Poezja i dym «Poetry and Tobacco Smoke»
by Maria Prussak
Source: Literary Memoir. A Quarterly on the History and Cr...
14 downloads
634 Views
1MB Size
Report
This content was uploaded by our users and we assume good faith they have the permission to share this book. If you own the copyright to this book and it is wrongfully on our website, we offer a simple DMCA procedure to remove your content from our site. Start by pressing the button below!
Report copyright / DMCA form
Poezja i dym «Poetry and Tobacco Smoke»
by Maria Prussak
Source: Literary Memoir. A Quarterly on the History and Criticism of the Polish Literature (Pamiętnik Literacki. Czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej), issue: 4 / 2005, pages: 5568, on www.ceeol.com.
Pamiêtnik Literacki XCVI, 2005, z. 4 PL ISSN 0031-0514
MARIA PRUSSAK (Instytut badañ Literackich PAN, Warszawa)
POEZJA I DYM Dawna historia literatury za Listem do Pizonów chêtnie porównywa³a dzie³a poety i malarza, dowodzi³a, ¿e obrazowanie poetyckie mo¿e osi¹gn¹æ malarsk¹ wyrazistoæ. Porównanie to, choæ potraktowane nie tak dos³ownie, mo¿e siê przydaæ i dzi. W zapomnianej ju¿ ksi¹¿eczce Z estetyki Mickiewicza Henryk ¯yczyñski pisa³: Sulzer pouczy³ Mickiewicza, ¿e poeta mo¿e skutecznie rywalizowaæ z malarzem1. Pierwsz¹ reakcj¹ na to zdanie jest sprzeciw. Kiedy zastanawiam siê nad losami nie drukowanych tekstów wielkich poetów, widzê, ¿e w porównaniu z malarzami, grafikami, rzebiarzami s¹ oni w sytuacji bez wyjcia. Pod jednym wzglêdem na pewno nie mog¹ z nimi skutecznie rywalizowaæ. Plastycy, obok utworów wykoñczonych, tworz¹ zwykle ca³e serie szkiców, rysunków, prób ró¿nych wariantów jednego tematu. Dzisiaj wszystkie one mog¹ funkcjonowaæ samodzielnie, równolegle z gotowymi kompozycjami. Gromadzone w muzeach, s¹ badane i interpretowane. Trafiaj¹ te¿ na ekspozycje i obecnie nikt ju¿ nie próbuje dookrelaæ, jak powinny zostaæ wykoñczone, z pewnoci¹ nikt nie uzupe³nia brakuj¹cych fragmentów ledwie zarysowanej postaci lub przedmiotu. Kiedy poeta zostawia nie wykoñczony szkic, brulion nie istniej¹cego w innej postaci utworu, edytor poddaje go na ogó³ zabiegom rekonstruuj¹cym. Porz¹dkuje rêkopis, wybiera jeden z wariantów, stara siê uzupe³niæ wszystko, czego z jakimkolwiek prawdopodobieñstwem mo¿na siê domylaæ2. Krótko mówi¹c, poddaje autograf zabiegom, które maj¹ doprowadziæ utwór do stanu, w jakim bêdzie siê nadawa³ do upowszechnienia. Okrelenie, na czym taki stan polega, zwykle zale¿y od obowi¹zuj¹cych w poszczególnych okresach, zmieniaj¹cych siê norm i gustów badaczy oraz hipotetycznych potrzeb czytelników. Na nie publikowane rêkopisy poety nak³ada siê wiêc filtr literackich kompetencji jego potomnych, który zawsze musi byæ filtrem jakich konwencji. Kiedy zmieniaj¹ siê konwencje, co jaki czas wracamy do pytania: jakiego Mickiewicza znamy. Kiedy wiêc dzisiaj znowu chcê wróciæ do pytania o zasady postêpowania edytorskiego z rêkopisami, nie chodzi mi o bruliony tekstów publikowanych. Chodzi o inedita, dzie³a fragmentaryczne, nie wykoñczone przez autora. H. ¯ y c z y ñ s k i, Z estetyki Mickiewicza. Cieszyn 1923, s. 29. Ju¿ S. P i g o ñ (Pok¹d siêga granica swobody redaktorskiej? Ruch Literacki 1961, z. 3), pisz¹c o granicach interwencji edytorskich, porównywa³ nadmiernie gorliwego wydawcê do kogo, kto chcia³by dosztukowaæ uszkodzon¹ rzebê innymi fragmentami. 1 2
56
MARIA PRUSSAK
Od lat wielokrotnie pisano o tym, ¿e Mickiewicz tworzy³ z ogromn¹ ³atwoci¹, ale te¿ czêsto poprawia³ rêkopisy, kreli³, dobiera³ s³owa, szuka³ obrazów, starannie opracowywa³ teksty przygotowywane do druku3. Mo¿e warto jeszcze raz przywo³aæ pierwszy z brzegu, wyrazisty, dobrze udokumentowany przyk³ad, jakim jest Ustêp III czêci Dziadów. Po lakonicznym dwuwierszu charakteryzuj¹cym Rosjê jako kraj, który dopiero siê staje, który jeszcze nie ma historii: Kraina pusta, bia³a i otwarta Jak zgotowana do pisania karta. [w. 3132]4
w czystopisie na karcie 1r znalaz³y siê dwie pary wersów, które mog³yby zamykaæ tê myl. Najpierw Mickiewicz zapisa³: Czyli¿ bóg na niej, mi³osci nauki Wypisze kiedys, czy szatan swe sztuki?
Potem spróbowa³ inaczej: czyliz bóg na niej, wypisze przyk³ady Mi³osci swojej? czy szatan swej zdrady5.
Oba te warianty skreli³ i od nowej stronicy (k. 1v) zacz¹³ tworzyæ kunsztowny retorycznie, pe³en rozmachu obraz, który od razu jest pytaniem o kszta³t historii. Ten obraz, ju¿ nie zmieniony, znalaz³ siê w tekcie opublikowanym: Czy¿ na niej pisaæ bêdzie palec Boski, I ludzi dobrych u¿yje za g³oski, Czyli¿ tu skryli prawdê wiêtej wiary, ¯e mi³oæ rz¹dzi plemieniem cz³owieczem, ¯e trofeami wiata s¹: ofiary? Czyli te¿ Boga nieprzyjaciel stary Przyjdzie i w ksiêdze tej wyryje mieczem, ¯e ród cz³owieczy ma byæ w wiêzy kuty, ¯e trofeami ludzkoci s¹: knuty? [w. 3341]
W wersji brulionowej tych fragmentów nie ma, zaczyna siê ona od nastêpnego wersu. By³ Mickiewicz znakomitym redaktorem w³asnych utworów, ale te¿ bawi³ siê cyzelowaniem rymów, szukaniem w³aciwych zwrotów, rytmiczn¹ form¹ wiersza. Czasem a¿ ¿al wariantów odrzuconych, poetycko wietnych, jak ca³e partie wspomnianego Ustêpu. ¯al te¿ tej zabawy, w której widaæ, jak poeta wype³nia ró¿nymi mo¿liwociami strukturê rytmiczn¹ i rymow¹, jak myli form¹. Utwór opublikowany jest zwykle efektem ¿mudnej, precyzyjnej roboty poetyckiej, co powiadcza komentarz jêzykoznawcy: pragnê podkreliæ wytê¿ony, twórczy a imponuj¹cy osi¹gniêciami wysi³ek u¿ycia s³owa. Rozporz¹dza Mickiewicz przebogat¹ synonimik¹ oraz ogromn¹ wra¿liwoci¹ na subtelne odcienie dziel¹ce i ³¹cz¹ce cz³ony szeregu synonimicznego; u¿yje sporód nich tego ogniwa, które na tle kon3 Zob. J. T r y p u æ k o, Jakiego Mickiewicza znamy? Kilka uwag jêzykoznawcy o stosunku Mickiewiczowskich autografów do drukowanych wydañ. Nadbitka z: Scando-Slavica, t. 1. 4 A. M i c k i e w i c z, Dziadów czêci III Ustêp. W: Dzie³a. Wyd. Rocznicowe. T. 3. Oprac. Z. S t e f a n o w s k a. Warszawa 1995. Tu i dalej po cytacie w nawiasie numery wersów. 5 A. M i c k i e w i c z, Dziadów czêæ III. [I:] Podobizny autografów. [II:] Transliteracje Komentarze. Oprac. Z. S t e f a n o w s k a, M. P r u s s a k. Warszawa 1998, s. [274].
