Studenckie Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach
SZKICE O PAŃSTWIE I POLITYCE
TOM IX UNIWERSYTET ŚLĄSKI,...
47 downloads
1180 Views
2MB Size
Report
This content was uploaded by our users and we assume good faith they have the permission to share this book. If you own the copyright to this book and it is wrongfully on our website, we offer a simple DMCA procedure to remove your content from our site. Start by pressing the button below!
Report copyright / DMCA form
Studenckie Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach
SZKICE O PAŃSTWIE I POLITYCE
TOM IX UNIWERSYTET ŚLĄSKI, KATOWICE 2008
Publikacja ukazała się staraniem:
Koła Naukowego Politologów Uniwersytetu Śląskiego przy współpracy:
Koła Naukowego Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Śląskiego
Kolegium Redakcyjne: Magdalena Marzec Agnieszka Kandzia Bartłomiej Drzazga Skład i łamanie: Bartłomiej Drzazga Opiekun Naukowy Koła Naukowego Politologów: dr Tomasz Słupik
© Copyright by Uniwersytet Śląski, Katowice 2008
ISBN: 978-83-925052-2-8
Wydawca: i-Press (http://i-press.pl)
Wstęp Z niekłamaną dumą i satysfakcją mam zaszczyt przekazać do rąk Państwa dziewiąty już tom Studenckich Zeszytów Naukowych wydawanych przez Koło Naukowe Politologów Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Pisząc te kilka słów wstępu chciałem podkreślić fakt, że nieprzerwanie od ponad dziesięciu lat wydawnictwo to ukazuje się. Choć warto wspomnieć, że „Szkice o Państwie i Polityce” czerpią z tradycji, której korzenie sięgają lat osiemdziesiątych minionego stulecia. Mało jest bowiem inicjatyw szczególnie studenckich mogących się pochwalić taką regularnością a przy okazji wysokim poziomem merytorycznym. Inicjatywa ta bowiem na trwałe wpisała się w pejzaż intelektualny nie tylko Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa naszej alma mater ale również całego Wydziału Nauk Społecznych. Zeszyty najnowsze tak jak wszystkie poprzednie mają tak zwaną formułę otwartą czyli nie zawężają się tylko do jednej dziedziny nauk politycznych, zawierają teksty z zakresu szeroko rozumianej humanistyki. „Szkice o Państwie i Polityce” to forum, na którym efekty swoich intelektualnych dociekań mogą prezentować zarówno studenci dopiero zapoznający się z atmosferą Uniwersytetu i zasadami pracy naukowej, jak i doktoranci zdobywający w tej materii pierwsze doświadczenia. Jeśli chodzi o zakres przedmiotowy niniejszego tomu to znajdziecie w nim Państwo teksty zarówno z historii idei czy fi lozofii politycznej, jak i analizę systemów politycznych i różnorodnych rozwiązań instytucjonalnych, a także refleksję skoncentrowaną na historii Polski okresu międzywojennego, marketingu politycznym, wreszcie rozważania na temat kondycji współczesnego człowieka, społeczeństwa, kultury czy też cywilizacji. Ta krótka charakterystyka zawartości ma czytelnikowi zasygnalizować zarówno różnorodność prezentowanej problematyki, jak i jej niezwykłą rozległość tematyczną i chronologiczną. Wysoki poziom merytoryczny a także dość oryginalne podejście do tematu przesądzają o wciąż niesłabnącej potrzebie szczególnie wśród młodych ludzi zadawania sobie fundamentalnych pytań o porządek rzeczywistości i prób mniej lub bardziej udanych odpowiedzi. Refleksja bowiem dotycząca podstaw rzeczywistości, jak i próba jej opisu, to jedno z podstawowych pragnień a można powiedzieć również zasad, którymi kieruje się człowiek w ogóle. Świadczy to o jego wielkości z jednej strony, z drugiej zaś pokazuje dramat istnienia w kontekście własnych ograniczeń (przede wszystkim śmierci) oraz konfliktów na jakie jest skazany w sferze społecznej a przede wszystkim w dziedzinie ekonomii. Niniejszy zbiór artykułów w sposób satysfakcjonujący realizuje zadanie jakie człowiek stawia sobie w dziedzinie refleksji nad samym sobą jak i otaczającą go rzeczywistością (w tym polityczną) nie unikając jednocześnie sprzeczności, niekonsekwencji i paradoksów jakie towarzyszą naszemu życiu. Aporie jakie pojawiają się w niniejszym tomie tylko podkreślają wartość prezentowanych przez autorów tekstów bo można powiedzieć, że prawdziwe myślenie nie może obyć się bez sprzeczności i niekonsekwencji. Na koniec chciałem życzyć Państwu owocnej lektury, prosić o odrobinę wyrozumiałości dla autorów oraz liczyć, że treści zawarte w prezentowanych w niniejszym tomie artykułach będą ciekawe i bez wątpienia intelektualnie inspirujące.
dr Tomasz Słupik Opiekun naukowy KNP 3
4
To m a s z Ć w i e r t n i a k
Sens państwa i polityki w tradycji filozofii klasycznej Podejmując dziś – w świecie określanym jako ponowoczesny – refleksję nad szeroko rozumianą sferą polityki można odnieść wrażenie, iż jest to dziedzina, w której o nic poważnego już nie chodzi, a jej związek z etyką zdaje się być nikły. Aby poznać przyczyny tego stanu rzeczy, należy uzmysłowić sobie fundamenty myśli nowożytnej. W warstwie filozoficznej u podstaw nowożytności należy upatrywać nominalizm pojęciowy (zgodnie z którym nie istnieje człowiek „w ogóle”, tylko konkretne jednostki), a przede wszystkim myśl Kartezjusza. Filozof ten, pragnąc znaleźć nienaruszalną podstawę dla zbudowania systemu filozoficznego, dokonał rewolucji, gdyż czyniąc ową podstawą jednostkę – „Ego” – zmienił w sposób fundamentalny sposób postrzegania rzeczywistości. Dotychczas punktem wyjścia był realnie i obiektywnie istniejący świat, od tego momentu natomiast jedynym bytem realnym staje się Ego, a jego otoczenie staje się jedynie strumieniem wrażeń będących przedmiotem apercepcji Ego – „Ja”. Wraz z tym przełomem rodzi się – jak określa to Wojciech Kaute – „Bóg nowożytności”: Jaźń1. Tym sposobem nowożytność przyswaja sobie słynną myśl sofisty Protagorasa: Homo-mensura, czyli „Człowiek-miara”. Na płaszczyźnie politycznej natomiast u źródeł nowożytności należy wskazać myśl Niccolo Machiavellego2 i Tomasza Hobbesa. Wraz z Machiavellim bowiem cała dotychczasowa (grecko-chrześcijańska) tradycja, każąca opierać się w życiu politycznym na trwałych, niezależnych od ludzkiego stanowienia fundamentach, zostaje zanegowana 3 , miejsce jus – prawa obiektywnego zajmuje lex – prawo, będące wyrazem woli panującego4 . Jak pisze wybitny polski uczony, ojciec profesor Mieczysław Albert Krąpiec: „Właśnie Machiavelli dziedzinę polityki ‘przeniósł’ z pola poznania praktycznego, czyli z dziedziny moralnego, społecznego działania, na pole sztuki, oderwanej od moralności i uczynił ją ‘sztuką rządzenia’ jako dziedziną ‘a-moralną’, podporządkowaną skuteczności osiągania celu władzy”5 . Z kolei u Hobbesa mamy do czynienia z „przeniesieniem” na grunt polityki kartezjańskiej wizji człowieka (jednostki) jako bytu samoistnego6 , co w stanie natury prowadzi do „wojny wszystkich ze wszystkimi”. Wobec tego, zdaniem Hobbesa, celem państwa (powstałego na drodze umowy i zarazem absolutnego) jest poskromienie wilczej natury ludzi i zabezpieczenie życia oraz mienia obywateli7. To krótkie spojrzenie na intelektualne fundamenty nowożytności pokazuje, że polityka jest tu rozpatrywana z perspektywy monadycznie rozumianego człowieka, w oderwaniu od realnie istniejącej rzeczywistości. W związku
1
W. Kaute, Machiavelli a problem zła w filozofii politycznej czasów nowożytnych, W: Człowiek, jego wolność iprawa a polityka, Red. A. Hrebenda i W. Kaute, Katowice 2002, s. 46-47. 2 Ibidem, s. 37-63. 3 I. Berlin, Oryginalność Machiavellego, Przeł. Z. Dorosz, „Literatura na świecie” 1986, nr 6, s. 209. 4 W. Kaute, Machiavelli…, s. 42. 5 M. A. Krąpiec, O ludzką politykę, Lublin 1998, s. 15. 6 Ibidem, s. 39-40. 7 J. Baszkiewicz, F. Ryszka, Historia doktryn politycznych i prawnych, Warszawa 1973, s. 225.
5
z tym trudno tu mówić o jakimś umocowaniu dla polityki, o obiektywnych racjach a tym samym o jej właściwym sensie, gdyż została ona sprowadzona do dziedziny „sztuki”. Wobec tej sytuacji warto rozważyć rozumienie polityki przez najwybitniejszych przedstawicieli filozofii klasycznej8 , uznającej realny, pozapsychiczny przedmiot swych badań9 i dążącej do udzielania odpowiedzi na pytania o realne racje ostatecznościowe (bazowe) dla danego bytu10 . W tak pojmowanej fi lozofii kluczowe staje się pytanie: „dlaczego?” – po grecku di¦·t…. Na gruncie tak rozumianej analizy rzeczywistości możliwa staje się próba odpowiedzi na pytanie o racje i cel a tym samym o sens polityki i państwa. Warto zatem prześledzić (w stopniu na jaki pozwalają ramy niniejszego opracowania) sposób pojmowania polityki przez wybranych przedstawicieli filozofii greckiej i chrześcijańskiego średniowiecza, a wiec pozostających w ramach klasycznego rozumienia fi lozofii. Okres przedsokratejski11 Początki filozofii greckiej sięgają VI w. p n. e. i związane są z działalnością jońskich filozofów przyrody: Talesa z Miletu, Anaksymandra z Miletu i Anaksymenesa. Na tym etapie myśl filozoficzna koncentrowała się na problematyce fÚsij, czyli natury rozumianej jako całokształt rzeczywistości pojmowanej jako struktura uporządkowana – kosmos12 . Przyczyny panującego w świecie ładu myśliciele ci dopatrywali się w istnieniu naczelnej zasady – prawa: ¢rc». Jednak, jak zauważa Janina Gajda: „Dla fi lozofów z Miletu […] wszechświat – kosmos i prawo nim rządzące funkcjonują przede wszystkim w aspekcie przyrodniczym. W ich poglądach nie dostrzegamy prób ustalenia relacji miedzy prawem natury a człowiekiem, zarówno w jego bycie jednostkowym, jak i społecznym”13 . Wynika to z tego, że „Milezyjczycy w swej wizji przyrodniczego kosmosu uważali człowieka za jego cząstkę, nie różniącą się niczym od innych bytów”14 oraz z faktu, iż pojmowali państwo jako „byt ‘naturalny’, którego porządek i prawidłowość funkcjonowania reguluje wewnętrzna zasada, będąca odbiciem boskiego – naturalnego porządku świata. […] Wobec powyższego za uzasadniony można uznać fakt, że problematyka antropologiczna ani społeczno – polityczna nie leżała w kręgu zainteresowań Milezyjczyków”15 . Filozofem, który jako jeden z pierwszych zwrócił uwagę na problematykę polis był żyjący na przełomie VI i V w. p. n. e. Heraklit z Efezu. Według niego, u podstaw rzeczywistości (jawiącej się jako zmienna i dynamiczna) znajduje się logos, czyli jedno, powszechne i niezmienne prawo natury. Dzięki niemu wszystkie rzeczy, choć pozornie (według świadectwa samych zmysłów) różne, stanowią harmonijną całość16 . Konsekwencją tego poglądu jest przeświadczenie, że temu prawu podlega również człowiek, społeczność i państwo17. Sam 8
O rozumieniu terminu „fi lozofia klasyczna” zob. M. A. Krąpiec, Czym jest filozofia klasyczna?, W: W kręgu filozofii klasycznej, Red. B. Dembiński, Katowice 2000. 9 Ibidem, s. 10. 10 Ibidem, s. 21-23. 11 Problematyka ta została szeroko omówiona w pracy J. Gajdy: Prawo natury i umowa społeczna w filozofiiprzedsokratejskiej,Wrocław 1986. 12 Ibidem, s. 27. 13 Ibidem, s. 27. 14 Ibidem, s. 27. 15 Ibidem, s. 27-28. 16 G. S. Kirk, J. E. Raven, M. Schofield, Filozofia przedsokratejska. Studium krytyczne z wybranymi tekstami, tłum. J. Lang, Warszawa-Poznań 1999, s. 190-191. 17 J. Gajda, Prawo natury…, s. 140.
6
jednak logos jest uchwytny jedynie rozumem, z czego wynika, że poznanie go jest możliwe dla człowieka, gdyż – jak pisze J. Gajda: „człowiek jest cząstką rozumnej natury, […] przez logos duszy uczestniczy w logosie świata”18 . Wobec tego „… poznanie logosu świata umożliwi człowiekowi udział […] w rozumności natury, jak i poznanie jej prawa, […], to znaczy postępować prawidłowo, znaleźć swoje właściwe miejsce w rzeczywistości przyrodniczej i społecznej. Umożliwi to człowiekowi właściwe kształtowanie porządku społeczno – politycznego przez podporządkowanie go rozumnemu porządkowi wszechrzeczy – prawu natury”19. Heraklit zauważa jednak, że większość ludzi nie dostrzega logosu świata i postępuje wbrew prawu natury, żyjąc we własnym świecie (stan ten porównuje Heraklit do snu). To właśnie jego zdaniem jest przyczyną negatywnych zjawisk społeczno – politycznych20 . Wobec tego prawo państwowe powinno być wynikiem uchwycenia prawa natury i „przetłumaczenia” go na język stanowień ludzkich, a więc powinno odzwierciedlać je21. Celem polityki jest więc odwzorowanie w sferze polis kosmicznego ładu. Można chyba powiedzieć, że przedstawione tu poglądy Heraklita wyznaczyły swoisty paradygmat greckiego myślenia o polityce (z wyjątkiem sofistów). Nie ma tu miejsca na – jak w nowożytności – „wolę suwerena” czy „wolę powszechną” (jak chciał Rousseau), „albowiem wszelkie prawa ludzkie moc czerpią z jednego boskiego prawa”22 . Grupą filozofów, która jako pierwsza w starożytności podjęła się głębokich badań nad problematyką państwa byli Pitagorejczycy. Związek pitagorejski narodził się w południowej Italii w VI w. p. n. e., a założony został przez Pitagorasa z Samos. Ze względu na fakt, że trudno jest oddzielić dorobek Pitagorasa od dorobku jego uczniów, zwykło się mówić ogólnie o Pitagorejczykach, niż o poszczególnych reprezentantach związku 23 . Ostatni filozofowie pitagorejscy zakończyli działalność w końcu IV w. p. n. e. Niemniej jednak Pitagorejczycy wywarli potężny wpływ na dalszy rozwój myśli greckiej, między innymi na Platona i jego koncepcje polis idealnej. Działalność Pitagorejczyków miała wieloaspektowy charakter24 . Z jednej strony należy podkreślić religijny charakter związku pozostający w ścisłym związku z orfizmem25 wraz z jego wiarą w nieśmiertelność duszy, nadzieją na życie wieczne i wynikającą stąd koniecznością duchowego doskonalenia się oraz życia opartego na ładzie i moralnym porządku26 . Jednak cechą Pitagorejczyków było to, że za drogę prowadzącą do oczyszczenia duszy uznali naukę i życie oparte na kontemplacji prawdy27. Badania prowadzone przez Pitagorejczyków28 doprowadziły do sformułowania przez nich nowego rozumienia zasady (¢rc»): miejsce zasady materialnej zajmuje zasada, którą można uznać za formalno 18
Ibidem, s. 141. Ibidem, s. 142-143. 20 Ibidem, s. 143. 21 Ibidem, s. 160- 161. 22 H. Diels – W. Kranz, Fragmente der Vorsokratiker. Griechisch und deutsch, 1960 (w skrócie cytowane jako Diels-Kranz), Heraklit 114, tłum. M. Wesoły. 23 Na ten temat zob. G. Reale, Historia filozofii starożytnej, tom I, tłum. E. I. Zieliński, Lublin 2005, s. 105-108. 24 Zob. J. Gajda, Pitagorejczyc. Warszawa 1996, s. 60-91. 25 Na temat orfizmu zob. Adam Krokiewicz, Studia orfickie, w: Idem, Studia orfickie. Moralność Homera i etykaHezjoda, Warszawa 2000. 26 J. Gajda, Pitagorejczycy…, s. 73-74. 27 G. Reale, Historia…, t. I, s. 119-121. 28 Chodzi tu przede wszystkim o badania na polu medycyny i muzyki. Pitagorejczycy odkryli bowiem m. in. zależności pomiędzy długością strun i wysokością dźwięku oraz stosunki liczbowe dla podstawowych interwałów muzycznych. 19
7
– strukturalną: tą zasadą jest liczba, zawierająca w sobie pojęcie miary, właściwej proporcji, symetrii i harmonii rozumianej jako równowaga przeciwieństw29. Przeciwieństwa te to przede wszystkim parzystość i nieparzystość oraz ograniczoność i nieograniczoność. Prowadzi to do wniosku, że najwyższymi czynnikami we wszechświecie są: element ograniczający – granica, czyli pšraj oraz to, co nieograniczone, bezkresne – ¥peiron30 . Wszechświat i jego elementy powstają zatem poprzez nałożenie elementu ograniczającego = miary na element nieograniczony. Tak pojęty świat jest harmonijny, jest ładem, czyli kosmosem. Panuje w nim rozumność i prawda 31, jest czytelny, co oznacza możliwość przeniknięcia go myślą i uchwycenia intelektem jego praw32 . Tą kosmiczną harmonię starali się Pitagorejczycy przenieść na obszar życia ludzkiego, jak ujął to A. Krokiewicz: „pragnęli poznać prawa ładu świata, by ten ład zaprowadzić w swojej duszy i w życiu praktycznym”33 . Oznacza to, że prawa kosmiczne pragnęli odzwierciedlić także w sferze polis. Z powyższych przyczyn zagadnienia właściwego (doskonałego) ustroju państwa i związanego z tym sformułowania odpowiednich praw państwowych należały do głównych zainteresowań badawczych Pitagorejczyków. Koresponduje z tym świadectwo tradycji greckiej, uznającej prawie wszystkich wybitnych prawodawców za członków związku pitagorejskiego34 . Zdaniem Pitagorejczyków polis jako część kosmosu podlega jego prawom, których musi przestrzegać człowiek jako część państwa. Państwo to mikrokosmos, którego zasadą powinno być prawo państwowe odzwierciedlające zasady prawa kosmicznego35 , będącego jego najwyższym uzasadnieniem. Wiąże się z tym przekonanie, że władzę w państwie mogą sprawować jedynie ci, którzy najpełniej pojęli zasady rządzące rzeczywistością i potrafią w życiu kierować się zachowaniem miary, uczciwością i panowaniem nad sobą 36 . Kolejnym ważnym postulatem Pitagorejczyków było przekonanie, że posłuszeństwo obywateli wobec prawa państwowego (odzwierciedlającego prawo kosmiczne) nie powinno mieć charakteru niewolniczego przymusu, motywowanego wyłącznie strachem przed karą. Wynika z tego potrzeba dążenia do kształtowania u obywateli rozumienia zasad, na których opiera się kosmos a tym samym do kształtowania ich świadomości prawnej, gdyż „prawa winny być zapisane nie na domach i bramach, lecz w sercach obywateli”37. Tym sposobem obywatel będzie posłuszny prawu jako człowiek wolny38 , a zarazem będzie w stanie postępować właściwie (dzięki znajomości miary postępowania) nawet w sytuacjach nie regulowanych przez prawo państwowe39. Zrozumienie bowiem istoty wszechświata reguluje postępowanie człowieka w aspekcie prywatnym i społeczno – politycznym. Jak pisze J. Gajda: „Dla pitagorejczyków więc tylko poznanie struktury całości kosmosu, jego zasady, otwiera możliwość poznania jego części, a więc i człowieka, zrozumienie mechanizmów jego działań zarówno indywidualnych, jak i społecznych, rozróżnienie działań prawidło29
J. Gajda, Pitagorejczycy…, s. 78-79. G. Reale, Historia…, t. I, s. 111-114. 31 Jak stwierdza Filolaos z Krotonu: „Faktycznie wszystko, co daje się poznać, ma liczbę. Nie można by bowiem bez niej ani uchwycić myślą, ani poznać niczego”. Diels-Kranz, 44 B; tłum. B. Kupis. 32 G. Reale, Historia…, t. I, s. 116-117. 33 A. Krokiewicz, Zarys filozofii greckiej. Od Talesa do Platona, Warszawa 1971, s. 103. 34 J. Gajda, Pitagorejczycy…, s. 88-89. 35 Ibidem, s. 89. 36 Ibidem, s. 89-90. 37 Zob. J. Gajda, Prawo natury…, s. 47. 38 Dla Greków bowiem wolność to zrozumienie konieczności. 39 J. Gajda, Prawo natury…, s. 52. 30
8
wych (zgodnych z zasadą, a więc dobrych) i nieprawidłowych”40 . Zdaniem autora41 pism przypisywanych Hippodamosowi (uważanego przez tradycję za wyraziciela poglądów pitagorejskich) tylko na gruncie prawidłowej struktury państwowej może człowiek rozwijać dzielność – doskonałość, dobre strony swojej natury oraz zrozumieć właściwą hierarchię wartości a w konsekwencji osiągnąć szczęście42 . Z powyższych wywodów wynika jasno, że Pitagorejczycy postrzegali kosmos jako model, idealna zaś polis powinna być jego reprodukcją. Ponadto zauważyć można tu przywiązanie wagi do doskonalenia się człowieka (poprzez dojrzewanie do zrozumienia zasad rządzących światem i państwem) jako części w ramach całości – polis43 . Tak więc polityka w ujęciu pitagorejskim jawi się jako działalność o głęboko etycznym sensie, którego celem jest osiągnięcie możliwej doskonałości przez państwo i obywateli. Taka wizja działalności politycznej znalazła swoje odzwierciedlenie w poglądach późniejszych filozofów, w tym samego Platona. Sokrates i Platon W V w. p. n. e. dokonują się istotne przemiany na gruncie fi lozofii greckiej. Wyczerpanie się filozofii przyrody, kryzys arystokracji i związane z nim zachwianie starego systemu wartości prowadzą do przesunięcia w zakresie przedmiotu zainteresowań fi lozofii. Następuje odejście od problematyki fÚsij na rzecz zainteresowania człowiekiem44 . W procesie tym wielką rolę odgrywają sofiści, negujący (jak na przykład Protagoras) istnienie obiektywnej prawdy na rzecz zasady Homo-mensura (Człowiek-miara). Na tym tle pojawia się Sokrates, jedna z najważniejszych postaci w kulturze Zachodu. Przeciwstawiając się sofistycznemu relatywizmowi dążył do odkrycia istoty człowieka i właściwej mu ¢ret», czyli dzielności, cnoty. Za ową istotę uznał Sokrates ludzką duszę, rozumianą jako intelektualna i moralna osobowość 45 . Wobec tego ludzką ¢ret» jest to, co służy dobru duszy. Giovanni Reale pisze na ten temat: „…uprawianie arete oznaczać będzie czynienie duszy najlepszą, pełne urzeczywistnienie duchowego ja, osiągnięcie celu właściwego dla człowieka wewnętrznego, a przez to także osiągniecie szczęścia”46 . Związek pomiędzy rozwojem moralnym i duchowym człowieka a szczęściem widać wyraźnie w platońskim Gorgiaszu, gdzie Sokrates stwierdza, iż nawet o królu perskim nie można powiedzieć, że jest szczęśliwy nie wiedząc, co „z jego kulturą, co ze sprawiedliwością”47. Należy przy tym nadmienić, że Sokrates utożsamiał cnotę z wiedzą, innymi słowy wiedza jest warunkiem koniecznym i wystarczającym czynienia dobra, a zło jest wynikiem niewiedzy, ignorancji. Wobec tego najważniejsze w życiu jest poznanie, dzięki któremu doskonali się dusza, a człowiek postępuje właściwie, żyjąc rozumnie i panując nad instynktami. Choć Sokrates nie brał udziału w praktycznej działalności politycznej, dostrzegał głęboką wartość polityki jako troski o dusze obywateli. Prawdziwy polityk według niego to ten, który przyczynia się do moralnego rozwoju mieszkańców polis. W Gorgiaszu Sokrates daje do zrozumienia, że żaden z wielkich przywódców politycznych Aten (włączając 40
Ibidem, s. 45. J. Gajda nazywa go Pseudo-Hippodamosem. 42 Ibidem, s. 54-55. 43 Ibidem, s. 73-74. 44 G. Reale, Historia…, t. I, s. 237-240. 45 Ibidem, s. 317. 46 Ibidem, s. 326. 47 Platon, Gorgiasz, 470 e, tłum. W. Witwicki. 41
9
Temistoklesa i Peryklesa) nie spełnia tego warunku. Chociaż bowiem przyczynili się do materialnego rozwoju Aten i wzrostu ich potęgi, to nie uczynili Ateńczyków lepszymi, a wręcz przeciwnie: za ich panowania wzrosło u Ateńczyków lenistwo, tchórzostwo i dzikość 48 . W tym samym dialogu Platon każe powiedzieć Sokratesowi: „…mówca ów fachowy i dobry [prawdziwy polityk – T. Ć.] i mowy będzie duszom przynosił, jeśli mówić będzie, i czyny wszelkie, i dary, jeśli im jakie przyniesie, będzie je przynosił,, i jeśli im co zabierze, będzie zabierał; na to myśl mając skierowaną, żeby jego współobywatelom sprawiedliwość w duszach urosła, a niesprawiedliwość wyszła, i panowanie nad sobą w nich wrosło, a rozpasanie wyszło, i wszelka inna dzielność w nich wrosła, a złość sobie poszła precz”49. Wobec tego prawdziwa działalność polityczna wiąże się ściśle z życiem kontemplacyjnym50 , gdyż aby pracować nad doskonaleniem dusz obywateli, polityk sam musi osiągnąć moralną doskonałość51. Sokratejska koncepcja wiedzy jako warunku właściwego postępowania wiąże się z przekonaniem, że prawdziwa wiedza oznacza umiejętność zdefiniowania danego zagadnienia. Aby postępować dobrze, sprawiedliwie, zbożnie, mężnie trzeba znać istotę tych pojęć. Innymi słowy należy wiedzieć, czym jest dobro, zbożność, sprawiedliwość i męstwo „samo w sobie”. Pojawia się tu problem, w jaki sposób bytuje przedmiot owych definicji, czym są byty „same w sobie”52 . Kwestię tę podjął najwybitniejszy z uczniów Sokratesa – Platon, rozwijając jeden z największych systemów fi lozoficznych w dziejach kultury europejskiej. Analizując to, co „samo w sobie” doszedł do wniosku, iż u podstaw zmiennej rzeczywistości zjawiskowej znajduje się obszar „rzeczy samych”, cechujących się wieczną trwałością, niezmiennością i niezależnością od ludzkiego stanowienia. To rzeczywistość bardziej fundamentalna, wobec której to, co poznawalne zmysłowo jest tylko odbiciem. Ta rzeczywistość to idee (z gr. „dša, e„doj: „wygląd”, „kształt”, „postać”), czyli to, co pozwala widzieć czym coś (np. dobro, piękno) jest i to, że jest53 . Jest to sfera transcendentna wobec człowieka, uchwytna tylko poprzez wgląd noetyczny (intelektualny), wobec której powinien on zachować postawę kontemplacyjną. Natomiast na szczycie hierarchii bytowej znajduje się Jedno – Dobro. W tak zwanej nauce niepisanej (ezoterycznej) rozwinął Platon teorię dwóch najwyższych zasad (pryncypiów bytowych) stanowiących ostateczne uzasadnienie dla wszystkich bytów: Jedna – ›n, związanego z pojęciem Dobra, z określonością oraz Nieokreślonej Dyady – ¢Òristoj du£j, związanej z brakiem granicy i określoności. Wszystkie byty powstają w wyniku odniesienia do siebie obu pryncypiów, poprzez nałożenie granicy (normy, miary, proporcji) na nieokreśloność. Wobec tego właściwe postępowanie zakłada zgodność z miarą, porządek, a człowiek powinien owe miary odkrywać mocą oglądu intelektualnego54 . Konstruując taki system filozoficzny udało się Platonowi znaleźć metafizyczne uzasadnienie dla moralnych i politycznych postulatów Sokratesa, albowiem – jak będę się starał wykazać – z przedstawionych wyżej założeń wynikają konkretne wnioski dla sfery politycznej. Najważniejszym dziełem, w którym Platon przedstawia swoją wizję polityki jest dialog pt. Państwo. Jego treść stała się przedmiotem głębokich sporów interpretacyjnych. Skrajną 48
Ibidem, 515 c-516 c. Ibidem, 504 d-e. 50 G. Reale, Historia…,t. I, s. 486. 51 Ibidem, s. 348. 52 Zob. B. Dembiński, Teoria idei. Ewolucja myśli platońskiej, Katowice 1997, s. 12-24. 53 Ibidem, s. 31-34. 54 Ibidem, s. 189-192. G. Reale, Historia…, t. II, s. 113-121. 49
10
interpretacje zaprezentował K. R. Popper, który oskarżył Platona o totalitaryzm i zaliczył (podobnie jak Hegla i Marksa) do wrogów tzw. społeczeństwa otwartego55 . Zdaniem G. Realego tego typu interpretacje wynikają z niezrozumienia faktu, iż Platon rozumiał politykę jako działalność etyczną (wbrew dominującemu dziś jej rozumieniu), której celem jest (zgodnie z duchem sokratejskim) dobro człowieka (jego duszy), a więc jego doskonalenie się etyczne. Można powiedzieć więcej: wg Platona celem państwa jest uczynienie człowieka godnym wiecznego zbawienia.56 Wobec tego najbardziej prawdopodobnie brzmią następujące interpretacje.57 Pierwsza z nich, której autorem jest właśnie G. Reale zakłada, że „Platońskie Państwo wyraża ideał możliwy do urzeczywistnienia (nawet, gdy historycznie biorąc, państwo doskonałe nie istnieje) we wnętrzu człowieka, to znaczy w jego duszy”58 . Natomiast drugą interpretację przedstawił Hans-Georg Gadamer: „Należy raczej czytać całą księgę jako jeden wielki mit dialektyczny. […] Czytanie dialektyczne oznacza w tym miejscu odniesienie tych utopijnych postulatów w każdym przypadku do ich przeciwieństwa, by w ten sposób, gdzieś w środku, znaleźć to, co naprawdę ‘domniemane’ […] – mianowicie, by móc rozpoznać, jak jest i jak mogłoby być lepiej. Instytucje tego modelowego państwa […] powinny uwidaczniać prawdziwe niedomagania i niebezpieczeństwa zagrażające trwałemu istnieniu ‘miasta’”59. Punktem wyjścia dialogu jest pojęcie sprawiedliwości. Aby dowiedzieć się czym ona jest, należy wykorzystać analogię jaka zachodzi między państwem a jednostką. Sprawiedliwość bowiem dotyczy zarówno jednostki, jak i państwa. Wobec tego, aby ją właściwie zrozumieć, należy przyjrzeć się jej w skali większej (państwa), by móc następnie odnieść poczynione spostrzeżenia do skali mniejszej (jednostki)60 . Trzy klasy w państwie: pierwsza: rolnicy, rzemieślnicy i kupcy, druga: wojownicy i trzecia: rządzący – filozofowie, odpowiadają trzem częściom duszy ludzkiej: pożądliwej (™piqumetikÒn), gniewliwej (qumoeidšj) i rozumnej (logistikÒn). Każdej z części duszy i odpowiadającej jej klasie społecznej właściwa jest konkretna cnota. Umiarkowanie (swfrosÚnh) w sposób szczególny związane jest z pierwszą częścią (choć przysługuje także pozostałym), dla drugiej części właściwe jest męstwo (¢ndre…a), a dla trzeciej mądrość (sof…a´)61. Istotą natomiast sprawiedliwości (dikaiosÚnh) jest to, że każda część (stan) „wykonuje właściwą sobie funkcję […] i w konsekwencji, w zależności od swej natury, panuje lub pozwala nad sobą panować”62 . Właściwy stan ma miejsce wtedy, gdy rządzi część rozumna przy pomocy części gniewliwej, natomiast sytuacja odmienna jest stanem, który można przyrównać do choroby. Z powyższego wynika, że władzę w państwie powinni sprawować filozofowie. Natrafiamy tu na problem relacji pomiędzy życiem kontemplacyjnym, a życiem politycznym. W tej kwestii warto odwołać się do słynnej „metafory jaskini” z Państwa63 . Przedstawiony tam człowiek, po uwolnieniu się z kajdan może porzucić świat pozorów i kontemplować prawdę. Jednak pod koniec mowa jest o jego powrocie do jaskini. Pokazuje to, iż ów człowiek 55
Zob. K. R. Popper, Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, t. I, tłum. H. Krahelska, Warszawa 1993. G. Reale, Historia…, t. II, s. 287-290. 57 Piotr Świercz, Platon,W: Słownik myśli społeczno-politycznej, Bielsko-Biała 2005, s. 52. 58 G. Reale,Historia…, t. II, s. 324. 59 H-G. Gadamer, Idea dobra w dyskusji między Platonem i Arystotelesem, przeł. Z. Nerczuk, Kęty 2002, s. 51. 60 Por. Platon, Państwo, ks. II, 368 c – 369 b, tłum. W. Witwicki. 61 Zob. G. Reale, Historia…, t. II, s. 291-300. 62 Ibidem, s. 299. 63 Zob. Platon, Państwo, ks. VII, 514 a – 517 a. 56
11
powinien spłacić „dług” i powrócić do dawnych współtowarzyszy, aby wyzwolić również ich od pozorów poświęcając się służbie państwu64 . Wobec tego władca – filozof nie będzie żadnym „suwerenem”, ale będzie dążył do odzwierciedlenia w państwie zasad najbardziej fundamentalnych i niezależnych od ludzkiego stanowienia. Tak więc właściwym celem działalności politycznej jest (po uprzednim zgłębieniu drogą rozumową Dobra „samego w sobie”) wprowadzenie, w oparciu o Jedno – Dobro jako podstawową miarę wszystkich rzeczy, porządku i harmonii w państwie, a tym samym, poprzez proces wychowania (po grecku paide…a), w duszach jednostek – obywateli, czyniąc je „o ile by się dało, możliwie bogom miłe”65 . Istotę platońskiej koncepcji państwa wyraził w pięknych słowach G. Reale: „…ono [tzn. państwo – T. Ć.] chce być wejściem Dobra do społeczności ludzkiej za pośrednictwem tych niewielu ludzi (właśnie filozofów), którzy potrafili wznieść się do kontemplacji Dobra samego. […] To co boskie staje się w ten sposób nie tylko fundamentem bytu i kosmosu oraz prywatnego życia ludzi, lecz także podstawą życia ludzkiego w wymiarze politycznym, prawdziwą podstawą państwa”66 . Na podstawie powyższych wywodów można stwierdzić, że platońska wizja państwa i polityki, zachowując ścisły związek z całością jego systemu fi lozoficznego, zakładała określoną wizję człowieka, jako bytu, którego najważniejszą częścią jest nieśmiertelna dusza. Właściwym celem duszy jest wyrwanie się z kręgu wcieleń i osiągnięcie wiecznego życia po śmierci. Wynika stąd określona wizja polityki, jako działalności nakierowanej na doskonalenie się dusz obywateli. Ten cel w ujęciu Platona powinno realizować państwo. Osiągnięcia myśli platońskiej znalazły kontynuację w dociekaniach największego z uczniów Platona – Arystotelesa, który jednocześnie poddał krytyce wiele szczegółowych koncepcji swojego mistrza67. Arystoteles i św. Tomasz z Akwinu Podobnie jak Platon, Arystoteles uznał za konieczne przyjęcie sfery ponadzmysłowej. Odrzucał jednak teorię idei, jako istniejących poza rzeczami, zastępując je pojęciem formy, będącej immanentną częścią danej rzeczy. Ponadto sprzeciwił się koncepcji Jedna – Dobra, w miejsce to wprowadzając Dobro pojęte jako przyczyna celowa68 całej rzeczywistości, czyli „to, ku czemu każda rzecz dąży”69. W ten sposób na szczycie rzeczywistości umieścił najwyższy Intelekt – Myśl myślącą siebie, jako przyczynę celową całego świata, działającą jako Nieruchomy Poruszyciel wszystkiego. Na bazie tych założeń metafizycznych należy rozpatrzeć (wzajemnie ze sobą powiązane) poglądy etyczne i polityczne Stagiryty. W swojej Etyce Nikomachejskiej, o czym była już mowa, określa Arystoteles dobro jako cel każdego działania i dążenia: „Wszelka sztuka i wszelkie badanie, a podobnie też wszelkie zarówno działanie jak i postanowienie, zdają się zdążać do jakiegoś dobra i dlatego trafnie określono dobro jako cel wszelkiego dążenia”70 . Wobec tego co jest rzeczywistym dobrem, które może człowiek urzeczywistnić w swoim działaniu? Według Arystotelesa jest 64
G. Reale, Historia…, t. II, s. 354. Platon, Państwo, ks. VI, 501 c, tłum. W. Witwicki. 66 G. Reale, Historia…, t. II, s. 309. 67 Na temat podobieństw i różnic pomiędzy Platonem i Arystotelesem zob. G. Reale, Historia…, t. II, s. 380-391. 68 Arystoteles wyróżnił cztery rodzaje przyczyn: materialną, formalną, sprawczą i celową. 69 Arystoteles, Etyka Nikomachejska, ks. I, r. 1, 1094 a 3. Podaję za: G. Reale, Historia…, t. II, s. 383. 70 Ibidem, ks. I, r. 1, 1094 a 1-3, tłum. D. Gromska. 65
12
to szczęście71. Należy je jednak rozumieć nie jako zaspokajanie przyjemności i rozkoszy, gdyż jest to „życie odpowiednie dla bydła”72 , ale w powiązaniu z grecką koncepcją ¢ret»: „Dobro człowieka może polegać tylko i wyłącznie na działaniu dla niego specyficznym […], specyficznym działaniem człowieka jest rozum i działalność duszy według rozumu. Prawdziwe dobro człowieka polega zatem na tym działaniu, czyli na działalności rozumnej, albo – jeszcze dokładniej – na jej doskonałym rozwinięciu i urzeczywistnieniu. To więc jest ‘cnotą’ człowieka i tutaj należy szukać szczęścia”73 . Widać tu wyraźny związek z tradycją sokratejsko – platońską. Arystoteles różni się jednak tym, że w przeciwieństwie do zdecydowanie „ascetycznie” nastawionych poprzedników, przyznaje także względną wartość dobrom materialnym (zewnętrznym) i cielesnym, jako wstępnym warunkom osiągnięcia szczęścia. Żeby jednak to szczęście urzeczywistnić, potrzeba dóbr „w najwłaściwszym tego słowa znaczeniu”, najwyższych: dóbr duchowych74 . Skoro – jak już była mowa – szczęście leży w działaniu rozumnym, najdoskonalsze szczęście można uzyskać poprzez życie oddane teoretycznej kontemplacji: „Ta więc czynność właściwa bogom, górująca najwyższym stopniem szczęśliwości, byłaby taką kontemplacją. Więc i spomiędzy ludzkich czynności najwyższy stopień szczęśliwości wykazuje ta, która jest najbliżej spokrewniona z ową czynnością boską”75 . Określiwszy, jaki jest ideał ludzkiego życia, można przejść do omówienia politycznych koncepcji Arystotelesa, który w swojej Polityce stwierdza – można chyba jednoznacznie powiedzieć, że słusznie: „Kto z należytą starannością chce się zająć zagadnieniem najlepszego ustroju, musi przede wszystkim określić, jakie życie najbardziej godne jest pożądania”76 . Jeżeli zatem dobrem człowieka jest jego duchowy, intelektualny i moralny rozwój, to potrzebna jest wspólnota, która władna jest dostarczyć niezbędnych do tego środków, których człowiek, rozumiany przez Stagirytę jako istota polityczna – zùon politikÒn77 – nie jest w stanie sam zdobyć. Sam Arystoteles pisze na ten temat: „Pełna w końcu wspólnota, stworzona z większej ilości gmin wiejskich, która niejako osiągnęła kres wszechstronnej samowystarczalności, jest państwem; powstaje ono dla umożliwienia życia, a istnieje, aby życie było dobre”78 . Wobec tego: „te ustroje, które mają na celu dobro ogólne, są według zasady bezwzględnej sprawiedliwości właściwe, te zaś, które mają na celu jedynie dobro rządzących, są błędne”79. Dostarczanie środków do życia nie jest jednak celem samym w sobie, stanowić ma jedynie środek do celu właściwego, jakim jest szczęśliwe (cnotliwe) życie obywateli: „Celem państwa jest zatem szczęśliwe życie, a reszta to środki do tego celu wiodące. Państwo zaś jest wspólnotą rodów i miejscowości dla doskonałego i samowystarczalnego bytowania. To znów polega […] na życiu szczęśliwym i pięknym. Trzeba tedy przyjąć, że wspólnota ma na celu nie współżycie, lecz piękne uczynki”80 . Powyższe cytaty wskazują, na zasadniczy sens państwa w ujęciu Arystotelesa. Dostarczając niezbędnych środków, umożliwia rozwój człowieka jako bytu rozumnego, gdyż 71
G. Reale, Historia…, t. II, s. 476-483. Por. Arystoteles, Etyka Nikomachejska, ks. I, r. 5, 1095 b 19 nn. 73 G. Reale, Historia…, t. II, s. 479-480. 74 Zob. Arystoteles, Etyka Nikomachejska, ks. I, r. 8, 1098 b 12- 15. Idem: Polityka,ks. VII, r. 2-6, 1323 a-b. 75 Arystoteles, Etyka nikomachejska, ks. X, r. 8, 1178 b 21-24, tłum. D. Gromska. 76 Arystoteles, Polityka, ks. VII, r. 1, 1323 a, tłum. L. Piotrowicz. 77 Ibidem, ks. I, r. 9, 1253 a. 78 Ibidem, ks. I, r. 8, 1252 b. 79 Ibidem, ks. III, r. 7, 1279 a. 80 Ibidem, ks. III, r. 14, 1281 a. 72
13
„człowiek doskonale rozwinięty jest najprzedniejszym ze stworzeń”81. Dla podsumowania tego zagadnienia warto zacytować słowa M. A. Krąpca: „Dla Arystotelesa społeczny, samowystarczalny związek jest ‘społecznością doskonałą’, gdyż umożliwia pełnienie dobra – cnoty i pełny rozwój człowieka jako człowieka, czyli bytu rozumnego i wolnego, naznaczonego w swej naturze potencjalnością, która aktualizuje się w kierującym działaniu rozumu”82 . Poglądy fi lozoficzne Arystotelesa znalazły odzwierciedlenie w myśli wybitnego średniowiecznego teologa i filozofa – Tomasza z Akwinu, który uczynił z nich fi lozoficzną podstawę dla wyłożenia doktryny chrześcijańskiej. Przejął on arystotelesowską koncepcję dobra jako „celu wszelkiego dążenia”. W myśl tej koncepcji dobro to realnie istniejący byt, który ze względu na swoje rzeczywiste „bogactwo” staje się celem ludzkiego działania.83 Wobec tego nasuwa się pytanie, jakie dobro leży u podstaw tworzenia przez ludzi społeczności państwowej. Aby znaleźć właściwą odpowiedź, należy przyjrzeć się założeniom antropologicznym Akwinaty. Według Tomasza – i tu pojawia się nowość względem myśli starożytnej – człowiek jest osobą. Wybitny znawca tomizmu – Etienne Gilson – pisze na ten temat: „W ujęciu św. Tomasza oznacza ono [pojęcie osoby – T. Ć.] określoną klasę substancji indywidualnych, które różnią się od innych tym, że posiadają władzę nad własnymi aktami […] toteż substancje mające nad swym działaniem władzę, nie działają po prostu pod wpływem innych substancji, lecz samodzielnie, co znaczy, że każda z nich jest bezpośrednią i ostateczną przyczyną każdego poszczególnego dokonanego przez nią aktu. Nie ma więc w całej przyrodzie nic, co by przewyższało osobę […]. Jako substancja stanowi on [człowiek – T. Ć.] odrębne indywiduum ontyczne zawdzięczające swój byt własnemu aktowi istnienia. Jako substancja rozumna stanowi autonomiczny ośrodek działalności i jest źródłem swych własnych determinacji. […]. Toteż jest człowiek rozumny i wolny nie mimo tego, że stworzył go Bóg, ale właśnie dlatego. Osoba ludzka jest autonomiczna przez to właśnie, że jest zależna od Boga; jest autonomiczna na mocy aktu stwórczego, który daje jej uczestnictwo w nieskończenie mądrej i wolnej wszechmocy, stwarza w swej szczodrobliwości osobę jako akt istnienia obdarzony światłem poznania i samorzutnością woli”84 . Warto dodać, że człowiek w ujęciu Tomasza – podobnie jak u Arystotelesa – stanowi złożenie (compositum) duszy (elementu formalnego, aktu) i ciała (elementu materialnego, potencji)85 . Właściwą człowiekowi czynnością jest poznanie umysłowe, stąd człowiek powinien postępować tak, aby kierując się rozumem w jak największym stopniu rozwinąć tkwiące w nim możliwości (potencjalności), mając na celu osiągnięcie doskonałości – szczęścia86 . Ostatecznym zaś celem stworzenia rozumnego jest poznanie Boga jako Dobra Najwyższego, wobec którego wszystkie inne dobra są celami pośrednimi, który jedyny może stać się przedmiotem kontemplacji zaspokajającej najwyższe władze duszy ludzkiej i podnieść człowieka do najwyższej doskonałości. Choć cel ten ma charakter nadprzyrodzony, to nie jest on przeciw81
Ibidem, ks. I, r. 12, 1253 a. M. A. Krąpiec, Sens państwa w oczach klasyków: Arystotelesa i Tomasza, W: Człowiek, jego wolność i prawa a polityka, Red. A. Hrebenda i W. Kaute, Katowice 2002, s. 11. 83 Ibidem, s. 13. 84 E. Gilson, Tomizm. Wprowadzenie do filozofii św. Tomasza z Akwinu, Warszawa 2003, s. 347, tłum. J. Rybałt. 85 Zob. P. Świercz, Człowiek, społeczeństwo, państwo w doktrynie politycznej św. Tomasza z Akwinu. Zarysproblematyki, W: Człowiek, jego wolność i prawa a polityka, Red. A. Hrebenda i W. Kaute, Katowice 2002, s. 20-21. 86 E. Gilson, Tomizm…, s. 329. 82
14
stawiony porządkowi natury87, wręcz przeciwnie: stanowi on przedłużenie i sublimację celów ziemskich88 . Wobec tego w życiu ziemskim rzeczywistym dobrem dla człowieka jest aktualizacja tkwiących w nim potencjalności osobowych w zakresie poznania intelektualnego, miłości i twórczości89. Skoro jest to cel właściwy wszystkim ludziom, to może zostać określony jako dobro wspólne (bonum commune). Warto jednak zauważyć, że człowiek, chociaż jako byt osobowy sam jest suwerenem, jeśli chodzi o aktualizację swoich potencjalności poprzez swe akty decyzyjne, to aby to uczynić, potrzebne jest uzupełnienie jego sił z „zewnątrz”, poprzez wspólnotę z innymi ludźmi90 . W tym miejscu natrafiamy na problematykę celu państwa w filozofii Tomasza. Skoro dla każdego człowieka dobrem jest indywidualny rozwój osobowy, to tym samym jest to cel wspólny wszystkim ludziom. Właśnie wspólny cel stanowi rację bytu państwa. Prawo państwowe musi być zgodne z prawem naturalnym91 i mieć na celu wspólne dobro, w myśl słów Tomasza: „[…] do natury prawa należy, by było ono przyporządkowane wspólnemu dobru jako celowi”.92 W tej perspektywie państwo jawi się jako naczelna organizacja władna dostarczyć członkom wspólnoty niezbędnych środków umożliwiających aktualizację potencjalności osobowych człowieka. W tym przypadku można mówić o prawdziwym dobru wspólnym, gdyż nikt nie traci na tym, że poszczególni członkowie społeczności stają się lepsi w zakresie intelektualnego poznania, moralnego działania i twórczości. Przeciwnie, cała społeczność i każdy z osobna na tym zyskuje. Poprzez sieć różnorakich relacji międzyosobowych, stwarzanie koniecznych warunków (materialnych, administracyjnych, kulturowych), państwo umożliwia każdemu w ramach swoich zdolności osobowe doskonalenie się.93 Jak pisze M. A. Krąpiec: „Dzięki aktualizowaniu się tych potencjalności, ich realizowaniu stajemy się bytowo bogatsi, umacniamy się w ludzkim ‘być’ (czyli w ludzkim sposobie istnienia) jako byt bogatszy poznawczo, który pełniej realizuje miłość (czyli czyni dobro drugiemu), byt, który koncentrując swe siły duchowe, potrafi doskonalej wyrazić się w aktach twórczego ducha”94 . Tym sposobem dobro osoby ludzkiej jawi się jako cel i właściwe uzasadnienie dla państwa i działalności politycznej. Warto jednak podkreślić, że zadaniem państwa jest według Tomasza stwarzanie warunków służących rozwojowi osobowemu, ale samo wykorzystanie tych dóbr, ich „użycie” dokonuje się poprzez poszczególnych ludzi na mocy wolnej decyzji95 . W charakterze podsumowania warto przytoczyć słowa samego Tomasza, w których odzwierciedla się jego zasadniczy pogląd na temat sensu państwa i polityki: „tym jest bowiem szczęście kontemplatywne, do którego całe życie polityczne zdaje się zmierzać, gdy poprzez pokój, który jest ustanowiony przez uporządkowane życie polityczne – daje się ludziom możność kontemplowania prawdy”96 . 87
Zgodnie z zasadą Tomasza, że łaska nie niszczy natury, ale ją uzdrawia i doskonali. Zob. Ibidem, s. 30. 88 Ibidem, s. 402-408. 89 M. A. Krąpiec, Sens państwa…, s. 15. 90 Zob. Idem, O ludzką politykę…, s. 34-36. 91 Prawo naturalne (lex naturalis) stanowi odzwierciedlenie najwyższego, utworzonego przez Boga prawa wiecznego (lex aeterna). Na te temat zob. E. Gilson, Tomizm…, s. 305-311. 92 Tomasz z Akwinu, Summa theologica. I-II, 91, 3. Podaję za: M. A. Krąpiec, Sens państwa…, s. 14. 93 Zob. M. A. Krąpiec, Senspaństwa…, s. 15-16.Idem, O ludzką politykę…, s. 83-85. 94 Idem, Sens państwa…, s. 15-16. 95 Idem, O ludzką politykę…, s. 32. 96 Tomasz z Akwinu, Komentarz do Etyki Nikomachejskiej, 1, 11, n. 2101. Podaję za: M. A. Krąpiec, O ludzkąpolitykę…, s. 12.
15
Zawarte w niniejszym artykule poglądy wybranych przedstawicieli fi lozofii klasycznej, choć omówione w sposób skrótowy, pozwalają na wyciągnięcie pewnych wniosków. Pomimo, że poszczególne doktryny reprezentują tak różnorodne tradycje i okresy rozwoju filozofii, jak wczesną fi lozofię grecką (Heraklit, Pitagorejczycy), okres klasyczny filozofii greckiej (Sokrates, Platon, Arystoteles), czy wreszcie chrześcijańskie średniowiecze (Tomasz z Akwinu), można w nich znaleźć wiele punktów wspólnych. Niewątpliwie kluczową rolę gra tu charakter samej fi lozofii klasycznej, zakładającej w punkcie wyjścia fakt obiektywnego istnienia rzeczywistości, wobec której człowiek powinien zająć postawę podmiotu poznającego, odkrywającego (a nie tworzącego!) prawdę o świecie i prawa nim rządzące. Prawa te mogą być bądź immanentną cechą świata (Heraklit, Pitagorejczycy), bądź też mają swoje źródło w bycie transcendentnym (Tomasz z Akwinu). Niemniej jednak zachowują zawsze charakter obiektywny i niezależny od ludzkiego stanowienia. Ponadto warto dostrzec także przekonanie klasyków filozofii, że życie kontemplacyjne, którego celem jest poznawanie całości bytu, ma istotny wpływ na życie praktyczne: etykę i politykę (których to pojęć na gruncie fi lozofii klasycznej absolutnie nie należy sobie przeciwstawiać, a wręcz przeciwnie, są one ściśle ze sobą powiązane). Tak więc działanie praktyczne powinno stanowić odzwierciedlenie wyników działań poznawczych, kontemplujących byt. Kolejnym wyróżnikiem rozumienia polityki w ramach filozofii klasycznej jest przekonanie o doskonaleniu (poznawczym, etycznym) obywateli jako o podstawowym celu państwa i działalności politycznej, co jest wynikiem pojmowania człowieka jako bytu, który posiada rozumną duszę (a więc może uczestniczyć w rozumnej naturze świata), nie zredukowanego do sfery habere (mieć), którego właściwą sferą aktywności miałaby być dziedzina rynku i ekonomii (jak chciał „ojciec” liberalizmu – J. Locke), ale bytu, którego zadaniem jest rozwój tkwiących w nim zdolności intelektualnych i moralnych. Tak więc przekonanie o konieczności dążenia do odzwierciedlenia w sferze państwa praw naturalnych (odkrywanych rozumem poprzez życie kontemplacyjne) oraz troski o doskonalenie się obywateli stanowią o bogactwie dorobku filozofii klasycznej w zakresie myśli politycznej i o jego niewyczerpanej aktualności. ----------------------Tomasz Ćwiertniak – student III roku politologii (specjalność: europeistyka) i I roku filozofii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, członek sekcji historii myśli politycznej Koła Naukowego Politologów UŚ. Interesuje się problematyką fi lozofii politycznej ze szczególnym uwzględnieniem dorobku starożytnej Grecji i myśli chrześcijańskiej.
16
Ma r ta Domaga lska
Wygnanie fundamentalnym prawem egzystencji (o fundamentalizmie w judaizmie) „Nie my jesteśmy winni, że ze wszystkich wcieleń-pokoleń-wykluł się niczym tytan wszechogarniający smutek, ogromny jak kula ziemska. Nie my jesteśmy winni,że odsłonięcie-zdarcie parochetów i odkrycie pustki Arek, strzeżonych przez pokolenia, jest straszliwe i niewyrażalne słowami. Nie my jesteśmy winni, że żydowskie miasteczko wypluło nas wraz z krwią swej gardzieli i drżących rzuciło w czeluście niepokoju:miasta elektryczności, mostów, wysokości,niezliczonych pięter, szampana, zhańbienia i opium!” Uri Cwi Grinberg „Proklamacja”1
Co sprawia, że członkowie warszawskiej awangardy jidysz działającej w latach 20 XX wieku wyrażają te same obawy i troski, co ich przodkowie, z niepokojem wyczekujący Mesjasza w początkach wieku XVI, bądź współcześni ultraortodoksi, rzucający kamieniami w pojazdy zakłócające Szabat? Odpowiedź jest jednoznaczna: lęk o własną egzystencję, drżenie o prawo do istnienia w zracjonalizowanym i zmechanizowanym świecie. Fundamentalizm to próba wdarcia się do swiadomości współczesnych, zasygnalizowania swej odmienności i sprzeciwu, który rodzi się z zagubienia i przerażenia wynikającego z bezapelacyjnego zaakceptowania przez nowoczesne społeczeństwo „śmierci Boga”, nowego ładu, czasami zaprzepaszczenia tradycji. Przebieg wypadków prowadzących nieuchronnie do industrializacji, zanegowanie mythos oraz usankcjonowanie roli przewodniej logos, podzieliło Naród Księgi nieodwracalnie. W przyszłości musiał on zrewidować i chcąc nie chcąc zmodernizować religię, zwyczaje-nadać im nowy sens oraz znaczenie, by odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości. To, czy starania te zawsze rodziły pozytywne skutki, pozostaje wątpliwe. * Mit Żyda wiecznego tułacza na dobre w historii a także w świadomości ludzkiej usankcjonował królewski edykt Ferdynanda i Izabeli z 31 marca 1492 r. Nakazywał on, w trybie trzech miesięcy, opuszczenie terenu Półwyspu Iberyjskiego liczącej 5% społeczeństwa hiszpańskiego diasporze2 . 130 000 osób udało się na wygnanie, zostawiając nie raz cały swój dobytek, ale przede wszystkim nieodwzajemnioną miłość do Sefarad 3 . Żydzi sefardyjscy przeżyli szok i zdziwienie, boleśnie odczuli taką formę upokorzenia, którą władcy katoliccy zafundowali im w ramach „jednoczenia królestwa”. W narodzie odezwały się palące historie z przeszłości: analogie do największej tragedii narodu, ówcześnie zburzenia Świątyni w Jerozolimie w 70 r. n.e i wygania z Palestyny, gdzie zaczynała się niedola 1 Perec Markisz „Estetyka walki w nowoczesnej poezji” w: Warszawska awangarda jidysz, Karolina Szymaniak, Gdańsk 2005, s.83-85. 2 „Żydzi:prekursorzy (1492-1700)” w: W imię Boga-fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie, Karen Armstrong, Warszawa 2005, s.26-30. 3 Sefarad-Hiszpania w języku Żydów hiszpańskich.
17
diaspory4 . Oprócz wygnańców w kraju pozostało 70 000 osób, których warunkiem pobytu było przejście na chrześcijaństwo (była to jedyna szansa na odniesienie sukcesu, zarówno w kwestii finansowej jak i prywatnej). Oni także nie zdołali uchronić się przed prześladowaniami. Oficjalnie nazywano ich conversos (nawróceni), ale w słowniku chrześcijan funkcjonowali jako marranos (świnie). Posądzani byli z zazdrości o tworzenie podziemnych spisków i działania przeciwne jedności królestwa, wobec czego Inkwizycja skazała na śmierć około 13 000 conversos5 . Mając dookoła siebie niczym nieuzasadnione ból i cierpienie, Sefardyjczycy rozjeżdżając się po świecie, postanowili szukać schronienia w czymś, co zawsze było bardzo osobiste i bliskie, a przy tym związane z tradycją, w religii. Ukojenie na pewien czas przyniósł mesjanizm. Mythos znakomitego kabalisty Izaaka Lurii6 rozjaśnił mroczny świat wygnańców, sięgał do początków, by wydobyć pełne znaczenie doświadczenia wygania. Porządek rzeczy tłumaczy on poprzez triadę: cimcum-szewiratikun (wycofania-rozbicia-naprawy) innymi słowy: istota Boska z głębokiego współczucia skurczyła się sama w sobie, by zostawić miejsce dla świata. Ejn Sof7 chcąc wypełnić pustkę, która powstała próbuje wypełnić ją światłem, ale „naczynia”, którymi miało przepłynąć roztrzaskują się. Porządek rzeczy po tym wypadku uległ zmianie, odtąd wszystko jest nie na swoim miejscu. Z powodu grzechu Adama iskry uwięzione są w przedmiotach materialnych, a Szechina8 znajduje się na wygnaniu, tęskniąc do boskiego połączenia. W ten oto sposób Luria w mistrzowski sposób znajduje odpowiednik ze sfery sacrum dla ziemskich wypadków, które dotknęły dzieci Izraela. Istota tych nauk zawiera się w tym, iż nawet Bóg cierpi razem ze swoim ludem, tym samym Żydzi stali się głównymi aktorami w procesie odkupienia, gdyż przestrzeganiem nakazów Tory oraz afirmacją dnia powszedniego mogli pomóc w przywróceniu Szechiny Bogu. Kolejny przykład zacieśniania kręgu tradycji jest już znacznie mniej wysublimowany. W 1665 roku Sabbataj Cwi9 za namową rabina Natana z Gazy obwołuje się Mesjaszem. Incydent ten ma liczne konsekwencje. Gminy żydowskie w Europie, imperium osmańskim i Persji opanowuje ekstatyczne uniesienie. Niektórzy decydują się odrzucić Torę i życie religijne w znanej im dotąd formie. Wyprzedawaniu majątków i ogólnemu szałowi nastał kres, gdy ten z utęsknieniem oczekiwany Mesjasz, konformistycznie zdecydował się przejść na islam. Faktem jest, że w ten sposób ratował swe życie zależne od sułtana. Powszechnie uznaje się, że sabataizm znacznie naruszył tradycję rabiniczną i umożliwił przyjęcie zmian, dochodziło do masowego przyjmowania religii krajów zamieszkania. Jakub Frank10 , przez wielu ortodoksów nazywany wcieleniem Szatana, po inicjacji sabataistycznej odrzucił nakazy Tory i odnalazł radość w niemoralności, „przybył by burzyć i unicestwiać”. Jego zwolennicy wydali wojnę wszelkim zasadom religijnym, zwrócili się nawet ku polityce, marząc o rewolucji, która byłaby przyczyną destrukcji. Jednak fakt wygnania z Sefarad sprawia, że poszczególne jednostki już nigdy nie będą w stanie przystosować się do nowych warunków. Historie Orobio de Castro oraz Juana 4
James C. VanderKam, Wprowadzenie do wczesnego judaizmu, 2006. „Żydzi:prekursorzy (1492-1700)” w: W imię Boga-fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie, Karen Armstrong, Warszawa 2005, s. 26-30. 6 Kabała i kabaliści, w: Tajemnice kabały, Marc-Alain Ouaknin, Warszawa 2006, s.30-34. 7 Ejn Sof (hebr.) – „bez końca”, termin w kabale oznaczający Boga w jednej z jego dziesięciu emanacji (sefirot). 8 Szechina (hebr.)-Boska Obecność. 9 Por. Martin Buber, Hasidism, New York cop. 1948. 10 Por. Martin Buber, Hasidism, New York cop. 1948. 5
18
da Prado11 to tylko jedne z wielu ogromnej rzeszy ludzi, którzy już nigdy nie odnaleźli się ani w judaizmie ani w katolicyzmie. Przypadki te świadczą jak popularny po wygnaniu stał się ateizm, był on remedium dla osób nie odnajdujących się w obrzędach, dla których tradycja jest czymś mglistym. Oni pierwsi zaczęli głosić, iż wiedza może zastąpić miłość do Boga a sprawia tyle samo przyjemności. Na słowach się skończyło, gdyż de Castro i da Prado skończyli zupełnie samotnie, zaszczuci ostracyzmem każdej ze stron, do której się odwoływali. Żydzi napotykając na swej drodze pędzące koło historii i przemian, stosunkowo wcześnie doświadczyli zmienności ładu ziemskiego, który nie ominął także ich wartości oraz świętości. Przejawiali zasadniczo odmienne postawy od sekularyzmu i racjonalizmu, po ateizm i nihilizm. Jednakże większość z nich pozostała wierna religii. * Nowoczesna cywilizacja skazuje Żydów na wewnętrzny podział według stosunku do „nowoczesności”. Zacięty konflikt między chasydami (chasidim-pobożni) a misnagdim (przeciwnicy) to odzwierciedlenie odwiecznej walki starego porządku z nadchodzącymi zmianami, jak również początkowe formowanie się fundamentalizmu żydowskiego. Oto, co opowiadają: „Pewnego razu, wieczorem, w Dniu pojednania, księżyc nie pojawił się zza chmur i Baalszem nie mógł wyjść, aby wygłosić błogosławieństwo. Był tym wielce przygnębiony, czuł bowiem, jak to już nie raz bywało, że i tym razem niepewny los zależy od słów, które miały wypowiedzieć jego wargi. Daremnie wytężał swoją moc, usiłując dopomóc wędrownej planecie, aby zrzuciła z siebie ciężkie zasłony i zajaśniała całym swoim blaskiem; im usilniej się o to starał, tym bardziej, jak powiadają, gęstniały chmury. Wreszcie stracił wszelką nadzieję. Tymczasem chasydzi, nic nie wiedząc o strapieniu Baalszema, zebrali się przed domem i zaczęli tańczyć, mieli bowiem zwyczaj odświętnie i radośnie obchodzić owego wieczora coroczne odkupienie, sprawione arcykapłańską posługą cadyka. Kiedy wzmogła się ich święta radość, wpadli, tańcząc, do izby Baalszema. Wkrótce ogarnęło ich zachwycenie, chwycili siedzącego w zasępieniu za ręce i wciągnęli w taneczny krąg. W tej chwili przed domem rozległ się okrzyk. Noc nagle pojaśniała, na niepokalanym niebie pojawił się księżyc w nigdy przedtem niewidzianym blasku”12 .
Ojcem chasydów można nazwać Israela ben Eliezera, który jako pierwszy cadyk przybrał imię Baal Szem Tow (Pan Dobrego Imienia)13 . Pociągnął on za sobą biedne masy w czasach, gdy nauka odczarowywała świat. Sprzeciwiając się uciskowi najuboższych, stworzył ruch ludowy sprzeciwiający się religijnej zwierzchności, który bynajmniej nie miał nic wspólnego z ruchem demokratycznym. Chasyd był całkowicie uzależniony od swojego cadyka, który był mu mistrzem i przewodnikiem duchowym. Uczył, iż boska obecność znajduje się wszędzie i w każdej chwili. Żyjąc afirmujemy Boga i nie potrzeba nic więcej niż szczera wiara oraz całkowite oddanie w modlitwie. Praktyki mistyczne ceniono na równi z racjonalizmem.
11 Żydzi:prekursorzy (1492-1700)” w: W imię Boga-fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie, Karen Armstrong, Warszawa 2005, s.43-48. 12 Martin Buber, Opowieści chasydów, Poznań-Warszawa 2005, s. 104-105. 13 Por. m.in. Martin Buber, Hasidism, New York cop. 1948 oraz Martin Buber, Opowieści chasydów,Poznań-Warszawa 2005.
19
Misnagdim z kolei ekskomunikowali chasydów, uważając ich za heretyków i obskurantów. Ich przywódca Elijachu ben Salomon Załman14 łączył duchowość z racjonalnością (biegłość w astronomii, anatomii, matematyce). Jednak na początku XIX wieku wrogość ustąpiła na rzecz wspólnego nieformalnego ‘sojuszu’ wobec haskali, czyli żydowskiemu oświeceniu. Jej twórcą był Moses Mendelssohn15 , dla którego rozum miał prymat nad wiarą. Opowiedział się również za przeniesieniem religii do sfery prywatnej. Było to idealne rozwiązanie dla Żydów, którzy chcieli wreszcie wydostać się ze stęchłych murów getta i wtopić się w społeczeństwo europejskie. Mendelssohn postulował judaizm jako religię racjonalną, nie miał także złudzeń co do ‘prawd’ Tory. W pewien sposób twórca haskali wyzwolił wiele umysłów, uzmysłowił im, że porzucając getto nie jest konieczne odżegnywanie się od współwyznawców i kultury (podejmowano świeckie studia nad własnym dziedzictwem). Judaizm reformowany wkraczał w XIX wiek z nadzieją na lepszą przyszłość, nieskrępowaną więzami religijności. Odpowiadał nowej rzeczywistości swoim racjonalizmem oraz pragmatyzmem, nie oznaczało to jednak, że całkowicie odcinał się i lekceważył dorobek pokoleń. Przeciwnie, koła postępowe uznały, że zaniechanie minimalnego elementu kultu i mistycyzmu jest działaniem zgubnym. Wissenschaft des Judentums (nauka judaizmu)16 nowo powstała szkoła Zunza, Krochmala, Frankela oraz Geigera zrozumiała to najszybciej. Ich przesłanie było proste: by powstrzymać współwyznawców przed przechodzeniem na chrześcijaństwo, należy pozwolić im zagłębić tajniki nowoczesnej cywilizacji i przyjąć nowe wartości, ponieważ kategorycznym „nie” nikogo się nie przekona do wierności judaizmowi. Nadmienić należy, że wszystkie te działania nastawione były zarówno ze strony ludzi świeckich jak i głęboko religijnych na ocalenie podstaw swej tożsamości, próbę jej „zreformowania” tak, by przystawała do nieustannych zmian i dawała sens życia w świecie ogarniętym chaosem. Mimo usilnych starań ortodoksi ciągle byli niezadowoleni i przerażeni. Praktyka Wissenschaft des Judentums budziła w nich obrzydzenie i całkowite niezrozumienie. Postanowili działać sami, gdy zdali sobie sprawę, że tak naprawdę cywilizacja „zachodnia” jest wrogiem, ale największym oponentem jest ktoś im najbliższy: to wszyscy ci Żydzi, którzy z łatwością, przynajmniej widzialną gołym okiem, wtapiali się w oświeceniowe otoczenie i próbowali z nim utożsamiać. Dla ortodoksów nie było półśrodków: albo z nami, albo przeciwko nam (do dzisiaj zresztą nic w tej sprawie się nie zmieniło). Jesziwa jest kontratakiem, a właściwie „wylęgarnią” przyszłych „bojowników Boga”, to tu łączyli się niegdyś skonfliktowani chasydzi z misnagdim, aby pogrążając się w studiach nad Torą (i dosłownie ją interpretując), oddzielić się od otaczającego „zepsutego” świata. Według Karen Armstrong jesziwa stała się „...instytucją dobrze oddającą istotę ultraortodoksyjnego fundamentalizmu, który rozwinął się w XX wieku. Była jedną z pierwszych form nowo powstałej i wojowniczo nastawionej religijności”17. Tworząc „enklawy czystej wiary”, ortodoksi nie ustrzegli się jednak pewnego elementu modernizacji. W ramach kontrkultury studia nad Torą zostały w pewien sposób zracjonalizowane i ujednolicone. Armstrong podkreśla „na-
14
Żydzi i muzułmanie unowocześniają się (1700-1870) w: W imię Boga-fundamentalizm w judaizmie,chrześcijaństwie i islamie, Karen Armstrong, Warszawa 2005, s.152-154. 15 Por. Adam Dylewski, Śladami Żydów polskich, 2002 Bielsko-Biała, s.14 oraz Żydzi i muzułmanie unowocześniają się (1700-1870) w: W imię Boga-fundamentalizm w judaizmie,chrześcijaństwie i islamie, Karen Armstrong, Warszawa 2005, s.154-157. 16 Żydzi i muzułmanie unowocześniają się (1700-1870) w: W imię Boga-fundamentalizm w judaizmie,chrześcijaństwie i islamie, Karen Armstrong, Warszawa 2005, s.161-163. 17 Ibid., s. 165.
20
wet kiedy fundamentaliści odwracają się od nowoczesności, ich życie religijne do pewnego stopnia staje się nowoczesne i innowacyjne”18 . *
Z biegiem lat percepcja wroga zmienia się i występują inne przyczyny nietolerancji. W początkach XX wieku jako nowy cel ataków pojawiają się syjoniści. Dezaprobatę charedim19 wzbudzili oni przekształcając Ziemię Izraela (święty symbol) w racjonalną, świecką, praktyczną rzeczywistość. Jednym słowem Erec Israel została sprofanowana. Syjoniści chcieli z całą mocą odrzucić judaizm, gdyż kojarzył im się z mrocznymi i upokarzającymi czasami diaspory, gett. Walczyli o nowego człowieka, tak zwanego sabrę 20 , który byłby silny, będzie w stanie obronić swoje terytorium oraz nie stanie się ogólnoświatowym pośmiewiskiem i popychadłem. Silne państwo z pewnymi siebie ludźmi, znającymi własną wartość. Życie zaczęło się od nowa. Sabra nie byłby już zależny od religii, która w niczym mu do tej pory nie pomogła, sam panowałby nad swym losem. Odbiłby sobie z nawiązką wieki upokorzeń. W pewnym sensie tak się właśnie stało. Niestety także podział w obrębie izraelskiego społeczeństwa, który się wówczas zarysowywał, nie zniknął do dziś. Dla syjonistów to państwo stało się religią (syjoniści, dobijając do portu w Jaffie, całowali ziemię, odradzali się) – dla ortodoksów z kolei to stwierdzenie pozostaje niebywałą herezją, nastąpił restrykcyjny zakaz zajmowania się działalnością polityczną. * „Żyd nie może jednocześnie wierzyć w państwo i naszą świętą Torę, ponieważ są one całkowicie przeciwstawne”21. Joel Mosze Teitelbaum
Paweł Smoleński w zbiorze swoich felietonów „Izrael już nie frunie”22 stara się analizować „syndrom Jerozolimy”. Ma on wiele rozbudowanych znaczeń, przede wszystkim budzi w ludziach, przybywających do stolicy trzech monoteistycznych religii, drzemiące w nich siły wieszczenia, religijnego nawrócenia. Przeważnie kończy się to urazem psychicznym bądź całkowitą amnezją, jednak niezaprzeczalnie istnieje, co podkreślił Amos Oz w swym wykładzie na uniwersytecie w Tybindze23 w 2002 roku: „W istocie niektórzy z nich, Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie, socjaliści, anarchiści, reformatorzy świata, przybyli do Jerozolimy nie po to, żeby ją budować, lecz raczej, żeby dać się ukrzyżować albo ukrzyżować innych, albo jedno i drugie. Jest takie zaburzenie psychiczne, choroba umysłowa zwana ‘syndromem jerozolimskim’”. Syjoniści początków XX wieku topos świętej ziemi Izraela przetransponowali w fenomen „świeckiej ideologii religijnej”. Odtąd tysiące kibucników nawadniało jałowe pustynne ziemie wierząc, że w ten sposób przybliżają swe odkupienie, słynne powiedzenie rabina Kooka: „ My zakładamy tefilin, natomiast pionierzy układają
18
Ibid., s. 166. Charedim (hebr.) – bogobojni, potocznie: ultraortodoksi (Najtrudniej jest spotkać Lilit-opowieści chasydek) Anka Grupińska, Warszawa 1999. 20 Sabrowski-izraelski,w odróżnieniu od galutowego, czyli emigranta.W powszechnym, stereotypowym przekonaniu ten podział wskazuje na podstawowe różnice mentalne i fizyczne. 21 Kontrkultura (1925-1960) w: W imię Boga-fundamentalizm w judaizmie,chrześcijaństwie i islamie, Karen Armstrong, Warszawa 2005, s. 298. 22 Izrael już nie frunie, Paweł Smoleński, Warszawa 2006. 23 Jak uleczyć fanatyka, Amos Oz, Warszawa 2006, s. 32. 19
21
cegły”24 . Również bardzo interesujący ideologicznie spór o role syjonizmu i przyszłego państwa Izrael stoczył Martin Buber ze swoim „przeciwnikiem” Franzem Rosenzweigiem25 . Ortodoksi nie dawali jednak za wygraną, postanowili walczyć ze świeckimi ich własną bronią-polityką. W 1912 roku powstaje Agudat Izrael (Związek Izraela) w przekonaniu Żydów zachodnich miał aktywnie włączyć się w sferę polityczną, stanowczo walczyć o ich sprawy, by tym sposobem nie dać zapomnieć o sobie wahającym się w wierze, tymczasem Żydzi rosyjscy i polscy traktowali partię jako stricte defensywną, ograniczającą swoją aktywność do minimum, dbającą o poprawę losu tych, którzy zupełnie nie przystawali do nowej rzeczywistości. W Izraelu26 zaczęto wcielać w życie tworzenie enklawy dla panowania Tory, fundamentalizm rósł w siłę. Szykował się do kontrofensywy. Jak pisze Armstrong „Do lat trzydziestych XX wieku większość ortodoksyjnych Żydów, którzy nie chcieli mieć do czynienia z nowoczesną kulturą, zamykała się w świecie jesziw i dworów chasydzkich. Nie odczuwali ani chęci, ani potrzeby emigrowania do Stanów Zjednoczonych albo Palestyny. Wydarzenia lat trzydziestych i czterdziestych sprawiły jednak, że ci, którym udało się przeżyć, zmuszeni zostali do ucieczki z Europy i ze Związku Radzieckiego. Niektórzy haredzi wyjechali do Palestyny i stanęli oko w oko z syjonistami, desperacko walczącymi o utworzenie państwa, w którym wszyscy Żydzi mogliby znaleźć schronienie przed nadciągającą katastrofą”27. Eli Barbur w swojej rozmowie z Krzysztofem Urbańskim nadmienia, że prawda o Holocauście wyszła na jaw dla opinii publicznej dopiero w latach sześćdziesiątych (sic!) 28 . Oto kolejny element wzajemnego nierozumienia izraelskiego społeczeństwa. Dochodzi do tego, że około roku 1938 trójka ultraortodoksyjnych rabinów z prawdziwego zdarzenia: Szapira, Teitelbaum, Margolis, słysząc o hitlerowskich praktykach porównuje je do działań syjonistów (por. m.in. wypisywanie o ówczesnym burmistrzu Jerozolimy Teddym Kolleku epitetów na murach odnoszących się do nazistowskich zapędów – to wszystko jeszcze w latach osiemdziesiątych i brak zmiany do dziś)29. * Rozkwitem fundamentalistycznego ruchu była działalność organizacji Gusz Emunim (Blok Wiernych).Ci religijni syjoniści jak nikt przed nimi, potrafili zatroszczyć się o swoje interesy. Biorąc aktywny udział w polityce i wpływając na poszczególne rządy (szczególnie Menachema Begina), doprowadzili do sytuacji, dzięki której, wbrew interesom Izraela, zaczęły powstawać osiedla na Zachodnim Brzegu Jordanu. Do połowy 1981 roku rząd Likudu zainwestował 400 milionów dolarów dla 18 500 osadników30 . W roku 1984 na całym Zachodnim Brzegu istniało już ponad 100 oficjalnych rządowych osiedli. Osadnicy zyskali pewność siebie, a swoja butę często wyrażali agresją. Przekonani o dziejowej misji, potrafi li do pierwszej krwi bronić owocu swego zaangażowania i żarliwości. Jednak romans z polityką nie zakończył się pomyślnie, w dramatycznych okolicznościach osadnicy zostają siłą 24
Podstawy (1900-1925) w: W imię Boga-fundamentalizm w judaizmie,chrześcijaństwie i islamie, Karen Armstrong, Warszawa 2005, s. 272. 25 Żydzi i Niemcy : eseje, listy, rozmowa, Gershom Scholem, Warszawa 2006, s. 9-11. 26 Domyślnie używam terminu ‘Izrael’, pisząc o czasach sprzed jego powstania. 27 Kontrkultura (1925-1960) w: W imię Boga-fundamentalizm w judaizmie,chrześcijaństwie i islamie, Karen Armstrong, Warszawa 2005, s. 291-292. 28 Właśnie Izrael: „gadany” przewodnik po teraźniejszości i historii Izraela, Eli Barbur, Krzysztof Urbański, Warszawa 2006. 29 Ibid. lub por. w: Arabowie i Żydzi w Ziemi Obiecanej, David K. Shipler, Warszawa 2003. 30 Ofensywa (1974-1979) w: W imię Boga-fundamentalizm w judaizmie,chrześcijaństwie i islamie, Karen Armstrong, Warszawa 2005, s. 402-410.
