespodziewanie „zniknął". Okazało się, że leży w szpitalu, oczekując na operację przegrody nosowej. Było to kompletne zaskoczenie, gdyż nikt wcześniej nie wspominał o konieczności takiego zabiegu lub o jego planowaniu. W tym samym czasie przeciwko dekretowi prezydenta i zbrojnej interwencji opowiedziały się obie izby rosyjskiego parlamentu, jednak w nocy z 10 na 11 grudnia ktoś wydał rozkaz ataku i 11 grudnia rano wojska rosyjskie ruszyły ze wschodu, północy i zachodu na Czeczenię. 12 grudnia 1994 roku po południu doszło do pierwszych starć. Mimo toczących się walk we Władykaukazie rozpoczęły się rozmowy mające doprowadzić do pokojowego rozwiązania
konfliktu. Obie strony przedstawiły swoje warunki wstępne, które okazały się nie do przyjęcia dla przeciwnika. 14 grudnia doszło do zerwania negocjacji. 16 grudnia najszybciej poruszająca się rosyjska kolumna pancerna dotarła na odległość siedmiu kilometrów od Groźnego. Jednocześnie w Moskwie, gdzie oficjalnie było zameldowanych sto osiemdziesiąt tysięcy Czeczenów, St. Petersburgu (około pięciu tysięcy) i innych miastach zaczął narastać podsycany przez media strach przed czeczeńskimi zamachami terrorystycznymi. Kadeci z moskiewskich szkół wojskowych dołączyli do patroli milicyjnych, a mieszkańcy Moskwy przestali kupować owoce od przybyłych z Kaukazu ulicznych sprzedawców, obawiając się trucizny. Panika i środki zapobiegawcze narastały w miarę rozwoju konfliktu. W Moskwie wzmocniono ochronę prezydenta, a w newralgicznych punktach miasta, takich jak ciepłownie, elektrociepłownie, centrale telefoniczne całodobową służbę podjęły specjalne grupy mające błyskawicznie usunąć szkody spowodowane przez spodziewane ataki. Strach, szczególnie w Moskwie, wzrósł po akcji Szamila Ba-sajewa w Budionowsku (15 czerwca 1995). Budynek rządu został otoczony kordonem milicji, którą wspomagał wóz bojowy. Na wszystkich drogach dojazdowych do stolicy ustawiano posterunki milicji drogowej wzmocnione milicjantami uzbrojonymi w karabiny automatyczne. Ściągnięto także do Moskwy szesnaście tysięcy sześciuset żołnierzy z wojska i oddziałów wewnętrznych, aby wzmocnić milicję chroniącą stolicę. Przerzucono tu również około czterech tysięcy spadochroniarzy z 98 Dywizji Powietrzno-Desantowej z oblasti Iwanowo i 106 Dywizji Po-wietrzno-Desantowej z Tuły. Również w związku z wydarzeniami w Czeczenii odwołano zaplanowany na 23 grudnia w Kazachstanie szczyt szefów WNP. 20 grudnia została zamknięta lądowa, morska i powietrzna granica Rosji z Gruzją i Azerbejdżanem. Podejmując ten krok władze w Moskwie próbowały 591 zabezpieczyć się przed napływem ochotników do Czeczenii z innych republik i państw muzułmańskich. Na ile obawiano się napływu ochotników muzułmańskich do Czeczenii, może świadczyć fakt, że 4 stycznia 1995 roku minister spraw zagranicznych Rosji wezwał ambasadorów Afganistanu, Iranu, Jordanii, Arabii Saudyjskiej, Pakistanu oraz charge d'affaires Turcji i ostrzegł, że rządy tych państw powinny przedsięwziąć odpowiednie kroki uniemożliwiające rekrutację i wysyłanie najemników i broni do Czeczenii. W czerwcu 1995 roku władze rosyjskie zarzuciły Turcji, że na terenie Czeczenii prowadzi działalność wywiadowczą i toleruje u siebie aktywność takich organizacji, jak Komitet KaukaskoCzeczeń-skiej Solidarności. Z drugiej strony obawy Rosji nie były do końca bezpodstawne, gdyż najprawdopodobniej skrajna organizacja azerska Buz Gurd (Szary Wilk) zajmowała się dostarczaniem do Czeczenii broni pochodzącej z Turcji lub Iranu. Także inna azerska organizacja — Ludowy Front Azerbejdżanu — dostarczała broń do Czeczenii. Zamknięcie granicy z Azerbejdżanem stało się dla tej republiki kolejnym bodźcem do mocniejszego wiązania się z innymi państwami. Minister spraw zagranicznych Azerbejdżanu Hasan Hasanow powiedział: „W tej sytuacji, kiedy północne szlaki komunikacyjne Azerbejdżanu zostały zablokowane przez Rosję, jedyną możliwość połączenia ze światem może zapewnić nam Iran i Turcja". Zaznaczy} przy tym, że nie chodzi o zawarcie specjalnych umów z Turcją
i Iranem, lecz jedynie o większe wykorzystanie terytoriów tych państw do transportu azerbejdżańskich towarów. 21 grudnia 1994 roku prezydent Jelcyn po raz pierwszy od chwili ataku na Czeczenię zwrócił się do jej mieszkańców. Zapewnił ich, że celem działania armii rosyjskiej jest rozbrojenie nielegalnych formacji zbrojnych, a nie walka z ludnością cywilną. Decyzję o interwencji motywował między innymi koniecznością ochrony ludności rosyjskiej w Czeczenii. Rosjanie w Czeczenii największych szkód doznali jednak właśnie z rąk wojsk rosyjskich, gdyż to oni stanowili większość mieszkańców bombardowanych miast. W noc sylwestrową z 1994 na 1995 rok doszło do bezpośredniego ataku rosyjskich czołgów i transporterów opancerzonych na Groźny. Natarcie to zakończyło się całkowitą klęską Rosjan, którzy stracili kilkadziesiąt pojazdów. Deputowani rosyjscy, którzy podczas sztrumu byli w Groźnym, mówili nawet o stracie stu czołgów. Generał Graczow, komentując niepowodzenie rosyjskiego natarcia na Groźny, stwierdził: „Dowódca, który wydał rozkaz wkroczenia do Groźnego, był idiotą". Tym razem mówił o sobie, gdyż to właśnie on przebywał w miejscowości Mozdok przy granicy z Czeczenią i dowodził tą operacją. Co więcej, to właśnie on kilka dni wcześniej chwalił się, iż za pomocą jednego pułku w ciągu paru godzin rozwiąże kwestię czeczeńską. Atak na Groźny powtórzono 3 stycznia 1995 roku. Walki wybuchły w całej Czeczenii. Czeczeni, posłuszni hasłu rzuconemu przez Dudajewa: „Walczcie z Rosją aż do śmierci", bronili się wszędzie. 592 -1
granice państw
————
granice Czeczenii
————
granice innych republik
kierunki rosyjskich ataków w 1994 r. kierunki rosyjskich ataków w 1999 r. MORZE KASPIJSKIE Wojny w Czeczenii (1994—1996 i 1999—2000) Zbrojna akcja podjęta przez Rosję w Czeczenii poruszyła opinię publiczną, chociaż nie wywołała takiej reakcji, jak interwencja w Afganistanie. Władze niemal wszystkich państw w oficjalnych wypowiedziach określiły wydarzenia w Czeczenii jako „wewnętrzną sprawę Rosji". Do zaostrzenia tonu wypowiedzi doszło po tym, gdy wyszło na jaw, że podczas działań zbrojnych masowo łamane są prawa człowieka. Niemałe znaczenie miała tutaj działalność rosyjskiego komisarza do spraw przestrzegania praw człowieka Siergieja Kowaliowa, który otwarcie i głośno mówił o ich łamaniu w Czeczenii przez Rosjan, za co zresztą utracił stanowisko. Minister spraw zagranicznych Austrii Alois Mock oświadczył, że „chociaż Austria uznaje Czeczenię za integralną część Rosji, jest gotowa poprzeć sankcje ekonomiczne wobec Moskwy z powodu łamania praw człowieka". Kanclerz Niemiec Helmut
Kohl powiedział, że choć „konflikt czeczeński jest wewnętrzną sprawą Rosji, to uważa on, że ofiary wśród ludności cywilnej są zbyt duże". W podobnym duchu wypowiedział się też Anthony Lakę, doradca prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa narodowego. Prezydent Stanów Zjednoczonych Bili Clinton wyraził swoje zatroskanie dużą liczbą ofiar wśród cywilów i wezwał Jelcyna do rozwiązania konfliktu na drodze dialogu. Jedynie francuski minister obrony Frangois Leotard i duński premier Poul Rasmussen wezwali do zastosowania wobec Rosji sankcji ekonomicznych z powodu łamania praw człowieka. Sekretarz generalny ONZ Boutros Ghali oświadczył, że ONZ jest gotowa do mediacji. Postawę sekretarza generalnego ONZ napiętnował Dudajew w liście skierowanym do niego, zarzucając mu, że „jego postawa wyraża otwarte poparcie dla okrucieństwa wobec narodu czeczeńskiego". Władze Turcji, mimo nacisków Cze-czenów i wojujących islamistów, przyjęły podobne stanowisko do innych państw zachodnich. Jedynie premier Turcji pani Tansu Ciller oświadczyła, że „konflikt czeczeński nie jest już wyłącznie wewnętrzną sprawą Rosji". Zaapelowała ona do organizacji międzynarodowych o pomoc dla Czeczenii i wezwała do natychmiastowego wstrzymania działań zbrojnych na północnym Kaukazie. Wicepremier Turcji Murat Karayalcin zaznaczył, że „nie ma możliwości rozwiązania kryzysu czeczeńskiego bez udziału prezydenta Dudajewa [...], a podejmowane przez Rosję próby utworzenia nowego rządu w Czeczenii nie pomogą w rozwiązaniu konfliktu w tej republice". Prezydent Turcji Sulejman Demirel oświadczył: „Państwo musi pomyśleć, zanim powie: ten naród jest moim narodem, i ruszy z artylerią i karabinami. Niedopuszczalne jest atakowanie własnego narodu". Sekretarz generalny NATO Willy Claes wezwał Rosję do natychmiastowego zaprzestania działań zbrojnych w Czeczenii. 2 lutego 1995 roku Rada Europy przegłosowała odłożenie debaty nad członkostwem Rosji w tej organizacji. Atak wojsk rosyjskich na Czeczenię odbił się szerokim echem w republikach Federacji Rosyjskiej, wśród członków WNP i w krajach islamskich. Król Jordanii Husajn uznał, że ta kwestia jest wewnętrzną sprawą Rosji, chociaż parlament tego kraju popierał niepodległość Czeczenii. Minister spraw zagranicznych Iranu zażądał zaprzestania ataków na ludność cywilną, a prezydent Ali Akbar Haszemi Rafsandżani zadeklarował, że jego kraj jest gotów pomóc w pokojowym rozwiązaniu konfliktu. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Afganistanu oświadczyło, iż „biorąc pod uwagę doświadczenia radzieckiej interwencji w Afganistanie, można stwierdzić, że Rosja nie zwycięży w konflikcie czeczeńskim". Sułtan ibn Abd al-Aziz, minister obrony Arabii Saudyjskiej, potępił rosyjską interwencję w Czeczenii. Organizacja Konferencji Islamskiej wezwała Rosję, by zaprzestała zbrojnej akcji w Czeczenii, i oskarżyła ją o łamanie prawa międzynarodowego poprzez używanie siły wobec ludności cywilnej. Rusłan Auszew, prezydent sąsiadującej z Czeczenią Inguszetii, gdzie ludność żywiołowo protestowała przeciwko interwencji i blokowała drogę wojskom rosyjskim, wezwał do wycofania wojsk rosyjskich, które byłoby wstępem do rokowań pokojowych. Nawet lojalna wobec Moskwy Północna Osetia wystąpiła przeciwko stacjonowaniu na jej terytorium wojsk rosyjskich. Prezydent Tatarstanu Mintimer Szajmijew potępił użycie siły w Czeczenii. Podobnego zdania były władze Republiki Jakuc-kiej. Prezydent Czuwaszi Nikołaj Fiedorow odmówił wysyłania poborowych do armii rosyjskiej, protestując w ten
sposób przeciwko interwencji wojsk rosyjskich w Czeczenii. Podobną decyzję podjęły władze Republiki Tuwy. Konfederacja Narodów Górskich Kaukazu zażądała zakończenia rosyjskiej akcji w Czeczenii, przestrzegając, że „konflikt może rozprzestrzenić się daleko poza Czeczenię". Minister spraw zagranicznych Kirgizji Róża Otunbajewa wystąpiła z apelem o natychmiastowe przerwanie działań zbrojnych i poszukiwanie kompromisu. Z podobnym apelem wystąpiła Rada Najwyższa Republiki Korni. Prezydent Kazachstanu Nursultan Nazarbajew zaproponował, że będzie mediatorem w konflikcie rosyjsko-czeczeńskim. Moskwa odrzuciła tę propozycję. Nazarbajew przestrzegał Moskwę, że „wojna w Czeczenii może przekształcić się w generalny konflikt między muzułmanami a Słowianami na terytorium, które należało niegdyś do ZSRR". 19 grudnia 1994 roku lider litewskiej opozycji Yytautas Landsbergis oświadczył: „Wojna Rosji przeciwko Czeczenii jest wojną kolonialną". Jedynie prezydent Gruzji Eduard Szewardnadze w pełni poparł rosyjskie działania w Czeczenii. Oświadczył, że „Rosja musi bronić swych narodowych interesów i terytorialnej integralności w Czeczenii". Stanowisko to miało co najmniej dwie przyczyny. Po pierwsze, w Gruzji występował problem secesji Abchazji. Po drugie, Dżohar Dudajew swego czasu udzielił schronienia przeciwnikowi politycznemu Szewardnadzego Zwiadowi Gamsachurdii. Mimo nieprzychylnego stanowiska parlamentu, partii politycznych i obywateli Jelcyn dalej prowadził wojnę. Jednocześnie ciągle podejmowano próby rozmów pokojowych. Jednak te nie mogły zakończyć się powodzeniem wobec zdecydowanie odmiennych stanowisk obu stron. Dla Czeczenów warunkiem wstępnym było uznanie niepodległości ich kraju, natomiast Rosjanie podchodzili do nich jak do bandytów i odrzucali możliwość rozmów z Dudajewem. Premier Rosji Wiktor Czernomyrdin oświadczył: „Nie rozmawiam z gangsterami". W trakcie działań zbrojnych dochodziło do aktów bezprzykładnego okrucieństwa i barbarzyństwa. Do jednej z najgłośniejszych zbrodni doszło 7—8 kwietnia 1995 roku, kiedy Rosjanie zorganizowali ekspedycję karną, której ofiarą padła wieś Samaszki. Nieznana jest dokładna liczna ofiar, gdyż we wsi przebywało dużo uchodźców z Groźnego. Wiadomo między innymi, że trzydzieścioro dzieci zostało powieszonych. Zgładzono wszystkich chłopców i mężczyzn pomiędzy dziesiątym a sześćdziesiątym piątym rokiem życia. Społeczność międzynarodowa, poruszona napływającymi informacjami o tragicznym losie mieszkańców Czeczenii, zorganizowała kilka większych i mniejszych akcji humanitarnych. Biuro Pomocy Humanitarnej Wspólnoty Europejskiej przyznało pięć milionów ecu pomocy. Pomocy poszkodowanym udziela Czerwony Krzyż, Medicines sans Frontierez z Francji i Belgii, Caritas i inne organizacje. Jednak nawet udzielanie pomocy osobom cywilnym napotykało trudności. Federalna Służba Imigracyjna wydała zarządzenie, aby nie rejestrować Czeczenów jako uchodźców. Konwoje, które jechały z pomocą humanitarną do Czeczenii, były zatrzymywane w sąsiednich republikach i tam zmuszane do pozostawiania swych ładunków — większość żywności i medykamentów trafiała w ręce wojska rosyjskiego. Znana jest sprawa polskiego konwoju, który dotarł do Czeczenii, po czym miał poważne kłopoty z opuszczeniem niebezpiecznego rejonu, celowo zatrzymywany i zawracany przez posterunki wojskowe.
Punktem zwrotnym stał się 15 czerwca 1995 roku, kiedy Szamil Basajew z grupą bojowników zajął szpital w Budionowsku (Stawropolski Kraj) i wziął zakładników. Zażądał on wycofania oddziałów rosyjskich z Czeczenii, negocjacji między Jelcynem i Dudajewem, amnestii dla wszystkich bojowników czeczeń-skich i zagroził, że zacznie zabijać zakładników, jeżeli żądanie nie zostanie spełnione. Dwa ataki rosyjskich komandosów zakończyły się niepowodzeniem, śmiercią trzydziestu zakładników i zranieniem siedemdziesięciu. Rozmowy z Basaje-wem pod nieobecność Jelcyna, który przebywał na szczycie siedmiu najbardziej uprzemysłowionych krajów świata (G-7) w Halifaksie, musiał prowadzić Czer-nomyrdin. Zgodził się on na warunki przedstawione przez Basajewa i zagwarantował jemu oraz jego ludziom swobodny powrót do Czeczenii. Do Groźnego natychmiast wyruszyła delegacja w składzie: Wiaczesław Michajłow — zastępca ministra spraw zagranicznych, Arkady Wolski — przewodniczący Rosyjskiego Związku Producentów Przemysłowych, i generał Anatolij Kulików — dowódca sil zbrojnych w Czeczenii. Mediatorem w rozmowach była Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Negocjatorzy ogłosili zawieszenie broni. W lipcu 1995 roku podpisano porozumienie wojskowe o wycofaniu wojsk rosyjskich i rozbrojeniu bojowników czeczeńskich. Porozumienie to nie było respektowane przez żadną ze stron. Rosjanie nie wycofali wojska, a Czeczeni nie chcieli oddawać broni nawet za pieniądze. Doszło do kolejnych starć. Podjęto decyzję o przeprowadzeniu wyborów w Czeczenii. Według Moskwy była to jedyna możliwość zakończenia konfliktu. Natomiast prezydent Dudajew wezwał do bojkotu wyborów ostrzegając, że każdy, kto weźmie udział w głosowaniu, będzie uważany za zdrajcę. 8 grudnia 1995 roku premier Czernomyrdin i szef prorosyjskich władz w Groźnym Dogu Zawgajew podpisali w Moskwie porozumienie, które miało stworzyć „trwałą podstawę gwarantującą całość terytorialną Rosji". Porozumienie jako tymczasowe miało obowiązywać do podpisania tak zwanego porozumienia całościowego pomiędzy Rosją i Czeczenią. Na mocy tymczasowych układów Czeczenia miała pozostać integralną częścią Federacji Rosyjskiej. Przyznano jej specjalny status, polegający na tym, że lokalne władze w Groźnym miały decydować o podatkach, budżecie i strukturach władzy, ale na podstawie kostytucji i stwa Republiki Czeczenii. Władze lokalne miały zachować kontrolę nad bogactwami naturalnymi, ich wydobyciem, sprzedażą i podziałem uzyskanych dochodów. Własnością Czeczenii stawał się również majątek państwowy na terytorium republiki z wyjątkiem bardzo ogólnie określonych „obiektów stanowiących własność Federacji". Republika Czeczenii miała także prawo do posiadania własnych przedstawicieli poza granicami Rosji, ale ich kompetencje były ograniczone do spraw gospodarczych, handlowych i kulturalnych. Do wspólnych zadań władz rosyjskich i czeczeńskich miała należeć kontrola przestrzegania praw człowieka i wolności obywatelskich, obrona suwerenności i integralności terytorialnej Rosji, koordynacja międzynarodowych i gospodarczych stosunków republiki z zagranicą oraz zarządzanie obiektami energetyki, transportu, łączności i systemów informacyjnych. 14—17 grudnia 1995 roku odbyły się w Czeczenii wybory. Wygrał je Dogu Zawgajew, otrzymując osiemdziesiąt procent głosów przy frekwencji w granicach czterdziestu siedmiu— sześćdziesięciu procent. Pojawiły się zarzuty naruszania procedury wyborczej, tym bardziej
że z Czeczenii ze względów bezpieczeństwa wycofano obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Wyborom towarzyszyły walki, szczególnie zacięte w Urus-Martanie i Gudermesie. Warto dodać, że Zawgajew przyleciał na wybory z Moskwy, oddał głos, co sfilmowała telewizja, i natychmiast z powrotem odleciał do Moskwy. Wybory i podpisane porozumienie nie przyniosły spokoju. 8 stycznia 1996 roku Salman Radujew z grupą bojowników czeczeńskich wziął zakładników w Kizlarze w Dagestanie. Czynnikiem, który utrudniał osiągnięcie kompromisu w konflikcie czeczeń-skim, były zbliżające się wybory prezydenckie w Rosji. Wskutek tego każdy z potencjalnych kandydatów starał się wykorzystać problem czeczeński we własnej kampanii. Był to poważny atut, gdyż społeczeństwo rosyjskie zaczęło domagać się zakończenia konfliktu. Obóz prezydenta Jelcyna dojrzał szansę w skłóceniu i rozbiciu sił polityczno-wojskowych w Czeczenii. Krokiem do tego miało być pozbycie się Dudajewa i nadzieja, że pretendenci do schedy po nim zaczną walczyć przede wszystkim między sobą. W nocy z 21 na 22 kwietnia 1996 roku zginął prezydent Dudajew. Dokonanie zamachu na jego życie nie było proste. Ostatecznie wykorzystano fakt, że Dudajew korzystał z telefonu satelitarnego. Po ustaleniu koordynatów tego telefonu samolot myśliwski dokonał ataku rakietowego na namierzony punkt. Usunięcie Dudajewa wywołało skutek odwrotny do zamierzonego — dowódcy polowi poddali się rozkazom Zelimchana Jandarbijewa, jako nowego prezydenta Czeczenii. W maju 1996 roku, kiedy do wyborów prezydenckich w Rosji został miesiąc, lider komunistów Giennadij Ziuganow wyprzedzał Jelcyna w sondażach. Ten ostatni, chcąc zwiększyć swoje szansę na reelekcję, zagwarantował bezpieczeństwo prezydentowi Czeczenii oraz jego otoczeniu i zaprosił ich na rozmowy do Moskwy, nie stawiając przy tym warunków wstępnych. Jandarbijew, zdając sobie sprawę z dogodności sytuacji, zgodził się na rozmowy i delegacja czeczeńska 27 maja przybyła do Moskwy. W wyniku rozmów podpisano wstępny dokument o zawarciu pokoju i całkowitym przerwaniu ognia od l czerwca 1996 roku. 9 czerwca w Nazraniu (Inguszetia) rozpoczęły się rozmowy delegacji rosyjskiej i czeczeńskiej. W trakcie ich trwania uzgodniono wycofanie do 31 sierpnia wszystkich oddziałów rosyjskich oraz odwołanie zapowiedzianych na 16 czerwca wyborów do parlamentu czeczeńskiego. Mimo to odbyły się one w tych rejonach, gdzie nadal stacjonowały oddziały rosyjskie, a zarządził je Zawgajew. 3 lipca, w drugiej turze wyborów, Jelcyn został wybrany na prezydenta. Kilka dni później, 8 lipca, niespodziewanie doszło do zaostrzenia sytuacji w Czeczenii. Powodem było ultimatum generała W. Tichomirowa w sprawie rosyjskich jeńców. 9 lipca, po oficjalnym ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich w Rosji, oddziały rosyjskie wznowiły na pełną skale działania zbrojne. Spacyfikowano miasteczko Szali i wsie Wiedeno, Gihy i Mehkiety. Wydarzenia te wzmocniły pozycję tych dowódców czeczeńskich, którzy domagali się podjęcia działań terrorystycznych na terenie Federacji Rosyjskiej. Jandarbijewowi udało się jednak, przy wsparciu szefa sztabu czeczeńskich sił zbrojnych
Aslana Maschadowa, utrzymać wspólny front, tym bardziej iż kończono przygotowania do operacji „Wariant Zerowy". Zakładał on przejs'cie Czeczenów do ofensywy. 6 sierpnia 1996 roku oddziały czeczeńskie wkroczyły do Groźnego. Operacja „Wariant Zerowy" dotyczyła nie tylko stolicy. Czeczeńcy zajęli Gudermes i Ar-gun oraz podjęli działania zbrojne w rejonie Bamut, Staryj Aczchoj i Oriechowo. W Groźnym sytuacja jednostek rosyjskich stawała się coraz bardziej dramatyczna. Poszczególne jednostki rosyjskie były okrążone i odcięte od świata przez oddziały czeczeńskie, które nie próbowały zdobywać miasta jako takiego, lecz jedynie poszczególne punkty obsadzone przez Rosjan. Wysłane wsparcie nie dotarło do miejsca przeznaczenia — dwie kolumny pancerne zostały zatrzymane, a większość wozów pancernych zniszczona. W związku z toczącymi się działaniami zbrojnymi prezydent Inguszetii Ru-słan Auszew i prezydent Tatarstanu Mintimer Szajmijew zwrócili się do Jelcyna o przerwanie działań zbrojnych i podjęcie rozmów pokojowych. 11 sierpnia Jelcyn zdecydował się na powierzenie Aleksandrowi Lebiediowi zadania doprowadzenia do pokoju. 15 sierpnia uzgodniono utworzenie wspólnej rosyjsko-czeczeń-skiej komisji, której celem było wypracowanie warunków pokojowego porozumienia. 22 sierpnia Lebied' i Maschadow podpisali porozumienie pokojowe, na mocy którego od południa dnia następnego miało obowiązywać zawieszenie broni. Porozumienie zawierało także zgodę na wycofanie z Groźnego oddziałów obu stron i utworzenie w ciągu dwóch dni wspólnych, czeczeńsko-rosyjskich komendantur wojskowych odpowiedzialnych za porządek w stolicy. Uzgodniono także, że wycofanie armii rosyjskiej odbędzie się zgodnie z ustaleniami z czerwca 1996 roku. Mimo krytyki pod adresem Lebiedia, między innymi ze strony Wiktora Czer-nomyrdina, 31 sierpnia 1996 roku w Chasawjurcie (Dagestan) podpisano porozumienie, które kończyło wojnę. W porozumieniu tym Rosja godziła się na odłożenie do roku 2001 dyskusji dotyczącej statusu Czeczenii, uznawała wewnętrzne prawo Czeczenii do tworzenia własnych struktur lokalnych i udziału bojowników we władzach republiki. Porozumienie z Chasawjurtu nie spowodowało natychmiastowego zakończenia konfliktu. Strona rosyjska najwyraźniej zwlekała z wycofaniem swoich oddziałów. Dopiero 23 listopada 1996 roku Jelcyn podpisał dekret o wycofaniu wszystkich federalnych sił zbrojnych z Czeczenii. Mimo obecności wojsk rosyjskich siły wierne Jandarbijewowi przejmowały władzę. 25 września 1996 roku rozpoczął działalność parlament czeczeński — wybrany jeszcze w 1991 roku, a rozwiązany przez Dudajewa dwa lata później. Wyznaczono termin wyborów na 27 stycznia 1997 roku, przy czym warunkiem ich przeprowadzenia było całkowite wycofanie się oddziałów rosyjskich z Czeczenii. Do czasu wyborów na terenie Czeczenii miało obowiązywać ustawodawstwo czeczeńskie i rosyjskie. 5 stycznia 1997 roku Czeczenię opuściły ostatnie oddziały rosyjskie, a 27 stycznia odbyły się wybory parlamentarne i prezydenckie. Wybory prezydenckie wygrał Maschadow, który został zaprzysiężony 12 lutego. By wybrać wszystkich członków parlamentu, potrzebne były aż trzy tury wyborów — ostatnia odbyła się 13 marca. W kwietniu parlament zatwierdził skład rządu, na którego czele stanął Maschadow, piastując jednocześnie funkcję ministra obrony.