POEZJA I DYM
57
tekstu nie grzeszy ani przypadkowym zacienieniem semantycznym, ani bezbarwn¹ ogólnikowoci¹. [...] Mickiewicz szuka tego wyrazu, który jest dok³adnym znakiem treci, a unika tego, który jest tylko konwencjonalnym, ornamentacyjnym, treciowo obojêtnym elementem6.
Stara siê opublikowaæ utwór oszlifowany. Szkice, bruliony s¹ zapisem zmagania siê ze s³owem albo tylko pierwszym rzutem pomys³u. Maj¹ z pewnoci¹ inny status. Utrwalaj¹ stan sprzed ostatecznej decyzji. S¹ dowodem, ¿e przychodzi ona jako efekt twórczego wysi³ku, ale s¹ te¿ rodzajem wprawek poetyckich i dokumentem rezygnacji z dalszej pracy nad tekstem. Rekonstruowanie luk, hierarchizowanie wariantów, porz¹dkowanie brulionów dzie³ niewykoñczonych zaciera ten ich charakter. Praca edytora nigdy nie dorówna kunsztowi autora. Prawdopodobieñstwo, oczywistoæ rymu bywaj¹ tu argumentem z³udnym, skoro Mickiewicz szuka³ zwrotów nieoczekiwanych i zwykle odrzuca³ najprostsze skojarzenia frazeologiczne. Czynnikiem rozstrzygaj¹cym jest wyobra¿enie wydawcy o hipotetycznym kszta³cie utworu. Najlepsza nawet znajomoæ tekstów poety tu nie wystarczy, mo¿e nawet tworzyæ pu³apkê oczywistoci. Mickiewicz, co warto zbadaæ bardziej szczegó³owo, prowadzi³ rodzaj gry z w³asnym jêzykiem poetyckim, niczego nie powiela³. Ulegaj¹ce schematyzacji obrazy umieszcza³ w paradoksalnych kontekstach, ¿eby nie mog³y staæ siê sztywnym szablonem. Wydaje siê, ¿e literaturoznawcy maj¹ sk³onnoci odwrotne, lubi¹ tropiæ ci¹g³oæ w¹tków, odkrywaæ sta³e funkcje motywów. Postêpowanie wydawcy porz¹dkuj¹ce co, co ze swej istoty nie zosta³o uporz¹dkowane, mo¿e byæ konstruowaniem bytów fa³szywych jeszcze z jednego powodu. W tekstach przeznaczonych do druku Mickiewicz dostosowywa³ swój jêzyk do norm jêzyka ogólnonarodowego, czasem akceptowa³ tylko poprawki wprowadzone przez korektorów. W rêkopisach nie przywi¹zywa³ do tego wagi. Respektowanie brulionowego charakteru tych tekstów pozwoli³oby zachowaæ, jak pisa³ równo 50 lat temu Stefan Hrabec, ów podziemny nurt jêzyka poety pe³en cech prowincjonalnych z jednej strony, a staropolskich z drugiej, który w autografach uparcie, mimo wielokrotnych korektur, siê pojawia. Znajomoæ tego nurtu pozwoli pe³niej oceniaæ ekspresyjne walory jêzyka poety, a w niektórych wypadkach musi nawet doprowadziæ do wprowadzenia poprawek w krytycznych edycjach jego dzie³7.
Ten problem w zasadzie zosta³ dawno rozstrzygniêty. Jêzyk utworów publikowanych na podstawie autografów uzgadnia siê z norm¹ ogólnopolsk¹, ¿eby unikn¹æ miesznoci, jak¹ dzi wywo³ywa³aby jêzykowa egzotyka. Poprawia siê wiêc np. zwroty takie jak ta woda widzê w Nad wod¹ wielk¹ i czyst¹... Nie chodzi jednak tylko o prowincjonalizmy. Podziemny nurt jêzyka to tak¿e wszelkiego rodzaju poetyckie chropowatoci ineditów, dla dzisiejszego czytelnika ciekawsze ni¿ bana³ wyg³adzonej nie przez autora, domkniêtej na si³ê formy. Zgoda na brulionowy charakter nie publikowanych utworów pozwoli³aby te¿ na utrzymanie ich szkicowej, a wiêc po czêci otwartej, niedope³nionej lub nawet zwielokrotnionej formu³y, skoro poeta notowa³ ró¿6 Z. K l e m e n s i e w i c z, Mickiewicz w dziejach jêzyka polskiego. W zb.: O jêzyku Adama Mickiewicza. Studia. Red. Z. Klemensiewicz. Wroc³aw 1959, s. 452453. 7 S. H r a b e c, Ró¿nice jêzykowe miêdzy rêkopisami a drukami Mickiewiczowskimi. W zb.: O jêzyku Adama Mickiewicza, s. 15.
58
MARIA PRUSSAK
ne warianty jednego pomys³u, nie wykrelaj¹c ¿adnego z nich. £¹czy siê z tym kolejna sprawa, nie mniej wa¿na. W brulionach, te¿ w ich niezdecydowaniu, niewykoñczeniu, widaæ Mickiewicza, który bawi siê sk³adaniem wierszy, którego ta czynnoæ cieszy i pewnie nie umie siê bez niej obyæ. Zajêty problemami wielkiego serio, zapisuje dla siebie banalne rymowane historyjki i starannie je cyzeluje. Bardzo pouczaj¹ca jest w tym wzglêdzie lektura autografów bajek albo sprawdzenie, ile pracy poch³on¹³ wierszyk [Golono, strzy¿ono]. Doæ to niespodziewany wizerunek poety, który przesta³ pisaæ. Przesta³ drukowaæ, bo pewnie czas nie sprzyja³ takiej zabawie, a rodowisko nie zaakceptowa³oby jej. Nie pogodzi³oby siê te¿ z Mickiewiczowskim eksperymentowaniem z form¹ wiersza pisa³a ju¿ na ten temat Zofia Stefanowska8. Wszyscy mieli jakie pomys³y na to, czym teraz poeta powinien siê zaj¹æ, ale zapewne nic z tego, co pisa³ do szuflady, nie ucieszy³oby wspó³czesnych mu czytelników. Proporcje trzeciego tomu wierszy w Dzie³ach wszystkich, zawieraj¹cego utwory z lat 18291855, s¹ jednak zdumiewaj¹ce za ¿ycia Mickiewicz opublikowa³ tylko jak¹ jedn¹ trzeci¹ tego, co wtedy napisa³ i co siê zachowa³o, po roku 1841 ta dysproporcja powiêksza siê. Wbrew oczywistoci w³asnej wiedzy badacze podtrzymywali tezê o jego zamilkniêciu. Jeszcze Borowy na u¿ytek odczytu wyg³oszonego w 1946 roku budowa³ wywód na podstawie niecis³ych co najmniej przes³anek: I oto w pewnej chwili w twórczoci tego poety przeobra¿eñ, który jako artysta sam siê tyle razy przeobra¿a³, dokonywa siê jeszcze jedno przeobra¿enie: porzuca poezjê, przestaje pisaæ. [...] Mickiewicz nie pisa³, bo nie chcia³ wiêcej pisaæ. Wyrazi³ siê kiedy, ¿e to by³oby mieszne, gdyby on na staroæ jeszcze wiersze robi³. Czy to by³o strat¹ dla poezji, nie wiemy9.
Wiktor Weintraub w 1955 roku mówi³ jeszcze o utracie talentu i tak podsumowywa³ swój wywód: Pozosta³a po Mickiewiczu jako poetyckie dziedzictwo wieku klêski garæ brulionowych liryków. S¹ wród nich rzeczy o wstrz¹saj¹cej wymowie poetyckiej. I pozosta³o kilka fragmentów, takich jak Królewna Lala czy Pan Baron, zawstydzaj¹co s³abych10.