22
wysiedleni z półwyspu Synaj. Ich ruch dotkliwie pogrąża śmierć jednego z liderów, rabin Kook nie zostawia po sobie charyzmatycznego przywódcy. Ku zdumieniu izraelskiej opinii publicznej w wyborach 1988 roku partie religijne uzyskały rekordową liczbę 18 miejsc i w rezultacie to one decydowały, czy przechylić szalę w stronę Partii Pracy, czy Likudu. Świeccy politycy, którzy wcześniej uważali ortodoksów za beznadziejny przeżytek, teraz nieustannie zabiegali o ich głos. Żaden rabin dotychczas nie miał takiej władzy jak rabin Elizar Schach 31, przewodził on dwóm partiom, których głos miał decydujące znaczenie dla układu sił na scenie politycznej. Haredzi przeszli z marginalnej grupy do centrum władzy. Tymczasem członków Gusz Emunim opętała fala agresji. Przewodniczący ruchu organizował rajdy odwetowe, wybijając szyby i podpalając sklepy palestyńskie lub atakując osiedla. Pomysły na to, co zrobić z Palestyńczykami były przeróżne, konkuzja zawsze jedna: ci ludzie nie mają prawa do ziemi i nie ma tu dla nich miejsca. Rabin Israel Hesss opublikował artykuł Ludobójstwo: przykazanie Tory. Dowodził w nim, że Palestyńczycy zasługują na unicestwienie. Kolejnym punktem zapalnym stały się miejsca święte dla islamu i judaizmu. Nieudanym spiskiem wysadzenie kopuły na Skale Gusz Emunim ostatecznie skompromitował się pośród swych wyznawców. Wiarygodności nie potrafił już odbudować. Wzorcowym przykładem fundamentalizmu jest rabin Meir Kahane32 , utworzył organizację Kach (W Ten Sposób), którego celem było nękanie Arabów i zmuszanie ich do opuszczenia Erec Israel. Kahane stworzył z judaizmu niemal karykaturę. Kahanista Baruch Goldstein zainspirowany ideologią rasizmu i nienawiści zastrzelił w 1994 r. 29 Palestyńczyków w Grocie Patriarchów w Hebronie33 . Doprowadziło to do eskalacji terroru na ziemiach okupowanych i w samym Izraelu. W 1995r. student jesziwy dokonuje podczas wiecu pokojowego zamachu na premiera Icchaka Rabina, który w jego mniemaniu był wrogiem narodu żydowskiego34 . * Historie żydowskiego ekstremizmu można by mnożyć. Pytanie co robić? Rozwiązanie tkwi w patowym konflikcie palestyńsko-izraelskim. Problem w tym, że konflikt ten jest tragedią dwóch słusznych racji, w dodatku takich, które nie chcą się wzajemnie uznać. Amos Oz określa Izrael jako „rozpłomienione, wrzaskliwe, wiecznie spierające się zbiorowisko, nieustające uliczne seminarium”35 . Jedynym wyjściem zdaje się kompromis, próba wyjścia komuś w pół drogi, ale nie ma szczęśliwych kompromisów. Występuje tu potrzeba utożsamienia się z inną osobą, co jest nie tylko przeżyciem etycznym, ale uczy pokory. Fanatyk jest chodzącym wykrzyknikiem. Fanatyzm nie przynależy do konkretnej nacji, lecz do niezbywalnego elementu natury ludzkiej. Amos Oz twierdzi, że tylko ci umiarkowani są w stanie sprzeciwić się „chodzącym wykrzyknikom”, będą potrafi li przeciwstawić się rozpaczy i budzić nadzieję. „Fanatyk jest najbardziej bezinteresownym stworzeniem. 31
Rabin Schach utworzył sefardyjską religijną partię polityczną Szas, jest to akronim od słów Szomrei Tora Sfaradim (sefardyjscy strażnicy Tory), w: /Najtrudniej jest spotkać Lilit-opowieści chasydek/Anka Grupińska, Warszawa 1999. 32 O sporze rabina Kahane z Urim Huppertem, radnym jerozolimskim,przewodniczącym Ligi do Walki z Przymusem Religijnym, w sprawie świeckiego charakteru państwa Izrael czyt. w: Izrael na rozdrożu, Łódź 1987. 33 Porażka? (1979-1999) w: W imię Boga-fundamentalizm w judaizmie,chrześcijaństwie i islamie, Karen Armstrong, Warszawa 2005. 34 Ibid. 35 Jak uleczyć fanatyka, Amos Oz, Warszawa 2006.
23
To wielki altruista. Ogromnie się o ciebie troszczy, rzuca ci się na szyję, bo tak bardzo cię kocha, albo rzuca ci się do gardła, jeżeli okażesz się niepodatny na zbawienie”36 . Inną receptą jest poczucie humoru, które zrodzi radość z różnorodności – ten pomysł zdaje mi się wyszukaną utopią. Jednym słowem bolesny kompromis, w którym „...gromada półhisterycznych uchodźców i ocaleńców, nawiedzanych przez koszmary, z urazami spowodowanymi nie tylko przeżyciami w Europie, ale także przez to jak byli traktowani w arabskich i islamskich krajach”37 uzna fakt emocjonalnej więzi łączącej Palestyńczyków z tą ziemią, a druga strona odwdzięczy się tym samym, to jedyna nadzieja na przyszłość z mniejszą ilością wykrzykników, ale i dużym znakiem zapytania. ------------------------Marta Domagalska – studentka IV roku politologii (specjalność: europeistyka) na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W kręgu jej zainteresowań pozostają: stosunki międzynarodowe ze szczególnym uwzględnieniem regionu Bliskiego Wschodu oraz Judaika.
36 37
Ibid. Ibid.
24
J a nu s z G o r o l
Nauka Magisterium Kościoła na temat tolerancji i wolności religijnej na dzień przed Soborem Watykańskim II W 1791 uchwalono konstytucję francuską, w skład której wchodziła tzw. Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela z roku 1789. Jej art. 10 głosił: „Nikt nie może być niepokojony z powodu swoich przekonań, również religijnych, byle ich manifestowanie nie zakłócało porządku publicznego, ustanowionego przez Ustawę”1. Deklaracja ta uważana jest dziś za jedną z największych zdobyczy ludzkości, a jej zapisy wywarły ogromny wpływ na kształt całego późniejszego świata, w tym także na kształt i myślenie wewnątrz Kościoła rzymskokatolickiego2 . Proces tych przemian nie był krótki, trwał w Kościele ponad 150 lat, aż nastąpił Sobór Watykański II. Najbardziej widoczną dla wiernych zmianą była reforma liturgii i związane z tym wprowadzenie języka narodowego, odwrócenie kapłana do wiernych oraz zwiększający się udział laikatu w sprawowaniu kultu. Krokiem przełomowym było także nowe, poszerzone odczytanie definicji Kościoła. Ta nowa definicja Kościoła wpłynęła bezpośrednio na przemianę myślenia o tolerancji i wolności w zakresie wiary3 . Praca niniejsza ma za zadanie pokazać jak wyglądało nauczanie Kościoła, w tym zakresie, jeszcze czterdzieści lat temu, czyli do czasów Soboru Watykańskiego II (w którym uczestniczyli m.in. Jan Paweł II i dzisiejszy papież Benedykt XVI). Dopiero poprzez ukazanie ówczesnego spojrzenia możemy zrozumieć ogrom reform, jakie dokonały się stosunkowo niedawno i zmieniły całkowicie oblicze Kościoła. Pierwszą sprawą jest rozróżnienie pojęć tolerancji a wolności religijnej. Mimo że niejednokrotnie w języku potocznym używamy tych pojęć zamiennie, to różnica jest istotna. Tolerować kogoś oznacza znosić kogoś o odmiennych poglądach lub przekonaniach4 . Nie znaczy to jednak przyznawanie takich praw, które sami posiadamy. Tolerowanie przez pań1 Michał Sczaniecki, „Wybór źródeł do historii państwa i prawa w dobie nowożytnej”, Warszawa 1996, s. 138. Podobne brzmienie ma artykuł konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 r. Art. 53: „pkt. 1 Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. pkt. 2. Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu (...) pkt. 5. Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób. pkt. 6. Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nie uczestniczenia w praktykach religijnych....”. Podobny zapis widnieje w ustawach zasadniczych większości demokratycznych państw świata i jest chyba najlepszym dowodem na postawiona w akapicie tezę. 2 Por. Metz J. B., Teologia Polityczna, Kraków 2000. Na stronie 15 Metz podaje ciekawą tezę, która ma tutaj spore znaczenie, ponieważ pokazuje jak wielki wpływ miały warunki zewnętrzne na Kościół: „Teologia która wykształciła się w późniejszym czasie, a mam tu na myśli teologię ukierunkowaną transcendentalnie, egzystencjalnie i personalistycznie, właściwie w pełni przejęła zespół problemów stworzony przez Oświecenie. W pewnym sensie powstała ona jako reakcja na nową sytuację”. 3 Tezę tą postaram się udowodnić na zakończenie tego artykułu. Chodzi tutaj mianowicie o przemianę myślenia wewnątrz samego Kościoła. Deklaracja Lumen Gentium czyli Konstytucja Dogmatyczna o Kościele stała się jednym z fundamentów dialogu międzyreligijnego. 4 Por. Encyklopedia Powszechna PWN, Warszawa 1971.
25
stwo obcokrajowców, którzy przebywają na jego terytorium, nie obliguje go do przyznawania im wszystkich tych samych praw co własnym obywatelom (np. ograniczenie czynnego prawa wyborczego). Podobnie wygląda też tolerancja wobec mniejszości narodowych, etnicznych, religijnych i etc. Przykładów na tolerancje religijną, przy jednoczesnym zajmowaniu przez jedno z wyznań pozycji uprzywilejowanej było i nadal jest wiele. W Polsce taka sytuacja miała miejsce w czasach II Rzeczypospolitej. W konstytucji marcowej z 1921 roku ustrojodawca umieścił zapis o tolerancji religijnej, jednak pozycje uprzywilejowaną przyznał Kościołowi rzymskokatolickiemu5 . Współcześni teologowie, jak chociażby Karl Rahner, czy jego uczeń i twórca Nowej Teologii Politycznej Johann Baptist Metz 6 , starają się podkreślić, że chrześcijańska tolerancja, w dzisiejszym rozumieniu nie wypływa z relatywistycznego spojrzenia na prawdę, ani również ze sceptycznego podejścia do możliwości wskazania obiektywnej prawdy o Bogu7. Prawdziwa tolerancja wypływa z poszanowania sumienia innych i z przekonania, że do prawdziwej wiary nie można nikogo zmusić. Każda próba wymuszenia złożenia fałszywego wyznania wiary uznawana jest przez Kościół za niemoralną 8 , nieetyczną i nieusprawiedliwioną. Widać tutaj odcięcie się od ruchów i teologii, która wprost bądź pośrednio legitymizowała użycie siły w ekspansji wiary. Chęć zbawienia dusz nie może być już argumentem użycia przymusu wobec innowierców czy ateistów9. Aktualnie Kościół broni tolerancji i zobowiązuje swoich wiernych, aby kierowali się nią wobec każdego człowieka. „Tych, którzy w sprawach społecznych, politycznych lub nawet religijnych, inaczej niż my myślą i postępują, należy również poważać i kochać; im bowiem bardziej dogłębnie w duchu uprzejmości i miłości pojmiemy ich sposób myślenia, tym łatwiej będziemy mogli z nimi nawiązać dialog”10 . Trzeba jednak rozróżnić pojęcie tolerancji od wolności religijnej. Wolność religijna dotyczy relacji miedzy jednostką bądź wspólnotą (grupą) religijną a społeczeństwem, zwłaszcza władzą publiczną11. Rozumienie treści terminu wolności religijnej zmieniało się na przestrzeni wieków. Początkowo omawiana wolność znaczyła 5
Roszkowski W., Historia Polski 1914-2004, Warszawa 2005. Teolog ten niestety jest bardzo mało znany w Polsce. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest brak tłumaczeń jego dzieł na nasz język, do tej pory przetłumaczono tylko zbiór wykładów i artykułówTeologia Polityczna, Kraków 2000. Jednak czytelnikom znającym język niemiecki chciałem szczególnie polecić jego najnowszą pozycję Memoria Passionis. Ein provozierendes Gedächtnis in pluraler Gesellschaft, Freiburg 2006. 7 Karl Rahner, Herbert Vorgrimler, Mały Słownik Teologiczny, Warszawa, Instytut Wydawniczy PAX 1987 s.498. „Ponieważ prawdy nigdy nie znajduje się statycznie, ale znajduje się ja w procesie historycznym, Kościół nie sprzeniewierza się (również nie statycznie) powierzonej mu prawdzie, jeżeli uznaje taki zakres wolności za uprawniony...”. 8 Podobne poglądy prezentował John Locke czołowy prekursor liberalizm: „...troska o dusz zbawienie w żaden sposób nie może należeć do kompetencji urzędu ponieważ jeśli nawet przyjmiemy, że powaga ustawy i surowość sankcji karnych byłyby skuteczne do nawracania ludzkich umysłów, niemniej nic by i to nie pomogło do zbawienia duszy.” Por. Locke John, List o tolerancji, PWN, Warszawa 1963, s.10. 9 Głównym dokumentem który zbija takie argumenty jest uchwalona na Soborze Watykańskim Drugim konstytucja Lumen Gentium czyli Konstytucja Dogmatyczna o Kościele, oraz Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate. Szczególnie w KK 13. Do nowego Ludu Bożego powołani są wszyscy ludzie. Toteż Lud ten, pozostając ciągle jednym i jedynym, winien się rozszerzać na świat cały i przez wszystkie wieki, aby spełnił się zamiar woli Boga, który naturę ludzką stworzył na początku jedną i synów swoich, którzy byli rozproszeni, postanowił w końcu w jedno zgromadzić (por. J 11,52). 10 Sobór Watykański II, Konstytucja Dogmatyczna o Kościele 28. Tekst polski. Poznań, Pallotinum 1986. Temat ten poruszany jest też w punktach 43, 73, 75 tej samej Konstytucji, oraz w Deklaracji o wolności religijnej 14, oraz Dekrecie o działalności misyjnej Kościoła. 11 Mały Słownik... s. 554. 6
26
jedynie tolerancję wobec osób wierzących inaczej niż narodowa większość. Następnie termin ten oznaczał wolność religijną określonych grup społecznych; bądź obejmował, zgodnie z zasadą cuius regio – eius religio, jedynie możnowładców i magnaterię. Współcześnie gwarantowana przez liczne akty prawne wolność religijna jest bez wątpienia klejnotem, który powinien być należycie doceniany przez społeczności. Jest to szczególnie ważne, jeśli będziemy pamiętać o tym, że wiele krajów, także dzisiaj, narzuca swoim obywatelom system religijny. Chodzi tutaj przede wszystkim o kraje muzułmańskie, gdzie chrześcijanie są prześladowani, a próby głoszenia innego wyznania niż islam mogą by karane śmiercią. Podobnie jest w krajach komunistycznych, gdzie jako jedynie słuszna wiarę przyjmuje się zazwyczaj ateizm. Natomiast praktyki religijne zastępuje się kultem jednostki, partii czy systemu. W obszernym katalogu praw wolnościowych, jaki widnieje we współczesnych konstytucjach państw demokratycznych, wolność religijna zajmuje ważne miejsce. Od innych rodzajów wolności, religijną odróżnia specyficzny przedmiot, który obejmuje swym zasięgiem sferę aktywności religijno-światopoglądowej człowieka. Ukształtowana historycznie wolność wyboru religii występuje współcześnie także pod innymi nazwami: wolność wierzeń, wolność sumienia i wyznania, wolność kultu, wolność myśli i przekonań, wolność wyznawania i głoszenia religijnych, areligijnych, a także antyreligijnych idei i doktryn12 . Różnica więc między tolerancją a wolnością religijną polega na możliwości zajmowania uprzywilejowanej pozycji przez jedno z wierzeń. Tolerancja religijna dopuszcza taką możliwość dla jednego z wyznań. Zaś wolność religijna, zwłaszcza od Jana XXIII jest rozumiana jako równość w prawach i obowiązkach różnych grup wyznaniowych13 . Właśnie takie rozróżnienia będzie również stosowane w dalszej części tej pracy. Tolerancja i wolność religijna do czasów Jana XXIII oraz Soboru Watykańskiego II, rozpatrywane były nieodłącznie z kwestiami prawdy i fałszu w religii. W dokumentach magisterium Kościoła wyraźnie zaś widać pierwszeństwo ochrony prawdy nad tolerancją. Papież Leon XIII pisze w swoim liście Eugenito, że nie może istnieć takie prawo, które na tym samym poziomie stawiałyby religie rzymskokatolicką i inne religie: „prawdę i błąd, wiarę i herezję, Kościół Jezusa i jakąkolwiek ludzka instytucję”. Ten sam papież w encyklice Immortale Dei nie sprzeciwia się jednak samej tolerancji. Pisze on, że państwo toleruje czasem de facto „fałszywą” religię, ale robi to tylko po to, by uniknąć większego zła. Nigdy jednak inna wiara nie może otrzymać „prawa” lub „być uznana”. Jeszcze ostrzejszymi słowami krytyki dla prób wprowadzenie wolności religijnej posługuje się w swej encyklice Quanta cura, papież Pius IX – pisze on: „Wolność religijna to wolność prowadząca do wiecznego zatracenia”14 . Warto jednak zauważyć, że przedsoborowa krytyka wolności religijnej ograniczała się tylko do walki z relatywizmem i wynikała toczonego w owym czasie sporu z filozofami modernistycznymi i pozytywistycznymi. Negowanie przez tamte światopoglądy możliwości uznania jakiejkolwiek prawdy obiektywnej zmuszała Magisterium do zajęcia dość ostrego stanowiska oraz do opowiedzenia się „za jedyną prawdziwą wiarą”, która posiadając swoje źródło w sukcesji uczniów i niezmiennej nauce, jest jedyną droga do zbawie12 „wolność wyznania to swobodna możliwość wykonywania i praktykowania określonej religii lub niewyznawania żadnej religii, w zależności od woli poszczególnego człowieka. Wolność sumienia i wyznania oznacza także możliwość zmiany światopoglądu lub religii w każdym czasie. Wolność sumienia oznacza wolność przyjęcia i uzewnętrzniania określonego światopoglądu odpowiadającego osobistym przekonaniom jednostki, a także tolerancję wobec postaw światopoglądowych innych obywateli”, A. Łopatka, Demokracja i wolność sumienia oraz wyznania, Studia Prawnicze 1981/67-68, s.153. 13 Jan XXIII, Pacem in terris 1963, a także Deklaracja o wolności religijnej Dignitatis Humanie punkcie 2. 14 „Encyklika Quanta cura i Syllabus Papieża Piusa IX”, Komorów [1997], s. 18-20.
27
nia. Papieże jednak jednoznacznie krytykowali próby wywierania wpływu, a tym bardziej używania przymusu w nawracaniu. Ojciec Święty Pius XII w encyklice Mystici Corporis pisze: „...jeśliby ktokolwiek z niewierzących był zmuszony do przystania do Kościoła, do przystąpienia do ołtarza, do przyjmowania sakramentów, ten bez żadnej wątpliwości prawdziwym chrześcijaninem nie został – albowiem wiara, bez której 'nie podobna jest podobać się Bogu', winna być zupełnie wolną 'uległością intelektu i woli'”15 . Jednak nie zmienia to faktu, że strach przed upadkiem autorytetu był tak wielki, że papież Pius VI w liście Quod aliquantulum z 10 marca 1791r., wypowiadając się na temat konstytucji francuskiej, napisał, że skutkiem jej przyjęcia musi być nieuchronnie upadek Kościoła Katolickiego, a wraz z nim autorytetu królów i władzy jako takiej „Koniecznym skutkiem Konstytucji uchwalonej przez zgromadzenie jest unicestwienie religii katolickiej, a wraz z nią posłuszeństwa należnego królom. W tym celu ustanowiono, jako prawo człowieka w społeczeństwie, tę wolność absolutną, która nie tylko zapewnia prawo nie ingerowania w czyjeś poglądy religijne, ale ponadto przyznaje swobodę bezkarnego myślenia, mówienia, pisania a nawet drukowania w sprawach religijnych wszystkiego, co najbardziej nieskrępowana wyobraźnia może podsunąć”16 . Podobne obawy wyrażał Pius VII w liście apostolskim Post tam diuturnitas, będącym reakcja na zagwarantowanie wolności religii w artykule konstytucyjnym przez restaurowanego na tronie Francji Ludwika XVIII: „Nie tylko zezwala się na wolność wyznania i sumienia, by użyć słów samego artykułu, ale obiecuje się wsparcie i ochronę tej wolności, oraz sług tego, co nazywa się kultami. (...) Przez sam fakt ustanowienia wolności wszystkich kultów bez rozróżnienia, prawda jest pomieszana z błędem, a święta i niepokalana Oblubienica Chrystusa, Kościół, poza którym nie ma zbawienia, zrównany jest z sektami heretyckimi, a nawet z żydowską wiarołomnością. Co więcej, obiecując przychylność i wsparcie sektom heretyków i ich sługom, toleruje się i aprobuje nie tylko ich osoby, ale także ich błędy. Jest to wyraźnie tragiczna i godna potępienia herezja, którą święty Augustyn wyraził tymi słowy: 'Stwierdza ona, że wszyscy heretycy są na właściwej drodze i mówią prawdę, co jest absurdem tak monstrualnym, że nie mogę uwierzyć, aby jakakolwiek sekta rzeczywiście to wyznawała'„17. Widać tutaj w słowach Papieża wyraźną krytykę ze względu na możliwość złej interpretacji prawa przez obywateli. Warto tutaj zwróci uwagę, że zagadnienie państwa było nierozerwalnie powiązane z religią, a rozdzielenie tych dwóch rzeczywistości jawiło się jako nierealne. Jako przykład takiego myślenia można tu przytoczyć słowa św. Piusa X z encykliki Vehementer: „Separacja Państwa od Kościoła jest tezą absolutnie fałszywą i zgubnym błędem. Opierając się na zasadzie, że państwo nie może uznawać żadnego kultu religijnego, jest ona przede wszystkim ciężko obraźliwa dla Boga, ponieważ stwórca ludzi jest także Założycielem ludzkich instytucji i zachowuje je w istnieniu tak jak zachowuje nas. Dlatego musimy mu składać kult nie tylko prywatny lecz także publiczny i społeczny”. Na tym tle wyraźnie widzimy, że stosunek Kościoła do ustawodawstwa państwowego dotyczącego religii, był ściśle powiązany z panującymi ówcześnie stosunkami Państwo-Kościół. Wiązało się to ze wzajemnym wspieraniem się przez te instytucje. Kościół legitymizował władców jako tych, którzy z nadania Boga i z poparciem Kościoła predestynowani są do swojej roli. Władca w zamian za udzielone poparcie wspierał Kościół i wyznanie. Jednocześnie nie mógł przy15
Ojciec św. Pius XII, Mystici Corporis. O Kościele Mistycznym Ciele Chrystusa, Otwock 1997, nr 103, s. 55. 16 tekst wg „La Paix Interieure des nations”, Desclee et Cie 1962, 1; przekład polski za: Abp Marcel Lefebvre, „Oni Jego zdetronizowali”, s. 71. 17 tekst wg „La Paix Interieure des nations”, Desclee et Cie 1962, 1; przekład polski za: Abp Marcel Lefebvre, „Oni Jego zdetronizowali”, s. 72
28
znać, że prawda może być także w innej religii, bo wtedy podważałby własny autorytet, jako osoby przez Boga obranej. Także ze strony Kościoła przyznanie praw i wolności innym religiom wiązałoby się z niepewnością w stosunku do głoszonych przez siebie prawd. Przyznanie tych samych praw rodziło obawy hierarchii kościelnej, ze zostałoby odebrane przez wiernych jako uznanie wszystkich wyznań za jednakowo prawdziwe, co wiązałoby się z relatywizmem pozostającym w skrajnej sprzeczności z prawda objawioną. Największym jednak krytykiem wolności religijnej był wspomniany już w tej pracy Pius IX. Poświęcił jej duża część wydanej 8 grudnia 1864 encykliki Quanta cura. „Ponadto nie wahają się twierdzić, wbrew nauce Kościoła i Świętych Ojców, że najlepszą jest taka struktura społeczeństwa, w której władzy państwowej nie przyznaje się obowiązku nakładania ustalonych kar na tych, co występują przeciwko religii katolickiej, z wyjątkiem sytuacji, w których domaga się tego spokój publiczny. Na podstawie tego całkowicie fałszywego pojęcia o władzy w społeczeństwie nie cofają się przed popieraniem owego błędnego poglądu, ze wszech miar zgubnego dla Kościoła katolickiego i narażającego dusze ludzkie na utratę zbawienia, a przez świętej pamięci Grzegorza XVI, Naszego Poprzednika, nazwanego szalonym pomysłem, a mianowicie, że wolność sumienia i kultu jest własnym prawem każdego człowieka, które powinno być ogłoszone i sformułowane w ustawie w każdym właściwie ukonstytuowanym społeczeństwie. A nadto że obywatele mają prawo do wolności w każdej dziedzinie życia, które nie może być ograniczane przez jakąkolwiek władzę, czy to świecką czy to kościelną. Dzięki temu prawu mogą oni swoje poglądy jawnie i publicznie głosić, zarówno poprzez ustne wypowiedzi jak też za pośrednictwem publikacji, czy w jakikolwiek inny sposób. Tak zaś nierozważnie twierdząc, nie zważają zupełnie na to i nie biorą wcale pod uwagę tego, że głoszą ‘swobodę zatracenia f i że, jeśliby zawsze wolno było bez ograniczeń wygłaszać ludzkie opinie, to nigdy nie zabraknie takich, którzy ośmielą się sprzeciwiać prawdzie i ufać w słowa ludzkiej mądrości...”18 . Pisząc zaś o tej encyklice nie sposób nie wspomnieć o wydanym wraz z nią zbiorem błędnych tez, idei rozpowszechnianych w tamtych czasach. Zbiór ten określany jest nazwa Sylabus i wśród błędnych opinii zawiera: „77. W naszych czasach nie jest już więcej rzeczą pożyteczną, by religia katolicka uważana była jakby za jedyną religię państwa, z wykluczeniem wszystkich pozostałych, 78. Stąd w niektórych państwach katolickich chwalebnie zostało zastrzeżone w prawie, by osoby tam przebywające miały całkowitą swobodę sprawowania publicznego jakiegokolwiek kultu, 79. Otóż fałszywym jest twierdzenie, że wolność obywateli w wyborze jakiegokolwiek kultu przyznana wszystkim i pełna swoboda głoszenia i wypowiadania publicznie jakichkolwiek poglądów sprzyja zepsuciu obyczajów i charakterów, a także rozszerzaniu się szkodliwego indyferentyzmu”19. Na zakończenie warto przyjrzeć się dokładniej Nauczaniu Kościoła przed Soborem Watykańskim II w trzech zasadniczych kwestiach ściśle związanych z tolerancją i wolnością religijną. Chodzi tutaj przede wszystkim o stosunek do: definicji Kościoła; innych religii ze szczególnym naciskiem na stosunek do judaizmu; ocenę moralną inkwizycji oraz krucjat. W Kościele katolickim inkwizycja została powołana jako odpowiedź na szerzące się w całej Europie ruchy heretyckie oraz falę samosądów (np. król Francji Robert II Pobożny w 1022 roku rozpoczął wbrew woli Kościoła ściganie heretyków). Inkwizycja stawiała sobie za cel umocnienie władzy religijnej Kościoła poprzez prowadzenie procesów w miejsce samosądów. Środkiem stosowanym w tym celu było sukcesywne ściganie przedstawicieli ru18 19
Encyklika Quanta cura i Syllabus Papieża Piusa IX, Komorów 1997, ss. 18-20. Tamże s. 79-80.
29
chów religijnych przeciwstawiających się kościelnej doktrynie wiary. Sądy inkwizycji katolickiej na większą skalę ustanowił papież Lucjusz III w 1184 roku podczas synodu w Weronie. Papież Grzegorz IX w 1231 roku rozszerzył działalność inkwizycji na wszystkie kraje katolickie i wprowadził oficjalnie urząd inkwizytorów. Powoływano ich przede wszystkim spośród dominikanów i franciszkanów. Od XV wieku inkwizycja została przekształcona w stałe trybunały kościelno-państwowe. Klasyczna nauka Kościoła popierała istnienie św. Inkwizycji, która była „trybunałem dla ochrony Wiary katolickiej, a więc ważnym organem władzy sądowniczej w Kościele”20 . Odmowa przyznania Kościołowi prawa do posiadania takiej instytucji była utożsamiana z doktryną, która „odrzuca nadprzyrodzoność i przyznaje naturze ludzkiej władzę całkowitego panowania nad życiem i konsekwentnie wymaga całkowitej niezależności człowieka od jakiejkolwiek więzi podległości”21. Sądy Inkwizycyjne skazywały wszystkich członków i przywódców sekt i heretyków. Kościół Katolicki traktował jako sektę każdą grupę klasyfikowaną teologicznie jako heretycką – każdą wspólnotę, która odłączyła się od Kościoła katolickiego ze względów doktrynalnych, jak np. albigensów różne odłamy protestantyzmu, starokatolików, mariawitów. Przedsoborowa teologia pochwalała także i broniła krucjat odbywanych w celu obrony świętych miejsc przed profanacją, oraz chrześcijan przed zagrożeniem napadami przez innowierców. Warto tu przytoczyć Katechizm katolicki napisany przez kard. Pietra Gaspariego, który był głównym wykładem doktryn wiary obowiązującym do czasu ukazania się posoborowego i obowiązującego współcześnie Katechizmu Kościoła Katolickiego. Definiuje on Kościół bardzo prosto „Wierzymy, że istnieje społeczność nadprzyrodzona, widzialna, święta i powszechna, którą ustanowił Jezus Chrystus, gdy żył na tym świecie i nazwał Kościołem swoim”. O ile wprowadzenie nie różni się bardzo od soborowego w Lumen Gentium, to już dalej czytamy: „Aby zdefiniować i zobrazować ten prawdziwy Kościół Chrystusowy – którym jest święty, powszechny, Apostolski, Rzymski Kościół – nie może znaleźć określenia bardziej szlachetnego, bardziej dobitnego, bardziej wreszcie boskiego, nad to które nazywa go Mistycznym Ciałem Chrystusa…”. Podobne określenie znajdujemy także w Lumen Gentium, ale przyporządkowane jest Kościołowi jako wspólnocie wszystkich chrześcijan i ludzi dobrej woli w szczególny sposób powiązanych z Kościołem. W definicji przedsoborowej wyraźnie wskazuje się na Kościół Rzymski, jako jedyny prawdziwy i dający zbawienie. Ta definicja wpływała także na stosunek do innych wyznań zarówno chrześcijańskich jak i niechrześcijańskich. Pius XI w Moralium animos pisał: „Wszyscy przecież wiemy, że właśnie Jan, Apostoł miłości, który zdaje się, że w swej Ewangelii odsłonił tajemnicę Najświętszego Serca Jezusowego, który uczniom swym zwykł był wpajać nowe przykazanie Miłujcie się nawzajem, że właśnie on zabronił ostro utrzymywał stosunki z tymi którzy nie wyznawaliby wiary Chrystusa w całości i bez uszczerbku”. Podobnie do innowierców podchodził Sobór Florencki, który w dekrecie dla jakobinów pisze tak: „Stale wyznaje i wierzy Kościół rzymski i katolicki, że nie tylko poganie i żydzi, ale i heretycy i schizmatycy zbawienia wiecznego nie osiągną, ale że pójdą w ogień wieczny zgotowany diabłu i jego aniołom. Tak wielkie znaczenie ma jedność ciała Kościoła, że tylko w tej jedności pozostającym pomagają do zbawienia sakramenty kościelne oraz im tylko wieczną nagrodę wysługują posty, jałmużny i inne uczynki pobożności chrześcijańskiego życia. Nikt nie może by zbawiony, choćby jego jałmużny były wielkie i choćby przelał krew za Chrystusa, jeśli nie pozostanie w łonie Kościoła katolickiego i w jedności z nim”22 . Widać więc tutaj wyraźne nastawienie przeciwne dzisiejszemu duchowi ekumenizmu. Zamkniecie bram Kościoła 20
Pius XII, przemówienie Ecco che gia un anno, 6 X 1946. Tamże. 22 Por. Amerio R., Ekumenizm, w: Zawsze Wierni 2/2000 (33). 21
30
dla innych wyznań chrześcijańskich zamykało także możliwości dialogu. Jeszcze bardziej skomplikowane były poglądy na możliwość dialogu z judaizmem. Tradycyjne nauczanie dotyczyło tzw. „tajemnicy Izraela”, czyli odrzucenia przez naród wybrany Mesjasza-Jezusa Chrystusa, zesłanego przez Boga w celu odkupienia wszystkich grzechów ludzkości. W teologii katolickiej doprowadzenie przez śydów do śmierci Chrystusa (bogobójstwo) spowodowało zakończenie Starego Przymierza i zesłanie na nich licznych kar ziemskich zapowiedzianych w Piśmie Świętym. W II w. św. Melton pisał: „Chociaż Jego śmierć była zapowiedziana, jednakże ich wina została zaciągnięta dobrowolnie”. W związku z tym celem Kościoła było nawracanie żydów, by poprzez fakt przyjęcia chrztu i sakramentów katolickich mogli zmyć z siebie ciążącą na nich winę 23 . Podsumowując można jednak wykazać, że pomimo dość dużych różnic w nauczaniu Magisterium Kościoła przed Janem XXIII i po Soborze Watykański II, nie ma sprzeczności dogmatycznych. Różnice zaś wynikają głównie z dwóch kwestii. Pierwszą i chyba najważniejszą jest ta dotycząca różnych definicji wolności religijnej. W nauczaniu Piusa IX, Piusa X, Grzegorza VIII oraz pozostałych przeciwników liberalnej polityki państwa i Kościoła (tym samym separacji porządku wiary i polityki), widać wyraźnie obawę przed uznaniem na równi prawdziwości wyznawanych dogmatów przez różne religie. Prowadziłoby to do uznania relatywizmu wiary i podważenia legitymizacji Urzędu Nauczycielskiego Kościoła – co jest drugą obawą pojawiającą się w przedsoborowym nauczaniu. Nie obca jednak była Kościołowi tolerancja i uznanie wewnętrznego prawodawstwa państw. Z krytyką natomiast spotykała się jedynie idea wolności religijnej. Nie zmieniła się także wewnętrzna polityka Kościoła względem innych wyznań. Reinterpretacji poddana została jedynie definicja Kościoła24 . Nadal pozostaje aktualne twierdzenie, że „poza Kościołem nie ma zbawienia”. Poszerzone zostało natomiast grono osób, które w tym Kościele się znajdują. Nie zmienia to jednak faktu, że przeobrażenia jakie doskonały się w praktycznym podejściu Kościoła do wolności, są naprawdę ogromne. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że dokumenty Soboru i nauczanie kolejnych papieży nie będą pełniły roli pokrywki na garnku, którego zawartość nie ulega żadnej zmianie.
23
Warto tutaj porówna dwa teksty Bulle papieżś. Piusa V która głosiła: „Lud żydowski będąc na początku depozytariuszem słowa Bożego, uczestnicząc w niebieskich tajemnicach i przewyższając w łasce i godności inne ludy, później upadł ze swojej wywyższonej pozycji z powodu swojej niewierności, jako że w okresie swojego rozkwitu niewdzięcznie i zdradziecko skazał swojego Zbawiciela na niegodną i hańbiącą śmierć (...)”, oraz LG16 „Ci wreszcie, którzy jeszcze nie przyjęEwangelii, w rozmaity sposób przyporząkowani są Ludu Boż. Przede wszystkim więnaród, który pierwszy otrzymał przymierze i obietnice i z którego narodził się wedle ciała (por. Rz 9,4-5), lud dzięwybraniu szczególnie umiłowany ze wzglęna przodków, albowiem Bóg nie żłuje darów i wezwania (por. Rz 11,28-29). 24 Aby lepiej zrozumieć jak bardzo poszerzona została ta definicja należałoby tutaj przytoczyć w całości pkt 9-16 Konstytucji Dogmatycznej o Kościele- Lumen Gentium. Ogłoszenie tej konstytucji umożliwia Kościołowi otwarcie się na konstruktywny dialog z innymi religiami. Każdy z punktów wymienia poszczególne wyznania pokazując elementy wspólne. I tak na początku konstytucja wymienia wszystkich ochrzczonych i wierzących w Chrystusa, potem tych którzy wierzą w jednego Boga Izraela, następnie muzułmanów, wierzących w tego samego jedynego Boga- Boga Abrahama, następnie wszystkich wierzących, wszystkich poszukujących i wszystkich ludzi dobrej woli. LG13 -”Do nowego Ludu Bożego powołani są wszyscy ludzie. Toteż Lud ten, pozostając ciągle jednym i jedynym, winien się rozszerzać na świat cały i przez wszystkie wieki, aby spełnił się zamiar woli Boga, który naturę ludzką stworzył na początku jedną i synów swoich, którzy byli rozproszeni, postanowił w końcu w jedno zgromadzić (por. J 11,52)”.
31
---------------Janusz Gorol – ur. 16.06.1984 w Siemianowicach, studiuje politologię na IV roku (specjalność polityka społeczna) oraz teologie na V roku w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Interesuje się: wpływem religii i ideologii na zachowania polityczne obywateli, teologią polityczną, Górnym Śląskiem – jego historią i kulturą, stosunkami polskoniemieckimi, mniejszością niemiecką w Polsce, organizacjami pozarządowymi. Prowadzi szeroką działalność społeczną; współpraca m.in z Polskim Forum Edukacji Europejskiej w Katowicach (v-ce prezes 2005-2007), DeutschPolnische Gesellschaft Berlin, Gemeinschaft für deutsch-polnische Verständigung (GDPV).
32
P awe ł G r z y w n a
Dyktatury w Europie Środkowej i Wschodniej w międzywojniu – przewrót majowy w perspektywie porównawczej Przewrót majowy w Polsce nie był odosobnionym wypadkiem w historii Europy Środkowej i Wschodniej w okresie międzywojnia. Zamach dokonany przez Marszałka Piłsudskiego był jednym z wielu antydemokratycznych przewrotów 20-lecia międzywojennego, które dotknęły Europę. Reżimy autorytarne, bo głównie takie ukształtowały się w drodze owych zamachów w tej części kontynentu, powstawały w dwóch zasadniczych etapach: lata 1923-1926 oraz 1933-1936. Dysonans chronologiczny występuje jedynie w przypadku Jugosławii i Rumunii. W artykule przeprowadziłem analizę porównawczą przyczyn zamachów w takich państwach jak: Węgry, Bułgaria, Polska, Litwa, Jugosławia, Estonia, Łotwa i Rumunia. Przedstawiłem także cechy wspólne owych ów, m.in. metody przejęcia władzy oraz krótką charakterystykę wprowadzonych reżimów, jako dopełnienie, uszczegółowienie wcześniejszych analiz. Starałem się uwzględnić fakt, iż dostrzeżone zewnętrzne podobieństwa i płytkie powierzchowne analogie mogą często prowadzić do błędnych wniosków, a uzyskane w ten sposób pochopne uogólnienia ukazują tylko pozorne zbieżności. Analiza porównawcza przyczyn przewrotów W krajach będących przedmiotem niniejszej analizy obowiązywał system parlamentarny i w każdym z nich grunt pod przewroty przygotowała niewydolność instytucji demokracji parlamentarnej. Jednym z symptomów kryzysu parlamentaryzm, i chyba najbardziej ewidentnym, były ciągłe zmiany rządów. W okresie międzywojnia ich liczba dochodziła do dziesiątków, a rozpiętość wahała się od 11 w Bułgarii do 38 w Jugosławii. W tym ostatnim kraju w latach 1918-1929 statystycznie rząd formowano co pół roku! Historycy przypisują także pewną odpowiedzialność za częste kryzysy rządowe i zmiany gabinetów królowi Aleksandrowi I1. Równie wysoka liczba gabinetów była w Rumunii – 332 , a niektóre z utworzonych rządów utrzymywały się u władzy miesiąc lub nawet krócej3 . Historycy tego okresu nazywają wprost życie parlamentarne w Rumunii farsą. Następujące po sobie rządy w kolejnych wyborach uzyskiwały dla swej partii większość głosów. Utworzone gabinety utrzymywały się u władzy krótko i w następnych wyborach partie je tworzące stawały się niewiele znaczącą opozycją4 . Sytuacja ta powstała dzięki wprowadzeniu do ordynacji wyborczej w 1926 r. premii 1
Por. T. Wasilewski, Jugosławia 1929: Zamach Króla Aleksandra, w: Przewroty i zamachy stanu. Europa 1918-1939, Czytelnik, Warszawa 1981, s. 137, oraz W. Felczak, T. Wasilewski, Historia Jugosławii, Ossolineum, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1985, s. 442. 2 Por. M Willaume, Rumunia, Trio, Warszawa 2004, s. 303 i nast. 3 Np. George Mironescu (w pierwszym rządzie) był premierem tylko 1 dzień! Od 7 do 8 czerwca 1930 r. 4 Por. J. Demel, Historia Rumunii, Ossolineum, Wrocław – Warszawa – Kraków 1970, s. 400: w 1926 r. partia gen. Averescu, będąca u władzy, uzyskała 50% głosów, a w 1927 r., już jako opozycja, tylko 2%!
33
większościowej, wynoszącej 2/3 mandatów, dla partii, która zdobyła 40% poparcia społecznego. Na Łotwie rządów było 14, na Litwie – 18, w Estonii5 i na Węgrzech – po 23, w Polce – 28 (do przewrotu majowego 13 rządów i 15 tzw. „pomajowych”, wliczając w to 3 bezpośrednio następujące po sobie gabinety prof. Bartla, powstałe tuż po przewrocie w 1926 r.)6 . Notoryczne zmiany rządowe nie musiały jeszcze prowadzić do destabilizacji. Zasadniczym problemem był jednak brak tradycji konstytucyjnej oraz duża fragmentaryzacja sceny politycznej, z którą przecież żywo wiązał się problem rekonstrukcji gabinetów. Niedomagania demokracji połączone z głębokim przeświadczeniem, iż system parlamentarny jest nieefektywny, przez co nie gwarantuje stabilności, zrodziły postulaty zmiany systemu w kierunku wzmocnienia władzy wykonawczej i ograniczenia roli skłóconego wewnętrznie parlamentu. Kwestią podstawową, dla zrozumienia samego procesu ewolucji w kierunku autorytarnym, jest pytanie o przyczynę owego kryzysu demokracji parlamentarnej. Powodów tego stanu rzeczy upatrywać należy przede wszystkim w zbliżonym poziomie rozwoju społeczno-gospodarczego7. Społeczne poparcie dla całego systemu demokracji było zawężone. Część społeczeństwa znajdowała się poza nurtem życia politycznego. Szczególnie, choć nie wyłącznie, ten stan rzeczy uwidocznił się w Bułgarii, Jugosławii i Rumunii. Wynikał on głownie z braku tradycji i kultury politycznej, połączonych z wysokim poziomem analfabetyzmu, gdyż wykształcenie żywo wpływa przecież na stan świadomości politycznej. Najwyższy procent analfabetów był w Jugosławii (45,2%), najniższy zaś w Estonii (8%) i na Węgrzech (8,8%). Również wysoki poziom zanotowano w Rumunii i Bułgarii (odpowiednio 42% i 31, 4%)8 . Polska zajmowała środkowe miejsce w Europie (23,1%) – poziom porównywalny z Włochami9, ale na tle krajów o zbliżonej strukturze gospodarczej (Węgry, czy Estonia) był on znacznie wyższy10. Natomiast na brak poparcia dla systemu partyjnego składały się, oprócz fragmentaryzacji sceny politycznej i nieobecności koherentnych partii masowych, również głębokie konflikty społeczne związane z samym procesem industrializacji. Wskutek tego procesu powstała specyficzna, niejako podwójna struktura, czyli nałożenie się systemu kapitalistycznego na istniejące przeżytki epoki feudalnej, czy też przedindustrialnej. W sferze politycznej powyższa dwoistość przejawiała się m.in. w funkcjonowaniu obok partii typowo klasowych, jak partie chłopskie, również partii podobnych ideowo do tych działających na Zachodzie Europy, jak liberalne, czy socjaldemokratyczne. Analizując zaś strukturę gospodarczą omawianej grupy krajów, zaliczyć można je wszystkie do jednego typu – agrarnego. Odsetek ludności utrzymującej się z rolnictwa wahał się od ok. 77% w Jugosławii do ok. 52% na Węgrzech. W innych krajach wynosił: 73% w Bułgarii, 72% w Rumunii i 60% w Polsce11, zaś w państwach nadbałtyckich (Estonia, Ło5
W latach 1921-1931 było 11 gabinetów, średnio kadencja każdego z nich wynosiła tylko 11 miesięcy. Należy jednak zauważyć, że np. w Estonii i na Łotwie zmiany rządu następowały w ramach tego samego gremium, na Węgrzech natomiast przez 10 lat premierem był I. Bethlen. 7 Jednakże zawsze należy mieć na uwadze silne różnice, jak choćby przepaść gospodarcza dzieląca takie kraje, jak Estonię a Rumunię, czy Jugosławię. 8 Dane za: Z. Landau, J. Tomaszewski, Polska w Europie i świecie 1918-1939, Wiedza Powszechna, Warszawa 1984, s. 240, dane dla: Jugosławii z 1931 r.; Estonii z 1934 r.; Węgier z 1930 r.; Rumunii z 1930 r.; Bułgarii z 1934 r.; Polski z 1931 r. 9 Dla Włoch wynosił 21,6 % w 1931 r. – dane za: Ibidem, s. 240. 10 Jeszcze w 1921 r. średni poziom analfabetyzmu w Polsce wynosił 33,1%. Rozkład dla miast 18,7% i dla wsi 38,1%, dane za: J. Landy – Tołwińska, Analfabetyzm w Polsce i na świecie, Wiedza Powszechna, Warszawa 1961, s. 61. 11 Dane za: J. Tomaszewski, Gospodarka krajów Europy Środkowej i Południowo – Wschodniej w latach 6
34
twa i Litwa) średnio ok. 62%12 . Z danych tych wynika, że analizowane kraje można podzielić na trzy zasadnicze grupy. W skład pierwszej z nich, obejmującej państwa o znacznym stopniu rozwoju przemysłu, pozostające jednak w ramach kategorii krajów agrarnych, wchodziły Węgry, Estonia i Łotwa (od 50% do 60%). W drugiej znajdowały się Polska, Litwa – kraje o 60-70% udziale rolnictwa w zatrudnieniu. Do ostatniej – rolniczej, rozpoczynającej proces industrializacji, zaliczyć można: Jugosławię, Bułgarię i Rumunię (od 70% do 80%)13 . Struktura samych gospodarstw rolnych (struktura posiadania ziemi) wykazuje silne rozdrobnienie gruntów. W Bułgarii ok. 67% ziemi należało do gospodarstw o powierzchni do 10ha, w tym 30% ziemi do gospodarstw małych o powierzchni do 5ha. W Rumunii rozkład był podobny, ok. 64% ziemi do gospodarstw do 10ha, w tym aż 44% ziemi do gospodarstw do 5ha. Rozłożenie ziemi w Jugosławii nie odbiegało zasadniczo od danych przytoczonych powyżej dla państw bałkańskich. Blisko 55% ziemi zajmowały gospodarstwa do 10ha, a w tym nieco ponad 28% gruntów było rozłożone w gospodarstwach do 5ha. Na tym tle Polska i Węgry uznawane były za charakteryzujące się wielką własnością ziemską w powierzchni użytków rolnych. Dla Polski było to niecałe 43% ziemi należącej do gospodarstw powyżej 50ha (dokładnie rozkład wynosił: ok. 26% dla własności prywatnej i ok. 17% publicznej). Natomiast na Węgrzech aż 48% ziemi było w rękach wielkich właścicieli gospodarstw powyżej 58ha14 . Skutkiem takiego stanu rzeczy było zjawisko nadmiaru ludności rolniczej, czyli przeludnienie wsi. W Polsce, dla przykładu, obliczono to przeludnienie w roku 1921 na ponad 2 mln osób. Stąd, jak słusznie zauważył L. Landau, nadmiar rąk do pracy w rolnictwie utrudniał wszelkiego rodzaju racjonalizację15 . Zatem głównie w strukturze społeczno-gospodarczej, z silnie rozwiniętą warstwą chłopską i przemysłem w początkowym stadium rozwoju a co za tym idzie i wątłą klasą robotniczą, należy doszukiwać się genezy ewolucji od demokracji ku autorytaryzmowi, w państwach Europy Środkowej i Wschodniej. Nie bez znaczenia jest tu także wewnętrzna sytuacja polityczna danego kraju oraz wyraźnie dostrzegalna słabość ekonomiczna klasy średniej i elity intelektualnej, uważanych tradycyjnie za bazę społeczną demokracji parlamentarnej. Analizując powyższe dane można także wstępnie ustalić, iż przewroty dokonywały się niejako w ramach wielopłaszczyznowego kryzysu wewnętrznego, nie zawsze o charakterze ekonomicznym, gdyż – jak to już określono – rozwój gospodarczy w tych krajach był na niskim poziomie. Jeśliby nie uwzględniać przewrotów na Węgrzech (1919 r.) i w Bułgarii (1923 r.), to zauważyć można, że w Polsce, na Litwie i w Jugosławii przewroty dokonały się w czasie stabilizacji ekonomicznej, choć położenie gospodarcze tych państw przed zamachami nie było łatwe. W Estonii, na Łotwie i w Bułgarii miały one miejsce w końcowym stadium kryzysu gospodarczego, w Rumunii zaś zupełnie poza fazami kryzysu, choć był on tam odczuwalny. Nie da się więc wykazać bezwzględnej korelacji między datą przewrotu a etapami kryzysu gospodarczego. Niezaprzeczalnym jest jednak fakt, że w wyniku przewrotów nie zmieniło się stanowisko władzy wobec gospodarki. Ingerencja w jej mechanizmy była znikoma, stąd pozostała ona w gruncie rzeczy nadal liberalną. międzywojennych, w: Dyktatury w Europie Środkowo-Wschodniej 1918-1939, red. J. Żarnowski, Ossolineum, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1973, s. 66. 12 Dane za: L. Landau, Gospodarka światowa. Produkcja i dochód społeczny w liczbach. Wybór pism, PWN, Warszawa 1957, s. 368, państwa te potraktowane są w tejże pracy zbiorczo. 13 Podział przytoczony za: L. Landau, op. cit., s. 364, z uwzględnieniem nowszych danych. 14 Dane za: J. Tomaszewski, op. cit., s. 68-69, dla Węgier przedział gospodarstw wielkich rozpoczyna się od powierzchni ok. 58ha. 15 Por. L. Landau, op. cit., s. 396.
35
Równie ważną kwestią, jest określenie sił, czy też środowisk, które dokonały przewrotu. Oddzielnym tematem są tu zamachy na Węgrzech i w Bułgarii (1923 r.), gdzie władzę zdobyły w zasadzie przedwojenne kręgi władzy. W Polsce, jak wspomniano wyżej, przewrotu dokonała organizacja o swoistym pochodzeniu kombatanckim, przy wsparciu części wojska i środowisk lewicowych. Litewski przewrót odbył się w oparciu o Związek Narodowców Litwinów – organizację nacjonalistyczną, częściowo wojsko oraz partię chadecką. W Estonii i na Łotwie zamach wyszedł ze szczytów władzy – odpowiednio tymczasowy prezydent republiki Konstantin Päts i premier Kārlis Ulmanis kierowali osobiście przewrotami. Podobnie przewroty w Jugosławii i Rumunii ukształtowały się, choć w odmiennych okolicznościach, na dworze królewskim. Odwrotnie zaś w Bułgarii (1934 r.), gdzie koła królewskie przejęły władzę w następstwie wojskowego zamachu stanu. I w tym przypadku nie ma jednolitości co do siły sprawczej, choć analogie dało się zauważyć. Analizując przyczyny przewrotów wypada stwierdzić, iż w badanych krajach występowała podobna struktura społeczno-gospodarcza z silnie rozwiniętą warstwą chłopską oraz przemysłem w początkowej fazie rozwoju wraz z klasą robotniczą. Dostrzegalna była także słabość ekonomiczna klasy średniej i inteligencji, które powiązane były z aparatem administracyjnym. Nade wszystko w każdym z tych państw wadliwie funkcjonował system demokracji parlamentarnej. Dokonana analiza pozwala na stwierdzenie, iż geneza przewrotów w krajach Europy Środkowej i Wschodniej wykazuje daleko idące podobieństwa. Również i sam moment pojawienia się dyktatorów na arenie dziejów państw w tej części Europy jest zbieżny. Słusznie zauważył to K. Grzybowski: „Czas na dyktatora przychodzi (...) w chwili, gdy dotychczasowy ustrój przestał już zadowalać i wystarczać państwu. Ale czas jego kończy się dopiero w chwili, gdy treść nowego ustroju stała się własnością, wiarą, programem społeczeństwa”16 . Przewroty i dyktatury były więc zgodnie z tym niejako odpowiedzią na wieloaspektowy kryzys wewnętrzny państwa. Przewroty i dyktatury Jak już wspomniano, przewroty dokonywały się w dwóch etapach: lata 1923-1926 oraz 1933-1936, z wyjątkiem Jugosławii i Rumunii. Analiza obejmuje dodatkowo Węgry, które jako jedyne państwo spośród objętych przedmiotem rozważań, doświadczyło rewolucji i kontrrewolucji, nie doznało natomiast „czystego” przewrotu politycznego, który mógłby otworzyć drogę do rządów autorytarnych, jakkolwiek niewątpliwie rządy adm. Miklósza Horthy`ego takimi były. Po zdławieniu w sierpniu 1919 r. Węgierskiej Republiki Rad wkroczył on 16 listopada na czele wojsk Armii Narodowej do Budapesztu, zdobywając w ten sposób władzę. Rządy Horthy`ego szybko uzyskały sankcję prawną. 1 marca 1920 r. parlament ogłosił Węgry monarchią (forma sui generis monarchii konstytucyjnej) i wybrał adm. Horthy`ego regentem (tymczasowa konstytucja węgierska – prawo nr I). W polityce wewnętrznej reżim Horthy`ego rozpoczął okres tzw. „białego terroru”. Ofiarami kontrrewolucji padło ok. 5 tys. zabitych i 40 tys. izolowanych w więzieniach i obozach koncentracyjnych, którzy zostali posądzeni o wspieranie Węgierskiej Republiki Rad17. W celu wzmocnienia podstaw swej władzy obóz regenta stworzył państwową ideologię tzw. ide16 K. Grzybowski, Od dyktatury ku kompromisowi konstytucyjnemu, w: Amica Italia. Polscy prawnicy wobec włoskiego faszyzmu 1922-1939. Wybór pism, Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2004, s. 171. 17 Dane za: W. Felczak, Historia Węgier, Ossolineum, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1983, s. 320.
36
ologię segedyńską, opartą z jednej strony na hasłach antysemickich i antyradzieckich, z drugiej zaś na chrześcijaństwie, solidaryzmie społecznym i jedności narodowej. Bazę społeczną reżimu najcelniej określił z kolei C. Sforza, analizując dyktatury europejskie, jako: „mieszaninę starej feudalnej arystokracji (...) i starej węgierskiej gentry”, z tym że ta ostatnia grupa odgrywała, według niego, główną rolę w nowych strukturach państwa18 . Rządy Horthy`ego były dla Sforzy historycznie pierwszą reakcyjną dyktaturą w tej części Europy. Natomiast pierwszą, właściwą falę przewrotów rozpoczyna zamach z 8 na 9 czerwca 1923 r. prof. A. Cankowa w Bułgarii. Przerwał on przygotowania rządu A. Stambolijskiego do wprowadzenia w życie agrarnej koncepcji demokracji oraz przekształcenia Bułgarii w kraj oparty na systemie kooperatyw chłopskich19. Początkowym etapem miało być usunięcie monarchy, gdyż: „Narody i koronowane głowy to dwa nieprzejednanie wrogie obozy (...). Pełny rozkwit ludowładztwa wymaga i żąda nieuchronnego zniknięcia ostatnich resztek monarchizmu”20 . Krokiem w kierunku chłopskiej dyktatury była także dokonana w lutym 1923 r. zmiana ordynacji wyborczej do Zgromadzenia Narodowego (ZN), wprowadzająca mniejsze okręgi wyborcze oraz specjalną premię dla partii za uzyskanie bezwzględnej większości głosów21. Dała ona zwycięstwo BZNS (Bułgarski Ludowy Związek Chłopski) i pozwoliła na utworzenie monopartyjnego rządu22 . Kres planom położył zamach wojskowy23 . Przewrót dokonał się pod hasłem ratowania zagrożonej demokracji oraz przeciwko „pomarańczowemu bolszewizmowi”. Szybko uzyskał poparcie Cara Borysa III. Niezwłocznie rozwiązał on ZN i zarządził nowe wybory, w wyniku których rządowe Porozumienie Demokratyczne uzyskało większość w parlamencie. Na czele nowego rządu stanął prof. A. Cankow24 . Z inicjatywy zamachowców ZN uchwaliło 1 kwietnia 1924 r. ustawę o ochronie państwa, która zakazywała działalności partii komunistycznej, związkom zawodowym i spółdzielniom robotniczym. Także przewrót 12 maja 1926 r. dokonany w Polsce przez Marszałka Józefa Piłsudskiego, był w gruncie rzeczy zamachem wojskowym. Przeprowadziła go organizacja o charakterze kombatanckim, przy wsparciu lewicy politycznej. Zamachowcy domagali się sanacji moralnej państwa, ukrócenia samowoli wszechwładnego Sejmu i poskromienia partyjnictwa. 29 maja 1926 r. Piłsudski mówił w Sejmie: „Wydałem wojnę szujom, łajdakom, mordercom i złodziejom i w walce tej nie ulegnę. Sejm i Senat mają nadmiar przywilejów i należałoby, aby ci, którzy powołani są do urzędów, mieli więcej praw. Parlament winien odpocząć”25. Przewrót usankcjonowany został poparciem kandydatury prof. Bartla na premiera oraz wyborem 31 maja Piłsudskiego na prezydenta Polski, który nie przyjął jednak tej godności, uzasadniając to zbyt małymi uprawnieniami prezydenta w konstytucji marcowej. W drugim głosowaniu 18 Cyt. za: J. Żarnowski, Reżimy autorytarne w Europie Środkowej i Południowo – Wschodniej, w: Dyktatury w Europie Środkowo-Wschodniej 1918-1939, red. J. Żarnowski, Ossolineum, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1973, s. 32. 19 W ostatnich miesiącach rządów ludowców powołano nawet Komitet Dyktatury Chłopskiej oraz Gwardię Pomarańczową do realizacji tych celów. 20 Cyt. za: E. Pioskowik, Ewolucja systemu sprawowania władzy w Bułgarii w latach 1918-1944, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, Katowice 1993, s. 16. 21 Ordynacja ta wzorowana była na nowej ordynacji wyborczej wprowadzonej we Włoszech, po przejęciu władzy przez Mussoliniego. 22 Por. E. Pioskowik, op. cit., s. 38. 23 C. Sforza uważa jednak Stambolijskiego za „przywódcą pierwszego skutecznego powstania chłopskiego”, por. C. Sforza, Twórcy nowej Europy, Polski Instytut Wydawniczy, Katowice 1932, s. 280. 24 Premier Stambolijski został brutalnie zamordowany 14 czerwca. 25 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. IX, Instytut Józefa Piłsudskiego, Warszawa 1937, s. 32.
37
Zgromadzenie Narodowe wybrało na prezydenta, wskazanego przez Marszałka, prof. Ignacego Mościckiego. Proces transformacji ustrojowej Polski w kierunku reżimu autorytarnego zakończyło uchwalenie konstytucji kwietniowej, stworzonej na miarę Marszałka oraz nowej ordynacji wyborczej. Naczelną pozycję w państwie uzyskał prezydent, na którym „spoczywała odpowiedzialność wobec Boga i historii za losy Państwa”26 . Wybitny polski teoretyk prawa A. Peretiatkowicz określił ustrój polski po 1926 r., obok faszyzmu włoskiego27, hitleryzmu niemieckiego, władzy Kemala w Turcji i gen. Salazara w Portugalii, jako „cezaryzm demokratyczny”, czyli system pośredni między monarchią a republiką, gdzie władza jednego człowieka posiada formalną aprobatę narodu28 . Już po uchwaleniu konstytucji kwietniowej zmodyfikował swój pogląd i uznał ten ustrój za „cezaryzm liberalny”. Inny historyk europejski, wspomniany już C. Sforza, charakteryzując rządy w Polsce po 1926 r. uznał, że: „Dyktatura Piłsudskiego jest najdziwniejszą dyktaturą, która istnieje w Europie”29. Nazwał Marszałka wprost „dyktatorem anachronizmu”, a jego dyktaturę i stosunki panujące w Polsce porównał do paternalizmu. Rodzimi historycy charakteryzują zwykle ten okres jako „niepełną dyktaturę osobistą” Piłsudskiego lub „dyktaturę pięćdziesięcioprocentową”30. W maju 1926 r. zaszły dwa niezmiernie ważne wydarzenia w historii Polski i Litwy. W wyniku zamachu stanu J. Piłsudski przejął władzę, natomiast na Litwie w dniach 8-10 maja odbyły się wybory parlamentarne, w wyniku których władzę w państwie przejęła koalicja ludowców i socjaldemokratów, rząd zaś sformułował Mykolas Sleževičius. Już jesienią 1926 r. opozycja rozpoczęła szereg wystąpień antyrządowych. Zarzucała zbytnią liberalizację i demokratyzację państwa (m.in. zniesienie stanu wojennego) oraz za duże ustępstwa w stosunku do mniejszości narodowych i komunistów. Przywódcy chadecji i narodowców zawiązali spisek wojskowy w celu obalenia rządu. Przewrót nocny z 16 na 17 grudnia 1926 r. dokonał się pod hasłami walki z komunizmem i zagrożeniem ze strony Polski – polonizacją od wewnątrz31. Na czele zamachu stanął mjr Povilas Plechavičius, którego zapleczem wojskowym był garnizon z Kowna 32 oraz uzbrojeni studenci. Nie napotkał on czynnego oporu, odbył się bezkrwawo. Natychmiastowo przywrócono stan wojenny i zawieszono prawa i wolności obywatelskie. Plechavičius zwrócił się do Antanasa Smetony, by ten stanął na czele narodu jako „wódz państwa”33 . Zamachowcy zmusili prezydenta Griniusa do zdymisjonowania dotychczasowego rządu i powołania nowego z prof. Augustinasem Voldemarasem na czele. Przewrót został usankcjonowany prawnie wyborem Smetony na Prezydenta Litwy34 . Bazą społeczną dyktatury była przede wszystkim administracja państwowa i policja polityczna oraz Związek Narodowców Litwinów (tzw. tautininków). Formalnie przewrót z 17 grudnia zakończyło rozwiązanie przez Smetonę w kwietniu 1927 r. Sejmu, w którym opozycja dysponowała większością głosów. Pozory legalności dla nowej 26
Art. 2 ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 23 kwietnia 1935 r. (Dz. U. R. P. nr 30, poz. 227). A. Peretiatkowicz faszyzm włoski definiuje jako ustrój korporacyjny, por. Tegoż, Państwo współczesne, Książnica-Atlas, Lwów – Warszawa 1935, s. 76. 28 Por. A. Peretiatkowicz, op. cit., s. 72. 29 Por. C. Sforza, op. cit., s. 342. 30 Por. A. Krzyżanowski, Rządy marszałka Piłsudskiego, Nakładem autora, Kraków 1928, s. 124. 31 Por. P. Łossowski, Stosunki polsko – litewskie 1921-1939, Instytut Historii PAN, Warszawa 1997, s. 100, oraz tegoż, Polska – Litwa. Ostatnie sto lat, Oskar, Warszawa 1991, s. 42. 32 Podobnie jak w wypadku przewrotu majowego w Polsce, wojsko litewskie także było podzielone i nie działało jednolicie. 33 Zob. Z. Budecki, Stosunki polsko – litewskie po Wojnie Światowej 1918-1928, Nakładem Koła Naukowego Szkoły Nauk Politycznych, Warszawa 1928, s. 76-77. 34 Por. P. Łossowski, Litwa 1926: Przewrót kowieński, w: Przewroty i zamachy stanu. Europa 1918-1939, Czytelnik, Warszawa 1981, s. 132. 27
38
władzy stworzył prezydent, który oktrojował w maju 1928 r. nową konstytucję. Zwiększała ona uprawnienia głowy państwa kosztem Sejmu. W celu bezpośredniej walki z opozycją utworzono organizację Żelazny Wilk (Geležinis Vilkas), którą kierował Voldemaras35 . Jesienią Smetona zażądał ustąpienia Voldemarasa, co też się stało. W lutym 1936 r. ogłoszono ustawę o stowarzyszeniach, która zakazała działalności politycznej partiom opozycyjnym. Legalną partią był tylko Związek Narodowców. Zwieńczeniem budowy systemu dyktatury autorytarnej stało się uchwalanie przez Sejm 11 lutego 1938 r. nowej konstytucji podkreślającej naczelną rolę prezydenta. Przewrót na Litwie zamknął pierwszą fazę formowania się reżimów autorytarnych w tej części kontynentu. Odchyleniem od nakreślonego zakresu chronologicznego był zamach w Jugosławii. Przewrót królewski z 6 stycznia 1929 r. dokonał się w okresie kryzysu parlamentarnego, na który nałożyły się dodatkowo skomplikowane stosunki wewnętrzne, narodowościowe oraz rozwijający się kryzys gospodarczy. System parlamentarny stawał się coraz mniej efektywny. W tych okolicznościach król zawiesił konstytucję, rozwiązał parlament i wszystkie partie polityczne. Na czele rządu postawił gen. Petara Živkovicia, szefa organizacji wojskowej Biała Ręka. Dalszym krokiem był dekret królewski zmieniający nazwę państwa z Królestwa SHS na Królestwo Jugosławii, podkreślający tym samym silną unifikację państwa i jedność narodów jugosłowiańskich36 . Dyktatura Aleksandra I opierała się głównie na kołach dworskich, serbskiej burżuazji oraz armii. Dla jej dalszej stabilizacji i pełnej legalizacji 3 września 1931 r. król oktrojował nową konstytucję, stwarzającą pozory demokracji w państwie, choć pełnia władzy wykonawczej pozostała dalej w rękach monarchy. Stabilizacji reżimu i poszerzeniu jego zaplecza społecznego służyć miała również powołana przez gen. Živkovic Jugosłowiańska Partia Narodowa, jednak to przedsięwzięcie zakończyło się fiaskiem. Podstawami dyktatury zachwiał zamach w Marsylii 9 października 1934 r., w wyniku którego zginął Aleksander I. W historii państwa rozpoczął się okres „dyktatury bez dyktatora”. Władzę w imieniu małoletniego Piotra II przejął książę-regent Paweł Karadziordziewicz. Drugi etap dokonanych przewrotów dotyczy państw bałtyckich oraz ponownie Bułgarii. Naczelne zasady ustrojowe przyjęte w konstytucji Estonii spowodowały głęboki kryzys demokracji. Nie dokonano rozdziału władzy wykonawczej i ustawodawczej. Rząd stanowił jedynie komitet wykonawczy parlamentu i był mu całkowicie podporządkowany. Nie ustanowiono także stanowiska prezydenta, głową państwa zostawał każdorazowo nowy premier. Kryzys ekonomiczny lat 1929-1933 spowodował wzrost niezadowolenia społecznego z systemu rządów. Próby przezwyciężenia kryzysu blokowała słabość władzy wykonawczej i jej uzależnienie od legislatury, stąd zaczęły pojawiać się opinie o potrzebie reformy ustroju państwa 37. Szczególnie krytycznie o formie rządów wypowiadał się kombatancki ruch wabsów, którego przywódcą był Artur Sirk. Wabsowie żądali zmiany w konstytucji, wprowadzenie urzędu prezydenta i „rządów silnej ręki”38 . W lecie 1933r. zgłosili projekt reformy konstytucji, która miała ograniczyć władzę parlamentu i rozszerzyć kompetencję prezydenta, czyniąc z Estonii republikę prezydencką 39. W styczniu 1934 r., w wyniku 35
Por. Jerzy W. Borejsza, Rzym a wspólnota faszystowska, Książka i Wiedza, Warszawa 1981, s. 68. Por. W. Walkiewicz, Jugosławia. Byt wspólny i rozpad, Trio, Warszawa 2000, s. 79. 37 Por. J. Lewandowski, Estonia, Trio, Warszawa 2001, s. 100. 38 Por. P. Łossowski, Estonia 1934: Przewrót przeciw zamachowi, w: Przewroty i zamachy stanu. Europa 1918-1939, Czytelnik, Warszawa 1981, s. 172. 39 Por. A. Ajnenkiel, Ewolucja systemów ustrojowych w Europie Środkowej, w: Dyktatury w Europie Środkowo-Wschodniej 1918-1939, red. J. Żarnowski, Ossolineum, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1973, s. 54. 36
39
przeprowadzonego w październiku 1933 r. referendum, weszła w życie nowa konstytucja wprowadzająca urząd prezydenta. Do czasu jego wyboru funkcję tymczasowego prezydenta pełnił Konstantin Päts, przywódca Partii Agrariuszy. Wabsowie niejako oddali dobrowolnie władzę w ręce przeciwnika, który to wykorzystał. 12 marca 1934 r. Päts zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu. Jako tymczasowy prezydent wydał dekret wprowadzający w państwie stan wyjątkowy na okres 6 miesięcy oraz mianował gen. Johana Laidonera naczelnym dowódcą sił zbrojnych. Był to faktycznie zamach stanu40 . 2 października 1934 r. zawieszono także działalność parlamentu. Wojskowy zamach stanu rozpoczął w Estonii okres rządów zwany „epoką milczenia”. Zamknięto organizację wabsów i wszystkie jej przybudówki. 6 marcu 1935 r. władze zakazały działalności partii politycznych i powołały ruch Isamaaliit (Związek Ojczyźniany) na wzór polskiego BBWR. Utrzymano stan wojenny i wprowadzono cenzurę. Szerokimi kompetencjami obdarzono Urząd Kontroli Państwowej. Rozpoczęto prace nad stworzeniem podstaw nowego ustroju. W grudniu 1936 r. odbyły się wybory parlamentarne. Nowy parlament zebrał się w lutym roku następnego i już 28 lipca zatwierdził projekt nowej konstytucji, zaaprobowany następnie dekretem głowy państwa. W kwietniu 1938 r. parlament, w wyniku wyborów pośrednich, zatwierdził Pätsa na stanowisku głowy państwa. Zamknęło to proces formowania nowego porządku wewnętrznego i jednocześnie w pełni zalegalizowało przewrót. Wydarzenia estońskie wpłynęły bezpośrednio na rozwój sytuacji na Łotwie. Od 1933 r. toczyła się tam ostra walka o zmianę konstytucji między socjaldemokracją a Związkiem Chłopskim kierowanym przez Kārlisa Ulmanisa. Związek dysponował własną armią partyjną – aizsargami41. W marcu 1934 r. na czele rządu stanął Kārlis Ulmanis. Resorty siłowe powierzył zaufanym ludziom, koncentrując w ten sposób władzę w swoich rękach. Nocą z 15 na 16 maja oddziały aizsargów zajęły budynek Sejmu oraz Dom Ludowy – siedzibę socjaldemokratów. Ponieważ to rząd kierował zamachem, nie było potrzeby zajmowania gmachów rządowych42 . Przewrót nie spotkał się z oporem. Zamachowcy nie ufali wojsku, stąd prawie w ogóle nie wzięło ono udziału w zamachu43 . W następnych dniach Ulmanisowi udało się je prawie całkowicie zneutralizować. Dekretem wprowadzono stan wojenny na okres 6 miesięcy (zniesiony dopiero w lutym 1938 r.). Władze wydały zarządzenie zawieszające działalność partii politycznych. Wkrótce Ulmanis został ogłoszony Wodzem Narodu (Tautas Vadonis), a w kwietniu 1936 r. objął także funkcję prezydenta. Dyktator cieszył się poparciem znacznej części społeczeństwa, głównie bogatych chłopów i mieszczaństwa. System rządów wprowadzony po 1934 r., czyli dyktatura osobista Ulmanisa, wspierała się na aparacie policyjno-wojskowym i rozbudowanej organizacji aizsargów. Również w Bułgarii w latach trzydziestych uwidocznił się kryzys polityczny. Siedmioletni okres rządów prof. Cankowa (1923-1929), który historycy określili terminem „biały terror”, poprzedził przewrót44 . Decydującą rolę odegrała w nim tajna organizacja wojskowa Zweno. Domagała się ona „uzdrowienia” (sanacji) sytuacji wewnętrznej oraz ustanowienia władzy „autorytarnej, nadpartyjnej”45. W wyniku zamachu z 18 na 19 maja na czele rządu 40
Por. P. Łossowski, Stosunki polsko-estońskie 1918-1939, Instytut Bałtycki, Gdańsk 1992, s. 124. Por. Jerzy W. Borejsza, op. cit., s. 90, oraz A. Skrzypek, Stosunki polsko-łotewskie 1918-1939, „Marpress”, Gdańsk 1997, s. 119. 42 Por. P. Łossowski, Łotwa nasz sąsiad. Stosunki polsko – łotewskie w latach 1918-1939, Mozaika, Warszawa 1990, s. 39. 43 Por. P. Łossowski, Łotwa 1934: Ustanowienie rządów dyktatorskich, w: Przewroty i zamachy stanu. Europa 1918-1939, Czytelnik, Warszawa 1981, s. 191. 44 Por. J. Skowronek, M. Tanty, T. Wasilewski, Historia Słowian Południowych i Zachodnich, PWN, Warszawa 1988, s. 612. 45 Ibidem, s. 616. 41
40
stanął K. Georgiew. Zawieszono konstytucję tyrnowską, rozwiązano Zgromadzenie Narodowe, zakazano działalności partii politycznych. W celu szybszego realizowania reform powołano do życia Dyrekcję Odnowy Społecznej, która „kierowała życiem duchowym kraju ku jedności i odrodzeniu w służbie narodu i państwa”46 . W czerwcu 1934r. rozwiązano partie polityczne. Nie był to jednak ostatni przewrót w historii Bułgarii. Już wkrótce po władzę sięgnął car. W styczniu 1935 r. zdymisjonował on gabinet Georgiewa i po krótki okresie przejściowym (rządy gen. P. Złatewa oraz A. Toszewa) w listopadzie na czele rządu postawił szefa kancelarii królewskiej G. Kjoseiwanow. W rzeczywistości jednak władza należała do samego Borysa III. Dokonał się „cichy przewrót”. Rządy zwenowców utorowały drogę dla osobistych rządów cara. Dyktatura monarchiczna funkcjonowała bez zaplecza politycznego, za to w oparciu o armię i popularność osobistą cara. W historiografii bułgarskiej lata 1923-1929 oraz 1934-1944 określa się odpowiednio jako okres „faszyzmu” i „monarcho-faszyzmu”, jednak były one niczym innym, jak tylko systemem dyktatury autorytarnej. W sąsiedniej Rumunii w latach trzydziestych także narastał kryzys wewnętrzny. Rozbudowany system partyjny utrudniał rządzenie krajem. Wzrastała polityczna rola i aspiracje króla Karola II. Wzrost poparcia uzyskała także Żelazna Gwardia (Garda de Fier) – masowy ruch typu faszystowskiego, powołany w 1930 r. przez Corneliu Zelea Codreanu47. Jej aktywność narastała aż do 1937 r., kiedy to po grudniowych wyborach Karol II powołał przejściowy gabinet Octaviana Gogi, zastępując go już 10 lutego 1938 r. rządem jedności narodowej. Na jego czele stanął patriarcha Miron Cristea. Tym samym odbył się bezkrwawy zamach stanu, który utorował drogę do osobistych rządów Karola II. 10 marca 1938 r. dokonano nowelizacji konstytucji, która dała królowi prawo mianowania rządu, powodując tym samym uniezależnienie się od parlamentu. Ograniczono prawa i swobody obywatelskie, wolność prasy była ustawowo ograniczona już w 1926 r. Rozwiązano wszystkie partie polityczne. W grudniu 1938 r. roku utworzono Front Odrodzenia Narodowego (przemianowany w czerwcu 1940 r. na Partię Narodu), na którego czele stanął sam Karol II. Front otrzymał prawo zgłaszania kandydatów do parlamentu. Okres osobistych rządów Karola II nazywany był w literaturze przedmiotu monarchofaszyzmem, podobnie jak rządy Borysa III w Bułgarii, jednak były to jedynie dyktatury autorytarne. Reżimy, powstałe w następstwie przewrotów, cechował antyparlamentaryzm i związana z tym krytyka partyjnictwa. Dążyły do marginalizowania roli parlamentu i samych partii politycznych, wypychając je niejako poza nawias organów władzy, często nawet delegalizując ich działanie48 . Sama walka z opozycją miała (za wyjątkiem Węgier i Bułgarii) charakter nie masowy i dwutorowy: formalny – w ramach obowiązującego prawa i będący jego skutkiem oraz nieformalny – pozaprawny, kryminalny sposób rozprawiania się z niewygodnymi działaczami. W Polsce przejawem tego typu działań byli tzw. „nieznani sprawcy”, którzy brutalnie pobili m.in. J. Zdziechowskiego – działacza Narodowej Demokracji. Prawdopodobnie ofiarą „nieznanych sprawców” padł również gen. W. Ostoja – Zagórski, który oficjalnie zaginął. Nowo powstałe rządy tworzyły ponadto ruchy polityczne, których zadaniem miało być rozszerzenie poparcia społecznego dla reżimu. Bazę dla nich stanowiła, zazwyczaj wąska, kadra urzędnicza. Organizacje w rodzaju polskiego BBWR-u, Jugosłowiańskiej Partii Narodowej, estońskiego Isamaaliit (Związku Ojczyźnianego), czy rumuńskiego Frontu Odrodze46
J. Tomaszewski, Bułgaria 1934: Zamach majowy, w: Przewroty i zamachy stanu. Europa 1918-1939, Czytelnik, Warszawa 1981, s. 206. 47 Por. Jerzy W. Borejsza, op. cit., s. 93. 48 Po 1935 r. opozycja w Polsce została całkowicie usunięta z parlamentu.