12 maja 1997 roku Jelcyn i Maschadow podpisali na Kremlu układ pokojowy, który zastępował porozumienie z Chasawjurtu i określał stosunki dwustronne jako „równoprawne" i opierające się na „normach prawa międzynarodowego". „[...] Był tylko jeden naród, który w ogóle nie poddał się psychologii pokory — nie jednostki, nie buntownicy, ale cały naród. To byli Czeczeńcy [...]" — tak pisał o Czeczenach Aleksandr Sołżenicyn w Archipelagu Gulag. 12 stycznia 1995 roku Rusłan Chasbułatow powiedział: „Próby utworzenia jakiejkolwiek władzy w Moskwie, przywiezienia jej tutaj [do Czeczenii] na czołgach i osadzenia jako rządu odrodzenia narodowego tylko zaognią problem". Dlaczego doszło do zbrojnej interwencji Rosji w Czeczenii? Czy była to akcja mająca na celu ukrócenie działalności mafii i ochronę ludności rosyjskiej? Jak się wydaje, powody były dużo poważniejsze niż te, którymi szermowano na co dzień. Po pierwsze, interwencja niewątpliwie łączyła się z problemem ropy naftowej. Dziwnym zbiegiem okoliczności zbrojna akcja Rosji nastąpiła w miesiąc po podpisaniu przez Azerbejdżan „kontraktu stulecia" (listopad 1994). Wprawdzie źródła rosyjskie zaprzeczały, aby istniały jakiekolwiek powiązania pomiędzy tymi dwoma zdarzeniami, ale fakty temu przeczą. Niedaleko Groźnego znajduje się połączenie dwóch gazociągów i dwóch ropociągów. W Groźnym dokonywano przetwórstwa ropy naftowej z Astrachania; między innymi produkowano paliwo lotnicze. Niezależnie, jaką drogą popłynie ropa naftowa ze złóż w Azerbejdżanie, ten, kto kontroluje region, w każdej chwili może zacząć kontrolować ropociąg. O znaczeniu urządzeń do przesyłania ropy i gazu może świadczyć rozkaz dotyczący ich ochrony wydany na początku interwencji. Po drugie, interwencja zbrojna mogła być na rękę niektórym wojskowym. Dla tych na najwyższych szczeblach, jak generał Graczow, wojna — szczególnie zwycięska, a taka miała być wojna w Czeczenii — to okazja do zdobycia i umocnienia dominującej pozycji w życiu politycznym. Dla tych ustawionych trochę niżej na wojskowej „drabinie" miała stać się doskonałą okazją do uznania za zużyty lub zniszczony sprzęt wojskowy, który faktycznie sprzedali nielegalnie podczas wycofywania Armii Radzieckiej z dawnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej (zupełnie tak, jak opisywał to Wiktor Suworow w Żołnierzach wolności). Okazało się, że wojna nie była ani szybka, ani łatwa, ani zwycięska, a przyczyniła się do ujawnienia mankamentów armii rosyjskiej i niskiego poziomu zarówno jej wyszkolenia, jak i morale. W armii na różnych szczeblach często odmawiano walki w Czeczenii. Najbardziej chyba znana była sprawa generała Iwana Babiczewa, który odmówił kontynuowania natarcia na Czeczenię. Natomiast generał porucznik Walerij Wostorkin oświadczył: „Być agresorem, policjantem na własnym terytorium to nie jest zajęcie dla wojskowych". Jak się wydaje, przyczyn takiej postawy i niechęci wśród wojskowych należy szukać w atmosferze panującej w armii. Rozgrywki polityczne raz po raz wstrząsały wyższą kadrą oficerską, fatalny był stan finansowy armii i warunki służby wojskowej, szczególnie żołnierzy i młodszych oficerów. Wielu poborowych odmawiało odbycia służby, a dotychczasowe niepełne stany w wielu nawet pierwszoliniowych jednostkach stale się obniżały. Aby zapobiec temu zjawisku, 7 kwietnia 1995 roku Duma przedłużyła zasadniczą
służbę wojskową z osiemnastu do dwudziestu czterech miesięcy oraz wprowadziła dwunastomiesięczną służbę wojskową dla studentów (zniesiono ją po zakończeniu wojny w Afganistanie). Wywołało to masowe protesty studentów. Okazało się, że armia rosyjska jest niewyszkolona. Na front kierowano żołnierzy po cztero-pięciomiesięcznym przeszkoleniu. Dopiero na polu walki wielu po raz pierwszy użyło ostrej amunicji. Pod względem logistycznym operacja w Czeczenii przeprowadzona została fatalnie. Brakowało praktycznie wszystkiego: map (jednostki szturmujące w noc sylwestrową Groźny nie miały planów miasta), żywności, mundurów zimowych, paliwa, części zamiennych i amunicji. Piloci śmigłowców nazywali siebie „kamikadze", gdyż latali na piętnasto-dwudziestoletnich maszynach, mając jedynie połowę przewidzianej amunicji. Uzupełnienie materiałowe ściągano z całej Rosji i bardzo często przysyłano sprzęt w celu uzupełnienia strat, ale zapominano o częściach zamiennych i amunicji. Podczas operacji w Czeczenii okazało się, że kadra dowódcza armii rosyjskiej jest wyszkolona jednostronnie i nie umie podejmować samodzielnych decyzji; potrafi prowadzić działania tylko według podręcznika taktyki przygotowanego na potrzeby operacji w czasie zimnej wojny. Działania w Czeczenii wymagały prowadzenia wojny partyzanckiej. Ten rozdział „podręcznika taktyki" Armia Radziecka przerobiła w Afganistanie, ale, jak się wydaje, całkowicie zapomniała o tamtej lekcji. Po trzecie, akcja w Czeczenii mogła być pomyślana jako działanie prewencyjne wobec Konfederacji Narodów Górskich Kaukazu. Konfederacja ta powstała w październiku 1991 roku. Skupiła w swoich szeregach piętnaście narodów. Jedynie Czeczenia była w niej członkiem-państwem, co stwarzało jej uprzywilejowaną pozycję. W kwietniu 1993 roku Konfederacja podpisała porozumienie z Kozakami z Kaukazu. Działania wobec Czeczenii mogły być w zamierzeniach Rosji próbą osłabienia lub likwidacji Konfederacji w chwili, gdy nie była jeszcze zbyt silna. Po czwarte, zbrojne wystąpienie przeciwko niepodległości Czeczenii i zmuszenie jej, aby pozostała w strukturach Federacji Rosyjskiej, mogło być ewentualnie próbą zapobieżenia „dryfowaniu" Kaukazu w stronę Turcji i jej strefy ekonomicznej. Oczywiście, byłby to program długofalowy, ale pewne oświadczenia Rosji wobec Turcji mogą wskazywać, że i to zagadnienie brano pod uwagę. Po piąte, atak i pokonanie Czeczenii, która zaczęła posługiwać się prawem koranicznym (piątek wolnym dniem, mułłowie recytujący Koran co czwartek w telewizji, zapowiedź wprowadzenia szariatu) miało stanowić ostrzeżenie dla innych republik przyznających się do tradycji islamskiej. Miałaby to być próba powstrzymania „islamizacji" niektórych regionów ZSRR. Jednak, jak się wydaje, najważniejszym powodem rosyjskiej interwencji w Czeczenii była próba reintegracji Rosji, odbudowy ZSRR, ale na innych zasadach i w zmienionych okolicznościach. Może miała to być lekcja pokazowa dla innych republik i narodów, które dążą do niepodległości.
10 lutego 1995 roku w Ałma Acie odbył się — przełożony z 23 grudnia poprzedniego roku — szczyt Wspólnoty Niepodległych Państw. Poświęcony był „dalszemu pogłębianiu procesów integracyjnych Wspólnoty". Typ integracji, do jakiej zmierza Rosja, najlepiej scharakteryzował dziennikarz w „Niezawisimej Gaziecie" (nr 23 z 9 lutego 1995 roku): „Rosyjski rubel i rosyjskie nośniki energii z powodzeniem zastąpią generała-gubernatora lub sekretarza republikańskiej partii komunistycznej. Będzie to imperium nowego typu, zbudowane na finansowej, gospodarczej i wojskowej zależności republik postradzieckich od Moskwy, która zapewni Federacji Rosyjskiej hegemonię na obszarze dawnego ZSRR". *** Układ pokojowy z maja 1997 roku nie zakończył problemów Czeczenii. Nowy prezydent tego kraju Maschadow stanął przed ogromem spraw do rozwiązania, przy jednocześnie nieprzychylnej postawie Moskwy. Maschadow próbował wyrwać Czeczenię z międzynarodowej izolacji. Kraj ten nie był uznawany przez społeczność międzynarodową poza rządzącymi w Afganistanie Talibami, którzy 16 stycznia 2000 roku uznali Czeczenię za niepodległe państwo (notabene, rządy Talibów w Afganistanie uznają jedynie Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Pakistan). W tym celu próbował nawiązać kontakty z krajami muzułmańskimi — miedzy innymi w kwietniu 1997 roku podczas pielgrzymki do Mekki spotkał się z królem Arabii Saudyjskiej Fahdem. Odwiedził także Turcje, a z krajów nieislamskich Polskę (w październiku 1998 roku). Próbował także pozyskać dla sprawy czeczeńskiej Stany Zjednoczone. Inną formą „umiędzynarodowienia" Czeczenii były kontakty gospodarcze. Według rosyjskich służb specjalnych w październiku 1997 roku doszło do podpisania protokołu intencyjnego w sprawie utworzenia Transkaukaskiej Kompanii Energetycznej. Protokół podpisał Maschadow oraz biznesmeni i działacze polityczni z Wielkiej Brytanii, Pakistanu i Hongkongu. Osobnym problemem były dla Czeczenii stosunki z Rosją. Maschadow zdawał sobie sprawę, że Czeczenia nie może zupełnie zerwać z Moskwą ze względu na swoje położenie i sytuacje gospodarczą. Bezrobocie w Czeczenii przekroczyło siedemdziesiąt procent, nie wypłacano rent, emerytur ani też regularnych pensji, nie działała służba zdrowia. Prezydent Maschadow żądał od Rosji dwustu pięćdziesięciu miliardów dolarów odszkodowań wojennych. Było zupełnie nierealne, aby Moskwa mogła wypłacić taką sumę, ale miano nadzieję, że przekaże przynajmniej pięćset milionów dolarów na odbudowę, do czego zobowiązała się w traktacie pokojowym. Pieniędzy tych nie przekazano, argumentując to niestabilną sytuacją wewnętrzną, a przede wszystkim porwaniami w Czeczenii cudzoziemców, w tym Rosjan. Według danych rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w latach 1997—1998 uprowadzono w Czeczenii tysiąc dziewięćdziesiąt cztery osoby, a w 1999 roku ponad trzysta. Okup za porwaną osobę wynosił od kilku tysięcy dolarów w przypadku Czeczena do kilku milionów dolarów w przypadku obywatela któregoś z państw zachodnich, przy czym rządy tych krajów zarzekały się, że nie zapłacą okupu. Porywano także kobiety, osoby niepełnoletnie czy też w podeszłym wieku,
Ta „działalność" stanowiła swoiste źródło dochodów w kraju zniszczonym działaniami wojennymi, gdzie zyski mieszkańców pochodziły z drobnego handlu, upraw niewielkich pól, „domowego" przerobu nielegalnie wydobywanej ropy naftowej czy też oczekiwania na pomoc czeczeńskiej diaspory. Porwania, morderstwa, zamachy polityczne (sam Maschadow przeżył kilka) sprawiły, że bardzo łatwo wykreowano w Rosji obraz Czeczena-kryminalisty. Wobec panującego w Czeczenii rozprzężenia i iluzorycznej władzy nad komendantami polowymi prezydent postanowił działać. W styczniu 1998 roku sformowano nowy rząd z Szamilem Basajewem na czele, do którego weszli także niektórzy komendanci — między innymi Rusłan Giełajew i Asłambek Ismaiłow. W czerwcu 1998 roku Maschadow wprowadził stan wyjątkowy, co jednak niewiele dało. W tym czasie w Czeczenii działało około trzystu nieformalnych grup zbrojnych, nie podlegających żadnej władzy. Po stosunkowo krótkim okresie współpracy Maschadow—Basajew doszło między nimi do kontrowersji w sprawie stosunków z Rosją. Zdaniem Basajewa nie należało współpracować z Moskwą, gdyż ta nie wywiązywała się ze zobowiązań wobec Czeczenii. Stanowisko to popierali także inni komendanci. W listopadzie 1998 roku, podczas „zjazdu narodu czeczeńskiego", podjęto próbę odwołania Maschadowa, który w odpowiedzi odwołał rząd. 7 sierpnia 1999 roku oddział Szamila Basajewa (wtedy już byłego premiera) i emira alHattaba przekroczył granicę dagestańsko-czeczeńską. Ogłoszono, że celem jest wyzwolenie sąsiedniej republiki spod „rosyjskiej okupacji" i utworzenie na terenie Czeczenii i Dagestanu republiki islamskiej. Nastawienie Dagestań-czyków do Basajewa było negatywne — zawiodły więc nadzieje na wybuch powstania i 24 sierpnia bojownicy Basajewa wycofali się. Nasuwa się pytanie, dlaczego Basajew i al-Hattab zdecydowali się na tę akcję. Pojawiły się w tej sprawie dwie hipotezy. Jedna mówi o rosyjskiej prowokacji. Według niej Moskwa chciała w ten sposób wciągnąć Czeczenię w nową wojnę. Druga hipoteza mówi o pobudkach religijno-ekonomicznych. Według tej hipotezy celem Basajewa było zjednoczenie Kaukazu pod sztandarem Proroka. Zaczęto mówić o rozprzestrzenianiu się wahabityzmu na Kaukazie. Jako przykład podawano osady Karamachi i Czabanmachi leżące w dolinie Kadaru w Dagestanie, które w 1998 roku ogłosiły, że są „niepodległym terytorium islamskim". Ekonomiczny wątek tej hipotezy to zamiar zapewnienia sobie przez Basajewa kontroli nad szlakami komunikacyjnymi biegnącymi przez Dagestan, a w przypadku zjednoczenia obu republik — dostępu do Morza Kaspijskiego. 29 sierpnia 1999 roku Rosjanie zaatakowali „niepodległe terytorium islamskie", które niezbyt chciało negocjować z Moskwą czy też Machaczkałą (stolica Dagestanu). W odpowiedzi na atak wojsk rosyjskich 5 września Basajew po raz drugi wkroczył do Dagestanu. Utworzenie przez niego drugiego frontu (rejon nowolacki) zaskoczyło Rosjan. Strona rosyjska zaczęła ściągać w rejon konfliktu oddziały wojskowe, a także ogłosiła mobilizację ochotników, obiecując im żołd w wysokości ośmiuset rubli za każdy dzień walki.
Na przełomie sierpnia i września 1999 roku doszło do serii zamachów bombowych. Pierwszy miał miejsce 31 sierpnia w Moskwie — w centrum handlowym w pobliżu Kremla. Zginęła jedna osoba, a czterdzieści zostało rannych. 4 września wybuchła bomba w Bujnaksku (Dagestan), w domu zamieszkanym przez rodziny oficerów — zginęły sześćdziesiąt cztery osoby. 9 września nastąpiła eksplozja w bloku mieszkalnym w Moskwie — zginęły dziewięćdziesiąt dwie osoby, a ponad dwieście zostało rannych. 13 września ponownie wybuchła bomba w budynku mieszkalnym — zginęły co najmniej siedemdziesiąt trzy osoby. 16 września w wyniku eksplozji w Wołgodońsku na południu Rosji było siedemnaście ofiar śmiertelnych, a ponad siedemdziesiąt osób odniosło rany. Czynniki oficjalne, policja, służby specjalne i media przypisywały organizację tych zamachów Czeczenom. Do dzisiejszego dnia nie zatrzymano jednak sprawców tych zamachów, a niektórzy eksperci utrzymywali, iż mogły być one dziełem rosyjskich służb specjalnych. Byłby to doskonały pretekst wyjaśniający podjecie przez Rosjan działań zbrojnych przeciwko Czeczenii. Odpowiadając na rosnący w społeczeństwie rosyjskim strach przed funda-mentalistami islamskimi — a tak przedstawiano w mediach Czeczenów i innych przedstawicieli narodów mieszkających na Kaukazie — podjęto działania zbrojne. Na północnym Kaukazie zgromadzono około trzydziestu procent żołnierzy i dwie trzecie wojsk MSW stacjonujących w europejskiej części Rosji, które utworzyły „kordon sanitarny" wokół Czeczenii (zamknięto go 22 września). Lotnictwo rosyjskie rozpoczęło bombardowanie terytorium czeczeńskiego. Celem miały być bazy islamistów odpowiedzialnych za zamachy — faktycznie niszczono stacje przekaźnikowe telefonii komórkowej, elektrownie, nieliczne ocalałe po poprzedniej wojnie zakłady przemysłowe, a także obiekty cywilne, jak chociażby szpital chirurgiczny w Groźnym. Natężenie bombardowań było tak duże, że tylko 18—19 września 1999 roku samoloty rosyjskie wykonały dwieście lotów bojowych. Pod koniec września 1999 roku oddziały rosyjskie zaczęły wkraczać na terytorium Czeczenii, przy czym oficjalnie nie była to wojna, lecz jedynie operacja przeciwko terrorystom i bandytom. Tym razem zaplanowano, że operacja wojskowa w Czeczenii będzie wyglądała inaczej niż ta z okresu pierwszej wojny. Pierwsza jej faza miała polegać na zajęciu równinnych terenów na północnym brzegu rzeki Terek. Zakończyła się ona 15 października 1999 roku. W drugiej fazie miano zepchnąć bojowników czeczeńskich w góry, gdzie przyszłoby im przezimować. Zdaniem dowództwa rosyjskiego po przetrwaniu zimy oddziały te nie byłyby w stanie prowadzić dalszej walki. Nie powtórzono także błędu z pierwszej wojny, a polegającego na zdobywaniu miast z marszu. Zastosowano taktykę „pełzającej inwazji" — długotrwały ostrzał artyleryjski i bombardowania z powietrza, a dopiero później wejście na tak „przygotowany" teren. W połowie października Rosjanie przekroczyli rzekę Terek i podeszli na odległość około trzydziestu kilometrów od Groźnego. Pod koniec tego miesiąca padł Gudermes, co ułatwiło Rosjanom otoczenie Groźnego. W listopadzie zdobyto Argun, a 8 grudnia 1999 roku UrusMartan. Po okrążeniu czeczeńskiej stolicy zaczęto miasto systematycznie niszczyć, równając
je z ziemią. Spychane przez Rosjan oddziały czeczeńskie wycofały się w góry i konflikt przyjął postać wojny partyzanckiej. Mimo problemów z oddziałami partyzanckimi rząd rosyjski ogłosił zakończenie operacji czeczeńskiej. Na miejsce oddziałów wojskowych wkroczyły jednostki MSW. Drugi konflikt rosyjsko-czeczeński wzbudził zainteresowanie różnych organizacji międzynarodowych i poszczególnych państw. 22 października 1999 roku Unia Europejska wezwała Rosję do natychmiastowego podjęcia rozmów pokojowych. 2 listopada 1999 roku prezydent Bili Clinton namawiał w Oslo premiera Rosji do podjęcia dialogu z wiarygodnymi przywódcami czeczeńskimi. Na amerykańskie zarzuty, iż Rosja nie przestrzega międzynarodowych konwencji i używa siły wobec ludności cywilnej, premier Władimir Putin odpowiedział, że działania armii rosyjskiej są adekwatne do zaistniałej sytuacji. 3 listopada 1999 roku sekretarz generalny NATO George Robertson stwierdził, że każde państwo ma prawo zwalczać terroryzm, ale nie usprawiedliwia to drastycznych środków zastosowanych przez Rosję w Czeczenii. Podczas szczytu OBWE w Stambule w listopadzie 1999 roku jednym z tematów rozmów była Czeczenia. Po burzliwej debacie osiągnięto kompromis — Rosja zgodziła się, by w deklaracji końcowej znalazła się formuła o „roli OBWE w poszukiwaniu politycznego rozwiązania kryzysu". Kiedy jednak przewodniczący OBWE Knut Yollebaeke przybył do Moskwy z ofertą pomocy przy rozwiązywaniu konfliktu, szef rosyjskiej dyplomacji Igor Iwanów odrzucił ją. Mary Robinson, wysoki komisarz ONZ ds. praw człowieka, zwróciła się do władz w Moskwie, by powołały niezależną komisję rosyjską, która zbadałaby przypadki łamania praw człowieka w Czeczenii. Propozycję tę poparł sekretarz generalny ONZ Kofi Annan. Szef dyplomacji rosyjskiej odparł, iż Moskwa nie będzie tolerować ingerencji w swoje wewnętrzne sprawy. Rada Europy rozważała możliwość zawieszenia członkostwa Rosji w tej organizacji z powodu łamania praw człowieka, jednak dezaprobata nie brzmiała zbyt głośno. Nikt specjalnie nie krytykował Rosjan za atak na Czeczenię, pogwałcenie jej suwerenności, a dostrzegano jedynie problem łamania praw człowieka. Rządy poszczególnych państw wolały nie dostrzegać podstawowych problemów, by w ten sposób nie psuć sobie stosunków z Rosją. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego Rosja zdecydowała się na tę operację, zwaną drugą wojną rosyjsko-czeczeńską. Według strony rosyjskiej powodem były zamachy dokonane przez terrorystów czeczeńskich — nikt jednak nie udowodnił, że to oni byli sprawcami. Rosjanie stawiali także zarzuty, że na terenie Czeczenii znajdują schronienie islamscy bojownicy z Dagestanu, a także szkoli się tam terrorystów. Oskarżano także Maschadowa, że nie panując nad sytuacją, przyczynił się do udziału ekstremistów islamskich z Czeczenii w próbie destabilizacji Dagestanu. Wydaje się jednak, że za obecnym konfliktem mogą kryć się i inne powody. Jako jeden z nich wymieniano zbliżające się wybory prezydenckie w Rosji. W związku z obowiązującymi przepisami Jelcyn nie mógł po raz kolejny ubiegać się o wybór. Przez pewien czas pojawiały się głosy, że Jelcyn poszukuje możliwości przedłużenia swojego urzędowania właśnie z powodu konfliktu. Trwające działania zbrojne miałyby uzasadniać przełożenie terminu wyborów. Kiedy okazało się, że takie rozwiązanie nie jest możliwe, pojawił się problem
odpowiedniego kandydata. Musiałby on zapewnić bezpieczeństwo Jelcynowi i jego „rodzinie" (chodziło tu nie tylko o najbliższych, ale także o ludzi powiązanych z prezydentem różnymi interesami). Rzeczywiście, Jelcyn otrzymał gwarancje nietykalności nie tylko dla siebie, ale i dla swojej rodziny. W ogóle zaognienie sytuacji na Kaukazie było na rękę wielu ludziom na Kremlu, gdyż zaczęto ich oskarżać o nadużycia finansowe i czerpanie korzyści materialnych ze współpracy ze szwajcarską firmą budowlaną „Mabetex". 31 grudnia 1999 roku Boris Jelcyn podał się do dymisji, a jako pełniącego obowiązki wskazał Putina. Ten ostatni w marcu 2000 roku wygrał wybory prezydenckie w Rosji. Innym powodem rozpętania kolejnego konfliktu na Kaukazie mogło być poszukiwanie wspólnego wroga, który zapobiegłby rozpadowi Rosji i skonsolidował Federację Rosyjską. Zdaniem Siergieja Karaganowa, szefa Rady Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, w Rosji następował rozkład władzy centralnej, która częściowo przeszła w ręce liderów regionalnych. Należy pamiętać, że w roku 1999 pogłębił się kryzys systemu finansowego. Uważa się, że system finansowy był jednym z czynników jednoczących kraj. Jednym z przejawów rozkładu Rosji był fakt, że spośród osiemdziesięciu dziewięciu podmiotów Federacji Rosyjskiej wiele nie odprowadzało podatków do budżetu państwa. Nie można także zapomnieć o armii. Zapewne generałowie, którzy ponieśli tak dotkliwe porażki z rąk Czeczenów podczas pierwszej wojny, chcieli wziąć odwet. Tego rodzaju upokorzenia, jak przegrana ze słabszym przeciwnikiem, trudno zapomnieć. O nowym podejściu wojskowych może świadczyć fakt zastosowania odmiennej taktyki walki. Już nie były to ataki kolumn zmechanizowanych z niewielką osłoną piechoty, ale zmasowane naloty i ostrzał artyleryjski umożliwiający wkroczenie na „oczyszczony" teren. Można się tutaj dopatrzyć pewnych analogii do operacji NATO w Kosowie. Walki w Czeczenii trwają nadal, mimo że Moskwa wciąż donosi o odniesionych zwycięstwach. Obecnie jest to wojna między regularną armią i partyzantami, którzy działają w niewielkich grupach. W tej formie walki mogą trwać jeszcze wiele lat, tym bardziej że wielu zaangażowanym w nie siłom wydaje się nie zależeć na zakończeniu konfliktu. Rozdział 46 JOANNA MODRZEJEWSKA-LEŚNIEWSKA TALIBOWIE 1994-2000 Dopóki trwała radziecka interwencja w Afganistanie, niewiele osób zastanawiało się, co będzie dalej. Głównym celem i zadaniem było zmuszenie armii radzieckiej do opuszczenia afgańskiego terytorium. Jego realizacja pochłaniała całą energię zarówno dyplomatów i polityków, jak i walczących mudżahedinów. Moment wycofania się wojsk radzieckich wydawał się tak odległy, że aż prawie nierealny. Podjęte w 1982 roku rozmowy w Genewie zdawały się nie mieć końca. W tej sytuacji ostateczne wycofanie się w 1989 roku wojsk radzieckich postawiło Afganistan przed koniecznością rozstrzygnięcia wielu problemów, takich jak kwestia sprawowania władzy, uchodźcy, brak kadr, wojenne zniszczenia czy miny.
Wprawdzie Rosjanie wycofali się w 1989 roku, ale władze komunistyczne utrzymały się w Kabulu do 1992 roku. Stało się tak między innymi z powodu wspomagania Najibullaha przez Rosjan oraz rozbicia sił mudżahedinów na wiele ugrupowań. Było to efektem różnic politycznych dzielących różne środowiska—zarówno wynikających ze złożonej struktury etnicznej Afganistanu, jak i będących wyrazem osobistych animozji między przywódcami poszczególnych grup. Do najważniejszych ugrupowań, jakie pojawiły się w Afganistanie w okresie radzieckiej interwencji, należy zaliczyć: Harakat-i-Islami (Islamski Ruch Afganistanu), kierowany przez ajatollaha Mohammada Asefa, Harakat-i-Inqilab-i-Islami (Ruch na Rzecz Islamskiej Rewolucji) Maulawiego Mohammada Nabi Mohammadiego, Hezb-i-Is-lami (Islamska Partia Afganistanu) Gulbuddina Hekmatiara, Hezb-i-Islami (Islamska Partia Afganistanu) Mohammada Younosa Khalisa, Hezb-i Wahdat (Partia Jedności Islamskiej) Mohammada Karima Khalilego, Hezb-i Wahdat (Partia Jedności Islamskiej) Abdula Alego Mazanego, Ittihad-i Islami Barayi Azadi-yi (Sojusz Islamski na Rzecz Wyzwolenia Afganistanu) Abdula Rasula Sayyafa, Jabha-i Najat-i Milli-i (Narodowy Front Wyzwolenia Afganistanu) Sebghatullaha Mojadidiego, Jamiat-i Islami (Islamskie Stowarzyszenie Afganistanu) Burhanud-dina Rabbaniego i Ahmada Szach Massuda, Junbish-i Milli-i Islami (Narodowy 607 Ruch Islamski) Abdula Rashida Dostuma, Mahaz-i-Milli-i Islami (Narodowy Front Islamski) Ahmada Gailaniego. Wszystkie te ugrupowania prowadziły walkę z agresorem i wojskami wiernymi rządowi w Kabulu, ale jednocześnie dochodziło do starć miedzy nimi. Jednak wspólny wróg był elementem jednoczącym i spychającym wzajemne animozje na dalszy plan. Wraz z wycofaniem wojsk radzieckich z Afganistanu zniknął czynnik konsolidujący mudżahedinów i walki miedzy poszczególnymi grupami przybrały na sile. Ich celem stało się nie tylko zwalczanie przeciwników, ale także zajęcie jak największego obszaru, a przede wszystkim Kabulu. W kwietniu 1992 roku doszło do walk o stolicę między siłami Massuda i Hekmatiara. 24 kwietnia 1992 roku przywódcy mudżahedinów, których bazy były w Pakistanie, podpisali w Peszawarze porozumienie. W myśl jego postanowień powołano rząd przejściowy (radę islamską), liczący pięćdziesiąt jeden osób, na którego czele stanął Sebghattullah Mojadidi. Rząd ten miał sprawować władzę przez dwa miesiące, po czym miał zostać zastąpiony przez kolejny rząd tymczasowy — Burhanuddina Rabbaniego. Gabinet ten sprawowałby władzę przez cztery miesiące, po czym zwołano by „Council of Solution and Pact", która miała powołać rząd tymczasowy na osiemnaście miesięcy. Byłoby to preludium do przeprowadzenia wyborów. Głównym mankamentem „porozumienia z Peszawaru" było to, że jego realizacja zależała od dobrej woli wszystkich uczestników — obstrukcja jednego prowadziła do niepowodzenia całego przedsięwzięcia. „Czarną owcą" okazał się Hek-matiar. Porozumienie nie zaspokajało jego ambicji politycznych. Hekmatiar zaczął podważać zasady przyjęte w porozumieniu. Dowodził, że stanowisko premiera (przydzielone jego ugrupowaniu) nie powinno podlegać prezydentowi, a bezpośrednim zwierzchnikiem ministra obrony powinien być premier.