S³abych? W Panu Baronie np. znalaz³a siê czterowersowa scena powitania nie pad³o w niej ani jedno s³owo i nie da siê wcisn¹æ ani jednego wiêcej gestu, a ka¿dy charakteryzuje postaæ: Dawny znajomy, krótko wita³ siê z Baronem Dorywczym r¹k cinieniem i lekkim uk³onem. Baron przysun¹³ krzes³o, rêk¹ i pó³ g³ow¹ Uk³oniwszy siê; Hofrat sk³oni³ siê na nowo. [w. 112115]11
Dorywcze r¹k cinienie i uk³on wykonany pó³ g³ow¹ zachwycaj¹ mnie przy ka¿dej lekturze tego wiersza, przy tym wyraz dorywcze, w tym kontekcie 8 Z. S t e f a n o w s k a, Mickiewicz tradycja i nowatorstwo. W: Próba zdrowego rozumu. Studia o Mickiewiczu. Wyd. 2, zmienione. Warszawa 2001. 9 W. B o r o w y, Poeta przeobra¿eñ. W: O poezji Mickiewicza. Wyd. 2, uzupe³nione. Lublin 1999, s. 516. 10 W. W e i n t r a u b, Dlaczego Mickiewicz przesta³ pisaæ. W: Mickiewicz mistyczny polityk. Wybór i oprac. Z. S t e f a n o w s k a. Warszawa 1998, s. 106. 11 Wszystkie cytaty z wierszy Mickiewicza na podstawie wyd.: A. M i c k i e w i c z, Dzie³a wszystkie. T. 1. Oprac. Cz. Z g o r z e l s k i. Cz. 3: Wiersze. 18291855. Wroc³aw 1981.
POEZJA I DYM
59
zupe³nie nieoczywisty, wyst¹pi³ w s³owniku Mickiewicza jeszcze raz tylko, w pismach filomackich, w banalnym znaczeniu pisma periodyczne. S¹dy wybitnych przecie¿ historyków literatury powielaj¹ po latach, przynajmniej w jakiej mierze, oczekiwania wspó³czesnych Mickiewiczowi czytelników i daj¹ siê skwitowaæ zwyczajnie co zosta³o, ale nie tego by siê spodziewali po takim poecie. Tê powci¹gliwoæ odzwierciedla te¿ miejsce nie publikowanych tekstów w wydaniach wierszy. Edytorzy nie zachowuj¹ uk³adu chronologicznego, próbuj¹ je systematyzowaæ, rozdzielaæ wed³ug klucza gatunkowego, który nie zawsze jest oczywisty, czasem jest to klucz gustów estetycznych wydawcy, próba podzia³u na wiersze wy¿szego i ni¿szego lotu. Trudno tu o chronologiczn¹ cis³oæ, bo nie ma na ogó³ ¿adnych dok³adnych dokumentów. Chronologiê rozci¹ga siê wiêc czêsto w zale¿noci od interpretacyjnych kontekstów, w których wiersz siê odczytuje. Jakie, niezupe³nie pewne wnioski mo¿na wyci¹gaæ z charakteru pisma, które zmienia³o siê w ró¿nych latach. Taka systematyzacja gatunkowa zaciera jednak istotn¹ informacjê o wspó³wystêpowaniu bardzo ró¿nych modeli liryki przejmuj¹cych obok ironicznych. Nie tyle wiêc Mickiewicz przesta³ pisaæ, co przesta³ drukowaæ. Zwa¿ywszy na bezradnoæ komentatorów wobec tych wierszy, chcia³oby siê dodaæ i mia³ racjê. Monografici przewa¿nie nie brali tych wierszy pod uwagê. Interpretatorzy na ogó³ sobie z nimi nie radz¹, z ca³¹ pewnoci¹ nie radz¹ sobie z t¹ ich czêci¹, w której nie ma powagi liryków osobistych. Czêsto, o czym bêdzie dalej mowa, szuka siê kluczy interpretacyjnych daleko poza tekstem. Mickiewiczowsk¹ zabawê wt³acza siê w jaki gotowy model, zgodnie z którym da³oby siê j¹ sensownie (tzn. serio) odczytaæ. Bodaj tylko Zofia Szmydtowa doceni³a wyrafinowany kunszt opowieci o najrozumniejszej, najurodziwszej i najnieszczêliwszej Królewnie Lali: Ogromna przewaga rymów gramatycznych, jednostajnie mocny spadek ¿eñski w zamkniêciu ka¿dego wiersza maj¹ podkreliæ jeszcze prymitywizm narracji. A jednak struktura wiersza (8+5), starannoæ ujawniaj¹ca siê w selekcji form gramatycznych, w wielkiej p³ynnoci wypowiedzi, czyni z niej jakby popis wirtuoza12.
W³anie taki Mickiewicz wy³ania mi siê z pónych brulionów wirtuoz, który æwiczy, ¿eby nie wypaæ z wprawy, który nie mo¿e nie rymowaæ. W drugiej czêci (18411855) tomu 3, zatytu³owanego Wiersze. 18291855, znalaz³ siê te¿ Pan Baron, opatrzony jednak datami: [18321855], uwzglêdniaj¹cymi wszystkie hipotezy na temat czasu jego powstania. W³adys³aw Mickiewicz datowa³ go na lata 18501854, a na teczce, w której znajduje siê rêkopis, zapisa³ tytu³ Samolub (który nada³ wierszowi Karol Sienkiewicz) i d³ugo oba te tytu³y funkcjonowa³y równolegle. Pigoñ w swoim wydaniu zatytu³owa³ wiersz incipitem: Gdzie dobrze, tam ojczyzna...13 Charakter pisma du¿e, rozwleczone litery notowane piórem le zatemperowanym jest taki jak w najpóniejszych autografach14, daty 12
s. 306.
Z. S z m y d t o w a, Czynniki gawêdowe w poezji Mickiewicza. Pamiêtnik Literacki 1948,
Wszystkie informacje o historii tekstu na podstawie: Cz. Z g o r z e l s k i, Uwagi edytorskie i odmiany tekstu. W: M i c k i e w i c z, Dzie³a wszystkie, t. 1, cz. 3, s. 349365. 14 Zob. A. M i c k i e w i c z, Wiersze w podobiznach autografów. Czêæ druga: 18301855. Oprac. Cz. Z g o r z e l s k i. Wroc³aw 1998, s. [105][115]. Wydanie ukaza³o siê po mierci redaktora, nie zosta³o przez niego opracowane do koñca. 13
60
MARIA PRUSSAK
W³adys³awa Mickiewicza wydaj¹ siê wiêc najbardziej prawdopodobne. Utwór nie zosta³ ukoñczony, ostatni wers jest niepe³ny. Nieliczni interpretatorzy próbowali wpisaæ ten wiersz w kontekst innych dzie³ i podkrelali jego satyryczny charakter. Nie brali pod uwagê, ¿e mo¿na siê dobrodusznie bawiæ opisuj¹c osobliwoci ludzkich charakterów i zachowañ. I ¿e mog¹ to byæ równoczenie ¿arty z samego siebie. Kleiner w powsta³ym w 1942 roku, opublikowanym pomiertnie szkicu szuka³ w Panu Baronie pozosta³oci dalszego ci¹gu Pana Tadeusza. Wskazywa³ wszystkie powi¹zania z innymi tekstami Mickiewicza. Marginalizowa³ wyrane niemieckie akcenty i próbowa³ miejsce akcji umieciæ w Poznañskiem, bo nie wierzy³, by poeta szczegó³owo kreli³ obyczajowoæ obc¹, a t³umy Polaków zwiedzaj¹cych zamek w Niemczech budzi³yby tu zastrze¿enia15. Bardzo starannie, gest po gecie rekonstruowa³ Kleiner przebieg opisanych zdarzeñ, wskazuj¹c nieci¹g³oci w konstrukcji fabu³y. Konrad Górski proponowa³, ¿eby przesun¹æ datê powstania utworu na czas przed rozpoczêciem pracy nad Panem Tadeuszem, dopatruj¹c siê w wierszu treci zgodnych z publicystyk¹ Pielgrzyma Polskiego16. Próbowano te¿ ustaliæ, kim by³by pierwowzór przedstawionej figury Górski widzia³ w niej portret reprezentanta bankierskiej rodziny Rothschildów. Weintraub, który po latach wróci³ do tekstu i rozsmakowa³ siê w nim, kojarzy³ tê postaæ ze znanym Mickiewiczowi baronem Ferdynandem dEcksteinem17. Z prób ustalenia realnych pierwowzorów bohatera dla samego tekstu niewiele jednak wynika. Nieadekwatne do formy wiersza serio lektur Kleinera i Górskiego bierze siê po czêci z nadmiernego edytorskiego uporz¹dkowania brulionu, zacieraj¹cego wyran¹ zabawê s³owami i nawi¹zanie do dawnych sternowskich inspiracji, których istot¹ by³a fragmentarycznoæ kompozycji, przeskakiwanie z tematu na temat. Fragmentarycznoæ, nie chaos skojarzeñ. Kiedy Weintraub w 1987 roku wróci³ do Pana Barona, czytaj¹c uwa¿nie komentarz edytorski w Dzie³ach wszystkich znalaz³ bardzo trafn¹ formu³ê na okrelenie tego sposobu tworzenia: Zapis Pana Barona, jakim dysponujemy dzi, przedstawia³by wiêc swego rodzaju écriture automatique. Na taki domys³ naprowadza te¿, jak ju¿ o tym by³a mowa wy¿ej, charakter rêkopisu. U pisarza, który tak wysoko ceni³ sobie dar improwizowania, tego rodzaju metoda twórczoci nie powinna dziwiæ18.