41
nia Narodowego poprzez swój odgórny charakter nie spełniły pokładanych w nich nadziei. Co do tej kwestii można stwierdzić, że we wszystkich rozpatrywanych przypadkach dyktatur istniała tendencja do tworzenia monopartii, choć nie we wszystkich krajach je utworzono49. Prawidłowością była więc delegalizacja partii opozycyjnych, lub takie unormowanie tej kwestii (np. w Polsce), które pozwalało na uzyskanie statusu partii uprzywilejowanej. W celu ustabilizowania władzy, a także by nadać jej pozory legalizmu i ciągłości reżimy ustanawiały nowe konstytucje, zwykle w drodze oktrojowania. Zmianie w duchu autorytarnym nie uległy jedynie konstytucja tyrnowska i węgierskie prawo konstytucyjne. Przyczyna była prosta – obie, poprzez redakcję swoich artykułów, stwarzały możliwość swobodnej interpretacji i służenia różnym ustrojom politycznym50 . W nowych normach prawa konstytucyjnego uwzględniano naczelną pozycję dyktatora – prezydenta, czy króla, któremu podporządkowywano legislatywę i rozszerzano prerogatywy ustawodawcze. Ograniczeniu uległy podstawowe prawa i wolności obywatelskie. Głownie uderzano w prawa polityczne, takie jak: wolność zgromadzeń, czy wolność słowa. Polska konstytucja z kwietnia 1935 r. nie posiadała ani jednego rozdziału, traktującego wyłącznie o wolnościach i prawach obywatelskich. Kwestie te były ujęte fragmentarycznie w każdym z rozdziałów i niejako rozmyły się. Przewroty postawiły na czele państw dyktatorów starego typu – generałów i polityków gabinetowych51. Podporą ich rządów było wojsko. Jego rola w życiu politycznym po przewrotach niezmiernie wzrosła, choć np. w Polsce, jeszcze przed przewrotem, Marszałek Piłsudski apelował o nie wciąganie wojska do polityki. Dobitnie wyraził to W. Sławek: „Wojsko nie może być odskocznią do kariery politycznej i na jego wewnętrzne warunki pracy nie mogą oddziaływać względy czy względziki partyjno-personalne”52 . Ideą przyświecającą dyktatorom było, obok uporządkowania stosunków wewnętrznych i zwiększenia roli egzekutywy, także wzmocnienie pozycji państwa, i to zarówno w ogólnych stosunkach międzynarodowych, jak i bilateralnych relacjach z sąsiadami, stąd też obok spraw wojskowych, również i polityka zagraniczna była zastrzeżona wyłącznie do kompetencji dyktatorów. Dyktatury autorytarne w ocenie zwolenników demokracji parlamentarnej przyniosły drastyczne ograniczenia praw i swobód obywatelskich, zaś dla sympatyków totalitaryzmu stanowiły jedynie formę niedoskonałą, nie ingerując we wszystkie sfery życia społeczno-gospodarczego państwa. W Polsce niezadowolenia z tego stanu rzeczy nie krył czołowy ideolog nacjonalizmu R. Dmowski. W artykule „Przewrót majowy 1926 r.” pisał: „Rewolucja polityczna w Polsce (...) była w niemałej mierze naśladownictwem rewolucji włoskiej, naśladownictwem nie ducha jej, ale metody. Autorzy jej ducha nie rozumieli (...), nie byliby zdolni go naśladować (...)” i dalej: „Pomimo to rewolucja polityczna (przewrót majowy – dopisek Autora), czerpiąca natchnienia z faszyzmu i uderzająca w ustrój demokratyczny, nie była rewolucją narodową, ale, przeciwnie, celem jej było przeszkodzić dojściu do władzy żywiołów narodowych”53 . --------------------Paweł Grzywna – student IV roku politologii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach (specjalności: polityka społeczna). Od 2006 roku Prezes Koła Naukowego Polityków Społecznych. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół problematyki przemian ustrojowych w Polsce w okresie XX-lecia międzywojennego oraz polskiej myśli politycznej. 49
Na Łotwie i w Bułgarii rozwiązano partie polityczne, ale organizacji typu monopartia nie powołano. Por. E. Pioskowik, op. cit., s. 14 i nast. 51 Por. Jerzy W. Borejsza, op. cit., s. 42. 52 Cyt. za: A. Garlicki, Przewrót majowy, Czytelnik, Warszawa 1987, s. 131. 53 Por. R. Dmowski, Przewrót, „HOBBYSTA”, Warszawa 2005, s. 276 i nast. 50
42
M a rc i n G u mu ł a
Koncepcje odbudowy polskiej państwowości w oparciu o państwa centralne do czasu jej umiędzynarodowienia „aktem 5 listopada” Często niedoceniana i traktowana jedynie jako niemiecki akt propagandowy obliczony na uzyskanie doraźnych korzyści proklamacja dwóch cesarzy dała w istocie pierwszy poważny impuls do odbudowy niepodległej Rzeczpospolitej. Warto, więc prześledzić sytuację, która była powodem jej powstania, przybliżyć osadzone w przestrzeni historycznej I wojny światowej koncepcje odzyskania przez Polskę niepodległości, które stworzyły grunt pod powstanie tego aktu, a następnie zaważyły na odbudowie polskiej państwowości wraz z nowym dla niej republikańskim ustrojem. Aby oddać lapidarnie a zarazem dobitnie stosunek mocarstw do sprawy polskiej w przededniu I wojny światowej najtrafniej posłużyć się można opinią polskiego historyka i polityka Michała Sokolnickiego – „nikt na całym świecie Polski nie chce”1. Ze zrozumiałych względów odbudowie polskiej państwowości przeciwne były państwa zaborcze, gdyż godziło to w ich stan posiadania. Natomiast Francja i Wielka Brytania upatrywały w podnoszeniu kwestii drażliwy i niepotrzebny problem, który mógłby zakłócić ich alians z Rosją. Nie dziwią, więc słowa brytyjskiego premiera Asquith’a, który w przededniu I wojny światowej oświadczył Ignacemu Paderewskiemu, iż „nie ma żadnej przyszłości dla Ojczyzny Pana”2 . Wielki konflikt zbrojny o światowym zasięgu, w którym Austria i Niemcy były przeciwnikami Rosji spowodował „zmartwychwstanie kwestii polskiej”. Przed takim biegiem rzeczy przestrzegały elity niemieckie. Bismarck, który w okresie 1883-1896 przy każdym napięciu w stosunkach z Rosją podkreślał, że w konflikcie Niemiec z Caratem jedynym benificjentem będzie Polska. W liście do księcia Chlodwiga Hohenlohe pisał w 1883 roku, że wojna z Rosją była by dla Rzeszy tylko wielkim nieszczęściem: „nie moglibyśmy przecież nic na niej zyskać, nawet pokrycia własnych kosztów, następnie wojna prowadziłaby także do tego, iż bylibyśmy zmuszeni odbudować Polskę po Dzwinę i Dniepr”3 . Niemiecki sztab wojskowy chcąc uniknąć realizacji zapotrzebowania na polską siłę zbrojną z Królestwa Polskiego i innych ziem polskich, a także w obawie przed realizacją przewidzianego przez żelaznego kanclerza scenariusza opracował plan, który wedle generała Schliffena pozwalał na pokonanie w ciągu trzech miesięcy Francji, aby móc następnie pełnymi siłami uderzyć w Rosję. Głównym zamysłem tej strategii był plan „pogodzenia się z Rosją po trupie Francji”4 , co ponownie odsunęłoby w niebyt sprawę polską. Daleko odbiegający od założeń generała Schliffena przebieg wojny oraz wyczerpujące się rezerwy państw centralnych dały sytuację, w której państwa te zgodnie z przewidywaniami Bismarcka podjęły się budowy bliżej nieokreślonej niemieckiej Polski. 1
J. Pajewski: Historia Powszechna 1871-1918, PWN, Warszawa 1978, s. 414. J. Pajewski: Op.cit., s. 415. 3 W. Pobóg-Malinowski: Najnowsza historia polityczna Polski 1864-1919, Paryż 1953, tom I, s. 298. 4 W. Pobóg-Malinowski: Op.cit., s. 298. 2
43
W chwili wybuchy I wojny światowej żaden z zaborców nie miał spójnych koncepcji politycznych wobec Polski. W niemieckim sztabie generalny armii od czasu do czasu podnoszono stare pomysły generała Knesebecka. Prusy miałyby inkorporować znaczną część Królestwa opierając granice na jego głównych rzekach w taki sposób, aby zabezpieczyć przed atakiem rosyjskim Śląsk i Prusy Wschodnie. Klasa panująca inaczej zapatrywała się na aneksję zamieszkałych przez Polaków obszarów. Wyraz temu dawało oklaskiwane przemówienie w Parlamencie Rzeszy, księcia Henryka Schönaich-Carolath’a z 14 maja 1914 roku. Pytał on, „czego moglibyśmy chcieć od Rosji? Może Warszawy i Polaków? Myślę, że mamy ich dość”5 . Również ścisłe koła rządowe w Niemczech za niebezpieczne uważały jakiekolwiek koncepcje odbudowy Polski, która mogłaby zagrozić integralności Rzeszy w rejonach Poznańskiego, Pomorza i Śląska. Minister Spraw Wewnętrznych Prus Friedrich Wilhelm von Loebell w październiku 1914 roku dowodził, że sprawa polska jest wewnętrzną sprawą niemiecką, a odbudowanie polskiej państwowości godzi w interesy Rzeszy, postulował on również rozszerzenie Prus Wschodnich polskim kosztem. Poglądy te nie przeszkadzały Niemcom w pierwszych dniach wojny w wystosowaniu do Polaków z Królestwa odezwy o następującej treści: „Przychodzimy do Was jako przyjaciele. Zaufajcie nam! Wolność Wam niesiemy i niepodległość! Powstańcie pomni Waszej przeszłości, tak wielkiej i tak pełnej chwały! Połączcie się z wojskami sprzymierzonymi”6 . Odezwa ta obliczona była na wywołanie powstania, w które wierzono wówczas w sztabach obu armii centralnych, a także na najwyższych szczeblach władzy. Cesarz Wilhelm II w początku sierpnia 1914 w rozmowie z austriackim pełnomocnikiem wojskowym podkreślał, że nie należy szczędzić pieniędzy i starań w drodze do zrewolucjonizowania Polaków i Ukraińców7. Uważając się za przyjaciela Polaków, Cesarz jako jeden z nielicznych decydentów z niemieckiego establishmentu nosił zamysł odbudowy Polski. Dał temu wyraz 31 lipca 1914 roku w rozmowie z Bogdanem Hutten-Czapskim, oświadczając, iż „postanowiłem, o ile Pan Bóg użyczy zwycięstwa naszemu orężowi, odbudować państwo polskie w związku z nami, co na zawsze zabezpieczyłoby Niemcy od Rosji”8 . W kwestii tej Wilhelm II liczył na pomoc Czapskiego i biskupa archidiecezji poznańskiej Likowskiego. W sprawie tego ostatniego zwrócił się Cesarz do papieża z prośbą o mianowanie go arcybiskupem gnieźnieńsko-poznańskim, co miało być ukłonem w stronę Polaków, gdyż wcześniej rząd pruski nie zgodził się na obsadzenie na tej godności kościelnej Polaka9. Brak akceptacji zarówno ze strony społeczeństwa jak i elit militarnych i rządowych Rzeszy utrudniał Wilhelmowi realizację powziętych zamierzeń, nie zmienił on jednak swych planów, co do Polski. 19 grudnia 1914 roku Hutten-Czapski przyjęty na audycji u Cesarza usłyszał od niego, że powodzenie wojsk niemieckich w Królestwie pozwalają liczyć na rychłe zajęcie Warszawy, co zbliża zamysł utworzenia państwa polskiego do urzeczywistnienia10 . Do realizacji tego celu przeszkodą były nie tylko niekorzystne wobec niego nastroje w Niemczech, ale i brak wspólnej koncepcji państw centralnych, co do statutu, granic i charakteru odrodzonego państwa polskiego. W Austrii kierujące koła monarchii, dwór, rząd i kapitał austriacki zainteresowane były ekspansją na Bałkanach i Bliskim Wschodzie. Kongresówka nie budziła zainteresowania ani pod względem politycznym ani gospodarczym. Podobnie jak w Niem5
J. Pajewski: Odbudowa państwa polskiego 1914-1918, PWN, Warszawa 1978, s. 45. J. Pajewski: Op.cit., s. 52. 7 J. Pajewski: Op.cit., s. 52. 8 B. Hutten-Czapski: Sześćdziesiąt lat życia politycznego i towarzyskiego, Warszawa 1936, tom II, s. 172. 9 M. Pruszyński: Tajemnica Piłsudskiego, BGW Polska Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1997, s. 51. 10 B. Hutten-Czapski: Sześćdziesiąt lat życia politycznego i towarzyskiego, Warszawa 1936, tom II, s. 204. 6
44
czech i tu osoba cesarza miała, co do sprawy odbudowy Polski inny pogląd niż najbliższe otoczenie. Żywe zainteresowanie Franciszka Józefa Galicją, zaufanie i życzliwość wobec polityki namiestnika Bobrzyńskiego wiązały się z zamysłami cesarza o przyłączeniu Kongresówki do Galicji, restytuowaniu Królestwa Polskiego jako monarchii dziedzicznej w unii realnej i personalnej z Austrią i Węgrami. Nie dziwi, więc udział cesarza w planach odbudowy Polski projektowanych w pierwszych tygodniach wojny przez stańczyków. Społeczeństwo polskie pozytywnie nastawione do Austrii, w której ziemie polskie miały się pod względem swobody autonomiczno- narodowej o wiele lepiej niż prowincje polskie w pozostałych dwóch państwach zaborczych, po porażkach na froncie z Rosją w początkach wojny podkopało wiarę w możliwości Austro-Węgier. Rozczarowaniem była też austriacka odezwa z 9 sierpnia 1914 roku, w której dowództwo wojsk cesarsko-królewskich mgliście zapowiadało „wyzwolenie spod jarzma moskiewskiego” i postulowało do Polaków, aby „zawierzyli ochotnie i pełną ufnością naszej opiece, sprawiedliwości i wielkoduszności”11. Od popularnej w konserwatywnych kręgach galicyjskich opcji austriacko-polskiej odstręczał społeczeństwo polskie brak konkretnego programu, czy nawet deklaracji politycznych ze strony rządu Austro-Węgier, który ze względu na trudności, jakie towarzyszyłyby realizacji tej koncepcji stać było tylko na luźne, nie mające znaczenia wypowiedzi ministra spraw za granicznych hr. Leopolda Bercholda o „przyłączeniu Królestwa do Galicji i o przetworzeniu monarchii podwójnej na potrójną”12 . Również austriackie władze wojskowe podobnie jak i zresztą niemieckie nie orientowały się zupełnie w politycznych zawiłościach kwestii polskiej, sprowadzając całą rzecz do doraźnych potrzeb militarnych. Stąd brała się odmienna wizja polskich jednostek wojskowych przy armii austriackiej. Dowództwo widziało w nich zaledwie oddziały wywiadowcze i dywersyjne, natomiast społeczeństwo polskie dążyło do utworzenia polskiej siły militarnej mającej być kamieniem węgielnym przyszłej niepodległości. Najmocniej jednak od zawiązania sprawy polskiej odstraszał Polaków z Prus jej sojusz z Niemcami. Nastroje panujące w przeważającej części polskiego społeczeństwa ujął francuski konsul generalny w Warszawie Velten – „gdyby wojna toczyła się tylko między Austrią a Rosją, cała polska opinia publiczna opowiedziałaby się po stronie monarchii habsburskiej Skoro wojnę prowadzą Niemcy, Polacy zostali nieoczekiwanymi sojusznikami Rosji, wojska rosyjskie są radośnie witane w Warszawie, a cała prasa polska opowiada się przeciwko Niemcom13 . Prusofobia społeczeństwa Królestwa Kongresowego i Poznańskiego pogłębiona w ostatnich latach przed I wojną światową nasiloną akcją germanizacyjną we wschodnich prowincjach niemieckich, ustawą wywłaszczeniową zagrażającą polskim majątkom ziemskim i świeżymi aktami barbarzyństwa wojennego w postaci zbombardowania Kalisza skłaniała szerokie rzesze ludności do opcji bliskiej stanowisku Narodowej Demokracji, której poglądy zawarte były w napisanej w 1907 roku przez głównego ideologa ruchu narodowego- Romana Dmowskiego, książce pt. „Niemcy, Rosja a sprawa polska”. Endecy upatrywali w Rzeszy najsilniejszego, a zarazem najniebezpieczniejszego dla żywiołu polskiego zaborcę, którego potęgę należy złamać. Opierając się na antyniemieckim sojuszu francusko- rosyjskim, Dmowski dążył do zbliżenia i ugody z Caratem i pełnej autonomii dla Królestwa.14 Prorosyjskie nastroje w zaborze rosyjskim, pruskim i częściowo austriackim nie wynikały z ruso- czy słowianofilstwa, a z niechęci do Rzeszy. Poza tym odezwa Wielkiego Księcia Mikołaja zręczniejsza od wcześniej wydanych odezw państw centralnych głosząca „niech się zatrą granice, rozcinające na części naród 11
J. Pajewski: Odbudowa państwa polskiego 1914-1918, PWN, Warszawa 1978, s. 54. J. Pajewski: Op.cit., s. 54. 13 J. Pajewski: Odbudowa państwa polskiego 1914-1918, PWN, Warszawa 1978, s. 58. 14 A. Micewski: Roman Dmowski, Warszawa 1971, s. 151-152. 12
45
polski. Niech polski naród połączy się w jedno ciało pod berłem cesarza rosyjskiego. Pod berłem tym odrodzi się Polska, swobodna w swojej wierze, języku i samorządzie”15 pozwalała wierzyć, że ze strony Rosji poprawa stosunków i zjednoczenie ziem polskich w jednym organizmie państwowym. Ten wzgląd sprawił, że odezwa ta wywarła na społeczeństwie spore wrażenie choć nie wierzono w zupełności w szczerość jej zapowiedzi. Na pozycjach antyrosyjskich, a skłaniających się do opcji ukierunkowanej na powiązania oparte o państwa centralne, w szczególności Austrię stały na ziemiach polskich postępowe odłamy inteligencji, robotnicy związani z PPS-Frakcją Rewolucyjną i innymi ugrupowaniami wchodzącymi w skład powstałej w 1912 roku Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, rządzący Galicją konserwatyści i demokraci, ambiwalentny stosunek zajęła galicyjska endecja. Natomiast aktywiści skupieni wokół PPS-Lewicy i Socjaldemokracji Królestwa i Litwy opowiadali się przeciwko przymierzu z którymkolwiek zaborcą wiążąc nadzieje polityczne z internacjonalistyczną robotniczą rewolucją. W nurcie austro-polskim z perspektywy lat na szczególną uwagę zasługuje ruch powstańczy, narodowo- wyzwoleńczy związany z KSSN. Zapatrywania tego ruchu są ujęte w książce Władysława Studnickiego z 1910 roku pt. „Sprawa polska”. Studnicki pisze, iż to Rosja, która zagarnęła ponad 2/3 terytorium Rzeczpospolitej a nie Austro-Węgry i Niemcy są największym wrogiem Polski. Studnicki widział możliwość utworzenia państwa polskiego w okrojonych granicach najprawdopodobniej bez prowincji pruskich i o ograniczonej suwerenności jedynie w wyniku wygranej wojny z Rosją. W wojnie tej jego zdaniem czynny udział po stronie Austro-Węgier, a więc automatycznie i Niemiec powinno wziąć odrodzone wojsko polskie16 . Najwybitniejszą postacią kierunku powstańczego był Józef Piłsudski. Na wojnę światową jak i związaną z nią sprawę polską miał on oryginalne i jak się później okazało trafne poglądy. W lutym 1914 roku na swym odczycie na sali paryskiego Towarzystwa Geograficznego Piłsudski stwierdził, że przebieg przyszłej wojny w Europie, co do której wybuchu był pewien będzie następujący: „Rosja będzie pobita przez Austrię i Niemcy, a te z kolei pobite przez siły anglo-francuskie lub anglo-amerykańsko-francuskie. Wschodnia Europa będzie pobita przez Europę Środkową, a Środkowa z kolei przez Zachodnią. To nakazuje Polakom kierunek ich działań”17. Mówiąc o kierunku działania Piłsudski miał na myśli alians z państwami centralnymi przeciwko Rosji w pierwszej fazie wojny a następnie przymierze z Francją i Anglią przeciw Niemcom w drugiej końcowej fazie konfliktu. Aby zrealizować swe zamiary musiałby Piłsudski posiadać wojsko polskie będące sojusznicze ale i w dużej mierze niezależne od armii państw centralnych. W pierwszych dniach I wojny światowej podjął się on przeprowadzenia mistyfikacji zmierzającej w tym kierunku, a polegającej na próbie uniezależnienia od wojsk austriackich wkraczającej nocą z 5 na 6 sierpnia 1914 roku do Królestwa Kompanii Kadrowej, która podporządkowała się nieistniejącemu de facto tajnemu Rządowi Narodowemu powstałemu w Warszawie. Liczył też, że na widok polskiego wojska ludność Kongresówki powstanie w czynie zbrojnym przeciw Rosji i masowo zasili szeregi jego oddziałów. Rachuby te zawiodły, a oddziały polskie w postaci legionów przetrwały w dużej mierze za wstawiennictwem wpływowych w Austrii konserwatystów krakowskich. Aby utrzymać kontrole nad polskimi jednostkami utworzono w Galicji Naczelny Komitet Narodowy jako „najwyższą instytucję w zakresie wojskowej, skarbowej i politycznej organizacji zbrojnej sił polskich”18 . NKN-owi podlegały Legiony 15
J. Pajewski: Odbudowa państwa polskiego 1914-1918, PWN, Warszawa 1978, s. 55. M. Pruszyński: Tajemnica Piłsudskiego, BGW Polska Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1997, s. 16. 17 M. Pruszyński: Op.cit., s. 17. 18 M. Pruszyński: Op.cit., s. 27. 16
46
Polskie Wschodni i Zachodni, z których de facto powstał tylko ten ostatni. Utworzone legiony nominalnie wchodziły w skład armii Austro-Węgierskiej. Była to więc klęska planu stworzenia samodzielnego wojska polskiego. Piłsudski musiał się przystosować do nowej sytuacji, został on dowódcą jedynego pułku, który wchodził wówczas w skład legionu zachodniego. Działania wojenne na froncie wschodnim przyniosły nową sytuację w relacjach Polaków z państwami zaborczymi. Ofensywa państw centralnych napoczęta 2 maja 1915 roku zakończyła się w październiku tegoż roku przesunięciem linii frontu, który ustalił się mniej więcej na linii od Zatoki Ryskiej poprzez Dynenburg i Pińsk do Tarnopola. W ręce państw centralnych dostała się najważniejsza, z polskiego punktu widzenia część zaboru rosyjskiego. Polityka władz rosyjskich w przededniu utraty Królestwa była mieszaniną dawnego nieustępliwego kursu, pustych frazesów i nieznacznych spóźnionych ustępstw. Powoli zmieniało się też podejście społeczeństwa Kongresówki do wojsk rosyjskich i Caratu. Wycofujące się wojska rosyjskie stosowały taktykę spalonej ziemi niszcząc zbiory, demontując fabryki, wyburzając mosty, a niekiedy i wsie tak aby wojska niemieckie i austriackie zastały, podobnie jak przed stu laty armia napoleońska tylko pustynie. W skutek interwencji u naczelnego dowództwa armii rosyjskiej powstałego w końcu 1914 roku Centralnego Komitetu Obywatelskiego Rosjanie wstrzymali częściowo przymusową ewakuację ludności cywilnej. Mimo to dziesiątki tysięcy Polaków pognano na wschód. Część burżuazji i wpływowych osobistości ewakuowała się z Rosjanami dobrowolnie. Upadek prestiżu armii rosyjskiej oraz akty barbarzyństwa na ludności jak chociażby spalenie Ożarowa spowodowały odwrócenie się od opcji rosyjskiej znacznej części mieszczan i włościan Kongresówki. Wojska rosyjskie już nie były określane mianem „nasi”, do łask znów wróciły epitety zwące Rosjan „kozakami”, „łajdakami” i „zbójami”. W ostatnich tygodniach przed wycofaniem się Rosjan Polskie Komitety Obywatelskie, Centralny i Warszawski znacznie rozszerzyły zakres swojej działalności. Komitet miasta Warszawy uzyskał zezwolenie na utworzenie Straży Obywatelskiej, poczyniono też prace pod powołanie polskich sądów, które mogły działać już od 5 sierpnia 1915 roku. W dniu ewakuacji Warszawy 4 sierpnia 1915 roku uchodzący Rosjanie przekazali zarząd miasta prezesowi obu komitetów, księciu Zdzisławowi Lubomirskiemu19. Następnego dnia po wycofaniu się Rosjan Warszawę zajęli Niemcy dążący do niedopuszczenia wojsk austriackich ani legionów do byłej stolicy Rzeczpospolitej. Kongresówkę podzielono na dwie strefy okupacyjne, niemiecką z siedzibą w Warszawie i austriacką, której siedzibą ostatecznie został Lublin. Najwyższą władzę cywilną i wojskową w części niemieckiej sprawował, podległy bezpośrednio cesarzowi generał- gubernator Hans von Beseler. Natomiast na czele generał-gubernatorstwa w Lublinie stał baron Erich Diler zastąpiony w 1916 roku przez generała Karla Kuka. Władze okupacyjne początkowo pozwalały działać obu komitetom obywatelskim porozumiewając się z nimi w sprawach wychodzących poza zakres ich kompetencji. Ich rola była znacząca gdyż społeczeństwo oraz okupant uznawało w nim pewnego rodzaju przedstawicielstwo narodowe. Podobnie mianowany na prezydenta Warszawy Książę Lubomirski reprezentował wobec władz niemieckich nie tylko stolicę ale i cały kraj. Komitety obywatelskie od samego początku podkreślały swój apolityczny charakter aby nie narażać społeczeństwa na represje w razie powrotu Rosjan, z którym liczono się wówczas dość powszechnie. Komitety obok zajęć takich jak niesienie pomocy ludności dotkniętej bezrobociem, głodem, nędzą nie wkraczając głęboko w dziedzinę polityki prowadziły działania o ogólnonarodowym znaczeniu. W dniu 21 września 1915 roku Komitet Warszawski przywrócił Warszawie charakter miasta stołecznego. Doniosłe znaczenie miała działalność komitetów 19
J. Pajewski: Odbudowa państwa polskiego 1914-1918, PWN, Warszawa 1978, s. 94.
47
w materii organizowania polskiego sądownictwa i szkolnictwa. Próby Centralnego Komitetu sprawowania pewnych funkcji państwowych nie podobały się niemieckim władzom okupacyjnym. W dniu 12 września 1915 roku rozwiązały więc one CKO. Komitet Obywatelski miasta Warszawy objął natomiast czynności Zarządu Miasta stale dążąc do rozszerzenia tej roli20 . Dzień wcześniej w miejsce polskich sądów wprowadzono sądy niemieckie, zostawiając język polski tylko w sądach na najniższym szczeblu. Wydział Oświecenia KO miasta Warszawy wprowadził obowiązkowe nauczanie powszechne oraz język polski do szkół wszystkich szczebli. W dniu 15 listopada otwarto w Warszawie uniwersytet i politechnikę, polskie ale z niemiecką administracją i finansowaniem21. W latach 1915-1916 wprowadzono też samorząd w miastach Królestwa. W dniu 16 lipca 1916 roku na podstawie ordynacji opartej o system kurialny upośledzający warstwę pracującą odbyły się w Warszawie pierwsze wybory do Rady Miejskiej. Po zajęciu Królestwa przez państwa centralne głowę podnieśli zwolennicy związania sprawy polskiej w oparciu o nie. Ich zapał studzony był jednak przez niepodejmowanie tematu odbudowy państwa polskiego przez Niemcy i Austrię. Pozytywne działania podejmowane w Kongresówce przez nowe władze, takie jak chociażby otwarcie uczelni wyższych miały u swoich źródeł osiągnięcie celów propagandowych w świecie i pozyskanie polskiej opinii publicznej lub też przynajmniej neutralizację wrogich wobec Niemiec działań poprzez zajęcie młodzieży nauką i studiami22 . Posunięcia te nie przyniosły wymiernych skutków wobec wywołanych podziałami Królestwa na dwie części głęboko negatywnych skojarzeń z rozbiorami, a także restrykcjami w postaci zawierzenia komunikacji między strefami okupacyjnymi, brutalnie przeprowadzanymi rekwizowaniami, rabunkową gospodarką, przymusową branką robotników do prac w głąb Rzeszy. Takie postępowanie łącznie z zapowiedzą Rosjan o powrocie powodowało, że orientacja rosyjska nie przestała być głównym kierunkiem politycznego myślenia23 . Pewność państw centralnych, które uważały, że są w stanie szybko skończyć wojnę bez ustępstw wobec Polaków, a także ich plany na odrębny pokój z Rosją owocowały milczeniem w sprawie przyszłości Polski. Było to powodem wstrzymania przez J. Piłsudskiego akcji werbunkowej do Legionów Polskich. W samym roku 1915 legiony te obejmowały 20 tyś. ludzi. Odznaczały się one bohatersko w walkach w Galicji, na Lubelszczyźnie, Węgrzech i Wołyniu.24 Zyskiwały one sobie coraz pozytywniejszy wizerunek w oczach polskiego społeczeństwa przez co zyskiwały też w oczach Niemców i Austriaków. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Piłsudski próbując wyzyskać to dla dobra swego narodu. Nie pozwolił więc wcielić do legionów założonej przez siebie jeszcze we wrześniu 1914 roku i w pełni mu podległej Polskiej Organizacji Wojskowej, a nawet ją rozbudował. W opozycji do komendanta stanęło wówczas wielu jego bliskich współpracowników dążących do maksymalnej rozbudowy legionów między innymi Władysław Sikorski i przyszły polski „ojciec” aktu 5 listopada Władysław Studnicki. Nieugięta wola Piłsudskiego wynikała jak pisze Mieczysław Pruszyński z niezwykle celnej dalekowzroczności komendanta „Piłsudski myślał perspektywicznie. Dostrzegał możliwość szachowania Austriaków i Niemców sprzeciwem w sprawie werbunku, na którym im coraz więcej zależało. Zgadzał się na werbunek, ale nie za darmo. Chciał za cenę powiększenia oddziałów uzyskać odrębne wojsko polskie, a nie landsturm austriacki i domagał się jasnego stanowiska rządów centralnych 20
J. Pajewski: Op.cit., s. 96. W. Pobóg-Malinowski: Najnowsza historia polityczna Polski 1864-1919, Paryż 1953, tom I, s. 284. 22 J.Pajewski: Historia Powszechna 1871-1918, PWN, Warszawa 1978, s. 416. 23 W. Pobóg- Malinowski: Najnowsza historia polityczna Polski 1864-1919, Paryż 1953, tom I, s. 283-285. 24 W. Roszkowski: Historia Polski 1914-2004, PWN, Warszawa 2005, s. 12. 21
48
w sprawie niepodległości Polski25 . Piłsudski opierając się na swojej wizji przebiegu wojny zapowiadał też między słowami przyszłą zmianę frontu walki. Na odprawie podwładnych z POW, w końcu 1915 roku powiedział do zebranych: „przestańcie się rozwodzić nad nieprawościami endeków i Lubomirskiego, a wkrótce będziemy ich mieli raczej obok siebie w walce na nowym froncie”26 . Wkrótce po roku 1916 roku sytuacja zaczęła przybierać kształt przewidywany przez komendanta. Rok 1916 przyniósł państwom centralnym olbrzymie straty w ludziach w walkach nad Sommą i pod Verdun, a także silną ofensywę Brusiłowa na froncie wschodnim. W walkach z Rosjanami na Wołyniu 4-6 lipca w rejonie Kostiuchówki wspaniale wykazały się Legiony Polskie, taktycznie podlegające wówczas dowódcą niemieckim. Wysoka ocena bitności żołnierzy legionów wystawiona im przez dowódców wojsk Rzeszy dostała się do wiadomości publicznej i miała w najbliższej przyszłości doniosłe znaczenie polityczne. Po powstrzymaniu rosyjskiej ofensywy Piłsudski wykorzystał uznanie jakie mieli dla jednostek polskich niemieccy i austriaccy dowódcy i ponownie zażądał aby państwa centralne wypowiedziały się w sprawie niepodległości Polski, grożąc przy tym zaprzestaniem walk przez oddziały legionowe. Wchodząc w ostry spór z Komendą Legionów, Piłsudski podał się do dymisji, próbując szantażować w ten sposób Austriaków, którzy nie rozumieli jeszcze, że dymisja ta stanowi początek końca polskich formacji. Austriacy nie mogli spełnić żądań Piłsudskiego, gdyż opracowanie koncepcji przyszłej Polski wychodziło poza ich możliwości. W ramach państwa Austro-Węgierskiego koncepcji trzyczłonowego państwa sprzeciwiały się rządzące koła Węgier, gdyż obniżyłoby to ich wpływ na politykę monarchii. Opór był też ze strony ludności niemieckiej, gdyż po połączeniu Kongresówki żywioł słowiański w ich państwie byłby zdecydowanie dominujący. Problem stanowiło też porozumienie się z Rzeszą, która nieprzychylnie zapatrywała się na projekt przyłączenia Kongresówki do Austrii. W samych Niemczech sytuacja zaczęła dojrzewać do podjęcia w sprawie polskiej pierwszych poważnych decyzji. Dnia 13 czerwca 1916 roku Wilhelm II przyjął Hutten Czapskiego przedyskutowując z nim wiele kwestii dotyczących odbudowy Polski po czym przedstawił mu własną wizję na ten temat, zawartą w następujących słowach: „państwo zupełnie samodzielne pod względem administracyjnym, w ścisłym związku z Niemcami dla sprawowania administracji krajowej. Rząd w Warszawie z Sejmem, w którym Polacy mogliby się kłócić jak to dawniej czynili. Traktaty, które zapewniają (Niemcom) wpływ na kierownictwo dyplomatyczne, najwyższe dowództwo cesarza nad armią, wspólnotę kolei Prus i Polski oraz umowy handlowe i w sprawie żeglugi, zapewniające Polsce wymianę towarową przez Gdańsk i inne porty”27. Wyczerpanie zawodów ludzkich i wizja utworzenia armii polskiej pod niemieckim dowództwem, która odciążyłaby front wschodni sprawiła, iż na najwyższych szczeblach armii niemieckiej dopuszczano możliwość podjęcia działań, które mogłyby ten plan urzeczywistnić. Rozważano pozytywnie możliwość utworzenia w przyszłości z ziem rosyjskich jakieś formy państwa polskiego. Ostatecznie entuzjastyczne podejście ukierunkowanego przez Studnickiego von Beselera, który chciał dowodzić przyszłą poborową armią polską oraz widział w przyszłej Polsce oparcie dla Niemiec na wschodzie i poparcie ze strony wiele znaczącego w warunkach wojny Ludendorfa, liczącego, że w krótkim czasie uda mu się pozyskać 350 tyś. nowych żołnierzy, przesądziło o ogło25
M. Pruszyński: Tajemnica Piłsudskiego, BGW Polska Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1997, s. 40. M. Pruszyński: Op.cit., s. 40. 27 B. Hutten-Czapski: Sześćdziesiąt lat życia politycznego i towarzyskiego, Warszawa 1936, tom II, s. 341. 26
49
szeniu w sprawie polskiej aktu, który de facto nie wiązał Niemiec w sposób ostateczny28 . Doniosłą rolę odgrywały też względy gospodarcze. Po przenegocjowaniu sytuacji z coraz bardziej uzależnionymi od Rzeszy Austro-Węgrami postanowiono o wydaniu do Polaków manifestu w formie proklamacji dwóch cesarzy. Von Beseler zatroszczył się o nadanie sprawie jak najlepszej oprawy, z jego inicjatywy do Wiednia i Berlina pojechały polskie delegacje mające jakoby prosić sprzymierzonych monarchów o przywrócenie niepodległości. W dniu 5 listopada von Beseler w Warszawie i austro- węgieski generał-gubernator Kuk w Lublinie odczytali wobec zgromadzonych notabli proklamację dwóch cesarzy oświadczających, że z terenów „wydartych [...] panowaniu rosyjskiemu” obaj władcy postanowili „utworzyć państwo samodzielne z dziedziczną monarchią i ustrojem konstytucyjnym”. Zastrzegli oni sobie „dokładniejsze oznaczenie granic Królestwa Polskiego. Zapowiadali, że „nowe królestwo znajdzie w łączności z obu sprzymierzonymi mocarstwami rękojmię do swobodnego sił swych rozwoju. We własnej armii nadal żyć będą pełne tradycje wojsk polskich dawniejszych czasów i pamięć walecznych towarzyszy broni w wielkiej obecnej wojnie. Jego organizacja, wykształcenie i kierownictwo uregulowane będą we wspólnym porozumieniu”29. Tego samego dnia Franciszek Józef wydał dekret, który w momencie powstania państwa polskiego dawał Galicji „prawo do samodzielnego załatwienia swoich spraw krajowych w pełnym zakresie tego, co pozostaje w harmonii z przynależnością tego kraju do zbiorowości państwowej”30 . Przyszłe państwo polskie miało być więc monarchią, nie dziwiło to wówczas, gdyż cała Europa poza Francją, Portugalią i Szwajcarią składała się z monarchii. Wprawdzie większość stronnictw lewicowych z PPS-Frakcją na czele de facto popierały demokrację z republikańską formą rządów lecz tak naprawdę kwestia czy Polska będzie monarchią czy republiką nie budziły jeszcze większego zainteresowania w społeczeństwie. Najważniejsze było odzyskania niepodległości więc PPSD w Galicji i Ludowcy niechętnie ale godzili się z monarchistyczną formą rządów31. Akt 5 listopada wywołał w społeczeństwie polskim olbrzymią choć krótkotrwałą euforię, słusznie jednak zauważył Pobóg-Malinowski pisząc o nim tak „usuwał głaz najcięższy z jej grobu, wyprowadzał ją przecież z zamkniętego koła zmowy zaborców na szeroką płaszczyznę międzynarodową 32 . Proklamacja dwóch cesarzy wywołała lawinę podobnych aktów na arenie międzynarodowej. Wielka Brytania i Francja przerwały w końcu narzucone im przez Rosję milczenie w sprawie przyszłości Polski. Wrogo nastawiona do aktu 5 listopada Rosja zmuszona była do podjęcia w kwestii polskiej nowych kroków. Dnia 25 grudnia w rozkazie noworocznym car Mikołaj II zapowiedział „stworzenie Polski wolnej, złożonej ze wszystkich trzech części dotąd rozdzielonych”33 . Odtąd umiędzynarodowienie sprawy polskiej było kwestią bezsprzeczną. Jeszcze w grudniu 1916 roku w parlamencie Włoch postawiono wniosek w sprawie wskrzeszenia Polski. Dnia 2 stycznia 1917 roku prezydent USA Woodrow Wilson stwierdził, że uznaje za rzecz przyjętą iż mężowie stanu wszędzie są zgodni w tym by odrodziła się „zjednoczona, niepodległa i samoistna Polska”34 . Carat nie mógł w takiej sytuacji wobec swoich sojuszników dalej uznawać sprawy polskiej jako kwestii wewnętrznej ściśle rosyjskiej. Stworzyło to nową, dogodną sytuację dla zabiegających we Francji i Wielkiej Brytanii o poparcie dla niepodległości Polski endeków. Piłsudski, który poprzez swój 28
M. Pruszyński: Tajemnica Piłsudskiego, BGW Polska Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1997, s. 65. J. Pajewski: Odbudowa państwa polskiego 1914-1918, PWN, Warszawa 1978, s. 125. 30 J. Pajewski: Op.cit., s. 125. 31 J. Pajewski: Op.cit., s. 194. 32 W. Pobóg-Malinowski: Najnowsza historia polityczna Polski 1864-1919, Paryż 1953, tom I, s. 305. 33 W. Roszkowski: Historia Polski 1914-2004, PWN, Warszawa 2005, s. 13. 34 M. Pruszyński: Tajemnica Piłsudskiego, BGW Polska Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1997, s. 59. 29
50
wkład w tworzenie bitnych polskich oddziałów, następnie wstrzymanie werbunku do nich połączone z żądaniami w stosunku do państw centralnych, przyczynił się niewymownie do manifestu dwóch cesarzy, powiedział po jego ogłoszeniu: „Teraz niech gra pan Roman Dmowski, dałem mu do ręki atutową kartę”35 . Nie dopuszczany wcześniej do gabinetów dyplomatycznych Dmowski daną mu szansę skutecznie wykorzystał, szczególnie po rewolucji lutowej, gdy jak to określił Piłsudski wywołana aktem 5 listopada „licytacja wzwyż” sprawy polskiej zaczęła w samej Rosji. Piotrogrodzka Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich a także Rząd Tymczasowy księcia Lwowa uznały prawo narodu polskiego do decydowania o własnym losie. W dużej mierze dzięki takiemu rozwojowi spraw na mocy dekretu prezydenta Francji 4 czerwca 1917 roku powstała u boku francuskiej polska armia a w dwa miesiące później ukonstytuował się w Lozannie uznany przez państwa Ententy za reprezentację Polski Komitet Narodowy Polski. W tym samym czasie na ziemiach polskich legiony zerwały współpracę z państwami centralnymi. Piłsudski i większość jego legionistów zostali internowani. Mimo początkowego oporu Niemców powstały polskie organy mające administrować na terenach Kongresówki Tymczasowa Rada Stanu mająca spełniać rolę sejmu, następnie Rada Stanu i zastępująca osobę króla trzyosobowa Rada Regencyjna. Rada bojkotowana przez wszystkie ważniejsze stronnictwa widzące odrodzoną Polskę jako republikę przetrwała do końca wojny i 14 września 1914 roku przekazała Piłsudskiemu całą władzę nad tworzącym się aparatem państwa. Wszystko to szło zgodnie z planem i działaniami podejmowanymi przez Piłsudskiego w dużej części jeszcze w latach przedwojennych36 . Pokazywało to jak wielki wpływ miał on na odrodzenie się państwa w 1918 roku. Podsumowując akt 5 listopada był kamieniem węgielnym rozpoczynającym odbudowę Polski, który w połączeniu z klęskami wszystkich trzech państw zaborczych w I wojnie światowej i wysiłkiem własnym narodu polskiego przywrócił Rzeczpospolitej niepodległość. --------------------Marcin Gumuła – ur.27.08.1984 w Żorach. Od 2004 roku student politologii (specjalność: europeistyka) na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W latach 19972002 członek ZHP, a od 2007 roku wolontariusz Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej. W 1999 roku zajął 3 miejsce w miejskim Konkursie Wiedzy o Unii Europejskiej. W 2003 roku został laureatem XXIX Olimpiady Historycznej. W roku akademickim 2005/2006 był stypendystą stypendium Prezydenta Miasta Żory.
35 36
W.Jędrzejewicz, J.Cisek: Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego, Wrocław 1994, tom I, s.362. M. Pruszyński: Tajemnica Piłsudskiego, BGW Polska Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1997, s. 17.
51
52
P r z e my s ł aw Ko ł o d z i e j c z y k
Marketing wyborczy a marketing w gospodarce. Wspólne podstawy? Marketing wyborczy jest zasadniczo nowym zjawiskiem, nieakceptowanym jeszcze przez niektórych przedstawicieli nauki, skłonnych mówić raczej o nowych, po prostu, formach agitacji czy propagandy. Nawarstwia się nań dodatkowo problem względnej nowości dyscypliny marketingu gospodarczego, w której marketing wyborczy ma swe korzenie. Wielu jest jeszcze przeciwników uznania marketingu sfery gospodarczej za naukę, mimo iż podstawowe warunki spełnia już od dawna: operuje bowiem własnymi kategoriami i wypracowanymi teoriami, dysponuje dobrze rozwiniętym warsztatem metodologicznym, zdobył już w świecie nauki zainteresowanie badaczy i własne struktury. Doprecyzowany został również, na miarę możliwości nauki humanistycznej, przedmiot marketingu. Skomplikowaną pozostaje także relacja obu odmian marketingu, dotyczących wszak różnych sfer działalności ludzkiej, jednak będących zjawiskami o naturze niemal identycznej. Artykuł niniejszy ma na celu ukazanie, iż obie dyscypliny dają się sprowadzić do wspólnego mianownika, nie tylko na poziomie pojęć i założeń, ale także metod i reguł. Pierwsze udokumentowane użycie pojęcia marketingu datuje się na rok 1905, w związku z prowadzonymi przez W. Kreusi’ego na Uniwersytecie w Pensylwanii wykładami nt. „Marketing produktów”. Pięć lat później metody marketingu wykładał na Uniwersytecie Wisconsin R.S. Butler, publikujący zresztą w 1911 pierwszą książkę z „marketingiem” w tytule1. Pojęcie, które wtedy się narodziło, definiowane było wielokrotnie i wciąż podlega zmianom. W roku 1919 R. Butler i J. Swinney opublikowali „Marketing and Merchandising”, gdzie zawarli następującą definicję: „marketing to sposób, w jaki produkt jest sprzedawany, droga, którą jest dystrybuowany poprzez różnorodne kanały handlowe”2 . Pierwsza oficjalna, a zatem powszechnie stosowana, definicja marketingu została opublikowana w 1935 roku przez American Marketing Association w następującym brzmieniu: „Marketing to prowadzenie działalności gospodarczej skierowanej i odnoszącej się do przepływu towarów i usług od producenta do konsumenta lub użytkownika”3 . Pojęcie zostało redefiniowane przez AMA w 1985 roku, marketing został określony jako „proces planowania i realizacji koncepcji (produktu – przyp. P. K.), działań cenowych, promocji i dystrybucji pomysłów, dóbr i usług, celem dokonania wymiany satysfakcjonującej ze względu na indywidualne i/lub organizacyjne cele”4 . Ostatnia rewizja oficjalnej definicji Stowarzyszenia miała miejsce w 2003 roku, jej powodem była wzrastająca rola marketingu we wszelkiego typu organizacjach, nie tylko związanych bezpośrednio z działalnością gospodarczą. Nowa, szersza definicja marketingu przystająca do nowych warunków przyjęła następujący kształt: „Marketing to funkcja organizacji wyrażona zestawem procesów (działań) ukierunkowanych na tworzenie, promowanie i dostarczanie wartości do klientów oraz na zarządzanie relacjami z klientami w sposób, który przyczynia się do zysku organizacji oraz 1
J. Dietl, Marketing, PWE, Warszawa 1985, s. 13. www.visionedgemarketing.com/reports.aspx?page=70 (odczyt: 2006-03-09). 3 Tamże. 4 Tamże. 2
53
jej udziałowców.5 . Można przytaczać setki mniej lub bardziej powszechnych amerykańskich definicji marketingu, czas jednak przyznać głos polskim badaczom dyscypliny. Tadeusz Sztucki zaryzykował twierdzenie, iż „marketing nie jest zbiorem teoretycznych praw, twierdzeń i wymyślonych zasad. Jest on uogólnionym doświadczeniem praktycznych sposobów postępowania setek tysięcy przedsiębiorstw, które dzięki marketingowi uzyskały i uzyskują przewagę konkurencyjną i sukcesy na rynkach krajowych i w międzynarodowej rywalizacji gospodarczej. (…) Marketing jest nie tylko zbiorem praktycznych działań polegających na stosowaniu odpowiednich metod i technik, jest on przede wszystkim sposobem myślenia o rynku i przedsiębiorstwie, o jego roli i zadaniach zapewniających przetrwanie i rozwój”6 . Nie przechodząc obojętnie wobec z gruntu fałszywej negacji zawartej w pierwszym zdaniu cytatu7, warto wyodrębnić istotne elementy propozycji Sztuckiego. Po pierwsze, Sztucki umiejscawia marketing tylko i wyłącznie w sferze działalności przedsiębiorstwa; jest to zgodne z powszechnym w XX w. podejściem do marketingu w ścisłym związku z działalnością gospodarczą, które ewoluuje do szerokiego ujęcia marketingu w organizacji. Podobnie zresztą rzecz się miała w przypadku pojęcia rynku. Po drugie, Sztucki zauważa, że trojako można pojmować marketing: jako zbiór praw nauki oraz twierdzeń wywodzonych indukcyjnie z doświadczenia; jako instrumentarium, w skład którego wchodzą określone metody i techniki działania; jako pewien sposób myślenia, filozofię zwracającą uwagę na rynek i rolę organizacji na nim. Całość taka nastawiona jest na wspomaganie organizacji w osiągnięciu sukcesu. Definicję idącą z duchem czasu8 w polskiej literaturze proponują L. Garbarski, I. Rutkowski oraz W.Wrzosek: „Marketing można określić jako zintegrowany zbiór instrumentów i działań związanych z badaniem i kształtowaniem rynku, opartych na rynkowych regułach postępowania”9. Istotną cechą wspólną definicji powyższej oraz obowiązującej definicji AMA jest ujęcie problemu na wyższym stopniu abstrakcji, uwolnienie marketingu od sfery gospodarczo-handlowej. Na podstawie powyższych definicji wyliczyć można szereg spojrzeń na istotę marketingu, propozycje są następujące: – strukturalnie – marketing jest pewnym zintegrowanym systemem narzędziowym – instrumentalnie – jest narzędziem wpływania przez organizację na rynek – funkcjonalnie – tworzy, promuje i dostarcza wartości i satysfakcji – teleologicznie – przyczynia się do zysku organizacji i jej uczestników – gnoseologicznie – jest koncepcją poznawczą ustalającą konsumenta punktem wyjścia dla poznania 5
Tamże. T. Sztucki, Marketing. Sposób myślenia, system działania, Placet Warszawa 1992, s.42. 7 Czymże jest „uogólnione doświadczenie setek tysięcy przedsiębiorstw”, jeżeli nie prawem nauki osiągniętym na drodze indukcji? Zob. W. Krajewski, Prawa nauki: przegląd zagadnień metodologicznych, Książka i Wiedza, Warszawa 1982, rozdział „Indukcja”. Dalej – jakkolwiek wiele praw i teorii znajdujących się w dorobku nauki o marketingu ubranych zostało w szaty wskazówek praktycznych, czego powodem jest zapewne chęć zwiększenia ich dostępności i możliwości „sprzedaży”, trudno im odmówić spełniania podstawowych kryteriów kwalifi kujących prawa i teorie naukowe. Zob. P. Sztompka, Teoria i wyjaśnienie, PWN, Warszawa 1973. Odrzucone zostają tu jednocześnie poglądy skrajnych pozytywistów, odbierających miano nauki wszelkim dziedzinom nomotetycznym na rzecz dziedzin idiograficznych. Nie wdając się w głębsze rozważania epistemologiczne (nie są przecież tematem niniejszego artykułu) – poglądy te są najzwyczajniej zbyt skrajne. 8 Jeżeli punktem odniesienia uczynić oficjalną definicję AMA, instytucji cieszącej się wszak międzynarodowym uznaniem w dziedzinie marketingu. 9 L. Garbarski, I. Rutkowski, W. Wrzosek, Marketing, PWE, Warszawa 1992, s 17. 6
54
Ujęcie marketingu jako zbioru praw i teorii zostało tu pominięte, jako w sposób oczywisty odnoszące się do nauki o marketingu, czyli swoistej nadbudowy rozpatrywanej istoty. Celem zbliżenia się do istoty marketingu określić należy, który z wymienionych jej przejawów jest wobec pozostałych pragmatycznie pierwotny, z którego wywodzone są pozostałe. Nie wdając się w szczegółowe rozważania, można stwierdzić, iż racją istnienia marketingu jest pewien cel, natomiast marketingiem sensu stricte jest określona koncepcja realizacji tego celu, koncepcja, która ma charakter relacji wiążącej cel z narzędziem, która jest powodem poszukiwania narzędzia spełniającego jej założenia. Dalsze przywołane ujęcia są konsekwencjami przyjęcia tejże koncepcji, determinującej przecież niezbędne instrumentarium i spełniane przez nie funkcje. Reasumując, marketing (wyborczy) definiowany tu będzie jako koncepcja realizacji celu organizacji (partii; bądź szerzej – oferenta na rynku wyborczym) w oparciu o gruntowną znajomość klienta (elektoratu) i jego potrzeb. Funkcjami tak pojętego marketingu (wyborczego) są tworzenie, promowanie i dystrybuowanie wartości (politycznych), które z punktu widzenia klienta (wyborcy) dostarczają satysfakcji10 . Pozorna łatwość zestawienia pojęciowego marketingu sfery gospodarczej i wyborczej nie wyczerpuje jednak tematu, daje zaś asumpt do poszukiwania różnic. Po pierwsze, specyficzne są na rynku wyborczym podmioty uczestniczące w wymianie. Klientami są na nim wyborcy, to rzecz jasna. Pewne wątpliwości, spowodowane głównie różnicami w sferze regulacji prawnej wyborów, dotyczyć mogą określenia podmiotów oferujących. Ujmując temat szeroko mogą być nimi kandydaci niezależni, komitety wyborców, partie, stowarzyszenia i organizacje społeczne. Ze względu jednak na stopień instytucjonalizacji, trwałość na scenie politycznej oraz siłę przetargową, przyjąć można, iż głównymi oferentami są partie polityczne. Za takim rozwiązaniem przemawia również założenie dotyczące istoty partii politycznej funkcjonujące w politologii, a stosowane szeroko w prawnych regulacjach najwyższego szczebla. Popularne są tzw. „definicje wyborcze” partii, jak np. G. Sartori’ego: „partia to taka grupa polityczna, która jest obecna w procesie wyborczym i jest zdolna wysunąć poprzez wybory kandydatów na stanowiska publiczne”11. Ściślej, poprzez funkcje i cele, definiują partie Antoszewski i Herbut: „Partia polityczna jest dobrowolną organizacją, która uczestniczy w procesie wyborczym, czyli bezpośrednio w selekcji kandydatów zasiadających w ciałach legislacyjnych, jak również pośrednio kandydatów zajmujących później stanowiska w ciałach wykonawczych, i w ten sposób daje wyraz dążeniu do zdobycia lub utrzymania władzy państwowej”12 . Taki cel podstawowy partii zdają się potwierdzać regulacje prawne wielu państw, przykładowo konstytucja włoska, ujmująca problem nieco szerzej, nie tylko w kategoriach władzy, ale również wpływu: „(…) prawo swobodnego zrzeszania się w partie polityczne celem wpływania w sposób 10
Rzetelność wymaga stworzenia kontekstu przez przytoczenie innych poglądów na definicję marketingu wyborczego. Ścisłą zbieżność marketingu politycznego i wyborczego zdaje się zakładać definicja określająca marketing polityczny jako „zintegrowany zbiór metod i technik umożliwiających efektywne prowadzenie działań kampanijnych” (J. Sztumski, M. Kolczyński, Marketing polityczny. Kształtowanie indywidualnych i zbiorowych opinii, postaw i zachowań, Wyd. Śląsk, Katowice 2003, s. 90). Definicję podobną do przyjętej, aczkolwiek posługując się inną perspektywą, proponuje A. Żukowski: Marketing polityczny, odnoszący się do rynku wyborczego, określany jest przymiotnikiem wyborczy. Jest to zespół działań prowadzonych na rynku wyborczym mających na celu precyzyjne określenie i promocję konkretnej oferty wyborczej w warunkach stałej konkurencji” (A. Żukowski, Systemy wyborcze, WSP, Olsztyn 1999, s.104). 11 Demokracje zachodnioeuropejskie, praca zbiorowa pod redakcją A. Antoszewskiego, R. Herbuta, WUW, Wrocław 1997, s. 66. 12 Tamże.
55
demokratyczny na kształtowanie polityki narodowej”13 . Podobne rozwiązanie przyjęte zostało przez polskiego ustawodawcę. Wyraźny jest związek partii politycznej, jako oferenta, z rynkiem wyborczym, jako polem działania partii. Na obecnym etapie ewolucji rynku wyborczego wzmacniają swoją pozycję relatywnie nowi jego uczestnicy – podmioty pomocnicze, świadczące na rzecz partii usługi profesjonalne związane z badaniem rynku i oddziaływaniem na rynek. Wyraźny jest dziś trend profesjonalizacji działalności partii politycznych, którego przejawem jest zachodząca transformacja modelu partii masowej na model profesjonalnej agencji wyborczej, nastawionej w gruncie rzeczy jedynie na realizację celów wyborczych i aktywizującej się w okresie wyborów. Modelowe partie-agencje wyborcze mają charakter kadrowy, ich potencjał, niegdyś wynikający z liczebności i siły członków partii, tworzą dziś zatrudniane podmioty pomocnicze, eksperci, konsultanci, agencje badań rynkowych, agencje reklamowe, etc.14 Po drugie, specyficzny jest przedmiot transakcji. Wyborcy, udzielając poparcia, przekazują kandydatom (partiom) swoje cząstki suwerenności, co realnie przekłada się na legitymację do sprawowania władzy i władzę jako taką. Przedmiot wymiany oferowany przez partie jest znacznie bardziej skomplikowany. Pomocna dla jego określenia może być koncepcja zakładająca, że „produkt jako element marketingu jest agregatem pewnych właściwości”15 . Rdzeniem produktu „kupowanego” przez wyborców byłby więc pewien przyszły stan rzeczywistości politycznej, który partia rządząca może zrealizować dzięki uzyskanemu poparciu i w zamian za uzyskane poparcie. Analogicznie można określić charakter potrzeby wyborcy – jest ona wypadkową oczekiwań co do przyszłego stanu rzeczywistości politycznej, czyli ogólnie preferencji politycznych, wizji idealnej elity sprawującej władzę oraz szeregu innych potrzeb, które zaspokojone mogą zostać w związku z realizacją powyższych. Błędem byłoby jednak założenie, iż oferowany stan rzeczywistości politycznej równoznaczny jest z oficjalną ofertą programową partii16 . Program partii jest zatem kolejną warstwą zagregowanego produktu, w kategoriach dorobku marketingu gospodarczego przypisać go można do zbioru zwanego produktem rzeczywistym. Drugim elementem współtworzącym produkt rzeczywisty, biorącym również udział w kreowaniu marki, jest wizerunek partii, jej czołowych członków oraz wysuwanych kandydatów. Kolejnymi elementami produktu postrzeganego partii są nazwa i marka, przyłożenie tych pojęć do kategorii marketingowych nie nastręcza większych problemów. W dorobku marketingu gospodarczego za element produktu rzeczywistego uznaje się również cenę – na rynku wyborczym ceną jest głos oraz koszty związane z jego oddaniem, są to czynniki niezależne bezpośrednio od działań partii. Opakowanie, którego zasadniczą funkcją jest ochrona produktu, nie istnieje na rynku wyborczym, ze względu na niematerialny charakter produktu. Szerokie zastosowanie znajdują funkcje dodatkowe produktu najbardziej oddalone od jego rdzenia: prestiż wynikający z przynależności do partii czy identyfikacji z nią sympatyka, potencjalna pomoc wzajemna członków i sympatyków partii, etc. 13
Konstytucja Republiki Włoskiej z 27.12.1947, art. 49. Demokracje zachodnioeuropejskie, praca zbiorowa pod redakcją A. Antoszewskiego, R. Herbuta, WUW, Wrocław 1997, s. 87 i kolejne. 15 L. Garbarski, I. Rutkowski, W. Wrzosek, Marketing, PWE Warszawa 1992, s. 177. 16 W literaturze przedmiotu odnaleźć można różne cele przyświecające partiom politycznym, łącznie z celem realizacji programu. Zgodzić się należy z poglądem, że celem podstawowym partii jest jednak zdobycie władzy oraz obsadzenie stanowisk publicznych przez członków i sympatyków, realizacja programu ma natomiast charakter celu obocznego bądź nawet w ogóle nie jest celem. Program wyborczy może bowiem być (i często jest) wykorzystywany instrumentalnie dla realizacji celu podstawowego, bez dalszych działań związanych z wykonaniem programu. 14
56
Specyfiką produktu partii na rynku wyborczym jest także jego trwała percepcja á rebours. Perspektywa ujrzenia przez wyborcę rdzenia produktu jest silnie zaburzona, bywa nawet że celowo, przez pozostałe warstwy. Nie można wykluczyć sytuacji, w której oficjalny program partii pokrywa się z jej realnymi działaniami, celem dokonania analizy marketingowej należy jednak podkreślić jego instrumentalny charakter. Pytaniem jest, na ile wyborcy starają się rdzeń dostrzec, na ile podejmują się analizy programu, na ile wreszcie kierują się budowanym wizerunkiem i marką bądź korzyściami ubocznymi. Powyższa propozycja analizy oferty wyborczej partii oparta jest na tradycyjnej koncepcji produktu w marketingu. Aspekt niematerialności produktu plasuje jednak ofertę wyborczą w sferze marketingu usług, czego konsekwencją jest konieczność przedstawienia propozycji analizy oferty wyborczej z nowej perspektywy. Definicja usługi przyjęta przez American Marketing Society, twórcą której jest W. J. Stanton, określa usługę jako „odrębnie występującą działalność (nie mającą charakteru materialnego), dostarczającą określonych korzyści, które nie są koniecznie związane ze sprzedażą produktów lub innych usług”17. Adrian Payne definiuje z kolei usługę jako „każdą czynność zawierającą w sobie element niematerialności, która polega na oddziaływaniu na klienta lub przedmioty bądź nieruchomości znajdujące się w jego posiadaniu, a która (…)” nie musi powodować przeniesienia praw własności18 . Definicje te, jak większość możliwych do odnalezienia w literaturze przedmiotu definicji usług, są definicjami bardzo szerokimi. Celowym wobec tego wydaje się przybliżenie istoty usługi poprzez określenie jej jako produktu o szeregu cech specyficznych. Najbardziej specyficznymi cechami usług są: niematerialność – usługa jest nienamacalna, ze wszystkimi tego konsekwencjami; nierozdzielność – wobec jednoczesności świadczenia usługi i jej konsumpcji; różnorodność – związana z niepowtarzalnością usługi; nietrwałość – trwać w czasie po zakończeniu świadczenia mogą jedynie skutki usługi19. Specyfika usług skutkuje licznymi modyfikacjami tradycyjnych koncepcji marketingowych, od wyodrębnienia specyficznego „usługowego mixu” po zmianę spojrzenia na ofertę produktu usługowego (usługi). Wyróżnić można przynajmniej cztery modele produktu usługowego: monadowy, molekularny, sekwencyjny i model wzajemnych powiązań20 . Ze względu na wysoki stopień skomplikowania produktu na rynku wyborczym właściwym będzie zastosowanie, jako podstawowego, modelu molekularnego. Model ów, autorstwa G. L. Shostak, opiera się na założeniu o spełnieniu przez produkt usługowy następujących warunków: – wyodrębnienie usługowego rdzenia, konstytuującego usługę – określenie obudowy, czyli elementów i czynności w sposób oczywisty związanych z rdzeniem – wyodrębnienie „archipelagu” (komplementarnej otoczki) – elementów usługi i czynności pozostających z usługą w komplementarnej zależności, ale pozbawionej oczywistości czy konieczności współwystępowania – wyodrębnienie orbit, będących płaszczyznami styku usługi z usługobiorcą, płaszczyznami, poprzez które zauważyć można fakt zaistnienia usługi na rynku i dokonać jej oceny. 17
Marketing usług, praca zbiorowa pod redakcją A. Styś, PWE, Warszawa 2003, s. 32. Tamże, s. 32. 19 Tamże, s. 36. 20 K. Rogoźiński, Nowy marketing usług, Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, Poznań 1998, s. 56-60. 18
57
Analiza poszczególnych produktów usługowych partii dokonana może być również w oparciu o model sekwencyjny, zbliżony do molekularnego, jednak uwzględniający mnogość produktów usługowych i ich wzajemnych powiązań, a nawet dynamikę usługi. Ogólna konstrukcja modelu molekularnego produktu usługowego partii w sytuacji wyborczej przedstawiona została na rysunku 1. Istotnymi w orientacji marketingowej są metody diagnozowania stanu podmiotu gospodarczego, jego oferty i rynkowego otoczenia. Co ciekawe, niektóre z nich już stosowane są do badań w sferze wyborczej. Jedną z popularniejszych ostatnimi czasy jest analiza SWOT, nazwana od pierwszych liter składających się na nią elementów: strenghts, weaknesses, opportunities, threats. Uniwersalność tej metody pozwala na stosowanie jej do badań wielu różnych dziedzin, dotyczących każdego typu organizacji. Jej wykorzystanie na potrzeby planowania marketingowej kampanii wyborczej zaleca m.in. R. Mrówka. Przykładowy zakres analizy SWOT na potrzeby planowania kampanii wyborczej przedstawia tabela 1. Wskazówki, jakie wiążą się z poszczególnymi, określonymi analizą SWOT obszarami, streścić następująco: siły użyć, słabości ukryć, szanse wykorzystać, zagrożeniom przeciwdziałać21. Rysunek 1. „Bębenek” – molekularny model produktu usługowego partii politycznej.
Źródło: opracowanie własne na podstawie: K. Rogoźiński, Nowy marketing usług, Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, Poznań 1998, s. 58. 21
R. Mrówka, Analiza strategiczna [w:] W. Ferenc, R. Mrówka, S. Wilkos, Komunikacja polityczna. Jak wygrać wybory?, Wydawnictwo LTW, Warszawa 2004, s. 76.
58
Istnieje cały szereg metod gospodarczej analizy marketingowej, które wymagają jedynie kosmetycznych zmian, by mogły zostać zastosowane wobec rynku wyborczego. Istotną grupę metod diagnostycznych tworzą metody analizy portfelowej, dotyczącej zasobów, rynkowych głównie, przedsiębiorstwa. Przyłożenie tej metody do partii również mogłoby przyczynić się do osiągnięcia wyników skłaniających do refleksji nad sytuacją partii. Jedną z metod analizy portfelowej jest macierz Boston Consulting Group, opierająca się na zdolności danej oferty do pozyskania przychylności elektoratu oraz na „relatywnym udziale w rynku”, czyli względnym poparciu dla oferty wśród ogółu elektoratu. Analizowanie oferty wyborczej wymagać może podzielenia jej na homogeniczne, odrębnie analizowane części, choć użyteczne wnioski płynąć mogą również z analizy oferty jako całości. Informacje niezbędne do wykonania macierzy BCG, dotyczą relatywnego poparcia dla wyodrębnionej części oferty oraz jego dynamiki. Informacje takie, pozyskane najprawdopodobniej drogą badań bezpośrednich, uzupełnione opiniami ekspertów bądź innymi technikami pozyskiwania informacji o trendzie politycznym, przyczyniłyby się do powstania macierzy BCG dotyczących poszczególnych części oferty politycznej w kształcie przedstawionym w tabeli 2. Tabela 1. Przykładowy zakres analizy SWOT partii politycznej.
Atuty (Strenghts) Spójny program organizacji Silni liderzy Znane osobowości Duża liczba członków Duże zasoby finansowe Jednolitość Rozwinięte struktury
Szanse (Opportunities) Rozbita opozycja Sprzyjająca ordynacja Utożsamianie z nośnymi kwestiami Dobre kontakty z mediami Poparcie w środowiskach gospodarczych Poparcie autorytetów Udział w sprawowaniu władzy
Słabości (Weaknesses) Brak spójnego programu organizacji Brak lub skłóceni liderzy Niefachowa kadra Ugrupowanie „kanapowe” Małe zasoby finansowe Niejednolitość Słabe struktury
Zagrożenia (Threats) Silna opozycja Niesprzyjająca ordynacja Niepopularność programu Nieprzychylne media Starzenie się elektoratu Duża konkurencja Udział w sprawowaniu władzy
Źródło: R. Mrówka, Analiza strategiczna [w:] W. Ferenc, R. Mrówka, S. Wilkos, Komunikacja polityczna. Jak wygrać wybory?, Wydawnictwo LTW, Warszawa 2004, s. 77. Tabela 2. Macierz BCG dla składowej części oferty politycznej. Poparcie dla części oferty Duże Małe Przyrost poWysoki GWIAZDY ZNAKI ZAPYTANIA parcia dla części oferty Niski lub w czasie DOJNE KROWY PSY ujemny Źródło: opracowanie własne na podstawie A. Pomykalski, Zarządzanie i planowanie marketingowe, Politechnika Łódzka, Łódź 2003, s. 93. 59
Przyjęte w macierzy BCG nazewnictwo jest dość specyficzne: – dojne krowy – to część oferty politycznej, dla których poparcie jest wysokie i raczej niezmienne. Przykładem może być tu postulat obniżenia podatków, popierany niemal od zawsze i charakteryzujący się nikłym prawdopodobieństwem zmiany stosunku elektoratu do niego. Wskazówką dla planowania marketingowego zorientowanej kampanii wyborczej jest opieranie się na takim postulacie, jeżeli nie jest on skonfliktowany z postulatami uznanymi za najważniejsze w ogólnej strategii partii. – gwiazdy – to część oferty o dużym poparciu, ciągle narastającym. Przykładowo: promowana przez PIS polityka antykorupcyjna (czy też zaostrzenie kar dla pijanych kierowców). Takie części oferty mogą przeważyć o zwycięstwie wyborczym, należy zatem szczególnie konsekwentnie bronić ich przed „przywłaszczeniem sobie” przez konkurencję i ciągle je promować. – znaki zapytania – to części oferty o małym, ale silnie wzrastającym poparciu elektoratu. Dla podjęcia dobrej decyzji o dalszych działaniach wobec niej kluczowa jest prognoza co do dalszego jej rozwoju. Jeżeli znaki zapytania mają szansę na uzyskanie statusu gwiazd lub dojnych krów, to należy je rozwijać i promować. Jeżeli prognozy są niekorzystne, mówią że znaki zapytania mają dużą szansę by „zejść na psy”, to należy traktować je z dużą rezerwą. Przykładem może być postulat legalizacji małżeństw homoseksualnych. – psy – to części oferty o małym poparciu, którego wzrost jest powolny lub następuje jego spadek. Psy to typ, który nie tylko nie przedstawia sobą potencjalnych korzyści, ale jest wręcz tą częścią oferty, z której należałoby się wycofać, aby nie obniżyć poparcia dla całokształtu oferty. Przykładem mogą być wszelkie nawiązania bezpośrednie do „skreślonych ideologii” takich jak komunizm czy faszyzm. Powracając do rozważań o teoretycznych podstawach marketingu, zasadnym wydaje się omówienie możliwości przeniesienia na grunt wyborczy koncepcji marketingowego mixu. O ile bowiem sferze gospodarczej jest ona nierozerwalnie już związana z orientacją marketingowej, to nieczęsto kojarzona jest z marketingiem wyborczym. Trzy przełomy w kształtowaniu się pojęcia marketingowego mixu są szczególnie istotnymi dla rozważań o współczesnym jego znaczeniu. Pierwszym jest autorskie użycie tego pojęcia przez Neila Bordena w 1949 roku, na oznaczenie pewnego, bliżej nie sprecyzowanego, zbioru instrumentów, którymi posługiwać się może przedsiębiorca dla regulacji oddziaływania swojej oferty na rynku. Podbudową dla wprowadzenia pojęcia mixu miało być spojrzenie na rolę wykonawcy w biznesie, jakie zaprezentował J. Culliton, przyrównując go do osoby operującej pewnymi składnikami, czasami wedle przepisu, czasami improwizując, do kucharza chciałoby się rzec22 . Podejmując ponownie zagadnienie marketingowego mixu po kilkunastu latach, Neil Borden wyodrębnił 12 grup instrumentów, które miałyby tworzyć instrumentarium przedsiębiorcy służące oddziaływaniu na klienta: produkt, cenę, markę, kanały dystrybucji, sprzedaż osobistą, reklamę, promocję, opakowanie, ekspozycję, usługi serwisowe, informację i obsługę fizyczną 23 . Podobną próbę przeprowadził w tym okresie Albert Frey, dzieląc jednak zbiór marketingowych instrumentów na dwie klasy: właściwą ofertę oraz, związane z nią, procesy. Jako instrumenty bezpośred22
J. Culliton, The management of marketing costs, Graduate School of Business Administration, Research Division, Harvard University, Boston 1948 Za: http://en.wikipedia.org/wiki/Marketing_mix (odczyt: 10.12.2006). 23 N. Borden, The concept of the marketing mix, Journal of Advertising Research, Nr. 4, Czerwiec 1964 Za: http://en.allexperts.com/e/m/ma/marketing_mix.htm (odczyt: 10.12.2006).
60
nio związane z ofertą wyróżnił produkt, obsługę, opakowanie, markę oraz cenę. Instrumenty związane z kształtowaniem procesu to z kolei: reklama, promocja, promocja sprzedaży, sprzedaż osobista, publicity (rozgłos), kanały dystrybucji, pozyskiwanie informacji marketingowej, strategia marketingowa oraz innowacje produktowe24 . Próby powyższe nadal jednak dotyczyły luźnego zbioru instrumentów marketingowych, oderwanych od relacji wzajemnych i efektów współzależności, takich jak suboptymalizacja czy synergia. Spóźnionymi były również wobec przełomu, który dokonał się za sprawą koncepcji „4P” Jerome’a McCarthy’ego w roku 196025 . McCarthy przede wszystkim uporządkował instrumenty marketingowe w czterech klasach: produktu, dystrybucji, ceny i promocji. Jednak nie uporządkowanie ani kształt instrumentarium, ale koncepcja jaką z nim związał czynią tę propozycję przełomową. Sednem jej jest postrzeganie i stosowanie instrumentów marketingu w sposób zintegrowany, uwzględniający ich wzajemne relacje i efekty, jakie wywoływane są przez ich współzależność. Propozycja McCarthy’ego zakończyła zatem okres wybiórczej analizy narzędziowej, by rozpocząć okres starannego i kompleksowego planowania oddziaływań rynkowych w oparciu o ujęcie systemowe. Konkluzją jest tu stwierdzenie, iż istotą działań marketingowych nie jest posługiwanie się poszczególnymi instrumentami, ale ich kompozycją, będąca w swej zasadzie zintegrowaną i nierozerwalną. Wracając do struktury mixu – elementy, które wyróżnił McCarthy, charakteryzowane są następująco: 1) Produkt – to „jakiekolwiek dobro, usługa, organizacja, idea, miejsce, a także kwalifikacje i umiejętności człowieka oraz ich kombinacje, które można oferować na rynku, ponieważ zaspokajają określone potrzeby lub pragnienia”26 . Wobec filozofii związanej z marketingowym mixem produkt należy postrzegać szeroko, jako obejmujący nie tylko rdzeń korzyści, ale również wszelkie cechy mające charakter uboczny wobec rdzenia, zaś znaczący dla nabywcy produktu. 2) Cena – jest deklaratywnym wyrażeniem wartości produktu jako przedmiotu wymiany. W odróżnieniu od kosztu nabycia, cena zależna jest bezpośrednio tylko i wyłącznie od oferenta, pośrednio zaś od posiadanej przez niego informacji rynkowej, kosztu wytworzenia i szeregu innych czynników, które wpływają na decyzję oferenta o ustaleniu ceny. Ujmowanie ceny jako jednego z podstawowych instrumentów mixu zdaje się zawężać kwestię oddziaływania oferenta na koszty ponoszone przez nabywcę, o czym w dalszej części wywodu. 3) Dystrybucja – to sfera nadająca produktowi walor dostępności czasoprzestrzennej. Zgodnie z tradycyjnym, materialnym, pojmowaniem produktu dystrybucja określana jest na bazie kategorii fizycznego przepływu produktu jako jego droga od oferenta do nabywcy, z uwzględnieniem podmiotów pośredniczących w wymianie. Filozofia marketingowa akcentuje przede wszystkim wpływ miejsca, czasu i kosztu, jaki wiąże się z nadawaniem walorów czasu i przestrzeni, na percepcję satysfakcji płynącej z oferty dla klienta. 4) Promocja – jest elementem mixu wiążącym się z największymi problemami definicyjnymi. Promowanie rozumiane jest tu jako proces oddziaływania informacyjnego na otoczenie w celu zapoznania nabywców z oferentem i jego ofertą oraz zachęcenia ich do skorzystania z oferty. Promocja kojarzona jest więc z trzema typami dzia24
A. Frey, Advertising, Ronald Press, New York 1961 Za: http://en.allexperts.com/e/m/ma/marketing_mix.htm (odczyt: 12.12.2006). 25 J. McCarthy, Basic Marketing: A managerial approach, Irwin, Homewood, 2001 (pierwsze wydanie 1960). 26 J. Altkorn, T. Kramer, Leksykon marketingu, PWE, Warszawa 1998, s. 194.