Początkowo Hekmatiar wysunął jako kandydata na premiera jednego ze swoich ludzi, a sam robił wszystko, by podważyć pozycję Rabbaniego jako tymczasowego prezydenta. Uciekał się do takich metod, jak ostrzelanie rakietami Kabulu na początku sierpnia 1992 roku (co pociągnęło za sobą ponad tysiąc ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej i wyjazd dyplomatów) czy też doprowadzenie do konfliktów między ugrupowaniami będącymi w koalicji. 7 marca 1993 roku podpisano w Islamabadzie porozumienie pokojowe, na mocy którego Rabbani został mianowany na osiemnaście miesięcy prezydentem, a Hekmatiar premierem. Powołano także Radę Obrony, która składała się z przedstawicieli wszystkich siłsygnatariuszy porozumienia. Jej celem było nadzorowanie Ministerstwa Obrony. Uzgodniono także, że w połowie 1995 roku zostaną przeprowadzone wybory prezydenckie, do legislatury i do rady obrony. Ustalono, że Organizacja Konferencji Islamskiej, Pakistan i afgańskie ugrupowania winny nadzorować zawieszenie broni, ale już następnego dnia siły Hezb-iIslami i Hezb-i Wahdat odpaliły na Kabul siedemdziesiąt rakiet. Mimo porozumienia z Islamabadu pretendenci do władzy nie zrezygnowali ze swoich aspiracji. Raz po raz wybuchały walki między poszczególnymi frakcjami, których skład zmieniał się nieustannie w miarę zawiązywanych i zrywanych koalicji. Wskutek tego niemożliwe było utworzenie jakiegokolwiek koalicyjnego rządu, a żadna z grup nie miała takiej przewagi, która umożliwiłaby jej całkowite przejęcie władzy. Lato i jesień 1993 roku były okresem zaciętych walk między popieranym przez Iran szyickim Hezb-i Wahdat a sunnickim Ittehad-i Islami popieranym przez Arabię Saudyjską. Styczeń 1994 roku przyniósł wybuch walk między siłami Hekmatiara i Massuda. Tym razem siły Hekmatiara wspierane były przez Dostuma. Zamiarem tego ostatniego było obalenie Rabbaniego. Starania Organizacji Narodów Zjednoczonych, by doprowadzić do porozumienia między walczącymi stronami, spełzły na niczym. Nieskuteczne okazały się zabiegi oenzetowskich mediatorów — najpierw Mahmouda Mestiriego (byłego ministra spraw zagranicznych Tunezji), a od maja 1996 roku niemieckiego dyplomaty Norberta Holla. W październiku 1994 roku, ku zaskoczeniu dziennikarzy i obserwatorów polityki światowej, w Afganistanie pojawiła się nowa siła — Talibowie. Był to zupełnie nowy element w afgańskiej układance — zdecydowanie odbiegający od tego, do czego zdążyli się przyzwyczaić obserwatorzy wydarzeń w tym kraju. Stanem „normalnym" była duża liczba ugrupowań mudżahedinów, którzy walczyli z interweniującymi wojskami radzieckimi, a także między sobą. Zaskoczeniem były niezwykle szybkie zwycięstwa Talibów nad zaprawionymi w bojach mudżahedinami. Według przekazów studenci z medresy, pod kierownictwem Mohammada Omara, przybyli do Afganistanu, by przywrócić tam prawo i porządek oraz odbudować sieć szkół koranicznych. Zatrzymali się w medresie w pobliżu Dand w prowincji Kandahar. 20 października 1994 roku pewna rodzina podróżująca z Kandaharu do Heratu została napadnięta przez bandę rabusiów grasujących na drodze. Jednemu z napadniętych udało się
uciec i dotrzeć do siedziby Talibów. Ci, poruszeni jego opowieścią, zaatakowali rabusiów, pojmali ich i stracili, a ciała ich ofiar pochowali. Ten pobożny uczynek sami Talibowie uważają za początek ich działalności w Afganistanie. Następnym krokiem było pozyskanie i rozbrojenie innych band działających w okolicy, nierzadko dowodzonych przez weteranów walk z armią radziecką. Kolejnym sukcesem, który rozsławił Talibów na arenie międzynarodowej, było uratowanie pakistańskiego konwoju. Władze pakistańskie zdecydowały się na wysłanie trzydziestosamochodowego konwoju do nowo powstałych niezależnych republik środkowoazjatyckich. Był to symboliczny gest podkreślający nowy kierunek w polityce gospodarczej i zagranicznej Pakistanu. Konwój, wiozący leki, żywność i artykuły przemysłowe, wyruszył z Kwety 29 października. Jego trasa miała prowadzić do Turkmenistanu przez Kandahar i Herat. 2 listopada konwój został zas 1 oe> •t ~ °s 3 CS trzymany trzydzieści pięć kilometrów od Kandaharu przez jedną z band. Następnego dnia konwój odbili Talibowie, którzy później niespodziewanie uderzyli na Kandahar i zdobyli miasto po dwóch dniach walk, tracąc oficjalnie jedynie dziewięciu ludzi. Najprawdopodobniej ofiar było więcej — około pięćdziesięciu. Następne sukcesy Talibów przyszły szybko. Już 25 listopada kontrolowali prowincję Helmand na południu Afganistanu i jej ośrodek administracyjny — miasto Laszkargah. 11 lutego 1995 roku zajęli prowincję Logar. W ten sposób w rękach Talibów znalazło się dziewięć prowincji z trzydziestu, na jakie jest podzielony Afganistan. Przyszły także pierwsze porażki. 13 marca 1995 roku Talibowie zajęli Farah, który stracili 12 maja i odzyskali 2 września. 5 września Talibowie zajęli Herat. Zdobycie Kabulu okazało się trudniejsze niż przypuszczano. Talibowie zaczęli się do tego przygotowywać w październiku 1995 roku, a samo miasto zdobyli 26 września 1996 roku. Zdobywanie afgańskiej stolicy pociągnęło za sobą olbrzymie zniszczenia i straty wśród ludności cywilnej, gdyż Talibowie ostrzeliwali miasto z moździerzy. Spora część mieszkańców uciekła. Walki o Kabul — najpierw różnych ugrupowań mudżahedinów, a później Talibów — wyrządziły więcej szkód niż w całym okresie radzieckiej interwencji w Afganistanie. W trakcie walk o Kabul Talibowie zajęli Dżalalabad (11 września 1996). Zajęcie Kabulu przez Talibów zmusiło Massuda do
wycofania się do Doliny Panczsziru, która jak za czasów radzieckiej interwencji stała się jego punktem oporu i bazą wypadową. Stąd, między innymi, przeprowadził kontruderzenie, które pozwoliło mu odzyskać (19 lipca 1997 roku) Bagram oraz dojść w bezpośrednie sąsiedztwo Kabulu (17 maja 1998). Prowadząc nieustanne walki, udało się Talibom podporządkować sobie większość terytorium Afganistanu — szacuje się, że około dziewięćdziesięciu procent całości. Mimo to cały czas muszą zwalczać opozycję, która działa bezpośrednio na terenie Afganistanu lub też spoza jego granic. Za najpoważniejszego i najbardziej nieustępliwego przeciwnika Talibów uważa się Massuda. Talibowie to ludzie młodzi, w większości Pusztuni urodzeni na emigracji w Pakistanie i kształceni w tamtejszych szkołach religijnych — medresach. Niewątpliwie gros Talibów to ludzie prości, święcie wierzący w przyświecające im ideały religijne i misję polityczną. Ich celem jest uczynienie z Afganistanu prawdziwego państwa islamskiego, które w każdym aspekcie swojej aktywności kierowałoby się zasadami i wytycznymi religii. O tym, jak silna jest ich wiara, może świadczyć fakt, ze wielokrotnie oddziały Talibów zajmowały wieś bez jednego wystrzału — dowódca szedł na przedzie i niósł nad głową Koran Na czele Talibów stoi Mohammad Omar. Niewiele o nim wiadomo gdyż otacza go aura tajemniczości. Sam Omar także dba o jej zachowanie. Starannie unika kontaktów z zachodnimi dyplomatami i dziennikarzami, najprawdopodobniej nigdy się me fotografował, mieszka przede wszystkim w Kandaharze, a w Kabulu był dwa razy. Pochodzi z biednej, wiejskiej rodziny. Wcześnie stracił ojca tak więc na mego spadł obowiązek utrzymania rodziny. W poszukiwaniu pracy zamieszkał we wsi Singesar, w okręgu Mewand, w prowincji Kandahar. Był tam mułłą oraz otworzył niewielką medrese. We wsi tej nadal mieszkają trzy żony Omara, które ubierają się bardzo rygorystycznie, oraz piątka jego dzieci. Studiował w medresie w Kandaharze, ale naukę przerwała mu radziecka interwencja. W latach 1989—1992 walczył pod dowództwem Nęka Mohammeda przeciwko Najibulla-howi. Został czterokrotnie ranny. Wskutek jednej z odniesionych ran nie widzi na prawe oko. 4 kwietnia 1996 roku Omar przyjął tytuł „Amir-ul Momineen" (Przywódca Wiernych). Pozostali członkowie kierownictwa Talibów także mogą się pochwalić podobnymi życiorysami. Charakterystyczną cechą jest to, że większość z nich poniosła jakiś widoczny uszczerbek na zdrowiu w walkach albo z Rosjanami, albo z Najibullahem. Mułła Mohammed Hassan Rehmani, gubernator Kandaharu, stracił nogę. Nuruddin Turabi, minister sprawiedliwości, i Mohammed Ghaus, były minister spraw zagranicznych, podobnie jak Omar nie widzą na jedno oko. Abdul Majid, zarządca Kabulu, stracił nogę. Aby utworzyć państwo islamskie, należało — zdaniem Talibów — oczyścić społeczeństwo, które uważali za zdemoralizowane. Przejawem demoralizacji było, między innymi, picie alkoholu, palenie tytoniu, słuchanie muzyki, chodzenie do kina i dyskoteki. O demoralizacji świadczyli także cinkciarze, a przede wszystkim „roznegliżowane" kobiety. Drogą do realizacji idei państwa muzułmańskiego było wprowadzenie prawa koranicznego — szariatu — interpretowanego niesłychanie rygorystycznie. Wprowadzono zakaz picia
alkoholu i palenia tytoniu. Wszyscy Afgańczycy mają obowiązek modlić się pięć razy dziennie, a oporni zmuszani są do tego siłą. Talibowie zabronili używania papierowych toreb — uważają, że mogły być zrobione z kartek wyrwanych z Koranu i przerobionych na celulozę. 26 września 1996 roku Talibowie ogłosili, iż bojownicy dżihadu mają obowiązek nosić brody, przy czym musi być ona dłuższa niż szerokość pięści przyłożonej do brody. Wkrótce taki obowiązek nałożono na wszystkich Afgańczyków. W kwietniu 1999 roku rozszerzono wymogi dotyczące wyglądu mężczyzn. Wszyscy mężczyźni zatrudnieni jako urzędnicy państwowi muszą nie tylko nosić brody, ale także turbany. Oporni mają być zwalniani z pracy. „Ofiarą" Talibów padły także zdobycze techniki, takie jak sprzęt radiowo-telewizyjny, anteny satelitarne i wideo, które po zniszczeniu wiesza się na latarniach. Afgańczykom odebrano także ich tradycyjne rozrywki, takie jak szachy, walki przepiórek czy zawody latawców, gdyż uznano je za hazard. Szczególnym obiektem zainteresowania i prawodawstwa Talibów stały się kobiety i dziewczyny. Po kolejnych sukcesach militarnych wprowadzano przepisy ograniczające pokazywanie się kobiet poza domem, a jeżeli już — to odpowiednio ubranych i w towarzystwie blisko spokrewnionego mężczyzny. „Odpowiedni ubiór" to czador, który okrywa kobietę od stóp do głów, czyniąc ją bezkształtną, ciemną bryłą. Czador zakrywa także twarz — ubrana w niego kobieta widzi świat jedynie przez niewielkie „okienko" przesłonięte siatką. Afganki w różny sposób starają się omijać nakazy wprowadzane przez Talibów. Jedną z metod jest noszenie kolorowych czado-rów, na przykład w rejonie Kabulu niebieskich, z żółto-kanarkowymi, drobnymi zdobieniami. Drugą metodą jest noszenie na wierzchu przepisowych czadorów, a pod nimi kreacji nierzadko nie odbiegających od najnowszej mody światowej. Informacja o obowiązującej modzie pochodzi z przemycanych żurnali czy nawet pojedynczych zdjęć, na podstawie których afgańscy krawcy szyją ubrania dla swoich klientek. Na ile ten proceder jest powszechny, może świadczyć fakt, że wśród zarządzeń wydanych przez Talibów jedno przewiduje karę więzienia dla krawca za branie miary i posiadanie magazynów poświęconych modzie. Talibowie przejmując władzę, głosili, że kobiety nie mogą pracować razem z mężczyznami, gdyż jest to grzeszne. Z tego też powodu zakazano kobietom pojawiać się w dotychczasowych miejscach pracy. Wprawdzie w pierwszym miesiącu rządów Talibów w Kabulu wypłacono pensje zwolnionym kobietom, ale z upływem czasu działo się to coraz rzadziej. W końcu ogłoszono, iż od l maja 1997 roku zaprzestaje się wypłacania pensji kobietom zwolnionym z pracy. Decyzja Talibów o zakazie pracy kobiet poza domem oznaczała drastyczne zredukowanie, a czasami wręcz pozbawienie dochodów całych rodzin. W najcięższej sytuacji znalazły się wdowy i kobiety, których mężowie lub najbliżsi męscy krewni byli niezdolni do pracy. Według organizacji międzynarodowych w styczniu 1997 roku w całym Afganistanie było około pięćdziesięciu tysięcy wdów, z których każda miała średnio siedmioro—dziewięcioro dzieci. Wyjątek stanowi służba zdrowia, gdzie pozwolono zostać kobietom. Obowiązuje tu jednak jedenastopunktowy regulamin postępowania zatwierdzony w listopadzie 1996 roku przez
Mohammada Omara i ministra zdrowia, oraz równie obszerny dokument z grudnia 1998 roku. W obu tych dokumentach zezwolono na pracę kobiet w służbie zdrowia pod warunkiem odpowiedniego ubierania się, nie-używania kosmetyków, pracy w wydzielonych miejscach i poruszania się pod ochroną. Uregulowano także sprawę badania pacjentek przez lekarzymężczyzn. Takie badania mogą mieć miejsce, pod warunkiem że obecny jest przy nich męski opiekun pacjentki, zarówno lekarz, jak i pacjentka ubrani są w przepisowy strój muzułmański, a lekarz może dotykać i oglądać jedynie to miejsce na ciele kobiety, które jest bezpośrednim powodem choroby. Kolejna restrykcja dotyczy zamknięcia szkół przed dziewczętami. Nie mogą one kształcić się ani na poziomie średnim, ani na poziomie podstawowym, nie mówiąc już o wyższym. Zastępczą formą edukacji stały się tajne szkoły, gdzie dziewczęta mogą zdobyć wykształcenie. Jest to jednak nielegalne i można być za to ukaranym chłostą. Jednocześnie nawet rodziny powiązane z kręgami władzy starają się zapewnić swoim córkom odpowiednie wykształcenie. W tym celu wysyłają je do szkół 613 w Pakistanie albo nielegalnie zatrudniają nauczycieli. Inną formą nauki jest przekazywanie wiedzy przez członków rodziny — szczególnie wtedy, gdy byli oni nauczycielami. Rok 1999 przyniósł minimalne ustępstwo Talibów w sprawie kobiet. Polega ono na tym, że dziewczęta mogą uczęszczać do szkół. Jest to jednak dostęp bardzo ograniczony i zawężony. Dziewczęta mogą uczyć się w medresach, ale jedynie przez dwie godziny (chłopcy cztery), po czym wracają do domu. W tym samym czasie chłopcy uczą się w szkole podstawowej. Mimo represji ze strony Talibów dochodzi do akcji protestacyjnych afgań-skich kobiet. Takie wystąpienia miały miejsce między innymi na początku 1996 roku w Kandaharze, a później, w październiku, w Mazar-i Szarif i w grudniu w Heracie. Powody wystąpień były różne. W Kandaharze powodem była odmowa przyjmowania monet o małym nominale przez sklepikarzy. W Mazar-i Szarif demonstracja miała wymowę polityczną. W Heracie kobiety wystąpiły przeciwko zamknięciu łaźni przeznaczonych tylko i wyłącznie dla kobiet. Protestujące kobiety skandowały: „Prawo Talibów nie jest prawem islamskim". Zdaniem Talibów większość protestujących kobiet jest związana z komunistami, mudżahedi-nami i heretykami, którzy cieszą się poparciem ONZ. Problemy na linii kobiety—Talibowie dotyczą przede wszystkim środowisk miejskich. Kobiety mieszkające na wsi oraz prowadzące koczowniczy tryb życia zachowały tradycyjny sposób ubierania się. Czador kojarzył się z wyprawą do miasta lub z awansem męża w służbie państwowej. Zamiast czadom kobiety te nosiły i noszą welony udrapowane na głowach w taki sposób, by w razie konieczności można było przesłonić twarz. Także wprowadzone przez Talibów ograniczenia odnoszące się do pracy zawodowej nie dotyczą kobiet mieszkających na wsi i prowadzących koczowniczy tryb życia. Ich aktywność zawodowa zawsze koncentrowała się na domu i rodzinie, natomiast praca zarobkowa poza tym środowiskiem ich nie interesowała. Droga kobiety wiodła poprzez małżeństwo,
macierzyństwo, bycie teściową, babcią do uznanej pozycji najstarszej kobiety w rodzinie. Kobieta na wsi cieszyła się znaczną swobodą poruszania się, gdyż wszyscy mieszkańcy wsi byli bliżej lub dalej spokrewnieni ze sobą. Brała ona udział w różnych pracach wykonywanych wspólnie z innymi kobietami i dzięki odpowiedniemu zachowaniu zyskiwała szacunek otoczenia. O ile w takich kwestiach, jak pięciokrotna modlitwa w ciągu dnia czy też sposób ubierania się kobiet Talibowie są dość zasadniczy i nieustępliwi, o tyle w sprawie narkotyków nie prezentują już tak zdecydowanego stanowiska. Jednym z haseł Talibów była walka z narkotykami. Skończyło się na słowach i gestach. Pod władzą Talibów rośnie areał uprawy maku — także w tych prowincjach, w których wcześniej nie był on znany. Z roku na rok wzrasta także ilość wytwarzanego z maku narkotyku. Uprawy maku stanowią cenne źródło finansowania Talibów, więc nie widzą oni powodów, by je zwalczać. Co więcej, na uprawach maku zarabiają podwójnie, gdyż nie tylko pobierają opłaty od producentów, ale także od handlarzy na kolejnych punktach kontrolnych. Od czasu do czasu Talibowie wykonują gesty mające świadczyć o ich walce z uprawą maku i produkcją opium — na przykład l czerwca 1998 roku spalono publicznie w Dżalalabadzie tonę opium. Jednak w tym samym roku wyprodukowano tysiąc trzysta pięćdziesiąt ton tego narkotyku. Jednocześnie ani producenci, ani handlarze nie są karani. Pojawienie się Talibów w Afganistanie, odnoszone przez nich sukcesy militarne i drastyczne metody sprawowania władzy wywołały zainteresowanie opinii międzynarodowej, Stanów Zjednoczonych, Rosji i państw regionu. Często pojawiają się stwierdzenia, iż Amerykanie popierają Talibów. Powodów, dla których Stany Zjednoczone mogłyby udzielać poparcia Talibom, jest co najmniej kilka. Po pierwsze, sprawa narkotyków. Narkobiznes rozkwitł w Afganistanie w czasie radzieckiej interwencji, a po wycofaniu wsparcia dla mudżahedinów przez Stany Zjednoczone stał się głównym źródłem finansowania dalszych działań zbrojnych. Talibowie deklarowali, że jednym z ich celów jest ukrócenie procederu uprawy i handlu opium. Było to zbieżne z oczekiwaniami Amerykanów, którzy prowadzą zażartą walkę z międzynarodowym handlem narkotykami. Po drugie, Stany Zjednoczone mogły mieć nadzieję, że Talibowie będą się przeciwstawiać wpływom rosyjskim i irańskim. Po trzecie, Talibowie byli tą siłą, która mogłaby przywrócić porządek i spokój w całym Afganistanie — byłaby to realizacja wcześniejszych oczekiwań. Po czwarte, otwarcie dróg handlowych do nowych republik środkowoazjatyckich. Wspomina się o planach budowy gazociągów i ropociągów łączących Azję Środkową, poprzez Afganistan, z Pakistanem i Indiami. Mimo tak poważnych powodów wydaje się jednak, że Stany Zjednoczone nie popierały Talibów i nie prowadziły w tej kwestii swojej polityki, pozostawiając ją w gestii Pakistanu i Arabii Saudyjskiej. Można mówić o początkowym bezwarunkowym zaakceptowaniu zjawiska, jakim są Talibowie, a później, na skutek pewnych wydarzeń, do bezwarunkowego jego odrzucenia.
Wraz z zakończeniem zimnej wojny amerykańska polityka wobec regionu obejmującego Afganistan, Pakistan, Iran i Azję Środkową zaczęła się odznaczać brakiem strategicznych założeń. Polegała przede wszystkim na reagowaniu na zachodzące wydarzenia, a nie prognozowała ewentualnych problemów. Wraz z Talibami pojawił się problem ustosunkowania się do nich. W latach 1994—1996 Stany Zjednoczone popierały Talibów poprzez popieranie swoich sojuszników — Pakistanu i Arabii Saudyjskiej. Wynikało to z częściowo złudnych wyobrażeń Amerykanów dotyczących przekonań i planów Talibów. Zajęcie 5 września 1995 roku przez Talibów Heratu i wyrzucenie dziewcząt ze szkół nie wywołało żadnej reakcji Stanów Zjednoczonych. Mieszanina obojętności na działania Talibów z optymistycznym ocenianiem ich haseł wynikała z niewielkiego zainteresowania Waszyngtonu sprawami afgańl skimi. Sekretarz stanu Warren Christopher w całym okresie sprawowania urzędu nie wspomniał ani razu o Afganistanie. Rok 1997 przyniósł zdecydowaną zmianę w amerykańskiej polityce wobec Afganistanu. Na początku roku Madleine Albright zastąpiła Warrena Christophera na stanowisku sekretarza stanu. Pociągnęło to za sobą przetasowania personalne w Departamencie Stanu i zmianę retoryki, a przede wszystkim ponowne zainteresowanie się Stanów Zjednoczonych sprawami Afganistanu. Jeden z pierwszych sygnałów dała Madleine Albright, która w publicznych wystąpieniach krytykowała Talibów za brak humanitaryzmu, a przede wszystkim za ich postawę wobec kobiet. Kolejnym przejawem zwiększonego zainteresowania Stanów Zjednoczonych sprawami Afganistanu była wizyta w tym kraju 17 kwietnia 1998 roku stałego przedstawiciela USA przy ONZ Billa Richardsona. Przyjęty z wszelkimi honorami i wymogami protokołu dyplomatycznego, obsypany prezentami, Richardson starał się przekonać Talibów, by ulemowie z obu stron, to jest Talibów i opozycji, zasiedli do rozmów, by złagodzili postępowanie wobec Hazarów i podjęli rozmowy z przedstawicielami ONZ na temat polityki wobec kobiet. Przywódcy Talibów zgodzili się na propozycję Richardsona, ale w kilka godzin po jego wyjeździe Mohammad Omar wycofał zgodę na zmianę polityki wobec Hazarów i kobiet. Pod koniec kwietnia, pod patronatem ONZ, doszło w Islamabadzie do spotkania ulemów z obu stron. Po czterech dniach rozmów uzgodniono, że obie strony oddelegują po dwudziestu ulemów do komisji pokojowej, która zajmie się takimi sprawami, jak wstrzymanie walk, złagodzenie polityki Talibów wobec Hazarów i wymiana jeńców. Idea ta upadła, ponieważ Talibowie odmówili mianowania swoich przedstawicieli. Wkrótce Amerykanie przekonali się, że nie tylko trudno jest prowadzić jakiekolwiek negocjacje z Talibami, ale potrafią oni przysporzyć poważnych problemów władzom i obywatelom USA. 7 sierpnia 1998 roku współpracownicy Osa-my ibn Ladena wysadzili w powietrze amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii. Ibn Laden od 1996 roku przebywa wraz z trzema żonami i trzynaściorgiem dzieci w Afganistanie pod opieką Talibów. Jest
szanowanym gościem, czego wyraz dał Omar, oddając mu za żonę jedną z córek. Gdy Amerykanie zażądali wydania go, Talibowie odparli, iż nie wydaje się przyjaciół. Wobec takiego stanowiska Omara i Talibów rząd amerykański wprowadził 6 lipca 1999 roku sankcje ekonomiczne. Polegały one między innymi na zamrożeniu aktywów Talibów w USA i zablokowaniu transakcji między amerykańskimi podmiotami gospodarczymi a Talibami. Wśród zablokowanych kont znalazło się także należące do narodowych linii lotniczych Afganistanu „Ariana". Sankcje nałożone przez Amerykanów na „Arianę" mają wielorakie konsekwencje. Uderzyły przede wszystkim w jedyne dochodowe przedsiębiorstwo „państwowe". Firma ta przynosiła także dodatkowy dochód — w przewożonych przez samoloty suszonych owocach i wysezonowanym drzewie ukrywana była heroina. Jednocześnie linie lotnicze „Ariana" były główną drogą zaopatrzenia Afgańczyków w żywność, lekarstwa i sprzęt techniczny, a także środkiem transportu poczty — szczególnie z zagranicy. 15 października 1999 roku Rada Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych na wniosek USA ogłosiła sankcje wobec rządu Talibów — należy zaznaczyć, że rząd Talibów nie jest uznawany przez społeczność międzynarodową. Jako datę wejścia ich w życie wyznaczono 14 listopada 1999 roku, a warunkiem ich cofnięcia było wydanie Osamy ibn Ladena. Sprawę ibn Ladena mocno nagłośniły media. Niektórzy obserwatorzy uważają, że miał to być temat zastępczy, mający odwrócić uwagę Amerykanów od afery z Moniką Lewinsky. Jednocześnie w sprawę Talibów włączyły się amerykańskie feministki, występujące w obronie afgańskich kobiet. Rozpoczęta przez nie kampania doprowadziła do szerszego poparcia tej sprawy i wsparcia jej przez powszechnie znane postacie — między innymi przez Hillary Clinton. Reakcja Rosji i republik środkowoazjatyckich na pojawienie się Talibów była znacznie szybsza niż Stanów Zjednoczonych. Jest to ze wszech miar zrozumiałe, gdyż część republik graniczy bezpośrednio z Afganistanem, a Rosja obawia się wszystkiego, co w jakikolwiek sposób łączy się ze zbrojną działalnością muzułmanów. Należy wziąć pod uwagę, że w niedawnym zbrojnym starciu z Czeczena-mi dowódcy rosyjscy przekonali się o niskim morale i dyscyplinie armii rosyjskiej. Obawy w Rosji podgrzewała prasa, pisząc, że Talibowie —jak „zielony dżin" — wydostaną się z butelki zwanej Afganistan i zagrożą nie tylko Tadżykistanowi, który sam już doświadczył wojny domowej, ale także innym republikom, a poprzez destabilizację regionu samej Rosji. Generał Aleksandr Lebiedź, doradca prezydenta Borisa Jelcyna do spraw bezpieczeństwa, także uległ takiej argumentacji. Jego zdaniem celem Talibów było włączenie Buchary do Afganistanu i dlatego należy zbrojnie wspomóc wszystkie ugrupowania opozycyjne wobec Talibów. Odmienne zdanie prezentował generał Boris Gromów, który uważał, iż nie należy podejmować pochopnych decyzji, a Talibowie nie mają wystarczających sił, by przenieść działania zbrojne na teren Uzbekistanu i Tadżykistanu. 4—5 października 1996 roku w Ałma Acie odbył się nadzwyczajny szczyt poświęcony sytuacji w Afganistanie. Prezydent Uzbekistanu Islam Karimow wezwał do udzielenia pomocy generałowi Dostumowi w celu obrony terenów leżących w pobliżu granicy. Premier rosyjski Wiktor Czernomyrdin zareagował na taką propozycję stwierdzeniem, że stanowisko
Moskwy zależy od postawy Pakistanu i Stanów Zjednoczonych. Na zakończenie szczytu Rosja, Kazachstan, Tadżykistan, Uzbekistan i Kirgistan ostrzegły władze w Kabulu, że jeżeli konflikt afgański przekroczy granice Wspólnoty Niepodległych Państw, podejmą odpowiednie działania. W odpowiedzi Talibowie przestrzegli przed jakimkolwiek sojuszem między WNP a Dostumem. Stosunek do Talibów w poszczególnych republikach środkowoazjatyckich zależy przede wszystkim od ich odległości od granic Afganistanu. Dla Kazachstanu, który leży dość daleko od Afganistanu, ewentualnym problemem może być przedłużający się konflikt, który spowoduje migracje dużych grup ludności. W Kazachstanie przebywa duża grupa tadżyckich uchodźców, a także mieszkających tam od dawna Uzbeków. Z kolei duża grupa Kazachów mieszka w Uzbekistanie. Przedłużający się konflikt w Afganistanie może spowodować destabilizacje Tadżykistanu lub Uzbekistanu, a tym samym napływ dużej fali uchodźców do Kazachstanu. W podobnej do Kazachstanu sytuacji jest Kirgistan, gdzie przebywa trzydzieści pięć tysięcy Tadżyków — uchodźców z Afganistanu. Turkmenistan zachowuje wobec Talibów i wypowiedzi polityków z innych republik środkowoazjatyckich daleko posuniętą rezerwę. Zdaniem jednego z turk-meńskich polityków „Turkmenistan nie spodziewa się żadnych komplikacji w związku z wydarzeniami w Afganistanie [...] i ma nadzieję na szybką normalizację sytuacji w sąsiednim kraju". Priorytetem w polityce Turkmenistanu jest dogadanie się czy to z organizacjami opozycyjnymi, czy to z władzami w Kabulu w sprawie budowy gazociągu i ropociągu do Morza Arabskiego. Dla Turkmenistanu jest to przede wszystkim kwestia możliwości dostępu do światowych rynków i uniezależnienia się od Rosji. Z tych też powodów przedstawiciele Turkmenistanu nie biorą udziału w takich naradach jak ta w Ałma Acie oraz nie popierają żadnego konkretnego ugrupowania. Uzbekistan także stara się prowadzić własną politykę wobec Afganistanu. Istotnym czynnikiem jest postrzeganie tego kraju jako punktu oparcia dla USA w regionie. Uzbekistan czyni starania, by pozyskać poparcie Amerykanów. Nieoficjalnie mówi się, że wspiera materialnie i logistycznie Uzbeków po afgańskiej stronie granicy. Dla Tadżykistanu wszystko, co dzieje się w Afganistanie, jest niezwykle istotne, gdyż wpływa bezpośrednio na sytuację w tej republice. Mając bardzo długą granicę z Afganistanem (tysiąc trzysta pięćdziesiąt kilometrów), musi borykać się z takimi problemami, jak mafia, wykorzystywanie afgańskiej ziemi jako zaplecza do organizacji różnych akcji dywersyjnych, czy też narkotyki. Jak się wydaje, najlepszym rozwiązaniem dla republik środkowoazjatyckich byłoby objęcie władzy w Kabulu nie przez Talibów ani Pusztunów, lecz przez któreś z „zaprzyjaźnionych" ugrupowań. Ewentualne pusztuńskie rządy w Afganistanie mogłyby oznaczać zagrożenie dla mniejszości etnicznych, a także wysuwanie żądań pod adresem Uzbekistanu, by przekazał pod afgańską władzę Sa-markandę i Bucharę.