Autograf Mickiewicza jest niestaranny i bardzo nieczytelny, wedle precyzyjnych ustaleñ Zgorzelskiego czêsto trafiaj¹ siê s³owa zapisane niewyranie, zamazane poprawkami, zniekszta³cone oczywistymi b³êdami rêki, opuszczeniami liter lub ich zespo³ów, skrótami s³ów zw³aszcza w zakoñczeniach wierszy19.
Odczytanie tekstu w znacznej mierze jest tylko prawdopodobne, nic dziwnego wiêc, ¿e niektóre rozwi¹zania mog¹ budziæ w¹tpliwoci. Podstawowy problem le¿y gdzie 15 J. K l e i n e r, Satyra i humor w wierszach pisanych po Panu Tadeuszu. W: Studia inedita. Oprac. J. S t a r n a w s k i. Lublin 1964, s. 300. 16 K. G ó r s k i, wstêp w: Suplement. W zb.: S³ownik jêzyka Adama Mickiewicza. Red. K. G ó r s k i, S. H r a b e c. T. 11. Wroc³aw 1983, s. 289290. 17 W. W e i n t r a u b, Dwóch baronów: Mickiewiczowski Pan Baron i baron dEckstein. W: Mickiewicz mistyczny polityk, s. 132139. 18 Ibidem, s. 139. 19 Z g o r z e l s k i, op. cit., s. 351.
POEZJA I DYM
61
indziej czym innym jest odszyfrowywanie niewyranie zapisanych s³ów, czym innym porz¹dkuj¹ce ingerencje wydawcy. O sposobie uporz¹dkowania decyduje bowiem zewnêtrzna, wywiedziona z przyjêtych z góry za³o¿eñ, kategoria spójnoci. W konstruowaniu zasad spójnoci edytor i interpretator wzajemnie na siebie oddzia³uj¹. Efektem tego oddzia³ywania jest m.in. dodany w Dzie³ach wszystkich po w. 107 rz¹d kropek w nawiasie kwadratowym, sugeruj¹cy istnienie jakiej luki w tekcie, w którym akcja gwa³townie przeskakuje od spotkania z ksiê¿n¹ do wizyty Hofrata. Zgorzelski pisze, ¿e post¹pi³ tak, by zaznaczyæ fragmentarycznoæ zachowanego urywka i brak spójnoci narracyjnej20, w uzasadnieniu powo³uje siê na interpretacjê Kleinera. W autografie jest w tym miejscu d³uga pozioma kreska oddzielaj¹ca dwie czêci utworu, wskazuj¹ca zmianê tematu, nic wiêcej. W transliteracji, opublikowanej ju¿ po og³oszeniu Dzie³ wszystkich, tekst zapisany zosta³ w sposób ci¹g³y21. Kolejn¹ ingerencj¹ wydawców jest tak¿e uk³ad graficzny wprowadzaj¹cy dodatkowe odstêpy umotywowane rozwojem w¹tku fabularnego opowieci, chocia¿ sam Zgorzelski informuje parê akapitów wczeniej, ¿e autograf pisany jest niemal jednym ci¹giem, wiersz po wierszu, z wyraniejszymi nieco odstêpami jedynie po w. 75, 93 i 10722. Z pewnoci¹ nieuzasadniony jest odstêp miêdzy w. 16 a 17. W autografie w. 16 koñczy siê przecinkiem (w wydaniu Zgorzelskiego kropk¹), po nim jednym ci¹giem Mickiewicz zapisa³ dwa wersy zakoñczone kropk¹, które nastêpnie wykreli³. Na odwrocie kartki ich now¹ redakcjê zacz¹³ od ma³ej litery23, co oznacza w³anie ci¹g³oæ fabularn¹ miêdzy pierwszym gestem przebudzonego barona a natychmiastowym pojawieniem siê s³u¿by. Tu nie ma pauzy, na tym w³anie polega luksus ¿ycia w zamku, ¿e s³u¿ba p³ynnie reaguje na najmniejsze poruszenia Barona. Podobne w¹tpliwoci budz¹ decyzje dotycz¹ce interpunkcji, szczególnie te, które zdecydowanie oddzielaj¹ g³os narratora od g³osu bohatera i wprowadzaj¹ oznaczenia mowy niezale¿nej, jak w w. 1415. Zapis autografu wygl¹da tak: Powita³ temi s³owy s³oñce po³udniowe Gdzie 〈oj〉 dobrze tam ojczyzna;24
Po opracowaniu redakcyjnym w Dzie³ach wszystkich ten sam dwuwiersz ma zupe³nie inny charakter: Powita³ tymi s³owy s³oñce po³udniowe: Gdzie dobrze tam ojczyzna.