61
łań: „prezentacją korzyści dostarczanych przez zakup danej oferty, wyróżnianiem oferty […] na tle innych konkurencyjnych ofert, budowaniem reputacji firmy oraz stwarzaniem jej marki handlowej”27. Podkreślenia wymaga jednostronny charakter promocji jako tradycyjnego elementu komunikacji. Szersze ujęcie, utożsamiające promowanie z komunikacją rynkową, wiąże się z uwzględnieniem dwustronnego przepływu informacji, ale również dopuszczeniem niekontrolowanego czy niezamierzonego wypływu informacji, są to bowiem cechy komunikowania, przypisywane implicite promocji, jeśliby posłużyć się owym szerszym ujęciem. Ujęcie takie jest więc pozornie bezużyteczne dla koncepcji mixu, instrumentem nie można bowiem nazwać czynnika, nad którym kontroli się nie posiada, w tym przypadku niekontrolowanego przepływu informacji. Za sprawą McCarthy’ego marketingowy mix ujmowany jest dziś dwojako, z jednej strony – jako koncepcja, z drugiej zaś – jako zintegrowane instrumentarium. Jakkolwiek oba podejścia zgodne są z prawdą, ich współwystępowanie zdaje się zaburzać spoistość marketingowego słownika. Filozofię, jaka cechuje koncepcję marketingowego mixu, wprowadzić można do jego definicji przedmiotowej bez szwanku dla żadnego z podejść. Marketing mix to kompozycja instrumentów oddziaływania na rynek, uwzględniająca wzajemną ich współzależność oraz stosowana w sposób zintegrowany. Wymiar „filozoficzny” propozycji McCarthy’ego okazał się kluczowym dla trwałości i popularności pojęcia marketingowego mixu, jakkolwiek zaproponowana przez niego struktura „4P”, mimo iż nadal popularna, doczekała się wielu słów krytyki i propozycji konkurencyjnych. Główna linia krytyki „4P” dotyczyła niekoherencji przedstawionych instrumentów z instrumentami obecnymi na rynku usług. Wynikiem owej nieścisłości pojawiła się najpierw koncepcja „5P’, adresowana dla sfery usług. Zabieg dostosowawczy, w całej swej skuteczności i prostocie, polegał na dodaniu do instrumentarium grupy narzędzi związanych z personelem świadczącym usługi, czyli obejmującej m.in. „osoby zatrudnione w firmie usługowej, systemy doboru personelu, szkoleń, motywacji i oceny”28 . Dalszy rozwój koncepcji instrumentarium usługowego również polegał na addycji. W 1981 dobudowano dwie kolejne grupy instrumentów: świadectwo materialne, i proces świadczenia usługi, tworząc tym sposobem koncepcję „7P”29. Świadectwo materialne, wobec koncepcji mixu, wiązać należy ze wszelkimi oddziaływaniami otoczenia fizycznego na postrzeganie usługi, a zatem pomieszczeniami, zapachami, dźwiękami czy przedmiotami towarzyszącymi usłudze. Proces świadczenia rozpatrywany być powinien z kolei przez pryzmat organizacji i technologii świadczenia usługi, obowiązujących procedur i priorytetów obowiązujących podczas świadczenia. Oczywistym elementem procesu, o którym wielu zapomina, jest jego chronemika, czyli oddziaływanie na nabywcę poprzez czas, o tyle istotny w sferze usług, o ile czas świadczenia usługi jest tożsamy z czasem konsumpcji, kluczowym przecież dla nabywcy. Dalsze modyfi kacje marketingowego mixu w sferze usług poskutkowały zaistnieniem propozycji „8P”, obejmującej dodatkowy element w postaci wydajności i jakości świadczenia usługi30 . 27
Marketing usług, praca zbiorowa pod redakcją A. Styś, PWE, Warszawa 2003, s. 67. Tamże, s. 54. 29 B. Booms, M. Bittner, Marketing Strategies and Organisation Structures for Service Firms [w:] J. Donnelly, W. George, Marketing of Services, AMA, Chicago 1981 za: Tamże, s. 54. 30 C. Lovelock, Services marketing. People. Technology. Strategy, P-H, Upper Sadle River, NJ 2001, s. 15 za: Marketing usług, praca zbiorowa pod redakcją A. Styś, PWE, Warszawa 2003, s. 54. 28
62
Wspomniany trend addycyjny zdaje się nie wnosić niczego nowego do nauki o marketingu, wręcz przeciwnie natomiast – przyczynia się do fragmentaryzacji dotychczasowego dorobku bez zastosowania spoiwa, które trzymałoby w ryzach ogólnoteoretycznych rozważania poświęcone zagadnieniom szczegółowym. Możliwe jest wszak, i w literaturze przedmiotu spotykane, dzielenie instrumentów marketingowych głównego poziomu na podgrupy, zamiast rozszczepiania poziomu głównego zgodnie z trendem addycyjnym. Rozwiązanie takie pozwala na stosowanie ujednoliconej koncepcji, zaś rozważania szczegółowe przenosi poniżej głównego poziomu koncepcji, czyli tam, gdzie ich miejsce. Propozycja McCarthy’ego wywołuje jednak zbyt wiele wątpliwości, by posłużyć mogła za uniwersalny wzór. Rewolucyjną jest tu teza Lauterborna o niekonsekwentnym stosowaniu perspektywy sprzedawcy w koncepcji „4P” i kolejnych jej modyfikacjach. Marketing z założenia stosować ma wszak perspektywę klienta. Krytyka ta, mając charakter konstruktywny, związana została z wizją instrumentarium marketingowego znaną jako „4C”31. Propozycja 4C, jakkolwiek nie neguje użyteczności poprzednich ujęć, zwraca uwagę na ich ograniczenia. Różnica, pomiędzy poszczególnymi elementami w obu propozycjach, sprowadzona może być zasadniczo do elementów, na które pozornie oferent nie ma wpływu. Pozorność owa, zgodnie z myślą „lateralną”, zakłada, że można i należy czynniki te kształtować. Wspomniany aspekt niekontrolowanej komunikacji, wykluczający komunikację sensu largo jako instrument marketingu, nabiera wobec „4C” nie tylko nowego znaczenia, ale też nowych możliwości oddziaływania. Wystarczy jedynie uświadomić sobie wpływ na kontrolę informacji, jaki można osiągnąć, do jakiego można dążyć, by dostrzec nowe perspektywy wpływania na rynek. Instrumentem oddziaływania komunikacyjnego w sferze informacji niekontrolowanej jest po prostu dążenie do kontrolowania tej sfery! Zatem komunikacja jest marketingowym instrumentem sensu largo. Podobnie rozpatrywać można różnice między produktem a wartością dla nabywcy. Aspektem pozornie niekontrolowanym, nie będącym instrumentem, jest przeznaczenie, jakie nadaje klient produktowi, a które stanowi podstawę do oceny wartości produktu. Tymczasem wystarczy zdać sobie sprawę z możliwości nadawania produktowi w świadomości nabywców nowego przeznaczenia, kształtowania go mimo przeznaczenia założonego, by uczynić z wartości dla konsumenta instrument w służbie oferenta. Analogiczne rozumowanie, udowadniające wyższość propozycji „4C” na różnych poziomach, prowadzić można wobec wszystkich elementów kompozycji. Tabela 3. McCarthy (4P) vs Lauterborn (4C)
4P Produkt (product) Cena (price) Dystrybucja (place) Promowanie (promotion)
4C Wartość dla klienta (customer value) Koszt (cost) Wygoda32 (convenience) Komunikacja (communication)
Źródło: opracowanie własne na podstawie P. Kotler, Marketing od A do Z, PWE, Warszawa 2004, s. 98.32
Najistotniejszym, wobec poszukiwania ogólnej teorii marketingu, jest walor uniwersalności, jaki propozycja „4C’ nadaje koncepcji marketingowego mixu. Nowy wymiar, jaki 31
R. Lauterborn, New Marketing Litany: 4P’s Passe; C-Words Take Oper, Advertising Age, Październik 1990 za: Ph. Kotler, Marketing od A do Z, PWE, Warszawa 2004, s. 98. 32 Wygoda wynikająca z dostępności wartości, wygoda nabycia.
63
nadaje koncepcji marketingowego mixu propozycja „4C”, pozwala na próbę bezpośredniej adaptacji mixu w sferze wyborczej bez komplikacji związanych ze specyfiką rozwiązań gospodarczych, zauważalną wobec kontekstu politycznego. Rozważmy dalej, w jakim kształcie kolejne „C” ujawniają się na rynku wyborczym33 . Wartość oferty partii politycznej na rynku wyborczym określana jest użytecznością niesioną przez oferowany produkt usługowy (model „bębenka”) oraz, dla zadośćuczynienia koncepcji 4C, wszelkimi innymi użytecznościami, które będąc uzależnionymi od produktu usługowego, nie są z nim bezpośrednio związane. Rdzeń produktu usługowego partii politycznej, zdefiniowany jako oferowany przyszły stan rzeczywistości politycznej, jest w istocie na tyle nieuchwytnym, by uniemożliwiać precyzyjną jego analizę przed realizacją oferty. Nieuchwytność owa, z perspektywy wyborcy, może być przede wszystkim wynikiem: 1. Nieznajomości prawdziwych intencji oferenta. 2. Kolektywnego często charakteru oferenta (możliwych rozłamów „łona” partii). 3. Wielopłaszczyznowości rdzenia, jakim jest rzeczywistość polityczna. 4. Złożoności determinant rozwoju rzeczywistości politycznej. Powyższe problemy powodują, że konieczne staje się poszukiwanie swoistego estymatora oferowanego stanu rzeczywistości politycznej, który poddawałby się analizie apriorycznej, dotyczyłby najważniejszych jedynie aspektów tego potencjalnego stanu i stanowiłby przynajmniej względnie wiarygodne odzwierciedlenie intencji oferenta politycznego. Estymatorem spełniającym powyższe warunki jest program wyborczy, definiowany jako „dokument opracowywany przez kierownictwo partii politycznej lub innego podmiotu politycznego, albo na jego polecenie, jako stanowisko partii lub innej organizacji w kwestii najważniejszych problemów ekonomicznych, społecznych, politycznych, kulturalnych, które wymagają rozwiązania lub podjęcia działań; traktowany w zasadzie jako oferta politycznego towaru adresowana do nabywcy, czyli wyborcy”34 . Słusznie zwraca uwagę autor przytoczonej definicji, iż programy wyborcze bywają często traktowane w kategorii chwytu reklamowego, nie mającego wiele wspólnego z rzeczywistymi intencjami oferentów, całkowita marginalizacja ich wartości poznawczej byłaby jednak odrzuceniem cennego materiału informacyjnego, wymagającego wszakże korekty o prawdopodobieństwo faktycznego dążenia do ich realizacji. Nie komplikując próby przybliżenia dziedziny kształtowania oferowanej na rynku wyborczym wartości o analizę stosunku oferenta do własnego programu, wprowadzić należy założenie o zgodności intencji partii politycznej z jej programem35 . Program wyborczy analizować należy na dwóch przynajmniej płaszczyznach: ideologiczno-doktrynalnej oraz operacyjnej. Przeto podstawowa typologia programów wyborczych wynika z klasycznego ujęcia ich jako kolejnego stopnia konkretyzacji doktryny i ideologii partii politycznej. Podział programów wyborczych, oparty na wyjściowej ideologii, w ujęciu J. Muszyńskiego sprowadza się do wyróżnienia następujących typów produktu politycznego na rynku wyborczym: liberalnego, konserwatywnego, socjaldemokratycznego, postagrarystycznego oraz grupy produktów nieideologicznych, czyli produktów o nie33
Nie wydaje się jedynie celowym omawianie komunikacji w czasie kampanii wyborczej, jako że na tej tematyce bazuje znakomita większość prac poświęconych marketingowi wyborczemu. Warto pochylić się nad tym, co poruszane bywa rzadziej. 34 J. Muszyński, Leksykon marketingu politycznego, atla2, Wrocław 2001, s. 161. 35 Podobnie fi kcyjne założenia stosowane są szeroko w naukach społecznych, np.: ignorantia iuris nocet czy założenie o racjonalnym ustawodawcy.
64
wyeksponowanej (co nie znaczy, że nie istniejącej) warstwie ideologiczno-doktrynalnej36 . Typologia owa zdaje się wynikać ze specyfiki polskiego rynku politycznego, do którego ściśle jest dopasowana. By ująć rzecz szerzej, posłużyć można się typologią ideologicznoprogramową partii politycznych, proponowaną przez R. Herbuta, wyróżniającą następujące „rodziny” partii: komunistyczne, socjaldemokratyczne, lewicowo-libertariarne, chadeckie, liberalne, konserwatywne, ultraprawicowe37. Oczywiste, że próby przeprowadzenia typologii partii i ich programów wedle kryterium ideologicznego nie mają, i nie mogą mieć, ostatecznego charakteru, ze względu na znaczny poziom możliwych innowacji i modyfikacji w tej sferze, eksponują jednak aspekt kształtowania wartości oferty, który jest bodaj jednym z najważniejszych czynników jej oceny przez wyborcę. Podkreślić należy, iż kryterium ideologiczne, jakkolwiek ciągle w użyciu, zdaje się tracić na znaczeniu wobec nowych trendów ewolucji partii politycznych. Podbijający rynki wyborcze państw wysokorozwiniętych model partii integracji masowej, zwany modelem Catch-All-Party, odwołuje się do poparcia wielu, nierzadko ideologicznie skonfliktowanych, segmentów wyborców. Efektem jest pozycjonowanie partii „rozwadniające” apel ideologiczny tak, aby stał się on akceptowalnym dla możliwie najszerszego grona wyborców, bądź nawet unikanie wyrażania jakichkolwiek wartości możliwych do interpretacji w kategoriach ideologicznych38 . Rozważania nad konkretnymi, operacyjnymi cząstkami oferty, które zawierane są w programie wyborczym, z perspektywy niesionej przez nie wartości, pozbawionymi są sensu bez odniesienia do konkretnego programu. Warto jednak zauważyć, iż w praktyce program wyborczy rzadko bywa w całości rozpowszechniany, co jest wynikiem oczywistych skądinąd tendencji ludzkiej do unikania nadmiaru informacji i selektywnego ich traktowania. Wyborcy częściej więc mają do czynienia z fragmentami programu czy streszczeniem w postaci przedstawienia podstawowych postulatów, zaś tylko nieliczni sięgają po pełny tekst. Świadczy to o większej wadze programu, jako instrumentu w ramach wyborczego mixu, dla fachowej analizy wartości oferowanej na rynku wyborczym niźli dla rzeczywistego pozyskiwania elektoratu, który relatywnie rzadko zapoznaje się z pełnym programem. Powracając do proponowanego modelu produktu usługowego partii politycznej, rozpatrzenia wymagają elementy uznane za obudowę tegoż produktu, czyli aspekty personalny, procesowy i świadectwo materialne. Trzy, przynajmniej, przesłanki prowadzą do wyodrębnienia aspektu personalnego w ramach produktu partii politycznej: „a) substytucjonalne przeniesienie symboliki partii politycznej na wizerunek lidera partyjnego (bądź szerzej, znanych członków partii – przyp. aut.) b) tendencje do etykietowania poszczególnych rządów nazwiskami liderów partyjnych c) wzrost zainteresowania mediów osobami publicznymi, a szczególnie ich życiem prywatnym”39. Powyższy przegląd przesłanek, jakkolwiek właściwie ukierunkowuje na dostrzeżenie wagi czynnika personalnego w kształtowaniu wartości na rynku wyborczym, wymaga pewnego uzupełnienia. Po pierwsze, nie tylko liderzy partyjni stają się ikonami partii, 36
J. Muszyński, Teoria marketingu politycznego, WSP, Warszawa 2004, s. 119-164. Demokracje zachodnioeuropejskie, praca zbiorowa pod redakcją A. Antoszewskiego, R. Herbuta, WUW, Wrocław 1997, s. 102-123. 38 M. Maor, Partie, ich instytucjonalizacja i modele organizacyjne [w:] Władza i społeczeństwo, tom 2, antologia pod redakcją J. Szczupaczyńskiego, Scholar, Warszawa 1998. 39 R. Wiszniowski, Wprowadzenie do marketingu politycznego [w:] Marketing polityczny w teorii i w praktyce, praca zbiorowa pod redakcją A. Jabłońskiego i L. Sobkowiaka, WUW, Wrocław 2002, s. 57. 37
65
dotyczyć to może większej liczby znanych jej członków. Przykładowo, ikoną Platformy Obywatelskiej u jej powstania była raczej triada założycieli: A. Olechowskiego, D. Tuska i M. Płażyńskiego. Istotnie, zaobserwować można dążenia ku skupieniu symboliki partii w ramach ikony jednoosobowej, jednak póki znanymi osobami pozostają inni członkowie partii nie można ich znaczenia marginalizować. Po drugie, zastrzec należy, iż uosabianie partii przez jej lidera czy członka może być wynikiem tak zamierzonych działań, jak zdarzeń następujących bez takich zamierzeń czy wręcz wbrew nim. Pojawia się wobec tego pytanie, na ile Samoobrona zainteresowana jest tym, by uosabianą być, obok A. Leppera, przez R. Beger. Po trzecie wreszcie, przesłanki owe dotyczą w głównej mierze perspektywy „producenckiej” nie objaśniając, dlaczego aspekt personalny winien być uznanym za istotny dla wyborcy. Przyjmując zatem perspektywę wyborcy, za główny powód wyodrębnienia aspektu personalnego uznać należy wynikającą z niego korzyść poznawczą, polegającą na uproszczeniu poznania, dzięki uosobieniu partii. Uosobienie to ma dwojakie konsekwencje. Po pierwsze, powoduje że partia postrzegana jest przez pryzmat jej członków, zatem ich zalety i przywary utożsamiane mogą być z cechami partii. Po drugie, powoduje postrzeganie członków partii przez pryzmat faktu ich przynależności do partii40 . Podstawą aspektu personalnego kreowania wartości na rynku wyborczym jest wizerunek członka czy lidera partii, który wobec wyborów wciela się w rolę kandydata. Sposób przekładania się wizerunku kandydata na wartość oferty ująć można jako proces kojarzenia jego cech, na różnym poziomie konkretyzacji, z autotelicznymi bądź instrumentalnymi wartościami, które istotne są dla wyborcy41. Zabieg ten wymaga wprowadzenia następujących kategorii: wartości autoteliczne, wartości instrumentalne, zdolności psychospołeczne, cechy funkcjonalne, cechy osobowe i atrybuty osobowe. Przykładowy katalog owych kategorii, zaprezentowany w tabeli 4., podali F. Huber i A. Hermann. Z kolei przykład procesu transformacji w świadomości wyborcy cech i atrybutów osobowych w wartości autoteliczne, których obecność przekłada się na postrzeganie wartości oferty politycznej, przedstawiony został na rysunku 2. Drugi element obudowy produktu usługowego, jakim jest świadectwo materialne, nie różni się w istocie od koncepcji świadectwa materialnego na rynku usług komercyjnych, wydaje się również istnieć na rynku wyborczym w podobnym zakresie. Partie polityczne posiadają wszak siedziby, których wystrój powinien wywierać pozytywny wpływ na wizytujących; zapewniają członkom i sympatykom dostęp do symbolicznych gadżetów, w postaci długopisów z logo partii czy znaczków wpinanych w marynarkę. Podobnie jak w sferze działalności przedsiębiorstw, niektóre pomysły na świadectwo materialne mogą stawać się „kultowymi” ikonami partii, jak słynne krawaty w biało-czerwone paski. Pytaniem jest, na ile świadectwo materialne poszczególnych członków partii wiązać należy z partią, o ile bowiem znany już na całą Polskę Maybach jest własnością posła Misztala, to zaryzykować można stwierdzenie, iż stanowi również pewien element postrzegania partii przez wyborcę – trwały nawet wobec skreślenia Misztala z listy członków Samoobrony.
40
Stąd zapewne cena, jaką przyszło płacić chętnym do wpisania na listy wyborcze Samoobrony. Zob.: F. Huber, A. Herrmann, A Value-Oriented Model of Candidate Appraisal [w:] Handbook of political marketing, praca zbiorowa pod redakcją B. Newmana, Sage, Thousand Oaks-London-New Delhi 1999.
41
66
Tabela 4. Przykładowe kojarzone wartości kandydata wg istotności dla wyborcy. Wartości autoteliczne bezpieczeństwo, samorealizacja, tolerancja, akceptacja społeczna. Wartości instrumentalne estetyka, odpowiedzialność, odnoszenie sukcesów, imponowanie, rozwiązywanie trudnych sytuacji, satysfakcja Zdolności psychospołeczne uzyskiwanie sympatii, uczciwość, komunikatywność, szczerość, otwartość, zdolność do współżycia społecznego, budzenie zaufania, dobre maniery Cechy funkcjonalne umiejętności techniczne, zdolności przywódcze, inteligencja, ideologia, pojętność, autorytet, zdolność rozwiązywania konfliktów. Atrybuty osobowe fizjonomia, wygląd, charyzma, ubiór Cechy osobowe płeć, wiek, wykształcenie, związki rodzinne, stanowisko Źródło: F. Huber, A. Herrmann, A Value-Oriented Model of Candidate Appraisal [w:] Handbook of political marketing, praca zbiorowa pod redakcją B. Newmana, Sage, Thousand Oaks-London-New Delhi 1999, s. 315. Rysunek 2. Wizerunek kandydata a oferta wyborcza – przypadek bezpieczeństwa.
Wartość autoteliczna:
Bezpieczeństwo
Wartość instrumentalna:
Rozwiązywanie trudnych sytuacji
Zdolność psychospołeczna:
Otwartość
Cecha funkcjonalna:
Inteligencja
Cechy osobowe:
Wiek, wykształcenie
Źródło: opracowanie własne na podstawie F. Huber, A. Herrmann, A Value-Oriented Model of Candidate Appraisal [w:] Handbook of political marketing, praca zbiorowa pod redakcją B. Newmana, Sage, Thousand Oaks-London-New Delhi 1999, s. 314.
Aspekt procesowy produktu usługowego jest na rynku wyborczym szczególnie trudnym elementem analizy. Dążenie do pewnego stanu rzeczywistości politycznej odbywa się bowiem wieloma drogami. Z dużym uproszczeniem przyjąć można, iż ocena jakości procesu świadczenia tej specyficznej usługi oparta może być na analizie skuteczności podejmowanych działań cząstkowych oraz ich przebiegu na forum publicznym. Stąd, uproszczona analiza aspektu procesowego wartości oferty wyborczej dotyczy skuteczności podejmowanych dotychczas przez kandydata i partię działań o charakterze publicznym, zarówno parlamentarnym – tu badaniu podlega skuteczność forsowania inicjatyw ustawodawczych, udział w pracach komisji parlamentarnych, etc., jak i pozaparlamentarnym – gdzie badać należy przebieg pozostałych inicjatyw kandydata i partii, przykładowo akcji zbierania podpisów pod petycjami. Jednak nie tylko skuteczność świadczy o procesie, innym jego aspektem, który podlegać winien analizie, jest obrany sposób realizacji oraz koszt, jaki się z danym sposobem realizacji procesu wiąże. Stąd też, oceniając wartość oferty politycznej ujętej jako proces, należy uwzględnić również uboczne efekty realizacji głównej linii programowej oraz bezpośrednie i ukryte koszty jej realizacji, które po wielokroć okazywać 67
mogą się bardziej uciążliwymi, niż proponowana korzyść. Kierując się, często krytykowaną, teorią racjonalnego wyborcy, należałoby uznać, iż elektorat szybko zorientuje się, że proponowana wartość netto jest w istocie uciążliwością. Odrzucając nawet teorię racjonalnego wyborcy pamiętać należy o „czwartej władzy”, mediach które realizują m.in. funkcję pogłębionej analizy treści wyborczych oraz ich oceny, a także o liderach opinii publicznej, mogących spełniać podobne funkcje. Rozważania o kosztach transakcji wyborczej w ujęciu szerokim, postulowanym przez koncepcję 4C, dotyczą wszelkich kosztów i uciążliwości, jakie przedstawiają wobec wyborcy akt głosowania i jego konsekwencje w przyszłości. Przydatnym dla uporządkowania dalszego wywodu okaże się następujący podział kosztów związanych z transakcją wyborczą: 1. Koszt wyboru („zakupu”) – analogiczny do ceny42 , ale ujęty z perspektywy uciążliwości dla wyborcy, w przypadku rynku wyborczego jest nim wspomniana cząstka suwerenności, którą wyborca przekazuje popieranemu kandydatowi czy popieranej opcji 2. Koszt poruszania się po rynku wyborczym, zwany również kosztem dokonania transakcji – a więc obejmujący wszelkie uciążliwości, które przyjąć musi wyborca, by dokonać wyboru (oprócz samego kosztu wyboru) 3. Koszt następstw transakcji – czyli utracone korzyści oraz przyszłe uciążliwości związane z przekazaniem władzy danej opcji 4. Koszt utrzymania rynku – nieznany w sferze gospodarczej, związany z finansowaniem funkcjonowania rynku wyborczego i jego podmiotów z budżetu państwa, czyli przez wyborców. Wymiar kosztu wyboru, tożsamego z ceną na rynku wyborczym, uznany został wcześniej za cząstkę suwerenności, którą wyborca przekazuje wyborczemu oferentowi, by ten sprawował władzę. Zagadnienie w sposób nierozłączny wiąże się z rozważaniami o roli jednostki w państwie, których bazę tworzyć mogą różne koncepcje genezy państwa. Podstawą do ustalenia takiego właśnie wymiaru kosztu wyboru jest doktryna umowy społecznej, której twórcy i przedstawiciele – m.in. T. Hobbes, J.J. Rousseau – mimo różnych poglądów na przesłanki, które do powstania państwa prowadzą, zgadzali się, iż powstanie państwa postrzegać należy jako rezultat umowy społecznej, transferu suwerenności43 . Podkreślić należy, że przyjęcie tej właśnie, jednej z wielu przecież, koncepcji jest wynikiem światopoglądu autora i nie jest jednoznaczne z uznaniem innych koncepcji genetycznych państwa za fałszywe44 .
42 Autor, biorąc pod uwagę wspomniane wcześniej zarzuty Lauterborna wobec niekonsekwencji zawartej w koncepcji 4P, dąży to do możliwie ścisłego oddzielenia perspektywy sprzedawcy od perspektywy klienta. Stąd rozróżnienie ceny, jako zależnej od sprzedawcy, od kosztu zakupu, który dotyka nabywcy. Oczywiście w praktyce obie kategorie osiągają tę samą wartość. 43 Wprowadzenie do nauki o państwie i polityce, praca zbiorowa pod redakcją B. Szmulika i M. Żmigrodzkiego, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2004, s. 31-37. 44 Historia doktryn politycznych obfituje w koncepcje traktujące demokrację pogardliwie, których przyjęcie wobec rozważań o kosztach na rynku wyborczym powodowałoby utratę sensu prowadzenia takich rozważań. Z pewnością intrygującą byłaby próba obrania za punkt wyjścia koncepcji arystotelesowskiej państwa, uznającej go za byt powstały w drodze naturalnego rozwoju, czy doktryny klasowej, czyniącej z państwa instrument ucisku, który zaistniał w wyniku rywalizacji klas coraz bardziej rozwarstwionego społeczeństwa. Nie pole to jednak dla tych rozważań.
68
Rysunek 3. Koszty na rynku wyborczym – perspektywa wyborcy.
Źródło: opracowanie własne.
Konsekwencją przyjęcia doktryny umowy społecznej jest konkluzja, iż ceną, kosztem wyboru, a zarazem walutą rynku wyborczego jest jednostkowa suwerenność. Pozostają one poza sferą wpływu partii politycznych i kandydatów, jako że ich regulacja na określonym poziomie jest immanentną cechą demokracji, warunku koniecznego zaistnienia rynku wyborczego. Słusznie zwraca uwagę J. Muszyński, iż przekazanie owej cząstki suwerenności nie ma charakteru ostatecznego, ale dotyczy określonego czasu, kadencji. Nie jest również przekazaniem pełni suwerenności, ale jedynie mandatu legitymizującego jej sprawowanie w imieniu wyborców. Należałoby zatem postrzegać ów akt jako swoistą cesję suwerenności, bez wyrzeczenia się ostatecznego zwierzchnictwa przez naród45 . W warunkach demokracji polskiej, zakładającej nieimperatywny charakter mandatu, po dokonaniu cesji naród pozostaje suwerenem jedynie tytularnym, do czasu kolejnych wyborów. Inaczej należałoby sformułować problem wobec demokracji zakładających związanie parlamentarzystów imperatywem wyborców, gdzie akt wyborczy wiązałby się raczej z nadaniem pełnomocnictwa. Specyficzną sytuacją jest możliwość ustrojowego kształtowania kosztu wyboru, jaką był na przykład stosowany dawniej w Anglii system głosowania równoległego w miejscu zamieszkania, w miejscu posiadania włości i w miejscu uzyskania wykształcenia, który łamiąc zasadę równości wyborczej preferował osoby o wyższym statusie społecznym wynikającym z posiadania i wykształcenia. Pojawia się zatem, paradoksalne w istocie, pytanie o to, czy wyborca dysponujący większą ilością głosów ponosi w związku z tym większe koszty wyboru. Podobnie koszt dokonania transakcji nie podlega bezpośrednim wpływom partii politycznych na rynku wyborczym. Podstawowym jego wymiarem jest, w opozycji do wygody głosowania, uciążliwość głosowania. Wobec związku kształtowania tegoż kosztu z wygodą na rynku wyborczym, szersze rozważania o nim odnaleźć można w punkcie poświęconym kształtowaniu wygody. Istotnym dla partii politycznych, jako podlegający kształtowaniu, jest segment kosztów rynku wyborczego związany z następstwami transakcji. Następstwa owe, w kontekście kosztów, należy rozumieć jako wszelkie negatywne, uciążliwe dla wyborcy, aspekty przyszłego stanu rzeczywistości politycznej, które wiążą się z wyborem danej opcji w wyborach. Wobec opisanych już trudności analizy przyszłego stanu rzeczywistości politycznej, posłużyć należy się estymatorem kosztów związanych z następstwami transakcji wyborczej, 45
J. Muszyński, Teoria marketingu politycznego, WSP, Warszawa 2004, s. 243.
69
jaki stanowią uciążliwe elementy programu wyborczego. Przy założeniu racjonalności wyborcy, a także przy założeniu o jego dążeniu do efektywnego pozyskiwania i analizowania informacji na rynku wyborczym, minimalizacja kosztu następstw transakcji uznana powinna być za główny cel działań oferentów w sferze kształtowania kosztów, jako że pozostałe typy kosztów rynku wyborczego albo kształtowaniu przez partię nie podlegają, albo podlegają kształtowaniu tylko przez partie sprawujące władzę (marketing z góry46). Dalej, koszty następstw podzielić można na samoistne (uciążliwe postulaty programowe) oraz wynikające z realizacji pewnych wartości dla wyborcy. Podział ten, zdecydowanie subiektywny, oparty jest na postrzeganiu fragmentów programu, czy fragmentów oferowanego stanu rzeczywistości politycznej, przez wyborcę. Samoistne koszty następstw transakcji są tymi elementami programu, które postrzegane są przez wyborcę jako koszty, które nie wiążą się z realizacją postulatu dla niego wartościowego. Podstawowym problemem jest fakt, iż to co jeden wyborca postrzega jako nieuzasadniony koszt, inny postrzegać może jako samoistną wartość, stąd głównym zadaniem oferenta kształtującego koszty jest rozpoznanie struktury postrzegania takich postulatów programowych przez elektorat i grupę docelową. Z kolei wobec kosztów wynikających z realizacji wartości głównym zadaniem jawi się racjonalne ich dostosowanie do oferowanej korzyści, co in brevi wynika z postulatu gospodarności. W praktyce koszty realizacji programu, miast planowania realnej ich minimalizacji, stanowią temat wstydliwy i marginalizowany. Koszt utrzymania rynku wyborczego, jak wspomniano, jest kategorią, której korzeni próżno szukać w gospodarce. Wyborca, jako obywatel, trojako swoimi podatkami finansuje funkcjonowanie rynku wyborczego: 1. utrzymuje organy państwa odpowiedzialne za realizację wyborów 2. opłaca organizację wyborów 3. dotuje i subwencjonuje działalność partii politycznych. Koszty utrzymania rynku wyborczego są w istocie kosztami wysoce sztywnymi, ustrojowymi. Wobec dwóch pierwszych grup kosztów utrzymania jakiekolwiek wpływy posiadają jedynie partie sprawujące władzę, decydujące o szczegółach organizacji wyborów i strukturze organów państwa odpowiedzialnych za wybory. Partie polityczne, korzystając z dotacji i subwencji, nie wpływając bezpośrednio na ich wysokość, mogą wszak dążyć do efektywnego wykorzystania tych środków, których źródłem jest przecież kieszeń wyborcypodatnika. Okrężną droga osiągnąć można więc wniosek, iż efektywne gospodarowanie środkami przyznawanymi z budżetu państwa, jakkolwiek nie kształtujące bezpośrednio kosztów, potraktować można jako instrument związany z kształtowaniem kosztów utrzymania rynku wyborczego, o ile znajdzie wyraz w publikowanych opracowaniach i sprawozdaniach z zakresu finansów partii. Wynika to z dwóch założeń: po pierwsze, gospodarne wykorzystanie przez podmiot własnego budżetu skłania do osądu, iż może dobrze gospodarować budżetem państwa; po drugie, racjonalne i efektywne wykorzystanie środków budżetowych może w dłuższym okresie prowadzić do zmniejszenia kwot dotacji i subwencji, co jest niekwestionowaną korzyścią dla wyborcy-podatnika. Jednakowoż jest również sprzecznym z racjonalnym działaniem podmiotu nastawionego na zysk. W konsekwencji zatem rzeczywisty stosunek podmiotu do pobieranych z budżetu państwa kwot może być podstawą do oceny jego orientacji: ekonomiczno-rynkowej – jeśli dąży do maksymalizacji 46
Marketing z góry, pojęcie zapożyczone z podtytułu pracy D. Dimmo, Marketing as governing tool, s. 84 [w:] Handbook of political marketing, praca zbiorowa pod redakcją B. Newman, Sage, ThousandOaks-London-New Delhi 1994, w oryginale marketing from the hill, dotyczy tu specyficznej dla działań marketingowych sytuacji sprawowania władzy, która otwiera szerokie spektrum nowych możliwości, ale również nowych wyzwań.
70
zysku finansowego lub społecznej – jeśli dąży do pobierania niezbędnego minimum efektywnie je wykorzystując. Dystrybucyjna strona wyborów nie przedstawia wobec partii i kandydatów dużych możliwości jej kształtowania. Powodem tego jest ścisła, ustawowa regulacja organizacji i przebiegu głosowania oraz funkcjonowania organów państwa, które mają głosowanie zorganizować i nad nim czuwać. Wyborczy „system dystrybucji” jest więc bezpośrednio dziedziną wpływu parlamentu, pośrednio natomiast, co otwiera poniekąd pole kształtowania wygody głosowania, jest dziedziną wpływu partii relewantnych w parlamencie. Wnioskować stąd można, iż kształtowanie wygody głosowania jest w znacznej mierze instrumentem „marketingu z góry”, czyli mieści się głównie w ramach kampanii permanentnej, prowadzonej przez partie znajdujące się u władzy. Ze względu na możliwe fałszerstwa niedopuszczalne jest pobieranie kart dla osób, które nie mogą pobrać ich samodzielnie stawiając się w lokalu wyborczym. Pobieranie kart „za kogoś” powszechne było w okresie referendum roku 1946 i skutkowało, zgodnie z dzisiejszym stanem wiedzy, fałszerstwami na szeroką skalę. Również tajność głosowania, z nielicznymi wyjątkami wobec niektórych kategorii osób niepełnosprawnych i osób niepiśmiennych, wyklucza wiele możliwości skuteczniejszej „dystrybucji”. Powyższe zastrzeżenia, oraz inne ograniczenia natury prawnej, poważnie krępują możliwości kształtowania wygody na rynku wyborczym, zastrzegając niemal wszystkie aspekty organizowania „systemu dystrybucji wyborczej” dla organów państwa. Dostrzec można jednak pewnie działania w kierunku zwiększenia dostępu do aktu głosowania nie będące regulowanymi przez prawo ani zależnymi od państwa. Zorganizowane dowożenie wyborców do lokali wyborczych, ponieważ o tego typu inicjatywach mowa, przyjmować może postać niezależnych inicjatyw społecznych bądź, co jest dość wątpliwe etycznie i prawnie, podwożenia wyborców na głosowanie przez kandydata lub związanych z nim ludzi, agitujących na jego rzecz. O niezależnych inicjatywach społecznych polegających na dowożeniu ludzi do lokali wyborczych można mówić pod warunkiem, że nie są one związane z agitacją ani nie odbywają się pod patronatem partii, kandydata czy podmiotów od nich zależnych. Powiązania z partią czy kandydatem nietrudno jest ustalić, bardziej problematyczne jest natomiast rozpoznanie czy podwiezienie nie wiąże się jednocześnie z agitacją. Wśród przykładów niezależnych inicjatyw podwożenia wyborców w Polsce warto wymienić związaną z głosowaniem referendalnym 8 czerwca 2003 roku wspólną akcję toruńskich rikszarzy i harcerzy. Nietypowy środek transportu posłużył wtedy dowożeniu do lokali wyborczych osób chorych, starszych i niepełnosprawnych, które wcześniej zgłosiły telefonicznie chęć skorzystania z tego udogodnienia. Drugą stroną zjawiska są liczne protesty przeciw złamaniu ciszy wyborczej poprzez dowożenie wyborców przez kandydatów i osoby od nich zależne, często zresztą powiązane z aktywną agitacją, częstowaniem alkoholem czy nawet opłacaniem głosu na daną osobę47. Jest delikatną sprawą, od jakiego momentu dowożenie wyborców przez kandydata jest złamaniem ciszy wyborczej, każdy taki przypadek jest więc z osobna rozpatrywany przez właściwego komisarza wyborczego. Należy jednak zauważyć, iż skala zjawiska jest duża. Szczególny przypadek „kształtowania wygody” zaobserwowany został w czasie prezydenckich wyborów na Ukrainie w 2004 roku. Nazwany „wyborczą karuzelą” proceder 47
Przykładowo, po wyborach samorządowych roku 2006 zgłoszono protest wobec rzekomego roznoszenia przez jednego z kandydatów na wójta gminy Dołhobyczów zawiadomień o możliwości podwiezienia do lokalu wyborczego z załączoną ulotką wyborczą owego kandydata. Podobne protesty pojawiły się w Chłopiatyniach, Witkowie, Szczecinie, Starachowicach i wielu innych miejscach.
71
wykorzystujący ustanowioną przez prawo możliwość głosowania poza miejscem zamieszkania na podstawie wydanego wcześniej talonu polegał na wielokrotnym przedstawianiu owego talonu, w wielu różnych lokalach wyborczych, celem wielokrotnego oddania głosu na preferowanego kandydata. O skali zjawiska mówi fakt, że wydano ok. 1,3 mln talonów, zaś transport pomiędzy lokalami wyborców z talonami odbywał się specjalnie w tym celu zorganizowanymi autokarami48 . Zwraca zatem uwagę, iż wobec tradycyjnych rozwiązań wygoda na rynku wyborczym nie idzie w parze z jego prawidłowym funkcjonowaniem. Pozostawiając sferę kształtowania wygody państwu i jego regulacjom prawnym zauważyć należy, iż coraz powszechniejszymi, na razie w literaturze, są różne koncepcje demokracji elektronicznej49. Stanowiąc jeszcze tylko pewną wizję przyszłości, koncepcje demokracji elektronicznej pozwalają wyznaczać technologiczny rozwój rynku wyborczego, którego efektem byłaby likwidacja wielu fizycznych barier w dostępie do głosowania, a zatem ukształtowanie nowej jakości rynku wyborczego pod względem wygody głosowania. System wyborczy oparty na głosowaniu elektronicznym przyczyniłby się nie tylko do zwiększenia wygody wyborców, ale będąc tańszym w utrzymaniu (choć zapewne nie w aspekcie kosztów wstępnych utworzenia) od tradycyjnego systemu, umożliwiłby częstsze odwoływanie się do instytucji demokracji bezpośredniej. Rzeczą czytelnika jest ocena, na ile przekonującą okazała się podjęta próba wykazania wspólnych podstaw marketingu gospodarczego i wyborczego. Wydaje się wszak, iż podstawowe reguły orientacji marketingowej stosowane mogą być wobec różnych dziedzin działalności społecznej, co pozwala podnieść nawet sprawę ogólnej teorii marketingu. Dotychczas, niestety, brak takowej. Raz jeszcze, wobec powyższego, podkreślić należy szczególną wagę koncepcji 4C Lauterborna, rzadko jeszcze stosowanej, choć swym uniwersalnym charakterem dającej podwaliny ogólnej teorii marketingu, realizowanego na różnych obszarach działalności ludzkiej. ---------------------------------Przemysław Kołodziejczyk – ur. 29.01.1985 w Sosnowcu. Student V roku politologii (specjalność: samorządowa) Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Student IV roku zarządzania (specjalność: logistyka) Akademii Ekonomicznej im. K. Adamieckiego w Katowicach. Zainteresowania: zachowania wyborcze, marketing polityczny, propaganda, marketing B2B, logistyka międzynarodowa.
48
www.gazeta.pl, (odczyt: 10-10-2006). Zob. m.in: T. Selker, Elektroniczna demokracja, Świat nauki, nr 11/2004; L.K. Grossman, Republika elektroniczna[w:] Władza i społeczeństwo, tom 2, antologia pod redakcją J. Szczupaczyńskiego, Scholar, Warszawa 1998. 49
72
M i c h a ł Ko mp a ł a
Neopogaństwo w przestrzeni społecznej Polski XXI wieku Wstęp Po upadku systemu komunistycznego w Europie Środkowo-Wschodniej, który to charakteryzował się tępieniem wszelkich przejawów aktywności religijnej bądź też instrumentalnym traktowaniem ich przez władzę, doszło do otwarcia „rynku religijnego”. Nowe ruchy religijne, przybywające do nas tak z Dalekiego Wschodu, jak i z Zachodu, korzystając z wolności druku i środków masowego przekazu zdobyły sobie znaczącą pozycję na polskim „rynku religijnym”. O pozycję taką walczą również rodzime grupy neopogańskie, których analizie poświęcona jest niniejsza praca. Analizę rozpocznijmy od dokładnego określenia problemu badawczego. Termin „pogaństwo” czy też „neopogaństwo” można rozumieć w różny sposób. Nierzadko można spotkać się z uznawaniem za pogaństwo wszelkich religii niechrześcijańskich, czyli oparcie tego pojęcia na prostej dychotomii pogaństwo – chrześcijaństwo. Inną propozycją interpretacji może być określanie tym terminem prymitywnych religii przedchrześcijańskich. Bliższa mojej interpretacji jest ta druga opcja – za pogaństwo uważam (i termin ten w niniejszej pracy w ten właśnie sposób należy rozumieć) religie rodzime, to jest takie, które były wyznawane przed pojawieniem się dominującej później w Europie religii chrześcijańskiej. Przedmiotem moich rozważań jest jednak neopogaństwo – współczesne nawiązanie do tychże wierzeń – na terenie Polski, to znaczy w jej obecnych granicach administracyjnych. Wierzenia Rozdział niniejszy opiera się na informacjach zawartych w książce Aleksandra Gieysztora „Mitologia Słowian”1. Liczne badania archeologiczne, historyczne, lingwistyczne, pogłębione studia kulturoznawcze i doszukiwanie się analogii z formami duchowości innych ludów umożliwiły badaczom zrekonstruowanie prawdopodobnych głównych założeń religijnych Słowian. Religia prasłowiańska prawdopodobnie była henoteistyczna – to znaczy zakładała istnienie większej ilości bóstw, które jednak podlegały jednemu z nich. Ten najwyższy bóg miał nosić imię Perun (prawdopodobnie lokalnie zwany był Świętowitem, Rujewitem lub Jarowitem-Jaryłą), być sprawcą piorunów i patronem wojen oraz wojowników. Rozmaite są hipotezy dotyczące drugiego z wielkich bóstw słowiańskich, Wołosa (Wellesa, lokalnie: Trojana i Trzygłowa). Rozmaici badacze dopatrują się w nim bądź to boga płodności, bądź opiekuna bydła, bądź to bóstwa magii, przysięgi i zaświatów. Pewna jest jedynie jego wysoka pozycja w panteonie. Koncepcję istnienia trzech wysokich bóstw dopełnia Swaróg (Swarożyc, Dadźbóg, Radogost), bóg ognia i słońca. Poza tym istniał jeszcze cały szereg bóstw pomniejszych, lokalnych, plemiennych oraz demonów.
1
A. Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 1982.
73
Z przekazów historycznych wiemy jeszcze o drewnianych świątyniach wznoszonych na wyspach, wąsatych kapłanach, kulcie najwyższych drzew w lesie, uroczystych ucztach pogrzebowych, postrzyżynach jako oznace dojrzałości czy rytualnym samookaleczaniu2 . Pojawia się pytanie: jak wiele z tego przetrwało we współczesnym kulcie neopogańskim? Z dostępnych materiałów można zauważyć, że niewiele. Jedna z grup neopogańskich (Ausranie) odwołuje się do szerszego, ponadsłowiańskiego dziedzictwa3, choć nawet doszukiwanie się jakiejś wspólnej religii mniejszej grupy etnicznej – Słowian – jest zadaniem karkołomnym. Polski Kościół Słowiański zastrzega w nader niejednoznaczny sposób, że odwoływanie się do bogów słowiańskich jest jedynie symbolicznym nawiązaniem do „obecności Stwórcy w naturze”. Na przekór badaczom wyznawcy Rodzimego Kościoła Polskiego uważają formę imienia „Świętowit” za niepoprawną, bo nawiązującą rzekomo do postaci chrześcijańskiej – świętego Wita, i w deklaracji przystąpienia nalegają na stosowanie formy „Świętowid”4, co przywodzi na myśl „naginanie” wyników prac naukowych dla wykorzystania ich do własnych potrzeb. Należy ponadto zauważyć, że nawet prawdziwość wysnutych przez badaczy wniosków trudno dziś zweryfi kować. Interpretacja źródeł archeologicznych może być różna u rozmaitych naukowców, analogie językowe których doszukują się pomiędzy poszczególnymi językami są najczęściej niezwykle daleko idące, zaś pochodzenie przesądów czy zwyczajów również ginie w pomrokach historii. Dlaczego więc system stworzony tak prymitywnymi środkami, nie roszczący sobie tym samym pretensji do pewności głoszonych nauk, jest w dzisiejszych czasach atrakcyjny? Analiza typologiczna ruchu Najwłaściwszym chyba sposobem rozpoczęcia analizy z socjologicznego punktu widzenia jest odpowiednie usystematyzowanie istniejących ruchów religijnych, co pozwoli na umieszczenie neopogaństwa w odpowiednim kontekście, to znaczy na dostrzeżenie podobieństw do innych ruchów religijnych i ewentualnych związków z nimi, a także stanie się podstawą do odnalezienia dla niego miejsca w spektrum współczesnych religii. Neopogaństwo w klasyfikacji Meltona Pierwszą rozpatrywaną klasyfikacją jest podział religii ze względu na właściwości historyczno – doktrynalne, dokonany przez Gordona Meltona 5 . Zaproponowana typologia obejmuje zwykle centralny element danego ruchu religijnego lub tradycję, z której się wywodzi. Umieszcza neopogaństwo w Rodzinie Magicznej, wspólnie z satanizmem i kultami voodoo. Należy w tym miejscu zastanowić się, czy owa „magiczność” wiąże się z magicznymi praktykami, uprawianymi przez wyznawców ruchu czy też wskazuje jedynie historyczny związek z tymiż ruchami. Magia w znaczeniu religioznawczym uznawana jest za opanowanie sił natury w stopniu umożliwiającym ich kontrolę bądź też sposób wymuszenia podjęcia pewnych działań przez
2
L. Leciejewicz, Słowianie Zachodni: z dziejów tworzenia się średniowiecznej Europy, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1989, s. 117-118. 3 Sz. Beźnic, Dodatek: Przegląd ruchów religijnych w Polsce. W: E. Barker, Nowe ruchy religijne, Kraków 1997, s. 308. 4 http://www.rkp.w.activ.pl/index.php?option=content&task=view&id=28&Itemid=44 (odczyt: 13.06.2006). 5 G. J. Melton, A Dictionary of Religious Bodies in the United States, New York 1977 (n.v.), za: T. Doktór, Innowacje religijne: ruchy, uczestnicy, reakcje społeczne, Olsztyn 2002, s. 7-9.
74
bóstwo6. Ten aspekt raczej nie wchodzi więc w grę – współczesne praktyki neopogańskie należy uznać raczej za jakieś symboliczne nawiązanie do obrzędów uprawianych przez przodków niż za faktyczne próby wpływania na losy świata. Oczywiście można się dopatrywać pewnego fetyszyzmu w działaniach dotyczących na przykład ochrony przyrody. Zwróćmy jednak uwagę, że ewentualne wycięcie jakiegoś drzewa nie pociąga za sobą bożego gniewu czy „niepomyślności do trzeciego pokolenia”, a mają na celu raczej zachowanie ducha narodu. Ulegając pokusie uznania tych działań za magiczne, równie dobrze moglibyśmy uznać za wyznawców magii gorliwych ekologów czy nawet nas samych, chociażby przez segregowanie śmieci. Z drugiej zaś strony, dlaczegóż za ruch magiczny uznano satanizm? Czyżby główną przesłanką było kładzenie przez te ruchy nacisku na wartości doczesne, ziemskie? Taką interpretację potwierdza zbadanie kategorii, do których neopogaństwa nie zaszeregowano. Wyłączenie go z grona Rodziny Liturgicznej kieruje uwagę na fakt, iż głównym zagadnieniem związanym z tym ruchem nie jest uczestnictwo w różnego rodzaju ceremoniach religijnych i nabożeństwach. Nieuznanie go za religię z grupy Rodziny Parapsychicznej konstytuuje obojętność ruchu na zjawiska parapsychiczne i spirytystyczne. Nieobecność w gronie Rodziny Adventystycznej sugeruje zaś niedotykanie przez ruch sfery eschatologicznej. Wszelkie pozostałe grupy związane są z rozmaitymi tradycjami chrześcijańskimi, i odcięcie neopogaństwa od nich właśnie nie powinno stanowić zaskoczenia. Neopogaństwo w klasyfikacji Webera Max Weber w swoim dziele „Die Protestantische Ethik und der Geist der Kapitalismus”7 wprowadził dychotomię sekta – kościół. Poprzestał jednak na opracowaniu klasyfikacji, nie klasyfikując według niej religii. Zadanie odnalezienia dla neopogaństwa miejsca w tej teorii przypada więc nam – współczesnym badaczom. Dla odróżnienia sekty od kościoła Weber proponuje więc następujące kryteria: brak uniwersalnego charakteru, brak gotowości do kompromisu z otoczeniem społecznym, ekskluzywne wymagania wobec potencjalnych członków oraz brak biurokratycznych instytucji władzy. Badawcza rzetelność nakazuje rozpatrzenie poszczególnych aspektów w kontekście interesującego nas ruchu religijnego. Problemów nastręczać może stosunek do świata i otoczenia społecznego. Z jednej strony na swej internetowej stronie Rodzimy Kościół Polski deklaruje poszanowania „niezaprzeczalnego prawa każdego człowieka do wyboru wyznania”8 , z drugiej zaś – w swych publikacjach prezentuje jawnie antychrześcijańską retorykę 9, a internetowe fora aż kipią od nienawistnych komentarzy związanych np. z budową kościołów na miejscu dawnych świętych gajów czy łamaniu praw konstytucyjnych przez udzielanie chrztu katolickiego w wieku niemowlęcym. Otoczeniem społecznym polskich neopogan jest jednak kraj o silnej pozycji chrześcijaństwa i Kościoła Katolickiego w ogóle, więc nawoływanie do gruntownego jego przeobrażenia nasuwają na myśl sektę. Podobne założenia ma jednak islam (prawo jihad’u), który powszechnie jest uznawany za religię. Wymagania dotyczące nowych członków przemawiają jednak za uznaniem ruchu za kościół. Wedle wspomnianej witryny internetowej warunkiem wystarczającym jest wy6
A. Posacki SJ, Magia, [w:] Encyklopedia „Białych Plam”, tom XI, Radom 2003, s. 208. M. Weber, Die Protestantische Ethik und der Geist der Kapitalismus, 1905, (n.v), za: T. Doktór, Innowacje religijne: ruchy, uczestnicy, reakcje społeczne, Olsztyn 2002, s. 11-12. 8 http://www.rkp.w.activ.pl/index.php?option=content&task=view&id=27&Itemid=44 (odczyt: 20.06.2006). 9 A. Wacyk, Mit polski – Zadruga, Wrocław 1991 – w całości poświęcona krytyce katolicyzmu (patrz rozdział 6.2), także tytuł innej książki tego autora: A. Wacyk, Na pohybel katolictwu – Zadruga, Wrocław 1995, tytuł czasopisma związanego z neopogaństwem – „Antychryst”. 7
75
pełnienie i podpisanie deklaracji, w której wyraża się wolę nazywania istoty najwyższej Świętowidem10 . Pozostaje forma sprawowania władzy. Rodzimy Kościół Polski formalnie jest strukturą o precyzyjnym układzie sprawowania władzy. Za najwyższą władzę uznaje się odbywające się co 5 lat walne zgromadzenie, w którym udział biorą przedstawiciele poszczególnych świątyń. Zakres decyzji możliwych do podjęcia jest ściśle określony, a obejmuje między innymi wybór członków organu wykonawczo-reprezentacyjnego (Rada kościoła) oraz nadzorczo-reprezentacyjnego (Straż nadzoru)11. Pojawia się jednak problem na ile funkcjonowanie tych struktur odpowiada jej względnie demokratycznemu charakterowi. Czy przypadkiem decyzji nie podejmuje jakiś charyzmatyczny guru (na przykład stosunkowo najbardziej widoczny w mediach Lech Emfazy Stefański), któremu wszystkie te organy są posłuszne? A może – socjologia religii zna takie przypadki – jako że RKP jest instytucją stosunkowo młodą, wśród jej członków wciąż panuje poczucie wspólnoty i jednomyślności, a więc cały ten ruch utrzymywany jest siłą entuzjazmu jego członków? W świetle tych kryteriów nie możemy więc ruchów neopogańskich jednoznacznie uznać za sekty. Pozostają jednakże owiane aurą tajemniczości problem formy zarządu nad tymi ruchami oraz niejednoznaczny stosunek do innych religii. Neopogaństwo w klasyfikacji Starka i Bainbridge’a Rodney Stark i Wiliam Bainbridge zajęli się teoretycznym opracowaniem trzeciej formy organizacji religijnej – kultu12 . Uznali za niego wszelkie ruchy radykalnie zrywające z dominującą tradycją religijną, których nie można uznać za schizmatyckie – czyli stanowiące import, lub na tyle od niej odmienne, że nie można go uznać za schizmę. Definicja przecież idealnie pasuje do badanego przez nas zagadnienia. Kolejne spostrzeżenia zdają się również przemawiać za uznaniem ruchu neopogańskiego za kult. Mianowicie audytoria kultowe rzadko mają tworzyć formalną organizację, a uczestnictwo w nich może dokonywać się przez literaturę czy programy telewizyjne, formy organizacyjne mają zaś się ograniczać tylko do minimum w postaci na przykład wykładów. Wspomniana już witryna RKP przekonuje, że do uczestnictwa w świętach organizowanych przez nich nie jest konieczne nawet wypełnienie deklaracji. Również fakt istnienia jedynie dwóch „świątyń” wobec niewątpliwie ogólnokrajowych ambicji ruchu świadczy o braku konieczności bezpośredniego kontaktu z członkami grupy i możliwości ograniczenia się do neopogańskiej prasy, książki czy nawet odwiedzania witryny internetowej13. Innymi słowy, podzielanie przekonań członków ruchu nie musi oznaczać automatycznego doń wstąpienia, neopogaństwo może być jedynie stylem życia czy tez czymś na kształt subkultury. Kontekst New Age? Duża aktywność neopogan na polu ekologii przywodzi na myśl ruch New Age. Niektórzy, jak na przykład Stanisław Krajski, uważają neopogaństwo za odmianę New Age14 . Rozdział ten poświęcę zagadnieniu oceny zasadności utożsamiania ze sobą tych dwu pojęć. 10
patrz przypis 4. http://www.rkp.w.activ.pl/index.php?option=content&task=view&id=29&Itemid=44 (odczyt: 20.06.2006). 12 R. Stark, W. Bainbridge, Theory of Religion, New York 1987 (n.v), za: T. Doktór, Innowacje religijne: ruchy, uczestnicy, reakcje społeczne, Olsztyn 2002, s.15-17. 13 Tamże. 14 S. Krajski, Szkice o masonerii i pogaństwie, Warszawa 2000, s.110-111. 11
76
Główną przesłanką przemawiającą za włączeniem neopogaństwa w ruch New Age jest właśnie położenie nacisku na ekologię. Jak pisze Jan Górski „w ruchach tych [związanych z New Age – przyp. M. K.] ziemia urasta do roli bóstwa, a grzech określany jest w stosunku do przyrody”15 . Rzut oka na program obozu RKP w Bożewie16 upewnia nas, że ochrona przyrody jest dla neopogan bardzo ważna. Samodzielne wytwarzanie kosmetyków, wegetariański obiad czy ścisłe współdziałanie z Pracownią na Rzecz Wszystkich Istot upewniają nas co do celności tej obserwacji. Elementem wspólnym z New Age jest również ostentacyjna wprost niechęć do Kościoła Katolickiego. Czy jednak wspomniane dwa elementy wspólne mogą przesądzać o utożsamianiu tych dwu środowisk religijnych? Moim zdaniem nie, przede wszystkim dlatego, że agresja wobec dominującego wyznania i umiłowanie przyrody są elementami wspólnym wielu ruchom religijnym. Konkludując zaś, pomimo istnienia elementów stycznych, utożsamianie neopogaństwa z New Age jest nadużyciem. Aspekt organizacyjny Kolejnym istotnym zagadnieniem jest sposób zorganizowania grup neopogańskich. Ciekawe może być także naświetlenie kwestii międzynarodowych powiązań polskiego ruchu neopogańskiego. Związki religijne Poprzez neopogan rozumiem członków i sympatyków następujących ruchów religijnych: – Rodzimy Kościół Polski – najprężniej rozwijający się chyba ruch neopogański w Polsce, uważający się za spadkobiercę przedwojennego Koła Czcicieli Światowida. Obecnie RKP jest oficjalnie zarejestrowanym związkiem religijnym z siedzibą w Warszawie17. – Zrzeszenie Wiary Rodzimej – ruch biorący za swego patrona Jana Stachniuka, obecnie jego głównym ideologiem jest Antoni Wacyk, kontynuujący myśl Zadrugi (organizacji działającej w międzywojniu oraz tuż po drugiej wojnie światowej)18 . Jest równocześnie najaktywniejszy na arenie międzynarodowej, utrzymuje kontakty z neopoganami z zagranicy19. Siedziba we Wrocławiu, oddział również w Poznaniu20. – Klan Ausran – grupa założona w 1954 roku w Łodzi, nawiązująca nie tyle do lechickiego, co ogółem indoeuropejskiego dziedzictwa, posługuje się zrekonstruowanym językiem indoeuropejskim21. Silnie rozwinięta retoryka tolerancji22 , łagodności i ascezy najbardziej zbliża ją do ruchu New Age. – Polski Kościół Słowiański – grupa założona oficjalnie w 1995 roku, obejmująca grupę skupioną wokół środowiska toruńskich archeologów23 . 15
J. Górski, Religie (skrypt dla studentów),Kraków 1997, s. 55. http://www.rkp.w.activ.pl/index.php?option=com_events&task=view_detail&agid=29 (odczyt: 20.06.2006). 17 Sz. Beźnic, Dodatek: Przegląd ..., s. 309-310. 18 B. , Jan Stachniuk i neopogański ruch Zadruga. Dzieje okupacyjne i powojenne 1939-1963, W: Nomos: kwartalnik religioznawczy 1994, nr 5/6, s. 123-143. 19 Sz. Beźnic, Dodatek: Przegląd ..., s. 312. 20 http://www.taraka.pl/index.php?id=rupo_30.htm (odczyt: 20.06.2006). 21 Sz. Beźnic, Dodatek: Przegląd ..., s. 308-309. 22 Tamże. 23 http://www.taraka.pl/index.php?id=rupo_28.htm (odczyt: 20.06.2006). 16
77
Kręgi intelektualne Spośród kręgów intelektualnych warto wymienić przede wszystkim grupę Zadruga. Formacja ta ma swoje korzenie w okresie międzywojennym, kiedy to skupiła się wokół charyzmatycznego filozofa Jana Stachniuka24 , nie zyskała jednak publicznej akceptacji ze względu na powszechne przekonanie o nazistowskim kontekście propagowanego przez nią kultu. W czasie powojennym grupa przez pewien czas była jeszcze aktywna, głosząc hasła pansłowiańskie i nacjonalistyczne, zyskując przychylność Ministra Informacji i Propagady w rządzie Edwarda Osóbki-Morawskiego, Feliksa Widy-Wirskiego25. Z czasem jednak, być może ze względu na niemożność pogodzenia religijności i założeń komunizmu, doszło do rozpadu grupy26. Warto też wspomnieć o przedwojennym „Szczepie Rogate Serce”, grupie artystycznej skupionej wokół niezwykle barwnej postaci rzeźbiarza i paranaukowca Stanisława Szukalskiego (Stacha z Warty). Była to jednak grupa, dla której pogaństwo stanowiło jedynie artystyczną inspirację, a więc nie miała ona raczej charakteru religijnego27. Pewnym fenomenem może być środowisko archeologów, w którym narodził się Polski Kościół Słowiański. Była to zapewne grupa ludzi wykształconych, o zainteresowaniach historycznych, która poprzez działalność naukową zainteresowała się pogaństwem i – znajdując w nim jakieś intrygujące elementy – przekształciła się w grupę neopogańską, to znaczy posiadającą charakter religijny. Funkcja integracyjna w pewnych środowiskach Grupę Zadruga możemy traktować jako przykład grupy religijnej, w obrębie której dochodziło do działań twórczych. Warto przyjrzeć się także przypadkom odwrotnym, to znaczy takim, w których wspólna religia jest spoiwem, doskonale łączącym jednostki dążące do realizacji w swoim życiu wartości pozornie dalekich od uznanych za religijne. Przykładem takiego środowiska są grupy proekologiczne, takie jak Zielone Brygady czy Pracownia Na Rzecz Wszystkich Istot28 . Silne akcentowanie przez neopogan swojego ekologicznego nastawienia sprawia, że grupy te najpierw patrzą z życzliwością, a następnie zasilają szeregi grup neopogańskich. Innymi środowiskami grupującymi potencjalnych neopogan są miedzy innymi kręgi miłośników muzyki death/black metalowej. Przesłanie tej muzyki, często nawiązujące do nazizmu, łączy się z elementami okultystycznymi i pogańskimi. Sceną w szczególny sposób spajająca neopogan jest jej podgatunek zwany pagan metal („metal pogański”), który wyróżnia się ze względu na szczególną obfitość motywów pogańskich w tekstach. Członkowie zespołu Graveland na swojej płycie „Carpathian wolves”29 nadają sobie mroczne, nawiązujące do wierzeń celtyckich pseudonimy (Darken, Capricornus)30 , na okładce płyty umieszczają podziękowania bogom słowiańskim i celtyckim („Regards to my pagan Gods of these Slavo/Celtic lands”)31, a ich teksty opowiadają o okultystycznych praktykach32 . Członkowie grupy Veles zaś, poza nazwą nawiązującą do jednego ze słowiańskich 24
B. Grott, Jan Stachniuk..., s. 123-143. Tamże. 26 Tamże. 27 http://www.szukalski.pl/zyciorys.html (odczyt: 20.06.2006). 28 Sz. Beźnic, Dodatek: Przegląd ..., s. 308-309. 29 Graveland, Carpathian wolves, (wyd. No Colurs), 1994. 30 Tamże. 31 Tamże. 32 teksty utworów z tej płyty: http://www.vinlandwinds.com/graveland/T_grav1.htm 25
78
bóstw, nazwali jedna ze swoich płyt „Triumf pogańskich wierzeń (The Triump of Pagan Beliefs)”33 . Swego bezkompromisowego stosunku do chrześcijaństwa środowisko to nie ukrywa, wydając poświęcony takiej muzyce miesięcznik „Antychryst”34 . Na całym świecie oazą neopogan są ruchy polityczne związane z tak zwana „Nową Prawicą”35 , to jest skrajnie prawicowymi, ksenofobicznymi ugrupowaniami, dostrzegającymi w neopogańskich wierzeniach fundament wspólnoty narodowej. W Polsce ruch taki na szerszą skalę nie istnieje, ale do myślenia daje ujawniony niedawno fakt współpracy neopogańskiej organizacji „Niklot” z Młodzieżą Wszechpolską 36 . Pojawia się pytanie, czy ruch ten jest po prostu „wchłaniany” przez równie radykalną organizację, dostrzegającą jednak korzenie polskości w wyznaniu katolickim, czy też należy spodziewać się wystąpień jeszcze radykalniejszych, promujących wierzenia wczesnosłowiańskie? Do „Nowej Prawicy” w żadnym wypadku nie należy zaliczać Unii Społeczno-Narodowej, kanapowej partii działającej w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku, działającej pod hasłem „Cywilizacja Słowiańska + Trzecia Droga”37. Pierwszy człon owego sloganu sugeruje nacjonalistyczny program społeczny, podobnie jak obecność przymiotnika „narodowa” w nazwie ugrupowania. Natomiast człon drugi wiąże się z programem gospodarczym – „trzecia droga” to próba odnalezienia kompromisu pomiędzy ustrojem ekonomicznym komunistycznym i kapitalistycznym. USN była więc prawdopodobnie małą populistyczną partią, o niejasnym programie społecznym i idealistycznym, nacjonalistycznym czy pansłowiańskim, systemie wartości. Ponadto ideowe elementy neopogańskie obecne są w ideologii skinheadów. Jest to propagowanie nacjonalizmu czy etnocentryzmu38 . Środowiskiem zbliżającym się do neopogaństwa ze względu na niechęć do obcych wzorców kulturowych są też alterglobaliści39. Europejski ruch religii pierwotnych Mówiąc o aspekcie instytucjonalnym neopogaństwa polskiego nie sposób nie wspomnieć o ogólnoeuropejskim ruchu religii pierwotnych. Europejskie religie pierwotne to ogół wierzeń zrekonstruowanych na podstawie świadectw archeologicznych, badań lingwistycznych, etnograficznych i wzmianek zawartych w źródłach pisanych, wyznawanych na terenie Europy przed pojawieniem się chrześcijaństwa. Zaliczamy do nich między innymi zrekonstruowaną religie wikingów, szamanizm, druidyzm czy ruchy Wicca40 . W Europie panuje swego rodzaju moda na neopogaństwo, częściowo związana z działalnością wspomnianej już Nowej Prawicy oraz aktywnością sceny paganmetalowej. Szczególnie mocną pozycję neopogaństwo zdobyło sobie na Litwie, gdzie gesty inspirowane praktykami pogańskimi stały się istotnym elementem państwowego ceremoniału (szczególnie obfita w taka symbolikę jest uroczystość zaprzysiężenia litewskiego prezydenta)41. (odczyt: 20.06.2006). 33 Veles, The Triumph Of Pagan Beliefs (wyd. Dead Christ Commune), 1994. 34 http://www.taraka.pl/index.php?id=rupo_31.htm (odczyt: 20.06.2006). 35 M. Konopko, Nowa prawica, nowa kultura, nowe pogaństwo, W: Fronda – pismo poświęcone 1997, nr 8, s. 57-64. 36 http://wojtys.kielce.com/MW/0.html (odczyt: 20.06.2006). 37 http://www.taraka.pl/index.php?id=rupo_31.htm (odczyt: 20.06.2006). 38 Tamże. 39 S. Krajski, Szkice o masonerii..., s. 126. 40 J. Tomasiewicz, Stare religie nowej ery. W: Nomos: kwartalnik religioznawczy 1994, nr 5/6, s. 89-103. 41 M. Maszkiewicz, Neopogaństwo na Litwie (zarys tematyki). W: Nomos: kwartalnik religioznawczy
79
Alternatywa dla katolicyzmu? Niewątpliwie najsilniejszą pozycję spośród związków wyznaniowych w Polsce ma Kościoł Katolicki. Czy więc odradzanie się neopogaństwa ma być reakcją na tę sytuację? Wedle badań przeprowadzonych przez Tadeusza Doktóra42 przeciętny członek Zrzeszenia Wiary Rodzimej: – obecnie jest w wieku 25 lat – od 4 lat uczestniczy w praktykach neopogańskich – jest mężczyzną (ok. 90%) – mieszka w dużym mieście (powyżej 500 tysięcy mieszkańców) – jest w trakcie nauki – pochodzi z rodziny niepraktykującej. Reasumując więc, przeciętny neopoganin jest młodym mężczyzną z dużego miasta, wciąż jeszcze studiującym. Pochodzenie z dużego miasta i z niepraktykującej rodziny implikuje bardziej liberalny światopogląd, młody wiek – buntownicze nastawienie do świata. Jest to więc niemalże idealna sylwetka osoby skłonnej do eksperymentowania z religią. Przytoczmy jeszcze po jednym argumencie wyjaśniającym skłonności do odwrotu od katolicyzmu i akceptowania neopogaństwa we współczesnym świecie. Pierwszy wychodzi spod pióra osoby duchownej – księdza Stanisława Wszołka, drugi zaś jest zarysem rozwinięcia myśli przedwojennego fi lozofa Jana Stachniuka, dokonaną przez Antoniego Wacyka w jego dziele „Mit polski – Zadruga”. Koncepcja Stanisława Wszołka43 Stanisław Wszołek w swoich obserwacjach na temat osłabienia pozycji chrześcijaństwa zwrócił uwagę na fakt rozbieżności współczesnego paradygmatu świata z oczekiwaniami współczesnego człowieka. Pisze więc o ewolucji modelu funkcjonalnego religii, który początkowo wiązał się ściśle z pragmatyzmem państwowym (dobry obywatel to dobry wyznawca religii państwowej, której założenia miały prowadzić do realizacji interesu państwa), aby przekształcić się w poszukiwanie prawdy. Człowiek doszedł w końcu do przekonania, że prawda nie jest możliwa do objęcia rozumem, któremu w związku z tym przypisał wyłącznie właściwości czysto użytkowe. Ważniejsza jednak od nowej koncepcji Rozumu jest nowa koncepcja Prawdy, która jako niemożliwa do ogarnięcia została w pewien sposób teizowana. Doprowadza to do odrzucenia koncepcji Boga osobowego, stawiając w jego miejscu jakąś nieokreśloną siłę, do której odwołuje się neopogaństwo. Należy zauważyć, że choć Wszołek miał na myśli raczej neopogaństwo w rozumieniu New Age’owskim, to jednak zasadniczą tezę można odnieść także do przyjętej przeze mnie interpretacji tego pojęcia. Cała ta filozoficzna propozycja uzasadnienia powrotu do pogaństwa wydaje się być spójna i logiczną. Pojawia się jednak pytanie raczej z gatunku psychologii niż socjologii – czy młody mężczyzna z dużego miasta i niepraktykującej rodziny, zasłuchany w death metalową muzykę i fanatycznie broniący praw koni do godnej starości jest skłonny do tak 1994, nr 5/6, s. 104-122. 42 T. Doktór, Innowacje religijne: ruchy, uczestnicy, reakcje społeczne, Olsztyn 2002, s. 81-98. 43 S. Wszołek, Elementy pogańskie w obrazach świata. W: ństwo: nowe czasy, stare idee, red. J. Królikowski, Poznań 2001.
80
głębokiej refleksji nad otaczającym go światem i zagadnieniami eschatologicznymi? Czy nawet podświadome wątpliwości w tej sferze są w stanie przekonać go do podjęcia praktyk religijnych? Można mieć tu spore wątpliwości. Koncepcja Antoniego Wacyka44 Związany zaś z „Zadrugą” filozof Antoni Wacyk wywiódł zaś potrzebę istnienia ruchów neopogańskich z analizy historii Polski. Winą za całe zło obecne w naszych dziejach obarcza religię chrześcijańską i wtopienie katolicyzmu w polska świadomość narodową. Lista zarzutów stawianych katolicyzmowi jest długa i obejmuje miedzy innymi ukształtowanie się w duchu narodowym Polski obcej etnicznie religii, kultu słabości, tolerancji dla porażek i szeroko rozumianej pogardy dla świata doczesnego w imię szczęścia wieczystego (m. in. trwonieniu pieniędzy na kościoły miast na umocnienia militarne, podporządkowywaniu się najbardziej nawet absurdalnym zaleceniom Watykanu czy obrona innych państw chrześcijańskich przeciw innowierczym najeźdźcom). Wacyk proponuje miast tego skrajny ewolucjonizm połączony z kultem siły i troską o zbudowanie – w „życiu doczesnym” – silnego państwa narodowego. Chyba łatwiej wyobrazić sobie wspomnianych już młodzieńców z zapałem wczytujących się w te słowa. Wacyk jednak swoje tezy, nie stanowiące zresztą nic ponad twórcze co prawda rozwinięcie filozofii nietzscheańskiej, publikuje jedynie w niskonakładowym wrocławskim wydawnictwie Toporzeł, więc siłą rzeczy krąg odbiorców tej książki ulega znacznemu zawężeniu. Koncepcja psychologiczno-socjologiczna Zakończeniem rozważań o neopogaństwie we współczesnej Polsce niech będzie próba sformułowania jednej jeszcze koncepcji, odwołującej się do psychologii i socjologii. Być może główną rolę w narastaniu atmosfery kontestacji i niezgody z otaczającym światem przypisać należy rozwiązaniom architektoniczno-urbanistycznym, stosowanym w polskich miastach od początku lat siedemdziesiątych, kiedy to popularna w budownictwie stała się „wielka płyta”. Pomimo niewątpliwych zalet, takich jak oszczędność środków finansowych czy szybkie tempo wznoszenia budowli, posiadała ona jednak wady. Z punktu widzenia socjologii największą z nich jest tworzenie wielkich, jednorodnych obszarów, powtarzalnych zarówno w skali lokalnej, jak i krajowej, skupiających nadmierną liczbę ludności. Prowadzi to do powszechnego wzrostu anonimowości wśród ich mieszkańców45 oraz rodzi wśród nich potrzebę manifestacji swej odrębności i oryginalności. Obszary te porażają również swą przewidywalnością, bylejakością i szarzyzną, co niewątpliwie oddziałuje negatywnie na psychikę i prowokuje do buntu. Jednym ze sposobów reakcji na tę trudną sytuację jest poszukiwanie swojego miejsca w przynależności do rozmaitych subkultur. Choć pozornie neopogaństwo może wydawać się właśnie subkulturą, skupiającą słuchaczy określonego typu muzyki (black metalu, tak jak ruch rastafarian skupia słuchaczy reggeae) i narzucającą określony światopogląd (antykatolicki i proekologiczny obraz świata w miejsce skinheadowskiej wizji świata jednolitego rasowo), to jednak nie jest to do końca prawda. Gusta muzyczne nie są bowiem elementem 44
A. Wacyk, Mit polski – Zadruga, Wrocław 1991. H. Machel, Niektóre właściwości subkultur młodzieżowych, Wrocław 1998 (n.v.), za: W. Kostorz, Subkultura kibiców piłkarskich. Zarys problemu. W: WolnoMISHliciel, Prace naukowe studentów MISH, red. M. Wroński, P. Machura, Katowice 2002, s. 66. 45
81
rozstrzygającym o przynależności doń. Obraz świata neopogan jest również dużo bardziej szczegółowy niż w wypadku świata członków subkultur, sięga głębiej w różne sfery życia, mając jednocześnie znacznie większy wpływ na sposób postępowania niż ma to miejsce w przypadku subkultur. Przejście na neopogaństwo należy więc traktować jako religijną konwersję, a nie zwyczajne dołączenie do rówieśniczej grupy. Powracając do cytowanych już wyników badań Tadeusza Doktóra46 można wyobrazić sobie sytuację, w której dwudziesto- dwudziestopięcioletni młodzieniec z blokowska usiłuje „wykrzyczeć” swoją oryginalność i odrębność. Wybiera do tego celu dziedzinę życia dla ludzi istotną – religię, którą łatwo zmienia, jako że w „niepraktykującym” domu rodzinnym nie przywiązuje się wagi do religijności. Neopogaństwo, jako ruch głoszący radykalne hasła i wszechstronnie wpływający na życie młodego człowieka, doskonale nadaje się właśnie do podkreślenia swojej odrębności. Ekologiczny szał i mroczna muzyka są jedynie skutkami ewolucji religijnej tegoż człowieka. Być może wybór religii nawiązującej do wierzeń przodków jest również echem poszukiwania swojej tożsamości i odnalezienia jej właśnie w „słowiańskości”? Przyszłość neopogaństwa – podsumowanie W mojej koncepcji neopogaństwo przedstawione zostało jako rozpaczliwa próba duchowej realizacji osób nieco zagubionych w świecie oraz jako antidotum na wielkomiejską nudę. Poza kilkoma osobami szczerze oddanymi mętnym ideałom jest on złożony z takich właśnie, bezrefleksyjnych koniunkturalistów. Pomimo problemów z uznaniem tych stowarzyszeń za sekty zgodnie z kryteriami przytoczonymi w rozdziale trzecim, istnieje jeszcze intuicyjna interpretacja sekciarstwa, która nakazuje traktować w taki właśnie sposób doktrynę selektywnie czerpiącą z tradycji, usiłującą na tej podstawie zbudować poczucie solidarności wewnątrzgrupowej, czy – w perspektywie – ogólnonarodowej. Być może też jest neopogaństwo jedynie pozą, którą przybierają wykonawcy muzyki black metalowej w celu wykreowania bardziej demonicznego image’u oraz ich słuchacze, namiętnie dążący do identyfikacji ze swymi idolami? O tym, że całości zjawiska nie da się jednak zamknąć w ściśle określonych ramach świadczy interesujący, być może nawet z teologicznego punktu widzenia, przykład Polskiego Kościoła Słowiańskiego, którego członkowie rekrutują się ze środowiska akademickiego, a więc nie pasującego do wyżej przedstawionego wizerunku przeciętnego neopoganina. Pomimo tego przypadku nie uważam neopogaństwa za formację, którą czeka przyszłość. Nie można co prawda wykluczyć, że popularność tej formy kultu będzie wzrastać jeszcze przez pewien czas z racji jej świeżości, ale w miarę zmniejszania się poczucia oryginalności i elitarności związanych z przynależnością do takich grup, ostatecznie ulegnie zanikowi. ---------------------Michał Kompała – urodzony 23 marca 1986 w Katowicach. Student Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych, w obrębie których realizuje program przewidziany dla studiów socjologicznych i historycznych, acz obszar jego zainteresowań obejmuje również politologię. Finalista i laureat V nagrody IV edycji konkursu negocjacyjnego „Małe diploma” w roku 2005.
46
patrz rozdział 6.