Bezpośrednio sąsiadujący z Afganistanem Iran nie mógł pozostać obojętny na zachodzące tam wydarzenia. Zaangażowanie w sprawy afgańskie było podyktowane z jednej strony obawą o przyszłość mniejszości szyickiej w Afganistanie, z drugiej — troską o własne interesy. Za namową Iranu przedstawiciele szyitów zaczęli domagać się dwudziestopięcioprocentowego udziału w tymczasowych organach władzy, a także w późniejszym rządzie i zgromadzeniu narodowym — mimo że stanowili tylko około dwunastu procent społeczeństwa. Przedstawiciele sunnitów odrzucili te żądania. Powodem tego nie były jednak wygórowane oczekiwania szyitów, lecz argument, że ich udział w walce przeciwko Rosjanom był minimalny i z tego względu nie należy im się tak duży udział we władzy. Po śmierci ajatollaha Chomeiniego Iran zaczął aktywniej udzielać się w sprawach afgańskich. Władzom irańskim udało się doprowadzić w marcu 1990 roku do spotkania przedstawicieli wszystkich ośmiu ugrupowań szyickich w Teheranie. Efektem spotkania było uzgodnienie wspólnej polityki i strategii oraz zawarcie porozumienia. W 1991 roku Teheran przyjął nową strategię. Zrezygnowano z popierania tylko szyitów na rzecz utworzenia szerszego frontu, który skupiałby ludzi mówiących po persku — także sunnitów. Na pojawienie się w 1994 roku Talibów Iran początkowo nie zareagował. Reakcja nastąpiła w marcu 1995 roku, kiedy Talibowie pokonali ówczesnych sojuszników Iranu — Hekmatiara i Mazanego (przy czym ten ostatni został zamordowany), oraz zagrozili władzy Rabbaniego i Massuda w Kabulu. Od tego momentu władze w Teheranie zaczęły uważać Talibów za wrogów szyitów i Iranu oraz nawiązały bliską współpracę z Kabulem. Wydarzeniem, które utwierdziło Iran w tej polityce, było zajęcie przez Talibów we wrześniu 1995 roku Heratu. Zostało to potraktowane jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i skłoniło władze irańskie do udzielenia schronienia Ismailowi Chanowi. Utworzono także pięć obozów szkoleniowych we wschodnim Iranie, w których szkoliło się około ośmiu tysięcy ludzi. Jednocześnie prowadząc taką politykę wobec Talibów i wspierając siły im przeciwne, Iran cały czas utrzymywał, iż za Talibami stoją Stany Zjednoczone. Władze w Teheranie twierdziły, że celem polityki amerykańskiej jest izolacja polityczna i gospodarcza Iranu na arenie międzynarodowej oraz odcięcie go od światowego rynku — między innymi od rynku ropy naftowej. Należy również wspomnieć, jakie stanowisko wobec Talibów zajęły Indie, chociaż nie graniczą one z terytorium afgańskim. Ogólnie rzecz biorąc, Indie popierały działania Moskwy, a oba państwa współdziałały ze sobą nawet po upadku Najibullaha. Wspólnym celem było niedopuszczenie do powstania islamskiego państwa fundamentalistycznego tak blisko ich granic. Z powodu popierania sił komunistycznych Indie nie były lubiane przez mudżahedinów. Nie przeszkodziło to jednak we wspieraniu przez Delhi Rabbaniego w walce z Talibami. Dyplomacja indyjska pragnie przede wszystkim zapobiec powstaniu bloku państw islamskich, który składałby się z Pakistanu, Afganistanu i republik środkowoazjatyckich. Indie obawiają
się także, że fanatyzm religijny Talibów mógłby skłonić ich po umocnieniu władzy w Afganistanie do wysłania swoich bojowników do Kaszmiru. 619 Kolejnym elementem w indyjskiej polityce wobec Talibów jest kwestia dostępu do złóż ropy i gazu ziemnego w Azji Środkowej. Władze w Delhi obawiają się, że Talibowie po rozciągnięciu swej władzy na cały Afganistan sprzeciwią się budowie ropociągu lub też nie zgodzą się na jego przedłużenie do Indii. Dążąc do realizacji swojej polityki i pragnąc powstrzymać Talibów, Indiom udało się porozumieć z Iranem. Oba kraje łączą kontakty gospodarcze. Produkty indyjskie trafiają na afgański i środkowoazjatycki rynek za pośrednictwem Iranu. Hinduscy inżynierowie są zatrudnieni przy pracach, których celem jest poprawa infrastruktury w Iranie. Rozważa się także budowę ropociągu z Iranu do Iraku. Jednym z krajów, o którym mówi się głośno, iż popiera Talibów, jest Pakistan. Wiele jest powodów takiego stanowiska. Podczas radzieckiej interwencji w Afganistanie Pakistan stał się — obok Iranu — głównym krajem przyjmującym uchodźców. Największa zarejestrowana ich liczba przekroczyła trzy miliony. Mimo w miarę dobrych stosunków między uchodźcami a Pakistańczykami i władzami pakistańskimi, stanowili oni problem dla rządu w Islamabadzie, który borykał się z wieloma własnymi kłopotami gospodarczymi. Warunkiem „pozbycia się" uchodźców było przywrócenie spokoju w Afganistanie. Ponieważ zwalczające się ugrupowania mudżahedinów nie mogły dojść do porozumienia, a żadne z nich nie było też na tyle silne, by zwyciężyć, potrzebny był jakiś czynnik zewnętrzny, ale nieobcy Afgańczykom, który mógłby zaprowadzić pokój. Tym czynnikiem mogli być Talibowie. Pozostaje to w pewnym związku z dotychczasową polityką Pakistanu wobec mudżahedinów. Podczas radzieckiej interwencji w Afganistanie Pakistan był jedynym krajem, przez którego terytorium Stany Zjednoczone, Europa Zachodnia, świat arabski i islamski mógł dostarczać pomoc walczącym Afgańczykom. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i inne państwa udzielające pomocy zdały się na Pakistan jako pośrednika w jej dystrybucji. Spowodowało to, że zarówno prezydent Pakistanu Zia-ul Haq, jak i kierownictwo Interseraces Intelligence (ISI — wywiad pakistański), które prezydent uczynił odpowiedzialnym za dystrybucję, zyskiwały coś więcej niż tylko zaplecze logistyczne. ISI, wykorzystując znaczącą w tej sytuacji pozycję Pakistanu, starała się wpływać na przyszłość Afganistanu poprzez popieranie tych czy innych ugrupowań mudżahedinów. Według Mohammada Yousafa, szefa biura afgańskiego ISI, około siedemdziesięciu procent wsparcia logistycznego trafiało do grup fundamentalistycznych, przy czym żadna z nich nie otrzymała więcej niż dwudziestu procent całości pomocy. Wyjątek stanowiła tu Hezb-i-Islami Hekmatiara, do której trafiała lwia część pomocy. Co więcej, Pakistan lansował Hekmatiara jako najpotężniejszego z mudżahedinów i potencjalnego przywódcę Afganistanu po wycofaniu się Rosjan. Jednak Hekmatiar nie potrafił wykorzystać tej uprzywilejowanej pozycji i zdobyć władzy w Afganistanie, a
przewagę zdobywała Jamiat-i Islami Rabbaniego i Massuda. W tej sytuacji wprowadzenie nowego gracza mogło zapewnić powodzenie pakistańskich planów. Kolejnym powodem, dla którego Pakistan miałby wspierać Talibów, był spór graniczny ciągnący się od chwili powstania państwa pakistańskiego. Terenem spornym jest pas ziemi, zwany potocznie Pusztunistanem, leżący obecnie na terenie pakistańskiej Prowincji Północno-Zachodniej Granicy. Większość Talibów urodziła się i wychowała w tej prowincji, w obozach dla uchodźców i w funkcjonujących tam medresach. Utworzenie takiego ruchu i wyprawienie go z granic Pakistanu oznaczało zerwanie więzów z tą nową ziemią ojczystą i wskazanie innych, nowych celów. Pozostanie tych ludzi w granicach Pakistanu mogło oznaczać, że kiedyś, kiedy sytuacja w Afganistanie wróci do normy bez żadnego w tym udziału władz pakistańskich, mogą się oni upomnieć o te ziemie. Następnym powodem, dla którego Pakistan miałby wspierać Talibów, był problem narkotyków. W czasach radzieckiej interwencji wzrosła w Afganistanie ilość produkowanego opium i heroiny. Wywóz narkotyków odbywał się przede wszystkim przez Pakistan. Władze pakistańskie miały nadzieję, że narkotyki jedynie „przepłyną" przez ich kraj. Tak się jednak nie stało i w Pakistanie dramatycznie wzrosła liczba narkomanów — z pięciuset tysięcy do trzech milionów, a niektórzy twierdzą, że do dziesięciu milionów. Jeszcze jednym powodem, dla którego Pakistan miałby wspierać Talibów, była kwestia polityki Islamabadu wobec Azji Środkowej. Pakistan jest zainteresowany rozwijaniem już istniejących kontaktów gospodarczych oraz nawiązywaniem nowych na terenie wszystkich pięciu byłych republik. Przeszkodą jest tutaj brak stabilizacji w Afganistanie, gdyż dwa potencjalne szlaki komunikacyjne biegną przez terytorium tego kraju—jeden z Peszawaru przez Kabul, Mazar-i-Szarif do Taszkien-tu, drugi z Kwety przez Kandahar i Herat do Azji Środkowej. Niemniej istotna jest także kwestia projektowanego gazociągu i ropociągu z Turkmenistanu. Gazociąg miałby biec ze złoża Daulatabad przez Herat, Farah, Kandahar, Chaman i Multan (w Pakistanie) aż do Indii. Ropociąg miałby biec z pola naftowego Chardzhou przez Farah, Nimroz, Helmand do portu Gwadar nad Morzem Arabskim. Należy także wspomnieć o Arabii Saudyjskiej, która — chociaż odległa geograficznie — wymieniana jest jako państwo popierające Talibów. Arabia Saudyjska ma za sobą długoletnią tradycję finansowania różnych sił w Afganistanie. Szacuje się, że w latach 1980—1990 Arabia Saudyjska udzieliła mudżahedinom pomocy o równowartości około czterech bilionów dolarów. Ponadto znaczne sumy przekazano mudżahedinom w postaci pomocy charytatywnej, fundacji, prywatnych funduszy czy też jałmużny zbieranej w meczetach. Arabia Saudyjska inwestowała w Afganistan nie tylko pieniądze, ale także ludzi — wysyłano Saudyjczy-ków, którzy mieli szerzyć wśród Afgańczyków wahabityzm i antyszyityzm. Z saudyjskiej pomocy finansowej korzystali głównie Hekmatiar i Abdul Ra-sul Sayyaf. Władcom Arabii Saudyjskiej przyszło się przykro rozczarować, kiedy Hekmatiar poparł Saddama Husajna po jego inwazji na Kuwejt i nieudolnie wykorzystywał swą uprzywilejowaną pozycję. Natomiast Sayyaf wszedł do rządu w
Kabulu źle widzianego przez Saudyjczyków. Z tego też powodu udzielenie poparcia Talibom było dla Arabii Saudyjskiej sposobem na wzmocnienie osłabionych wpływów w Afganistanie. Do pierwszego spotkania miedzy przedstawicielami Talibów i Arabii Saudyjskiej doszło zimą 1994/1995. Olbrzymie znaczenie dla wspierania Talibów przez Arabie Saudyjską miało także stanowisko saudyjskich ulemów, a szczególnie szejka Abdula Aziza Bin Baza — wielkiego muftiego i przewodniczącego Rady Starszych ulemów — i szejka Mohammeda Bin Jubera — ministra sprawiedliwości i jednej z czołowych postaci Rady Starszych ulemów. Jednak w miarę upływu czasu Talibowie zaczęli się stawać niewygodni dla Arabii Saudyjskiej. Wynikało to między innymi z nagłos'nienia polityki Talibów wobec kobiet (w Arabii Saudyjskiej prawa kobiet są ograniczone wieloma restrykcyjnymi przepisami, ale nikt — na przykład — nie ogranicza ich dostępu do oświaty), przyjmowania przez nich wielu dysydentów saudyjskich, co zagrażało stabilności Arabii Saudyjskiej, oraz ze sprzeczności między propagowaniem sun-nityzmu i wahabityzmu a interesem Arabii Saudyjskiej w nawiązaniu bliższych kontaktów z Iranem. Ciekawe jest stanowisko Organizacji Konferencji Muzułmańskiej (OIC) wobec Afganistanu i Talibów. W 1994 roku sekretarz generalny organizacji Hamid al-Ghanid próbował doprowadzić do porozumienia między ugrupowaniami mu-dżahedinów. Wysiłki spełzły na niczym. Po zainstalowaniu się w Kabulu rządów Talibów OIC zdecydowała się na zaproszenie ich delegacji na specjalne posiedzenie w marcu 1997 roku. Do następnego spotkania OIC z Talibami miało dojść w Teheranie. Delegacja Talibów zignorowała jednak zaproszenie, tak więc przy stole obrad pozostało wolne miejsce. Trudno jest przewidzieć dalszy rozwój wydarzeń w Afganistanie. Nie ma pewności, czy Talibowie utrzymają się przy władzy i czy przetrwa lansowany przez nich model państwa islamskiego. Jak się wydaje, społeczeństwo afgańskie — zmęczone radziecką interwencją i wojną domową — przyjęło Talibów jako szansę na pokój i stabilizację. Teraz jednak*narasta zniechęcenie do wprowadzanego na siłę modelu państwa islamskiego. Rządy Talibów oznaczają w wielu przypadkach cofnięcie się do zamierzchłych czasów — ograniczony jest dostęp do edukacji, opieki medycznej czy też zdobyczy techniki. Jak się wydaje, można mówić o kilku wariantach rozwoju sytuacji. Pierwszy, to trwający i wzrastający opór wobec władzy Talibów, który może przekształcić się w powstanie przeciwko nim, ale kierowane przez co najmniej kilka ośrodków decyzyjnych. Może to w konsekwencji doprowadzić do rozbicia Afganistanu na kilka bardziej lub mniej niezależnych okręgów, które będą prowadzić własną politykę. Drugi, to podział Afganistanu na dwie części — południową (większą) rządzoną przez Talibów i zdominowaną przez Pusztunów, oraz północną, zdominowaną przez Tadżyków. Trzeci, to ewolucja sytuacji na wzór tego, co się dzieje w Iranie — kilka— kilkanaście lat surowych rządów Talibów, po czym powolna demokratyzacja (w Iranie proces demokratyzacji nie był konieczny, gdyż nawet w okresie funkcjonowania najsurowszego modelu państwa islamskiego kobiety nie utraciły praw politycznych) i liberalizacja systemu. Czwarty, to ustabilizowanie władzy Talibów i funkcjonowanie państwa o modelu zbliżonym do Arabii Saudyjskiej. Pewnym ograniczeniem mogą być tutaj nieporównywalnie mniejsze
zasoby finansowe i brak widoków na takie źródło dochodów jak złoża ropy naftowej. Piąty, to przywrócenie monarchii. W tej chwili trudno jednak przewidzieć, jaka będzie przyszłość Afganistanu. BIBLIOGRAFIA Adamec L. W., Afganistan 's Forelgn Affairs to the Mid-Twentieth Century. Relations with the USSR, Germany, and Britain, Tuscon 1974 Adamec L. W., Dictionary ofAfghan Wars, Revolutions, and Insurgencies, London 1996 Adamec L. W., Historical Dictionary of Afghanistan, London 1991 Alecki M., Pod sztandarem proroka, Warszawa 1978 Alexander B., Korea, The First War We Lost, New York 1993 Artieri G., Cronaca del Regno d'Italia, Milano 1977 Austin A., The President's War, Philadelphia 1971 Bailey S. D., The Korean Armistice, New York 1992 Bandini R, Gli Italiani m Africa. Storia delie guerre coloniali, 1882—1943, Milano 1980 Bandung. Konferencja Krajów Azji i Afryki, 18—24 kwietnia 1955. Dokumenty i materiały, Warszawa 1955 Baranowski B., Baranowski K., Historia Azerbejdżanu, Wrocław—Warszawa 1987 Barker A. J., Eritrea 1941, London 1966 Barnett A. D., China and the Major Powers In East Asia, Washington D.C., 1977 Barnett R. L., Kariari Njama, Mau-Maufrom Within, London 1966 Bartkowski T., Kryzys na Bliskim Wschodzie, 1967—1971, Warszawa 1973 Bartnicki A., Niećko-Mantel J., Historia Etiopii, Wrocław 1987 Batalden S., The Newly Independent States of Eurasia. Handbook of Farmer Soviet Republics, Phoenix 1993 Becker E., When the War was Over. The Yoices ofCambodian Revolution and Its People, New York 1986 Berman B., Control and Crisis in Colonial Kenya, London 1990 Blair C., The Forgotten War: America in Korea, New York 1988 Blake R., A History ofRodesia, London 1977
Borstelmann Th., Apartheod's Reluctant Uncle. The United States and Southern Africa in the Early Cold War, New York—Oxford 1993 Botjer G. R, A Short History of Nationalist China, 1919—1949, New York 1979 Bourguiba H., La Tunisie et la France: vingt-cinq ans de luttepuor une cooperation librę, Paris 1954 Bradsher H. S., Afghanistan and the Soviet Union, Durham 1985 Bragadin A., The Italian Navy in World War U, Maryland 1957 Bruttini A., II panno rossa alla porta del tucul, Milano 1958 Buchanan A., Three Years ofWar in East Africa, New York 1969 Buckley C., Five Yentures, Iraą—Syria—Madagascar—Dodecanese, London 1977 Buijtenhuijs R., Mau-Mau: Twenty Years Afler. The Myth and the Survivors, Mouton— Haga—Paris 1970 Bukowska A., Palestyńczycy. Ich życie i walka, Warszawa 1988 Bums A., History of Nigeria, London 1948 Butterfield P. R., The Diplomacy ofthe Bagdad Railway, 1890—1914, Gottingen 1932 Buttinger J., Yietnam. A Dragon Enbattled, New York 1967 Caldwell M., Hor T. L., Cambodia in Southeast Asian War, New York 1973 Canevari E., La guerra retroscen a disfatta, Roma 1948 Caputo Ph., A Rumor ofWar, New York 1988 Carney T., Communist Party Power in Cambodia, Ithaca 1978 Carnov S., Yietnam. A History: the First Complete Account of Yietnam at War, New York 1983 Carvalho de P, Struktura spoleczna społeczeństwa kolonialnego Angoli, Warszawa 1989 Ćervenka Z., The Nigerian War, 1967—1970. History ofthe War, Frankfurt am Main 1971 Chandler P. D., Brother Number One. A Political Biography ofPol Pot, San Francisco 1992 Chandler P. D., The Tragedy ofCambodian History, Yale University Press 1991 Chapman M., Great Britain and the Bagdad Railway, 1888—1914, Northamptonl948 Charlton M., The Linie Platoon: Diplomacy and the Falklands Dispute, Oxford 1989 Chen K. C., China's War with Yietnam, 1979, Stanford 1987
Chen K. C., Yietnam and China, 1938—1954, New Jersey 1969 Chojnacki P., Kasztany z Gudermesu. Doświadczenie czeczeńskie, Kraków 1999 Ciechanowska M., Indonezja w walce o niepodległość 1945—1949, Warszawa 1962 Clubb E. O., Twentieth Century China, New York 1978 Cohen M. J., Palestine: Retreat from Mandate. The Making of British Policy, 1936—1945, London 1978 Col A., The Falklands War: Lessons for Strategy, Diplomacy and International Law, Boston 1985 Cordovez D., Harrison S. S., Out of Afghanistan. The Inside Story ofthe Soviet Withdrawal, New York—Oxford 1995 Croce B., A History ofltaly, 1871—1915, New York 1963 Czapliński M., Niemiecka polityka kolonialna, Poznań 1992 Dahm B., History oflndonesia in Twentieth Century, London 1971 Davenport T. R. H., Birth of a New South Africa, Toronto 1998 Davenport T. R. H., South Africa. A Modern History, London 1992 De Wet C., Trzy lata wojny o niepodległość, Warszawa 1904
w' ,
Del Boca A., La guerra d'Abissinia 1935—1941, Milano 1966
"' -lii
i-. * * w
Dmochowski A., Wietnam. Wojna bez zwycięzców, Kraków 1991 Dobosiewicz Z., Łetocha T., Malinowski M., Białe imperium Południowej Afryki, Warszawa 1974 Dun J., The Road to Communism:China sińce 1912, New York 1969
"•
Dupree L., Afghanistan, Karachi—Oxford—New York—Delhi, 1997 Dziubiński A., Historia Maroka, Wrocław 1983 Edgerton R. B., Mau-Mau. AnAfrican Crucible, New York—London 1989 Etcheson C., The Rise and Demise ofDemocratic Kampuchea, Boulder, Colorado 1985 Evans G., Yickery M., The Brotherhood at War, London 1985 Fairbank J. K., The United States and China, Harvard University Press 1979 Feis H., The China Tangle, New York 1965 Fijałkowski W., Kanał Sueski, Warszawa 1978
Fitzgerald C. P., Mao Tse-tung and China, New York 1976 Freedman L., Britain and the Falklands War, Oxford 1988 Friedman N. H., Deseń Yictory. The Warfor Kuwait, Annapolis 1991 Gali C., De Waal Th., Chechnya. A Smali Yictorious War, London 1997 Galloway J., The GulfofTonkin Resolution, New Jersey 1970 Gan-Ganowicz R., Kondotierzy, Warszawa 1991 Gann L. H., Duignan R, The Rulers of German Africa, 1884—1914, Stanford.1977 Giangreco D. M., War in Korea, 1950—1953, New York 1968 Giełżyński W., Gra o Himalaje, Warszawa 1980
'
•
•'.
«;,o
>
Gierowski J. A., Historia Wioch, Wrocław 1986 Glassman J. D., Armsfor the Arabs. The Soviet Union and War in the Middle East, Maryland 1975 Gohari M. J., Taliban. Ascent to Power, Oxford 1999 Goshen E., The Diary of Edward Goshen, London 1980 Grimal H., Decolonization. The British, French, Dutch and Belgium Empires, 1919—1963, Colorado 1965
.u*
Grochmalski R, Czeczenia. Rys prawdziwy, Wrocław 1999 -'i >(•< Gurtov M., The First Yietnam Crisis, New York 1967 • Vs biWi Halberstam D., The Making ofa Quaigmaire, New York 1964 * i Hali D. G. E., A History ofSoutheast Asia, London 1955 ',> Hallett R., Africa sińce 1875. A Modern History, The University of Michigan Press 1959 Hammer E., The Strugglefor Indochina, 1945—1955, Stanford 1966 '> Hancock W. K., Smuts, 1.1—II, Cambridge 1962—1968 -' :.'<>P!>' • Hanlon J., Beggar Your Neighbours, London 1986 *i «''->v' '• Hanzę R, Conflict in Caucasus, Rand 1993 >. •'•' 'Mit!'} Hastings M., The Battlefor the Falklands, New York 1983 •') Henderson K. D. D., The Making of Modern Sudan, Westport, Connecticut, 1974 Herring G., America 's Lomgest War, New York 1986 "=> Hess R. L., Ethiopia. The Modernization of Autocracy, London 1970 •• O Hildebrand K., Das vergangene Reich. Deutsche Aussenpolitik von Bismarck bis Hitler, 1871— 1945, Stuttgart 1995 f) Hirszowicz Ł., III Rzesza i arabski Wschód, Warszawa 1963 :'3 Hładkiewicz W., System kolonialny III Rzeszy,
Zielona Góra 1986 •>'.'.- vi'.'.v.>Vi m-Ci Hoare M., Droga do Kalamaty, Warszawa 1972 <>,.•: J ."•'. ' t" -i;(l Holbom H., Deutschland und die Tiirkei, 1878—1890, Berlin 1926 J H .A T l ,<\ Hollis C., Italy in Africa, London 1941 •-'"'' ,. ' Hopkirk R, Setting the East Ablaze. On Secret Service in Bolshevik Asia, Oxford 1984A Hopkirk R, The Great Gamę. On Secret Service in High Asia, Oxford 1991 *• M. v Horne A., A Savage War ofPeace, Algeria 1954—1962, New York 1978 Hoskyns C., The Congo sińce Independence, January 1960 — December 1961, London, 1965 Hoyt E. R, The Bloody Road to Panmunjon, New York 1985 Hupert W., Wojny XIX wieku w wyborze, WarszWa 1925 Hyam R., The Failure of South African Expansion, 1908—1948, London 1972 Hyman A., Afghanistan under Soviet Domination, 1964—1983, London 1984 leogrande W. M., Cuba 's Policy in Africa, 1959—1980, Berkeley 1980 Irving R., The First Indochina War: French and American Policy, 1945—1954, London 1975 Itote W., Mau-Mau General, Nairobi 1967 Iwiński T., Organizacje narodowowyzwoleńcze w Angoli, Warszawa 1979 Jackson K. D., Cambodia 1975—1978. Rendezvous with Death, Princeton 1989 Jagielski W., Dobre miejsce do umierania, Poznań 1994 Jamsheer H., Konflikt sueski w stosunkach międzynarodowych 1956—1957, Łódź 1987 Jendroszczyk P, W cieniu gwiazdy Dawida, Warszawa 1990 Jules R., Wojna w Algierii, Warszawa 1961 Kahin Mc T., Nationalism and Revolution in Indonesia, New York 1962 Kahin G. Mc T., Lewis J. W., The United States in Yietnam, New York 1967 Kapus'ciński R., Wojna futbolowa. Jeszcze dzień życia. Warszawa 1990 Kariuki J. M., Mau-Mau Detainee, Nairobi 1963 Karnow S., Yietnam: A History, New York 1983 Kershaw G., Mau-Mau from Below, Oxford—Nairobi—Athens 1997 Kiernan B., How Poi Pot Came to Power, London 1985 Kim G. D., Foreign Intervention in Korea, England 1993 Kinyatti, Maina'wa, Thunder from the Mountains, London 1980 Kiwerska J., Rozpad imperium brytyjskiego w Afryce, Warszawa 1989 Kosidło A., Dekolonizacja Afryki. Kryzys formalnego imperium Wiekiej Brytanii, 1939— 1951, Gdańsk 1997
Kruger, D. W, South African Parties and Policies, 1910—1960. A Select Source Book, London 1961 Kruger R, Pamiętniki prezydenta Krugera, Warszawa 1903 Kubiak K., Wojna sześciodniowa, Warszawa 1992 Kuleba M., Imperium na kolanach. Wojna w Czeczenii 1994—1996, Warszawa 1998 Lacouture J., Ho Chi Minh. A Political Biography, New York 1968 Lacouture J., Yietnam between Two Truces, New York, 1966 Lawrence F., Karsh E., The Gulf Conflict, 1990— 1991. Diplomacy War in the New World Order, Princeton 1993 Leakley L. S. B., Defeating Mau-Mau, London 1952 , , Lefever E. W., Crisis in Congo, Walton 1965 ,,y . / Le May G. H., British Supremacy in South Africa, 1899—1907, Oxford 1965 .,- ; -Lewicki S., Merdeka znaczy wolność. Warszawa 1971 Louis R., Great Britain and Germany's Lost Colonies, 1914—1919, Oxford 1967 Ławacz M., Rywalizacja indyjsko-chińska i jej wplyw na sytuacje polityczną w Azji, Warszawa 1987 Mack-Smith D., Italy. A Modern History, Michigan 1959 Madnan M. S., Ethiopia. Dawn ofthe Red Star, New York 1982 Maley W. (wyd.), Fundamentalism Reborn? Afghanistan and the Taliban, London 1998 Malinowski M., Geneza i reperkusje międzynarodowe kryzysu rodezyjskiego, Warszawa 1966 Malinowski M., Kryzys rodezyjski. Warszawa 1976 Malinowski M., Trudna droga Namibii do niepodległości, Warszawa 1981 Malinowski M., Zimbabwe u wrót niepodległości, Warszawa 1980 ,- ,$•._,,,. Mandela N., Ato Eory Walk to Freedom, Oxford 1989 , Ą ,,.,„. Matinuddin K., Taliban Phenomenon. Afghanistan 1994—1997, Karachi 1999 ;, -. ,,: Maxwell N., India's China War, London 1970 Mazurczak W., Kolonializm i wojna. Brytyjskie imperium kolonialne w czasie II wojny światowej, Poznań 1999 Mehrmann-Coblenz K, Der diplomaische Krieg in Vorderasien. Unter besonderer Beriicksichtung der Geschichte der Bagdadbahn, Dresden 1916 Mioduszewski S., W labiryncie Nigru, Warszawa 1971 Mockler A., Haile Sellesie's War. The Italian-Ethiopian Campaign 1935—1941, New York 1984 Mommsen W. J., Grossmachtstellung und Weltpolitik. Die Aussenpolitik des Deutschen Reiches 1870 bis 1914, Frankfurt a. Main—Berlin—Ullstein 1993 Moorcraft P. L., African Nemesis. War and Revolution in Southern Africa, 1945—2010, London 1994 Morrison W., The Elephant and the Tiger, New York 1996 Mosley L., Gideon Goes to War, New York 1955 Mosley L., Haile Selassie: The Conąuering Lion, New Jersey
1965 Mrozek B., Historia najnowsza Azji Poludniowo-Wschodniej, Warszawa 1973 Mrozek B., Indie, Pakistan, Bangladesz: studia historyczno-polityczne, Warszawa 1976 Muller C. R, 500 Years. A History of South Africa, Pretoria 1981 Nehru J., India's Foreign Policy. Selected Speeches, New Delhi 1971 Niećko-Mantel J., Etiopia — podstawowe wiadomości o kraju, jego dziejach i historii badań, Warszawa 1975 Niećko-Mantel J., Ząbek M. (red.), Róg Afryki. Historia i współczesność, Warszawa 1999 O'Meara D., Forty Lost Years. The Apartheid State and the Politics ofthe National Party, 1948— 1994, Athens, Ohio 1996 Ogot B., Ochieng W. (red.), Decolonization and Independence in Kenya, 1940—1993, London 1995 Olesen A., Islam and Politics in Afghanistan, Richmond 1996 Olszewski W., Historia Wietnamu, Wrocław 1991 :' Onyeabo E., Nigeria-Biafra Conflict, Basie 1971 !"-, Onyuku W. A., Colonial History and Foreign Relations of Nigeria until 1968, Berlin 1980 -1 Pakenham Th„ The Boer War, London 1998 ; Pakenham Th., The Scramble for Africa. White Mań's Conąuest ofthe Dark Continent from ł876 to 1912, New York 1992 Pepper S., dvii War in China: The Political Struggle, 1945—1949, Berkeley 1978 'T'1-1' Piekarowicz R., Cień Amanullaha, Warszawa 1984 "'• '•> '•'>'"•'' Piotrowski J., Spór o Palestynę, Warszawa 1983 ' >''•' ' • "'; ' Playfair I. S. O., The Mediterranean and Middle East, London 1954 -• '"• • Podhoretz N., Dlaczego byliśmy w Wietnamie?, Gdynia—Warszawa 1991 ~~r '* Polit J., Odwrót znad Pacyfiku? Wielka Brytania wobec Dalekiego Wschodu (1914—1922), Kraków 1999 Pretorius R, The Anglo-Boer War, 1899—1902, Cape Town 1998 Qutubuddin A., Clouds Over the Ganges, Karachi 1970 '-" Raab A., Die Politik Deutschlands in Nahen Orient von 1878 bis 1908, Wien 1936 * Rashid A., Taliban. Islam, Oil and the New Great Gamę in Central Asia, London—New York 2000 Rathmann L., Berlin— Bagdad. Die imperialistische Naheostpolitik des Kaiserlichen Deutschlands, Berlin 1912 Reitz Deneys, The Boer Journal ofthe Boer War, London 1929 Rochart G., // colonialismo italiano, Torino 1973 '•"•'* Rodziński W., Historia Chin, Warszawa—Wrocław 1992 *{ Rohrbach R, Die Bagdadbahn, Berlin 1911
Rosberg C. G., Nottingham J., The Myth of Mau-Mau. Nationalism in Kenya, London 1966 '*'• Rubin B. R., The Fragmentation of Afghanistan. State Formation and Collapse in the International System, New Have—London 1995 Rubin B. R., The Searchfor Peace in Afghanistan. From Buffer State to Failed State, NewHaven— London 1995 Salinger R, Laurent E., Kryzys w Zatoce Perskiej, Kraków 1991 Schandler Y. H., The Unmaking ofthe President: Lyndon Johnson and Yietnam, New Jersey 1977 Schnee H., German Colonization. Past and Future, London 1926 Schwarzkopf N. H., Nie trzeba bohatera. Autobiografia, Warszawa 1993 Seton-Watson H., Neither War nor Peace. Struggle for Power in the Post-War World, London 1960 Shawcross W., Sideshow: Nixon, Kissinger and the Destruction of Cambodia, New York 1979 Sheridan J. E., China in Desintegration: The Republican Era in Chinese History, 1912—1949, New York 1975 Sikorski R., Prochy świętych. Podróż do Heratu w czasie wojny, London 1990 Smith L, The Origins ofthe South African War, 1899—1902, London—New York 1996 ! " Smith W. S., Toward Resolution? The Falklands/Mahinas Dispute, Boulder, Colorado 1991 Solarz M., Republika Poludniowej Afryki. Trwałość czy zmierzch potęgi w regionie ?, Warszawa 1999 Solski R., Niepokoje nad Himalajami, Warszawa 1989 Steer G. L., Sealed and Delivered. A Book on the Abyssinian Campaign, London 1942 Stoeckner H. (red.), Drang nach Afrika. Die koloniale Expansionpolitik und Herrschaft des deutschen Imperialismus in Afrika von den Anfdngen bis zum Ende des zweiten Weltkrieges, Berlin 1977 Summers H., Korean War Almanac, New York 1990 Szafar T., Algierii droga do niepodległości, Warszawa 1972 . Talbot I., Pakistan. A Modern History, London 1998 The Cambridge History of Africa, Cambridge—London— New York 1984 The Abyssinian Campaigns. The Official Story ofthe Conąuest Italia East Africa, London, 1942 Tomes J., Balfour and Foreign Policy. The International Thought of a Conservative Statesman, Cambridge 1997 Tsou T., America's Failure in China, Chicago 1963 Tubielewicz J., Historia Japonii, Wrocław 1984 Tumidei C., La ąuesdone tunisiana e 1'Italia, Bologna 1922 Turner J. W, Continent Ablaze. The Insurgency Wars in Africa 1960 to the Present, Johannesburg
1998 Van Hien, Chinese Aggression Against Yietnam: Dossier, Hanoi 1979 Ved S. M., Afghan Turmoil. Changing Eąuations, New Delhi 1998 Yilliers de Ph., Historie du Yietnam de 1940 a 1952, Paris 1952 Yitali G., Guerre italiane in Africa, Milano 1936 Walker E. A., A History of Southern Africa, London 1957 Wallbank T. W., A Short History of India and Pakistan, New York 1958 Whetten L. L., The Canal War: Four-Power Conflict in the Middle East, Cambridge, Massachusetts 1974
A Wills A. J., Ań Introduction to the History of Central Africa, Oxford 1985
Wituch T., Kanał Sueski, Warszawa 1972 = A Wizimirska B., Indie—Pakistan— Bangladesz między wojną a pokojem, Warszawa 1981 Wolf J. B., The Diplomatic History ofthe Bagdad Railroad, Columbia 1936 Wójcik E., Konflikt bliskowschodni, Warszawa 1975 Zagoria D., Soviet Policy in East Asia, New Haven 1982 Zakrzewska-Dubasowa M., Historia Armenii, Wrocław—Warszawa 1990 Zins H., Cecil Rhodes. Ekspansja brytyjska w Afryce pod koniec XIX wieku, Gdańsk 2000 Zins H., Historia Afryki Wschodniej, Wrocław 1986 INDEKS NAZWISK Abbas Ferhat 343, 344, 350, 351 Abbas Mahmud 524, 527 Abbebe Aregaj 199, 203 Abdal-Aziz 113—116 Abd al-Aziz ibn 594 Abd al-Kadir 7 Abdul Azis Bin Baza 622 Abdul Chamid 95—97, 100, 104 Abdul Quddus Chan 64 Abdull Jan 59 Abdullah 16, 18, 19, 41, 42 Abdur Rahman 62, 63 Abijew S. 486 Acheson Dean 275, 276, 281, 282, 297, 298 Achromiejew Siergiej 577 Adafrisau, dedżacz 199
Adoula Cyrille 380, 386, 388, 389 Afewerki Izajas 497, 504, 506 Afzal Chan 62 Aguinaldo Emilio 49, 251 Ahmed Ali Chan (zob. Ali Ahmed Chan) Ahmed Arabi Pasza 13—16 Ajalieu Byrru 214 Akashi Yasushi 481 Akbar Muhammad (też Muhammad Akbar) 54 Akintola Samuel Ladoke 405 Alami Musa 521 Albertone Matteo 31, 33, 34 ^ Albright Madleine 527, 616 Alekpierow Wahit 489
:<.