Uzupe³nianie znaków interpunkcyjnych dodatkowo porz¹dkuje, ujednoznacznia autograf. Trudno wiêc zrozumieæ, dlaczego zignorowano podkrelenia autora. W brulionie w. 70 zosta³ zapisany: W domu lepiej! Ten nie zy³ po kim nie zostawa, w transliteracji i w edycji podkrelenie zniknê³o25. Wyraz S³awa, który znaIbidem, s. 357. Zob. M i c k i e w i c z, Wiersze w podobiznach autografów, s. [111], 135136. 22 Z g o r z e l s k i, op. cit., s. 357. 23 M i c k i e w i c z, Wiersze w podobiznach autografów, s. [105], [106], 132. 24 Ibidem, s. [105], 132. W zapisie rezygnujê z nawiasów kwadratowych, poniewa¿ s¹dzê, ¿e w autografie mo¿na odczytaæ brakuj¹ce rzekomo litery. 25 Ibidem, s. [109], 134. 20 21
62
MARIA PRUSSAK
laz³ siê w nastêpnym wersie, ju¿ nie zosta³ podkrelony. Mo¿e wiêc nie chodzi o wyró¿nienie tego akurat zdania, tylko poeta podkreli³ fragment, nad którym zamierza³ dalej pracowaæ. Czytelnik nie dostaje jednak ¿adnej z tych informacji ani w tekcie g³ównym, ani w odmianach. Takie przyk³ady, jak mylê, wyranie pokazuj¹ wewnêtrzn¹ niespójnoæ argumentacji wydawcy wierszy w Dzie³ach wszystkich, porz¹dkuj¹cego tekst Mickiewicza w imiê doæ mechanicznie rozumianej spójnoci fabularnej, wed³ug regu³ wieloletniej tradycji postêpowania edytorskiego. Korekty wprowadzone do tekstu uzupe³nienia rymów i eliminacja zbêdnych zg³osek motywowane zasadami poprawnoci rytmicznej i zgodnoci rymów, zale¿¹ ju¿ tylko od arbitralnych, nie zawsze konsekwentnie respektowanych, decyzji edytora. Tym bardziej ¿e w tym akurat tekcie pojawiaj¹ siê i niecis³oci rymu, i wersy odbiegaj¹ce od miary 13-zg³oskowca. W w. 140 zachowany we wszystkich poprzednich wydaniach z wyj¹tkiem Sejmowego, brzmieniowo lepszy okr¹g b³êkitu zamieniono w celu wyrównania miary 13-zg³oskowca26 na kr¹g. W w. 168 natomiast sytuacja siê odwróci³a, bardzo niewyrany zapis spdz Zgorzelski z najwiêkszym prawdopodobieñstwem odczytuje jako spêdza i bez wahania zostawia wers 12-zg³oskowy. Poprzedni wydawcy, zgodnie z obowi¹zuj¹cymi wówczas zasadami, rozmaicie rozbudowywali to s³owo, ¿eby wyrównaæ miarê 13-zg³oskowca Pigoñ w wydaniu z 1929 roku wróci³ do skrelonej przez poetê wersji: odbija, wydania Sejmowe, Narodowe i Jubileuszowe przyjê³y lekcjê: odpêdza. W rezultacie w S³owniku jêzyka Adama Mickiewicza w hale Spêdza nie ma odes³ania do Pana Barona. W³adys³aw Floryan, który przygotowa³ Pana Barona dla Wydania Rocznicowego, wprowadzi³ w tym miejscu nie odnotowuj¹c tego w uwagach o tekcie odrzucon¹ przez Zgorzelskiego formê opêdza27, najmniej trafn¹ z uwagi na sens zdania. Brak konsekwencji, który mo¿e zacieraæ regu³y kompozycyjne tekstu, wystêpuje tak¿e wówczas, gdy chodzi o stosunek do wyrazów skrelonych uwzglêdnianych w nawiasach kwadratowych wtedy, kiedy trzeba zachowaæ rytm wiersza, a poeta nie zapisa³ ¿adnej nowej propozycji. Tak jest ze s³owem B³ysnê³y w w. 82. Dobrze wspó³gra ono ze wiecid³ami, które s¹ podmiotem ca³ego zdania, ale gorzej kojarzy siê z wtr¹conym porówaniem Jak puszczona z dziecinnej s³omki bañka myd³a (w. 81). W w. 61 pozostawiono jednak tylko siedem sylab. Nie uwzglêdniono skrelonej koñcówki i nastêpnych trzech wersów, które mówi¹ o tym, i¿ Baron posiad³ sztukê w³adania dymem tak wietnie, ¿e zdumia³aby nawet Niemca. Poeta wykreli³ te wersy pewnie dlatego, ¿eby nie odebraæ sobie efektu zaskoczenia, odk³adanego do dalszych partii tekstu. Takie przypuszczenie przeczy tezie Weintrauba o tym, ¿e Mickiewicz w zasadzie przeskakiwa³ w tym wierszu z tematu na temat zacz¹³ od satyry na barona Ecksteina, potem zaj¹³ siê opisywaniem luksusu, w koñcu id¹c za podszeptem swej weny pisarskiej (bo s³owo »natchnienie« by³oby tu chyba trochê na wyrost), poeta zweksloZ g o r z e l s k i, op. cit., s. 363. Zob. uwagi wydawcy Dzie³ wszystkich: W takim odczytaniu wiersz przybiera miarê 12-zg³oskowca, zapewne wskutek przeoczenia z powodu zmiany »〈odbija〉« na »spêdza«, co w zapisie brulionowym wydaje siê doæ prawdopodobne; s³owo »spêdza« zapisane jest zreszt¹ niezbyt wyranie i mo¿e nale¿y je odczytywaæ inaczej, np. »opêdza«? Obserwacja autografu lekcji takiej jednak nie podtrzymuje (Z g o r z e l s k i, op. cit., s. 354). 26 27
POEZJA I DYM
63
wa³ na nowy temat, na przedstawienie zawodów na dymy puszczane z fajek28. Wykrelone wersy wskazuj¹ raczej na to, ¿e g³ównym motywem wiersza jest koncept figur komponowanych z dymu, a poeta wiadomie pos³uguje siê tu technik¹ retardacji. Najwiêcej oporów budzi dopisanie do w. 69 s³owa wszêdzie, uzasadniane koniecznoci¹ zachowania rymu do bêdzie z wersu poprzedniego. Wprowadzi³ je Pigoñ w 1929 roku. Z pewnym prawdopodobieñstwem mo¿na by za³o¿yæ, ¿e oczywistoæ tego rymu powstrzyma³a Mickiewicza przed wykoñczeniem wersu. 12 par rymowych Pana Barona to rymy nieoczekiwane, wystêpuj¹ce u Mickiewicza tylko w tym wierszu: zamach / w ramach; chybko / z... antybk¹; krzesze / czesze; ci¹gle / wpó³okr¹gle; jêkiem / brzêkiem; zni¿a³ / przybli¿a³; siê sêpi / strzêpi; cebulek / lulek; ciska³ / pryska³; rozci¹gniêtymi / dymi; na dó³ / siê nad¹³; sztuce / p³uce. Kolejne kilkanacie to rymy rzadkie, pojawiaj¹ce siê poza tym jeszcze tylko raz lub dwukrotnie, czêsto s¹ to identyczne s³owa, tylko w odwróconej kolejnoci. Do ciekawych obserwacji prowadzi te¿ zestawienie tekstów, w których wyst¹pi³y te same rymy. Bardzo czêsto jest to Pan Tadeusz, ale nie mniej czêsto wiersze najwczeniejsze29. Wysi³ek w dobieraniu rymów nowych, nie sprawdzonych i jeszcze nie zbanalizowanych, wydaje siê jedn¹ z istotnych cech tego wiersza. Dlatego zdarzaj¹ siê miejsca zaniechane, jakby poeta z premedytacj¹ unika³ skojarzeñ najprostszych, a nie znalaz³ lepszych. Pl¹taninê kreleñ i s³ów nadpisanych mo¿na w dodatku odczytywaæ inaczej. W autografie w. 68 i 69 wygl¹daj¹ tak: Naprzyk³ad; 〈gdzie i takie s³owa bêd¹〉 〈gdzie mi〉 〈takie s³owa:〉 gdzie mi dobrze bêdzie Tam 〈jest〉 i ojczyzna moia tam dom: dobrze30.
W transliteracji takie s³owa pozostawiono bez nawiasu ostrok¹tnego i dodano przypis: Przekrelone chyba wskutek omy³ki?31 Skrelenia dokonano energicznymi, ukonymi kreskami, mo¿na by wiêc z równym prawdopodobieñstwem domniemywaæ, ¿e wskutek omy³ki nie zosta³ wykrelony dalszy ci¹g tej linii, czyli gdzie mi dobrze. Nie jest te¿ jasne miejsce s³owa bêdzie wpisanego miêdzy wersami mo¿e poeta wykreli³ wszystkie próby rozwiniêcia w. 68 po zwrocie naprzyk³ad, bo nie znalaz³ dobrego pomys³u. Zacz¹³ wiêc pisaæ wers nastêpny: Tam i ojczyzna moia tam dom: dobrze bêdzie, odpowied na pytanie: gdzie odk³adaj¹c na póniej. Mylê tak¿e, ¿e w kilku miejscach trzeba rozwa¿yæ inne odczytanie autografu. Ostatnie s³owo w. 15 jest wyranie zapisane jako nawiesem, tak¹ formê podaje te¿ Zgorzelski w przypisie do transliteracji. Ca³y wers wygl¹da wiêc tak: Gdzie dobrze tam ojczyzna; ju¿ ruszy³ nawiesem. Nawies to zapo¿yczone z rosyjskiego s³owo, które pojawi³o siê w jêzyku Mickiewicza w Pomys³ach etymologicznych w definicji wyrazu nubes (ob³oki i zas³ony, st¹d nubere) wymawia28 29 30 31
W e i n t r a u b, Dwóch baronów, s. 139. Zob. J. B u d k o w s k a, S³ownik rymów Adama Mickiewicza. Wroc³aw 1970. M i c k i e w i c z, Wiersze w podobiznach autografów, s. [108], 134. Ibidem, s. 139.