82
Ja kub Ma rcjasz
Czeczenia. Wolność lub śmierć – oto nasz wybór1 I tak jedni boją się drugich Jedni rozstrzeliwują drugich, Drudzy obcinają pierwszym głowy, Eskalacja wzajemnej agresji, zbrodni! Prof. Zofia Fischer2
Ktoś powiedział, że Kaukaz jest jak przechodnie podwórze przez które od wieków przewalają się wędrówki ludów i potężne armie. Niewiele jest na świecie miejsc, w których toczyło się tyle wojen. Trudno też znaleźć region, gdzie dzieło destrukcji i zbrodni byłoby równie straszliwe i długotrwałe. Bezustannie najeżdżani kaukascy górale cofali się z równin i morskich wybrzeży w niedostępne surowe tereny. Tworzyli swój własny, zamknięty świat. Czynnik ten umacniał nieufność wobec innych i przekonanie o własnej wyjątkowości. To między innymi z tego powodu nigdy nie udało się stworzyć trwałego państwa kaukaskiego. Żaden z narodów nie tylko nie godził się uznać pierwszeństwa innych, ale nawet nie dopuszczał myśli, że ktoś mógłby być równy. Kaukascy górale żyli obok siebie, ale osobno, po swojemu. Niechęć do świat zewnętrznego sprawiła, że swoja mogła być tylko rodzina. W ten sposób umacniały się więzi rodowe i klanowe, a także szacunek dla tradycji i kultu przeszłości. Tak charakterystyczne cechy dla ludów Kaukazu. W pewnym momencie jednak spokojne życie kaukaskich narodów zostało zachwiane. Na Kaukazie pojawiły się wielkie potęgi imperialne, a wśród nich Rosja. Był wiek XVI. Carowie początkowo posyłali na Kaukaz nie wojska, lecz kupców, misjonarzy i urzędników, którzy za zadanie mieli przekonać do przyjęcia ich zwierzchnictwa. Wszystko zmieniło się za czasów Katarzyny II i jej generałów, którzy nie zamierzali czekać aż górale sami przekonają się do korzyści płynących z rosyjskiego panowania. Rozpoczęła się walka, która trwa po dzień dzisiejszy. Po stłumieniu jednego powstania wybuchało następne. Walczyli głównie Czeczeni, którzy od tego czasu już nigdy nie zaznali spokoju. Wrogiem byli bolszewicy. Wrogiem Stalin. Za opór płacili straszliwą cenę. Stalinowski pacyfi kacje, czystki i kolektywizacja przekształciły Kaukaz w jałową pustynię. W 1944 r. na rozkaz Stalina deportowano z Kaukazu 1
Słowa z hymnu Czeczenii. Prof. Zofia Fischer-Malinowska – (ur. 4 sierpnia 1934r. w Goworowie), prof. ekolog. Ukończyła studia na Wydziale Nauk Biologicznych Uniwersytetu Warszawskiego (1957), pracowała następnie w Instytucie Biologii Doświadczalnej PAN im. Marcelego Nenckiego jako pracownik naukowo-badawczy (1957-1973) a następnie zastępca dyrektora. Pełniła tę funkcję w późniejszym Instytucie Ekologii PAN (do 1982 r.). Jest profesorem zwyczajnym od 1990. Podczas podróży do Dagestanu, w sierpniu 1999, jako pracownik Międzynarodowego Centrum Ekologii PAN (Dziekanów Leśny), została uprowadzona razem z docent Ewą Marchwińską-Wyrwał (ówczesnym dyrektorem Instytutu Ekologii Terenów Uprzemysłowionych w Katowicach) przez separatystów czeczeńskich – wahhabitów, wyznawców radykalnego nurtu w islamie, zarabiających na życie porywaniem ludzi i żądaniem za nich okupu. Przetrzymywana następnie do marca 2000 w Czeczenii. http://pl.wikipedia.org/wiki/Zofia_Fischer z dnia 5.01.2008 r. 2
83
wszystkich Czeczenów, Inguszy, Bałkarów i Karaczajów. Wywieziono ich na Syberię i stepy Kazachstanu. Powód: podejrzenia o współpracę z hitlerowcami. Dopiero w 1956 r. władze sowieckie specjalnym dekretem zrehabilitowały wygnane narody i pozwoliły im wrócić do swych domów. W Rosji utarło się jednak przekonanie, że Czeczenii i inni górale kaukascy to zbójcy, złodzieje i zdrajcy, sojusznicy Hitlera, którym nigdy nie można ufać. Komunizm to był czas, kiedy wszelkie ruchy wolnościowe były tępione. Gdy więc upadł cały Kaukaz natychmiast stanął w ogniu. Górny Karbach, Gruzja, Abchazja, Inguszetia, Osetia… To walki stanęli też Czczeni. W 1994 roku wybuchł najkrwawsza wojna. Wojna w Czeczenii. Dlaczego wybuchła? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Czeczenii jeszcze przed upadkiem ZSRR domagali się podobnie jak Gruzini, Ormianie, Uzbecy, czy Litwini odłączenia. Po rozwiązaniu państwa sowieckiego wszystkie tzw. republiki związkowe ogłosiły niepodległość. Nieszczęście Czeczenów polegało na tym, że nie byli republiką związkową, lecz autonomiczną, wchodzącą w skład Federacji Rosyjskiej. ZSRR był kategorycznie przeciwny. Czeczenii nie zamierzali jednak tak łatwo się poddać. W republice powstało wiele organizacji społecznych i partii politycznych. Większość z nich opowiadała się za poszerzeniem autonomii republiki w ramach ZSRR. Przykładam niech będzie wyrosła na gruncie organizacji „Bart” („Jedność”) Wajnachska Demokratyczna Partia, która jako pierwsza postawiła sobie za cel niepodległość i suwerenność Czeczenii. Jej działacze, pod przywództwem poety Zelimchana Jandarbijewa zdominowali obrady Powszechnego Kongresu Narodu Czeczeńskiego, który odbył się w listopadzie 1990 roku. Kongres wybrał na swojego przewodniczącego generała sowieckich sił powietrznych – Dżochara Dudajewa. 27 października 1991 roku odbyły się parlamentarne i prezydenckie wybory w Czeczenii. Te ostatnie wygrał Dudajew, który ogłosił suwerenność i neutralność republiki. Rosja zaatakowała. Zwycięstwo okazało się jednak pozorne. Co prawda wojska federalne zburzyły Grozny, ale nękane przez partyzantów nie potrafiło utrzymać zwycięstwa. Pod presją rosyjskiej opinii publicznej Kreml został zmuszony do przerwania wojny i latem 1996 roku wycofał swe wojska z Kaukazu. Rosja zobowiązała się też, że po pięcioletnim rozejmie rozważy kwestie niepodległości Czeczenii. Były to jednak puste obietnice. Druga wojna wybuchła w 1999 roku. W Rosji trwała prezydencka kampania Władimira Putina, która jak zauważają obserwatorzy szła opornie i wymagała jakiegokolwiek rozgłosu. Krystyna Kurczab – Redlich3 pyta: W czyim – chorym na żądzę władzy umyśle – zrodził się plan wysadzenia nocą budynków mieszkalnych, nie wiadomo. Wiadomo, że przypisano go Czeczenom. Cztery domy walące się we wrześniu 1999 roku w rosyjskich miastach pogrzebały w ruinach setki ofiar, rodząc jednak to, co było potrzebne politykom: zjawisko terroryzmu czeczeńskiego. Zbyt gorliwi poszukiwacze tych zbrodni już nie żyją: deputowany Siergiej Juszenkow, dziennikarz Jurij
3
Krystyna Kurczab-Redlich trafi ła do Rosji w 1990 roku. Pisała korespondencje do „Przekroju”, „Polityki”, „Newsweeka”; pracowała dla „Sztandaru Młodych”, „Życia Warszawy”, „Dziennika Polskiego”,”Nowego Dziennika” w USA. Od 1997 r. była korespondentką TV „Polsat”. Od początku tzw. II wojny czeczeńskiej (od 1999 r.) wielokrotnie bywała w Czeczenii. W 2000 r. ukazała się jej książka o Rosji z dużym rozdziałem o Czeczenii „Pandrioszka” (puszka Pandory w matrioszce), o której wyrażało się z uznaniem wielu znawców przedmiotu i pióra (Kapuściński, Giedroyć, Miłosz, Geremek, Torańska). Między 2002 a 2004 powstały dla programu „Raport specjany” w TV Polsat jej dokumenty fi lmowe o Czeczenii: „Widmo śmierci”, „Zabójstwo za zgodą świata”, „SOS dla Czeczenii” i „Czeczeni po Biesłanie”. Włączone do festiwali o prawach człowieka, były pokazywane od Waszyngtonu po Tokio. Przedstawiony w Kongresie USA fi lm „Zabójstwo za zgodą świata” (wraz z trzema fi lmami innych autorów) w pewnym stopniu wpłynął na stanowisko kongresmenów wobec sprawy czeczeńskiej podczas wizyty Władimira Putina w Waszyngtonie. http://www.sdp.pl/280605_nobel.php z dnia 5.01.2008.
84
Szcziekoczichin, dziennikarka Anna Politowska4 , były funkcjonariusz FSB Aleksander Litwinienko5 . Jeszcze jeden posiadacz dowodów w tej sprawie, również były funkcjonariusz FSB Michaił Triepiaszkin, dogorywa w łagrze, gdzieś w Niżnym Tigile 6 . Z namaszczenia Władimira Putina ruszyła „operacja antyterrorystyczna”. 21 października 1999 roku na rynek główny w Groznym, na klinikę położniczą oraz pocztę główną spadły ogromne bomby fachowo zwane rakietami taktycznym Toczka V ( Punkt V). Na rynku brodziło się we krwi, wśród kończyn, głów, wnętrzności…7. Dla Czeczeńców rozpoczął się dramat.. Koszmar „pierwszej wojny” to było nic w porównaniu z tym co ich spotyka w obozach fi ltracyjnych oraz podczas tzw. zaczystki. Słowo, które budzi strach i przerażenie. Określenie to wprowadziła druga wojna czeczeńska, a dokładnie generałowie Zjednoczonej Grupy Wojsk na Północnym Kaukazie. Mieszkańców zapewnia się, że zaczystka to nic innego jak „kontrola dokumentów”. A jak jest naprawdę? Anna Politowska w swojej książce Druga wojna czeczeńska pisze o straszliwych praktykach stosowanych przez wojska federalne, praktykach, których sama stała się ofiarą. Najgorszy czas jaki nastał podczas drugiej wojny czeczeńskiej to koniec roku 2001 oraz początek 2002. To wówczas zaczystki jakie przetoczyły się po Czeczenii niszczyły wszystko na swojej drodze: ludzi, domowe zwierzęta, rzeczy materialne… Świat po raz pierwszy zobaczył jak traktowani są czeczeńscy jeńcy w 2004 roku kiedy to rosyjska „Nowaja Gazeta” ujawniła wstrząsający film nagrany przez byłego strażnika więziennego. Film, nagrany cztery lata 4 Anna Poltkowska /1958 – 2006/ urodziła się w Nowym Jorku, w rodzinie radzieckich dyplomatów akredytowanych przy ONZ. Jako osoba urodzona w Stanach Zjednoczonych, była uprawniona do posiadania obywatelstwa amerykańskiego, które przyjęła na początku lat 90. (miała podwójne – rosyjskie i amerykańskie obywatelstwo). Miała dwoje dzieci. Politkowska była absolwentką wydziału dziennikarstwa Uniwersytetu Moskiewskiego. Od 1999 roku była związana z opozycyjną Nową Gazietą, specjalizowała się w tematyce czeczeńskiej (m.in. zbrodnie popełniane przez rosyjskich wojskowych w czasie drugiej wojny czeczeńskiej, autorytarna polityka obecnych władz republiki), opisywała patologie panujące w rosyjskiej armii (m.in. fala), zajmowała się też szerzej kwestią praw człowieka w Rosji. Wielokrotnie wyjeżdżała na Kaukaz Północny w rejony konfliktów zbrojnych, była dobrze znana i cieszyła się zaufaniem ludności cywilnej na terenie Kaukazu. Autorka kilku książek na temat Kaukazu (m.in. „Podróż do piekła. Dziennik czeczeński”, „Druga czeczeńska”, „Rosja Putina”), w roku 2000 odebrała nagrodę Złote Pióro Rosji za serię reportaży z Czeczenii. Aktywnie współpracowała z obrońcami praw człowieka, m.in. z Komitetem Matek Żołnierskich, badających patologie w działalności rosyjskiej armii (otrzymała za to Nagrodę Amnesty International). http://www.osw.waw.pl/pub/koment/2006/10/061012a.htm (odczyt: 5.01.2008). 5 Aleksander Litwinienko – były podpułkownik KGB/FSB, emigrant rosyjski, występował przeciw polityce prowadzonej przez prezydenta Rosji Władimira Putina, szczególnie w odniesieniu do Czeczenii. W listopadzie 1998 na konferencji prasowej ujawnił fakt wydawania mu do wykonania rozkazów sprzecznych z prawem (nakaz zamordowania Borysa Bieriezowskiego). W marcu 1999 został aresztowany i umieszczony w areszcie śledczym moskiewskiego więzienia Lefortowo. Sprawa sądowa zakończyła się uniewinnieniem, ale natychmiast po tym, w budynku sądu został aresztowany przez FSB z innego oskarżenia, które ostatecznie zostało zamknięte bez rozpoczęcia postępowania sądowego. Po zwolnieniu go w związku z tym z aresztu i pobraniem pisemnego zobowiązania do nieopuszczania kraju rozpoczęto przeciwko niemu kolejne śledztwo. Wkrótce, wbrew zobowiązaniu, przy pomocy prezesa Fundacji Swobód Obywatelskich Aleksandra Goldfarba wyjechał z Rosji i w maju 2001 uzyskał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. W napisanej z Jurijem Fielsztińskim książce Wysadzić Rosję podał wersję o tym, że zamachy terrorystyczne w 1999 r. na budynki mieszkalne w Moskwie i Wołgodońsku były przygotowane i przeprowadzone przez agentów FSB w celu zrzucenia odpowiedzialności na Czeczenów i uzyskania tym samym casus belii wznowienia wojny czeczeńskiej. Zmarł 23 listopada 2006 roku w Londynie. W organizmie Litwinienki znaleziono słabo radioaktywny, ale silnie toksyczny izotop polonu 210. Polon został mu podany w herbacie. 6 Obudź się wolny, Newsweek, nr 39/2007. 7 Tamże.
85
wcześniej, przedstawia jeńców czeczeńskich z oddziału Rusłana Giełajewa, którzy poddali się po przegranej bitwie pod Komsomolskoje. Na filmie widać jak nadzy więźniowie siedzą w ciężarówce z rosyjskim napisem MJu (ministerstwo justicji – sprawiedliwości). Ciężarówka podzielona jest na metalowe cele, w których człowiek mieści się z trudem. Niektórzy więźniowie osunęli się na podłogę. Z trudem łapią się powietrze, a w ich oczach widać obłęd. Kiedy wychodzą przeważnie są nadzy. Niektórzy zakrwawieni, widać na nich ślady bicia, z trudem odzyskują równowagę, jakby byli czymś odurzeni. Jeden ma otwarte złamanie ręki. Przez koszulę prześwituje kawałek kości. Żołnierze śmieją się, kopią więźniów, popychają ich kolbami. Niektórym w dojściu do wagonu pomagają inni jeńcy. W końcu z ciężarówki wypada trup. Żołnierze każą odwlec go na bok…8 . Najbardziej przerażające jest to, że ty strasznych czynów rosyjscy żołnierze dopuszczają się nie tylko przeciw bojownikom, ale również cywilom. Rosita. Isa. Magmomed Idigow. Trzy wstrząsające historię opisane przez Annę Politkowską. Dziennikarkę, która zrobiła wiele, aby pokazać światu co naprawdę dzieje się w Czeczenii, a która na pytanie swych rosyjskich przyjaciół, dlaczego pisze odpowiadała – Ta wiedza uchroni was przed grząskim bagnem, w które co raz szybciej stacza się nasze społeczeństwo. I przed pośpiesznym wyrokowaniem o tym, kto jest kim na Kaukazie i czy w ogóle są tam jacyś ludzie, których można uznać za bohaterów…9. Historia nr 1. Rositę zabrali z domu o świcie, kiedy wszyscy spali. Wojskowi otoczyli dom, prawie nic nie pozwolili ze sobą zabrać. Wrzucili ją do dołu na terenie koszar. […] Z podkurczonymi nogami Rosita przesiedziała w dole, na gołej ziemi dwanaście dni. Zimą! Przez cały ten czas Rosity o nic nie oskarżono, chociaż przesłuchiwano ją trzykrotnie. Młodzi – mogli być jej synami – oficerowie nakładali Rosicie „dziecięce rękawiczki z gumką”: na palce jednej ręki jeden koniec kabli bez izolacji, na palce drugiej – drugi koniec. A same kable przerzucali przez szyję. – Tak, krzyczałam bardzo głośno, kiedy puszczali prąd. Ale oprócz tego wszystkiego wytrzymałam w milczeniu. Bałam się jeszcze bardziej ich rozłościć10 . Historia nr 2. Isa mieszka w Selmentauzenie. On także w początkach lutego trafi ł do obozu na skraju Chottuni. Na jego skórze gaszono papierosy, wyrywano mu paznokcie, bito po nerkach napełnionymi wodą butelkami po pepsi. Potem wepchnięto go do dołu zwanego „łazienką”, pełnego wody (nawiasem mówiąc, było to zimą). W ślad za wrzuconymi do dołów Czeczeńcami leciały świece dymne. W tym dole było ich pięciu. Nie wszystkim udało się przeżyć. Młodsi oficerowie, którzy wspólnie prowadzili przesłuchania, mówili Czeczeńcom, że mają śliczne pośladki i gwałcili ich. Wyjaśniali, że robią to dlatego, że „wasze baby nie chcą z nami spać”. Czeczeńcy, którzy przeżyli, mówią teraz, że zemście za „śliczne pośladki” poświęcą resztę swojego życia11. Historia nr 3. – Kiedy nas poprowadzono na rozstrzelanie, to ja się ucieszyłem. – Magomed Idigow, szesnastolatek z dziesiątej klasy szkoły numer 2 w Starych Atagach ma jasne oczy dorosłego człowieka. To nie pasuje do jego nieskładnej sylwetki nastolatka. Podobnie jak spokój, z jakim Magomed opowiada o tym, co się z nim działo – w czasie zaczystki numer 20 torturowano go prądem na równi z aresztowanymi dorosłymi mężczyznami w „tymczasowym obozie fi ltracyjnym” zorganizowanym na obrzeżu wioski. […] – Ucieszyłeś się? A rodzice? Pomyślałeś o rodzicach? Brwi Magomeda unoszą się do góry – pomimo wszystko stara się nie rozpłakać. – Synowie innych przecież też giną. Milczymy […] 8
Oto jeńcy Rosji, Gazeta Wyborcza, 27.05.2004. A. Politkowska, Druga wojna czeczeńska, Kraków 2006, s. 12. 10 Tamże, s. 43. 11 Tamże, s. 46-47. 9
86
– Było zimno – opowiada dalej Magomed. – Na kilka godzin postawili nas „na ścianę” – twarzą do ściany, nogi rozstawione, ręce do góry. Rozpięli mi kurtkę, sweter podwinęli do góry, ubranie zaczęli rozcinać nożem. Do samego ciała. – Po co? – Żeby było bardziej zimno. Cały czas bili. Kto przechodził obok – bił, czym popadnie. Potem oddzielili mnie do reszty, położyli na ziemi i ciągnęli za szyję po błocie. – Po co? – A po nic, tak sobie. Przyprowadzili owczarki. Zaczęli na mnie szczuć. – Po co? – Żeby poniżyć tak myślę. Potem zabrali mnie na przesłuchanie. Było ich trzech. Nie przedstawili się. Pokazali listę i pytają: „Który to bojowniki? Wiesz? Gdzie się leczą? Ich lekarz? U kogo nocują?”. – A Ty? – A ja odpowiedziałem: „Nie wiem”. – A oni? – Zapytali: „Pomóc Ci?”. I zaczęli torturować prądem – to się nazywa „pomoc”. Podłącza do kabla i kręcą korbą. To taki coś podobne do aparatu telefonicznego. Sami to zrobili, właśnie z telefonu. Im mocniej kręcą, tym więcej prądu idzie przeze mnie. […] – To bardzo bolało? – Bardzo. – Magomed nie podnosi głowy i odpowiada bardzo cicho, nieomal szeptem. To bardzo niezręcznie zdradzać słabość przy ojcu. – To dlatego ucieszyłeś się, kiedy cię chcieli rozstrzelać…?12 . Takich historii jest setki, tysiące. Bez przesady można powiedzieć, że dramat jaki przeżyły te trzy rodzinny dotknął każda zamieszkującą republikę. Rosita, Isa i Magomed przeżyli tortury jakie ich spotkały. Jaka jest cena wolności? Od pięciuset rubli do trzech, czterech tysięcy. Co ma wpływ na jej wysokość? Wiek – im młodszy, tym droższy – i od wartości na jaką wojskowi wycenią rodzinny dom. Za nie zgwałcenie dziewczyny? Od trzystu do pięciuset rubli. Żołnierze godzą się czasem przyjmować zamiast pieniędzy kolczyki i łańcuszki. „A trupo kosztuje więcej niż żywy człowiek – tak postanowili wojskowi, którzy wiedzą, że dla Czeczeńca nie ma nic gorszego niż zostawić syna, ojca, czy brata bez nakazanego obyczajem pogrzebu…”13 . Czeczeńcy ciągle uciekają ze swojego, płacąc częstokroć za to straszliwą cenę. Matki wywożą swoich snów jak najdalej, aby tylko nie wpadli w złowieszcze ręce wojsk federalnych, a ojciec Magomeda pyta – dlaczego tak się stało: cały nasz kraj a razem z nim Europa i Ameryka w początkach XXI stulecia naszej ery zezwoliły wspólnie na torturowanie dzieci w jednym ze współczesnych europejskich gett, fałszywie nazwanym „strefą operacji antyterrorystycznej”. I dzieci z tego getta nigdy o tym nie zapomną…14 . Jeśli czemuś służą metody stosowane w tej wojnie, to tylko temu, żeby płodzić terroryzm, rozpalać nienawiść, żądzę zemsty krwi – pisze Politkowska15 . Terroryzm. Zjawisko tzw. czeczeńskiego terroryzm, które nęka Rosję od lat. Problem, z którym w żaden sposób Kreml nie potrafi sobie poradzić. Listopad 1991, Mineralne Wody – terroryści porywają samolot Tu-154 linii Aeroflot. Na pokładzie znajduje się 178 ludzi. Maszyna ląduje w Turcji, gdzie zakładników wypuszczono, a terroryści poddali się. Lipiec 1995 roku – grupa pod przywództwem Szamali Basajewa dokonał najazdu na południowosyberyjskie miasteczko Budionowsk, gdzie zajęła szpital wraz z 2 tysiącami zakładników. Kryzys trwał siedem dnia, a na skutek oblężenia czeczeńskich bojowników i ataku rosyjskich służb specjalnych zginęło 166 osób, a ponad 400 zostało rannych. Styczeń 1996 roku, Kizlar – w szpitalu tej dagestańskiej miejscowości uwięzionych zostało 3 tysięcy osób. Po kilkunastu dniach terroryści wycofali się z częścią zakładników w kierunku granicy czeczeńskiej, gdzie zostali zaatakowani przez siły rosyjskie. Zginęło 78 osób, a kilkaset zostało rannych. Wrzesień 1999 roku, Moskwa, Bujnack i Wołgodońsk – ponad 200 osób ginie w zamach bombowych na budynki mieszkalne. O akty te oskarżono czeczeński separa12
Tamże, s. 113-115. Tamże, s. 70. 14 Tamże, s. 115. 15 Tamże, s. 126. 13
87
tystów, choć do dziś wiele okoliczności tych zamachów nie zostało wyjaśnionych. Lipiec 2000 roku, Czeczenia – pięć różnych samobójczych zamachów na trzy różne rosyjskie bazy. W najkrwawszym z zamachów – w Argunie – gina 54 osoby. Październik 2002 roku, Moskwa – Dubrowka. Wrzesień 2004 roku – Biesłan. Dwa najbardziej spektakularne i najtragiczniejsze ataki w historii. 23 października 2002 roku w trakcie trwania przedstawienia Nord – Ost na widownię wtargnęła grupa czeczeńskich bojowników dowodzona przez Mowsara Sarajewa. Zakładnikami stało się blisko osiemset osób. Dramat ukazał nową linię polityki władz kremlowskich. Pomimo jednoznacznych określonych żądań zakończenia wojny w Czeczenii, Julij Rybakow – ówczesny doradca sztabu kryzysowego uważał, że „żądanie było mało precyzyjne i nie jasne”. Kontrowersje wzbudziło również decyzja władz rosyjskich wstrzymująca uwolnienie obcokrajowców. Zgodzili się na to wcześniej terroryści. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” oskarżył wówczas władze na Kremlu o celowe nie podjęcia decyzji, „żeby można było napiętnować porywaczy jako międzynarodowych terrorystów, a nie przedstawić ich jako czeczeńskich bojowników o wolność”. Dramat trwał 57 godzin. W nocy z 25 na 26 października doszło do szturmu sił specjalnych. W celu odbicia zakładników użyto nieznanego gazu bojowego, którego działanie stało się przyczyną tragedii. To właśnie nieznany gaz oraz brak odpowiedniej opieki medycznej sprawił, że zginęło 130 zakładników oraz wszyscy (41) Czeczeni. Warto zwrócić uwagę na fakt, że wśród zamachowców znaczącą grupę stanowiły kobiety, dla których udział w ataku stał się przejawem bezsilności wobes osobistego dramatu. W trakcie negocjacji jedna z terrorystek zapytana o powody, dla których zdecydowała się wziąć udział w zamachu, odpowiedziała: „nie mam nic do stracenia. Straciłam siedmioro bliskich, cała rodzinę. Wszyscy jesteśmy gotowi na śmierć. Zależy nam tylko na tym, żeby położyć kres wojnie”16 . Wrzesień 2004 roku – Biesłan. Atak na szkołę podstawową grupy uzbrojonych napastników należących do sił czeczeńskiego dowódcy polowego Szamali Basajewa. Dwudniowe negocjacje, z nie wyjaśnionych do dziś przyczyn zostały przerwane, a w następstwie nastąpił szturm wojsk rosyjskich. W trakcie szturmu użyto czołgów i miotaczy ognia. Władze długo ukrywały ten fakt. Rodzi się pytanie: jak to możliwe, że władze zdecydowały się na użycie broni ciężkiej w celu odbicia dzieci? „Mieszkańcy Biesłanu są przekonani, że większość zakładników zginęła nie od kul terrorystów, ale podczas szturmu, którego dokonano przy użyciu barbarzyńskich środków – pisała na łamach „Nowej Gaziety” Lidia Grafowa, podkreślając fakt, że – głównym celem [ataku] było nie ratowanie dzieci, lecz zlikwidowanie terrorystów”17. Według rzecznika prasowego władz Osetii Północnej zginęło 339 osób, w tym około 156 dzieci, około dwustu osób uznano za zaginione, a ok. 700 zostało rannych, z czego 450 osób trafiło do szpitali (70 w stanie ciężkim). Zginęło też 32 napastników. Według oświadczenia prezydenta Władimira Putina w ataku zginęło 11 żołnierzy służb specjalnych, a kilkudziesięciu zostało rannych. Akty terroru sprawiają, że świat przypomina sobie o problemie Czeczenii, choć wydaje się, że tylko w minimalnym stopniu stara się go zrozumieć. – To właśnie między innymi to przyzwalające milczenie świata utwierdza Rosję w przekonaniu że w wojnie z Czeczenami może stosować bezkarnie wszelkie metody i środki. To również milczenie świat sprawia, że czując się zdradzonymi przez wszystkich i nie mogąc liczyć na niczyją pomoc (spróbujcie wytłumaczyć na Kaukazie, czemu świat tak się oburza pogromami w sudańskim Darfurze i przynajmniej deklaruje, by je prze16
J. Brodawski Teroryzm a sprawa czeczeńska, w: Czeczenia – Rosja. Mity i rzeczywistość. Pod red. J Brodawski, M. Smoleń; Kraków 2006, s. 79. 17 Rok po Biesłanie, „Gazeta Wyborcza”, 1.09.2005.
88
rwać!), Czeczenii nie widzą innego sposobu walki jak terror. – pisze Wojciech Jagielski, w komentarzu po wydarzeniach w Biesłanie.18 Przerażające. Autentyczne… Czeczenia w 2008 roku. Czeczenia legalna – pokazywane przez prorządową telewizję. Nielegalna – w życiu. Pierwsza nazywa się Republiką Czeczeńską, a jej prezydentem jest trzydziesto dwu letni Ramzan Kadyrow. Z pompą obchodzi wszystkie rosyjskie święta państwowe na które przychodzą studenci (pod presją niedopuszczenia do egzaminów) i starsi (pod groźbą wyrzucenia z pracy). Pojawiają się w końcu Ci, którym Kadyrow odpowiada, bo gwarantuje – jeśli będą gorliwie prokremlowscy – spokój. A jak wygląda ta „normalność” wg prezydenta Republiki? Ramzan Kadyrow kupuje konie arabskie i amerykańskie samochody, za przyjazd boksera Mike’a Tysona płaci niebotyczne sumy pieniędzy, czarnym kawiorem karmi sprowadzone na parę godzin do jego twierdzy – Gudermesu – kandydatki na miss świata. Odbudowuje Grozny. W miejsce ruin pojawiają się nowe budynki, chodniki i jezdnie. Fontanny. Wszystko po to, by kamery telewizyjne pokazały „normalność” Czeczenii. Normalność… Prawdziwy Grozny wygląda jednak zupełnie inaczej. Uchodźcy w Warszawie opowiadali Krystynie Kurczab – Redlich19, że za kolorowymi fasadami często nie ma nawet schodów, że woda bieżąca jest jedynie w niektórych dzielnicach. W większości szkól poza dziećmi nie ma właściwie nic. Brak nauczycieli, podręczników, pomocy… W nielicznych szpitalach brak lekarzy i porządnego sprzętu. Problemem, z którym nikt nie walczy jest wszech ogarniająca przestępczość. Wini są jej zarówno żołnierze federalni – bez ich zezwolenia i wsparcia dzisiaj żaden bandyta nie może pojawić się na ulicy po godzinie policyjnej. Ale z drugiej strony sami Czeczenii dopuszczają się wykroczeń. Ludzie, którzy mają gdzieś ideologiczne i narodowościowe różnice, czy przynależność do któryś z walczących ze sobą stron. Liczy się tylko zysk. – „Brudny Grozny” – tak właśnie mieszkańcy nazywają dziś dzisiaj swoje ukochane niegdyś miasto. W tych dwóch słowach zawiera się nie tylko smutek z powodu zniszczonych alej i placów zmienionych w ruiny. Jest w nich również paniczny lęk przed przyszłością, naturalny, gdy teraźniejszość tonie w mroku średniowiecznego bandytyzmu – głównego rezultatu wojny – pisze Anna Politkowska20 Tak właśnie naprawdę wygląda stolica legalnej, „medialnej” Czeczenii. Jest też Czeczenia nielegalna – nazywająca się Czeczeńska Republika Iczkeria – zaistniała 27 stycznia 1997 roku, po pierwszej wojnie czeczeńskiej, wraz z wyborami prezydenta oraz parlamentu. Demokratycznie wybranym prezydentem został Asłan Maschadow, zabity 8 marca 2005 roku (jego ciało do dziś rodzinie nie wydano). Zabito i jego następcę Abduła Chakima Sadułajewa. Dziś prezydentem Iczkeri jest generał brygady, weteran wojenny Dokka Umartw. Rząd i parlament Iczkerii działają na wychodźstwie. Jej armia – w górach. Bojownicy. Wymierzają sprawiedliwość tym, których uważają za kolaborantów, podkładają miny pod tych, których uważają za okupantów. Od czasu wydarzeń z 11 września świat się od nich odwrócił, traktuje niemal jak Al.-Kaidę. Wspomagani przez kilka państw arabskich wraz z bronią i pieniędzmi otrzymują fundamentalistyczna ideologię. Dowódcy zmienili się wiec w emirów, zdrajcy w munafików, wrogowie w kafirów, a oni sami w mudżahedinów. Dwie Czeczenia. Ramzan Kadyrowa i fundamentalistów. Dwa światy nie do pogodzenia. A gdzie w tym wszystkim Człowiek ? Mieszkaniec, szeregowy żołnierze wojsk federalnych. Co musi się stać, aby świat zareagował ? Co musi się stać, aby zrozumiał, że problem Czeczenii sam się nie rozwiąże ? Kto przerwie tę zaklęty krąg ? Prof. Zofii Fischer – Malinowskiej tak wspomina czas swojej niewoli: „Nie wiedziałam, co będzie jutro, czy będę 18
Terror odrażający i normalny, „Gazeta Wyborcza”, 2.09.2004. Obudź się wolny, „Newsweek”, nr 39/2007. 20 A. Politkowska, Druga wojna czeczeńska, Kraków 2006, s. 98. 19
89
żyła, czy nie, czy wrócę do domu, czy zobaczę swoich bliskich. Nasuwa się pytanie, komu wtedy życzyłam wygranej ? Nie wiem, odczuwałem jedynie absurd tej walki, jej beznadziejność i zarazem okrucieństwo obu walczących stron. Widziałam w wyobraźni przerażonych rosyjskich chłopców, którzy być może nawet nie wiedzieli, gdzie są, dlaczego każą im walczyć i z kim… Niestety, bardzo często tak było, sama rozmawiałam z rosyjskimi jeńcami. Naprzeciw nich zdeterminowani, walczący od dzieciństwa Czeczenii, nie obawiający się śmierci, walczący o swoją ziemię i o raj”21. Absurd. Beznadziejność. Okrucieństwo. Milczenie… --------------------Jakub Marcjasz – ur. 6 kwietnia 1986 roku w Cieszynie. Student III roku politologii (specjalność: polityka samorządowa) w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Zainteresowany problematyką łamania praw człowieka i współczesnych konfliktów narodowościowych. Autor tekstów dziennikarskich w tygodniku „Głos Ziemi Cieszyńskiej. Interesuje się dziennikarstwem społecznym oraz rynkiem współczesnych mediów. Wolontariusz katowickiego oddziału Fundacji Mam Marzenie.
21
Z. Fischer Nienawiść jako element konfliktu rosyjsko – czeczeńskiego, w: Czeczenia – Rosja. Mity i rzeczywistość. Pod red. J.Brodowski,M.Smoleń; Kraków 2006, s. 118.
90
M a gd a l e n a M a r z e c
Zagadnienia procesu integracji Szwecji z Unią Europejską Historia Szwecji to okres wojen i podbojów. Kraj ten zasiedlony został około VI tysiąclecia p.n.e. przez plemiona germańskie handlujące z ziemiami naddunajskimi i Rzymem. W VIII-IX wieku wikingowie szwedzcy, zwani we wschodniej Europie Waregami, organizowali wyprawy do Bizancjum i Bagdadu przez ziemie ruskie, gdzie założyli osady warowne i podporządkowali sobie miejscową ludność (odegrali również ważną role w ukształtowaniu sie państwowości na Rusi). W 1397 roku królowa Małgorzata duńska doprowadziła do zjednoczenia krajów nordyckich (Danii, Norwegii, Szwecji) w ramach tak zwanej unii kalmarskiej. Unia ta nie miała jednakże trwałego charakteru i już w następnym stuleciu doszło do otwartego konfliktu pomiędzy Danią a Szwecją, który zapoczątkował lata wzajemnych wojen i rywalizacji. W XVI wieku Szwecja rozpoczęła ekspansję na południe, pragnąc całkowicie opanować wybrzeża Morza Bałtyckiego. Prekursorami tej polityki byli następcy Gustawa I Wazy a jeden z jego synów, Jan III (1537-1592), ożeniony z Katarzyną Jagielonką, siostrą Zygmunta Augusta, dążył nawet do stworzenia unii personalnej pomiędzy Polską i Szwecją. Plany te poniekąd zrealizował jego syn Zygmunt, który został wybrany królem Polski w 1587 roku. Następcy Zygmunta na tronie polskim, Władysław IV i Jan Kazimierz, nie zrezygnowali z praw do korony szwedzkiej, co stało się przyczyną rozpoczętych przez Szwecję wojen z Polską. Od 1814 roku Szwecja nie brała udziału w żadnej wojnie, co w dużym stopniu przyczyniło się do jej obecnego dobrobytu. Schyłek pierwszej połowy XIX wieku i jego druga połowa znamionuje głębokie reformy m.in.: wprowadzenie powszechnego obowiązku szkolnego, wolność prasy i wyznania, rozwój samorządu terytorialnego, zrównanie uprawnień izby niższej i wyższej parlamentu. Podczas II wojny światowej Szwecja pozostała neutralna. Niemcy jednakże zmusiły rząd szwedzki do wyrażenia zgody na tranzyt zaopatrzenia i wojsk do Norwegii i Finlandii. Obecnie kraj ten zajmuje powierzchnię 449,9 tys. km2 i liczy 8,9mln. mieszkańców. ***
Gdybyśmy mieli jednym słowem scharakteryzować Szwecję byłby to zapewne wyraz „neutralność”. Kraj ten właściwie od czasów Napoleona i kongresu wiedeńskiego w 1815 r. nie był zaangażowany w zawieruchy wojenne i dyplomatyczne XX wiecznej Europy. Kształtując swoją tradycję „nie angażowania się” w kwestie bezpieczeństwa europejskiego – m.in. nie brał udziału w obu wojnach światowych ani w tzw. zimniej wojnie. Szwecja odegrała natomiast znaczącą rolę w procesie zwanym „równowaga nordycka”. Dzięki swemu położeniu stanowiła naturalną granicę pomiędzy pronatowską Norwegią a Finlandią – skierowaną na Układ Warszawski, sama nie należąc do żadnej organizacji wojskowej ograniczającej suwerenność kraju. Bezaliansowość tego kraju stanowiła określoną konstrukcję dawnych idei i zasad tradycyjnej neutralności. Praktyczny wymiar zyskiwała ona w polityce neutralności jako metodzie podejścia i określania linii polityki zagranicznej. Ideologiczną, moralną oraz polityczną podstawą tej polityki było przekonanie, że konflikty rozdzielające ludzkość powin91
ny być lokalizowane i łagodzone, a nie rozszerzane i zaostrzane. Neutralna bezstronność zmierzała ostatecznie do tego, aby wojny nie przedłużać, a konwencje haskie i inne akty prawa międzynarodowego wypracowały idee równego traktowania obu stron prowadzących wojnę. Do tych koncepcji polityka neutralności nie tylko nawiązywała, ale też nadawała im głębszy, konstruktywny i humanistyczny sens1. Neutralność Szwecji nie była oparta na traktacie międzynarodowym, nie miała też oparcia w Konstytucji. Jak dowodzi praktyka, opierała się ona na zasadzie tradycji mocno zakorzenionej w świadomości narodu. Lud ten zdołał zachować zwartość, dyscyplinę i realizm niezbędne do prowadzenia polityki zagranicznej, opartej na racjonalnym pojmowaniu interesu narodowego. Była to polityka znajdująca oparcie w zdecydowanym consensusie narodowym, wykraczającym poza ramy polityki zagranicznej. W takim stanie rzeczy, nie mając traktatowych gwarancji, aby neutralność była respektowana, jej realizatorzy musieli zdobyć sobie uznanie i zaufanie wielkich mocarstw oraz państw sąsiadujących2 . Szwecja wyrobiła sobie odpowiednią pozycję w stosunkach międzynarodowych dzięki członkostwu w organizacjach, była m.in.: – członkiem założycielem OEEC (późniejszego OECD). – w maju 1949r. przystąpiła do Rady Europy jako członek założyciel. – w 1952 była członkiem – założycielem Rady Nordyckiej, przy czym nigdy nie złożyła swojej akcesji do NATO. – w 1960 była członkiem – założycielem EFTA. Należy jednak zaznaczyć, iż organizacje w których uczestniczyła Szwecja, nie miały wymiaru obronnego. Nie posiadały także żadnych instytucji decyzyjnych i potencjału decyzyjnego oraz jawnych agend politycznych ograniczających suwerenność kraju. W znaczny sposób nie krępowały gospodarki czy wolności gospodarczej. Przynależności do tych organizacji sprawiła, że Szwecja była silnie związana z zachodem, szczególnie gospodarczo. Uważała siebie za kraj zachodni, pomimo swego usytuowania na półwyspie skandynawskim. Państwo to z czasem nie mogło uciec od utrzymywania stosunków handlowych z krajami Wspólnoty. Momentem przełomowym w jego dziejach była decyzja Wspólnoty Europejskiej aby do końca 1992 roku utworzyć jednolity rynek wewnętrzny. Kraje EFTA, w tym i Szwecja zaczęły obawiać się, że mogą stanąć przed barierami handlowymi na granicach przyszłej UE, dlatego też poniekąd z konieczności, rozpoczęły starania o członkowstwo we Wspólnotach Europejskich. Pierwszy etap stosunków Szwecja – Wspólnoty Europejskie Wspólnoty Europejskie musiały podjąć wszelkie działania, aby nie doprowadzić do paraliżu swej biurokracji poprzez mnogość wniosków akcesyjnych. Przewodniczący komisji Jaques Delors w trakcie przedstawiania porządku obrad Konferencji Międzyrządowej w sprawie unii gospodarczej i walutowej, w styczniu 1989 r. wysunął projekt daleko idących dyskusji z krajami EFTA na temat możliwości szerszej współpracy. Negocjacje między stronami doprowadziły 21 października 1991 roku do politycznego porozumienia w sprawie ustanowienia Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Układ o EOG podpisano 2 maja 1992 roku, na jego mocy sygnatariusze zobowiązali się zorganizować w sposób zbliżony do organizacji Wspólnoty. Na obszarze EOG zostały zapewnione 4 wolności jedno1
R. M. Czarny, Teoretyczne i praktyczne aspekty neutralności Szwecji, „Sprawy Międzynarodowe”, 1988, nr 10, s. 75. 2 R. M. Czarny, Szwecja w Unii Europejskiej – Studium polityczno – prawne, Kielce 2002, s. 37.
92
litego rynku wewnętrznego: swobodny przepływ towarów, usług, kapitału i osób. Jednak układ o Europejskim Obszarze Gospodarczym, który wszedł w życie 1 stycznia 1994 roku nie zahamował powodzi wniosków akcesyjnych krajów EFTA. Królestwo Szwecji złożyło aplikację o członkowstwo w strukturach europejskich 1 lipca 1991r. Komisja Europejska w swej odpowiedzi kierowała się postanowieniami „szczytu” Rady w Lizbonie (26-27 czerwca 1992 r.), podczas którego zadecydowano, że wszelkie negocjacje akcesyjne mogą odbywać się dopiero po ratyfi kacji Traktatu z Maastricht i osiągnięciu porozumienia w sprawie tzw. II Pakietu Delorsa 3 . Zadecydowała także, że wszystkie kandydujące państwa muszą w całości zaakceptować ustalenia zawarte w Traktacie o Unii Europejskiej i acquis communautaire, przewidywała jednak okresy przejściowe. Wspólnota mając na uwadze podobny stopień rozwoju krajów EFTA zadecydowała, że negocjacje z tymi krajami prowadzone będą jednocześnie. Podstawą do rozszerzenia miał być Traktat z Maastricht wraz z deklaracjami do niego dołączonymi. Na szczycie Rady Europejskiej w Edynburgu (w grudniu 1992) zadecydowano, iż terminem rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych ze Szwecją i pozostałymi krajami EFTA będzie luty 1993 r. Negocjacje Strategia negocjacji Niewątpliwe kluczowe znaczenie dla powodzenia negocjacji ma odpowiednie przygotowanie kandydata. Konieczne jest stworzenie strategii integracji, planu czasowego działania, projektów dostosowań strukturalnych i prawnych. Bezsprzecznie można stwierdzić, że Szwecja z tego wstępnego etapu przygotowań wywiązała się celująco. Na wstępie stworzono bazę ekspertów i tłumaczy kompetentnych w sprawach europejskich. Sukcesywnie przekładano dokumenty prawa wspólnotowego na język szwedzki, a także prowadzono szeroko zakrojoną kampanię informacyjną społeczeństwa szwedzkiego. Stworzono także grupy robocze w ramach rządu. Głównym negocjatorem po stronie Szwecji był minister spraw zagranicznych Ulf Dikenspiel. W przemówieniu inaugurującym negocjacje, podkreślił, że rozmowy akcesyjne stanowią kolejny etap stosunków kraju ze Wspólnotami Europejskimi, które kształtowały się podczas debaty dotyczącej Porozumienia o Wolnym Handlu w 1972 r., oraz Porozumienia o Europejskim Obszarze Gospodarczym w 1992 r.4 Kluczowymi przesłankami do integracji Szwecji z UE było przede wszystkim działanie na rzecz transformacji państw Europy środkowej i Wschodniej, w celu przezwyciężenia: bezrobocia, stagnacji gospodarczej, degradacji środowiska naturalnego. Dikenspiel, jako główny negocjator, zwrócił uwagę na podstawowe kwestie mające zasadnicze znaczenie dla pełnego członkowstwa Szwecji w UE. Jak się potem okazało zagadnienia te były powodem nieugiętego stanowiska Szwecji i trudności negocjacyjnych. Zaliczamy do nich m.in.: – Rolnictwo – oczekiwano uwzględnienia przez UE szczególnych warunków rolnictwa szwedzkiego, zwłaszcza niskiego stopnia zaludnienia, krótkich okresów wegetacji, trudnych warunków rolnictwa arktycznego i subpolarnego. – Polityka regionalna – spraw zagranicznych Szwecji wyraził przekonanie że Wspólnoty dostosują politykę regionalną do specyfiki państw skandynawskich. Liczono też na korzyści płynące z funduszy strukturalnych.
3 4
The 1995 Enlargement of the European Union, ed. J. Redmond, Ashgate 1997, s. 39. L. Miles, Sweden and European Integration, Aldershot 1997, s. 224.
93
– Ochrona środowiska naturalnego – była krajem proekologicznym. Przejawiało się to m.in. w bardzo wysokich standardach ochrony środowiska. Sama nie planowała obniżenia swoich norm ekologicznych, natomiast uważała, że import odpadów jest kwestią autonomiczną każdego państwa narodowego. – Rybołówstwo – ten pragnął być równoprawnym uczestnikiem wspólnej polityki rybołówstwa z uwzględnieniem jego tradycji, organizacji rynku i znaczenia polityki regionalnej. – Handel zagraniczny – wyrażano gotowość dostosowania swoich taryf celnych i polityki handlowej przy zachowaniu okresów przejściowych m.in. na tekstylia. Przywiązywano szczególną wagę do porozumień o wolnym handlu z krajami bałtyckimi. – Polityka konkurencji – przyjmując acquis dot. monopoli przemysłowych, Szwecja podkreśliła konieczność zachowania monopolu alkoholowego ze względu na politykę zdrowotną i społeczną. – Unia gospodarcza i walutowa – współpraca w ramach tej dziedziny miała być rozważona później. – Zasada subsydiarności – deklarowano konieczność poszanowania narodowej tożsamości państw członkowskich. Według władz szwedkich oddanie części suwerenności powinno mieć ograniczony charakter. Zespół negocjatorów wyraził akceptację dla podstawowych postanowień Traktatu o UE, dla jego finalite politique i acquis communataire. Rząd premiera Bildta pragnął pełnego uczestnictwa we Wspólnej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa. Wyrażono zarazem obawy co do ewentualnych konsekwencji wkładu finansowego Szwecji do budżetu UE. Przygotowanie procesu negocjacyjnego Faza pre-negocjacji rozpoczęła się jesienią 1992 roku i była poświęcona analizie aquis i identyfikacji głównych problemów negocjacyjnych. Inicjatywa tych rozmów wyszła od Komisji Europejskiej. Spotkania ekspertów z krajów kandydujących z przedstawicielami UE polegały na serii pytań Komisji a dotyczyły one przyjęcia konkretnych elementów avis. Odpowiedź mogła brzmieć: „tak”, „nie”, „tak, ale będzie to dla nas kosztowne”. W trakcie sześciu miesięcy pre-negocjacji została także przygotowana wstępna wersja mandatu negocjacyjnego, przyjętego potem przez rząd szwedzki. Mandat ten obejmował główne priorytety negocjacyjne. Właściwe negocjacje rozpoczęły się 1.02.1993 r. i poprzedzone były długimi i żmudnymi debatami wewnętrznymi, mającymi na celu wypracowanie wspólnego stanowiska na poziomie ministerialnym i partyjnym. Szwecja dokonała także przeglądu zgodności ustawodawstwa wewnętrznego z acquis communautaire. W wyniku porównania opracowano tzw. Zieloną Księgę, która odzwierciedla zbieżność prawa UE i Szwecji. Dokument ten stał się cennym źródłem informacji dla wszystkich zainteresowanych ugrupowań politycznych, jak także przedmiotem wewnętrznych rokowań w rządzie. Wszystkie te dyskusje miały na celu stworzenie wspólnego „frontu narodowego”, który miał się stać źródłem oparcia dla przyszłych negocjatorów. Podstawowa rola w negocjacjach przypadła gabinetowi premiera, na czele którego stanął szef rządu. Zespół negocjacyjny składał się z kluczowych przedstawicieli ministerstw, którymi kierował Frank Belfrage5 . Nieoceniony był także udział parlamentu szwedzkiego, który powołał 18-sto osobową grupę do spraw europejskich składającą się z przedstawicieli 5
S. Konopacki, Przystąpienie Szwecji do Unii Europejskiej, Studia Europejskie, 2/2001.
94
różnych ugrupowań politycznych (także partii komunistycznej przeciwnej członkowstwu). W przypadku obszarów bardziej technicznych rokowania prowadzone były pomiędzy zespołami ekspertów. W opinii uczestników negocjacje obu stron stanowiły proces mający na celu rozwiązanie konkretnego problemu a nie przeforsowanie za wszelką cenę swojego stanowiska. W okresie między wyminą stanowisk (tzw. position papers), strony często wymieniały miedzy sobą odpowiednie opracowania robocze (working papers). Negocjacje miały charakter spotkań na poziomie międzyrządowym. Wyróżnić można ich przebieg formalny i nieformalny. Oficjalne spotkania na szczeblu ministrów odbywały się co 6-8 tygodni. Zawsze uczestniczył w nich minister ds. europejskich z odpowiednim ministrem – najczęściej Rolnictwa, siedzącym obok niego i wyjaśniającym szczegóły6 . W oficjalnych rozmowach oprócz ministrów, brali udział także eksperci (w liczbie trzech), którzy mogli się zmieniać w zależności od poruszanych problemów. Równolegle do rokowań oficjalnych prowadzone były nieoficjalne rozmowy, wykorzystując naturalne kanały dyplomatyczne. Wszystkie te spotkania miały na celu informowanie, głębsze zaznajamianie ze specyfiką problemów szwedzkich, przekonywanie i uzasadnianie stanowiska Szwecji w konkretnych obszarach negocjacyjnych. W ten sposób starano pozyskać się zaufanie krajów Wspólnoty. Parlamentarzyści szwedzcy utrzymywali także ożywione kontakty z ich odpowiednikami europejskimi. Była to niezwykle ważna sfera ich działalności, ponieważ na mocy traktatu z Maastricht także Parlament Europejski miał podejmować decyzję o przyjęciu kandydującego kraju do UE. Etapy negocjacji Właściwa strategia negocjacji nigdy nie powstała w formie jednego dokumentu. W miarę postępu w rozmowach rolę strategii spełniały kolejne oświadczenia rządowe na temat stanowiska Szwecji wobec poszczególnych problemów7. Na starcie procesu negocjacyjnego Królestwo Szwecji w oczach Komisji uchodziło za ugodowe i nie sprawiające problemów. Jednakże, jak pokazał czas, problemy istniały i miały charakter polityczny. Szwecja wnioskowała m.in.: – etapowość dojścia do płacenia pełnej składki członkowskiej, argumentując to faktem, iż w rzeczywistości będzie największym płatnikiem netto. (Sytuację utrudniał także wysoki deficyt budżetowy, z jakim kraj ten musiał zmagać się w latach dziewięćdziesiątych). – uwzględnienie różnic w standardach ochrony środowiska. (Szwecja od dawna była znana jako kraj proekologiczny i nie chciała zgodzić się na obniżenie swoich wskaźników ekologicznych). – uszanowanie szwedzkiej kultury, m.in. poruszano drażliwą sprawę tytoniu do żucia. Etapy negocjacji możemy podzielić na cztery fazy:8 1. Pierwsza trwająca od lutego do czerwca 1993 r. Polegała ona na rewizji (screeningu) prawodawstwa szwedzkiego pod kontem jego zgodności z aquis communautaire. Wyniki tego procesu w głównej mierze pokrywały się z wcześniejszym wewnętrznym screeningiem, w wyniku którego powstała Zielona Księga. Negocjacje te przebiegały bardzo sprawnie, ponieważ nie obejmowały drażliwych obsza6
R. M. Czarny, Szwecja w Unii Europejskiej – Studium polityczno – prawne, Kielce 2002, s. 147. Tamże, s. 148. 8 L. Miles, Sweden and European Integration, Aldershot 1997, s. 227. 7
95
rów. Głównym ich zadaniem było wypracowanie wspólnego stanowiska pomiędzy stroną unijną a Szwecją. 2. Druga faza negocjacji trwała od lipca do grudnia 1993 roku i przebiegała z większymi trudnościami. Poruszano sprawy drażliwe m.in. rolnictwo, polityka regionalna, Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa. W dodatku, procesowi rokowań towarzyszyło niskie poparcie społeczeństwa szwedzkiego dla członkowstwa w UE. Trudna okazała się także kwestia tzw. snuff – tytoniu do żucia, stanowiącego ważny element kultury krajowej a nielegalnego w UE. Wiadome było, że opinia publiczna w Szwecji nigdy nie poprze akcesji tego kraju do UE, w wypadku nie rozwiązania sprawy tak istotnej dla przeciętnego obywatela – jaką był problem snuff. Ostatecznie Szwecja uzyskała zwolnienie z zakazu stosowania danej używki. Po trudnym okresie związanym z ratyfikacją traktatu z Maastricht Unia Europejska nie mogła pozwolić sobie na kolejną porażkę a przedmiotem obrad stawały się sprawy coraz bardziej drażliwe. Istotny przełom w negocjacjach nastąpił w grudniu 1993 roku. Uzyskano wtedy porozumienie co do polityki społecznej, ochrony środowiska i monopolu spirytusowego a także ustalono stanowisko w sprawie wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa oraz Unii Gospodarczej i Walutowej. Z całkowitej liczby 29 obszarów negocjacyjnych – uzyskano porozumienie w 18. W sprawie norm dotyczących ochrony środowiska, Szwecja wynegocjowała czteroletni okres przejściowy, w trakcie którego mogła zachować na niezmienionym poziomie swoje standardy a także wprowadzić procedurę tzw. konsultacji. Interesujący kompromis uzyskano w kwestii monopolu spirytusowego. Formalne szwedzkie stanowisko stwierdzało, że jeśli ten kraj zostanie zmuszony zlikwidować monopol spirytusowy to fakt ten spowoduje znaczny wzrost konsumpcji tego napoju, co w konsekwencji spowoduje pogorszenie się stanu zdrowia społeczeństwa. W rezultacie, Szwecja zgodziła się znieść monopol państwa na import, produkcję i dystrybucję spirytusu, zachowując monopol sprzedaży detalicznej. 3. Trzecia faza negocjacji to okres od stycznia do marca 1994roku. Można śmiało powiedzieć, że nastąpił wtedy przełom w negocjacjach. Początkowo widoki na planowe zakończenie negocjacji w marcu 1994r. nie były obiecujące. Wiele problemów z zakresu sektorów wrażliwych nie zostało rozwiązanych należały do nich: rolnictwo, polityka regionalna i wpłaty do unijnego budżetu. Jak się jednak okazało największym katalizatorem zakończenia negocjacji była konieczność zatwierdzenia porozumienia akcesyjnego przez Parlament Europejski (co wynikało z art. 238 Traktatów Rzymskich) przed jego rozwiązaniem w maju 1994. Było to konieczne, gdyż w tym samym roku parlament miał być uwikłany w procedurę wyborów bezpośrednich. Istnieje także pogląd, że ostateczne porozumienie zostało osiągnięte dzięki elastyczności negocjatorów strony unijnej, którzy nawet w kluczowych kwestiach szli na duże ustępstwa. Szwecji w procesie negocjacji niewątpliwie pomogły doświadczenia związane z uczestnictwem w Europejskim Obszarze Gospodarczym, a także prowadzenie badań na temat wcześniejszych porozumień akcesyjnych – można było powołać się na precedens. Ostatecznie 1 marca 1994 r. osiągnięto porozumienie ze Szwecją a także Finlandią i Austrią. W wyniku intensywnych negocjacji udało się uzyskać porozumienie dot. wpłat do budżetu a także wypłacanie rekompensat dla rolników szwedzkich wynikających z konieczności dostosowania cen produktów rolnych do poziomu cen przewidzianych w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. W kwietniu 1994 r. minister spraw zagranicznych wydał dokument omawiający wyniki negocjacji akcesyjnych z Unią. Stwierdzono w nim, że: Królestwo Szwecji osiągnęło 96
swój cel „pełnego uczestnictwa w procesie decyzyjnym w Unii związanego z posiadaniem swego go przedstawicielstwa w instytucjach europejskich”. W odniesieniu do rolnictwa ustalono, że kraj ten będzie uczestniczyć we Wspólnej Polityce Rolnej od pierwszego dnia członkowstwa, zachowując jednak istniejący poziom produkcji cukru, mleka, wołowiny i zbóż. Całkowicie nowe rozwiązania uzyskano dla obszarów o niskiej stopie zaludnienia. Oznaczało to w istocie wcielenie do polityki Unii Europejskiej szwedzkich standardów i kryteriów pomocy dla obszarów słabo zaludnionych, niewielkim rynku, krótkim okresie wegetacji, zimnym klimacie. Pomimo, iż porozumienie akcesyjne w niektórych obszarach budziło poważne wątpliwości, to generalnie prezentowane było przez rząd premiera Carla Bildta jako największe osiągnięcie szwedzkiej polityki zagranicznej XX stulecia9. 4. Czwarty etap negocjacji związany był z wewnętrzną debatą w obrębie państw członkowskich dotyczącą wpływu rozszerzenia na strukturę instytucjonalną Unii. W czasie tych pertraktacji pojawiły się rozbieżności dotyczące zasad głosowania. Wlk. Brytania i Hiszpania opowiadały się za dotychczasowym sposobem głosowania z mniejszością blokującą na poziomie 23 głosów co stanowiło 30% w stosunku do kwalifi kowanej większości. Taka większość umożliwiała kombinację dwóch dużych państw i jednego małego, w celu zawetowania legislacji europejskiej. Jednakże większość państw europejskich oraz Parlament opowiadało się za zachowaniem stosunku procentowego w zwiększonej Radzie Ministrów, potrzebującej do blokującej mniejszości 27 głosów. Ostatecznie wypracowano kompromis zwiększenia liczby blokujących głosów do 27. W maju 1994 Parlament Europejski znaczną większością głosów 380 za 21 przeciw 60 wstrzymujących się opowiedział się za przystąpieniem Szwecji do UE. Sytuacja polityczna w przededniu akcesji Okres między 1990 a 1994 r. to głęboki kryzys w Królestwie Szwecji. Produkt krajowy brutto obniżył się o 6% a produkcja przemysłowa o 17%. Dodatkowo sytuację pogorszyła ogólna zapaść na rynkach europejskich, ostry kryzys systemu finansowego oraz wahania na rynkach walutowych. Wszystko to wymusiło znaczną dewaluację szwedzkiej korony, wzrost stopy bezrobocia z 3% w 1989 r. do 8,8% w roku 1994. trudny okres dobiegł końca z nastaniem 1994 r. Wtedy to nastąpiło odwrócenie niekorzystnych trendów w szwedzkiej gospodarce. Po wyborach które odbyły się 18 września 1994 r., do władzy powrócili socjaldemokraci, jednak nie udało im się uzyskać większości parlamentarnej. Partia socjaldemokratyczna postanowiła utworzyć rząd mniejszościowy z Ingvarem Carlssonem na czele. Polityka informacyjna przed referendum Zadaniem kampanii referendalnej było dostarczenie wszystkim zainteresowanym szerokiej, wyczerpującej i neutralnej informacji na temat procesu integracji europejskiej., Unii Europejskiej oraz problemów związanych z przystąpieniem Szwecji do UE10 . Od końca 1992 roku stanowisko szwedzkiej opinii publicznej pozostawało niezmienne. Charakteryzowało się większą grupą przeciwników akcesji, aniżeli jej zwolenników. Do9
S. Konopacki, Przystąpienie Szwecji do Unii Europejskiej, Studia Europejskie, 2/2001. R. M. Czarny, Szwecja w Unii Europejskiej – Studium polityczno – prawne, Kielce 2002, s. 156.
10
97
piero wynik referendum w Danii dotyczącego traktatu z Maastricht wpłynął pozytywnie na nastroje Szwedów. Rząd Szwedzki powołał w ministerstwie spraw zagranicznych specjalny Sekretariat ds. Informacji Społeczeństwa. Opracował on materiały informacyjne oraz broszury dostarczane do domów. Nie zawierały jednak żadnych sądów wartościujących. W marcu 1993 roku rząd powołał specjalny komitet w celu opracowania podstawowego dokumentu będącego przedmiotem debaty publicznej. Ponadto ministrowie i eksperci brali udział w debatach i konferencjach, pisali artykuły itp. Wiele materiałów wspólnotowych przetłumaczono na szwedzki, stworzono całodzienną i darmową linię telefoniczną, dzięki której odpowiadano na wszelkie pytania. W latach 1992-1994 parlament szwedzki wyasygnował kwotę 181 mln. koron na przeprowadzenie kampanii informacyjnej o Wspólnotach. Według ekspertów w kampanii informacyjnej bardzo ważny był bezpośredni kontakt ze społeczeństwem, możliwość rozmowy, odpowiedzi na pytania. Co ciekawe, pomoc finansową otrzymały także organizacje, które prowadziły kampanię przeciwko przystąpieniu Szwecji do Wspólnot. Najważniejszym elementem kampanii były argumenty gospodarcze. Podkreślano znaczenie UE jako rynku zbytu dla szwedzkich towarów, a tym samym możliwość tworzenia nowych miejsc pracy. Warto też pamiętać, że kampania przypadła na okres kryzysu gospodarczego i wzrostu bezrobocia. Niezależnie od rządu akcję rozwinęły dwie organizacje: „Tak dla UE” oraz „Nie dla UE”. Podziały między zwolennikami a przeciwnikami członkowstwa przebiegały w poprzek partii politycznych. Ścisłe kierownictwo SAP tuż przed referendum otwarcie apelowało do społeczeństwa o poparcie członkowstwa w UE11. Kolejność przeprowadzenia referendów w krajach kandydujących do UE, ustalono następująco: Finlandia, Szwecja, Norwegia. Po cichu liczono na skutek tzw. domina. Głosowanie zaczynano bowiem od Finlandii, która najbardziej ze wszystkich krajów półwyspu Skandynawskiego nastawiona było prounijnie. Taktyka ta zadziałała w Szwecji, jednak okazała się całkowitą porażką w eurosceptycznej Norwegii. W listopadowym, szwedzkim referendum za członkowstwem w UE opowiedziało się 52,3% głosujących, przeciw było 46,8%. Frekwencja jaką odnotowano była najwyższa wśród dotychczas przeprowadzonych referendów i wynosiła 83,3%. Zgodnie z przewidywaniami przeciw akcesji głosowali przede wszystkim mieszkańcy małych miejscowości, północnych terenów kraju a także osoby o niskich dochodach i słabo wykształcone12 . 23 listopada 1994 r. Riksdag przyjął zmiany w Konstytucji Szwecji, umożliwiające przystąpienie do Unii 1 stycznia 1995 r. Podsumowanie Szwecja może stanowić przykład godny do naśladowania dla krajów kandydujących do integracji z Unią Europejską. Odpowiednie nastawienie do tego członkowstwa zapulsowało ugruntowaną pozycją tego kraju we Wspólnotach. Przystąpienie Szwecji do Unii Europejskiej byłoby niemożliwe, gdyby nie zadbano o prawidłowe przygotowanie tego kraju do negocjacji dzięki szeregu działań m.in.: 1. Szwedzi starannie przygotowali się do negocjacji, porównując swoje prawo do prawa UE jeszcze na długo przed rozpoczęciem rozmów akcesyjnych. W wyniku porównania opracowano tzw. Zieloną Księgę, która odzwierciedla zbieżność prawa. 11 12
R. M. Czarny, Szwecja w Unii Europejskiej – Studium polityczno – prawne, Kielce 2002, s. 159. Tamże, s. 160.
98
2. Rząd szwedzki przygotował znaczną liczbę opracowań, w których analizowano różnice między prawodawstwem szwedzkim a wspólnotowym. Uzyskane informacje stały się podstawą debaty wśród najważniejszych sił społecznych, ekonomicznych i politycznych oraz fundamentem dla wypracowania narodowej platformy negocjacyjnej. 3. Opinia publiczna była na bieżąco informowana przez rząd o przebiegu negocjacji. Członkowie zespołu negocjacyjnego utrzymywali ożywione kontakty z przedstawicielami parlamentu, związków zawodowych i różnych grup interesu. 4. Szwedzi bardzo dbali o to, ażeby utrzymywać dobre kontakty ze wszystkimi państwami członkowskimi UE i jej instytucjami. 5. Duże znaczenie miał mały zespół negocjacyjny, któremu towarzyszyła grupa doradców i ekspertów reprezentująca w miarę szerokie spektrum społeczeństwa. Znacząca też była rola silnej pozycji rządu w negocjacjach. 6. Istotną cechą kampanii informacyjnej był fakt, iż pod koniec negocjacji i tuż przed referendum rząd, parlament i opozycja opowiadały się jednogłośnie za przystąpieniem do wspólnot. Obie strony pragnęły osiągnąć te same cele, a wśród nich także zagwarantowanie pokoju i bezpieczeństwa w Europie, walkę z przestępczością, ograniczenie bezrobocia, wzrost gospodarczy. Akcesja Szwecji do UE poprawiła wiarygodność polityki gospodarczej tego kraju. Integracja miała pozytywne znaczenie dla wyjścia z impasu gospodarczego, w jakim znalazł się ten kraj w połowie lat dziewięćdziesiątych. Przystąpienie do UE zwiększyło także presję konkurencyjną na przedsiębiorstwa, a w następstwie zwiększenie nakładów na inwestycje. Zanotowano także największy napływ kapitału zagranicznego od wielu lat. Procesy zachodzące w gospodarce po 1995 roku pozwoliły zmniejszyć deficyt budżetowy z 10,3% w 1994 r. do 1,1% w 1997 r. Dlatego bezsprzecznie należy stwierdzić, że to właśnie dzięki członkostwu w UE, Szwecja zawdzięcza swą obecnie mocną pozycję na arenie światowej. ------------------------Magdalena Marzec – urodzona 26 stycznia 1986 r. w Będzinie, studentka III roku politologii (specjalność: dziennikarstwo i komunikacja społeczna) i II roku prawa w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Wiceprzewodnicząca Koła Naukowego Politologów i Koła Polityki Lokalnej i Regionalnej, członkini MSD „Mosty”, stypendystka burmistrza miasta Czeladź, starosty będzińskiego. Tegoroczna stypendystka Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego za osiągnięcia w nauce. Interesuje się prawem konstytucyjnym i systemami politycznymi państw UE oraz procesami komunikowania współczesnych społeczeństw. Publikowała w VIII tomie Szkiców o Nauce i Polityce artykuł n.t. „Podstawy wiedzy o homoseksualizmie a przeciwdziałanie homofobii.”, ponadto jej teksty ukazują się w miesięczniku studentów UŚ – Pretext i publikacji poobozowej MSD „Mosty”. Autorka zdjęć zamieszczanych m.in. w Gazecie Uniwersyteckiej i Gościu Niedzielnym. Uczestniczyła w projekcie Encyklopedia Solidarności, w ramach współpracy ze stowarzyszeniem Pokolenie. Prowadziła także panel warsztatowy dla uczestników konferencji „Media od kuchni”, zorganizowanej przez Wyższą Szkołę Biznesu – National Louis University w Nowym Sączu. Twórczyni autorskiego bloku warsztatów dziennikarskich dla licealistów dot. m.in. dziennikarstwa radiowego, informacji – jej pozyskiwania i wykorzystywania w pracy reportera, prawa prasowego i autorskiego oraz zagadnień etycznych w zawodzie dziennikarza.
99
100
Ł u k a s z Po t e mp a
Zasada homo-mensura1 i teza oÙdšn ™stin2, a paradygmat dobrego życia według Kalliklesa i jego oddziaływanie „Trudna jest walka z pożądaniem, gdyż to, czego ono chce, kupuje kosztem duszy”3. Heraklit z Efezu.
Wstęp Świat współczesny, określany często jako „czas post”, jest światem, w którym centralną pozycję zajmuje człowiek. Fundament pod ten sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości został położony u progu nowożytności przez Kartezjusza. Człowiek kartezjański, człowiek nowożytności to Ego, autonomiczna i suwerenna jednostka, samodzielne indywiduum. Jak konstatuje Wojciech Kaute: „U progu nowożytności w kulturze cywilizacji Europy i świata rodzi się nowy Bóg – Ja”4 . W historii cywilizacji zachodu nie jest to jednak pierwsza próba uczynienia człowieka centralnym problemem dociekań filozoficznych. Już około dwóch i pół tysiąca lat temu w starożytnej Grecji, w stolicy Attyki – Atenach jako pierwsi uczynili to sofiści. Wielką zasługą sofistów było skierowanie ówczesnej refleksji filozoficznej na zupełnie nowe tory. Za ich właśnie sprawą dokonała się radykalna zamiana jej przedmiotu – miejsce zasad i przyczyn rządzących kosmosem, będących dotychczas przedmiotem zainteresowania, zajmie człowiek jako byt jednostkowy i społeczny. De facto to właśnie oni, jak określił to Cyceron, dokonali „ściągnięcia filozofii z nieba na ziemię i powierzenia jej spraw i problemów ludzi”5 . Jak więc napisze w swojej Historii filozofii starożytnej Giovanni Reale „…wraz z sofistami zaczyna się to, co sugestywnie nazwano okresem humanistycznym filozofii starożytnej”6 . Dziś, w świecie postępującego triumfu kultury masowej, można zaobserwować powszechne obowiązywanie protagorasowej zasady homo-mensura, dla której jedyną wskazówką wszelkich wyborów jest korzyść osobista i użyteczność. Naturalną tego konsekwencją jest występujący nagminnie relatywizm moralno-etyczny, przyswajany przez człowieka 1 Homo-mensura- „ p£ntwn crhm£twn mštron ™stˆn ¥nqrwpoj” – zasada sformułowana przez Protagorasa z Abdery stanowiąca, iż „wszystkich rzeczy miarą jest człowiek”. 2 OÙdšn ™stin – „nic [nie] istnieje” – jest to główna teza traktatu Gorgiasza z Leontinoi O niebycie albo o naturze, będącego najpełniejszym manifestem sofistycznego nominalizmu. Retor podważa w nim istnienie jakiegokolwiek kryterium, miary. Do czasów obecnych zachowały się dwa jego przekazy: autorstwa Sekstusa Empiryka w dziele Przeciwko matematykom Pseudo-Arystotelesa pt. O Melissosie, Ksenofanesie, Gorgiaszu. 3 H. Diels/W. Kranz, Die Fragmente der Vorsokratiker. Griechisch und Deutsch, Heraklit, B 85, Zurich 1960. (dalej cyt. jako Diels, FVS). 4 W. Kaute, Cogito i „idea umowy społecznej” jako paradygmat nowożytności, w: Demokracja, liberalizm, społeczeństwo obywatelskie: doktryna i myśl polityczna, pod red. W. Kaute przy współpr. P. Świercza, Katowice, s. 27. 5 Cyceron przypisał to dokonanie Sokratesowi, jednak wielu badaczy myśli starożytnej, m. in. E. Zeller czy O. Gigon uważa, iż jest to zasługa sofistów. Marcus T. Cicero, Tusculanae disputationes V 10, 12 (wyd. polskie: Cicero, Księgi akademickie. O najwyższym dobru i złu. Paradoksy stoików; Rozmowy tuskulańskie, przeł. W. Kornatowski, Warszawa 1962). 6 G. Reale, Historia filozofii starożytnej, przeł. E. I. Zieliński, Lublin 2005, t. I, s. 239.
101
od najmłodszych lat. Trudno dziwić się stwierdzeniom mówiącym, iż obecnie mamy do czynienia z trzecim renesansem sofistyki7. W świetle powyższych konstatacji naturalnym jest, iż osoba dociekliwa, aby poszerzyć swoje horyzonty intelektualne oraz pogłębić poziom zrozumienia otaczającej ją rzeczywistości musi koniecznie cofnąć się w historii idei do Aten okresu ich tzw. „Złotego Wieku”. Celem niniejszej pracy jest analiza możliwych następstw dwóch głównych tez sofistów – homo-mensura Protagorasa i oÙdšn ™stin Gorgiasza, umożliwiających późniejszym sofistom „zwolennikom prawa silniejszego,” stworzenie całkowicie odmiennej na gruncie tradycji greckiej koncepcji organizacji stosunków społeczno-politycznych w polis (pÒlij) oraz wzoru dobrego życia, a także ukazanie jego niewątpliwego wpływu na paradygmat funkcjonujący obecnie. Czym jest sofistyka grecka? Sofistyka grecka jest nurtem intelektualnym, filozoficznym, dydaktyczno-wychowawczym, ukształtowanym w konkretnych warunkach społeczno-politycznych i kulturowych w Atenach w V w. p.n.e. Nie przypadkowo to właśnie Ateny, a nie jak w przypadku fi lozofii archaicznej kolonie Jonii, Azji Mniejszej czy południowej Italii, skupiły cały ruch umysłowy i stały się miejscem jej narodzin. Miasto to, dzięki swej decydującej roli jaką odegrało w zwycięstwie nad Persami, stało się hegemonem politycznym, ekonomicznym i intelektualnym w ówczesnym świecie greckim. Sofiści pojawiają się w Atenach peryklesowych w czasie rozkwitu demokracji, gdy każdy obywatel ateński mógł uczestniczyć w życiu politycznym polis posiadając prawo udziału w organach przedstawicielskich takich jak Zgromadzenie Ludowe czy Sąd Ludowy. Już wówczas ateńczycy mieli wyrobione niezwykle silne poczucie świadomości narodowej i odpowiedzialności za losy własnej ojczyzny, a prawo do uczestnictwa w życiu politycznym było dla nich samych wewnętrznym obowiązkiem i koniecznością 8 . W takich oto realiach społeczno-politycznych zaczęli pojawiać się w Atenach pierwsi nauczyciele cnoty/dzielności (¢ret»). Sofiści9, bo takim właśnie określeniem mienili się owi wędrowni filozofowie, utrzymywali, iż są nauczycielami cnoty/dzielności i mądrości politycznej, których za pieniądze są w stanie nauczyć każdego. Wraz z upływem czasu określenie to nabrało znaczenia konkretnego zawodu-wychowawcy, którego głównym celem była nauka obywateli jak być dobrym i użytecznym dla swego państwa. Prekursor sofistyki, Protagoras, tak przedstawiał jej kwintesencje: „Ta nauka to: jak sobie radzić w domu, aby jak najlepiej we własnym domu gospodarował i w sprawach publicznych znowu, aby jak najlepiej umiał w rzeczach dotyczących państwa i działać, i mówić”10 . Tradycja starożytna podaje, iż pierwszym sofistą przybyłym do Aten ok. 451 r. p.n.e. był cieszący się już wówczas wielką estymą Protagoras z Abdery, a w roku 427 p.n.e. przybył Gorgiasz z Leontinoi W literaturze poświęconej omawianej tematyce wyróżnia się zazwyczaj 7 Mianem drugiej sofistyki został nazwany okres rozkwitu retoryki na przełomie I i II w. n.e. zapoczątkowany działalnością Eliusza Arystyda. 8 Dobitnie świadczą o tym słowa mowy pogrzebowej wygłoszonej przez Peryklesa ku czci poległych obywateli, którą przekazuje nam Tukidydes: „my bowiem jesteśmy jedynym narodem, który jednostkę nie interesującą się życiem państwowym uważa nie za jednostkę bierną, lecz za jednostkę nieużyteczną”. Tukidydes, Wojna peloponeska II 36, tłum. K. Kumaniecki, Warszawa 1957. 9 Termin Sofista [gr. sof…a – mądrość, sofist»j – mędrzec] oznaczał mędrca. W epoce przedsofistycznej nazywano tak również fi lozofów. (Herodot określa tym mianem np. Pitagorasa. Herodot, Dzieje IV 95.). 10 Platon, Protagoras 318e-319a, w: Dialogi, t. I, przeł., wstępem i objaśnieniami opatrzył Władysław Witwicki, Kęty 2005.