Aleksiejew Jewgienij 138
,AU
•'•
Alexander Harold 226, 228, 247 Alhikhanow Katimas 585 Ali Ahmed Chan (też Ahmed Ali Chan) 67 Ali Amar 348 Ali ben-Khalif (zob. Khalif ben-Ali) Ali Riza 66, 565 Alijew Gajdar 486, 489, 490 Allen George 354 Alsop Joseph 298 Alula, ras 27, 30,31 Amanullah Chan 64—67, 433 Ambris Leone de 123
Amin Hafizullah 437, 438 Aminoto Tiokro 264 Amir łgał 526 Andom Aman Mikael 497 Andrade Mario de 457, 459
v«
Andropow Jurij 438, 439 Annan Kofi 605 Arafat Jasir 518, 523—530, 558, 571, 583 Arikat Saib 528 Arimondi Giuseppe 29, 31, 33 Arimoto Yamagata (zob. Yamagata Arimoto) Arnim Jurgen D. von 228 Asad Hafiz al 557 Asef Mohammad 607 Atal Bihari Yajpaye 376 Atta Muhammad (też. Muhammad Atta) 59 Auchinleck Claude 224, 226 Auckland George Eden 53 Aung San 247, 250 Auszew Ruslan 595, 598 Awolwo, wódz 409 Awturchanow Umar 588—590 AyubChan61,63
/J
Azikwe Nhamdi 403 Aziz Tariq 568, 571,574, 577 Ba Maw 250 Babajan S. 486
Babiczew Iwan 600 Baburjan M. 486 Badoglio Piętro 185, 186, 189, 190, 194 BaiVien309, 311 Bairon Tedla 496, 497 Baker James 519, 574, 582 Balboltalo218, 219 Baldwin Stanley 187 Balewa Tafawa 405 Banda Hastings 414 Bao Dai 252, 295, 297, 309, 311, 312 Barak Ehud 528—530 Baratieri Oreste 28—31, 33, 34 Baring Evelyn 329 BarklyH. sir 82 Basajew Szamil 591, 596, 602, 603 Bassioni Muhammad 518 Bastico Ettore 224 Baudouin I, król Belgii 380 Baz Osama al 527 Bedell-Smith Walter 308 Beeley Harold 349 Beheshti Sayed Ali 443 .••a ••a Behrouzi Reza 552 Bek Said 585 • Belaunde 453
i
Bello Ahmadu 405 Ben Gurion Dawid 358, 508 Benti Mario 219 Benti Teferi 497 Beresford-Peirse Henry 206, 209 Beria Ławrentij 586 Bethmann-Hollweg Theobald 108 Beveridge Albert 46 r < Bey Kazi m 65
c;
Beyers Chrystian F.149, 150 ;0 Bhutto Zulfikar Ali 367, 372 n Biberstein Marshall 100, 115 Bidault Georges 352 Biezobrazow Aleksandr 138 -'t Biko Steven 544 BiljonPiet van531 Bismarck Otto von 11, 14, 24,95—97, 100,110,111 Bisolati Leonid 123 Blisen A. A. J. van 379 Bollaert Emilie 295 Bonacorsi, generał 193 Bonetti Mario 215, 216 Bono Emilio de 177, 182, 184, 185 Bonomi Ivanoe 123 Boret Long (też Long Boret) 476 Bose Chandra Subhas 251 Bosh Johannes van den 263 „i,,
Botha Louis 91, 94, 149—151, 532
. •„,,
Botha Pięter 466, 547—549 , ,. .o-r Bourges-Maunoury 350
,. V* ;v .
Bradley Omar 276, 281
. . ,?j t:(;i.
Brandt Willy 572
•:,- Bu;,-,.-
Breart Jules-Aime 25 .i.".5 s<>-«^ Breżniew Leonid 432, 438, 439 Brits, pułkownik 149 ' :•>.•'
,;
-,,,'i
Broadfoot William 54•...'.;; ym;, j Brown Harold 440
;:;•_;•/;.,-;;
Brown Samuel 60
;•',;, :r..-<"|
Bryan William Jennings 144
.•r,,,','
:«i.,;<-;,.
Brydon William 54
.-.:,,_,•;••(,>.y,,> ,•(:*•!
Bullard Reader 240
•.•^•\'.>' •>,:n-.'<• •;;•!
Buller Redvers 91
.;.. •
Bullit William 295
t
Bullow Bernhardt von 95, 114
; •-
,l
Bulganin Nikołaj 354, 355, 358, 367, 371, 401 .4 Bunker Ellsworth 273„; Burgiba Habib 349
;;'••
Burnes Alexander 54 f-j Burnes Charles 54
.fj
Burrows George 63 Bush George 519, 569—571, 573, 574, 577, 580 Buthelezi Mangosuthu 548 Byrode Henry 354 Caetano Marcel 421
Cairoli Benedetto 24, 25 Callaghan James 448 Cambon Paul 26 Canaris Wilhelm 235 Caneva Carlo 124 Carnea von, lord 83 Carnimeo Nicolangelo 214 Carrera, kontradmirał 50 Carter James (Jimmi) 428, 432, 440, 448, 516 Castrie de Christian Marie Ferdinand 302 Catroux Georges 238 Cavagnari Luis 60, 61 Cavaignac Jacques Godefroy 43 Cavour Camillo 21 Chalid, król Arabii Saudyjskiej 557 ChalleMaurice351 Chamberlain, generał 60
-,,
Chamberlain Joseph 86—89 \ ,-. Chamberlain Neville sir 229 ,
.ifi i
Chamenei Hosejn Musawi 562 Chan Ismail 619
,">
o
Chandra Pram D. 388, 389
)
Chapman-Andrews Edwin 195
. •'<
Chasbułatow Rusłan 586, 588, 599 Chea Nuon (zob. Nuon Chea) Chelmsford Frederick John 66 Chen Duxiu (też Czen Tu-hsiu) 254 -•••..;
Chen Yun (też Czen Jun) 432 Cheney Dick 570 Chiang Chichung (też Czang Czi-czung) 256 Chiang Hsuehliang (też Czang Sue-liang) 160. 161, 163 Chiang Kai-shek (też Czang Kai-szek) 160, 167, 255—258, 260—262, 276, 285, 286, 295 China, generał 333, 336 Chipenda Daniel 459, 461 Chomeini, ajatollah (Ruhollah Musawi Hendi) 439, 443, 553, 554, 557, 560, 619 Choudra Rahmat Ali 361 Christopher Warren 524, 525, 616 Chruszczow Nikita 308, 355, 371, 385, 401, 424, 586 Churchill Winston 194, 195, 197, 198, 204, 213, 221, 224,236, 336 Ciano Galeazzo 193 Ciller Tansu 594 Cisneros 47 Cixi, cesarzowa (zob. Tz'u Si) Claes Willy 594 Clark George 237 Clausewitz Karl von 133, 290 Clayton Lloyd 195 631 Clemenceau Georges 14, 156 Cleveland Stephen Grover 45 Clifford, pułkownik 174, 175 Clinton Bili 524, 527, 528, 530, 594, 605, 617 Clinton Hillary 617 Colley George 83, 84 Conein Lucien 315 Congy Renę 300 Conty 238 Cornwallis Kinahan sir 236 Corradini Enrico 125 Coutinho Rosa 462 Cradock C. G. F. 76 : Crispi Francesco 24, 34, 121 >:> >
Croce Benedetto 127 Cronje91
•'•"•<•
Cruz Yiriatio da 457, 458
;«
Cuellar Javier Peres de 453 Cunnigham Allan 224, 508 Cunningham Andrew 219 Cuo Fu-tien (zob. Zuo Fudian) Curzon George 392 Czang Czi-czung (zob. Chiang Chichung) Czang Kai-szek (zob. Chiang Kai-shek) Czang Sue-liang (zob. Chiang Hsuehliang)
)
Czang Te-cz'eng (zob. Zhang Dezheng) Czang Tso-lin (zob. Zhang Zuolin) ' i Czarchi, ród 64 Czen Jun (zob. Chen Yun) Czen Tu-hsiu (zob. Chen Duxiu) Czernomyrdin Wiktor 595, 596, 599, 617 Czombe Moise 379, 382—384, 386—390 i Czou En-laj (zob. Zhou En-lai) Czu Te (zob. Zhu De) Dabormida Yittorio 31, 33, 34 Dajan Mosze 509 Daladier Edouard 299 d'Aosta, książę 192, 193, 209, 213, 215, 218 d'Argenlieu Thierry 287, 288 Darlan Jean 227 Daud Mohammad Chan 433—437 'w
O
Dean Williams 277
•'••'•'••
Delcasse Thćophile 41—43, 114 Demirel Sulejman 594 Deng Xiaoping (też Teng Siao-ping) 423,424,428, 429,431,432 Denikin Anton 584, 585 ;'* Dentz Henri 237, 238 r:.-. Deo Van Long 293 n-Depretis Agostino 24 Derby Henry Edward Stanley lord 10 Desta, ras 186, 187 Deventer Jacobus van 154 Dewey George 49 Diem Ngo Dinh (też Ngo Dinh Diem) 309—315 Disraeli Benjamin 10, 11, 13, 58, 82 Doihar Kanja (zob. Kanja Doihar) Dong Van Pham (też Pham Van Dong) 311, 424 Doorman Kareł 248 Doring Hans von 148, 149 Dost Muhammad 53—56, 62 Dostum Abdul Rashid 608, 617 Dreyfus Alfred 43 Drummond Eric 180 Dudajew Dżohar 586—590, 592, 594—597, 599 Dulles John Foster 276, 303, 310, 354 Duong Van Minh (zob. Minh Duong Van) Dzu Truong Dinh (też Truong Dinh Dzu) 290,291, 318 Ebermeier Karl 151 Eden Anthony 180, 181, 197, 198, 202, 236, 304, 354, 355, 358 Edward VII 112 Effiong, podpułkownik 410 Eisenhower Dwight D. 227, 283, 300, 303, 304, 310,313,314,349,359,513 Elczibej Abulfaz 486, 489 Ellena, generał 31, 33 •>'•, .'••'' ' • Ellenborough Edward Law 54 -^'i:-i • Elliot Henry sir 7 '' <w Elphistone Montstuart 52 •' ; * Ely Paul 303 ? " '••-• Emin Pasza 18 •• >• ••• Engert van 238 ' • !Enharo, wódz 409 ' : Enwer Pasza 65 '-'.:'• Erskin George 335, 336 > " Eugenia, cesarzowa 7 • Eyskens Gaston 380 - "•• Fahd, król Arabii Saudyjskiej 568, 602 Faure Edgar 345
i:; _,
Fawzi Mahmud 354 •••/•' Ferguson Massey 156 ' : Fernandez Sosthene 476 Ferry Jules Francois 25
• ^' H
,'>,;•!.!
'";*':' "'•'' ';t
;
aH
Fiedorow Nikołaj 595
'•'••'- •
Field Winston 415, 416
4 !•:»,;;
Piłatów Siergiej 589, 590
'• •• ;.':!*'
[ : a,:'^--i
Fongoli, pułkownik 206, 207 ; <^'"ii;' Forgemol Jean 25
••;'.v;v«
Forsythe Frederick 352
'•'''•••"•• ••
Franciszek Józef I 7 "«'• ••'/•'• Franco Francisco 169, 217
'•''
Fromentin Eugćne 7 ;'"' Frusci Luigi 209, 211, 215 Fryderyk Wilhelm, następca tronu pruskiego 7 Gailami Ahmad 443 Gailard Felix 350 Galtieri Leopoldo 446, 449, 450, 453, 455 Gambarra Gastone 224 GambettaLeon 13 Gamsahurdia Zwiad 486, 595 Gandhi Indira 372, 401 Gandhi Mahatma 399, 535 Gantemirow Bisłan 588 Gariboldi Italo218, 222 Gatarce, generał 91 Gaulle Charles de 212, 213, 237, 238, 285, 343, 350—352, 379 Gautier Theophile 7 Gayda Yirginio 180 Gebejjeuh, fitaurari 31, 33 Geldenhuis Jannie 466 GengBiao429
^
Ghali Butros 594 Ghanid Hamid al 622 Ghaus Mohammed 612 Ghulam Nuabi 64 Ghulam Siddigh 64 Giap Vo Nguyen (zob. Vo Nguyen Giap)
j
Giełajew Rusłan 602 j Gillespie April 569
•j
Giolitti Giovanni 122—124 •.; Gizenga Antoine 386, 388
i
Gladstone William 13, 15, 56, 83 Glubb, generał 355
!,.V,.-T ,.:....
Gobl Paul 486 ''•.,, Gocymski Nuzundtin 585 Godard Yves 348
•.
f. i;.i;...
p..;
Goebbels Joseph 230 ' : Goldstein Baruch 525 Goltz von 96, 104 Gorbaczow Michaił 444, 445, 467, 484, 502, 571, 577, 587 Gordon Charles 16, 18 Goriełow Lew 438 Góro Miura (zob. Miura Góro) Goshen Edward sir 116, 119 Goulding Marrack 523 Gowon Yakubu 405—410 Gracey Douglas 286, 289 Graczow Paweł 590—592, 600
Grandę Giovanni 121 Grant Hamilton 67 Graziani Rodolfo 184, 186, 187, 190, 199, 200, 219, 222 Green H. 91 Grey George sir 82 Gromów Boris 445, 617 Gromyko Andriej 276, 438, 439 Gross Ernest 276 Guevara Ernesto (zw. Chć) 459 Guidi, generał 218 Gullion Edmund 298 Habasz George 522 HabibPhilip517 Habibullah Chan 64—66 Hadżi Uzun 585 Hagos, ras 31 Haig Alexander 450, 451, 453 Hajle Syllasje I 173, 174, 176, 184, 188, 189, 194, 195, 197— 200, 202—204, 213, 214, 494— 496,517 Hajle Syllasje Gugsa 184, 185 Hammadi Saadun 567 j; Hammarskjóld Dag 347, 384— 387, 390 ,'ij Hanotaux Gabriel 39, 41 .; Haq Zia-ul 620 ,4; Hart Thomas 248 ,',} Hasanow Hasan 592 n Hassanidzi, dynastia 22 tj Haszimi Tah el-235 . f« Hatta Mohammed 265, 266, 270, 271 ..;.j Hattabal603 .« Havenga Niklaas 535 ^ HayJohn71,78 j. H Hearst William Randolph 47 .,;;•-,•- u Heath Edward 420, 572 Heath L. M. 206, 207 ,,5 Heerden Jacobus van 464 •> j Heihachiro Togo (zob. Togo Heihachiro) ..-•; Hekmatiar Gulbuddin 436, 442, 443, 607—609; 619—621 _r:.; Heng Samrin (zob. Samrin Heng) •,'...,,..: Henryk, książę 7 ..•,•;,.;, Henting Werner Otto von 65 ...•-•-• ••> .: Herrick John 316 • ,,_„;! Hertzog Barry 150, 532, 533 ,r,,(.r Herzl Teodor 507 ,.,,,.; Hicks William 16 ,,.,.'. Highclass, generał 340 ,.- < ,.. Hildebrandt, admirał 75 . , -,> Hilmi Ahmad 521 Himli Pasza 104 , Hinde, generał 335 Hioku) 144 , ; Hirobumi Ito (zob. Ito Hirobumi) 172, 188, 191, 221, 227—229, 231,
.-.. Hioku Masu (też Masu rs; Hirohito, cesarz 162 Hitler Adolf
236, 240, 340, 586 Hitoshi Imamura (zob. Imamura Hitoshi) Ho Chi Minh (też Ho Szi Min) 252, 284, 285, 287, 288, 293—297, 299, 305, 308, 309, 311, 424, 425 Ho Szi Min (zob. Ho Chi Minh) Hoan Minh Giam 296 Hoare Samuel 181, 187, 188 Hofmeyer Jan Hendrik 532 Holi Norbert 609 Holst Johan Jorgen 519
Holstein Friedrich 114 Homma Masaharu (też Masaharu Homma) 248 Horner Chuck 576 Hoorsebeke, pułkownik 381 ' Hsien Feng 71 Hu Nim 475, 477 Hu Yuon 475, 477 Hua Guofeng (też Hua Kuo-feng) 426 Hua Kuo-feng (zob. Hua Guofeng) Hughes Morris 156 Humphrey Gordon 442
'•
Hun Sen (zob. Sen Hun)
:
Hunt Rex 449 ;1 Hurley Patrick 257
'''
Husajn, król Jordanii 557, 594
:'!
Husajni al-Hadżd Amin ab 520, 521 ;* Husajn at-Takriti Saddam (zob. Saddam Husajn) !' Husejn Ahmed 229
-
Husejnow Suret 486 '* Hutton T. J. 247
'
Hyruj Sirak (zob. Sirak Hyruj) Hyruj Uelde Syllasje 196
ł
"'*
Ibn Saud 230 '•'. Ibrahim Sułtan Ali 495 Ibsen Henrik 7
tr
Idris Adam 495
v|
leng Sary (zob. Sary leng)
rt~ - •
lesusAfeUerk 178
runs/ i
Ihura, generał 334 lida Shojino (też Shojino lida) 247 Vr-:: Ileo Joseph 380, 385, 389 Imamura Hitoshi (też Hitoshi Imamura) 247 Imru, ras 186, 189, 190 Inajatullah Chan 64, 66 Iqbal Mohammed 360 Ironsi Aguiya 405
:fl'
Ismail Ahmed 514
•"'"''
s'
Ismail Pasza 7, 10, 12 Ismaiłow Asłambek 602 Israilow Hasen 585, 586 Ito Hirobumi (też Hirobumi Ito) 133, 142 Ito Sukeyasu (też Sukeyasu Ito) 135, 136 Iwanów, generał 438 Iwanów Igor 605 Iwao Oyama (zob. Oyama Iwao) Izaat Ibrahim 568 Jackson Jessie 572 Jagow Gottlieb von 146 Jakub Chan 56, 60, 61 '* Jameson Leander Starr 86—88 'J Jan IV, cesarz 27, 28, 34, 35, 185, 214, 492, 498^ Jan Albert, książę meklemburski 120 •'••'••> Jandarbijew Zelimchan 597, 599 -•';' ":K ? Janssens Emil 381 ;!' " Je, generał 134 '•'• Jelcyn Boris 486, 584, 587, 589—591, 595—599, 605, 606, 617 Jerin Wiktor 590, 591 Jerzy III, król Wielkiej Brytanii 447 Jessup Phillip 271,297 Jinnah Mohammad Ali 361, 363 Jizaburo Ozawa (zob. Ozawa Jizaburo) Johnson Lyndon B. 315, 316, 320, 514 Joubert Peter 83, 84, 91 Jouhaund Edmond 351, 352 Joy Turner C. 283 Juan Szy-kai (zob. Yuan Shikai) Juber Mohammed Bin 622 Ju-sien (zob. Yuxien)
Kadafi Muammar 443, 557 Kaehler von 96 Kaggia Bilhad 328, 330 Kamimura, kontradmirał 140 Kanja Doihar (też Doihar Kanja) 163 Karaganow Siergiej 606 Karayalcin Murat 594 Karch Frederick J. 317 Kerimow Islam 617 Karmal Babrak 435, 437—439 Kasavubu Joseph 379, 381, 384—386, 388—390, 457 Kasem Abd el-Karim 566 Kasjuni Abdel Monem el- 354 Kassa Asrate, ras 185, 186, 188, 199,496 Kaufman Konstantin von 56, 59, 60—62 Kaul, generał 397—399 Kaunda Kenneth 414, 420, 421 M- są,-Kawukdżi Fauzim el- 238 "' ';''"'; Keate Robert 82 "j1'""!",! Keisuke Otori (zob. Otori Keisuke) '*''" •'""' Kelly John 569 .''"',':" Kennan George 253 ' " * Kennedy John F. 309, 314, 315, 349, 513 '':': ';l) Kenyatta Jomo 325, 327—330, 342, 462 '""'' Kesztmand Sułtan Ali 435 Kettler Klemens August von 76, 79 Khalif ben-Ali (też Ali ben-Khalif) 25 Khalili Karima Mohammad 607 Khalis Maulawi Mohammad 443 '' Khalis Younos Mohammad 607 "' Khan Mohammed Ayub 366, 370, 372 '"'"' Khazandar Mustafa 22 l Kheredin 22 Khidera Mohammed 347 Khieu Ponnary (zob. Ponnary Khieu) Khieu Samphan (zob. Samphan Khieu) Khieu Tirith (zob. Tirith Khieu) Khoy Saukham (też Saukham Khoy) 476 Kidan Tesfaye Gebre 504
Kiliani Raszid el- 235, 236 Kim,ród 132 Kim Ilsong (też Kim Ir Sen) 275—278, 280, 282, 283 Kim Ir Sen (zob. Kim Ilsong) KimOk-kiun 133, 134 Kimathi Dedan 333, 336, 337, 340 Kimba Evariste 390 King, generał 249 King Kong, major 340 Kingstone, generał 237 Kissinger Henry 321, 375,421,516 Kitchener Horatio Herbert 19, 40—42, 87, 92, 111 Kiten Nożu (zob. Nożu Kiten) Klerk Frederik Willem de 549 Klibi Szedle 568 KlopperH. B.226 Kobulow 586 Kogoro Takashira 142 Kohl Helmut 593 Komura Zutaro (też Zutaro Komura) 142 Kosygin Aleksiej 425, 432, 474 Kowaliow Siergiej 593 Kozo Tsuboi (też Tsuboi Kozo) 134 Kozong, król 132, 137, 138, 142 Kozyriew Andriej 524 Kruger Johannes Stephanus 84—86, 88, 89, 91— 93 Kuang-hsu (też Kuang Su) 71 Kubai Fred 328—330
.•...< ... Kuang Su (też Kuang-hsu) 75 Łil) ' •#.• . Kulików Anatolij 596 Kung Czao-ju 136
Kuroki Tamesada (też Tamesada Kuroki) 139 Kuropatkin Aleksiej 78, 141 Ky Nguyen Cao (też Nguyen Cao Ky) 318 Labazanow Rusłan 589, 590 Lacoste Robert 347, 350
j,
Laden Osama ibn 616, 617 Lagormarisno Robert J. 442 :;
.