64
MARIA PRUSSAK
no naves, s³aw.: nawies32. S³ownik jêzyka Adama Mickiewicza definiuje je jako zas³onê, daszek na s³upkach. Takie znaczenie niew¹tpliwie lepiej przystaje do kontekstu Pana Barona ni¿ przys³ówkowe u¿ycie s³owa nawiasem w funkcji: mimochodem, jakby od niechcenia. Nosówki koñcz¹ce dwa pierwsze wyrazy nastêpnego wersu zapisane s¹ identycznie (co w tekstach Mickiewicza zdarza siê czêsto), tutaj edytorzy je rozró¿niaj¹, uzgadniaj¹c sk³adniê ze zwrotem ruszy³ nawiasem Wstêgê tkan¹ z jedwabiu. Jeli przyj¹æ lekcjê nawiesem, wtedy nale¿a³oby czytaæ, zgodnie z zapisem w autografie, Wstêg¹ tkan¹ z jedwabiu. Z tak¹ lekcj¹ poeta uzgodni³ te¿ rym, zapisuj¹c wyranie ze z³otym kutesem. S³ownik rymów Adama Mickiewicza dwukrotnie notuje rym -esem. Rejestruje te¿ zjawisko podobne, rym niedok³adny, gdzie a wystêpuje w parze z e: Haman / Amen (Dziady, cz. III, w. 149, 150)33. W w. 100 drugi wyraz na pewno zosta³ zapisany jako d³ugie (nie d³uga jak w wydaniu i transliteracji) i zgodnie z nim trzeba czytaæ ca³y zwrot: suknie d³ugie i czarne, oznaczaj¹ce strój ksiê¿nej do konnej jazdy, mimo ¿e S³ownik jêzyka Adama Mickiewicza formê liczby mnogiej suknie odnosi tylko do stroju mêskiego. Ta lekcja bardziej, jak mylê, zgadza siê z wersem poprzednim, gdzie te¿ wyst¹pi³a liczba mnoga: wdziêki swe w szatach zaciemnionych chowa. Na oddzielne rozwa¿enie zas³uguje problem stosunku wydawców do wariantów nie przekrelonych (w. 13, 2728, 84). Gdyby uznaæ koniecznoæ zachowania brulionowego charakteru wiersza, trudno by³oby zgodziæ siê na argument, który brak skrelenia traktuje jako pomy³kê autora i nakazuje dokonaæ wyboru miêdzy nimi. Mo¿e raczej trzeba by patrzeæ na ró¿ne warianty jak na kilka równoleg³ych szkiców jednego obrazka, dowód rezygnacji z ostatecznego rozstrzygniêcia, skoro nie powsta³ obrazek w pe³ni wykoñczony. Nie ma wiêc dobrego uzasadnienia, ¿e decyzjê, który ze szkiców wybraæ, podejmuje edytor za autora i przysz³ego czytelnika, nawet jeli nie bêdzie to profesjonalista. Mo¿e po prostu poeta tak wiele wyrafinowania i górnolotnoci chcia³ w³o¿yæ w opis koronkowych fontazi na koszuli barona i tego, jak zosta³a mu podana (na tacy czy na talerzu?), ¿e a¿ nie zdo³a³ okie³znaæ w³asnej wyobrani. W takim tekcie chodzi nie tyle o wygl¹d koszuli arystokraty, co o wêdrówki wyobrani w³anie, wtedy licz¹ siê wszystkie podejmowane próby. Sposób opisywania wiata w Panu Baronie nie dostarcza materia³u, który pozwoli³by szukaæ w tekcie znamion ostrej satyry. Z ca³¹ pewnoci¹ nie ma tu satyrycznej zjadliwoci. Jest przeciwnie sternowski dystans polegaj¹cy na gromadzeniu szczegó³ów potêguj¹cych skalê bogactwa wyrafinowanego na doæ dziecinn¹ miarê. Wyrafinowany jest te¿ dobór s³ów. Wiele okreleñ przepychu, w jakim ¿yje bohater wiersza, pojawi³o siê w s³owniku Mickiewicza raz tylko. Wszelkie przedmioty w otoczeniu Barona s¹ od razu edredonowe, szykretowe, cynda³owe, glansowne, safijanowe. S¹ wród nich rzeczy niezwyczajne: meszty z marokañskiej skóry, skówka strojna dyjamentem. Nawet dla zwyk³ego strzy¿enia brody znaleziono tu egzotyczne, zanotowane przez Lindego okrelenie krzesaæ. Jak nigdzie indziej u Mickiewicza kapelusz ksiê¿nej siê sêpi (tzn. czerni siê, ju¿ u Lindego czasownik sêpiæ siê w takim znaczeniu wystêpuje jako for32
s. 206. 33
A. M i c k i e w i c z, Dzie³a. Wyd. Rocznicowe. T. 5. Oprac. Z. D o k u r n o. Warszawa 1996, B u d k o w s k a, op. cit., s. 173.
POEZJA I DYM
65
ma przestarza³a) i strzêpi umocowane na nim strusie pióra, co S³ownik jêzyka Adama Mickiewicza definiuje doæ nieporadnie jako kêdzierzawi. Oczywicie, najwiêcej takich pojedynczych okreleñ wi¹¿e siê z obyczajem palenia fajki antybka, burstyn w znaczeniu g³ówka wschodniej fajki, pianka jako fajka z minera³u zwanego pian¹ morsk¹, wreszcie cybulki / wschodnich kwiatów, do których porównane zosta³y g³ówki wschodnich fajek. Nawet lont zapalony, wszêdzie indziej kojarzony z armat¹, tu trzyma Murzyn, gotów podaæ panu dymi¹c¹ dwus¹¿niow¹ fajkê tureck¹. Wiêcej jeszcze takich jednorazowych okreleñ opisuje skutki palenia fajki. Znalaz³y siê wród nich zwyczajne zygzaki, ale i osobliwie u¿yty wyraz widownia oznaczaj¹cy miejsce maj¹cej rozegraæ siê akcji. Tylko ¿e tutaj widownia umieszczona zosta³a na suficie, który Hofrat ods³oni³ mocnym dmuchniêciem, rozpêdzaj¹c gêste k³êby dymu z fajki Barona po to, ¿eby przygotowaæ woln¹ przestrzeñ dla w³asnych sztuczek. Bohater wiersza celebruje wstawanie z ³ó¿ka jak nabo¿eñstwo, pokojowi os³aniaj¹ go szat¹, która zosta³a porównana do ornatu, a lokaje podcie³aj¹ meszty, które maj¹ i barwistoæ i wietnoæ purpury (w. 36). Porównania, ³¹cz¹ce elementy nieprzystaj¹ce, i orzeczenia jakby przesuniête w stosunku do w³aciwego kontekstu, subtelnie wydobywaj¹ absurdaln¹ miesznoæ tak opisywanego luksusu: stopa w l i z g u j e siê w meszty jak ptak w gniazdo, a potem p ³ y n i e po kobiercach jako ³y¿wa lekka (w. 38, 39). £y¿wa w znaczeniu ¿elazna przyczepka do obuwia wyst¹pi³a raz jeden tylko tu. Równoczenie poeta obni¿a ton. Pilnuje, ¿eby nie zabrak³o zwrotów trywializuj¹cych w tej podnios³ej atmosferze lokaj wlata / Z krzykiem (w. 108109), a Hofratowi uda³o siê wyd¹æ arcydzie³o (w. 165). W jakiej mierze Kleiner mia³ racjê, kiedy uparcie trzyma³ siê tezy o polskiej swojskoci bohatera. Baron z g³ow¹ misternie opl¹tan¹ chustk¹ tworz¹c¹ wêze³ na kszta³t tulipana (w. 54) jest takim samym, choæ narysowanym w sposób znacznie bardziej wyrafinowany, typem jak obraz gnunego szlachcica z d³ug¹ fajk¹, który tak drêczy³ Norwida: Szlachcic jeden, bardzo szanowny obywatel i dobry s¹siad, i dobry patriota [...] w ¿ó³tym szlafroku, w czapce z guzikiem na szczycie g³owy i z fajk¹ na d³ugim przedziurawionym kiju, wchodzi do nas: Oto (powiada pó³gêbkiem i przez ramiê) dajcie mi te¿ jak¹ k s i ¹ ¿ k ê z b r z e g a, bo idê spaæ do ogrodu34.