102
trzy główne nurty sofistyki; wielkich i sławnych mistrzów starszego pokolenia – Protagoras, Gorgiasz czy Prodikos z Keos, zwolenników naturalnego prawa równości – Hippiasz z Elidy, Antyfont z Aten, Alkidamasa i Lykofrona, a także apologetów prawa silniejszego instrumentalnie traktujących retorykę dla osiągania własnych korzyści – Kallikles, Trazymach z Chalcedonu, i Kritiasz11. Z kolei alternatywną propozycję formułuje Jan Legowicz, wyodrębniając nurt naturalistyczno-indywidualistyczny i racjonalistyczno-relatywistyczy12 . Pomimo tych podziałów oraz zasadniczych, na pierwszy rzut oka, różnic poglądów pomiędzy tzw. Starymi Sofistami, a Kalliklesem czy Trazymachem, należy mieć świadomość, iż to właśnie Protagoras i Gorgiasz położyli pod nie fundamenty i je umożliwili[o czym szerzej w dalszej części]. Mimo, iż sofistyka była zjawiskiem złożonym i wieloaspektowym, a poruszane przez nią zagadnienia mają charakter w dużej mierze interdyscyplinarny, dawała możliwość znalezienia pewnego wspólnego mianownika dla jej przedstawicieli. Były nimi niewątpliwie człowiek jako przedmiot dociekań oraz skupienie uwagi na świecie fenomenalnym, zmysłowym, odrzucając istnienie wszelkiej transcendencji. W ontologii więc cechował ich skrajny nominalizm, natomiast na gruncie epistemologii sensualizm. Następstwem przyjęcia powyższych założeń był nieuchronnie relatywizm. Zatem, to każdy człowiek jest miarą (homo-mensura), a jedyną wskazówką w wyborze, działaniu, jest użyteczność – utilitas (utylitaryzm). Poglądy te w dużej mierze były efektem „zmęczenia epoki”, kryzysu tradycji poznawania rozumem, którą reprezentowali fi lozofowie przyrody. Niewątpliwą zasługą sofistyki jest zaproponowanie nowego modelu wychowania (paide…a) mającego sprawić, iż każdy obywatel będzie dobrze przygotowany do uczestnictwa w życiu politycznym polis. Zostało przełamane dotychczas głęboko zakorzenione przekonanie, iż kryterium decydującym o wartości człowieka jest szlachetna krew i pochodzenie od znakomitych przodków13. Jak zauważa Janina Gajda-Krynicka: „Punktem wyjścia takiego modelu wykształcenia było z jednej strony przeświadczenie, iż cnoty/arete w jej aspekcie politycznym można się nauczyć, z drugiej zaś nowa w filozofii koncepcja człowieka, którego w określony pozytywny sposób kształtuje nie natura (fysis), czy pochodzenie, lecz wychowanie, na które składają się: nauczanie (didaskalia), uczenie się (mathesis) i ćwiczenie (askesis)”14 . Ów model składał się z dwóch elementów: merytorycznego i formalnego15. Mimo, iż poszczególni sofiści różnie rozkładali akcenty, bądź to, jak Gorgiasz kładąc większy nacisk na aspekt formalny, czy jak Hippiasz i Protagoras przyznając prymat elementowi merytorycznemu, w sofistycznej paideii ważne było sprzężenie, współzależność obu tych elementów. Szczególnie aspekt formalny był niebywale istotny w kulturze greckiej, będącej kulturą „słowa mówionego”. Demokracja starożytna była demokracją bezpośrednią, która dawała pierwszeństwo nie mężowi mającemu rację czy będącemu bliżej prawdy, a potrafiącemu za pomocą słowa narzucić swój pogląd zgromadzeniu obywateli, przekonać większość. Umiejętności oferowane przez sofistów były nie tylko pożądane, lecz konieczne i absolutnie nieodzowne, dla każdego obywatela mającego ambicję zaistnieć w życiu politycznym i trzymać we własnych rękach „ster” nie tylko polis, ale też często własnego życia16. Toteż nie należy się dziwić, iż nauczanie sofistów cieszyło się tak 11
Taki podział znajduje się m. in. w monografii Sofiści autorstwa J. Gajdy. J. Gajda, Sofiści, Warszawa 1989. J. Legowicz, Historia starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 1973. 13 Reprezentantami poglądu tego typu byli m. in. poeci Teognis z Megary i Pindar. 14 J. Gajda-Krynicka, Filozofia przedplatońska, Warszawa 2007, s. 219. 15 Na aspekt merytoryczny składała się nauka polityki, etyki, matematyki, astronomii. W ramach niego sofiści przekazywali także własne koncepcje dotyczące genezy państwa, praw człowieka czy mechanizmów funkcjonowania polis. Natomiast na aspekt formalny składała się nauka dialektyki, retoryki, erystyki, gramatyki, mnemotechniki, synonimiki. 16 Możliwości mówców tak przedstawia, uczeń Gorgiasza, Polos: „Czyż nie pozbawiają życia jak tyrani, kogo tylko chcą, i nie zabierają mienia, i nie skazują na wygnanie, kogo im się tylko podoba?.” Platon, Gorgiasz, 12
103
ogromnym zainteresowaniem. Stawało się bowiem przepustką do bram kariery, a sama sofistyka była jedynie odpowiedzią na rzeczywiste zapotrzebowanie ówczesnego czasu. Poglądy sofistów już wśród im współczesnych budziły wiele kontrowersji z racji swej oryginalności i innowacyjności. Demos (dÁmoj) ateński oskarżał ich o podważanie dotychczas obowiązujących, tradycyjnych systemów wartości, degenerację młodzieży i szerzenie relatywizmu moralno-etycznego. Bardzo szybko termin sofista nabrał zabarwienia pejoratywnego, oznaczając osobę, która za pomocą kuglarskich sztuczek potrafi z każdej „złej sprawy” uczynić „sprawę lepszą”17, o ile dysponuje biegłością warsztatową z zakresu retoryki i erystyki. Filozofowie natomiast, Platon czy Arystoteles, sformułowali najcięższe z możliwych oskarżeń, które może znaleźć się na ustach oskarżyciela – oskarżenie o zdradę i sprzeniewierzenie się ideałom fi lozofii. Według nich, wiedza sofistów, to nie wiedza, a jedynie doksa (dÒxa), „złudne mniemania śmiertelnych”, nie mające prawa rościć sobie pretensji do prawdy. Odmawiali ich ustaleniom wartości ze względu na brak ostatecznego uzasadnienia. Dla Platona sofista i filozof są pojęciami antytetycznymi, gdyż sofista „ucieka w mroki niebytu”, a filozof zawsze „oddaje się oglądowi bytu wiecznego”18 . Ponadto dla filozofii nie do przyjęcia było uprawianie jej z pobudek innych, niż czyste, bezinteresowne umiłowanie prawdy, chęć permanentnego dążenia ku dobru i doskonalenia się duchowego. W związku z tym sofista jawił się im jako „płatny łowca młodych i bogatych”, „jakby jakiś kupiec, handlujący naukami dla duszy”19. Najdosadniej napisał o nich Ksenofont: „I tak kto swą urodę sprzedaje za pieniądze każdemu chętnemu, jest wszetecznikiem […]. I podobnie kto za pieniądze każdemu chętnemu sprzedaje swą mądrość, jest też swego rodzaju wszetecznikiem”20 . Należy jednak zauważyć, iż krytyka ta została dokonana z gruntu ich własnych systemów filozoficznych zakładających istnienie transcendentnych, obiektywnych wartości, co było całkowicie sprzeczne z sofistycznym nominalizmem. Mimo upływu lat oraz pojawiania się kolejnych publikacji naukowych na temat sofistów, wciąż bytują oni w świadomości ludzkiej postrzegani przez pryzmat „sceptycznych okularów Platona” jako Ci, którzy zdradzili filozofię, wichrzyciele i destruktorzy zastanych porządków. Nie mniej jednak należy im oddać, iż wkład, jaki wywarli na szeroko rozumianą kulturę, fi lozofię i naukę był ogromny. Sofiści odkryli i wytyczyli szereg ścieżek z zakresu filozofii, retoryki, pedagogiki czy nauki o języku, po których to ludzkość będzie podążać często, do aż czasów dzisiejszych. Jak zauważa Adam Krokiewicz „Sofistyka helleńska posiadała ogromny rozmach ulepszania wszelkich czynności ludzkich w imię rozumu, przenosiła i przeszczepiała zdobycze uzyskane w jednej dziedzinie kultury do innej dziedziny lub dziedzin, w ogóle starała się podnieść wszystko do najwyższej doskonałości”21. Rozmach ten i wkład należy oczywiście docenić i mieć jego świadomość, nie można jednak czynić tego bezkrytycznie, gdyż spustoszenie przez nią spowodowane na gruncie etyki i aksjologii było równie ogromne i oddziaływało zarówno na myślenie ludzi im współczesnych jak i żyjących obecnie. 466 b. przeł., wstępem i objaśnieniami opatrzył W. Witwicki, Kęty 2002. (dalej cyt. jako Platon, Gorgiasz). 17 „Pogląd słabszy uczynić silniejszym” – jest to sformułowanie niejednoznaczne. Można go odczytywać literalnie(taka jego interpretacja w dużej mierze wpłynęła na negatywne postrzeganie sofistyki), bądź w taki sposób, iż pogląd mniej popularny, aczkolwiek słuszny za pomocą biegłości warsztatowej czyni się bardziej atrakcyjnym, silniejszym. 18 Platon, Sofista 254 a, w: Dialogi, t. II, przeł., wstępem i objaśnieniami opatrzył W. Witwicki, Kęty 2005. (dalej cyt. Jako Platon, Sofista). 19 Platon, Sofista 231 d-e. 20 Ksenofont, Wspomnienia o Sokratesie I, 6, 13, przeł., L. Jachimowicz, Warszawa 1967. 21 A. Krokiewicz, Zarys filozofii greckiej, Warszawa 1971, str. 257.
104
Rdzeń sofistyki – protagorasowa zasada homo-mensura i teza oÙdšn ™stin Gorgiasza z Leontinoi Najstarszym i najsławniejszym sofistą był Protagoras. Jak przekazuje Heralkides z Pontu, pochodził z miasta demokrytowego, Abdery22 . Wedle tradycji starożytnej to właśnie on uchodzi za prekursora ruchu sofistycznego. Przybycie Protagorasa do Aten datuje się na ok. 451 r. p.n.e. i już wówczas musiał być poważaną personą, gdyż bardzo szybko znalazł się w kręgu przyjaciół Peryklesa, Kalliasa czy Eurypidesa, ówczesnej elity ateńskiej. Jak podaje Diogenes Laertios, Perykles powierzył właśnie jemu w roku 444 p.n.e. utworzenie konstytucji dla miasta Thurioi23 , co potwierdza, iż uważany był za mędrca i znawcę z zakresu prawa i polityki. Niestety, do naszych czasów z licznych pism sofisty zachowały się jedynie niektóre fragmenty, co niewątpliwie utrudnia pracę historyka idei. Najbardziej interesującą i chyba najważniejszą częścią jego doktryny są jego ustalenia z zakresu ontologii i teorii poznania. Przyjęte tam założenia będą w dużym stopniu determinować jego pozostałe poglądy. Protagoras koncentruje swoje zainteresowanie na świecie zjawiskowym, fenomenalnym, poznawalnym za pomocą zmysłów, odrzucając zarazem wszelką transcendencję. Do naszych czasów zachował się bardzo interesujący fragment z dzieła noszącego tytuł O bogach: „O bogach nie mogę stwierdzić ani, że istnieją, ani że nie istnieją, ani jaka jest ich istota i jak się przejawiają; wiele bowiem okoliczności stoi na przeszkodzie ich poznaniu, a między innymi ich niewidzialność i krótkość ludzkiego życia”24 . W literaturze przedmiotu istnieją interpretacje przyjmujące, iż fragment ten dotyczy bogów teologii politycznej25. Owi „bogowie”, to zasady filozofów jońskich, którym przyznawali boskie miano. Protagoras powstrzymuje się od wydania sądu na temat ich istnienia, bądź nie istnienia, stwierdza jedynie, iż człowiek nie może ich poznać, gdyż na drodze do nich znajdują się konkretne, niemożliwe do pokonania przeszkody. Założenie to redukuje przedmiot poznania do sfery zjawisk podlegających oglądowi zmysłowemu, tłumacząc jednocześnie dokonany przez sofistę zwrot. Konsekwencją takiej jego definicji jest wybór odpowiedniego narzędzia, za pomocą, którego się ono dokona. Według niego są nim ludzkie zmysły. Protagoras zrywa więc z tradycją reprezentowaną przez Heraklita, Parmenidesa, czy Demokryta, uznającą za wartościowe jedynie poznanie rozumowe, natomiast poznaniu zmysłowemu przypisującą nieodłącznie cechę omylności i zawodności26 . Skoro zaś poznajemy za pomocą zmysłów, zmysłów tych samych, ale nie takich samych, gdyż o odmiennym stopniu wrażliwości i indywidualnego nastrojenia, poznanie ma wymiar wyłącznie subiektywny. Co więcej, wynik poznania podmiotu nie różni się jedynie od tego co jawi się innemu podmiotowi, lecz zmienia się także wraz ze zmianą stanów wewnętrznych konkretnego podmiotu poznającego (stanu zdrowia, wieku, humoru). Zatem, jak stwierdzi Protagoras w swym najsłynniejszym zadaniu z traktatu Prawda: „Miarą wszystkich rzeczy jest człowiek, istniejących, że istnieją, nieistniejących, że nie istnieją”27. Jeżeli jedyną miarą, kryterium jest człowiek i nie istnieje żadne 22
Diogenes Laertios, IX 50, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, przeł. I. Krońska i in., oprac. I. Krońska, Warszawa, 2006. (dalej cyt. jako Diogenes Laertios). 23 Diogenes Laertios, IX 50. 24 Diels, FVS, Protagoras B 4, tłum. L. Staff. 25 Taką interpretacje przyjmuje E. R. Dodds, (tenże, Grecy i irracjonalność, przeł. J. Partyka, Bydgoszcz 2002). 26 Heraklit ewidentnie powątpiewa w możliwości poznawcze ludzkich zmysłów: „Złymi świadkami są oczy i uszy dla ludzi, którzy mają dusze barbarzyńców.” Podobne zdanie na ten temat ma również Parmenides: „Oby siła przyzwyczajenia nie zmusiła cię kroczyć po tej drodze, na której wyrokuje nieodpowiedzialne oko, słuch chwytający odgłosy, a także język; tylko rozumem rozsądzaj najbardziej sporny i najważniejszy problem.” Diels FVS, Heraklit B 107, tłum. W. Heinrich. Diels, FVS Parmenides B1, 34-36, tłum. I. Krońska. 27 Diels, FVS, Protagoras B1, tłum. L. Staff.
105
inne transcendentne, obiektywne, pozapodmiotowe kryterium, to de facto nie ma Prawdy (¢l»qeia)28 . Są jedynie pojedyncze, subiektywne „prawdy” każdego z nas, którym Protagoras przyznaje walor prawdziwości. Jak zauważa Janina Gajda-Krynicka zasada homo-mensura „pociąga za sobą równosilność wszystkich aktów orzekania określaną mianem isostenii29. Sokrates, referując poglądy Protagorasa w platońskim Teajtecie mówi: „[…] jaka się każda rzecz mnie wydaje, taka też jest dla mnie, a jaką się wydaje tobie, taką jest znów dla ciebie… Człowiek ty i człowiek ja?”30. Nie należy jednak rozumieć owej zasady w taki sposób, że człowiek jest wyznacznikiem istnienia, bądź nie istnienia przedmiotów materialnych, lecz jedynie ich cech jakościowych oraz wartości moralnych31. Isostenia więc, dezawuuje pojęcie prawdy i fałszu zarazem, w zasadzie o niczym nie można powiedzieć, że jest prawdziwe bądź fałszywe. Można jedynie stwierdzić, że coś jest lepsze lub gorsze ze względu na związaną z tym korzyść (np. lepiej być zdrowym niż chorym). Zatem, użyteczność jest jedyną instrukcją przy dokonywaniu wyborów w świecie pozbawionym kryterium pozapodmiotowego. Jak pisze Giovanni Reale: „Aksjomat ten [homo-mensura – przyp. Ł. P] bardzo szybko zyskał nadzwyczajnego rozgłosu i był uważany za swego rodzaju magna charta zachodniego relatywizmu i jest nią rzeczywiście”32 . Te założenia i wynikający z nich pogląd Protagorasa, przekazany nam przez Diogenesa Laertiosa, iż: „o każdej rzeczy istnieją dwa sądy wzajemnie sprzeczne”33, były podstawą sofistyki oraz motywowały do nauki umiejętności retorycznych. W sytuacji, gdy nie ma prawdy obiektywnej, niezastąpiona okazuje się retoryka i erystyka by właśnie nasza, indywidualna prawda jawiła się jako słuszna. Nie chodzi wtedy o to by dotrzeć do prawdy, ponieważ jej nie ma, chodzi jedynie o to by przekonać. Chaos wywołany próbą jakiegokolwiek uzgodnienia prawd indywidualnych każdego podmiotu byłby niewyobrażalny i zakończyłby się zapewne bellum omnium contra omnes34 . Wyjściem z tej niezwykle kłopotliwej sytuacji jest dla Protagorasa konwencja (nÒmoj). Właśnie w akcie niepisanej umowy pomiędzy jednostkami35 upatruje ten wybitny sofista źródeł powstania państwa, którego praprzyczyną była korzyść, troska o zachowanie życia i poprawę jego warunków. Również prawo jest wynikiem umowy, jest tworem ludzkim, a więc nic nie stoi na przeszkodzie, ażeby uległo zmianie, jeżeli ludzie uznają, że coś innego jest dla nich korzystniejsze. Było to radykalne zerwanie z wcześniejszą tradycją, uznającą, iż: „…prawo państwowe, jeśli ma w sposób właściwy regulować zarówno indywidualne, jak społeczne życie obywateli, powinno być tłumaczeniem prawa natury na język stanowień ludzkich”36 . Dobro, sprawiedliwość, prawda czy piękno, pojęcia tak fundamentalne dla organizacji i funkcjonowania życia społecznego, również są wynikiem umowy i w każdej chwili mogą zostać zmienione. Jak lichy to jednak fundament i jak nie28 Nieodłącznym atrybutem prawdy, jej cechą istotową jest to, że jest jedna, jedyna. W przypadku gdy jest ich wiele, de facto nie ma żadnej. 29 J. Gajda-Krynicka, Filozofia przedplatońska, Warszawa 2007, s. 226. 30 Platon, Teajtet 152 a-e. w: Dialogi, t. II, przeł., wstępem i objaśnieniami opatrzył W. Witwicki, Kęty 2005. (dalej cyt. Jako Platon, Teajtet). 31 Stanowisko takie po wnikliwej analizie poglądów Protagorasa przytaczanych w platońskim Teajtecie przyjął W. Nestle i ono funkcjonuje. W. Nestle, Vom Mythus zum Logos, Stuttgart 1942. 32 G. Reale, Historia filozofii starożytnej, Lublin 2005, t. I, s. 247. 33 Diogenes Laertios, IX 51. 34 Z łac. „Wojna wszystkich przeciwko wszystkim”. Takiego sformułowania na opisane stanu natury używa Tomasz Hobbes w swoim dziele Lewiatan. 35 Właśnie w sofistyce należy szukać źródeł koncepcji umowy społecznej (koncepcji nominalistycznych np. liberalizmu) w fi lozofii polityki. 36 J. Gajda, Sofiści, Warszawa 1989, s. 71.
106
bezpieczny jest brak trwalszego, umocowania ontologicznego dla tak elementarnych pojęć pokażą nam w dalszej części pracy poglądy Kalliklesa. Ze względu na poruszane w niniejszym omówieniu kwestie konieczne jest również przedstawienie poglądów teoriopoznawczo-ontologicznych drugiego z tzw. Starych Sofistów – Gorgiasza z Leontinoi. Spośród filozofów greckich jest on niewątpliwie jednym z najbardziej oryginalnych, a zarazem budzących największe kontrowersje wśród interpretatorów myśli antycznej. Co ciekawe, owe trudności wynikają, nie z braku spuścizny zachowanej do naszych czasów, a z jej nadmiaru37. Trudno nie zgodzić się ze Zbigniewem Nerczukiem, który stwierdza, iż: „przypadek Gorgiasz to klasyczny przypadek embarras de richesse”38 . Zachowany dzięki przekazom Sekstusa Empiryka i Pseudo-Arystotelesa gorgiański traktat o prowokacyjnym tytule O niebycie albo o naturze, traktowany na przestrzeni lat jako manifest nihilizmu, żart, retoryczna igraszka, jest jak zauważa Piotr Świercz „najpełniejszym wyrazem nominalizmu sofistów”39. W świetle najnowszych badań ustalono, iż najlepiej oddającą poglądy i zamysł autora jest interpretacja odczytująca go jako wyraz polemiki z filozofią eleacką i empedoklejską40 . Traktat ten, poprzez udowodnienie trzech słynnych tez Gorgiasza, że nic nie istnieje, że jeśli nawet coś istnieje, jest dla człowieka nie poznawalne, a jeśli nawet jest poznawalne, nie może być przekazane i wyjaśnione komu innemu, ma udowadniać tezę główną oÙdšn ™stin – „nic [nie] istnieje”. Po przeprowadzeniu takiego dowodu zostało podważone każde kryterium41. Gorgiasz w swych rozważaniach poszedł jeszcze o krok dalej niż Protagoras, zanegował istnienie każdego absolutnego, obiektywnego kryterium, ale także zakwestionował kryterium subiektywne jakim dla Protagorasa był człowiek. Zatem, nie ma prawdy, są jedynie indywidualne dla każdego mniemania. Poznać można tylko rzeczy podlegające oglądowi zmysłowemu. Co gorsza, po udowodnieniu tezy trzeciej został zerwany charakterystyczny dla tradycji greckiej związek między słowem (lÒgoj), myślą (nÒhin) i bytem (tÕ Ôn), przez co nie jest możliwe intersubiektywnie komunikowalne przekazanie efektów własnego poznania w celu ich zobiektywizowania, uzgodnienia. Taki świat jest wręcz idealny dla retora. Nie ma prawdy, są tylko mniemania, mniemania, które najczęściej kształtują potęga słowa. Jak potężny był to oręż, retor z Leontinoi zdawał sobie doskonale sprawę42 , lecz także miał świadomość niebezpieczeństwa mogącego zaistnieć w przypadku, gdy trafi w niepowołane ręce. Dlatego też sam uważał, iż można go stosować jedynie w sposób odpowiedzialny43 . 37 Zachowały się dwie mowy epideiktyczne(popisowe): Pochwała Heleny i Obrona Palamedesa oraz przekazany przez Sekstusa Empiryka i Pseudo-Arystotelesa traktat O niebycie albo o naturze. Innymi źródłami są dialogi platońskie m. in. zatytułowany imieniem retora Gorgiasz czy Menon. 38 Z. Nerczuk, Sztuka a prawda, Wrocław 2002, str. 5. Embarras de richesse, z łac. kłopot z powodu nadmiaru, zbyt wielkiego dobrobytu. 39 P. Świercz, Sofistyka, w: Słownik myśli społeczno-politycznej, Bielsko-Biała 2004. s. 26. 40 Przełomowymi były szczególnie prace G. Calogero, O. Gigona oraz G. Grotego. 41 Sekstus kończy swój przekaz traktatu podobną konstatacją: „Przez wysunięcie przez Gorgiasza tego rodzaju trudności jest zatem podważone każde kryterium prawdy; skoro nic nie jest, ani nie może być poznane, ani nie może być przekazane komuś innemu, z natury nie może istnieć żadne kryterium.” Diels, FVS, B 7, tłum. J. Gajda. 42 W mowie popisowej Pochwała Heleny retor z Leontinoi opisuje wielką moc słowa: „Słowo to potężny władca, który najmniejszym i niewidocznym ciałem dokonuje dzieł najbardziej boskich; jest bowiem władne i strach powściągać i troskę oddalić i radością napełnić i litość wzbudzić. […] Siłą działania słowa na stan duszy jest taka sama, jak działanie leków na naturę ciał. Bowiem jak pewne lekarstwa usuwają z ciał pewne soki i kładą kres – jedne życiu, inne-chorobie, tak i słowa, jedne cieszą, inne napawają przerażeniem bądź dodają otuchy słuchający a jeszcze inne z kolej jakąś zgubną siłą przekonywania duszę zatruwają i oczarowują.” Diels, B 11, tłum. J. Gajda. 43 Gorgiasz nie dopuszcza możliwości niewłaściwego użycia siły namowy: „Bo mówca potrafi wpraw-
107
Już u Gorgiasza można dostrzec pierwsze, delikatne zarysy prawa silniejszego najbardziej dobitnie wyartykułowanego przez Kalliklesa w platońskim dialogu zatytułowanym imieniem sycylijskiego retora. Jak pisze w Pochwale Heleny: „Na mocy bowiem prawa natury silniejszy nie doznaje przeszkód ze strony słabszego, lecz słabszy się podporządkowuje i ulega silniejszemu, silniejszy prowadzi słabszy zaś idzie za nim”44 . Radykalnie różni się jednak u obu rozumienie pojęcia „silniejszy” i powinności z nim związanych. Gorgiasz utożsamia ową siłę z posiadaniem „większej mocy namowy”, co pociąga za sobą nie prawo, a wielką odpowiedzialność i obowiązek wykorzystania jej jedynie w „dobrej sprawie”45 , Kallikles zaś, jak zobaczymy poniżej, wiąże je jedynie z prawem osobistym i korzyściami z niego wynikającymi dla osoby „silniejszej”. Nowy paradygmat dobrego życia – apoteoza niepowściągliwości i egoizmu – czyli podążanie drogą Kakii46 (Kak…a) Jak starałem się wykazać do tej pory, akt wyboru ontologiczno-teoriopoznawczego prekursorów sofistyki niesie ze sobą doniosłe konsekwencje, a poglądy na organizację życia społecznego są w dużej mierze jedynie jego pochodną. Zerwanie z dotychczasową tradycją grecką ujmującą człowieka jako integralną, organiczną część natury47, podlegającą tym samym prawom co ona, prowadzi w konsekwencji do stworzenia nowej, sofistycznej koncepcji człowieka, który jak znakomicie ujął to Platon „ani władzy nad sobą żadnej, ani przewodnictwa nie potrzebuje”48 . Jest to niedobra sytuacja, gdyż taki człowiek nie ma w zasadzie żadnych ograniczeń, bo „Jeśli boga nie ma, to wszystko jest dozwolone”49. Pozbawiając życie społeczno-polityczne władztwa w postaci bóstwa, natury, czy transcendentnych, obiektywnych wartości zawiadujących nim, musimy liczyć się z możliwością niepożądanych konsekwencji w warstwie etyki i aksjologii. Wtedy też istnieje ryzyko, iż może pojawić się osoba, która stwierdzi, iż należy zmienić obowiązujące reguły „gry zwanej życiem”. Dopiero na tak znakomicie „użyźnionym” przez Protagorasa i Gorgiasza gruncie mogły pojawić się idee prezentowane przez sofistów, tzw. zwolenników „prawa silniejszego”. Zdecydowanie najpełniej poglądy tego nurtu sofistyki wyraził arystokrata ateński Kallikles z Acharnai. Nie jest on postacią stricte historyczną jak pozostali retorzy, lecz literacką, jednak jak przypuszcza Wilhelm Nestle jest to maska konkretnej postaci50 . Platon dzie przed wszystkimi i o wszystkim mówić tak, że będzie zawsze miał tłum po swojej stronie; krótko mówiąc: w każdej sprawie w której tylko zechce; ale z tego powodu zgoła nie musi zaraz lekarzom sławy zabierać- dlatego tylko że potrafi łby tego dokonać- ani innym fachowcom, ale sprawiedliwie posługiwać się wymową, podobnie jak zapaśnictwem.” Platon, Gorgiasz, 457 b. 44 Diels, FVS, B 11, tłum. J. Gajda. 45 Gorgiasz hołdował pewnym potocznym opiniom (mniemaniom) kształtowanym przez tradycję i wychowanie, gdyż odrzucił jakiekolwiek kryterium. To one właśnie wyznaczały co jest dobre, sprawiedliwe. Potem wystarczyło tylko je odrzucić i mamy Kalliklesa, który jest do końca konsekwentny. 46 Prodikos z Keos przedstawia w micie Herakles na rozstajnych drogach dwie możliwe dla człowieka drogi przejścia przez życie. Przewodniczką na jednej z nich jest Kakia (Nieprawość), po drugiej wiedzie nas Arete (Cnota). Ksenofont, Wspomnienia o Sokratesie, II 1. Warszawa 1967. 47 Jedno z podstawowych założeń greckich- koncepcja mikro(człowiek) i makrokosmosu(świat) podlegających tym samym prawom. Grecy z perspektywy makro tłumaczyli mikrokosmos. 48 Platon, Prawa 716 a, tłum. W. Witwicki. 49 F. Dostojewski, Bracia Karamazow, przeł. A. Wat, Wrocław 1995. 50 Nestle domniemuje, że chodzi o Charyklesa, jednego z najokrutniejszych członków Kolegium Trzydziestu.(W. Nestle, Die Vorsokratiker, Jena 1922, str. 94.) Jednak jak sugeruje J. Gajda-Krynicka równie prawdopodobne jest iż, Platon mógł ukryć pod tą postacią także innego z pośród współczesnych sobie
108
czyniąc z niego głównego przeciwnika Sokratesa w rozmowie przedstawionej na kartach Gorgiasza, de facto unieśmiertelnia jego imię i czyni go postacią wręcz archetypiczną dla wyznawców tego typu poglądów. Jak pociągające intelektualnie i głęboko zapadające w pamięć są to słowa niech świadczy najlepiej fakt, iż to właśnie postać i myśli Kalliklesa były po prawie dwóch i pół tysiąca lat inspiracją dla koncepcji nadczłowieka (Übermensch) sformułowanej przez „proroka czasu post” – Fryderyka Nietzsche. Kallikles nie godzi się z wynikiem umowy, będącej fundamentem demokracji, który twierdzi, że wszyscy ludzie są równi. Wedle niego jest zupełnie odwrotnie, „nie wszystkie miejsca w teatrze życia są jednakowe” jak napisał Chryzypp z Soloi. Są jednostki lepsze, potężniejsze, które natura, nie umowa, predestynuje do panowania nad tłumem słabych i nikczemnych. Jest to ich pierwotne i niepodlegające dyskusji prawo. W zarysowanej po raz pierwszy w myśli filozoficznej przez Heraklita antytezie fysis (fÚsij) – nomos (nÒmoj) Kallikles zdecydowanie opowiada się po stronie natury i jej prawa, uważając, iż prawo stanowione jest z nią sprzeczne. „Tymczasem natura – [jak powiada – przyp. Ł. P.] sama pokazuje, że sprawiedliwe jest, aby jednostka lepsza miała więcej niż gorsza, i potężniejsza więcej niż słabsza”51. To jest właśnie prawdziwa sprawiedliwość: jednostka lepsza, potężniejsza ma we władaniu słabszą i posiada więcej od niej. Jest to immanentne prawo świata jawiące się w wielu miejscach, zarówno wśród zwierząt, ludzi, jak też w stosunkach między państwami. Tymczasem prawa stanowią ludzie słabi, ci, których jest wielu. Czynią to dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa, dla własnej korzyści, dla ochrony przed roszczeniami ze strony jednostek lepszych od siebie z natury. Sprawiedliwość konwencjonalna, mówiąca o równości, o tym, iż złe i brzydkie jest wyprzedzanie innych czy ich krzywdzenie jest dla Kalliklesa szczytem niesprawiedliwości. Tłum słabych ze względu na swoją przewagę liczebną ma możliwość dokonywania gwałtu na silnych. Już od najmłodszych lat jednostki o najszlachetniejszej naturze urabia, tłamsi, tresuje jak lwiątka, mamiąc je urokiem pięknych słów i wmawiając, że „trzeba mieć tyle, co drudzy, i to jest to, co piękne i co sprawiedliwe”52 . Istnieje jednak nadzieja, którą on sam wyraża w takich oto przepięknych słowach: „Ale jeśli się trafi mąż z odpowiednią naturą, to wszystko to strząśnie z siebie, przełamie, wyrwie się i podepce nasze formułki i kuglarskie sztuczki, i łagodne uroki świętych słów, i prawa przeciwne naturze wszystkie; powstanie i ukarze się jako pan nasz; on niewolnik; wtedy rozbłyśnie sprawiedliwość natury”53. Kallikles uznał, że organizacja życia ludzi, której podstawą jest umowa bez trwalszego umocowania bądź to w naturze, bądź w świecie transcendentnych wartości, jest nader wątła, i jeśli jednostka nieprzeciętna uderzy w nią z pełną mocą, to musi zostać podważona i nieuchronnie runąć. Z zaprezentowaną koncepcją „człowieka silnego”, „nadczłowieka” wiąże się całkowicie odmienny na gruncie myśli starożytnej Grecji paradygmat dobrego życia. Nie oznacza to jednak, iż jest on absolutnym novum. Bogactwo, władza i sława były pożądane od zawsze. Już w poematach Homera są one traktowane jako kryterium szczęśliwości. Także postać Zethosa z dramatu Antiope Eurypidesa jest reprezentantem podobnego typu poglądów. Nie mniej jednak, Platon poprzez usta Kalliklesa wyraża ten wzorzec w sposób najdoskonalszy54 . Co polityków – Alkibiadesa czy Kritiasza, bądź włożył w jego usta syntezę poglądów pewnego odłamu sofistyki. J. Gajda-Krynicka, Filozofia przedplatońska, Warszawa 2007, s. 231. 51 Platon, Gorgiasz 483 d. 52 Platon, Gorgiasz 483 e. 53 Platon, Gorgiasz 484 a. 54 Niezmiernie frapujące jest jak to możliwe, że Platon w tak mistrzowski sposób wyraził poglądy, z którymi się nie zgadza. Mimo, iż Kallikles został pokonany w dyskusji przez Sokratesa jego słowa są zdecydowanie bardziej zapadające w pamięć. W. Jaeger w Paideii sugeruje, że w taki sposób pisać może jedynie osoba, która „tego przeciwnika kiedyś pokonać musiała we własnym sercu i wciąż jeszcze nie przestaje się z nim pasować.” Jest to bardzo prawdopodobne, gdyż Platon będąc arystokratą musiał rozważać
109
więcej dopiero poprzez wystąpienie Gorgiasza został znacząco wzmocniony i uprawomocniony(odrzucenie wszelkiego kryterium). Hołduje on biegunowo różnym wartościom od tych cenionych przez Demokryta czy Sokratesa. Cel obu wzorców jest naturalnie taki sam – jest nim szczęście (eÙdaimon…a) – jednak różnica w jego definicji jest kolosalna. Dobre, szczęśliwe życie według Kalliklesa, to niepowściąganie żądzą i namiętnością, zaspokajanie swoich zachcianek i kaprysów, dążenie do bogactwa, władzy i sławy. Nie istnieje w nim coś takiego jak opanowanie czy rozumna samokontrola:, „…bo jak może być szczęśliwy człowiek, który jest niewolnikiem czyimkolwiek. Nigdy; tylko to jest piękne i sprawiedliwe z natury, co ja teraz otwarcie mówię, że człowiek, który ma żyć jak należy powinien żądza swoim popuścić wodze, niechaj będą jak największe, wystarczą wtedy wiosła odwagi i rozsądku, żeby mieć pełno, po brzegi, wszystkiego, ku czemu się żądza kiedykolwiek ruszy”55. Jest to propozycja „życia permanentnego użycia”, w którym nie dąży się do racjonalizacji czy redukcji potrzeb, lecz wręcz przeciwnie, ciągłego ich generowania i zaspokajania. Jest to życie, gdzie niepowściągliwość i rozpasanie zostają wyniesione do rangi cnoty. Jego ideał, jak kreśli go Kallikles, to: „Bujne, szerokie życie, bez hamulca i bez pana nad sobą, byle było skąd, to jest dzielność i szczęście, a ta reszta, to świecidełka, to ludzkie konwenanse przeciwne naturze, to głupstwa, o których i mówić nie warto”56. To jest prawdziwe życie, życie „pełną piersią”, w którym cała przyjemność w tym, jak powie, żeby „napływało jak najwięcej”. Naturalnie, nie każdego na takie życie stać. Jest ono zarezerwowane wyłącznie dla jednostek silnych, nieprzeciętnych, wyjątkowych dlatego też tłumy słabych, aby ukryć swoją nieudolność w zaspokajaniu własnych namiętności „chwalą niemęskim głosem rozumne panowanie nad sobą i sprawiedliwość”57. „Nadczłowiek” Kalliklesa jest ex definitione egoistą, mającym naturalne prawo zaspokajać własne namiętności i żądze kosztem innych, nie bacząc na ograniczenia stawiane przez prawo, tradycje czy normy moralne bądź etyczne. Możliwość krzywdzenia innych jest więc nieodłącznie związana z tym sposobem myślenia i funkcjonowania w rzeczywistości społeczno-politycznej. Jest dla niego czymś naturalnym, gdyż paradygmatycznie są jedynie dwie możliwości, funkcjonuje logika dwuwartościowa, można albo krzywdzić, albo być krzywdzonym, przy czym wybór opcji drugiej został odrzucony i totalnie skrytykowany jako stan wręcz niegodny człowieka: „Zresztą to nawet nie jest stan godny człowieka; doznawanie krzywd, tylko niewolnika jakiegoś, któremu by lepiej było umrzeć, niż żyć, którego krzywdzą i poniewierają, a on nawet nie potrafi dać sobie rady ani pomóc komuś drugiemu, na którym by mu zależało”58. Wzorzec dobrego życia zaproponowany przez Kalliklesa jest łudząco podobny do drogi Kakii prezentowanej w micie Herakles na rozstajnych drogach59. Jest to więc podążanie drogą nieprawości, rozpusty, łatwych rozkoszy i uciech nie wymagających starań i wyrzeczeń, nie czynny udział w życiu politycznym. W Liście siódmym pisze, iż środowisko Kritiasza postrzegało go jako naturalnego sprzymierzeńca i nawet udało im się na krótki czas zjednać go dla potrzeb swoich planów. W. Jaeger, Paideia, przeł. M. Plezia i H. Bednarek, Warszawa 2001. 55 Platon, Gorgiasz 491 e- 492 a. 56 Platon, Gorgiasz 492 c. 57 Platon, Gorgiasz 492 a. 58 Platon, Gorgiasz 483 b. 59 Kakia mami Heraklesa taką oto wizją: „Jeśli mnie weźmiesz za przyjaciółkę, poprowadzę cię drogą najprzyjemniejszą i najłatwiejszą, zakosztujesz wszelkich rozkoszy, a do końca życia nie doznasz żadnych przykrości. Przede wszystkim nie będziesz się martwił ani o wojnę, ani o trudy, ani o inne sprawy, ale jedyną twą troską będzie na to tylko zwracać całą uwagę, w jakim jedzeniu i piciu mógłbyś znaleźć największą przyjemność, z czego twe oczy, uszy, powonienie lub dotyk mogłyby doznać największej rozkoszy, z jakimi młodzieńcami obcując mógłbyś mieć największą uciechę, jakbyś najprzyjemniej się wyspał na jak najmiększym posłaniu i jak byś te wszystkie rozkosze potrafi ł zdobyć bez żadnego wysiłku”. Ksenofont, Wspomnienia o Sokratesie II 1, 23-25, Warszawa 1967.
110
mających nic wspólnego z tradycyjnie rozumianą przez greków cnotą. Szczęścia nie można zredukować jedynie do przyjemności cielesnych, gdyż wówczas, jak zauważył Heraklit, szczęśliwe byłyby woły przy żłobie. Ponadto jak przedstawia Arete, rzeczywistość jest tak urządzona, iż „…żadnej z rzeczy, które są piękne i dobre, nie użyczają bogowie ludziom za darmo – bez pracy i starań”60. U Kalliklesa następuje całkowite przewartościowanie wszystkich wartości w stosunku do ich tradycyjnego znaczenia funkcjonującego na gruncie greckim. Dążenie do stanu autarkii (aÙt£rkeia), ograniczanie do minimum liczby potrzeb i traktowanie życia jako permanentne ćwiczenie się (¥skhsij) w cnocie proponowane przez główny nurt filozofii starożytnej jest dla niego gorzką niedolą. Jak odpowiada Sokratesowi, jeśli to jest szczęście: „A to by kamienie na taki sposób i trupy były najszczęśliwsze”61. Dla Kalliklesa naturą człowieka jest hedone (¹don»). Taki paradygmat i możliwość dłuższego związania się filozofią62 jest zasadniczo odrzucany, gdyż człowiek nawet o najszlachetniejszej naturze zajmując się nią na stałe, za jej przyczyną ulegnie nieuchronnemu zepsuciu. Jego rada natomiast jest następująca: „Nie tych naśladuj mężów, którzy się o te drobnostki spierają, a tych, którzy i życie mają jako takie, i sławę i inne dobra niezliczone”63. Kallikles nie dostrzega jednak subtelnego faktu, iż podporządkowując życie zaspokajaniu żądz i namiętności oraz gromadzeniu dóbr materialnych, de facto, staje się nieświadomie ich niewolnikiem, a w przypadku braku możliwości ich zaspokojenia skazuje się na nieszczęśliwość, gdyż jak sam mówi, w cytowanym już fragmencie „…jak może być szczęśliwy człowiek który jest niewolnikiem czyimkolwiek”. Drugi proponowany wzorzec nie niesie ze sobą takich niebezpieczeństw. Prawdziwy mędrzec, realizujący ideał vita contemplativa nie może być nieszczęśliwy, gdyż jak pisze Platon w jednym ze swoich dialogów, radują się i smucą tylko głupcy. Zakończenie Reasumując. Genezy podstaw urządzenia dzisiejszej rzeczywistości, jak nominalizm, konwencjonalizm czy relatywizm, należy szukać już w starożytnej Grecji, w nurcie sofistycznym. Świat zachodni jest światem po przełomie nominalistycznym, w którym praźródeł państwa upatruje sie w akcie niepisanej umowy pomiędzy jednostkami. Również prawo jest jej wynikiem. Autor starał się zasygnalizować kruchość obojga w przypadku braku oparcia na trwalszej niż konwencja podstawie oraz przedstawić niebezpieczeństwa z tym związane. Mimo upływu dwóch i pół tysiąca lat można dostrzec szereg powiązań i aż zadziwiające jest jak wiele od sofistów przejęliśmy i dostosowaliśmy do naszych potrzeb. Niestety przejmowanie nie dotyczyło jedynie tego, co pozytywne. Obecnie funkcjonująca koncepcja dobrego życia wykazuje wiele cech wspólnych z paradygmatem zaprezentowanym przez Kalliklesa. Zasadą, wedle której działa Ego – człowiek współczesny, jest zaspakajanie potrzeb i namiętności. Całkowite ich zaspokojenie, nie jest nigdy możliwe, gdyż nie istnieje obiektywne kryterium ich pełnego nasycenia. Człowiek wraz ze spełnieniem danej potrzeby generuje inną, nową, popadając w samonakręcającą się spiralę. Nie ma przy tym świadomości, iż w ten sposób sam się unieszczęśliwia, ponieważ nie istnieje taka możliwość, ażeby wszystkie zostały zaspokojone. Ponadto, nie jest on wyizolowaną jednostką, żyje w społeczeństwie, co pociąga za 60
Ksenofont, Wspomnienia o Sokratesie II 1, 27-28, Warszawa 1967. Platon, Gorgiasz 492 e. 62 Kallikles dopuszcza taką możliwość jedynie za młodu, dla nabrania ogólnej ogłady, erudycji. 63 Platon, Gorgiasz 486 c. 61
111
sobą ciągłe porównywanie się do innych, mające dla każdego przykre konsekwencje. Jak ujmie to Pierre Manent rekonstruując poglądy J.J. Rousseau, „porównywanie się – oto główne nieszczęście i grzech pierworodny człowieka żyjącego w naszych społeczeństwach. Nieszczęście: […] [gdyż dla człowieka], który się porównuje, […] istnieć będzie zawsze ktoś bogatszy, a jeśli ja jestem najbogatszy, to nie będę najpiękniejszy i najinteligentniejszy”64 Rousseau zauważył to blisko cztery wieki temu, lecz mimo zmiany realiów jest to spostrzeżenie wciąż aktualne, gdyż podobny mechanizm funkcjonuje także obecnie. Pojęcie szczęścia, tak u Kalliklesa, jak i w paradygmacie obowiązującym w świecie zachodnim, zostało zatem w dużej mierze spłycone jedynie do stanu nasycenia przyjemności cielesnych. Jak zły to stan, mówił nam najpełniej z gruntu paradygmatu, charakterystycznego dla głównego nurtu filozofii starożytnej, Demokryt „…nierozumne, niepowściągliwe i zbrodnicze życie „…nie jest właściwie złym życiem, lecz przewlekłym konaniem”65 . Jego zdaniem: „Szczęście nie mieszka ani w trzodach, ani w złocie, ono ma swoją siedzibę w naszej duszy”66 . Mimo, iż są to dwa biegunowo różne wzorce, niemające ze sobą praktycznie żadnego punktu wspólnego, to po przyjęciu zasady homo-mensura i odrzuceniu absolutnego, transcendentnego kryterium stają się one równie uprawnione, isosteniczne. Również dziś, celem wszelkiego wysiłku intelektualnego humanistów jest odkrycie wzorca dobrego życia, którym każdy człowiek powinien podążać. Jest to kwestia elementarna, gdyż właśnie od niego, tak na prawdę, zależy sposób organizacji życia społeczno-politycznego. Analizę polityki i problemów tak szczegółowych jak wybór najlepszego ustroju i sposobu urządzenia państwa, należy poprzedzić refleksją nad tą węzłową kwestią67. Wielkim ułatwieniem dla każdego, kto chce zmierzyć się z tym intelektualnym problemem, będzie „wybranie się na ateńską agorę V w. p.n.e. i wnikliwe przysłuchiwanie się polemikom prowadzonym przez ówczesnych, intelektualnych tytanów”, gdyż są one nieprzebraną skarbnicą mądrości i inspiracji. Nie bez powodu przecież, po wielu setkach lat powiedziano, że „wkładem Greków w filozofię Zachodu była filozofia Zachodu”68, a jak wielką przedstawia wartość, zauważył już Arystoteles: „Wszystkie [nauki] są od niej potrzebniejsze, ale żadna nie jest lepsza”69. Może dziś także powinniśmy słuchać się starożytnych, gdyż trudno wyobrazić sobie lepszych nauczycieli, bo jak napisał Platon „oni lepsi byli od nas i bliżej bogów mieszkali”70. ---------------------Łukasz Potempa – Urodzony w 1986 roku w Gliwicach. Student III roku politologii(specjalność: europeistyka) oraz I roku filozofii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Jeden z inicjatorów zawiązania sekcji Historii Myśli Politycznej w ramach Koła Naukowego Politologów UŚ. Interesuje się fi lozofią polityki, w szczególności myślą starożytnej Grecji oraz polską myślą społeczno-polityczną. W sferze jego zainteresowań znajduje się również fi lozofia Fryderyka Nietzsche. 64
P. Manent, Intelektualna historia liberalizmu, Kraków 1995, s. 101. Diels, FVS, Demokryt, B 160. 66 Diels, FVS, Demokryt, B 171, przeł. K. Leśniak. 67 Głęboko przekonany był o tym także Arystoteles mówiąc, iż: „Kto z należytą starannością chce zająć się zagadnieniem najlepszego ustroju, musi przede wszystkim określić jakie życie najbardziej godne jest pożądania. Jeśli się tego nie ustali, to z konieczności nie da się odpowiedzieć na pytanie, jaki ustrój jest najlepszy. Tak to bowiem bywa, że ci, którzy posiadają najlepszy w swoich warunkach ustrój, prowadzą zazwyczaj najszczęśliwszy tryb życia, jeśli tylko nie zajdzie coś niespodziewanego.”. Arystoteles, Polityka VII, r. I 1323 a, przeł. L. Piotrowicz, Warszawa 2006, s. 183. 68 B. Williams, w: Oliver Taplin, Greek Fire, Londyn 1989, s. 170. 69 Arysoteles, Metafizyka, A2, 983 a 10 nn. 70 Platon, Fileb 16 c. 65
112
A nna Stępień
Równość i wolność w Ameryce według Alexisa de Tocqueville’a Nieodłącznym elementem demokratycznego społeczeństwa była dla Tocqueville’a równość i wolność. Rewolucja demokratyczna, o której pisał, dokonywała się przede wszystkim w oparciu o te dwie zasady. Autor próbował znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego w porównaniu z Francją, w społeczeństwie amerykańskim większa równość wydaje się żyć w zgodzie w porównaniu z większą wolnością. Amerykańskie społeczeństwo widział w roli propagatora równości i w jej oddziaływaniu na Francję. Te dwa pojęcia są podstawą w wyjaśnianiu zjawiska demokracji w Ameryce i jej specyfiki. Ale to równości przyznawał Tocqueville pierwszeństwo nad wolnością w tejże rzeczywistości. To ona była podstawowym i stałym przedmiotem jej dążeń. „Ku wolności –wyjaśnia Tocqeville – dążą [narody – przyp. A. S.] w nagłych zrywach i wysiłkach, a jeśli nie osiągną celu – rezygnują. Jeżeli natomiast brakuje równości, nic nie jest w stanie ich zadowolić i gotowe są raczej zgodzić się na śmierć niż na jej utratę”1. W wewnętrznej logice demokracji wolność odgrywa u Tocqueville’a drugorzędną rolę 2 . Poczucie równości prowadziło Tocqueville’a do wiary w możliwość istnienia bezklasowego społeczeństwa. Takie jego zdaniem miało miejsce w Ameryce. Obywatele mieli tu otwartą drogę do wszystkich stanowisk w państwie, nawet tych najwyższych. Nie istniały odrębne i zamknięte warstwy, do których niższe nie miałyby możliwości dostępu. Nie istniały też przywileje przypisane konkretnej grupie ludzi. Kontakty społeczne między warstwami nie były niczym ograniczone. Według Pierre Manenta równość nie jest już dla Tocqueville’a tylko hipotezą charakterystyczną dla nowego stanu społecznego, za pomocą której przyznaje się każdemu równe prawa niezależnie od urodzenia. Równość jest dla niego zasadą nieskończenie aktywną. Dokonuje się we wszystkich aspektach ludzkiego życia. Jest to proces, a nie tylko stan3 . Tocqueville jest przekonany o słuszności postępu równości. P. Manent zauważa, że demokratyczna równość stworzyła w Ameryce polityczne instytucje, które są dla niej właściwe. Pisze: „Zasada demokratyczna – zrodzona w townships Nowej Anglii – stanowi obecnie siłę inspirującą dla całego wielkiego i zasobnego narodu”4 . Demokracja jest przede wszystkim stanem społecznym, który określa równość. Dopiero w drugiej kolejności jest zespołem politycznych instytucji. P. Manent wyjaśnia: „Gdy Tocqueville twierdzi, iż demokracja to w pierwszym rzędzie stan społeczny, to nie sugeruje on, iż stanowi ona w istocie społeczną „podbudowę” różną de facto oraz de iure od politycznej „nadbudowy” posiadającej właściwie drugorzędne znaczenie, ale definiuje on negatywny moment demokracji: odrzucenie czy wykluczenie arystokracji i nierówności warunków”5 . 1
A. de Tocqueville, O demokracji w Ameryce, t. 1, Kraków 1996, s. 56. G. Sartori, Teoria demokracji, Warszawa 1998, s. 450. 3 P. Manent, Intelektualna historia liberalizmu, Kraków 1994, s. 149. 4 Tamże, s. 150. 5 Tamże, s. 151. 2
113
Równość była najbardziej widoczną cechą społeczeństwa amerykańskiego. Najsilniej też kontrastowała z podziałami, jakie miały miejsce na kontynencie europejskim. „Szokowało ono Tocqueville’a, – twierdzi Wiktor Osiatyński – który łączył poczucie równości z charakterem kolonistów i emigrantów, udających się za ocean, i dowodził, że już w chwili opuszczania kraju rodzinnego emigranci w zasadzie wyzbywali się w stosunku do siebie samych poczucia wyższości i niższości”6 . Zjawisku równości Tocqueville przywiązuje dużą wagę. Ale nie uważa jej za najważniejszą przyczynę i część składową demokracji. Oznaczałoby to przyjęcie zbyt wąskiego punktu widzenia. Jest jednym z wielu czynników, które na tę rzeczywistość polityczną i społeczną się składają. Ukształtowanie się z Stanach Zjednoczonych określonych i specyficznych poglądów i zasad nie jest związane tylko i wyłącznie z tak wyraźnym i powszechnym istnieniem zjawiska równości. Istnieje wiele innych czynników, które miały nie mniejszy wpływ na demokratyczny charakter tego kraju. Na sposób myślenia jego mieszkańców oddziaływały również warunki naturalne, pochodzenie ludności, ich religia, zwyczaje i wykształcenie. Równość jest jednak tym zjawiskiem i o tyle istotnym, że miała duży wpływ na wykształcenie się nowych poglądów ludzi i sposób zagospodarowania przez nich nowego miejsca i nowej rzeczywistości społeczno-politycznej. „Przebiegając karty naszej historii, od siedmiuset lat nie natrafiamy właściwie na ani jedno wydarzenie, które nie obróciłoby się na korzyść równości”7 – pisze Tocqueville. Istotnym symbolem tej równości stało się już samo odkrycie Ameryki, które dało nowe możliwości i nadzieje na lepsze życie nie tylko bogatym, ale również, bądź przede wszystkim, biednym. Tocqueville zauważył, że w życiu politycznym może zaistnieć taka sytuacja, gdzie równość będzie istnieć pomimo braku wolności. Może bowiem tak się zdarzyć w sytuacji, kiedy wszyscy ludzie są równi, ale jeden człowiek ma nad nimi nieograniczone panowanie. Jednak trudno wówczas mówić o prawdziwej równości. Społeczeństwom demokratycznym zawsze zależy na równości. Tocqueville próbuje uzasadnić większe jej znaczenie w porównaniu z wolnością: „Równość co dzień dostarcza wielu małych korzyści każdemu obywatelowi. Uroki równości dają o sobie znać na każdym kroku i są dostępne dla wszystkich. Najszlachetniejsze serca nie pozostają na nie obojętne, lubują się w nich także najpospolitsze dusze. Namiętność zrodzona przez równość jest więc zarazem intensywna i powszechna”8 . Dla odmiany, „(...) by móc cieszyć się wolnością, trzeba ją zdobyć za cenę wyrzeczeń i wielkich wysiłków. Za to radości, jakie daje równość, narzucają się same. Wydaje się, że przynosi je każde małe wydarzenie prywatnego życia i wystarczy tylko żyć, by ich zaznać”9 – tłumaczy Tocqueville. Dalej pisze: „Społeczeństwa demokratyczne mają naturalne upodobanie do wolności. Pozostawione sobie samym poszukują jej, kochają ją i z bólem się z nią rozstają. Lecz dla równości żywią gwałtowną, nienasyconą, trwałą i nieprzezwyciężoną namiętność. Pragną równości w stanie wolności, a jeżeli nie mogą tego osiągnąć, to pragną jej także w zniewoleniu. Będą znosiły nędzę, jarzmo niewoli, barbarzyństwo, ale nie ścierpią arystokracji”10 . 6
W. Osiatyński, W kręgu mitu amerykańskiego, Warszawa 1971, s. 24. A. de Tocqueville, O demokracji..., t. 1, s. 7. Tezę tę autor stawia na przykładzie jego własnego kraju, to jest Francji. Jednak, jak zauważa dalej, nie jest to tylko charakterystyczne zjawisko dla Francji, a dla całego świata chrześcijańskiego. Uważa jednak, iż omawiana tu rewolucja nie uczyniła większych postępów w żadnym z europejskich krajów niż miało to miejsce we Francji. 8 Tamże, s. 106. 9 Tamże, t. 2, s. 105. 10 Tamże, s. 106. 7
114
Stwierdził, że ludzie wyżej cenią sobie równość od wolności. Tłumaczył, że równość rozwinęła się wcześniej. Wolność była konsekwencją równości. Jest to charakterystyczne dla nowoczesnych narodów na kontynencie europejskim. „Równość stworzyła już odpowiednie poglądy, nawyki i prawa, kiedy wolność po raz pierwszy, całkowicie osamotniona, ukazała się ludziom. Wolność istniała dopiero w sferze idei oraz upodobań, kiedy równość przeniknęła już do zwyczajów, wrosła w obyczaje i nadała swoisty obrót najdrobniejszym zjawiskom życia społecznego”11 – stwierdza Tocqueville. Podsumowując Tocqueville pisze, że u Amerykanów równość jest zjawiskiem nowym, a wolność istnieje od dawna. W przeciwieństwie do Europy, „(...) gdzie równość wprowadzona przez absolutnego władcę przeniknęła do zwyczajów społeczeństw na długo przed pojawieniem się idei wolności (...)”12 . Pomijając znaczenie i pierwszeństwo obu wartości, nie należy zapominać, że wolność nie może jednak istnieć bez równości. W konsekwencji więc wolność, jak i równość są jednakowoż istotne i ważne dla życia społeczeństwa demokratycznego, a i w zasadzie dla każdego społeczeństwa w ogóle. A już na pewno są przewodnim celem i dążeniem społeczeństw. „Moje umiłowanie wolności – pisze Tocqueville – płynie z upodobania, a równości – z instynktu i rozumu”13 . Tocqueville stale poszukiwał równowagi między wolnością a równością, między wolnością jednostki a jej zobowiązaniami wobec całej grupy, w której ta jednostka przychodzi na świat. Za podstawowe filary społeczeństwa demokratycznego uważał wolność od przymusu i możliwość uczestnictwa w życiu politycznym. Według A. de Tocqueville’a wolność z równością daje się pogodzić. Z tezy tej Otto Vossler wyciąga ostateczną konkluzję. Według niego równość należy nie tylko uznać, ponieważ jest ona nieunikniona (takie było pierwsze jej rozumienie), ale powinno się, a nawet trzeba ją uznać oraz z satysfakcją się z nią obchodzić i ją traktować, ponieważ daje się ona pogodzić z wolnością (i to jest jej nowe rozumienie)14 . Roman Tokarczyk dla odmiany zwraca uwagę, że Tocqueville wysoko cenił wolność. Traktował ją jako wartość elitarną, a co za tym idzie najwyższą. Wykazał również, że w ustroju demokratycznym wolność musi ustępować równości. Ta bowiem bliższa jest dążeniom większości społeczeństwa15 . „Nigdy nie dość powtarzać, że nie istnieje nic bardziej obfitującego we wspaniałe rezultaty niż sztuka wolności i że jednocześnie nie ma nic trudniejszego niż uczenie się jej. (...) wolność rodzi się zwykle wśród burz, utrwala z trudem wśród waśni, a swe dobrodziejstwa pozwala ocenić dopiero wtedy, gdy się zestarzeje”16 – konkluduje Tocqueville. Ważnym źródłem wolności i jej gwarancją staje się jej wola. Niezbędna jest też obecność w społeczeństwie ducha obywatelskiego. Demokracja wymaga bowiem stałej aktywności i utrwalonych w społeczeństwie zwyczajów panowania nad sobą. Dzięki temu człowiek uczy się wolności. Nie jest to jednak nauka łatwa. W demokracji człowiek podporządkowuje się społeczeństwu. Jest jednak pewna granica tego podporządkowania. Stanowi ją wolność osobista jednostki. Według Tocqueville’a wolność jest tu podstawową kategorią. Wolność jednostki stanowi dobro naczelne i, jak 11
Tamże. Tamże, t. 2, s. 311. 13 List do Johna Stuarta Milla, (czerwiec 1835 roku). W: A. de Tocqueville, Listy..., s. 105. 14 O. Vossler, Alexis de Tocqueville. Freiheit und Gleichheit, Frankfurt am Main 1973, s. 101. 15 R. Tokarczyk, Współczesne doktryny polityczne, Zakamycze 1998, s. 63. 16 A. de Tocqueville, O demokracji..., t. 1, s. 245. 12
115
określił J. Baszkiewicz, jest celem samym w sobie17. Powodem do cenienia wolności jest to, że przejawia się w niej podmiotowość. Na tym polega też ontologiczno-egzystencjalna jej wartość, która wiąże się jednocześnie z godnością i odpowiedzialnością. Z tych powodów poszczególne podmioty cenią tę wolność18 . Według Doktryn politycznych XIX i XX wieku Tocqueville nie formułuje definicji wolności, ale wskazuje na dwa warunki konieczne do jej istnienia. Jednym z nich jest istnienie stowarzyszeń. Drugi – związany jest z jednostką należącą do takiego właśnie stowarzyszenia19. Przynależność do stowarzyszeń pozwala jednostkom na udział w życiu publicznym. Nakazuje im jednocześnie uniezależnianie się od swoich egoistycznych pragnień. R. Aron wyjaśnia, jaki sens nadał słowu „wolność” Tocqueville. Uważa go za najczęściej używane i najbardziej wieloznaczne ze wszystkich słów, bo „w każdej epoce ludzie domagają się w imię wolności praw, których czują się niesłusznie pozbawieni, i protestują przeciwko rzeczywistemu zniewoleniu”20 . Przytacza zdanie Tocqueville’a, które według niego najlepiej oddaje jego rozumienie wolności: „Zgodnie z nowoczesnym, demokratycznym i (...) słusznym pojmowaniem wolności, każdy człowiek, uznany za obdarzonego przez naturę poczytalnością konieczną do działania, rodząc się, nabywa równe i niezbywalne prawo do życia niezależnie od swoich bliźnich we wszystkim, co dotyczy tylko jego samego, i do kierowania własnym losem tak, jak chce”21. R. Aron zauważa również, że Tocqueville wypowiada się o wolności w liczbie pojedynczej. Nigdy nie mówi o „wolnościach”. Zawsze jednak wymienia różne aspekty tej wolności, czy to uczestnictwo obywateli w życiu publicznym, czy wolność myśli, osobista i intelektualna lub zdolność narodu do rządzenia. „Ogół tych wolności stanowi w jego oczach wolność, która jako jedyna może wznieść egalitarne, troszczące się zwłaszcza o dobrobyt społeczeństwa, do wielkości”22 – podsumowuje R. Aron. Według Jürgena Feldhoffa Tocqueville uczy analizy, aby wolność rozumieć jako społeczny fenomen, który poprzez instytucje i obyczaje tworzy ustabilizowany wzorzec zachowania i politycznego podziału na sprawy publiczne23 . Tocqueville rozróżniał wolność w znaczeniu demokratycznym i arystokratycznym. Zajął się przede wszystkim wolnością w pierwszym znaczeniu 24 . Według niego wolność arystokratyczna oparta jest na przywilejach, wolność demokratyczna – na prawie. Dzięki temu wyraża się ona w postawie obywateli, którzy aktywnie uczestniczą w życiu społecznym. „Wolność przełamuje egoizm, łączy ludzi dla wspólnego celu, zmusza do porozu17
A. Tocqueville, Wspomnienia; Wstęp, J. Baszkiewicz, Wrocław 1987, s. VIII. Przewodnik po współczesnej filozofii politycznej, red. R.E.Goodin, P. Pettit, Warszawa 1998, s. 566. 19 Doktryny polityczne XIX i XX wieku, red,. K. Chojnicka, W. Kozub-Ciembroniewicz, Kraków 2000, s. 35. 20 R. Aron, Esej o wolnościach, Warszawa 1997, s. 29. 21 L’Etat social et politique de la France. W: A. de Tocqueville, Oeuvres complètes, t. 2, cz. , s. 62 – Cyt. za R. Aron, Esej..., s. 29. 22 Tamże, s. 31. 23 J. Feldhoff, Die Politik der egalitären Gesellschaft. Zur soziologischen Demokratie – Analyse bei Alexis de Tocqueville, Köl und Opladen 1968, s. 57. 24 Według J. Szackiego Tocqueville uświadomił wszystkim wewnętrzną sprzeczność hasła charakterystycznego dla 1789 roku, to jest „Wolność, równość, braterstwo”. „Wprowadzenie równości – tłumaczy J. Szacki – nie daje żadnej gwarancji wolności, lecz, wręcz przeciwnie, jest brzemienne w niebezpieczeństwo nowego despotyzmu.” Swój punkt widzenia Tocqueville uzasadnił na przykładzie Francji, gdzie demokratyczna rewolucja zrodziła bonapartyzm. J. Szacki, Historia myśli socjologicznej, Warszawa 2002, s. 189. 18
116
miewania się i kompromisu. Wolność w demokracji nie jest tylko uprawnieniem, ale także obowiązkiem”25 – interpretuje przemyślenia Tocqueville’a Lech Dubel. By ukazać charakter anglo-amerykańskiej cywilizacji, Tocqueville przywołuje fragment mowy wygłoszonej przez amerykańskiego sędziego, Winthropa. Tenże uważał, że wspomniana cywilizacja jest wynikiem połączenia ducha religii i ducha wolności. Rozróżniał dwa rodzaje wolności – wolność zepsutą oraz wolność społeczną i moralną. Za wolność zepsutą uważał tę, która jest właściwa zarówno ludziom, jak i zwierzętom. Polega na robieniu tego wszystkiego, co nam się podoba i co nam odpowiada. Jest niebezpieczna, gdyż może naruszać wszelkie zasady moralne i społeczne. Bóg jest przeciwny uznawaniu takiej wolności, bo stanowi ona niebezpieczeństwo dla prawdy i pokoju. Z kolei wolność moralna i społeczna istnieje dzięki istnieniu jedności. Dzięki niej można czynić to wszystko, co jest sprawiedliwe i dobre. Można ją nawet nazwać wolnością świętą. Ludzie z kolei powinni starać się ją zawsze bronić, nawet z narażeniem własnego życia 26 . Marcin Król uważa, że wolność, o jakiej pisał Tocqueville, można określić współczesnym pojęciem wolności pozytywnej. Określa ją jako wolność wykorzystywaną i wolność polityczną. Według niego Tocqueville’a nie interesuje wolność negatywna, gdyż jednostka może pozostać autonomiczna i niezależna od władzy również w systemie despotycznym27. Z kolei według R. Arona Tocqueville definiuje jednocześnie wolność negatywną i nieokreśloną. Poprzez to, że jej wyrazem jest niezależność i każdy człowiek sam decyduje o swoim losie, traktuje ją jako wolność negatywną. Jest również nieokreślona, ponieważ niewiadomo, jak daleko sięga to, co w przypadku człowieka dotyczy tylko jego samego. Wolność ma też treść pozytywną i jest wolnością do28 . „Wolność-niezależność, którą Montesquieu nazwałaby bezpieczeństwem lub brakiem arbitralności, spełnia się autentycznie tylko w wolności ściśle politycznej, to znaczy przez uczestnictwo obywatela w administrowaniu sprawami lokalnymi i w zarządzaniu rzeczą publiczną. Właśnie wolność polityczna, ta, którą eliminuje despotyzm, nawet jeśli powołuje się przy tym na demokrację, jest w oczach Tocqueville’a wartością najwyższą”29 – uważa R. Aron. To, że autor O demokracji w Amerycepodkreślał negatywny charakter skutków, jakie przynosi demokratycznym obywatelom, społeczeństwu i państwu wolność jednostkowa dodatkowo wzmacniana przez demokrację, zauważył również Miłowit Kuniński, co ujął w artykule Wolność i demokracja30. Według niego ujemnym skutkiem demokracji i wolności w jej ramach był dla Tocqueville’a indywidualizm i rozpad więzi wspólnotowych. Poprzez to obniżył się poziom moralny i intelektualny. Według niego wolność u francuskiego arystokraty to nie tylko brak przymusu, jaki występował w starym ustroju Francji, ale przede wszystkim jest to postępowanie jednostki, które motywowane jest nie tylko celami indywidualnymi, ale również lub nawet przede wszystkim celami ponad jednostkowymi. M. Kuniński dostrzega u Tocqueville’a pewne wątki starożytnej krytyki demokracji. „Uznając – pisał – demokrację w Ameryce przede wszystkim za formę życia społecznego, która wiąże się z demokracją pojmowaną jako udział we władzy i jako procedury zmiany władzy, autor O demokracji w Ameryce podkreślał negatywny charakter skutków, jakie wzmacniana przez demokrację wolność jednostkowa przynosi obywatelom i w konsekwen25
L. Dubel, Historia doktryn politycznych i prawnych do końca XIX wieku, Warszawa 2002, s. 316. A. de Tocqueville, O demokracji..., t. 1, s. 44. 27 M. Król, Historia myśli politycznej od Machiavellego po czasy współczesne, Gdańsk 2001, s. 141. 28 R. Aron, Esej..., s. 30. 29 Tamże. 30 M. Kuniński, Wolność i demokracja. W: Oblicza demokracji..., s. 57-79. 26
117
cji społeczeństwu oraz demokratycznemu państwu”31. Według niego ujemnym efektem demokracji i tworzącej ją wolności był indywidualizm oraz rozpad więzi wspólnotowych. Nie ma jednoznacznej opinii, co do tego, czy Tocqueville był zwolennikiem czy przeciwnikiem demokracji w wydaniu amerykańskim. Manfred G. Schmidt stwierdził, że Tocqueville występuje jako koronny świadek za i przeciw demokracji 32 . W przypadku tego sporu z pewnością korzystne byłoby się upewnić, za którym stanowiskiem ostatecznie optował. Nie zmienia to jednak faktu, iż uważał on, że demokracja jest jak najbardziej możliwie powiązana z wolnością, która jest jej najwyższą wartością i należy czynić wszystko zgodnie z nią. W przeciwnym wypadku, co podkreśla M. G. Schmidt, może nastąpić przenikanie równości niewolą. To niebezpieczeństwo jest duże i nie niemożliwe. Podsumowując, wolność Tocqueville uznawał za podstawową wartość społeczeństwa demokratycznego. Nie zawsze pozostawała ona w jasno określonych stosunkach z inną wartością, równie cenioną przez społeczeństwa demokratyczne, jaką jest równość. Według M. Króla Tocqueville podjął temat, który do dziś stanowi centralny wątek myśli politycznej i „odróżnia równość możliwości od równości realnej”33 . Równość możliwości jest warunkiem koniecznym, by mogło istnieć społeczeństwo demokratyczne. Nie pozostaje też w sprzeczności z wolnością. To równość realna pozostaje z nią w sprzeczności34 . „Jednak nawet w najbardziej rozsądnym i wykształconym społeczeństwie ludzie będą odczuwali równość możliwości za niedostateczną gwarancję ich bezpieczeństwa. Jedynym remedium na negatywne skutki dążenia do równości faktycznej – może ono prowadzić nawet do tyranii większości – jest wolność polityczna, którą gwarantują demokratyczne instytucje, a więc obyczaj, prawo, zasada i praktyka swobodnego stowarzyszania się ludzi i opinia publiczna”35 – podkreśla M. Król. W demokratycznym społeczeństwie ludzie umiłowali sobie przede wszystkim równość. I dla niej gotowi są poświęcić wszystko, nawet wolność. Dlatego Stanisław Filipowicz stwierdza, że „(...) równość w istocie zagraża wolności – tam, gdzie nikną rangi, hierarchie, silniejsze staje się państwo. W porównaniu z nim jednostka jest niczym”36 . Według L. Dubela kwestia wolności i równości, podobnie jak sądzi M. Król, jest u Tocqueville’a powiązana dzięki istnieniu równości możliwości i równości realnej37. Pierwsza z nich jest formalną przesłanką wolności. Równość realna z kolei może wolności zagrażać, gdy ludzie zaczną bardziej cenić równość w niewoli od równości w wolności. Spowodowane jest to tym, że sztuka bycia wolnym nie jest sztuką łatwą. Równość powinna być zgodna z wolnością, ale jej wymogiem jest też, by była to równość w wolności. Oznacza to, jak tłumaczy Norberto Bobbio, że „każdemu należy się tyle wolności, ile da się pogodzić z cudzą, każdemu wolno czynić wszystko, co nie narusza równej wolności innych”38 . „Ludzi nie deprawuje ani władza, ani posłuszeństwo, lecz użycie siły, którą uważają za bezprawną, i posłuszeństwo władzy, którą uważają za przywłaszczoną i ciemięską”39 – stwierdza Tocqueville. Dlatego tak istotne znaczenie przywiązuje wolności i równości. 31
Tamże, s. 77. M. G. Schmidt, Demokratietheorien, Opladen 2000, s. 142. 33 M. Król, Historia myśli politycznej..., s. 136. 34 Tamże. 35 Tamże. 36 S. Filipowicz, O demokracji, Warszawa 1992, s. 36. 37 L. Dubel, Historia doktryn politycznych i prawnych..., s. 316. 38 N. Bobbio, Liberalizm i demokracja, Kraków 1998, s. 25. 39 A. de Tocqueville, O demokracji..., t. 1, s. 10. 32
118
„W Stanach Zjednoczonych nigdy nie uważano, – zauważa Tocqueville – że w wolnym kraju człowiek ma prawo czynić, co zechce – przeciwnie, obarczono go znacznie bardziej różnorodnymi niż gdzie indziej społecznymi obowiązkami. Nie próbowano podważać władzy społecznej u jej podstaw i pozbawiać jej uprawnień; ograniczono się tylko do tego, by rozdzielić jej wykonywanie. Chodziło bowiem o to, by władza była silna, a jej funkcjonariusze słabi – aby społeczeństwo było dobrze rządzone i wolne zarazem”40 . Według J. Feldhoffa abstrakcyjny problem stosunków równości i wolności staje się u Tocqueville’a konkretnym pytaniem o zagrożenia i swobodę działań wolnego politycznego zachowania w demokratycznym społeczeństwie. Jest to klucz do zrozumienia tocqueville’owskiego badania41. Kombinacja równości z wolnością stanowi ducha amerykańskiej demokracji. Powszechna równość możliwości Dominującym zjawiskiem, które wyróżnia epokę demokracji jest powszechna równość możliwości. Umiłowanie tejże równości jest z kolei szczególnym upodobaniem ludzi. Równość jest cechą wyróżniającą demokracji. I najważniejszą z wszystkich. „Ludzie obstają więc przy równości nie tylko dlatego, że jest im droga: przywiązują się do niej także dlatego, że wierzą w jej trwałość”42 – stwierdza Tocqueville. Traktował demokrację jako ustrój, który zapewnia równość możliwości. To zasadnicza cecha odróżniająca demokrację od arystokracji. „Owa równość społeczna – zauważa Giovanni Sartori – która wydała się Tocqueville’owi (...) tak uderzająca, odzwierciedlała do pewnego stopnia brak feudalnej przeszłości, zarazem jednak wyrażała niewątpliwie sposób, w jaki „duch” demokracji przenika całe społeczeństwo”43 . Równość możliwości to zjawisko, o którym autor wspomina już na samym początku swojej pracy. Najbardziej chyba przyciągnęło jego uwagę podczas pobytu w Ameryce Północnej44 . Zjawisko to ma zasadniczy wpływ na rozwój społeczeństwa. Nie bez znaczenia pozostaje też dla sposobu myślenia społeczeństwa oraz nim rządzących. W równym stopniu wpływa na społeczeństwo, jak i na rząd. Równość możliwości spełnia wiele ważkich funkcji: kształtuje poglądy, rodzi emocje, podpowiada sposoby rozwiązania problemów. Tocqueville stwierdził, że im dłużej i głębiej badał amerykańskie społeczeństwo, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że „(...) równość możliwości jest tym podstawowym zjawiskiem, z którego wszystkie inne zdają się wywodzić (...)”45 . Na fakt ten natrafiał nieustannie i do tego sprowadzały się wszystkie jego spostrzeżenia. Powszechna równość możliwości stała się dla Tocqueville’a punktem wyjścia. Do niego stale nawiązywał i starał się wyjaśnić znaczenie tego faktu dla demokratycznego społeczeństwa amerykańskiego. Wpływ ten odnosi się również do idei, jakie wyznaje społeczeństwo, oraz zwyczajów i obyczajów, które ono praktykuje. Tocqueville stwierdza: „Nierówność umysłów jest dziełem Boga i człowiek nie jest w stanie tego zmienić”46 . Wynika z tego jednocześnie, że ludzie dysponują jednakowymi możliwościami, i to pomimo nierówności, które istnieją za sprawą samego Boga. Czynnik 40
Tamże, s. 71. J. Feldhoff, Die Politik der..., s. 72. 42 A. de Tocqueville, O demokracji..., t. 2, s. 105. 43 G. Sartori, Teoria..., s. 23. 44 A. de Tocqueville, O demokracji..., t. 1, s. 5. 45 Tamże. 46 Tamże, s. 54. 41
119
arystokratyczny, tak obecny w ówczesnej Europie, nie miał żadnego znaczenia, a tym bardziej wpływu w Ameryce. „Czas, okoliczności i prawa spowodowały natomiast, że czynnik demokratyczny stał się nie tylko przeważający, ale wręcz jedyny. Trudno doszukać się wpływów jakiejś rodziny czy grupy, a zazwyczaj nie można nawet wyśledzić trwalszych wpływów wywieranych przez jednego człowieka”47 – stwierdza w innym miejscu. Źródła dobrobytu Stanów Zjednoczonych Tocqueville upatruje w początkach historii Ameryki: „Wielka szansa została dana Amerykanom już w chwili narodzin społeczeństwa; ojcowie ich przywieźli niegdyś na ziemię amerykańską równość możliwości i umysłów, która pewnego dnia miała stać się naturalnym źródłem amerykańskiej demokracji”48 . Analizując jednak czasy przybywania na kontynent amerykański ludności z Europy, warto pamiętać, kim przede wszystkim byli ci ludzie i z jakich warstw społecznych49 pochodzili. Przede wszystkim byli to ludzie biedni.”Większość bogatych w Ameryce to ludzie, którzy kiedyś byli biedni; (...)”50 Udawali się tam w poszukiwaniu chleba i co za tym idzie lepszego życia. Wieźli ze sobą cały bagaż doświadczeń europejskich, swoje zwyczaje, tradycje i mentalność. Zdarzały się przypadki, gdy do brzegów Ameryki przypływali ludzie pochodzący z wyższych warstw społecznych. Jednak ci, ze swoimi nawykami i obyczajami nie przyjęli się na kontynencie amerykańskim. Ustanowiona już w pewnym stopniu hierarchia społeczna nie ułatwiała im egzystencji51. Dlatego też ukształtował się w Ameryce charakterystyczny poziom ludzi na poziomie średnim. I pomimo pewnych odchyleń, na korzyść podwyższania go lub obniżania, stał się on dominujący w społeczeństwie amerykańskim.52 Z tego powodu: „Istnieje więc ogromna liczba ludzi, którzy mają zbliżone pojęcia w dziedzinie religii, historii, nauk ścisłych, ekonomii politycznej, prawa i polityki”53 – pisze Tocqueville. „Faktem jest, że Angloamerykanie przywieźli do Nowego Świata równość możliwości. Nie spotkasz między nimi ani ludzi podłej kondycji, ani arystokracji, a przesądy dotyczące urodzenia były tam zawsze równie nie znane jak przesądy dające pierwszeństwo pewnym zawodom. Przy tak demokratycznym układzie społecznym demokracja łatwo mogła zapanować”54 . Prawie wszystkie kolonie zostały założone przez ludzi równych sobie. Nawet jeśli zdarzały się przypadki, że tak nie było, to z chwilą opuszczenia przez nich Europy stali się oni sobie równi. Nigdy nie zapanowała tu arystokracja. J. Feldhoff uznał, że Tocqueville tylko w abstrakcyjnym i idealnym sensie ukazuje tożsamość dokonanej w Ameryce powszechnej równości możliwości, czy inaczej zwanej równością społecznych warunków, i politycznej wolności55 . Tylko w takim sensie ukazanie 47
Tamże, s. 55. Tamże, s. 285. 49 Istniejących na kontynencie europejskim. 50 Tamże, s. 54. 51 Posiadłości były tu z reguły małe i, co istotne w tym przypadku, uprawiane rękami samych właścicieli. Dodatkowo o arystokracji stanowią przywileje i urodzenie, a przede wszystkim dziedzicznie przekazywana własność ziemska. Ten warunek z kolei nie mógł zostać tutaj spełniony. Tamże, s. 28, 32. 52 Równość w Ameryce nie objawiała się tylko na przykładzie majątku i stanu posiadania. Dotyczyła także, jak zaznacza Tocqueville, umysłów ludzkich. Jak na tak duży kraj było tu bardzo niewielu analfabetów, ale i równie mało ludzi wykształconych. Wykształcenie podstawowe było dostępne dla każdego. Natomiast wyższe było już bardzo rzadko spotykane. Nie zmienia to jednak faktu, że prawie każdy Amerykanin miał wystarczająco środków do życia. Stąd każdy z nich, jeśli tylko chciał, miał podstawy do tego, aby starać się o zdobywanie wykształcenia. Tamże, s. 54. 53 Tamże. 54 Tamże, s. 313. 55 „Amerykanin ma często przesadną, lecz zbawienną opinię o sobie samym. Bezgranicznie ufa własnym 48
120
tych cnót jest możliwe. W rzeczywistości bowiem równość społeczną i polityczną statusu obywateli łączy się z różnorodnymi ograniczeniami politycznej wolności lub nawet z całkowitą niewolą w postaci absolutnej władzy jednostki lub jej zrównanymi obywatelami 56 . Powszechna równość możliwości ma w Ameryce według Tocqueville’a duże znaczenie. J. Feldhoff, analizując dorobek intelektualny francuskiego arystokraty, równość tę traktuje jako wspólny mianownik specyfiki i nowości, jaką jest Ameryka. Cechy te odkrył przede wszystkim w zwyczajach i instytucjach amerykańskich. Według J. Feldhoffa to społeczne warunki ludu, a nie amerykańska natura ludzka lub, jak u Monteskiusza, zasady formy ustrojowej tego kraju, tworzą punkt wyjścia jego rozumowania 57. „Układ społeczny Ameryki jest więc najdziwniejszym zjawiskiem. Z punktu widzenia majątku i umysłu ludzie są tam bardziej równi lub, innymi słowy, obdarzeni bardziej równymi siłami niż we wszystkich innych krajach i epokach znanych historii”58 – stwierdza Tocqueville. I trudno się z nim nie zgodzić. ----------------Anna Stępień – absolwentka politologii na Uniwersytecie Śląskim; praca doktorska z zakresu nauk politycznych pisana pod kierunkiem prof. W. Kaute; główny przedmiot zainteresowań: filozofia polityki, zagadnienia tożsamości politycznej.
siłom, które wydają mu się wystarczające, by podołać wszystkiemu. Przychodzi mu do głowy projekt jakiegoś przedsięwzięcia i, jeśli nawet ma ono bezpośredni związek z ogólnym dobrobytem, ani myśli zwracać się o pomoc do władz publicznych. Ogłasza po prostu swój zamiar, podejmuje się go wykonać, wzywa innych ludzi do pomocy i stawia czoło wszystkim przeciwnościom. Dochodzi częstokroć do gorszego rezultatu niż ten, który uzyskałoby państwo, lecz na dłuższą metę suma wszystkich indywidualnych przedsięwzięć daleko przekracza to, co mógłby uczynić rząd.” Tamże, s. 95. 56 J. Feldhoff, Die Politik der..., s. 53. 57 Tamże, s. 19. 58 A. de Tocqueville, O demokracji..., t. 1, s. 55.