Lakę Anthony 594 Lalande, pułkownik 305 Lampson Miles Henry 195 Landsbergis Yytautas 595 Landsdowne lord 103 Laniel Joseph 305 Lansdale Edward 311 Lathbury Gerald 336 Lattre Jean de Tassigny 297—299, 306
Laurel Jose 251 Laval Pierre 172, 179, 187, 188, 234 Lawrence John 56 Le Duan 424—427 Le Gentilhomme Paul 197, 212 Leach Henry 450 Leakey Louis 339 Leballo Potlako 540 Lebiedź Aleksandr 598, 599, 617 Leclerc Philippe 286, 287, 289 Lemoinne Jean 10 Leotard Fran9ois 594 Lesseps Ferdinand 8, 9 Lettow-Yorbeck Paul von 152—155 Levi David 527 Lewinsky Monika 617 Li Hongzhang (też Li Hung-czang) 69, 77 133, 134, 136 Li Hung-czang (zob. Li Hongzhang) Li Syngman (też Syngman Rhee) 274, 275, 282, 283 Lie Trygve 276, 278, 282 Lin Biao (też Lin Piao) 280—282 Lin Piao (zob. Lin Biao) Lin Tsu-han (zob. Lin Zhouhang) Lin Tsu-jen (zob. Lin Tsu-yen) Lin Tsu-yen (też Lin Tsu-jen) 262 Lin Zhouhang (też Lin Tsu-han) 256 Lindequist 119
Liniewicz Nikołaj 76 Lloyd George David 118, 156, 157 Loch Henry 86 Lodge Henry Cabot 46, 358 Lodge Henry Cabot Jr. 358 Lome Depuy de 47 Łon Nol (zob. Nol Łon) Łon Non (zob. Non Łon) Long Boret (zob. Boret Long) Longmore Arthur 219 Lorenzini Raimondo 209, 214, 215 Lu Hań 286 Luce Richard 449 Lumumba Patrice 380—386 Lundula Yictor 382 Lush Maurice 203 Luthuli Albert 538 Luzatti Luigi 127 Lytton Edward 58—61 Lytton Yictor 168 Ma Czang-szan (zob. Ma Zhangshan) Ma Zhangshan (też Ma Czang-szan) 164 MacArthur Douglas 248, 249, 276—282 '—79, 277, Macci Licurg 24 MacLeod 342 Macmillan Harold 341, 354
Macnaghten William 53, 54, 62 Madariaga Salvador de 181 Mahan Alfred 46 Mahdi (też Muhammad Ahmad) 16,18,41,89,111 Mahmud Pasza 13 Mahmud Tarzi 64 Maiwandwal Mohammad Haszim 436 Majid Abdul612 Makarow Stiepan 139 Makino, baron 156 Maksimów J. 439 Malaka Tan 264 Malan Daniel F. 413, 531, 535, 536, 539, 541 Malik Jaków 282 Mamojedow Jaragi 588 Mandela Nelson 535, 538, 543, 548, 549, 551 Mangin Charles 39 Mannesmann Reinhard 116 Mansoor Maulawi 442 Mao Tse-tung (zob. Mao Zedong) Mao Zedong (też Mao Tse-tung) 254, 255, 258, 261, 262, 280—283, 286, 290, 295, 401, 424, 425,474 Marchand Jean Baptiste 39—44 i i Maresuke Nogi (zob. Nogi Maresuke) r t;:. J Mariam Mengystu Hajle 497, 500—504 ! Mariam Woldeab Wolde 494, 495 Marinetti Filippo 125 Maritz Salomon 149 Marshall George C. 257, 258, 260, 276, 281 Masaharu Homma (zob. Homma Masaharu) Maschadow Aslan 598, 599, 601—603, 605 Massaia Guglielmo 21 Massu Jacques 348 Massud Ahmad Szach 442, 443, 607—609, 611,
619, 620 Masu Hioku (zob. Hioku Masu) Matak Sirik (też Sirik Matak) 471, 472, 476 Mathenge Stanley 333 Mathu Eliud 326, 327, 338 Maxwell Claude 75 Mazari Abdul Aleg 607, 619 -::•-•• Mbeki Thabo 548, 551 ^<» Mbotela Tom 338 '."• MboyaTom342 ••••>>:• McGriffin Phillip 135 - ' McKinley William 46, 47, 49, 51 McMahon Henry 392 '•'•, McNamara Robert S. 318, 319 Meguit Esmat Abd el518 Mehmet Ali (zob. Muhammad Ali) MeirGolda513 636 Mekkonyn, ras 31, 34 Mekkonyn Yndylkaczeu, dedżacz 199 Mendes-France Pierre 299, 345 Menelik II, cesarz Etiopii 27, 28, 30, 31, 34, 35, 37—39, 492 Menendez Mario 454 Mengesza, ras 27—30, 35, 492 l J Mengesza Atikem 30, 31 >'.<•• Mengesza Ijasu 498 Mengesza Johannys 31 .•• •<• ' MengeszaSyjum213, 214, 498 «r Merrit Wesley 49 ii i. Messe Giovanni 228 '-• ' Mestiri Mahmoud 609 Methuen 91 "*' Meyer-Waldeck Alfred 144 .1 Michajlow Wiaczeslaw 596 '.A Michał, wielki książę 7 •.•:>) Michitsura Nożu (zob. Nożu Michitsura) :.•.;:;--ii.M Mikael, ras 30, 31 :•''• ->M MikolajII, car 105, 138 .:»*•. 'S a-H* Milner Alfred 88, 89 '•••^'-. ". >.;J,1 Min, królowa 138 •'•! ' '."W Ming, dynastia 73 '•$ Minh Duong Van (też Duong Van Minh) 315 % Mitchell Philip 202, 203, 326, 329 * Mitterand Fran9ois 572 *"• Miura Góro (też Góro Miura) 138 Mobutu Joseph (też Mobutu Sese Seko Kuku Ngbeanda YazaBanga) 382,385,386,390,468 Mock Alois 593 Mohammadi Maulawi Muhammad Nabi 443, 607 Mohammed Nęka 612 Mohsen Zuhajr 522 ••'• Mojadidi Sibgatullah 443, 608 Mokria, keniazmacz 199 u".', i*'( Mollet Guy 347, 355, 358 ,.'--' ^ Molotow Wiaczeslaw 354 :•.•'•--' Montgomery Bernard Law 226, 228, 340 • ^ Montoja, admirał 49 "t Mook H. J. van 267, 269 "' Moore, generał 45, 454 Mordechaj Icchak 527 Morice Andre 350 Mountbatten Louis 361— 363 Mubarak Mohammad Hosni 518, 525, 527 Muccio John 277 Mugabe Robert 417, 422, 465 Muhammad Ahmad (zob. Mahdi) Muhammad Akbar (zob. Akbar Muhammad) ' Muhammad Ali (też Mehmet Ali) 9, 16 j Muhammad Atta (zob. Atta Muhammad) ' Muhammad Nadir Chan (też Nadir Chan Muhammad) 64, 67 Muhammad Said (też Said Pasza) 9, 10 Muhammad Wardak (zob. Wardak Muhammad)
MulajHafid 115, 116, 119 Mulugieta, ras 186, 188 Munemitsu Mutsu (zob. Mutsu Munemitsu) Munongo Godefroid 379 Murphy Robert 349 Murtal Muhammed 405 Musahiban, ród 64 Mussa 270 Mussolini Benito 123, 172, 175, 180, 181, 188, 190—192, 194,218,220, 221 Muszk-i-Alam 61 Mutalibow Ayaz 485, 487 Mutawakkil Jahja al- 230 Mutonyi Eliud 328 Mutsu Munemistu (też Munemistu Mutsu) 137 Mutsuhito 130, 162 Muzorewa Abel 421, 422 Nadir Chan Muhammad (zob. Muhammad Nadir Chan) Najibullah Muhammad 438, 440, 607, 612, 619 Nakamura Shintaro (też Shintaro Nakamura) 162 Nakasone Yasuhiro 572 Napoleon I Bonaparte 8, 52 Napoleon III, cesarz 7, 10, 45 NaserGamal Abdel 353—357, 510, 521 Nasser Ahmed 497, 501 Nasrullah 64, 66 Navarre Henri 300, 302 Nawaza Sharif 376 Nazarbajew Nursułtan 486, 595 Neame Philip 222 Nehru Jawaharlal 361, 365—367, 390, 393—395, 399—401 Nesibu, ras 186, 187 K*' Netanjahu Beniamin 526—528 t< Neto Agostinho 457, 459, 462, 468 «>.:> Newbold Douglas 201, 214, 215 .."'' Ngo Dinh Diem (zob. Diem Ngo Dinh) -'.'•••• Ngo Dinh Nhu (zob. Nhu Ngo Dinh) Nguyen Binh 294 Nguyen Cao Ky (zob. Ky Nguyen Cao) Nguyen Khanha 315 Nguyen Van Thieu (zob. Thieu Nguyen Van) Nhu Ngo Dinh (też Ngo Dinh Nhu) 314, 315 Nie Rong-zhen 429 Niedermeyer Oskar von 65 Nixon Richard 320, 321, 349, 375, 425, 474, 475, 514 Nkomo Joshue 417, 422 Nkrumah Kwame 380, 399 Nogi Maresuke (też Maresuke Nogi) 140, 141 Nol Łon (też Łon Nol) 426, 427, 471—473, 475— 477, 480 Non Łon (też Łon Non) 426, 427,476^' i
Noronha Reginald 388, 389 •
'•" ~i-"-''
Northbook Thomas lord 56, 58
! -H
Novais Paulo Dias de 456 Nożu Kiten (też Kiten Nożu) 140 Nożu Michitsura (też Michitsura Nożu) 135, 136 Nubar Pasza 16 Nujoma Sam 546 Nuon Chea (też Chea Nuon) 477 Nur Mohammed Ramadan 499 Nzeogwu Chukwuma 405 O'Brien Conor 387 O'Connor Richard 219, 220 O'Daniel John 300
v;"
Ojukwu Odumekwu 405, 406, 408, 410
•in; •
Oku Yasukata(też Yasukata Oku) 140
:-
Okuszew, generał 513 Omar Mohammad 609, 611—613, 616
"'>-'•
Oriani Alfredo 122 Orlando Yittorio 156 Oshima Yoshimasa (też Yoshimasa Oshima) 134 Otori Keisuke (też Keisuke Otori) 134 Otunbajewa Róża 595 Oyama Iwao (też Iwao Oyama) 135, 136, 141 Ozawa Jizaburo (też Jizaburo Ozawa) 248 ;< Pahlavi Mohammad Reza 239, 436, 553 Palmerston Henry John 10
"-'• "^
Panczsziri Dastagir 435
•'•
• --
; •'••'*
Pannikar K. M. 280 ;
- ! 5:
Papen Franz von 235 ~
V-
Patti Archimedes 285 -
;'!'
Patton George S. 228 >JPaweł I, car 52
rn'
Pawłów 438 •' ; Pełły Lewis sir 59
i!
Peng Dehuai (też Peng Te-huaj) 256 Peng Te-huaj (zob. Peng Dehuai)
: (•"•'<"''•' i; ' '•"'
Percival Archibald 245 Peres Szimon 518, 524, 525, 528 Peny Matthew 129
:
• ' ••'•''
'"''
Petain Philippe 234 Petrosjan Lewon 485 ' Pham Yan Dong (zob. Dong Yan Pham) Pietrow Wasilij 500 Pignon Leon 295 Pineau Christian 347 Pinna Piętro 205, 208, 209 Piroth Charles 302 Platt William 195, 196, 198, 199,206, 209—214 Pohl von, komandor 76 Poi Pot (też Saloth Sar) 427, 428, 474, 475, 477, 478 Pollio Alberto 125 Ponnary Khieu (też Khieu PoBnary) 477 , > Ponomariow Boris 438 • •':•': Porten H. der 248 ; , ;.-i/ Postiglioni, pułkownik 211 !•' Powell Colin 572, 580 -, "S. Pratap Mahender 65 . \;i'/ Primakow Jewgienij 577 ^-."iiM Pu I (zob. Pu Yi) . .f-.;;utt Pu Yi (też Pu I) 164, 170 '• • . .«K Pulitzer Joseph 47 W K ; Putin Wladimir 605 «t. •'" Puzanow Aleksandr 438
Pym Francis 453
- • .' ) n 5 • ; H 'O
•F i<.;:;.:.ii" ?';.! Quezon Manuel 249, 251 ,-v ' .-.'i O Quinan E. P. 239 Quing, dynastia (też Ts'ing) 71, 76 • ~(j
-> , i
Rabbani Barhanuddin 436, 442, 443, 607— 60fc 619, 620 :ii Rabin Icchak 523—525 Radford Arthur W. 303, 304 Radujew Salman 597 Rafsandżani Ali Akbar Haszemi 594 Rahman Mujibur 372 Rahman Ziaur 372 Randżit Singh 53 Rani, pułkownik 34 Rasmusen Paul 594 Rawlison Henry 56, 58 Razek Aref Abd er- 238 Reagan Ronald 442, 445, 450, 468, 545 Rehmani Mohammed Hassan 612 Reitz Deneys 92 Remington Frederick 47 Rey Jacobus de la 91 Rhodes Cecil 35, 84 — 86, 413 Ribbentrop Joachim von 235 Richardson Bili 616 Ridgway Matthew 282 Ridley Nicholas 448, 449 Rifka Osman 13 Ritchie Neil 225 5>1 Roberto Holden 457, 458, 461 •,<: Roberts Frederick 60 — 63,92 ; ;, . ., Ą<\ Robertson Władimir 605 y., - i '"' Robinson Hercules 87 >(-• :';••,. -i Robinson Mary 605 " ,7, ,»•-! Rohrbach Paul 100 •;. \'i Rommel Erwin 222, 224 — 228 ' ,<; Roosevelt Franklin Delano 249, 256, 257, 354 ś f Roosevelt Kermit 354 -v" Roosevelt Theodore 46, 50, 114, 115 Rothschild 11,507 Roustan 24 — 26 i>\tĄ Roy Jules 305 Rożestwienski Zinowiej 141 Rubattino Francesco 21, 25 Rusk Dean 280 Russel John 82 Saad Antun229
.•: :<.;^f.
Saadi Jasef 348
i:'>:?.t.M
Sabakh Dżaber al-Ahmad al 565, 567
•, t„>iiW
Sabbe Saleh Osman 497, 499 Sadat Anwar515, 516 Saddam Husajn (też Saddam Husajn at-Takriti) 518, 519,553, 554,556—558,560,562,566— 569, 571, 574, 576—578, 581, 582, 621 Sadr Muhammad Bakr as- 554 Saduk Muhammed as- 22, 25 Sagasta Praxedes 47 ' ! Said Pasza (zob. Muhammad Said) !/
..;...-.
Sainteny Jean 287, 288 Saladyn 101, 111
.,-,-.,
;« •,-,•.
\M
Salan Raul 299, 350, 351 Salisbury Robert 24, 43
L ,'
Salomon 413 -, s Saloth Sar (zob. Poi Pot) r Samphan Khieu (też KhiefSamphan) 427, 474— 477 Sampson William 49 Samrin Heng (też Heng Samrin) 428, 479, 480 San Son (też Son San) 480 Sanders Liman von 107, 108 Sandford Daniel 196, 199 Sannino Sydney 127 ";•'" Santos Jose Eduardo dos 468, 469 Sapeto Giuseppe 20, 21
-•'•'
K
Sary leng (też leng Sary) 428, 474, 475, 477 Saukham Khoy (zob. Khoy Saukham)
s"/
Savimbi Jonas 458, 465, 466, 468, 469
s"'
Sawostjanow Jewgienij 590 Sayyaf Rasula Abdul 607, 621
•-.•;-'.
Sazonow Siergiej 105, 107, 108
*v-
Schirach Baldur von 230 Schliffen Alfred 114 Schnee Heinrich 152, 153 Schwarzkopf Norman 570, 572, 573, 578—581 Sen Hun (też Hun Sen) 480, 481 Sen Son (też Son Sen) 477
'•&<
Seymour, admirał 15, 75, 76 Sharp, admirał 316
'"•"'
'S.
Shastri Bahadur Lal 367, 370 n/ Sheikh Mohammad Abdullah 367, 368 Shepstone Theophilus 83
';i"
Shintaro Nakamura (zob. Nakamura Shintaro) :& Shojino lida (zob. lida Shojino)
••••'
Shultz George 445, 516, 518 ' ! »'-' Siemens Georg 96, 97, 101 Sierow Iwan 586 Sihanouk Norodom 426,470—472,474—476.481 Simon John 167, 179 ;>, Singh Daulet 397 Singh Hari 363
: ,.,
Singh Makkan 329
, „• .
Sirak Hyruj (też Hyruj Sirak) 196 Sirik Matak (zob. Matak Sirik)
•• !!f: :,i :• ^:;
Sisulu Walter 535, 538
, ^.K -r,-;.,-v
Sithole Ndabaningi 417
r,.,.,
•,:,-•
Siwela S. 420 ,,,: Sjahrir Soetan 265, 267, 269, 271 Sjarifuddin Amir 269, 270 Slatter Leonard 205, 208 Smirnow M. 240
r<
Smith łan Douglas 416, 418, 419, 421, 422 Smuts Jan Chrystian 87,89,91,93,151,154,532— 535,538,540,541 Sobukwe Robert 540 ,r.,,,Y/ Sokołów Piotr 587 Solod 353
Sołżenicyn Aleksandr 599 Son San (zob. San Son) Son Sen (zob. Sen Son) Songgram Phibul 245 Soustelle Jacques 352 Spee Maksymilian von 148 Spellman Joseph 309 Spinola Antonio de 461 Stalin Józef 258, 274, 283,285,400,435,585,586 Stanton, konsul brytyjski w Egipcie 10, 11 Starek O. A. 139 Stewart Donald sir 60 Steyn Marthinus 89, 150 StikkerD. 271 Stilwell Joseph 247 Stimson Henry 166, 167 Stockwell Hugh 359 Stoletow Aleksandr 59, 60 Stossel Anatol 76, 140 Stratemeyer George 277 Strauss J. G. N. 538 Strijdom Johannes 540, 541 Strong 195 Stuart John Leighton 257, 260 Sturdee Frederick 148 Sugiyama 75, 79 Sukarao Ahmed 251, 265, 266, 271, 272 Sukeyasu Ito (zob. Ito Sukeyasu) Sulejmanow Ibrahim 588, 589 Sun Yat-sen (zob. Sun Zhongshan) Sun Zhongshan (też Sun Yat-sen) 254 Suramarit 470 Susłow Michail 426 Suvich 180
Suwejdi Taufik es- 230 Suworow Wiktor 600 Syjuma 185, 186 Symes Stewart 195 Syngman Rhee (zob. Li Syngman) Szachraj Siergiej 589 Szafranik Jurij 489 Szaganowicz Konstantin 467 Szahbandar 231 Szajmijew Mintimer 595, 598 Szallala Jusuf Pasza asz- 16 Szamir Icchak 518 Szaripow Mairbek 585, 586 Szer Ali Chan 56, 58—62 Szerif Pasza 13 Szewardnadze Eduard 445, 486, 595 Szudża, szach 52, 53 Szukajri Ahmad Asz- 521 Szumiejko Wladimir 589
,
Taewongun, regent 132, 134 Taezaz Lorenzo 199 Taieb 25 Taitu, cesarzowa 31 Takaga, admirał 248 Takawira Leopold 417 Tambo Olivier 535, 538, 540, 548 Tamesada Kuroki (zob. Kuroki Tamesada)
Tamrat Emanuel 196 TanakaGuchi 161 TanhamGeorge291 Taraki Nur Mohammad 433, 435^38 Taufik Muhammad 12, 13, 15, 230 Tchokotou Charles 588 Teferi, ras 173 Tegegne Nege 498 Tekle Hajmanot, nygus 31, 173, 176 Tekle Hauarjat 177—179, 181 Teller, senator 49 Teng Siao-ping (zob. Deng Xiaoping) Terentiew M. A. 58 Terreblanche Eugene 549 Tesemma 39—41 Tesfay, generał 504 Thatcher Margaret 448-^151, 454, 455 Thich Quang Duć 315 Thieu Nguyen Van (też Nguyen Van Thieu) 321,475 Thuku Harry 325, 338 Tichomirow W. 598 Ting Zu-czang 135, 136 Tirith Khieu (też Khieu Tirith) 477 Tito Josip Broz 474 Togo Heihachiro (też Heihachiro Togo) 134, 139, 141 318, 136, 639 Tokugawa, ród 130
Tomas Amćrico 421 Tomoyuki Yamashita (zob. Yamashita Tomoyuki) Trapnell, generał 300 Treurnicht Andres 547 Trezzani Claudio 209 Truman Harry 276—278, 280, 281, 298 Truong Dinh Dzu (zob. Dzu Truong Dinh) Ts'ing, dynastia (zob. Quing, dynastia) Tso, generał 135 Tsuboi Kozo (zob. Kozo Tsuboi) Turabi Nuruddin 612 Turati Francesco 123 Turiello Pasquale 122 Tutu Desmond 548 Tz'u Si, cesarzowa (też Cixi) 71, 74 U Thant 369, 387—390 Uag Guangul, szum 31 UchtomskiP. P. 140 Ucijew Nasabek 588 Ucijew Rusłan 588 Uelde Gijorgis 199, 203 Uelie, ras 30, 31 Ustinow Dmitrij 438, 439 Verdi Giuseppe 7 Yerdilhac, generał 238 Yerwoerd Hendrik Frensh 418, 539, 540, 543 Yidela Jorge Rafael 448 Yirgin Eric 174 Yisconti-Yenosta Emilio 22 Vo Nguyen Giap (też Giap Vo Nguyen) 285, 287— 291, 293, 294, 298, 300, 302, 304, 305, 307 Yollebaeke Knut 605 Yorster Johannes Balthazar 421, 463, 543, 547 Wainwright Jonathan 249 Waldersee Alfred von 77, 96
Waldheim Kurt 572 Wali Szer Ali Chan 61 Walker Walton 278, 281 Wallace Henry 256 Wang Shitseh (też Wang Si-cieh) 256 Wang Si-ciech (zob. Wang Shitseh) Wardak Muhammad (też Muhammad Wardak) 61, 62 Waterboer Nicholas 82 Wavell Archibald 195, 199, 218—221, 224, 247 Wazgen I 487 Weizmann Ezer512 Weizmann Haim 508 Welajatij A. A. 486 Westmoreland William 317 Wet Chrystian Rudolf de 92, 149, 150 Wettendorff 96 Weyler Yaleriano 46, 47 Whitehead Edgar 415 Wiktor Emanuel III, król Włoch 190 Wiktoria, królowa 15 Wilhelm II, cesarz 77, 78, 86, 88, 93, 97, 99, 101, 105, 111, 113, 115, 117, 118 Wilson Harold 416—418, 448 -; Wilson Henry Maitland 220, 238 <^ Wilson Thomas Woodrow 155, 156, 482 •<•'• Wingate Orde 198—200, 202 M:4 Witte Siergiej 142 •-$. Witthoft, kontradmirał 139, 140 -' Wold Akilu Habte 494 ' wt Wolseley Gamet 15, 18 •: , Wolseley Joseph 15 • ''•*' Wolski Arkady 596 ;-• ? Wostorkin Walerij 600 •'• -^-•'••!•' Wyszynski Andriej 296 <•! Xu Xian-quian 429 Yamagata Arimoto (też Arimoto Yamagata) 135, 136, 138 Yamashita Tomoyuki (też Tomoyuki Yamashita) 245, 247, 249 Yasukata Oku (zob. Oku Yasukata) Yat Yun (też Yun Yat) 477 Yczegie, książę 199
Yoshimasa Oshima (zob. Oshima Yoshimasa) Younghusband Francis 392 Yousaf Mohammad 620 Yuan Shikai (też Juan Szy-kai) 73, 132—134, 144, 145 Yun Yat (zob. Yat Yun) Yuxien (też Ju-sien) 73, 78 Zabuli Abdul Majid Chan 434 Zahir Muhammad Szach 433—436 Zawgajew Dogu 587, 588, 596—598 Ze'evi Rechavam 519 Zeller Marie-Andre 351 ZennebeUerk 185 Zhang Dezheng (też Czang Te-cz'eng) 74 Zhang Zuolin (też Czang Tso-Lin) 160 Zhou En-lai (też Czou En-laj) 280, 308,393—395, 424, 425, 479 Zhu De (też Czu Te) 256 Ziri Mohammad Saleh 435 Ziuganow Giennadij 597 Zola Emile 7, 43 Zuo Fudian (też Cuo Fu-tien) 74 Zutaro Komura (zob. Komura Zutaro) INDEKS NAZW GEOGRAFICZNYCH Abadan 239, 552, 555, 556, 558, 560 Abba, wyspa 16 Abisynia (zob. Etiopia) AbuKlea 18 Abu Sweir 359 Adabija 515 Addi Kaje 34 Addis Abeba 28, 35—37, 39, 173—.75, 178, 182, 183, 187—190, 199—203,208,209,213,215, 492,495,496,498—505 Adem El- 225, 226 Aden205,218 :| AdiUgri210
J
;i
Adigrat30, 182, 184,503
;;
Adrianopol 108 Ad-Teclesan 206
:*
Adua 18, 27, 30—32, 34, 35, 121, 172, 176, 182-*-185,192,214,492,503 '' Afabet 503 Afarowie 498, 505 Afgan 361 Afganistan 52—56, 58—68, 235, 361, 391, 433— 445,488,491,563,592—594,600— 602,607— 611,613,615—623 Africa Orientale Italiana (zob. Wioska Afryka Wschodnia) Afryka 5, 8, 9, 21, 24, 27, 35, 36, 38, 39, 41—43, 81, 84, 85, 89—92, 97, 102, 103, 110, 111, 115, 117, 120, 127, 148, 150, 152, 153, 172, 173, 177—179, 181, 182, 185, 191, 194, 195, 197, 198,203,207,212,217—222,224,226— 228, 340, 347, 355, 378, 380, 381, 384, 400— 403, 411—415, 456, 463, 469, 541 Afryka Południowa (zob. Związek Południowej Afryki) Afryka Południowo-Wschodnia 128 Afryka Południowo-Zachodnia (też Namibia, Niemiecka Afryka Południowo-Zachodnia) 84,86, 111, 128, 147, 149, 150, 156, 157, 421, 463, 465, 466, 468, 536, 540, 545, 548 Afryka Północna 21, 22, 24, 44, 101, 109, 121, 122, 124, 128, 191,217—219, 223,232,235, 299, 307 Afryka Pólnocno-Wschodnia 34, 174, 176, 179, 191—193, 196,201,205,207—209,212,213, 215,216,492,493 Afryka Równikowa 44, 111, 115 Afryka Środkowa 39, 112, 115, 384 Afryka Wschodnia 39, 100, 112, 147, 152, 154, 155, 171, 172, 175, 177, 191, 217, 324, 412 Afryka Zachodnia 44, 111, 112, 155,411,412 Agadir 118, 122 Agamie 30 Agbeluvhoe 149 Agdam 486 Aghedabiya 225 '' Agheila El- 225 :/ Agordat205—211,499, 500 Ji Aicota 206,207 ";';i V'A Aidin 106 ; ; :;A AkMasjid60 ': Akaba509,512 A Aki, okręg 584 'r :''' Akordet 28 Akra 3 80
"
A Akroma 226
Aksai Czin (zob. Ladakhu) Aksum 182, 184,503 Aksumickie Imperium 494 Alam El-Halfa 226 Alamejn El- 226, 227 Albania 24, 182, 231, 400, 479 Aleksandretta 105 Aleksandria 7, 14, 15, 195, 219, 220, 222, 226, 234,253,518,522 Aleppo 238 Algeciras 114, 115 Algier 227, 348, 350, 351, 506, 524, 553, 554 Algieria 21,25, 26, 111, 115, 116,217, 307, 343— 352, 355, 522 Alpy 218 Alvor 462 Alwaz 555 Alzacja 14,24, 110 AlmaAta601,617, 618 Amba Alagie 30 Amba Aradam 186 Ambon 267, 272 Ameryka Łacińska 5, 45, 400, 453 Ameryka Południowa 143, 447, 449 Ameryka Północna 45 Ameryka Środkowa 45 Amharowie 213 Amiens 8 T Anatolia 96, 99, 100, 102, 104—107, 240 ; Anecho 148
;
Angkor 470, 479 Anglia (zob. Wielka Brytania) Angola 379, 421, 422, 456—469, 542, 545, 546, 548 Angora (też Ankara) 97, 99, 100 Ankara (zob. Angora) Annam 286—288, 292, 294, 295 Antarktyda 449 Arabia Saudyjska 230, 231, 234, 375, 491, 498, 514, 557, 558,565,567—570,572—574,576, 577, 592, 594, 602, 609, 615. 621—623 Arabistan 106 Archipelag Bismarcka 143 Archipelag Filipiński 51 -Ardebil239 Argentyna 45, 446—451, 453, 455 ,%' Argun 598, 604 ',-Armenia 482—485, 487, 489, 588 ,,",•• Arresa210, 211 Ar-Rumajla 567, 568 Asam 361, 362, 366, 391 , ^ Asan, zatoka 134, 135 "f,;; Ascension, wyspa 451 Askeran 484 Asmara202, 206, 208— 211, 214, 215, 498—500, 504 Assab 20, 21, 27, 184, 187, 189, 499, 503, 505 Astrachań 599 Aszengie, jezioro 186, 188 Aszkelon 526 Atbara 192 Atlantyk (też Ocean Atlantycki) 117,155,382,446, 449, 450, 541 Attock 55 * Audża El- 509 Augusta 121 Auras 344 Australia 93, 147, 155—157, 235, 242, 244, 248,
269, 270 Austria (zob. Austro-Węgry) Austro-Węgry (też Austria) 14,24,75—77,95,97, 104, 106, 114, LI6, 124, 125, 159, 182, 572, 584, 593 Awala 517 Azerbejdżan (też Republika Azerbejdżanu) 482— 491,591,592,599,600 Azeri 488—490 Azja 5, 78, 97, 102, 131, 144, 159, 162, 182, 197, 217, 241, 244, 271, 276, 284, 287, 313, 347, 391,401,492,615, 620,621 Azja Centralna 52, 55, 56, 58. 63, 101, 102, 119, 120, 391 Azja Mniejsza 100, 106, 107 Azja Południowa 434 AzjaPołudniowo-Wschodnia 130,161, 241,243— 245, 249, 252, 295, 310, 313, 314, 320, 375, 423, 425, 470 Azja Pólnocno-Wschodnia 274 Azja Środkowa 78, 444, 483, 489, 490 Azja Wschodnia 139, 161, 250, 423 Bać Can 292 Bagdad 101, 103—106, 109, 230, 235—237, 239, 516, 552, 557, 565, 567—569, 571, 572, 574, 575, 577 Bagram 611 .,.,: . ,,^ Bahrajn 521 .';,.,"!.:•, Baiąuiri 49 ; ,>,,. / Bakongo, plemię 457, 458, 463, 464 ,.".,(.' Baku 483, 484, 486, 488, 489 -rt'j'' BalaHissarćl ,,., Bali 267 - ,Ą ,nj BalkhćO ,'' ?'.)C".,"M. Baltistan 364 ... .."..'-. .j_V Baluba, plemię 380, 386 . /: Bałkany 11, 95, 96, 108, 109, 111, 125, 221 A Balkaria 585 >,' Bamut 598 ',' Bandar-e-Shah 239 Bandar-e-Shapur 239 Bandung 267, 270, 347, 365, 394, 399 / Bangladesz 371, 372—374, 376 Banias 558 Bańka 267 Bantu, plemię 531 Bardija221, 222,225 Bardo 25, 26 Barentu 207, 208, 210, 211, 499 Basra 103, 106, 109, 236, 237, 239, 558, 561,562, 565,566,580,581 BatXat431 Bataan, półwysep 249, 344 Batawia (też Dżakarta) 242, 243, 265, 267, 270, 272, 273
. Bath 195 Batna 345
Battambang 476, 480 ,.;,., Bawaria 421 Bazylea 507 Beczuana (zob. Botswana) Będą Fomm 221 Bejrut 238, 516, 517 Bekaa, dolina 516, 517 Belan, przełęcz 60 Belaya 196,200 Belesa28, 31 Belgia 20, 79, 96, 114, 146, 156, 159, 174, 269, 378,380,382—384,412,596 Belgrad 348 Beludżystan 361, 377 Bengal 360—362, 367, 372, 373, 375 Bengal Wschodni 371 Benghazi 124, 127, 222, 225, 227 •:,, Benguela 460, 464 Amer 411 i s; .-Benin 409, 410 Berbera 19
i :,;. Beni
Berlin 24, 65, 86, 88, 95—97, 99, 101, 102, 106, 107, 111, 113, 116, 118—120, 123, 124, 146, 229, 230, 238 Berlin Wschodni 500 Bhimbar 369 Biafra (też Republika Biafry) 402, 409^ 12 Białoruś 487 -..i Bidżaja 345 ' i Billiton 267 ;: Bir Hakeim 225 •' Birma 241, 242, 244, 247—251, 325, 347, 400 Biscia 205, 207 Biskira 345 Bizerta 25, 228, 349 Bliski Wschód 11, 101, 108, 111, 191, 195, 198, 205, 214, 218, 220, 224, 226, 229—234, 237, 240, 310. 325, 358, 507, 509, 510, 518, 520, 525—527, 560, 569, 571, 572, 582 Bloemfontein 89, 92 BluffCove454 O Bogora 267 '.'" Bogos 27 ' u Bolan, przełęcz 60 A f] Bombaj 8 Ci BomdiLa399 C; Bon, przylądek 21 CI Bona 345 ;« Bordeaux 299 i G Borneo 241, 243, 263, 266, 267, 269 -r,iu\G Borneo Brytyjskie 242, 243, 247 Bosfor 20, 63, 96, 97, 107, 108, 125 • s Jc'-J Boston 560 ,',]. iui^H Bośnia 24 .Vi ; Bośnia i Hercegowina 59, 104 +; i Botswana (też Beczuana) 81, 85, 86, 543 ';» Brazylia 555 Brazzaville 39, 379, 457 Brema 78 Brindisi 121 Bronkhorstspruit 83 Bruksela 378—382, 384, 387, 389 Buchara, chanat 56, 617, 618 Budionowsk 591, 596 Buenos Aires 447—451, 453, 455 Bujnaksk 603 Bułgaria 97, 104, 518 Burgul 104 Burowie 81, 82,84, 86,87,91—93, 149,151,153, 532 Burundi 157 Bushire 239 Cagliari 125 i'.' Calueque463 ••.-.'