Szlafrok by³ popstrzony w du¿e kwiaty piwonii. Lekko ironiczny ton nadaj¹ ca³oci s³owa podkrelaj¹ce ulotnoæ, nierealnoæ przedstawionych zdarzeñ. Bursztynowa g³ówka fajki jest jak bañka myd³a, a przestrzeñ wype³niaj¹ bañki dymu. Nawet porównanie ich do kuli bilaru (w. 148) nie przydaje im ciê¿koci. Ksiê¿na wygl¹da jak królowa nocy, z twarz¹ jasn¹ jak przedzieraj¹cy chmury nów ksiê¿yca (w. 103). Charakterystyczne dla jêzyka Mickiewicza wyrazy marzenie, marzyæ tu zosta³y przekszta³cone w nie wystêpuj¹ce gdzie indziej s³owo marzyciele (w. 125). Poeta lekko zakpi³ z samego siebie zestawiaj¹c ulotnoæ marzenia z ulotnoci¹ dymu z fajki. Wiêcej w tym tekcie przyk³adów paradoksalnego mylenia rozbijaj¹cego w³asne lub utrwalone w jêzy34 C. N o r w i d, Pamiêtnik podró¿ny. W: Pisma wszystkie. Oprac. J. W. G o m u l i c k i. T. 6. Warszawa 1971, s. 211. Taki sam obraz w licie do Joanny Kuczyñskiej ze stycznia 1868 (ibidem, t. 11, s. 338) i na rysunku (ibidem, t. 11, ryc. 179). Podobny motyw w szkicu Dwie powieci (ibidem, t. 6, s. 6566).
66
MARIA PRUSSAK
ku klisze ideowe. Baron, niemal jak Wojski na polowaniu, w burstyn gra³ ci¹gle (w. 59). Kiedy zaczyna³ myleæ, a jego mylenie znów charakteryzuj¹ pojêcia nie wystêpuj¹ce w innych tekstach Mickiewicza: rozwa³êsana [
] myl (w. 6263), têczowate rozmylania (w. 76), parafrazowa³ znane, wpisane w tradycjê literack¹ przys³owia. Od najprostszego M¹dry Baron po szkodzie (w. 72). W mniej oczywisty sposób pojawi³a siê w wierszu maksyma otwieraj¹ca utwór i powtórzona jeszcze dwukrotnie: Gdzie dobrze tam ojczyzna. Przy tej okazji badacze przywo³uj¹ mylny, jak s¹dzê, trop Ksi¹g pielgrzymstwa polskiego (rozdz. XXI). Interpretatorzy Pana Barona, przytaczaj¹c tamten fragment Ksi¹g, odczytywali go zbyt powierzchownie, nie uwzglêdniaj¹c ca³ej z³o¿onoci tego zdania w Mickiewiczowskim rozumieniu patriotyzmu i tu³actwa. Mickiewicz by³ zbyt g³êboko obeznany z kultur¹ klasyczn¹, ¿eby Cyceroniañska dewiza Patria est, ubicumque est bene (Rozmowy tuskulañskie, V 37) mog³a oznaczaæ, ¿e cz³owiek, kieruj¹cy siê tak¹ dewiz¹, to szubrawiec, kto bez czci i wiary35. W antyku maksyma ta pojawia³a siê w dwu kontekstach w tradycji nawi¹zuj¹cej do Arystofanesa (Plutos, w. 1151) lub do Cycerona. W Ksiêgach Mickiewicz niew¹tpliwie myla³ o Cyceronie. Jeszcze w prelekcjach paryskich rozwija³ tê myl: On comprend maintenant quil est impossible dexprimer le patriotisme polonais par des mots; de lenfermer dans une formule scientifique. Pour les poètes, pour les orateurs, pour les W e i n t r a u b, Dwóch baronów, s. 132. Kontekst M. T. C y c e r o n a (Dzie³a. Pisma filozoficzne. Cz. 1. Prze³. E. R y k a c z e w s k i. Poznañ 1874, s. 475476) wskazuje na inny zupe³nie sens tego zdania: Pogardziwszy dostojeñstwy, pogardziwszy bogactwy, czego jeszcze obawiaæ siê mamy? Mo¿e wygnania? które do najwiêkszych nieszczêæ licz¹. Je¿eli nim jest dla nie³aski u ludu, dopiero siê powiedzia³o, jak ni¹ gardziæ trzeba. Je¿eli jest nieszczêciem byæ daleko od ojczyzny, to pe³no nieszczêliwych na prowincjach osiad³ych, z których bardzo ma³o do ojczyzny powraca. Ale, powiesz, wygnañcy karani s¹ na maj¹tku. I có¿ z tego? Je¿eli ubóstwo, jak siê powiedzia³o, ³atwe jest do zniesienia. Je¿eli na rzecz samê, nie na wyraz maj¹cy w sobie co haniebnego, baczymy, ró¿ni¿ siê bardzo wygnanie od nieustannej podró¿y? Najs³awniejsi filozofowie, Xenokrates, Krantor, Arcesilas, Laucydes, Arystoteles, Teofrastus, Zeno, Kleantes, Chryzyppus, Antipater, Karneades, Panecjusz, Klitomachus, Filo, Antioch, Posidoniusz i inni niezliczeni, strawili ¿ycie na podró¿owaniu, wyjechawszy raz z ojczyzny, nigdy ju¿ do niej nie wrócili. Jaka wreszcie hañba dotkn¹æ mo¿e m¹drego cz³owieka, o którym toczy siê ca³a ta rozmowa, który sprawiedliwie wygnanym byæ nie mo¿e. Bo sprawiedliwie wygnanego pocieszaæ nie trzeba. To na koniec mniemane nieszczêcie l¿ejszym siê wyda dla tych, którzy wszystko, co siê w ¿yciu zdarzyæ mo¿e, do rozkoszy odnosz¹. A ¿e ona wszêdzie jest do znalezienia, wszêdzie szczêliwie ¿yæ mog¹ i powiedz¹ z Teukrem: »Tam ojczyzna, gdzie dobrze«. Sokrates zapytany, jaka jest jego ojczyzna: »Ca³y wiat«, odpowiedzia³, poniewa¿ mia³ siê za mieszkañca i obywatela ca³ego wiata. A Tytus Albacjusz czy nie filozofowa³ za najwiêksz¹ spokojnoci¹ umys³u na wygnaniu w Atenach? co by mu siê nie zdarzy³o, gdyby s³uchaj¹c praw Epikura spokojnie siê w Rzymie zachowa³. Czy mylisz, ¿e Epikur, Plato, Polemo byli szczêliwsi dlatego, ¿e ¿yli w Atenach, swojej ojczynie, ni¿eli Metrador, Xenokrates, Arcesilas, którzy daleko od swojej przepêdzili ¿ycie? Mo¿eli nam byæ drogie to miasto, z którego dobrych i m¹drych wypêdzaj¹? Demarat, ojciec naszego króla Tarkwiniusza, nie mog¹c znieæ tyrana Cypsela w swojej ojczynie, uciek³ z Koryntu do Tarkwiniów, przeniós³ tam swój maj¹tek, o¿eni³ siê i mia³ dzieci. Czy le zrobi³, ¿e prze³o¿y³ wolnoæ na wygnaniu nad domow¹ niewolê? Dobrze rozumia³ to Pigoñ, kiedy w komentarzu do Ksi¹g pielgrzymstwa polskiego (w: A. M i c k i e w i c z, Ksiêgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego. Kraków 1926, s. 121. BN I 17) wyjania³, jak¹ rolê w pierwszym zdaniu rozdzia³u XXI pe³ni¹ ¯ydzi i Cyganie jako ludy wêdruj¹ce, nie maj¹ce sta³ej ojczyzny. 35
POEZJA I DYM
67
hommes politiques, nationaux, la patrie, ce nest pas lendroit où lon est bien ubi bene ; ce nest pas même un certain idéal de prospérité; cest encore moin une endue de terre entourée de frontieres, audelà de laquelle doit cesser toute action nationale; la patrie pour eux, la patrie pour tout Polonais, est, elle vit partout où bat le cœur fidèle de ses enfants!36
W Panu Baronie natomiast z pewnoci¹ przywo³uje Arystofanesa, nie po to jednak, ¿eby bezwzglêdnie dyskwalifikowaæ swego bohatera. B³¹kaj¹ca siê myl Barona potrafi te¿ zaskoczyæ, kiedy nagle objawi delikatn¹ subtelnoæ jego wyobrani w kolejnej dewizie: Po mnie niech spadnie niebo i skowronki zgniecie! (w. 73). Nie ogieñ, jak w ulubionym powiedzeniu cesarza Tyberiusza, ani nie potop, jak w niefrasobliwym zdaniu pani de Pompadour. Najwiêksz¹ strat¹ okazuje siê zniszczenie kruchoci wiata. To, co Borowy pisa³ o portrecikach przyjació³ zawartych w m³odzieñczych jambach, mo¿na z powodzeniem odnieæ do techniki zastosowanej w Panu Baronie: Czêsto jest w tych portretach pochwycony jaki drobny tylko szczegó³ powierzchownoci, jaki ruch, gest czy wyraz twarzy. Poeta wyjaskrawia go karykaturalnie, ale zarazem uwydatnia jego znaczenie jako czego zwi¹zanego z istot¹ portretowanej indywidualnoci37.