121
122
A g n i e s z k a S t o l a rc z y k
System polityczny Finlandii Wstęp Republika Finlandii (fiń. Suomi, Suomen Tasavalta; szw. Finland, Republiken Finland) stanowi razem ze Szwecją, Danią, Islandią obszar państw skandynawskich, spośród których to właśnie Finlandii poświęca się najmniej uwagi w literaturze przedmiotu. Powierzchnia tego kraju wynosi 338 000 km2 i zamieszkuje go ponad 5 milionów ludzi1. To kraj wysp i jezior, w 68% pokryty lasami. Dla mieszkańców Europy Zachodniej bardzo często pozostający krajem odległym i nieznanym. Terytorium Finlandii obejmuje także wyspy Alandzkie, czyli archipelag ponad 6 500 wysp, które otaczają wybrzeże fińskie od strony Morza Bałtyckiego i które cieszą się autonomią z własnym parlamentem włącznie. Republika Finlandii zasługuje na szczególną uwagę z kilku względów. Jest to państwo, którego pojawienie się na mapie Europy było uwarunkowane polityką wielkich mocarstw, tj. Szwecji, Rosji i Francji. Ponadto aż do początku lat 90. znajdowało się pod wpływem swojego wschodniego sąsiada. Studia na temat systemu politycznego Finlandii prowadzą do wniosku, że pojawienie się głównych jego instytucji było uzależnione od prowadzonej wówczas polityki innych państw. Ukształtowanie się Finlandii jako niepodległego i demokratycznego państwa to wynik zmieniającej się z czasem polityki Szwecji, a potem Rosji i Francji. Praca ma na celu zaprezentowanie współczesnego systemu politycznego Finlandii. Główny nacisk zostanie położony na rozwój parlamentaryzmu w Republice Fińskiej i wpływ zarówno czynników wewnętrznych jak i zewnętrznych na jego ukształtowanie. Uwarunkowania wewnątrzfińskie i międzynarodowe systemu politycznego Finlandii Historia Finlandii aż do początku XV wieku nie była dobrze udokumentowana. Niemniej jednak z nielicznych źródeł wiadomo, że unia Finlandii ze Szwecją trwała prawie 700 lat. Zawarto ją w 1154 kiedy to król Szwecji Eryk IX zdecydował wprowadzić na ziemiach fińskich chrześcijaństwo. Najlepiej udokumentowanym w tym czasie wydarzeniem była ekspedycja króla Birger Jarla do Finlandii w 1249 roku, w skutek której w administracji i szkolnictwie wprowadzono język szwedzki2 . Język fiński był dalej używany, jednak już tylko przez chłopów, kościół i najuboższą szlachtę, a do XVI nie wydano nawet żadnej książki w tym języku. W 1493 Finlandia po raz pierwszy pojawiła się na mapie Europy w tzw. Liber Chronicarum napisanym przez Hartmanna Schedla3 . Wiek XVII i XVIII to dalszy proces ekspansji królestwa Szwedzkiego na Wschód, która powoli zbliżała się do ziem rosyjskich, m.in. do Nowogrodu. Jak tylko ziemie rosyjskie zostały zunifikowane, Rosja przeszła do kontrofensywy i na początku XVIII wieku dwa razy 1
http://ec.europa.eu/civiljustice/homepage/homepage_fin_es.htm (odczyt: 12.06.2007). http://www.virtual.finland.fi/ (odczyt: 18.06.2007). 3 http://www.finland.fi/netcomm/news/ (odczyt: 18.06.2007). 2
123
zajęła ziemie fińskie: w latach 1714-1721 (III wojna północna, zwana „wielkim gniewem”) i w 1742-1743 (okres „mniejszego gniewu”). Od tamtej pory przyjęło się uznawać Finlandię jako terytorium położone między Zatoką Botnicką a terytorium rosyjskim. W 1809 roku Szwecja została pokonana przez Rosję w wojnie fińskiej i w konsekwencji utraciła terytorium fińskie, przekształcone następnie w Wielkie Księstwo Finlandii, gdzie naczelną władzę sprawował car Rosji, który był jednocześnie Wielkim Księciem Finlandii. Postanowienie to zostało zawarte w tzw. pokoju w Hamina z 1809 roku między stroną szwedzką i rosyjską, przy wsparciu Francji napoleońskiej, z którą Rosja podpisała dwa lata wcześniej Traktat z Tylży. Zgodnie z traktatem z Hamina car nominował gubernatora, który miał bezpośredni kontakt z Sekretariatem w San Petersburgu. Jednakże Finlandia zachowywała własny parlament i własne, choć częściowo ograniczone prawa4 . Rozpoczął się okres, w którym Finlandia zaczynała mieć znaczenie na najważniejszych dworach, jak i w instytucjach rządowych ościennych państw. Jednym z najważniejszych wydarzeń, które przyczyniło się do rozwoju świadomości narodowej Finów było ukonstytuowanie się stolicy Finlandii w mieście Helsinki w 1812, gdzie mieściło się centrum rozwijającej się burżuazji i nowej klasy przemysłowej. W 1856 roku car Aleksander II ogłosił wprowadzenie reform w wyniku czego w latach następnych Finlandia otrzymała własną monetę, tj. markę fińska (1860). Zaczęto również wprowadzać język fiński do szkół i administracji, aż w roku 1892 uzyskał on ten sam status co język szwedzki5 . Sytuacja Finlandii zmieniła się jednak już w 1894 roku, kiedy to tron rosyjski objął Mikołaj II. Finowie coraz bardziej zaczęli się domagać pełnej niepodległości, a kiedy cztery lata później car nominował Mikołaja Bobrikova na nowego Generalnego Gubernatora, natychmiast rozpoczęła się polityka wzmożonej rusyfikacji na ziemiach Finlandii. Wprowadzono m.in. obligatoryjny język rosyjski w urzędach publicznych (1900), a także zawieszono konstytucję Wielkiego Księstwa w 1905 roku6 . Wydarzenia te zbiegły się w czasie z klęską jaką poniosła Rosja w wojnie z Japonią w 1905 roku. Dostrzegając powagę sytuacji zarówno we własnym kraju, jak i w Finlandii, car zdecydował się przywrócić poprzednią sytuację w Finlandii. Zaakceptował nowe, powszechne prawo wyborcze obywateli powyżej 24 roku życia, co sprawiło, że Finlandia stała się pierwszym krajem na świecie, które zrównało kobiety i mężczyzn w prawie wyborczym. Pierwsze wybory zostały przeprowadzone w 1907 roku. Od początku XX wieku widoczne jest kształtowanie się dwóch postaw Finów odnośnie ich oceny sytuacji międzynarodowej Finlandii. Nowopowstała klasa burżuazji postulowała zerwanie wszelkich więzi z Rosją i rozpoczęcie współpracy ze Szwecją i państwami zachodnimi. Natomiast tzw. socjaldemokraci przyszłość kraju widzieli tylko we współpracy z Rosją. Na kształtowanie się systemu politycznego w Finlandii duży wpływ miały wydarzenia w Rosji zachodzące od początku XVIII wieku. Warunkowały zarówno politykę zewnętrzną jak i wewnętrzną tego kraju. Ten wpływ nie zanikł nawet po rewolucji bolszewickiej z 1917 roku, kiedy to Rosja rozpoczęła nowy etap swojej historii jako Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Przeciwnie, od tej pory Finlandia była w dużym stopniu zależna od rządów ZSRR, zwłaszcza ze względu na jej strategiczne położenie w trakcie II wojny światowej. Paradoksalnie, był to także okres, w którym Finlandia mimo wewnętrznych konfliktów (wojna domowa 1917-1919) ogłosiła swoją niepodległość. 4
S. Hentilä, O. Jussila, J. Nevakivi, From Grand Duchy to a Modern State: A Political History of Finland Since 1809, C. Hurst & Co. Publishers 1999, s. 7-9. 5 F. Singleton, A. F. Upton, A Short History of Finland, Cambridge University Press 1998, s. 67-82. 6 Tamże, s. 91-102.
124
Rewolucja bolszewicka wywołała atmosferę napięcia w Finlandii, gdzie już wcześniej do głosu dochodziły różnice światopoglądowe. W rezultacie 6 grudnia 1917 roku fińska burżuazja o poglądach nacjonalistycznych ogłosiła nową republikę, doprowadzając w ten sposób do wybuchu wojny domowej między „białymi” (wspieranymi przez Niemcy) i „czerwonymi” (wspieranymi przez państwa Ententy). Wojna zakończyła się w 1919 zwycięstwem nacjonalistów, dowodzonych przez generała Mannerheima7. Książę niemiecki, Friedrich Karl, wybrany w 1918 roku na nowego króla Finlandii, w niespełna miesiąc po nominacji zrzekł się tytułu. Pierwszy prezydent został wybrany rok później i był nim Kaarlo Juho Stahlberg8 . Dwa lata później proklamowano nową konstytucję, która przetrwała do 1999 roku. W 1920 roku wyznaczono granicę Finlandii z ZSRR. Finlandia utrzymała swoją neutralność i demokratyczne formy rządów aż do 1939 roku. Przez ten czas tylko raz próbowano bezskutecznie przeprowadzić zamach stanu. Miało to miejsce w 1930 roku, a inicjatorem był wówczas ruch faszystowski Lappowców. Sytuacja względnego bezpieczeństwa międzynarodowego Finlandii została potwierdzona paktem o nieagresji podpisanym między ZSRR i Finlandią w 1932 roku9. 23 sierpnia 1939 roku ministrowie spraw zagranicznych Niemiec i ZSRR, Joachim von Ribbentrop i Wiaczesław Mołotow, podpisali Pakt o Nieagresji między obu państwami. Do paktu dołączony został tzw. protokół dodatkowy, wyznaczający strefy wpływów obu mocarstw. Na mocy wspomnianego protokołu Finlandia, razem z Polską, i Republikami Bałtyckimi znalazła się pod wpływem ZSRR. Kiedy jesienią 1939 roku Finlandia odmówiła rozmieszczenia na swoim terytorium radzieckich baz wojskowych, w krótkim czasie ZSRR rozpoczął przygotowania do ataku na Finlandię. W listopadzie Armia Czerwona zajęła Karelię, dając tym samym początek „wojnie zimowej” trwającej od 30 listopada 1939 do 13 marca 1940 roku. Wojska fińskie dowodzone przez marszałka C. G. Mannerheima, pomimo niewielkiej liczebności, walczyły osamotnione przeciwko oddziałom Armii Czerwonej przez sto pięć dni. Silny opór Finlandii, kraju pięćdziesiąt razy mniejszego od swego najeźdźcy, poruszył światową opinią, która zaczęła mówić o „cudzie wojny zimowej”. Po zawarciu pokoju w Moskwie dnia 12 marca 1940 roku, Finlandia została zmuszona do odstąpienia stronie radzieckiej dużej części swojego terytorium (ok. 10%) tzw. regionu Vipurii (Wyborg) na południowym zachodzie10 . W 1941 walki zostały wznowione (tzw. wojna kontynuacyjna) ale tym razem wojska fi ńskie wspierane były przez stronę niemiecką. Doktryna faszyzmu została całkowicie odrzucona przez Finów mimo ponawiających się nacisków propagandy niemieckiej. W lipcu 1944 roku wojska fińskie zatrzymały ofensywę radziecką, a front zaznaczył się na granicy z marca 1940 roku. Armia Czerwona chciała odzyskać południe Finlandii, jednak jak tylko pierwszy atak został odparty, Stalin zdecydował się na przegrupowanie swoich żołnierzy w celu przystąpienia do obrony. Krótko potem, ze względu na zmieniającą się sytuacje międzynarodową, Finlandia była zmuszona do kapitulacji i przystąpienia do wojny po stronie ZSRR przeciwko Niemcom, dlatego też we wrześniu 1944 podpisano kolejny pokój w Moskwie. Jego postanowienia były następujące: zredukowanie wojska fińskiego, zrzeczenie się Karelii, akceptacja sowieckiej bazy
7
A. Mączak (red.), Historia Europy, Wrocław 1997, s. 683-684. H. Batowski, Między dwoma wojnami 1919-1939, Kraków 1988, s. 13. 9 Tamże, s. 191. 10 W. Dobrzycki, Historia stosunków międzynarodowych w czasach nowożytnych 1815-1945, Warszawa 1996, s. 537-538. 8
125
wojskowej w Porkkala (którą usunięto już w 1955), ustanowienie granicy wytyczonej przez front z 1940 roku11. Mimo to, Finlandia zachowała swoją niepodległość, która została potwierdzona w pokojowym Traktacie Paryskim z 1947 roku. Nie znaczy to jednak, że od tego momentu Finlandia mogła w pełni decydować o własnej polityce wewnętrznej i zewnętrznej. Jej suwerenność była ciągle ograniczona wpływami ZSRR, które warunkowały jej politykę wewnętrzną (m.in. legalizacja partii komunistycznych zdelegalizowanych w 1930 roku) i zewnętrzną (odrzucenie Planu Marshalla). Siła tych wpływów jest różnie oceniana przez historyków. Według oficjalnego poglądu głoszonego przez ówczesne elity fińskie, państwo było wówczas neutralne zarówno wobec bloku komunistycznego, jak i kapitalistycznego. W przeciwieństwie do innych krajów, które znalazły się pod wpływami ZSRR, Finowie podczas zimnej wojny nie doświadczyli znacznego ograniczenia ich wolności, mówiąc inaczej, mogli podróżować za granicę bez żadnych restrykcji, a ponadto cieszyli się innymi wolnościami demokratycznymi, w tym wolnością słowa. Koncepcja polityki zagranicznej Finlandii, znana pod nazwą doktryny Passikivi-Kekkonena, charakteryzowała się podejmowaniem wszelkich decyzji mając zawsze na uwadze geostrategiczne położenie Finlandii. Według tej doktryny Finlandia powinna tak prowadzić swą politykę, by nie popadać w konflikty z najbliższymi sąsiadami, w tym przede wszystkim z ZSRR. Zostało to wyrażone w Układzie o Przyjaźni, Współpracy i Wzajemnych Korzyściach podpisanym w 1948 r w Moskwie12 . Traktat ten wygasł dopiero w roku 1992. Po zakończeniu II wojny światowej nastąpił proces tzw. finlandyzacji, tj. wprowadzania reform politycznych i społecznych w celu modernizacji kraju, co w gruncie rzeczy miało swoje źródło w prowadzonej przez Urho Kekkonena polityce „neutralności aktywnej”. W 1956 został on wybrany na urząd prezydenta i w ten sposób zyskał ogromny wpływ na decyzje parlamentu. Wprowadzono m.in. wybory parlamentarne organizowane co cztery lata, czynne i bierne prawo wyborcze powyżej 18 roku życia, w 1955 dokonano akcesji do ONZ, w 1961 Finlandia przystąpiła do EFTA, a w 1975 w Helsinkach z inicjatywy Urho Kekkonena podpisano traktat założycielski KBWE13 . Zmiany jakie zaszły na międzynarodowej scenie politycznej pod koniec lat 80. i na początku lat 90., czyli przede wszystkim upadek systemu komunistycznego w Europie Wschodniej i rozpad ZSRR miały wpływ na wzmożenie aktywności życia intelektualnego, a także na większą swobodę w podejmowaniu decyzji politycznych w Finlandii. We wrześniu 1989 roku rząd fiński ogłosił, że postanowienia Traktatu z 1947 roku, które ograniczały suwerenność Finlandii straciły moc. Finlandia uznała Rosję, jako głównego sukcesora ZSRR i w 1992 roku podpisała z nią Układ o Dobrym Sąsiedztwie. Dnia 18 marca 1992 roku Finlandia zgłosiła oficjalny wniosek dotyczący członkostwa w WE, który został pozytywnie rozpatrzony przez Parlament Europejski w 1994. W referendum, które odbyło się w Finlandii w październiku tego samego roku 57% obywateli głosowało za przystąpieniem tego kraju do UE. W listopadzie 1994 roku parlament fiński zagłosował za wejściem do Unii Europejskiej (152 głosów „za” i 45 „przeciw”). W ten sposób z dniem 1 stycznia 1995 roku Finlandia, obok Austrii i Szwecji, stała się kolejnym państwem członkowskim Unii Europejskiej14 .
11
http://www.finland.fi/netcomm/news/ (odczyt: 25.06.20007). http://www.virtual.finland.fi/netcomm/news/ (odczyt: 15.07.2007). 13 A. Czubiński, Historia powszechna XX wieku, Poznań 2003, s. 630-631. 14 http://www.europa.eu/abc/history/1990-1999/index_pl.htm (odczyt: 15.07.2007). 12
126
Podstawy konstytucyjne Tradycje konstytucjonalizmu w Finlandii sięgają roku 1809, kiedy po zwycięstwie Rosji nad Szwecją prowincje fińskie zostały połączone w autonomiczną Wielka Gubernię. Stało się to na mocy Traktatu wydanego przez cara Mikołaja I dnia 27 marca 1809 roku, który respektował wszystkie uzyskane wcześniej konstytucyjne prawa Finów15 . Najważniejszym organem rządzącym pozostawał Senat, którego skład tworzyli jedynie Finowie. Sprawy dotyczące Finlandii były przedstawiane carowi w San Petersburgu przez fi ńskiego Sekretarza Stanu. Oznaczało to, że wszelkie inicjatywy Finów były bezpośrednio kierowane do cara, a żaden z najwyższych urzędników rosyjskich nie miał wpływu na podejmowane decyzje. Ponadto, aż do początku XX wieku Finlandia zachowała wcześniejsze ustawy dotyczące wolności chłopów i luteranizmu, jako religii dominującej. Nadal wzorowano się na szwedzkim systemie prawa i rządów. Pewien przełom w kształtowaniu się konstytucjonalizmu fińskiego nastąpił w 1899 roku, kiedy car Mikołaj II ogłosił tzw. Manifest Lutowy ograniczający w znacznej mierze autonomię Finów. Opór społeczeństwa, który się wówczas pojawił potrwał do momentu proklamowania niepodległości w 1917 roku16 . Pierwsza konstytucja weszła w życie dwa lata później ustanawiając republikańską formę rządu, która przez 50 lat pozostawała bez zmian. Należy zaznaczyć, że do 2000 obok konstytucji z 1919 roku charakter ustaw konstytucyjnych miały także: Akt o Pawie Parlamentu do Badania Zgodności z Prawem Czynności Urzędowych Rady Państwa, Kanclerza Sprawiedliwości i Ombudsmana (1922), Akt o Parlamencie (1928), Akt o Trybunale Stanu (1922), Akt o Samorządzie Wysp Alandzkich (1951)17. Pierwsza reforma konstytucyjna miała miejsce w 1983 roku, ale dopiero reforma z 1987 roku, wprowadzała znaczące zmiany, a mianowicie możliwość referendum konsultatywnego i bezpośrednich wyborów prezydenckich. Jednakże rzeczywisty proces wprowadzania reform rozpoczął się w latach 90- tych, kiedy to niezbędnym stało się dostosowanie konstytucji Finlandii do wymogów UE. Głównym problemem okazał się podział kompetencji miedzy parlamentem, rządem i prezydentem. W 1991 roku uchwalono, że kadencja prezydenta nie może trwać dłużej niż 6 lat z możliwością jednej reelekcji, ograniczono prawo prezydenta do rozwiązywania parlamentu, który musiał się teraz liczyć z opinią rządu i Speakera. W 1995 roku przeprowadzono reformy w zakresie praw i obowiązków obywateli, które stanowią drugi rozdział obecnej konstytucji. W tym samym roku powołano Komisję Roboczą w celu przygotowania nowej konstytucji. Miała ona na celu zebrać i ujednolicić wszystkie akty legislacyjne, dokładnie scharakteryzować kompetencje każdego organu władzy i wyznaczyć jego granice działania, a także określić kompetencje organizmów odpowiedzialnych za sprawy zagraniczne państwa. W 1996 roku rząd fiński otrzymał pierwszy dokument z Komisji Roboczej i natychmiast powierzył jej zadanie sporządzenia nowej konstytucji, która powinna była wejść w życie w marcu 2000 roku. W 1998 projekt nowej konstytucji przeszedł przez Komitet ds. Prawa Konstytucyjnego, który w styczniu 1999 przedstawił jednogłośny raport akceptujący projekt konstytucji. Nowy parlament zatwierdził nową konstytucję w marcu 1999 roku, następnie została ona ratyfikowana przez prezydenta i z dniem 1 marca 2000 roku weszła w życie18 . Konstytucja łącznie z trzema innymi dokumentami, tzn. z Aktem Parlamen15
Tekst Traktatu znajduje się na stronie: http://www.histdoc.net/history/alex1.html (odczyt: 5.08.2007). Wykaz najważniejszych dokumentów związanych z kształtowaniem się konstytucjonalizmu fi ńskiego w latach 1809-1919 można znaleźć na stronie: http://www.histdoc.net/history/alex1.html (odczyt: 5.08.2007). 17 http://virtual.finland.fi/netcomm/news/showarticle.asp (odczyt: 18.07.2007). 18 Tamże. 16
127
tarnym z 1995 roku, Postępowaniem Parlamentarnym z 2000 roku i Aktem Sądownictwa Najwyższego dotyczącym. Impeachmentu z 1995 roku, tworzą obecnie podstawy systemu konstytucjonalnego Finlandii. Nowa konstytucja składa się z 13 rozdziałów ułożonych w następującej kolejności19: I. Podstawowe założenia II. Podstawowe prawa i wolności III. Parlament i deputowani IV. Działalność parlamentu V. Prezydent Republiki i rząd VI. Ustawodawstwo VII. Finanse państwowe VIII. Stosunki międzynarodowe IX. Wymiar sprawiedliwości X. Nadzór nad legalnością XI. Administracja państwowa i samorząd lokalny XII. Obrona narodowa XIII. Postanowienia końcowe. Zasady systemu politycznego Finlandii są zapisane w dwóch pierwszych rozdziałach. Czytamy tam, że Finlandia jest niepodległą republiką demokratyczną, która chroni i broni godności obywateli i praw człowieka, potwierdza zasadę demokratycznego systemu przedstawicielstwa i wielopartyjności, uprzywilejowaną pozycję parlamentu, trójpodział władz, niezależność i niezawisłość sądów. Wprowadza system parlamentarny z prezydentem wybieranym bezpośrednio przez obywateli, Radę Ministrów z Premierem na czele, władzę sądowniczą podzieloną na dwa filary: jeden generalny, a drugi administracyjny. W rozdziale poświeconym prawom i obowiązkom czytamy, że każdy jest równy wobec prawa (art. 6), każdy ma równe prawo do życia i wolności osobistej, nikt nie może być skazany na karę śmierci ani też nie może być traktowany w sposób uwłaczający ludzkiej godności (art. 7), każdemu przysługuje prawo do prywatności (art. 10), jak i wolność przemieszczania się (art. 9), wolność wyznania (art. 11), wolność w dostępie do informacji (art. 12), wolność zrzeszania się (art. 13), ochrona własności (art. 15), prawo do bezpłatnej podstawowej edukacji (art. 16), prawo do pracy (art. 18), prawo do opieki socjalnej (art. 19). Jako jeden z głównych obowiązków obywateli fińskich wymienia się dbanie i ochronę naturalnego środowiska, zapewniając szeroki wpływ obywateli na decyzję rządu w tym zakresie (art. 20). Władza ustawodawcza Historia parlamentu Finlandii Finlandia zawdzięcza swoje pojawienie się na mapie Europy dwóm mocarstwom: Królestwu Szwecji i Rosji, które w ciągu XIX wieku walczyły o to, aby utrzymać swoją potęgę. Historia kształtowania się parlamentu fińskiego była zawsze bardzo mocno związana z sytuacją polityczną na arenie międzynarodowej. Okres między 1809 a 1869 rokiem możemy uważać za okres narodzin i początek parlamentu fińskiego. Dnia 1 lutego 1809 roku, po tym 19
Tekst konstytucji fi ńskiej dostępny jest na oficjalnej stronie Ministerstwa Sprawiedliwości Finlandii: http://www.om.fi/21910.htm (odczyt: 28.07.2007).
128
jak Szwecja utraciła Finlandię na rzecz Rosji, Aleksander I zwołał Stany Generalne Finlandii w Porvoo, które następnie nazwał Dietą 20 . Uroczystość inauguracyjna pod przewodnictwem cara miała miejsce 28 marca 1809 roku w katedrze w Porvoo. Car zadeklarował wówczas po francusku rozpoczęcie Diety, co zostało przetłumaczone na fiński i szwedzki przez Generalnego Gubernatora. Każdy stan obiecał swoje posłuszeństwo carowi, w zamian za możliwość prowadzenia rządów według prawa fińskiego. Prace w parlamencie rozpoczęły się dzień później. Powołano komisje generalne dla każdego stanu i dwie odrębne: Komisję do Spraw Cywilnych i Ekonomii oraz Komisję Finansów. Założono, że Dieta zostanie powołana następny raz, gdy minie już sytuacja rewolucyjna z lat 30. i 40. Jednakże rozwój wydarzeń na scenie międzynarodowej pokazał, że Finlandia musiała czekać aż do 1863 roku, aby po raz kolejny moc powołać Dietę. Ponownie zwołano ją 15 września 1863 roku a uroczystość miała miejsce 3 dni później. Tym razem powstało 7 Komitetów Generalnych, np. Komitet Sprawiedliwości, Ekonomii, Finansów, Bankowości a suweren obiecał zwołać następną Dietę już po 3 latach21. Car dotrzymał słowa i 22 stycznia 1867 roku zwołał Dietę. Najważniejsza reforma, którą chciano wówczas przeprowadzić miała na celu ratyfikację Aktu Parlamentarnego według którego car i Generalny Gubernator mieliby powoływać parlament przynajmniej co pięć lat. Akt Parlamentarny ratyfikowany przez cara w 1869 roku był najistotniejszym w przeciągu XIX wieku. Przygotowywało go dziesięciu ekspertów, którzy pracowali przez dwa miesiące i którzy byli również odpowiedzialni za prace nad nowa konstytucją. Niestety projekt nowej konstytucji nie został zrealizowany, natomiast Akt Parlamentarny z 15 kwietnia 1896 roku po wielu wprowadzonych poprawkach został ratyfi kowany22 . W latach 60. XIX wieku rozpoczął się proces industrializacji Finlandii, a co za tym szło, również wzrost wolności w handlu. Dzięki licznym reformom w tym zakresie parlament wywierał duży wpływ na ten obszar życia społecznego. Również w zakresie samej organizacji Diety zaszły pewne zmiany, dlatego też lata 1869-1904 możemy określić jako lata stabilizowania się legislatywy w Finlandii. W wyborach w 1872 roku partie popierające i posługujące się językiem fińskim zyskały więcej miejsc, zwiększyła się ilość spraw dyskutowanych podczas obrad. Poza tym, zaznaczyły się dwa bardzo ważne zjawiska: stopniowy podział partii politycznych oraz negatywne relacje Kościoła i chłopów z burżuazją. Zabójstwo cara Aleksandra II rozpoczęło nowy rozdział w historii Finlandii. Jego syn, Aleksander III miał inną wizję stosunków Rosji z państwami ościennymi. Chciał, aby poczta, system monetarny, zwyczaje i obchody świąt były oparte na modelu rosyjskim23 . W manifeście ogłoszonym przez Dietę zwołaną w 1882 nowy car potwierdził moc ustawodawczą Diety z wyjątkiem reform dotyczących konstytucji i sił zbrojnych. Za czasów Aleksandra III Dieta była zwołana w 1885, 1888 i w 1891, kiedy to car ogłosił wprowadzenie w Finlandii systemu monetarnego i pocztowego opartego na modelu rosyjskim. Wydarzeniem, które jeszcze w większym stopniu zmieniło politykę Finlandii i życie jej mieszkańców było pojawienie się nowego cara, Mikołaja II, i nowego Gubernatora Generalnego Mikołaja Bobrikova. Mimo że car zapewnił o gwarancjach dla autonomii Finlandii, nowy Gubernator od początku był gorącym zwolennikiem rusyfikacji wszystkich ziem podległych imperium. Uważał, że system Finlandii potrzebuje wielu zmian, aby mógł być 20 http://web.eduskunta.fi/Resource.phx/parliament/aboutparliament/presentation/history.htx (odczyt: 7.07.2007). 21 http://www.virtual.finland.fi/netcomm/news/, http://www.finland.fi/netcomm/news/showarticle (odczyt: 15.07.2007). 22 Tamże. 23 Szerzej: L. Bazylow, Historia Rosji, Warszawa 1983, s. 385-395.
129
dostosowany do systemu politycznego Rosji i że należy wyeliminować pojawiające się stopniowo nurty separatystyczne Finlandii24 . Z racji tego, że sytuacja na arenie międzynarodowej ulegała zaostrzeniu, wojska fińskie zostały poddane pod dowództwo i nadzór rosyjski. W tym samym czasie Dieta ogłosiła Manifest Lutowy z 1899 roku, w którym mówiono, że jest ona odpowiedzialna nie tylko za legislatywę, ale i za wszystkie najistotniejsze kwestie związane z narodem fińskim25 . To wiązało się z koniecznością wprowadzenia poprawek do konstytucji, na co zgodę musiałby wyrazić car, a to w ówczesnych realiach nie było możliwe. W 1904 roku Stany Generalne uchwaliły Wielką Petycję, która z jednej strony akcentowała negatywny stosunek do obcych władz rosyjskich, a z drugiej odnosiła się do zmian w relacjach fińsko-rosyjskich. Głosiła ona, że nie można wnosić żadnych zmian do legislatywy fińskiej przy braku obecności Diety, zaznaczając że polityka Rosji ma poważny wpływ na życie obywateli fińskich26 . W tym czasie w latach 1904-1905 w Diecie dało się ponadto odczuć silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej negatywny stosunek do Rosji. Z pewnością komplikująca się wówczas coraz bardziej sytuacja międzynarodowa związana z konfliktem rosyjsko-japońskim miała pozytywny wpływ na postawę rosyjską wobec Finów. W lutym 1904 roku między Rosją a Japonią wybuchła wojna, którą ostatecznie wygrała Japonia27. Rosja musiała zatem stawić czoła poważnym problemom i zredefiniować charakter prowadzonej przez siebie polityki zarówno w kraju jak i za granicą. Atmosfera rewolucji powstała w Rosji udzieliła się także Finlandii (X/XI 1905). W rezultacie car zniósł wszystkie wprowadzone nielegalnie w poprzednich latach regulacje i obiecał powołanie parlamentu opartego na powszechnym prawie wyborczym, który mógłby weryfi kować wszelkie posunięcia rządu. Dnia 20 grudnia 1905 roku zostało zwołane Nadzwyczajne Zgromadzenie w celu przeprowadzenia reform parlamentarnych w Finlandii. Uchwalono: Akt Praw Parlamentarnych, Akt Wolności Słowa i Zgromadzeń, Akt Wolności Prasy. Ponadto, Komisja prowadzona przez profesora Roberto Hermansona przygotowała nowe Akta Parlamentarne. W grudniu 1905 roku uchwalono jednoizbowy charakter parlamentu fińskiego, jak i prawo wyborcze dla kobiet. Uzgodniono, że Parlament będzie liczył dwustu deputowanych, a kraj będzie podzielony na okręgi wyborcze, w których będzie można wybrać od dwunastu do dwudziestu jeden kandydatów28 . Jako metodę liczenia głosów obrano metodę D´Hondt’a. Senat, który ze względu na swoje funkcje miał bardziej charakter rządu, powołał własny Komitet, aby przez ostatni miesiąc nadzorować prace parlamentu. Komitet parlamentarny przedstawił gotowy projekt Akt Parlamentarnych Senatowi 5 marca, ten z kolei je zatwierdził i przedstawił Generalnemu Gubernatorowi, który przedłożył akta carowi dnia 15 marca 1907 roku. Po konsultacjach car zatwierdził nowy Akt Parlamentarny. Pierwsze wybory parlamentarne w Finlandii miały miejsce w dniach 15-16 marca 1907 roku. Ostateczny rezultat był następujący: Socjaldemokratyczna Partia Finlandii 80 miejsc, Partia Finów 59, Partia Młodych Finów 26, Partia Szwedzka 24, Partia Rolnicza 9, Unia 24
Tamże, s. 418. S. Hentilä, O. Jussila, J. Nevakivi, op.cit., s. 72-78. 26 http://www.finland.fi/netcomm/news/showarticle.asp (odczyt: 15.07.2007). 27 Wojna trwała do sierpnia 1905 roku, kiedy to obie strony wyczerpane ekonomicznie i finansowo prowadzonymi działaniami zdecydowały się przyjąć mediację prezydenta USA Theodore’a Roosevelta. Rokowania podjęto w Portsmouth w USA, a układ pokojowy podpisano 5 września 1905 roku. Szerzej: A. Czubiński, op. cit., s. 47-49. 28 http://web.eduskunta.fi/Resource.phx/parliament/aboutparliament/presentation/history.htx (odczyt: 7.07.2009). 25
130
Chrześcijańsko-chłopska 229. Dziewiętnastu członków parlamentu było kobietami. Prace parlamentu rozpoczęły się 25 maja 1907. Parlament rozwiązano aż trzy razy do momentu, kiedy w lutym 1911 roku zebrał się nowy, który był w stanie przetrwać całą kadencję. W organizacji parlamentu fińskiego można było dostrzec wpływ funkcjonowania Diety. Większość powołanych komisji parlamentarnych nosiła takie samo miano jak wcześniejsze komisje przy Diecie i postępowały według tych samych zasad. Jeden z nowo powołanych komitetów nosił nazwę Komitetu Robotników i miał na celu zwiększenie zainteresowania kwestiami socjalnymi. Kiedy 31 lipca 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa, Finlandia natychmiast ogłosiła stan wojenny. Pociągnęło to za sobą pewne konsekwencje: teraz to car decydował o najważniejszych sprawach dla kraju bez obowiązku powoływania i konsultowania się z parlamentem fińskim. Nowy rząd powstały w wyniku rewolucji z 1917 roku ogłosił Manifest Marcowy, który uznawał Fiński Kościół Ewangelicko-Luterański, konstytucję fińską, prawa i przywileje obywateli. Nielegalne postanowienia zostały anulowane, a te dotyczące sił zbrojnych miały zostać anulowane po zakończeniu wojny. Ponadto, Manifest wprowadził amnestię dla skazanych za przestępstwa polityczne i religijne30 . Głosił też, że nowy parlament powinien być jak najszybciej powołany aby rozpocząć prace nad nową konstytucją. Nowy parlament zwołano 4 kwietnia 1917 roku. Zasadniczym problemem była sprawa wyznaczenia jaki organ będzie pełnił władzę nadrzędną w kraju. Niespokojna sytuacja w Rosji pozwalała kontynuować prace parlamentu. Dnia 15 listopada 1917 roku Parlament zadeklarował oficjalnie swoją nadrzędną władzę w stosunku do innych organów. Dnia 4 grudnia 1917 roku reprezentant gabinetu P. E. Svinhufvud przedstawił parlamentowi dokument znany później jako Deklaracja Niepodległości. Dokument został przyjęty 6 grudnia, ale nie jednogłośnie. Socjaldemokraci mieli własny pomysł na to, jak negocjować z Rosją możliwość uzyskania pełnej niepodległości. Konsekwencją ogłoszonego dokumentu było powołanie przez parlament w połowie grudnia Komitetu do Spraw Zagranicznych. Dnia 27 stycznia 1918 roku w Finlandii wybuch konflikt, który przekształcił się w wojnę domową trwającą do 15 maja tego samego roku. W międzyczasie republikanie i monarchiści dyskutowali nad formą nowego rządu. Mimo że w maju 1918 roku republikanie zdołali odrzucić pomysł wprowadzenia monarchii fińskiej, to już we wrześniu zwołano nadzwyczajne posiedzenia parlamentu w celu przeprowadzenia pierwszych i zarazem ostatnich wyborów króla Finlandii31. Jednakże nowy król, Friedrich Karl, książę Hessen, po klęsce Niemiec w pierwszej wojnie światowej, abdykował. W grudniu 1918 regent Carl Gustaf Mannerheim rozwiązał parlament. W 1919 roku powołano w Finlandii parlament, dla którego najważniejszą kwestią było ustalenie nowej formy rządów. Gabinet K. Castren zaproponował parlamentowi stworzenie republiki. Monarchiści, wiedząc że nie mają już żadnych szans na powołanie monarchii, zgodzili się zgłaszając tylko jedno zastrzeżenie: prezydent powinien mieć jak największa władzę w swoich rękach. W 1920 roku Rosja podpisała z Finlandią Traktat w Tartu. W tym samym roku rozwiązano problem Antyli, które wcześniej podlegały kolejno Szwecji, Rosji, Niemcom, a teraz wróciły do Finlandii jako region autonomiczny32 .
29
http://en.wikipedia.org/wiki/Finnish_parliamentary_election%2C_1907 (odczyt: 8.07.2007). L. Bazylow, op. cit., s. 491-497. 31 http://www.finland.fi/netcomm/news/ (odczyt: 10.07.2007). 32 http://virtual.finland.fi/finfo/espanja/chrohist.html (odczyt: 12.07.2007). 30
131
W 1928 roku podpisano nowy Akt Parlamentarny który przypominał ten z 1906 roku. Nowością było poszerzenie kompetencji parlamentu w ramach zgłaszania wniosków finansowych i wniosków dotyczących petycji. Lata 1919-1930 to, ze względu na rozwój systemu politycznego, bardzo ważny okres w historii parlamentarnej Finlandii. Bynajmniej nie zanikły różnice w tendencjach politycznych Finów, a echo wojny domowej było nadal słyszalne. Różnice najczęściej dotyczyły języka bądź preferowanej formy rządów. Jednakże to w tym czasie ustabilizowały się relacje między rządem a parlamentem, które wzmacniały parlamentarny system rządów w Finlandii. W latach 1929-1932 Finlandia borykała się z kolejnym kryzysem w parlamencie. Jesienią 1930 roku ruch faszystowski Lapua rozpoczął działania przeciwko socjalistom i próbował przeprowadzić zamach stanu, który udało się jednak powstrzymać 33 . W 1936 roku odbyły się wybory parlamentarne, które doprowadziły do powstania koalicji rządzącej dwóch partii: Partii Socjaldemokratów i Partii Rolniczej, która przetrwała przez następne 50 lat. Podczas dyskusji nad nowym programem rządu oba ugrupowania prezentowały to samo stanowisko. Ostatecznie do rządu weszło 5 przedstawicieli Partii Robotniczej, 5 z Partii Socjaldemokratycznej i 1 z Partii Postępowej. Proces formowania się i umacniania parlamentu został przerwany przez wydarzenia z międzynarodowej sceny politycznej. Duże uznanie zyskał sobie Komitet do Spraw Zagranicznych. Po wkroczeniu Armii Czerwonej parlament przeniósł swoją siedzibę do Kauhajoki, ale szybko zauważono, że w ten sposób oddalił się on od wszystkich najistotniejszych spraw i dlatego już w lutym powrócił do stolicy. Tabela 1. Wyniki głosowania w % w wyborach parlamentarnych w latach 1970-2007. Partia 1970 1972 1975 1979 1983 1987 1991 1995 1999 2003 2007 Koalicja Narodowa (KOK) Liberalna Partia Ludowa (LKP) Szwedzka Partia Ludowa (RKP)
Partia Centrum (KESK) Socjaldemokratyczna Partia Finlandii (SDP) Sojusz Lewicy (VAS) Prawdziwi Finowie (PS)*
18.0
17.6
18.4
21.7
22.2
23.1
19.3
17.9
21.0
18.5
25
6.0
5.1
4.3
3.7
1.0
1.0
0.8
0.6
–
–
–
5.7
5.4
5.0
4.5
4.6
5.6
5.5
5.1
5.1
4.6
4.5
17.1
16.4 17.6 17.3 16.6 17.6 24.8 19.8 22.4
24.7
25.5
23.4
25.8 24.9 23.9 26.7 24.1 22.1 28.3 22.9
22.9
22.5
16.6
17.0
18.9
17.9
14
13.6
10.1
11.2
10.9
9.9
8.5
10.5
9.2
3.6
4.6
9.7
6.3
4.8
1.3
1.0
1.6
2.5
5.3 Chrześcijańska Liga Fińska (SKL) Liga Zielonych (VIHR) Inne
(Chrześcijańscy Demokraci)
2.5
3.3
4.8
3
2.6
3.1
3.0
4.2
–
–
–
–
1.4
4.0
6.8
6.5
7.3
8.0
7.5
2.7
3.5
4.0
1.6
0.8
2.1
2.7
6.3
4.9
4.5
0.5
* Przed 1995, Chłopska Partia Finlandii (SMP). Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Elections_in_Finland (odczyt: 18.07.2007). 33
F. Singleton, A. F. Upton, op. cit., s. 115-118.
132
3.5
1.1
Wojna Zimowa została zakończona podpisaniem Traktatu Moskiewskiego z 13 marca 1940 roku. Jednak pozwolenie, którego udzielił rząd fiński na zainstalowanie niemieckich zbrojeń na swoim terytorium spowodowało, że ataki ZSRR na terytorium Finlandii nie ustały. Wybrany w zimie 1943 roku rząd Edvina Linkomie chciał zrobić wszystko, aby powstrzymać możliwość rozpoczęcia kolejnego konfliktu fińsko-rosyjskiego. Układ pokojowy został podpisany we wrześniu 1944 roku, a traktat ostateczny podpisano w Paryżu w 1947 roku34 . Można przyjąć, że formowanie się parlamentu fińskiego zakończyło się wraz z zaprzestaniem działań wojennych w 1945 roku. Oczywiste jest, że w latach 1940-1990 wprowadzono liczne poprawki i reformy, które w większości miały na celu stopniowe osłabienie roli prezydenta, a tym samym zwiększenie roli parlamentu. Jednakże konstytucja z 1919 roku pozostała aktualna przez prawie cały wiek do początku XXI wieku. Dopiero w 1999 roku w związku z akcesem Finlandii do Unii Europejskiej pojawił się wymóg uchwalenia nowej konstytucji. Parlament – stan obecny Parlament fiński, Eduskunta z siedzibą w Helsinkach, jest jednoizbowy, złożony z 200 posłów posiadających immunitet parlamentarny. To organ legislacyjny, który uchwala ustawy, decyduje o nowych podatkach, opiniuje i zatwierdza traktaty i umowy międzynarodowe, nadzoruje działalność rządu, zgłasza interpelacje i wniosek o wotum nieufności dla rządu. W ramach kompetencji kreacyjnych wpływa na wybór premiera i sędziów Sądu Najwyższego, ma prawo dokonać zmiany konstytucji. Zgodnie z konstytucją z 1999 roku w inicjatywę ustawodawczą wyposażone są następujące podmioty: rząd i każdy członek Eduskunty. Aby wprowadzić poprawki do konstytucji, propozycje muszą być głosowane dwukrotnie przez Eduskuntę w dwóch następujących po sobie sesjach, z wyborami powszechnymi w międzyczasie35 . Wybory do parlamentu fińskiego są bezpośrednie i tajne, oparte na systemie proporcjonalnym. Mandat posłów trwa cztery lata, a nowe wybory maja miejsce zawsze w trzecią niedzielę marca. Kandydatów przedstawiają partie lub inne organizacje wyborców, które uzyskały możliwość zgłaszania swoich przedstawicieli. Posłem może być każda osoba posiadająca czynne prawo wyborcze (wymóg ukończenia 18 lat), z wyjątkiem: wojskowych, osób skazanych prawomocnym wyrokiem sądowym, Ombudsmana, osób wykonujących zawód prokuratora, adwokata lub sędziego36 . Terytorium Finlandii podzielone jest na szesnaście okręgów wyborczych. Liczba wybieranych kandydatów zależy od liczby ludności zamieszkującej dany region. Tylko Wyspy Alandzkie zawsze dysponują jednym przedstawicielem. Odpowiedzialny za prawidłowy przebieg wyborów jest Minister Sprawiedliwości. Metodą przeliczania głosów jest w Finlandii metoda D’Hondta, dająca preferencje partiom dużym. Zarazem jednak w Finlandii nie istnieje ograniczenie związane z progiem wyborczym. Umożliwia to pojawienie się w parlamencie dość dużej liczby partii, dlatego też rząd bardzo często zmuszony jest przybrać formę koalicji. W ostatnich wyborach, z dnia 18 marca 2007 roku największą liczbę głosów zdobyły: Partia Centrum (25,5%), 34
http://virtual.finland.fi/finfo/espanja/chrohist.html (odczyt: 18.07.2007). http://web.eduskunta.fi/Resource.phx/parliament/aboutparliament/legislativework.htx (odczyt: 12.07.2007). 36 Patrz: Rozdział IV Konstytucji Fińskiej. 35
133
Koalicja Narodowa (25%), Socjaldemokratyczna Partia Finlandii (22,5%). Reszta partii nie przekroczyła 8% głosów, np. Sojusz Lewicy czy Liga Zielonych)37. Parlament Fiński obraduje w trybie sesyjnym: od lutego do czerwca i od września do grudnia. Pierwsze posiedzenie sesji otwiera formalnie prezydent. Jednakże już wcześniej przywódcy partii spotykają się razem na wspólnej mszy w Katedrze w Helsinkach, po której omawiają bieżące sprawy polityczne. Co roku w pierwszym dniu sesji wybiera się Speakera i jego dwóch zastępców z grona parlamentarzystów, którzy wspólnie tworzą Prezydium Parlamentu. Są oni odpowiedzialni za przygotowanie posiedzeń parlamentu i pełnią bardzo ważną rolę w kontaktach z zagranicą, czuwają m.in. nad procesem uzyskiwania wiz, organizacją, przyjmowaniem i goszczeniem zagranicznych dyplomacji. W trakcie obrad parlamentu używa się dwóch języków: fińskiego i szwedzkiego, a każdy dokument przedstawiony parlamentowi powinien być sporządzony w tych dwóch językach. Ministrowie mogą czynnie uczestniczyć w sesjach parlamentu pod warunkiem, że nie pełnią w tym czasie obowiązków należących do prezydenta. Prawo to także przysługuje Ombudsmanowi i Kanclerzowi Sprawiedliwości pod warunkiem, że ich raporty są bezpośrednio związane z dyskutowaną sprawą 38 . Na szczególną uwagę zasługuje powoływana w ciągu pierwszych dni nowo powstałego parlamentu Wielka Komisja. Składa się ona z około dwudziestu pięciu członków i trzynastu zastępców, a swoim składem odzwierciedla partyjny układ sił w parlamencie, dlatego też często mówi się o Wielkiej Komisji jako o drugiej izbie parlamentu fińskiego. Wielka Komisja zajmuje się dokumentami przekazanymi jej przez parlament, również projektami ustaw zaakceptowanymi przez komisje stałe. Pracuje także nad kwestiami związanymi z Unią Europejską. Władza wykonawcza Prezydent Od momentu ogłoszenia niepodległości Finlandii do czasu uchwalenia konstytucji intensywnie dyskutowano nad formą rządów jaką miało przyjąć państwo. Swoich zwolenników znajdywali zarówno monarchiści, jak i republikanie. Wśród zwolenników republiki niektórzy popierali silną pozycję parlamentu, inni zaznaczali jak ważne jest wprowadzenie uprzywilejowanej roli głowy państwa. Innym podłożem różnic w poglądach politycznych było poparcie wyrażane bądź to dla państw Europy Zachodniej, bądź dla swojego wschodniego sąsiada. Dlatego też nic dziwnego, że między 1917 a 1919 rokiem Finlandia miała dwóch Regentów: Evinda Svinhufvud (przywódca tzw. Białej Finlandii, przewodniczący Senatu) i Otto Ville Kuusinena.(przywódca Fińskiej Socjalistycznej Republiki Robotniczej). Od maja do grudnia 1918 roku jedynym regentem pozostał Evind Svinhufvud 39, przy czym od 9 października przez niespełna 2 miesiące Finlandia miała swojego monarchę: księcia Fryderyka Karola Heskiego. Zważywszy na słabnąca coraz bardziej pozycję wojsk niemieckich książę zrzekł się tronu, a do czasu proklamowania konstytucji miejsce regenta objął marszałek Carl Gustaf Emil Mannerheim. Pierwsza konstytucja Finlandii (1919) starała się pogodzić monarchistów i republikanów wprowadzając system półprezydencki. W następnych latach, zwłaszcza po 1945 37
http://www.vaalit.fi/14173.htm (odczyt: 18.07.2007) Szerzej: Parliament’s Rules Of Procedure z dnia 14 grudnia 1999 roku, zamieszczone na stronie Parlamentu Fińskiego: http://web.eduskunta.fi (odczyt: 20.07.2007) 39 http://www.presidentti.fi/english/ (odczyt: 5.08.2007). 38
134
prezydent Republiki Fińskiej zdobywał coraz więcej kompetencji i autonomii40 . Pierwsza reforma, która w znacznej mierze przyczyniła się do osłabienia pozycji prezydenta miała miejsce w 1991 roku. Wprowadzono wtedy formę bezpośredniego i większościowego wyboru prezydenta w dwóch turach. Prezydentem, najdłużej pełniącym to stanowisko był Urho Kekkonen, który rozpoczął urzędowanie w 1956 roku, a ze względów zdrowotnych zrzekł się urzędu w 1981 roku. Prezydenci Finlandii od roku 1919 do chwili obecnej: K. J. Stahlberg 1919-26
J. K. Paasikivi 1946-56
L. K. Relander 1926-31 P. E. Svinhufvud 1931-37 K. Kallio 1937-40 R. Ryti 1940-44 K. G. Mannerheim 1944-46
U. K. Kekkonen 1956-81 M. Koivisto 1982-94 M. Ahtisaari 1994-2000 T. Halonen 2000-2012
Nowa konstytucja z 1999 roku wprowadziła system parlamentarny z dwuczłonową władzą wykonawczą: reprezentowaną przez Prezydenta wybieranego na sześć lat i rząd. Kandydaci ubiegający się o fotel prezydenta powinni być Finami. Mogą być przedstawieni przez partie polityczne, które uzyskały przynajmniej jedno miejsce w parlamencie w ostatnich wyborach. Może tez być przedstawiony przez 20 000 obywateli, którzy posiadają prawo do głosowania. Jeżeli w pierwszej turze żaden z kandydatów nie uzyska większości absolutnej, po 2 tygodniach organizuje się drugą turę. Przechodzą do niej dwaj kandydaci, którzy uzyskali najwięcej głosów. Zwycięża ten, który uzyska najwięcej głosów. Nowy prezydent, któremu towarzyszy Speaker i poprzedni prezydent, wygłasza deklaracje przed parlamentem w języku fińskim i szwedzkim41. W zakresie kompetencji prezydenta system fiński nie odbiega od tradycyjnego modelu systemu parlamentarnego. Prezydent decyduje o corocznych sesjach parlamentu, otwiera je i zamyka. Ma prawo wyborcze, prawo do zwoływania sesji nadzwyczajnych parlamentu, a także prawo weta zawieszającego. Po konsultacjach ze Speakerem i grupami parlamentarnymi powołuje i odwołuje premiera i ministrów, a do poparcia wysuwanych przez niego kandydatur wymagana jest większość parlamentarna. Poza tym mianuje członków Banku Finlandii, gubernatorów w prowincjach, Kanclerza Sprawiedliwości, Przedstawicieli Sił Zbrojnych. Prezydent, razem z rządem, odpowiada za politykę zagraniczną kraju. Wszystkie traktaty międzynarodowe muszą być zaakceptowane przez parlament, a w niektórych przypadkach przez dekrety prezydenta. Prezydent, obok parlamentu, jest współodpowiedzialny za podejmowanie decyzji o zawarciu pokoju lub o wypowiedzeniu wojny. Każda ustawa zaakceptowana przez parlament wymaga podpisu prezydenta, który ma trzy miesiące, aby podjąć decyzję. Może skierować się do Sądu Najwyższego albo do Najwyższego Trybunału Administracyjnego z prośbą o konsultacje. Jeżeli prezydent nie zaakceptuje projektu ustawy albo w ciągu trzech miesięcy nie da odpowiedzi, parlament może jeszcze raz głosować nad projektem, który większością oddanych głosów zostaje uchwalony już bez ratyfikacji Prezydenta. Jeżeli parlament nie uchwali projektu większością, proces legislacyjny rozpoczyna się od nowa. Prezydent jest Najwyższym Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Decyduje o rozmieszczeniu sił wojskowych, ma prawo wydawania rozkazów i określania celów obrony narodo40
Szerzej: J. Nousiainen, The Finnish System Of Government: From A Mixed Constitution To Parliamentarism.: artykuł dostępny na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Finlandii: http://formin. finland.fi/ (odczyt: 22.07.2007). 41 Szerzej: Rozdział V Konstytucji Fińskiej.
135
wej. W sytuacjach wyjątkowych prezydent może przydzielić nadzwyczajne kompetencje Radzie Państwa pod warunkiem, że zaakceptuje to parlament. Ten stan rzeczy nie może jednak trwać dłużej niż jeden rok. Prezydent może także ogłosić stan mobilizacji w całym kraju, bądź tylko w jego części, stan ten nie może trwać dłużej niż trzy miesiące. Ponadto, prezydent jako Wielki Mistrz nadaje tytuły i odznaczenia, jak choćby Order Białej Róży lub Order Lwa Finlandii. Co roku dnia 1 stycznia prezydent ma obowiązek zwracania się z orędziem do narodu42 . Tabela 2. Wyniki wyborów prezydenckich, które odbyły się w dniach 15 I – 29 I 2007 r. Liczba głosów w Liczba głosów w Kandydat Partia polityczna % % pierwszej turze drugiej turze Fińska Partia Tarja Halonen 1,397,030 46.3 1,630,833 51.8 Socjaldemokratyczna Narodowa Partia Sauli Niinistö 725,866 24.1 1,517,947 48.2 Koalicyjna Fińska Partia Matti Vanhanen 561,990 18.6 Centrum Heidi Hautala Liga Zielonych 105,248 3.5 Timo Soini Prawdziwi Finowie 103,492 3.4 Chrześcijańscy Bjarne Kallis 61,483 2.0 Demokraci Szwedzka Partia Henrik Lax 48,703 1.6 Ludowa Arto Lahti niezależny 12,989 0.4
Źródło: http://www.stat.fi/til/pvaa/tau_en.html (odczyt: 29.06.2007). W Finlandii nie istnieje urząd wiceprezydenta. Jeżeli prezydent tymczasowo nie jest zdolny do pełnienia swojego urzędu, jego funkcje przejmuje premier. W przypadku śmierci prezydenta lub jeśli parlament zadecyduje, że prezydent nie jest zdolny do pełnienia swoich funkcji, natychmiast zwołuje się nowe wybory. Jeśli Kanclerz Sprawiedliwości, Ombudsman lub rząd zadecydują, że prezydent popełnił ciężkie przestępstwo informuje się o tym parlament, który większością ¾ głosów decyduje, czy należy postawić prezydenta w stan oskarżenia przed Trybunałem Sprawiedliwości. Jeśli tak się stanie, prezydent ma obowiązek zrzec się swojej funkcji na okres postępowania sądowego43 . Rząd Zaznaczono wcześniej, że władza wykonawcza ma w Finlandii charakter władzy dualistycznej i jest reprezentowana przez prezydenta i rząd, którzy wspólnie tworzą Radę Państwa. Ich kompetencje nie odbiegają niczym od innych systemów parlamentarnych, a w konstytucji fińskiej poświecony im został rozdział piąty. Początki instytucji rządu fińskiego wprowadzał Traktat Mikołaja I z 1809 roku, ustanawiający w Wielkim Gubernatorstwie Finlandii centralna administrację pod kierownictwem Rady Rządzącej (od 1816 roku nazwanej Krajowym Senatem Fińskim). W 1917 roku powyższa instytucja Senatu dała początek pierwszemu rządowi Finlandii. Senat Finlandii było odpowiedzialny za generalna administrację kraju. W jego ramach wydzielono Departament Ekonomii i Departament Prawa, będący pod nadzorem Generalnego Gubernatora. 42 43
http://www.presidentti.fi/netcomm (odczyt 20.07.2007). Tamże.
136
Od 1858 roku członkowie Senatu zostali formalnie uznani za senatorów. Niektórzy z nich pełnili zwierzchnictwo nad poszczególnymi wydziałami administracji, których liczba wahała się od 5 do 9. Departament Prawa składał się z kilku niesamodzielnych wydziałów administracji i kierował wykonawstwem prawa. Departament Ekonomii pełnił funkcję zwierzchniego organu administracyjnego i prawnego w sprawach administracji cywilnej i ekonomicznej. Z czasem utworzono stanowisko Prokuratora, który miał za zadanie pełnić nadzór nad wszystkimi wydziałami. W 1918 roku Senat Fiński został przemianowany na Radę Stanu, a jego vice-przewodniczący Departamentu Ekonomii został mianowany Pierwszym Ministrem44 . Od roku 1922 do 2000 poszczególne ministerstwa zmieniały swoja nazwę, likwidowano lub powoływano nowe. W 1922 na miejsce Ministerstwa Wojny powołano Ministerstwo Obrony, w 1970 Ministerstwo Transportu i Prac Publicznych przekształciło się w dwa odrębne Ministerstwo Transportu i Ministerstwo Pracy, 1971 do Ministerstwa Rolnictwa dołączono Wydział Leśnictwa. Obecnie w skład rządu wchodzi premier i maksymalnie siedemnastu ministrów odpowiedzialnych przed parlamentem. Co najmniej dwóch spośród nich musi posiadać wykształcenie prawnicze. Jest trzynaście ministerstw: Kancelaria Premiera, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Sprawiedliwości, Spraw Wewnętrznych, Obrony, Finansów, Edukacji, Rolnictwa i Leśnictwa, Transportu i Komunikacji, Przemysłu i Handlu, Spraw Socjalnych i Zdrowia, Pracy, Środowiska Naturalnego45 . Większość ministrów jest równocześnie deputowanymi. Ważne decyzje są podejmowane przy obecności co najmniej pięciu ministrów, a głosowanie ma charakter większościowy. Jeśli sprawa dotyczy zwykłych spraw wymaga się jedynie obecności ministrów bezpośrednio zainteresowanych. Obecny rząd kierowany przez premiera Matti Vanhanena z partii Centrum Finlandii jest rządem koalicyjnym w skład którego weszły trzy inne ugrupowania: konserwatywna Koalicja Narodowa, ekologiczna Zielona Unia i reprezentująca szwedzką mniejszość Szwedzka Partia Ludowa. W powoływaniu rządu współuczestniczą: prezydent, Speaker i parlament. Prezydent prowadzi rozmowy ze Speakerem w celu uzyskania najlepszego porozumienia w formułowaniu rządu. Następnie Eduskunta wybiera premiera, który jest mianowany przez prezydenta. Prezydent, mając na uwadze opinie premiera i jego sugestie co do kandydatów do rządu mianuje poszczególnych ministrów. Przed wyborem premiera także grupy parlamentarne dyskutują nad programem politycznym i składem nowego rządu. Wynik tych negocjacji stanowi podstawę dla prezydenta przy wyborze nowego premiera. Fińska konstytucja nie charakteryzuje szczegółowo uprawnień premiera. Jego rolą jest przede wszystkim koordynacja, przygotowanie pracy Rady Stanu i przedkładanie jej efektów na forum Eduskunty46 . Rząd ma obowiązek przedstawiać coroczne sprawozdania ze swojej działalności, a także danych dotyczących budżetu państwa. Prawo zgłaszania interpelacji poselskich przysługuje grupie 20 posłów i może dotyczyć poszczególnego ministra lub całego rządu. Odpowiedni minister ma obowiązek odpowiedzieć na interpelacje w przeciągu piętnastu dni od jej zgłoszenia. Także poszczególni ministrowie mają prawo wystąpień dotyczących proponowanego przez nich tematu47. Najważniejszym jednak uprawnieniem rządu pozostaje posiadanie inicjatywy ustawodawczej, którą oprócz rządu mają jeszcze deputowani. 44
http://www.valtioneuvosto.fi/tietoa-valtioneuvostosta/valtioneuvoston-historiaa/en.jsp (odczyt: 8.08.2007). 45 http://www.government.fi/ministeriot/en.jsp (odczyt: 20.07.2007). 46 Patrz zwłaszcza art. 60- art. 69 Konstytucji Fińskiej. 47 http://www.government.fi/tietoa-valtioneuvostosta/perustietoa/en.jsp#functions
137
Władza sądownicza Początki fińskiej władzy sądowniczej sięgają roku 1634, kiedy to w miejscowości Turku został założony Pierwszy Fiński Trybunał Apelacyjny. Od tamtej pory obserwuje się podział fińskiego wymiaru sprawiedliwości na dwa filary: sądy cywilne, które zajmują się sprawami z zakresu prawa cywilnego i karnego, oraz sądy administracyjne. Formalne wyodrębnienie się władzy sądowniczej w fińskim systemie politycznym nastąpiło w roku 1918. Wtedy to odseparowano Departament Prawny Senatu od władzy wykonawczej i powołano na jego miejsce dwa sądy: Sąd Najwyższy i Najwyższy Sąd Administracyjny, bazujący w dużej mierze na wcześniejszym Wydziale Finansów.48 Między tymi sądami występuje rozdział kompetencji, tak że jeden nie może sądzić spraw z zakresu drugiego. Na organizację władzy sądowniczej w Finlandii wpływ mają trzy czynniki: mianowanie dożywotnie sędziów, ich nieusuwalność i decydujący głos organów sądowniczych w mianowaniu swoich pracowników. Jest ona nadzorowana przez Komisarza Sprawiedliwości i Ombudsmana49, którzy co roku muszą przygotować sprawozdanie ze swojej działalności. Między Komisarzem a Ombudsmanem występują następujące różnice: Komisarz mianowany jest dożywotnio przez Prezydenta i jest członkiem rządu, jednak bez prawa głosu. Z kolei Ombudsman jest mianowany na 4 lata przez parlament. Tak jak i w innych krajach skandynawskich, w Finlandii nie ma Trybunału Konstytucyjnego, a sprawy, którymi w innych krajach zajmuje się owy Trybunał rozpatrywane są w Finlandii przez Parlamentarną Komisje Konstytucyjną. Organizacja wymiaru sprawiedliwości w Finlandii jest trójstopniowa i składa się z sądów okręgowych, sądów apelacyjnych i Sądu Najwyższego. Z kolei skargami składanymi przez obywateli na działalność władz zajmują się regionalne sądy administracyjne i Najwyższy Sąd Administracyjny. Dodatkowo funkcjonują jeszcze inne sądy specjalne, np.: sąd pracy, sądy ziemskie, sądy wodne, sąd rynkowy, sąd ubezpieczeń50 . Sad Najwyższy z siedziba w Helsinkach składa się z przewodniczącego (aktualnie jest to Koskelo) i 18 sędziów, zwykle pracujących w 5-osobowym składzie. Najważniejszą funkcją Sądu jest rozstrzyganie w sprawach, które w jakikolwiek sposób mogą budzić wątpliwości co do swej zgodności z konstytucją. Jest on także ostatnim organem odwoławczym. Sąd Najwyższy udziela prezydentowi rady w sytuacjach udzielania ułaskawienia a także gdy ma on wątpliwości dotyczące podpisania danej ustawy. Udziela również rad Ministrowi Sprawiedliwości w sprawach związanych z ekstradycją. Sąd Najwyższy ma prawo przedstawić prezydentowi propozycje poprawek do poszczególnych ustaw lub Aktów Parlamentarnych. Wszyscy sędziowie Sądu Najwyższego są wskazywani przez prezydenta 51. Najwyższy Sąd Administracyjny złożony jest z przewodniczącego (obecnie Hallberg) i 19 sędziów. Jego struktura podzielona jest na trzy izby. Pierwsza izba skupia się na sprawach związanych z budownictwem i planowaniem, prawem własności, prawem gospodarki wodnej, drogami, ochroną środowiska, eksploatacją złóż naturalnych. Druga izba zajmuje się podatkami i innymi opłatami, handlem, dostępem do dokumentów, administracją ludności, prawem jazdy i innymi sprawami związanymi z ruchem drogowym, a także z farmaceutyką, rolnictwem, leśnictwem. Trzecia izba obejmuje swym zakresem takie dziedzi(odczyt: 20.07.2007). 48 http://www.om.fi/Etusivu/Perussaannoksia/OlausPetrintuomarinohjeet?lang=en (odczyt: 26.07.2007). 49 Roli Kanclerza Sprawiedliwości i Ombudsmana oraz różnicom między tymi dwoma funkcjami został poświecony Rozdział X Konstytucji Fińskiej. 50 Patrz: Rozdział IX Konstytucji Fińskiej, a także: http://www.oikeus.fi/8108.htm (odczyt: 26.07.2007). 51 http://www.kko.fi/27080.htm (odczyt: 11.08.2007).
138
ny jak: społeczny dobrobyt, opieka dziecka i obywateli, przyjezdnych, rejestracja ludności, administracja lokalna, prawo kościelne, zdrowie psychiczne, opieka medyczna, edukacja, rozrywka. Mimo tak szerokiego spektrum spraw i kompetencji NSA około 50% spraw rozpatrywanych przez NSA dotyczy wyłącznie podatków52 . Osoba ubiegająca się o stanowisko sędziego Sądu Najwyższego, a także Najwyższego Sądu Administracyjnego musi mieć skończone studia prawnicze minimum ze stopniem magistra, a także musi posiadać nieskazitelną reputację. Ponadto wymaga się kilku lat doświadczenia jako sędzia w innych sądach regionalnych. Musi on całkowicie zachowywać autonomię i bezstronność. Prawnicy nie będący członkami tzw. Finnish Bar Association, czyli prestiżowej organizacji skupiającej wybitnych prawników, nie mogą ubiegać się o stanowisko sędziego Sądu Najwyższego lub sędziego Najwyższego Sądu Administracyjnego53 . Jednym z najważniejszych organów struktury sądowniczej w Finlandii pozostaje Prokuratura. Jej struktura jest dwustopniowa. Na czele znajduje się Biuro Prokuratora z siedzibą w Helsinkach, któremu podległe są regionalne biura prokuratury mieszczące się w każdym z 90 stanów lokalnych Finlandii. Prokuratorowi Generalnemu (od 1997 jest to Matti Kuusimäk) podlegają wszystkie biura lokalne. Do jego obowiązków należy m.in. mianowanie lokalnych prokuratorów, z tym, że może także przejmować sprawy przez nich prowadzone. Jeśli parlament zadecyduje, że należy postawić przed sądem Prezydenta Finlandii albo członka Fińskiej Rady Stanu wówczas Prokurator Generalny sprawuje funkcje oskarżyciela w Najwyższym Sadzie Impeachmentu. Głównemu Prokuratorowi pomaga 13 regionalnych prokuratorów, których zasięg działania obejmuje cały kraj.54 Najważniejsze cechy fińskiego systemu sądownictwa wymienia konstytucja, a są to: gwarancja jawności rozpraw, prawo do bycia wysłuchanym, prawo do otrzymania umotywowanego wyroku i prawo do odwołania się od niego55 . Zakończenie Republika Finlandii jest dzisiaj, dzięki zmianie konstytucji w 1999 roku, krajem z parlamentarnym systemem rządów. Kompetencje władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej niczym nie odbiegają od standardów w innych państwach reprezentujących system parlamentarny. W rezultacie wydarzeń historycznych zwłaszcza wieku XIX i XX Finlandia stała się państwem niepodległym reprezentującym wszelkie wolności obywatelskie cechujące ustrój demokratyczny, jak np. trójpodział władz, prawo obywateli fińskich do wybierania swoich przedstawicieli do parlamentu za pośrednictwem powszechnego prawa wyborczego itp. Niniejsze opracowanie miało na celu przedstawienie źródeł i uwarunkowań historycznych, które stopniowo kształtowały ewolucję systemu politycznego Finlandii. Mimo tak trudnych warunków historycznych i geostrategicznych Finlandia zdołała najszybciej wprowadzić powszechne prawo wyborcze, uzyskać niepodległość przeciwstawiając się tendencjom komunistycznym i faszystowskim, prowadząc w okresie zimnej wojny tzw. aktywną neutralność w relacjach z wszystkimi sąsiadami. Dzisiaj Finlandia nie musi już wybierać między kulturą zachodnią a słowiańską (tak jak miało to miejsce jeszcze w latach 50. XX w) i bierze czynny udział zarówno w organiza52
http://www.kho.fi/en/index.htm (odczyt: 11.08.2007). http://www.kko.fi/27080.htm (odczyt: 11.08.2007). 54 http://www.oikeus.fi/8853.htm (odczyt: 10.08.2007). 55 Patrz: Rozdział II, art. 21 Konstytucji Fińskiej: http://www.finlex.fi/pdf/saadkaan/E9990731.PDF (odczyt: 11.08.2007). 53
139
cjach skandynawskich (np. Rada Nordycka, Rada Państw Morza Bałtyckiego), europejskich (Unia Europejska, Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) jak i światowych (Organizacja Narodów Zjednoczonych), zachowując przy tym status państwa neutralnego, co wiąże się z faktem, że Finlandia do tej pory nie przystąpiła do struktur natowskich. ---------------------------Agnieszka Stolarczyk – studentka V roku Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych (MISH), w ramach których studiuje iberystykę i politologię. W roku akademickim 2005/2006 studiowała na Wydziale Nauk Politycznych na Universidad de Granada (Hiszpania) w ramach programu Socrates-Erasmus. W czerwcu 2007 r. zdobyła tytuł licencjata na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Śląskiego ze specjalności: język hiszpański. Zainteresowania: stosunki międzynarodowe oraz problematyka przekładu literatury hispanojęzycznej na język polski.