Cam Ranh 425
>-:>\ , (hę;., (">
CampDavid516, 530, 569
.W IŁ -o ;'.,>
CaoBang293, 297, 430, 431 Casablanca 116, 227 Cavite 49 Caxito462
'.•;.•O
Cazombo 466 ' ''s'.v .;
ii.)
Cejlon 271
-.:-.")
".) -
Celebes241,247,267 ..>,-,'; Cesarstwo Chińskie (zob. Chiny)i Cesarstwo Rzymskie 218
:
Ceyhan 488 Chafdżi 576, 577
-;••
Chajber, przełęcz 60, 62, 66, 67 Changchun (też Czangczun) 142, 159, 163, 165, 168 Changshou (też Czangczou) 260 Changshy (też Czangszy) 257 Chanikin 105 Chapei (też Czapei) 167 Charbin (zob. Harbin) Charikar 55, 62 Chartum 16, 18, 192, 195—199, 205, 214, 496, 499, 500 , >.. . Chasawjurta 599 Chatila517 Chefu (też Czefu) 260 Chile 148, 450, 555 Chingchou (też Czingczou) 261
Chiny (też Cesarstwo Chińskie, Republika Chińska, Chińska Republika Ludowa, ChRL) 69— 72,74—76,78—80, 130—138, 144, 145, 147, 158—162, 164—170, 241—244, 247, 253— 262,275,276,280—282,286,290,293,295— 297, 308, 310, 317, 332, 366—371, 375, 376, 389, 391—396, 399—401, 421, 423—430, 432, 442, 459, 461, 470, 472, 475, 479, 480, 555, 563 Chińska Republika Ludowa (zob. Chiny) Chiwa, chanat 56 Chongquing (też Czungking) 256, 257 Chra, rzeka 149 ChRL (zob. Chiny) Chuzestan 557. 560 Cieśnina Falklandzka 453 Cieśnina Koreańska 131, 140, 141 Cinczou (zob. Jinzhou) 642 643 Cisjordania 520 Ciulenczeng 140
i
Colenso 91 Coquilhatville 386 Coronel 148 Corregidor 249 Cuito Cuanavale 466, 467 Cunene 466 Cykłady (zob. Dodekanez) Cypr 22, 95, 111, 121,217,357 Cyrenajka 112, 121, 123, 124, 126—128, 218, 220—222, 224, 225, 232 Cyrene 127 Czad 217 Czangczou (zob. Changshou) Czangdżin281
:• Czangczun (zob. Changchun) ;• f : * -l :•--' Czangszy (zob. Changshy) Czapei (zob. Chapei)
Czechosłowacja 231, 240, 354, 437, 487, 518 Czeczenia 584, 585, 587—606 CzeczenoInguszetia 584—587 Czefu (zob. Chefu) Czekieng (zob. Zhejiang) Czemulpo (zob. Inczhon) \.i • Czeruon, dolina 276 /;.;' Czhamb 369 Czhopingdżi (też Czoping-dżi) 282 Czingczou (zob. Chingchou) " Czirag 488—490 Czoping-dżi (zob. Czhopingdżi) Czungking (zob. Chongquing) DaNang317 Dagestan 584, 585, 597, 599, 603, 605 Dakka 67 Dalat318 Daleki Wschód 70, 71, 78—80, 100, 129, 137— 139, 145, 158, 166, 168, 242, 243, 248, 253, 255, 258, 276, 284, 295—297, 299, 423, 569 Dallas 315 Damaszek 101,230, 238 Danakil 187 Dand 609 Dares-Salam 153, 154,543 Dar Fur 44 Dardanele 99 Darwin 454 Darzinowie 584 Daszkesan 483 Debre Bizen 28 Debre Markos 200, 202 Dejr ez-Zur 238 Delagoa, zatoka 85, 86 Delhi 362, 367, 373, 390, 393—397, 399—401 644
Demokratyczna Kampucza (zob. Kampucza) Demokratyczna Republika Wietnamu (też DRW, Wietnam Północny) 252, 285—288, 291, 292, 296, 310, 311, 313, 315—318, 321—323, 423—427, 429-^32, 471, 472, 475, 479, 480 Derna 124, 127 Desje 182, 189 Dewa369
•.•'•<•
Dezful 555
= .•
Dhaka 373
'•?.
Dien Bien Phu 299—307, 424
i "
DireDaua 184,503 Dniepr 240 Dodekanez (też Cyklady) 107, 125, 218, 240 Dodoma 154 Dogala 27 Dolina Panczsziru 611 Dolo 187 Dominikana 169 DongDang430,431
l'
Dong Ke 430 'O' Doornkopf 87 DRW (zob. Demokratyczna RepubHka Wietnamu) Duala 151
:.:;-..•. K/ii-.,.---
Dukan558
''. .(L: ^; >;': .f:
Dunaj 171
>"• *•> .
:. .'..
Durban 91
•' .<-if ;'!,-•
• • .;•-.
Dzinan429
=r-
DżabillahSSO >f« Dżalalabad 54, 66, 67, 611, 615 Dżammu 364, 369, 395, 400 l
< -,
Dżanagadh 362
v
Dżaurian 369 ' Dżebrail 486 Dżehol (zob. Jehol) Dżibuti 35—37, 43, 173, 190, 197, 212, 505, 506 Dżidda231,568, 570 Dżulmarg 369 Edea 152 'Egipt (też Zjednoczona Republika Arabska) 7— 17, 19, 21, 36—39, 95, 100, 105, 111, 112, 118, 120, 121, 124, 191, 195, 213, 217—222, 224—226, 229—232, 234, 330, 332, 347, 353—356, 359, 385, 479, 498, 505, 509, 510, 512—516, 518—522, 527, 556, 571 Ejlat509, 510 Ekwatoria 18 El Caney 50 El Halfaja 220 Elisabethville 382, 386—389 Elysee 295 Engugu 408, 410 Erewan 483 Ergelia 104 i Erytrea 27, 28, 31, 35, 121, 123, 124, 172, 175 178, 180, 182, 183, 187, 190, 196, 197, 201 202, 205, 206, 208, 209, 211, 215, 217, 218, 232, 492—506 Eskiszer99, 100 Estonia 587 Etiopia (też Abisynia) 12, 18, 21, 27—31, 34—38, 41,43, 110, 171—183, 186—190, 192—196, 198—204,206,208—211,213—215,217,218, 232, 332, 337, 387, 492—497, 500—506, 517 Eufrat 237, 579, 580
Europa 5, 8—10, 12, 14, 15, 24, 78, 92, 93, 102, 107, 110, 111, 113, 120, 135, 144, 146, 147, 152, 155, 158, 171—174, 178, 179, 191, 222, 227, 228, 230, 242, 244, 250, 252, 253, 271, 299, 310, 327, 340, 359, 378, 488-^90, 518, 596, 597, 605 Europa Środkowa 171, 253, 488 Europa Środkowo-Wschodnia 567 Europa Wschodnia 518 Europa Zachodnia 253, 315, 354, 366, 439, 440, 442, 491, 515, 555, 564, 569, 620 Evian 352 Faha 500 Falaszowie517, 518 Falklandy (też Malwiny) 45, 148,446—451,453— 455 Faszoda 19, 38—44, 89, 93, 110, 112 Federacja Południowej Afryki 82 Fengcheng (też Fengczeng) 430 Fengczeng (zob. Fengcheng) Fengtien 164 Fenian (zob. Phenian) Fez 113, 114, 116, 118 Filipiny 45, 46, 49. 70, 111, 155, 242, 244, 245, 247—251,253,275,277,480 Fizuli 486 Flores 265 Fonteinbleau 288 Formoza (zob. Tajwan) Francja 8—15, 18—21, 23—26, 35—39, 42—45, 51, 52, 69, 70, 75, 82, 89, 93, 105, 106, 108, 110—120, 122, 130, 137, 142, 145, 147, 155, 156, 159, 166—168, 171—173, 177, 179, 181, 187, 191, 196, 209, 218, 219, 226, 227, 229— 232, 234, 237, 238, 242, 253, 261, 278, 285— 287, 295, 297—300,302, 304—307, 312, 343, 345, 347, 348, 350—352, 354—356, 358, 410—412, 433, 470, 472, 474, 487, 513, 555, 563, 569, 577, 595 Francuska Afryka Północna 227, 307 Francuska Afryka Równikowa 379 Francuskie Indochiny (też Indochiny Francuskie) 6, 241—245, 249, 251, 252, 262, 287, 295, 297, 299, 300, 306, 308, 345, 424—427, 472, 474 Frankfurt 496 Fujian (też Fukien) 70, 78 Fukien (zob. Fujian) Fulani, plemię 403, 404, 406 Gabes 25 Gabon 39, 44, 410 Gafsa 228 Gallabat 18,210 Galwan 396 Gandamak 61 Gandża487
;
Gansu (też Kansu) 256
,;>
Garną 152
•
Gaza 359, 510, 512, 520, 523—526, 528, 529 Gbadotville 468 Genewa 177—179, 181, 182,307—309,424,445, 574, 607 Georgia Południowa, wyspa należąca do Falklandów 449, 450, 452, 453 Ghana 154,385,400,515 Ghanzi 53, 61,62 Ghazala El- 225, 226 . • Gibraltar 20, 121,217, 221,222 > Gilan 560 f Gilgit364 -' .i Giuneszli 488, 490 ,:i Goa 396 Godżam 173, 196, 200, 213 .•! Gołan, wzgórza 512, 514, 515, 528, 529, 557 ,{ Gonder210, 214,504 ..• .J Goose Green 454 :l Gorie 190 f Gorrahej 184, 186 ..; Górny Karabach 482—488, 490, 491 Grecja 99, 104, 220, 221, 224, 237 Griqua, plemię 82 Groźny 586—588,590—592,595,596,598—600, 604 Gruzja 482, 488, 585, 591, 595 Guam 49 Guangdong (też Kwantung) 70, 430 Guangxi (też Kwangsi) 255, 257, 430 Guangzhou (też Kanton, Kuangczou) 70, 255, 257, 262 Gudermes 597, 598, 604 Gudżarat 55 Guilin (też Kweilin) 257 Gujana Brytyjska 45 Gura 208 Gurkhowie 60, 396, 451 Gwinea 385 Ha-Long, zatoka 295 Habbanija Al- 236, 237 Haga 265, 267, 269—273
' ' ••
HaiGiang430, 431 Haiczeng 131 > Hailongjiang (zob. Heilungkieng) Hainan 262 Haiti 410 Hajdarabad 362 Hajdar Pasza 97, 101 Hajfa 238, 508 Hajfong 288, 294, 298 Halfaya, przełęcz 225 Halifax 596 Hamasjen 27 Hamburg 95 Hań, rzeka 277 Hangiang (zob. Hanjiang) Hanjeping 144 Hanjiang (też Hangiang) 257 Hankou 255—257, 430 Hanoi 252,285,287,292—294,298,303,311,313, 317, 318, 321, 423^428, 430—432, 479 Harare (zob. Salisbury) i Harbin (też Charbin) 163 :Łi Harer 184, 187, 195,504 .1 Hausa, plemię 403, 404, 406 Hawaje 167, 245, 499 -Hawana 47, 463. 616 •» -; Hazarowie 440, 616 (?.••• Heilungkieng (też Hailongjiang) 164 -«i; Helmand 434, 611,621 '.sc Helsinki 571 'M: Henan (też Honan) 257 Herat 53, 55, 58, 59, 437, 609, 611,614,615,619, 621 Himalaje 373, 391, 393, 395, 396, 401 Hiroszima 136 Hiszpania 9, 20, 46, 47, 49, 51, 70, 79, 112—115,
119, 155, 181,217,447,450,454 HodeleGubo 189 Holandia 7, 20, 79, 96, 114, 129, 159, 242— 244, 265—267,269—273,515 Holenderskie Indie Wschodnie (zob. Indonezja) Holi 338 Homs 124 Honan (zob. Henan) Hong-ha (też Rzeka Czerwona) 292, 300 Hongkong 49, 70, 245, 295, 602 Hong-Me316 Hong-Ngu 316 Honolulu 318 Hopei (zob. Hebei) Hsuczou 261 Huambo 464, 465, 468 Huang-ho (też Rzeka Żółta) 257 Hue 292, 320 Hunan 257 Hungnam 281 Hun Nghi 431 Ibadan409
'f.
'
" '••,
Ibo, plemię 403, 405—408, 410, 411 Iboland410
•','(
.>yv.
Ilam557
-i
?!
i* i i
Imperium Osmańskie (zob. Turcja) Imperium Romanum 122 Inczhon (też Czemulpo) 132, 133, 139, 278 Indie 9, 21, 53—56, 58, 59, 62, 64, 65, 100, 102, 130, 131, 168, 217, 235, 239, 241, 247, 248, 251,269,271,332,360—377, 386,387, 389— 396, 398—401, 434, 615, 619—621 Indie Zachodnie (zob. Karaiby) Indochiny (zob. Francuskie Indochiny) Indonezja (też Holenderskie Indie Wschodnie, Stany Zjednoczone Indonezji) 241—245, 247— 249, 251, 253, 263—273, 321, 376, 480, 515 Indonezja Wschodnia 267, 269 Indus 53, 55, 60
W
Ingogo 83 Inguszetia 590, 594, 598 Inticho 500 Irak 219,224,229—231,234—237,240,347,510, 514, 553,554,556—569, 571,572,574—582, 620 Iran (też Persja) 52, 53, 56, 63, 64, 103, 105, 119, 120, 224, 235, 239, 240, 347, 355, 375, 436, 438, 442—444, 488, 491, 552—554, 556—564,566—569,571,575, 581,582,592,
615. 618—620,622, 623 Irian Zachodni 272, 273 Isfahan 558 Islamabad 366, 367, 372, 375, 376, 395, 608, 609, 616. 620, 621 Ismaila 8, 15, 356, 359 Istalif 55 Italia (zob. Wiochy) Izmit 97 Izrael 354—356, 358, 359, 508—530, 555, 557, 563, 567, 569—571, 574—576, 582 Jaber Al- 578 Jadotville 382, 389 Jahore, cies'nina 245 Jalu (zob. Yalu) Jambie 466 Jangcy (też Yangtse, Jangtse) 144, 260, 261 Jangtse (zob. Jangcy) Japonia (też Wyspy Japońskie) 69, 70, 73, 76, 78, 79,119, 129—139, 141—145,148, 155— 170, 172, 173,188,239,242—253,256—258,266, 274—277, 284—286, 480, 492, 564, 570 Jaunde 152 Jawa 247, 248, 263, 265, 267, 269, 270 Jawa Wschodnia 271 Jehol (też Dżehol) 164 Jemen 230 Jenan (zob. Yen'an) Jerozolima 199,508,510,512,526,528—530,576 Jerycho 524, 525 Jezioro Wiktorii 324 Jiaozhou (też Kiaoczou) 70, 142, 144, 147, 158, 159 Jilin (też Kirin) 163, 164, 260 Jinan (też Tsinan) 261 Jingxi 430 Jinzhou (też Cinczou) 163
Jogyakarta 271 Johannesburg 86—88, 540 Jokohama 8 Jordan 508, 510, 512, 514, 520, 525, 526 Jordania 355, 357, 509, 510, 512, 514, 516, 518— 522, 524, 529, 557, 558, 571, 584, 587, 592, 594 Joruba, plemię 403, 410 Jugosławia 224,474,583
,.
,>,,,•..
Junan (zob. Yunnan) ;,,s f ,1C Kabardia585 ,^, ,. Kabinda459
,„-:,
Kabul 53—55, 58—62, 65—68, 434i 438, 440, 445, 607, 608, 611—613,617-M5*9, 621, 622 Kabylia344, 345,347 . ,..,. Kaczczh 368 Kadar 334, 603 Kaifeng 261 Kair 7, 12, 14—16, 36, 38, 152, 157, 195, 231, 347, 350, 353—356, 495, 512, 513, 516, 520, 521,525,570,571 Kaiserieh 100 Kakamas 149 j;!; , Kalahari 151 .'^ '. Kalkuta 58, 373 j Kalia Gush 66 Kambodża (też Republika Khmerska) 241, 242, 253,284, 286,297,308—310,313,320—323, 424, 426—428, 430, 432, 470—476, 478— 481 Kamerun 111, 151, 152, 154, 157,403 Kamina 382, 384, 387, 389 Kampucza (też Demokratyczna Kampucza) 427, 428, 476—480 Kań, rzeka 132 Kanada 93, 159, 278, 321, 515 Kanał Sueski 7—12, 15, 20, 175—178, 180, 191, 217—219, 234,348, 349, 353, 355—359,509, 510,514,515 Kandahar 53, 54, 60, 61, 63, 434, 609, 611, 612,
614,621 Kanghwa-do 132 Kansu (zob. Gansu) :. Kanton (zob. Guangzhou) 93, 152, 157 ;--i Karaczaj 585
-,,; Kapsztad 36, 38, 88, 92, ... Karaczi 373
Karaiby (też Indie Zachodnie) 50, 51 ,', ; Karakorum 396 \, Kargil369 -,n ;.,..-.,. Kariba417,418 .j.gj Karoliny 143, 147, 157 g,),' Karora499 .;.„•? ,v ,.,, Kars 482 Kasai 379, 380, 384, 385 Kasba 348, 349 Kassala205, 206, 210 Kaszmir 361— 371, 373, 375—377,393, 396,398, 400, 619 Katanga 378, 379, 382—390, 402, 412, 495 Katar 521, 577 Kattara Al- 226 Kaukaz 226, 239, 240, 483, 584—586, 589—591, 594,595,601,603,604,606 Kazachstan 483, 489—491, 586, 591, 595, 617, 618 Kelbadżar 486 Kenia 6, 152, 153,191—193,197,203,217,324— 342, 378, 616 Kerbela 106 Keren 27, 205, 207, 208, 210—215, 500 Kerkira (zob. Korfu) Kermanshah 558 Keru 205— 207 Kesong 282 ; •:; Kessela 28 - .- s • Kesserine 228 Khanaquin 239 Kharq 556, 558 Khmerowie 242, 479 Khorramshar 552, 555, 560 Kiambu 338 Kiaoczou (zob. Jiaozhou) Kilimandżaro 153, 154 Kilwa 154 Kimberley 82, 91,92 Kimbundu 459, 461 Kirgistan 617, 618 Kirin (zob. Jilin) Kirkuk 236, 558, 566 " .; Kirowobad 483
••"> .
Kisanga (zob. Stanleyville) : •* • Kitona 382, 384, 388, 389 Kiusiu 131 Kizlar 597 Koatit 29 Kochinchina 286—289, 292, 294, 295, 311
Koeberg 546 Kokandu, chanat 56 Komati Poort 92 Kompong Cham 476 Komun-do, wyspy (też Port Hamilton) 133 Kondoa Irangi 154 Kongo, rzeka 39, 119 Kongo (też Zair) 146, 147, 153, 154, 378—382, 384—386, 388—390,396,405,458,459,464, 468 Kongo belgijskie 457 Kongo francuskie 41, 117, 119, 151 Konstantyna 345—347 Konstantynopol 7, 59, 63. 102, 115, 124, 125, 127 Kontum 318 Konya99—101, 103, 104 Kordofan 16 Korea 69, 131—135, 137—139, 142, 144, 162, 163, 253, 274, 275, 277, 278, 280—283, 298, 303, 322 Korea Południowa (zob. Republika Korei) Korea Północna (zob. Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna) Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (też KRL-D, Korea Północna) 275,276,278— 280, 282, 283, 296, 555 ,< Korfu (też Kerkira) 172 Koni 18
- -V. '• ,i>
^i -
Kowloon, półwysep 70 Kozacy 601 Kraj Przylądkowy 82—85, 89, 91—94, 149, 532 Kratie 479
Kreml 235, 274, 281,297, 308, 354, 385,401,424, 438, 439, 489, 501, 502, 571, 577, 599, 603, 606 Kreta 97, 237 KRL-D (zob. Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna) Królestwo Tajów (zob. Syjam) Krugersdorp 87
<>'•
Kruomir, plemię 25 '•->' Kuangczou (zob. Guangzhou)
°'
Kuantan 245 Kuba 45—47, 49, 51, 459, 463, 468, 479, 500 Kubatły 486 Kum 277 Kunming 257 Kurdowie 230, 490, 566, 567, 581, 582 Kurram, dolina 60, 62 Kuwejt 102, 103, 489, 498, 515, 519, 521, 561, 564—575, 577—579, 581, 621 Kwangsi (zob. Guanxi) Kwantung (zob. Guangdong) Kweilin (zob. Guilin) Kweta609, 621 •«• Laczin 486 Ladakhu (też
La Calle 350 w. La Marsa 26 Aksai Czin) 364, 366, 367, 391— 395, 397-400 Ladysmith 91 >•*• Laghman 66
Lagos 404, 408-410 ':« Lahaur 361, 369 Lahore 376 Lai Chau 430 Laing'sNek83 Lancaster House 422 Langczou (zob. Langzhou) Langczou) 430 308—310,
! Lang Son 293, 297, 430 -Langzhou (też •• LaoCai430, 431 Laos 241,242,253,284, 286, 297, 300,
313,320—324,326,430,475,479 334 Laszkargah 611 Lehem 376
"' Laotańczycy 242
•'• v-Leninakan 484 ' ' Leopoldville 378, 379, 381, 382, 384, 386, 388,
•' Lari
389, 457, 458 Leptis Magna 122 Lesotho 82, 543 Lhasa 392—394 Liaodong (też Liaotung) 70, 135, 137, 140, 142 Liaojang 141 Liaotung (zob. Liaodong) Liban 217, 224, 229, 231, 234, 237, 238, 347,467, 509, 516, 521, 523, 528, 529, 557, 571 Liberia 35, 110, 347 Libia 24, 107,121—125, 127, 128, 173,217—222, 227, 230, 347, 350, 376, 443, 496 Limpopo 81 Linda 154 Linggadjati 269 Lizbona 417, 456, 457, 461, 462 Lobito 462, 464 Loc Binh431 Logar 611 Lombok 263 Lome 148, 149 648 Londyn 8, 10—16, 18, 24, 37, 43, 45, 52, 58—60, 63, 64, 83. 87—89, 94, 99—102, 105, 106, 108, 114, 118—120, 176, 178, 180, 187, 195, 197, 198, 212, 230, 267, 329, 342, 355, 358, 403,404,412^20,422,434,446—450,455, 489, 490, 527, 566, 588 Los Angeles 440 Lotaryngia 14, 24, 110 Louren90 Marques (zob. Maputo) Lozanna 125 Luanda 456, 457, 461—466, 468 Luda (też Talien) 70 Liideritz 151 Lufira 389 Lukenya334 Lukuledi 154 Lunda 462 Lunghai 261 Luojang (też Luoyang) 261 Luoyang (zob. Luojang) Lusaka 420, 459, 466, 468 Lushun (zob. Port Artur) Luszun (zob. Port Artur)
Luzon 248, 249 Machaczkała 603 Madagaskar 120 Madiuna 270 Madryt 49, 112, 114,389,519 Madura 267, 269, 270 Ma-el-Abiodna El- 350 Mafeking 86, 91, 150 Magersfontein 91 Maghrebu, kraje 111, 347, 350 Mainwand 62, 63 Majczeu 188, 189 Majnoon 562 Majuba 83 Malaje (zob. Półwysep Malajski) Malawi 400, 414—416 Malino 267 Malta 121, 217, 218, 220, 221, 357 . i>i; Malwiny (zob. Falklandy) Managesh Al- 572
•>••••"'
•• 'O
Mandżukuo 164, 165, 167—170 Mandżuria 69, 70, 74, 77—79, 136—142, 144, 159—170, 172, 182, 255, 258—261, 274, 280 Manila 49, 51,249 Mao Khe 298 Maputo (też Lourenco Marques) 85 Mardakert 486 Mareth 228 Mariany (też Wyspy Mariańskie) 49, 143, 147, 157, 158 Marmarika 225 Maroko 21, 35, 37, 101, 110, 112—121, 124, 127,
217, 307, 347, 350, 385,514 Marsylia 8 Mashonaland 413 Maskat 490 Massaua 27, 28, 175, 178, 180, 208, 215, 216, 499—501, 504 Maszona 85 Matabelowie 81, 87, 413 Mavinga 466, 467 Mazar-i-sharif 60, 614, 621 Mbanza-ngungu (zob. Thysville) Mbeya 420 Mbundu 459 Mehran 555, 562 Mekelie 30, 31, 182, 184, 185, 208 Mekong 294, 473, 479 Meksyk 45 Melun 351 Mengri 486 Mereb 28, 31,34, 184 Merg 127 Mersa Matruh 220, 226 MersaTaclai 211 Metemma 18, 27, 210 Mezopotamia 96, 99, 100, 102,105, 106, 123,235 Midyat 488 Mińsk 487 Misurata 125 Mociimedes 462, 464 Modena 123 Mogadiscio (zob. Mogadiszu) Mogadiszu (też Mogadiscio) 175, 180, 503 Moluki 263, 267 Mombasa 324, 462 Monachium 131 MongCai430, 431 Mongolia Wewnętrzna 142, 144, 162 Mongolska Republika Ludowa 169 Mora 152 Morze Adriatyckie 20 Morze Arabskie 373, 618, 621 Morze Czarne 63, 101, 108, 239, 488, 490 Morze Czerwone 7—9, 16, 20, 27, 28, 112, 178, 187, 192, 205, 206, 211, 216—218, 232, 492, 510 Morze Egejskie 125 Morze Karaibskie 46 Morze Kaspijskie 239, 488, 489, 603 Morza Marmara 101 Morze Południowochińskie 432 Morze Północne 147 Morze Śródziemne 9, 20, 21, 23, 24, 42, 105, 113, 123, 180, 181, 191, 220, 232, 234, 350, 489 Morze Żółte 140 f.AQ Moskwa 69, 253, 275, 276, 281, 349, 371, 384, 385,400,401,411,423—426,432,434,437— 440,445.467,474,482—484,486—491,501, 502, 512, 514, 563, 571, 577, 585, 587—589, 591, 593—599, 601—603, 605, 606, 617, 619 Mosul 106, 236, 565, 566 Moyale 193 Mozambik 85, 92, 154, 413, 421, 422, 463, 542, 545 Mozdok 592 Muftah 225 Mukden 141, 160, 162—164, 168,261
Multan 621 Muong Khuong 431 Murmańsk 239 Mushroom Yalley 150 Musian 555 Mwathe 333 Nachajla 19 Nachiczewań 482—484, 489 Nadrenia 188 Nadżaf 554 Naft-e-Shah 239, 560 Nairobi 203, 327—330, 333—335, 337, 340, 504 Naivashy 334 Naktong 278 Nam Dinh 292 Namibia (zob. Afryka Poludniowo-Zachodnia) Namka Czu 397 Nanjing (teżNankin) 160,163,166,255,258,261,262 Nankin (zob. Nanjing) Naqfa 499 Nasirij Al- 580 NatalSl—83, 85,91,94 Natalii Republika 81 Nauru 157 Nazaret 524 Nazrań 598 Ndebele, plemię 417
Ndola 387 Neak Luong 476 Nedzef 106
:
ir •
Negew 508 Nepal 400, 515
f .(,- -
New Delhi 271, 376
^f^.i:
,') •;,<•
New Hampshire 142 : Niasa412, 414 Niemcy (też Rzesza, Rzesza Niemiecka, III Rzesza) 11, 14, 18,36,42,43,51,65,70,75,76,78— ;<
80, 82, 84, 86—89, 93, 95—97, 99—109, 11l—
;,
120, 122, 124, 125, 131, 137, 140, 142—144,
;,
146—149,151—153,155,156,158,168,169,171,
,,
173,182,191,194,196,197,208,218,224,229—
:; . 232,234—239,241,244,251,253,265,284,299, 322, 487, 570, 573, 584, 586, 593 Niemiecka Afryka Poludniowo-Zachodnia (zob. Afryka Poludniowo-Zachodnia) Niemiecka Afryka Wschodnia 36, 157 Niemiecka Republika Demokratyczna (też NRD) 518,600 Niger 217, 409 ;fc Nigeria 151, 154, 386, 402—411 Nikaragua 563 Nimroz 621 Nil 16, 18, 19, 35, 36, 38, 39, 41—43, 177, 200, 222, 357, 358 Nil Biały 38, 39, 41 Nil Błękitny 36, 38 Ningsia (zob. Ningxia) Ningxia (też Ningsia) 256 .'.;'. . Nogajowie 584 'S . Noruz 556 T./V-Norwegia 489, 519 Novo Redondo 464 Nowa Gwinea 147, 156, 157,241—243,265,272, 273 Nowa Zelandia 93, 147, 155—157, 159, 235, 244 Noworosyjsk 490 Nowy Jork 434, 448, 468 Nowy Kamerun 151 NRD (zob. Niemiecka Republika Demokratyczna) Nuristan 437 Nuristańczycy 440 ObeidEl-16
, , Nyeri 329, 335, 339
>
Ocean Atlantycki (zob. Atlantyk) Ocean Indyjski 27, 81, 117, 541 Ocean Spokojny (zob. Pacyfik) Oddobo 189 Odessa 8 Ogaden 180, 187, 496, 497, 501, 503 Ohio 474 Okinawa 274, 277 Om Ager (zob. Um Hagar)
>, i
Oman 490 Omdurman 18, 19, 41, 42 Omiedla 199 Onitsha410 Oran 227, 344, 345, 350 Orania 82—84, 89, 91, 92, 94, 149, 534 Oranje (też Rzeka Pomarańczowa) 81, 82 Ordżonikidze (zob. Wladykaukaz) Ore410 Oriechowo598
.-•--,•
Osan 277 Osetia 584, 594 Oslo 530, 605 Otavi 151 Ouchy 125 650 Ovamboland 465 Ovimbundu, plemię 461, 463 Paardeberg 92
Pacyfik (też Ocean Spokojny) 48, 141, 147, 148, 156—160, 166, 170, 246, 256, 271, 275, 304, 316, 447 Pakistan 53, 271, 361—377, 393, 395, 396, 398, 400, 401, 434—436, 442, 444, 445, 563, 592, 602, 608, 609, 611, 614, 615, 617, 619—621 Pakistan Wschodni 371—373 Pakistan Zachodni 371 Palembang 269 Palestyna 190, 206, 211, 217—219,230, 234, 237, 496,507—509,519—522 Palmyra 238 Panama 450, 454, 515 Panmundżon 283 Pańcz 363, 364, 369 Paryż 11, 13, 15, 18, 24, 25, 38, 39, 41^13, 51, 78, 103, 105, 108, 112, 114—116. 119, 120, 122, 158, 176—178,242,285—287,294,295, 298, 300, 305. 309, 345, 347, 349, 351, 356, 358,411,472.482,572 Pearl Harbor 244. 245. 266 Peiwar, przełęcz 60 Pekin 70, 73—79, 131, 134, 136, 141, 144, 160, 168, 254, 255, 257, 258. 261, 275, 280, 282, 295, 308, 367, 371, 392, 393, 395, 399—401, 423—427, 429, 431, 432, 461, 474 Pendżab 361—363, 373 Persja (zob. Iran) Peru 453, 515 Peskadory (też Wyspy Rybackie) 69,136,137,158 Peszawar 53, 55, 58, 59, 442, 608, 621 Petersburg 58, 99, 105, 133, 137—139, 591 Petit-Clarmart 352 Phat Diem 298 Phenian (też Fenian) 135, 275, 281 Philippeville 345
Phnom Penh 427, 428, 472, 473, 475—480 Pietermaritzburg 91 Pistana 86 Poczdam 105 Polska 169, 173, 181,231,321,515,518,563,602 Południowa Afryka (zob. Związek Południowej Afryki) PooleHarbour 195 Port Artur (też Liiszun, Lushun) 70, 76, 135, 136, 138—142, 144, 159, 163, 168, 245 Port Fitzroy 453, 454 Port Hamilton (zob. Komun-do. wyspy) Port Harcourt 410 Port Lazariewa (zob. Songczhon) Port Said 7, 8, 353, 356, 358, 448 Port San Carlos 453 Port Stanley 452—454 Port Sudan 192, 216 Porta Otomańska (zob. Turcja) Portsmouth 142 Portugalia 20, 89, 114, 120, 159, 242, 410, 411, 417, 421, 456^59, 461, 463, 542, 545 Potchefstroom 84 Poti 488 Północno-Zachodnie Pogranicze 87 Półwysep Apeniński 122, 127, 128, 219 Półwysep Arabski 232, 582 Półwysep Bałkański 95 Półwysep Ciszy Poranka 131 Półwysep Faw 560 Półwysep Indochiński 284,286,307, 308,310,426, 428, 430, 470, 474, 479 Półwysep Koreański 132, 133, 274, 277, 278, 281, 283 Półwysep Malajski 242—245,247, 249—251,336, 386 Półwysep Synaj 356 Praga 437 Pretoria 84,91, 92,413,414,418,421,422,463—
466, 468, 538, 540—543, 546 Prowincja Północno-Zachodniej Granicy 361, 362 Prusy 10,24, 130. 131, 133 Przesmyk Sueski 8, 9 >' Przylądek Dobrej Nadziei 35, 39 ., Puerto Rico 50, 51 Pusan 132, 277, 278 :•< Pusztunistan 434, 621 Pusztunowie 440, 611, 618, 622 .; QuangNinh431 QuangTri318 Quibali 464
,.