W Panu Baronie Mickiewicz idzie dalej, pos³uguje siê efektem depersonalizacji. W tym wierszu cz³owiek sprowadzony do szczegó³u, do czêci cia³a lub ubrania, przestaje byæ ca³¹ osob¹. Ze wiata bohaterów Pana Barona w³aciwie zniknê³a mowa. Bohater odezwa³ siê raz tylko, ale za to g³osem cichutkim jak komara brzêkiem (w. 87), s³udzy odgaduj¹ jego ¿yczenia z kierunku dymu, jaki wypuszcza z fajki. Kiedy przyszed³ goæ, przyjaciele te¿ nie sil¹ siê na s³owa (w. 127), od razu koncentruj¹ siê na fajkach. Fajkarz, poza tym nie wystêpuj¹cy w s³owniku Mickiewicza, jest oczywicie najwa¿niejszym pojêciem tego wiersza. Podstawowym atrybutem palacza staj¹ siê p³uca i usta opisywane na wiele malowniczych sposobów. Raz dym wydobywa siê z nich jak wodotrysk, innym razem porównuje siê je do skalistej rozpadliny wulkanu. Modelowanie figur z dymu nie tylko zastêpuje rozmowê, okazuje siê równowa¿nikiem starannego kszta³towania s³ów, niemal równowa¿nikiem poezji. Jest wiêc tak¿e sztuk¹. Wêdrówki dymu z fajki musia³y fascynowaæ, skoro mog³y siê staæ podstaw¹ konceptu poetyckiego, który przecie¿ nie jest tylko w³asnoci¹ Mickiewicza. W tym samym mniej wiêcej czasie Baudelaire z pe³n¹ powag¹ pisa³ swoj¹ La Pipe, wiersz, w którym pojawi³y siê podobne obrazy: Je suis la pipe dun auteur; [. . . . . . . . . . . . . ] Jenlace et je berce son âme Dans le réseau mobile et bleu Qui monte de ma bouche en feu, A. M i c k i e w i c z, Cours de Litterature Slave Professé au Collège de France. W: Pisma. Wyd. zupe³ne. T. 7. Pary¿ 1860, s. 2930. W polskim przek³adzie L. P ³ o s z e w s k i e g o (A. M i c k i e w i c z, Literatura s³owiañska. Kurs pierwszy. W: Dzie³a, t. 8 (1997, oprac. J. M a l a n k a, s. 36) znikn¹³ ³aciñski kontekst: Dlatego niepodobna jest okreliæ patriotyzmu polskiego wyrazami i zamkn¹æ go w formule scjentyficznej. To pewna, ¿e u poetów, mówców i polityków narodowych polskich ojczyzna nie jest to miejsce, g d z i e j e s t d o b r z e, nie jest to pewny stan pomylnoci, nie jest to pewny kawa³ ziemi, opisany granicami, za którymi koñczy siê byt i dzia³anie narodowe Polaka. Ojczyzna Polaków ¿yje i dzia³a wszêdzie, gdzie bij¹ wierne serca jej synów. 37 B o r o w y, O poezji Mickiewicza, s. 27. 36
68
MARIA PRUSSAK
Et je roule un puissant dictame Qui charme son cœur et guérit De ses fatigues son esprit38.
Mickiewicz tworzy³ obrazy z wiêkszym rozmachem, pokazuj¹c palaczy fajek tureckich z d³ugimi cybuchami. Takie fajki by³y oznak¹ luksusu, bo wymaga³y starannej obs³ugi, zw³aszcza ¿e d³ugoæ ich uniemo¿liwia³a palaczowi samodzielne ich zapalanie; byli wiêc specjalni pomocnicy, których zadaniem by³o fajkê przynieæ, odpowiednio na³o¿yæ tytoniem, zapaliæ, czuwaæ nad nale¿ytym funkcjonowaniem, wreszcie czyciæ39.
Ca³a obrzêdowoæ, jakiej wymaga³o palenie d³ugich fajek, sprzyja³a wytworzeniu nastroju celebry, rozbijanego nieadekwatnym rymem. Podnios³e ust naczynie (w. 143) zderzy³o siê z s¹siaduj¹cym w nastêpnym wierszu s³owem dyniê. Tote¿ pierwotna harmonia miêdzy przyjació³mi szybko zmieni³a siê w za¿arty pojedynek, coraz groniejszy w miarê pojawiania siê groteskowych porównañ. Kule i bañki przekszta³ci³y siê w obrêcze i ostrokrêgi, gwa³townie na siebie nacieraj¹ce. Poecie ju¿ nie wystarczaj¹ figury, jakie k³êby dymu przybieraj¹ po wypuszczeniu z ust. Zaczyna od gard³a, ¿eby tam obserwowaæ, jak dym, niemal jak na redniowiecznych obrazach przedstawiaj¹cych paszczê piek³a, warzy siê i k³êbi (w. 154). Dobór s³ów i rymów ka¿e dostrzec w tych fragmentach elementy autoparodii. Na pocz¹tku wiersza, po odprawieniu lokajów Baron w samotnoci gra³ w bursztyn, Puszczaj¹c dym to kr¹g³o, to znów wpó³okr¹gle (w. 60). Rdzeñ -kr¹g- wraca w opisie tych dymnych zjawisk jeszcze wielokrotnie. Nieodparcie przypomina siê okr¹g³oæ s³ów, które Rozsypuj¹ siê po niebie, / Tocz¹ siê, graj¹ i wiec¹. Przypomina siê nie bez powodu, skoro chaos myli Barona koñczy siê podsumowaniem: [
] A jak zwrotka rymem Tak ka¿de zdanie jego wi¹za³o siê dymem. [w. 7475]
W smakowicie opisywanej zabawie Barona i Hofrata mo¿na wiêc znaleæ i gorzki autokomentarz do losów dzie³a poetyckiego. Jego niewa¿koæ ods³ania uto¿samienie ulotnoci rymu i dymu. POETRY AND TOBACCO SMOKE The article Poetry and Tobacco Smoke takes a different approach to the one traditionally taken towards the published form of Adam Mickiewiczs poem Baron (Pan Baron) and, as a consequence, towards Mickiewiczs unpublished texts, especially those from the final period of his creative life. The form of the poem changes if we take into consideration its rough-draft, unfinished character. The scope of the editorial interventions and textual adjustments therefore requires fresh reflection. A new reading of the manuscript enables us to suggest a different reading of words which are difficult to decipher, and to verify decisions regarding the modernization of punctuation. The rough-draft character of the text also inclines us to alter our reading perspective and to shift our attention from the satirical portrait of a sybarite to the clear parallel underlined by Mickiewicz between the art of creating figures out of tobacco smoke and poetic art. 38 39
s. 511.
Ch. B a u d e l a i r e, La Pipe. W: Les Fleurs du Mal. Les Épaves. Paris, b.r., s. 101. J. S. B y s t r o ñ, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVXVIII. T. 2. Warszawa 1976,