140
K r yst ia n Szy tenhelm
Rewolucja edukacyjna Jacka Kuronia jako wizja zażegnania globalnego problemu poprzez urzeczywistnienie koncepcji edukacji alternatywnej Nota biograficzna Jacek Kuroń urodził się 3 marca 1934 r. we Lwowie. Wychowanie w rodzinie o PPS'owskich tradycjach wpłynęło na całe jego życie. W latach 1955-1964 współtworzył tzw. Czerwone Harcerstwo, gdzie stanowił wzór do naśladowania dla wielu młodych ludzi. Pierwszym poważnym zatargiem z władzą okazał się sławny ,,List otwarty do partii” – napisany przez Kuronia wraz z Karolem Modzelewskim – przez który trafia na lata 19651967 do więzienia. Był to początek jego sławy jako jednego z najmocniej atakowanych, przez oficjalną propagandę, liderów nielegalnej opozycji. Nastały dni marcowe 1968 roku – pierwszy masowy bunt studentów, intelektualistów przeciwko atakom władzy na wolności obywatelskie. Cenzura, wszechwładza służb bezpieczeństwa, wypaczona przez PRL idea socjalizmu, zakłamanie dotykające całości życia społecznego, gospodarczego, kulturalnego i politycznego – przeciwko temu wszystkiemu „ludzie pióra” zaczęli strajkować. Właśnie za współorganizowanie takich strajków Jacek Kuroń został ponownie aresztowany. W 1976 roku Kuroń został współzałożycielem Komitetu Obrony Robotników – ofiar represji po wypadkach w Radomiu i Ursusie. Działalność tej opozycyjnej organizacji, która skupiała ludzi o poglądach zarówno lewicowych jak i prawicowych, miała sprowokować władze do wprowadzenia amnestii dla skazanych za udział w strajkach, przyjęcie do pracy wszystkich zwolnionych, ujawnienie rozmiarów stosowanych represji. Następcą tej organizacji został Komitet Samoobrony Społecznej KOR. W ten sposób rozszerzono idee KOR na wszystkie grupy społeczne, a także zaakcentowano potrzebę obrony praw człowieka. Od 1978 roku, jako pedagog i historyk, wykładał na tzw. Latającym Uniwersytecie. Była to działalność edukacyjna podziemia. Spotykano się w prywatnych mieszkaniach z chętnymi do nauki, której treść była wolna od marksistowskiej propagandy. 13.12.1981 r. – Jacek zostaje znowu aresztowany. Tym razem zarzutem jest próba obalenia ustroju. Ustrój rzeczywiście upada, do czego Jacek przyczynia się jako uczestnik obrad Okrągłego Stołu. Od 1989 do 2001 roku jest posłem na Sejm (Obywatelski Klub Parlamentarny, Unia Demokratyczna, Unia Wolności), a więc spełnia się jego marzenie wpływania na losy Polski, naprawianie jej poprzez legalne mechanizmy demokracji. W tym czasie dwukrotnie zostaje ministrem pracy i polityki socjalnej. W latach późniejszych otwarcie krytykował społeczne i gospodarcze rezultaty transformacji. Negatywnie oceniał dominację neoliberalizmu, alienację klasy politycznej i narastające rozwarstwienie społeczne. Lekiem na dzisiejszy stan rzeczy są, według niego, rosnące wciąż ruchy społeczne, które należy nieustannie wspierać. Kuroń stał się symbolem niekonwencjonalnej edukacji (Uniwersytet w Teremiskach), bezinteresownego oddania dla najuboższych (zainicjowana przez niego akcja rozdawnic141
twa zup – tzw. „kuroniówek”), opozycjonisty wobec gwałtu władzy nad wolnościami i prawami człowieka i obywatela. Jego wspaniała osoba została wielokrotnie nagradzana (m.in. Order Orła Białego, francuska Legia Honorowa, niemiecki Krzyż Zasługi, ukraiński Order Jarosława Mądrego). Jest także symbolem intelektualisty dostrzegającego dotkliwe problemy współczesnego społeczeństwa globalnego. Problem Wrzesień 1995 roku – w San Francisco odbywa się konferencja, w której udział bierze 500 czołowych polityków, naukowców i potentatów gospodarki. Jest to jeden z tzw. „światowych szczytów”. Uczestnicy tej konferencji, mimo reprezentowanych tam wielu opcji politycznych i wyznań religijnych, zgodni są co do jednego: w najbliższym czasie, jeszcze w XXI wieku, gospodarkę światową będzie określać formuła 20/80. Formuła ta oznacza, iż w skutek dynamicznego zwiększania sił produkcyjnych dzięki postępowi technicznemu, wystarczy 20 % ludzi zdolnych do pracy, by utrzymać rozmach światowej gospodarki. Należy wobec tego zadać dwa pytania: – czy te 20 % populacji będzie się godzić na płacenie niewiarygodnie olbrzymich podatków dla sfinansowania świadczeń społecznych przeznaczonych dla światowej większości? – w jaki sposób panować nad nastrojami ludzi wywłaszczonych z pracy i deprawowanych rozdawnictwem bądź nędzą? Dotychczasowa historia nie podaje przykładu funkcjonowania systemu, w którym taka zdecydowana większość podporządkowuje się absolutnej władzy mniejszości; mniejszości, która zagarnia całą pracę, a więc wszelką możliwość uniezależnienia się. W systemie takim, jeśli w ogóle zaistnieje, nieustannie grozić będzie niewyobrażalnych rozmiarów wojna społeczna, u której podstaw nie leży terytorium, ideologia, ale praca. W pozycji ,,Rzeczpospolita dla moich wnuków” Jacek Kuroń wskazuje na przyczynę takiego wyniku konferencji w San Francisco: „Elity świata poszły za głosem prymitywnego przesądu: taki charakter ma bowiem wiara, że motywem ludzkiego działania może być tylko maksymalny zysk, a więc efektywna jest tylko gospodarka kierująca się hasłem maksymalizacji zysku”1. U podstaw tej pesymistycznej prognozy leży więc paradygmat zysku. To właśnie ta przesłanka, która jest jedynym celem kapitalistycznego systemu gospodarczego, stwarza zagrożenie buntu bezrobotnych mas. Kuroń nie neguje jednak wolnego rynku, nie nawołuje także do luddystycznego niszczenia instrumentów postępu technicznego. Ten wielki wizjoner wynalazł najpiękniejsze wręcz lekarstwo, by nadać kapitalizmowi ludzką twarz. Nosi ono miano Rewolucji Edukacyjnej. Geneza idei W 1968 roku Jacek Kuroń zakłada jedyną biżuterię, która ma znaczenie dla wojownika o sprawiedliwość społeczną – kajdany. Czas „odsiadki” postanawia jak najlepiej wykorzystać – tak właśnie powstaje pierwsza wersja pozycji ,,Działanie”. Jest to w dużej mierze analiza psychologiczno-socjologiczna aktywności ludzkiej i jej motywów. Zawiera w niej wszystkie swoje przemyślenia i obserwacje, nagromadzone dzięki swoim wielkim doświadczeniom. Powołuje się więc na działalność w ZMP, do którego wstąpił w 1949 roku – ruch ten, zanim stał się później martwą organizacją, będącą jedynie 1
J. Kuroń, Rzeczpospolita dla moich wnuków, Wydawnictwo Rosner&Wspólnicy, Warszawa 2004.
142
pierwszym stopniem kariery komunistycznych aparatczyków, bronił u swych narodzin uczniów i robotników, walczył ze spekulacją, kontrolował warunki pracy – najogólniej: przyłączył się do wielkiego zapału odbudowy kraju. W późniejszym okresie Kuroń podjął się współorganizowania specyficznego Hufca Walterowskiego, którego sam określa tymi słowami: „to był nasz pomysł socjalistycznego wychowania. To znaczy takiego, w którym ludzie uczą się rządzić i walczyć o sprawiedliwość społeczną i udział w rządzeniu dla każdego”2 . To właśnie z tej działalności Kuroń wyniósł najwięcej dla swojej koncepcji edukacyjnej, jednak sama myśl rewolucji prawdopodobnie zainspirowana została późniejszymi doświadczeniami ruchu społecznego, którego spoiwem była idea KOR 3 . Cel Wrócić jednak należy do zarysowanego wcześniej problemu. Kuroń wskazuje w pozycji ,,Działanie”, że pieniądz sam w sobie nie jest celem, a jedynie środkiem do celu – mimo iż często staje się główną siłą motywującą do aktywności, nigdy tak naprawdę nie daje człowiekowi szczęścia. Oczywiste jest, że jedynymi gwarantami szczęścia są: miłość, szacunek, uznanie ze strony drugiego człowieka. By te cele osiągnąć (a więc i szczęście), potrzebujemy tworzyć więzy społeczne, te zaś występują jedynie we współdziałaniu. Wspólne przedsięwzięcia z kolei wymagają wspólnych wizji i zadań dotyczących przekształcania otaczającego nas środowiska. Celem Rewolucji Edukacyjnej jest więc umożliwienie wszystkim jak największego dostępu do kultury, którą definiuje się tutaj jako „łokształt wytworów współpracy grupy społecznej w całej jej historii, którą to współpracę ludzie czynią siłą realizacji swoich dążeń”4 . Kuroń często powtarzał w swoich książkach: „moim przekonaniu, żyć po ludzku to tworzyć i kochać, wspólnie z drugim człowiekiem tworzyć wspólny świat”5 . Celem jest więc „życie po ludzku”, a więc organizowanie się w grupy, przeżywanie wspólnych wartości, wyznaczanie sobie wspólnych zadań i, w końcu, ich realizowanie. Najprościej rzecz ujmując główną ideą jest zamienienie paradygmatu zysku, tworzącego chaos i krzywdę, na stabilne życie społeczne umocowane na wierze we wspólne działanie – działanie, które jednoczy wizja i szacunek do drugiego człowieka. Kuroń tłumaczy to tymi słowami: „Jeśli więc chcemy, by każdy człowiek zapanował nad własnym życiem, musimy zapewnić wszystkim dostęp do kultury. Innymi słowy, niezbędna jest powszechna edukacja obejmująca dzieci i dorosłych, słowem – wszystkich”. Dalej tłumaczy ostatecznie cel tej rewolucji: „Wciąż jeszcze wysokość płac jest znaczną siłą motywacyjną. Nie wątpię, że w przyszłym świecie wspólnoty ludzkiej, stworzonym przez twórczy ruch, płaca straci znaczenie”6 . Środki do celu – instytucjonalne ramy rewolucji edukacyjnej Jak rozpocząć rewolucję edukacyjną? Po pierwsze należy się zgłosić do rządów wszystkich bogatych państw i przedstawić im tę koncepcję, która wprawdzie będzie najdroższym przedsięwzięciem ludzkości, ale zarazem najkorzystniejszym. Jacek Kuroń nie widzi tutaj 2
J. Kuroń, Wiara i wina. Do i od komunizmu,Niezależna Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1990. O specyfice tego ruchu czytaj w: J. Kuroń, Gwiezdny czas, Niezależna Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1990. 4 J. Kuroń, Działanie, Dolnośląskie, Wrocław 2002. 5 Ibid. 6 J. Kuroń, Rzeczpospolita dla moich wnuków, Rosner&Wspólnicy, Warszawa 2004. 3
143
większych trudności: „pozorom sądzę, że kompromis pomiędzy bogatymi a biednymi nie będzie stanowił wielkiego problemu. Wielu ludzi zamożnych dojdzie do wniosku, że inwestycja w przyszłość ludzkości po prostu się opłaca. Wraz z sukcesami rewolucji edukacyjnej także nieufni będę się do niej stopniowo przekonywać”7. Po drugie, należy skrzyknąć w jednym miejscu na świecie wszystkich wychowawców i działaczy zainteresowanych tym mega–projektem. Właśnie ci ludzie będą mieli za zadanie stworzyć ten nowy program edukacyjny, do którego kilka propozycji dorzuca także sam Jacek, ale o tym w następnym punkcie. Ostatecznie, po wyszkoleniu nowych wychowawców (przewodników), za otrzymane od rządów państw pieniądze, należy stworzyć sieć placówek edukacyjnych (od przedszkoli po uniwersytety) opartych o nowoczesne programy nauczania, które byłyby alternatywą dla tradycyjnych szkół – rodzicom należy zostawić wybór toku nauczania dla swoich dzieci. Rewolucja powinna objąć każde dziecko od 3-4 roku życia na co najmniej dwadzieścia lat. Kuroń przewidywał, że ruch edukacyjny obejmie na początek 3-4 mld. osób; ma oczywiście nadzieję, że z czasem liczba ta będzie wciąż rosła. Propozycje Kuronia dla programu edukacyjnego Nowa szkoła ma być przede wszystkim aktywna. Maksymalnie 25-osobowe grupy same stworzą sobie statut, same też określą swoje zadania (to właśnie na metodzie zadaniowej ma się opierać nowa, twórcza nauka) – tutaj z pomocą mają przyjść grupy programowe, które miałyby stworzyć centralny rejestr inicjatyw, taką nieustannie uzupełnianą bazę pomysłów. Zadania mogą dotyczyć na początku problemów wewnątrzgrupowych, by z czasem działalność mogła zostać przeniesiona na skalę lokalną, regionalną. Realizowanie poszczególnych zadań oparte być musi na podstawowej zasadzie: jak najwięcej szans dla najsłabszych, którzy także muszą odkryć swoją specjalność, umiejętność. Prócz działania, koniecznością jest oczywiście także zdobywanie wiedzy – tę jednak wybierają sami uczniowie, których zainteresowania pomagają odkrywać i zaspokajać wychowawcy. Przy założeniu, że rewolucja obejmie cały świat, należy stworzyć także grupy, w których byliby reprezentanci różnych kultur. Takie specyficzne podejście do edukacji z pewnością wywołać może wiele sprzeciwu ze strony apologetów obecnej formy nauczania – przeciwności między tymi dwiema koncepcjami Kuroń symbolicznie opisał poprzez jego spór ze, znanym wszystkim poprzez Szare Szeregi, Aleksandrem Kamińskim: „łem się z nim [z A. Kamińskim]nieustannie, głównie o koncepcje wychowawcze, bardzo długo trwał nasz spór o to, czy wychowanie etyczne należy oprzeć na ogólnie stanowionym prawie, czy raczej na konstytucji drużyny budowanej przez same dzieci. (...), w tym sporze trochę się rozmijaliśmy. Dla niego było to odrzucenie relatywizmu moralnego; dla mnie realizacja zasady, że źródłem prawa winien być lud, a podstawą ładu, umowa społeczna”8 . Korzenie pomysłów Jacka Kuronia Przedstawione wyżej pomysły Kuronia mają swoje źródło w tradycjach edukacji alternatywnej, która sięga swymi korzeniami aż do XIX-wiecznej Danii, gdzie została zapo7 8
Ibid. J. Kuroń, Wiara i wina. Do i od komunizmu, Niezależna Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1990.
144
czątkowana inicjatywa tzw. Uniwersytetów Ludowych Nikolaya Grundtviga (1783-1872). Wobec znaczących zmian w społeczeństwie duńskim, związanych z prowadzeniem powszechnego obowiązku szkolnego (1814r.), gwałtownie wzrosło zainteresowanie kwestiami wychowawczymi. Ten, znany w świecie pedagogicznym, Duńczyk przeprowadził ostrą krytykę tradycyjnego systemu edukacyjnego. Jak pisze Marta Karolina Kotarba: „łując najogólniej istotę owej krytyki można powiedzieć, że dotyczyła ona niezgodności między realizowanym przez szkołę programem dydaktyczno–wychowawczym a faktycznymi potrzebami uczniów i współczesnego społeczeństwa. Jako fakt wielce niekorzystny Grundtvig podkreślał, że szkoła nie wyposaża uczących się w takie kompetencje, dzięki którym mogliby oni sprawnie funkcjonować i żyć”9. Jego koncepcja uniwersytetów ludowych zasadzała się na pobudzaniu i rozwijaniu aktywności poznawczych uczących się. Grundvig przywiązywał dużą wagę do żywego słowa i żywej interakcji – ustna tradycja przekazywania wiedzy i umiejętności wyparła całkowicie wszelkie sporządzanie notatek. Postulat żywej interakcji oznaczał zaś wspólne życie uczących się i nauczycieli w internatach i domach społecznych, dzięki czemu możliwe jest stworzenie prawdziwej wspólnoty. Za pomocą wspólnoty możliwe jest natomiast wytworzenie poczucia autoakceptacji i satysfakcji jednostki. Drugim autorytetem edukacji alternatywnej jest Celestyn Freinet (1896-1966). Opracował on własną metodę nauczania początkującego, która wyeliminowała podręczniki szkolne i tradycyjne sposoby prowadzenia zajęć lekcyjnych. Metoda ta wykorzystywała swobodną ekspresję, aktywność i twórcze działanie uczącego się. Główny cel Freineta zasadzał się na wzmacnianiu potencjału życiowego: „. Freinet twierdził, że należy zwrócić uwagę, aby dobierać treści kształcenia w taki sposób, żeby rozwijać wszystkie rodzaje inteligencji: inteligencję abstrakcyjną a także, a może nawet przede wszystkim – inteligencję rąk, inteligencję artystyczną, inteligencję poznawczą, inteligencję twórczą oraz inteligencję polityczną i społeczną”10 . Za różnorodnością nauk, jakie przekazywać miała szkoła, szedł także postulat zindywidualizowania podejście do potrzeb uczącego się. Jedną z najbardziej znaczących postaci dla ruchu edukacyjnego jest Maria Montessori (1870-1952). Indywidualizacja podejścia do potrzeb uczącego się zajmuje w tym przypadku najwyższą pozycję. Jak pisze Jarosław Jordan: „Pedagogiki Montessori sprowadza się do stwierdzenia, że ponieważ każde dziecko jest inne, powinno rozwijać się według stworzonych przez siebie – czyli przez swoje możliwości, kompetencje i umiejętności – indywidualnych planów rozwojowych tak, aby ich właściwa realizacja umożliwiała mu naukę samodzielną i efektywniejszą”11. Takie właśnie podejście stanowi uzupełnienie postulatu, że dziecko nie ma stać się idealnym, ale osiągnąć optimum swoich własnych możliwości rozwojowych. Stąd też każdy nauczyciel, podchodząc do uczącego się w sposób indywidualny i otwarty, spełnia swoją właściwą rolę nie poprzez wykładnię wiedzy, ale raczej poprzez oferowanie pomocy w poszukiwaniach dziecka i jego rozwoju zainteresowań. Tak sprecyzowana rola nauczyciela pociąga za sobą kolejną zasadę pedagogiczną – swobodnego wyboru. Dziecko ma na tyle wolności w swoim procesie wychowawczo-edukacyjnym, że samo jest zobowiązane wybierać co do tempa nauki, stopnia trudności czy rodzajów przedmiotów do pomocy, zwanych materiałem Montessori. 9
M. K. Kotarba, Galeria pedagogów. Nikolay Grundvigw. Trendy uczenie w XXI wieku. Internetowy magazyn CODN, nr 5/9 2006, źródło internetowe: http://www.trendy.codn.edu.pl. 10 M. K. Kotarba, Galeria pedagogów. Celestyn Freinetw. Trendy uczenie w XXI wieku. Internetowy magazyn CODN, nr 2/2005, źródło internetowe: http://www.trendy.codn.edu.pl. 11 J. Jordan, Galeria pedagogów. Pedagogika Marii Montessoriw. Trendy uczenie w XXI wieku. Internetowy magazyn CODN, nr 3/2005, źródło internetowe: http://www.trendy.codn.edu.pl.
145
Przedstawiony wyżej zarys koncepcji pedagogicznych Nikolaja Grundtviga, Celestyna Freineta i Marii Montessori wyraźnie wskazują, że pedagogika Jacka Kuronia nie stanowi przedmiotu rewolucyjnego. Ten wybitny Polak czerpał obficie z tradycji nurtu edukacji alternatywnej. Rewolucyjna jednak z pewnością wydaje się wizja niezbędnych przemian, jaką ten marzyciel rysuje w swoich pozycjach książkowych, a które swą ambicją, zasięgiem i zakresem zdumiewać muszą największych fantastów. Niemniej jednak Kuroń całym swoim życiem świadczył, że nie zatrzymywał się na samych tylko słowach. Tak też w przypadku jego koncepcji edukacyjnej aktywnie działał na rzecz jej ziszczenia, czego dowodem jest Uniwersytet Powszechny im. Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach. Uniwersytet Powszechny im. Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach Pierwszym praktycznym zastosowanie idei Jacka Kuronia jest, założony przez niego, Uniwersytet Powszechny im. Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach. Uniwersytet Powszechny jest „szkołą dla życia”, przeznaczoną przede wszystkim dla osób wywodzących się z rodzin postpegeerowskich, których warunki środowiskowe, materialne i świadomościowe zdecydowanie dyskryminują na starcie we współczesnym, złożonym i dynamicznym świecie. Cel uczelni w Teremiskach nawiązuje do idei Uniwersytetów Ludowych: „jest zadanie Uniwersytetu Powszechnego: budować grupę ludzi świadomych siebie, odpowiedzialnych za swoje czyny i wybory, samodzielnie myślących – a w dodatku gotowych wziąć odpowiedzialność za los innych”12 . Zróżnicowany program edukacyjno-wychowawczy kładzie nacisk na humanistyczne wykształcenie studenta, którego zasoby wiedzy tworzone są w znacznej mierze przez indywidualny wybór. Bogaty kontakt z kulturą pozwala na wytworzenie szerokiej świadomości, a także nakłania do aktywnej względem niej postawy. Bardzo atrakcyjnym elementem dydaktyki Uniwersytetu jest przyjmowanie znakomitych osobistości ze świata polityki, kultury i nauki. „Żywe lekcje” stają się możliwe dzięki wciąż wzrastającej grupie przyjaciół, wcześniej – Jacka Kuronia, dziś – jego najbliższych i wychowanków. Metoda zadaniowa kształtuje twórczą postawę studenta, a także pozwala na nabycie umiejętności, które mogą zostać wykorzystane w wielu dziedzinach życia. Znaczna różnorodność grup (nie tylko wiekowa – także pod względem doświadczeń, umiejętności i kompetencji) oraz wspólne zamieszkiwanie przez studentów i nauczycieli-przewodników oznacza całodobową naukę. Podsumowanie Problem bezrobocia i jego skutki dostrzegamy już dziś także w Polsce. Tematem tej pracy jest wizja wielkiego człowieka, który wzbudza szacunek wśród ludzi najróżniejszych opcji politycznych. Jedni szanują go za działalność opozycyjną wobec władz komunistycznych; inni – za zdolność całkowitego oddania potrzebującym. Jeszcze inni podziwiają jego umiejętności wychowawcze i wizję edukacyjną właśnie. Jednak zakres i zasięg tej wizji prowokuje często drwinę, podejście podobne do tego, jakim obdarza się literaturę fantastyczno-naukową. A jednak wszystkie znane historii rewolucje rodziły się wśród wielkiego niedowierzania. Byliśmy świadkami wielu rewolucji politycznych, które przyniosły światu realizację 12
Wystąpienie Katarzyny i Pawła Winiarskich na Seminarium Teremiszczańskim (7-9 maja 2004); źródło: www.teremiski.edu.pl.
146
podstawowych wolności. Postęp techniczny i dobrobyt materialny przyniosła z kolei cywilizacji zachodnioeuropejskiej rewolucja gospodarcza.Może nadszedł w końcu czas na wykorzystanie tego dorobku do realnego postępu cywilizacyjnego, wykraczającego poza gospodarkę i politykę? Świadomość społeczna, mnogość więzów międzyludzkich, które to mógłby przynieść za sobą olbrzymi ruch skoncentrowany wokół idei rewolucji edukacyjnej, z pewnością doprowadziłyby do rozwiązania wielu problemów, w tym krzywdy społecznej spowodowanej agresywną pogonią za zyskiem. O celu całego przedsięwzięcia jeszcze raz świadczyć mogą słowa Jacka: „Grupa musi budować swój program i zadania w dialogu, co wyeliminuje wszelkie hierarchie, stosunki dominacji i podległości. Mistrzostwo osobiste powinno się kształtować w procesie naturalnej specjalizacji poszczególnych osób, grup, nurtów”13 – socjalistyczną równość, do której wielu wzdycha, postuluje się tworzyć poprzez współobcowanie, współdziałanie i współdoskonalenie, a nie za pomocą środków ekonomicznych czy politycznych. Taki rodzaj socjalizmu wszyscy chyba jesteśmy w stanie poprzeć. Jest to wizja wielka i piękna, można powiedzieć: na miarę Jacka Kuronia. --------------------------Krystian Szytenhelm – ur. 12.09.1985 w Rybniku; student I roku MISH (socjologia, kulturoznawstwo) oraz I roku MUD politologii (specjalizacja: Dziennikarstwo i komunikacja społeczna) w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Zainteresowania naukowe: społeczeństwo obywatelskie; myśl lewicowa; rola literatury w procesie kultury; zniewolenie człowieka przez idee. Sukcesy naukowe: uczestnik konferencji naukowych: „Myśl i działalność Jacka Kuronia” (07.03.2006 r.; referat: „Rewolucja edukacyjna”; organizator: UŚ, MC), „Natura ludzka” (03.04.2007 r.; referat: „Społeczeństwo obywatelskie jako wspólnota”; organizator: UŚ), „Kultura humanistyczna” (14/15.11.2007 r.; referat: „Jurodiwy vs. Wielki Inkwizytor – zagadnienie kultury u F. Dostojewskiego”; organizator: UJ, UŚ). Działalność pozanaukowa: założyciel oraz były Redaktor Naczelny gazety studenckiej „Kampus”; były członek (na stanowisku: wiceprzewodniczący) Rady Samorządu Studenckiego Ośrodka Dydaktycznego Uniwersytetu Śląskiego w Rybniku; założyciel i były przewodniczący koła Stowarzyszenia Młode Centrum w Rybniku; organizator i uczestnik spotkań w ramach Koła Naukowego Politologów (przy OD w Rybniku); były członek stowarzyszeń młodzieżowych działających na terenie Rybnika.
13
J. Kuroń, Działanie, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2002.
147
148
Anna Sk iba
Patriotyzm młodych Polaków na przykładzie studentów I roku socjologii Uniwersytetu Śląskiego Czym jest patriotyzm dla młodych Polaków? Hanna Świda-Ziemba stwierdza w książce „Młodzi w nowym świecie”: „przez wiele lat i pokoleń kategoria ‘Polska’ była dla młodych kategorią centralną, a co najmniej istotną. (…) funkcjonowała jako (…) swoiste sacrum – nadrzędne wobec indywiduum (…). Dziś natomiast ‘Polska’– jako kategoria – funkcjonuje głównie w powtarzanych oświadczeniach polityków (…) bądź też pojawia się jako motyw obsesyjny w tekstach skrajnej prawicy (…). Z języka potocznego zaś, a głównie z języka młodzieży termin ten w istocie znika”1. Czy oznacza to równocześnie zanik uczuć patriotycznych wśród młodzieży? Odpowiedź na to pytanie, choćby w oparciu o przekaz medialny, wcale nie jest łatwa. Raz młodzi ludzie są ganieni za brak patriotyzmu, rozważa się konieczność wprowadzenia lekcji patriotyzmu w szkołach, a innym razem, np. w związku z otwarciem Muzeum Powstania Warszawskiego, obwieszcza się, że dochodzi do odrodzenia patriotyzmu wśród młodych czy wręcz tworzenia się mody2 na niego. Świda-Ziemba uważa, że „postawy patriotyczne (choć nie tak nazywane) jednak u młodych funkcjonują, zmieniły one wszakże swą treść i jakość – nie jest to już identyfi kacja z Polską jako państwem, ale z Polską jako krajem osobistego zakorzenienia i sentymentu”3 . Socjolog Jan Turowski wyróżnia dwa rozumienia patriotyzmu: „W ujęciu przedmiotowym [patriotyzm] oznacza system postaw względem ojczyzny, zdeterminowanych przez komponent emocjonalny postawy, tj. uczucia miłości, przywiązania do ojczyzny. W znaczeniu normatywnym występuje jako zestaw norm, określających obowiązki członków społeczności narodowej, takie jak obowiązek miłości, ochrony, poświęcenia się w obronie ojczyzny”4 . Politolog Andrzej Chodubski definiuje patriotyzm jako „postawy i zachowania społeczno-polityczne, dające wyraz przywiązaniu do własnej wspólnoty, wyrażające się w poświeceniu dla niej, przy jednoczesnym poszanowaniu innych wspólnot; jest to specyficzna forma solidarności ze wspólnotą, realizująca się w wypełnieniu przyjętych przez nią zasad i norm prawnych, a w tym tzw. powinności obywatelskich. Patriotyzm jest też zjawiskiem emocjonalnym, swoistą miłością do przestrzeni”5 . Do ciekawych wniosków prowadzi przyjrzenie się definicjom patriotyzmu zamieszczonym w słownikach czy encyklopedii. Patriotyzm to „miłość do własnego kraju, połączona z gotowością poniesienia dla niego ofiar”6 , „miłość ojczyzny, własnego narodu, połączona 1
H. Świda-Ziemba Młodzi w nowym świecie,Wydawnictwo Literackie, Kraków 2005, s. 57. Patrz np.: felieton Kazimierza M. Ujazdowskiego „Moda na patriotyzm”, umieszczony na stronie akcji „Patriotyzm Jutra”, http://www.nck.pl/pj/?felieton/podglad/2. 3 H. Świda-Ziemba, op.cit., s. 68. 4 J. Turowski Socjologia. Wielkie struktury społeczne, Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1999, s. 150-151. 5 Wprowadzenie do nauki o państwie i polityce red. B. Szmulik, M. Żmigrodzki, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2004, s. 159. 6 Inny słownik języka polskiego PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000. 2
149
z gotowością do ofiar dla niej, z uznaniem praw innych narodów i szacunkiem dla nich”7, „umiłowanie ojczyzny, zdolność poświęcenia się dla niej, stawianie dobra swego kraju ponad partykularne interesy własne i własnej klasy, profesji, partii itd”8 . Definicje pokazują, że w polskie rozumienie patriotyzmu wpisany jest nieodwołalnie tragizm, wyrzeczenia, „ofiary”. Patriotyzm łączy się ze swego rodzaju brzemieniem – koniecznością poświęcania innych wartości („partykularnych interesów”) w imię wartości nadrzędnej jaką jest ojczyzna. Te ambiwalencje powodują, że patriotyzm Polaków, a zwłaszcza polskiej młodzieży, jest interesującym problemem dla socjologów i politologów. Badania techniką ankiety audytoryjnej przeprowadziłam 28 maja i 6 czerwca 2007 roku wśród studentów I roku socjologii Uniwersytetu Śląskiego. Grupa ta został wybrana ze względu na swoją dostępność oraz potencjalne (z uwagi na studiowany kierunek) zainteresowanie tematem. Wypełnione prawidłowo zostały 53 ankiety. W tej grupie było 36 kobiet (68%) i 16 mężczyzn (30%), jedna osoba nie zaznaczyła swojej płci. Patriotyzm Najkrótsza i najprostsza definicja patriotyzmu podawana przez respondentów, spytanych jak rozumieją pojęcie „patriotyzm” brzmiała: „Miłość do ojczyzny”. W wypowiedziach badanych można było dostrzec „podręcznikowość” czy „słownikowość”, brak osobistych refleksji. To nie dziwi bo, aby dostać się na socjologię, studenci musieli na maturze zdawać WOS albo historię. „Poprawne” definicje, których nauczyli się w szkole wpłynęły na to, jak sami rozumieją patriotyzm. Z tego, że studenci nie tworzyli własnych definicji, można wnioskować, że nie jest to termin „oswojony”, z którym na co dzień obcują. Do opisu relacji patrioty ze swoją ojczyzną badani użyli pojęć, które służą do opisu więzi międzyludzkich. Miłość lub umiłowanie wymieniło 39,6% badanych. Innym słowemkluczem jest szacunek albo uszanowanie – wybór 34%. Przywiązanie/związanie wymienia 30,2%. 17% wspomina o tym, że patriotyzm wiąże się z szacunkiem, tolerancją (a przynajmniej brakiem uczuć negatywnych) dla innych narodów, krajów. 15,1% wymienia w definicjach patriotyzmu konieczność obrony swojej ojczyzny przed zagrożeniami. Nie chodzi tylko o obronę w czasie wojny. Patriotyzm to według jednej z respondentek „Gotowość do stanięcia w obronie ojczyzny zarówno, gdy jest taktycznie zagrożona przez obce siły zbrojne, jak i gdy jest obiektem kpiny i żartu innych ludzi.” Inna pisze, że składnikiem patriotyzmu jest „obrona jego [społeczeństwa polskiego] wartości”. 45,3% (24 osoby) respondentów wplata w definicję patriotyzmu konieczność różnego rodzaju działań dla dobra ojczyzny – dla nich patriotyzm nie sprowadza się tylko do uczuć, lecz manifestuje się w czynach takich jak „wypełnianie obowiązków obywatelskich zawartych w konstytucji, poszanowanie prawa i symboli”, „wpływanie na nią [ojczyznę] i dbanie o jej dobro”, „wykazywanie postaw obywatelskich np. przez uczestnictwo w wyborach”, „działanie na rzecz jej [ojczyzny] dobra – dobra wspólnego poprzez rzetelną pracę i spełnianie obywatelskich obowiązków”, „działalność na rzecz rozwoju własnego kraju”, „troska o rozwój ekonomiczny i gospodarczy kraju, kultywowanie tradycji”. Są pojęcia, które choć tradycyjnie kojarzyły się z postawą patriotyczną, rzadko pojawiają się w odpowiedziach respondentów – wierność ojczyźnie została wspomniana tylko przez dwie osoby, „gotowość do poświęceń” przez pięć osób. Wielu badanych jest przekonanych, że trzeba działać dla dobra ojczyzny, ale poświęcenie najwidoczniej wykracza 7 8
W. Kopaliński Słownik wyrazów obcych, Świat Książki, Warszawa 2000. Nowa encyklopedia powszechna PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996.
150
poza standardowe obowiązki patrioty. O dumie z bycia Polakiem albo dumie z kraju jako składniku patriotyzmu wspomina także tylko 5 osób. W wypowiedziach 8 osób (15,1%) patriotyzm jest wiązany w jakiś sposób z narodem a nie (lub nie tylko) z państwem. Dla tych osób patriotyzm to przykładowo: „miłość/szacunek dla swojego narodu przy jednoczesnym akceptowaniu istnienia i odmienności innych narodów”, „poczucie przynależności do narodu, solidaryzowanie się z jego członkami”, „utożsamianie się z Narodem, reprezentacjami narodowymi, szanowanie symboli narodowych”, „poczucie związania emocjonalnego ze swoim krajem i narodem”, „poczucie przywiązania do kraju, pełna identyfikacja z Narodem”. Pytanie o granicę między patriotyzmem a nacjonalizmem nie dało zbyt interesujących rezultatów, ponieważ właściwie wszyscy spośród 48 respondentów, którzy na nie odpowiedzieli, postrzega różnicę między tymi pojęciami podobnie. Patriotyzm to miłość własnej ojczyzny, która wiąże się z szacunkiem, tolerancją względem innych narodów, nacjonalizm to chora, wynaturzona miłość do ojczyzny, przejawiająca się nienawiścią, agresją, wrogością do innych narodów, wywyższaniem się, fanatyzmem, zaślepieniem. Trudno się dziwić tym rezultatom, bo z podobnymi definicjami obu terminów oraz pozytywnym wartościowaniem patriotyzmu, a negatywnym nacjonalizmu, młodzież spotyka się w podręcznikach historii, WOSu i w większości mediów. Co ciekawe niektórzy respondenci piszą o nacjonalizmie jako „egoistycznej” czy „ślepej i wypaczonej”, ale jednak miłości do ojczyzny. Czy kryje się za tym przekonanie, że u podstaw nacjonalizmu leżą dobre intencje? Przecież równie dobrze można zakładać, że nacjonalizm rodzi się z nienawiści. Pojawiły się tylko cztery odpowiedzi różne od dominującego wzorca, w których respondenci wprost wyrażają wątpliwości, pisząc o nieostrości granicy między patriotyzmem i nacjonalizmem. Osoby tak uważające znajdują się w mniejszości – dla znacznej większości granica między tymi dwoma pojęciami jest jasna. Trudno jednoznacznie zinterpretować wypowiedzi tych respondentów, bo nie wiemy czy w ich opinii płynność granicy powoduje, że nacjonalizm zbyt często brany jest za patriotyzm czy odwrotnie – działania patriotyczne są zbyt często niesłusznie krytykowane jako nacjonalistyczne. Pytanie „Co sądzisz o kształtowaniu patriotyzmu w szkole?” przynosi wyjątkowo jednoznaczne rezultaty – na 53 ankietowane osoby, 52 uważają, że treści patriotyczne powinny być przekazywane w ramach innych przedmiotów np. historii, języka polskiego, a tylko jedna osoba – że szkoła w ogóle nie powinna kształtować patriotyzmu uczniów. Nikt nie popiera stworzenia specjalnych lekcji wychowania patriotycznego. Jak widać w tej kwestii panuje wśród ankietowanych niemal pełna zgoda. Młodzież nie sprzeciwia się w żaden sposób kształtowaniu patriotyzmu przez szkołę – nie uznaje szkoły za miejsce, które powinno być „apatriotyczne” wolne od wszelkich wartościowań w tym zakresie, ale nie widzi też sensu wprowadzania specjalnych lekcji „wychowania patriotycznego”. A to Polska właśnie Skojarzenia studentów ze słowem Polska były bardzo różnorodne. Do najpopularniejszych należą kolor biało-czerwony, flaga, orzeł, godło, hymn, ale symbole wizualne częściej przychodzą badanym do głowy niż hymn. „Mazurek Dąbrowskiego” został wskazany przez 8 osób, orzeł/godło przez 19, flaga albo barwy biało-czerwone przez 23. Osobą, która wysuwa się na czoło listy skojarzeń jest Jan Paweł II. Wymieniło go 16 osób. Kolejną postaci to: Józef Piłsudski – 7 wskazań i Lech Wałęsa – 6, Adam Małysz – 3, Mickiewicz – 2 wskazania. Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to fakt, że wśród postaci-symboli są prawie wyłącznie osoby żyjące w XIX, XX i XXI wieku oraz że nie ma 151
wśród nich żadnej kobiety. Trzy pierwsze osoby – papieża, Piłsudskiego i Wałęsę – można zaliczyć do kategorii wielkich przywódców społecznych i politycznych. Zastanawia fakt, że wśród tych „ikon” nie ma ani jednego naukowca. Mimo, że mieliśmy dwukrotną noblistkę Marię Skłodowską-Curie! Artyści też mają bardzo słabe „notowania” – narodowy wieszcz Mickiewicz został wymieniony tylko przez dwie osoby, nie ma ani żadnego kompozytora ani noblisty z dziedziny literatury. Być może wynika to z faktu „upolitycznienia” wyobrażeń o ojczyźnie – gdy badani słyszą Polska to myślą przede wszystkim o sferze publicznej, a nie o kulturze, sztuce, nauce. Najbardziej „polskim” wydarzeniem historycznym okazuje się być bitwa pod Grunwaldem (7 wskazań) i ogólnie powstania (5 wskazań, jeśli by stworzyć bardziej ogólną kategorię i policzyć powstania łącznie z odpowiedziami „walka o wolność/niepodległość” byłoby to 8 wskazań). II wojnę światową i chrzest Polski wskazały tylko po dwie osoby. Często pojawiają się skojarzenia, które można by nazwać geograficznymi. Bałtyk wskazało 6 osób, Wisłę i Kraków po 4, Warszawę i góry – trzy. Piękne krajobrazy/miejsca, zostały wymienione przez 8 osób. Rzuca się w oczy jak bardzo indywidualne są te skojarzenia – nie ma żadnego, które wymieniłaby ponad połowa respondentów! O kryteria polskości pyta badanych CBOS, choć zestaw odpowiedzi do wyboru jest nieco inny. Ja także zapytałam o nie badaną grupę. Najważniejszym kryterium jest czucie się Polakiem – wskazało je 79,2% respondentów (a 8 osób, czyli 15,1% wskazało to jako jedyne kryterium – co można interpretować wręcz jako manifestację traktowania polskości jako wyboru). 60,4% ankietowanych wskazało znajomość języka polskiego, a 52,8% podstawową znajomość polskiej historii i kultury. Jak widać dla studentów polskość jest wyborem, bo wypełnienie tych kryteriów jest dla każdego osiągalne – nikt z góry nie ma zamkniętej możliwości poznania języka i kultury polskiej, a tym bardziej czucia się Polakiem. Kolejne jest kryterium formalne: 35,8% uważa, że żeby być Polakiem trzeba mieć polskie obywatelstwo. Jednak 28,3% opowiada się za kryterium, które jest niezależne od woli jednostki i niektóre osoby na zawsze pozbawia szansy bycia Polakiem – mianowicie „wychowanie się w Polsce”. 17% uważa, że aby być Polakiem trzeba mieć przynajmniej jednego rodzica Polaka, a tylko 5,7% twierdzi, że oboje. Ciekawe rezultaty daje analiza pytania „Czy uważasz, ze masz jakieś obowiązki wobec ojczyzny?”. Zdecydowana większość – 67,9% (36 osób) osób uważa, że ma takie obowiązki, 18,9% przeczy temu, a 13,2% odpowiada „nie wiem”. Interesujące wyniki przynosi porównanie odpowiedzi między płciami. Odsetek niezdecydowanych jest podobny, ale okazuje się, że kobiety są bardziej patriotyczne niż mężczyźni. 72,2% kobiet w porównaniu z 56,3% mężczyzn odpowiada na pierwsze pytania „tak”, odpowiedź „nie” wybiera 13,9% kobiet i 31,3% mężczyzn. Jak to wyjaśnić? Czy kobiety są generalnie bardziej obowiązkowe, czy też ze względu na inne wzory wychowawcze, mniej skłonne jawnie odrzucić obowiązki? Osoby przekonane o nieistnieniu powinności wobec kraju wydają się być mniej religijne. Wśród 36 osób, które wybrały odpowiedź „tak” dla 22,2% religia odgrywa bardzo ważną rolę, dla 47,2% jest raczej ważna, dla 16,7% raczej nieważna, dla 11,1% w ogóle nieważna. Wśród 10 osób, które odpowiedziały „nie” nie ma takich, dla których religia byłaby bardzo ważna, dla 20% jest raczej ważna, dla 60% raczej nieważna, dla 10% w ogóle nieważna. Jednak w takim przypadku stwierdzenie relacji przyczynowych jest bardzo trudne – religijność może wpływać na patriotyzm i vice versa, albo jakiś inny czynnik np. cechy osobowości albo środowisko społeczne wpływać na poziom jednego i drugiego. Warto zauważyć, że wyobrażenie prawdziwego patriotyzmu jako wartości osiągalnej tylko dla Polaka-katolika nadal nie jest obce części naszego społeczeństwa, więc łączenie patrio-
152
tyzmu z niereligijnością albo religijności z brakiem patriotyzmu jest wyjściem poza dwa standardowe połączenia. Analizę obowiązków podanych przez respondentów najlepiej zacząć od przytoczenia odpowiednich artykułów konstytucji, ponieważ przynajmniej jakaś część badanych mogła sugerować się nimi udzielając odpowiedzi. Obowiązkami obywatela RP są „wierność Rzeczypospolitej Polskiej oraz troska o dobro wspólne” oraz „obrona Ojczyzny”. Każdy „ma obowiązek przestrzegania prawa Rzeczypospolitej Polskiej”, „jest obowiązany do ponoszenia ciężarów i świadczeń publicznych, w tym podatków” i „do dbałości o stan środowiska”. Okazuje się, że żaden obowiązek nie został wymieniony przez więcej niż połowę z 36 osób, które uważają, że jakiekolwiek obowiązki mają. 38,9% wymieniło powinności, które można by podsumować jako tworzenie dobrego wizerunku Polski – „godne reprezentowanie kraju za granicą”, „dbanie o jej [ojczyzny] dobre imię”, „wyrażanie się w dobry sposób o ojczyźnie”. Kolejne są ex aequo wyszczególnione przez 30,6% płacenie podatków oraz głosowanie w wyborach. 10 osób (27,8%) wymieniło obronę kraju, 9 (25%) przestrzeganie, poszanowanie prawa, 8 (22,2%) przyczynianie się do rozwoju kraju poprzez naukę i pracę – jest to mniej ostra kategoria, więc przytoczę kilka cytatów: „pracować, uczyć się dla jej utrzymania i lepszego rozwoju”, „rzetelna i uczciwa praca”, „starać się przyczyniać do jej rozwoju”, „zdobycie wykształcenia i praca w Polsce dla wzrostu gosp. i ekonomicznego”, „praca na wspólny dobrobyt”. Kategoria „troski o dobro wspólne” pojawia się wprost tylko w dwóch wypowiedziach. Jak widać obowiązki nie są postrzegane w sposób legalistyczny – głosowanie w wyborach w Polsce obowiązkiem nie jest, a mimo to było wymieniane równie często albo i częściej niż działania rzeczywiście obowiązkowe z prawnego punktu widzenia. Ale czy to Polska jest najważniejszym punktem odniesienia dla respondentów? Jedno z pytań brzmiało: „Z jakim obszarem/wspólnota czujesz się najbardziej związany?” Trzy osoby postąpiły niezgodnie z instrukcja i zaznaczyły kilka odpowiedzi, mimo że mogły zaznaczyć tylko jedną. Ich odpowiedzi nie będą analizowane. 36% respondentów czuje się najbardziej związanych z miastem/wsią, w której mieszka, 30% ze swoim regionem, 14% z Polską – daje to w sumie 80%. Odsetek osób związanych z dalszymi lokalizacjami jest niewiele. 2 (4%) wybrały UE, jedna Europę jako kontynent, po trzy cywilizacje Zachodu i cały świat, jedna nie miała zdania. Odpowiedzi respondentów różnią się od tych w całym społeczeństwie. W badaniach CBOS z 2004 roku (pytanie zadawane respondentom przez CBOS brzmi: „Z kim lub czym czuje się Pan(i) najbardziej związany(a)?”) 54% respondentów w wieku 18-24 lat było najbardziej związanych ze społecznością lokalną, 16% z regionem, 12% z Polską, 2% z Europą, a 12% „z kimś innym”9. U badanych studentów socjologii można zauważyć o wiele większe przywiązanie do regionu, a zdecydowanie mniejsze do miejscowości, w której żyją. Czy nie jest to efekt mieszkania na Śląsku, gdzie tożsamość regionalna jest dla wielu ludzi bardzo istotna i czują się oni nie tylko mieszkańcami swojej miejscowości i Polakami, ale także Ślązakami? Czy mniejsze przywiązanie do miejscowości nie wynika także z górnośląskiej specyfi ki? Nigdzie indziej w Polsce nie ma takiego skupiska dużych miast. Niemało osób pracuje, uczy się, chodzi do kina, jeździ na zakupy do centrum handlowego w innym mieście. Codzienne czy cotygodniowe bywanie w innej miejscowości nie jest niczym niezwykłym, wiec być może z tego wynika mniejsze przywiązanie badanych do swojego miasta, a większe do regionu. Analizując zależności między znaczeniem religii w życiu danej osoby a obszarem, który jest dla niej najważniejszy, da się zauważyć pewien trend, choć trzeba do tych wniosków 9
Samoidentyfikacje i duma narodowa Polaków z badań /162/2004, www.cbos.pl, s. 4.
153
podchodzić z dużą ostrożnością ze względu na niewielką liczebność badanej grupy. Osoby, które uważają, że religia jest w ich życiu bardzo ważna (jest ich 9) są związane z bliższymi wspólnotami. Cztery (44,4%) wybrały swoje miasto/wieś, 4 region, jedna Polskę. Pięć osób, deklarujących że religia jest dla nich w ogóle nieważna jest bardziej „kosmopolityczna”. Jedna wybrała swoje miasto/wieś, jedna region, dwie cywilizację Zachodu (tę odpowiedź wybrały ogólnie tylko trzy osoby), jedna cały świat. To sugeruje, że niereligijność wiąże się ze słabszym zakorzenieniem w lokalnych wspólnotach. Duma i wstyd Okazuje się, że duma i wstyd nie mają charakteru wspólnotowego. Na podstawie odpowiedzi respondentów prawie o niczym nie można powiedzieć: „większość z nich jest z tego dumna”, „większość z nich się tego wstydzi”. Jakie powody do dumy widzą ankietowani we współczesnej Polsce? Pierwsze co się rzuca w oczy to ogromna ogólnikowość – studenci podają kulturę, sztukę, naukę, ale prawie nigdy konkretnych nazwisk, konkretnych dokonań. Największym powodem do dumy (wymienionym przez 15,1% respondentów) są sukcesy polskich sportowców (dwa konkretne wskazania – Małysz i siatkarze). Duże znaczenie sportu w budowaniu narodowej dumy może wynikać z faktu, że Polska nie ma wielu światowych sukcesów w „poważniejszych” dziedzinach. Po 13,2% wskazuje: kulturę/sztukę, tradycje/zwyczaje, warte zobaczenia miejsca, („piękne miasta np. Kraków, Wrocław”, Parki Narodowe, zabytki, krajobrazy, przyrodę, „morze, góry”) oraz poziom edukacji. Niektórzy badani wyrażają dumę z pewnych grup w polskim społeczeństwie – przede wszystkim z ludzi wykształconych, fachowców i z samych siebie, czyli „wykształconej młodzieży”, „inteligentnych młodych ludzi, chcących się rozwijać i tworzyć nową Polskę”. Znamienny jest fakt, że to wykształcenie stanowi podstawą szacunku społecznego. Tylko jedna osoba, podała konkretną postać (Jana Pawła II) jako przykład. Respondenci są dumni nie z wybitnych jednostek lecz z grup, które przyczyniają się do rozwoju Polski. Jednak studentów łączy to, czego się wstydzą we współczesnej Polsce. Aż 45 osób (czyli niemal 85%, a ta zgodność jest tym bardziej znacząca, gdy weźmiemy pod uwagę różnorodność odpowiedzi w pytaniach o skojarzenia z Polską i powody do dumy) wymieniło politykę jako całość, bądź niektórych polityków jako powód do wstydu. W tym 12 osób wymieniło rząd lub jakiś aspekty jego funkcjonowania („kompromitacja rządu na arenie międzynarodowej”, „obsadzanie stanowisk w rządzie przez osoby niekompetentne”, „polityka zagraniczna”), po cztery prezydenta i „obecną władzę”, dwie premiera, jedna PiS, jedna koalicję. Jak widać w wyniku ówczesnej sytuacji politycznej doszło do ogólnego zniesmaczenia polityką i politykami – a nie tylko rządem, prezydentem czy rządzącą koalicją. Politycy nie są oceniani indywidualnie, lecz grupowo. Studenci nie wstydzili się za konkretnych ministrów z rządu, ale za cały rząd, choć części ministrów mogli nawet nie znać. Nie wstydzą się za nieuczciwych czy niekompetentnych polityków, lecz za polityków czy politykę w ogóle. Tylko bracia Kaczyńscy zostali wymienieni z nazwiska lub funkcji, ale przez niewiele osób. To pokazuje jak łatwo działania części polityków mogą w oczach młodzieży obrzydzić całą sferę polityki. Powodem do wstydu są też różne formy braku tolerancji. Wymieniło je (pisząc ogólnie o nietolerancji lub wymieniając jej bardziej szczegółowe przejawy) 9 osób, czyli ok. 17% respondentów. Trzy razy została wymieniona homofobia, trzy ksenofobia, jeden raz nietolerancja rasowa i religijna. Korupcja zawstydza siedem osób.
154
Powody do dumy w historii Polski ogniskują się wokół walki. Dumę z walk Polaków o niepodległość, ze zwycięskich bitew, z powstań, postawy podczas wojen światowych i/ albo waleczności Polaków odczuwa 31 osób, co daje 58,5% respondentów. Ta kategoria jest jednak tak szeroka, że trzeba pokazać jakie subkategorie się na nią składają. 13,2% (czyli siedmiu) respondentów wymienia bitwy – cztery razy pojawia się bitwa pod Grunwaldem (była ona najczęściej wskazywanym wydarzeniem historycznym wśród skojarzeń z Polską, co pokazuje jak ważną rolę odgrywa w świadomości Polaków), raz cud nad Wisłą, raz odsiecz wiedeńska, raz ogólnie – wygrane bitwy, raz „szereg (...) bitew, które sprawiły, że mamy wolny kraj”. Sześć osób przywołuje kontekst II wojny światowej lub obu wojen światowych, ale respondenci różnie rozkładają akcenty – powodem do dumy jest m.in. „postawa Polaków do okupanta w czasie II WŚ”, „obrona wolności w obu wojnach światowych”, „bohaterska postawa w trakcie II wojny światowej”, „okres II i I wojny światowej, łącznie z tym jak niektórzy z Polaków opiekowali się środowiskami żydowskimi”. Jeśli dodać wypowiedź wymieniającą jako powód do dumy „powstanie warszawskie” i „postawę Polaków wobec totalitaryzmów” (a więc także nazizmu) to liczba osób, która jest dumna z jakichś działań czy ogólnej postawy Polaków podczas II lub obu wojen światowych wzrasta do ośmiu. Powstania wymienia wprost jako powód do dumy 5 osób (w jednym przypadku jest to konkretne powstanie: warszawskie). Wielu z tych, którzy piszą o walce o niepodległość też ma je na myśli, ale walka jest pojęciem szerszym, bo używający tego sformułowania może myśleć też o staraniach o zachowanie polskiej kultury, zmaganiach z germanizacją i rusyfikacją, walce w wojnach światowych etc. Dlatego wspominam ile osób wymienia powstania expressis verbis. Tu pojawia się bardzo ciekawa prawidłowość, którą można było zaobserwować także w odpowiedziach na pytanie o skojarzenia z Polską – młodzież nie pisze w ankietach o powstaniu listopadowym, styczniowym, wielkopolskim etc. (jedyny wyjątek stanowi powstanie warszawskie) – wszystkie powstania zlewają się w całość, mimo że ich ocena może być różna i nic nie stoi na przeszkodzie by jedne uważać za powód do dumy, a inne za powód do wstydu. Czy powstania tym samym nie tracą swojej konkretności historycznej? Czy nie są w świadomości polskiej młodzieży wydarzeniami na poły mitycznymi? Waleczność Polaków objawia się zdaniem respondentów we wszelkich trudnych momentach, wojnach, powstaniach etc. Piszą np. „w chwilach najtrudniejszych potrafimy się zjednoczyć i walczyć o wspólną sprawę”, „[Polska] się nigdy nie poddawała i walczyła w słusznej sprawie”. Najczęściej jednak respondenci są dumni z walki Polaków o niepodległość i z zachowania polskiej tożsamości pod zaborami. Aż 23 osoby (43,4%) odczuwa dumę z walki o niepodległość (to sformułowanie pojawia się bardzo często), przetrwania polskiej kultury, tradycji pod zaborami – ogólnie wszystkich dążeń Polaków do odzyskania własnego państwa i zachowania polskości, takich jak, używając słów respondentów – „nie poddanie się wynaradawianiu podczas zaborów”, „Fakt, że mimo ogromnego czasu trwania zaborów i praktycznie nieistnienia na mapie świata Polacy zachowali swoją tożsamość”, „to, że nie zatraciliśmy narodowego ducha pod zaborami”. Odzyskanie niepodległości, przetrwanie Polski to, że „mimo zaborów się nie poddała”, że żyjemy teraz w wolnym kraju wymieniło jako powód do dumy tylko 8 osób (15%)! To pokazuje, że w polskiej zbiorowej wyobraźni samo dążenie do niepodległości ma bez porównania większe znaczenie moralne niż jej osiągnięcie. I dowodzi, że w krytyce Polaków jako narodu mało pragmatycznego, który nie patrzy na efektywność działań, lecz bohaterskie zamierzenia, jest wiele słuszności.
155
Polska wizja chwalebnych momentów w historii jest jak widać „zmilitaryzowana” – walka zbrojna, a nie np. osiągnięcia na polu kultury, sztuki, nauki są powodem do dumy. Tylko trzy(!) osoby wymieniają jako powód do dumy dokonania kulturalne – dwa razy pojawia się odpowiedź „dorobek kultury”, jedna osoba wymienia „nagrody Nobla, nagrody dla reżyserów”. Wynika to zapewne z polskiej historii – ze względu na położenie geopolityczne Polska była ciągle w ogniu konfliktów zbrojnych. Respondenci bywają dumni z niektórych cech Polaków jako społeczeństwa – przede wszystkim z umiejętności mobilizacji, solidarności w trudnych momentach. Siedem osób wymienia tę cechę. Badani używają określeń: „zdolność zintegrowania i wspólnej walki o dobro kraju (powstania, zrywy narodowowyzwoleńcze)”, „to, że w chwilach najtrudniejszych potrafimy się zjednoczyć i walczyć o wspólną sprawę”, „odwaga i solidarność Polaków w trudnych momentach dziejowych”, „jedność w najtrudniejszych momentach”. Dziewięć osób (17%) jest dumnych z postawy czy działań Polaków w okresie PRL i/lub jego obalenia. Dwie piszą ogólnie o „kontestacyjnym nastawieniu do reżimu sowieckiego”, „postawie Polaków wobec totalitaryzmów”, cztery wymieniają „Solidarność”. Najpełniejsza wypowiedź podkreśla ogólnoeuropejskie znaczenie tego ruchu – „Zryw «Solidarności» – obalenie komunizmu nie tylko w Polsce, ale przyczynienie się do wyzwolenia innych państw Europy Śr. –Wsch.”. Dwie osoby piszą po prostu – rok 1989, jedna wymienia okrągły stół. „Solidarność” usuwa w cień wszelkie wcześniejsze zrywy w PRL – nikt nie wymienił wydarzeń 1956, 1968, 1970 czy 1976 roku. Dla badanych młodych ludzi opór wobec PRL to „Solidarność” i w końcu – obalenie ustroju w 1989. A co w historii Polski jest powodem do wstydu? Tu już nie ma takiej zgody jak w postrzeganiu współczesnej Polski, gdzie wstyd ogniskuje się wokół polityki. Najczęściej wymienianym (12 osób – 22,6%) powodem do wstydu jest sarmatyzm i wynaturzenia „złotej wolności” szlacheckiej. Respondenci wskazują w tym kontekście liberum veto, „brak ograniczeń dla «złotej wolności», „przywileje szlacheckie, które doprowadziły do rozbioru Polski”, „pazerność szlachty XVII, XVIII w. i doprowadzenie do upadku Rzeczypospolitej”, sarmatyzm, a nawet generalnie szlachtę albo demokrację szlachecką! Rozbiory (albo tylko pierwszy rozbiór), które postrzegane są jako konsekwencja postawy szlachty, cztery osoby uważają także za powód do wstydu. Tyle samo osób podaje konfederacje targowicką. Upadek Polski jest widziany przez respondentów jako współzawiniony przez Polaków, konkretnie polską szlachtę, a nie wyłącznie jako napaść obcych mocarstw. Jeśli utworzyć zbiorczą kategorię to drugim powodem wstydu są prześladowania, krzywdy, których Polacy dopuścili się względem innych narodów czy krajów. Wymienia je 12 osób. Cztery razy pojawia się akcja Wisła, raz napaść na Czechosłowację, cztery razy brutalność wypędzenia Niemców, trzy razy prześladowania Żydów (konkretnie: pogromy, antysemityzm w dwudziestoleciu międzywojennym i marzec’68), trzy razy ogólnie – „nacjonalizm, szowinizm”, „dyskryminacja innych nacji”, „represje wobec mniejszości narodowych”. Trzeci obszar wstydu ogniskuje się wokół PRL. Siedem osób pisze ogólnie o okresie PRL lub socjalizmie, a dwie wymieniają tylko stan wojenny. Warto się też przyjrzeć jakie wady narodowe i złe skłonności Polaków wymieniają niektórzy respondenci. Biorę tu pod uwagę tylko wypowiedzi, w których dana cecha nie jest ograniczona do konkretnej grupy (np. sarmatów) czy epoki (np. okresu zaborów), ale ma charakter uniwersalnej krytyki. „Uleganie wpływom obcym. Każdy chciał dbać o swój interes, a nie dobro wspólne, interes państwa.”; „nie zawsze racjonalne rozwiązywanie konfliktów”; „pijaństwo”; „uleganie i podlizywanie się innym państwom, rozkradanie państwa”; „to, że czasem nie wiedzieliśmy po której stronie się opowiedzieć”; „problem [tkwi] raczej w odwiecznej kłótliwości Polaków, która często brała górę nad rozsądnym działaniem”; 156
„zbytnia duma”; „bezkrytyczność w stosunku do historii”; „wieczna kłótliwość i problemy z dojściem do kompromisu”; „prywata” – zdaniem badanych najważniejsze historyczne wady Polaków to brak szacunku do państwa, przedkładanie swojego prywatnego interesu ponad dobro ojczyzny, skłonność do niszczących sporów, nieumiejętność kompromisu oraz brak pragmatyzmu, rozsądku, zbyt łatwe poddawanie się emocjom. Patriotyzm a polityka Analiza pytania o osoby aktualnie działające w polskim życiu publicznym, będące wzorami patriotyzmu, prowadzi do smutnych wniosków. Bardzo wielu respondentów pisało wprost, że nie dostrzega takich osób albo nie odpowiadało na to pytanie. Znamienne są wypowiedzi takie jak „Patrioci są, ale z życia publicznego się wycofali”, „To smutne, ale nikt nie przychodzi mi do głowy”, „Niestety wszystkie osoby, które za taki wzór uznawałam odeszły (Jan Paweł II, Kuroń, Herling-Grudziński, Ryszard Kapuściński)”. Jakąkolwiek osobę spełniający kryterium podane w pytaniu wymieniło 18 osób, czyli 34%. Zdecydowanie najczęściej jako wzór patriotyzmu postrzegany jest prof. Władysław Bartoszewski. Wymieniło go 13 osób (czyli 72% tych, które w ogóle dostrzegają „wzory” w polskim życiu publicznym), Lech Wałęsa i Bronisław Geremek zostali wskazani cztery razy. Te trzy postaci są jedynymi, które zostały wymienione przez więcej niż jednego badanego. Choć są respondenci, dla których wzorem patriotyzmu jest zarówno Bartoszewski, jak i Wałęsa oraz badani, którzy wskazują zarówno Bartoszewskiego jak i Geremka, to żaden respondent nie wymienił Wałęsy i Geremka. Można więc przypuszczać, że Bartoszewski jest typem autorytetu „ponad podziałami”, a Wałęsa i Geremek wzorami bardziej zależnymi od poglądów politycznych wskazującej ich osoby. Nikt nie podał maksymalnej liczy osób, które można było wymienić, czyli czterech (jeśli nie liczyć „sędziów Trybunału Konstytucyjnego”). Wśród propozycji wzorów patriotyzmu, tak samo jak wśród postaci kojarzących się z Polską, nie pojawia się żadna kobieta (jeśli nie liczyć „sędziów Trybunału Konstytucyjnego” jako „zbiorowego” autorytetu). Żadna z trzech najczęściej wymienianych osób, z wyjątkiem Geremka, który jest posłem do Parlamentu Europejskiego, nie pełni aktualnie ważnej funkcji politycznej – nie jest posłem, senatorem, premierem, ministrem, prezydentem, etc. Tylko jeden respondent wymienił posłów ówczesnego Sejmu (Kalisza, Gadzinowskiego i Olejniczaka). Autorytetem dla młodych ludzi ma szansę stać się raczej były minister, były poseł lub były prezydent, a nie ci, którzy aktualnie sprawują władzę. Jak uzasadniany jest wybór „wzorów”? (Nie wszystkie osoby podawały uzasadnienie). W przypadku Bronisława Geremka pojawiają się dwa: „walka o nienaruszanie demokratycznych zasad państwa”, „nie boją się [jest to wspólne uzasadnienie dla kilku osób] wyrażać swych poglądów w kwestiach demokracji polskiej”. Wybór Lecha Wałęsy uzasadnia: „walka o wolną Polskę”, „przywódca Solidarności obalił komunizm”. W przypadku Władysława Bartoszewskiego podam kilka przykładowych uzasadnień: „aktywnie działa na rzecz dobrego wizerunku Polski na świecie, był dobrym ministrem spraw zagranicznych”, „przez całe życie troszczy się o interes Polski”, „ze względu na umiejętność oceniania Polski w sposób racjonalny, ‘mądry patriotyzm’”, „wykształcony, mądry, otwarty umysł, tolerancyjny, inteligentny, rozsądny”, „’sprawdzony’ w czasie wojny, wierny swoim poglądom”, „trzeźwo patrzy na Polskę widząc jej wady i zalety troszczy się o jej interes”. Na pytanie „Czy w Twojej osobistej opinii, patriota może głosować na poniższe partie?” odpowiedzieli wszyscy respondenci. Odpowiedzi 10 osób wskazują na to, że nie uznają oni 157
podziału partii na „patriotyczne” i „niepatriotyczne”, ponieważ zaznaczyli te samą odpowiedź dla wszystkich. Ale większość studentów miała wykrystalizowane opinie w tej sprawie. Tabelka 1. Czy, w Twojej osobistej opinii, patriota może głosować na poniższe partie? PO PiS PSL Samoobrona LPR SLD procent procent procent procent procent procent Zdecydowanie tak 30,2 17,0 13,2 13,2 7,5 7,5 Raczej tak 56,6 37,7 37,7 37,7 18,9 15,1 Raczej nie 1,9 17,0 17,0 26,4 5,7 15,1 Zdecydowanie nie 1,9 11,3 26,4 0 54,7 52,8 Nie mam zdania 9,4 17,0 5,7 22,6 13,2 9,4 Źródło: opracowanie własne.
Najmniej wątpliwości mają studenci co do tego, że patriota może głosować na PO. Platforma Obywatelska ma zdecydowanie najwyższy procent odpowiedzi „zdecydowanie tak”, bo aż 30,2%. Łącznie osób, które odpowiadają zdecydowanie lub raczej tak jest 86,8%. Drugie miejsce ma SLD, ale różnica w stosunku do PO jest bardzo znacząca – 54,7% w porównaniu do 86,8% i znacznie większy procent odpowiedzi „raczej nie” i „zdecydowanie nie” – łącznie 28,3% w porównaniu do 3,8% PO! PiS i PSL mają bardzo podobne wyniki, ale dzieli je ważna różnica – PiS jest najbardziej wyrazisty i najmniej osób (tylko 5,7%) nie wiedziało jak go ocenić, PSL jest najmniej wyraziste i aż 22,6% respondentów w jego przypadku nie ma zdania. W przypadku czterech partii – PO, SLD, PiS i PSL – ponad 50% respondentów uważa, że patriota albo zdecydowanie albo raczej może na nie głosować. Partie, które większość respondentów uważa za „niepatriotyczne” i które tym samym nie maja swego rodzaju patriotycznej „legitymizacji” młodzieży to LPR i Samoobrona. W przypadku obu partii ponad 50% respondentów uważa, że patriota zdecydowanie nie powinien na nie głosować. Widać trzy kategorie partii. W pierwszej znajduje się PO – z ogromną akceptacją, drugą grupę stanowią SLD, PSL i PiS – partie w przypadku których akceptacja przeważa nad przekonaniem o „niepatriotyczności”, ale jest znacząca grupa, jakaś ¼, 1/3 ankietowanej młodzieży, która tym partiom odmawia statusu takiej, na którą patriota może głosować. W trzeciej grupie są LPR i Samoobrona – partie, na które, zdaniem respondentów, żadną miara nie można głosować, będąc patriotą. Interesujące efekty daje zestawienie rezultatów ankiety z badaniami CBOS z 2000 roku „Społeczne postrzeganie lewicy i prawicy”10 . Dla respondentów CBOS „Prawica to przede wszystkim katolicyzm, wartości narodowe i patriotyzm (16%).”, a lewica nie jest w ogóle kojarzona z patriotyzmem. Tymczasem według badanych przeze mnie studentów partią, na którą patrioci zdecydowanie nie powinni głosować jest LPR, ugrupowanie definiujące się jako prawicowe, a SLD – partia lewicowa, ma dobre notowania. Możliwe, że młodzi ludzie nie patrzą już na prawicę i lewicę przez pryzmat tradycyjnych wyobrażeń. „Czy można być patriotą a równocześnie z zasady nie głosować w wyborach parlamentarnych i prezydenckich?” – na to pytanie większość, a dokładnie ponad 66% odpowiedziała „raczej nie” lub „zdecydowanie nie”, ale z drugiej strony odsetek osób uważających, że jest to zdecydowanie lub raczej możliwe nie jest taki mały – i wynosi 26,4%.
10
Społeczne postrzeganie lewicy i prawicy Komunikat z badań, BS/178/2000, www.cbos.pl, s.3-4.
158
Można pokazać te wyniki na tle rezultatów uzyskanych przez CBOS – częścią badań „Wartości i normy w życiu Polaków” była etyczna ocena różnych zachowań ludzkich11 – respondenci otrzymali listę zachowań i mieli ocenić je w skali od 1 do 7, gdzie 1 oznaczało, że „dane postępowanie jest zawsze złe i w związku z tym nigdy nie może być usprawiedliwione”, a 7 – że „nie ma w nim nic złego i zawsze można je usprawiedliwić”. Średnia ocen dla nieuczestnieczenia w wyborach wyniosła 3,74. Dla porównania: taka samą średnią ma życie w związku bez ślubu, homoseksualizm ma średnią 2,29, a przekraczanie dozwolonej prędkości na jezdni – 2,44. W innych badaniach CBOS „«Nie wierzę politykom» – przyczyny deklarowanej absencji wyborczej” zadano pytanie: „Czy zgadza się Pan(i) ze stwierdzeniem, że głosowanie w wyborach jest obowiązkiem każdego obywatela czy też nie?”12 . 73% zdecydowanie lub raczej zgadza się z tym twierdzeniem, raczej lub zdecydowanie nie zgadza się 24%. Jak widać proporcje są podobne – w badaniach CBOS 24% uważa, że głosowanie w wyborach nie jest obowiązkiem, a 26% moich respondentów jest zdania, że głosowanie nie jest niezbędnym składnikiem patriotyzmu. Za obowiązek uważa glosowanie 73% respondentów CBOS, a 66% badanych studentów uważa, że patriotyzm i stała absencja wyborcza nie mogą iść w parze. Trudno się więc dziwić, że frekwencja w wyborach jest niska, jeśli ¼ społeczeństwa wprost wyraża mniejsze lub większe przyzwolenie na niegłosowanie. Emigracja Emigracja jest problemem żywo dyskutowanym w prasie i nie ma zgody co do tego czy zaszkodzi, czy przyniesie korzyści Polsce. Jednym z najczęściej podnoszonych problemów jest to czy emigranci wrócą do Polski. Wśród respondentów zdecydowanie przeważają osoby, które raczej lub zdecydowanie nie chciałyby na stałe opuścić kraju – stanowią one 62,3%. Osób, które zdecydowanie lub raczej chciałyby wyjechać na stałe jest 28,3%. Wśród potencjalnych „emigrantów na zawsze” jest więcej kobiet niż mężczyzn. 38,9% respondentek deklaruje, że zdecydowanie lub raczej chciałoby wyjechać na stałe z Polski, wśród mężczyzn tylko jeden z 16 ankietowanych (co daje 6,3%). Większy jest procent mężczyzn, którzy zdecydowanie nie chcieliby wyjechać „na zawsze”: 31,3% w porównaniu do 13,9% wśród kobiet. Jakie są powody podawane przez 15 osób, które zdecydowanie lub raczej chciałyby na stałe opuścić Polskę? Przytłaczająca większość z nich (86,7%) uważa, że ma szansę na wyższe zarobki za granicą, kolejny powód to „nie odpowiada mi sytuacja polityczna w Polsce” – 73,3%, „nietolerancyjność polskiego społeczeństwa” (66,7%) i przekonanie, że „zagranicą łatwiej mi będzie znaleźć pracę niż w Polsce” (60%). Ostatni ważny powód to „życie za granicą jest atrakcyjniejsze” (40%). To pokazuje, że ekonomicznych przyczyn emigracji młodzieży nie można sprowadzać tylko do bezrobocia – bo są osoby, które uważają, że pracę w Polsce znajdą tak samo łatwo (a może i łatwiej) niż za granicą, tylko że pensja w kraju będzie niższa. Nikt nie wybrał odpowiedzi „Lepiej się czuje za granicą niż w Polsce” ani „Nie czuję się emocjonalnie związany z Polską” co dowodzi, że powodem chęci wyjazdu są raczej przyczyny ekonomiczne czy zniechęcenie ówczesną sytuacją polityczną w Polsce niż trwała niechęć (lub obojętność) względem kraju. Jakie krajów chciałyby się przenieść te osoby? Dwie nie wiedzą, ale większość podaje jeden lub dwa kraje albo grupę krajów. Jako wymarzone miejsca emigracji wybierane są 11
Wartości i normy w życiu Polaków Komunikat z badań, BS/133/2005, www.cbos.pl, s. 15-17. «Nie wierzę politykom» – przyczyny deklarowanej absencji wyborczej Komunikat z badań, BS/174/2004, www.cbos.pl, s. 16. 12
159
prawie wyłącznie kraje europejskie, a jedyne pozaeuropejskie (USA i Australia) należą do tzw. cywilizacji Zachodu. Widać, że marzącymi o emigracji nie kieruje pragnienie całkowitej odmiany – chcą wyjechać do kraju, który byłby „lepszą wersją” Polski a nie do alternatywnej rzeczywistości. Najwięcej wskazań (po trzy) otrzymały Hiszpania („bo jest ładna”, „Lubię kulturę tego kraju, atmosferę jaka tam panuje”, „kultura, pogoda”), Irlandia („wysokie zarobki, przyjaźni ludzie i atmosfera”, „bardzo podobna historia kraju, zbliżona do problemów Polski”) i Niemcy („poziom życia”). Dwie osoby wymieniły Wielką Brytanię („tam już wyjeżdżałam, znam język, mam tam znajomych, akceptuję ich kulturę, cenię ich cechy osobowości”), po jednej Skandynawię („z powodu dobrze prowadzonej polityki socjalnej”), Finlandię, Australię („daleko, daleko stąd, święty spokój i zupełnie inne problemy”), USA („Interesuje mnie kultura tego kraju i mieszkają tam sami optymiści :)”), Grecję („jest tam lepszy klimat, a poza tym poziom życia jest wyższy”) Włochy i Francję („bogate i atrakcyjne”). W uzasadnieniach zarobki pojawiają się tylko raz – gdy respondenci mają wybrać wymarzone miejsce, gdzie chcieli by spędzić resztę życia, ważniejsza jest kultura, poziom życia, klimat, ogólna atmosfera. W przypadku 33 osób, które raczej albo zdecydowanie nie chciałyby wyjechać na stałe na czoło wysuwa się jeden najważniejszy powód – 90,9% tęskniłoby za rodziną lub przyjaciółmi. Innymi ważnymi przyczynami są przywiązanie do Polski i fakt, że badanym brakowałoby polskich tradycji, zwyczajów (np. polskiej kuchni, sposobu obchodzenia świąt itp.) – oba wskazane przez 57,6% osób. Ale poza tymi dwoma nie ma innych motywów, które podzielałaby więcej niż połowa respondentów. 36,4% przyznaje „poza Polską czułbym się wyobcowany”, 27,3% boi się że nie poradziłoby sobie za granicą. 18,2% uważa, że w Polsce są fajniejsi ludzie niż za granicą. Co znamienne tylko 2 osoby z 33 uważają, że mają w Polsce lepsze perspektywy kariery zawodowej. Jak widać za pozostaniem przemawiają głównie powody emocjonalne, a nie kalkulacja korzyści i strat. Gdyby wszyscy młodzi ludzie mieli poglądy podobne do badanej grupy, to narzekania na brak patriotyzmu wśród młodzieży można by uznać za przesadzone. Większość badanych sądzi, że treści patriotyczne powinny być w szkole przekazywane, 2/3 jest zdania, że nie można uważać się za patriotę z zasady nie głosując w wyborach i poczuwa się do obowiązków wobec ojczyzny. Polskość jest postrzegana jako wybór – taki wniosek wynika z analizy jakie „kryteria” powinno się zdaniem badanych spełnić, żeby móc uważać się za Polaka. Żeby być Polakiem trzeba przede wszystkim czuć się Polakiem – to jest najważniejsze, a nawet jedyne kryterium. Istotna też jest znajomość języka polskiego i polskiej kultury czy historii. Wśród „warunków” bycia Polakiem, które wskazała ponad połowa badanych nie było żadnego, który kogoś definitywnie by wykluczał. Kryterium, które parafrazując inne określenie, można by nazwać „polskością genetyczną” znajduje niewielu zwolenników – dla większości narodowość rodziców danej osoby się nie liczy. Badani w większości jasno widzą różnicę między patriotyzmem a nacjonalizmem i dostrzegają niebezpieczeństwa związane z tym drugim, a jako powody do wstydu we współczesnej Polsce i w naszej historii wymieniają nietolerancję, prześladowania mniejszości i innych narodów. Najbardziej niepokojący rezultat badań to obraz polskiego życia politycznego jaki się z nich wyłonił. Większość respondentów nie widzi w sferze publicznej wzorów patriotyzmu, a jeśli nawet ktoś je wymienia to bardzo rzadko są to ludzie aktualnie piastujący najważniejsze stanowiska. Polityka lub (niektórzy) politycy są zdaniem 85% badanych studentów powodem do wstydu. Dwie partie, które w Sejmie V kadencji były w koalicji rządowej są uważane przez większość za ugrupowania, na które patriota żadną miarą nie może głosować. Według większości badanych studentów patriotyzm wiąże się z określonymi po160
stawami politycznymi. Patriota może głosować na PO, SLD, PiS albo PSL, ale patriotyzm i bycie zwolennikiem Samoobrony lub LPR zdaniem większości nie mogą iść w parze. Powodem do miepokoju jest też to, że niemal 30% respondentów deklaruje, że chciałoby na stałe wyemigrować z Polski. 2/3 jest przeciwnego zdania, ale można przypuszczać, że wielu byłoby za wyjazdem na kilka lat czy kilka miesięcy. Widać, że emigracja nie jest dla tego pokolenia niczym niezwykłym. Powstrzymują przed nią prawie wyłącznie kwestie uczuciowe – przywiązanie do rodziny, przyjaciół oraz polskich tradycji i zwyczajów. Opuszczenie Polski oznacza szanse na znalezienie pracy i wyższe zarobki. Badanej młodzieży brakuje jednoczących symboli. Odpowiedzi na pytania o skojarzenia z Polską i o powody do dumy w historii Polski pokazują, że respondenci nie mają wykrystalizowanych wspólnych wyobrażeń (mimo, że jako grupę łączy ich kierunek studiów, poglądy polityczne, w wielu przypadkach region zamieszkania) – każdy ma własne skojarzenia, a na dodatek są one mało konkretne. Czy respondenci często odpowiadają ogólnikowo, bo to jakie to miałyby być utwory czy miejsca uważają za oczywiste czy też sami tak naprawdę nie wiedzą, z czego mogliby być dumni, więc piszą o tym z czego dumnym być wypada? Czy istnieje wśród badanych wspólna pokoleniowa wizja Polski, wspólna diagnoza jej problemów i sukcesów? Raczej nie. Przekonanie o złym stanie polskiej polityki zdecydowanie łączyło respondentów, ale w ocenie tego co się udało, nie widać takiej jedności w opiniach. Najkrócej podsumowując czego badani się wstydzą, a z czego są dumni – we współczesnej Polsce za powód do wstydu uznawali sferę polityki i różne formy nietolerancji, a dumni byli z bardzo różnych rzeczy – sukcesów sportowych, kultury i sztuki, tradycji i zwyczajów oraz pięknych krajobrazów i interesujących zabytków. W naszej historii dumą napawa ich walka o wolność i niepodległość oraz kontestacja w okresie PRL, a wstydem sarmatyzm i nadużycia szlacheckiej „złotej wolności” oraz niesprawiedliwość czy prześladowania jakich Polacy dopuszczali się względem innych narodowości. Jaka jest przyszłość patriotyzmu w globalizującym się świecie i w zjednoczonej Europie? Czy rozwinie się patriotyzm ogólnoeuropejski jak prorokują jedni, czy raczej umocnią się identyfikacje regionalne jak przekonują drudzy? Z odpowiedzi młodzieży wynika, że odpowiadać będzie im raczej Europa regionów niż Europa „superpaństwo” – bo większość z nich czuje się najbardziej związana albo z miejscowością w której mieszka albo z regionem, a tych dla których najważniejszym punktem odniesienia stanowi Polska jest ponad dwa razy więcej niż tych identyfi kujących się na pierwszym miejscu z Europą. Z moich badań nie wynika, żeby patriotyzm znajdował się w jakimś strasznym kryzysie albo żeby Polska była dla młodego pokolenia kategorią bez znaczenia. Nie widać też odwrotnego zagrożenia – nacjonalizmu, ksenofobii, bezkrytycznego stosunku do własnej ojczyzny. Rzecz jasna poglądy respondentów nie są reprezentatywne dla ogółu studentów. Jednak ich wypowiedzi mogą dawać pewne wyobrażenie o przekonaniach ich pokolenia i stanowić inspirację do podjęcia szerszych badań. --------------Anna Skiba – ur. 1985 w Tychach, studentka IV roku socjologii i politologii w ramach Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, członkini Koła Naukowego Politologów, publikowała w „Dzienniku Zachodnim” i „Nowinach Gliwickich”, laureatka XII edycji konkursu „Grasz o staż”, interesuje się tematyką genderową i socjologią kultury.
161
162
Spis treści Wstęp......................................................................................................................3 To m a s z Ć w i e r t n i a k
Sens państwa i polityki w tradycji filozofii klasycznej ......................................5 Ma r ta Domaga lska
Wygnanie fundamentalnym prawem egzystencji (o fundamentalizmie w judaizmie) ...................................................................17 J a nu s z G o r o l
Nauka Magisterium Kościoła na temat tolerancji i wolności religijnej na dzień przed Soborem Watykańskim II .......................................................25 P awe ł G r z y w n a
Dyktatury w Europie Środkowej i Wschodniej w międzywojniu – przewrót majowy w perspektywie porównawczej .......................................33 M a rc i n G u mu ł a
Koncepcje odbudowy polskiej państwowości w oparciu o państwa centralne do czasu jej umiędzynarodowienia „aktem 5 listopada” ..............43 P r z e my s ł aw Ko ł o d z i e j c z y k
Marketing wyborczy a marketing w gospodarce. Wspólne podstawy? ........53 M i c h a ł Ko mp a ł a
Neopogaństwo w przestrzeni społecznej Polski XXI wieku ..........................73 Ja kub Ma rcjasz
Czeczenia. Wolność lub śmierć – oto nasz wybór...........................................83 M a gd a l e n a M a r z e c
Zagadnienia procesu integracji Szwecji z Unią Europejską ...........................91
163
Ł u k a s z Po t e mp a
Zasada homo-mensura i teza oÙdšn ™stin, a paradygmat dobrego życia według Kalliklesa i jego oddziaływanie .........................................................101 A nna Stępień
Równość i wolność w Ameryce według Alexisa de Tocqueville’a ...............113 A g n i e s z k a S t o l a rc z y k
System polityczny Finlandii.............................................................................123 K r yst ia n Szy tenhelm
Rewolucja edukacyjna Jacka Kuronia jako wizja zażegnania globalnego problemu poprzez urzeczywistnienie koncepcji edukacji alternatywnej ...141 Anna Sk iba
Patriotyzm młodych Polaków na przykładzie studentów I roku socjologii Uniwersytetu Śląskiego .......................................................149
164