Quingdao (też Tsingtao) 70, 140, 143, 261, 262 ; Quiquihar (też Tsitsihar) 162, 163
.
:
•. -"ij/1 Rabat 522 :/ c, K Radżastan 377 Rawalpindi 67
'"••'; ••!', \ Rajak 238 Ratedraai 149
Republika Azerbejdżanu (zob. Azerbejdżan) Republika Biafry (zob. Biafra) Republika Chińska (zob. Chiny) Republika Federalna Niemiec (też RFN) 563 Republika Indonezji 266, 267, 269—272 Republika Jakucka 595 Republika Korni 595 Republika Korei (też Korea Południowa) 275—278, 281—283 Republika Khmerska (zob. Kambodża) Republika Południowej Afryki (zob. Związek Południowej Afryki) Republika Południowoafrykańska (zob. Transwal) Republika Tuwy 595 Republika Wietnamu (też Wietnam Południowy) 307, 309—318, 320—323, 426, 427, 471, 473 RFN (zob. Republika Federalna Niemiec) Rif 115 RioMuni 152 Riukiu, wyspy 131, 132,275 Rodezja (też Zimbabwe, Rodezja Południowa) 81, 85, 86, 208, 412^22, 459, 463, 465, 504, 542, 546 Rodezja Południowa (zob. Rodezja) Rodezja Północna (też Zambia) 154, 382, 387, 413—415
Rodos 125, 127, 509 Roseires 199 Rosja (też Rosja Radziecka) 7, 11, 24, 28, 38, 42, 52, 53, 55, 56, 58—60, 63—67, 69, 70, 73, 75—78, 93, 95—97, 99, 101, 103, 105, 106, 108, 109, 111, 114, 119, 120, 129, 131, 133, 137—139, 141, 142, 145, 158, 161, 244, 258, 359, 391,482,487^190, 524, 558,584,588— 591, 593—606.615, 617, 618 Rosja Radziecka (zob. Rosja) Ruanda (zob. Rwanda) Rucana 463 Rufija 154 Rumunia 513 Rupa 399 Rustenburg 150 Rwanda (też Ruanda) 157, 506 Ryga 484 Rzeka Czerwona (zob. Hong-ha) Rzeka Płowa (zob. Vaal)
*' '
•*!'
Rzeka Pomarańczowa (zob. Oranje) Rzeka Żółta (zob. Huang-ho) Rzesza (zob. Niemcy) Rzesza Niemiecka (zob. Niemcy) Rzym 24, 29, 31,70, 123, 124, 127, 172, 173, 175, 176, 178, 180, 190, 192, 218, 309, 348, 504 Saara 177 Sabderat 205, 206, 208 Sabra517 Sachalin 131, 141, 142, 158 Safwan 580 Sahara 215, 345, 350,407
Saida 345 Sajgon 242, 243, 252, 286, 294, 295, 298, 300, 309, 311, 312, 314—318, 321,426 Sakiet Sidi Juset 349, 350 Salisbury (też Harare) 389, 417—420 Salman Al- 579 Salwador 169 Samarkanda 62, 618 Samaszki 595 Samoa 93, 143, 147, 156, 157 Sandepu 141 Sand River 82 Sandwich Islands 448 San Francisco 258 San Juan 50 San Stefano 95 Sanmen, zatoka 70
'
Santa Comba 464 Santiago de Cuba 49, 50 Sao Salvador 464 Sardo 189
c'a:- -'-1
•:•-"..',.'<' T
.>"•.:, •
Sardynia 125 '-''-'•- ' Satif343
-: ? t. .;• •'•:
Schuit Drift 149
'*.'.»•-*>!-•
SciaraSciat 124
*-•'
Sekwana 285, 299
;
Senafa 30 Senegal 307 Seram 272
''
"
Seul 132, 134, 138, 276—278, 281, 282 Sevres 356 Sfax 25 Shaanxi (też Szensi) 256 Shandong (też Szantung) 70, 73, 135, 136, 142, 144, 158, 159, 260, 261 Shanxi (też Szansi) 73, 74, 256
-v
Sharm el-Sheikh 359, 529 Sharpeville 540—542 »>Shenyang (też Szenjang) 429 ? Shepur62
' -••
Shikarpur 53 ""' Shimonoseki 136, 137 Shona, plemię 417
'* -'/'
''
Shonan (zob. Singapur)
•'
Shor Bazar 54 , Shushtar 555 Si-an 79, 256 Sidi Barrani 220 Sidi Rezegh 224 Siem Reap 476 Silhat 362 Simla 392, 395 Sind 53, 361,373 Singapur (też Shonan) 244, 245, 249, 250, 266 Sinkjang (zob. Xinjiang) Sistan 56 Słowacja 169 Smyrna 99 Sollum 220, 222 Somali Brytyjskie 27,180,191,192,194,196,197, 217 Somali Francuskie 43, 173, 197, 217
Somali Włoskie 37, 172, 174, 175, 178, 180, 184, 190,201,202,218,492,493 Somalia 44, 121, 122 Songczhon, zatoka (też Port Łazariewa) 133 Songhua Jinag (też Sungari) 259 Soummam 347 South Thule 448 Soweto 544 Spion Kop 92 Spitak 484 Srinagar 367, 370, 376 Ssupingtieh 259, 260 Stalingrad 227, 306, 560 Stambuł 23, 97, 99—101, 103, 104, 605 Stanleyville (też Kisanga) 385, 388 Stany Zjednoczone (też USA) 28, 45^9, 51, 70, 75_78, 82, 87, 114, 115, 122, 127, 129—131, 137, 138, 142, 144, 145, 155, 156, 158, 159, 166—170, 173, 182, 235, 241—245, 248— 251, 253, 258, 260, 261, 267, 269, 274—283, 285, 294, 295, 297, 300, 303, 304, 306—310, 312,313,315—318,320—322,349,354,355, 358, 359, 365—368, 370, 371, 375, 383, 384, 390,393.400,410,411,424—426,428,432— 436, 439. 440, 442. 443, 445, 447, 449—451, 463—467,470,471,474—476,487,488, 506, 510, 513—519, 524, 527, 545, 546, 553, 555, 557, 558, 562, 563, 568—571, 573, 576, 577, 581—583, 594, 602, 615—620 Stany Zjednoczone Indonezji (zob. Indonezja) Staryj Aczchoj 598 Stepanakert 483, 484, 486 Stromberg 91 Stung Treng 479 Suazi 543 Sudan 13, 16—19, 27, 36, 38, 39, 41^44, 180, 191,192,194—196,198—201,203,206,211, 213, 217, 232, 358, 494, 496, 498, 505, 517, 521 SuezS, 15,20, 198, 356,515
Sumatra 241, 247, 249, 250, 263. 267, 269, 270 Sumatra Wschodnia 270 Sumatra Zachodnia 271 Sungait 484 Sungari (zob. Songhua Jinag) Surabaya 267 Suwon 277 Suza 25 Swakopmund 151 Syberia 161, 586 Sycylia 21, 217. 221 Syjam (też Tajlandia, Królestwo Tajów) 241, 242, 244, 245, 247, 250, 288, 470, 480 Synaj 356—358, 510, 512, 520 Syria 100, 101,105, 106,217,224,229—231,234, 237, 238, 240, 359, 496, 501, 509, 510, 512, 514, 516, 517, 519—522, 557, 558, 569, 576 Syrta221,227 Szamchor 483 Szanghaj 134, 137, 167, 168, 255, 258, 262 Szansi (zob. Shanxi) Szantung (zob. Shandong) Szato 586 Szatt-al-Arab 102, 106, 552, 556, 560 Szenjang (zob. Shenyang) Szensi (zob. Shaanxi) Szeua27, 34, 199,213 Szwajcaria 344 Szwecja 114, 173, 174, 387, 479, 487
Środkowy Wschód 6,95,101,102,229—232,234, 237, 240 III Rzesza (zob. Niemcy) Taba518, 525' Tabassa 345 Tabora 154
.„...-
Tadżycy 440 Tadżykistan 617, 618 Tajlandia (zob. Syjam) Tajwan (też Formoza) 69, 70, 131, 136, 137, 158, 244, 262 Taku 74—76, 79 Talien (zob. Luda) 588
, .i f..,,! Talii 580 , d;-? "• Tallin ,;, .;..u :, Tana, jezioro 36—38 Tananariwa 386 Tanga 153, 154
Tanganika 36, 111, 152—154, 328, 334, 400 Tanger 101, 113 Tanzania 36, 410, 420, 543, 616 Tarent 121,220 Tartu 587 Taszkient 59, 370, 445, 621 Tasz Kopro 63 Tatarstan 595 Taurus, góry 99, 105, 109 Taveta 153 Tawang 397 Tchepone 320 Tebriz 239 Tedżon 277 Tegu 277 Teheran 106, 230, 439, 553, 558, 560, 571, 577, 619, 622 Tel Awiw 358, 508, 517, 524, 526, 527, 530, 576 TelEbiad 109 Tell al-Kebir 15, 16 Tengiz490
> A'-! ,';''
Tessenei 206, 207
?1
•'
Thal 67 Thong Nong431 Thysville (też Mbanza-ngungu) 381 Tianjin (też Tientsin) 74—77, 79, 133, 138, 164, 258, 261 Tientsin (zob. Tianjin) Tigraj 28, 30, 34, 35, 187, 213, 214, 492—494, 497—501,503—505 Tigre, plemię 492, 493, 504 Timor 242
Tiran, cieśnina 356, 510 Tithwal 369 Tlimsan 345 Tobruk 124, 127, 219, 221, 222, 224—226 Togo 148, 151, 157 Tokio 129,132—134, 139,142,144, 148,162,165, 166, 168, 242—245, 266, 276 Tonkin 286—288, 292, 294, 295, 298, 300, 311, 432 Transjordania 217 Transwal (też Republika Południowoafrykańska) 82—86, 88, 89, 91—94, 149, 413, 534 Trentino 24 Triest 24 Trypolis 122, 124, 127, 221, 222, 227, 517 Trypolitania 112, 121—124, 126—128, 218, 221, 225, 232 Tsinan (zob. Jinan)
>•>•
Tsingtao (zob. Quingdao) Tsitsihar (zob. Quiquihar) Tsumbo 151 Tugele 91 Tunezja 217, 227, 228, 347, 349, 350, 514, 609 Tunis 21, 22, 24—26, 121, 227, 228, 349,457,568 Turcja (też Imperium Osmańskie, Porta Otomań-ska) 9, 14, 22, 24, 25, 59, 63—65, 95—97, 99—102, 104, 105, 107—109, 111, 112, 115, 121, 123—125, 127, 128, 146, 181, 232, 235, 237, 240, 278, 353, 356, 375, 487—491, 563, 565, 566, 584, 592, 594, 601, 602 Turkiestan 56, 62 Turkmanczaj 53
'
's
•
Turkmenia 489, 609 : l * Turkmenistan 618 ;; Tuyen Quang 292, 293 Tybet 64, 367, 391—395, 399 Tygrys, rzeka 102, 106 . ;.!/ ' .
'"i
Ubangall9
•»'
Uccialli (też Uyczalie) 27, 28, 31, 35 Uehni 210 Uelle 504 Uganda 38, 153. 203,334 Ujdżongbu, przełęcz 276 Urn Hagar (też Om Ager) 210 Umm Qasr 561
—-
Umm-Reszresz 509 Umuahia410 '• l UolUol 174—176 Upington 149 Uri 369 Urmi 239 Urus Martan 597, 604 USA (zob. Stany Zjednoczone) Uyczalie (zob. Uccialli) Uzbecy 440 Uzbekistan 617, 618 Vaal, rzeka (też Rzeka Płowa) 82, 150 Yerdun 306 Yereeniging 93 Yichy 224, 227, 234, 237, 238, 242 Yictoria 151 Yictoria Falls 421
X .'i
Yiet Bać 293, 294
: i••"<: .•
Yinh Yen 298 ; • :'". :
f
Wadi al-Batin 572, 579 '•? .tw-:. WadiHalfa 18 '• •-.?+ Wake, wyspa 280 - ' <M Walong 398 > " fi i fWankie420 " "^. Wanpaoshan (też Wanpaoszan) 162 Wanpaoszan (zob. Wanpaoshan) Warszawa 531, 552, 574 Waszyngton 45. 47, 51, 159, 166, 269—271, 280, 282, 298, 299, 309, 310, 316, 370, 375, 390, 411, 421, 428, 434, 445, 450, 504, 514, 524, 527, 528, 562, 563, 569, 573, 577, 582, 615 Waterburg 150 Watykan 169 ii Waziristan 67 I > Weihai (też Weihaiwei) 70, 135— 137 l Weihaiwei (zob. Weihai) "' Wenecja 20 . , • "•-'-' ' Wenezuela 45, 87 >,:, ,/ . Węgry 169, 182, 321, 518 -fri ::A >: Wiedeń 97 ' Wiehsien 261 Wielka Brytania (też Anglia, Zjednoczone Królestwo) 7, 9—16, 18, 20, 24, 26, 28, 35—39, 41^5, 52—56, 58—60, 63—68, 70, 75, 76, 78, 81—85, 87—89, 91, 93, 99—106, 109— 116, 118—120,122,123, 129—131, 133,137, 138, 142,144, 145, 147, 149, 155—159,166— 168, 171 — 175, 177—181, 187, 190, 191, 194—198, 204, 205, 208, 209, 217, 218, 224, 226— 232, 234—236, 238—245, 261. 267, 271, 278, 286, 297, 304, 308, 349, 353—356, 358, 359, 361, 365, 367, 368, 391, 410, 411, 413l_422,424,434,446—451,453,489,494, 507—509, 536, 541, 555, 565, 566, 569, 577, 602 Wietnam 69, 241, 242, 244, 252, 253, 284—287, 289, 291, 292, 294—305, 307—309, 312, 313, 315—317, 320—322, 423—432, 470, 471, 475, 479, 573, 580 Wietnam Południowy (zob. Republika Wietnamu) Wietnam Północny (zob. Demokratyczna Republika Wietnamu) Windhoek 151, 546 Witwatersrand 88, 413 Władykaukaz (też Ordżonikidze) 583, 591 Władywostok 69, 139, 140 Włochy (też Italia) 14, 18, 20—24, 26—28, 30, 31,34—37,75—-77, 107, 109, 112—114, 119, 121—123, 125, 127, 159, 167—169, 171— 175, 177, 178, 180—182, 184, 187, 188, 190, 191, 195, 197, 203, 215, 217—219, 221, 224, 227, 229, 231, 232, 235, 241, 251, 253, 436, 487, 494 Wioska Afryka Wschodnia (też Africa Orientale Italiana) 171, 190—193, 195, 205, 214, 217, 218 Wolgodońsk 603 Wonsan 132
Wybrzeże Koromandelskie 52 Wybrzeże Kos'ci Słoniowej 410 Wybrzeże Malabarskie 52 Wye Plantation 528 Wyspa Diabelska 43 Wyspy Andamańskie 251 Wyspy Brytyjskie 102, 180, 197, 199, 219, 226, 450 Wyspy Cuszimskie 131, 141 Wyspy Japońskie (zob. Japonia) Wyspy Juana Fernandeza 148 Wyspy Kurylskie 131 Wyspy Mariańskie (zob. Mariany) Wyspy Marshalla 147, 157, 158 Wyspy Nikobarskie 251 Wyspy Rybackie (zob. Peskadory) Xinjiang (też Sinkjang) 430 Yalu, rzeka (też Jalu) 135, 136, 140, 280, 282 Yangtse (zob. Jangcy) Yen'an (też Jenan) 257, 260, 261 Yunnan (też Junan) 430 Zagros 555 Zair (zob. Kongo) Zakaukazie 111, 482, 483, 488—490, 585 Zalambesa 498 Zambezi88, 413, 415, 417, 420 Zambia (też Rodezja Północna) 410, 415^*22, 459, 463 Zangełan 486 Zangezur 482, 486 Zanzibar 110
ZatokaBengalska251,375 Zatoka Manilska 49, 249 Zatoka Perska 99, 101—104, 111, 120, 239, 373, 439, 440, 518, 552, 557, 558, 561—570, 573, 579, 582 ZatokaSueska515 Zatoka Tonkińska 316, 321, 429 Zaura 125 Zeila 180 Zhejiang (też Czekieng) 70 Zhili (Czyli) 74 Zimbabwe (zob. Rodezja ) Zjednoczona Republika Arabska (zob. Egipt) Zjednoczone Emiraty Arabskie 570, 602 Zjednoczone Królestwo (zob. Wielka Brytania) Zjednoczone Prowincje Agry i Oudhu 360 ZSRR (zob. Związek Radziecki) Zubaidat 562 Zulusi 81,551 Zurych 421 Związek Południowej Afryki (też Republika Południowej Afryki, Afryka Południowa, Południowa Afryka) 6, 81, 83. 86—89, 91, 94, 112, 147, 149, 151, 153, 155—157, 179, 203, 205, 208, 278,413,417,419,421,422,463—468,531 — 537, 540—546, 549—551, 555 Związek Radziecki (też ZSRR) 168, 179, 222,224, 232, 235, 237, 239, 240, 253, 255, 258, 261, 273—277, 279—282, 285, 295—297, 299, 308, 310, 316, 317, 332, 349, 353—355, 358, 359, 367, 368, 370, 371, 375, 376, 384, 385, 393, 396, 400, 401, 410, 411, 421, 423^426, 428,429,432—440.442—445,461.463,466, 467, 470, 472, 482—484, 487. 499. 500, 502, 503. 510, 512—514, 518, 555, 556, 558, 563, , 567, 570, 571, 577, 580, 584, 586, 595, 601 SPIS TREŚCI WSTĘP ROZDZIAŁ l ",
Andrzej Bartnicki Klucz do Indu. Podbój Egiptu i Sudanu (1869—1898)............. 7 ROZDZIAŁ 2i Piotr Ostaszewski 'r Francusko-włoski zatarg o Tunis (1881—1883)..............,.. 20 ROZDZIAŁ 3 Andrzej Bartnicki
YV;
Adua (1896)......................................... ..^.. 27 ROZDZIAŁ 4 Andrzej Bartnicki Faszoda (1898).. ROZDZIAŁ 5 Lidia Mularska-Andziak Wojna o Kubę i Filipiny (1898) ROZDZIAŁ 6 Joanna Modrzejewska-Leśniewska Konflikty afgańskie (1839—1919) ROZDZIAŁ 7 .••-•:• • .•;. Zbigniew Kwiecień
''?
Powstanie bokserów w Chinach (1899—1901) ROZDZIAŁ 8 Michał Leśniewski Wojna brytyjsko-burska (1899—1902)...... 38 45 52 69 81 656 ROZDZIAŁ 9
Piotr Szlanta Kolej Bagdadzka — polityka mocarstw na Środkowym Wschodzie przed 1914 rokiem, ROZDZIAŁ 10 Michał Leśniewski Konflikty marokańskie (1906—1912)......... 95 110 ROZDZIAŁ 11 Piotr Ostaszewski Włoski triumf imperialny. Podbój Trypolitanii i Cyrenajki (1911—1912). ROZDZIAŁ 12 Zbigniew Kwiecień Narodziny mocarstwa na Dalekim Wschodzie. Japonia w latach 1894—1915................ 121 ROZDZIAŁ 13 Michał Leśniewski Upadek niemieckiego imperium kolonialnego (1914—1918), ROZDZIAŁ 14 Zbigniew Kwiecień Konflikt o Mandżurię (1931—1945)..................... ROZDZIAŁ 15 Andrzej Bartnicki Etiopska wojna Mussoliniego (1935—1936), ROZDZIAŁ 16
Andrzej Bartnicki Wojna w Afryce Północno-Wschodniej (1940—1941), ROZDZIAŁ 17 Andrzej Bartnicki Bitwa o Keren (1940—1941) ..................... ROZDZIAŁ 18 Zbigniew Kwiecień II wojna światowa w Afryce Północnej (1940—1943). 129 146 158 171 191 205 217 ROZDZIAŁ 19 ';"•'. Joanna Modrzejewska-Leśniewska Bliski i Środkowy Wschód rui) ś w II wojnie światowej (1940—1941) ; i*.;.i. 229 ROZDZIAŁ 20 Zbigniew Kwiecień Pod hegemonią Japonii — „Azja dla Azjatów" (1941—1945) ROZDZIAŁ 21 P/ctfr Ostaszewski Wojna domowa w Chinach (1945—1949)........................... 253 ROZDZIAŁ 22 Michał Leśniewski Wojna o niepodległość Indonezji (1945—1950)....................... 263
ROZDZIAŁ 23 Piotr Ostaszewski Wojna koreańska (1950—1953)................................... 274 ROZDZIAŁ 24 Piotr Ostaszewski Wojna indochińska (1946—1954).................................... 284 .<<>*?!-•:.
i4-
*«, ROZDZIAŁ 25
Piotr Ostaszewski
"• > Wojna wietnamska (1965—1975)............................. ji..... 308
•••' <-!l •
•w•
....••
ROZDZIAŁ 26 ••j ? Marek Pawelczak Ruch Mau-Mau w Kenii (1950—1957),.............................. 324 ROZDZIAŁ 27 Joanna Modrzejewska-Leśniewska Wojna w Algierii (1954—1962).. ROZDZIAŁ 28 Joanna Modrzejewska-Leśniewska Konflikt sueski (1956).......... 343 353 658 ROZDZIAŁ 29 Joanna Modrzejewska-Leśniewska Konflikty indyjsko-pakistańskie (1947—1999)....................... 360 ROZDZIAŁ 30 Michał Leśniewski
Kongo-Katanga (1960—1964).................................... 378 ROZDZIAŁ 31 Michał Leśniewski Konflikt w cieniu Himalajów. Wojna indyjsko-chińska (1962)......... 391 ROZDZIAŁ 32 Michał Leśniewski Biafra (1966—1970)............................................ 402 ROZDZIAŁ 33 Michał Leśniewski Zimbabwe czy Rodezja (1965—1981)............................... 412 ROZDZIAŁ 34 Piotr Ostaszewski Wojna chińsko-wietnamska (1979) ................................ 423 ROZDZIAŁ 35 Joanna Modrzejewska-Leśniewska Interwencja ZSRR w Afganistanie (1979—1989)..................... 433 ROZDZIAŁ 36 Piotr Ostaszewski Wojna o Falklandy (1982)....................................... 446 ROZDZIAŁ 37 Michał Leśniewski Wojna w Angoli (1961—1998) .................................... 456 ROZDZIAŁ 38
«-.-
.
\;o •' Piotr Ostaszewski
:;•„..-'-•
Kambodżańskie piekło (1970—1993) ............................... 470 ROZDZIAŁ 39
Joanna Modrzejewska-Leśniewska Konflikt armeńsko-azerbejdżański (1990—1993) ..................... 482 659 ROZDZIAŁ40 iv ! Michał Leśniewski wybrzeżu Morza Czerwonego 492
.,\^,_ Konflikt na .; — Erytrea (1961—2000)...........................................
ROZDZIAŁ 41 Joanna Modrzej ewska-Leśniewska i" Bliskowschodni dylemat (1947—2000)............................. 507 ROZDZIAŁ 42 ' Michał Leśniewski !'j* •« Republika Południowej Afryki od narodzin do upadku apartheidu (1948— 1994)...................... 531 ROZDZIAŁ 43
' »'-
Joanna Modrzej ewska-Leśniewska Walka o hegemonię w rejonie Zatoki Perskiej. Wojna iracko-irańska (1980—1988)................................ 552 ROZDZIAŁ 44 Michał Leśniewski Pustynna Burza. Wojna w Zatoce Perskiej (1990—1991) .. .i.. .^Yj l.. 565 ROZDZIAŁ 45 Joanna Modrzej ewska-Leśniewska Konfliktrosyjsko-czeczeński(1994—2000)....................,]?.... 584 ROZDZIAŁ 46 Joanna Modrzej ewska-Leśniewska Talibowie (1994—2000).......................................... 607 BIBLIOGRAFIA .................................................... 624 INDEKS NAZWISK .................................................. 630 INDEKS NAZW GEOGRAFICZNYCH ....................................... 641
Biblioteka IHUW 1076011404